- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 12:45 am
Leżała wygodnie, gdy nagle bez uprzedzenia zaatakowała ją kołdra. Natalie warknęła, próbując ją złapać, zanim ta upadnie jej na głowę, jednak wielkiego efektu to nie dało. Zatonęła pod ciężkim materiałem. Leżała tak przez chwilę, zanim postanowiła się spod niej uwolnić i odsłonić twarz, prostując ręce i składając kołdrę tak, że kończyła się tuż pod jej piersiami.
Zdmuchnęła z twarzy jeden z kosmyków i spojrzała na Irytka, który znów postanowił zmienić sowje położenie.
A temu co?
Ślizgonka miała w tej chwili ciekawsze rzeczy na głowie, niż przejmowanie się swoim odzieniem. Ej no, była ubrana? Była. A osoba, która ostatnio zmusiła ją do przespacerowania się po szkole zupełnie nago zdecydowanie nie powinna się czepiać jej odzienia.
- A tobie co? - fuknęła, mrużąc oczy.
Dla odmiany ona dziś była trochę mało domyślna. Może to kwestia zaspania? A może wysnucia błędnych wniosków odnośnie poltergeista? Albo po prostu teraz o tym nie myślała. Rozkojarzenie nawet jej się czasem zdarzało.
Zdmuchnęła z twarzy jeden z kosmyków i spojrzała na Irytka, który znów postanowił zmienić sowje położenie.
A temu co?
Ślizgonka miała w tej chwili ciekawsze rzeczy na głowie, niż przejmowanie się swoim odzieniem. Ej no, była ubrana? Była. A osoba, która ostatnio zmusiła ją do przespacerowania się po szkole zupełnie nago zdecydowanie nie powinna się czepiać jej odzienia.
- A tobie co? - fuknęła, mrużąc oczy.
Dla odmiany ona dziś była trochę mało domyślna. Może to kwestia zaspania? A może wysnucia błędnych wniosków odnośnie poltergeista? Albo po prostu teraz o tym nie myślała. Rozkojarzenie nawet jej się czasem zdarzało.
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 1:04 am
Taka inteligentna i analityczna, a nie potrafiła dodać dwóch do dwóch. Nie zamierzał się jej tłumaczyć, więc mruknął ciche "nic" pozostając do niej tyłem. Nie chciał ryzykować, że po szamotaninie z kołdrą jaką słyszał za plecami, znowu postanowiła siedzieć w negliżu. To niby jej ciało i jej wybór...
Całkiem ładne ciało i bardzo ciekawy wybór.
...ale potem znowu go zdzieli czy zrobi aferę, jeśli za pięć minut zmieni zdanie. Wolał nie ryzykować.
- Co ci się śniło? - spytał obojętnie, chcąc zmienić temat. Po tym co przed chwilą widział już przestały go obchodzić jej ewentualne koszmary, a tym bardziej ich zapewne pasjonująca treść.
Czarny do niej pasuje.
Zasłonił twarz ręką i zaczął się cicho śmiać. Co on tu właściwie robił? Powinien dawno się ulotnić i dać im obojgu święty spokój, a nie katować się jej towarzystwem. Potem znowu coś któremuś odwali i będzie przypał.
Ale za to jaki fajny przypał.
Coś w nim szukało tylko prowokacji. Czyżby zaszczepiła w nim swoją mroczną cząstkę? A może to przez fakt, że pierwszy raz w swej długiej egzystencji odmawiał sobie robienia tego na co miał ochotę i jego beztroski, nienawidzący ograniczeń charakter nie mógł się z tym pogodzić? Śmieszna zależność, tak swoją drogą. Ona całe życie trzymała się na wodzy i dopiero niedawno postanowiła dać sobie nieco luzu, zaś on nigdy się niczym nie przejmował, dopóki nagle nie zaczął spędzać z nią czasu i stosować się do jej wytycznych.
Zostaw takie rzeczy na Meggs. Zostaw takie rzeczy na Meggs.
Powtarzał sobie jak mantrę, zupełnie nie słuchając tego co ślizgonka mogła do niego mówić, jeśli wzięła się za odpowiadanie na pytanie. Wciąż miał zamknięte oczy i jakoś mimowolnie zaczął masować sobie skroń, jakby to miało pomóc mu we wbiciu sobie tej informacji do głowy.
Całkiem ładne ciało i bardzo ciekawy wybór.
...ale potem znowu go zdzieli czy zrobi aferę, jeśli za pięć minut zmieni zdanie. Wolał nie ryzykować.
- Co ci się śniło? - spytał obojętnie, chcąc zmienić temat. Po tym co przed chwilą widział już przestały go obchodzić jej ewentualne koszmary, a tym bardziej ich zapewne pasjonująca treść.
Czarny do niej pasuje.
Zasłonił twarz ręką i zaczął się cicho śmiać. Co on tu właściwie robił? Powinien dawno się ulotnić i dać im obojgu święty spokój, a nie katować się jej towarzystwem. Potem znowu coś któremuś odwali i będzie przypał.
Ale za to jaki fajny przypał.
Coś w nim szukało tylko prowokacji. Czyżby zaszczepiła w nim swoją mroczną cząstkę? A może to przez fakt, że pierwszy raz w swej długiej egzystencji odmawiał sobie robienia tego na co miał ochotę i jego beztroski, nienawidzący ograniczeń charakter nie mógł się z tym pogodzić? Śmieszna zależność, tak swoją drogą. Ona całe życie trzymała się na wodzy i dopiero niedawno postanowiła dać sobie nieco luzu, zaś on nigdy się niczym nie przejmował, dopóki nagle nie zaczął spędzać z nią czasu i stosować się do jej wytycznych.
Zostaw takie rzeczy na Meggs. Zostaw takie rzeczy na Meggs.
Powtarzał sobie jak mantrę, zupełnie nie słuchając tego co ślizgonka mogła do niego mówić, jeśli wzięła się za odpowiadanie na pytanie. Wciąż miał zamknięte oczy i jakoś mimowolnie zaczął masować sobie skroń, jakby to miało pomóc mu we wbiciu sobie tej informacji do głowy.
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 1:26 am
Na jego wymijającą odpowiedź tylko jęknęła z rezygnacją i przekręciła się na bok.
Ja baba normalnie. Pytasz go o coś, to ci nie odpowie i karze się domyślać.
Pokręciła głową i podniosła się do pozycji siedzącej, nie wyzwalając się całkowicie spod kołdry. Nie zależało jej na tym. Poza tym, tu naprawdę było chłodno. Nawet jak dla niej.
Siedziała praktycznie na samym środku łóżka, obrócona przodem... do jego pleców. Nie zamierzała się do niego znowu zbliżać. Co to miało być? Jakieś głupie podchody, gdzie ganiałaby na czworakach po wielkim łóżku za przenoszącym się z miejsca na miejsce facetem? Nawet dla jej wciąż zaspanego i mocno spaczonego mózgu ta wizja była wyjątkowo dziwna.
Przetarła zmarszczkę między brwiami, przy okazji ją wygładzając.
- Gra... zabawa. Coś jak podchody. Miałam do dyspozycji cały dom i szukałam chowających się w nim ludzi.
A później mordowałam ich na różne sposoby wedle własnego widzimisię. Hej, widziałeś kiedyś jak wygląda wypływające z oczodołu oko? Panika właściciela jest genialna!
Ten fragment opowieści wolała jednak zataić. Wiedziała, do czego jest zdolny poltergeist. Wiedziała, że wcale nie musi być taki znowu przyjazny i niegroźny. Wystarczająco razy, pokazał jej już tamtą stronę by uświadomić jej, ze nie jest tylko wesołkiem, który nie widzi życia poza drobnymi psikusami i zawsze zachowuje się jak dziecko... choć często to robił.
Przyjrzała mu się uważnie. Wydawał się jej i tak kompletnie nie słuchać, pogrążony w swoich myślach.
Chwila, czy ty masujesz skroń?
Znowu zmarszczyła brwi. Przepadł. O ile wcześniej mogła mu darować to rozkojarzenie i kiepskie wykręty, teraz już nie zamierzała. Za bardzo ją to ciekawiło. To oraz fakt, czy on w ogóle rejestruje, co ona do niego mówi.
- Wspominałam, że mam świadome sny? Fajna sprawa. Latanie, niematerialność kontrolowanie ludzi. Mogę tam chyba nawet więcej niż ty tutaj - oświadczyła lekkim tonem, czekając na jego reakcję... albo jej brak.
Ja baba normalnie. Pytasz go o coś, to ci nie odpowie i karze się domyślać.
Pokręciła głową i podniosła się do pozycji siedzącej, nie wyzwalając się całkowicie spod kołdry. Nie zależało jej na tym. Poza tym, tu naprawdę było chłodno. Nawet jak dla niej.
Siedziała praktycznie na samym środku łóżka, obrócona przodem... do jego pleców. Nie zamierzała się do niego znowu zbliżać. Co to miało być? Jakieś głupie podchody, gdzie ganiałaby na czworakach po wielkim łóżku za przenoszącym się z miejsca na miejsce facetem? Nawet dla jej wciąż zaspanego i mocno spaczonego mózgu ta wizja była wyjątkowo dziwna.
Przetarła zmarszczkę między brwiami, przy okazji ją wygładzając.
- Gra... zabawa. Coś jak podchody. Miałam do dyspozycji cały dom i szukałam chowających się w nim ludzi.
A później mordowałam ich na różne sposoby wedle własnego widzimisię. Hej, widziałeś kiedyś jak wygląda wypływające z oczodołu oko? Panika właściciela jest genialna!
Ten fragment opowieści wolała jednak zataić. Wiedziała, do czego jest zdolny poltergeist. Wiedziała, że wcale nie musi być taki znowu przyjazny i niegroźny. Wystarczająco razy, pokazał jej już tamtą stronę by uświadomić jej, ze nie jest tylko wesołkiem, który nie widzi życia poza drobnymi psikusami i zawsze zachowuje się jak dziecko... choć często to robił.
Przyjrzała mu się uważnie. Wydawał się jej i tak kompletnie nie słuchać, pogrążony w swoich myślach.
Chwila, czy ty masujesz skroń?
Znowu zmarszczyła brwi. Przepadł. O ile wcześniej mogła mu darować to rozkojarzenie i kiepskie wykręty, teraz już nie zamierzała. Za bardzo ją to ciekawiło. To oraz fakt, czy on w ogóle rejestruje, co ona do niego mówi.
- Wspominałam, że mam świadome sny? Fajna sprawa. Latanie, niematerialność kontrolowanie ludzi. Mogę tam chyba nawet więcej niż ty tutaj - oświadczyła lekkim tonem, czekając na jego reakcję... albo jej brak.
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 1:45 am
Samokontrola, oto słówko na dziś. Nigdy nie przypuszczał, że to może być takie trudne! Miał ochotę tyle teraz zrobić, tyle powiedzieć, zupełnie nie zważając na jej reakcję, ani resztę śpiących tu uczennic. Ale...
Zostaw takie rzeczy na Meggs. Zostaw takie rzeczy na Meggs. Zostaw... ją w spokoju. Cokolwiek nie zrobisz, to tylko pogorszy sprawę.
Dosłyszał samą końcówkę. "Ty tutaj" wystarczyło by wyrwać go z zamyślenia i otworzyć czerwone ślepia. Ciekawość dziewczyny kopnęła jego własną do działania i zaintrygowany rudzielec obejrzał się na ślizgonkę, doszukując się w jej spojrzeniu jakiegoś kontekstu.
- Co ja? - zapytał nim dotarło do niego, że w ten sposób przyznał się do niesłuchania jej. Cóż, i tak mu pewnie wybaczy. Robił gorsze rzeczy i wciąż się do niego odzywała. Chętnie by nawet poszerzył tę czarną listę...
Meggs. Meggs. Meggs. Meggs. Meggs...
I znowu zaczął zaplątywać się w tej jednej, zbawiennej myśli, dopóki jego wzrok nie padł na blizny. Te cholerne dwie szramy, teraz wyjątkowo widoczne, pomimo ciemności. A może to jego wyobraźnia je tak uwypuklała? Wydawały się go przyciągać, aż chciało się wyciągnąć rękę i ich dotknąć, sprawdzić czy aby na pewno to nie złudzenie, czy są tam i czekają... na co? Zbrodnią byłoby się nie przekonać...
Westchnął. Był na krawędzi, ale jakoś się trzymał. Gdyby ona tylko zrobiła się śpiąca i go wygoniła... Albo gdyby wcale się nie budziła wtedy, to już by go tu nie było.
Za co...?
Zostaw takie rzeczy na Meggs. Zostaw takie rzeczy na Meggs. Zostaw... ją w spokoju. Cokolwiek nie zrobisz, to tylko pogorszy sprawę.
Dosłyszał samą końcówkę. "Ty tutaj" wystarczyło by wyrwać go z zamyślenia i otworzyć czerwone ślepia. Ciekawość dziewczyny kopnęła jego własną do działania i zaintrygowany rudzielec obejrzał się na ślizgonkę, doszukując się w jej spojrzeniu jakiegoś kontekstu.
- Co ja? - zapytał nim dotarło do niego, że w ten sposób przyznał się do niesłuchania jej. Cóż, i tak mu pewnie wybaczy. Robił gorsze rzeczy i wciąż się do niego odzywała. Chętnie by nawet poszerzył tę czarną listę...
Meggs. Meggs. Meggs. Meggs. Meggs...
I znowu zaczął zaplątywać się w tej jednej, zbawiennej myśli, dopóki jego wzrok nie padł na blizny. Te cholerne dwie szramy, teraz wyjątkowo widoczne, pomimo ciemności. A może to jego wyobraźnia je tak uwypuklała? Wydawały się go przyciągać, aż chciało się wyciągnąć rękę i ich dotknąć, sprawdzić czy aby na pewno to nie złudzenie, czy są tam i czekają... na co? Zbrodnią byłoby się nie przekonać...
Westchnął. Był na krawędzi, ale jakoś się trzymał. Gdyby ona tylko zrobiła się śpiąca i go wygoniła... Albo gdyby wcale się nie budziła wtedy, to już by go tu nie było.
Za co...?
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 2:00 am
Zaśmiała się cicho, rozbawiona jego reakcją.
A więc jednak da się przyciągnąć twoją uwagę...
Właściwie, świetnie się teraz bawiła. Uwielbiała wodzić ludzi za nos, a w jego wypadku jakoś łatwo jej ostatnio szło. Do tego podziwianie jego rozkojarzonej miny dzisiaj było czymś cudownym. Czy igrała właśnie z ogniem? Tak. Czy wiedziała, w co się może pakować? Oczywiście. Czy miała już okazję się sparzyć? Niejednokrotnie. Więc dlaczego nadal to robiła? Po prostu to kochała. Życie było dla niej grą składającą się z mniejszych i większych zwycięstw i celów. Właśnie... celów. Ona nie miała marzeń. Ona stawiała sobie cele. A czy przypadkiem nie obiecała komuś ich realizacji? Rudzielec chyba naprawdę nie był świadom, w co się wpakował. Cóż, w tej jednej kwestii nie zamierzała go oświecać.
Nie była zła, że jej nie słuchał. Nie mówiła o niczym istotnym. Ba, przecież nawet nie za bardzo chciała mu o tym opowiadać. Gorzej by chyba było, gdyby właśnie wykazywał ogromne zainteresowanie i ją o ten sen dopytywał.
- Stwierdziłam, że w snach znam więcej sztuczek niż ty tutaj - odparła bez skrępowania, znów ukazując mu koniuszek języka chwycony między białe ząbki.
Taa. Ta zniewaga krwi wymaga? A może jednak nie?
A więc jednak da się przyciągnąć twoją uwagę...
Właściwie, świetnie się teraz bawiła. Uwielbiała wodzić ludzi za nos, a w jego wypadku jakoś łatwo jej ostatnio szło. Do tego podziwianie jego rozkojarzonej miny dzisiaj było czymś cudownym. Czy igrała właśnie z ogniem? Tak. Czy wiedziała, w co się może pakować? Oczywiście. Czy miała już okazję się sparzyć? Niejednokrotnie. Więc dlaczego nadal to robiła? Po prostu to kochała. Życie było dla niej grą składającą się z mniejszych i większych zwycięstw i celów. Właśnie... celów. Ona nie miała marzeń. Ona stawiała sobie cele. A czy przypadkiem nie obiecała komuś ich realizacji? Rudzielec chyba naprawdę nie był świadom, w co się wpakował. Cóż, w tej jednej kwestii nie zamierzała go oświecać.
Nie była zła, że jej nie słuchał. Nie mówiła o niczym istotnym. Ba, przecież nawet nie za bardzo chciała mu o tym opowiadać. Gorzej by chyba było, gdyby właśnie wykazywał ogromne zainteresowanie i ją o ten sen dopytywał.
- Stwierdziłam, że w snach znam więcej sztuczek niż ty tutaj - odparła bez skrępowania, znów ukazując mu koniuszek języka chwycony między białe ząbki.
Taa. Ta zniewaga krwi wymaga? A może jednak nie?
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 2:13 am
Och, rozbawił ją. Jak miło. Po prostu po to tu w ogóle przylazł. Jego celem egzystencji było robienie z siebie głupka by ona miała lepszy humor. Chwila...
- Nie starczyłoby ci życia by wymyślić chociaż połowę tego co ja. - mruknął najpierw dla zwykłej zaczepki, ale po chwili dodał do tego wyzywający uśmiech. Wiecie co? Chyba zaczepił się w nim jej chętny do zabawy nastrój i w końcu rzucił w cholerę naukę samokontroli. Wróci do niej później czy kiedyś.
- A to jeszcze nic. Nawet, gdybyś wpadła na jakiś szalony pomysł, nie śmiałabyś go wykonać, nawet w snach. - oparł się ręką o pościel i nachylił w jej stronę odsłaniając rząd zaostrzonych ząbków. To była jego ulubiona modyfikacja w rozmowach z nią.
- Założę się, że śniło ci się zgubienie różdżki czy niezapowiedziany egzamin do którego nic nie umiałaś. To pierwsze by wyjaśniało te twoje nieporadne "nie, wracaj tu!" i machanie ręką. - zaczął naśladować coś co miało być jej ruchem wykonanym podczas snu, a wyglądało jak spazmy epileptyczne ograniczone do jednej kończyny. Już po chwili zaśmiewał się niemal do łez.
- Nie starczyłoby ci życia by wymyślić chociaż połowę tego co ja. - mruknął najpierw dla zwykłej zaczepki, ale po chwili dodał do tego wyzywający uśmiech. Wiecie co? Chyba zaczepił się w nim jej chętny do zabawy nastrój i w końcu rzucił w cholerę naukę samokontroli. Wróci do niej później czy kiedyś.
- A to jeszcze nic. Nawet, gdybyś wpadła na jakiś szalony pomysł, nie śmiałabyś go wykonać, nawet w snach. - oparł się ręką o pościel i nachylił w jej stronę odsłaniając rząd zaostrzonych ząbków. To była jego ulubiona modyfikacja w rozmowach z nią.
- Założę się, że śniło ci się zgubienie różdżki czy niezapowiedziany egzamin do którego nic nie umiałaś. To pierwsze by wyjaśniało te twoje nieporadne "nie, wracaj tu!" i machanie ręką. - zaczął naśladować coś co miało być jej ruchem wykonanym podczas snu, a wyglądało jak spazmy epileptyczne ograniczone do jednej kończyny. Już po chwili zaśmiewał się niemal do łez.
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 2:38 am
Uniosła jedną brew.
- Och, doprawdy? - Nie, nie przekonał jej. W najmniejszym stopniu.
Nachyliła się do niego, podpierając się rękami przed sobą.
- I mówi to osoba, która nie mogła wymyślić skutecznych sposobów na straszenie, więc przychodziła z tym do mnie. - Uśmiechnęła się szeroko, mrużąc przy tym oczy.
Miała jeszcze wiele kart w rękawie, a noc była jeszcze młoda. Mogła grac w tę grę do świtu. Wyśpi się po lekcjach. Tu i tak słońce nie dociera.
Zaśmiała się z miną "Och, proszę cię."
Nachyliła się jeszcze bardziej.
- O nie. Chcesz wiedzieć, co naprawdę mi się śniło? - szepnęła.
- Śniłam o opuszczonym domu. Całym dla mnie. I grupce uczniów. Również tylko dla mnie. - Wspomnienia wznieciły w jej oczach ten sam czarny ogień, co we śnie.
- O jak oni krzyczeli, gdy mordowałam ich jednego po drugim. Łzy. Histeria. Ucieczka. - Opowiadała z tym samym asymetrycznym uśmiechem, który pojawiał się zawsze, gdy stawała się bardziej niepokojąca.
- Obudziłeś mnie w chwili, gdy miała poderżnąć gardło ostatniej z nich. Szkoda. Ale biedaczka i tak zdążyłaby się wykrwawić w czasie naszej rozmowy. Moja zapobiegliwość, że pchnęłam ją w bok nożem. - Wzruszyła ramionami.
Czy powinna mu to opowiadać, emanując przy okazji tą niebezpieczną aurą? Nie. Zdecydowanie nie. Powinna zostawić tę wizję dla siebie. Jego przecież miała chronić przed jej żądzami.
Cóż. Miała. Dopóki nie trafił jej szlag i ni odstawiła "powinna" na bok. Zasady były odtąd po to, by je naginać, łamać i zmieniać. Nie była biernym pionkiem, który gra wedle narzuconego schematu. Ona zamierzała przejąć te planszę.
Te rozmyślania, przypomniały jej, dlaczego tak lubiła jego oczy. Zawsze kojarzyły jej się z barwą krwi. Z tym cudownym szkarłatem, który tak często nawiedzał jej nocne wizje.
- O tym właśnie śnię. Sny mnie już nie prześladują. Ja nad nimi panuję. - Ciszę w dormitorium przerywał jedynie jej chłodny, pewny siebie głos.
Tam rządziła, ale czy tutaj? To się okaże. Albo wygra, pokonując wszystkich na swojej drodze, albo polegnie, zgubiona przez jeden błędny ruch. Jedno było pewne. Chciała na końcu powiedzieć, że było warto. Bo w końcu, czymże jest życie, jeśli człowiek nie sięga w nim po swoje marzenia?
- Och, doprawdy? - Nie, nie przekonał jej. W najmniejszym stopniu.
Nachyliła się do niego, podpierając się rękami przed sobą.
- I mówi to osoba, która nie mogła wymyślić skutecznych sposobów na straszenie, więc przychodziła z tym do mnie. - Uśmiechnęła się szeroko, mrużąc przy tym oczy.
Miała jeszcze wiele kart w rękawie, a noc była jeszcze młoda. Mogła grac w tę grę do świtu. Wyśpi się po lekcjach. Tu i tak słońce nie dociera.
Zaśmiała się z miną "Och, proszę cię."
Nachyliła się jeszcze bardziej.
- O nie. Chcesz wiedzieć, co naprawdę mi się śniło? - szepnęła.
- Śniłam o opuszczonym domu. Całym dla mnie. I grupce uczniów. Również tylko dla mnie. - Wspomnienia wznieciły w jej oczach ten sam czarny ogień, co we śnie.
- O jak oni krzyczeli, gdy mordowałam ich jednego po drugim. Łzy. Histeria. Ucieczka. - Opowiadała z tym samym asymetrycznym uśmiechem, który pojawiał się zawsze, gdy stawała się bardziej niepokojąca.
- Obudziłeś mnie w chwili, gdy miała poderżnąć gardło ostatniej z nich. Szkoda. Ale biedaczka i tak zdążyłaby się wykrwawić w czasie naszej rozmowy. Moja zapobiegliwość, że pchnęłam ją w bok nożem. - Wzruszyła ramionami.
Czy powinna mu to opowiadać, emanując przy okazji tą niebezpieczną aurą? Nie. Zdecydowanie nie. Powinna zostawić tę wizję dla siebie. Jego przecież miała chronić przed jej żądzami.
Cóż. Miała. Dopóki nie trafił jej szlag i ni odstawiła "powinna" na bok. Zasady były odtąd po to, by je naginać, łamać i zmieniać. Nie była biernym pionkiem, który gra wedle narzuconego schematu. Ona zamierzała przejąć te planszę.
Te rozmyślania, przypomniały jej, dlaczego tak lubiła jego oczy. Zawsze kojarzyły jej się z barwą krwi. Z tym cudownym szkarłatem, który tak często nawiedzał jej nocne wizje.
- O tym właśnie śnię. Sny mnie już nie prześladują. Ja nad nimi panuję. - Ciszę w dormitorium przerywał jedynie jej chłodny, pewny siebie głos.
Tam rządziła, ale czy tutaj? To się okaże. Albo wygra, pokonując wszystkich na swojej drodze, albo polegnie, zgubiona przez jeden błędny ruch. Jedno było pewne. Chciała na końcu powiedzieć, że było warto. Bo w końcu, czymże jest życie, jeśli człowiek nie sięga w nim po swoje marzenia?
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 3:03 am
Ej, samokontrolo. Weź wróć, bo zaczyna się robić aż zbyt ciekawie...
- Przychodziłem do ciebie nie tylko z tego powodu i zdaje mi się, że powinnaś się tego już dawno domyślić. - to było jak przeciąganie liny. Im mocniej ona ciągnęła za swój koniec, tym więcej siły on wkładał ze swojej strony. Nakręcała go każdym kolejnym słowem, a opis wizji ze snu i widok blizn sprawił, że czerwone ślepia zaczęły niemal płonąć.
"Obudziłeś mnie w chwili, gdy miałam poderżnąć gardło ostatniej z nich."
Mógłbym powiedzieć dokładnie to samo o tobie, wtedy, przy lustrze.
Był tak blisko i coś go od tego oderwało. Jakiś żal, czy panika, sam nie pamiętał. A jak tego potem żałował... Teraz jednak cieszył się, że jej wtedy nie wykończył. O wiele więcej z nią zabawy, gdy żyje.
- To urocze, że spełniasz się chociaż we śnie. Ale czy wiesz jaka to frajda na żywo? - ten upiorny, nienaturalnie szeroki uśmiech zdawał się na stałe przylepić mu do twarzy, bo nie znikał nawet, gdy mówił. Niemrugające, wbite w nią spojrzenie zdawało się przewiercać ją na wylot, gdy poltergeist zbliżał się w jej stronę, aż wreszcie wyciągnął rękę i zręcznie pochwycił ją za kark. Trzymał ją mocno, tak by nie miała szans się wyrwać, powoli zatapiając rosnące pazury w jej skórze.
- Nie po to tu przyszedłem, ale sama się o to prosiłaś. - druga, wolna dłoń również obrosła w szpony i zbliżyła się do słodkiej, dziewczęcej buzi. Miała ostatnią chwilę na reakcje zanim postanowi czy wydłubać jej oczy czy tylko dorobić więcej blizn.
- Przychodziłem do ciebie nie tylko z tego powodu i zdaje mi się, że powinnaś się tego już dawno domyślić. - to było jak przeciąganie liny. Im mocniej ona ciągnęła za swój koniec, tym więcej siły on wkładał ze swojej strony. Nakręcała go każdym kolejnym słowem, a opis wizji ze snu i widok blizn sprawił, że czerwone ślepia zaczęły niemal płonąć.
"Obudziłeś mnie w chwili, gdy miałam poderżnąć gardło ostatniej z nich."
Mógłbym powiedzieć dokładnie to samo o tobie, wtedy, przy lustrze.
Był tak blisko i coś go od tego oderwało. Jakiś żal, czy panika, sam nie pamiętał. A jak tego potem żałował... Teraz jednak cieszył się, że jej wtedy nie wykończył. O wiele więcej z nią zabawy, gdy żyje.
- To urocze, że spełniasz się chociaż we śnie. Ale czy wiesz jaka to frajda na żywo? - ten upiorny, nienaturalnie szeroki uśmiech zdawał się na stałe przylepić mu do twarzy, bo nie znikał nawet, gdy mówił. Niemrugające, wbite w nią spojrzenie zdawało się przewiercać ją na wylot, gdy poltergeist zbliżał się w jej stronę, aż wreszcie wyciągnął rękę i zręcznie pochwycił ją za kark. Trzymał ją mocno, tak by nie miała szans się wyrwać, powoli zatapiając rosnące pazury w jej skórze.
- Nie po to tu przyszedłem, ale sama się o to prosiłaś. - druga, wolna dłoń również obrosła w szpony i zbliżyła się do słodkiej, dziewczęcej buzi. Miała ostatnią chwilę na reakcje zanim postanowi czy wydłubać jej oczy czy tylko dorobić więcej blizn.
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 3:27 am
Musiało być z nią naprawdę źle. Nie bała się go. Nawet teraz. Przynajmniej nie tak bardzo, jak powinna. Przecież wiedziała, że drażni coś przynajmniej równie niebezpiecznego jak ona sama. Miała też dość wyobraźni, by wiedzieć, co może jej zrobić i jak może to boleć. On miał krzywdzenie ludzi we krwi. Dlaczego więc naginała i tę cienką granicę?
Zdała sobie sprawę z tego, że przesadziła, jeszcze zanim się do niej przysunął i chwycił ją za kark. Nie chodziło nawet o słowa. Tak, ten wyraz twarzy dał jej to wyraźnie do zrozumienia. Ludzki kształt poltergeista zaczął się wystarczająco wynaturzać, by jej to uświadomić.
Czyli powtórka z rozrywki. Być może tym razem skuteczna.
Jej ciało automatycznie się napięło, gdy poczuła napływający z karku ból. Pazury zatapiały się coraz bardziej, być może zbliżając się niebezpiecznie do jakichś ważniejszych miejsc w ciele. Wbije jeden z nich w tętnicę? Mają przerąbane. Uszkodzi coś innego? Niełatwo będzie się z tego wyleczyć bez fachowej i szybkiej pomocy.
Zacisnęła zęby.
- Przestań. Proszę - szepnęła przez równie zaciśnięte gardło. Zastanawiała się, czy tym razem nie powinna jednak krzyknąć i obudzić całej reszty. To mogłoby "uratować" sytuację. Mogłoby, ale nie musiało.
Chwyciła za nadgarstek zbliżająca się do niej drugą dłoń.
- Albo za chwilę naprawdę się przekonamy, czy zostanę tu po śmierci, czy nie. - Miała teraz paskudny głos. Zmieniony przez tłumiony w gardle krzyk i narastający ból.
- Dlaczego akurat MI to robisz? - Poprzednio nie zadałaby tego pytania, ale teraz? Teraz nie była jedynym celem ataku. W zasięgu kilku metrów miał kilkanaście innych osób, którym mógłby coś zrobić, ale nie. Musiał próbować pozbyć się akurat tej jednej osoby, która go lubiła i którą on podobno też.
Zdała sobie sprawę z tego, że przesadziła, jeszcze zanim się do niej przysunął i chwycił ją za kark. Nie chodziło nawet o słowa. Tak, ten wyraz twarzy dał jej to wyraźnie do zrozumienia. Ludzki kształt poltergeista zaczął się wystarczająco wynaturzać, by jej to uświadomić.
Czyli powtórka z rozrywki. Być może tym razem skuteczna.
Jej ciało automatycznie się napięło, gdy poczuła napływający z karku ból. Pazury zatapiały się coraz bardziej, być może zbliżając się niebezpiecznie do jakichś ważniejszych miejsc w ciele. Wbije jeden z nich w tętnicę? Mają przerąbane. Uszkodzi coś innego? Niełatwo będzie się z tego wyleczyć bez fachowej i szybkiej pomocy.
Zacisnęła zęby.
- Przestań. Proszę - szepnęła przez równie zaciśnięte gardło. Zastanawiała się, czy tym razem nie powinna jednak krzyknąć i obudzić całej reszty. To mogłoby "uratować" sytuację. Mogłoby, ale nie musiało.
Chwyciła za nadgarstek zbliżająca się do niej drugą dłoń.
- Albo za chwilę naprawdę się przekonamy, czy zostanę tu po śmierci, czy nie. - Miała teraz paskudny głos. Zmieniony przez tłumiony w gardle krzyk i narastający ból.
- Dlaczego akurat MI to robisz? - Poprzednio nie zadałaby tego pytania, ale teraz? Teraz nie była jedynym celem ataku. W zasięgu kilku metrów miał kilkanaście innych osób, którym mógłby coś zrobić, ale nie. Musiał próbować pozbyć się akurat tej jednej osoby, która go lubiła i którą on podobno też.
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 3:50 am
Prosiła by przestał, a to tylko dawało mu jeszcze większą satysfakcję. Nawet wzmianka o zostaniu duchem nie była w stanie go otrzeźwić, bo w tej chwili był gotów uznać, że to nawet lepiej. Wtedy mogłaby na serio gonić dzieciaki po budynku i doprowadzać je do histerii. Krwawą częścią jej snów zająłby się osobiście. Byliby drużyną idealną...
Złapała go za rękę, a potem zadała pytanie, które coś w nim obudziło.
- Bo... tylko ty chcesz się ze mną tak bawić. - jego spojrzenie złagodniało, a twarz powróciła do normy. Tylko pazury zostały, jakby zupełnie o nich zapomniał i choć nie rosły więcej, pozostawały w bezruchu tak jak wcześniej; jedne centymetry od jej twarzy, zaś drugie wbite w kark.
- To przecież tylko żarty, tak jak wczoraj. - czy on właśnie porównał rzucanie nią o ścianę do reszty swoich dowcipów?
- Bolesne, ale ty lubisz ból. Mówisz o zadawaniu go z taką pasją, że aż chce się tego samemu doświadczyć. - chciał pogładzić ją po policzku, ale wciąż trzymała go za nadgarstek. To przypomniało mu o pazurach, które momentalnie zniknęły, jakby nigdy nawet nie istniały. Puścił ją i odsunął się. Chyba wreszcie dotarł do niego sens tej wypowiedzi (albo raczej jego brak), bo zasłonił twarz ręką i westchnął.
To nie tak miało być.
Złapała go za rękę, a potem zadała pytanie, które coś w nim obudziło.
- Bo... tylko ty chcesz się ze mną tak bawić. - jego spojrzenie złagodniało, a twarz powróciła do normy. Tylko pazury zostały, jakby zupełnie o nich zapomniał i choć nie rosły więcej, pozostawały w bezruchu tak jak wcześniej; jedne centymetry od jej twarzy, zaś drugie wbite w kark.
- To przecież tylko żarty, tak jak wczoraj. - czy on właśnie porównał rzucanie nią o ścianę do reszty swoich dowcipów?
- Bolesne, ale ty lubisz ból. Mówisz o zadawaniu go z taką pasją, że aż chce się tego samemu doświadczyć. - chciał pogładzić ją po policzku, ale wciąż trzymała go za nadgarstek. To przypomniało mu o pazurach, które momentalnie zniknęły, jakby nigdy nawet nie istniały. Puścił ją i odsunął się. Chyba wreszcie dotarł do niego sens tej wypowiedzi (albo raczej jego brak), bo zasłonił twarz ręką i westchnął.
To nie tak miało być.
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 4:13 am
Uspokoił się. Chociaż tyle.
Chyba nawet ona zdała sobie sprawę, że znowu się nieco zagalopowała, a nie powinna. Ehh. Znowu "powinna". Niestety, niektóre zasady można było łamać, inne naginać, a jeszcze inne trzeba było zostawić w spokoju. Tę nagięła za bardzo. Niestety, było to spowodowane tym, że nie wiedziała, gdzie dokładnie przebiega ta granica. Jak wiele jej szaleństwa jest w stanie na raz wchłonąć, by nie zacząć jej nieświadomie zagrażać? Nie chciał jej skrzywdzić świadomie... za bardzo. I chyba tylko dzięki tej świadomości dostawał tak szybko u niej rozgrzeszenie.
Rozluźniła się, gdy jego spojrzenie zelżało. Kiedy nie był zaślepiony jej wizjami, było małe prawdopodobieństwo, że zrobi jej coś poważnego, więc nawet pazury w okolicy jej oka nie były aż takie złe. Z drugiej strony, dawały mniej czasu na reakcję, jeśli znów mu się coś stanie.
Spojrzał na swoją rękę i pazury również zniknęły. Zagrożenie minęło, a on się odsunął. Natalie wypuściła powoli powietrze z płuc, by się uspokoić i przetarła ręką kark. Nie widziała, co działo się za jej plecami, więc wolała się upewnić, czy nic jej przypadkiem nie zrobił.
Spojrzała na niego.
Zdecydowanie będzie ci trzeba to wytłumaczyć zanim zrobisz coś, za co będziesz się znowu winił.
Przesunęła się i bez zapowiedzi się do niego przytuliła. Ludzki gest, prawda? Akceptacja, zrozumienie, brak żalu itp. Może i była uszkodzona i postanowiła odstawić próby naprawienia tego na bok, ale nie oznaczało to, że z marszu zapomina o wszystkich ludzkich odruchach. Choć w sumie, tego akurat nie używała zbyt często.
- Jak dobrze znasz ludzką anatomię? Wiesz chociaż, co możesz zrobić, by kogoś przesadnie nie uszkodzić? - To było zasadnicze pytanie, na które ona sama chciała znać odpowiedź, bo jeśli nie wiedział, to musiała zdecydowanie jak najszybciej załatwić któryś z podręczników swojego ojca i go oświecić. Nie chciał jej zabić, tak? Dobrze, że to ustalili. Teraz warto było ustalić, czy aby na pewno wie, jak do tego niechcący nie doprowadzić.
Chyba nawet ona zdała sobie sprawę, że znowu się nieco zagalopowała, a nie powinna. Ehh. Znowu "powinna". Niestety, niektóre zasady można było łamać, inne naginać, a jeszcze inne trzeba było zostawić w spokoju. Tę nagięła za bardzo. Niestety, było to spowodowane tym, że nie wiedziała, gdzie dokładnie przebiega ta granica. Jak wiele jej szaleństwa jest w stanie na raz wchłonąć, by nie zacząć jej nieświadomie zagrażać? Nie chciał jej skrzywdzić świadomie... za bardzo. I chyba tylko dzięki tej świadomości dostawał tak szybko u niej rozgrzeszenie.
Rozluźniła się, gdy jego spojrzenie zelżało. Kiedy nie był zaślepiony jej wizjami, było małe prawdopodobieństwo, że zrobi jej coś poważnego, więc nawet pazury w okolicy jej oka nie były aż takie złe. Z drugiej strony, dawały mniej czasu na reakcję, jeśli znów mu się coś stanie.
Spojrzał na swoją rękę i pazury również zniknęły. Zagrożenie minęło, a on się odsunął. Natalie wypuściła powoli powietrze z płuc, by się uspokoić i przetarła ręką kark. Nie widziała, co działo się za jej plecami, więc wolała się upewnić, czy nic jej przypadkiem nie zrobił.
Spojrzała na niego.
Zdecydowanie będzie ci trzeba to wytłumaczyć zanim zrobisz coś, za co będziesz się znowu winił.
Przesunęła się i bez zapowiedzi się do niego przytuliła. Ludzki gest, prawda? Akceptacja, zrozumienie, brak żalu itp. Może i była uszkodzona i postanowiła odstawić próby naprawienia tego na bok, ale nie oznaczało to, że z marszu zapomina o wszystkich ludzkich odruchach. Choć w sumie, tego akurat nie używała zbyt często.
- Jak dobrze znasz ludzką anatomię? Wiesz chociaż, co możesz zrobić, by kogoś przesadnie nie uszkodzić? - To było zasadnicze pytanie, na które ona sama chciała znać odpowiedź, bo jeśli nie wiedział, to musiała zdecydowanie jak najszybciej załatwić któryś z podręczników swojego ojca i go oświecić. Nie chciał jej zabić, tak? Dobrze, że to ustalili. Teraz warto było ustalić, czy aby na pewno wie, jak do tego niechcący nie doprowadzić.
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 4:26 am
Znowu wszystko pochrzanił i pewnie dostałby załamki podobnej do tej sprzed lustra, gdyby Natalie nie zachowała zimnej krwi i nie emanowała spokojem. Kiedy przysunęła się do niego, spojrzał na nią zaskoczony, ale nie odepchnął jej, ani też nie objął. Pozwolił się przytulić i wysłuchał jej pytania. Nie odpowiedział od razu. Oj, tu już nie chodziło o samo unikanie spowiedzi, ale zwyczajnie nie miał ochoty gadać. Zrobił jej krzywdę, choć chciał tylko popatrzeć jak śpi. Robił to od jakiegoś czasu i nigdy nie było takich cyrków - one odbywały się w ciągu dnia, zostawiając noc na odpoczynek i przemyślenia.
- Meggs będzie zazdrosna. - mruknął w końcu bez przekonania, mając oczywiście na myśli jej ludzki odruch.
Wracamy do ograniczania się. I chyba jednak trzeba podciągnąć pod nie również jakiekolwiek spacery w te okolicę. Baron się ucieszy.
Szkoda, że on się nie cieszył.
Jeszcze tylko miesiąc.
Za miesiąc ona odejdzie i więcej nie wróci, wbrew temu co starała mu się wmówić. Wiedziała, że nie potrafił dać jej spokoju, więc dlaczego miałaby się narażać? Teraz nie miała innego wyjścia, ale to już koniec jej edukacji w tym miejscu. Może wtedy przestanie ciągle o niej myśleć?
Ten pozbawiony werwy i nadziei stan tak bardzo do niego nie pasował. Pomyśleć, że chwilę temu chciał zmasakrować jej twarz!
- Meggs będzie zazdrosna. - mruknął w końcu bez przekonania, mając oczywiście na myśli jej ludzki odruch.
Wracamy do ograniczania się. I chyba jednak trzeba podciągnąć pod nie również jakiekolwiek spacery w te okolicę. Baron się ucieszy.
Szkoda, że on się nie cieszył.
Jeszcze tylko miesiąc.
Za miesiąc ona odejdzie i więcej nie wróci, wbrew temu co starała mu się wmówić. Wiedziała, że nie potrafił dać jej spokoju, więc dlaczego miałaby się narażać? Teraz nie miała innego wyjścia, ale to już koniec jej edukacji w tym miejscu. Może wtedy przestanie ciągle o niej myśleć?
Ten pozbawiony werwy i nadziei stan tak bardzo do niego nie pasował. Pomyśleć, że chwilę temu chciał zmasakrować jej twarz!
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 4:50 am
Westchnęła i puściła go, jednak się nie odsunęła. Nadal siedziała tuż obok niego. Spojrzała mu w oczy.
- Meggs jest zła, zazdrosna i smutna praktycznie o wszystko. Momentami nawet ja za nią nie nadążam, a to podobno ja miałam tu ją zrozumieć. - Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.
Westchnęła z pewną dozą rezygnacji.
- Co mam zrobić, żebyś się tak nie dołował? - Przekrzywiła głowę, bacznie się mu przypatrując.
Mógł się starać nie pokazywać tego na zewnątrz, ale jego wewnętrzne problemy i tak były dostrzegalne. Zwłaszcza, gdy znało się już pewien wachlarz jego zachowań i chciało się zwrócić na to uwagę.
Nie chciała żeby był smutny. Ten stan wydawał się jej u niego taki nienaturalny. Zwłaszcza, gdy długo się utrzymywał.
- Za dużo się wszystkim przejmujesz. - Szturchnęła go w ramię.
Rola błazna była chyba najrzadziej przez nią przyjmowaną. Ona nie potrafiła pocieszać i rozweselać ludzi.
Jak się to w ogóle robi?!
Wypuściła wolno powietrze.
- Mogę ci nawet pokazać sztuczkę, którą ostatnio ćwiczę. Może nic genialnego, ale żaden inny uczeń w Hogwarcie długo ci tego nie pokaże. - Uniosła jedną brew. Tak, to nie było nic specjalnego... dopóki nie myślało się o tym, że większość czarodziejów nie nawet pojęcia, jak się za to zabrać i nigdy mieć nie będzie. To nieco pocieszało. Jednak przy tym, co zdołał opanować rudzielec, to faktycznie było mało.
- Meggs jest zła, zazdrosna i smutna praktycznie o wszystko. Momentami nawet ja za nią nie nadążam, a to podobno ja miałam tu ją zrozumieć. - Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.
Westchnęła z pewną dozą rezygnacji.
- Co mam zrobić, żebyś się tak nie dołował? - Przekrzywiła głowę, bacznie się mu przypatrując.
Mógł się starać nie pokazywać tego na zewnątrz, ale jego wewnętrzne problemy i tak były dostrzegalne. Zwłaszcza, gdy znało się już pewien wachlarz jego zachowań i chciało się zwrócić na to uwagę.
Nie chciała żeby był smutny. Ten stan wydawał się jej u niego taki nienaturalny. Zwłaszcza, gdy długo się utrzymywał.
- Za dużo się wszystkim przejmujesz. - Szturchnęła go w ramię.
Rola błazna była chyba najrzadziej przez nią przyjmowaną. Ona nie potrafiła pocieszać i rozweselać ludzi.
Jak się to w ogóle robi?!
Wypuściła wolno powietrze.
- Mogę ci nawet pokazać sztuczkę, którą ostatnio ćwiczę. Może nic genialnego, ale żaden inny uczeń w Hogwarcie długo ci tego nie pokaże. - Uniosła jedną brew. Tak, to nie było nic specjalnego... dopóki nie myślało się o tym, że większość czarodziejów nie nawet pojęcia, jak się za to zabrać i nigdy mieć nie będzie. To nieco pocieszało. Jednak przy tym, co zdołał opanować rudzielec, to faktycznie było mało.
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 5:03 am
- To bez znaczenia. - wzruszył ramionami.
- Została tu dla mnie i mnie kocha. - uśmiechnął się lekko, gdy przebiegła mu przez głowę pewna słodko-gorzka myśl.
To więcej niż ktokolwiek kiedykolwiek dla mnie zrobił i raczej więcej się już nie powtórzy.
- Jakakolwiek by nie była, muszę... chcę z nią być. - tego akurat nie chciał powiedzieć na głos, ale przynajmniej w porę się poprawił. Widząc jak Nat stara się go rozbawić, uśmiechnął się lekko i poczochrał ją po głowie, jeszcze bardziej kołtuniąc jej nierozczesane loki.
- Ty i te twoje sztuczki. Już mi ich dość pokazałaś ostatnio, nie sądzisz?
I dostatecznie zawróciłaś nimi w głowie.
- Rób co chcesz, przecież i tak ci niczego nie zabronię. - zdecydowanie wolał, gdy nie pytała go o zdanie w takich sprawach i sama działała. Lubił tę jej buntowniczą, bezkompromisową stronę. "Chaos i zniszczenie", to właśnie w niej uwielbiał. I chociaż często kończyło się to dla nich źle, nie żałował ani chwili z nią spędzonej. Mimo, że niektórych chyba powinien.
- Została tu dla mnie i mnie kocha. - uśmiechnął się lekko, gdy przebiegła mu przez głowę pewna słodko-gorzka myśl.
To więcej niż ktokolwiek kiedykolwiek dla mnie zrobił i raczej więcej się już nie powtórzy.
- Jakakolwiek by nie była, muszę... chcę z nią być. - tego akurat nie chciał powiedzieć na głos, ale przynajmniej w porę się poprawił. Widząc jak Nat stara się go rozbawić, uśmiechnął się lekko i poczochrał ją po głowie, jeszcze bardziej kołtuniąc jej nierozczesane loki.
- Ty i te twoje sztuczki. Już mi ich dość pokazałaś ostatnio, nie sądzisz?
I dostatecznie zawróciłaś nimi w głowie.
- Rób co chcesz, przecież i tak ci niczego nie zabronię. - zdecydowanie wolał, gdy nie pytała go o zdanie w takich sprawach i sama działała. Lubił tę jej buntowniczą, bezkompromisową stronę. "Chaos i zniszczenie", to właśnie w niej uwielbiał. I chociaż często kończyło się to dla nich źle, nie żałował ani chwili z nią spędzonej. Mimo, że niektórych chyba powinien.
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Lut 25, 2016 12:45 pm
Uniosła jedną brew.
- A więc "musisz", a nie "chcesz"? - Tego przejęzyczenia nie zamierzała mu tak łatwo podarować.
Od kiedy to on coś "musiał". Czyż cała jego egzystencja nie była oparta na tym, ze robił to, na co miał ochotę. Z tego, co Natalie zdążyła już zauważyć, cała radość z życia (czy tam istnienia) opuszczała go właśnie wtedy, gdy próbował zachowywać się jak należy i na siłę się zmieniać. To było dla niej smutne. Dlatego właśnie nie chciała, by musiał się zmuszać do zagłuszania złej cząstki osobowości. Miała nadzieję, że zdoła sprawić, że ona sama zniknie, a on nigdy nie będzie chciał taki być.
- Od kiedy to ty coś "musisz"? - prychnęła, przewracając oczami.
Zaśmiała się dziwnie.
- "Rób co chcesz. I tak nikt cię nie zatrzyma." Skąd ja to znam. - Udała, że się zastanawia. - Nie boisz się, że skończy się jak poprzednio, gdy to powiedziałeś? Czy sądzisz, że do trzech razy sztuka coś zmieni? - Przekrzywiła głowę, wpatrując się w niego z jakimś dziwnym płomykiem kryjącym się w bystrych oczkach.
Nie wiedziała, która jest godzina, ale zdecydowanie nie była już senna, a umysł miała wręcz nazbyt czysty. Tzn. zbyt łatwo przychodziło jej wracanie myślami do odpowiednich wspomnień.
Może i naprawdę myślała teraz o pokazaniu mu tego, czego uczyła się od tylu lat, a tak rzadko miała okazję komuś zaprezentować, ale te słowa po prostu prosiły się o wypowiedzenie, a ona nie zamierzała ich przed tym powstrzymywać.
- A więc "musisz", a nie "chcesz"? - Tego przejęzyczenia nie zamierzała mu tak łatwo podarować.
Od kiedy to on coś "musiał". Czyż cała jego egzystencja nie była oparta na tym, ze robił to, na co miał ochotę. Z tego, co Natalie zdążyła już zauważyć, cała radość z życia (czy tam istnienia) opuszczała go właśnie wtedy, gdy próbował zachowywać się jak należy i na siłę się zmieniać. To było dla niej smutne. Dlatego właśnie nie chciała, by musiał się zmuszać do zagłuszania złej cząstki osobowości. Miała nadzieję, że zdoła sprawić, że ona sama zniknie, a on nigdy nie będzie chciał taki być.
- Od kiedy to ty coś "musisz"? - prychnęła, przewracając oczami.
Zaśmiała się dziwnie.
- "Rób co chcesz. I tak nikt cię nie zatrzyma." Skąd ja to znam. - Udała, że się zastanawia. - Nie boisz się, że skończy się jak poprzednio, gdy to powiedziałeś? Czy sądzisz, że do trzech razy sztuka coś zmieni? - Przekrzywiła głowę, wpatrując się w niego z jakimś dziwnym płomykiem kryjącym się w bystrych oczkach.
Nie wiedziała, która jest godzina, ale zdecydowanie nie była już senna, a umysł miała wręcz nazbyt czysty. Tzn. zbyt łatwo przychodziło jej wracanie myślami do odpowiednich wspomnień.
Może i naprawdę myślała teraz o pokazaniu mu tego, czego uczyła się od tylu lat, a tak rzadko miała okazję komuś zaprezentować, ale te słowa po prostu prosiły się o wypowiedzenie, a ona nie zamierzała ich przed tym powstrzymywać.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach