- Lily Evans
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Czw Cze 23, 2016 9:02 pm
Po raz kolejny przyszedł moment na nią. Nieco się denerwowała, pomimo wcześniejszego sukcesu, bo w końcu mogła mieć po prostu szczęście. Odetchnęła głęboko, policzyła w myślach do dziesięciu i stanęła twarzą w twarz z zakapturzonym stworzeniem.
Wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze...
Uspokajała się, starając nie zwracać uwagi na chód bijący od fałszywego dementora.
- Expecto Patronum - wykonała poprawny ruch i wymówiła głośno i wyraźnie formułkę zaklęcia, mając przed oczami najszczęśliwsze momenty z swego życia. W jej głowie byli wszyscy. Rodzina, przyjaciele, osoby z którymi miała na co dzień do czynienia...
Pojawiła się mgła i to mgła, która zdawała się w coś formować. Uśmiechnęła się lekko, mimo że zaczynała odczuwać zmęczenie. Gdy skończyła, stanęła z boku niedaleko Alice.
Wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze...
Uspokajała się, starając nie zwracać uwagi na chód bijący od fałszywego dementora.
- Expecto Patronum - wykonała poprawny ruch i wymówiła głośno i wyraźnie formułkę zaklęcia, mając przed oczami najszczęśliwsze momenty z swego życia. W jej głowie byli wszyscy. Rodzina, przyjaciele, osoby z którymi miała na co dzień do czynienia...
Pojawiła się mgła i to mgła, która zdawała się w coś formować. Uśmiechnęła się lekko, mimo że zaczynała odczuwać zmęczenie. Gdy skończyła, stanęła z boku niedaleko Alice.
- Mistrz Gry
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Czw Cze 23, 2016 9:02 pm
The member 'Lily Evans' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 4, 5
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 4, 5
- Caroline Rockers
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Czw Cze 23, 2016 9:04 pm
Podniosła się ponownie, nieco się uspokajając, ale nadal czując, że jeśli tak dalej pójdzie to nie pociągnie. Sama próba rzucenia zaklęcia Patronusa była dla niej wyczerpująca. Odetchnęła głęboko, poprawiła krawat w barwach Slytherinu i ponownie ustawiła się w kolejce, która wyglądała tak jak poprzednio. Najpierw była Hughes, potem Evans, aż w końcu przyszedł czas na nią. Nie spieszyło się, ale wiedziała, że jeśli chce w miarę pozytywnie zaliczyć ten przedmiot to musi się postarać. Tak po prostu. Wzięła głębszy wdech, po czym stanęła oko w oko z przemienionym w dementora ghulem.
Przypomniała sobie zapach tamtej jesieni, ojca który stworzył ją huśtawkę praktycznie z niczego. To była prawdziwa magia. Pamiętała jak czuła się szczęśliwa, jak głośno się śmiała.
To jednak przepadło.
- Expecto Patronum - wręcz wyszeptała, wykonując odpowiedni ruch, ale nic się nie stało. Nieważne.
To nie było dla niej.
Podeszła do profesora Hucksberry'ego, przeprosiła za przeszkodzenie i spytała czy może się udać do Skrzydła Szpitalnego, bo nie najlepiej się czuła. Gdy ten się zgodził, podeszła do swojego odsuniętego stolika, wzięła wszystkie swoje rzeczy i opuściła pomieszczenie.
Nie poszła jednak tam, dokąd miała pójść.
[z/t]
Przypomniała sobie zapach tamtej jesieni, ojca który stworzył ją huśtawkę praktycznie z niczego. To była prawdziwa magia. Pamiętała jak czuła się szczęśliwa, jak głośno się śmiała.
To jednak przepadło.
- Expecto Patronum - wręcz wyszeptała, wykonując odpowiedni ruch, ale nic się nie stało. Nieważne.
To nie było dla niej.
Podeszła do profesora Hucksberry'ego, przeprosiła za przeszkodzenie i spytała czy może się udać do Skrzydła Szpitalnego, bo nie najlepiej się czuła. Gdy ten się zgodził, podeszła do swojego odsuniętego stolika, wzięła wszystkie swoje rzeczy i opuściła pomieszczenie.
Nie poszła jednak tam, dokąd miała pójść.
[z/t]
- Mistrz Gry
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Czw Cze 23, 2016 9:04 pm
The member 'Caroline Rockers' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 5, 3
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 5, 3
- Remus J. Lupin
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Pią Cze 24, 2016 9:34 pm
Kolejka zaczęła się od początku, zaklęcia migały jak szalone, ale żadne z nich nie przybrało kształtu żadnego zwierzęcia. Były to albo snop iskier albo niewielka mgła. Remus wiedział już jak korzystać z tego zaklęcia, jednak nie był do końca przekonany, czy na pewno mu się powiedzie. Był wkurzony na Puchona, który nie dość, że spóźnił się i zakłócał przebieg lekcji to na dodatek zaczął pyskować profesorowi. Dlatego słusznie kazał mu zostać po lekcji i Lupin wcale nie żałował. Gdyby znalazł się na jego miejscu i spóźniłby się na zajęcia, to wpierw by przeprosił i na dodatek usiadłby w ciszy, by nie zwracać na siebie zbytecznej uwagi. Najwyraźniej niektórzy chcą być w centrum uwagi. Westchnął tylko na swoje myśli, a gdy po Alice nadeszła jego kolej, ponownie skupił się na szczęśliwym wspomnieniu jakim było zaprzyjaźnienie się z resztą Huncwotów po czym wypowiedział formułę zaklęcia. Tym razem poszło mu nieco lepiej, jak sam nauczyciel stwierdził, bo z różdżki wydobyła się nieco gęściejsza mgła, nie przybrała jednak cielesnej formy, co było zrozumiałe. Był jednak z siebie niezwykle dumny i poprzysiągł, że będzie od teraz ćwiczył codziennie i ile tylko się da.
- Mistrz Gry
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Pią Cze 24, 2016 9:34 pm
The member 'Remus J. Lupin' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 4, 5
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 4, 5
- Ismael Blake
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sob Cze 25, 2016 2:06 am
Kolejna szansa. I kolejna porażka.
Z różdżki, ściskanej w drobnej dłoni ponownie wyskoczył snop iskier mimo, że dziewczynie zdawało się, że poprawiła procedurę rzucania zaklęcia. Tym razem nie zaleciały jednak daleko i zasyczały spotykając się z podłogą, przy samych stopach rudej. Fuknęła cicho pod nosem, cofając się nieznacznie i potrząsając delikatnie głową z niezadowoleniem. Ile można.
Nawet, jeśli było to zaklęcie skomplikowane, trudne, jakoś nie mogła pogodzić się z faktem, że tak po prostu jej nie wychodziło. Że najpewniej robiła jakieś głupie błędy, które powodowały, że zamiast jasnej mgiełki, albo sprecyzowanego kształtu, co byłoby chyba spełnieniem marzeń, pojawiało się coś co najwyżej mogło potencjalnego dementora przyprawić o skurcz śmiechu, a nie zmusiłoby go do wycofania się i zostawienia Ismy w spokoju.
Ponurym wzrokiem spojrzała na Kyoheia, który strzępił język w zlepku słów, które nijak nie trzymały się kupy. Po prostu pierdolił trzy po trzy, a przynajmniej tak cała sytuacja prezentowała się z perspektywy puchonki, nota bene koleżanki z domu wspomnianego wcześniej chłopaka. Odwróciła się i odsunęła, robiąc miejsce dla kolejnej osoby.
Z różdżki, ściskanej w drobnej dłoni ponownie wyskoczył snop iskier mimo, że dziewczynie zdawało się, że poprawiła procedurę rzucania zaklęcia. Tym razem nie zaleciały jednak daleko i zasyczały spotykając się z podłogą, przy samych stopach rudej. Fuknęła cicho pod nosem, cofając się nieznacznie i potrząsając delikatnie głową z niezadowoleniem. Ile można.
Nawet, jeśli było to zaklęcie skomplikowane, trudne, jakoś nie mogła pogodzić się z faktem, że tak po prostu jej nie wychodziło. Że najpewniej robiła jakieś głupie błędy, które powodowały, że zamiast jasnej mgiełki, albo sprecyzowanego kształtu, co byłoby chyba spełnieniem marzeń, pojawiało się coś co najwyżej mogło potencjalnego dementora przyprawić o skurcz śmiechu, a nie zmusiłoby go do wycofania się i zostawienia Ismy w spokoju.
Ponurym wzrokiem spojrzała na Kyoheia, który strzępił język w zlepku słów, które nijak nie trzymały się kupy. Po prostu pierdolił trzy po trzy, a przynajmniej tak cała sytuacja prezentowała się z perspektywy puchonki, nota bene koleżanki z domu wspomnianego wcześniej chłopaka. Odwróciła się i odsunęła, robiąc miejsce dla kolejnej osoby.
- Mistrz Gry
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sob Cze 25, 2016 2:06 am
The member 'Ismael Blake' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 1, 6
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 1, 6
- Sharon Gallagher
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sro Lip 06, 2016 11:53 pm
To zdecydowanie nie był dzień Sharon. To był bardzo nie-dzień Sharon, skoro tak topornie jej to szło. To znaczy bardziej topornie niż zazwyczaj, żeby nie było większych porozumień. Stała przed tym ghulem w przebraniu i czuła jak mnóstwo ciarek przechodzi przez jej ciało. Naprawdę chciała, żeby jej się udało, chociaż odrobinę, ale... ale nie wyszło.
- Exp... ecto... Patr... norum - wymamrotała podenerwowana, że się na nią patrzą, że jest w centrum uwagi i że plącze jej się język. Było naprawdę ciężko. Zaczerwieniła się zażenowana i zrobiła miejsce kolejnej osobie, zerkając krótko na Kyoheia, który postanowił dalej dyskutować z profesorem Hucksberrym. Nie była jednak powiedzieć ani słowa.
- Exp... ecto... Patr... norum - wymamrotała podenerwowana, że się na nią patrzą, że jest w centrum uwagi i że plącze jej się język. Było naprawdę ciężko. Zaczerwieniła się zażenowana i zrobiła miejsce kolejnej osobie, zerkając krótko na Kyoheia, który postanowił dalej dyskutować z profesorem Hucksberrym. Nie była jednak powiedzieć ani słowa.
- Mistrz Gry
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sro Lip 06, 2016 11:53 pm
The member 'Sharon Gallagher' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Lekcja' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Pojedynek' :
#3 Result : 4, 1
#1 'Lekcja' :
#1 Result :
--------------------------------
#2 'Lekcja' :
#2 Result :
--------------------------------
#3 'Pojedynek' :
#3 Result : 4, 1
- Charles Myrnin Hucksberry
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Nie Lip 17, 2016 2:26 am
Alice po raz drugi stanęła przed ghulem i udało jej się, choć tym razem gorzej poszło ją z celnością. Charles kiwnął głową i posłał jej krótki uśmiech, notując sobie w głowie informację o postępie dziewczyny. Fałszywy dementor na szczęście nie robił żadnych problemów i mogli przejść do następnej osoby. Nauczyciel jednak nadal pamiętał o jednym ze swoich, ulubionych, uczniów. Był jednakże cierpliwy i nie zamierzał tracić twarzy z powodu niesfornego młodzieńca, który najwyraźniej przez te wszystkie lata nie nauczył się tego czym jest szkoła. Szczerze powiedziawszy nie czytał raportów na temat swoich uczniów, ani nie pytał na przykład o to jak sobie taki Kyohei Takano radził w poprzedniej szkole. Co nieco się dowiedział później i to od innych nauczycieli, w tym od samej profesor Sprout, która odpowiadała za Hufflepuff. Nie miał zamiaru na próżno strzępić sobie języka, skoro chłopak uważał, że wie lepiej. Brak mu było kultury i dobrego smaku, był za mało sprytny i inteligentny, żeby utrzymać się bez większych problemów na cienkiej linii na której stanął z powodu swojej pychy. Z pewnością Puchon miał jakieś zalety, zapewne ktoś doceniłby nawet tę upartość, ale obecnie... cóż. Charles był poniekąd tym znudzony, ale maskował się. I nadal starał się cierpliwie tłumaczyć, co Takano robi nie tak. Kolejna miała być Lily, ale dał jej znak, żeby na chwilę zaczekała i nawet sparaliżował ghula. Zwrócił swe miodowe tęczówki w stronę Kyohei'a a jego czoło zmarszczyło się.
- To wszystko, co ma pan do powiedzenia, jak mniemam? Dobrze. Więc po kolei. Nie powiedziałem "proszę" i tym samym nie pozwoliłem wejść panu do środka, ale już omińmy ten punkt. Tak samo jak ten niekonwencjonalny sposób pukania. Przywitanie niemniej zobowiązuje, nawet jeśli dzień może nie być dla pana dobry. To forma szacunku. Szacunku, który należy okazać każdej osobie, rozumie pan? Nawet jeśli zachowuje się pan w sposób niedopuszczalny, szanuję pana i takiego szacunku oczekuję w zamian. Nie mówiąc już o tym, że przez pańskie zachowanie reszta uczniów traci czas, tak samo jak ja, a przecież można by było załatwić w inny, szybszy i efektowniejszy sposób. Oczekuje pan, że to, pozwoli pan, że wyrażę się dość bezpośrednio, ja będę się dostosowywał do pana i przy okazji reszta zgromadzonych tu uczniów, by był pan w stanie czegoś się nauczyć? Raczy pan wybaczyć, panie Takano, ale śmiem twierdzić, że chyba pomylił pan miejsca - wziął dłuższy oddech, przyglądając się chłopakowi bez większych emocji. - To jest szkoła, nie ma pan obowiązku przychodzić na moje zajęcia. Wcale nie musi pan zaliczyć egzaminów i wracać po wakacjach do szkoły. Wiedza nie jest karą, wiedza jest nagrodą. Skoro pan nadal tu jest, niech zajmie pan miejsce i przygląda się swoim kolegom i koleżankom. Po tej lekcji napisze mi pan pracę o zaklęciu, które wszyscy stosują w walce z przebranym za dementora ghulem. Bez używania pomocy naukowych. Myślę, że to się panu przyda, zwłaszcza iż nie otrzymałem od pana pańskiej pracy domowej.
Odwrócił się do chłopaka plecami, odczarował ghula i gestem dłoni zachęcił Lily do rzucenia zaklęcia Patronusa. Dziewczyna ponownie poradziła sobie z tym naprawdę dobrze.
- Wspaniale, panno Evans - odezwał się profesor Hucksberry i zaprosił kolejną osobę, którą była Caroline Rockers. Wszystko robiła dobrze, ale najwyraźniej miała problem z samym wspomnieniem. Przyjrzał się jej uważnie i gdy do niego podeszła, zgodził się by poszła do Skrzydła Szpitalnego, zwłaszcza, że nie wyglądała najlepiej. Miał już też nawet kogoś do niej przydzielić, ale zdążyła zniknąć. Westchnął więc i przyjrzał się ruchom Giotto.
- Poprawnie i lepiej niż wcześniej, ale będzie pan musiał więcej poćwiczyć - za nim był Remus Lupin, który po raz drugi wykonał dobrze zaklęcie. Skinął mu głową i przyjrzał się ruchom Ismael. - Nie jest źle, panno Blake. Musi się jednak skupić i zdecydowanie wykonać ruch różdżką.
Po kilku innych osobach przyszedł czas na Sharon Gallagher.
- Zbyt się pani denerwuje, panno Gallagher. Niech przede wszystkim to pani poćwiczy - uśmiechnął się do niej nikle by dodać jej otuchy i spojrzał na zegarek. Ghul wylądował ponownie w skrzyni i zamknięty za pomocą kilku zaklęć. Charles oparł się o nią i spojrzał na wszystkich zebranych w pomieszczeniu uczniów.
- Na dziś wystarczy, na następne zajęcia prosiłbym Was byście przeczytali rozdział o zaklęciach wpływających na ludzki umysł. Powinien zaczynać się na stronie 245. Możecie już iść i nie zapomnijcie o tym by poćwiczyć - ukłonił się krótko przed nimi i zerknął jeszcze na Kyoheia. - Pan oczywiście zostaje, panie Takano. Musi pan napisać dla mnie pracę na 500 słów. Na pana ławce może być tylko pergamin, pióro i kałamarz.
Mężczyzna machnął różdżką i prawie wszystkie ławki wróciły na swoje miejsca, jeśli nie licząc tej przy której siedział Puchon. Następnie zajął miejsce przy swoim biurku i przywołał za pomocą zaklęcia kubek w którym następnie pojawiła się gorąca herbata.
[z/t dla wszystkich oprócz Kyoheia]
Charles Myrnin Hucksberry:
+2 PD, +16 fasolek
Felice Felicis:
+2 PD, +6 fasolek
Na własną rękę raczej mało prawdopodobne by ci wyszła choćby mgiełka, ale możesz próbować. Wiedzę teoretyczną posiadasz.
Suzanne Blanchard:
+2 PD, +11 fasolek
Możesz ćwiczyć i może w końcu ci się uda i pojawi się mgiełka, ale nie jest nic powiedziane.
Ismael Blake:
+2 PD, +13 fasolek
Przy kilkunastu porządnych próbach coś z tego powinno wyjść.
Nathalie Powell:
+2 PD, +11 fasolek
Możesz ćwiczyć i może w końcu ci się uda i pojawi się mgiełka, ale nie jest nic powiedziane.
Alice Hughes:
+2 PD, +18 fasolek, +10 pkt dla Hufflepuffu
Jesteś na dobrej drodze by opanować Zaklęcie Patronusa, masz predyspozycje i jesteś w stanie wyczarować mgłę, która od czasu do czasu może mieć konkretny kształt. Przed tobą jednak trochę pracy.
Sharon Gallagher:
+2 PD, +13 fasolek
Przy kilkunastu porządnych próbach coś z tego powinno wyjść, o ile nie będziesz się tak denerwowała.
Remus Lupin:
+2 PD, +18 fasolek, +10 pkt dla Gryffindoru
Jesteś na dobrej drodze by opanować Zaklęcie Patronusa, masz predyspozycje i jesteś w stanie wyczarować mgłę, która od czasu do czasu może mieć konkretny kształt. Przed tobą jednak trochę pracy.
Giotto Nero:
+2 PD, +13 fasolek
Przy kilkunastu porządnych próbach coś z tego powinno wyjść.
Caroline Rockers:
+1 PD (z powodu opuszczenia sali pod koniec zajęć), +12 fasolek
Coś jest nie tak, możliwe, że nie będziesz nigdy w stanie wyczarować poprawnie Patronusa.
Lily Evans:
+2 PD, +18 fasolek, +10 pkt dla Gryffindoru
Jesteś na dobrej drodze by opanować Zaklęcie Patronusa, masz predyspozycje i jesteś w stanie wyczarować mgłę, która od czasu do czasu może mieć konkretny kształt. Przed tobą jednak trochę pracy.
Marceline Flint:
+2 PD, +11 fasolek
Możesz ćwiczyć i może w końcu ci się uda i pojawi się mgiełka, ale nie jest nic powiedziane.
Kyohei Takano:
+1 PD, +7 fasolek
Nie do końca wiesz z czym co się je i sam z pewnością nie podołasz temu zaklęciu.
[PROSZĘ O UZUPEŁNIENIE PUSTYCH POSTÓW, INACZEJ NASTĘPNYM RAZEM NIE BĘDĘ ICH UZNAWAĆ]
Uwaga! Każdy kto będzie chciał poćwiczyć Zaklęcie Patronusa jest proszony o zgłoszenie się do Mistrza Gry, by ten miał świadomość, co zamierzacie zrobić i dał Wam odpowiednie wskazówki (to zaklęcie bowiem rządzi się swoimi prawami jako że jest dość zaawansowane).
- To wszystko, co ma pan do powiedzenia, jak mniemam? Dobrze. Więc po kolei. Nie powiedziałem "proszę" i tym samym nie pozwoliłem wejść panu do środka, ale już omińmy ten punkt. Tak samo jak ten niekonwencjonalny sposób pukania. Przywitanie niemniej zobowiązuje, nawet jeśli dzień może nie być dla pana dobry. To forma szacunku. Szacunku, który należy okazać każdej osobie, rozumie pan? Nawet jeśli zachowuje się pan w sposób niedopuszczalny, szanuję pana i takiego szacunku oczekuję w zamian. Nie mówiąc już o tym, że przez pańskie zachowanie reszta uczniów traci czas, tak samo jak ja, a przecież można by było załatwić w inny, szybszy i efektowniejszy sposób. Oczekuje pan, że to, pozwoli pan, że wyrażę się dość bezpośrednio, ja będę się dostosowywał do pana i przy okazji reszta zgromadzonych tu uczniów, by był pan w stanie czegoś się nauczyć? Raczy pan wybaczyć, panie Takano, ale śmiem twierdzić, że chyba pomylił pan miejsca - wziął dłuższy oddech, przyglądając się chłopakowi bez większych emocji. - To jest szkoła, nie ma pan obowiązku przychodzić na moje zajęcia. Wcale nie musi pan zaliczyć egzaminów i wracać po wakacjach do szkoły. Wiedza nie jest karą, wiedza jest nagrodą. Skoro pan nadal tu jest, niech zajmie pan miejsce i przygląda się swoim kolegom i koleżankom. Po tej lekcji napisze mi pan pracę o zaklęciu, które wszyscy stosują w walce z przebranym za dementora ghulem. Bez używania pomocy naukowych. Myślę, że to się panu przyda, zwłaszcza iż nie otrzymałem od pana pańskiej pracy domowej.
Odwrócił się do chłopaka plecami, odczarował ghula i gestem dłoni zachęcił Lily do rzucenia zaklęcia Patronusa. Dziewczyna ponownie poradziła sobie z tym naprawdę dobrze.
- Wspaniale, panno Evans - odezwał się profesor Hucksberry i zaprosił kolejną osobę, którą była Caroline Rockers. Wszystko robiła dobrze, ale najwyraźniej miała problem z samym wspomnieniem. Przyjrzał się jej uważnie i gdy do niego podeszła, zgodził się by poszła do Skrzydła Szpitalnego, zwłaszcza, że nie wyglądała najlepiej. Miał już też nawet kogoś do niej przydzielić, ale zdążyła zniknąć. Westchnął więc i przyjrzał się ruchom Giotto.
- Poprawnie i lepiej niż wcześniej, ale będzie pan musiał więcej poćwiczyć - za nim był Remus Lupin, który po raz drugi wykonał dobrze zaklęcie. Skinął mu głową i przyjrzał się ruchom Ismael. - Nie jest źle, panno Blake. Musi się jednak skupić i zdecydowanie wykonać ruch różdżką.
Po kilku innych osobach przyszedł czas na Sharon Gallagher.
- Zbyt się pani denerwuje, panno Gallagher. Niech przede wszystkim to pani poćwiczy - uśmiechnął się do niej nikle by dodać jej otuchy i spojrzał na zegarek. Ghul wylądował ponownie w skrzyni i zamknięty za pomocą kilku zaklęć. Charles oparł się o nią i spojrzał na wszystkich zebranych w pomieszczeniu uczniów.
- Na dziś wystarczy, na następne zajęcia prosiłbym Was byście przeczytali rozdział o zaklęciach wpływających na ludzki umysł. Powinien zaczynać się na stronie 245. Możecie już iść i nie zapomnijcie o tym by poćwiczyć - ukłonił się krótko przed nimi i zerknął jeszcze na Kyoheia. - Pan oczywiście zostaje, panie Takano. Musi pan napisać dla mnie pracę na 500 słów. Na pana ławce może być tylko pergamin, pióro i kałamarz.
Mężczyzna machnął różdżką i prawie wszystkie ławki wróciły na swoje miejsca, jeśli nie licząc tej przy której siedział Puchon. Następnie zajął miejsce przy swoim biurku i przywołał za pomocą zaklęcia kubek w którym następnie pojawiła się gorąca herbata.
[z/t dla wszystkich oprócz Kyoheia]
Charles Myrnin Hucksberry:
+2 PD, +16 fasolek
Felice Felicis:
+2 PD, +6 fasolek
Na własną rękę raczej mało prawdopodobne by ci wyszła choćby mgiełka, ale możesz próbować. Wiedzę teoretyczną posiadasz.
Suzanne Blanchard:
+2 PD, +11 fasolek
Możesz ćwiczyć i może w końcu ci się uda i pojawi się mgiełka, ale nie jest nic powiedziane.
Ismael Blake:
+2 PD, +13 fasolek
Przy kilkunastu porządnych próbach coś z tego powinno wyjść.
Nathalie Powell:
+2 PD, +11 fasolek
Możesz ćwiczyć i może w końcu ci się uda i pojawi się mgiełka, ale nie jest nic powiedziane.
Alice Hughes:
+2 PD, +18 fasolek, +10 pkt dla Hufflepuffu
Jesteś na dobrej drodze by opanować Zaklęcie Patronusa, masz predyspozycje i jesteś w stanie wyczarować mgłę, która od czasu do czasu może mieć konkretny kształt. Przed tobą jednak trochę pracy.
Sharon Gallagher:
+2 PD, +13 fasolek
Przy kilkunastu porządnych próbach coś z tego powinno wyjść, o ile nie będziesz się tak denerwowała.
Remus Lupin:
+2 PD, +18 fasolek, +10 pkt dla Gryffindoru
Jesteś na dobrej drodze by opanować Zaklęcie Patronusa, masz predyspozycje i jesteś w stanie wyczarować mgłę, która od czasu do czasu może mieć konkretny kształt. Przed tobą jednak trochę pracy.
Giotto Nero:
+2 PD, +13 fasolek
Przy kilkunastu porządnych próbach coś z tego powinno wyjść.
Caroline Rockers:
+1 PD (z powodu opuszczenia sali pod koniec zajęć), +12 fasolek
Coś jest nie tak, możliwe, że nie będziesz nigdy w stanie wyczarować poprawnie Patronusa.
Lily Evans:
+2 PD, +18 fasolek, +10 pkt dla Gryffindoru
Jesteś na dobrej drodze by opanować Zaklęcie Patronusa, masz predyspozycje i jesteś w stanie wyczarować mgłę, która od czasu do czasu może mieć konkretny kształt. Przed tobą jednak trochę pracy.
Marceline Flint:
+2 PD, +11 fasolek
Możesz ćwiczyć i może w końcu ci się uda i pojawi się mgiełka, ale nie jest nic powiedziane.
Kyohei Takano:
+1 PD, +7 fasolek
Nie do końca wiesz z czym co się je i sam z pewnością nie podołasz temu zaklęciu.
[PROSZĘ O UZUPEŁNIENIE PUSTYCH POSTÓW, INACZEJ NASTĘPNYM RAZEM NIE BĘDĘ ICH UZNAWAĆ]
Uwaga! Każdy kto będzie chciał poćwiczyć Zaklęcie Patronusa jest proszony o zgłoszenie się do Mistrza Gry, by ten miał świadomość, co zamierzacie zrobić i dał Wam odpowiednie wskazówki (to zaklęcie bowiem rządzi się swoimi prawami jako że jest dość zaawansowane).
- Kyohei Takano
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Wto Lip 19, 2016 1:18 am
Szacunek... kiedy nauczyciel tylko o tym wspomniał Kyo nie mógł powstrzymać się od tego drwiącego uśmiechu. Gdyby płacono mu za każdym razem kiedy nauczyciel mówił mu o szacunku do jego osoby, albo o tym, że zrobi wszystko aby mu pomóc... nie stałby tu teraz w kiepskiej jakoś ubraniach. Najpewniej był by bogaczem któremu szkoła tak naprawdę do niczego nie była potrzebna. Chcecie wiedzieć dlaczego Kyo pomimo wszystko tutaj wracał. Był to naprawdę dziwny paradoks. Chociaż próbował zapewnić wszystkich, że woli być sam to tak naprawdę tej samotności się bał, bał się dorosłości. W tej szkole miał tak naprawdę szansę na to, że mógł być dzieckiem naprawdę długo. No w końcu co by robił po wyjściu stąd... nie miał zielonego pojęcia. Nie wiedział gdzie chciałby wylądować. Inni jego koledzy mieli jakieś perspektywy, rodziny które na pewno im pomogą rozwinąć skrzydła. On w tej chwili był sam. Musiał sam zawalczyć o swoją przyszłość, a jak każdy z nas wie samotna walka nigdy nie kończy się dobrze. No, ale to był Kyo przez całe życie wymagano od niego samodzielności. Przywykł do tego, nikt nigdy mu nie powiedział, że może pomóc. A nawet jeśli tak było to zaraz bardzo szybko się wycofywał i puchon został ponownie sam ze wszystkim. Nie czekał już na nikogo kto wyciągnie do niego rękę... ba... nawet sam nie był w stanie już poprosić o pomoc.
Takano tak naprawdę nie obchodziło to czy profesor interesował się jego sprawą czy też nie. Był taki sam jak ci którzy wyciągnęli błędne wnioski i woleli go odesłać, pozbyć się problemu który tak naprawdę w niczym w tej chwili nie zawinił. A on tak naprawdę chciał tylko rozwiązać kłopot w najmniej brutalny sposób jaki znał. Niestety wszystko szlag trafił. Cała ta jego licha konstrukcja która nawet nie przypominała domu zawaliła mu się na łeb, a on nie miał już materiałów które pomogły by mu w odbudowie tego. No i pozostaje jeszcze jedno podstawowe pytanie... czy on sam tego chciał.
Chłopak popatrzył na nauczyciela. Ciężko powiedzieć co w tej chwili można było wyczytać z jego spojrzenia, ale jasne było, że w jakiś sposób ten człowiek dotknął wrażliwych strun, które nie powinny być nigdy ruszane... a może, jednak jest to jakaś droga aby do niego dotrzeć. Azjata w końcu chwycił swoją torbę po czym zasiadł na miejsce bez słowa. Wyciągnął pergamin i kałamarz, oraz pióro.
-mam nadzieję, że ma Pan dużo czasu... bo ja mam go aż za nadto- Jak dla niego mógł by tutaj nawet zgnić. Nikogo nie będzie obchodzić to gdzie jest, bo przez te wszystkie lata w tej szkole tak naprawdę nie udało mu się dorobić żadnego przyjaciela który w jakiś sposób zainteresował się jego losem. Cóż niestety w tym wypadku możemy mówić tylko o jego winie. W końcu to on sam odpychał od siebie wszystkich zapewniając ich, że jest dorosły oraz, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego co robi w danej chwili. Niestety tamte zapewnienia były kłamstwem... bo był dzieckiem, któremu wydawało się, że wie na czym życie polega. A teraz to dziecko które nie zdążyło dorosnąć musiało wejść w dorosły świat, którego zupełnie nie rozumiało.
-Zaklęcie patronusa... jest zaklęciem które...- Urwał pisanie i skreślił to co napisał... być może nawet zbyt nerwowo bo zrobił niewielką dziurę. Nie... kompletnie nie mógł się w tej chwili skupić na niczym. Profesor naprawdę poruszył zbyt czułe struny bo pewne wspomnienia i myśli kompletnie nie dawały mu spokoju. Położył jedną dłoń na kolanie po czym zacisnął ją mocno w pięść w nadziei, że właśnie ta czynność wyrzuci wszystkie te dręczące go myśli i pozwoli skupić nad tym co miał właśnie zrobić.
Takano tak naprawdę nie obchodziło to czy profesor interesował się jego sprawą czy też nie. Był taki sam jak ci którzy wyciągnęli błędne wnioski i woleli go odesłać, pozbyć się problemu który tak naprawdę w niczym w tej chwili nie zawinił. A on tak naprawdę chciał tylko rozwiązać kłopot w najmniej brutalny sposób jaki znał. Niestety wszystko szlag trafił. Cała ta jego licha konstrukcja która nawet nie przypominała domu zawaliła mu się na łeb, a on nie miał już materiałów które pomogły by mu w odbudowie tego. No i pozostaje jeszcze jedno podstawowe pytanie... czy on sam tego chciał.
Chłopak popatrzył na nauczyciela. Ciężko powiedzieć co w tej chwili można było wyczytać z jego spojrzenia, ale jasne było, że w jakiś sposób ten człowiek dotknął wrażliwych strun, które nie powinny być nigdy ruszane... a może, jednak jest to jakaś droga aby do niego dotrzeć. Azjata w końcu chwycił swoją torbę po czym zasiadł na miejsce bez słowa. Wyciągnął pergamin i kałamarz, oraz pióro.
-mam nadzieję, że ma Pan dużo czasu... bo ja mam go aż za nadto- Jak dla niego mógł by tutaj nawet zgnić. Nikogo nie będzie obchodzić to gdzie jest, bo przez te wszystkie lata w tej szkole tak naprawdę nie udało mu się dorobić żadnego przyjaciela który w jakiś sposób zainteresował się jego losem. Cóż niestety w tym wypadku możemy mówić tylko o jego winie. W końcu to on sam odpychał od siebie wszystkich zapewniając ich, że jest dorosły oraz, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego co robi w danej chwili. Niestety tamte zapewnienia były kłamstwem... bo był dzieckiem, któremu wydawało się, że wie na czym życie polega. A teraz to dziecko które nie zdążyło dorosnąć musiało wejść w dorosły świat, którego zupełnie nie rozumiało.
-Zaklęcie patronusa... jest zaklęciem które...- Urwał pisanie i skreślił to co napisał... być może nawet zbyt nerwowo bo zrobił niewielką dziurę. Nie... kompletnie nie mógł się w tej chwili skupić na niczym. Profesor naprawdę poruszył zbyt czułe struny bo pewne wspomnienia i myśli kompletnie nie dawały mu spokoju. Położył jedną dłoń na kolanie po czym zacisnął ją mocno w pięść w nadziei, że właśnie ta czynność wyrzuci wszystkie te dręczące go myśli i pozwoli skupić nad tym co miał właśnie zrobić.
- Charles Myrnin Hucksberry
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Pon Sie 01, 2016 1:50 am
Charles miał doprawdy lepsze rzeczy do roboty niż tłumaczenie krnąbrnemu młodzieńcowi, który nie wykazał choćby odrobiny inteligencji i skruchy, czym jest szacunek, jak powinien wyglądać i w jaki sposób jest wyjaśniany w świecie mugoli i czarodziei. W duchu zresztą stwierdził, że jeśli Kyohei sam nie pojmie tej lekcji to już nic mu nie pomoże - żadna szkoła ani nawet nauki pobierane w normalnym życiu. Myrnin sam pojął pewne zasady, przynajmniej część tych, które nie wbiła mu do głowy rodzina. Wraz z obudzeniem się jego własnego ja, rozpoczęła się długa kręta ścieżka. Znaki i symbole były, tylko należało je dostrzec, niektórzy, tacy jak pan Takano, byli najwyraźniej ślepi.
Czy więc można było winić dzieci za nieumiejętność patrzenia?
Upił łyka ciepłej herbaty ze swojego kubka, założył jeszcze na nos okulary i przeszedł do przeglądania materiału, który spoczywał na jego biurku. A było tego całkiem sporo. Tymczasowo wyrzucił obecność chłopaka ze swojej głowy, nawet jeśli ten gdzieś tam siedział i pisał. Skreślał zdania swoim zadbanym piórem, dopisywał uwagi, rozważał własne komentarze na temat ostatnich wydarzeń, dopisywał wszystkie opcje, które przyszły mu do głowy. Zajmował się tym tyle czasu... sprawy te teoretycznie były już dla niego zamknięte, zapakowane i doręczone wraz ze zmianami i porównaniami do Ministerstwa Magii, jednakże nadal nie był pewny, nadal wydawało mu się, że coś mu umyka.
Z boku szybko napisał kilka nazwisk, które były ze sobą powiązane w tej sprawie i postawił nad nimi wielki znak zapytania.
Czy to rzeczywiście wystarczy?
Rozprostował nogi pod kilkuletnim meblem i cicho ziewnął, szybko biorąc kolejny łyk herbaty i tymczasowo chowając kilka pergaminów związanych ze sprawą zabójstw i ataków w Hogwarcie do szuflady, którą następnie zabezpieczył za pomocą swojej różdżki. Po rzuceniu kilku zaklęć, przyciągnął do siebie harmonogram na ostatni miesiąc roku szkolnego i czysty pergamin na którym lśniło od czarnego atramentu tylko jedno słowo. Klątwa.
Czy więc można było winić dzieci za nieumiejętność patrzenia?
Upił łyka ciepłej herbaty ze swojego kubka, założył jeszcze na nos okulary i przeszedł do przeglądania materiału, który spoczywał na jego biurku. A było tego całkiem sporo. Tymczasowo wyrzucił obecność chłopaka ze swojej głowy, nawet jeśli ten gdzieś tam siedział i pisał. Skreślał zdania swoim zadbanym piórem, dopisywał uwagi, rozważał własne komentarze na temat ostatnich wydarzeń, dopisywał wszystkie opcje, które przyszły mu do głowy. Zajmował się tym tyle czasu... sprawy te teoretycznie były już dla niego zamknięte, zapakowane i doręczone wraz ze zmianami i porównaniami do Ministerstwa Magii, jednakże nadal nie był pewny, nadal wydawało mu się, że coś mu umyka.
Z boku szybko napisał kilka nazwisk, które były ze sobą powiązane w tej sprawie i postawił nad nimi wielki znak zapytania.
Czy to rzeczywiście wystarczy?
Rozprostował nogi pod kilkuletnim meblem i cicho ziewnął, szybko biorąc kolejny łyk herbaty i tymczasowo chowając kilka pergaminów związanych ze sprawą zabójstw i ataków w Hogwarcie do szuflady, którą następnie zabezpieczył za pomocą swojej różdżki. Po rzuceniu kilku zaklęć, przyciągnął do siebie harmonogram na ostatni miesiąc roku szkolnego i czysty pergamin na którym lśniło od czarnego atramentu tylko jedno słowo. Klątwa.
- Kyohei Takano
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Wto Sie 02, 2016 8:21 pm
Kyo wzruszył tylko lekko ramionami kiedy zostały najnormalniej w świecie olany przez nauczyciela. Dlatego też westchnął tylko cicho, po czym zgniótł jeden pergamin w zgrabną kulkę po czym wrzucił ją prosto do swojej torby. Tak naprawdę tyle ile osób w tej szkole tyle byłoby opinii na temat puchona. Jedni uważali, że był całkiem miły... chociażby Sharon... ale byli też tacy którzy mieli to nieszczęście poznać go z tej drugiej strony. Cóż jak każdy człowiek posiadał w sobie tyle samo światła co cienia, tylko w dzisiejszych czasach ludzie oczekiwali od innych aby jasno się zdefiniowali. Na pewno łatwiej byłoby gdyby każdy chodził z nalepką na czole pod tytułem "jestem dobry", "jestem zły". Chłopak przez swoje doświadczenia życiowe nie raz przekonał się o tym, że na tym świecie nie ma jasno ustalonej palety barw. Nie zawsze to co jest białe musi być dobre, ta sama zasada działa również w drugą stronę. Może własnie osoba która wydawała się nam być kimś spod ciemnej gwiazdy jest więcej wart niż ci wszyscy którzy mówią, że żyją w pełnym świetle. Był w tym swego rodzaju paradoks, ale w taki sposób chłopak patrzył na świat. Nauczył się brać pod uwagę wszystko... dosłownie, dlaczego? Między innymi dlatego, że jego zawsze brano ogólnikowo. Skupiano się na jego czynach nie na nim... był tylko jakąś tam kartką zapełnioną pewnymi wydarzeniami, ale nikt nie próbował nawet zagłębić się w lekturę aby odszukać głównego wątku fabuły.
Kyo w końcu ponownie zamoczył końcówkę pióra w atramencie, po czym składając szybko myśli począł jeszcze raz stawiać coraz to nowsze słowa na kartce pergaminu, która bardzo szybko zapełniła się zgrabnym pismem puchona.
-Pr... proszę...- Wydukał zupełnie tak jak by używał tego słowa po raz pierwszy.
-Mogę już iść?- Mruknął cicho, a kiedy ten lekko kiwnął głową chłopak skierował szybko swoje kroki w kierunku drzwi wyjściowych. Chciał być stąd już jak najdalej.
z/t
Kyo w końcu ponownie zamoczył końcówkę pióra w atramencie, po czym składając szybko myśli począł jeszcze raz stawiać coraz to nowsze słowa na kartce pergaminu, która bardzo szybko zapełniła się zgrabnym pismem puchona.
- Wypracowanie:
- Zaklęcie patronusa: Jest zaklęciem najbardziej znanym, oraz jednym z najbardziej potężnych zaklęć obronnych jakie są znane czarodziejom. Jest to niezwykle skomplikowane oraz bardzo trudne do rzucenia zaklęcie. Zaklęcie to jest wywoływane na skutek pozytywnych wspomnień i uczuć które człowiek przelewa na całe zaklęcie. Być może właśnie dlatego nawet doświadczonym czarodziejom sprawia ono dużo problemów. Wspomnienie które zostanie przywołane nie może być byle jakim. Musi być to coś co w nas żyje, jakieś wspomnienie które wypełni nas w całości. Tylko wtedy możemy liczyć na wyczarowanie cielesnego patronusa co zresztą nie jest wcale powiedziane, że się uda. W grę tutaj również wchodzą umiejętności czarodzieja. Ponieważ jest to zaklęcie które typowo opiera się na uczuciach oraz umyśle czarującego, nie próbuje się uczyć tego zaklęcia osób poniżej szesnastego roku życia.
Dokładna data powstania zaklęcia, ani nazwisko twórcy tak naprawdę nigdy nie zostało odkryte. To czego z czasem udało się ludziom dowiedzieć to fakt, że zaklęcie to musiało być znane już w starożytności na skutek czego swoje korzenie może mieć w średniowieczu. Zaklęcie to od zawsze było identyfikowane z osobami prawymi, takimi które kierują się w swoim życiu jedynie sprawiedliwością, dobrocią, i uczynnością. Dlatego też ci których nie stać na żaden przyjemne myśli, nie będą w stanie wyczarować cielesnego patronusa, albo też po prostu nigdy nie opanują tego zaklęcia. I właśnie to powinien być najważniejsze argumentem do porzucenie drogi czarnej magii. Jak było wcześniej powiedziane jest to zaklęcie obronne, pozostaje tylko pytanie przed czym ma bronić czarodzieja które postanawia je rzucić. Każdy wie kim są dementorzy. Są to istoty magiczne które żyją w naszym świecie czarodziejów. Naoczni świadków tych istot zgodnie mówią, że są to najgorsze stwory jakie widzieli w całym swoim życiu. Dementorzy są w stanie wysysać duszę ze swoich ofiar, co w wielu kręgach jest uważane gorsze niż śmierć. Sama postać dementora jest całkiem specyficzna i na pewno nie da się go zapomnieć, jeżeli ktoś go spotkał chociaż raz. Są to istoty o hemoroidalnym kształcie. Osiągają mniej więcej wysokość 3 metrów. Całe ich ciało jest pokryte długą postrzępionym płaszczem, pozostawiając odsłaniające jedynie twarz i dłonie (o ile tak to można nazwać) pomimo odsłonięcia bardzo ciężko jest stwierdzić jak naprawdę wygląda dementor. Z różnych źródeł informacji wynika, że dementorzy nie posiadają ani oczu ani ust, za to na miejscu ust mają otwór, który służy im do wysysania duszy z nieszczęśnika który miał to nieszczęścia spotkać tego stwora na swojej drodze. Dementorzy są bezpłciowi. Rozmnażają się w sposób podobny do pączkowania (dlatego też zwykło się mówić na to „mnożenie się”) Podczas takiego mnożenia powstaje widzialna dla wszystkich, nawet dla mugoli mgła. Wówczas odczuwalne jest przygnębienie ani nie wiadomo smutek. Mogą powrócić również najgorsze wspomnienia z naszego życia. Dementorzy są nie widzialni dla mugoli oraz charłaków, z czego ci ostatni są w stanie wyczuć ich obecność. Jak wspomniałem wyżej dementorzy są ślepi, a więc w jaki sposób odszukują swoje ofiary? Są w stanie wyczuć w człowieku nawet najmniejsza pozytywną emocje, i to po niej jak po nitce do kłębka w końcu dotrą do ofiary, aby wyssać z niej wszystko to co dobre pozostawiając jedynie najgorsze wspomnienia. Dłuższe przebywanie z dementorami może skutkować lekkimi depresjami, po prawdziwe szaleństwo. Ciekawostką jest to, że dementorzy są strażnikami Azkabanu. Pewnie dlatego, że sama ich obecność może powodować niechęć do jakiej kolwiek ucieczki. Tym bardziej, że bez różdżki nie ma żadnej szansy aby się uchronić przed tymi istotami. I tutaj właśnie należy wrócić do patronusa, bowiem bez opisania dementorów nie było by sensu opisanie jego działanie. Ponieważ Patronus jest kumulacją pozytywnych uczuć i dobra bardzo skutecznie odstrasza dementory. I chociaż najbardziej skuteczna jest cielesna postać patronusa (co wcale nie łatwo wyczarować) to sama tarcza może tak naprawdę wiele tutaj zdziałać. Zaklęcia patronusa kiedy uda się nam już wyczarować cielesnego z reguły przybiera zwierzęcą postać. Bardzo ciężko jest, jednak stwierdzić od czego to zależy. Wiele osób uważa, że patronus może przyjąć konkretne zwierzę które jest powiązane z miejscem zamieszkania czarodzieja. Inni z kolei uważają, że jest to zależne od osobowości jaką dany czarodziej posiada. Kształt patronusa nie koniecznie musi być przez całe życie taki sam. Może on się zmienić pod wpływem silnych emocji takich jak miłość czy też smutek. Zdarza się często tak, że czarodzieje dopiero po jakich traumatycznych przeżyciach są w stanie wyczarować cielesnego patronusa, ale może zdarzyć się również tak, że na skutek szoku czarodziej może na zawsze utracić tą zdolność.
Co do mechaniki rzucenia zaklęcia wydaje się być banalnie prosta, na skutek wielu niedoświadczonych czarodziei próbuje wyczarować patronusa. Podstawą tego zaklęcia jest wspomnienie, najszczęśliwsze jakie się posiada. Musi ono wypełnić człowieka. Można do zaliczyć do sztuki wizualizacji która również jest niezwykle skomplikowana ponieważ wymaga to od czarodzieja umiejętności panowania nad własnym umysłem. Następnie należy różdżka wykonać obrót wysoko nad głową i wycelować w cel przed którym ma nas ochronić patronus. Na samym końcu trzeba wypowiedzieć inkantacje zaklęcia która brzmi następująco „Expecto Patronum”. Ciekawostką jest to, że po łacinie to te dwa słowa oznaczają dosłownie „czekam na opiekuna”.
Zaklęcie to pomimo tego, że jest niezwykle przydatne jest również trudne, dlatego też nie ma co się dziwić, że wielu czarodziei tak naprawdę nigdy nie nauczyło się rzucać poprawnie tego zaklęcia. Ci którzy, jednak postanowili poświęcić trochę czasu na naukę mogą z dumą powiedzieć, że w walce z dementorami na pewno będą mieli większa szansę na przeżycie niż ten który nigdy nie umiał wyczarować chociaż by samej tarczy.
-Pr... proszę...- Wydukał zupełnie tak jak by używał tego słowa po raz pierwszy.
-Mogę już iść?- Mruknął cicho, a kiedy ten lekko kiwnął głową chłopak skierował szybko swoje kroki w kierunku drzwi wyjściowych. Chciał być stąd już jak najdalej.
z/t
- Charles Myrnin Hucksberry
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sro Sie 17, 2016 3:23 pm
Nie zamierzał się rozwodzić ani tłumaczyć, w przeciwieństwie do niektórych nauczycieli i praktykantów zdawał sobie sprawę, że jest pewna granica między nimi a ich uczniami. Nie zamierzał się dzielić ze swoimi przeżyciami i szczelnie zamkniętymi myślami, był tu przecież po to by wskazywać różne rozwiązania, uczyć ich poniekąd życia i podstaw, które pomogą im przetrwać. Nie był od niańczenia, od głaskania po główce i częstowania ciasteczkami, kiedy okazywało się, że ilość problemów bywa zbyt przytłaczająca. Jeśli chłopak nie potrafił zrozumieć jaka jest rola ich jako pedagogów - używając tej przyjętej i w społeczeństwie czarodziejskim mugolskiej nazwy - to najwyraźniej nie umiał korzystać z tego, co podarowała mu natura wraz z resztą ciała. To czyny tworzą człowieka, jego decyzje, jego działania, które ukazują jakim jest człowiekiem. Każdy decyduje za siebie, każdy ma swój rozum i jeśli nie potrafi się z nim obchodzić i zastanowić się nad tym, co robi i jakie to może mieć konsekwencje to już jego sprawa. Charles nie miał w oczach zaklęcia prześwietlającego by sięgać do środka kogokolwiek. Rozważać? Rozgryzać niczym zagadkę? Może i lubił, ale to zależało od osoby z którą miał do czynienia.
Zazwyczaj były to kobiety. Kobiety, których wiek nie budził wątpliwości.
Zamyślił się nad praktycznie pustym pergaminem, próbując ustalić od czego powinien zacząć, czy jest ktoś, kto byłby w stanie mu więcej powiedzieć. Wiedział, że zawsze może pójść z tym do dyrektora, ale wolał zostawić go na sam koniec, by wtedy przy okazji rozważyć z nim jakieś wyjścia. Zerknął jeszcze na piszącego Takano, po czym jego miodowe spojrzenie popłynęło gdzieś w stronę okna przez które wdzierały się do środka promienie słoneczne. Czy miał jakąkolwiek szansę by rozwiązać sprawę klątwy, która już kilku nauczycieli pozbawiła tego stanowiska? Czy powinien obawiać się, że przypłaci to swoim życiem? Podrapał się po brodzie i zapisał kilka zdań, które przyszły mu do głowy. Intrygowało go to, jak właściwie ona działa, czy wpływają na to czynniki fizyczne czy też raczej psychiczne... a może oba?
Gdy uczeń się odezwał, Charles w końcu na niego spojrzał, przyglądając się badawczo jego twarzy. Następnie zerknął na pergamin, który miał przed sobą.
- Dziękuję, panie Takano. To nie było takie trudne, prawda? - Nie oczekiwał odpowiedzi na swoje pytanie, jedynie przybliżył do siebie pracę chłopaka. Kiedy ten spytał się, czy może już wyjść, Myrnin kiwnął krótko głową, dając mu swoje przyzwolenie i zajmując się sprawdzeniem jego pracy.
- Ocenę prześlę panu sową - dodał jeszcze, zanim Kyohei zamknął za sobą drzwi. Wypracowanie było całkiem długie, choć w pewnej części chłopak zaczął się rozwodzić bardziej nad dementorami niż nad samym zaklęciem Patronusa. Niektórych rzeczy brakowało, niektóre zaś wydawały się być nieco niepewne, a na dodatek Charles zauważył, że pan Takano w pewnych miejscach się powtarzał, zapewne nie wiedząc, co ma napisać. Hucksberry westchnął i podrapał się po głowie. Stwierdził, że skoro ma mały dylemat, zagra w pewną grę pt. "Jaką ocenę wystawić". Zasady były bardzo proste - jeśli praca wyląduje na jego biurku, chłopak otrzyma Zadowalający, jeśli zaś na podłodze to Nędzny. Podniósł się więc z miejsca i zrobił kilka kroków do tyłu, robiąc krótki obrót wokół własnej osi i rzucając wysoko pergamin, który opadał niespiesznie, muskając przez chwilę koniec biurka i ostatecznie lądując na ziemi.
- No to Nędzny - wymruczał do siebie nauczyciel i podniósł pracę wykonaną przez Kyohei'a. Za pomocą pióra wykonał dużą literę N i podpisał się. Zastanawiał się jeszcze chwilę, aż w końcu przed oceną dodał jeszcze słowo "mocne". - Niech już będzie.
Następnie wrócił do swoich obowiązków, stwierdzając, że sowę wyśle później. Miał przecież czas.
[z/t]
Zazwyczaj były to kobiety. Kobiety, których wiek nie budził wątpliwości.
Zamyślił się nad praktycznie pustym pergaminem, próbując ustalić od czego powinien zacząć, czy jest ktoś, kto byłby w stanie mu więcej powiedzieć. Wiedział, że zawsze może pójść z tym do dyrektora, ale wolał zostawić go na sam koniec, by wtedy przy okazji rozważyć z nim jakieś wyjścia. Zerknął jeszcze na piszącego Takano, po czym jego miodowe spojrzenie popłynęło gdzieś w stronę okna przez które wdzierały się do środka promienie słoneczne. Czy miał jakąkolwiek szansę by rozwiązać sprawę klątwy, która już kilku nauczycieli pozbawiła tego stanowiska? Czy powinien obawiać się, że przypłaci to swoim życiem? Podrapał się po brodzie i zapisał kilka zdań, które przyszły mu do głowy. Intrygowało go to, jak właściwie ona działa, czy wpływają na to czynniki fizyczne czy też raczej psychiczne... a może oba?
Gdy uczeń się odezwał, Charles w końcu na niego spojrzał, przyglądając się badawczo jego twarzy. Następnie zerknął na pergamin, który miał przed sobą.
- Dziękuję, panie Takano. To nie było takie trudne, prawda? - Nie oczekiwał odpowiedzi na swoje pytanie, jedynie przybliżył do siebie pracę chłopaka. Kiedy ten spytał się, czy może już wyjść, Myrnin kiwnął krótko głową, dając mu swoje przyzwolenie i zajmując się sprawdzeniem jego pracy.
- Ocenę prześlę panu sową - dodał jeszcze, zanim Kyohei zamknął za sobą drzwi. Wypracowanie było całkiem długie, choć w pewnej części chłopak zaczął się rozwodzić bardziej nad dementorami niż nad samym zaklęciem Patronusa. Niektórych rzeczy brakowało, niektóre zaś wydawały się być nieco niepewne, a na dodatek Charles zauważył, że pan Takano w pewnych miejscach się powtarzał, zapewne nie wiedząc, co ma napisać. Hucksberry westchnął i podrapał się po głowie. Stwierdził, że skoro ma mały dylemat, zagra w pewną grę pt. "Jaką ocenę wystawić". Zasady były bardzo proste - jeśli praca wyląduje na jego biurku, chłopak otrzyma Zadowalający, jeśli zaś na podłodze to Nędzny. Podniósł się więc z miejsca i zrobił kilka kroków do tyłu, robiąc krótki obrót wokół własnej osi i rzucając wysoko pergamin, który opadał niespiesznie, muskając przez chwilę koniec biurka i ostatecznie lądując na ziemi.
- No to Nędzny - wymruczał do siebie nauczyciel i podniósł pracę wykonaną przez Kyohei'a. Za pomocą pióra wykonał dużą literę N i podpisał się. Zastanawiał się jeszcze chwilę, aż w końcu przed oceną dodał jeszcze słowo "mocne". - Niech już będzie.
Następnie wrócił do swoich obowiązków, stwierdzając, że sowę wyśle później. Miał przecież czas.
[z/t]
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|