Go down
Mistrz Labiryntu
Mistrz Gry
Mistrz Labiryntu

Sala od Starożytnych Run Empty Sala od Starożytnych Run

Pon Wrz 02, 2013 1:24 pm
Jeden z najcięższych przedmiotów w Hogwartcie - tylko otwarte i bystre umysły biorą udział w tych, jakże interesujących zajęciach, które odbywają się w tej sali.
Nauczyciele
Nauka
Nauczyciele

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Sob Lis 02, 2013 7:14 pm
Dzisiaj profesor Mlicktwick postanowił urządzić małe powtórzenie by odświeżyć uczniom pamięć. Miał zamiar sprawdzić, ile pamiętają odnośnie samego pochodzenia run i ich znaczenia, a także tego, jak wyglądały pierwsze znaki runiczne i czemu służyły. Zdawał sobie sprawie, że nie będzie zbyt dużo uczniów; sporo z nich nie rozumiało tej dziedziny magii.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Sob Lis 02, 2013 10:04 pm
Lily oczywiście pojawiła się na tych zajęciach - praktycznie nigdy ich nie opuszczała, tak samo jak zajęć z innych przedmiotów. Była zwyczajnie beznadziejnym przypadkiem pilnej uczennicy. I cóż się zrobi? No nic się nie zrobi.
Usiadła w jednej z ławek i wyciągnęła odpowiednie podręczniki do nauki run, oraz pergaminy i pióra. Była ciekawa, czego się dzisiaj będą uczyć.
Nauczyciele
Nauka
Nauczyciele

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Czw Lis 07, 2013 9:48 pm
Profesor Mlicktwick posłał uśmiech w stronę Lily i kilku innym uczniom, którzy zjawili się na jego zajęciach. Wreszcie mógł zacząć i przejść do świata tych tajemniczych znaków.
- Czy ktoś pamięta, jak powstały pierwsze runy? - Zadał pierwsze w miarę łatwe pytanie, chcąc się przekonać ile z jego zajęć wynieśli.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Wto Lis 12, 2013 9:22 pm
Lily zastanowiła się nad tym pytaniem, bo niby jest łatwe, ale różnie można to interpretować. Istniało również wiele wersji, dotyczących powstania pierwszych run i ich ogólnego znaczenia.
Wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić.
- Jest sporo wersji dotyczących powstania pierwszych run. Najstarszą i najchętniej przyjmowaną wersją jest legenda. - Zrobiła pauzę i poprawiła kosmyk włosów, próbując sobie przypomnieć szczegóły. - Według niej Odyn najpierw poświęcił swoje oko, wrzucając je do studni Olbrzyma Mimira. Mógł za to napić ze źródła wiedzy i mądrości. Tracąc częściowo zdolność widzenia, zyskał zdolność widzenia nadprzyrodzonego. Następnie Odyn, składając ofiarę z samego siebie, przebił sobie bok włócznią, a bogowie powiesili go za stopę - głową w dół - na świętym drzewie świata Yggdrasilu. Wisiał tak dziewięć długich dni i nocy, cierpiąc - dopełnił w ten sposób całości misterium wtajemniczenia i śmierci. Po dziewięciu dniach, nawiedziło go światło nareszcie odkrytych run. Odgadując ich sens, Odyn stał się władcą rytych znaków mocy. Wyrył je wszystkie na kijach magicznych, następnie zeskrobał je dobrze naostrzonym nożem na drobne wiórki, które zmieszał z miodem i dał do wypicia ludziom, przekazując im w ten sposób magiczne znaki. Odyn pouczał, że z run należy korzystać we wszystkich życiowych okolicznościach, gdyż są one przewodnikiem i służą pomocą.
Wyrecytowała dokładnie, ciesząc się w duchu ze swojej pamięci i licząc, że ta odpowiedź jest poprawna.
Zagryzła dolną wargę.
Nauczyciele
Nauka
Nauczyciele

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Wto Lis 12, 2013 9:32 pm
- Brawo, panno Evans! O tę legendę mi chodziło. Dzięki pani Gryffindor zyskuje 10 punktów - pokiwał głową z uznaniem. Teraz mogli przejść do dalszej części lekcji, podczas której urządzili sobie powtórzenie i rysowanie run Futharku. Najlepiej udało się to jednej puchonce i o dziwo ślizgonowi.
Otrzymali oni po 15 punktów za głowę, bo ich alfabet był naprawdę imponujący. I tak nastał koniec zajęć, a każdy mógł rozejść się do swojego dormitorium.

[z/t]
Nauczyciele
Nauka
Nauczyciele

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Wto Paź 14, 2014 3:17 pm
Dzisiaj miały się odbyć kolejne zajęcia z Starożytnych Run - tym razem dla rocznika VI, z którym ostatnio profesor Mlicktwick widział się naprawdę dawno. Może to kwestia niefortunnych zdarzeń, które miały miejsce? Być może. Niemniej nadszedł ten dzień by wziąć się do roboty i wbić młodzieży coś do tych głów. Nauczyciel więc zaczął układać pergaminy na swoim biurku, czekając na nadejście uczniów. Kiedy już wszyscy przybyli, zaczął prowadzić lekcję, która głównie dzisiaj polecała na teorii. Niedługo potem rozległ się dzwonek, który oznajmiał koniec zajęć.

[z/t]
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Pią Maj 22, 2015 10:14 pm
Opsa, opsa, hopsa-saaa... Nikt cię nie widzi, jak przemykasz niczym ninja, niczym najsprytniejszy złodziej, niczym koteł w cieniach żyjących i w końcu jak sam cień pośród cieni, przez ten korytarz - o taak sobie po prostu przemykasz, nanananaaaa, na pewno nikt cię nie wiiidziiii, na pewno nikt nie zobaaaczy, co z tego, że mijasz ucznia za uczniem, niee, no nikt cię nie zobaczy - sztuką kamuflażu jest wtopienie się w tłum, pamiętajcie! To moja lekcja pierwsza prosto od serca, specjalnie dla was, żebyście nie czuli się niedoedukowani! A im bardziej naturalny kamuflaż, tym lepiej się w te tło wtopisz - nie żeby to nie było logiczne, tak na wszelki wypadek wypowiadam oczywistości... Ale nie zakładajcie na głowę stada krzoków, by się ukryć na korytarzu! No idioci, no... W każdym razie, wracając do tej tajemnej, wykorzystywanej z pokolenia na pokolenie, sztuki przemykania, Blaise Rain pokonywał kolejne metry, a jego przejrzyste, podobne oczętom husky, jeno o oliwkowej barwie, niemal jadowite oczy, błyskały to tu, to tam, błądząc od jednej twarzy do drugiej, bo to przecież wcale podejrzanym zachowaniem nie było - tak samo jak i to stawanie na palcach, żeby rozejrzeć się po czubkach głów przechodniów jeszcze dokładniej - uznawał jak do tej pory, że dość nieźle mu szło - nie to, żeby suma sumarum poruszanie się po najzwyczajniejszym w świecie korytarzu było jakoś szczególnie dziwne, podejrzane, itepe, itede - zżerał go swoisty stres, niemalże podchodzący pod panikę, kiedy cały umysł mu grzmiał, że powinien zawrócić i kompletnie olać swoich pojechanych znajomych, iście wrednych znajomych, z którymi po wypaleniu trawki zagrali sobie w jakże popularną gierkę - wyzwanie, czy zadanie... i przykrość sprawiła, że padło na niego. Padło wyzwanie. A dalej - padło wyzwanie, żeby przeszukać klasę, w której ostatnio przez śmierć Nightraya nie odbywały się zajęcia - oczywiście w próbach znalezienia dowodów zbrodni i śladów po tym wielkim "wampirze", który przecież był całkiem miłym nauczycielem - i co z tego, że pomysł był idiotyczny, ale przy tym przyprawiał cię o palpitację serca, na którą nie powinieneś się targać, ach, co tam, że już nawet zdążyłeś wytrzeźwieć, że zbliżała się w sumie godzina policyjna... i ty w końcu wylądowałeś na pustym korytarzu, który był oświetlony jedynie pomarańczowym blaskiem pochodni - a tak uparcie się trzymałeś tego, żeby nie błąkać się po zamku po ciemności... Taaak się upierałeś, że nigdzie nie pójdziesz, że są debilami, jeśli sądzą, że pójdziesz..!
I poszedłeś.
Zajebiście.
Widząc docelowy punkt wyprawy niemal do niego podbiegłeś, rzucając się do klamki, wyczarowując proste "alohomore", kiedy po kilku szarpnięciach i naciskaniach drzwi nadal się nie otworzyły, a tobie już ręce drżały w panice i wreszcie dostałeś się do środka!
Świetnie!
Prędko zamknąłeś za sobą drzwi... i ogarnęła cię kompletna ciemnica, w której zamarłeś.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Sob Maj 23, 2015 8:30 pm
Tyle ciekawych rzeczy działo się w tej szkole od czasu kiedy Romka zdecydowała się wejść w tą krainę nocy. Ku jej zdziwieniu te zimne mury szkoły tętniły znacznie większym życiem w nocy, kiedy to wszyscy powinni byli już dawno spać. A może tylko jej się tak wydawało. W końcu swego czasu ni wychodziła za często po godzinie policyjnej na korytarze szkoły. Teraz, mogła sobie na to pozwolić, a to z jednego bardzo prostego powodu. Poruszała się tak płynnie, cicho i zwiewnie, że pomimo obciążających ją ubrań, i biżuterii wydawała się lewitować nad ziemią. I gdyby nie fakt, że czuła jak jej bose stópki dotykają zimnej posadzki, sama by podejrzewała, że w końcu udało się jej wznieść nad ziemię.
Jej mała rączka zakończona długimi lekko zaostrzonymi paznokciami przesuwała się po kamiennych ścianach, a jej zielone oczy przyglądały się pochodniom które co chwila mijała. Światło jak gdyby nic odbijało się od tych zwierciadeł duszy. Nic nie wskazywało na to, że w cygance co kolwiek uległo zmianie, i tylko ona znała prawdę. Zmieniło się bardzo dużo, być może nawet więcej niż sądziła, że mogło się zmienić.
Stop... czujesz ten zapach, słyszałaś to przemykanie się, zamykanie drzwi. Naturalnie, że tak... przecież twoje wyczulone zmysły nie mają prawa ciebie zawieść. Tym bardziej, że najwyraźniej miałaś tutaj do czynienia z uczniem który najwyraźniej wyrwał się z jakiejś imprezy. Twoje kły mimowolnie wysunęły się same, a ciało spięło. Nie, nie możesz tego zrobić... i za to najbardziej siebie nienawidziłaś. Mogłaś w tej chwili zrobić tyle rzeczy, osiągnąć dosłownie wszystko, ale ponownie jakieś blokady musiały ciebie zatrzymać. Dziewczyna przejechała tylko językiem po swoim uzębieniu, po czym schowała te dwa narzędzia przy mocy których mogła się pożywiać. Zaciekawiona podeszła do drzwi zza których wydobywał się ten charakterystyczny zapach. Uśmiechnęła się tylko lekko i otworzyła je gwałtownie wpuszczając do pustej sali trochę światła.
-Co tutaj robisz?- Zapytała się od razu. Wiedziała kto tutaj dokończył swojego żywota, wiedziała kim był w rzeczywistości, dlatego też obecność tego chłopaka niepokoiła ją. Czego szukał tutaj. Jeżeli na jaw by wyszło, że w tej szkole znajduje się jeszcze więcej wampirów, nie było by ciekawie.
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Sob Maj 23, 2015 10:29 pm
Na szczęście to nie tutaj Nightray skonał, a w swoim gabinecie, w Piwnicach Hogwartu, co nie zmieniało faktu, że to tutaj nauczał i to tutaj też miał też część swoich rzeczy... A tak naprawdę to wcale nie tutaj, ale Blaise jeszcze się nie skapnął, że pomylił klasy - bo była to klasa od Run, nie Numerologii... Może nigdy nie miał? Może wszystko już zostało wyniesione przez nauczycieli, albo aurorów? Mógł sobie tak zgadywać, tak samo jak i ci, z którymi wypalił po blanciku - ot, tak dla towarzystwa, prawda..? No zgoda, wypił też jedno piwo, a mimo to trzeźwość go już złapała za dupę przez strach, jaki go niemal sparaliżował, kiedy uświadomił sobie, że tonął w ciemności - nie znosił ciemności, była jego swoistą słabością, za dużo ostatnio rzeczy działo się w Hogwarcie, żeby mogło się to zmienić - siedzenie po ciemku we własnym pokoju, czy dormitorium? Jak najbardziej, ale nie na terenie, na którym można się spodziewać wszystkiego i niczego zarazem - to była paranoja, fakt, całkowicie zresztą uleczalna, tak sądzę, a nabawiona przez to, że nigdy nie czuł się... bezpiecznie w Hogwarcie, zwłaszcza w nocy, ZWŁASZCZA po tych wszystkich wydarzeniach, które miały miejsce od balu bożonarodzeniowego - i tak też mogliśmy prząść tą włóczkę na kołowrotku, a krańca by jej nie było widać, podczas gdy najważniejsze wciąż było widoczne dla oczu i nie trzeba było wcale się trudzić - strach sprawił, że adrenalina podskoczyła we krwi, serce zaczęło nieco mocniej bić, a rozum się rozjaśnił w tempie natychmiastowym, pozwalając zareagować i sięgnąć po różdżkę, żeby rzucić Lumos - blask na krańcu różdżki wcale nie pokonał ciemności - sprawił, że stała się ona wręcz jeszcze bardziej przerażająca...
I wtedy ten kobiecy głos.
Blaise podskoczył i w miejscu się obrócił, kładąc dłoń na wysokości klatki piersiowej, by cofnąć o dwa kroki w tył i wpaść na szafkę za plecami, strącając przy tym kilka zaplecionych pergaminów, które sturlały się na podłogę - pewnie jakichś nieważkich materiałów do lekcji... doprawdy - toś sobie przygodę znalazł..! Nie słyszałeś w ogóle, jak ta dziewczyna otwiera drzwi, jak je zamyka - mignął ci tylko pomarańczowy poblask z pochodni z korytarza i w tym samym czasie ona się odezwała.
- Jaaa... - Oj, bardzo dobry, kontruktywny początek, ale co się dziwić, kiedy widzi się przed sobą bladą niczym sama Śmierć marę, o długich, kruczych włosach - mocniej zacisnąłeś palce na różdżce, wlepiając w nią porażająco jasne, oliwkowe tęczówki, podczas gdy drugą dłoń ścisnąłeś na kancie komody, na którą wpadłeś. - ... tak się... rozglądam? - Uniosłeś jedną brew, przesuwając lekko głowę w bok, jakbyś chciał u niej upewnić się co do rozsądności tej odpowiedzi.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Sob Maj 23, 2015 10:43 pm
Po lekkim zawale jaki chłopak przeszedł, do głowy dziewczyny przedarła się ciekawa wizja. Ciekawe jak by zareagował gdyby nagle odsłoniła swoje kły, gdyby rzuciła się na niego, strasząc, że wypije jego krew. Najpewniej zszedł by już z tego świata, a tego dziewczyna zdecydowanie nie chciała. Kolejny trup w tej chwili szkole wcale nie był potrzebny, a już tym bardziej jej. Cyganka zdawała sobie sprawę z tego, że w mroku na pewno wygląda co najmniej tajemniczo i przerażająco, ale nigdy nie przypuszczała, że ktoś może na nią zareagować w tak gwałtowny sposób. A to świadczyło za jeszcze jednym.
-Mnie się pytasz- Mruknęła wyraźnie rozbawiona zachowaniem chłopaka. W szmaragdowych oczach w tej chwili odbijało się światło które wydobywało się z jego różdżki, i właśnie te dwa szkiełka były utkwione w twojej osobie. I dziwne uczucie próby przewiercenia się przez twoją duszę. Oj tak, tylko Esmeralda potrafiła patrzeć w ten sposób. Mogło się wtedy wydawać, że człowiek był by skłonny zdradzić każdą tajemnicę aby tylko te dwa szmaragdy zostały skierowane w innym kierunku. Więc... wytrzymasz ten ciężar jego spojrzenia.
-Dziwne...- Przesunęła się trochę w bok a jej czarna spódnica zaszeleściła cicho w rosnącej ciszy, chusta z monetkami zadzwoniła dając ci do zrozumienia, że nie masz kretynki przed sobą.
-Za czym się rozglądasz?- Zadała kolejne pytanie, trzeba przyznać, że cyganka była bardziej dociekliwa niż wszyscy urzędnicy w ministerstwie razem wzięci. Skrzyżowała swoje ręce na klatce piersiowej i schowała się na chwilę w cieniu aby odwrócić się i rozejrzeć po pomieszczeniu. Było tutaj ciemno, ale dzięki wyczulonym zmysłom dziewczyny była w stanie dotrzeć chociażby kontury niektórych przedmiotów.
-Ciężko mi uwierzyć w to, że ryzykujesz szlabanem aby podziwiać wystrój tej sali- Który jak na gust estetyczny dziewczyny był po prostu paskudny. Chociaż może gdyby było więcej światła.
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Nie Maj 24, 2015 12:36 am
Gdyby pokazała kły..? Chyba gdyby pokazała kły, to wtedy by się zaśmiał nerwowo i padł tutaj rzeczywiście trupem, zgodnie z jej przewidywaniami, bo zdecydowanie nie był gotowy na konfrontację z wampirem i nigdy nie będzie raczej gotowy - w jego główce świat był zdecydowanie bardziej poukładany i statyczny, niż margines brał to pod uwagę, a w tej szkole niestety to nie zwykłe miejsce do pisania było większe, a to przeklęte ubocze, gdzie działy się rzeczy, dla takiego przeciętnego śmiertelnika, jak on, kompletnie niezrozumiałe - i on nawet nie chciał chyba ich rozumieć, albo raczej nie chciał mieć z nimi do czynienia, więc jak mysz siedział pod tą miotłą i starał się nie przyciągać uwagi żadnego drapieżnika - Bogowi więc dzięki za to, że obdarzył go tą słodką nieświadomością tego, że Esmeralda Moore może być wampirem - czy raczej ta dziewczyna "X", blada jak trup, która się zjawiła przed jego oczami... I w zasadzie też dzięki jej dobrej woli i zdrowemu rozsądkowi, że swój wampiryzm trzymała jednak w większej tajemnicy.
Nie spodobało mu się to spojrzenie Esmeraldy, było zbyt... przeszywające. Czuł, jak chłodne dreszcze przebiegły mu po kręgosłupie, więc automatycznie zerwał z nią kontakt wzrokowy i powędrował nim za jej plecy, by spojrzeć na przeciwległą ścianę i w końcu odwrócić się, żeby podnieść to, co zrzucił z komody, w idiotycznej potrzebie zajęcia się czymś - zazwyczaj taki mocny w gębie, a aktualnie jakoś ledwo co mógł wykrztusić tamtych parę słów i to jeszcze z zająknięciem - jakoś nie poprawiało to całokształtu jego humoru, który tylko udowadniał mu, że wpakował się w jakąś beznadziejną burdę i pewnie będzie z tego afera - o zgrozo, a jak nauczyciel ich złapię? Koniec, jesteś skończony, Rain, skoń-czo-ny! Kapujesz, czy mam ci to jeszcze przeliterować, albo wyryć gorącym żelazem w twoim małym móżdżku?
- Znalazła się pierwsza zainteresowana. - Burknąłeś, chociaż nawet nie byłeś pewny, czy cię dosłyszała - powiedziałeś to bardziej do siebie, pod nosem, odkładając zwitki na ich względnie wcześniejsze położenie (nawet nie bardzo wiedział, gdzie leżały), żeby zaświecić różdżką nad komodą - skoro już tu dotarł, to chociaż... - Kurde, serio? - Złapał leżącą tu książkę, na której było napisane "Tajemnice Run". RUN. RUN, nie NUMEROLOGII.
Brunet plasnął książką o blat, zdecydowanie za głośno - no dobrze, jeszcze nie było godziny policyjnej, ale zaraz miała się zacząć...
- Ciężko mi uwierzyć, że jakaś dziewka krząta się po nocach po korytarzach, żeby wciskać nos w nie swoje sprawy. - Odpowiedziałeś, przeglądając kolejne rzeczy - skoro już tutaj byłeś, to może znajdziesz coś ciekawego..? Aha, ciekawe niby, co...
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Wto Maj 26, 2015 8:46 pm
Gdyby tylko wiedział, gdyby zdawał sobie sprawę z tego z kim właśnie w tej chwili rozmawiał. Najpewniej kierował by swoje słowa zupełnie inaczej. Cóż miał szczęście, że trafił na Esmeraldę która do aż tak krwiożerczych nie należała. Oraz fakt, że obiecała coś komuś. Dlatego też ten chłopak może nazywać się niezwykłym szczęściarzem.
-Uwierz mi, nie w głowie mi twoje sprawy, ani wyprawy nocne- Mruknęła cicho i odgarnęła swoje czarne włosy które miękko zsunęły się z jej ramion. To była prawda, nie bardzo ja obchodziło co tutaj robił ani dlaczego. Więc co ją tak naprawdę przyciągnęło? najpewniej nieznane. Romka nie należała do osób które lubią siedzieć w jednym miejscu, nie lubiła kiedy robiło się zbytnio spokojnie, wolała jak coś się działo, jak ona mogła coś robić. Dlatego też postanowiła zrobić sobie ten nocny spacerek, no i proszę natrafiła na niego.
-Mam ciekawsze rzeczy do roboty. Ty, jednak jeżeli masz zamiar włóczyć się po zamku powinieneś był nauczyć się chodzić znacznie ciszej, i nie trzaskać tak drzwiami, bo jeżeli masz nadzieję na jakąś przygodę to ona skończy się szybciej niż się zacznie.- Naturalnie, że chłopak skradał się cicho po tym korytarzu, ale zmysły cyganki potrafiły wychwycić to ciche tąpnięcia jego stóp o kamienną posadzkę, bicie serca, i ten zapach który świadczył o tym, że nie ona sama jest w nocy na korytarzach.
-Tak w ogóle jestem ciekawa ile to osób włóczy się tak po nocy- Podeszła do biurka które chłopak aktualnie próbował jakoś ogarnąć i po prostu zasiadła na nim zgrabnie zakładając sobie nogę na nogę, lustrując dalej swojego rozmówcę. Po co tak go świdrowała wzrokiem, nie miała w planach zmusić go do spowiedzi, co tak naprawdę tutaj robi. Lubiła patrzeć jak ludzie motali się pod wpływem jej spojrzenia. A ten chłopak ewidentnie miotał się niczym malutka ćma w jej sieci. Na szczęście ta pajęczyca nie miała zamiaru ciebie utrzymać w tej sieci, byłeś za małą zdobyczą, która jej kompletnie nie interesowała. Można przyrównać twoją osobę do swego rodzaju zabawki która ma rozwiać tą nudę która zjawiła się w jej życiu.
Blaise Rain
Oczekujący
Blaise Rain

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Sro Maj 27, 2015 3:59 am
Ha! - i gdyby ona wiedziała, jak bardzo nie znosił i bał się istot magicznych..! Może nie nie znosił, to trochę za dużo powiedziane - ale obawiał się ich, pędzony wręcz legendami na ich temat - owszem, poruszali parę razy ten temat, który stał się strasznym problemem odkąd wyszło na jaw, że wśród nich, jakby nigdy nic, żyje sobie wampir, może i nauczycieli próbowali wmówić, że są normalnymi ludźmi - ale to nie było normalne, żeby ktoś był nieśmiertelny, albo w przypadku willi - żeby były w stanie oplątywać sobie mężczyzn wokół paluszka wedle własnego "widzi-mi-się" - jak się takich nie bać? Jak nie drżeć mimowolnie, myśląc, że tacy mogą cię mijać każdego dnia na korytarzu i ty nawet nie będziesz w stanie ich odróżnić od normalnych ludzi? Powinni jakoś te istoty oznaczać, żeby wiadomym było chociaż, kogo unikać... Robili tak z Żydami na Drugiej Wojnie Światowej, więc niby dlaczego nie mogą tego robić z jednostkami o wiele bardziej niebezpiecznymi? Tak samo metamorfomagowie... O zgrozo, to dopiero cholerstwo! - mogą przybrać dowolną postać, zamienić się w kogokolwiek... Esmeralda nie wiedziała i wiedzieć nie mogła, tym nie mniej to, że teraz się obawiał..? Dla wampira wyczucie takich rzeczy było dziecinną igraszką - przyśpieszony puls, bicie serca, mocniejszy oddech, w dodatku z Blaise'a żaden tam aktorzyna! - jego oczy niespokojnie biegały po różnych przedmiotach, chociaż nie dało się też nie zauważyć, że powolutku się uspakajał, powolutku rozluźniał mięśnie - zawsze czuł się bezpieczniej i raźniej, kiedy nie był sam w pewnych miejscach - owszem, po przemówieniu Dumbledora czuł się... ogólnie lepiej, tym nie mniej strach przed ciemnością nadal pozostawał - taka troszeczkę fobia, szczerze powiedziawszy, no ale każdy ma własne dziwactwa - chyba można mu to wybaczyć.
- To na cholerę pytasz? - Przesunąłeś palcami po rzędzie ustawionych ksiąg, biorąc jedną z nich, żeby ją otworzyć - Starożytne Runy, zgrozo - to wyglądało na kompletną chińszczyznę i na pewno wymagało sporo włożonego wysiłku, by je zrozumieć - zdecydowanie nie było to coś dla ciebie - już historia magii była okropna, a to? To... z Marsa to wzięli? - Ha, szlama będzie mi robiła wykłady..! - Nooo... Blaise tak jakby każdego nazywał szlamą - czy to baardzo źle? Dobra, nie wszystkich - na przykład takiej Rockers, Blacka, czy Collinsów nigdy by tak nie nazwał, bo kojarzył ich twarze i wiedział, że są z większych, bardziej znanych rodzin czystej krwi - zwłaszcza ta pierwsza i ci ostatni byli w ostatnim czasie popularni - ta pierwsza przez strach, jaki wywoływała samą swoją obecnością, a ci ostatni... przez to, że prawie wyginęli - i została tylko jedna Krukonka. - Na pewno ja i ty, co daje z pewnością dwie. - Odłożyłeś lekturę na swoje miejsce i odwróciłeś się w kierunku Esme, by wyciągnąć rękę w jej kierunku, mrużąc oliwkowe oczy, by się jej przyjrzeć, dopiero teraz opanowując na tyle nerwy, by nie uznać jej za zjawę - była... piękna. Otoczona tymi półcieniami, z tym spojrzeniem oczu, które wydawały się bić własnym blaskiem, zjawiskowa i niedostępna dla przeciętnego śmiertelnika, jakby stała na podwyższeniu, do którego tobie nigdy nie będzie dane sięgnąć - automatycznie z jej twarzy zjechałeś przez jej szyję na piersi i resztę sylwetki, zaraz wracając do oczu, jakby orientując się, że teoretycznie nie powinno się taksować tak spojrzeniem - nie to, żebyś należał do wybitnie kulturalnych, ale zachowajmy choć minimalne pozory... eee, nie. Nie wyglądałeś na choćby minimalnie skruszonego, wręcz bardziej na zafascynowanego pięknym znaleziskiem, które się przed tobą objawiło.
- Zastanawiam się, czy nie jesteś tylko jakąś moją halucynacją... - Przyznał rozbrajająco szczerze.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Sro Maj 27, 2015 7:53 pm
-Na cholerę, już ci wyjaśniam- Powiedziała spokojnie poprawiając dół swojej spódnicy która zagięła się trochę odsłaniając tym samym kawałek jej łydki.
-Widzisz... brak odpowiedzi potrafi powiedzieć naprawdę wiele. A po twoim zachowaniu mogę wnioskować, że raczej sam z własnej woli tutaj nie przyszedłeś- Ludzie nie zdawali sobie sprawy z tego jak wiele potrafiło powiedzieć ich ciało. Wydawało się im, że potrafili je kontrolować, ale w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Kompletnie nie panowali nad swoim ciałem. W sytuacjach stresowych spinali się, oddech ich się przyspieszał, z resztą podobnie jak bicie serca. I Esmeralda nie musiała wcale przemieniać się w wampira aby to zauważyć. Acz kolwiek jako człowiek nie była w stanie usłyszeć tego szybszego bicia serca chłopaka.
-Uuuu... i po co te mocne słowa. Nie ma tu nikogo kogo byś uraził tak obraźliwym stwierdzeniem, a i popisywać się nie masz przed kim- Cyganka słyszała wiele obraźliwych określeń kierowanych do jej osoby, i z biegiem czasu nauczyła się po prostu nie zawracać sobie tym głowy. Swoimi łzami nie zmieni ludzi, jedyne co to mogła złapać te wszystkie bluzgi rzucane w jej stronę i zamknąć w tym swoim kufrze ze skarbami.
-Wątpię, że tylko my zrobiliśmy sobie tą nocną wycieczkę- Gdyby tak przeszukać całą szkołę najpewniej znalazło by się znacznie więcej delikwentów. Nic dziwnego. Szkoła ta kryła w sobie wiele tajemnic, których nawet sam dyrektor jeszcze nie odkrył, w końcu nie raz o tym wspominał. Dlatego też te sekrety przyciągały wszystkich poszukiwaczy przygód. Co więcej po ostatnich wydarzeń najpewniej tych osobników będzie jeszcze więcej.
-Więc się przekonaj- Powiedziała cicho i wyciągnęła w jego kierunku swoja malutką rączkę przyozdobioną złotymi bransoletkami. A więc sam chcesz wejść do tej jaskini lwa, naprawdę sam pakujesz się w tą sieć z której nie tak łatwo jest się wydostać. Możesz jeszcze zrezygnować, za nim ten drapieżnik na dobre zakleszczy swoje zębiska na twojej nodze uniemożliwiając ci tym samym ucieczkę. Owszem czar Wili po przemianie w wampira się zmniejszył, jednak teraz po za urodą w jej postaci było coś niepokojącego, coś co kazało człowiekowi uciekać jak najdalej, z drugiej strony, czy ktoś taki jak ona, ktoś o tak pięknych oczach mógł być niebezpieczny? cóż jeżeli starcza ci odwagi to się przekonaj.
Sponsored content

Sala od Starożytnych Run Empty Re: Sala od Starożytnych Run

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach