Klasa Obrony Przed Czarną Magią

Charles zanim wszedł do swojej klasy musiał się przewietrzyć - nie wyobrażał sobie, żeby w takim stanie mógł rozpocząć dzisiejsze zajęcia, przynajmniej dopóki nie poczuje choć trochę świeżego powietrza na swojej twarzy. Udał się więc na dziedziniec, posiedział chwilę z nową książką, którą otrzymał w prezencie od starego znajomego już jakiś czas temu i patrzył jak białe obłoczki powoli przesuwają się po niebie. Gdy zegar w końcu wybił odpowiednią godzinę, nauczyciel podniósł się i pospiesznie udał się na I piętro wprost do swojej sali. Otworzył i zamknął za sobą drzwi, machnął różdżką, wpuszczając do pomieszczenia nieco więcej światła i wyprostowany udał się do biurka, gdzie schował pospiesznie swoją literaturę i rozejrzał się badawczo po klasie, opierając swoje dłonie o kant mebla.
- Witam was wszystkich na kolejnych zajęciach z Obrony Przed Czarną Magią. Z niejaką przykrością muszę stwierdzić, iż jest Was mniej niż poprzednio. Nie będę się teraz wnikliwie doszukiwał powodu tego stanu rzeczy, ale z całą pewnością wyciągnę z tego odpowiednie wnioski... - zatrzymał się, po czym posłał im nieco niepokojący uśmiech. Odchrząknął i przywołał za pomocą różdżki kilkanaście rolek pergaminu.
- Prace zostały sprawdzone, starałem się ocenić wszystkich sprawiedliwie, zresztą oceny już podałem wcześniej zainteresowanym osobom. Ci, którzy postanowili mi jej nie oddać... no cóż, nie muszę mówić, iż będę bardzo skrupulatnie zastanawiać się nad waszą końcową oceną, nieprawdaż? Przejdźmy jednak do rzeczy. Jako że wszyscy dzięki pracy domowej powinni mieć opanowaną definicję patronusa, na dzisiejszych zajęciach skupimy się na praktyce. Nie będzie prawdziwych dementorów, jednakże mam coś odpowiedniego na ich zastępstwo... - jego miodowe oczy delikatnie błysnęły, a sam Charles ponownie machnął różdżką i przywołał wielką skrzynię, która nieco się poruszała. - To również nie bogin, uprzedzając pytania. A teraz proszę by wszyscy opuścili swoje ławki i ustawili się w równej kolejce przede mną.



Proszę by każdy z was rzucił jedną kością.

Głowa Alice opadła na ramię a oczy wyszczerzyły się w najszczerszym zdumieniu, gdy Blake zamachała jej przed oczami pergaminem pełnym literek. Literek, które w dodatku zdawały się być zapisane jej pismem... Może i faktycznie wiele się ostatnio wydarzyło, ale młodsza, przez sitko opalana Puchoneczka wymachująca jej przed nosem pracą domową była zjawiskiem tak absurdalnym, że Hughes potrzebowała dobrej chwili na zrozumienie tego co właściwie się dzieje. Blake zresztą i tak nie dała jej możliwości by skupiła się na wartości merytorycznej jej pracy, zatrzymując ciekawość trutnia pierwotnego* na całokształcie i nie pozwalając na to by Alice rozszyfrowała choć słowo z zapisanych na pergaminie literek.
- Masz moją uwagę... - Skinęła głową z - nieco przy okazji podejrzliwą - aprobatą i wzniosła w górę prawy kącik ust. Niestety chwilę później musiała obrócić ciało w stronę otwierających się drzwi.
Na wzmiankę o pracy domowej zmarszczyła tylko nos, przyciągając do siebie kalendarz i sprawdzając z iloma wciąż zalegała. Nie było najgorzej, jednak... Podniosła twarz w stronę profesora Hucksberry'ego, postanawiając całą swoją uwagę poświęcić lekcji. Ignorując zdradliwe ciało, które zadrżało na wzmiankę o boginie, którego nie mogła być w tej chwili pewna, ze spuszczoną głową opuściła ławkę.

*:

The member 'Alice Hughes' has done the following action : Rzuć kością

---

'Pojedynek' :

Result : 6

Nathalie zdecydowanie nie była zadowolona z tego, że akurat słynny pan profesor przystojniak zjawił się w sali. Tak, każda dziewczyna na niego leciało... Czy ona też? Może i tak, ale wolała tego po sobie nie poznawać. Przy każdym swoim błędzie czuła się jak kompletny przygłup, ale nie mogła nic na to poradzić. Mężczyzna lekko ją onieśmielał, ale chyba nie robił aż takiego wielkiego wrażenia. Nie piszczała i nie jęczała jak go zobaczyła. Starała się zachowywać w miarę normalnie, no przynajmniej się próbowała...
Gdy Hotbody zalecił ustawienie się w kolejce, od razu w głowie Nath pojawiła się dziwna próba ucieczki. Nie wiedziała jak podejść do tego zadania, bo... no w sumie chciała z jednej strony spróbować swoich sił, ale... No właśnie, te cudowne wspomnienie, które miało wywołać tak silny czar. To było dość trudne i zarazem proste.
Ustawiła się gdzieś w tle, na końcu i wolała na spokojnie zobaczyć poczynania innych uczniów.

The member 'Nathalie Powell' has done the following action : Rzuć kością

---

'Pojedynek' :

Result : 1

Podekscytowana przybyciem nauczyciela, szybko skupiła się na tym co miał im do powiedzenia. Suzi przeczytała wiele rzeczy na temat Patronusa, ale nie zdążyła oddać pracy domowej na czas. Nie chciała jednak, by to w jakikolwiek sposób jej przysłoniło pochłaniania wiedzy. Była zawiedziona swoim postępowaniem, ale teraz musiała jedynie pokazać, że da sobie radę.
Ustawiła się w kolejce za Młodszą Puchonką i czekała na to co właściwie ją teraz czeka. Wszystko wokół niej robili podobnie.

The member 'Suzanne L. Blanchard' has done the following action : Rzuć kością

---

'Pojedynek' :

Result : 1

Dziewczę poruszyło brewkami, w odpowiedzi na słowa Alice. Co prawda w jej twarz wsmarowała zaledwie luźne notatki, ozdobione wieloma ilustracjami, bo właściwą pracę przytaszczył właśnie profesor, ale i tak była zadowolona. W sumie tą pracą domową zaskoczyła samą siebie, żeby nie było. W końcu nie codziennie robiło się prace domowe.
Gdy profesor zaczął gadać, przelała na niego całą swoja uwagę. Bogin. O. Czyli miało być zabawnie. W przeciwieństwie do Alice, która zadrżała na tę wzmiankę, ona rozpromieniła się cała. Co prawda nie wierzyła, że jej magiczny badylek wykrzesał z siebie wystarczającą ilość energii magicznej, by w ogóle coś zdziałać, ale no cóż. Wszystkiego w życiu mieć nie można.
Podniosła się i ustawiła za Sharon.

//ale jako, że Sharon się zamieniła z Nath, to stoję za Remusem. :v

The member 'Ismael Blake' has done the following action : Rzuć kością

---

'Pojedynek' :

Result : 2

Przyszedł i sam profesor Hucksberry, więc teraz należało się tylko podnieść i stanąć w kolejce do... nie wiadomo czego. Szczerze powiedziawszy zaklęcie Patronusa mogło się okazać w jej przypadku kompletną klapą. Dlaczego? To raczej oczywiste... najszczęśliwsze wspomnienie? Dobre serce? Nic, co byłoby dla niej jasne, nic co mogłoby być przydatne. Westchnęła więc tylko ciężko zanim podniosła się z ławki i ruszyła do przodu, stając dokładnie za Evans i Hughes. Zmrużyła oczy niczym kot, oczekując tego, co ma nadejść. W sumie to wątpiła w to, że chociażby się pojawi biała mgła na końcu jej różdżki. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i spojrzała gdzieś w bok w stronę okna.

The member 'Caroline Rockers' has done the following action : Rzuć kością

---

'Pojedynek' :

Result : 5

Klasa powoli, bardzo powoli zapełniała się uczniami. Dziwił się, że tak mało ich tutaj pozostało, wszak obrona powinna być priorytetowym przedmiotem dla wszystkich. Nigdy nie wiadomo kiedy i z kim przyjdzie im się zmierzyć gdy wyjdą poza mury. On w każdym bądź razie nie zamierzał przepuścić lekcji i czekał aż nauczyciel wreszcie się pojawi. Uprzednio przywitał się jeszcze z Lily, która także dotarła. Zauważył oczywiście, że ostatnio coraz częściej się widują, ale nie przejął się tym zbytnio, bo lubił jej towarzystwo. Drzwi otworzyły się i pojawił się profesor Charles. Lupin od razu skupił się na tym co mówił i w miarę jego trwającego monologu jego brew unosiła się wyżej i wyżej. Nie oddali pracy? Tak łatwej pracy? Dla Remusa było to wprost niedorzeczne, ale to już ich problem, nie powinien się tym przejmować. Cieszył się, kiedy profesor powiadomił go iż otrzymał z wypracowania mocne W. Kiedy usłyszał, że będą rzucać patronusy na lekcji, przybladł. Tego właśnie się obawiał. Wszyscy zobaczą to, co tak pieczołowicie skrywał. Zaintrygowało go także to, co będzie pełniło rolę dementora. Skoro nie jest to ani prawdziwy stwór ani bogin, to co nim było? Nie pozostało mu nic innego jak wstać i stanąć w kolejce wraz z innymi. Ustawił się zaraz za jakąś ciemnowłosą Ślizgonką i po raz pierwszy pragnął, aby nie udało mu się jakieś zaklęcie…

The member 'Remus J. Lupin' has done the following action : Rzuć kością

---

'Pojedynek' :

Result : 4

Ilość uczniów była zapewne spowodowana tym, że niektórzy postanowili nieco wcześniej zrobić sobie wakacje, a jeszcze inni załamywali ręce w swoich dormitoriach lub też... zamierzali się spóźnić. Lily tak jak reszta osób w pomieszczeniu przywitała się z nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. Cieszyła się, że był choć Remus z którym nieraz dogadywała się wręcz bez użycia słów. Sama oddała swoją pracę, ale już zupełnie wyleciało jej z głowy jaką ocenę otrzymała. Zresztą skala oceniania profesora Hucksberry'ego była dość... specyficzna. Na wzmiankę o ćwiczeniu patronusa spojrzała zaciekawiona na mężczyznę a następnie na to, co znajdowało się w skrzyni. Skoro to ani nie dementor ani nie bogin... to co? No cóż, nie było to teraz najważniejsze! Podniosła się z ławki i stanęła tuż za Alice, której posłała nikły, dodający otuchy uśmiech.

The member 'Lily Evans' has done the following action : Rzuć kością

---

'Pojedynek' :

Result : 5