- Alice Star
Re: Stół Krukonów
Pon Sty 26, 2015 6:03 pm
Zaczęła schodzić na dół szybko. Skierowała się do swojego stołu i usiadła. Zaczęła czekać na przemówienie dyrektora. Już od jakiegoś czasu o tym słyszała. Trochę się tego bała. Bała się tego, że wyjdzie na korytarz i już z niego nie wróci, że zostanie zapomniana, ale przecież Elizabeth wróciła pod postacią ducha. Może wie co się wtedy wydarzyło? I do tego cała ta sprawa z tym nauczycielem. W końcu miała z nim numerologię. Nie wiedziała co o tym myśleć. Nie ważne. To nie jej sprawa.
Zaczęła jeść jajecznicę rozglądając się dookoła. Pełno ludzi. Każdy ze swoją historią. Każdy ze swoim smutkiem i troską. Co ona mogła tutaj zrobić i zdziałać? Jest tu pełno osób, które są od niej lepsze, które zabłysną tam, gdzie ona chciałaby zobaczyć siebie w przyszłości. Teraz zrozumiała, że ma swoją wielką przygodę, która jest przetrwaniem tego roku szkolnego do końca. Nie wie, co ją tu spotka i powinna chyba wychodzić ze swojej skorupy, która otoczyła jej drobne ciało i nie pozwoliła jej opuszczać biblioteki.
Gdy tylko zjadła opuściła wielką salę i zniknęła za drzwiami.
[z/t]
Zaczęła jeść jajecznicę rozglądając się dookoła. Pełno ludzi. Każdy ze swoją historią. Każdy ze swoim smutkiem i troską. Co ona mogła tutaj zrobić i zdziałać? Jest tu pełno osób, które są od niej lepsze, które zabłysną tam, gdzie ona chciałaby zobaczyć siebie w przyszłości. Teraz zrozumiała, że ma swoją wielką przygodę, która jest przetrwaniem tego roku szkolnego do końca. Nie wie, co ją tu spotka i powinna chyba wychodzić ze swojej skorupy, która otoczyła jej drobne ciało i nie pozwoliła jej opuszczać biblioteki.
Gdy tylko zjadła opuściła wielką salę i zniknęła za drzwiami.
[z/t]
- Cirilla Turner
Re: Stół Krukonów
Pon Sty 26, 2015 6:05 pm
Lekko niepokoiła się tym, co może mieć do powiedzenia dyrektor. Usiadła na miejscu przy stole krukonów i z uwagą go obserwowała. Z uwagą wysłuchała wszystkiego, co miał do powiedzenia. Słyszała trochę niepokojących plotek, ale nie przypuszczała, że mogą okazać się prawdziwe. Profesor Nightray mordercą? Przecież... Widywała go na spotkaniach, nigdy nie przemknęło jej przez myśl, że mógłby okazać się tak złym człowiekiem. Oto kolejny dowód na to, że ludziom nie można ufać. Nerwowo przeczesała ręką włosy i oparła się o stół, zastanawiając się nad dalszą częścią słów dyrektora. A więc Elizabeth naprawdę nie żyje... Ciri nie znała jej za dobrze, w sumie nigdy z nią nawet nie rozmawiała, ale w tej chwili czuła się tak, jakby opuścił ją ktoś, kogo znała przez całe życie. Pojawiło się też inne uczucie - strach. Nie był on zbyt mocny, ale jednak był. W końcu teraz nikt nie był bezpieczny... chociaż... w końcu aurorzy będą ich obserwować. Ale czy to zapewni im należyte bezpieczeństwo?
Spójrzmy dalej... Mugolskie bajki? Oj tak... Ciri znała je bardzo dobrze. W końcu wychowywała się w mugolskim świecie, w dodatku w sierocińcu, gdzie przecież była masa dzieci. W takiej sytuacji, trudno byłoby jej nie kojarzyć opowieści, na których dorastała.
Kiedy dyrektor w końcu skończył mówić, a uczniowie z uśmiechami na twarzach zajęli się jedzeniem, Ciri wstała od stołu i skierowała się w kierunku dormitorium krukonów. Czuła, że po usłyszeniu tego, co przed chwilą, nie będzie w stanie już nic przełknąć.
/zt
Spójrzmy dalej... Mugolskie bajki? Oj tak... Ciri znała je bardzo dobrze. W końcu wychowywała się w mugolskim świecie, w dodatku w sierocińcu, gdzie przecież była masa dzieci. W takiej sytuacji, trudno byłoby jej nie kojarzyć opowieści, na których dorastała.
Kiedy dyrektor w końcu skończył mówić, a uczniowie z uśmiechami na twarzach zajęli się jedzeniem, Ciri wstała od stołu i skierowała się w kierunku dormitorium krukonów. Czuła, że po usłyszeniu tego, co przed chwilą, nie będzie w stanie już nic przełknąć.
/zt
- Steve Fluffy
Re: Stół Krukonów
Pon Sty 26, 2015 7:20 pm
[Bilokacja 3, tak na chwilkę!]
Stefek przyszedł, aby się najeść. Miał właściwie w dupie dyrektora i całą jego przemowę. Usiadł za stołem i chciał jeść, ale na stole nie pojawiły się żadne potrawy. Okularnik był z tego powodu bardzo niezadowolony. Chwycił w jedną dłoń widelec, a w drugą nóż. Zaczął zachowywać się jak barbarzyńca. Ale no co? Chciał jeść!
Niedowierzał, kiedy usłyszał przemowę Dumbledore’a. Ludzie ginęli, a on zamierzał bawić się w bajki? Czy jego pojebało?! I może jeszcze niech wyśle wszystkich, którzy nie chcieli brać udziału w tym przedsięwzięciu do domu?! Przecież to było w chuj rozważne! Szczególnie, że rodzice Stefka byli doktorami i nie mieli zielonego pojęcia o magii… Znaczy się nie byli czarodziejami, więc jak mieli się obronić przed magicznymi niebezpieczeństwami?
Może powinien skryć się w bibliotece? Albo zaszyć się w kufrze w dormitorium? Może nikt nie sprawdzi, że jakiś nastolatek został w Hogwarcie na czas tych durnowacizn?
Odechciało mu się jeść, a przecież był taki głodny. Wstał i wskazał widelcem na Dumledore’a.
- Głowa siwieje, dupa szaleje! – Opuścił Wielką Salę. Wątpliwe, aby ktokolwiek go usłyszał w tym harmidrze, ale zawsze mógł próbować…
[Opuszczam temat.]
Stefek przyszedł, aby się najeść. Miał właściwie w dupie dyrektora i całą jego przemowę. Usiadł za stołem i chciał jeść, ale na stole nie pojawiły się żadne potrawy. Okularnik był z tego powodu bardzo niezadowolony. Chwycił w jedną dłoń widelec, a w drugą nóż. Zaczął zachowywać się jak barbarzyńca. Ale no co? Chciał jeść!
Niedowierzał, kiedy usłyszał przemowę Dumbledore’a. Ludzie ginęli, a on zamierzał bawić się w bajki? Czy jego pojebało?! I może jeszcze niech wyśle wszystkich, którzy nie chcieli brać udziału w tym przedsięwzięciu do domu?! Przecież to było w chuj rozważne! Szczególnie, że rodzice Stefka byli doktorami i nie mieli zielonego pojęcia o magii… Znaczy się nie byli czarodziejami, więc jak mieli się obronić przed magicznymi niebezpieczeństwami?
Może powinien skryć się w bibliotece? Albo zaszyć się w kufrze w dormitorium? Może nikt nie sprawdzi, że jakiś nastolatek został w Hogwarcie na czas tych durnowacizn?
Odechciało mu się jeść, a przecież był taki głodny. Wstał i wskazał widelcem na Dumledore’a.
- Głowa siwieje, dupa szaleje! – Opuścił Wielką Salę. Wątpliwe, aby ktokolwiek go usłyszał w tym harmidrze, ale zawsze mógł próbować…
[Opuszczam temat.]
- Alice Star
Re: Stół Krukonów
Wto Maj 19, 2015 5:54 pm
Brunetka zwinęła swoje książki do torby i wyszła z biblioteki. Zaczęła powoli schodzić na dół. Spotkanie z dyrektorem. Trochę się go obawiała. Wiele ostatnio słyszała plotek o tym co się wokół działo. W prawdzie nie interesuje się tym, ale jakoś samo ją do tego ciągnęło. Chciała wyrwać się z tej cholernej melancholii. Chciała zacząć żyć na nowo. Stać się kimś wyjątkowym. Przeżywać wielkie przygody. W końcu wojna już za progiem, a ona chce pomóc swojemu bratu i ojcu. Chce być kimś, a nie tylko szarą myszką, która się nie wyróżnia. Nie chce być sama. Boi się tej pustki w sercu. Chce się kiedyś zakochać i poznać ten smak, o którym czytała w książkach. Westchnęła cicho i weszła do wielkiej Sali kierując swoje kroki do stołu i siadając przy nim.
Po przemówieniu dziewczyna ulotniła się do biblioteki. Nie chciała myśleć o zmarłych. Za dużo tych osób było, a ona nic o tych osobach nie wiedziała.
[z/t]
Po przemówieniu dziewczyna ulotniła się do biblioteki. Nie chciała myśleć o zmarłych. Za dużo tych osób było, a ona nic o tych osobach nie wiedziała.
[z/t]
- Luthias Lovegood
Re: Stół Krukonów
Sro Maj 20, 2015 11:58 am
Pośpiesznie opuścił swoje dormitorium. Nie chciał się spóźnić, a oczywiście stracił poczucie czasu. Zwinnie omijał jeszcze krzątające się osoby w Pokoju Wspólnym Krukonów. Przywitał się z kilkoma osobami i opuścił pomieszczenie. Nie minęło kilka minut a znalazł się przed drzwiami Wielkiej Sali. Uczniowie gromadzili się przy stołach jednak bez problemów dostał się do stołu Niebieskich. Usiadł na pierwszym wolnym miejscu. Spojrzał na stół Puchonów poszukując brata, ale nigdzie nie mógł go dostrzec. Jak zawsze. Zrezygnowany poszukiwaniami westchnął delikatnie i mimowolnie przeczesał swoje blond włosy. Dopiero po chwili zauważył, że usiadł naprzeciwko panny Star.
- Hej Alice – przywitał się i posłał w jej kierunku delikatny uśmiech.
Już za chwile miało odbyć się przemówienie dyrektora. Tak jak większość słyszał o wydarzeniach na błoniach, ale sam nie brał w nich udziału. Chciał poznać jakieś prawdziwe fakty, dlatego też skierował swoje spojrzenie na stół Nauczycielski.
- Hej Alice – przywitał się i posłał w jej kierunku delikatny uśmiech.
Już za chwile miało odbyć się przemówienie dyrektora. Tak jak większość słyszał o wydarzeniach na błoniach, ale sam nie brał w nich udziału. Chciał poznać jakieś prawdziwe fakty, dlatego też skierował swoje spojrzenie na stół Nauczycielski.
- Sherisse Rhian
Re: Stół Krukonów
Sro Maj 20, 2015 6:46 pm
Zeszła z Wieży Ravenclawu wcześniej niż zwykle. Nie chciała spóźnić się na przewidziane na ten poranek przemówienie dyrektora, który wreszcie miał wyjaśnić postronnym osobom, co zaszło w zeszłym tygodniu. Nie spotkała na swojej drodze nikogo znajomego. Widziała, że Alice nie było już w dormitorium i myślała, że uda jej się ją dogonić w Pokoju Wspólnym, żeby tę długą trasę do Wielkiej Sali przebyły razem. Jednak nie udało jej się i musiała w pojedynkę przemierzać wszystkie schody na sam dół zamku. Niespecjalnie lubiła wędrować w samotności po zamku, zwłaszcza w tak ponurym okresie jaki nastał i nic nie wskazywało na to, by sytuacja miała się poprawić. Kiedy dotarła do Wielkiej Sali, swoje kroki skierowała od razu do stołu Krukonów, jednak spojrzeniem przebiegła stół Gryffindoru szukając wzrokiem Riley. Posłała dziewczynie szeroki uśmiech, a następnie odetchnęła z ulgą na widok Luthiasa i Alice, którzy jako jedyni zjawili się przed nią.
- Cześć wam! – Przywitała się, dosiadając się obok Krukona, ponieważ siedział akurat od tej strony stołu, od której dotarła. Położyła torbę obok siebie na ławie i oparła łokcie o blat stołu, podpierając dłońmi brodę, spoglądając raz na jedno, raz na drugie. Zerknęła też na stół nauczycielski, ale do rozpoczęcia przemówienia pozostała jeszcze chwila czasu. Przemówienie brzmiało dokładnie tak jak się spodziewała. Mimo, że bardzo chciała, nie mogła niczego przegryźć. Wstała od stołu jako jedna z pierwszych i ruszyła do sali eliksirów.
/zt
- Cześć wam! – Przywitała się, dosiadając się obok Krukona, ponieważ siedział akurat od tej strony stołu, od której dotarła. Położyła torbę obok siebie na ławie i oparła łokcie o blat stołu, podpierając dłońmi brodę, spoglądając raz na jedno, raz na drugie. Zerknęła też na stół nauczycielski, ale do rozpoczęcia przemówienia pozostała jeszcze chwila czasu. Przemówienie brzmiało dokładnie tak jak się spodziewała. Mimo, że bardzo chciała, nie mogła niczego przegryźć. Wstała od stołu jako jedna z pierwszych i ruszyła do sali eliksirów.
/zt
- Minabi Izumi
Re: Stół Krukonów
Pią Maj 22, 2015 4:30 pm
No to szedł. Szedł daleko i przed siebie, skręcał w dziwne zaułki, gubiąc się przy tym kilka razy. Ale było warto! Zobaczył wiele cudacznych i niezwykłych rzeczy, które później zamierzał sprawdzić. Biła od niego dziwna energia, pomimo tego, co się stało, pomimo powagi, która zagościła tego poranka na wielu twarzach. Nagle się zatrzymał i ze zmarszczonym czołem przyglądał się ludziom, którzy dzisiejszego dnia zdecydowanie wcześniej zmierzali do Wielkiej Sali.
- Co się dzieje? - Spytał jakiegoś Gryfona, który właśnie go mijał.
- Nie wiesz? Dyrektor dzisiaj przemawia. Chyba będzie chodziło o to, dlaczego część błoń jest nieczynna - mruknął w odpowiedzi chłopak, a Izumi posłał mu porozumiewawcze spojrzenie. Potarmosił swoje przydługie włosy, wetknął patyczek do ust, który zaczął przygryzać i nucąc coś pod nosem ruszył z innymi do Wielkiej Sali. Był zdecydowanie spokojniejszy, niż zazwyczaj. W taki sposób okazywał swój szacunek; nie poprzez przygnębienie, czy też milczenie, ale poprzez wyluzowanie się do tego stopnia, by powstrzymać swoją radość, która wypełniała każdy zakamarek jego duszy. Nawet jeśli ktoś uważał to za dziwne, to Krukon się tym nie przejmował. Robił po prostu swoje; ot co! Kiedy już znalazł się w odpowiednim pomieszczeniu, rozejrzał się wokoło i pewnym krokiem ruszył do swojego stołu. Nigdzie nie widział panienki Collins - jego towarzyszki podróży. Ani też nie dostrzegał Sahira, który przecież wrócił już do zamku. No ale był jeszcze czas! Posłał za to szeroki uśmiech w stronę Alice, Sherisse i Luthiasa, nawet przybliżył się nieco do nich.
- Będzie dobrze, nie? Dropsowy Pan się tym zajmie - dodał przyjaźnie, używając swojej nazwy, jaką obdarzył dyrektora w imię dozgonnej przyjaźni. Bo wiecie...Minabi lubił dyrektora. Naprawdę, ale naprawdę lubił tego człowieka i zawsze, gdy udało mu się profesora Dumbledore'a spotkać na swej drodze - a były to rzadkie momenty, a ten częstował go cytrynowymi dropsami, chłopak chętnie po nie sięgał.
- Co się dzieje? - Spytał jakiegoś Gryfona, który właśnie go mijał.
- Nie wiesz? Dyrektor dzisiaj przemawia. Chyba będzie chodziło o to, dlaczego część błoń jest nieczynna - mruknął w odpowiedzi chłopak, a Izumi posłał mu porozumiewawcze spojrzenie. Potarmosił swoje przydługie włosy, wetknął patyczek do ust, który zaczął przygryzać i nucąc coś pod nosem ruszył z innymi do Wielkiej Sali. Był zdecydowanie spokojniejszy, niż zazwyczaj. W taki sposób okazywał swój szacunek; nie poprzez przygnębienie, czy też milczenie, ale poprzez wyluzowanie się do tego stopnia, by powstrzymać swoją radość, która wypełniała każdy zakamarek jego duszy. Nawet jeśli ktoś uważał to za dziwne, to Krukon się tym nie przejmował. Robił po prostu swoje; ot co! Kiedy już znalazł się w odpowiednim pomieszczeniu, rozejrzał się wokoło i pewnym krokiem ruszył do swojego stołu. Nigdzie nie widział panienki Collins - jego towarzyszki podróży. Ani też nie dostrzegał Sahira, który przecież wrócił już do zamku. No ale był jeszcze czas! Posłał za to szeroki uśmiech w stronę Alice, Sherisse i Luthiasa, nawet przybliżył się nieco do nich.
- Będzie dobrze, nie? Dropsowy Pan się tym zajmie - dodał przyjaźnie, używając swojej nazwy, jaką obdarzył dyrektora w imię dozgonnej przyjaźni. Bo wiecie...Minabi lubił dyrektora. Naprawdę, ale naprawdę lubił tego człowieka i zawsze, gdy udało mu się profesora Dumbledore'a spotkać na swej drodze - a były to rzadkie momenty, a ten częstował go cytrynowymi dropsami, chłopak chętnie po nie sięgał.
- Sahir Nailah
Re: Stół Krukonów
Pią Maj 22, 2015 9:26 pm
Obłęd... lub jego całkowite złudzenie, które błąkało się po skrajach świadomości - tak najprościej to ujmując, bo wiecie - kto tak naprawdę zwołuje to zgromadzenie walne pół godziny przed śniadaniem, karząc też wcześniej się zwlekać biednym uczniom z łóżek? No i, o zgrozo, kto ostatnio widział Nailaha w Wielkiej Sali? To były czasy, których już nikt nie pamiętał - nawet on sam nie myślał o zamazanej przyszłości, wchodząc do długiego, wysokiego pomieszczenia, zatrzymując otchłań oczu na stole tuż przed nim - tym na podwyższeniu, tym, do którego zasiadali tylko i wyłącznie nauczyciele, a gdzie Dumbledore miał popisać się kolejną wielką mową - zerknął na boki tylko na parę znajomych mu twarzy, nim usiadł na wolnym miejscu, gdzie przestrzeni miał wystarczająco wiele, aby broń Boże przez przypadek z nikim nie zetknąć się ciałami - tak i Otchłań przesunęła się przez Sherisse, przez twarz Alice, Minabi'ego, z którym dane mu było dzielić dormitorium, a którego, jak wszystkich, ignorował, zjawiając się w swoim pokoju tyle, co na ulotną chwilę, by potem znikać, woląc już spać na strychach, a w dni cieplejsze na dworze, niż w miejscu, gdzie serca czwórki ludzi pompowały spokojnie krew w żyły, niezrażone obecnością drapieżnika obok.
Och cóż... przyjemniej było, kiedy w dormitorium panowała całkowita pustka - ale oczywiście parę osób musiało wrócić i nagle to dormitorium zrobiło się bardzo ciasne...
Nailah oparł się ze znudzeniem na blacie, przesuwając oczyma po twarzy Charlesa, by potem już zamrozić się na Dumbledorze.
Och cóż... przyjemniej było, kiedy w dormitorium panowała całkowita pustka - ale oczywiście parę osób musiało wrócić i nagle to dormitorium zrobiło się bardzo ciasne...
Nailah oparł się ze znudzeniem na blacie, przesuwając oczyma po twarzy Charlesa, by potem już zamrozić się na Dumbledorze.
- Sahir Nailah
Re: Stół Krukonów
Pon Maj 25, 2015 6:52 am
Gdyby to tylko buty Nolana stukały, och, gdyby tylko..! Może wtedy Sahir, skupiony na stole nauczycielski, kompletnie niezainteresowany jedzeniem, obejrzałby się, zainteresował tym, co się dzieje za jego plecami i tym, że ktoś się właśnie zbliża, może zachowałby czujność, by być gotowym na zderzenie z torbą (bądź zawsze czujny, bo nigdy nie wiadomo, kiedy Czarny Pan może wyskoczyć zza rogu), aleeee... I tutaj wkracza takie "ale" przez duże "a"... albo w ogóle - całe z caps lockiem, by podkreślić jego wartość - w każdym razie, przechodząc do konkretów - ALE tak się składało, że jego "znajomy z dormitorium" nie był jedynym, co przechadzał się między ławkami z gibkością czarnej pantery i gracją godną samej łani... czy też jelenia, ale gracja jelenia nie brzmiał już tak dobrze, jak gracja łani, więc pozostańmy przy tym drugim, zgoda? Nolan przemykał niczym cień, niczym najlepszy ninja... I nie mam pojęcia, jak to się stało, że jego torba spotkała się z potylicą Nailaha! Na pewno złośliwość przedmiotów martwych, tak, to na pewno to - ta torba sama się wychyliła i go jebnęła..!
Wampir pochylił się lekko do przodu, a zdziwienie mimowolnie odmalowało się na jego twarzy, a sekundę za nim przyszło automatyczne sięgnięcie dłonią do poszkodowanej części ciała i - jak łatwo zgadnąć - przysłowiowy wkurw... wkurw, kiedy te czarne jak otchłań oczy obejrzały się za siebie i dojrzały mijającego go właśnie Nolana, który jak gdyby nigdy nic zaczął jeść sobie śniadanie, błogo nieświadom tego, że spojrzenie Nailaha właśnie w nim wywiercało dziurę, tak jak błogo nieświadom swej winy w tym wszystkim...
A wampir pieprznął mu w potylicę dłonią jak gdyby nigdy nic, odpłacając się pięknym za nadobne... tylko nieco mocniej. Zdecydowanie było to... odpłacenie się z dopłatą, tak. Tak było - potwierdzone info.
- Trzymaj swoje szmaty bardziej przy sobie i uważaj, jak łazisz! - Warknął wampir, rozmasowując sobie nadal tył głowy - och, poziom zachowania naprawdę iście godny nastolatka, co się zowie! I szkolnego "człowieka-wpierdolu".
Może Sahir był takim szkolnym, współczesną im odmianą dresa..?
Wampir pochylił się lekko do przodu, a zdziwienie mimowolnie odmalowało się na jego twarzy, a sekundę za nim przyszło automatyczne sięgnięcie dłonią do poszkodowanej części ciała i - jak łatwo zgadnąć - przysłowiowy wkurw... wkurw, kiedy te czarne jak otchłań oczy obejrzały się za siebie i dojrzały mijającego go właśnie Nolana, który jak gdyby nigdy nic zaczął jeść sobie śniadanie, błogo nieświadom tego, że spojrzenie Nailaha właśnie w nim wywiercało dziurę, tak jak błogo nieświadom swej winy w tym wszystkim...
A wampir pieprznął mu w potylicę dłonią jak gdyby nigdy nic, odpłacając się pięknym za nadobne... tylko nieco mocniej. Zdecydowanie było to... odpłacenie się z dopłatą, tak. Tak było - potwierdzone info.
- Trzymaj swoje szmaty bardziej przy sobie i uważaj, jak łazisz! - Warknął wampir, rozmasowując sobie nadal tył głowy - och, poziom zachowania naprawdę iście godny nastolatka, co się zowie! I szkolnego "człowieka-wpierdolu".
Może Sahir był takim szkolnym, współczesną im odmianą dresa..?
- Luthias Lovegood
Re: Stół Krukonów
Pon Maj 25, 2015 10:26 pm
Oczywiście ludzi przybywało i przybywało. Jednak Dyrektor wciąż siedział za stołem jakby to jeszcze nie był ten właściwy moment. Usłyszał jak ktoś zajmuje obok niego miejsce i mimowolnie się odwrócił.
- Hej Sherisse – posłał w jej kierunku delikatny uśmiech. – Co tam? – zapytał niepewnie. Chciał jakoś zagadać, ale jak zwykle słabo mu to wychodziło. To była działka Aberaciusa. To on potrafił w sposób, który Luthias w ogóle nie rozumiał, oczarować dziewczyny jednym zdaniem. Zaraz po śniadaniu miały odbyć się zajęcia z Eliksirów. Gdzieś w jego głowie błąkała się myśl, aby zapytać Krukonkę czy nie zechciałaby, aby potowarzyszył jej w drodze na zajęcia… Ale ta myśl pozostała jedynie w jego głowie. I tak nic by z tego nie wynikło, jego język zapewne by się plątał, a na twarzy pojawiłby się purpurowe wypieki. Zrobiłby z siebie tylko durnia. Zawsze robi. Dlatego też poprzestał jedynie na pytaniu ‘co u niej’.
Po kilku minutach swoje przemówienie rozpoczął Dyrektor szkoły. Luth uważnie wysłuchał się słowa, jednak nie patrzył na Profesora , jego wzrok spoczywał na szklance, która znajdowała się przed nim. Czasami w geście zrozumienia kiwał delikatnie głową. Gdy skończyła się przemowa, nastała niezręczna, uciążliwa cisza, ale on nie potrafił jej przerwać. Czasem żałował, że nie jest tym drugim Lovegoodem. Ab, wiedziałby jak rozluźnić atmosferę.
Po kilku minutach ciszy rozejrzał się i chicho westchnął.
- To ja już pójdę. Do zobaczenia na zajęciach - powiedział cicho i podniósł się z miejsca, by zaraz skierować swoje kroki w stronę wyjścia z Wielkiej Sali.
[z/t]
- Hej Sherisse – posłał w jej kierunku delikatny uśmiech. – Co tam? – zapytał niepewnie. Chciał jakoś zagadać, ale jak zwykle słabo mu to wychodziło. To była działka Aberaciusa. To on potrafił w sposób, który Luthias w ogóle nie rozumiał, oczarować dziewczyny jednym zdaniem. Zaraz po śniadaniu miały odbyć się zajęcia z Eliksirów. Gdzieś w jego głowie błąkała się myśl, aby zapytać Krukonkę czy nie zechciałaby, aby potowarzyszył jej w drodze na zajęcia… Ale ta myśl pozostała jedynie w jego głowie. I tak nic by z tego nie wynikło, jego język zapewne by się plątał, a na twarzy pojawiłby się purpurowe wypieki. Zrobiłby z siebie tylko durnia. Zawsze robi. Dlatego też poprzestał jedynie na pytaniu ‘co u niej’.
Po kilku minutach swoje przemówienie rozpoczął Dyrektor szkoły. Luth uważnie wysłuchał się słowa, jednak nie patrzył na Profesora , jego wzrok spoczywał na szklance, która znajdowała się przed nim. Czasami w geście zrozumienia kiwał delikatnie głową. Gdy skończyła się przemowa, nastała niezręczna, uciążliwa cisza, ale on nie potrafił jej przerwać. Czasem żałował, że nie jest tym drugim Lovegoodem. Ab, wiedziałby jak rozluźnić atmosferę.
Po kilku minutach ciszy rozejrzał się i chicho westchnął.
- To ja już pójdę. Do zobaczenia na zajęciach - powiedział cicho i podniósł się z miejsca, by zaraz skierować swoje kroki w stronę wyjścia z Wielkiej Sali.
[z/t]
- Sahir Nailah
Re: Stół Krukonów
Wto Maj 26, 2015 6:21 pm
Nie, nie - parówki, z całym szacunkiem dla nich, zwłaszcza tych z majonezem i ketchupem (!!!), się nie nadawały, by maczać w nich... zęby... a już z pewnością nie kły, które raczej zamiast w parówce (Jezu, to zaczyna naprawdę źle brzmieć, czy tylko mi się tak wydaje?) najchętniej zatopiłyby się... o w szyi takiego Nolana, o - bo czemu by niby nie, bo kto mu zabroni, bo... okej, wszyscy mu zabraniali, nauczyciele czujnie patrzyli, a on jedyne, co mógł robić, to przewiercać Krukona spojrzeniem... chociaż nie, jak widać, nie bardzo pomny na obecność nauczycieli, zanim jeszcze zaczęła się przemowa i kiedy uczniowie się jeszcze wiercili, przywalił Nolanowi, a ten wylądował twarzą w misce ze swoją owsianką... Nie, żeby miał zamiar aż tak mocno mu pieprznąć, a może nie pieprznął jednak wcale tak mocno, tylko po prostu jego dawny kolega z klasy nie bardzo był na to przygotowany? Czarnowłosy skrzywił się lekko, unosząc ręce, żeby przypadkiem nie dotknąć stołu, który trochę zachlapał się dzisiejszym śniadaniem pana Fawleya - zresztą jebać to wszystko, nikt tu nie podawał porządnej 0Rh+, więc nie zamierzałeś zaszczycać swego domu zbyt długą obecnością i wyjść, kiedy tylko zakończy się przemówienie, na które wszyscy zostali zebrani i mimo wszystko uśmiechnąłeś się krytycznie, słysząc ten... półżart, jaki wydobył się z warg jego rówieśnika, nawet całkiem rozbawiony tą sytuacją - tak, tak - niektórych śmieszą słodkie kotki i "normalne" żarty, a Nailaha wyżywanie się na innych - co kto lubi, prawda?
Nie odezwałeś się już do niego, nie odpowiadając, bo rzeczywiście zaczęła się mowa - całkiem niezła, musiałeś przyznać... Obejrzałeś się na Rockers, która postanowiła urządzić scenę i uciec z Wielkiej Sali, by samemu, kiedy przyzwolono zająć się śniadaniem w spokoju, wstać i przejść się na krótki spacerek przed zajęciami - i tak nie chodził na eliksiry, więc jebać was wszystkich w dupy - cudowny, wolny dzionek.
[z/t]
Nie odezwałeś się już do niego, nie odpowiadając, bo rzeczywiście zaczęła się mowa - całkiem niezła, musiałeś przyznać... Obejrzałeś się na Rockers, która postanowiła urządzić scenę i uciec z Wielkiej Sali, by samemu, kiedy przyzwolono zająć się śniadaniem w spokoju, wstać i przejść się na krótki spacerek przed zajęciami - i tak nie chodził na eliksiry, więc jebać was wszystkich w dupy - cudowny, wolny dzionek.
[z/t]
- Minabi Izumi
Re: Stół Krukonów
Sro Maj 27, 2015 7:05 pm
Zerkał to na jednego, to na drugiego. To naprawdę fantastycznie, że Nolan i Sahir się, aż tak polubili! Doprawdy, coś niesamowitego; to sprawiało, że Minabi wierzył w to, że teraz w ich dormitorium zagości harmonia i szczęście i że na wszystkich spłynie blask tęczy, która pojawi się po tej burzy. Uśmiechnął się do nich obu, gdy zaczęli się tak po przyjacielsku droczyć, po czym zjadł porcję jajecznicy z kiełbaskami i popił sokiem dyniowym. Od czasu do czasu wtrącał jakieś uwagi, dopóki profesor Dumbledore nie rozpoczął przemówienia. I wtedy...Izumi pogrążył się w całkowitym powietrznym wirze spokoju i nawet ptaki na chwilę umilkły wzruszone tymi słowami, które opuściły usta szlachetnego dyrektora. Krukon nie obawiał się tego, co miało nadejść - wręcz przeciwnie, był dziwnie pewien, że wszystko się uspokoi w swoim czasie i zagrożenie minie. Współczuł i łączył się w bólu z tymi, którzy kogoś stracili podczas tej walki, ale sądził, że polegli są teraz w lepszym miejscu.
- Damy radę - odparł pewnym i zdecydowanym głosem, gdy przemówienie się skończyło. Jego spojrzenie na chwilę spoczęło na Neve do której uśmiechnął się delikatnie. - Poradzimy sobie z tym.
I nieważne, czy ktoś go słuchał, czy też nie...Minabi naprawdę w to wierzył i tego zamierzał się trzymać. Gdy skończył jeść, podniósł się z miejsca i nucąc cichą spokojną melodyjkę, opuścił Wielką Salę.
[z/t]
- Damy radę - odparł pewnym i zdecydowanym głosem, gdy przemówienie się skończyło. Jego spojrzenie na chwilę spoczęło na Neve do której uśmiechnął się delikatnie. - Poradzimy sobie z tym.
I nieważne, czy ktoś go słuchał, czy też nie...Minabi naprawdę w to wierzył i tego zamierzał się trzymać. Gdy skończył jeść, podniósł się z miejsca i nucąc cichą spokojną melodyjkę, opuścił Wielką Salę.
[z/t]
- Mathias Rökkur
Re: Stół Krukonów
Czw Cze 04, 2015 7:12 am
Wszedł najciszej, jak tylko się dało, lecz tym razem bez Avernusa. Rzadki widok, kiedy Mathias nie ma swojego kruka na ramieniu, aż prosi się zapisać datę. Usadowił się blisko stołu nauczycielskiego, żeby wyraźnie słyszeć każde słowa stamtąd dobiegające i w zamyśleniu się w nich zagłębiał.
Żal mu było utraconych żyć, jeśli były niewinne, ale w zasadzie większość martwych osób znał bardziej z widzenia, więc emocje u niego nie grały pierwszych skrzypiec, co nie zmieniało faktu, że współczuł tym, którzy stracili wtedy kogoś bliskiego.
Krukon się do nikogo nie odzywał i tkwił we własnych myślach.
Nie jest dobrze... ale mogło być gorzej. W tej szkole niektórzy mają zbyt wiele swobody, chyba... Kto stoi za tym wszystkim... Śmierciożercy wydają się być czymś zbyt oczywistym... Na pewno ktoś jeszcze maczał w tym palce...
Minęło sporo czasu, część ludzi już wyszła po przemówieniu Dyrektora, a on jako jeden z ostatnich wyszedł z sali. Nie zwrócił uwagi na resztę. Skupił się jedynie na Nauczycielach i przemówieniu, po czym w trwającym zamyśleniu wyszedł.
Trzeba chyba podziałać na własną rękę...
z/t
Żal mu było utraconych żyć, jeśli były niewinne, ale w zasadzie większość martwych osób znał bardziej z widzenia, więc emocje u niego nie grały pierwszych skrzypiec, co nie zmieniało faktu, że współczuł tym, którzy stracili wtedy kogoś bliskiego.
Krukon się do nikogo nie odzywał i tkwił we własnych myślach.
Nie jest dobrze... ale mogło być gorzej. W tej szkole niektórzy mają zbyt wiele swobody, chyba... Kto stoi za tym wszystkim... Śmierciożercy wydają się być czymś zbyt oczywistym... Na pewno ktoś jeszcze maczał w tym palce...
Minęło sporo czasu, część ludzi już wyszła po przemówieniu Dyrektora, a on jako jeden z ostatnich wyszedł z sali. Nie zwrócił uwagi na resztę. Skupił się jedynie na Nauczycielach i przemówieniu, po czym w trwającym zamyśleniu wyszedł.
Trzeba chyba podziałać na własną rękę...
z/t
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach