Kto ma najstraszniejszy strój?
- Nauczyciele
Re: Stół nauczycielski
Nie Lut 01, 2015 6:21 pm
Profesor Dumbledore, ani żaden z innych nauczycieli, nie mieli już w zasadzie nic do powiedzenia - dlatego wraz ze skończeniem posiłku wszyscy porozchodzili się w swoją stronę. Tak jak zostało obiecane rozwieszone zostały informacje dotyczące zbliżającego się wydarzenia, w którym jednak nie wszyscy zdecydowali się wziąć udział, woląc skorzystać z obiecanego wolnego - zapowiadał się zabawny i bardziej luźny czas w szkole - oby atmosfera utrzymywała się dłużej, oby uczniowie byli w stanie wymazać złe wspomnienia, nawet jeśli nie będzie to takie proste i wymagało czasu na zabliźnienie się ran. Czas pokaże, co tym razem przyniesie los - oby były to same pozytywy - na to można było liczyć, kiedy, jak się wydawało, główne zagrożenie zostało pogrzebane. Tylko czy na pewno..?
[z/t]
[z/t]
- Charles Myrnin Hucksberry
Re: Stół nauczycielski
Pią Maj 22, 2015 8:45 pm
Wiedział, o co chodzi; w sumie tak, jak reszta nauczycieli, ale nie zmieniało to faktu, że należało się standardowo wstawić do Wielkiej Sali, wysłuchać Albusa Dumbledore'a i obserwować uważnie Wielką Salę. Poświęcić choćby jedną chwilkę by zastanowić się nad tym, co będzie dalej i myśleć o tym, co jest teraz. A teraz...była przed nim pokaźna góra roboty - nie mógł niemniej narzekać, nie był w tym osamotniony, w końcu na dyrektora i resztę nauczycieli również spadło sporo rzeczy, nie mówiąc już o tym, że miał pomoc w postaci aurorki. Panna Rhee jednakże miała tendencję do tego, by dzielić się nieraz ze swoimi sceptycznymi spostrzeżeniami podczas sprawdzania wszelkich poszlak i tajemniczego notatnika, który obecnie posiadał i był bardzo dobrze zamknięty w jego gabinecie. Nie zdążył go nawet dobrze przejrzeć i sprawdzić, bo zawsze było coś do zrobienia. A tu lekcje, a tam zadania domowe, ewentualne szlabany, pisanie raportów, kontaktowanie się z dyrektorem, wymaganie spostrzeżeń z resztą grona pedagogicznego, szykowanie się do pogrzebu, próba zapanowania nad sobą...od czasu "sprzątania" na błoniach, Delilah zrobiła się jeszcze bardziej nieznośna i Charles już sam do końca nie wiedział, co ma robić. Przynajmniej robota pozwalała mu na tymczasowe zapomnienie; najgorsze jednak były noce, chwile przed zaśnięciem, kiedy wręcz głowa eksplodowała z bólu. Ale przecież miał czas, przynajmniej jeszcze. Nie należało więc póki się tym przejmować. Wszedł więc do Wielkiej Sali, poprawiając swoje kręcące się kosmyki i minął stoły zapełnione uczniami by po chwili znaleźć się przy tym najważniejszym, należącym do nauczycieli. Usiadł tuż obok profesora Slughorna i rzucił krótkie zaintrygowane spojrzenie w stronę dyrektora, po czym zwrócił głowę przed siebie, widząc te wszystkie młode twarze, które oczekiwały wystąpienia Albusa Dumbledore'a.
- Nauczyciele
Re: Stół nauczycielski
Pon Maj 25, 2015 7:46 am
Nadszedł więc czas by wyjaśnić na miarę swych możliwości, by poinformować o wszystkim uczniów, bo w końcu mieli prawo przecież wiedzieć, dlaczego co niektórych nie ma wśród ich, po co to wszystko i o co w tym chodzi. Problem polegał niemniej na tym, że ciężko było cokolwiek powiedzieć na temat, który był pod tak wielkim znakiem zapytania; a niewątpliwie temat błoni był nie do końca jasny dla grona pedagogicznego z dyrektorem Hogwartu na czele. Były podejrzenia, różne teorie, poszlaki, a także kilka niezidentyfikowanych tropów i należało to sprawdzić. Wszystko. Nastały nieprzyjazne czasy i trzeba było przyznać, że od jakiegoś czasu, nawet w samym Hogwarcie nie było bezpiecznie, pomimo usilnych starań nauczycieli i Albusa Dumbledore’a. Wierzyli jednak, że to może się zmienić. Wierzyli, że jest szansa dla szkoły i dla tych młodych umysłów...bo czymże by byli bez wiary? Bez nadziei? Nie można było się poddać, nie można było przekreślić wszystkiego...należało walczyć! Walczyć o szkołę, walczyć o lepsze jutro, a w momencie poddania się i pogodzenia z tym, co było złe i co wkroczyło w mury ich zamku...można było już śmiało wystawić się Śmierciożercom i Czarnemu Panu do zabicia. Tak, opcja w której zamieszali byli poplecznicy Tego - Którego - Imienia – Nie – Wolno – Było – Wymawiać również wchodziła w grę i to jak najbardziej. Nigdy wszak nie wiadomo z której strony zaatakuje przeciwnik; przeciwnik, który może posłużyć się nawet najczystszym sercem; zmanipulować je, nafaszerować pięknymi kłamstwami, byle tylko dostać to, czego pragnie. Zło ma różne oblicza, ale to nie znaczy, że trzeba zamykać się na wszystko, że trzeba pozostawać obojętnym i biernym na to, co się dzieje.
Albus Dumbledore od jakiegoś czasu miał sporo pracy na głowie i mnóstwo planów, które chciał zrealizować, ale w obliczu tak nagłego i niespodzianego uderzenia, musiał się zatrzymać i skupić na tym, co naprawdę było ważne. Na Hogwarcie i na bezpieczeństwie. W momencie, kiedy zamek okaże się bezpieczny, będzie można pomyśleć nad tym, jak pomóc reszcie świata. Podejrzenia...brak zaufania...niszczenie fundamentów wiary...to wszystko nie podziałało zbyt dobrze na tego sędziwego czarodzieja, który może i już zdążył przełknąć tę gorzką pigułkę, którą otrzymał od niektórych młodych twarzy na tej sali, ale to nie znaczy, że nie zapomniał i że jego zapał w tej kwestii zmalał. Czuł rozczarowanie, które niczym jedna z chmur na zaczarowanym suficie, unosiło się w powietrzu i płynęło naprawdę powoli przed siebie. To była jedna z tych ciężkich chwil, kiedy pojmował, że dla niektórych z nich...może być za późno, że może nie będzie w stanie im pomóc. Ale chciał walczyć o nich i o lepsze jutro, chciał sprawić, by uwierzyli, że nie są sami, że mogą liczyć na niego i na grono pedagogiczne. Należało więc zacząć wprowadzać zmiany, które miały szansę przyczynić się do wielkiej i znaczącej odbudowy.
Zanim podniósł się ze swojego krzesła, poprawił srebrzystą brodę, wymienił kilka słów z profesor McGonagall i po chwili ruszył w stronę mównicy. Kiedy już zajął na niej miejsce, rozejrzał się po Wielkiej Sali.
- Bardzo proszę wszystkich o ciszę – powiedział na tyle głośno i wyraźnie, by wszyscy uczniowie go usłyszeli. Specjalnie zresztą użył wcześniej na sobie zaklęcia Sonorus. Gdy już młodzi adepci magii ucichli, przyszedł czas by zacząć przemówienie.
- Zapewne część już zdaje się wiedzieć, po co wszyscy zostali tutaj zebrani i zapewne większość zastanawia się w jakim celu poprosiłem o to by pojawić się tak wcześnie w Wielkiej Sali. Kilka dni temu, doszło do wielkiej tragedii na szkolnych błoniach - zrobił w tym miejscu pauzę, leniwie przesuwając poważnymi niebieskimi oczami po twarzach uczniów. – Kiedy część Was wraz z kilkoma nauczycielami znajdowała się w Hogsmeade, a reszta grona pedagogicznego skupiła się na badaniu sprawy z Zakazanego Lasu, pomiędzy uczniami wywiązała się walka z nieznanych Nam przyczyn. Podejrzewamy, że zamieszani byli w to Śmierciożercy, którzy wykorzystali niektórych z Was do swoich celów. W związku z tym w szkole zostanie przeprowadzone śledztwo przez profesora Hucksberry’ego... - i w tej właśnie chwili na krótki moment Dumbledore spojrzał na nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią. - I przez panią Rhee, która jest aurorką z Ministerstwa Magii. Bardzo bym prosił o to, by nie obawiać się przesłuchań, które mają na celu pomóc w schwytaniu sprawców całego zamieszania i dowiedzenia się wszystkiego odnośnie tego, dlaczego się to wydarzyło. W najbliższym też czasie zostaną przeszukane Wasze dormitoria, lecz Ci, którzy nie mają nic do ukrycia, nie muszą się obawiać. Przy przeszukiwaniach będą obecni opiekunowie domów, którzy zadbają o to, by nic nie wymsknęło się spod kontroli. Prefekci, a także nauczyciele będą patrolować korytarze, zarówno za dnia, jak i w nocy by zadbać o Wasze bezpieczeństwo. Błonia zaś w pełni zostaną otwarte po pogrzebie, który odbędzie się w tę sobotę. Bardzo bym prosił o to by wszyscy się pojawili, by pożegnać zmarłych... – tu dyrektor zrobił kolejną pauzę i westchnął ciężko, spoglądając na nich wszystkich. Na tych, którzy już niedługo będą musieli zadecydować, co będzie dalej. Zwłaszcza martwił się o VII rocznik, który przecież w tym roku miał opuścić Hogwart. – Znaliście się ich. Mijaliście na korytarzach, uczęszczaliście z nimi na zajęcia, spędzaliście razem czas, byliście świadkami tego, jak starali się żyć na swój własny sposób. To byli Wasi przyjaciele, rówieśnicy, osoby które marzyły i czuły, jak Wy. Choć nie ma ich wśród Nas, choć nie zobaczymy tego, jak idą w świat, to oni zostaną. Zostaną w Waszych sercach, w Waszych wspomnieniach. Nie odejdą, nie przeminą...nie przepadną. Uczcijmy więc Alexandra Aristowa, młodego czarodzieja, który nie bał się stanąć w obronie tych, którzy tego potrzebowali. Pamiętajmy o Ariannie Jemare, która potrafiła rozweselić nawet najbardziej ponurego człowieka. O Annie Gold, która pomimo przeciwności losu, nie traciła pogody ducha. O Greyu Leviathanie; wspaniałym graczu w Quidditcha, który posiadał wielką charyzmę. O Aryi Wordsworth; wiernej i oddanej przyjaciółce. O Flame Burnley, która tak bardzo chciała poznawać świat na swój własny nietuzinkowy sposób. O Arthurze Attarwayu, którego błyskotliwość potrafiła nieraz zadziwić. O Juliet Collins, która posiadała wielki talent do zaklęć i zawsze miała czas dla swojej rodziny. O Aidzie Cuthbert; pragnącej zrozumienia i akceptacji. O Lilith Collins, która zawsze posiadała wielką wyobraźnię i potrzebę wiedzy. I o Shanie Collinsie, młodym człowieku, który na przekór wszystkiemu, starał się znaleźć swoje własne światełko w ciemnym tunelu. Pamiętajmy o nich. Pamiętajmy o jedenastu wspaniałych osobach, które mogły zmienić świat... – i zamilkł na minutę, przymykając na ten czas powieki i układając dłonie na pulpicie. Następnie wziął głębszy oddech i niebieskie oczy z powrotem zostały utkwione w uczniach. – A na koniec chciałbym przypomnieć, że wstęp do Zakazanego Lasu jest absolutnie zakazany; chodzenie po jego obrzeżach również. Godzina policyjna trwa niezmiernie od 22:00 do 6:00. Zaś po otwarciu części błoń, prosiłbym o szczególną uwagę i nieprzebywanie zbyt długo w okolicy Starego Dębu, bowiem mogą wystąpić nieoczekiwane skutki uboczne. Zachowajcie więc ostrożność. Dziękuję Wam, to wszystko na dzisiaj.
I tak zakończyła się mowa Albusa Dumbledore’a, który po wszystkim wrócił do stołu nauczycielskiego by pogrążyć się w rozmowie z profesorem Hucksberry’m.
[z/t dla wszystkich przy stole nauczycielskim]
Albus Dumbledore od jakiegoś czasu miał sporo pracy na głowie i mnóstwo planów, które chciał zrealizować, ale w obliczu tak nagłego i niespodzianego uderzenia, musiał się zatrzymać i skupić na tym, co naprawdę było ważne. Na Hogwarcie i na bezpieczeństwie. W momencie, kiedy zamek okaże się bezpieczny, będzie można pomyśleć nad tym, jak pomóc reszcie świata. Podejrzenia...brak zaufania...niszczenie fundamentów wiary...to wszystko nie podziałało zbyt dobrze na tego sędziwego czarodzieja, który może i już zdążył przełknąć tę gorzką pigułkę, którą otrzymał od niektórych młodych twarzy na tej sali, ale to nie znaczy, że nie zapomniał i że jego zapał w tej kwestii zmalał. Czuł rozczarowanie, które niczym jedna z chmur na zaczarowanym suficie, unosiło się w powietrzu i płynęło naprawdę powoli przed siebie. To była jedna z tych ciężkich chwil, kiedy pojmował, że dla niektórych z nich...może być za późno, że może nie będzie w stanie im pomóc. Ale chciał walczyć o nich i o lepsze jutro, chciał sprawić, by uwierzyli, że nie są sami, że mogą liczyć na niego i na grono pedagogiczne. Należało więc zacząć wprowadzać zmiany, które miały szansę przyczynić się do wielkiej i znaczącej odbudowy.
Zanim podniósł się ze swojego krzesła, poprawił srebrzystą brodę, wymienił kilka słów z profesor McGonagall i po chwili ruszył w stronę mównicy. Kiedy już zajął na niej miejsce, rozejrzał się po Wielkiej Sali.
- Bardzo proszę wszystkich o ciszę – powiedział na tyle głośno i wyraźnie, by wszyscy uczniowie go usłyszeli. Specjalnie zresztą użył wcześniej na sobie zaklęcia Sonorus. Gdy już młodzi adepci magii ucichli, przyszedł czas by zacząć przemówienie.
- Zapewne część już zdaje się wiedzieć, po co wszyscy zostali tutaj zebrani i zapewne większość zastanawia się w jakim celu poprosiłem o to by pojawić się tak wcześnie w Wielkiej Sali. Kilka dni temu, doszło do wielkiej tragedii na szkolnych błoniach - zrobił w tym miejscu pauzę, leniwie przesuwając poważnymi niebieskimi oczami po twarzach uczniów. – Kiedy część Was wraz z kilkoma nauczycielami znajdowała się w Hogsmeade, a reszta grona pedagogicznego skupiła się na badaniu sprawy z Zakazanego Lasu, pomiędzy uczniami wywiązała się walka z nieznanych Nam przyczyn. Podejrzewamy, że zamieszani byli w to Śmierciożercy, którzy wykorzystali niektórych z Was do swoich celów. W związku z tym w szkole zostanie przeprowadzone śledztwo przez profesora Hucksberry’ego... - i w tej właśnie chwili na krótki moment Dumbledore spojrzał na nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią. - I przez panią Rhee, która jest aurorką z Ministerstwa Magii. Bardzo bym prosił o to, by nie obawiać się przesłuchań, które mają na celu pomóc w schwytaniu sprawców całego zamieszania i dowiedzenia się wszystkiego odnośnie tego, dlaczego się to wydarzyło. W najbliższym też czasie zostaną przeszukane Wasze dormitoria, lecz Ci, którzy nie mają nic do ukrycia, nie muszą się obawiać. Przy przeszukiwaniach będą obecni opiekunowie domów, którzy zadbają o to, by nic nie wymsknęło się spod kontroli. Prefekci, a także nauczyciele będą patrolować korytarze, zarówno za dnia, jak i w nocy by zadbać o Wasze bezpieczeństwo. Błonia zaś w pełni zostaną otwarte po pogrzebie, który odbędzie się w tę sobotę. Bardzo bym prosił o to by wszyscy się pojawili, by pożegnać zmarłych... – tu dyrektor zrobił kolejną pauzę i westchnął ciężko, spoglądając na nich wszystkich. Na tych, którzy już niedługo będą musieli zadecydować, co będzie dalej. Zwłaszcza martwił się o VII rocznik, który przecież w tym roku miał opuścić Hogwart. – Znaliście się ich. Mijaliście na korytarzach, uczęszczaliście z nimi na zajęcia, spędzaliście razem czas, byliście świadkami tego, jak starali się żyć na swój własny sposób. To byli Wasi przyjaciele, rówieśnicy, osoby które marzyły i czuły, jak Wy. Choć nie ma ich wśród Nas, choć nie zobaczymy tego, jak idą w świat, to oni zostaną. Zostaną w Waszych sercach, w Waszych wspomnieniach. Nie odejdą, nie przeminą...nie przepadną. Uczcijmy więc Alexandra Aristowa, młodego czarodzieja, który nie bał się stanąć w obronie tych, którzy tego potrzebowali. Pamiętajmy o Ariannie Jemare, która potrafiła rozweselić nawet najbardziej ponurego człowieka. O Annie Gold, która pomimo przeciwności losu, nie traciła pogody ducha. O Greyu Leviathanie; wspaniałym graczu w Quidditcha, który posiadał wielką charyzmę. O Aryi Wordsworth; wiernej i oddanej przyjaciółce. O Flame Burnley, która tak bardzo chciała poznawać świat na swój własny nietuzinkowy sposób. O Arthurze Attarwayu, którego błyskotliwość potrafiła nieraz zadziwić. O Juliet Collins, która posiadała wielki talent do zaklęć i zawsze miała czas dla swojej rodziny. O Aidzie Cuthbert; pragnącej zrozumienia i akceptacji. O Lilith Collins, która zawsze posiadała wielką wyobraźnię i potrzebę wiedzy. I o Shanie Collinsie, młodym człowieku, który na przekór wszystkiemu, starał się znaleźć swoje własne światełko w ciemnym tunelu. Pamiętajmy o nich. Pamiętajmy o jedenastu wspaniałych osobach, które mogły zmienić świat... – i zamilkł na minutę, przymykając na ten czas powieki i układając dłonie na pulpicie. Następnie wziął głębszy oddech i niebieskie oczy z powrotem zostały utkwione w uczniach. – A na koniec chciałbym przypomnieć, że wstęp do Zakazanego Lasu jest absolutnie zakazany; chodzenie po jego obrzeżach również. Godzina policyjna trwa niezmiernie od 22:00 do 6:00. Zaś po otwarciu części błoń, prosiłbym o szczególną uwagę i nieprzebywanie zbyt długo w okolicy Starego Dębu, bowiem mogą wystąpić nieoczekiwane skutki uboczne. Zachowajcie więc ostrożność. Dziękuję Wam, to wszystko na dzisiaj.
I tak zakończyła się mowa Albusa Dumbledore’a, który po wszystkim wrócił do stołu nauczycielskiego by pogrążyć się w rozmowie z profesorem Hucksberry’m.
[z/t dla wszystkich przy stole nauczycielskim]
- Irytek
Re: Stół nauczycielski
Sro Gru 30, 2015 2:06 pm
Postawił, a raczej zrzucił z siebie Natalie dopiero przy stole nauczycielskim, gdyż poza porą posiłków był zupełnie pusty i nawet skrzaty mało się przy nim kręciły. Iryś uśmiechnął się półgębkiem i zawisł nad ślizgonką.
- Chyba ci nie przeszkodziłem, co? - głupie pytanie, ale jakoś trzeba zacząć. - Nie miałaś nic ciekawego do roboty, ale zaraz to się zmieni. Mam kilka pytań. - od razu przeszedł do sedna. Nie miał w zwyczaju zasięgać cudzych rad, lecz coś takiego jak odkrycie możliwości doznawania bólu zupełnie go oszołomiło. Do tego ta martwa jędza... To wszystko jej wina, ale nie wiedział jak miałby się teraz do niej zwrócić, gdy strzeliła go w twarz i uciekła z fochem stulecia. Wygodniej było wypytać o gotowe rozwiązanie kogoś, kto już wcześniej wykazywał się chęciami. Nawet, jeśli znowu skończy się na niczym. - Po pierwsze; czy to normalne by dziewczyna biła po pocałunku i uciekała ze złością? I dlaczego zachowuje się jak sekutnica, jeśli wcześniej zarzekała się, że... - zrobił nietęgą minę, jakby samo to słowo nie chciało mu przejść przez gardło. - ...że "kocha"? - nie wydawał się specjalnie zadowolony z tej rozmowy, ale najwidoczniej bardzo ciekawiła go opinia nastolatki, skoro mimo to wyczekiwał jej odpowiedzi. A niech go tylko wyśmieje to przekona się kto tu ma na to monopol...
- Chyba ci nie przeszkodziłem, co? - głupie pytanie, ale jakoś trzeba zacząć. - Nie miałaś nic ciekawego do roboty, ale zaraz to się zmieni. Mam kilka pytań. - od razu przeszedł do sedna. Nie miał w zwyczaju zasięgać cudzych rad, lecz coś takiego jak odkrycie możliwości doznawania bólu zupełnie go oszołomiło. Do tego ta martwa jędza... To wszystko jej wina, ale nie wiedział jak miałby się teraz do niej zwrócić, gdy strzeliła go w twarz i uciekła z fochem stulecia. Wygodniej było wypytać o gotowe rozwiązanie kogoś, kto już wcześniej wykazywał się chęciami. Nawet, jeśli znowu skończy się na niczym. - Po pierwsze; czy to normalne by dziewczyna biła po pocałunku i uciekała ze złością? I dlaczego zachowuje się jak sekutnica, jeśli wcześniej zarzekała się, że... - zrobił nietęgą minę, jakby samo to słowo nie chciało mu przejść przez gardło. - ...że "kocha"? - nie wydawał się specjalnie zadowolony z tej rozmowy, ale najwidoczniej bardzo ciekawiła go opinia nastolatki, skoro mimo to wyczekiwał jej odpowiedzi. A niech go tylko wyśmieje to przekona się kto tu ma na to monopol...
- Natalie Dark
Re: Stół nauczycielski
Sro Gru 30, 2015 2:34 pm
(obiad 2) 01 maja 1978 roku
Otworzyła szeroko oczy, gdy tuż koło niej pojawił się Irytek. Czego jak czego, ale jego się w tej chwili nie spodziewała. Cóż, niestety, ale taki już jego urok. Nawet inteligentna główka Natalie nie była w stanie przewidzieć jego ruchów. No, może czasami.
- Heej! - pisnęła odruchowo, gdy poczuła na sobie jego dotyk i to, że traci grunt pod nogami.
- Em. Do zobaczenia później panno Wright - zdążyła tylko powiedzieć, gdy poszybowała w jedynie Irytowi znanym kierunku.
Chwila, co to znaczy "może w jednym kawałku"?
- Łoł - wyrwało się z jej ust, gdy nagle się zatrzymali, a Natalie znowu bez ostrzeżenia zmieniła swoje położenie. W ostatniej chwili udało jej się złapać równowagę i wylądować ze względną gracją. Wzięła dwa głębokie wdechy by uspokoić oddech i spojrzała na psotnika.
- Właściwie, to nie bardzo. Rozmowa i tak się już kończyła. - Uśmiechnęła się do niego zawadiacko i poprawiła atakujące jej twarz kosmyki. Uniosła jedną brew.
Kolejne pytania? Może być ciekawie.
- To cóż Cię takiego nurtuje? - rzuciła.
Stłumiła ciche parsknięcie, gdy usłyszała jego pierwszy problem.
W coś ty się wpakował? I drugie pytanie, kto cię właściwie może chcieć?
Tak, to drugie pytanie zdecydowanie ją dziwiło, ale postanowiła na razie o tym nie mówić. Skoro już jak poltergeist z niewiadomych przyczyn postanowił zwrócić się do niej o pomoc, to postanowiła spróbować mu jej jednak udzielić, zanim zacznie się śmiać.
- Widocznie w jej mniemaniu sobie zasłużyłeś. Mogę wiedzieć, co się tam właściwie stało? Wtedy może zdołam Ci powiedzieć, cóż takiego zrobiłeś nie tak.
Otworzyła szeroko oczy, gdy tuż koło niej pojawił się Irytek. Czego jak czego, ale jego się w tej chwili nie spodziewała. Cóż, niestety, ale taki już jego urok. Nawet inteligentna główka Natalie nie była w stanie przewidzieć jego ruchów. No, może czasami.
- Heej! - pisnęła odruchowo, gdy poczuła na sobie jego dotyk i to, że traci grunt pod nogami.
- Em. Do zobaczenia później panno Wright - zdążyła tylko powiedzieć, gdy poszybowała w jedynie Irytowi znanym kierunku.
Chwila, co to znaczy "może w jednym kawałku"?
- Łoł - wyrwało się z jej ust, gdy nagle się zatrzymali, a Natalie znowu bez ostrzeżenia zmieniła swoje położenie. W ostatniej chwili udało jej się złapać równowagę i wylądować ze względną gracją. Wzięła dwa głębokie wdechy by uspokoić oddech i spojrzała na psotnika.
- Właściwie, to nie bardzo. Rozmowa i tak się już kończyła. - Uśmiechnęła się do niego zawadiacko i poprawiła atakujące jej twarz kosmyki. Uniosła jedną brew.
Kolejne pytania? Może być ciekawie.
- To cóż Cię takiego nurtuje? - rzuciła.
Stłumiła ciche parsknięcie, gdy usłyszała jego pierwszy problem.
W coś ty się wpakował? I drugie pytanie, kto cię właściwie może chcieć?
Tak, to drugie pytanie zdecydowanie ją dziwiło, ale postanowiła na razie o tym nie mówić. Skoro już jak poltergeist z niewiadomych przyczyn postanowił zwrócić się do niej o pomoc, to postanowiła spróbować mu jej jednak udzielić, zanim zacznie się śmiać.
- Widocznie w jej mniemaniu sobie zasłużyłeś. Mogę wiedzieć, co się tam właściwie stało? Wtedy może zdołam Ci powiedzieć, cóż takiego zrobiłeś nie tak.
- Irytek
Re: Stół nauczycielski
Sro Gru 30, 2015 2:49 pm
Wyśmiewała go? Na szczęście jej pozytywna aura udzieliła się także jemu, więc sam się bardziej wyszczerzył, zupełnie nie przejmując konsekwencjami rozmowy na takie tematy ze ślizgońską uczennicą. W najgorszym wypadku usłyszy o tym Baron, ale łatwo było go unikać. Dziad miał schizę w oczach, każdy by zwiewał przed takim psycholem...
Swoją drogą szkoda, że Iryś nie czytał w myślach Nat, bo zadała bardzo dobre pytania. Sam nie znał na nie odpowiedzi i właśnie chciał je odkryć, ale najpierw musiał w chociaż minimalnym stopniu zacząć ogarniać największą zagadkę znanego mu wszechświata; kobiecą psychikę.
- Nie powiedziałem, że chodzi o mnie! - mruknął, choć wcale nie zanegował oczywistej dedukcji dziewczyny. Przewrócił oczami i skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej. Wyglądał jak przerośnięte dziecko, które tłumaczy mamie dlaczego pobiło się z młodszą siostrą. Wreszcie z niechęcią zaczął się tłumaczyć. - Była wredna i chciałem ją uciszyć... ale to nic nie dało! A do tej pory działało! No, nie na niej, bo najwidoczniej ona jest jakaś INNA. - prychnął. Dlaczego baby nie mogły być wszystkie takie same? Byłoby łatwiej zapamiętać jak się z nimi obchodzić. Ale nie! Nie dość, że każda trudna w obyciu to jeszcze bywają zupełnie od siebie różne i coś co jednej pasowało, drugą doprowadza do łez. Przegrana sprawa...
Swoją drogą szkoda, że Iryś nie czytał w myślach Nat, bo zadała bardzo dobre pytania. Sam nie znał na nie odpowiedzi i właśnie chciał je odkryć, ale najpierw musiał w chociaż minimalnym stopniu zacząć ogarniać największą zagadkę znanego mu wszechświata; kobiecą psychikę.
- Nie powiedziałem, że chodzi o mnie! - mruknął, choć wcale nie zanegował oczywistej dedukcji dziewczyny. Przewrócił oczami i skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej. Wyglądał jak przerośnięte dziecko, które tłumaczy mamie dlaczego pobiło się z młodszą siostrą. Wreszcie z niechęcią zaczął się tłumaczyć. - Była wredna i chciałem ją uciszyć... ale to nic nie dało! A do tej pory działało! No, nie na niej, bo najwidoczniej ona jest jakaś INNA. - prychnął. Dlaczego baby nie mogły być wszystkie takie same? Byłoby łatwiej zapamiętać jak się z nimi obchodzić. Ale nie! Nie dość, że każda trudna w obyciu to jeszcze bywają zupełnie od siebie różne i coś co jednej pasowało, drugą doprowadza do łez. Przegrana sprawa...
- Natalie Dark
Re: Stół nauczycielski
Sro Gru 30, 2015 3:08 pm
Podniosła wyżej brew.
- Nie o Ciebie? Więc próbujesz mi wmówić, że przejmował byś się problemami w życiu uczuciowym jakiejś innej osoby? - Może i na znała go najlepiej, ale przez te siedem lat zdołała się czegoś o nim nauczyć. Irytek nigdy nie przejmował się aż tak losem innych ludzi. Nie obchodziło go czy są źli, smutni czy zajęci. No, może tylko wtedy, gdy zamierzał grać im na nerwach. Nigdy jednak nie słyszała, by miał się o kogoś martwić czy troszczyć. Dlatego też możliwość, że przejmuje się problemami jakiegoś innego faceta i stara się je rozwiązać jakoś nie mieściła jej się w głowie.
Na jej twarzy pojawił się wyraz lekkiego zagubienia. Zmarszczyła brwi i potrząsnęła głową.
- Nie, nie. Spróbujmy może od początku, okej? Co mówiła i jak chciałeś ją uciszyć? Powiedziałeś coś zanim Cię uderzyła? - Panna Dark jak na razie mało rozumiała z jego paplaniny. Być może, gdyby była lepiej zapoznana z tematem, to coś byłaby w tanie wywnioskować z jego słów, ale w obecnej chwili nic nie kojarzyła.
Uciszyć? Na innych działało? Inna?
Serio, o czym Ty teraz gadasz? Chyba nie nadążam.
- Nie o Ciebie? Więc próbujesz mi wmówić, że przejmował byś się problemami w życiu uczuciowym jakiejś innej osoby? - Może i na znała go najlepiej, ale przez te siedem lat zdołała się czegoś o nim nauczyć. Irytek nigdy nie przejmował się aż tak losem innych ludzi. Nie obchodziło go czy są źli, smutni czy zajęci. No, może tylko wtedy, gdy zamierzał grać im na nerwach. Nigdy jednak nie słyszała, by miał się o kogoś martwić czy troszczyć. Dlatego też możliwość, że przejmuje się problemami jakiegoś innego faceta i stara się je rozwiązać jakoś nie mieściła jej się w głowie.
Na jej twarzy pojawił się wyraz lekkiego zagubienia. Zmarszczyła brwi i potrząsnęła głową.
- Nie, nie. Spróbujmy może od początku, okej? Co mówiła i jak chciałeś ją uciszyć? Powiedziałeś coś zanim Cię uderzyła? - Panna Dark jak na razie mało rozumiała z jego paplaniny. Być może, gdyby była lepiej zapoznana z tematem, to coś byłaby w tanie wywnioskować z jego słów, ale w obecnej chwili nic nie kojarzyła.
Uciszyć? Na innych działało? Inna?
Serio, o czym Ty teraz gadasz? Chyba nie nadążam.
- Irytek
Re: Stół nauczycielski
Sro Gru 30, 2015 3:22 pm
Dobra, dobra, tu go miała. Faktyczne nie przejmowałby się życiem nikogo innego. Ba, nawet po zaprzyjaźnieniu z Potterem nie miał skrupułów by próbować zeswatać jego ukochaną z jego najlepszym wrogiem i to tylko dla samej zabawy! Serio, Irytek nie był zbyt empatyczny...
- No, może i o mnie. Ale to nie ważne! Nie w tym tkwi problem! - obruszył się i westchnął, gdy młoda nie mogła nawet nadążyć za opisywaną przezeń sytuacją. Nienawidził się powtarzać... - Meggs ostatnio zrobiła się wredna i zaczęła coś gadać o moim wyglądzie. - zaczął gestykulując, jakby wyjaśniał coś upośledzonemu charłakowi. - Uznałem, że zamknę jej jadaczkę jak ją... No, bo na Kaylin to działało, zresztą, to tylko żarty! Ale ta wcale nie przestała się mądrzyć. To ni byłem jej dłużny i się wściekła... nie wiem dlaczego! Dotąd nie denerwowała się aż tak jak jej się odcinałem, ale tym razem... - zrobił niepocieszoną minę psiaka, który nie zrozumiał za co dostał ochrzan od właściciela i dokończył. - Uderzyła mnie! I... TO BOLAŁO. - le gasp! Nowina stulecia; liście od zranionych kobiet bywają bolesne. - A potem zwiała... A podobno się zakochała! Jakoś wcale się tak nie zachowuje. - prychnął z pretensją. Bo przecież sam wiedział najlepiej jak się zachowują zakochani ludzie...
- No, może i o mnie. Ale to nie ważne! Nie w tym tkwi problem! - obruszył się i westchnął, gdy młoda nie mogła nawet nadążyć za opisywaną przezeń sytuacją. Nienawidził się powtarzać... - Meggs ostatnio zrobiła się wredna i zaczęła coś gadać o moim wyglądzie. - zaczął gestykulując, jakby wyjaśniał coś upośledzonemu charłakowi. - Uznałem, że zamknę jej jadaczkę jak ją... No, bo na Kaylin to działało, zresztą, to tylko żarty! Ale ta wcale nie przestała się mądrzyć. To ni byłem jej dłużny i się wściekła... nie wiem dlaczego! Dotąd nie denerwowała się aż tak jak jej się odcinałem, ale tym razem... - zrobił niepocieszoną minę psiaka, który nie zrozumiał za co dostał ochrzan od właściciela i dokończył. - Uderzyła mnie! I... TO BOLAŁO. - le gasp! Nowina stulecia; liście od zranionych kobiet bywają bolesne. - A potem zwiała... A podobno się zakochała! Jakoś wcale się tak nie zachowuje. - prychnął z pretensją. Bo przecież sam wiedział najlepiej jak się zachowują zakochani ludzie...
- Natalie Dark
Re: Stół nauczycielski
Sro Gru 30, 2015 4:20 pm
Wzięła głęboki oddech, widząc niezadowolenie na twarzy rozmówcy, ale pocieszyła się myślą, że przynajmniej postawiła na swoim. Zaczął mówić nieco wolniej i z większym sensem.
Tia. Znając życie, nawet nie ma pojęcia, że to co jest oczywiste dla niego, niekoniecznie musi takie być dla wszystkich innych. Cóż, gdyby wiedział to pewnie nie potrzebowałby teraz pomocy.
Kiwała wolno głową, słuchając jego wyjaśnień. Starała się całkowicie skupić na jego słowach, by nie musieć zmuszać go do większej wylewności niż była konieczna. Naprawdę starała się to wszystko zrozumieć i jakoś wczuć się teraz w jego skórę... albo raczej w skórę Maggi w tej sytuacji, bo to o to się najwyraźniej rozchodziło.
Bomba. Czyli nawet poltergeist ma ciekawsze życie miłosne niż ja.
Westchnęła ciężko, gdy skończył opowiadać całą tę historię.
Pięknie...
Potarła brwi, próbując ująć swe słowa tak, by nawet Irytek ją teraz zrozumiał.
- Całowanie ludzi to dla większości nie są tyko żarty. A jeśli dodatkowo powiedziała Ci wcześniej, że Cię kocha to mogła się spodziewać większej... większego zrozumienia z Twojej strony. Dziewczynie nie łatwo się przed kimś otworzyć i dlatego Twoje zachowanie mogło zaboleć ją bardziej niż zwykle - wyjaśniła najprościej, jak tylko potrafiła.
Wielkie odkrycie. Oberwanie w twarz boli. Widać, że nie przywykłeś do bycia dla otoczenia materialnym i nieprzyjemności z tym związanych.
- Własnie, że się zachowuje. Zachowała się jak zraniona dziewczyna - odpowiedziała nieco zmęczonym głosem. Czuła się teraz trochę, jakby rozmawiała z pięciolatkiem.
- Z resztą, tak z ciekawości. Jak Twoim zdaniem powinna się niby zachowywać zakochana dziewczyna? - Być może zbaczali tu nieco z tematu głównego, ale mimo wszystko, wyjaśnienie sobie tego mogło rzucić nieco światła na cała tę sprawę. Skoro już trzeba było skorygować nieco jego spojrzenie na świat to może warto było je najpierw poznać?
Tia. Znając życie, nawet nie ma pojęcia, że to co jest oczywiste dla niego, niekoniecznie musi takie być dla wszystkich innych. Cóż, gdyby wiedział to pewnie nie potrzebowałby teraz pomocy.
Kiwała wolno głową, słuchając jego wyjaśnień. Starała się całkowicie skupić na jego słowach, by nie musieć zmuszać go do większej wylewności niż była konieczna. Naprawdę starała się to wszystko zrozumieć i jakoś wczuć się teraz w jego skórę... albo raczej w skórę Maggi w tej sytuacji, bo to o to się najwyraźniej rozchodziło.
Bomba. Czyli nawet poltergeist ma ciekawsze życie miłosne niż ja.
Westchnęła ciężko, gdy skończył opowiadać całą tę historię.
Pięknie...
Potarła brwi, próbując ująć swe słowa tak, by nawet Irytek ją teraz zrozumiał.
- Całowanie ludzi to dla większości nie są tyko żarty. A jeśli dodatkowo powiedziała Ci wcześniej, że Cię kocha to mogła się spodziewać większej... większego zrozumienia z Twojej strony. Dziewczynie nie łatwo się przed kimś otworzyć i dlatego Twoje zachowanie mogło zaboleć ją bardziej niż zwykle - wyjaśniła najprościej, jak tylko potrafiła.
Wielkie odkrycie. Oberwanie w twarz boli. Widać, że nie przywykłeś do bycia dla otoczenia materialnym i nieprzyjemności z tym związanych.
- Własnie, że się zachowuje. Zachowała się jak zraniona dziewczyna - odpowiedziała nieco zmęczonym głosem. Czuła się teraz trochę, jakby rozmawiała z pięciolatkiem.
- Z resztą, tak z ciekawości. Jak Twoim zdaniem powinna się niby zachowywać zakochana dziewczyna? - Być może zbaczali tu nieco z tematu głównego, ale mimo wszystko, wyjaśnienie sobie tego mogło rzucić nieco światła na cała tę sprawę. Skoro już trzeba było skorygować nieco jego spojrzenie na świat to może warto było je najpierw poznać?
- Irytek
Re: Stół nauczycielski
Sro Gru 30, 2015 9:45 pm
Co...? Jak to? Całowanie nie było tylko dla żartów? To znaczy, dobra. Wiedział, że pary praktykowały to jako oznakę wspólnego przywiązania, lecz takowe zachowanie nie było dopuszczalne publicznie i prawdziwie zakochani chowali się po kątach lub wychodzili na błonia. Tymi co całowali pod dachem szkoły byli zazwyczaj młodzi chłopcy kradnący buziaki koleżankom, ku ich rozbawieniu lub przeogromnej pretensji. Mimo to potem dalej się przyjaźnili, więc taki gest nie mógł za wiele znaczyć.
- Zrozumienia...? - powtórzył za nią i zmarszczył nos. - Zrozumienia czego? Tego całego k... - kurde, on serio nie umiał tego płynnie wymawiać. Nie w wypadku, gdy dotyczyło jego osoby! Wziął głębszy wdech (jakby w ogóle był mu potrzebny) i westchnął. - "Kochania"? - przewrócił oczami. Jego zachowanie ją zabolało... To super, ale ona jest duchem i nie ma ją prawa nic boleć! Jego teoretycznie też nie powinno, ale okazało się wręcz przeciwnie... Mimo to był innym bytem i najwidoczniej u niego działało to w trochę inny sposób, zwłaszcza w kontakcie z innymi zjawiskami paranormalnymi.
- Jak? - znowu po niej powtórzył i wzruszył ramionami. - A co mnie to... - Wbił wzrok w ścianę za ślizgonką. "Pewnie tak jak Kaylin przy tym nudnym profesorze. Albo Snape przy Evans." Uśmiechnął się lekko na wspomnienie zachowania jej kolegi z domu w labiryncie. Nawet on miał dość męczenia tych dwojga i sobie darował. Po prostu... nie był aż tak okrutny, a oni byli rozczulający. - Powinna się uśmiechać i cieszyć z towarzystwa tej drugiej osoby. Być zawsze obok, nawet jeśli nie byłaby zauważana. Dostrzegać gdyby coś było nie tak... - "W sumie to ona już to wszystko robiła" przeszło mu przez myśl i znowupoczuł zrobiło mu się dziwnie. Schował ręce w kieszenie i zerknął badawczo na czarownicę. Jakby nie chcąc przyznawać się do małego przełomu jaki w nim zaszedł, odburknął z pretensją. - I nie powinna bić z byle powodu. A potem uciekać. W końcu dostała to co chciała! Powiedziała, że nie było źle. To o co jej poszło...
- Zrozumienia...? - powtórzył za nią i zmarszczył nos. - Zrozumienia czego? Tego całego k... - kurde, on serio nie umiał tego płynnie wymawiać. Nie w wypadku, gdy dotyczyło jego osoby! Wziął głębszy wdech (jakby w ogóle był mu potrzebny) i westchnął. - "Kochania"? - przewrócił oczami. Jego zachowanie ją zabolało... To super, ale ona jest duchem i nie ma ją prawa nic boleć! Jego teoretycznie też nie powinno, ale okazało się wręcz przeciwnie... Mimo to był innym bytem i najwidoczniej u niego działało to w trochę inny sposób, zwłaszcza w kontakcie z innymi zjawiskami paranormalnymi.
- Jak? - znowu po niej powtórzył i wzruszył ramionami. - A co mnie to... - Wbił wzrok w ścianę za ślizgonką. "Pewnie tak jak Kaylin przy tym nudnym profesorze. Albo Snape przy Evans." Uśmiechnął się lekko na wspomnienie zachowania jej kolegi z domu w labiryncie. Nawet on miał dość męczenia tych dwojga i sobie darował. Po prostu... nie był aż tak okrutny, a oni byli rozczulający. - Powinna się uśmiechać i cieszyć z towarzystwa tej drugiej osoby. Być zawsze obok, nawet jeśli nie byłaby zauważana. Dostrzegać gdyby coś było nie tak... - "W sumie to ona już to wszystko robiła" przeszło mu przez myśl i znowu
- Natalie Dark
Re: Stół nauczycielski
Sro Gru 30, 2015 10:17 pm
Pokiwała głową w odpowiedzi na wydukanie przez niego pytanie. Nie zamierzała komentować jego problemów z wysłowieniem się w tym temacie. Właściwie, wydawały się jej one nieco zabawne i urocze, ale z cała pewnością nie zamierzała się z nich naśmiewać. To był przecież poważny problem! No dobra. Powiedzmy, że miała teraz mieszane uczucia.
- Tak. Dokładnie. Dziewczyny boją się mówić o swoich uczuciach, bo boją się, że druga strona tego nie odwzajemni. Odwzajemnia? Hura. Szczęście, kwiatki i tak dalej. Niestety, jeśli nie odwzajemnia, to czeka je najczęściej siedzenie gdzieś i zalewanie się łzami. Płeć piękna jest z reguły strasznie przewrażliwiona. - Mimowolnie przewróciła oczami, wspominając niektóre typowe dla jej koleżanek zachowania.
Błagam, powiedzcie mi, że ja tak nie robię...
Westchnęła.
- Ciężko to wszystko szybko wytłumaczyć. - To niestety była prawda. Pomoc komuś w zrozumieniu kobiecej logiki nie była łatwa. Nawet, kiedy obie strony bardzo chciały.
Splotła ręce na piersi, czekając na odpowiedź z jego strony. Dostrzegła, że jego wzrok wędruje gdzieś za nią, na ścianę. Podniosła nieco jedną brew do góry.
Chyba naprawdę się tym przejmuje... jak na niego.
Pokiwała wolno głową.
- Tak, to się zgadza. Zakochane osoby zachowują się tak, gdy wszystko jest w porządku i są szczęśliwe. Niestety, ona jak widać nie była, bo musiałeś coś palnąć. - Urwała, słysząc przedostatnie zdanie.
A no tak.
Jej usta zmieniły się na chwilę w cienką linię.
- Możliwe, że spodziewała się czegoś miłego z twojej strony. Słyszałeś, że kobiety lubią komplementy? Zwłaszcza gdy nie są pewne siebie? -zapytała z lekką nadzieją, że obiło mu się to już o uszy, bo w końcu ten fakt był akurat dość szeroko znany.
- Tak. Dokładnie. Dziewczyny boją się mówić o swoich uczuciach, bo boją się, że druga strona tego nie odwzajemni. Odwzajemnia? Hura. Szczęście, kwiatki i tak dalej. Niestety, jeśli nie odwzajemnia, to czeka je najczęściej siedzenie gdzieś i zalewanie się łzami. Płeć piękna jest z reguły strasznie przewrażliwiona. - Mimowolnie przewróciła oczami, wspominając niektóre typowe dla jej koleżanek zachowania.
Błagam, powiedzcie mi, że ja tak nie robię...
Westchnęła.
- Ciężko to wszystko szybko wytłumaczyć. - To niestety była prawda. Pomoc komuś w zrozumieniu kobiecej logiki nie była łatwa. Nawet, kiedy obie strony bardzo chciały.
Splotła ręce na piersi, czekając na odpowiedź z jego strony. Dostrzegła, że jego wzrok wędruje gdzieś za nią, na ścianę. Podniosła nieco jedną brew do góry.
Chyba naprawdę się tym przejmuje... jak na niego.
Pokiwała wolno głową.
- Tak, to się zgadza. Zakochane osoby zachowują się tak, gdy wszystko jest w porządku i są szczęśliwe. Niestety, ona jak widać nie była, bo musiałeś coś palnąć. - Urwała, słysząc przedostatnie zdanie.
A no tak.
Jej usta zmieniły się na chwilę w cienką linię.
- Możliwe, że spodziewała się czegoś miłego z twojej strony. Słyszałeś, że kobiety lubią komplementy? Zwłaszcza gdy nie są pewne siebie? -zapytała z lekką nadzieją, że obiło mu się to już o uszy, bo w końcu ten fakt był akurat dość szeroko znany.
- Irytek
Re: Stół nauczycielski
Sro Gru 30, 2015 10:32 pm
- ...kwiatki? - zgubiła go, chociaż w jednym się z nią zgadzał; płeć piękna była bardzo przewrażliwiona. I chociaż u żywych panien dało się to jeszcze wyczuć, to z Megg był ten problem, że nie miała w sobie za grosz życiowej energii i jej nastroje były dla rudzielca zupełną tajemnicą. I weź tu się domyśl kiedy naprawdę "nic jej nie jest", a kiedy mówi tak pomimo skrywanego focha. I jeszcze od razu Nat założyła, że to on coś palnął... facet zawsze winny! Takie typowe! Poltergeist prychnął urażony i mruknął. - Nic nie palnąłem! To ona się naśmiewała, więc stwierdziłem, że z Kalin było lepiej, bo fajniej reagowała! I wtedy coś jej odbiło... - a on tylko szczery był! Biedny, niedoceniony chłopina. Gadał jej gorsze teksty i się nie obrażała. Chociaż może ślizgonka miała rację i Megg oczekiwała jakichś komplementów? Ale żeby od niego...? Przecież on nigdy nikomu nic miłego szczerze nie powiedział. To byłoby zwyczajnie nie w jego stylu! - I co teraz? - znowu westchnął. Kurde, wchodziło mu to w nawyk, tak samo jak przewracanie oczami i wzruszanie ramionami. To były jedyne reakcje na jakie było go stać, gdy miał do czynienia z kobietami. Z nimi zwyczajnie nie dało się inaczej. A mimo to... Fajnie było mieć kogoś do pogadania, kogoś kto nie zniknie za kilka lat by nigdy nie wrócić. Skoro i tak był skazany na towarzystwo Sullivan, to bardziej na rękę mu było mieć z nią pozytywne, lub w najgorszym wypadku neutralne relacje. Tylko, że na te drugie już chyba było za późno...
- Natalie Dark
Re: Stół nauczycielski
Sro Gru 30, 2015 10:52 pm
Po ostatnim wyjaśnieniu chłopaka wszystko stało się jasne. Natalie nawet nie zauważyła, kiedy jej ręka powędrowała w stronę twarzy w klasycznym geście facepalm. Drugą dłonią wskazała na niego, jakby chciała zwrócić uwagę na wypowiedziane właśnie przez niego słowa.
- I właśnie TO palnąłeś - wyjaśniła, opuszczając obie ręce i ciężko wzdychając.
Czy można powiedzieć dziewczynie coś gorszego po pocałunku niż to, że z inną było lepiej?
- Irytku, dam Ci radę. Nigdy, ale to nigdy więcej nie mów dziewczynie, że z inna było lepiej. To ZAWSZE będzie wywoływało podobny efekt. One nie lubią być porównywane - wyjaśniła wolno, podkreślając wagę tych słów.
Natalie nigdy nie uważała się za specjalnie uczuciową osobę, dlatego trudno było jej się utożsamiać z kobietami i również jej ciężko było je zrozumieć. Zazwyczaj po prostu je obserwowała i zapamiętywała ich zachowanie w danej sytuacji. W tym wypadku jednak doskonale rozumiała zachowanie Maggie. Gdyby była na jej miejscu, zapewne zrobiłaby to samo. Ba, NA PEWNO zrobiła by to samo. Choć mało prawdopodobne, by kiedykolwiek spotkała ją taka sytuacja. Powiedzmy, że miała zupełnie inny gust do facetów.
Spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem.
"I co teraz?" Dobre pytanie. Łatwo nie będzie.
Westchnęła ciężko i wyprostowała się.
- Jak to co? Jeśli nie chcesz żeby siedziała gdzieś sama i zalewała się łzami to trzeba będzie ją znaleźć i pocieszyć. - Przed oczami pojawiła jej się przerażająca wizja Irytka próbującego się odnaleźć w tej roli.
Nope, to nie jest dobry pomysł.
- Wiesz co? Po chwili zastanowienia stwierdzam że może ja się tym zajmę? Na Ciebie jest jeszcze pewnie wkurzona, a do tego przyda się tu spora dawka empatii.
Nie żebym ja miała jej jakieś wielkie pokłady, ale z pewnością zrozumiem ją lepiej niż Ty.
- Masz pomysł, gdzie mogłabym ją znaleźć?
Od kiedy to ja tak właściwie zaczęłam pomagać ludziom? I to za darmo?
- I właśnie TO palnąłeś - wyjaśniła, opuszczając obie ręce i ciężko wzdychając.
Czy można powiedzieć dziewczynie coś gorszego po pocałunku niż to, że z inną było lepiej?
- Irytku, dam Ci radę. Nigdy, ale to nigdy więcej nie mów dziewczynie, że z inna było lepiej. To ZAWSZE będzie wywoływało podobny efekt. One nie lubią być porównywane - wyjaśniła wolno, podkreślając wagę tych słów.
Natalie nigdy nie uważała się za specjalnie uczuciową osobę, dlatego trudno było jej się utożsamiać z kobietami i również jej ciężko było je zrozumieć. Zazwyczaj po prostu je obserwowała i zapamiętywała ich zachowanie w danej sytuacji. W tym wypadku jednak doskonale rozumiała zachowanie Maggie. Gdyby była na jej miejscu, zapewne zrobiłaby to samo. Ba, NA PEWNO zrobiła by to samo. Choć mało prawdopodobne, by kiedykolwiek spotkała ją taka sytuacja. Powiedzmy, że miała zupełnie inny gust do facetów.
Spojrzała na niego z lekkim zdziwieniem.
"I co teraz?" Dobre pytanie. Łatwo nie będzie.
Westchnęła ciężko i wyprostowała się.
- Jak to co? Jeśli nie chcesz żeby siedziała gdzieś sama i zalewała się łzami to trzeba będzie ją znaleźć i pocieszyć. - Przed oczami pojawiła jej się przerażająca wizja Irytka próbującego się odnaleźć w tej roli.
Nope, to nie jest dobry pomysł.
- Wiesz co? Po chwili zastanowienia stwierdzam że może ja się tym zajmę? Na Ciebie jest jeszcze pewnie wkurzona, a do tego przyda się tu spora dawka empatii.
Nie żebym ja miała jej jakieś wielkie pokłady, ale z pewnością zrozumiem ją lepiej niż Ty.
- Masz pomysł, gdzie mogłabym ją znaleźć?
Od kiedy to ja tak właściwie zaczęłam pomagać ludziom? I to za darmo?
- Irytek
Re: Stół nauczycielski
Sro Gru 30, 2015 11:08 pm
TO? Czyli co? Już miał ją zapytać, ale z jakichś powodów zasłoniła twarz dłonią i nie wyglądała na skorą do dalszej rozmowy. Czy ją też uraził? Czuł, że jest raczej zdemotywowana, ale nastrój nie za bardzo się jej pogorszył. Wreszcie sama wyjaśniła mu co zrobił źle i... miało to nawet sens. Zwłaszcza, gdyby założyć, że całowanie nie było jednak tylko sposobem naigrywania się z kogoś. Szkoda, że pewna blond krukonka mu tego nie wyjaśniła zawczasu...
- Pocieszyć? - ej, był w tym dobry! Tzn umiał wywoływać śmiech, a to chyba to samo, prawda? Już miał się upewnić, gdy nastolatka zmieniła zdanie i sama ofiarowała swoją pomoc. No, to było jeszcze lepsze, bo oznaczało, że nie musiał się wysilać! Z zadowolonym uśmiechem usiadł w powietrzu. Gdyby wiedział, że jak porwie do rozmowy Nat to młoda wszystkim się za niego zajmie, to nie bawiłby się sam w latanie za ludźmi i od lat wykorzystywał w tym celu Darkównę. Tylko kto by się tego po niej spodziewał? - Na pewno nie w twoim dormitorium. - wyszczerzył się. - Zapytaj obrazów, ona wiecznie z nimi gada. Na pewno wiedzą gdzie teraz siedzi. I z miejsca jej powiedz co od niej chcesz. Ma uraz do zielonych. - po tych skromnych wskazówkach pstryknął palcami i zniknął. Skoro zwalił już swoje kłopoty na barki kogoś innego, mógł z czystym sumieniem polecieć dręczyć innych. Chociaż... ciekaw był jak ta rozmowa będzie przebiegać i korzystając ze swej niewykrywalności pod niewidzialną postacią, postanowił szpiegować zatrudnioną mediatorkę.
[zt po następnym poście Natalie]
- Pocieszyć? - ej, był w tym dobry! Tzn umiał wywoływać śmiech, a to chyba to samo, prawda? Już miał się upewnić, gdy nastolatka zmieniła zdanie i sama ofiarowała swoją pomoc. No, to było jeszcze lepsze, bo oznaczało, że nie musiał się wysilać! Z zadowolonym uśmiechem usiadł w powietrzu. Gdyby wiedział, że jak porwie do rozmowy Nat to młoda wszystkim się za niego zajmie, to nie bawiłby się sam w latanie za ludźmi i od lat wykorzystywał w tym celu Darkównę. Tylko kto by się tego po niej spodziewał? - Na pewno nie w twoim dormitorium. - wyszczerzył się. - Zapytaj obrazów, ona wiecznie z nimi gada. Na pewno wiedzą gdzie teraz siedzi. I z miejsca jej powiedz co od niej chcesz. Ma uraz do zielonych. - po tych skromnych wskazówkach pstryknął palcami i zniknął. Skoro zwalił już swoje kłopoty na barki kogoś innego, mógł z czystym sumieniem polecieć dręczyć innych. Chociaż... ciekaw był jak ta rozmowa będzie przebiegać i korzystając ze swej niewykrywalności pod niewidzialną postacią, postanowił szpiegować zatrudnioną mediatorkę.
[zt po następnym poście Natalie]
- Natalie Dark
Re: Stół nauczycielski
Sro Gru 30, 2015 11:30 pm
Oczywiście, życie byłoby zbyt proste gdyby każdy problem można było załatwić poprzez zrzucenie go na barki kogoś innego. Natalie nigdy nie należała do osób, które chętnie dawały się wykorzystywać i jeśli już pomagała, to miała ku temu swoje własne powody. W tym wypadku mogła to być po prostu ciekawość. Sprawa poltergeista zaczynała ją coraz bardziej interesować.
Musi mi się strasznie nudzić, że zamierzam uganiać się za jakąś zjawą i grzebać w jej życiu miłosnym. Z drugiej jednak strony, czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Zjawa zakochana w Irytku? A do tego on przejmujący się jej zachowaniem. Mam nadzieję, że to naprawdę historia warta takiego zachodu.
Opuściła ramiona i spojrzała na niego z wyrazem: "Serio..?" malującym się na twarzy.
To ja staram się Ci tutaj pomóc, a Ty jeszcze każesz mi samej jej szukać?
Pokiwała niechętnie głową.
- Dobra, zapamiętam. - Westchnęła cicho po tym, jak chłopak zniknął, jak się pojawił... jak zwykle.
Po co ja się w to w ogóle wpakowałam?
Odwróciła się na pięcie i udała się w stronę wyjścia z sali.
[z/t]
Musi mi się strasznie nudzić, że zamierzam uganiać się za jakąś zjawą i grzebać w jej życiu miłosnym. Z drugiej jednak strony, czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Zjawa zakochana w Irytku? A do tego on przejmujący się jej zachowaniem. Mam nadzieję, że to naprawdę historia warta takiego zachodu.
Opuściła ramiona i spojrzała na niego z wyrazem: "Serio..?" malującym się na twarzy.
To ja staram się Ci tutaj pomóc, a Ty jeszcze każesz mi samej jej szukać?
Pokiwała niechętnie głową.
- Dobra, zapamiętam. - Westchnęła cicho po tym, jak chłopak zniknął, jak się pojawił... jak zwykle.
Po co ja się w to w ogóle wpakowałam?
Odwróciła się na pięcie i udała się w stronę wyjścia z sali.
[z/t]
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|