Kto ma najstraszniejszy strój?
- Elizabeth Cook
Re: Stół nauczycielski
Nie Mar 09, 2014 9:20 pm
-W to nie wątpię Mruknęła pod nosem na słowa nauczyciela Ladiona. Kiedy zjadła kurczaka zabrała się za sałatkę, a następnie za łososia, jadła niezbyt szybko by mogła każdy inny smak w ustach, jednak po takiej mieszance i te zaczęły się powoli mieszać. Patrzyła katem oka na to jak je i wydawało się jej że je jak świnia w chlewie, a w dodatku ubrudził się cały. Kiedy dziewczyna się najadła chusteczką delikatnie wytarła swoje usta. -Ja nie jem tak dużo jak pan. - Powiedziała łagodnie, a po chwili widząc cukierek niespodziankę lekko zmarszczyła brwi coś czuła, że nauczyciel coś przy nim grzebał, ale nie wiedziała przecież czy to prawda. Zacisnęła delikatnie końcówkę cukierka i pociągnęła w sumie nie wiedząc czy nauczyciel coś przy nim grzebał czy nie. Na jej ustach pojawił się nieśmiały uśmiech, kiedy wcześniej ujrzała oczko, ale w sumie nie powinna się dziwić, ze Ladion może być babiarzem, albo kimś w takim rodzaju.
- Liadon Ichimaru
Re: Stół nauczycielski
Pon Mar 10, 2014 2:39 pm
Z miną dobroczyńcy czekał, aż któraś z Gryfonek sięgnie po cukierek. Elfka zgrabnie wywinęła się z zagrożenia więc z uśmiechem skierował dłoń do Lily. Ta jednak była jakaś nie obecna, markotna. Atmosfra świąt chyba jej nie przypadła do gustu. Z niezręcznej sytuacji wyrwała go Elizabeth sięgając po swój koniec niespodzianki. Może spodziewała się kolejnych fantów?
-W dłoń?- Zapytał spoglądając na Gryfonkę. Można było odnieść wrażenie, że jakiś cień przemknął przez twarz profesora. Być może bagaż niezbyt miłych wspomnień, a może jedynie gra świateł. Po chwili znów się uśmiechnął chcąc odpowiedzieć na pytanie. Nim jednak zdążył rozległ się huk a gęste kłęby fioletowego dymu wystrzeliły z cukierka. Mężczyzna odkaszlnął kilka razy, machając ręką by rozwiać dym. Ten szybko się rozrzedził ukazując długą, kręconą, perłowo białą brodę, której nie powstydził by się mikołaj. Na nosie miał parę okularów, a brzuch wydął mu się bardzo, tak że faktycznie przypominał Mikołaja. Zaśmiał się patrząc w kierunku Elizabeth, która chyba trafiła na gorszą stronę cukierka. Gdy dym się rozwiał ukazały się dwa małe reniferze rogi wyrastające z jej głowy. Nos natomiast jarzył się czerwienią, a i uszy przywodziły na myśl Rudolfa. Liadon poklepał się po swym nowym opasłym brzuchu.
-No nie wiem, czy ktokolwiek je tyle co ja.
Powiedział znowu puszczając oko do Elizabeth. Nawet Dumbledor nie miał tak wspaniałej brody jak on. Zwrócił się znowu do Riley spoglądając znad okularów.
-Świeżo robione paznokcie...- Powiedział żartem. Widać jednak było, że coś nie leżało mu w tym temacie. Chociaż może po prostu się przejadł. Ciężko było powiedzieć przez ten brzuch.
-W dłoń?- Zapytał spoglądając na Gryfonkę. Można było odnieść wrażenie, że jakiś cień przemknął przez twarz profesora. Być może bagaż niezbyt miłych wspomnień, a może jedynie gra świateł. Po chwili znów się uśmiechnął chcąc odpowiedzieć na pytanie. Nim jednak zdążył rozległ się huk a gęste kłęby fioletowego dymu wystrzeliły z cukierka. Mężczyzna odkaszlnął kilka razy, machając ręką by rozwiać dym. Ten szybko się rozrzedził ukazując długą, kręconą, perłowo białą brodę, której nie powstydził by się mikołaj. Na nosie miał parę okularów, a brzuch wydął mu się bardzo, tak że faktycznie przypominał Mikołaja. Zaśmiał się patrząc w kierunku Elizabeth, która chyba trafiła na gorszą stronę cukierka. Gdy dym się rozwiał ukazały się dwa małe reniferze rogi wyrastające z jej głowy. Nos natomiast jarzył się czerwienią, a i uszy przywodziły na myśl Rudolfa. Liadon poklepał się po swym nowym opasłym brzuchu.
-No nie wiem, czy ktokolwiek je tyle co ja.
Powiedział znowu puszczając oko do Elizabeth. Nawet Dumbledor nie miał tak wspaniałej brody jak on. Zwrócił się znowu do Riley spoglądając znad okularów.
-Świeżo robione paznokcie...- Powiedział żartem. Widać jednak było, że coś nie leżało mu w tym temacie. Chociaż może po prostu się przejadł. Ciężko było powiedzieć przez ten brzuch.
- Riley Acquart
Re: Stół nauczycielski
Pon Mar 10, 2014 6:33 pm
Brunetka miała przeczucie co do tego zaczarowanego cukierka. Na pierwszy żyt oka wydawał się być on podpadający. Nie myliła się. Kolejny wybuch i kolejna fala śmiechu rozniosła się po Wielkiej Sali na widok dwójki ofiar żartów profesora Liadona. Oczywiście sam profesor też dał się ponieść swoim psikusom zmieniając się w samego Świętego. Riley jako Mikołajowa z początku czuła się osamotniona i wyobcowana w tym śmiesznym wdzianku, jednak teraz gdy dołączył do niej sam Św. Mikołaj i Renifer odczuła ulgę i radość. Radość również z tego, że jej strój nie był wcale taki zły. Gdyby trafiła na czary dodające brodę czy rogi ,wówczas nie miałaby z takiej przemiany tyle radości.
Jedyne czego teraz żałowała, to utrata wiedzy co do ręki profesora Ichimaru. Zamieszanie jakie wywołał wybuch pozwoliło nauczycielowi obrócić swoją odpowiedź na jej pytanie w prosty żart. Szkoda, bo dziewczyna ciekawa była ran i historii związanej z ręką profesora. Mówi się trudno. Gryfonka nie miała zamiaru naciskać na wyjawienia tego sekretu.
Chwilę po tym zamieszaniu Riley odparła:
- Tylko niech Pan teraz nie myśli, że jako pani Mikołajowa będę usługiwać świętemu Mikołajowi. Nic z tego. Prędzej piekło zamarznie, niż tak się stanie – zażartowała leciutko, choć w jej głosie można było wyczuć odrobinę powagi.
Jedyne czego teraz żałowała, to utrata wiedzy co do ręki profesora Ichimaru. Zamieszanie jakie wywołał wybuch pozwoliło nauczycielowi obrócić swoją odpowiedź na jej pytanie w prosty żart. Szkoda, bo dziewczyna ciekawa była ran i historii związanej z ręką profesora. Mówi się trudno. Gryfonka nie miała zamiaru naciskać na wyjawienia tego sekretu.
Chwilę po tym zamieszaniu Riley odparła:
- Tylko niech Pan teraz nie myśli, że jako pani Mikołajowa będę usługiwać świętemu Mikołajowi. Nic z tego. Prędzej piekło zamarznie, niż tak się stanie – zażartowała leciutko, choć w jej głosie można było wyczuć odrobinę powagi.
- Elizabeth Cook
Re: Stół nauczycielski
Pon Mar 10, 2014 8:45 pm
Dziewczyna pociągnęła za cukierek i pomachała lekko ręką kaszląc cicho. Po chwili ku jej zdziwieniu pojawił się strój mikołaja który dostał nauczyciel. Sama dostała dziwne rogi i czerwony nos, rękami lekko dotknęła rogów, a nosem śmiesznie poruszyła. Na jej ustach pojawił się grymas, a po chwili lekki uśmiech, wiedziała, że coś z tym cukierkiem było nie tak,a mimo to pociągnęła, w sumie nie żałowała. Jest mikołajowa, mikołaj i renifer, jakoś tak wyglądało jak mała banda zoo.-W to nie wątpię. - Powiedziała sama do siebie i powoli popijała sok pomarańczowy z szklanki. Dziwnie było spędzić miło czas i w miłym towarzystwie, było to dla niej dziwne, i nie bardzo wiedziała jak na to zareagować. Siedziała w milczeniu zawsze była małomówna, może dlatego, że sama woli słuchać, co wcale jej to nie przeszkadzało.
- Liadon Ichimaru
Re: Stół nauczycielski
Pon Mar 10, 2014 9:52 pm
Poprawił okulary na nosie dokładając sobie nieco kurczaka. To chyba to już ostatni z trzynasty, w końcu był na diecie. Poklepał się po pękatym brzuchu i starając się zaśmiać jak prawdziwy gwiazdor, który chce zaraz rozdać prezenty. Chociaż temu gronu z pewnością bardziej przydałyby się rózgi. Spojrzał na gryfonkę a kącik jego ust lekko się uniósł. Dowcip który wpadł mu do głowy w oczywistym odwecie nie był zbyt smaczny więc zostawił go dla siebie.
-Jeszcze raz co ma zamarznąć?- zapytał unosząc różdżkę z błyskiem w oku. Zaraz ją jednak odłożył zabierając się za nałożonego kurczaka. Nic więcej nie dodał na temat ręki, będzie to chyba dręczyć dziewczynę. Jednak nie każda tajemnica była do odkrycia. Zasępił się przez moment żując kurczaka. Coś z ie wesołych myśli musiało odbić się na jego twarzy, ale szybko wzdrygnął się przywracając radosny wyraz twarzy. Spojrzał na milczącą Elizabeth.
-Spokojnie pozbędziemy się tych dodatków zaraz po świętach. Swoją drogą to może być całkiem motywujące zadanie domowe...-mruknął zamyśliwszy się na moment.- W takim razie wam też trzeba dorobić coś trwalszego.
Zwrócił się w kierunku gryfonek.
-Jeszcze raz co ma zamarznąć?- zapytał unosząc różdżkę z błyskiem w oku. Zaraz ją jednak odłożył zabierając się za nałożonego kurczaka. Nic więcej nie dodał na temat ręki, będzie to chyba dręczyć dziewczynę. Jednak nie każda tajemnica była do odkrycia. Zasępił się przez moment żując kurczaka. Coś z ie wesołych myśli musiało odbić się na jego twarzy, ale szybko wzdrygnął się przywracając radosny wyraz twarzy. Spojrzał na milczącą Elizabeth.
-Spokojnie pozbędziemy się tych dodatków zaraz po świętach. Swoją drogą to może być całkiem motywujące zadanie domowe...-mruknął zamyśliwszy się na moment.- W takim razie wam też trzeba dorobić coś trwalszego.
Zwrócił się w kierunku gryfonek.
- Random Random
Re: Stół nauczycielski
Wto Mar 11, 2014 10:21 am
Riley widocznie była bardzo głodna bo z sali wyszła bardzo szybko i była już przy stole nauczycielskim. Była też tam Elen, przyjaciółka Chloe z lat dzieciństwa. Usiadła sobie obok Puchonki i uśmiechnęła się do niej.
-Dzień dobry, już jestem, czy coś mnie ominęło?-zapytała się wszystkich zebranych przy wieczerzy. Rozejrzała się po stole, było wszystko czego dusza mogła pragnąć więc niemal od razu chciała się rzucić na jedzenie, lecz przypomniała sobie, że są w końcu święta, ona co prawda obchodzi je nieco później, gdyż jest wyznania prawosławnego, lecz jej to nie przeszkadzało przystosować się do innych, większości.
-Czy ktoś już odmawiał modlitwę przed wieczerzą?-zapytała ponownie wszystkich i spojrzała na nauczyciela.
-W mojej tradycji zawsze najstarszy mężczyzna ją odmawia, czy zechciałby pan czynić honory gospodarza domu?-zwróciła się tym razem do niego i uśmiechnęła zachęcająco do niego. Nie było w tym żadnego podtekstu erotycznego, broń Boże, tylko zwyczajna prośba poparta szczerym uśmiechem.
-Dzień dobry, już jestem, czy coś mnie ominęło?-zapytała się wszystkich zebranych przy wieczerzy. Rozejrzała się po stole, było wszystko czego dusza mogła pragnąć więc niemal od razu chciała się rzucić na jedzenie, lecz przypomniała sobie, że są w końcu święta, ona co prawda obchodzi je nieco później, gdyż jest wyznania prawosławnego, lecz jej to nie przeszkadzało przystosować się do innych, większości.
-Czy ktoś już odmawiał modlitwę przed wieczerzą?-zapytała ponownie wszystkich i spojrzała na nauczyciela.
-W mojej tradycji zawsze najstarszy mężczyzna ją odmawia, czy zechciałby pan czynić honory gospodarza domu?-zwróciła się tym razem do niego i uśmiechnęła zachęcająco do niego. Nie było w tym żadnego podtekstu erotycznego, broń Boże, tylko zwyczajna prośba poparta szczerym uśmiechem.
- Riley Acquart
Re: Stół nauczycielski
Wto Mar 11, 2014 6:37 pm
Gdy usłyszała od profesora Liadona o pracy domowej, to momentalnie zamarła. Dosłownie zimny dreszcze przeszedł jej po całym ciele. Riley automatycznie sięgnęła po swoją różdżkę i wycelowała w nauczyciela w myślach szukając jakiegoś przeciw zaklęcia. Zaklęcia obronnego, które odbiłoby czar o którym straszył ich przebrany św. Mikołaj.
- Nie można zadawać prac domowych na święta. To wbrew regulaminowi szkoły! – odparła w panice, wciąż ściskając mocno różdżkę w swej dłoni. Oczywiście nie miała pojęcia co jest zawarte w regulaminie Hogwartu, ale wolała na wszelki wypadek improwizować.
- Nauka w okresie świątecznym to grzech. Grzech śmiertelny. Chyba nie chce mieć Pan profesor tyle niewinnych owieczek na sumieniu.
- Nie można zadawać prac domowych na święta. To wbrew regulaminowi szkoły! – odparła w panice, wciąż ściskając mocno różdżkę w swej dłoni. Oczywiście nie miała pojęcia co jest zawarte w regulaminie Hogwartu, ale wolała na wszelki wypadek improwizować.
- Nauka w okresie świątecznym to grzech. Grzech śmiertelny. Chyba nie chce mieć Pan profesor tyle niewinnych owieczek na sumieniu.
- Lily Evans
Re: Stół nauczycielski
Wto Mar 11, 2014 8:55 pm
Uśmiechnęła się pod nosem, starając się zapanować nad własnym głosem i ciałem i normalnie uczestniczyć w tej świątecznej uczcie bez potrzebnego odwracania się wstecz. No ale to nie było wcale takie łatwe zadanie, przynajmniej dla niej, bo musiała się pilnować by nie zdradzić się z niepotrzebnymi uczuciami, jeszcze ktoś zauważy, a Lily nie miała sił by się tłumaczyć. Przyglądała się więc wesoło gawędzącym dziewczynom z profesorem Ichimaru, po czym rzuciła krótkie spojrzenie w stronę profesora Dumbledora, by zatrzymać swój wzrok na drzwiach przez które nikt nowy nie wszedł. Nikt, kogo z takim upragnieniem chciała ujrzeć, ale cóż się na to poradzi? No właśnie nic. Wypuściła cicho powietrze, poprawiła ponownie kosmyk rudych włosów i nałożyła sobie na talerz kawałek ciasta, zastanawiając się nad kilkoma sprawami. Jakoś nie potrafiła się śmiać z tego, co działo się wokół niej, jakby żyła w innym wymiarze.
- Profesorze Ichimaru.... - zaczęła rudowłosa nieco zachrypniętym głosem. - Czego właściwie profesor będzie Nas uczył?
Zastanawiało ją to w sumie, bo słyszała co nieco na jego temat, ale nikt jeszcze nie wiedział jaka jest jego funkcja. Uczęszczała zresztą na większość szkolnych przedmiotów i nie kojarzyła go z żadnego.
- Profesorze Ichimaru.... - zaczęła rudowłosa nieco zachrypniętym głosem. - Czego właściwie profesor będzie Nas uczył?
Zastanawiało ją to w sumie, bo słyszała co nieco na jego temat, ale nikt jeszcze nie wiedział jaka jest jego funkcja. Uczęszczała zresztą na większość szkolnych przedmiotów i nie kojarzyła go z żadnego.
- Elizabeth Cook
Re: Stół nauczycielski
Wto Mar 11, 2014 9:02 pm
Siedziała w milczeniu sącząc swój sok pomarańczowy w jak śmiesznym przebraniu Rudolfa. Im dłużej tu siedziała tym więcej osób się tutaj zjawiało, w sumie nie bała się nowych i znajomych twarzy co bardziej obawiała się jakoś dziwnego wyśmiania z jej strony. Nie wiedziała czemu tak pomyślała, ale pewnie to przez fakt iż nie jest zbyt pewna siebie co na ogól u niej nie widać. Po paru minutach dziewczyna pokiwała Chloe na przywitanie -Wszyscy już jedli, a nie sadzę by nauczyciel chciał zmówić modlitwę. Powiedziała spokojnie do Chloe i na jej słowa,a po chwili wzdrygnęła się na słowa o pracy domowej. -Praca domowa w święta ? Niech się pan zlituje. P- Powiedziała błagalnym tonem do niego, lecz po chwili na jej ustach pojawił się uśmiech, co prawda był nieco wymuszony, ale jednak. Kątem oka rozejrzała się po sali w sumie było czworo dziewcząt i jeden nauczyciel, ciekawił ją fakt, czy jacyś chłopcy zostali na święta, chociaż nie przeszkadzał jej brak facetów.
- Liadon Ichimaru
Re: Stół nauczycielski
Wto Mar 11, 2014 10:27 pm
//Riley, twojego posta ustawiłem w kolejności jako ostatniego. Mam na dzieje, że Ci to nie przeszkadza a mi pomoże poprawnie odegrać postać bez ignorowania nikogo.//
Uśmiechał się na do swoich myśli. Wizja uczniów latających po korytarzach w desperackich próbach odtransmutowania sobie niemiłych dodatków rozbawiła go. Był też przekonany, że taka motywacja zadziałała by dużo lepiej niż jakikolwiek system ocen. Kto by chciał do końca chodzić z rogami czy takim brzuchem jak on. Na moment jego wzrok odciągnęła zbliżająca się do stołu krukonka. Właściwie zobaczył ją kątem oka, ale od razu przyciągnęła jego uwagę. Jasne włosy, szafirowe oczy, ale przede wszystkim ta aura. Wzrok mu się przez chwilę zamglił gdy wspomnienia zaczęły powracać. Właśnie w tym zamku poznał dziewczynę, pół wille która sprawiła że życie stało się nie tylko znośne ale i wspaniałe. Niemal zaśmiał się słysząc jej słowa. Van była bardzo podobna, zawsze miała takie dziwne pomysły. Sprawiała wrażenie najniewinniejszej istoty na...
Z krainy fantazji wyrwały go słowa wyraźnie do niego skierowane.
- Ani najstarszy, ani gospodarzem nie jestem.- Powiedział odwzajemniając uśmiech i wskazując palcem profesora Dumbledora, który właśnie nakładał sobie na głowę ogromny kapelusz wykonany z nachosów.- Zresztą w takim gronie lepiej tego unikać. Każdy ma inne podejście do duchowości.
Puścił porozumiewawcze oko. Jego nosa nie można było oszukać. Od razu poznał, iż dziewczyna nie jest zwyczajna. Zwrócił się teraz do Gryfnki, która wreszcie się odezwała.
-Oo. A jednak możesz mówić. Już chciałem się założyć, że dostałaś Jęzlepem. -Przyjrzał się jej chwile swymi wściekle zielonymi oczyma. Można było odnieść wrażenie, że coś faktycznie w nich żyje. Świdrujące spojrzenie po chwili ustąpiło. W końcu każdy ma swoje demony. Liadon bardzo dobrze to rozumiał, bo sam od lat zwalczał swoje.- Transmutacji. Profesor Macgonagal nie czuje się ostatnio najlepiej, więc zostałem poproszony o pomoc. Spokojnie tylko żartowałem z tymi zadaniami.-Dodał szybko spoglądając na błagalne spojrzenie Elizabeth.- Sprawdzać to wszystko w święta dajcie spokój...
Powiedział uśmiechając się i ogarniając wszystkich spojrzeniem. Wszyscy śmiali się rozmawiali i jedli. Po prostu sielanka. W następnym jednak momencie głośno huknęło, a seria zdarzeń potoczyła się w nie wiarygodnym tempie jak szybki pokaz slajdów. W jednej sekundzie błysło a Liadon stał wyprostowany z uniesioną różdżką. Jego oczy wydawały się pochłonięte przez zieleń, która teraz przywodziła na myśl jedynie gniew natury. Twarz wyrażająca nic ponad zimną determinację, jakby już tysięczny raz stawiała czoła śmierci. Cała jego postać wydała się w tej chwili większa, przytłaczająca wręcz. A może właśnie tak było. Efekty wcześniejszych czarów zniknęły. Nie było śladu po brzuchu czy brodzie. Nie było śladu po tym całkiem wesołym profesorze. W tym samym momencie Riley kuliła się w srebrnej połyskującej kuli, która zdawała się szybko kurczyć. Tak jakby miała zgnieść uczennicę, która wciąż była w elfim stroju. Znowu huknęło.
Dziewczyna wylądowała na swoim miejscu, cała i zdrowa. No może nieco oszołomiona tym wszystkim. Pomiędzy nią a Liadonem stał dyrektor szkoły, odwrócony tyłem do stołu. W magiczny sposób oboje znajdowali się kawałek dalej. Ciężko było powiedzieć, czy to stół ze wszystkimi gośćmi uskoczył, czy tylko dwójka czarodziejów się przeniosła.
-Liadonie! Chyba nie sądzisz, że chciała Cię zaatakować!- Zagrzmiał Dumbledor, a wyraz jego twarzy pozostawał widoczny tylko dla Liadona, który zamarł.- To był zwykły dowcip.
Sędziwy mag odwrócił się z dobrodusznym uśmiechem. Zupełnie jakby to co się stało było tak naturalne i normalne jak parzenie herbaty. Obejmował on za ramiona Wilkołaka, w którego oczach wygasał żar. Wciąż jednak wydawał się większy niż wcześniej. Jakby w krótkiej chwili przybrał kilka kilogramów mięśni. A może była to magiczna aura. Dumbledore potrząsnął nim.
-Jako, że profesor Ichimaru przyjechał nie dawno, nie miałem okazji przedstawić go wam wszystkim. No i oczywiście ostrzec. - Tu oczy zajaśniały mu ognikami, jak gdyby uważał to za dość zabawne.- Można powiedzieć, że profesor Liadon jest emerytowanym aureorem. Dlatego lepiej nie wpadać do jego gabinetu z wyciągniętą różdżką, no chyba że chce się otrzymać coś więcej niż różki.
Dodał uśmiechając się. Po stole potoczył się cichy chichot. Wszystko to wydarzyło się tak szybko, że nie wszyscy zdali sobie nawet sprawę z tego co się stało. Ba nawet nie zauważyli poruszenia. Obaj czarodzieje zasiedli na swoich pierwotnych miejscach, z czego Liadon nieco się ociągał.
-Przepraszam za tą karuzelę...- Powiedział starając się uśmiechnąć nie tylko do niej, ale do wszystkich naokoło.- Refleks szybszy niż rozum, to się zdarza.
Lewą ręką odłożył na stół złoty kielich. Był cały powgniatany i powyginany. Najwidoczniej w czasie tej całej akcji dostał jakimś zaklęciem. No chyba, że to profesor go tak ścisnął...
Uśmiechał się na do swoich myśli. Wizja uczniów latających po korytarzach w desperackich próbach odtransmutowania sobie niemiłych dodatków rozbawiła go. Był też przekonany, że taka motywacja zadziałała by dużo lepiej niż jakikolwiek system ocen. Kto by chciał do końca chodzić z rogami czy takim brzuchem jak on. Na moment jego wzrok odciągnęła zbliżająca się do stołu krukonka. Właściwie zobaczył ją kątem oka, ale od razu przyciągnęła jego uwagę. Jasne włosy, szafirowe oczy, ale przede wszystkim ta aura. Wzrok mu się przez chwilę zamglił gdy wspomnienia zaczęły powracać. Właśnie w tym zamku poznał dziewczynę, pół wille która sprawiła że życie stało się nie tylko znośne ale i wspaniałe. Niemal zaśmiał się słysząc jej słowa. Van była bardzo podobna, zawsze miała takie dziwne pomysły. Sprawiała wrażenie najniewinniejszej istoty na...
Z krainy fantazji wyrwały go słowa wyraźnie do niego skierowane.
- Ani najstarszy, ani gospodarzem nie jestem.- Powiedział odwzajemniając uśmiech i wskazując palcem profesora Dumbledora, który właśnie nakładał sobie na głowę ogromny kapelusz wykonany z nachosów.- Zresztą w takim gronie lepiej tego unikać. Każdy ma inne podejście do duchowości.
Puścił porozumiewawcze oko. Jego nosa nie można było oszukać. Od razu poznał, iż dziewczyna nie jest zwyczajna. Zwrócił się teraz do Gryfnki, która wreszcie się odezwała.
-Oo. A jednak możesz mówić. Już chciałem się założyć, że dostałaś Jęzlepem. -Przyjrzał się jej chwile swymi wściekle zielonymi oczyma. Można było odnieść wrażenie, że coś faktycznie w nich żyje. Świdrujące spojrzenie po chwili ustąpiło. W końcu każdy ma swoje demony. Liadon bardzo dobrze to rozumiał, bo sam od lat zwalczał swoje.- Transmutacji. Profesor Macgonagal nie czuje się ostatnio najlepiej, więc zostałem poproszony o pomoc. Spokojnie tylko żartowałem z tymi zadaniami.-Dodał szybko spoglądając na błagalne spojrzenie Elizabeth.- Sprawdzać to wszystko w święta dajcie spokój...
Powiedział uśmiechając się i ogarniając wszystkich spojrzeniem. Wszyscy śmiali się rozmawiali i jedli. Po prostu sielanka. W następnym jednak momencie głośno huknęło, a seria zdarzeń potoczyła się w nie wiarygodnym tempie jak szybki pokaz slajdów. W jednej sekundzie błysło a Liadon stał wyprostowany z uniesioną różdżką. Jego oczy wydawały się pochłonięte przez zieleń, która teraz przywodziła na myśl jedynie gniew natury. Twarz wyrażająca nic ponad zimną determinację, jakby już tysięczny raz stawiała czoła śmierci. Cała jego postać wydała się w tej chwili większa, przytłaczająca wręcz. A może właśnie tak było. Efekty wcześniejszych czarów zniknęły. Nie było śladu po brzuchu czy brodzie. Nie było śladu po tym całkiem wesołym profesorze. W tym samym momencie Riley kuliła się w srebrnej połyskującej kuli, która zdawała się szybko kurczyć. Tak jakby miała zgnieść uczennicę, która wciąż była w elfim stroju. Znowu huknęło.
Dziewczyna wylądowała na swoim miejscu, cała i zdrowa. No może nieco oszołomiona tym wszystkim. Pomiędzy nią a Liadonem stał dyrektor szkoły, odwrócony tyłem do stołu. W magiczny sposób oboje znajdowali się kawałek dalej. Ciężko było powiedzieć, czy to stół ze wszystkimi gośćmi uskoczył, czy tylko dwójka czarodziejów się przeniosła.
-Liadonie! Chyba nie sądzisz, że chciała Cię zaatakować!- Zagrzmiał Dumbledor, a wyraz jego twarzy pozostawał widoczny tylko dla Liadona, który zamarł.- To był zwykły dowcip.
Sędziwy mag odwrócił się z dobrodusznym uśmiechem. Zupełnie jakby to co się stało było tak naturalne i normalne jak parzenie herbaty. Obejmował on za ramiona Wilkołaka, w którego oczach wygasał żar. Wciąż jednak wydawał się większy niż wcześniej. Jakby w krótkiej chwili przybrał kilka kilogramów mięśni. A może była to magiczna aura. Dumbledore potrząsnął nim.
-Jako, że profesor Ichimaru przyjechał nie dawno, nie miałem okazji przedstawić go wam wszystkim. No i oczywiście ostrzec. - Tu oczy zajaśniały mu ognikami, jak gdyby uważał to za dość zabawne.- Można powiedzieć, że profesor Liadon jest emerytowanym aureorem. Dlatego lepiej nie wpadać do jego gabinetu z wyciągniętą różdżką, no chyba że chce się otrzymać coś więcej niż różki.
Dodał uśmiechając się. Po stole potoczył się cichy chichot. Wszystko to wydarzyło się tak szybko, że nie wszyscy zdali sobie nawet sprawę z tego co się stało. Ba nawet nie zauważyli poruszenia. Obaj czarodzieje zasiedli na swoich pierwotnych miejscach, z czego Liadon nieco się ociągał.
-Przepraszam za tą karuzelę...- Powiedział starając się uśmiechnąć nie tylko do niej, ale do wszystkich naokoło.- Refleks szybszy niż rozum, to się zdarza.
Lewą ręką odłożył na stół złoty kielich. Był cały powgniatany i powyginany. Najwidoczniej w czasie tej całej akcji dostał jakimś zaklęciem. No chyba, że to profesor go tak ścisnął...
- Random Random
Re: Stół nauczycielski
Sro Mar 12, 2014 9:15 am
Siedziała w tym dziwnym towarzystwie, prawie się czuła jak na świętach u siebie w rodzinie, cóż urok świąt. Spotykasz masę dziwaków, zaczynasz z nimi rozmawiać a później się z nimi zaprzyjaźniasz. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech na samą myśl o zwariowanych znajomych, których nie miała za wiele. Szkoda tylko, że obecnie były wśród nauczycieli, bo chciała poruszyć w damskim gronie pewną kwestię czego nie wypadało robić przy pedagogach. Kątem oka dostrzegła burzę loków, rudych, jak ogień wijących się i okalających bledszą niż zazwyczaj twarzyczkę Lily. Na reszcie ktoś, z kim będzie można pomówić o sprawach szkolnych, w dodatku była tak samo entuzjastycznie nastawiona do nauki co Chloe, jedyne w czym się nie zgadzały i w czym rywalizowały były eliksiry. Dopiero teraz dostrzegła jej obecność, dziwne, może po prostu była zbyt roztargniona. Młoda Evans wyglądała źle, jakby przeszła jakąś ciężką chorobę.
-Um... Lily, cieszę się, że tu jesteś. Chciałabym później porozmawiać z tobą o czymś na osobności.-zwróciła się do rudowłosej dziewczyny i uśmiechnęła do niej. Jej wzrok szybko pobiegł w stronę głosu profesora, który zaczął mówić. Miał uroczy głos, przynajmniej ona odniosła takie wrażenie. Wspomniał coś o pracach domowych, na co blondyneczka się ucieszyła w głębi swojej kujońskiej duszy, jednak wszyscy reagowali z dezaprobatą więc wolała się nie wychylać. Rozejrzała się po stole, było mnóstwo pysznych rzeczy, jednak ona jakoś nie miała ochoty na to by próbować którejkolwiek z nich. Coś zacisnęło się na żołądku Chloe i nie pozwoliło jej przełknąć ani kęsa. Dziwne, na ogół nie brakowało jej apetytu. Zamilkła, nigdy nie była w tak dużym gronie, a jeśli już właśnie milczała, nie wiedziała co ma powiedzieć i czy to co powie nie będzie złe, znowu przysporzy sobie kłopotów.
-Um... Lily, cieszę się, że tu jesteś. Chciałabym później porozmawiać z tobą o czymś na osobności.-zwróciła się do rudowłosej dziewczyny i uśmiechnęła do niej. Jej wzrok szybko pobiegł w stronę głosu profesora, który zaczął mówić. Miał uroczy głos, przynajmniej ona odniosła takie wrażenie. Wspomniał coś o pracach domowych, na co blondyneczka się ucieszyła w głębi swojej kujońskiej duszy, jednak wszyscy reagowali z dezaprobatą więc wolała się nie wychylać. Rozejrzała się po stole, było mnóstwo pysznych rzeczy, jednak ona jakoś nie miała ochoty na to by próbować którejkolwiek z nich. Coś zacisnęło się na żołądku Chloe i nie pozwoliło jej przełknąć ani kęsa. Dziwne, na ogół nie brakowało jej apetytu. Zamilkła, nigdy nie była w tak dużym gronie, a jeśli już właśnie milczała, nie wiedziała co ma powiedzieć i czy to co powie nie będzie złe, znowu przysporzy sobie kłopotów.
- Elizabeth Cook
Re: Stół nauczycielski
Sro Mar 12, 2014 4:05 pm
Na jej ustach pojawił się lekki uśmiech lekki ta atmosfera taka... świąteczna nawet i jej się podobała. Po chwil i jej oczy rozszerzyły się widząc profesora Ichimaru, który stał i jakby zmieniał się. To było dziwne i trochę przerażające jednocześnie. Dziewczyna odsunęła się w stronę Chloe tak ,że stykały się ramionami, kiedy nauczyciel się uspokoił ta dopiero wtedy rozluźniła się. Wszystko stało się tak szybko więc nie wiedziała czy to jej głowa już płata figle czy po prostu oszalała. Stała w milczeniu i odsunęła się od dziewczyny i kiedy ta coś powiedziała pokiwała głową na zgodę -Uhum dobra, później. - Wymamrotała cicho do koleżanki. Palcami dotknęła swój czerwony nos, a po chwili spojrzała na profesora, który i tak już nie miał swojego stroju, na jej ustach pojawił się grymas. Nie lubiła się przebierać, a zwłaszcza za jakieś zwierzęta, których (większości) się bała. Z jej ust wydobyło się ciche westchnienie więc usłyszeć to mogła jedynie Chloe i profesor Ichimaru. Dojadła swój kawałek kurczaka i sałatki i dopiła swój sok, najadła się więc humor całkiem jej dopisywał. Ręce wytarła w chusteczkę, która była na stole powoli i nie spiesznie. -Kiedy zniknie mi to coś ?. - Spytała po chwili palcem wskazując na swoje rogi i czerwony nos, odwróciła się w stronę mężczyzny marszcząc brwi z lekko zirytowana.
- Riley Acquart
Re: Stół nauczycielski
Sro Mar 12, 2014 6:44 pm
Incydent, który zaszedł przy bożonarodzeniowym stole niesamowicie zaskoczył Gryfonkę. Przez chwilę nie wiedziała nawet co się stało. Wszystko potoczyło się tak szybko, że z trudem można było dostrzec szczegóły tej zwariowanej akcji. Nawet Riley, pałkarz Gryffindoru której refleks był ponadprzeciętny, nie zorientowała się jak doszło do tego zdarzenia.
Gdy później okazało się, że profesor Liadon to emerytowany auror, dziewczyna wcale się nie zdziwiła. Wszystko zaczęło do siebie pasować. I niesamowity refleks nauczyciela, jak i jego dłoń skrywana w rękawiczce. Ukrywały z pewnością jakieś paskudne rany zadane przez czarno magicznych czarnoksiężników. Jako auror miał pewnie niesamowity bagaż doświadczeń i to nieszczególnie dobrych doświadczeń.
- Refleks godny pozazdroszczenia – odparła spokojnie na słowa profesora, spoglądając na niego teraz z odrobiną nutką podziwu
– Teraz już wiem co znaczy Magia Świąt.
O dziwo brunetka szybko doszła do siebie. Zapewne wszystko dzięki interwencji Dumbledora, który ocalił ją przez destrukcyjnym zaklęcie byłego aurora.
Gdy później okazało się, że profesor Liadon to emerytowany auror, dziewczyna wcale się nie zdziwiła. Wszystko zaczęło do siebie pasować. I niesamowity refleks nauczyciela, jak i jego dłoń skrywana w rękawiczce. Ukrywały z pewnością jakieś paskudne rany zadane przez czarno magicznych czarnoksiężników. Jako auror miał pewnie niesamowity bagaż doświadczeń i to nieszczególnie dobrych doświadczeń.
- Refleks godny pozazdroszczenia – odparła spokojnie na słowa profesora, spoglądając na niego teraz z odrobiną nutką podziwu
– Teraz już wiem co znaczy Magia Świąt.
O dziwo brunetka szybko doszła do siebie. Zapewne wszystko dzięki interwencji Dumbledora, który ocalił ją przez destrukcyjnym zaklęcie byłego aurora.
- Liadon Ichimaru
Re: Stół nauczycielski
Sro Mar 12, 2014 10:17 pm
Profesor wyraźnie zmarkotniał przez całą tą sytuację. Wpatrywał się tępo w stół i wydawało się, że coś do siebie mruczy. Czasem dało się wychwycić kilka słów; „... ta Aureor...”, „nigdy nie...”, czy jeszcze mniej zrozumiały bełkot, który mógł się wydać obcym językiem. Prawda była taka, że nigdy nie był oficjalnym Aureorem, ale jego zajęcia były mocno z tym powiązane. Wątpił by wielu zniewieściałych czarodziejów z Ministerstwa miało okazję przeżyć choć połowę z jego przygód. Mimo to spoglądał czasem w stronę sędziwego dyrektora z wdzięcznością. On zawsze dawał drugą szansę.
-C, Co?- Powiedział nieco wyrwany z własnych myśli spoglądając na Elizabeth, której nos wciąż jarzył się czerwienią. -Emm... to.. Trzeba transmutować, albo inaczej usunąć. Jeśli jesteś już tym zmęczona to mogę...
Powiedział spoglądając po rogach. Tak naprawdę jej wygląd dodał mu dość mocno otuchy. Wyglądała przekomicznie. Może wprowadzi taką karę za spóźnianie na lekcje, albo złe oceny. Zawsze będzie chodził wesoły. Ale dopiero Riley sprawiła, że usta drgnęły mu i zawitał na nich szczery uśmiech. Podrapał się lewą, odzianą w rękawiczkę dłonią po nosie, tłumiąc tak chichot.
-Taa... Magia Świąt...- Powiedział przyglądając się dziewczynie przez chwilę. Jego refleks był w połowie cechą Wilkołaka, a w połowie wyuczonym nawykiem. Kilkunastoletni czarodziej z pewnością nie mógł zdążyć z przeciw zaklęciem. Spodziewał się po niej dużo gorszej reakcji, no ale nie będzie narzekał. Zresztą interwencja Dumbledora uspokoiła by każdego. Uśmiechnął się przyjaźnie do Gryfonki przeskakując spojrzeniem po uczniach. Znowu zatrzymał się dłużej na Chloe.
-Mam nadzieję, że się nie zraziłaś...- Powiedział uśmiechając się, ale w połowie jakby się zreflektował.- Właściwie mam nadzieje, że nikt się nie zraził.
Zmarszczył brwi i uśmiechnął krótko, powracając do swojego posiłku.
-C, Co?- Powiedział nieco wyrwany z własnych myśli spoglądając na Elizabeth, której nos wciąż jarzył się czerwienią. -Emm... to.. Trzeba transmutować, albo inaczej usunąć. Jeśli jesteś już tym zmęczona to mogę...
Powiedział spoglądając po rogach. Tak naprawdę jej wygląd dodał mu dość mocno otuchy. Wyglądała przekomicznie. Może wprowadzi taką karę za spóźnianie na lekcje, albo złe oceny. Zawsze będzie chodził wesoły. Ale dopiero Riley sprawiła, że usta drgnęły mu i zawitał na nich szczery uśmiech. Podrapał się lewą, odzianą w rękawiczkę dłonią po nosie, tłumiąc tak chichot.
-Taa... Magia Świąt...- Powiedział przyglądając się dziewczynie przez chwilę. Jego refleks był w połowie cechą Wilkołaka, a w połowie wyuczonym nawykiem. Kilkunastoletni czarodziej z pewnością nie mógł zdążyć z przeciw zaklęciem. Spodziewał się po niej dużo gorszej reakcji, no ale nie będzie narzekał. Zresztą interwencja Dumbledora uspokoiła by każdego. Uśmiechnął się przyjaźnie do Gryfonki przeskakując spojrzeniem po uczniach. Znowu zatrzymał się dłużej na Chloe.
-Mam nadzieję, że się nie zraziłaś...- Powiedział uśmiechając się, ale w połowie jakby się zreflektował.- Właściwie mam nadzieje, że nikt się nie zraził.
Zmarszczył brwi i uśmiechnął krótko, powracając do swojego posiłku.
- Random Random
Re: Stół nauczycielski
Czw Mar 13, 2014 12:07 pm
Dopiero teraz zauważyła, że profesor dziwnie się na nią patrzy. Speszyła się nieco i momentalnie odwróciła od niego swój wzrok. Po głowie zaczęły jej chodzić dziwne myśli. Skoro jest emerytowanym, z naciskiem na słowo emerytowanym aurorem to ile ma lat? W wieku na jaki wyglądał, nie powinien być na emeryturze. Coś jej tu nie pasowało, nie wiedziała jeszcze jednak co. Spojrzała na swoją przyjaciółkę, która chyba nie zrozumiała, że mówiła do kogoś innego. Nie chciała wyprowadzać Elen z błędu więc zostawiła w tak błogiej nieświadomości. Aromat jedzenia ani trochę na nią nie działał, nie wiedzieć czemu, ale od tak po prostu. Robił się późno, a ona była zmęczona całym dniem.
-Cóż, Lily, spotkamy się albo w bibliotece albo w łazience prefektów?-zaproponowała blondyneczka i uśmiechnęła się do niej. Wstała od stołu i pożegnała się z przyjaciółmi. Kiedy odchodziła rzuciła ostatnie spojrzenie w stronę nauczyciela transmutacji. Czas ją naglił, pchnęła drzwi do wielkiej sali i wyszła.
z/t
-Cóż, Lily, spotkamy się albo w bibliotece albo w łazience prefektów?-zaproponowała blondyneczka i uśmiechnęła się do niej. Wstała od stołu i pożegnała się z przyjaciółmi. Kiedy odchodziła rzuciła ostatnie spojrzenie w stronę nauczyciela transmutacji. Czas ją naglił, pchnęła drzwi do wielkiej sali i wyszła.
z/t
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|