- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Pią Sty 01, 2016 9:24 pm
Magia? Wielce prawdopodobne, jeśli wziąć pod uwagę, że którykolwiek ślizgon miałby ochotę włamać się do sypialni koleżanek z domu tylko po to by im wyprawić psikusa. Jakby mało było dowcipnisiów w tym zamku... Ostatnio panna Natalie miała nawet od czynienia z tym najgorszym z nich i poszło jej całkiem nieźle. Ba, już drugi raz z rzędu służyła radą poltergeistowi, który poza krótkim epizodem opętania jej w niewiadomym celu okazał się nie być aż tak złym jak go malują. Jakie było jednak prawdopodobieństwo, że to Irytek ośnieżył jej pokój w ramach dziwnego podziękowania? Skąd wziąłby tyle szronu? I jak właściwie miałby go tu umieścić? Do tego ten uparty chłód wcale nie chciał zelżeć, pomimo otwartych drzwi, a co gorsza wszystko wskazywało na to, iż jego źródło było dokładnie pod nastolatką i jej własnym łóżkiem. Zupełnie jakby ktoś naumyślnie zaczarował podłogę w tym miejscu w taki sposób by nieustannie wytwarzała zimno. W centralnym miejscu deski były oblodzone. Ktoś chętny na łyżwy?
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Pią Sty 01, 2016 9:51 pm
Owinęła się szczelnie kocem i zaczęła spacerować po pomieszczeniu, próbując zlokalizować źródło chłodu. Nie musiała jednak szukać daleko, gdyż ledwie odeszła kilka kroków od łóżka, już poczuła się nieco cieplej. Nadal mroźno, ale jakby nieco mniej mroźno? Mniejsza o to.
Wróciła i wyjęła różdżkę, która wystawała teraz spomiędzy fałd fioletowego koca. Uklęknęła przy posłaniu i odsunęła kołdrę. Miała się teraz na baczności. Ostatnio zdecydowanie za często miała wątpliwą przyjemność zadawać się z kawalarzami. Być może to wywołało u niej jedynie zaostrzenie się wrodzonej ostrożności.
Machnęła różdżką mrucząc pod nosem zaklęcie, które usuwało większość podobnych zaklęć. Niestety, to chyba nie było to.
Usiadła na piętach, tuląc do siebie puchata kotkę.
- Świetnie - syknęła z niezadowoleniem.
Mój pokój zmienił się w zamrażarkę i nie da się tego ot tak usunąć. Chyba nici z miłego relaksu przy książce.
Ponownie zadrżała. Lubiła chłód, ale bez przesady. Zaczynała powoli rozważać wygrzebanie płaszcza z kufra albo co lepsze, zwinięcie się stąd i pozostawienie problemu na głowie koleżanek. Przecież już ostatnio naprawiała czyjś bałagan w dormitorium. Dlaczegóż miałaby to robić i tym razem? Inni też mają dwie ręce, różdżkę i mózg... no, to ostatnie przynajmniej w teorii.
Wróciła i wyjęła różdżkę, która wystawała teraz spomiędzy fałd fioletowego koca. Uklęknęła przy posłaniu i odsunęła kołdrę. Miała się teraz na baczności. Ostatnio zdecydowanie za często miała wątpliwą przyjemność zadawać się z kawalarzami. Być może to wywołało u niej jedynie zaostrzenie się wrodzonej ostrożności.
Machnęła różdżką mrucząc pod nosem zaklęcie, które usuwało większość podobnych zaklęć. Niestety, to chyba nie było to.
Usiadła na piętach, tuląc do siebie puchata kotkę.
- Świetnie - syknęła z niezadowoleniem.
Mój pokój zmienił się w zamrażarkę i nie da się tego ot tak usunąć. Chyba nici z miłego relaksu przy książce.
Ponownie zadrżała. Lubiła chłód, ale bez przesady. Zaczynała powoli rozważać wygrzebanie płaszcza z kufra albo co lepsze, zwinięcie się stąd i pozostawienie problemu na głowie koleżanek. Przecież już ostatnio naprawiała czyjś bałagan w dormitorium. Dlaczegóż miałaby to robić i tym razem? Inni też mają dwie ręce, różdżkę i mózg... no, to ostatnie przynajmniej w teorii.
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Pią Sty 01, 2016 10:03 pm
Zaklęcie nie podziałało... a przynajmniej tak mogło się zdawać na początku, gdyż po krótkiej chwili, jakby z opóźnieniem, centrum chłodu w sypialni przemieściło się spod łóżka uzbrojonej w różdżkę Natalie pod kolejne, tym razem należące do królowej lodu o mrożącym krew w żyłach nazwisku Rockers.
W komnacie temperatura jakby jeszcze bardziej spadła i... zaczął padać śnieg? To oznaczało co najmniej minus 10 stopni, jeśli nie mniej. Małe, kryształowe drobinki nie brały się znikąd, a sufitowi daleko było do śniegowej chmury, lecz w takim ziąbie lód odkładający się na pyłkach kurzu bardzo szybko przeistaczał się w płatki i opadał na podłogę, której coraz większa powierzchnia porastała lodem. Do tego przez otwarte drzwi ów zimno zaczęło dotykać również schodów do pokoju głównego i rozprzestrzeniać się na resztę ślizgońskiej kryjówki. Nat mogła zupełnie wyjść z lochów i nie przejmować się mini epoką lodowcową w tej części zamku, ale kiedyś wrócić musiała. Jej koleżankom zdarzało się nie wracać na noc do dormitorium (nie wspominając już o tych, które zdążyły umrzeć w tym roku), a ona chciała mieć swoje miejsce na spokojną naukę i tulenie kota. Co zamierzała zrobić?
W komnacie temperatura jakby jeszcze bardziej spadła i... zaczął padać śnieg? To oznaczało co najmniej minus 10 stopni, jeśli nie mniej. Małe, kryształowe drobinki nie brały się znikąd, a sufitowi daleko było do śniegowej chmury, lecz w takim ziąbie lód odkładający się na pyłkach kurzu bardzo szybko przeistaczał się w płatki i opadał na podłogę, której coraz większa powierzchnia porastała lodem. Do tego przez otwarte drzwi ów zimno zaczęło dotykać również schodów do pokoju głównego i rozprzestrzeniać się na resztę ślizgońskiej kryjówki. Nat mogła zupełnie wyjść z lochów i nie przejmować się mini epoką lodowcową w tej części zamku, ale kiedyś wrócić musiała. Jej koleżankom zdarzało się nie wracać na noc do dormitorium (nie wspominając już o tych, które zdążyły umrzeć w tym roku), a ona chciała mieć swoje miejsce na spokojną naukę i tulenie kota. Co zamierzała zrobić?
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Pią Sty 01, 2016 10:15 pm
Dziewczyna przycupnęła na podłodze. Pewna swego niepowodzenia, pogrążyła się na chwilę z zamyśleniu, gdy po chwili zdała sobie sprawę z tego, że źródło chłodu się przemieszczało. Tak, przesunęło się pod inne łóżko. Darkówna zachichotała.
Ciekawe, dlaczego akurat tam teraz wieje chłodem.
Niestety, rozbawienie nie mogło trwać długo. Natalie szybko nawiedziła wizja wściekłej Rockers, jak to zobaczy, a dziewczyna z całą pewnością nie miała ochoty być świadkiem burzy, jaką tamta mogłaby wywołać.
Spojrzała w górę, przyglądając się spadającym płatkom śniegu. Co jak co, ale efekt wizualny tej anomalii był całkiem ładny. Zmarszczyła brwi.
Chwila, żadne ze znanych mi zaklęć nie wędruje sobie nagle ot tak po pomieszczeniu. A to by oznaczało...
Oczy dziewczyny się rozszerzyły.
- Emm. Irytku? - zapytała niepewnie. Wciąż nie wiedziała, czy to jego sprawka. Niemniej jednak, był pierwszym wywoływaczem takich nietypowych zdarzeń jaki przychodził jej na myśl. Poza tym, ostatnio jakoś wyjątkowo często miała z nim do czynienia, więc nigdy nie wiadomo. Może z niewiadomych przyczyn postanowił się jej uczepić? To już było trochę niepokojące.
Na razie jeszcze nic złego mi nie zrobił. Na razie...
Ciekawe, dlaczego akurat tam teraz wieje chłodem.
Niestety, rozbawienie nie mogło trwać długo. Natalie szybko nawiedziła wizja wściekłej Rockers, jak to zobaczy, a dziewczyna z całą pewnością nie miała ochoty być świadkiem burzy, jaką tamta mogłaby wywołać.
Spojrzała w górę, przyglądając się spadającym płatkom śniegu. Co jak co, ale efekt wizualny tej anomalii był całkiem ładny. Zmarszczyła brwi.
Chwila, żadne ze znanych mi zaklęć nie wędruje sobie nagle ot tak po pomieszczeniu. A to by oznaczało...
Oczy dziewczyny się rozszerzyły.
- Emm. Irytku? - zapytała niepewnie. Wciąż nie wiedziała, czy to jego sprawka. Niemniej jednak, był pierwszym wywoływaczem takich nietypowych zdarzeń jaki przychodził jej na myśl. Poza tym, ostatnio jakoś wyjątkowo często miała z nim do czynienia, więc nigdy nie wiadomo. Może z niewiadomych przyczyn postanowił się jej uczepić? To już było trochę niepokojące.
Na razie jeszcze nic złego mi nie zrobił. Na razie...
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Pią Sty 01, 2016 10:33 pm
Na dźwięk jego imienia wszystko nagle zamarło w pokoju. Płatki śniegu zatrzymały się nienaturalnie w powietrzu, jakby Czas łapach głęboki wdech przed ponownym popłynięciem naprzód. Dopiero po paru sekundach wszystko wróciło do normy i otoczenie wymijająco dało Natalie do zrozumienia, że nie ma pojęcia o co chodzi, ono tylko robi sobie osobną porę roku w lochach, nic niezwykłego i na pewno niezwiązanego ze zjawiskami paranormalnymi.
Salomea poruszyła noskiem, jakby wywęszyła coś czego ludzki nos nie był w stanie poczuć i utkwiła zielone ślepia w źródle chłodu. Zeskoczyła z rąk pańci, jednak nie wzięła pod uwagę oblodzonej podłogi i po wylądowaniu jej łapki rozbiegły się w przeciwne strony. Kocica padła plackiem z zaskoczoną miną i od razu spróbowała się poprawić, co zaowocowało tylko wprawieniem się w ruch po śliskiej powierzchni. Przejechała na brzuchu kawałek drogi do łóżka Rockers, dopóki czyjaś inna, śnieżnobiała łapka nie zatrzymała jej w miejscu. Spod ramy wyszedł biały puch na czterech nogach o intensywnie czerwonych oczach. Nieco mniejszy od Sal, choć widocznie inspirowany jej urodą, gdyż o podobnie układającym się futerku. Wyglądał na zainteresowanego tylko i wyłącznie zwierzęcą koleżanką, nie spoglądając ani na chwilę w stronę czarownicy.
Salomea poruszyła noskiem, jakby wywęszyła coś czego ludzki nos nie był w stanie poczuć i utkwiła zielone ślepia w źródle chłodu. Zeskoczyła z rąk pańci, jednak nie wzięła pod uwagę oblodzonej podłogi i po wylądowaniu jej łapki rozbiegły się w przeciwne strony. Kocica padła plackiem z zaskoczoną miną i od razu spróbowała się poprawić, co zaowocowało tylko wprawieniem się w ruch po śliskiej powierzchni. Przejechała na brzuchu kawałek drogi do łóżka Rockers, dopóki czyjaś inna, śnieżnobiała łapka nie zatrzymała jej w miejscu. Spod ramy wyszedł biały puch na czterech nogach o intensywnie czerwonych oczach. Nieco mniejszy od Sal, choć widocznie inspirowany jej urodą, gdyż o podobnie układającym się futerku. Wyglądał na zainteresowanego tylko i wyłącznie zwierzęcą koleżanką, nie spoglądając ani na chwilę w stronę czarownicy.
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Pią Sty 01, 2016 10:50 pm
Po jej pytaniu otoczenie nagle zamarło. To jej wystarczyło jako odpowiedź.
Tylko dlaczego tak się zachowuje?
Westchnęła ciężko i poprawiła zjeżdżający z jej ramienia koc.
- Mógłbyś się proszę pokazać? Mówienie do niewidzialnego klimatyzatora nie jest zbyt wygodne. Co tutaj robisz? - zapytała, po czym jeszcze raz rzuciła okiem na urocze śnieżynki.
- Nie licząc oczywiście małej śnieżycy początkiem lata - dodała, uśmiechając się niewyraźnie.
Zachichotała na widok przewracającego się kota i szybko pomogła mu wstać. Zwierzę nie zwracało na nią teraz większej uwagi. Musiało coś wyczuć skoro postanowiło opuścić ciepłe schronienie i udać się w stronę chłodu. Nie było to zaskoczeniem dla dziewczyny. Salomea jak większość kotów przejawiała dar do zauważania rzeczy, które umykały innym stworzeniom. Mogła przecież wyczuć poltergeista i dlatego szła teraz w tamtym kierunku.
W głowie Natalie uformował się obraz jej zdenerwowanej kotki rzucającej się na twarz psotnika, który ośmielił się zmusić ją do przebywania w takich warunkach. Wizja ta była naprawdę ciekawa, jeśli przyjęło się, że poltergeist utknął na moment w fizycznej formie.
Kotka znów się poślizgnęła, ale tym razem zamiast skończyć rozłożona na łopatki, sunęła po lodzie w oczekiwaniu na zetknięcie z jakąś przeszkodą. O dziwo, ową przeszkodą okazało się inne stworzenie. Panna Dark przekrzywiła głowę i zaczęła mu się bacznie przyglądać. Ta szkoła chyba nigdy nie przestanie jej zaskakiwać.
Tylko dlaczego tak się zachowuje?
Westchnęła ciężko i poprawiła zjeżdżający z jej ramienia koc.
- Mógłbyś się proszę pokazać? Mówienie do niewidzialnego klimatyzatora nie jest zbyt wygodne. Co tutaj robisz? - zapytała, po czym jeszcze raz rzuciła okiem na urocze śnieżynki.
- Nie licząc oczywiście małej śnieżycy początkiem lata - dodała, uśmiechając się niewyraźnie.
Zachichotała na widok przewracającego się kota i szybko pomogła mu wstać. Zwierzę nie zwracało na nią teraz większej uwagi. Musiało coś wyczuć skoro postanowiło opuścić ciepłe schronienie i udać się w stronę chłodu. Nie było to zaskoczeniem dla dziewczyny. Salomea jak większość kotów przejawiała dar do zauważania rzeczy, które umykały innym stworzeniom. Mogła przecież wyczuć poltergeista i dlatego szła teraz w tamtym kierunku.
W głowie Natalie uformował się obraz jej zdenerwowanej kotki rzucającej się na twarz psotnika, który ośmielił się zmusić ją do przebywania w takich warunkach. Wizja ta była naprawdę ciekawa, jeśli przyjęło się, że poltergeist utknął na moment w fizycznej formie.
Kotka znów się poślizgnęła, ale tym razem zamiast skończyć rozłożona na łopatki, sunęła po lodzie w oczekiwaniu na zetknięcie z jakąś przeszkodą. O dziwo, ową przeszkodą okazało się inne stworzenie. Panna Dark przekrzywiła głowę i zaczęła mu się bacznie przyglądać. Ta szkoła chyba nigdy nie przestanie jej zaskakiwać.
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Pią Sty 01, 2016 11:00 pm
Nie uzyskała odpowiedzi ani na pytania, ani nawet na swój żartobliwy komentarz. Zamiast tego mogła zaobserwować jak uszka białego kota wędrują do tyłu, a on sam układa się potulnie przy Sal, która zdążyła wyniuchać w nim coś podejrzanego i aktualnie pacała go łapką po głowie. Jeszcze nie używała pazurów, więc nie czuła zagrożenia, jednak nowy kolega musiał jej w jakiś sposób nie pasować do kategorii jej własnego gatunku, bo nie dawała za wygraną i co chwila go szturchała. Wreszcie obcy futrzak opadł na bok pod naciskiem kotki, zupełnie nieprzejęty jej nieprzyjaznymi utykaniami. Ulubienica Nat fuknęła i obejrzała się na swoją panią, jakby chciała jej powiedzieć "masz, upolowałam ci coś", po czym ruszyła się i ostrożnie stąpając podeszła do nóg właścicielki. Tymczasem albinos zmrużył ślepia, wciąż nie ruszając się z miejsca w którym poległ. Wyglądał tak żałośnie, że w pokoju aż powiało jeszcze większym chłodem. Obraz rozpaczy i nędzy, brakowało mu tylko karteczki z napisem "oddam w dobre jakiekolwiek ręce".
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Sob Sty 02, 2016 2:10 pm
Czarodziejka czekała przez chwilę na jakiś odzew, ale nie usłyszawszy go, ciężko westchnęła i wzruszyła ramionami.
W co Ty ze mną pogrywasz?
Poderwała się z podłogi i przeszła ostrożnie kilka kroków, uważając by przypadkiem nie wywinąć orła, jak to zrobiła jej kotka. Niestety, to zdecydowanie nie było łatwe zadanie i nim zdołała przedostać się do ściany, przynajmniej trzy razy przeżyła mini zawał serca.
Podparła się o mur i zaczęła człapać w kierunku droczących się kotów. Nowy przyjaciel jak widać nie przypadł do gustu Salomei, gdyż ta uparcie go szturchała. Cóż, etap obwąchania go miała już za sobą, więc przyszła pora by i łapki poszły w ruch. Natalie wolno zbliżyła się do kotów, co jej pupilka jak widać zauważyła, bo w końcu zwróciła na nią uwagę i do niej wróciła. Panna Dark pogładziła ją po głowie i przycupnęła w pobliżu białego futrzaka, który przypominał teraz obraz nędzy i rozpaczy. Westchnęła.
- A Tobie co się stało? - zapytała retorycznie, nie spodziewając się większego odzewu ze strony kota i powoli się do niego przysunęła.
- Rozchmurzysz się jeśli podrapię Cię za uchem? - Uśmiechnęła się do niego delikatnie i pogładziła albinosa po głowie.
W co Ty ze mną pogrywasz?
Poderwała się z podłogi i przeszła ostrożnie kilka kroków, uważając by przypadkiem nie wywinąć orła, jak to zrobiła jej kotka. Niestety, to zdecydowanie nie było łatwe zadanie i nim zdołała przedostać się do ściany, przynajmniej trzy razy przeżyła mini zawał serca.
Podparła się o mur i zaczęła człapać w kierunku droczących się kotów. Nowy przyjaciel jak widać nie przypadł do gustu Salomei, gdyż ta uparcie go szturchała. Cóż, etap obwąchania go miała już za sobą, więc przyszła pora by i łapki poszły w ruch. Natalie wolno zbliżyła się do kotów, co jej pupilka jak widać zauważyła, bo w końcu zwróciła na nią uwagę i do niej wróciła. Panna Dark pogładziła ją po głowie i przycupnęła w pobliżu białego futrzaka, który przypominał teraz obraz nędzy i rozpaczy. Westchnęła.
- A Tobie co się stało? - zapytała retorycznie, nie spodziewając się większego odzewu ze strony kota i powoli się do niego przysunęła.
- Rozchmurzysz się jeśli podrapię Cię za uchem? - Uśmiechnęła się do niego delikatnie i pogładziła albinosa po głowie.
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Sob Sty 02, 2016 2:19 pm
Ku jej prawdopodobnie przeogromnemu zdziwieniu kot nie tylko był materialny, ale też nie umknął przed jej dłonią i dał się głaskać tak długo jak panna Dark miała na to ochotę. Mimo to pieszczoty nie wydawały się go pocieszać, gdyż dalej leżał jak trup, równie zimny w dotyku, obojętny i niemrawy. W tej chwili Natalie mogła zrobić z nim co chciała, a on tylko przelewałby się między jej rękoma niczym półpłynna, futrzasta laleczka. Bez życia, bez chęci. Nieciekawy nawet dla kotki ślizgonki, którą już bardziej rajcowały zimne płatki, od nieruchomego cielska na podłodze.
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Sob Sty 02, 2016 2:50 pm
Zanurzyła palce w chłodnej białej sierści i zaczęła go delikatni głaskać. Zwierzak był co najmniej ciekawy w dotyku, ale nie specjalnie ją to zdziwiło.
Paranormalny? Yep. Salomea dziwnie się przy nim zachowywała.
Materialny? Yep. Kotka go już przecież macała łapą.
Chłodny? Yep. Przez samą jego obecność całe pomieszczenie powoli zamarzało.
Nieruchomy? Cóż, poziom przygnębienia musiał być naprawde wysoki.
Dziewczyna westchnęła z lekką rezygnacją.
- No to co mam zrobić? Zamierzasz tu tak leżeć w nieskończoność i zamrażać mój pokój? - Jakby na dźwięk ostatnich słów, jej ciało przypomniało sobie o panujących chłodzie i dziewczyna zadrżała.
Świetnie. Jak tak dalej pójdzie to się tu przeziębię. Lepiej, żeby coś w końcu poskutkowało, bo nie mam ochoty zmienić się tu w sopel lodu.
Znowu poprawiła koc, jakby miało jej to pomóc w powstrzymaniu utraty ciepła.
Cóż, w ostateczności zawsze mogę go podrzucić do gryfków. Skoro ignoruje, co się z nim dzieje, to wielkiej różnicy mu to nie zrobi, a my będziemy mieli spokój.
Paranormalny? Yep. Salomea dziwnie się przy nim zachowywała.
Materialny? Yep. Kotka go już przecież macała łapą.
Chłodny? Yep. Przez samą jego obecność całe pomieszczenie powoli zamarzało.
Nieruchomy? Cóż, poziom przygnębienia musiał być naprawde wysoki.
Dziewczyna westchnęła z lekką rezygnacją.
- No to co mam zrobić? Zamierzasz tu tak leżeć w nieskończoność i zamrażać mój pokój? - Jakby na dźwięk ostatnich słów, jej ciało przypomniało sobie o panujących chłodzie i dziewczyna zadrżała.
Świetnie. Jak tak dalej pójdzie to się tu przeziębię. Lepiej, żeby coś w końcu poskutkowało, bo nie mam ochoty zmienić się tu w sopel lodu.
Znowu poprawiła koc, jakby miało jej to pomóc w powstrzymaniu utraty ciepła.
Cóż, w ostateczności zawsze mogę go podrzucić do gryfków. Skoro ignoruje, co się z nim dzieje, to wielkiej różnicy mu to nie zrobi, a my będziemy mieli spokój.
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Sob Sty 02, 2016 2:58 pm
Zwierzak jakby czytając jej myśli podniósł się powoli i zerknął na nią najsmutniejszymi, czerwonymi oczami jakie dziewczyna w życiu widziała. Następnie rozpłynął się w powietrzu nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Centrum chłodu znowu się odsunęło, tym razem w sam kąt pokoju, który momentalnie obrósł szronem. Zapalone w tym miejscu świece pogasły tworząc zakątek najciemniejszego mroku. Plan z przeniesieniem niechcianego gościa w inne miejsce nie był już wykonalny, zaś sam poltergeist wyraźnie nie zamierzał opuszczać dormitorium Slytherinu. Musiał mieć ku temu powód, bowiem dotąd pojawiał się tu tylko, gdy unikał konkretnej, martwej nastolatki. W innych przypadkach zawsze wolał puchonów, gdzie nie groziło mu natknięcie się na Barona.
- Natalie Dark
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Sob Sty 02, 2016 3:20 pm
I... znowu brak odzewu. Coś było mocno nie tak. Poltergeist się tak nigdy nie zachowywał. To już nijak nie przypominało zwykłego żartu czy wygłupów. On był smutny? To Irytek może być w ogóle smutny? Chłopak zaczynał ją coraz bardziej zaskakiwać. Jakby już jego znana jej do tej pory wersja nie była wystarczająco oryginalna.
Westchnęła z rezygnacją, widząc smutne kocie oczy.
- Serio, co Ci jest? - zapytała, zmęczona tymi podchodami i podniosła się z podłogi.
Nic nie działało. Prośby, bycie uprzejmą, nawet próby rozweselenia. Niby mówi się, że jeśli po dobroci się nie da, to trzeba po złości, ale czy aby na pewno w tym przypadku?
- Iryyytkuuu - zawołała melodyjnie, po raz ostatnio usiłując nawiązać z nim jakikolwiek kontakt.
Zero. Nul. Nihilo. Nic nie działa.
Westchnęła i odrzuciła koc z powrotem na łóżko.
- Chodź Salomea. Nie zostawię Cię tu samej w tym mrozie - zwróciła się do kota i rozłożyła ręce, by ją podnieść. Zwierzak jak na komendę na nią wskoczył.
Skierowała się do wyjścia, ale zatrzymała się na moment w drzwiach i odwróciła do centrum całego zamieszania.
- Jeśli chcesz tu sobie sam smutać to proszę bardzo. Nalegam jednak, byś albo przestał zmieniać to miejsce w zamrażarkę, albo przeniósł się stąd gdzieś przed nocą. Niestety, ale będę musiała tu wtedy wrócić, a nie mam ochoty się rozchorować - oświadczyła poważnie i wyszła, zabierając ze sobą zmarznięte zwierzę.
W najgorszym wypadku będzie trzeba poprosić Barona o pomoc. Jest w końcu opiekunem tego domu, więc powinien się tym jakoś zająć.
Na samą myśl o nim przeszły ją ciarki. Nie przepadała za zawracaniem mu głowy. Mężczyzna wzbudzał w niej dziwny niepokój, jak chyba w każdym. Niestety, to do jej obowiązków należało rozwiązywanie tego typu problemów. Była prefektem, więc ostatecznie to ona będzie musiała się tym zająć.
[z/t] jeśli Irytek nie zmienił zdania
Westchnęła z rezygnacją, widząc smutne kocie oczy.
- Serio, co Ci jest? - zapytała, zmęczona tymi podchodami i podniosła się z podłogi.
Nic nie działało. Prośby, bycie uprzejmą, nawet próby rozweselenia. Niby mówi się, że jeśli po dobroci się nie da, to trzeba po złości, ale czy aby na pewno w tym przypadku?
- Iryyytkuuu - zawołała melodyjnie, po raz ostatnio usiłując nawiązać z nim jakikolwiek kontakt.
Zero. Nul. Nihilo. Nic nie działa.
Westchnęła i odrzuciła koc z powrotem na łóżko.
- Chodź Salomea. Nie zostawię Cię tu samej w tym mrozie - zwróciła się do kota i rozłożyła ręce, by ją podnieść. Zwierzak jak na komendę na nią wskoczył.
Skierowała się do wyjścia, ale zatrzymała się na moment w drzwiach i odwróciła do centrum całego zamieszania.
- Jeśli chcesz tu sobie sam smutać to proszę bardzo. Nalegam jednak, byś albo przestał zmieniać to miejsce w zamrażarkę, albo przeniósł się stąd gdzieś przed nocą. Niestety, ale będę musiała tu wtedy wrócić, a nie mam ochoty się rozchorować - oświadczyła poważnie i wyszła, zabierając ze sobą zmarznięte zwierzę.
W najgorszym wypadku będzie trzeba poprosić Barona o pomoc. Jest w końcu opiekunem tego domu, więc powinien się tym jakoś zająć.
Na samą myśl o nim przeszły ją ciarki. Nie przepadała za zawracaniem mu głowy. Mężczyzna wzbudzał w niej dziwny niepokój, jak chyba w każdym. Niestety, to do jej obowiązków należało rozwiązywanie tego typu problemów. Była prefektem, więc ostatecznie to ona będzie musiała się tym zająć.
[z/t] jeśli Irytek nie zmienił zdania
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Sob Sty 02, 2016 3:39 pm
Co było bardziej irytujące? Głupie dowcipy, czy milczące oziębianie? Jednak on nie robił tego drugiego specjalnie. Był już dosyć potężnym bytem i miał większy wpływ na otoczenie niż przypuszczał. Początkowo zamierzał tylko schować się u ślizgonek i przeczekać do wakacji, kiedy to i tak samoistnie by zaniknął. Dormitorium zielonych, a już zwłaszcza sypialnia dziewcząt było miejscem jak ogień unikanym przez Sullivan. Wprawdzie dziewczyna i tak obiecała go unikać, lecz wolał nie ryzykować, że przypadkiem ją gdzieś zobaczy.
Dopiero po paru godzinach zauważył, że im dłużej siedzi bez humoru w tym ponurym miejscu, tym więcej szronu pojawia się na wilgotnych murach. Zaciekawiłoby go to bardziej, ale w tej chwili nie miał jakoś nastroju do zgłębiania swoich możliwości. Potem przyszła Natalie... i tylko przypomniała mu jak bardzo wszystko przegrał. Nie chciała go tu i nie mógł jej o to winić. W tym zamku nie było ani jednego zakątka w którym byłby pożądany. Zawsze, od początku swego istnienia wszystkim zawadzał i już dawno temu przestał się tym przejmować. Nie zrobiły więc na nim wrażenia prośby wychodzącej ślizgonki i nijak nie zamierzał opuszczać tego miejsca. Choćby przylazł tu Baron i stał nad nim maniakalnie, on wciąż niewidzialny skrywałby się w ciemnym kącie i ani myślał się ruszyć.
Może kiedyś mu przejdzie. Co poniektóre starsze obrazy mogły pamiętać jak ponad czterysta lat temu równie smutny włóczył się po zamku i nie reagował na nikogo ani na nic, lecz wtedy był o wiele słabszym bytem i nie stanowił takiego zagrożenia. Ba, większości było bardzo na rękę kiedy przestał psocić i na dobrą dekadę ograniczał się do wyglądania przez okno z najwyższej wieży. Nie mógł jednak wiecznie walczyć ze swoją naturą i tłumy radosnych, młodych czarodziejów z roku na rok coraz bardziej podnosiły go na duchu, aż ostatecznie powrócił do przeszkadzania i żartowania, zaś w Hogwarcie ponownie zapanował chaos. Nic nie trwało wiecznie, nawet żal. Niestety nie mijał on tak szybko jakby Natalie czy inne ślizgońskie panny mogły tego pragnąć. Nie w przypadku istot dla których nie liczył się czas.
Dopiero po paru godzinach zauważył, że im dłużej siedzi bez humoru w tym ponurym miejscu, tym więcej szronu pojawia się na wilgotnych murach. Zaciekawiłoby go to bardziej, ale w tej chwili nie miał jakoś nastroju do zgłębiania swoich możliwości. Potem przyszła Natalie... i tylko przypomniała mu jak bardzo wszystko przegrał. Nie chciała go tu i nie mógł jej o to winić. W tym zamku nie było ani jednego zakątka w którym byłby pożądany. Zawsze, od początku swego istnienia wszystkim zawadzał i już dawno temu przestał się tym przejmować. Nie zrobiły więc na nim wrażenia prośby wychodzącej ślizgonki i nijak nie zamierzał opuszczać tego miejsca. Choćby przylazł tu Baron i stał nad nim maniakalnie, on wciąż niewidzialny skrywałby się w ciemnym kącie i ani myślał się ruszyć.
Może kiedyś mu przejdzie. Co poniektóre starsze obrazy mogły pamiętać jak ponad czterysta lat temu równie smutny włóczył się po zamku i nie reagował na nikogo ani na nic, lecz wtedy był o wiele słabszym bytem i nie stanowił takiego zagrożenia. Ba, większości było bardzo na rękę kiedy przestał psocić i na dobrą dekadę ograniczał się do wyglądania przez okno z najwyższej wieży. Nie mógł jednak wiecznie walczyć ze swoją naturą i tłumy radosnych, młodych czarodziejów z roku na rok coraz bardziej podnosiły go na duchu, aż ostatecznie powrócił do przeszkadzania i żartowania, zaś w Hogwarcie ponownie zapanował chaos. Nic nie trwało wiecznie, nawet żal. Niestety nie mijał on tak szybko jakby Natalie czy inne ślizgońskie panny mogły tego pragnąć. Nie w przypadku istot dla których nie liczył się czas.
- Mistrz Gry
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Pon Sty 04, 2016 12:20 am
Jego śmierć nie należała do najchwalebniejszych - nic dziwnego, skoro skończyła się tym, że teraz z żalem, który został w nim na wieki, poruszał swoimi łańcuchami i jęczał w każdą piękniejszą noc w wieżach, nie mogąc znieść tego widoku. Widoku, który przypominał mu o jego grzechu i miłości, której... przestał czuć. Tak mu się przynajmniej wydawało. Minęło zresztą zbyt dużo wieków by miał się nad tym rozczulać, nawet jeśli widok Heleny nadal sprawiał, że nawet jego pustka przynosiła mu ból. Brzęcząc kajdanami pokuty, płynął pod swą wręcz niematerialną postacią po Pokoju Wspólnym Slytherinu, odnajdując ukojenie w tym, że nikogo za wyjątkiem jego tu nie było. Nie żeby obecność śmiertelnych cokolwiek zmieniała w jego egzystencji, zwłaszcza, że nawet Ślizgoni czuli wobec nieco coś na kształt respektu, o ile nie strachu. Nie byli niemniej jakoś szczególnie interesujący toteż zajmował się sobą i swoimi sprawami. Czas zawsze jakoś w ten sposób mu upływał. Tak sobie przenikał stoliki i poszczególne ściany, zatapiając się w nicości, gdy... coś go zainteresowało. Nie, nie chodziło tutaj o dziewczynę, która nagle opuściła swoje dormitorium a raczej jakieś dziwne, zbyt niezwykłe zjawisko, które miało w tym pomieszczeniu miejsce. Nie wiele myśląc, Baron przeniknął kilka pokoi - tak by nie być widocznym dla ludzkich oczu i w końcu poprzez jedną z bocznych ścian znalazł się w dormitorium dziewcząt VII roku. Nadal jednak nie przybierał swojej widocznej, lecz przezroczystej formy. Jego martwy wzrok spoczął w miejscu, gdzie chował się poltergeist, tworząc mały kawałek zimowego królestwa.
- Irytku... co Ty robisz... - odezwał się zimny, pusty głos w dormitorium dziewcząt VII roku.
- Irytku... co Ty robisz... - odezwał się zimny, pusty głos w dormitorium dziewcząt VII roku.
- Irytek
Re: Dormitorium dziewcząt z VII roku
Pon Sty 04, 2016 1:09 am
I wykrakał... Chociaż musiał liczyć się ze spotkaniem ducha Slytherinu, skoro postanowił, że to w dormitorium właśnie jego domu zamieszka na dłuższy, choć wciąż nieokreślony czas. Mała śnieżyca ograniczająca się do tej jednej sypialni zaczęła nabierać na sile, a nienaturalny chłód rozniósł się już chyba na całe lochy. Zaskakująco niska temperatura w magicznym zamku zawsze oznaczała wzmożoną aktywność paranormalną, jednak dotąd nie zdarzało się żeby jedna istota była w stanie dokonać takich zmian, co gorsza nienaumyślnie. Bo cóż teraz krążyło po rudym łbie? Wcale nie przyspieszanie Gwiazdki i zabawa w nową epokę lodowcową. Były to wspomnienia, te najgorsze i najboleśniejsze. A bolały, gdyż ktoś zdążył mu udowodnić, iż jest w stanie jednak coś odczuwać. Oczywiście wygodniej i prościej było udawać, że jest inaczej, lecz upartość niektórych ludzi nie znała granic, a efekty jakie ze sobą niosły każdy w Slytherinie mógł teraz łatwo zaobserwować.
Stał nad nim, ten psychol. Zakrwawiony morderca, szaleniec z łańcuchami. Archetyp złoczyńcy na zawsze uwięziony w tych murach... Irytek zawsze go unikał, tak samo zresztą jak większość żywych i martwych. Coś w tym jego surowym spojrzeniu i napiętej od wiecznej udręki twarzy nie dawało spać po nocach i wzbudzało niepokój nawet w istotach dla których nie istniało żadne realne zagrożenie. A teraz stał tu i odzywał się do niego w tej najgorszej z możliwych chwil. Nie był naiwną nastolatką, zmiana w urocze zwierzątko go nie udobrucha. Zawsze można było zrobić to co zwykle; uciec. Ale... ale tam gdzieś była Megg i tylko siedziba zielonych, jej znienawidzonych uczniów dawała pewność na uniknięcie towarzystwa gryfonki. Westchnął. Nie musiał, jednak przez lata jakoś weszło mu to w nawyk, tak jak wiele innych, typowo ludzkich odruchów.
- Nic... - w tym samym momencie, gdy cicho i całkiem szczerze odpowiedział duchowi na zadanie pytanie, kąt w którym bezczynnie siedział pokrył się kolejną warstwą lodu. Poltergeist nawet się nie poruszył, zupełnie niezainteresowany zmianami w otoczeniu. Jak dla niego cała ta głupia szkoła mogła zamarznąć, nie czuł się ani trochę winny... czyli jak zawsze. To jedno się w nim nie zmieniało; egoizm.
Stał nad nim, ten psychol. Zakrwawiony morderca, szaleniec z łańcuchami. Archetyp złoczyńcy na zawsze uwięziony w tych murach... Irytek zawsze go unikał, tak samo zresztą jak większość żywych i martwych. Coś w tym jego surowym spojrzeniu i napiętej od wiecznej udręki twarzy nie dawało spać po nocach i wzbudzało niepokój nawet w istotach dla których nie istniało żadne realne zagrożenie. A teraz stał tu i odzywał się do niego w tej najgorszej z możliwych chwil. Nie był naiwną nastolatką, zmiana w urocze zwierzątko go nie udobrucha. Zawsze można było zrobić to co zwykle; uciec. Ale... ale tam gdzieś była Megg i tylko siedziba zielonych, jej znienawidzonych uczniów dawała pewność na uniknięcie towarzystwa gryfonki. Westchnął. Nie musiał, jednak przez lata jakoś weszło mu to w nawyk, tak jak wiele innych, typowo ludzkich odruchów.
- Nic... - w tym samym momencie, gdy cicho i całkiem szczerze odpowiedział duchowi na zadanie pytanie, kąt w którym bezczynnie siedział pokrył się kolejną warstwą lodu. Poltergeist nawet się nie poruszył, zupełnie niezainteresowany zmianami w otoczeniu. Jak dla niego cała ta głupia szkoła mogła zamarznąć, nie czuł się ani trochę winny... czyli jak zawsze. To jedno się w nim nie zmieniało; egoizm.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach