- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Mar 24, 2016 6:25 pm
Dotarcie do sowiarni zajęło mu tylko chwilę, w końcu znał każdy skrót i mógł przenikać przez ściany. Na miejscu odszukał sowę ślizgonki i wyjaśnił co i jak. To inteligentne stworzenie, bez problemu pojęło co się do niego mówi, dlatego nie minęło dziesięć minut, jak poltergeist już ponownie minął próg sypialni ślizgonek, pojawiając się w gackowej formie naprzeciwko owiniętej nastolatki. Była tam, gdzie ją zostawił - tyle dobrego. Szczerze mówiąc nie spodziewał się po niej takiej akceptacji sytuacji, ale i on nie wydawał się dotąd zbyt czułą istotą, a teraz nie tylko wysłał za nią list, ale także załatwił jeszcze kilka rzeczy, podczas tej przydługiej chwili jaką zajął mu powrót. Drzwi dormitorium otworzyły się, a za nimi już czekała cała piramida lewitujących przedmiotów, które nie umiały przeniknąć ścian i musiały tłuc się dłuższą drogą, po drodze nieco z siebie gubiąc czy... rozlewając.
Talerz zupy, teraz już tylko pół talerza, zgrabniej niż dotąd wyminął przeszkody na swej drodze, zatrzymując się dopiero na łóżku. Za nim podążyła łyżka, bułka, jakieś kolejne fiolki nie wiadomo skąd zgarnięte (i bez etykietek, także powodzenia w użyciu), pluszowa owca, koc w kratkę, więcej książek na wypadek, gdyby się nudziła i na koniec cały imbryk w którym nie sposób określić co mogło się parzyć (a po sprawdzeniu dało się dostrzec trochę wszystkiego co było w kuchni, zaczynając od mięty, na szałwii kończąc i... czy to był majeranek?). Wszystko zwinięte innym, bo przecież nienależące do Irytka, zdobyczne i ofiarowane poszkodowanej. Ależ on był z siebie dumny...!
Talerz zupy, teraz już tylko pół talerza, zgrabniej niż dotąd wyminął przeszkody na swej drodze, zatrzymując się dopiero na łóżku. Za nim podążyła łyżka, bułka, jakieś kolejne fiolki nie wiadomo skąd zgarnięte (i bez etykietek, także powodzenia w użyciu), pluszowa owca, koc w kratkę, więcej książek na wypadek, gdyby się nudziła i na koniec cały imbryk w którym nie sposób określić co mogło się parzyć (a po sprawdzeniu dało się dostrzec trochę wszystkiego co było w kuchni, zaczynając od mięty, na szałwii kończąc i... czy to był majeranek?). Wszystko zwinięte innym, bo przecież nienależące do Irytka, zdobyczne i ofiarowane poszkodowanej. Ależ on był z siebie dumny...!
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Mar 24, 2016 6:48 pm
Doczytała spokojnie stronę tą i kolejną. I jeszcze kolejną. I kilka następnych. Nie czekała jakoś specjalnie długo, ale zawsze gdy dostawała do ręki jakąś książkę naukową czy z zaklęciami, to pochłaniała ją w zastraszającym tempie.
Wreszcie drzwi do dormitorium się otworzyły i pojawił się w nich znajomy gacek. Już chciała zacząć mu wyjaśniać, że chciałaby wyjść i się przejść, gdy zobaczyła wlokący się za nim stos rzeczy. Oczy jej się rozszerzyły ze zdziwienia, ale kiedy wszystkie te losowe przedmioty zaczęły się rozkładać w pomieszczeniu, po prostu zaczęła się śmiać i ukryła twarz w dłoniach... no dobra, jednej dłoni, bo drugiej nadal nie ruszała.
- Irytku, zaczynasz już trochę przesadzać. Dziękuję za troskę, ale nie potrzebuję aż tylu rzeczy. Odłóż też proszę meble na miejsce. Trochę przeszkadzają. - Uśmiechnęła się do niego i spojrzała na przyniesione jedzenie.
W sumie, już dwóch posiłków dzisiaj nie udało mi się skończyć. Może do trzech razy sztuka?
Po zerknięciu do imbryka, stwierdziła, że woli nie eksperymentować z przywleczonymi przez niego płynami, ale bułka wydawała jej się już całkiem jadalnym wyborem.
- Nie chcę tu przez cały dzień siedzieć. Chciałabym odwiedzić Wieżę Astronomiczną. I nie jestem w tak opłakanym stanie by musieć tu leżeć. Nie mogę ruszać ręką, ale całą resztę mam sprawną, okej? - Wygramoliła się z pościeli i postawiła nogi na podłodze.
Jeśli mu tego nie uświadomię zaraz zacznie mi tu znosić jeszcze więcej rzeczy jak jakaś sroka. To urocze, ale trochę kłopotliwe, a w tej chwili nie mogę za niego tak łatwo sprzątać. Poza tym, mam dziwne wrażenie, że urządzi mi tu zaraz areszt łóżkowy, a tego wolałabym uniknąć.
Wreszcie drzwi do dormitorium się otworzyły i pojawił się w nich znajomy gacek. Już chciała zacząć mu wyjaśniać, że chciałaby wyjść i się przejść, gdy zobaczyła wlokący się za nim stos rzeczy. Oczy jej się rozszerzyły ze zdziwienia, ale kiedy wszystkie te losowe przedmioty zaczęły się rozkładać w pomieszczeniu, po prostu zaczęła się śmiać i ukryła twarz w dłoniach... no dobra, jednej dłoni, bo drugiej nadal nie ruszała.
- Irytku, zaczynasz już trochę przesadzać. Dziękuję za troskę, ale nie potrzebuję aż tylu rzeczy. Odłóż też proszę meble na miejsce. Trochę przeszkadzają. - Uśmiechnęła się do niego i spojrzała na przyniesione jedzenie.
W sumie, już dwóch posiłków dzisiaj nie udało mi się skończyć. Może do trzech razy sztuka?
Po zerknięciu do imbryka, stwierdziła, że woli nie eksperymentować z przywleczonymi przez niego płynami, ale bułka wydawała jej się już całkiem jadalnym wyborem.
- Nie chcę tu przez cały dzień siedzieć. Chciałabym odwiedzić Wieżę Astronomiczną. I nie jestem w tak opłakanym stanie by musieć tu leżeć. Nie mogę ruszać ręką, ale całą resztę mam sprawną, okej? - Wygramoliła się z pościeli i postawiła nogi na podłodze.
Jeśli mu tego nie uświadomię zaraz zacznie mi tu znosić jeszcze więcej rzeczy jak jakaś sroka. To urocze, ale trochę kłopotliwe, a w tej chwili nie mogę za niego tak łatwo sprzątać. Poza tym, mam dziwne wrażenie, że urządzi mi tu zaraz areszt łóżkowy, a tego wolałabym uniknąć.
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Mar 24, 2016 7:08 pm
Areszt łóżkowy... Czy on już jej tego nie zaserwował?
Meble jak na rozkaz wróciły mniej więcej na swoje miejsca - mniej więcej, bo Irytek nie przejmował się krzywo dosuniętą szafą i ustawionym w złą stronę regałem. Najważniejsza była Darkówna. Zaśmiewająca się, tłumacząca mu jak bardzo przesadza dziewczyna, która nie rozumiała chyba, że zamierzał choć raz o nią zadbać. Zrobił jej krzywdę, (wreszcie) to zrozumiał i choćby udawała silną, samodzielną pannicę, on nie da jej nawet ruszyć palcem dopóki nie będzie mogła normalnie używać ręki.
Ledwo postawiła nogi na podłodze, a już poczuła jak jest z powrotem zgarniana do łóżka, a tam zakopywana w pościeli. Tylko głowa i ręce wystawały, z czego na jedną wrócił topniejący powoli lód, a do drugiej wbiła się łyżka. Talerz z zupą i bułka uparcie ustawiły się na pościeli, czekając aż łaskawie zacznie jeść. Pluszowa owieczka oparła się pocieszająco o nastolatkę, kocyk trafił za plecy jako oparcie, a herbata chciała się gdzieś nalać, gdy ogarnęła brak filiżanki i niechętnie odstawiła się na szafeczkę nocną. Jedna z książek zawisła na wysokości ametystowych oczu, otwierając się na losowym rozdziale. Na głowie brunetki wylądował nietoperz, wzdychając lekko. Sam ominął posiłek, a manewrowanie tyloma przedmiotami na raz było wycieńczające. Zaczynało mu się kręcić w głowie, więc przymknął ślepka dając sobie chwilę odpoczynku.
Meble jak na rozkaz wróciły mniej więcej na swoje miejsca - mniej więcej, bo Irytek nie przejmował się krzywo dosuniętą szafą i ustawionym w złą stronę regałem. Najważniejsza była Darkówna. Zaśmiewająca się, tłumacząca mu jak bardzo przesadza dziewczyna, która nie rozumiała chyba, że zamierzał choć raz o nią zadbać. Zrobił jej krzywdę, (wreszcie) to zrozumiał i choćby udawała silną, samodzielną pannicę, on nie da jej nawet ruszyć palcem dopóki nie będzie mogła normalnie używać ręki.
Ledwo postawiła nogi na podłodze, a już poczuła jak jest z powrotem zgarniana do łóżka, a tam zakopywana w pościeli. Tylko głowa i ręce wystawały, z czego na jedną wrócił topniejący powoli lód, a do drugiej wbiła się łyżka. Talerz z zupą i bułka uparcie ustawiły się na pościeli, czekając aż łaskawie zacznie jeść. Pluszowa owieczka oparła się pocieszająco o nastolatkę, kocyk trafił za plecy jako oparcie, a herbata chciała się gdzieś nalać, gdy ogarnęła brak filiżanki i niechętnie odstawiła się na szafeczkę nocną. Jedna z książek zawisła na wysokości ametystowych oczu, otwierając się na losowym rozdziale. Na głowie brunetki wylądował nietoperz, wzdychając lekko. Sam ominął posiłek, a manewrowanie tyloma przedmiotami na raz było wycieńczające. Zaczynało mu się kręcić w głowie, więc przymknął ślepka dając sobie chwilę odpoczynku.
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Mar 24, 2016 7:58 pm
Meble wróciły po jej prośbie na miejsce i nie wyglądało to już aż tak źle. Co prawda, będzie je musiała pewnie jeszcze poprawić, ale to nie było aż tak naglące. Przynajmniej nie zwracało aż tak na siebie uwagi, gdyby ktoś postanowił zawitać do dormitorium i jeszcze to jej nakazać sprzątanie po poltergeistrze. Dobra, może i nie była chucherkiem, które bez różdżki nic nie zdziała, ale szafy to ona sama przestawić jedną ręką nie mogła.
Zsunęła nogi z łóżka i usiłowała wstać, ale nawet tyle nie zdołała zrobić, bo natychmiast znalazła się w tym samym miejscu, co przed chwilą.
Czyli jednak nigdzie nie idę.
Westchnęła i zaczęła się przyglądać latającym wokół niej przedmiotom. Nie chciało jej się z nim kłócić.
Podniosła talerz i powąchała nieufnie jego zawartość. Danie wydawało się jednak jadalne, więc ustawiła sobie je na przykrytych nogach i skorzystała z wepchniętej jej do ręki łyżki przy okazji kończąc też bułkę.
Zerknęła na nietoperza, który wylądował na jej głowie i lekko się uśmiechnęła. Wydawał się trochę zmęczony tym ciągłym lataniem i robieniem wokół niej zamieszania, więc postanowiła mu nie przeszkadzać i zrobić to, o co prosił. Dokończyła przyniesione jedzenie i odłożyła talerz na pobliski blat.
Chwyciła za książkę i ściągnęła ją sobie na kolana. Pogrążyła się zupełnie w lekturze, czekając aż zegar da znać, że pora się zbierać na obiad. Mogła tu trochę posiedzieć, ale bez przesady. Chciała stąd wyjść. Poza tym, poltergeist chyba naprawdę kiepsko reagował na omijanie posiłków skoro znowu leżał gdzieś plackiem bez chęci ruszenia choćby palcem... skrzydłem.
Zsunęła nogi z łóżka i usiłowała wstać, ale nawet tyle nie zdołała zrobić, bo natychmiast znalazła się w tym samym miejscu, co przed chwilą.
Czyli jednak nigdzie nie idę.
Westchnęła i zaczęła się przyglądać latającym wokół niej przedmiotom. Nie chciało jej się z nim kłócić.
Podniosła talerz i powąchała nieufnie jego zawartość. Danie wydawało się jednak jadalne, więc ustawiła sobie je na przykrytych nogach i skorzystała z wepchniętej jej do ręki łyżki przy okazji kończąc też bułkę.
Zerknęła na nietoperza, który wylądował na jej głowie i lekko się uśmiechnęła. Wydawał się trochę zmęczony tym ciągłym lataniem i robieniem wokół niej zamieszania, więc postanowiła mu nie przeszkadzać i zrobić to, o co prosił. Dokończyła przyniesione jedzenie i odłożyła talerz na pobliski blat.
Chwyciła za książkę i ściągnęła ją sobie na kolana. Pogrążyła się zupełnie w lekturze, czekając aż zegar da znać, że pora się zbierać na obiad. Mogła tu trochę posiedzieć, ale bez przesady. Chciała stąd wyjść. Poza tym, poltergeist chyba naprawdę kiepsko reagował na omijanie posiłków skoro znowu leżał gdzieś plackiem bez chęci ruszenia choćby palcem... skrzydłem.
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Mar 24, 2016 8:47 pm
Zupa okazała się być jarzynową podwędzoną od przygotowujących już obiad skrzatów. Zawsze robiły jedzenie z wyprzedzeniem, a zaczynały od zup, które długo się gotowały, więc potem wystarczyło zostawić na małym ogniu by nie ostygły. Kiedy Darkówna zaczęła jeść i zrezygnowała z uciekania na jakieś niepotrzebne spacery, nietoperek odetchnął ponownie, tym razem z ulgą. Ułożył się wygodnie w jej włosach i zamknął oczka, choć wiadomym było, że nie zaśnie. Mimo to zmęczenie wzięło górę, zwłaszcza po tym ile kosztowało go samo wyjście z zamku, nie wspominając całej reszty, z targaniem rzeczy po zamku na czele. Uparł pyszczek na złożonych skrzydełkach, pozwalając sobie na trochę relaksu. I tylko myśli goniły bez chwili wytchnienia, powracając do listu od Sulivan.
Czyli to koniec. Nie miał już czego u niej szukać i pewnie znowu będą się unikać. Tylko, że teraz nie potrafił już jej ignorować, więc nawet za parę lat, gdy sprawa przycichnie, a oni jakoś odzyskają równowagę, on i tak będzie interesował się tym co ona robi. Wcześniej prawie dwie dekady jej nie dostrzegał... Teraz żałował, że nie mogło tak pozostać. Oszczędziłoby to tylu problemów! Chociaż wtedy mógłby nigdy nie zacząć spędzać czasu z Natalie...
Nawet nie zauważył, gdy minęła pierwsza godzina. Potem kolejna... Jednak dzięki bliskości lochów, które znajdywały się tuż pod Wielką Salą, poczuł zbliżającą się porę obiadu jak tylko przy stołach zebrała się większa grupka osób. Postawił uszka i otworzył oczka, po czym zerwał się do lotu, na wszelki wypadek tracąc formę fizyczną by nie zaplątać się w ciemne loki i nie wyrwać ślizgonce włosów. Zatrzymał się dopiero metr od niej, zerkając na nią niepewnie. Przenoszenie jedzenia z kuchni było trudne, a co dopiero z zamkowej stołówki, przepełnionej biegającymi i wydurniającymi się dzieciakami. Nie chciał jednak pozwalać młodej ruszać się z łóżka dopóki zupełnie nie wydobrzeje. Zresztą, jeśli zamierzała jeść prawą ręką tak świetnie jak pisać, to aż przykro o tym nawet myśleć. I wtedy wpadł na pomysł...
Zniknął na moment, po którym przed łóżkiem panienki Dark stanął zupełnie nieznany jej ślizgon. Jasna cera, blond włosy związane w krótki kucyk i oczywiście mundurek, który nie zdradzał rocznika chłopaka, dając mu szansę ma manewrowanie między resztą zielonych, którzy jednak nigdy nie interesowali się zacieśnianiem więzi między sobą, więc wątpliwym było, żeby zauważyli nowego, jeśli nie spróbuje robić nic szokującego. A z tym może być nieco gorzej...
Wyciągnął do niej rękę, uśmiechając się lekko. Oczy miał znajomo fioletowe...
- Idziemy na obiad?
Czyli to koniec. Nie miał już czego u niej szukać i pewnie znowu będą się unikać. Tylko, że teraz nie potrafił już jej ignorować, więc nawet za parę lat, gdy sprawa przycichnie, a oni jakoś odzyskają równowagę, on i tak będzie interesował się tym co ona robi. Wcześniej prawie dwie dekady jej nie dostrzegał... Teraz żałował, że nie mogło tak pozostać. Oszczędziłoby to tylu problemów! Chociaż wtedy mógłby nigdy nie zacząć spędzać czasu z Natalie...
Nawet nie zauważył, gdy minęła pierwsza godzina. Potem kolejna... Jednak dzięki bliskości lochów, które znajdywały się tuż pod Wielką Salą, poczuł zbliżającą się porę obiadu jak tylko przy stołach zebrała się większa grupka osób. Postawił uszka i otworzył oczka, po czym zerwał się do lotu, na wszelki wypadek tracąc formę fizyczną by nie zaplątać się w ciemne loki i nie wyrwać ślizgonce włosów. Zatrzymał się dopiero metr od niej, zerkając na nią niepewnie. Przenoszenie jedzenia z kuchni było trudne, a co dopiero z zamkowej stołówki, przepełnionej biegającymi i wydurniającymi się dzieciakami. Nie chciał jednak pozwalać młodej ruszać się z łóżka dopóki zupełnie nie wydobrzeje. Zresztą, jeśli zamierzała jeść prawą ręką tak świetnie jak pisać, to aż przykro o tym nawet myśleć. I wtedy wpadł na pomysł...
Zniknął na moment, po którym przed łóżkiem panienki Dark stanął zupełnie nieznany jej ślizgon. Jasna cera, blond włosy związane w krótki kucyk i oczywiście mundurek, który nie zdradzał rocznika chłopaka, dając mu szansę ma manewrowanie między resztą zielonych, którzy jednak nigdy nie interesowali się zacieśnianiem więzi między sobą, więc wątpliwym było, żeby zauważyli nowego, jeśli nie spróbuje robić nic szokującego. A z tym może być nieco gorzej...
Wyciągnął do niej rękę, uśmiechając się lekko. Oczy miał znajomo fioletowe...
- Idziemy na obiad?
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Czw Mar 24, 2016 9:05 pm
Godziny mijały, a lektura zaklęci, których i tak nie mogła teraz rzucić okazała się ją już trochę znudzić. Sięgnęła więc po kolejną książkę i to nią zajęła się do czasu posiłku.
Nie musiała nawet patrzyć na zegar, by zorientować się, że nadeszła już odpowiednia godzina. Irytek sam dał jej znać, gdy zerwał się z miejsca i prawie wystrzelił do Wielkiej Sali. Zatrzymał się jednak, wyraźnie coś rozważając.
No tak. Nie zostawisz mnie tu przecież samej, a ty tam iść musisz.
Zaczęła się wygrzebywać z pościeli i ponownie opuściła nogi na podłogę, mając nadzieję, że tym razem zdoła chociaż założyć buty, które wcześniej na wszelki wypadek zdjęła.
Uniosła jedną brew, gdy w pokoju zamiast znajomej twarzy rudzielca, ujrzała jakąś inną, zupełnie jej nie znaną. Do tego ten mundurek... On naprawdę zamierzał się bawić w Ślizgona?
Odwzajemniła uśmiech i wstała z łóżka. Przez chwilę wahała się, czy aby na pewno chodzenie z kimś po szkole za rękę jest dobrym pomysłem, ale w końcu stwierdziła, że nie takie rzeczy się tu dzieją i zapewne niewiele osób zwróci uwagę na takie ciekawostki z jej życia. Mieli przecież własne rzeczy na głowie. Dziurawe kociołki, kłótnie między przyjaciółkami, pierwsze miłości, złamane serduszka i inne nudne uczniowskie sprawy, które były obecnie całym ich światem.
- Oczywiście. - Przewiesiła przez ramię torebkę i chwyciła za wyciągniętą do niej rękę po czym udała się w stronę sali.
[z/t] x2
Nie musiała nawet patrzyć na zegar, by zorientować się, że nadeszła już odpowiednia godzina. Irytek sam dał jej znać, gdy zerwał się z miejsca i prawie wystrzelił do Wielkiej Sali. Zatrzymał się jednak, wyraźnie coś rozważając.
No tak. Nie zostawisz mnie tu przecież samej, a ty tam iść musisz.
Zaczęła się wygrzebywać z pościeli i ponownie opuściła nogi na podłogę, mając nadzieję, że tym razem zdoła chociaż założyć buty, które wcześniej na wszelki wypadek zdjęła.
Uniosła jedną brew, gdy w pokoju zamiast znajomej twarzy rudzielca, ujrzała jakąś inną, zupełnie jej nie znaną. Do tego ten mundurek... On naprawdę zamierzał się bawić w Ślizgona?
Odwzajemniła uśmiech i wstała z łóżka. Przez chwilę wahała się, czy aby na pewno chodzenie z kimś po szkole za rękę jest dobrym pomysłem, ale w końcu stwierdziła, że nie takie rzeczy się tu dzieją i zapewne niewiele osób zwróci uwagę na takie ciekawostki z jej życia. Mieli przecież własne rzeczy na głowie. Dziurawe kociołki, kłótnie między przyjaciółkami, pierwsze miłości, złamane serduszka i inne nudne uczniowskie sprawy, które były obecnie całym ich światem.
- Oczywiście. - Przewiesiła przez ramię torebkę i chwyciła za wyciągniętą do niej rękę po czym udała się w stronę sali.
[z/t] x2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|