- Caroline Rockers
Re: Stół Ślizgonów
Nie Maj 07, 2017 4:02 pm
To była zła odpowiedź, ale oczywiście młodszy Nero lubił sobie sporo dopowiadać i uważać to za niezwykle zabawne.
Nikt oprócz Giotto by się nie roześmiał, więc humor niskiego polotu, proszę państwa-robactwa.
W sumie to była trochę na kacu, opróżniła w sumie większość butelki sama, może nawet i całą, ale tego już nie pamiętała. W każdym razie trochę głowa ją bolała, a będący coraz bardziej głośni i nieznośni bracia Nero wraz z rudą Rowle działali jej coraz bardziej na nerwy. A miało być tak, kurwa, dzisiaj spokojnie, miała się powstrzymywać przy tych wszystkich ludziach, ale jak tu się porządnie zachowywać jak takie śmiecie psuły nawet oczekiwanie na posiłek. Przyłożyła dłoń do zimnego czoła i zaciskając wargi wpatrywała się przed siebie, czyli akurat w głowę jakiegoś uczniaka, który siedział przy stole Ravenclawu, akurat tyłem do niej. Dmuchnęła sobie w kosmyk ciemnych włosów, który opadał jej na twarz. Przy zaklęciach, mimowolnie zerknęła w tamtą stronę i uniosła drwiąco brwi, nie wierząc, że ktoś wpuścił ich trójkę do Wielkiej Sali. A Rowle to już w ogóle, skoro niby z dobrego rodu a nawet podstawowych zasad nie znała. Pewnie miałaby to w dupie, gdyby nie fakt, że momentalnie zepsuł jej się humor. Snape jak zwykle niezauważony zajął miejsce gdzieś bardziej w cieniu. Przesunęła się trochę, żeby przypadkiem ktoś oprócz ich jej nie usłyszał i odezwała się chłodno, kątem oka zauważając Krwawego Barona.
- Albo się uspokoicie i w końcu zamkniecie swoje nędzne dupy, albo poczekam aż zaśniecie i wpakuję waszej trójce ektoplazmę Barona do tych przeklętych ryjów. Jak chcecie się napieprzać to wypierdalajcie stąd do jakiejś pustej sali - warknęła niezadowolona i nie czekając na nich odpowiedź, przesunęła się po długiej ławce z powrotem na swoje miejsce by zobaczyć jak otwierają się drzwi i wchodzą kolejni nauczyciele i sam dyrektor.
No w końcu.
Nikt oprócz Giotto by się nie roześmiał, więc humor niskiego polotu, proszę państwa-robactwa.
W sumie to była trochę na kacu, opróżniła w sumie większość butelki sama, może nawet i całą, ale tego już nie pamiętała. W każdym razie trochę głowa ją bolała, a będący coraz bardziej głośni i nieznośni bracia Nero wraz z rudą Rowle działali jej coraz bardziej na nerwy. A miało być tak, kurwa, dzisiaj spokojnie, miała się powstrzymywać przy tych wszystkich ludziach, ale jak tu się porządnie zachowywać jak takie śmiecie psuły nawet oczekiwanie na posiłek. Przyłożyła dłoń do zimnego czoła i zaciskając wargi wpatrywała się przed siebie, czyli akurat w głowę jakiegoś uczniaka, który siedział przy stole Ravenclawu, akurat tyłem do niej. Dmuchnęła sobie w kosmyk ciemnych włosów, który opadał jej na twarz. Przy zaklęciach, mimowolnie zerknęła w tamtą stronę i uniosła drwiąco brwi, nie wierząc, że ktoś wpuścił ich trójkę do Wielkiej Sali. A Rowle to już w ogóle, skoro niby z dobrego rodu a nawet podstawowych zasad nie znała. Pewnie miałaby to w dupie, gdyby nie fakt, że momentalnie zepsuł jej się humor. Snape jak zwykle niezauważony zajął miejsce gdzieś bardziej w cieniu. Przesunęła się trochę, żeby przypadkiem ktoś oprócz ich jej nie usłyszał i odezwała się chłodno, kątem oka zauważając Krwawego Barona.
- Albo się uspokoicie i w końcu zamkniecie swoje nędzne dupy, albo poczekam aż zaśniecie i wpakuję waszej trójce ektoplazmę Barona do tych przeklętych ryjów. Jak chcecie się napieprzać to wypierdalajcie stąd do jakiejś pustej sali - warknęła niezadowolona i nie czekając na nich odpowiedź, przesunęła się po długiej ławce z powrotem na swoje miejsce by zobaczyć jak otwierają się drzwi i wchodzą kolejni nauczyciele i sam dyrektor.
No w końcu.
- Enzo Nero
Re: Stół Ślizgonów
Pią Maj 19, 2017 7:30 pm
No to kurwa chujnia. Skoro nawet Ce zareagowała na ich zachowanie trzeba było to uszanować... A taki chuj. Gdyby nie karcące spojrzenie profesora który zajmował się Slytherinem pewnie już szła by jakaś bombarda lub inne tego typu zaklęcie no ale. Po tym jakże długim wstępie dyrektor zaprosił wszystkich na losowanie talonów żywnościowych z jakiegoś garnka, który okazał się być podróbą wazy z dynastii Sudoku. Enzo jednak się tym nie przejmował i wyciągnął los, przy okazji rozmyślając czy by nie podpierdolić im tego wyżej wspomnianego garnka by mieć w czym gotować zupę podczas wakacji no ale chujnia, był chyba przykręcony do podłoża. Skoro tak się sprawy miały usiadł przy stole i zajrzał do karteczki którą wylosował. Zadanie jakie mu przypadło przerosło go już na starcie dlatego też zaczął się rozglądać za jakimś miszczem rebusów który mu to przetłumaczy z wietnamskiego bo po duńsku to on nie umiał.
- Giotto Nero
Re: Stół Ślizgonów
Pią Maj 26, 2017 7:55 pm
Japoński cesarz Hentai Sudoku, który po zrzuceniu bomby atomowej na Tiramisu, popełnił rytualne Bukkake, nie byłby dumny z takich poczynań. Głównie chodzi tu o reakcję wężoustej, która skompromitowała się tym wystąpieniem kompletnie. Niemniej jednak, jak to klasowa wężousta, w dodatku pałkarka, która niejednym mieczem władała oraz przy nie jednym berle stała, trzeba było dojebać do pieca. Dobrze, że chociaż ruda miotła przestała się odzywać. Najwidoczniej wigilia już się skończyła i zwierzęta przestały mówić.
Ruszył do stolika po wylosowanie swojego numerka - liczył po cichu na 358, ale oczywiście nie było to możliwe, bo skala nie przewidywała tylu idiotów biorących udział w tym przedsięwzięciu. Bardzo szybko i sprawnie to przeszło, dlatego już po chwili wrócił do stolika i obejrzał jaki ma numerek. Złapał się za głowę, gdy dowiedział się jakie zadanie go spotkało. MIAŁ WYRECYTOWAĆ ODĘ. Tylko do czego kurwa? Stonogent w pierdlu, Adam Małysz skończył kariere, Kaukaz od dawna należy do ruskich.
- A szkoda szczempić ryja. - rzucił w eter i rzucił karteczkę gdzieś na stół, po czym zabrał się za konsumpcję. I zawiódł się po raz kolejny. - Ale chujowo doprawione... - posmutniał, czując jak mdłe jest całe jedzenie. Brakowało czegoś. Brakowało majonezu.
Ruszył do stolika po wylosowanie swojego numerka - liczył po cichu na 358, ale oczywiście nie było to możliwe, bo skala nie przewidywała tylu idiotów biorących udział w tym przedsięwzięciu. Bardzo szybko i sprawnie to przeszło, dlatego już po chwili wrócił do stolika i obejrzał jaki ma numerek. Złapał się za głowę, gdy dowiedział się jakie zadanie go spotkało. MIAŁ WYRECYTOWAĆ ODĘ. Tylko do czego kurwa? Stonogent w pierdlu, Adam Małysz skończył kariere, Kaukaz od dawna należy do ruskich.
- A szkoda szczempić ryja. - rzucił w eter i rzucił karteczkę gdzieś na stół, po czym zabrał się za konsumpcję. I zawiódł się po raz kolejny. - Ale chujowo doprawione... - posmutniał, czując jak mdłe jest całe jedzenie. Brakowało czegoś. Brakowało majonezu.
- Enzo Nero
Re: Stół Ślizgonów
Sob Maj 27, 2017 9:53 am
Enzo jako że bardzo szanował swojego brata, oraz musiał wykonać zadanie zlecone mu przez garnek wstał na chwilę i wyciągnął ze spodni słoiczek majonezu.
- Trzymaj stary - Powiedział dając Giotto słoik, szczerząc się przy tym jak Oga podczas poznania Beelba.
No cóż, nigdy nie lubił dzielić się tą jakże wspaniałą przyprawą którą dodawał do wszystkiego, nawet do majonezu dodawał majonez. Teraz gdy był już miły dla swojego brata czekał na to co dostanie od magicznego garnka. Miał nadzieję że będzie to coś przydatnego dla niego podczas szkolenia się na miszcza synchro.
- Powinniśmy zjeść śniadanie i spierdalać na bałkany - Mruknął już ciszej tak by tylko starszy Nero mógł usłyszeć.
Po tych słowach usiadł na swoim miejscu i zaczął się zastanawiać, jakie znaczenie ma imię.
Nagroda:
Ochronną zawieszkę do szaty, dzięki której odpędzisz od siebie potencjalnych złodziejów.
- Trzymaj stary - Powiedział dając Giotto słoik, szczerząc się przy tym jak Oga podczas poznania Beelba.
No cóż, nigdy nie lubił dzielić się tą jakże wspaniałą przyprawą którą dodawał do wszystkiego, nawet do majonezu dodawał majonez. Teraz gdy był już miły dla swojego brata czekał na to co dostanie od magicznego garnka. Miał nadzieję że będzie to coś przydatnego dla niego podczas szkolenia się na miszcza synchro.
- Powinniśmy zjeść śniadanie i spierdalać na bałkany - Mruknął już ciszej tak by tylko starszy Nero mógł usłyszeć.
Po tych słowach usiadł na swoim miejscu i zaczął się zastanawiać, jakie znaczenie ma imię.
Nagroda:
Ochronną zawieszkę do szaty, dzięki której odpędzisz od siebie potencjalnych złodziejów.
- Giotto Nero
Re: Stół Ślizgonów
Wto Maj 30, 2017 12:24 am
Wszechobecne wzruszenie ogarnęło Giotto w momencie otrzymania tak zacnego, wybitnego wręcz delikatesu, jakim niewątpliwie był majonez. Enzo wykazał się bardzo wielkim sercem i także poświęceniem, oddając mu jeden słoik ze swojego miliardowego zapasu. Giotto najlepiej wiedział, jak wiele ten biały sos znaczy dla piątoklasisty i nie zamierzał pozostać mu dłużny, przynajmniej nie na dłuższą chwilę. Z pewnością, gdy nadarzy się okazja, odwdzięczy mu się, ratując mu życie przed jakimiś gryzącymi go karakanami na przykład.
Ślizgon natychmiastowo zajął się doprawianiem wszystkiego, co nałożył sobie wcześniej na talerz i teraz było już w sumie wszystko fajnie. Brakowało mu tego smaku, bowiem Hogwart stawiał przede wszystkim na naturalne składniki, a majonez był wymysłem tylko prawdziwych koneserów. Swoją drogą, chociaż jeden raz Francuzi zrobili coś dobrze, a nie tylko wywiesili białą flagę, albo walczą z Islamem malując słoneczka kredkami na chodniku. Swoją drogą, otworzyć sklep papierniczy we Francji do złoty interes; jeśli nie napadną go żadni imigranci, to biznes będzie się kręcić, w końcu we Francji co chwile zamachy, to i zapotrzebowanie na kredki jest dużo większe.
Kiedy już się najadł, przyszła kolej na niego. Musiał wyrecytować odę i w końcu wiedział do czego. Wstał z miejsca i otwartą dłoń położył na swoją klatkę piersiową, stając jak do hymnu.
- Majonez majonez majonez,
Jedzą go tylko ci, co mają cojones.
Jest intensywny, lecz i srogi,
Każdego smutnego postawi na nogi.
Im częściej go kosztuję,
Tym lepiej się pod kopułą czuję.
Pasuje również do sałatek, a życie jest jak sałatka owocowa:
Bez majonezu ono nie istnieje. - ukłonił się widowni i niewzruszony usiadł na krześle, czekając na odbiór nagrody nobla z dziedziny literatury i nazwania go "nowym świerszczem narodowym".
- Jak było? - spytał brata, gdyż w gruncie rzeczy tylko jego opinia go interesowała.
---
The nagroda:
Zaczarowane okulary przeciwsłoneczne, które ostrzegają Cię przed nieoczekiwanym atakiem za Twoimi plecami. Zmieniają wtedy kolor szkiełek na czerwony. Działają przez jeden miesiąc fabularny.
Ślizgon natychmiastowo zajął się doprawianiem wszystkiego, co nałożył sobie wcześniej na talerz i teraz było już w sumie wszystko fajnie. Brakowało mu tego smaku, bowiem Hogwart stawiał przede wszystkim na naturalne składniki, a majonez był wymysłem tylko prawdziwych koneserów. Swoją drogą, chociaż jeden raz Francuzi zrobili coś dobrze, a nie tylko wywiesili białą flagę, albo walczą z Islamem malując słoneczka kredkami na chodniku. Swoją drogą, otworzyć sklep papierniczy we Francji do złoty interes; jeśli nie napadną go żadni imigranci, to biznes będzie się kręcić, w końcu we Francji co chwile zamachy, to i zapotrzebowanie na kredki jest dużo większe.
Kiedy już się najadł, przyszła kolej na niego. Musiał wyrecytować odę i w końcu wiedział do czego. Wstał z miejsca i otwartą dłoń położył na swoją klatkę piersiową, stając jak do hymnu.
- Majonez majonez majonez,
Jedzą go tylko ci, co mają cojones.
Jest intensywny, lecz i srogi,
Każdego smutnego postawi na nogi.
Im częściej go kosztuję,
Tym lepiej się pod kopułą czuję.
Pasuje również do sałatek, a życie jest jak sałatka owocowa:
Bez majonezu ono nie istnieje. - ukłonił się widowni i niewzruszony usiadł na krześle, czekając na odbiór nagrody nobla z dziedziny literatury i nazwania go "nowym świerszczem narodowym".
- Jak było? - spytał brata, gdyż w gruncie rzeczy tylko jego opinia go interesowała.
---
The nagroda:
Zaczarowane okulary przeciwsłoneczne, które ostrzegają Cię przed nieoczekiwanym atakiem za Twoimi plecami. Zmieniają wtedy kolor szkiełek na czerwony. Działają przez jeden miesiąc fabularny.
- Nauczyciele
Re: Stół Ślizgonów
Sob Cze 10, 2017 1:42 pm
Uczta Pożegnalna się zakończyła, więc uczniowie mogli opuścić Wielką Salę. Przede wszystkim prefekci zajęli się pilnowaniem porządku by każdy rocznik mógł spokojnie bez przepychanek wyjść. VII zaś na chwilę musiał zostać, a gdy i dla niego wreszcie nadszedł koniec, zniknął za wielkimi drzwiami, w większości kierując się w stronę swojego Pokoju Wspólnego.
[z/t dla wszystkich]
[z/t dla wszystkich]
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach