Go down
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Nie Lip 19, 2015 1:29 pm
Był poranek, kiedy Stefek otworzył swój kufer w celu wynalezienia jakiejś czystej koszulki oraz gaci. Kiedy tak grzebał w nim, natrafił na swoją starą miotłę. Śliczny Zamiatacz 5 aż prosił się, aby na niego wsiąść i pójść latać. Ale nie… Fluffy zrezygnował z drużyny. Jakoś nie było mu już do śmiechu, nie chciał się w to bawić. Zrobił miejsce następnym.
- No to co miotełko? Czas się pożegnać, co? Sprzedamy cię… Powiedzmy za dwadzieścia galeonów! Jesteś przecież prawie nówką – nieśmiganą, więc na pewno ktoś będzie ciebie chciał kupić! Na pewno! Wezmę cię na śniadanie i zacznę drzeć się jak przekupa na rynku. Tak, to jest dobry pomysł. – Było już zadecydowane. Jeszcze tylko przetarł rączkę miotły szmatką, aby nie było, że Zamiatacz przeleżał trochę czasu w jego kufrze.
Opis o tym, jak się przebierał, po prostu Wam daruję. Kiedy szedł do Wielkiej Sali, miał na sobie czystą białą koszulę, czarne spodnie oraz niebiesko – brązowy krawat. Na nosie oczywiście miał prostokątne okulary. Fryzura jak zwykle nie była ułożona, a odstające uszy wyglądały, jakby odstawały jeszcze bardziej. Na ramieniu opierał swojego Zamiatacza 5.
- Dzień dobry wszystkim! – wydarł się na całą Wielką Salę. – MAM DZISIAJ NA SPRZEDAŻ CUDOWNĄ MIOTŁĘ! OTO ZAMIATACZ 5! TYLKO KILKA RAZY PRZELECIANA! PRZEŻYŁA MECZ ZE ŚLIZGONAMI! TYLKO DWADZIEŚCIA GALEONÓW! PROMOCJA, PROMOCJA! – Reklama dźwignią handlu. Lazł w stronę stołu Puchonów.
Julia Lawton
Oczekujący
Julia Lawton

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Nie Lip 19, 2015 2:04 pm
Prychnęła zdenerwowana po całej akcji z chłopakiem. Zdenerwowała ją ta cała sytuacja i tyle. Odprowadziła parę wzrokiem czujnie się im przyglądając, a z groźby nie miała sobie zamiaru robić czegokolwiek. Tak czy siak gdy sobie poszli, usiadła na stole i w spokoju dokończyła przepyszne lody. Te poprawiły nieco nadpsuty humor. Kiedy kończyła jeść ostatnią łyżeczkę Julia zauważyła, iż ktoś zmierz z fajną miotłę w kierunku jej stolik.a Uśmiechnęła się bo chciała mieć miotłę słysząc jednak ile kosztuje spuściła tylko głowę wzdychając. 20 Galeonów to było sporo kasy, a ona nie mogła sobie pozwolić na taki wydatek jedyne co mogła, więc zrobić to odprowadzić sprzedającego sprzęt krukona wzrokiem udając, że nie jest zainteresowana. No cóż jak się nie ma kasy, to się nie ma tego na co ma się ochotę, całkiem prosta zasada, w końcu nikt nie powiedziała, że będziemy mieć wszystko czego chcemy i pragniemy, prawda?
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Nie Lip 19, 2015 2:17 pm
Chyba Stefek musiał zapomnieć o szybkiej sprzedaży miotły. Nawet atrakcyjna cena dwadzieścia galeonów za jeden z najnowszych modeli Zamiataczy nie wzruszyła sercami żadnego z uczniów. Niestety Fluffy nie był dobrym handlarzem i powinien zapomnieć o sprzedawaniu czegokolwiek. Najwyżej mógłby wystawić to na czarodziejskim Ebayu, o ile istniało coś takiego. Stefek był mugolakiem, więc o komputerach i Internetach miał dość duże pojęcie. O możliwościach świata czarodziejskiego… Hymmm… Przez siedem lat dużo się dowiedział, ale nadal nie było to zbyt dużo.
- To chyba nie mój dobry dzień na sprzedaże. – Nie chciało mu się już dreptać do swojego stołu, więc przysiadł sobie obok Puchonów. Tak się zdarzyło, że wrąbał się na miejsce tuż obok dziewczyny. Miotłę ściągnął z ramienia i oparł o ławeczkę. Przysunął sobie pusty talerzyk oraz górę grzanek. Bez skrępowania sięgnął po dżem malinowy. Już miał ugryźć kanapkę, kiedy spojrzał znad swoich prostokątnych okularów na dziewczynę.
- No co? Macie lepsze jedzenie przy swoim stole. Nie chce mi się cwałować do Niebieskich. – Poczuł potrzebę wytłumaczenia się, chociaż właściwie wcale nie musiał tego robić. – Nam to nigdy nie podają aż tylu grzanek. Chyba skrzaty myślą, że my samym papierem żyjemy. Jestem dorastającym chłopakiem, potrzebuję pełnowartościowego jadła. – To się dziewczynie trafił gość – zupełnie inny od jej niemiłego poprzedniego rozmówcy.
Julia Lawton
Oczekujący
Julia Lawton

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Nie Lip 19, 2015 2:35 pm
Może faktycznie ten dzień nie należał do najlepszych. Najpierw list z nie najlepszymi wiadomościami od mamy, później Puchon, który nie umiał się zachować psując przyjemność zjedzenia lodów, a teraz obok niej przysiadł się Krukon, któremu nie najlepiej szła sprzedaż miotły. Ehhh.... może dzisiaj był piątek trzynastego dla co niektórych?
- Gorzej niż piątek trzynastego.-mruknęła pod nosem uśmiechając się lekko. Ostatnia gałka lodów powędrowała do jej buzi by po chwili spojrzeć jak krukon przygarnia do siebie cała górę jedzonka.
- Serio? Bo mi się wydawało, że wszędzie podają to samo.-zaśmiała się ale nie miała zamiaru przecież zabraniać mu jeść.
- W końcu jesteś rosnącym facetem co nie.-uśmiechnęła się ponownie lustrując wzrokiem miotłę.
-Serio chcesz za nią 20 galeonów?-spytała spoglądając na miotłę.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Nie Lip 19, 2015 2:47 pm
Dobrze, że Stefek był tak mocno zaaferowany wszystkim, że nawet nie usłyszał komentarza dziewczyny. Pewnie gdyby usłyszał, robiłby jej wywody o pechu oraz o symbolach. Lubił ten temat, chociaż wróżbiarstwa nie kontynuował już od piątej klasy. Nie miał czasu na zapychacze czasu.
- A skąd, moja droga! – Pacnął się otwartą dłonią w czoło, kiedy dziewczyna wyraziła zdziwienie. – Oczywiście, że nie podają tego samego! Każdy dom ma swoje smakołyki! A i tak najwięcej jedzenia jest przy stole nauczycieli! Najlepiej widać to przy obiedzie! Nam postawią michę ziemniaków, mało mięsa, a oni to nawet mają całego indyka w brytfannie! Wszystko widziałem! Na własne oczy! – Wskazał jeszcze na swoje okulary i niebieskie oczy, tak jakby Puchonka nie wiedziała, gdzie ludzie mają „przyrząd” do patrzenia. Cały Stefek. Gestykulował, paplał, był ogólnie wesoły. Chyba jeszcze nikt go nie widział pogrążonego w depresji. Nawet, kiedy rozstał się z dziewczyną, na drugi dzień skakał jak głupi na kanapie w dormitorium. – U Zielonych podają żelki w kształcie węży na podwieczorek. Nie polecam. Są okropne. U nas możesz znaleźć cukierki z lukrecji, takie czarne. Również obrzydliwe, jakbyś ssała kostkę soli. – Wydał z siebie dźwięk obrzydzenia. O jedzeniu mógł mówić długo i namiętnie, o ile ktoś go chciał oczywiście słuchać.
- A tak! Moja mama mówi, że powinienem nabrać masy, bo mnie wiatr może zdmuchnąć. Więc mój plan na ten rok brzmi: najpierw masa, a później znowu masa. – Uśmiechnął się serdecznie. Wesoły był, nie można było mu tego odmówić.
- A sprzedam ją jakiemuś frajerowi z Niebieskich. Mi już niepotrzebna, bo odszedłem z drużyny. Może ta nowa szukająca się da namówić. To przecież oferta życia. Nowa kosztuje trzydzieści, a ja chcę dwadzieścia. A chcesz się przelecieć? Za jeden uśmiech, oczywiście – zagadnął ją. A co!
Julia Lawton
Oczekujący
Julia Lawton

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Nie Lip 19, 2015 4:14 pm
Przysłuchiwała się wypowiedzi co do jedzenia chłopaka. W życiu by nie pomyślała, że jedzenie podawana na stoły poszczególnych domów oraz nauczycieli może się, aż tak bardzo różnić. No bo kto przyglądała się, aż tak bardzo jedzeniu? Sama Julia przychodziła, siadała swoim kuperkiem zabierając się do jedzenia zbytnio nie rozkmniając co jest na poszczególnych stołach.
-Dzięki fajnie wiedzieć. W życiu nie myślałam co skrzaty podają na poszczególne stoły ale jak widać ty strasznie się temu przyglądasz. Tylko mi nie mów, że spisujesz co pojawia się danego dnia na danym stole? - zachichotała wesoło.
- Julia i dzięki za rady ale wiesz u nas podają mnóstwo pysznego jedzenia. Mniam! Paluszki lizać.-uśmiechnęła się szczere i szeroko podając rękę chłopakowi.
-Wiesz w sumie jakby wiatr Cię porwał, to trochę świata pozwiedzasz tylko rodzina się o ciebie zamartwi ale jedz.-uśmiechnęła się, a słysząc o możliwości wypróbowania miotły uśmiechnęła się i potaknęła głową.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Nie Lip 19, 2015 4:35 pm
Steve pokręcił przecząco głową. Skąd! Nie spisywał każdego menu, które się pojawiało na stołach. O tych różnicach w potrawach wiedział tylko dlatego, bo często biegał pomiędzy stołami. Miał przyjaciół prawie w każdym domie, nie zamykał się na nikogo. Tu się raz zjadło śniadanie, tam obiad, z Zielonymi jadł kolację… I stąd wzięła się jego „stołowa” wiedza.
- Ależ nie, skąd! Po co? Ja tylko obserwuję. Ten zamek skrywa bardzo wiele sekretów, więc należy być uważnym przy każdej sprawie. – Pokiwał łagodnie głową. – Tylko nie próbuj wchodzić do Zakazanego Lasu. Strasznie nie polecam tego miejsca. – Do dzisiaj pamiętał swój cudowny popis artystyczny przed wielkim pająkiem. Jak nigdy nie bał się pajęczaków, tak teraz miał pietra, kiedy widział małego pajączka w toalecie. Ostatnio nawet narobił rabanu, a chłopaki z dormitorium śmieli się z niego jak głupi.
- To chyba jedyne miejsce, do którego nie opłaca się wchodzić ani nawet nie rozwiązywać zagadek z nim związanych. Lepsze jest jedzenie. – Pożarł już pięć tostów, ale było widać, że nadal było mu mało. Stefek potrafił wciągać jedzenie jak mały motorek. Gdzie mu się to wszystko mieściło, skoro był taki chudy?
- Steve, chociaż wszyscy i tak mówią na mnie Stefek – również się przedstawił dziewczynie i lekko uścisnął jej dłoń. Tak powinno być już na samym początku – powinien powiedzieć jak się nazywa, przeprosić ją i się dopiero wtedy dosiąść. Fluffy zawsze jednak wszystko robił na opak.
- Mam pomysł, aby zwiedzić świat, ale na miotle. Może jakiejś innej niż ta, bo to jest sportowa. Na sportowej nie usiedzisz aż tak długo. Potrzeba ci podróżnej. – Podrapał się po policzku. Znowu zapomniał się ogolić. Dopiero wtedy, kiedy poczuł coś dziwnego i ostrego pod palcami, zrozumiał. Cholera. Mieć siedemnaście lat na karku jednak nie było łatwo.
- A więc wygrała Pani wycieczkę na jakże cudownym Zamiataczu Piątce – poinformował ją poważnym głosem i jeszcze raz uścisnął jej dłoń pomiędzy jedzeniem tostów z dżemem. – Przed pierwszą lekcją nawet zdążymy jeszcze udać się na boisko. Tylko zabierz coś na siebie, aby Ci główki nie zmoczyło. Pogoda taka sobie jest. – Pokręcił głową. Zabezpieczyć trzeba było się zawsze.
Julia Lawton
Oczekujący
Julia Lawton

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Pon Lip 20, 2015 12:33 pm
- Wiele sekretów, to na pewno.-przytaknęła na jego zdanie całkowicie się z nim zgadzając. Mało to bowiem było słychać ile tajemnych przejść i innych przesmyków znajduje się w samej szkole, a o innych tajemnicach nie wspominając. Wśród uczniów chodziło wiele różnorakich opowieści i plotek jedne bardziej prawdopodobne inne mniej. Jednak spora ich ilość musiała świadczyć o tym, że coś było na rzeczy. Tak czy siak samej Juli nie zdarzyło się niczego takiego znaleźć czy odczuć na własnej skórze. Może to i dobrze?
-No dobrze ale niczego nie obiecuję.-zaśmiała się chociaż to miejsce z jednej strony ją do siebie ciągnęło, no jak większość zakazanych rzeczy, z drugiej zaś przerażając tym co może czyhać w leśnych zaroślach i ostępach.
-No to jedz, bo jeszcze ci ukradną.-znowu się zaśmiała patrząc jak kolejne porcje jedzenia znikają w buzi chłopaka. Widocznie był strasznie głodny i uwielbiał grzanki, a po jego wyglądzie nie było wcale tego widzieć. Ehhh... tez by tak chciała ale nie mogła się tak obżerać, mega obżerać , no i tak Julia jadła na co tylko miała ochotę bez zbytniego przejmowania się, że tu się jej zgrubnie czy tu. Uścisnęła chłopakowi rękę kiedy on się również przedstawił.
- Fajnie, tylko weź może ze sobą jakiegoś przyjaciela, bo się zanudzisz w czasie tego lotu. -powiedziała uśmiechając się do chłopaka, a ręką odgarniając swoje kłaczki by jakoś widzieć. W końcu bowiem podróż solo jest strasznie nudna, przynajmniej w jej mniemaniu.
- Ale ja mam bluzę, w torbie, więc możemy lecieć.-mruknęła, spoglądając wesoła i uśmiechnięta na chłopaka. Nie mogła się bowiem doczekać, aż polecą na tej miotle i będą się świetnie bawić.
Steve Fluffy
Oczekujący
Steve Fluffy

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Wto Lip 21, 2015 11:04 pm
Stefek mógłby opowiedzieć dziewczynie, co takiego przytrafiło mu się w lesie, ale wolał trzymać język za zębami. Nie chciał przerażać takimi historiami nowopoznane dziewczyny. To zwyczajnie nie było w jego stylu. Przecież Krukon był ułożonym chłopakiem, miał w głowie olej. Niektórych rzeczy zwyczajnie się nie mówiło innym, aby ich od siebie nie odstraszyć. Ostatnio Fluffy zrobił niezły remanent w swoim życiu, więc teraz musiał być niezwykle ostrożny.
- Kiedyś może Ci coś opowiem, Julio. Chociaż to jest bardziej jak historia o duchach. Oczywiście apropos Zakazanego Lasu. – A więc przynajmniej obieca jej, że jej opowie. To był lepszy ruch niż opowieść już na samym początku. Powoli trzeba było dawkować informacje, a przy okazji obiecać następne spotkanie. No i być ostrożnym. Jasna sprawa.
- A co? Czyhasz na mój talerz? – Zerknął na nią z ukosa i roześmiał się. Wyjątkowo dobrze mu się z nią rozmawiało. Całkowicie zapomniał już, że większość uczniów z Hufflepuffu była taka – miła, wesoła i wspaniale nadawali się na przyjaciół. Dlaczego wcześniej tego nie dostrzegał, a raczej nawet nie próbował dostrzec? Powinien więcej razy pchać się do stołu Żółtych. Poprawienie humoru miał jak w banku.
- Czy ja wiem… Czy potrzeba mi przyjaciela podczas lotu… - Wzruszył ramionami. Chyba przez te ostatnie wydarzenia, wolał pobyć trochę sam. Przez to na kilka spraw patrzył zupełnie inaczej.
- Skoro tak, zapraszam. – Właściwie ostatnio z kimś latał tylko ze swoją (teraz już byłą) dziewczyną, ale właściwie wspominał to dość dobrze, więc i z Julią mógł spróbować. Chyba, że sama chciała się przelecieć. O! To był lepszy pomysł. – Chyba najadłem się dostatecznie. Sama latasz? – zapytał nagle. Zjadł ostatnią grzankę i powoli wstawał od stołu. Latanie solo chyba jednak było lepsze. Przynajmniej w jego oczach.
Julia Lawton
Oczekujący
Julia Lawton

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Sro Lip 22, 2015 12:37 pm
-To może lepiej nie, wiesz chce jeszcze kiedyś móc zasnąć.-uśmiechnęła się nikle, bo na samą myśl o duchach gęsia skórka pojawiała się na jej dłoniach i reszcie ciało. Spojrzała jak kolega nadal wcina zapiekanki.
- Ale jeśli masz ochotę możesz kiedyś opowiedzieć mi o czymś innym, milszym.- i to z pewnością będzie ciekawszy i milszy temat zarówno do rozmowy jak i opowiedzenia o nim.
- Tak, zaraz zjem Ci je wszystkie!- oblizała się udając, że za chwilę pożre wszystko co mu tak smakowało. Oczywiście było to kłamstwo ale przynajmniej oboje mogli się z tego pośmiać, a jak powszechnie wiadomo śmiech, to zdrowie.
- No cóż twój wybór i tak sama latam o ile nie boisz się, że zniszczę Ci miotłę. Dawno nie latałam na wyjątkowo szybkim egzemplarzu, mogłam wyjść trochę z wprawy.- no dawno nie latała na miotle sportowej, tak właściwie ty w drugiej klasie ostatni raz ale może lepiej nie wspominać, że to było tak dawno bo jeszcze biedny Stefek się przestraszy i nic z miłego przelotu, a Julia tak bardzo chciała.
- Chodźmy już, nie mogę się doczekać! - niemal skakała wokół tej miotły i chłopaka, niczym dziecko, któremu obiecało się najlepszą na świeci nagrodę lub zabawkę.
Po chwili oboje wyszli i chłopak pozwoli jej polatać na miotle. Kiedy wszystko dobiegło końca pożegnali się i rozeszli.

zt
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Pią Wrz 04, 2015 7:04 pm
[z/t dla Stevego]
Sam Carter
Oczekujący
Sam Carter

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Czw Paź 22, 2015 7:42 pm
/początki bolą

Dzisiejszy dzień był zwyczajnie w świecie nudny. I to przeraźliwie jak mamy być szczerzy. Powodem tego była prawdopodobnie nieobecność jego lekko szalonej siostry, od której wprost biła dobra zabawa i zdolność odkrywania świata. Kochana Jess. W każdym razie dziś dzień spędzali osobno (w co ciężko uwierzyć biorąc pod uwagę, że nawet okresu ciąży matki nie chcieli osobno spędzać), a więc prawdopodobnie byli wygłodniali swojej obecności. Sam dlatego zabijał czas w dormitorium, ćwicząc swoje zdolności grania na skrzypcach. Zawsze wprawiało go to w dobry nastrój, a współpuchoni zostawili pokój pusty. Co się miał marnować, jak choć raz nikt go nie mógł ocenić? Przecież to się wcale a wcale często nie zdarza!
Z tego muzykalnego nastroju wytrąciły go... głód. Och zwyczajnie w świecie jego brzuszek wydał odgłos, którego nie powinien był wydawać. Oj niedobrze niedobrze... godzina taka, a nie inna... skrzaty wciąż powinny trzymać na stole kolacje, więc może warto by się udać do wielkiej sali? Po krótkich rozmyśleniach schował instrument pod łóżkiem i wydostał się z pokoju wspólnego puchonów. Przynajmniej nie miał daleko do źródła swojego niedługiego posiłku.
Po ilu... może dziesięciu minutach znalazł się w Wielkiej Sali i usiadł przy stole Hufflepuffu. No... skrzaty się uwinęły i na stole wciąż leżało mnóstwo grzanek z serem. Pyszności! Od razu nałożył sobie ich z cztery, jakby obawiając się, że ktoś mu je zaraz zabierze, po czym zaczął pałaszować, popijając sokiem jabłkowym. Nie ma to, jak pora kolacji!
Jess Carter
Oczekujący
Jess Carter

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Czw Paź 22, 2015 9:00 pm
Fakt, naprawdę rzadko zdarzały się dni, które oboje spędzali całkowicie osobno. Tego dnia nie spotkali się nawet przy śniadaniu, bo Jess pojawiła się na nim nieprzyzwoicie późno... dobra, nie pojawiła się. Zaspała i od razu poleciała na zajęcia, jedzenie zgarniając z kuchni między jedną lekcją, a drugą (poza tym umówmy się, parę godzin porannej głodówki zdecydowanie się opłacało, bo na pierwszy posiłek miała ciasto. A skrzaty robiły nieprzyzwoicie dobre ciasta, od których tyła i musiała się trzymać na co dzień z daleka, żeby móc się mieścić w drzwiach. I na drzewach, po których chodziła. I w oknie, gdy wychodziła na dach. ... pielęgniarka ją uwielbiała, jeszcze chwila i przejdą na "ty").
Resztę dnia planowała poświęcić projektowi na Numerologię, bo paskudnie podlizywała się nauczycielowi. I dobra, naprawdę to lubiła. Można powiedzieć, że miała lekkiego fioła na tym punkcie, co ona może. To nadal lepsze, niż łażenie po dachach, prawda?
Prawda. Cicho.
Plany - jak to bywało z Jess - nie wypaliły. Prawdę powiedziawszy bardzo mocno się minęły z Numerologią i dziewczyna mogłaby przysiąc, że nie miała nic wspólnego z tym, że nagle znalazła się na parapecie. Szóstego piętra. Za oknem gabinetu profesor od Transmutacji.
I padało. Merlin jeden wie, ile czasu spędziła na gzymsie, starając się nie ześlizgnąć w dół.
Nie spadła... cóż, ciężko powiedzieć jakim cudem, a trzeba zaznaczyć, że w spadaniu miała już pewną wprawę. Trochę jak kot, tylko o wiele częściej kończyła połamana. Przeszła, bardzo powoli i z mocno walącym sercem po gzymsie do pomieszczenia znajdującego się obok - to prawdopodobnie szczęście durnego, że Profesor jej nie zauważyła, a sąsiednie okno było otwarte. Wpadła do środka, mocno się obijając i chyba coś stłukując, ale generalnie sala wyglądała na opuszczoną.
Przemoczona i obolała Jess od razu pofatygowała się do Wielkiej Sali. Głodna, przemoczona i modląca się, by Sam pamiętał zaklęcie suszące.
- Cześć, braciszku - rzuciła radośnie, siadając bezceremonialnie między nim, a innymi Puchonami, bo już chyba wszyscy w zamku przywykli do jedzących razem bliźniaków.
Właściwie do bliźniaków razem robiących wszystko, ale to nie miało większego znaczenia. Już.
- Pamiętasz może zaklęcie wysuszające? Wolę sobie nie nakapać na kurczaka.
Że co, że mokra? Że podbiła sobie oko, wpadając do Sali i teraz pewnie miała lekko spuchniętą twarz? Coś nowego?
Sam Carter
Oczekujący
Sam Carter

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Czw Paź 22, 2015 9:44 pm
Licho wie, co się właściwie z nią dzisiaj stało. Sam nawet śniadanie musiał jeść samotnie. Czyżby postanowiła dzisiaj się uprzeć i jeść u gryfonów? Co to to nie ma tak łatwo, Puchoni lepsi są w zielarstwie, a potrzebna była mu wymiana informacji na temat różnic właściwości świeżej i suszonej mandragory. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a zajmowanie się bez przerwy młodszą o siedem minut siostrą było zaledwie ważne, w przeciwieństwie do testów z zielarstwa.
Prawdopodobnie, gdyby usłyszał, że Jessica się cały dzień uczy, to parsknąłby śmiechem. Owszem była całkiem zdolna i inteligentna, ale mogłaby sobie jakoś wytatuować coś w stylu "dzień bez wchodzenia na parapet jest dniem straconym", albo "miesiąc bez złamanej kości". I okej Sam też święty nie jest, bywa nawet, że ląduje z nią na jednym parapecie, ale w tym duecie jest mniej skłonnym do szaleństw. Jak na razie!
Oczywiście jakby się dowiedział, że ta bez miotły się znalazła na wysokości gabinetu do transmutacji (br!) raczej by nie chciał jej towarzyszyć. No, chyba że miałby miotłę wtedy przy sobie, ale dajcie spokój. Wybrałby na pewno inną wieże!
Tymczasem jednak drzwi do wielkiej sali wpuściły kolejnego ucznia i chłopak bardzo leniwie podniósł wzrok, by sprawdzić, czy to nie aby ktoś znajomy. No nie było pomyłki. Widok siostry, która sprawiała wrażenie wyjścia prosto z kąpieli w szatach wcale a wcale go nie zdziwił. Zdziwiłby się, gdyby weszła cała zdrowa w jednym kawałku i od tego z wszystkimi włosami. A tak... Właściwie to cieszył się, że tym razem nie potrzebowała jego pomocy. Chociaż nie. Wróć. Nudziło mu się dzisiaj, więc następnym razem mogliby zwiedzać to mokre miejsce razem. Zwłaszcza że obecnie był raczej na bieżąco z materiałem.
- Cześć siostra — odparł jej, uśmiechając się lekko. Właściwie to miał ochotę zrobić jej awanturę za pozwolenie by się nudził calutki dzień, ale dajcie spokój. Spędzi jeszcze dość czasu, by zdołała go wciągnąć w inne kłopoty. Zresztą sam wpadł, bo najzupełniej w świecie się go spytała o jakieś zaklęcie. Wpadka!
- Spróbuj Terego może. Tylko ja Ci nie pomogę, bo zaklęcia czyszcząco-sprzątające to nie moja broszka - stwierdził szczerze. Właściwie to chyba powinna wiedzieć, że cudem dostał P z Zaklęć (jak i OPCM) i o te sprawy się nie pytać. I tak, jego różdżka fajnie hałasowała przy czarowaniu, ale dajcie spokój - sam efekt dźwiękowy to nie wszystko.
Jess Carter
Oczekujący
Jess Carter

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Pią Paź 23, 2015 11:48 am
Doskonale wiedziała, że nie był mistrzem zaklęć, ale zapytać nigdy nie szkodziło. Ona sama zresztą nie chciała ryzykować wypalenia sobie bardzo artystycznej dziury w rękawie szaty. Co prawda już w pierwszej klasie wyzbyła się zahamowań z serii "a co, jeśli zrobię sobie krzywdę?", ale w tym miesiącu zniszczyła trzy. Wystarczy. Dlatego zamiast wypróbować formułkę podsuniętą przez brata, mruknęła "zaraz wracam" i podniosła się, by podejść do grupki swoich znajomych. Dobrych, znających dużo ważnych zaklęć znajomych. Okazało się, że jej przyjaciółka formułę zna, umie i już po chwili z Jess przestało kapać, a ona sama już nie szczękała zębami. Podziękowała grzecznie, obiecała, że jakoś się odwdzięczy i wróciła do stołu Puchonów, gdzie trochę się czuła jak u siebie (kierowała się zasadą "tam mój dom, gdzie mój brat". Ewentualnie "tam mój dom, gdzie jest dobre ciasto").
- Co dzisiaj robiłeś, nudziarzu? - zapytała, nakładając sobie kurczaka i sałatkę.
Cóż, siedział w jednym kawałku, spokojny, cichy... nudny. Bleh. Co mu się stało?
I dobra, ona sama nie była całkiem szajbniętą wariatką i wbrew pozorom miała dość dużo... zwyczajnych dni w swoim życiu, ale to nie zmienia faktu, że... och, po prostu miała nastrój na nazywanie go nudziarzem. Doprawdy, jakby to było coś nowego.
Sponsored content

Stół Puchonów - Page 6 Empty Re: Stół Puchonów

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach