- Alexandra Grace
Re: Stół Puchonów
Nie Maj 21, 2017 6:59 pm
Zawsze było z czego wybierać podczas uczt, ale podczas tych bardziej oficjalnych człowiek mógł już wybrać dosłownie wszystko. Od mugolskich przysmaków, po wykwintne dania, jak i po dosyć niecodzienne eksperymenty kulinarne z magicznych (i tych mniej również) zwierząt. Nie chciała przekombinować dania dla jeszcze nieokreślonej osoby, ale fantazja i tak trochę ją poniosła. Na talerzu w pierwszej kolejności znalazła się sałatka z liści agapantu i fasoli pykostrąku z dodatkiem mięty pieprzowej. Sama przepadała za jej smakiem, ponieważ dobrze przyrządzona była ostra, ale nie na tyle, by człowiek zaczął płakać i się krztusić. Na osłodę dodała czekoladowe szkielety, które są przecież dobrze znanym przysmakiem. Kombinacja nie wydawała się zbyt obiadowa, ale miała zamiar to zmienić. Zresztą... przecież nie zawsze trzeba sięgać po udka i ziemniaki, prawda? To byłoby nudne! By osoba, która otrzyma ten niezwykły talerz nie wystraszyła się tak od razu, że dostała mieszankę zabójczą dodała kilka kornwalijskich pasztecików. To przynajmniej dodawało wszystkiemu obiadowego wyrazu. Postawiła na nim jeszcze szklankę z sokiem dyniowym i nasypała na talerz jeszcze jagody z jemioły w miodzie. Po tak skompletowanym posiłku musiała zanieść go tylko komuś. Wybrała stół Puchonów, sądząc, że to najbardziej bezpieczna opcja, Ślizgoni mogliby źle odebrać obecność Gryfona na swoim terenie, Krukoni założyliby, że Gryfon chce zrobić jakiś głupi żart przez to, że to oni wygrali, a do swoich podejść nie mogła. Pozostawał więc dom, który utożsamiała raczej ze spokojem i przyjaznym nastawieniem. Zabrała więc to, co przygotowała i podeszła do nich. Postawiła na stole talerz przed pierwszą lepszą osobą, która znajdowała się najbliżej. Tomas okazuje się być szczęśliwcem, który otrzymał niezwykłe danie.
- Smacznego! - Rzuciła w jego kierunku pozostawiając z (miała nadzieję) dobrym posiłkiem. Liczyła też na to, że nie ma on alergii na nic z tego, co się na talerzu znalazło. Nie zapytała jednak. Jedno słowo i już zniknęła w kierunku stołu nauczycielskiego.
Nagroda za wyzwanie czary: Buteleczka Eliksiru Wiggenowego (nieco wzmocnioną wersję, która wyleczy nawet mocne poparzenia). Wystarczy na maksymalnie 2 użycia.
- Smacznego! - Rzuciła w jego kierunku pozostawiając z (miała nadzieję) dobrym posiłkiem. Liczyła też na to, że nie ma on alergii na nic z tego, co się na talerzu znalazło. Nie zapytała jednak. Jedno słowo i już zniknęła w kierunku stołu nauczycielskiego.
Nagroda za wyzwanie czary: Buteleczka Eliksiru Wiggenowego (nieco wzmocnioną wersję, która wyleczy nawet mocne poparzenia). Wystarczy na maksymalnie 2 użycia.
- Ismael Blake
Re: Stół Puchonów
Sro Maj 24, 2017 6:44 pm
Były egzaminy. Był bal pożegnalny, a w końcu przyszedł czas na ucztę pożegnalną, która była swego rodzaju sfinalizowaniem roku szkolnego. Nie musieli się niczym martwić; pozostawało czerpać przyjemność z jedzenia czego tylko dusza zapragnie. Paszteciki, ciasta, placki. Dania lekkie i te cięższe, którymi można by się najeść na parę dni. Do tego soki, czy też inne przysmaki gotowe nawodnić organizmy. Można było przebierać, brać i nie żałować. Do woli, ile tylko dusza zapragnie.
Powiedzmy sobie szczerze - przygotowywała się do tego od dawna. Tego typu orgia spożywcza to nie było byle co. To była poważna sprawa, która sprawdzała możliwości wszystkich śmiertelników, których stopa postała w tej sali tego dnia. I ona miała zamiar przetestować swoje możliwości. Uczta była bowiem jej ulubionym elementem roku szkolnego. Zdecydowanie. Zamierzała nawet wynieść z niej jakiś dyniowy placek, ale nie dla siebie.
Weszła do Wielkiej Sali, już od wejścia uważnie przyglądając się zawartości stołu. Oczywiście tego Puchońskiego. Jej spojrzenie błądziło nigdzie indziej - ominęło zarówno stoły trzech innych domów, jak i ten nauczycielski. Początkowo skupiła się tylko na wszystkim co było na nim jadalne, potem dopiero leniwie przyglądając się twarzom, które przy nim zasiadły. Zaważyła sporo osób z szóstego roku, jednak oczywiście brakowało twarzy, której jakby mimochodem się tutaj spodziewała. Colette jednak był daleko. Bardzo daleko, od zamkowych murów, już od pewnego czasu ciesząc się wolnością i martwiąc tym, co wezwało go w rodzinne strony, cokolwiek to było.
Podeszła do pierwszego wolnego miejsca, które trwało niewzruszone niedaleko Sharon, i zajęła je, szybko siadając na ławie i sięgając po pierwszy lepszy pasztecik z półmiska ustawionego niedaleko.
Powiedzmy sobie szczerze - przygotowywała się do tego od dawna. Tego typu orgia spożywcza to nie było byle co. To była poważna sprawa, która sprawdzała możliwości wszystkich śmiertelników, których stopa postała w tej sali tego dnia. I ona miała zamiar przetestować swoje możliwości. Uczta była bowiem jej ulubionym elementem roku szkolnego. Zdecydowanie. Zamierzała nawet wynieść z niej jakiś dyniowy placek, ale nie dla siebie.
Weszła do Wielkiej Sali, już od wejścia uważnie przyglądając się zawartości stołu. Oczywiście tego Puchońskiego. Jej spojrzenie błądziło nigdzie indziej - ominęło zarówno stoły trzech innych domów, jak i ten nauczycielski. Początkowo skupiła się tylko na wszystkim co było na nim jadalne, potem dopiero leniwie przyglądając się twarzom, które przy nim zasiadły. Zaważyła sporo osób z szóstego roku, jednak oczywiście brakowało twarzy, której jakby mimochodem się tutaj spodziewała. Colette jednak był daleko. Bardzo daleko, od zamkowych murów, już od pewnego czasu ciesząc się wolnością i martwiąc tym, co wezwało go w rodzinne strony, cokolwiek to było.
Podeszła do pierwszego wolnego miejsca, które trwało niewzruszone niedaleko Sharon, i zajęła je, szybko siadając na ławie i sięgając po pierwszy lepszy pasztecik z półmiska ustawionego niedaleko.
- Nauczyciele
Re: Stół Puchonów
Sob Cze 10, 2017 1:42 pm
Uczta Pożegnalna się zakończyła, więc uczniowie mogli opuścić Wielką Salę. Przede wszystkim prefekci zajęli się pilnowaniem porządku by każdy rocznik mógł spokojnie bez przepychanek wyjść. VII zaś na chwilę musiał zostać, a gdy i dla niego wreszcie nadszedł koniec, zniknął za wielkimi drzwiami, w większości kierując się w stronę swojego Pokoju Wspólnego.
[z/t dla wszystkich]
[z/t dla wszystkich]
- Fergus Rowle
Re: Stół Puchonów
Sob Cze 02, 2018 11:05 pm
Udał się do leża Ślizgonów, by tam w dormitorium się przebrać w czyste i co ważniejsze całkowicie suche szaty. Brudne i wilgotne pewnie lada moment zostaną zabrane przez skrzaty domowe i oddane mu za jakiś czas czyste i wyprasowane.
Zdążył też do końca wysuszyć oraz poświęcił parę chwil na tym, by na nowo mocno pomalować oczy, górną i dolną powiekę oraz kąciki oczu. Wreszcie przestał wyglądać jak człowiek, a też znowu wykorzystywał krawat jako pasek do spodni.
Dopiero wtedy udał się do sowiarni. Musiał wysłać jeden list i po uczynieniu tego wyruszył na ponowne spotkanie z kuzynem, który zgodnie z tym, co ustalili, czekał na niego w wielkiej sali, siedząc przy stole Puchonów. Nie był to stół jego domu, ale nie przeszkodziło mu uwalić się na ławkę obok kuzyna.
— Zjadłbym coś. Mam tylko fasolki wszystkich smaków i gumę balonową, ale tym sobie przecież nie pojem — tymi słowami powitał kuzyna oraz ciężko westchnął. Zdecydowanie zjadłby coś bardziej treściwego niż te fasolki. Gum balonowych przecież się nie jadło.
- Quidel Silverarrow
Re: Stół Puchonów
Sob Cze 02, 2018 11:24 pm
Rozeszli się, chociaż Qui zdecydowanie nie zrobił tego, by móc się przebrać. Zwłaszcza, że miał tylko jedną nogawkę mokrą, a właściwie suchą, bo sam ją sobie wysuszył. Zamiast tego pałętał się nieco po Hogwarcie, by potem udać się na miejsce spotkania, którym była Wielka Sala. Pora obiadowa za nimi, ale to nie przeszkadzało. W tym miejscu można było również odrabiać lekcje, czy chociażby spędzać w różnoraki sposób czas. On zdecydował się na to, by poczytać sobie podręcznik z Historii Magii. Niestety, jak zawsze była to przeprawa przez mękę, a także sposób na bezsenność.
Podniósł spojrzenie na Gusa, gdy ten już wreszcie się zjawił. Oczywiście spojrzenie miał nieco senne, ale w tym akurat nie było nic dziwnego, skoro czytał podręcznik Historii Magii.
-I mówisz mi to, ponieważ? Ja ci jedzenia nie wyczaruję – odpowiedział z trudem tłumiąc ziewnięcie.
Podniósł spojrzenie na Gusa, gdy ten już wreszcie się zjawił. Oczywiście spojrzenie miał nieco senne, ale w tym akurat nie było nic dziwnego, skoro czytał podręcznik Historii Magii.
-I mówisz mi to, ponieważ? Ja ci jedzenia nie wyczaruję – odpowiedział z trudem tłumiąc ziewnięcie.
- Fergus Rowle
Re: Stół Puchonów
Nie Cze 03, 2018 12:58 am
Zostawić kuzyna na chwilę, a on już czyta książki i to jeszcze tak nudne jak podręcznik do historii magii. Gdyby czytał jakieś baśnie, podręcznik do OPCM to by miało sens, ale nie, musiał czytać podręcznik do najnudniejszego przedmiotu w tej szkole. On też wykorzystywał lekcje historii magii jako sposobność do przespania paru godzin z głową opartą o książkę, która nadawała się jedynie do tego.
Senna spojrzenie kuzyna sprawiało, że nie trzeba było być jasnowidzem, by wiedzieć co on czytał do jego przybycia.
— Pobudka, kuzynie. I mówię ci to, ponieważ moglibyśmy się zakraść do kuchni po coś dobrego. Ty nie musisz, ale skrzaty domowe już tak — pstryknął palcami jakby to miało pomóc obudzić się Quidelowi. W sumie to nawet nie byłoby zakradanie. Skrzaty domowe chętnie dają uczniom jedzenie, jeśli tylko o to poproszą.
Mogliby dostać tartę dyniową albo melasową, tudzież polane czekoladą eklerki lub coś innego, ale słodkiego. Lubił jeść słodycze. Miodowe Królestwo było jednym z niewielu ulubionych sklepów w Hogsmeade. Lubił też chodzić do sklepu dla rozrabiaków, ale to rozumiało się samo przez się.
Senna spojrzenie kuzyna sprawiało, że nie trzeba było być jasnowidzem, by wiedzieć co on czytał do jego przybycia.
— Pobudka, kuzynie. I mówię ci to, ponieważ moglibyśmy się zakraść do kuchni po coś dobrego. Ty nie musisz, ale skrzaty domowe już tak — pstryknął palcami jakby to miało pomóc obudzić się Quidelowi. W sumie to nawet nie byłoby zakradanie. Skrzaty domowe chętnie dają uczniom jedzenie, jeśli tylko o to poproszą.
Mogliby dostać tartę dyniową albo melasową, tudzież polane czekoladą eklerki lub coś innego, ale słodkiego. Lubił jeść słodycze. Miodowe Królestwo było jednym z niewielu ulubionych sklepów w Hogsmeade. Lubił też chodzić do sklepu dla rozrabiaków, ale to rozumiało się samo przez się.
- Sharon Gallagher
Re: Stół Puchonów
Pon Cze 04, 2018 2:32 am
Słodycze?! Ach gdyby Sharon wiedziała o czym myśli sobie taki Fergus Rowle to może... może nawet mniej by się go bała. Ale tak? Nie, absolutnie to było niewyobrażalne, że mogłaby się go bać mniej. Po pierwsze, był Ślizgonem. Po drugie, był czystokrwistym Ślizgonem. Po trzecie, był przerażający i często z niej sobie drwił. Unikała go jak mogła, pamiętała jak w zeszłym roku przecież naśmiewał się z niej, a potem rzucił martwym stworzeniem w jej stronę. To była chyba ropucha. Tak, to była ropucha. I była podobna do jej ropuchy! Do jej Zorro i... zawał przecież na miejscu był. Zemdlenie znaczy. Skąd jednak wzięła się tam panna Gallagher, ktoś mógłby się spytać i zachodzić w głowę, bo przecież nie mogła skorzystać z teleportacji. Otóż Szampon Wspaniały była już tam na miejscu. Dokładnie. Właśnie tam, przy tym stole Puchonów. Siedziała i pisała w swym pamiętniczku i podjadała gumowe ślimaki wersja mini. Na szczęście, było kilku innych Puchonów i najwyraźniej Rowle ją nie zauważył, tak jak i ona jego. Podniosła głowę i zerknęła przelotnie na stół Ravenclawu, próbując dostrzec Gilderoya i jego piękną twarz. Westchnęła rozmarzona.
Och Gilderoy...
Była w swoim pięknym świecie.
Och Gilderoy...
Była w swoim pięknym świecie.
- Quidel Silverarrow
Re: Stół Puchonów
Pon Cze 04, 2018 1:48 pm
Musiał sobie pewne rzeczy powtórzyć, a to niestety oznaczało zagłębianie się w tak nudne książki jak podręcznik historii magii. Jednak słysząc, że nadciąga Gus po prostu zamknął tą książę i starał się chociaż odrobinę rozbudzić, bo mimo wszystko głupio jest przysypiać podczas rozmowy z własnym kuzynem. Podniósł na niego spojrzenie i nawet uniósł w górę jedną z brwi.
-Przecież nie śpię, jeszcze nie śpię. Chociaż czekając na ciebie, to korzenie można zapuścić – westchnął ze swoistym rozbawieniem. Gus naprawdę szykował się jak sójka, ewentualnie, jak kobieta, która odczuwa przemożną potrzebę spóźnienia się na wszystkie możliwe spotkania, na które się umówi. W sumie to Gus miał podobne aspiracje.
-Chcesz się zakraść do kuchni? Przypominam ci lojalnie, że skrzaty znają magię i mnie się nie uśmiecha skończenie z niebieskimi włosami za wtargnięcie do ich królestwa – stwierdził poważnie. Powagę tę skutecznie burzyło rozbawienie, które pojawiło się w momencie, jak wyobraził sobie kuzyna z niebieskimi włosami. Och umarłby, żeby to zobaczyć. Pewnie skończy się to jak zawsze i da się namówić na ten wypad do kuchni.
-Przecież nie śpię, jeszcze nie śpię. Chociaż czekając na ciebie, to korzenie można zapuścić – westchnął ze swoistym rozbawieniem. Gus naprawdę szykował się jak sójka, ewentualnie, jak kobieta, która odczuwa przemożną potrzebę spóźnienia się na wszystkie możliwe spotkania, na które się umówi. W sumie to Gus miał podobne aspiracje.
-Chcesz się zakraść do kuchni? Przypominam ci lojalnie, że skrzaty znają magię i mnie się nie uśmiecha skończenie z niebieskimi włosami za wtargnięcie do ich królestwa – stwierdził poważnie. Powagę tę skutecznie burzyło rozbawienie, które pojawiło się w momencie, jak wyobraził sobie kuzyna z niebieskimi włosami. Och umarłby, żeby to zobaczyć. Pewnie skończy się to jak zawsze i da się namówić na ten wypad do kuchni.
- Fergus Rowle
Re: Stół Puchonów
Pon Cze 04, 2018 9:31 pm
Bardzo dobrze, że tak szybko udało mu się skupić uwagę kuzyna na sobie
— Czy aby na pewno? I właśnie dlatego… czytałeś podręcznik do… historii magii? — zadał mu dwa bardzo adekwatne pytania, sięgając też ku okładce tej książki celem upewniania się w swoich podejrzeniach.
Spojrzał na kuzyna z pewnym politowaniem, bo przecież są lepsze książki niż ten do historii magii. W tym momencie jego kuzyn zachowywał się jak przystało na przykładnego kujona. Inaczej postrzegał upływający czas, co pewnie wynikało z tego, że jego zegarek pokazywał inną godzinę. Nie lubił się też śpieszyć.
— Tak, chcę. Gadasz jakbyś był głupim pierwszoroczniakiem, któremu bracia naopowiadali, że skrzaty domowe są co najmniej krwiożerczymi potworami — stwierdził z lekkim niezadowoleniem i popukał w czoło kuzyna jakby chciał tam znaleźć odrobinę mentalności prawdziwego rozrabiaki i ślad znajomości świata czarodziejów. Czasem odnosił wrażenie, że jego kuzyn ma więcej z mugola niż można to podejrzewać, a co gorsza nie kryje się z tym.
— Przypominam ci również lojalnie, że w moja rodzina ma skrzata domowego i wiem, co on ma i wiem, że żaden skrzat domowy w tej szkole czegoś takiego nie odwali. Poza tym… do twarzy byłoby ci niebieskich włosach — przewrócił oczyma i odpowiedział z wyraźnym przekonaniem, wiedząc, ze ma rację. Zaczął się też głośno, wręcz rubasznie śmiać po tym jak skomentował ryzyko skończenia z niebieskimi włosami. Znając życie mu byłoby dobrze w tym niebieskim.
Rozejrzał się wokół siebie i jakoś tak się złożyło, że dostrzegł ryjącą nosem w jakimś notesie i podjadała ślimaki-gumiaki. Naprawdę ta dziewczyna powinna mniej żreć, ale to chyba było jej ulubione zajęcie. Ten numer z ropuchą był naprawdę przedni, przez który nie mógł złapać tchu ze śmiechu.
Dostrzegając swoją ulubioną ofiarę postanowił odłożyć udanie się do kuchni, a po chwili już się uśmiechał w typowy dla siebie sposób, odsłaniając górny rządek zębów.
— No, no… kogo my tu mamy — wymruczał i obejrzał się przelotnie na kuzyna, któremu pozwoli na to patrzeć. Oparł obie dłonie na stole, by sprawnie podciągnąć się ku górze, tak by kucnąć na ławce i wskoczyć na stół. Swobodnie po nim przeszedł, by zeskoczyć z drugiej strony ławki i zbliżyć się do swojej ulubionej Puchonki w szkole.
— No proszę… widzę, że oddajesz się swojemu hobby. Taki świniak jak ty nie powinien pochłaniać tyle słodyczy — zwrócił się do niej z tym samym pełnym zadowolenia uśmiechem, by zaraz sięgnąć po należące do niej ślimaki-gumiaki. Sharon Śpaślak Gallagher była poniekąd odpowiedzią na to, że jest trochę głodny. W przeciwieństwie do niej nie spasł się.
— Czy aby na pewno? I właśnie dlatego… czytałeś podręcznik do… historii magii? — zadał mu dwa bardzo adekwatne pytania, sięgając też ku okładce tej książki celem upewniania się w swoich podejrzeniach.
Spojrzał na kuzyna z pewnym politowaniem, bo przecież są lepsze książki niż ten do historii magii. W tym momencie jego kuzyn zachowywał się jak przystało na przykładnego kujona. Inaczej postrzegał upływający czas, co pewnie wynikało z tego, że jego zegarek pokazywał inną godzinę. Nie lubił się też śpieszyć.
— Tak, chcę. Gadasz jakbyś był głupim pierwszoroczniakiem, któremu bracia naopowiadali, że skrzaty domowe są co najmniej krwiożerczymi potworami — stwierdził z lekkim niezadowoleniem i popukał w czoło kuzyna jakby chciał tam znaleźć odrobinę mentalności prawdziwego rozrabiaki i ślad znajomości świata czarodziejów. Czasem odnosił wrażenie, że jego kuzyn ma więcej z mugola niż można to podejrzewać, a co gorsza nie kryje się z tym.
— Przypominam ci również lojalnie, że w moja rodzina ma skrzata domowego i wiem, co on ma i wiem, że żaden skrzat domowy w tej szkole czegoś takiego nie odwali. Poza tym… do twarzy byłoby ci niebieskich włosach — przewrócił oczyma i odpowiedział z wyraźnym przekonaniem, wiedząc, ze ma rację. Zaczął się też głośno, wręcz rubasznie śmiać po tym jak skomentował ryzyko skończenia z niebieskimi włosami. Znając życie mu byłoby dobrze w tym niebieskim.
Rozejrzał się wokół siebie i jakoś tak się złożyło, że dostrzegł ryjącą nosem w jakimś notesie i podjadała ślimaki-gumiaki. Naprawdę ta dziewczyna powinna mniej żreć, ale to chyba było jej ulubione zajęcie. Ten numer z ropuchą był naprawdę przedni, przez który nie mógł złapać tchu ze śmiechu.
Dostrzegając swoją ulubioną ofiarę postanowił odłożyć udanie się do kuchni, a po chwili już się uśmiechał w typowy dla siebie sposób, odsłaniając górny rządek zębów.
— No, no… kogo my tu mamy — wymruczał i obejrzał się przelotnie na kuzyna, któremu pozwoli na to patrzeć. Oparł obie dłonie na stole, by sprawnie podciągnąć się ku górze, tak by kucnąć na ławce i wskoczyć na stół. Swobodnie po nim przeszedł, by zeskoczyć z drugiej strony ławki i zbliżyć się do swojej ulubionej Puchonki w szkole.
— No proszę… widzę, że oddajesz się swojemu hobby. Taki świniak jak ty nie powinien pochłaniać tyle słodyczy — zwrócił się do niej z tym samym pełnym zadowolenia uśmiechem, by zaraz sięgnąć po należące do niej ślimaki-gumiaki. Sharon Śpaślak Gallagher była poniekąd odpowiedzią na to, że jest trochę głodny. W przeciwieństwie do niej nie spasł się.
- Audrey Fisher
Re: Stół Puchonów
Sro Cze 06, 2018 7:04 pm
Ślizgoni zaczynali ją niesamowicie denerwować. Nie dość, że nie potrafili trzymać języka za zębami to wiecznie wpadali na głupie, przerażające pomysły... Dlatego usiadła koło Puchonów, tych głupiutkich ziemniaczków jedzących słodycze, topiących się w swojej słodkości. Miała nadzieję, że tam nikogo głupiego nie spotyka... usiadła nawet koło Szaron, tej otyłej dziewczyny, która nie mieściła się w drzwiach do sali zaklęć! No ogólnie to jej współczuła, że jest taka gruba i nie potrafi powstrzymać swojego krwiożerczego apetytu, ale z drugiej strony to była tylko i wyłącznie jej wina... mogłaby chociaż o sobie zadbać, a nie udawać jakąś żulicę spod Pokoju Wspólnego Puchonów.
Niemniej... kiedy przeżuwała spokojnie posiłek, kiedy myślała o swoich stopniach i nadchodzącej dorosłości, jakiś tępy pozer postanowił zakłócić jej spokój. Jeszcze w taki beznadziejny sposób? Kojarzyła go tylko z widzenia, z Pokoju Wspólnego, ewentualnie korytarzy... ale już wiedziała, że go nie polubi. No bo jakim prawem zwracał się tak do Szaron - nawet jeśli była grubą zdzirą, nie powinien.
- Ech, Szaron, nie przejmuj się tym dupkiem... - odgarnęła włoski i spojrzała na szesnastolatka z typowym dla siebie bicz fejsem. - To chyba jakiś kompleks. A ty... - zastanowiła się chwilę, bo musiała znaleźć szybko jakąś zaletę! - Cóż, zauważyłam, że nie masz już czwartego podbórdka! - zaklaskała.
Niemniej... kiedy przeżuwała spokojnie posiłek, kiedy myślała o swoich stopniach i nadchodzącej dorosłości, jakiś tępy pozer postanowił zakłócić jej spokój. Jeszcze w taki beznadziejny sposób? Kojarzyła go tylko z widzenia, z Pokoju Wspólnego, ewentualnie korytarzy... ale już wiedziała, że go nie polubi. No bo jakim prawem zwracał się tak do Szaron - nawet jeśli była grubą zdzirą, nie powinien.
- Ech, Szaron, nie przejmuj się tym dupkiem... - odgarnęła włoski i spojrzała na szesnastolatka z typowym dla siebie bicz fejsem. - To chyba jakiś kompleks. A ty... - zastanowiła się chwilę, bo musiała znaleźć szybko jakąś zaletę! - Cóż, zauważyłam, że nie masz już czwartego podbórdka! - zaklaskała.
- Sharon Gallagher
Re: Stół Puchonów
Sob Cze 09, 2018 5:55 pm
Krukonów było dzisiaj wyjątkowo mało. Dlaczego? Gdzie się pochowali? Dlaczego nie było świeżo upieczonego prefekta naczelnego wśród nich? Może był zajęty? Ach ten Gilderoy... mimowolnie naszkicowała na szybko jego twarz w pamiętniku i głupio, ale na szczęście niezbyt oczywiście się zarumieniła. Tak, Szampon Wspaniały zachowywała się tak jak na nastolatkę przystało. Oprócz ogromnej ilości zadań domowych i przygotowań do lekcji takich jak Zaklęcia, miała przecież czas na inne przyjemności. Miłym urozmaiceniem były też kluby do których należała. Z niecierpliwością oczekiwała na kolejne spotkanie Klubu Prostej Kreski. Uwielbiała tamtejszą atmosferę, to było naprawdę coś. Nie w głowie więc był taki Fergus Rowle czy inni, jakże mili uczniowie, którzy boleśnie przypominali jej o tym jak wyglądała i ze nie była taka cudowna jak chociażby Ismael Blake. Nie żeby coś miała do Ismael, ale zwyczajnie... to naprawdę było przykre. No nic, teraz miała w głowie inne rzeczy. Lepsze rzeczy. Marzenia to cudowna sprawa, zwłaszcza połączona z lekkim podwieczorkiem. Nie usłyszała, nie zauważyła, dopiero poczuła obecność po swojej prawej stronie. Podskoczyła w miejscu i uderzyła jednym kolanem w stół. Zbladła momentalnie i złapała się za nie. Odebrało jej mowę na widok Fergusa Rowle'a, jedynie się na niego patrzyła, robiąc oczy jak sowa. Gdy dotarło do niej to, co właśnie się działo, wbiła momentalnie wzrok w podłogę i zaczerwieniła się upokorzona. Mogła się tego spodziewać! Dopiero też po chwili zorientowała się, że ktoś siedzi i po lewej stronie. Właściwie to zorientowała się po tym jak Audrey się odezwała.
Ccco...?
- Dddziękuję - wyszeptała i zaczerwieniła się, bo nie wiedziała jak ma rozumieć ten niecodzienny komplement i uniosła wzrok na Ślizgona, który jadł jej słodycze. - Nnnie... jedz. Nniie... twoje.
Chyba zaraz zemdleje.
Ccco...?
- Dddziękuję - wyszeptała i zaczerwieniła się, bo nie wiedziała jak ma rozumieć ten niecodzienny komplement i uniosła wzrok na Ślizgona, który jadł jej słodycze. - Nnnie... jedz. Nniie... twoje.
Chyba zaraz zemdleje.
- Audrey Fisher
Re: Stół Puchonów
Sob Lip 07, 2018 1:01 pm
Prawdopodobnie wszyscy byli zażenowani głupiutkim zachowaniem Szaron. No bo jak ona się zachowywała? Odrobinę jak mazgaja. Niemniej, o ile Fergus cały czas się z niej naśmiewał, o tyle Odri rozumiała, że jako puchon musi zachowywać się w określony sposób. To chyba jeden z niewielu stereotypów, które się sprawdzają.
- Szaron, po prostu go zignoruj... to zwykły tępak - przewróciła oczyma i złapała ciemnowłosą za ramię, tak żeby jej zainsynuować, żeby nieco się od niego oddaliła. - Fergus, następnym razem wystartuj do osoby o podobnym poziomie inteligencji, może się dogadacie, co? - posłała mu jeden ze swoich najlepszych bicz fejsów, bo przecież ona nie posługiwała się jednym, miała kilkanaście, każdy na inną okazję.
No i jakoś nie za bardzo potrafiła je powstrzymać, bo nawet jeśli miała dobre zamiary to zawsze patrzyła na kogoś tak jakby chciała mu przywalić, taka z niej Ślizgonka.
Dobrze, że chociaż dla Szaron miała ten najmilszy biczfejs. Miała nadzieję, że pulchna Puchonka ją polubi i zostanie jej prywatną modelką, dla której będzie mogła szyć ciuszki Plus Size. No i przyda się do Hogwarckiej edycji Fat-Thin Top Model.
Krótki pościk, ale pokieruj Fergusem, bo nie wiem na co mogę sobie z nim pozwolić, to odpiszę dłużej. :D
- Szaron, po prostu go zignoruj... to zwykły tępak - przewróciła oczyma i złapała ciemnowłosą za ramię, tak żeby jej zainsynuować, żeby nieco się od niego oddaliła. - Fergus, następnym razem wystartuj do osoby o podobnym poziomie inteligencji, może się dogadacie, co? - posłała mu jeden ze swoich najlepszych bicz fejsów, bo przecież ona nie posługiwała się jednym, miała kilkanaście, każdy na inną okazję.
No i jakoś nie za bardzo potrafiła je powstrzymać, bo nawet jeśli miała dobre zamiary to zawsze patrzyła na kogoś tak jakby chciała mu przywalić, taka z niej Ślizgonka.
Dobrze, że chociaż dla Szaron miała ten najmilszy biczfejs. Miała nadzieję, że pulchna Puchonka ją polubi i zostanie jej prywatną modelką, dla której będzie mogła szyć ciuszki Plus Size. No i przyda się do Hogwarckiej edycji Fat-Thin Top Model.
Krótki pościk, ale pokieruj Fergusem, bo nie wiem na co mogę sobie z nim pozwolić, to odpiszę dłużej. :D
- Sharon Gallagher
Re: Stół Puchonów
Wto Lip 10, 2018 3:28 am
//Jeśli by Fergus wrócił i coś mu by nie pasowało to niech da koniecznie znać to zmienię!
- Świniak przemówił, patrzcie państwo! No i co zrobisz jak nie przestanę? - zaśmiał się Fergus, biorąc tym razem pełną garść i wpakowując sobie do ust. - I tak nikt nie pokona cię w żarciu, grubasko.
Nikt jednak się nie odzywał, no może oprócz Rowle'a i właśnie Audrey, no ale co Sharon miała zrobić? No co? Ona kompletnie nie była śmiała by walczyć o swoje. Oczywiście kiedyś miała na temat odwagi ciekawą konwersację z Kyoheiem, no ale ten zniknął, a ta dziwna pewność siebie przez wakacje zdążyła kompletnie wyparować. Zresztą zawsze tak było jak stawała oko w oko z kimś takim jak Fergus. Ale w przypadku Ślizgona obawy Szamponu Wspaniałego były zwiększone. Zaczęła szybciej oddychać, jej serce wręcz wyrywało się z piersi, ale sama... sama niewiele potrafiła zrobić. Głupio jej było, pewnie nawet mimowolnie zaszkliły jej się oczy. Wiedziała, że powinna coś z tym zrobić, ale no nie potrafiła. Była słaba, gruba i smutna. I pewnie zawsze już taka będzie. Podniosła się posłusznie, zostawiając tę paczkę, która i tak była już praktycznie opróżniona przez Fergusa.
- Czyli co? Do ciebie świrusko? - zawołał do Audrey. - Jesteś ty w ogóle ślizgonką, Fisher? A może to jest twój sposób na zwrócenie na siebie uwagi? No to na pewno pomaganie świniakowi ci w tym pomoże.
Na koniec rzucił w nie kilkoma ślimakami-gumiakami.
- Smacznego, Sharon, chrum-chrum - zaśmiał się, obserwując ich reakcję.
Sharon zacisnęła powieki, ale stała dzielnie przy Audrey.
- P-p-przepraszam... - wyszeptała do dziewczyny, ledwo powstrzymując płacz. No Szampon Wspaniały z pewnością nie podejrzewała by kiedykolwiek mogłaby dostać zaproszenie na jakikolwiek pokaz modelek. Takie tylko spoglądały na nią z okładek różnych czasopism mamy albo Czarownicy. W tym drugim przypadku było jednak gorzej, bo jeszcze się ruszały i choć nie eksponowały dużo swojego ciała to i tak wzbudzały u pulchnej dziewczyny wielkie wyrzuty sumienia, zwłaszcza kiedy podgryzała przy przeglądaniu olbrzymie ciasteczka czekoladowobombardowe.
- Świniak przemówił, patrzcie państwo! No i co zrobisz jak nie przestanę? - zaśmiał się Fergus, biorąc tym razem pełną garść i wpakowując sobie do ust. - I tak nikt nie pokona cię w żarciu, grubasko.
Nikt jednak się nie odzywał, no może oprócz Rowle'a i właśnie Audrey, no ale co Sharon miała zrobić? No co? Ona kompletnie nie była śmiała by walczyć o swoje. Oczywiście kiedyś miała na temat odwagi ciekawą konwersację z Kyoheiem, no ale ten zniknął, a ta dziwna pewność siebie przez wakacje zdążyła kompletnie wyparować. Zresztą zawsze tak było jak stawała oko w oko z kimś takim jak Fergus. Ale w przypadku Ślizgona obawy Szamponu Wspaniałego były zwiększone. Zaczęła szybciej oddychać, jej serce wręcz wyrywało się z piersi, ale sama... sama niewiele potrafiła zrobić. Głupio jej było, pewnie nawet mimowolnie zaszkliły jej się oczy. Wiedziała, że powinna coś z tym zrobić, ale no nie potrafiła. Była słaba, gruba i smutna. I pewnie zawsze już taka będzie. Podniosła się posłusznie, zostawiając tę paczkę, która i tak była już praktycznie opróżniona przez Fergusa.
- Czyli co? Do ciebie świrusko? - zawołał do Audrey. - Jesteś ty w ogóle ślizgonką, Fisher? A może to jest twój sposób na zwrócenie na siebie uwagi? No to na pewno pomaganie świniakowi ci w tym pomoże.
Na koniec rzucił w nie kilkoma ślimakami-gumiakami.
- Smacznego, Sharon, chrum-chrum - zaśmiał się, obserwując ich reakcję.
Sharon zacisnęła powieki, ale stała dzielnie przy Audrey.
- P-p-przepraszam... - wyszeptała do dziewczyny, ledwo powstrzymując płacz. No Szampon Wspaniały z pewnością nie podejrzewała by kiedykolwiek mogłaby dostać zaproszenie na jakikolwiek pokaz modelek. Takie tylko spoglądały na nią z okładek różnych czasopism mamy albo Czarownicy. W tym drugim przypadku było jednak gorzej, bo jeszcze się ruszały i choć nie eksponowały dużo swojego ciała to i tak wzbudzały u pulchnej dziewczyny wielkie wyrzuty sumienia, zwłaszcza kiedy podgryzała przy przeglądaniu olbrzymie ciasteczka czekoladowobombardowe.
- Audrey Fisher
Re: Stół Puchonów
Sro Lip 11, 2018 10:48 pm
Dlaczego jej pomagała? Cóż, miała poczucie dziwnego obowiązku, jakby niesienie pomocy słabszym i grubszym było czymś, co musiała robić. A czy jej to zaszkodziło? Oczywiście, że nie. Straciła tylko szansę na nawiązanie dobrych relajci z Fergusem, który i tak chyba nie był wart jej uwagi. Nie nadawał się do niczego, głupek jakich mało.
No ale cóż, przez chwilę chciała z tego wszystkiego zrezygnować, zostawić Szaron na pastwę tego szesnastoletniego gówniarza(o zgrozo, była tylko rok starsza) i pobawić się swoimi eliksirami w pokoju wspólnym Slytherinu, ale... ten zwrócił się do niej. I to nie byle jak, wyśmiał jej ślizgońską dumę! W sumie to nie ruszyło jej to za bardzo, nigdy nie czuła się przywiązana do wybranego przez tiarę domu i równie dobrze mogłaby uczyć się w Hufflepuffie - no bo dlaczego tnie?
- Och, nie, kochany - Odri wstała dopiero, gdy rzucił w nie tymi beznadziejnymi ślimakami-gumiakami. Czy komukolwiek to smakowało? - Podobnie jak i Szaron, mogę pochwalić się o wiele wyższym ilorazem inteligencji od ciebie, ty tępu durniu. Przestań zgrywać wielką gwiazdę, bo jeszcze ci do niej daleko. I nie, w przeciwieństwie do ciebie, nie próbuję zwrócić na siebie uwagi. Zdobywaj popularność innymi sposobami, nie wiem, rozbierz się do naga i zatańcz dla swoich kolegów gejów? - bo dla Odri większość Ślizgonów to homoseksualiści. Kiedyś nawet widziała jak grupka piątoklasistów porownywała sobie penisy na środku Pokoju Wspólnego!
- Szaron, nie przejmuj się tym tępakiem. Możemy przejść się do Hogsmeade, kupimy sobie coś ciekawego
Rowle również nie zamierzał zgadzać się z opinią brata.
- Daj spokój, Fergus, czego ty od niej chcesz? Zrobiła ci coś? - spytał.
No ale cóż, przez chwilę chciała z tego wszystkiego zrezygnować, zostawić Szaron na pastwę tego szesnastoletniego gówniarza(o zgrozo, była tylko rok starsza) i pobawić się swoimi eliksirami w pokoju wspólnym Slytherinu, ale... ten zwrócił się do niej. I to nie byle jak, wyśmiał jej ślizgońską dumę! W sumie to nie ruszyło jej to za bardzo, nigdy nie czuła się przywiązana do wybranego przez tiarę domu i równie dobrze mogłaby uczyć się w Hufflepuffie - no bo dlaczego tnie?
- Och, nie, kochany - Odri wstała dopiero, gdy rzucił w nie tymi beznadziejnymi ślimakami-gumiakami. Czy komukolwiek to smakowało? - Podobnie jak i Szaron, mogę pochwalić się o wiele wyższym ilorazem inteligencji od ciebie, ty tępu durniu. Przestań zgrywać wielką gwiazdę, bo jeszcze ci do niej daleko. I nie, w przeciwieństwie do ciebie, nie próbuję zwrócić na siebie uwagi. Zdobywaj popularność innymi sposobami, nie wiem, rozbierz się do naga i zatańcz dla swoich kolegów gejów? - bo dla Odri większość Ślizgonów to homoseksualiści. Kiedyś nawet widziała jak grupka piątoklasistów porownywała sobie penisy na środku Pokoju Wspólnego!
- Szaron, nie przejmuj się tym tępakiem. Możemy przejść się do Hogsmeade, kupimy sobie coś ciekawego
Rowle również nie zamierzał zgadzać się z opinią brata.
- Daj spokój, Fergus, czego ty od niej chcesz? Zrobiła ci coś? - spytał.
- Sharon Gallagher
Re: Stół Puchonów
Sob Lip 14, 2018 2:44 am
Ona się nie znała kompletnie na tych relacjach międzyludzkich, a między Ślizgonami to już kompletnie, bo czy to normalne by dochodziło między nimi do sprzeczki? I to o coś takiego? W sensie dokładnie to o nią. Była pewna, że gdyby Audrey nie stanęła w jej obronie to Fergus zupełnie by się do niej nie przyczepił. A tak? Zaatakował również ją. Strasznie głupio się czuła, ale co miała zrobić jak kompletnie nie wiedziała, co powinna zrobić. Szampon Wspaniały była niemniej wdzięczna koleżance, bo w życiu się tego nie spodziewała. A Ślizgonka… była taka pewna siebie, nawet jej powieka nie drgnęła! I ta siła przebicia… Sharon zarumieniła się głupio, czując się bezużytecznie. Jak Fisher znalazła w sobie ten rodzaj magii? Jak?! Tyle pytań…
- Hoho, ktoś tutaj postanowił pokazać pazurki! - oczy Rowle’a rozbłysły złośliwym blaskiem. - Jesteś żałosna, Fisher. Żebym się rozebrał, potrzebowałbym większej zachęty. W ten sposób nic nie osiągniesz. Może poćwicz używanie różdżki, przyda ci się to przyszłości.
Cóż, z pewnością mógł to być interesujący widok. Na szczęście u Puchonów nie zdarzały się takie rzeczy, już jej wystarczało jak rok temu przykleił się do niej Zordon Reid. Brrr.
- T-tak? - rzuciła jej szybkie, zaskoczone spojrzenie po czym znowu wbiła je w ziemię. - Byłoby fajnie.
I uśmiechnęła się pod nosem, czerwieniąc.
- Że kto? Świniak czy świruska? - spytał się głośno, patrząc uporczywie w stronę dziewczyn. - Po prostu są. Jedna jest gruba, druga musiała spaść z miotły. Tylko na nie spójrz.
- Hoho, ktoś tutaj postanowił pokazać pazurki! - oczy Rowle’a rozbłysły złośliwym blaskiem. - Jesteś żałosna, Fisher. Żebym się rozebrał, potrzebowałbym większej zachęty. W ten sposób nic nie osiągniesz. Może poćwicz używanie różdżki, przyda ci się to przyszłości.
Cóż, z pewnością mógł to być interesujący widok. Na szczęście u Puchonów nie zdarzały się takie rzeczy, już jej wystarczało jak rok temu przykleił się do niej Zordon Reid. Brrr.
- T-tak? - rzuciła jej szybkie, zaskoczone spojrzenie po czym znowu wbiła je w ziemię. - Byłoby fajnie.
I uśmiechnęła się pod nosem, czerwieniąc.
- Że kto? Świniak czy świruska? - spytał się głośno, patrząc uporczywie w stronę dziewczyn. - Po prostu są. Jedna jest gruba, druga musiała spaść z miotły. Tylko na nie spójrz.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach