- Luthias Lovegood
Re: Klasa Historii Magii
Nie Cze 21, 2015 6:37 pm
Był spóźniony! ON! Luthias Persifal Lovegood był spóźniony! To niedopuszczalne! Niedopuszczalne! Kogóż to wina? Oczywiście, takiego jednego, który jest bardzo podobny do niego. W końcu go spotkał i zasypał milionem pytań, na każde oczekując odpowiedzi. Aberacius najwidoczniej nie miał zamiaru mu pomagać i olał go. Kiedy chciał już odpuścić i później jeszcze raz go znaleźć, temu rozwiązał się język i zaczął nadawać jak najęty. Weź go zrozum? Już dawno porzucił ten plan. Opowiadał mu tak dużo… O nauce, a nie… Przepraszam, on o tym nie wspomina. Dopiero, gdy Luth nie dawał mu spokoju rzucił kilka zdań, że radzi sobie i nie potrzebuje żadnej pomocy. Za to bardzo emocjonująco opowiadał o nowych ‘koleżankach’, przyjaciołach, kawałach i żartach, które ostatnią zrobił albo miał w planach je zrobić. Nie dało mu się przerwać. Tak się rozgadał, że Luth nie był w stanie przerwać potoku jego słów. Dlatego też właśnie w tym momencie biegł na I piętro ile sił w nogach. Przed drzwiami zatrzymał się. Wziął parę głębszych oddechów i przeczesał rozwichrzone włosy. Najciszej jak potrafił wsunął się do klasy.
- Przepraszam – powiedział cicho, ale nauczyciel nie zwracał na niego uwagi. Usiadł w pierwszej ławce, którą spotkał na swojej drodze. Dopiero gdy się rozsiadł zauważył, że kto już ją zajmuje. Spojrzała na towarzysza. Ups… Poprawka, towarzyszkę.
- Hej Riley – powiedział cicho i delikatnie się zaczerwienił. Nie było odwrotu. Nie ładnie było wstać i się przesiąść. ‘Luth dziewczyny przecież nie gryzą!’ powtarzał sobie w głowie.
- Przepraszam – powiedział cicho, ale nauczyciel nie zwracał na niego uwagi. Usiadł w pierwszej ławce, którą spotkał na swojej drodze. Dopiero gdy się rozsiadł zauważył, że kto już ją zajmuje. Spojrzała na towarzysza. Ups… Poprawka, towarzyszkę.
- Hej Riley – powiedział cicho i delikatnie się zaczerwienił. Nie było odwrotu. Nie ładnie było wstać i się przesiąść. ‘Luth dziewczyny przecież nie gryzą!’ powtarzał sobie w głowie.
- Riley Acquart
Re: Klasa Historii Magii
Pon Cze 22, 2015 1:16 pm
Brunetka cichutko wypakowała swoje najpotrzebniejsze rzeczy, a w jej dłoni błysnęło malutkie ostrze mugolskigo cyrkla. Narzędzie jej niecnych planów. Czarownica już miała zabrać się za wydrapywanie czegoś w ławce, kiedy drzwi od sali ponownie ustąpiły. Tym razem w progu ukazała się blondynka ubrana w barwy Hufflepuffu. Była to Cassie... zwykle zamyślona i pogrążona w swych marzeniach dziewczyna, ale nie tym razem. Młoda czarownica uśmiechnęła się nawet do Riley, a Gryfonka oczywiście odwzajemniła gest błyszcząc równymi ząbkami. Uśmiech dziewczyny był szczery. Brunetka ucieszyła się na widok Puchonki, szczególnie kiedy zajęła miejsce tuż przed nią... tworząc dodatkową zasłonę miedzy niesforną nastolatką, a nauczycielem. Z taką osobliwą zaporą mogła dziergać w ławce ile tylko zapragnęła. I już miała wbić kolec cyrkla w ławkę, kiedy do sali ponownie ktoś zawitał. Do klasy wbiegła Liv Mendez... jej psotna współlokatorka. Riley posłała koleżance zaczepne oczko na przywitanie i odprowadziła ją wzrokiem do miejsca w którym usiadła. Nie był to najlepszy wybór z uwagi na bliskość Ślizgona, a szczególnie bliskość Raina. Chłopak był znany z zaczepek, więc i teraz mogło zrobić się gorąco. Ale nie wyprzedzajmy faktów.
Riley ponownie zajęła się swoimi sprawami i już przymierzyła się do dziergania w stoliku, kiedy to drzwi otworzyły się po raz trzeci. No rzesz kur... jak w takich warunkach można pracować. Drzwi otwierały się i zamykały jak do dobrze prosperującego burdelu. Jedno było pewne, z dzisiejszej dewastacji już nic nie będzie. Dziewczyna straciła wenę i chęci do pracy. Uniosła głowę by spostrzec kto tym razem przybył spóźniony na zajęcia, kiedy to właśnie ów osóbka przysiadła się do jej ławki. Brunetka zmierzyła chłopaka wzrokiem i po chwili wahania wyszeptała – Cześć Luthias.
Wahanie dziewczyny było spowodowane podobieństwem Luthiasa, do swojego brata bliźniaka. Szczególnie, że to właśnie Aberacius był tym, który zwykle spóźniał się na zajęcia.
- Gdyby nie barwy Ravenclawu, to nie rozpoznałabym cię Luth. W pierwszej chwili pomyślałam, że to twój brat Aberacius zaszczycił nas swoją obecnością... A tu niespodzianka. Rzadko się spóźniasz prawda?
Riley ponownie zajęła się swoimi sprawami i już przymierzyła się do dziergania w stoliku, kiedy to drzwi otworzyły się po raz trzeci. No rzesz kur... jak w takich warunkach można pracować. Drzwi otwierały się i zamykały jak do dobrze prosperującego burdelu. Jedno było pewne, z dzisiejszej dewastacji już nic nie będzie. Dziewczyna straciła wenę i chęci do pracy. Uniosła głowę by spostrzec kto tym razem przybył spóźniony na zajęcia, kiedy to właśnie ów osóbka przysiadła się do jej ławki. Brunetka zmierzyła chłopaka wzrokiem i po chwili wahania wyszeptała – Cześć Luthias.
Wahanie dziewczyny było spowodowane podobieństwem Luthiasa, do swojego brata bliźniaka. Szczególnie, że to właśnie Aberacius był tym, który zwykle spóźniał się na zajęcia.
- Gdyby nie barwy Ravenclawu, to nie rozpoznałabym cię Luth. W pierwszej chwili pomyślałam, że to twój brat Aberacius zaszczycił nas swoją obecnością... A tu niespodzianka. Rzadko się spóźniasz prawda?
- Alice Star
Re: Klasa Historii Magii
Pon Cze 22, 2015 2:18 pm
Nie byłam pierwsza, na pewno nie byłam ostatnia. Weszła do klasy powoli i usiadła całkiem z tyłu. Nie rozglądała się na boki, nie patrzyła na innych uczniów. Skupiła się na nauczycielu oraz tablicy, którą widać było przez ducha profesora. Wyciągnęła odpowiednie rzeczy i czekała na rozpoczęcie lekcji. Nie zwracała uwagi na rozmowy między uczniami. Lubiła tą lekcje. To prawda, że profesor miał naprawdę bardzo mocno usypiający głos, ale Alice to nie przeszkadzało. Zawsze budziła się wypoczęta i nie zdarzyło się jej, aby przysnęła na lekcji. Tak bardzo chciałaby być taka jak inni uczniowie. Rozmawiać teraz z jakąś koleżanką i cicho się zaśmiać, gdyby nauczyciel zwrócił jej uwagę, że ma być cicho. Jednak nie była do tego zdolna, aby przerywać lekcje, więc milczała. Zaczęła się przysłuchiwać rozmowom, które do niej docierały. W koncu lekcja się zaczęła, więc znowu skierowała swoje brązowe oczy w kierunku nauczyciela.
- Patricia J. Crafword
Re: Klasa Historii Magii
Pon Cze 22, 2015 7:30 pm
Kto by się spodziewał, że gdy lekcja trwała już dobre kilka minut, drzwi otworzą się z hukiem i stanie w nich jak zwykle rozbawiona Puchonka? Pewnie wszyscy, jasne, przecież to do Patrici podobne. Zazwyczaj nie śpieszyło jej się na zajęcia, szczególnie na Historię Magii (i eliksiry, Ciiii), więc również tym razem zjawiła się po czasie.
Według Jess spóźnianie się miało jedną, poważną wadę. Zawsze gdy dziewczyna przychodziła spóźniona, wszystkie "najlepsze" miejsca były zajęte. Przez "najlepsze" ma się rozumieć te na tyłach, gdzie wzrok profesora najprawdopodobniej nie sięgał. Crafword nie miała wyjścia i zmuszona była usiąść na przodzie. Wyciągnęła potrzebne do lekcji przedmioty i była gotowa (może nie do końca...) na dawkę wiedzy o magicznym świecie.
Nie była jedyną osobą, którą głos Profesora Binns'a usypiał niczym kołysanka. Dzisiaj postanowiła jednak "aktywnie", to znaczy chociaż trochę uczestniczyć w zajęciach i z trudem starała się nie zasnąć.
Według Jess spóźnianie się miało jedną, poważną wadę. Zawsze gdy dziewczyna przychodziła spóźniona, wszystkie "najlepsze" miejsca były zajęte. Przez "najlepsze" ma się rozumieć te na tyłach, gdzie wzrok profesora najprawdopodobniej nie sięgał. Crafword nie miała wyjścia i zmuszona była usiąść na przodzie. Wyciągnęła potrzebne do lekcji przedmioty i była gotowa (może nie do końca...) na dawkę wiedzy o magicznym świecie.
Nie była jedyną osobą, którą głos Profesora Binns'a usypiał niczym kołysanka. Dzisiaj postanowiła jednak "aktywnie", to znaczy chociaż trochę uczestniczyć w zajęciach i z trudem starała się nie zasnąć.
- Giotto Nero
Re: Klasa Historii Magii
Pon Cze 22, 2015 9:03 pm
Kolejny nudny dzień w przeraźliwie nudnej szkole. Tak naprawdę Giotto wolałby już chyba siedzieć na swojej ukochanej, mugolskiej matematyce, albo na jakimś innym przedmiocie, z którego jest głupi jak jego stare trampki. Nie zmienia to faktu, że na Historię Magii prowadzoną przez zacnego profesora (czy tam panią profesor), musiał przyjść. Gdyby go nie było, przyniosłoby to ujemne punkty dla Slytherinu. Nie mógł do tego dopuścić. Z drugiej strony, i tak jego obecność jest niepotrzebna, bowiem Dumbledore i tak pod koniec roku wjebie 200 punktów Gryffindorowi za frajer, za siłę przyjaźni, za najbardziej siwe włosy w uniwersum czy za najlepszego klocka w szkolnej toalecie. To była walka z wiatrakami, jednakże on jako wierny towarzysz Salazara - Sancho Pansa, szedł przez świat z myślą, że jednak temu siwemu dziadowi udzieli się w końcu alzheimer albo jakaś choroba weneryczna i zapomni o obdarowaniu Gryfonów kolejnymi punkciorami.
Wszedł pewien siebie do klasy, jak zwykle mając jedną rękę w kieszeni swej mistycznej szaty, a w drugiej trzymając podręcznik do tego zaiste ciekawego przedmiotu. Zajął jakieś miejsce w środku, bowiem cały tył był już obstawiony przez "lokalną gangsterkę" szkoły, a napierdalać się po mordach tuż przed lekcją, nie miało najmniejszego sensu. Chłopak ziewnął lekko i usiadł w wolnej ławeczce, czekając na nauczyciela.
Wszedł pewien siebie do klasy, jak zwykle mając jedną rękę w kieszeni swej mistycznej szaty, a w drugiej trzymając podręcznik do tego zaiste ciekawego przedmiotu. Zajął jakieś miejsce w środku, bowiem cały tył był już obstawiony przez "lokalną gangsterkę" szkoły, a napierdalać się po mordach tuż przed lekcją, nie miało najmniejszego sensu. Chłopak ziewnął lekko i usiadł w wolnej ławeczce, czekając na nauczyciela.
- Luthias Lovegood
Re: Klasa Historii Magii
Wto Cze 23, 2015 1:59 pm
Naprawdę obawiał się, że pojawi się w klasie jako ostatni, a bardzo tego nie chciał. On, przykładny uczeń, który się spóźnił. Kto by pomyślał. No właśnie… Spóźnienie to była działka Aberaciusa. Nie jego. ABERACIUSA. To śmieszne. Mimo iż są braćmi, wyglądają niemal identycznie, choć Ab, ciągle upiera się, że on jest przystojniejszy, różnili się diametralnie. Posiadali podobne cechy. To oczywiste. Jednak więcej ich różniło, a pomimo tego wszystkiego dogadywali się bardzo dobrze. Nie licząc kłótni, aczkolwiek w rodzeństwie często występują sprzeczki. Nie ma co się dziwić i nad tym rozmyślać. Tak już jest. Odetchnął z ulgą kiedy do klasy wciąż napływały nowe osoby. Być może profesor nie zauważy jego spóźnienia. Być może nie zauważy żadnego spóźnienia. Czy on w ogóle coś widzi? Kiedy zaczyna swój wykład spokojnie można położyć się spać, a on nie zwraca na ten fakt uwagi. Przyzwyczaił się do tego? A może po prostu, nie chce tego widzieć? Ehh.. Nie mi to oceniać.
- To właśnie z jego przyczyny się spóźniłem – wyszeptał wciąż patrząc na profesora. – Bardzo rzadko mi się to nie zdarza – odpowiedział uprzejmie na to pytanie – Zawsze staram się być na czas. To nie kulturalnie się spóźniać – spojrzał na nią. Jednak już po chwili wbił wzrok w jej dłonie, w których trzymała dziwny przedmiot – Co chciałaś zrobić? – zapytał z zaciekawieniem.
- To właśnie z jego przyczyny się spóźniłem – wyszeptał wciąż patrząc na profesora. – Bardzo rzadko mi się to nie zdarza – odpowiedział uprzejmie na to pytanie – Zawsze staram się być na czas. To nie kulturalnie się spóźniać – spojrzał na nią. Jednak już po chwili wbił wzrok w jej dłonie, w których trzymała dziwny przedmiot – Co chciałaś zrobić? – zapytał z zaciekawieniem.
- Nauczyciele
Re: Klasa Historii Magii
Wto Cze 23, 2015 9:46 pm
Nie to, żeby pan Binns w ogóle zauważał, kto wchodzi do jego sali, a kto z niej wychodził - chyba cud musiałby się tutaj stać, żeby ten mężczyzna przestał mówić swoim monotonnym głosem - na szczęście cuda te nie miały tu miejsca - ciche rozmowy nie dochodziły do jego uszu (albo dochodziły, tylko nie zwracał na nie aktualnie uwagi), a on nadal ciągnął swoją wypowiedź, którą rozpoczął, kiedy ławki się zapełniły, a jego oczy skierowane na zegar w końcu mogły zostać zeń skierowane... nie, nie na uczniów - gdzieś ponad ich, w jakiś punkt daleko, daleko stąd, aż pragnie się powiedzieć, że w zasadzie to unosił się w sobie tylko znanych mentalnie krainach, niezwiedzony przez ludzkie jestestwa, bla, bla, bla... generalizując: był nieobecny. Bardzo nieobecny. Grunt jednak, że nie zawodził uczniów i wciąż raczył ich swoim usypiającym, zmulającym głosem.
- Jak doskonale wiecie, 2 sierpnia 1802 roku Napoleon Bonaparte został dożywotnim konsulem Francji, który miał już pokaźną armię zebraną u swego boku zrzeszającą nie tylko mugoli, ale i czarodziei, walcząc o ogólnie pojętą wolność... Przeciwko niemu miał stawać dowódca czarodziejskiego rodu czystej krwi, Despard MacDonald, jednak zbieranie sił przeciwko takiej potędze, w dodatku mając ciągnące się wzajemnie niesnaski między Anglią i Francją, było co najmniej skomplikowane... Spisek miał na celu wyeliminowanie Napoleona i przywrócenie poprzedniego spokoju na świecie...
- Jak doskonale wiecie, 2 sierpnia 1802 roku Napoleon Bonaparte został dożywotnim konsulem Francji, który miał już pokaźną armię zebraną u swego boku zrzeszającą nie tylko mugoli, ale i czarodziei, walcząc o ogólnie pojętą wolność... Przeciwko niemu miał stawać dowódca czarodziejskiego rodu czystej krwi, Despard MacDonald, jednak zbieranie sił przeciwko takiej potędze, w dodatku mając ciągnące się wzajemnie niesnaski między Anglią i Francją, było co najmniej skomplikowane... Spisek miał na celu wyeliminowanie Napoleona i przywrócenie poprzedniego spokoju na świecie...
- Riley Acquart
Re: Klasa Historii Magii
Sro Cze 24, 2015 11:50 am
Spóźnienie Luthiasa szybko zostało usprawiedliwione. Jak widać ktoś przyłożył się do tego małego incydentu, a tym kimś był jego brat bliźniak. Szkoda że to właśnie Aberacius miał wpływ na Luthiasa, a nie odwrotnie. Gdyby bracia uczyli się od siebie samych dobrych rzeczy, to wyrośli by na wyjątkowo złotych chłopaków. Ale najwidoczniej, to tak nie działa. Złe uczynki łatwiej wchodzą w krew niż dobre... choć nie wiadomo dlaczego.
Do klasy przybyli kolejni uczniowie, ale Riley przestała się już tym interesować. Skoro nauczyciel był niewzruszony spóźnieniami, to tym bardziej ona. Mogła więc szeptać sobie z Luthiasem dowoli, co jakiś czas zerkając na profesora Binnsa i kontrolować jego położenie oraz to co mówi. A mówił strasznie przeciągle, więc nic dziwnego że młoda czarownica szybko wróciła do rozmowy z Krukonem.
- Miałam zamiar upiększyć swoją ławkę jakimś wzorkiem, bądź napisem. Po prostu chciałam wyskrobać coś cyrklem na blacie stolika... tak jak tutaj - i w tym momencie brunetka ukazała chłopakowi swoje wcześniejsze dzieło. R.A. w koronie. Efekt jej pracy z dwóch poprzednich zajęć Historii Magii. Wzorek był ładny i starannie wydrapany.
- To moje malutkie arcydzieło. Podoba ci się? - zapytała się cichutko i spojrzała na chłopaka, by wychwycić jego prawdziwe uczucia względem tej sztuki. Sztuki, bądź aktu wandalizmu...
Do klasy przybyli kolejni uczniowie, ale Riley przestała się już tym interesować. Skoro nauczyciel był niewzruszony spóźnieniami, to tym bardziej ona. Mogła więc szeptać sobie z Luthiasem dowoli, co jakiś czas zerkając na profesora Binnsa i kontrolować jego położenie oraz to co mówi. A mówił strasznie przeciągle, więc nic dziwnego że młoda czarownica szybko wróciła do rozmowy z Krukonem.
- Miałam zamiar upiększyć swoją ławkę jakimś wzorkiem, bądź napisem. Po prostu chciałam wyskrobać coś cyrklem na blacie stolika... tak jak tutaj - i w tym momencie brunetka ukazała chłopakowi swoje wcześniejsze dzieło. R.A. w koronie. Efekt jej pracy z dwóch poprzednich zajęć Historii Magii. Wzorek był ładny i starannie wydrapany.
- To moje malutkie arcydzieło. Podoba ci się? - zapytała się cichutko i spojrzała na chłopaka, by wychwycić jego prawdziwe uczucia względem tej sztuki. Sztuki, bądź aktu wandalizmu...
- Luthias Lovegood
Re: Klasa Historii Magii
Sro Cze 24, 2015 12:26 pm
To nie tak. Każdy z nich nosił różne cechy, dzięki temu dało się ich lubić za zupełnie inne rzeczy. Nie da się ukryć, Aberacius wpływał na swojego brata, ale to również działało w drugą stronę. Wciąż na siebie oddziaływali, przecież spędzili razem 16 lat życia. Myślę, że gdyby połączyć ta dwójkę, w jedną osobę, otrzymalibyśmy perfekcyjnego chłopaka. Dobra, dobra… I jakże skromnego. Aczkolwiek nie da się tego uczynić. Nikt nie jest doskonały. Każdy posiadał słabości jak i mocne strony.
Co chwilę odwracał się, aby zobaczyć, kto tym razem zawitał do klasy. Kiedy nauczyciel zaczął swój wykład Luthias skupił na nim wzrok. Na początku szło dobrze, nawet bardzo dobrze. W końcu nauczyciel mówił sensowne rzeczy, jednak z każdym zdaniem było coraz gorzej. Ten głos był taki usypiający. Luth wyłapywał co drugie słowo i nic z tego nie rozumiał. Oczy powoli mu się zamykały, choć usilnie z tym walczył. Nie powinien był spędzać całej nocy nad książkami do Transmutacji, ale musiał nadrobić materiał. W gruncie rzeczy położył się spać, gdy słońce wschodziło. Przespał ze dwie godziny i obudziło go krzątanie współlokatora. Nie… Nie mówię, tu o Nailahu… On rzadko kiedy przebywał w ich dormitorium. Krukon czasami słyszał jak chłopak późno w nocy przychodził i za każdym razem gdy wstawał, nawet jeśli było to bardzo wcześnie, jego już nie było. Spojrzał na ławkę, którą zajmował Sahir. Jak zwykle wyglądał na nieobecnego, jednak Luthias nie zaprzątał sobie tym głowy. Odwrócił się do Gryfonki, gdy tylko usłyszał jej głos.
- Widzę, że zaznaczyłaś swoje terytorium – powiedział, powstrzymując ziewnięcie. – Ah… Nie znam się na sztuce – wzruszył ramionami, ale uważnie przyjrzał się słowom wypisanym na blacie. – Jest ładne i pomysłowe, choć nie powinno niszczyć mienia szkoły – przykładny Lucio się odezwał. Jakżeby inaczej, aczkolwiek jego kąciki ust prawie niezauważalnie drgnęły. – Chyba zaraz zasnę – przetarł oczy, aby się rozbudzić.
Co chwilę odwracał się, aby zobaczyć, kto tym razem zawitał do klasy. Kiedy nauczyciel zaczął swój wykład Luthias skupił na nim wzrok. Na początku szło dobrze, nawet bardzo dobrze. W końcu nauczyciel mówił sensowne rzeczy, jednak z każdym zdaniem było coraz gorzej. Ten głos był taki usypiający. Luth wyłapywał co drugie słowo i nic z tego nie rozumiał. Oczy powoli mu się zamykały, choć usilnie z tym walczył. Nie powinien był spędzać całej nocy nad książkami do Transmutacji, ale musiał nadrobić materiał. W gruncie rzeczy położył się spać, gdy słońce wschodziło. Przespał ze dwie godziny i obudziło go krzątanie współlokatora. Nie… Nie mówię, tu o Nailahu… On rzadko kiedy przebywał w ich dormitorium. Krukon czasami słyszał jak chłopak późno w nocy przychodził i za każdym razem gdy wstawał, nawet jeśli było to bardzo wcześnie, jego już nie było. Spojrzał na ławkę, którą zajmował Sahir. Jak zwykle wyglądał na nieobecnego, jednak Luthias nie zaprzątał sobie tym głowy. Odwrócił się do Gryfonki, gdy tylko usłyszał jej głos.
- Widzę, że zaznaczyłaś swoje terytorium – powiedział, powstrzymując ziewnięcie. – Ah… Nie znam się na sztuce – wzruszył ramionami, ale uważnie przyjrzał się słowom wypisanym na blacie. – Jest ładne i pomysłowe, choć nie powinno niszczyć mienia szkoły – przykładny Lucio się odezwał. Jakżeby inaczej, aczkolwiek jego kąciki ust prawie niezauważalnie drgnęły. – Chyba zaraz zasnę – przetarł oczy, aby się rozbudzić.
- Liv Mendez
Re: Klasa Historii Magii
Sro Cze 24, 2015 12:42 pm
Lekcja trwała w najlepsze. Non stop do klasy napływali nowi uczniowie, jednak ona nie zwracała uwagi na hałasy związane z przybyciem spóźnialskich. Nie zwracała uwagi na nic. Wszystko się w niej gotowało. Z nerwów zaczęła stukać opuszkami palców w blat stołu. Miała ochotę coś rozwalić. Autentycznie. Ona, spokojna, cicha Gryfonka miała ogromna ochotę wstać i wywrócić ławkę, wywrócić wszystkie ławki. Oczywiście tego nie zrobiła. Gdy i ją zaczęło denerwować stukanie, zacisnęła dłonie w piąstki, tak, ze wszystkie kostki jej pobielały, a wzrok utkwiła w zegarze, który znajdował się w roku Sali. Odliczała minuty do końca zajęć. Nie rozumiała nic ze słów nauczyciela. Mogła odpuścić sobie lekcje i zaszyć się w bibliotece albo w jakiejś opuszczonej Sali. Później poszłaby do profesor McGonagall i poprosiła o usprawiedliwienie. Powiedziałaby, że źle się czuła i takie tam. Może by przeszło, przecież ona nigdy nie opuszcza zajęć. Aczkolwiek, na takie rozmyślania było już zapóźni. A wszystko przez to durne spotkanie. A może nie… Może chodziło o coś więcej, a ona uparcie wmawiała sobie, że tak nie jest…?
- Riley Acquart
Re: Klasa Historii Magii
Czw Cze 25, 2015 7:43 am
Lekcja mijała nad wyraz spokojnie. Głos profesora rozchodził się po sali melodyjnie jakby opowiadał bajkę na dobranoc. I pewnie wiele uczniów pogrążyło się we śnie, ewentualnie w swych marzeniach, bo wyglądali na nieobecnych. Cichutkie szepty od czasu do czasu dobiegały z oddali, jednak nie zakłócały one w żaden sposób dzisiejszego wykładu pana Binnsa. Ów szepty dochodziły oczywiście z ostatniej ławki.
- Masz rację… zaznaczam swoje terytorium. A ściślej mówiąc pozostawiam po sobie malutki ślad, by ktoś za kilka... kilkanaście lat usiadł w tej ławce i zastanowił się nad tymi inicjałami. Nad osobą, która to wyskrobała.
Urwała na moment odpływając odrobinę w swych marzeniach. Wróciła do świata rzeczywistego, kiedy chłopak znów zabrał głos. A dokładnie kiedy oznajmił, że zaraz zaśnie.
- Jak chcesz się rozbudzić, to mam na to doskonały sposób - wyszeptała i wyciągnęła do Luthiasa dłoń z cyrklem - Wyskrob coś od serca. Pozostaw po sobie trwały znak. Znak, który za jakiś czas stanie się wspomnieniem... Historią.
Brunetka ponownie zamilkła, ale tym razem nie odpłynęła w marzeniach, lecz w kreatywnych myślach. A mianowicie wpadła na genialny pomysł... Genialny według niej.
- Jest jeszcze coś, co pozostawia ślad na długie, długie lata. Coś równie tajemniczego jak wyskrobane sekretne znaki na ławce... Chodzi mi o Kapsułę Czasu. Wiesz co to prawda?
- Sahir Nailah
Re: Klasa Historii Magii
Czw Cze 25, 2015 1:21 pm
No tak, oczywiście, gdzie jest Anglia, musi się zaraz pojawić Francja - gdzie jest Francja, zaraz musi pojawić się Anglia - i tak ciągnęły się te przepychanki i ciągnęły, a końca im nie było widać - tak jakby na przyszłość wszystkie rokowania miały wskazywać na to, że nigdy się te dwa kraje ze sobą nie pogodzą i nie znajdą języka wspólnego... Tak jakby kogokolwiek tutaj to interesowało, kiedy byli poddawani kołysance popularnie nazywanej "Głosem pana Binns'a", co rozlegała się swymi jakże miłymi nutami w tej konkretnej sali, o tej konkretnej godzinie, w tym konkretnie momencie, ciągnąc się w neverending story - albo raczej bardzo "ending" story, bo w końcu musieli kiedyś dotrzeć do końca jakże szczęśliwego roku 1802, w którym to angielski czarodziej miał planować zamach na Napoleona, jak to zostało im przekazane - już od razu wiadomo, że spisek się nie udał, spełznął na manewce, czyli w sumie kontynuowanie tematu było bez sensu - bo co za różnica, jaki plan przygotował domniemany "Despard", skoro i tak zawiódł? Historia kochała mówić o zwycięzcach - o przegranych mówiło się tylko po to, by ci zwycięzcy błyszczeli wyraźniej na ich tle, lub po to, by usprawiedliwiać swoich rodaków i jednak sprzedawać nam tani kit, udowadniając, jak to tak naprawdę nie wyszli z tej i tej sytuacji zwycięską ręką.
Nailah oderwał spojrzenie od wypucowanej przez Skrzaty szyby, chociaż pewnie do końca tego dnia znajdą się tacy, którzy szukając ucieczki przed wspomnianą kołysanką, będą na tą taflę chuchać i maziać po niej palcami, zostawiając nań swe odciski - spojrzał przed siebie, na zapełnioną salę - zadziwiająca była ta frekwencja - jak większość nauczycieli, tak i ten duch lubił mówić, jak to jego przedmiot nie jest ważny i istotny - przeniósł otchłań z lewitującego nad podłogą ducha, którego usta nie przestawały się w swoim wywodzie poruszać, by przejechać nią po zebranych, wbijając ją w kark Liv Mendez, która siedziała nie tak znowu daleko, powierzając następną dłuższą chwilę Riley oraz Luthiasowi - ciekawe, czy jego bliźniak już się chwalił, jak znakomicie włada różdżką i jak doskonałym pojedynkowiczem jest..? Nie trwało to zbyt długo - zahaczając oczyma o sylwetkę Cassie w końcu wrócił do podziwiania widoków za oknem, wygrzewając się w wiosennych promieniach słońca, kładących się niemalże przyjaznymi blaskami na twojej bladej twarzy - niemalże, bo w końcu który wampir lubiłby tak całkowicie słońce, które odbierało im siły..? Przekręciłeś palcem pierścień z białego złota na palcu swej lewej ręki, opierając na niej finalnie linię szczęki - słuchałeś dalej tego jakże ciekawego (wcale nie ciekawego) wykładu, grzeczny i potulny aż do nienormalnego stopnia. Jak zawsze i wszędzie, hehe.
Nailah oderwał spojrzenie od wypucowanej przez Skrzaty szyby, chociaż pewnie do końca tego dnia znajdą się tacy, którzy szukając ucieczki przed wspomnianą kołysanką, będą na tą taflę chuchać i maziać po niej palcami, zostawiając nań swe odciski - spojrzał przed siebie, na zapełnioną salę - zadziwiająca była ta frekwencja - jak większość nauczycieli, tak i ten duch lubił mówić, jak to jego przedmiot nie jest ważny i istotny - przeniósł otchłań z lewitującego nad podłogą ducha, którego usta nie przestawały się w swoim wywodzie poruszać, by przejechać nią po zebranych, wbijając ją w kark Liv Mendez, która siedziała nie tak znowu daleko, powierzając następną dłuższą chwilę Riley oraz Luthiasowi - ciekawe, czy jego bliźniak już się chwalił, jak znakomicie włada różdżką i jak doskonałym pojedynkowiczem jest..? Nie trwało to zbyt długo - zahaczając oczyma o sylwetkę Cassie w końcu wrócił do podziwiania widoków za oknem, wygrzewając się w wiosennych promieniach słońca, kładących się niemalże przyjaznymi blaskami na twojej bladej twarzy - niemalże, bo w końcu który wampir lubiłby tak całkowicie słońce, które odbierało im siły..? Przekręciłeś palcem pierścień z białego złota na palcu swej lewej ręki, opierając na niej finalnie linię szczęki - słuchałeś dalej tego jakże ciekawego (wcale nie ciekawego) wykładu, grzeczny i potulny aż do nienormalnego stopnia. Jak zawsze i wszędzie, hehe.
- Nauczyciele
Re: Klasa Historii Magii
Czw Cze 25, 2015 1:46 pm
Oj tak - pan Binns kontynuował i nie bardzo zważał na szepty w swojej klasie, ale to nie oznaczało, że w ogóle nie kontaktował ze światem i nie docierał, co się w klasie dzieje - tym nie mniej przecież nikogo nie będzie zmuszał do tego, by siedział w kompletnym bezruchu, na baczność - toć to nie wojsko, a on nie był żadnym tyranem - dopóki wszystko utrzymywało się na kulturalnej pozycji, to nie widział konieczności ingerowania.
- Despard trwał w bliskim kontakcie z Georgesem Cadoudalem, nazywanym konspiratoryjnie Gedeonem, a współpraca ta sięga jeszcze młodości obu postaci - studiowali oni razem w kolegium Saint-Yves w Vannes, które opuścili w 1791 roku, nauki mugolskie, w międzyczasie prowadząc praktyki w czarodziejskich placówkach. Po egzekucji Ludwika XVI w styczniu 1793 roku oraz gdy w wyniku ogłoszenia poboru do wojska, w marcu 1793 roku wybuchło powstanie w Wandei, wstąpili do armii powstańczej, otwarcie występując przeciw Rewolucji. Ich pierwszy oddział został rozbity. Walczyli m.in. pod Cholet i Savenay, skąd cudem udało im się wydostać po całkowitej klęsce armii powstańczej. W początkach 1794 roku rozpoczęli budowanie własnego oddziału powstańczego. W wyniku walk armia powstańcza poniosła klęskę i ostatecznie została pokonana w lipcu 1795 roku. W 1797 roku miał miejsce pierwszy zamach, który wymknął się spod kontroli przez nieobecność doskonałego stratega Desparda i Cadoudala, którzy wyjechali wtenczas do Anglli... - I tak ciągnął i ciągnął tą wypowiedź... - Despard i Cadoudal, ujęci w 1804 roku, po procesie, 10 czerwca skazani na śmierć i 25 czerwca tegoż roku zostali zgilotynowani wraz z 11 towarzyszami. Egzekucja odbyła się na placu Grève w Paryżu. To wszystko na dziś, możecie iść. Na zadanie domowe napiszcie na następne zajęcia o panu Georgesie Cadoudalu esej, dzieląc się swoimi uwagami i opiniami dotyczącymi tej postaci i wszystkich akcji przezeń podejmowanych. Do widzenia. - Odwrócił się i przeniknął przez ścianę, znikając.*
Podsumowanie:
Liv Mendez: +2PD, 10 fasolek
Riley Acquart: +2PD, 15 fasolek
Sahir Nailah: +2PD, 10 fasolek
Luthias Lovegood: +2PD, 15 fasolek
Giotto Nero: +2PD, 8 fasolek
Patricia J. Crafword: +2PD,
Alice Star: +2PD, 8 fasolek
Blaise Rain: +2PD, 8 fasolek
Cassie Blake: +2PD, 10 fasolek
*Postać Desparda jest wymyślona, tak samo jak wplecienie wątku fantastycznego, jednak cała reszta opracowana jest na podstawie faktów.
- Despard trwał w bliskim kontakcie z Georgesem Cadoudalem, nazywanym konspiratoryjnie Gedeonem, a współpraca ta sięga jeszcze młodości obu postaci - studiowali oni razem w kolegium Saint-Yves w Vannes, które opuścili w 1791 roku, nauki mugolskie, w międzyczasie prowadząc praktyki w czarodziejskich placówkach. Po egzekucji Ludwika XVI w styczniu 1793 roku oraz gdy w wyniku ogłoszenia poboru do wojska, w marcu 1793 roku wybuchło powstanie w Wandei, wstąpili do armii powstańczej, otwarcie występując przeciw Rewolucji. Ich pierwszy oddział został rozbity. Walczyli m.in. pod Cholet i Savenay, skąd cudem udało im się wydostać po całkowitej klęsce armii powstańczej. W początkach 1794 roku rozpoczęli budowanie własnego oddziału powstańczego. W wyniku walk armia powstańcza poniosła klęskę i ostatecznie została pokonana w lipcu 1795 roku. W 1797 roku miał miejsce pierwszy zamach, który wymknął się spod kontroli przez nieobecność doskonałego stratega Desparda i Cadoudala, którzy wyjechali wtenczas do Anglli... - I tak ciągnął i ciągnął tą wypowiedź... - Despard i Cadoudal, ujęci w 1804 roku, po procesie, 10 czerwca skazani na śmierć i 25 czerwca tegoż roku zostali zgilotynowani wraz z 11 towarzyszami. Egzekucja odbyła się na placu Grève w Paryżu. To wszystko na dziś, możecie iść. Na zadanie domowe napiszcie na następne zajęcia o panu Georgesie Cadoudalu esej, dzieląc się swoimi uwagami i opiniami dotyczącymi tej postaci i wszystkich akcji przezeń podejmowanych. Do widzenia. - Odwrócił się i przeniknął przez ścianę, znikając.*
Podsumowanie:
Liv Mendez: +2PD, 10 fasolek
Riley Acquart: +2PD, 15 fasolek
Sahir Nailah: +2PD, 10 fasolek
Luthias Lovegood: +2PD, 15 fasolek
Giotto Nero: +2PD, 8 fasolek
Patricia J. Crafword: +2PD,
Alice Star: +2PD, 8 fasolek
Blaise Rain: +2PD, 8 fasolek
Cassie Blake: +2PD, 10 fasolek
*Postać Desparda jest wymyślona, tak samo jak wplecienie wątku fantastycznego, jednak cała reszta opracowana jest na podstawie faktów.
- Nauczyciele
Re: Klasa Historii Magii
Pią Sie 21, 2015 9:27 pm
Na dzisiejsze zajęcia, które były bardziej niezwykłe niż zazwyczaj, co wzbudzało dziwnie zaciekawienie nawet u profesora Binnsa, przygotowane zostało coś specjalnego. Co konkretnie? A o tym młodzi adepci magii mieli dopiero się dowiedzieć, bowiem nauczyciel Historii Magii przywykł do nie zdradzania swoich pomysłów, które miały to do siebie, że różniły się od tego, co zazwyczaj prezentował na swoich lekcjach, a jednak idealnie się w nie wpasowywały. No i oczywiście występowały niezwykle rzadko - tak przynajmniej jedna niespodzianka na pięćdziesięciolecie. I nawet wiekowemu specyficznemu duchowi, jakim był Cuthbert Binns się to zdarzało. Latał więc po swojej sali, nie wiedząc co ma konkretnie robić i czekał, aż uczniowie z V, VI i VII roku w końcu się pojawią.
- David o'Connell
Re: Klasa Historii Magii
Pią Sie 21, 2015 11:47 pm
Carney wiedział, że jeśli będzie zwlekał z przyjściem na lekcję Historii Magii zwyczajnie ją sobie odpuści. Czując się w obowiązku przejść w końcu z roku piątego na szósty przezornie przywlókł się do klasy wcześniej, niż zrobiłby to zwykle. Od początku semestru nie zdarzyło mu się wagarować, co uważał za swój sukces i nie chciał zmieniać tego stanu rzeczy. Ciągle miał w głowie słowa matki ("nie uwierzyłabym w to wcześniej, gdyby ktoś mi powiedział, że tak łatwo się poddasz"), zacisnął więc zęby i wszedł do pomieszczenia, trochę zbyt mocno zatrzaskując za sobą drzwi. Wyszczerzył się w uśmiechu, licząc na to, że jego mina nadaje mu wygląd miłego, a nie szurniętego i wycedził ze zwartymi szczękami:
- Dzień dobry.
Usiadł blisko ściany i spróbował zająć jak najbardziej wygodną pozycję, żeby choć trochę ostudzić nerwy. Starał się, naprawdę się starał. Czuł się jednak trochę tak, jakby w głowie tykała mu bomba zegarowa - i może na razie miał jeszcze czas do wybuchu, ale takie ustrojstwo ma to do siebie, że mocno potrząśnięte nie czeka na upływ właściwego sobie czasu. A David już dawno temu powinien znaleźć sposób, żeby jakoś rozładować napięcie.
- Dzień dobry.
Usiadł blisko ściany i spróbował zająć jak najbardziej wygodną pozycję, żeby choć trochę ostudzić nerwy. Starał się, naprawdę się starał. Czuł się jednak trochę tak, jakby w głowie tykała mu bomba zegarowa - i może na razie miał jeszcze czas do wybuchu, ale takie ustrojstwo ma to do siebie, że mocno potrząśnięte nie czeka na upływ właściwego sobie czasu. A David już dawno temu powinien znaleźć sposób, żeby jakoś rozładować napięcie.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|