- Colette Warp
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sro Wrz 09, 2015 11:40 am
Odpowiedź mogła pójść lepiej. Ba, mogła pójść po stokroć lepiej, mógł dla lepszego zobrazowania porównać Śmierciotule do płaszczki. Lądowej płaszczki, która sobie sunie. Ale płaszczki miały ogony i oczy na górze... a Warp nie był w ogóle pewien czy Śmierciotule mają oczy. W ogóle niczego nie był teraz pewien, nagle obudziło się w nim przeświadczenie, że pomylił nazwy i Śmierciotula to tak naprawdę jakiś pajęczak (bo „taranTULA” i te sprawy), a on przybliżył tu opis jakiegoś... demonicznego dywanika wysranego z trzewi piekielnych – a to ledwie nazwa robocza.
Syknął, jak tylko skończył ten dramatyczny popis i pacnął (z zachowaniem niezbędnej ciszy) dłonią o czoło, zaciskając powieki i mamrocząc coś pod nosem.
- Dywan z zębami... Charles zabije mnie podręcznikiem. - skomentował na poły do siebie, na poły do ziomka obok, ale okazało się, że ziomek obok ma na ten temat nieco bardziej... pozytywne zdanie. Usłyszał to. Oczywiście, że usłyszał, w końcu dzieliło ich jakieś 20 centymetrów dystansu i nawet jak się odwrócił, to uchwycił ostatni urywek sekundy tego maślanego spojrzenia. I nagle trolle okazały się być niezwykle pasjonującymi stworzeniami. Na szczęście teraz Hootcher popisywał się swoja wiedzą, więc na karb wysłuchiwania go można było zrzucić to, jak Puchon na niego patrzył. Z jakimś kompletnie zatykającym świadome myślenie podziwem, pomieszanym starannie z skręcającym trzewia przerażeniem. Czy ten Gryfon był nienormalny?! Nie można sobie robić jaj w taki sposób, jeszcze do drugiego faceta, bo jeszcze spalą na stosie ich obojgu!
Zalotne oczko jedynie mocniej doprawiło potrawę i przykleiło plecy Cola z powrotem do oparcia jego krzesła. Poczekał, aż ktoś inny zacznie odpowiadać, żeby uwaga Pana Hucksberry'ego zeszła z ich części sali i na szczęście teraz głos zabrał jeden z ćwierkających do siebie od rana ptaszków w tylnym rzędzie.
- Powinieneś serio... przestać. - okularnik pochylił się niejako chowając za plecami jakiejś Krukonki i mruczał konspiracyjnie. - Ciril ja nie żartuje, głupio mi. - chłopak mlasnął pod nosem i wytoczył ciężką artylerię, po prostu wyciągając dłoń w stronę drugiego czarodzieja i zasłaniając mu twarz własnym podręcznikiem. - Mylisz chęć wspólnego niezdania z zaproszeniem do.. yh.
Parsknął i pokręcił głową, na powrót zerkając przed siebie. Teraz rzeczowy głos zabrała Rockers.
Syknął, jak tylko skończył ten dramatyczny popis i pacnął (z zachowaniem niezbędnej ciszy) dłonią o czoło, zaciskając powieki i mamrocząc coś pod nosem.
- Dywan z zębami... Charles zabije mnie podręcznikiem. - skomentował na poły do siebie, na poły do ziomka obok, ale okazało się, że ziomek obok ma na ten temat nieco bardziej... pozytywne zdanie. Usłyszał to. Oczywiście, że usłyszał, w końcu dzieliło ich jakieś 20 centymetrów dystansu i nawet jak się odwrócił, to uchwycił ostatni urywek sekundy tego maślanego spojrzenia. I nagle trolle okazały się być niezwykle pasjonującymi stworzeniami. Na szczęście teraz Hootcher popisywał się swoja wiedzą, więc na karb wysłuchiwania go można było zrzucić to, jak Puchon na niego patrzył. Z jakimś kompletnie zatykającym świadome myślenie podziwem, pomieszanym starannie z skręcającym trzewia przerażeniem. Czy ten Gryfon był nienormalny?! Nie można sobie robić jaj w taki sposób, jeszcze do drugiego faceta, bo jeszcze spalą na stosie ich obojgu!
Zalotne oczko jedynie mocniej doprawiło potrawę i przykleiło plecy Cola z powrotem do oparcia jego krzesła. Poczekał, aż ktoś inny zacznie odpowiadać, żeby uwaga Pana Hucksberry'ego zeszła z ich części sali i na szczęście teraz głos zabrał jeden z ćwierkających do siebie od rana ptaszków w tylnym rzędzie.
- Powinieneś serio... przestać. - okularnik pochylił się niejako chowając za plecami jakiejś Krukonki i mruczał konspiracyjnie. - Ciril ja nie żartuje, głupio mi. - chłopak mlasnął pod nosem i wytoczył ciężką artylerię, po prostu wyciągając dłoń w stronę drugiego czarodzieja i zasłaniając mu twarz własnym podręcznikiem. - Mylisz chęć wspólnego niezdania z zaproszeniem do.. yh.
Parsknął i pokręcił głową, na powrót zerkając przed siebie. Teraz rzeczowy głos zabrała Rockers.
- Ismael Blake
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sro Wrz 09, 2015 6:32 pm
Mhm. Mhm. tak. My tracimy. No dobra, można było patrzeć na to w ten sposób. W sumie jego punkt widzenia miał w sobie to coś, czemu nie można było odmówić logiki. Rzeczy często zupełnie obcej Isme. Zajęła więc posłusznie swoje miejsce, badawczo patrząc najpierw na plecy Colette, a potem na Gryfona. Mogło być. A następnie wsłuchała się we wszystkie te wypowiedzi, które zaraz popłynęły.
Zważywszy na to, że dziewczyna się spóźniła, była na nieco przegranej pozycji, a przynajmniej na samym początku. W końcu nie miała bladego pojęcia o czym mowa była. Szybko jednak znalazła wspólny mianownik dla padających odpowiedzi. A więc na dzisiejszych zajęciach mówimy o magicznych stworzeniach. Nadstawiła chętniej ucha, słuchając kolejnych wypowiedzi. Zważywszy na to, że wszelkie mniej lub bardziej parszywe stworzonka z magicznego świata były jej zamiłowaniem, słuchała z uwagą, szybko odkrywając też drugą wspólną cechę. W sumie to była to rzecz oczywista, bo o czym innym można było mówić na zajęciach które nazywają się wdzięcznie 'Obrona Przed Czarną Magią'. Tak więc o to przed państwem, radosny czarnomagiczny zwierzyniec.
W końcu przyszła i jej kolej. Ząbki błysnęły w delikatnym uśmiechu, a oczy zmrużyły się delikatnie.
- Smoki. - oznajmiła pewnie. W sumie to o czym innym mogła ona prawić? - Rozróżniamy dziesięć ras smoków. Na terenie Wielkiej Brytanii występują dwie: Czarny Hebrydzki i Walijski Zielony. Wszystkie smoki pokryte są łuską i posiadają skrzydła. Wielkością różnią się od siebie; najmniejszych przedstawicieli rasy mają Żmijozęby Peruwiańskie - osiągają maksymalnie 7 metrów, natomiast największe są Spiżobrzuchy Ukraińskie, których samice mogą osiągać nawet do 20 metrów długości. Ogólnie rzecz ujmując, smoki są długowieczne. Najmarniej dożywają około 100 lat, przy czym wszystko zależy od rasy. Większość z nich nastawiona jest neutralnie do otoczenia, lub staje się agresywna dopiero wtedy gdy staje się głodna lub burzy się ich spokój. W ludzkim mięsie lubują się natomiast Żmijozęby, Rogogony Węgierskie oraz Chińskie Ogniomioty. Reszta preferuje łatwe zdobycze, mniejsze ssaki, a Opalookie Antypodzkie żywią się nawet owocami i warzywami. - koniec. Zakończony głębokim oddechem. Co prawda nie powiedziała wszystkiego na jednym wydechu, ale i tak było to nieco męczące. Ale była raczej zadowolona. Chociaż powiedzieć coś o smokach i zawrzeć wszelkie istotne informacje we w miarę krótkiej wypowiedzi, było jej zdaniem ciężko. Ale przynajmniej sprawiło jej to przyjemność.
Zważywszy na to, że dziewczyna się spóźniła, była na nieco przegranej pozycji, a przynajmniej na samym początku. W końcu nie miała bladego pojęcia o czym mowa była. Szybko jednak znalazła wspólny mianownik dla padających odpowiedzi. A więc na dzisiejszych zajęciach mówimy o magicznych stworzeniach. Nadstawiła chętniej ucha, słuchając kolejnych wypowiedzi. Zważywszy na to, że wszelkie mniej lub bardziej parszywe stworzonka z magicznego świata były jej zamiłowaniem, słuchała z uwagą, szybko odkrywając też drugą wspólną cechę. W sumie to była to rzecz oczywista, bo o czym innym można było mówić na zajęciach które nazywają się wdzięcznie 'Obrona Przed Czarną Magią'. Tak więc o to przed państwem, radosny czarnomagiczny zwierzyniec.
W końcu przyszła i jej kolej. Ząbki błysnęły w delikatnym uśmiechu, a oczy zmrużyły się delikatnie.
- Smoki. - oznajmiła pewnie. W sumie to o czym innym mogła ona prawić? - Rozróżniamy dziesięć ras smoków. Na terenie Wielkiej Brytanii występują dwie: Czarny Hebrydzki i Walijski Zielony. Wszystkie smoki pokryte są łuską i posiadają skrzydła. Wielkością różnią się od siebie; najmniejszych przedstawicieli rasy mają Żmijozęby Peruwiańskie - osiągają maksymalnie 7 metrów, natomiast największe są Spiżobrzuchy Ukraińskie, których samice mogą osiągać nawet do 20 metrów długości. Ogólnie rzecz ujmując, smoki są długowieczne. Najmarniej dożywają około 100 lat, przy czym wszystko zależy od rasy. Większość z nich nastawiona jest neutralnie do otoczenia, lub staje się agresywna dopiero wtedy gdy staje się głodna lub burzy się ich spokój. W ludzkim mięsie lubują się natomiast Żmijozęby, Rogogony Węgierskie oraz Chińskie Ogniomioty. Reszta preferuje łatwe zdobycze, mniejsze ssaki, a Opalookie Antypodzkie żywią się nawet owocami i warzywami. - koniec. Zakończony głębokim oddechem. Co prawda nie powiedziała wszystkiego na jednym wydechu, ale i tak było to nieco męczące. Ale była raczej zadowolona. Chociaż powiedzieć coś o smokach i zawrzeć wszelkie istotne informacje we w miarę krótkiej wypowiedzi, było jej zdaniem ciężko. Ale przynajmniej sprawiło jej to przyjemność.
- Charles Myrnin Hucksberry
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sro Wrz 09, 2015 8:01 pm
- Zgadza się. Dementorzy. Jedne z najplugawszych i najbardziej czarnomagicznych stworzeń na świecie. Za swoją odpowiedź otrzymuje pan 5 punktów. Jak wspominał pan Snape, nie da się ich zabić, ale...mają swoje słabe punkty... - i machnął różdżką, wypowiadając formułkę a na tablicy pojawił się odpowiedni napis, a pod nim uwzględnione całkowicie wyzbycie się wszystkich uczuć lub przekonanie o tym, że nie zrobiło się nic złego, oraz oczywiście zaklęcie Patronusa. - Umierają w większości same, gdy nie mają jak zdobyć pożywienia.
Następny mówił Zack, a Charles skinął lekko głową, opierając się plecami o oparcie fotela i mrużąc miodowe oczy, by zarejestrować, czy w sali panuje spokój.
- Dobrze. Istotnie Inferiusy również są stworzeniami czarnomagicznymi z powodu trudnej acz zakazanej sztuki nekromancji, do której ciągnie co niektórych czarnoksiężników... - i zatrzymał się by ponownie to zapisać na tablicy ze wskazaniem na największą słabość inferiusa - ogień. - Nic inne nie będzie tak skuteczne w walce z nimi, zwłaszcza, że zazwyczaj występują w grupie.
Zerknął jeszcze na zegarek, zauważając, że czasu mają coraz mniej i najpewniej już nie przejdzie do kolejnej części lekcji jak to planował. Mówi się wszak trudno, ale nic straconego. I już miał kierować wzrok na kolejnego nieszczęśnika, gdy do sali weszła bardzo spóźniona Krukonka. Charles jedynie posłał jej beznamiętną minę i odezwał się po chwili, czując krótki atak irytacji.
- To już nawet nie spóźnienie, a nieobecność, panno Fleur. Nie opłacało się pani wręcz tu przychodzić. Otrzymuje pani szlaban. Więcej szczegółów podam przez sowę, a teraz niech pani siada - odpowiedział szorstkim tonem i zwrócił uwagę na Lily, która zaczęła opowiadać o Bazyliszku. On również pojawił się na tablicy ze wskazaniem na oczy i zakończenie głowy - Zgadza się. Bazyliszek na dodatek jest odporny na większość zaklęć, zaś reszta i tak działa na niego słabo. Potrafi się też bezszelestnie poruszać, jeśli tylko chce. Najefektywniejszą bronią na niego są magiczne oręża wykonane przez goblinów. Ewentualnie można w większej grupie spróbować go pokonać. 4 punkty dla pani, panno Evans.
Następnym, który zabrał głos był Giotto Nero. Charles odgarnął kilka swoich włosów z czoła i słuchał Ślizgona uważnie, dopóki ten nie skończył mówić. Bogin znalazł się po chwili na tablicy tuż obok reszty stworzeń.
- Bogin w bardzo małym stopniu jest stworzeniem czarnomagicznym, o wiele bliżej mu do widma, które jest nastawione agresywnie do czarodziejów. Warto jednak o nim pamiętać, dlatego też zapisałem go na tablicy - jego wzrok płynnie przeszedł na Gwendoline. Nauczyciel machnął różdżką, wymawiając na głos zaklęcie i takim sposobem wodnik kappa również został naniesiony na ich spis.
- Bardzo dobrze, 6 punktów dla panny Tichy. I właśnie też honor jest bardzo istotnym słabym punktem wodników kappa, choć zdarzają się też wyjątki, kiedy wodniki nie uznają czyjegoś ukłonu i nie odwdzięczają się tym samym, dlatego należy bardzo, ale to bardzo uważać - i udało mu się nawet uśmiechnąć na chwilę acz uśmiech był ten bardzo nikły i już po chwili znowu na jego zmęczonej twarzy malowało się zimne opanowanie. Na odpowiedź Colette'a, zmarszczył czoło i pokiwał głową na boki.
-...No dobrze, powiedzmy, że ta odpowiedź może być. Jest akurat na takim Nędznym poziomie, panie Warp. Ale to tylko dlatego, że wybrał pan sobie taki niejasny i trudny przykład - powiedział profesor i zapisał Śmierciotulę na tablicy. Przy słabych punktach zostało podkreślone zaklęcie Patronusa. Kolejnym stworzeniem okazało się być Kelpie, które skrótowo przedstawiła Alice. Zapisał tylko nałożenie wędzidła i zaklęcia zwalniające. - 3 punkty dla Hufflepuffu, panno Hughes.
Kiedy odezwała się Sharon, Myrnin rzucił jej krótkie spojrzenie i ciężko westchnął. No tak, mógł się tego spodziewać, ale przynajmniej tyle dobrego, że dziewczyna nie zaczęła mówić żadnych głupot i potrafiła się przyznać, że nie ma pojęcia, co ma powiedzieć.
- No dobrze, panno Gallagher. Doceniam to, dlatego...Hufflepuff traci tylko 2 punkty z pani powodu - i wzrok profesora utkwił w Cirilu, który szykował się do odpowiedzi. Po chwili na tablicy pojawił się troll wraz z podziałem na grupy. Zaznaczył w słabych punktach wzmocnione zaklęcia, a także głowę i nogi. Kiwnął w jego stronę głową i spojrzał na Ventusa. Czasu było coraz mniej, a nie zawsze przecież musiał wszystko komentować. Na tablicy pojawiła się Gorgona wraz ze wskazaniem na jej włosy i oczy, a także na komplementy. Następna była Kim, która wspomniała o Nundu i tak w słabych punktach zapisał liczebność, ogon i kły. Kolejną osobą była Kayleigh, która za przykład podała Mantykorę. I tu na chwilę się zatrzymał.
- Należy też wspomnieć, że znają i rozumieją ludzką mowę. Mają też bardzo...wyszukany rytuał pożywiania się - dodał profesor i w słabych punktach zaznaczył głowę i skrzydła. Jego miodowe tęczówki spojrzały tym razem na Caroline, która podała jako przykład Szyszymorę. Ją również zapisał na tablicy i przy niej dodał jedynie głos. I już miał przejść do podsumowania, kiedy odezwała się jeszcze jedna uczennica. Jego ciało przechyliło się do przodu, kiedy on sam ją świdrował spojrzeniem. - Smoki nie są uznawane w żaden sposób za czarnomagiczne stworzenia. Owszem, są niebezpieczne, ale to byłoby zbyt ogólna klasyfikacja, gdybyśmy przypisali je czarnej magii. Pani wiedza jest doprawdy imponująca na ten temat, ale zupełnie nieprzydatna na dzisiejszych zajęciach - odparł grzecznie, choć w jego oczach na krótki moment błysnęło drwiące rozbawienie. - Nie uznaję pani odpowiedzi.
Kilka osób jednakże nadal nie udzieliło mu odpowiedzi i najwyraźniej nie zamierzało, więc profesor Hucksberry podniósł się do góry, rozejrzał po komnacie, rejestrując kogo dziś jeszcze nie usłyszał. Panny Fleur nawet nie brał pod uwagę.
- Zawiodłem się na panu, panie Lupin. Nie powiedział pan ani jednego zdania dzisiejszego dnia. Niestety Gryffindor traci 5 punktów. Tak samo za pana, panie Black. I oczywiście... - i jego spojrzenie zatrzymało się na najdalej siedzącej pannie Moore. - Za panią, panno Moore traci 5 punktów Hufflepuff. Pani, panno Blake, wyjątkowo dziś nie odejmę. Ale to tylko dziś. Co jeszcze... - zamyślił się i spojrzał na zegarek, który zwiastował, że za chwilę będzie koniec zajęć. - No tak, tak jak sądziłem, nie damy rady dziś przejść do praktycznej części zajęć, a wielka szkoda. W takim razie...na następne zajęcia liczę iż otrzymam pracę domową od wszystkich na temat zaklęcia Patronusa. Od razu zaznaczam, że prace, które będą miały mniej niżeli pół rolki pergaminu nie będą przeze mnie czytane. To wszystko, bardzo wszystkim dziękuję za lekcję i życzę Wam miłego dnia - dokończył nauczyciel, stanął przed swoim biurkiem i ukłonił się przed nimi krótko w grzecznościowym geście. Był wykończony i jedynie o czym marzył to o porządnym kubku kawy, a potem herbaty.
[z/t dla wszystkich]
Podsumowanie:
Charles Myrnin Hucksberry:
+2 PD, +19 fasolek
Kim Miracle:
+2 PD, +14 fasolek
Esmeralda Moore:
+2 PD, +10 fasolek, -5 pkt dla Hufflepuffu
Ventus Zabini:
+2 PD, +14 fasolek
David o'Connell:
+2 PD, +14 fasolek
Lily Evans:
+2 PD, +16 fasolek, +4 pkt dla Gryffindoru
Alexandra Grace:
+2 PD, +14 fasolek
Kyohei Takano:
+2 PD, +15 fasolek, +3 pkt dla Hufflepuffu
Giotto Nero:
+2 PD, +14 fasolek
Sharon Gallagher:
+2 PD, +11 fasolek, -2 pkt dla Hufflepuffu
Kayleigh Phate:
+2 PD, +14 fasolek
Alice Hughes:
+2 PD, +15 fasolek, +3 pkt dla Hufflepuffu
Gwendoline Tichy:
+2 PD, +18 fasolek, +6 pkt dla Slytherinu
Colette Warp:
+2 PD, +14 fasolek
Zack Raven:
+2 PD, +14 fasolek
Caroline Rockers:
+2 PD, +14 fasolek
Severus Snape:
+2 PD, +17 fasolek, +5 dla Slytherinu
Syriusz Black:
+2 PD, +10 fasolek, -5 pkt dla Gryffindoru
Ciril Hootcher:
+2 PD, +13 fasolek
Remus Lupin:
+2 PD, +10 fasolek, -5 pkt dla Gryffindoru
Ismael Blake:
+2 PD, +11 fasolek
Birdie Fleur:
+1 PD (za duże spóźnienie by dać 2 PD, ale też udało Ci się co nieco usłyszeć), +6 fasolek, + szlaban
Następny mówił Zack, a Charles skinął lekko głową, opierając się plecami o oparcie fotela i mrużąc miodowe oczy, by zarejestrować, czy w sali panuje spokój.
- Dobrze. Istotnie Inferiusy również są stworzeniami czarnomagicznymi z powodu trudnej acz zakazanej sztuki nekromancji, do której ciągnie co niektórych czarnoksiężników... - i zatrzymał się by ponownie to zapisać na tablicy ze wskazaniem na największą słabość inferiusa - ogień. - Nic inne nie będzie tak skuteczne w walce z nimi, zwłaszcza, że zazwyczaj występują w grupie.
Zerknął jeszcze na zegarek, zauważając, że czasu mają coraz mniej i najpewniej już nie przejdzie do kolejnej części lekcji jak to planował. Mówi się wszak trudno, ale nic straconego. I już miał kierować wzrok na kolejnego nieszczęśnika, gdy do sali weszła bardzo spóźniona Krukonka. Charles jedynie posłał jej beznamiętną minę i odezwał się po chwili, czując krótki atak irytacji.
- To już nawet nie spóźnienie, a nieobecność, panno Fleur. Nie opłacało się pani wręcz tu przychodzić. Otrzymuje pani szlaban. Więcej szczegółów podam przez sowę, a teraz niech pani siada - odpowiedział szorstkim tonem i zwrócił uwagę na Lily, która zaczęła opowiadać o Bazyliszku. On również pojawił się na tablicy ze wskazaniem na oczy i zakończenie głowy - Zgadza się. Bazyliszek na dodatek jest odporny na większość zaklęć, zaś reszta i tak działa na niego słabo. Potrafi się też bezszelestnie poruszać, jeśli tylko chce. Najefektywniejszą bronią na niego są magiczne oręża wykonane przez goblinów. Ewentualnie można w większej grupie spróbować go pokonać. 4 punkty dla pani, panno Evans.
Następnym, który zabrał głos był Giotto Nero. Charles odgarnął kilka swoich włosów z czoła i słuchał Ślizgona uważnie, dopóki ten nie skończył mówić. Bogin znalazł się po chwili na tablicy tuż obok reszty stworzeń.
- Bogin w bardzo małym stopniu jest stworzeniem czarnomagicznym, o wiele bliżej mu do widma, które jest nastawione agresywnie do czarodziejów. Warto jednak o nim pamiętać, dlatego też zapisałem go na tablicy - jego wzrok płynnie przeszedł na Gwendoline. Nauczyciel machnął różdżką, wymawiając na głos zaklęcie i takim sposobem wodnik kappa również został naniesiony na ich spis.
- Bardzo dobrze, 6 punktów dla panny Tichy. I właśnie też honor jest bardzo istotnym słabym punktem wodników kappa, choć zdarzają się też wyjątki, kiedy wodniki nie uznają czyjegoś ukłonu i nie odwdzięczają się tym samym, dlatego należy bardzo, ale to bardzo uważać - i udało mu się nawet uśmiechnąć na chwilę acz uśmiech był ten bardzo nikły i już po chwili znowu na jego zmęczonej twarzy malowało się zimne opanowanie. Na odpowiedź Colette'a, zmarszczył czoło i pokiwał głową na boki.
-...No dobrze, powiedzmy, że ta odpowiedź może być. Jest akurat na takim Nędznym poziomie, panie Warp. Ale to tylko dlatego, że wybrał pan sobie taki niejasny i trudny przykład - powiedział profesor i zapisał Śmierciotulę na tablicy. Przy słabych punktach zostało podkreślone zaklęcie Patronusa. Kolejnym stworzeniem okazało się być Kelpie, które skrótowo przedstawiła Alice. Zapisał tylko nałożenie wędzidła i zaklęcia zwalniające. - 3 punkty dla Hufflepuffu, panno Hughes.
Kiedy odezwała się Sharon, Myrnin rzucił jej krótkie spojrzenie i ciężko westchnął. No tak, mógł się tego spodziewać, ale przynajmniej tyle dobrego, że dziewczyna nie zaczęła mówić żadnych głupot i potrafiła się przyznać, że nie ma pojęcia, co ma powiedzieć.
- No dobrze, panno Gallagher. Doceniam to, dlatego...Hufflepuff traci tylko 2 punkty z pani powodu - i wzrok profesora utkwił w Cirilu, który szykował się do odpowiedzi. Po chwili na tablicy pojawił się troll wraz z podziałem na grupy. Zaznaczył w słabych punktach wzmocnione zaklęcia, a także głowę i nogi. Kiwnął w jego stronę głową i spojrzał na Ventusa. Czasu było coraz mniej, a nie zawsze przecież musiał wszystko komentować. Na tablicy pojawiła się Gorgona wraz ze wskazaniem na jej włosy i oczy, a także na komplementy. Następna była Kim, która wspomniała o Nundu i tak w słabych punktach zapisał liczebność, ogon i kły. Kolejną osobą była Kayleigh, która za przykład podała Mantykorę. I tu na chwilę się zatrzymał.
- Należy też wspomnieć, że znają i rozumieją ludzką mowę. Mają też bardzo...wyszukany rytuał pożywiania się - dodał profesor i w słabych punktach zaznaczył głowę i skrzydła. Jego miodowe tęczówki spojrzały tym razem na Caroline, która podała jako przykład Szyszymorę. Ją również zapisał na tablicy i przy niej dodał jedynie głos. I już miał przejść do podsumowania, kiedy odezwała się jeszcze jedna uczennica. Jego ciało przechyliło się do przodu, kiedy on sam ją świdrował spojrzeniem. - Smoki nie są uznawane w żaden sposób za czarnomagiczne stworzenia. Owszem, są niebezpieczne, ale to byłoby zbyt ogólna klasyfikacja, gdybyśmy przypisali je czarnej magii. Pani wiedza jest doprawdy imponująca na ten temat, ale zupełnie nieprzydatna na dzisiejszych zajęciach - odparł grzecznie, choć w jego oczach na krótki moment błysnęło drwiące rozbawienie. - Nie uznaję pani odpowiedzi.
Kilka osób jednakże nadal nie udzieliło mu odpowiedzi i najwyraźniej nie zamierzało, więc profesor Hucksberry podniósł się do góry, rozejrzał po komnacie, rejestrując kogo dziś jeszcze nie usłyszał. Panny Fleur nawet nie brał pod uwagę.
- Zawiodłem się na panu, panie Lupin. Nie powiedział pan ani jednego zdania dzisiejszego dnia. Niestety Gryffindor traci 5 punktów. Tak samo za pana, panie Black. I oczywiście... - i jego spojrzenie zatrzymało się na najdalej siedzącej pannie Moore. - Za panią, panno Moore traci 5 punktów Hufflepuff. Pani, panno Blake, wyjątkowo dziś nie odejmę. Ale to tylko dziś. Co jeszcze... - zamyślił się i spojrzał na zegarek, który zwiastował, że za chwilę będzie koniec zajęć. - No tak, tak jak sądziłem, nie damy rady dziś przejść do praktycznej części zajęć, a wielka szkoda. W takim razie...na następne zajęcia liczę iż otrzymam pracę domową od wszystkich na temat zaklęcia Patronusa. Od razu zaznaczam, że prace, które będą miały mniej niżeli pół rolki pergaminu nie będą przeze mnie czytane. To wszystko, bardzo wszystkim dziękuję za lekcję i życzę Wam miłego dnia - dokończył nauczyciel, stanął przed swoim biurkiem i ukłonił się przed nimi krótko w grzecznościowym geście. Był wykończony i jedynie o czym marzył to o porządnym kubku kawy, a potem herbaty.
[z/t dla wszystkich]
Podsumowanie:
Charles Myrnin Hucksberry:
+2 PD, +19 fasolek
Kim Miracle:
+2 PD, +14 fasolek
Esmeralda Moore:
+2 PD, +10 fasolek, -5 pkt dla Hufflepuffu
Ventus Zabini:
+2 PD, +14 fasolek
David o'Connell:
+2 PD, +14 fasolek
Lily Evans:
+2 PD, +16 fasolek, +4 pkt dla Gryffindoru
Alexandra Grace:
+2 PD, +14 fasolek
Kyohei Takano:
+2 PD, +15 fasolek, +3 pkt dla Hufflepuffu
Giotto Nero:
+2 PD, +14 fasolek
Sharon Gallagher:
+2 PD, +11 fasolek, -2 pkt dla Hufflepuffu
Kayleigh Phate:
+2 PD, +14 fasolek
Alice Hughes:
+2 PD, +15 fasolek, +3 pkt dla Hufflepuffu
Gwendoline Tichy:
+2 PD, +18 fasolek, +6 pkt dla Slytherinu
Colette Warp:
+2 PD, +14 fasolek
Zack Raven:
+2 PD, +14 fasolek
Caroline Rockers:
+2 PD, +14 fasolek
Severus Snape:
+2 PD, +17 fasolek, +5 dla Slytherinu
Syriusz Black:
+2 PD, +10 fasolek, -5 pkt dla Gryffindoru
Ciril Hootcher:
+2 PD, +13 fasolek
Remus Lupin:
+2 PD, +10 fasolek, -5 pkt dla Gryffindoru
Ismael Blake:
+2 PD, +11 fasolek
Birdie Fleur:
+1 PD (za duże spóźnienie by dać 2 PD, ale też udało Ci się co nieco usłyszeć), +6 fasolek, + szlaban
- Felice Felicis
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Nie Maj 29, 2016 6:19 pm
Obrona Przed Czarna Magią była tym przedmiotem, którego Felice wyczekiwała z niecierpliwością. Wpadła do sali wyjątkowo wcześnie, była pierwsza. Szybko przedefilowała przez całe pomieszczenie i zajęła miejsce w drugim rzędzie pod ścianą - blisko, ale nie będzie nikomu zasłaniać. I o to chodziło. Chwilę siedziała jak na szpilkach, nie mogąc się doczekać pojawienia się nauczyciela, po czym uświadomiła sobie, że nic z tego nie będzie. Musiała wytrzymać aż do rozpoczęcia zajęć, a to znaczyło, że miała jeszcze czas na dokończenie książki "Patronus i inne zaklęcia tarczy". W zasadzie to przeczytała ją całą już dwa razy, a wyrywkowo nawet i po piętnaście, w końcu kierowała się nią przy pisaniu pracy domowej. Właśnie. Praca domowa. Tymczasem jednak mogła się spokojnie pogrążyć w lekturze, bo miną wieki, zanim zbiorą się pozostali i przybędzie profesor.
- Suzanne L. Blanchard
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Nie Maj 29, 2016 9:26 pm
Suzanne przed samym przybyciem na zajęcia Obrony przed Czarną Magią poleciała do biblioteki by zgarnąć odpowiednie materiały. Chciała przyjść wcześniej do sali i samodzielnie sprawdzić co ją czeka dzisiejszego dnia. W końcu jak to Su, uwielbia być przygotowaną i pilną uczennicą. Zależy jej na stopniach, bo w końcu w tym roku już musi spełniać większe wymagania by spełnić swoje marzenia.
Przechodziła korytarzem pierwszego piętra i stanęła w progu sali. Uśmiechnęła się, że prawie cała jest pusta i tu najlepsze - tym prawie to była właśnie Felice.
Panna Blanchard szybko podeszła do swojej przyjaciółki z dormitorium.
- Cześć - powiedziała uradowana - Co tam czytasz? - zagadała i zaczęła wyjmować z torby książki i notatki jakie wykonała - Byłam w bibliotece wiesz? Zabrałam ze sobą kilka książek i w sumie może cię coś zainteresuje. Jedna jest o czarnomagicznych stworzeniach, bo chyba to właśnie mamy przerabiać dzisiaj, a druga o zaklęciach niewybaczalnych. Zawsze ciekawił mnie ten temat...
Opowiadała zadowolona z siebie, że zalazła takie skarby. Wraz z panną Felicis mogła się uczyć i zdobywać dodatkową wiedzę, więc była przekonana, że to wszystko także ją zainteresuje.
Przechodziła korytarzem pierwszego piętra i stanęła w progu sali. Uśmiechnęła się, że prawie cała jest pusta i tu najlepsze - tym prawie to była właśnie Felice.
Panna Blanchard szybko podeszła do swojej przyjaciółki z dormitorium.
- Cześć - powiedziała uradowana - Co tam czytasz? - zagadała i zaczęła wyjmować z torby książki i notatki jakie wykonała - Byłam w bibliotece wiesz? Zabrałam ze sobą kilka książek i w sumie może cię coś zainteresuje. Jedna jest o czarnomagicznych stworzeniach, bo chyba to właśnie mamy przerabiać dzisiaj, a druga o zaklęciach niewybaczalnych. Zawsze ciekawił mnie ten temat...
Opowiadała zadowolona z siebie, że zalazła takie skarby. Wraz z panną Felicis mogła się uczyć i zdobywać dodatkową wiedzę, więc była przekonana, że to wszystko także ją zainteresuje.
- Ismael Blake
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Nie Maj 29, 2016 10:29 pm
Na ostatnich zajęciach Obrony Przed Czarną Magią wypadła... średnio. Zwalała to na wiele czynników, ale głównym chyba pozostawało na równi własne nierozgarnięcie i fascynacja danym tematem. Bo gdy usłyszała wzmiankę o stworzeniach magicznych na poprzedniej lekcji, coś w jej rudej główce się przełączyło i ślina na język przyniosła nic innego jak smoki. Stworzenia w swoim jestestwie jednocześnie tak majestatyczne i jednocześnie niebezpieczne, że nieodparcie dziewczę fascynujące. Swoją przyszłość wiązała z nimi i to dość mocno, od lat, jednak po wydarzeniach w Hogs jej umysł zdawał się nieco od tych planów odbiegać. Nie chodziło o to, że zaczęła się zastanawiać, czy chciałaby to robić - bo chciała. Całym sercem. Jednak ostatnio jej głowę zaczęły nachodzić myśli, czy rzeczywiście jest to potrzebne. Czy jej pasja nie zostanie zdominowana przez potrzebę działania o własną wolność - bo to wydawało jej się najbardziej ostatnio zagrożone.
Weszła do klasy, rozglądając się po niej przelotnie i kiwając głową dwóm obecnym już krukonkom, po czym zajęła miejsce gdzieś przy ścianie, nieco z tyłu, czekając na kolejnych uczniów. Miała nadzieję, ze te zajęcia zrekompensują jej zawód po ostatniej numerologii.
Weszła do klasy, rozglądając się po niej przelotnie i kiwając głową dwóm obecnym już krukonkom, po czym zajęła miejsce gdzieś przy ścianie, nieco z tyłu, czekając na kolejnych uczniów. Miała nadzieję, ze te zajęcia zrekompensują jej zawód po ostatniej numerologii.
- Nathalie Powell
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Pon Maj 30, 2016 6:53 pm
Nie zbyt szalała za OPCM... w sumie za większością przedmiotów nie przepadała. Wiedziała dokładnie, że w przyszłości jej się przydadzą, no bo w sumie to oczywiste. Zaklęcia ofensywne, defensywne i takie tam głupoty, ale jak to Nath, musiała iść na przekór. Zamiast skupiać się na najważniejszych rzeczach, czyli SUMAch to zabierała pod pachę szkicownik i ruszała w swoje ulubione miejsca. Prawdopodobnie dzieliła by tą pasję z Quidditchem, ale za bardzo nie da się teraz zorganizować treningów. Twierdzą, że "ważniejsze" są egzaminy. No dobra, mogła się zgodzić - są ważne, ale jest jeszcze milion innych rzeczy, które są ważniejsze. JAK SPORT... Dobra, właściwie sama przestała siebie przekonywać.
Ostatnie jej spóźnienie skończyło się okropnym szlabanem, dlatego tym razem nie mogła sobie pozwolić na coś takiego. Może nie lubiła tych zajęć, ale nie mogła nic zrobić. Udała się z dormitorium, prosto do sali Obrony przed Czarną Magią. Nie spieszyło jej się aż tak, bo tym razem doskonale wiedziała o tym, że nauczyciela jeszcze nie ma. Spokojnie stanęła u progu i nawet nie była zaskoczona tą małą frekwencją. Było jeszcze dobre dziesięć minut do zajęć.
Przechodząc przez pomieszczenie, pomachała dwóm Krukonkom na powitanie i usiadła przy ławce przed Ismą. Uśmiechnęła się do niej promiennie i położyła torbę na miejsce obok.
- Czeeeść - szczerzyła się jak pies, który zobaczył, że jego pan ma jedzenie. - Widzę, że bardzo nas dużo. - skomentowała rozglądając się po sali. - Brakuje mi tu Alice, gdzie ona jest...
Trajkotała, lecz prawdopodobnie Puchonkę to w ogóle nie interesowało.
Ostatnie jej spóźnienie skończyło się okropnym szlabanem, dlatego tym razem nie mogła sobie pozwolić na coś takiego. Może nie lubiła tych zajęć, ale nie mogła nic zrobić. Udała się z dormitorium, prosto do sali Obrony przed Czarną Magią. Nie spieszyło jej się aż tak, bo tym razem doskonale wiedziała o tym, że nauczyciela jeszcze nie ma. Spokojnie stanęła u progu i nawet nie była zaskoczona tą małą frekwencją. Było jeszcze dobre dziesięć minut do zajęć.
Przechodząc przez pomieszczenie, pomachała dwóm Krukonkom na powitanie i usiadła przy ławce przed Ismą. Uśmiechnęła się do niej promiennie i położyła torbę na miejsce obok.
- Czeeeść - szczerzyła się jak pies, który zobaczył, że jego pan ma jedzenie. - Widzę, że bardzo nas dużo. - skomentowała rozglądając się po sali. - Brakuje mi tu Alice, gdzie ona jest...
Trajkotała, lecz prawdopodobnie Puchonkę to w ogóle nie interesowało.
- Ismael Blake
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Pon Maj 30, 2016 8:48 pm
Ismael nie posiadała jedzenia, a przynajmniej nie tyle, by dzielić się nim z Nathalie. Dziewuszka młodsza o rok nie zaskarbiła sobie też jeszcze odpowiedniej dozy sympatii, by uzyskiwać o rudej jakiekolwiek dawki pożywienia. Kolorowe spojrzenie przeniosło się jednak na nią z pewną dozą ciekawości, gdy ta tylko otworzyła usta i zaczęła coś szczebiotać. Do kogo? Miała wrażenie, ze do niej, zważywszy na to, ze w ej wypowiedzi padło imię ulubionej pani prefekt Ismy. Zmrużyła lekko oczy, uśmiechając się pod nosem do młodszej o rok koleżanki.
- No hej. - wymruczała grzecznie, w odpowiedzi na jej przywitanie. - Pewnie spóźni się jak zwykle. - wzruszyła ramionami, odchylając się do tyłu i opierając o oparcie swojego krzesła. - A może, nauczona Numerologią, tym razem nas zaskoczy? - rzuciła jeszcze, ruszając delikatnie brwiami. Nie wiedziała czy dziewczyna próbowała tylko zagadać, czy może rzeczywiście Alice Hughes była jej do szczęścia potrzebna. Isma lubiła panią prefekt, jednak ich relacja opierała się w większości na tym, że ruda psociła, a Alice latała za nią, albo podejrzliwie łypała okiem i pytała, co ta znowu zmalowała. Schemat, który Hughes przerabiała z wieloma puchonami. No cóż, taki był już jej los.
- No hej. - wymruczała grzecznie, w odpowiedzi na jej przywitanie. - Pewnie spóźni się jak zwykle. - wzruszyła ramionami, odchylając się do tyłu i opierając o oparcie swojego krzesła. - A może, nauczona Numerologią, tym razem nas zaskoczy? - rzuciła jeszcze, ruszając delikatnie brwiami. Nie wiedziała czy dziewczyna próbowała tylko zagadać, czy może rzeczywiście Alice Hughes była jej do szczęścia potrzebna. Isma lubiła panią prefekt, jednak ich relacja opierała się w większości na tym, że ruda psociła, a Alice latała za nią, albo podejrzliwie łypała okiem i pytała, co ta znowu zmalowała. Schemat, który Hughes przerabiała z wieloma puchonami. No cóż, taki był już jej los.
- Alice Hughes
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Pon Maj 30, 2016 9:33 pm
Tup, tup, tup... Cisza. Tup, tup, tup, tup... Znowu cisza. Alice Hughes - czy to biorąc sobie do serca ostatnią reprymendę na lekcji numerologii, czy po prostu po raz pierwszy od dawna wysypiając się jak normalny człowiek - przemierzała niespiesznie korytarz, co chwilę przystając i ze zmarszczonym czołem przyglądając się swoim notatkom na temat zaklęcia patronusa. Historia o Illyiusie i Reczidiane była naprawdę ciekawa i pouczająca, jednak Puchonka obawiała się, że niewiele jej ona pomoże w praktyce. Z resztą o czym tu gadać... Hughes nie potrafiła nawet prawidłowo teleportować kawałka drewna, i choć jedno z drugim niewiele miało wspólnego to we wnętrzu tej małej głowy trwał istny samosąd.
- Basta... - Mruknęła sama do siebie, przystając na chwilę przed oknem i usiłując przygładzić nieco sterczące dziś we wszystkie strony, brązowe kosmyki. - Jakim cudem ktoś ma cię słuchać, skoro twoje własne kłaki mają na ciebie wywalone? - Zacisnęła usta w wąską linię, widząc zbliżającą się grupkę trzecioklasistów i pokręciła głową. Do egzaminów zostało jeszcze trochę czasu a ona już zaczynała mówić do siebie... Ostatni raz rozejrzała się po pustoszejącym korytarzu i stanęła przed właściwymi drzwiami. I to przed czasem! Chwyciła klamkę, pchając drewniane wrota i uśmiechnęła się do siedzących w sali dziewcząt. Grę pozorów czas zacząć!
- Dzień dobry! - Uśmiechnęła się do młodszych koleżanek z domu, kiwając też głową pozostałym. Ściągnęła z ramienia ciężką torbę i położyła ją na podłodze obok stolika zajmowanego przez Powell. - Mogę? - Odsunęła sobie krzesło nie czekając na zgodę dziewczyny i obróciła je bokiem, by swobodnie móc spojrzeć na Ismael. - Słyszałam, że odrobiłaś ostatnio pracę domową... - Stwierdziła, nieomal przerażona. Oczywiście na niby.
- Basta... - Mruknęła sama do siebie, przystając na chwilę przed oknem i usiłując przygładzić nieco sterczące dziś we wszystkie strony, brązowe kosmyki. - Jakim cudem ktoś ma cię słuchać, skoro twoje własne kłaki mają na ciebie wywalone? - Zacisnęła usta w wąską linię, widząc zbliżającą się grupkę trzecioklasistów i pokręciła głową. Do egzaminów zostało jeszcze trochę czasu a ona już zaczynała mówić do siebie... Ostatni raz rozejrzała się po pustoszejącym korytarzu i stanęła przed właściwymi drzwiami. I to przed czasem! Chwyciła klamkę, pchając drewniane wrota i uśmiechnęła się do siedzących w sali dziewcząt. Grę pozorów czas zacząć!
- Dzień dobry! - Uśmiechnęła się do młodszych koleżanek z domu, kiwając też głową pozostałym. Ściągnęła z ramienia ciężką torbę i położyła ją na podłodze obok stolika zajmowanego przez Powell. - Mogę? - Odsunęła sobie krzesło nie czekając na zgodę dziewczyny i obróciła je bokiem, by swobodnie móc spojrzeć na Ismael. - Słyszałam, że odrobiłaś ostatnio pracę domową... - Stwierdziła, nieomal przerażona. Oczywiście na niby.
- Sharon Gallagher
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Pon Maj 30, 2016 10:34 pm
Zabić znaczy... znaczy żadnego zabijania, jedynie co można zabić to gumowego ślimaka - gumiaka, gdy się mu odgryza głowę. To był największy akt zabójstwa, możecie wierzyć lub nie, ale... tak właśnie. Zupełnie nie wiadomo o co chodzi, ale to dobrze, tak się dzieje we wszystkich dobrych opowieściach, wystarczy spojrzeć chociaż na imprezę w Hufflepuffie, która miała miejsce... bardzo dawno temu. Bardzo dawno. Ale było zabawnie i dziwnie, ale Sharon to już znała, w końcu ten dom to miał to coś, nie? Tu należało dbać o jakieś zasady, których Puchoni nie mieli, niemniej... no. Nieważne. Młode dziewczę obdarzone nazwiskiem Gallagher ruszyło na I piętro, które na szczęście nie było jakoś daleko od podziemi w których urzędowali Zieloni i Żółci, poprawiło szatę i szybko, jak na siebie, weszło do pomieszczenia. Szampon Wspaniały zerknęła tylko krótko na poszczególne osoby, coś tam może powiedziała, co pewnie miało brzmieć jak: "Dzień dobry", po czym zajęła jedną z ostatnich ławek i wyciągnęła wszystkie potrzebne przybory. Łącznie z pracą domową. Albo czymś, co miało tym być. Właściwie to miała już dawno to oddać, więc skoro ta praca była w jej rękach to by znaczyło, że...
- Ojojoj - mruknęła cicho i schowała się za podręcznikiem.
- Ojojoj - mruknęła cicho i schowała się za podręcznikiem.
- Ismael Blake
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Pon Maj 30, 2016 11:01 pm
O. No i przyszedł wilk, o którym była mowa. Ruda powitała panią prefekt szerokim uśmiechem, oczywiście nieco podejrzanym. Ale to akurat było typowe: szerokie, pełne uśmiechy były dla niej czymś dziwnym, gdyż zwykle ograniczała się do tych delikatnych, ledwo zauważalnych - wciąż jednak, wszystkie w jej wykonaniu, zyskiwały szelmowskiego charakteru. Poczekała aż puchonka zajmie swoje miejsce i schyliła sie do własnej torby, wyjmując z niej rzeczy.
- Patrz! - oznajmiła energicznie, rozwijając pergamin i niemal wciskając ją Alice w twarz. - A teraz możesz drżeć przed moją potęgą i mądrością. Pozwalam. - poinformowała starszą koleżankę z tym samym niby niewinnym uśmieszkiem co zwykle. Co prawda nie dała się w jakikolwiek sposób nacieszyć spisaną przez nią wiedzą czy chociażby zogniskować na niej wzroku, bo zaraz zwinęła pergamin i odłożyła przed sobą. Odrabianie prac domowych miało swoje korzyści. Co prawda było uciążliwe, ale takie przedmioty jak opieka nad magicznymi tworzeniami, obrona przed czarną magią czy transmutacja, były całkiem przyjemne, ciekawe i przydatne. Isma wychodziła z założenia, że powinna jako tako przyswajać wiedzę, która w późniejszej pracy mogła jej się przydać, co skutkowało awersją głęboką do run czy historii magii. Bo na co jej rysowanie szlaczków czy wiedza, kiedy gobliny zrobiły sobie zabawę w bunt.
- W sumie to czuję się zawiedziona. Już myślałam, że się spóźnisz.
- Patrz! - oznajmiła energicznie, rozwijając pergamin i niemal wciskając ją Alice w twarz. - A teraz możesz drżeć przed moją potęgą i mądrością. Pozwalam. - poinformowała starszą koleżankę z tym samym niby niewinnym uśmieszkiem co zwykle. Co prawda nie dała się w jakikolwiek sposób nacieszyć spisaną przez nią wiedzą czy chociażby zogniskować na niej wzroku, bo zaraz zwinęła pergamin i odłożyła przed sobą. Odrabianie prac domowych miało swoje korzyści. Co prawda było uciążliwe, ale takie przedmioty jak opieka nad magicznymi tworzeniami, obrona przed czarną magią czy transmutacja, były całkiem przyjemne, ciekawe i przydatne. Isma wychodziła z założenia, że powinna jako tako przyswajać wiedzę, która w późniejszej pracy mogła jej się przydać, co skutkowało awersją głęboką do run czy historii magii. Bo na co jej rysowanie szlaczków czy wiedza, kiedy gobliny zrobiły sobie zabawę w bunt.
- W sumie to czuję się zawiedziona. Już myślałam, że się spóźnisz.
- Remus J. Lupin
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Wto Maj 31, 2016 4:14 pm
Obrona. Najwspanialszy przedmiot w tej szkole, na który uczęszczał bardziej niż chętnie. Najlepiej w ogóle nie opuszczałby Sali i chłonął wiedzę jak gąbka. Przeczytał już chyba wszystkie możliwe książki na ten temat i ciągle było mu mało. Nie był fanatykiem, a może był? On jednak bardziej pragnął wykorzystać tę wiedzę we właściwym jej celu: obronie przed czarną magią. Czarna magia sama w sobie go odpychała, wręcz obrzydzała. Wiedział jednak, że musi znać swojego wroga, czy jak to tam szło. Dni mijały nieubłaganie do przodu, koniec roku był coraz bliżej. Nikt nie mówił o niczym innym jak tylko o egzaminach, nawet w wydarzeniach w wiosce przestano szeptać po kątach. Wszyscy żyli nadchodzącymi testami, Lupin również. Nigdy nie zapomni tego co się stało, ale wie, że musi iść dalej. Był bardzo zdziwiony, kiedy wszedł do klasy i nie była ona pusta tylko siedziało już w niej kilka osób. Zazwyczaj był na lekcjach pierwszy. Ale był też zadowolony, że wreszcie komuś zależało w tej szkole na edukacji. Czuł jednak dziwnie będąc póki co, jedynym facetem w tej sali. – Cześć dziewczyny – rzucił na przywitanie, żeby nie wyjść na chama i zajął swoje miejsce. W głowie powtarzał wszystkie informacje i zaklęcia jakich nauczył się przez siedem lat…
- Giotto Nero
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Wto Maj 31, 2016 5:51 pm
Pomimo słonecznego dnia, który wręcz nakłaniał do tego, by opuścić typowym angielskim wyjściem mury szkoły, celem łomżingu w okolicach błoni i innych ciekawszych niż mury Hogwartu miejsc, Giotto postanowił jednak zjawić się na zajęciach obrony przed czarną magią. Wziął sobie do serca ostatnie swoje przemyślenia i postanowił zmotywować się do chodzenia na większość przedmiotów, przynajmniej w chwili obecnej. Zbliżały się egzaminy, rozpierdol, a w czasie wakacji trzeba będzie się skupić na czym innym, aniżeli na nadrabianiu zaległości. Stąd też decyzja o odwiedzeniu Charlesa Myrnina Hucksberry'ego i jego klasy.
Zabrał z dormitorium cały potrzebny na lekcje ekwipunek i wydostał się wkrótce z lochów, a później powędrował na pierwsze piętro. Kilka minut później był już na miejscu, stojąc przed wejściem do sali. Pchnął drzwi i pewnym krokiem wszedł do środka, rozglądając się nie znacznie. Same laski i Lupin. W dodatku był pierwszym Ślizgonem na rejonie, co nie do końca mu się spodobało. W ogóle coś odpierdalają się tu imby, biorąc pod uwagę, że są egzaminy, a na lekcje więcej osób nie przychodzi, niż siedzi w ławkach. Czyżby się poddali?
Schował ręce do kieszeni i udał się do wolnej ławki gdzieś na końcu klasy, lekceważąc jakiekolwiek spojrzenia, zaczepki czy inne mordowe zaciesze, którymi potencjalnie mógł zostać obdarowany. Był zbyt zamyślony, a jednocześnie jakoś nie kwapiło mu się do poprawiania relacji z kimkolwiek z pozostałych roczników. Właściwie, to z rówieśnikami sytuacja była identyczna, miał ich gdzieś.
Zająwszy miejsce w ostatniej ławce, skrzyżował ręce na klatce piersiowej i opuścił delikatnie głowę, przymykając przy tym oczy. Lekcja miała zaraz się zacząć, więc zamiast wdawać się w niepotrzebne dyskusje, czy też zamiast podziwiać te super loszki co są kilka metrów od niego, po prostu czekał na podróbę Deppa.
Zabrał z dormitorium cały potrzebny na lekcje ekwipunek i wydostał się wkrótce z lochów, a później powędrował na pierwsze piętro. Kilka minut później był już na miejscu, stojąc przed wejściem do sali. Pchnął drzwi i pewnym krokiem wszedł do środka, rozglądając się nie znacznie. Same laski i Lupin. W dodatku był pierwszym Ślizgonem na rejonie, co nie do końca mu się spodobało. W ogóle coś odpierdalają się tu imby, biorąc pod uwagę, że są egzaminy, a na lekcje więcej osób nie przychodzi, niż siedzi w ławkach. Czyżby się poddali?
Schował ręce do kieszeni i udał się do wolnej ławki gdzieś na końcu klasy, lekceważąc jakiekolwiek spojrzenia, zaczepki czy inne mordowe zaciesze, którymi potencjalnie mógł zostać obdarowany. Był zbyt zamyślony, a jednocześnie jakoś nie kwapiło mu się do poprawiania relacji z kimkolwiek z pozostałych roczników. Właściwie, to z rówieśnikami sytuacja była identyczna, miał ich gdzieś.
Zająwszy miejsce w ostatniej ławce, skrzyżował ręce na klatce piersiowej i opuścił delikatnie głowę, przymykając przy tym oczy. Lekcja miała zaraz się zacząć, więc zamiast wdawać się w niepotrzebne dyskusje, czy też zamiast podziwiać te super loszki co są kilka metrów od niego, po prostu czekał na podróbę Deppa.
- Caroline Rockers
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sob Cze 04, 2016 12:03 am
Wypadałoby żeby i ona zaszczyciła - no bo przecież jakby to inaczej - swoją obecnością klasę OPCM, gdzie miała zagłębiać się w tajniki magii defensywnej i ofensywnej, magii neutralnej jak się inaczej ją zwało, choć i przecież zdarzało się, że wspominali czarnomagiczne zaklęcia i nawet z trzech się uczyli. Właśnie tutaj. Zahaczyła jeszcze o Wielką Salę by coś zjeść i mieć możliwość skupienia swojej uwagi na lekcji z profesorem Hucksberrym. O ile można było mówić o jakimkolwiek pełnym skupieniu. Odpięła jeden guzik białej koszuli, która wchodziła w skład szkolnego, regulaminowego mundurka i westchnęła zirytowana z powodu duchoty, która zdawała się panować na korytarzu na I piętrze. Nie spieszyło się jej zbytnio, nie przyglądała ludziom przechodzącym obok niej, zwyczajnie myślami była gdzieś indziej, ciężko było konkretnie stwierdzić gdzie dokładnie. Poprawiła jeszcze dziwnie ułożony kosmyk i weszła do środka, mrużąc chmurne oczy i poszukując miejsca, gdzie mogłaby usiąść. Wszystko, co będzie znajdować się z dala od Puchonów, będzie zadowalające. Zarejestrowała obecność Giotto Nero, któremu skinęła krótko głową, bo w końcu czasami można zachować jakieś pozory uprzejmości.
Oczywiście.
Sama usiadła z tyłu klasy w jednej z wolnych ławek, wyciągając podręcznik do OPCM i przypatrując się jakiemuś dziwnemu elementowi w klasie, których zresztą tutaj nie brakowało.
Oczywiście.
Sama usiadła z tyłu klasy w jednej z wolnych ławek, wyciągając podręcznik do OPCM i przypatrując się jakiemuś dziwnemu elementowi w klasie, których zresztą tutaj nie brakowało.
- Lily Evans
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sob Cze 04, 2016 1:46 pm
Po ostatniej Numerologii dobrze by jej zrobił odpoczynek i można powiedzieć, że nawet trochę tej chęci uległa, bo wraz z książkami i notatkami udała się nad jezioro, gdzie przez chwilę leżała wśród zielonej trawy i wpatrywała się w słońce, które było naprawdę wysoko położone. W Hogwarcie nastąpiły słoneczne dni, błonia zachęcały do tego by tam przebywać, oczywiście pamiętając, że przy starym dębie lepiej się nie kręcić, przynajmniej nie za długo. Leżąc tak z notatkami na temat run, wspominała poprzednie lata; swoją pierwszą podróż łódką, pierwsze zajęcia, podczas których była naprawdę przestraszona, moment kiedy Potter pociągnął ja za warkoczyki tak mocno, że zaczęła płakać i jak podeszła do niej wtedy jego siostra, która później ośmieszyła go na oczach wszystkich, mówiąc, że śpi z pluszowym misiem, jak się zaprzyjaźniły i jak razem spędzały coraz więcej czasów i dołączyła do nich Dorcas... było tego naprawdę dużo i mogłaby wymieniać tak w nieskończoność. Po powtórkach wróciła do swojego dormitorium, wzięła wszystkie potrzebne jej do zajęć przedmioty i ruszyła na I piętro, gdzie odbywały się zajęcia OPCM. Gdy w końcu weszła do sali, starannie sprawdzając czy jej fryzura się nie popsuła - lubiła wszak wyglądać schludnie - przywitała się z wszystkimi znajomymi osobami, które znajdowały się w pomieszczeniu i usiadła obok Remusa. Miała wrażenie, że ostatnimi czasy naprawdę spędza sporo czasu w jego towarzystwie, nie żeby uważała to za coś złego, ale zazwyczaj nie przysiadała się do niego tak często. Posłała mu delikatny uśmiech i zaczęła się rozpakowywać.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|