- Colette Warp
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Pon Sie 31, 2015 9:17 pm
To wszystko zaczynało się robić coraz dziwniejsze. W klasie było stosunkowo cicho, mruczały do siebie cichutko i zdawkowo tylko Kim i jakaś rudowłosa Gryfonka ze starszego rocznika (z tego, co Colette wiedział, wielka miłość jego kumpla Jamesa), jakąś różową Ślizgonkę zaczepił drugi naczelny straszak szkoły: Caroline Rockers, i... no właśnie. I! I na tyle siedziała wciąż mrucząca do siebie parka, co w ogólnym spokoju klasy było słyszalne: czy się tego chciało czy nie. To w końcu tylko formalna różnica kilku ławek. Colette stuknął najpierw czołem o ławkę i tak trwał chwil kilka, zauważając, że to wcale nie pomaga i nadal słyszy coś o odchodzeniu w nicość. Wydał z siebie jakiś nieartykułowany dźwięki spojrzał najpierw tęsknie na rozpaczliwie puste biurko prowadzącego, a potem przeniósł ten sam wzrok na trzepiącego się już z emocji Gryfona obok.
- Yh... przepraszam najmocniej, ale chyba pomyliłem drzwi. To jest OPCM czy Poradnia Małżeńska? - zagaił konspiracyjnie do spiętego kolesia i potem zerknął na trzymane przez niego pióro. - Jeśli to pierwsze, to masz może notatki? Nie było mnie ostatnio... Z którego ty, kurwa, jesteś roku? - zagaił nieprzytomnie, zauważając, że gość obok przerasta go o nieomal głowę i kompresuje się do wzrostu innych jedynie przez ciągłe przygarbienie.
- Yh... przepraszam najmocniej, ale chyba pomyliłem drzwi. To jest OPCM czy Poradnia Małżeńska? - zagaił konspiracyjnie do spiętego kolesia i potem zerknął na trzymane przez niego pióro. - Jeśli to pierwsze, to masz może notatki? Nie było mnie ostatnio... Z którego ty, kurwa, jesteś roku? - zagaił nieprzytomnie, zauważając, że gość obok przerasta go o nieomal głowę i kompresuje się do wzrostu innych jedynie przez ciągłe przygarbienie.
- Gwendoline Tichý
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Pon Sie 31, 2015 9:37 pm
Mrużyła oczy sennie, nawet nie chcąc się zanadto zgłębiać w tematy rozmów uczniów tak długo, aż nikt sam jej nie zaczepi, a na to się nie zanosiło. Wszyscy byli zajęci sobą, a ona w tym czasie mogła z namaszczeniem rozwinąć swój elegancki pergamin i przygładzić jego krawędzie, by nie zaginały się nieprzyjemnie podczas robienia notatek. Poprawiła palcami chorągiewkę swojego pióra i naprostowała stosinę, żeby pewniej trzymała się dłoni, po czym z wyczuciem umoczyła końcówkę w atramencie. Odczekała chwilkę, zawieszając ją na moment tuż nad kałamarzem, żeby uniknąć automatycznego zrobienia kleksa i dopiero po spłynięciu nadprogramowej kropli granatowego płynu, skupiła się na wyjątkowo wolnym i dekoracyjnym zapisaniem słów „Obrona Przed Czarną Magią” na samym szczycie pergaminu. Dziewczyna dała się z powodu nudy, całkowicie pochłonąć temu zajęciu i w momencie, kiedy ubarwiała delikatnymi smagnięciami, ostatnią literkę 'g' i przechodziła wolno do zapisu 'i', większy cień zaigrał na jej ławce i głośniejsze szurnięcie nóg krzesła o podłogę, obwieściło pojawienie się nowego ucznia, jaki zasiadł zaskakująco blisko. To tylko na krótką chwilę zakłóciło tempo pracy Gwendoline, jaka bez drgnienia wróciła do wyznaczonego zadania, kończąc je zawadiacką literką „a” z dolnym języczkiem.
Dopiero wtedy łagodnie oderwała się od pergaminu, wkładając pióro z powrotem do pojemnika z atramentem i cofając delikatnie głowę, by przyjrzeć się swojemu dziełu z odległości. Ukontentowana spojrzała wtedy na czarnowłosą królową zasiadającą obok i różowawe niczym cała dusza Ślizgonki, usta wygięły się we wdzięczny łuk.
- Jak zawsze, Mademoiselle Rockers. - nazwisko Caroline, z tak dużą ilością mocnych liter było tak twardo wypowiadane, nawet przez tak kuriozalny akcent, że zdawało się w ustach blondynki bezpieczne jak w fortecy. - Jeżeli wcześniej nie porwie nas wir namiętności, jakiego plaga objęła ostatnie rzędy. - wbrew sensowi zdania nie dało się wyczuć w jej głosie złośliwości.
Dopiero wtedy łagodnie oderwała się od pergaminu, wkładając pióro z powrotem do pojemnika z atramentem i cofając delikatnie głowę, by przyjrzeć się swojemu dziełu z odległości. Ukontentowana spojrzała wtedy na czarnowłosą królową zasiadającą obok i różowawe niczym cała dusza Ślizgonki, usta wygięły się we wdzięczny łuk.
- Jak zawsze, Mademoiselle Rockers. - nazwisko Caroline, z tak dużą ilością mocnych liter było tak twardo wypowiadane, nawet przez tak kuriozalny akcent, że zdawało się w ustach blondynki bezpieczne jak w fortecy. - Jeżeli wcześniej nie porwie nas wir namiętności, jakiego plaga objęła ostatnie rzędy. - wbrew sensowi zdania nie dało się wyczuć w jej głosie złośliwości.
- David o'Connell
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Pon Sie 31, 2015 10:20 pm
Pióro, które nawet nie było umoczone w atramencie, a mimo to trzymał przyciśnięte do pergaminu, złamało się z głośnym trzaskiem, kiedy siedzący obok uczeń odezwał się do niego. Mimo to w pierwszym momencie Carney nie ruszył się i nie spojrzał na sąsiada. Powód był prosty – poświęcił ten czas na kilkukrotne powtórzenie w głowie uspokajającej litanii, tych samych słów, które wałkował przed wejściem do pomieszczenia. A potem policzył do dziesięciu i odwrócił się wreszcie.
- Piątego. – Powiedział, a głos mu dziwnie zadrżał. Wyglądał, jakby prawie się uśmiechał, ale grymas – bo nie można było nazwać tego miną – przywodził trochę na myśl zwierze, które ma zamiar ugryźć. Z tym samym wyrazem twarzy przeniósł spojrzenie ponownie na złamane pióro.
- Zajebiście. – Skomentował jego stan i dopiero teraz puścił szczątki przyrządu do pisania. Po raz drugi wyjął te kilka zabazgranych kartek, jakie wziął ze sobą na zajęcia i położył przed Puchonem. Nie było tego dużo, na dodatek połowa spadła na podłogę, ale nie wydawał się tym przejęty. W zasadzie wyglądało to tak, jakby tego nawet nie zauważył – nawet nie oderwał wzroku od pióra. Wpatrywał się w nie zastanawiając się, czy tą końcową częścią da radę coś zanotować. Jego obecność na tych zajęciach wydawała mu się coraz głupszym pomysłem.
- Piątego. – Powiedział, a głos mu dziwnie zadrżał. Wyglądał, jakby prawie się uśmiechał, ale grymas – bo nie można było nazwać tego miną – przywodził trochę na myśl zwierze, które ma zamiar ugryźć. Z tym samym wyrazem twarzy przeniósł spojrzenie ponownie na złamane pióro.
- Zajebiście. – Skomentował jego stan i dopiero teraz puścił szczątki przyrządu do pisania. Po raz drugi wyjął te kilka zabazgranych kartek, jakie wziął ze sobą na zajęcia i położył przed Puchonem. Nie było tego dużo, na dodatek połowa spadła na podłogę, ale nie wydawał się tym przejęty. W zasadzie wyglądało to tak, jakby tego nawet nie zauważył – nawet nie oderwał wzroku od pióra. Wpatrywał się w nie zastanawiając się, czy tą końcową częścią da radę coś zanotować. Jego obecność na tych zajęciach wydawała mu się coraz głupszym pomysłem.
- Colette Warp
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Wto Wrz 01, 2015 8:19 am
Pewnie gdyby Warp ogarniał się jakoś lepiej niż obecnie, to wymowny trzask pióra dałby mu jasno do zrozumienia, że należy grzecznie drgnąć ze strachu i obrócić wzrok. Niestety, jego ruchy i myślenie obecne były tak koszmarnie spowolnione, że zauważył mini-rozpierduchę dopiero, jak uzyskał odpowiedź. A i tak nie wysłało to specjalnie czytelnego i jasnego sygnału do jego mózgownicy.
- Oh. - no tak, elokwencja lewel ekspert. - Cóż. Chyba pióro ci się zepsuło.
Zauważył genialnie, odpowiadając na ten słodki uśmiech własnym wymuszonym wyszczerzem, choć w przypadku Cola ten wyszedł dużo bardziej przystępnie. Odsunął się delikatnie, kiedy na jego ławkę (i podłogę obok) sypnięto notatki z Zielarstwa i Astronomii.
- Dzięki. Wow... serio aż tyle?! Ekhym. A co do ciebie... nie wiem czym cie karmili w domu, ale... działa. - parsknął i tajniacko obejrzał się za siebie, by sprawdzić czy nauczyciela jeszcze nie ma. Aż strach by pomyśleć, co Pan Hucksberry robił uczniom za to, że pod jego nieobecność czarowali sobie w klasie... nawet jeśli chodziło o tak trywialne sprawy jak pomoc bliźniemu. Wyciągnął różdżkę i wycelował nią w pióro Gryfona. - Reparo.
Pióro stuknęło i wyprostowało się nagle sztywno jak struna, wygięło delikatnie w tył i wszelkie nieprawidłowości w jego chorągiewce, jak ponadrywane albo rozszczepione promyki, na nowo naszły na siebie, nadając mu nowiutki, nieużywany wygląd.
Col w tym czasie nie czekał, ani nie oczekiwał, na podziękowania, tylko sam chwycił za własne (pióro oczywiście) i rzucił się na przepisywanie notatek. Im szybciej uwinie się teraz, tym mniej będzie miał do roboty po zajęciach i tym szybciej będzie mógł oddać kartki temu chłopakowi. Co chwila pochylał się, by podnieść te kilka zwitków z podłogi.
- Oh. - no tak, elokwencja lewel ekspert. - Cóż. Chyba pióro ci się zepsuło.
Zauważył genialnie, odpowiadając na ten słodki uśmiech własnym wymuszonym wyszczerzem, choć w przypadku Cola ten wyszedł dużo bardziej przystępnie. Odsunął się delikatnie, kiedy na jego ławkę (i podłogę obok) sypnięto notatki z Zielarstwa i Astronomii.
- Dzięki. Wow... serio aż tyle?! Ekhym. A co do ciebie... nie wiem czym cie karmili w domu, ale... działa. - parsknął i tajniacko obejrzał się za siebie, by sprawdzić czy nauczyciela jeszcze nie ma. Aż strach by pomyśleć, co Pan Hucksberry robił uczniom za to, że pod jego nieobecność czarowali sobie w klasie... nawet jeśli chodziło o tak trywialne sprawy jak pomoc bliźniemu. Wyciągnął różdżkę i wycelował nią w pióro Gryfona. - Reparo.
Pióro stuknęło i wyprostowało się nagle sztywno jak struna, wygięło delikatnie w tył i wszelkie nieprawidłowości w jego chorągiewce, jak ponadrywane albo rozszczepione promyki, na nowo naszły na siebie, nadając mu nowiutki, nieużywany wygląd.
Col w tym czasie nie czekał, ani nie oczekiwał, na podziękowania, tylko sam chwycił za własne (pióro oczywiście) i rzucił się na przepisywanie notatek. Im szybciej uwinie się teraz, tym mniej będzie miał do roboty po zajęciach i tym szybciej będzie mógł oddać kartki temu chłopakowi. Co chwila pochylał się, by podnieść te kilka zwitków z podłogi.
- Severus Snape
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Wto Wrz 01, 2015 3:43 pm
Kolejne zajęcia, na które musiał się udać. Nie zwlekał więc dłużej zbierając swoje rzeczy z dormitorium i kierując kroki do sali Obrony Przed Czarną Magią. Jak się spodziewał, było w niej już sporo osób i panował swoisty harmider. Wszyscy e sobą rozmawiali, śmiali się i udzielali w życiu towarzyskim. Jego oczom ukazała się postać Lily Evans, jednak nie miał na tyle odwagi, by podejść i przywitać się z nią pośród tych wszystkich ludzi w sali. Przeszedł więc koło niej ze spuszczoną głową i, choć zawahał się dosłownie przez sekundę, usiadł w ławce za nią rezygnując ze swojego stałego miejsca na końcu sali. Liczył na to, że dziewczyna się odwróci i do niego zagada, choć w głębi serca bał się, że właśnie może tak postąpić. Czy wtedy oczy wszystkich nie skierują się na nich? Na mega popularną Gryfonkę i jego, żałosnego Ślizgona?
Nie miało to jednak znaczenia, bo nie zależnie od dalszych poczynań Evans, mógł przynajmniej patrzeć na nią przez całe zajęcia. Żyć, nie umierać.
Nie miało to jednak znaczenia, bo nie zależnie od dalszych poczynań Evans, mógł przynajmniej patrzeć na nią przez całe zajęcia. Żyć, nie umierać.
- Syriusz Black
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Wto Wrz 01, 2015 5:47 pm
Wszedł do klasy, nawet niezauważony. Lubił być w centrum uwagi, ale akurat teraz jakoś nie miał ochoty na to, aby trzy roczniki pławiły się w blasku jego cudowności (hoho). Był akurat na błoniach, kiedy rozległ się dźwięk dzwonka wzywającego na lekcje. W klasie pojawił się więc sam, mając nadzieję, że zaraz dołączą do niego przyjaciele. Przyjrzał się twarzom, które znajdowały się w pomieszczeniu. Oczywiście, kojarzył większość z nich. Nawet tych młodszych, bo nie pierwszy raz mieli łączone zajęcia. Przywitał się z kilkoma osobami i usiadł w jakiejś wolnej ławce, czekając na rozpoczęcie zajęć.
- Charles Myrnin Hucksberry
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Wto Wrz 01, 2015 10:44 pm
Nadszedł cudowny dzień - 15 kwietnia 1978 roku miał zostać zapisany ze szczególną starannością w grubym notatniku pana Hucksberry'ego i oznaczony hasłem "nigdy więcej". A dlaczego? Ponieważ nauczyciel OPCM nie miał jeszcze tyle roboty, co dzisiaj, a na dodatek wszystko od rana zdawało się nie iść po jego myśli. Najpierw poparzył sobie język kawą na śniadaniu, potem czyjaś sowa zrobiła mu małą dziurę w kołnierzyku, a on jak na złość, zapomniał jakiego zaklęcia się używa do naprawy - Reparo wszak nie wchodziło w grę. Mało tego...Cara Rhee zaczęła mu jeszcze suszyć głowę tymi dziwnymi notatkami, które znalazł na błoniach, a teraz miał minutę by pojawić się o czasie na swoich własnych zajęciach. Przyspieszył więc kroku i szybko wszedł do sali, zamykając stanowczo drzwi za sobą i rzucając wszystkim pochmurne spojrzenie miodowych tęczówek. Było stanowczo za głośno, co tylko doprowadzało do rosnącego bólu jego głowy.
- Proszę o natychmiastowe zakończenie rozmów. Każdy, kto nie odniesie się do mojego polecenia, zostanie potraktowany w szczególny, acz nieprzyjemny sposób. - Odparł na starcie, kierując się w stronę swojego biurka i przejeżdżając dłonią po bujnej czuprynie ciemnych włosów. W końcu zajął miejsce na swoim fotelu, machnął różdżką, wypowiadając formułkę a kilka zasłon delikatnie się rozstąpiło, wpuszczając do pomieszczenia więcej światła. Oczy Myrnina spoczęły na Warpie, który wyglądał już lepiej, ale nadal wydawało się nauczycielowi, że coś jest nie tak i o'Connellu, który zdawał się być podenerwowany, następnie musnęły Tichy i Rockers, zahaczyły o Miracle i Evans, płynnie przeszły na Snape'a, Raven'a, Grace, Nero, Phate, Blacka, Hughes, Gallagher, Takano, aż przystanął przy Moore i Zabinim. Jego wyraźnie widoczne brwi uniosły się do góry, a na czoło wstąpiła pojedyncza zmarszczka, gdy przyglądał się dziewczynie. Musnął palcami swą brodę, po czym opuścił je na biurko i zaczął wystukiwać rytm.
- Dzień dobry wszystkim, wybaczcie drogie państwo, że witam się dopiero po dłużej chwili, zamiast przejść od razu do powitania. Jako, że mamy zaszczyt bycia w większym gronie...dzisiejsze zajęcia będą nieco inne od reszty naszych lekcji. W dużej mierze skupimy się na bardzo ważnej teorii, która z pewnością niejednemu z Was uratuje kiedyś życie. Zwłaszcza tym, którzy lubują się w przygodach. Dzisiaj porozmawiamy o magicznych stworzeniach. - I w tym miejscu zatrzymał się, by machnąć różdżką i wymówić zaklęcie w stronę tablicy, na której natychmiast zaczął pojawiać się temat. - W poprzednich latach niejednokrotnie spotykaliście się z tym obszernym zagadnieniem, bo wszak nie tylko inni czarodzieje stanowią zagrożenie, ale również różne wytwory stworzone z jakieś magii. Świadomie lub też nie. Są też magiczne stworzenia, które nie zrobią Nam krzywdy, to oczywiste. Zapewne część z Was poznaje ich obyczaje, sposób obchodzenia się z nimi i wszystkie inne znaczące kwestia na Opiece Nad Magicznymi Stworzeniami. My jednak skupimy się na tych, które są niebezpieczne i są w stanie zagrozić czarodziejowi. Na tych, które mają w sobie choć trochę czarnej magii - nie zawsze bowiem da się jednoznacznie stwierdzić, że dane stworzenie jest w pełni czarnomagiczne. Doskonałym przykładem mogą być olbrzymy, wilkołaki i...wampiry - nadal przypatrywał się z zastanowieniem Esmeraldzie, po czym jego wzrok zaczął przesuwać się po reszcie zgromadzonych w komnacie. - Słyszałem, iż samymi wampirami i wilkołakami, niektórzy zajmowali się na Transmutacji i ONMS, więc nie będę ich tematu zbytnio poruszał. Zresztą, bardzo chciałbym sprawdzić Waszą wiedzę, więc... - i przerwał, machnął różdżką, wypowiadając na głos zaklęcie a wszystkie podręczniki się zamknęły. - Nie otwierajcie książek i skupcie się. Każdego z Was proszę o podanie jednego przykładu stworzenia choć odrobinę czarnomagicznego i powiedzenie o nim kilka słów. Myślę, iż te zadanie nie powinno sprawić Wam problemu. Zaczniemy od... - I jego wzrok przesunął się po klasie i w głowie zaczął sobie wyliczankę. I akurat wypadło na...Alexandrę. - Panny Grace.
~
Kolejność po Alexandrze w udzielaniu odpowiedzi:
Jeśli ktoś czuje się na siłach i jest przygotowany by odpowiedzieć - może to zrobić przed osobami, które są przed nim.
- David o'Connell
- Kyohei Takano
- Severus Snape
- Giotto Nero
- Remus Lupin
- Gwendoline Tichy
- Lily Evans
- Ventus Zabini
- Sharon Gallagher
- Kayleigh Phate
- Esmeralda Moore
- Alice Hughes
- Zack Raven
- Ciril Hootcher
- Colette Warp
- Syriusz Black
- Kim Miracle
- Caroline Rockers
- Ismael Blake
- Proszę o natychmiastowe zakończenie rozmów. Każdy, kto nie odniesie się do mojego polecenia, zostanie potraktowany w szczególny, acz nieprzyjemny sposób. - Odparł na starcie, kierując się w stronę swojego biurka i przejeżdżając dłonią po bujnej czuprynie ciemnych włosów. W końcu zajął miejsce na swoim fotelu, machnął różdżką, wypowiadając formułkę a kilka zasłon delikatnie się rozstąpiło, wpuszczając do pomieszczenia więcej światła. Oczy Myrnina spoczęły na Warpie, który wyglądał już lepiej, ale nadal wydawało się nauczycielowi, że coś jest nie tak i o'Connellu, który zdawał się być podenerwowany, następnie musnęły Tichy i Rockers, zahaczyły o Miracle i Evans, płynnie przeszły na Snape'a, Raven'a, Grace, Nero, Phate, Blacka, Hughes, Gallagher, Takano, aż przystanął przy Moore i Zabinim. Jego wyraźnie widoczne brwi uniosły się do góry, a na czoło wstąpiła pojedyncza zmarszczka, gdy przyglądał się dziewczynie. Musnął palcami swą brodę, po czym opuścił je na biurko i zaczął wystukiwać rytm.
- Dzień dobry wszystkim, wybaczcie drogie państwo, że witam się dopiero po dłużej chwili, zamiast przejść od razu do powitania. Jako, że mamy zaszczyt bycia w większym gronie...dzisiejsze zajęcia będą nieco inne od reszty naszych lekcji. W dużej mierze skupimy się na bardzo ważnej teorii, która z pewnością niejednemu z Was uratuje kiedyś życie. Zwłaszcza tym, którzy lubują się w przygodach. Dzisiaj porozmawiamy o magicznych stworzeniach. - I w tym miejscu zatrzymał się, by machnąć różdżką i wymówić zaklęcie w stronę tablicy, na której natychmiast zaczął pojawiać się temat. - W poprzednich latach niejednokrotnie spotykaliście się z tym obszernym zagadnieniem, bo wszak nie tylko inni czarodzieje stanowią zagrożenie, ale również różne wytwory stworzone z jakieś magii. Świadomie lub też nie. Są też magiczne stworzenia, które nie zrobią Nam krzywdy, to oczywiste. Zapewne część z Was poznaje ich obyczaje, sposób obchodzenia się z nimi i wszystkie inne znaczące kwestia na Opiece Nad Magicznymi Stworzeniami. My jednak skupimy się na tych, które są niebezpieczne i są w stanie zagrozić czarodziejowi. Na tych, które mają w sobie choć trochę czarnej magii - nie zawsze bowiem da się jednoznacznie stwierdzić, że dane stworzenie jest w pełni czarnomagiczne. Doskonałym przykładem mogą być olbrzymy, wilkołaki i...wampiry - nadal przypatrywał się z zastanowieniem Esmeraldzie, po czym jego wzrok zaczął przesuwać się po reszcie zgromadzonych w komnacie. - Słyszałem, iż samymi wampirami i wilkołakami, niektórzy zajmowali się na Transmutacji i ONMS, więc nie będę ich tematu zbytnio poruszał. Zresztą, bardzo chciałbym sprawdzić Waszą wiedzę, więc... - i przerwał, machnął różdżką, wypowiadając na głos zaklęcie a wszystkie podręczniki się zamknęły. - Nie otwierajcie książek i skupcie się. Każdego z Was proszę o podanie jednego przykładu stworzenia choć odrobinę czarnomagicznego i powiedzenie o nim kilka słów. Myślę, iż te zadanie nie powinno sprawić Wam problemu. Zaczniemy od... - I jego wzrok przesunął się po klasie i w głowie zaczął sobie wyliczankę. I akurat wypadło na...Alexandrę. - Panny Grace.
~
Kolejność po Alexandrze w udzielaniu odpowiedzi:
Jeśli ktoś czuje się na siłach i jest przygotowany by odpowiedzieć - może to zrobić przed osobami, które są przed nim.
- David o'Connell
- Kyohei Takano
- Severus Snape
- Giotto Nero
- Remus Lupin
- Gwendoline Tichy
- Lily Evans
- Ventus Zabini
- Sharon Gallagher
- Kayleigh Phate
- Esmeralda Moore
- Alice Hughes
- Zack Raven
- Ciril Hootcher
- Colette Warp
- Syriusz Black
- Kim Miracle
- Caroline Rockers
- Ismael Blake
- Severus Snape
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sro Wrz 02, 2015 12:59 pm
Severus siedział przez dłuższy czas w sali milcząc i jedynie wgapiając się w podręcznik. Jego rówieśnicy wesoło ze sobą rozmawiali, a on jak zwykle siedział zajęty własnymi myślami. Kątem oka wpatrywał się w rude włosy swojej przyjaciółki, wdychał jej zapach i cierpiał. Nie miał jednak wystarczająco czasu na popadnięcie w depresję, gdyż nagle pojawił się nauczyciel, a głosy w klasie powoli umilkły. Podniósł więc głowę i słuchał uważnie, chcąc dowiedzieć się co będzie tematem zajęć.
Magiczne stworzenia.
Nie był zadowolony. Nie dlatego, że ich nie lubił, czy był z tego tematu słabszy. Miał po prostu nadzieję na naukę kolejnych zaklęć do OPCM, a nie wkuwanie samej teorii. Ale cóż mógł zrobić?
Podskoczył lekko na swoim miejscu, gdy księga zamknęła się tuż przed jego nosem. Miał szczęście, że przesunął z niej rękę dosłownie sekundę wcześniej, inaczej na pewno grube tomiszcze przytrzasnęłoby mu palce. A ból, choć na pewno nie największy jakiego doświadczył w życiu, byłby nieprzyjemny i utrudniał dalszą koncentrację.
Zadanie profesora Hucksberrego zdawało mu się nie trudne, acz... upierdliwe. Severus bardzo nie lubił odzywać się w dużym gronie, a tu przecież były aż trzy roczniki! A on, biedak, miał problem z otworzeniem ust na zajęciach jedynie swoich rówieśników. Zadrżał nieznacznie i mruknął coś praktycznie niedosłyszalnego.
Na szczęście nie został pierwszą ofiarą. Merlinowi niech będą dzięki.
Magiczne stworzenia.
Nie był zadowolony. Nie dlatego, że ich nie lubił, czy był z tego tematu słabszy. Miał po prostu nadzieję na naukę kolejnych zaklęć do OPCM, a nie wkuwanie samej teorii. Ale cóż mógł zrobić?
Podskoczył lekko na swoim miejscu, gdy księga zamknęła się tuż przed jego nosem. Miał szczęście, że przesunął z niej rękę dosłownie sekundę wcześniej, inaczej na pewno grube tomiszcze przytrzasnęłoby mu palce. A ból, choć na pewno nie największy jakiego doświadczył w życiu, byłby nieprzyjemny i utrudniał dalszą koncentrację.
Zadanie profesora Hucksberrego zdawało mu się nie trudne, acz... upierdliwe. Severus bardzo nie lubił odzywać się w dużym gronie, a tu przecież były aż trzy roczniki! A on, biedak, miał problem z otworzeniem ust na zajęciach jedynie swoich rówieśników. Zadrżał nieznacznie i mruknął coś praktycznie niedosłyszalnego.
Na szczęście nie został pierwszą ofiarą. Merlinowi niech będą dzięki.
- Ciril Hootcher
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sro Wrz 02, 2015 2:51 pm
Ostatnie dni były dla niego niezwykle nudne. Tak nudne, że zatracił się w czasie i zapomniał, że ma jeszcze inne obowiązki poza siedzeniem w murach ten zatęchłej szkoły. Tak więc nic dziwnego, że obudził się dopiero, gdy wszyscy w dormitorium zbierali się ndo wyjścia na łączone zajęcia z OPCM. Fajnie. Włosy rozwichrzone, każdy stał w inną stronę, zaspane oczy i i dziwne wrażenie, że zaraz coś spieprzy, znowu, było nie do zniesienia. W końcu co on tutaj robił? Uganiał się po Zakazanym Lesie i chadzał po korytarzach szkoły w nocy, aby za dnia czuć się jak warzywo.
Bez żadnej chęci zwlókł się z łóżka i powoli rozpoczął czynności przygotowawcze, aby w klasie wyglądać na człowieka, a nie jakieś pokraczne zjawisko. Po wykonaniu owych czynności, nie spiesząc się ruszył w stronę klasy, gdzie trwały już zajęcia.
Po cichu otworzył drzwi, chciał usiąść niepostrzeżenie gdzieś z tyłu. Szkoda tylko, że trafił akurat na przemowę wykładowcy, który bądź co bądź, nie wyglądał na zupełnie wyrozumiałego. Wszedł więc pewnie, bo nie miał innego wyjścia i stanął na środku pomieszczenia.
- Przepraszam za moje spóźnienie Profesorze...- powiedział pewnie. Nie widział sensu w udawaniu pomiota, który wstydzi sie tego co zrobił. Zdarzyło się, tak po prostu. Każdy tutaj jest człowiekiem i każdemu się takie rzeczy przytrafiają.
Zaraz po swojej krótkiej przemowie, zasiadł obok jakiejś osoby, nawet nie zwracając kim ona jest.Po chwili okazało się, że grzał ławkę tuż obok Colette, z którym zabawę miał przednią. Ciekawe tylko, czy uważa go za psychola...
Bez żadnej chęci zwlókł się z łóżka i powoli rozpoczął czynności przygotowawcze, aby w klasie wyglądać na człowieka, a nie jakieś pokraczne zjawisko. Po wykonaniu owych czynności, nie spiesząc się ruszył w stronę klasy, gdzie trwały już zajęcia.
Po cichu otworzył drzwi, chciał usiąść niepostrzeżenie gdzieś z tyłu. Szkoda tylko, że trafił akurat na przemowę wykładowcy, który bądź co bądź, nie wyglądał na zupełnie wyrozumiałego. Wszedł więc pewnie, bo nie miał innego wyjścia i stanął na środku pomieszczenia.
- Przepraszam za moje spóźnienie Profesorze...- powiedział pewnie. Nie widział sensu w udawaniu pomiota, który wstydzi sie tego co zrobił. Zdarzyło się, tak po prostu. Każdy tutaj jest człowiekiem i każdemu się takie rzeczy przytrafiają.
Zaraz po swojej krótkiej przemowie, zasiadł obok jakiejś osoby, nawet nie zwracając kim ona jest.Po chwili okazało się, że grzał ławkę tuż obok Colette, z którym zabawę miał przednią. Ciekawe tylko, czy uważa go za psychola...
- Remus J. Lupin
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sro Wrz 02, 2015 3:48 pm
Obrona. Przedmiot, który kochał najbardziej ze wszystkich, chociaż jakby nie patrzeć nie było takiego, by pałał jakąś szczególną niechęcią. Interesowały i ciekawiły go wszystkie bez wyjątku, ale obrona przed czarną magią zajmowała szczególne miejsce w jego sercu. Była czymś z czym wiązał swoją najbliższą przyszłość. Jego przeznaczeniem. Dlatego zawsze z pełnym skupieniem i uwagą słuchał nauczyciela, niezależnie od tego czy temat był już przerabiany i tylko go powtarzają czy wręcz przeciwnie, uczą się nowych rzeczy. Tak było i tym razem. Jako pierwszy stał pod klasą, przeglądając w międzyczasie notatki z poprzednich lekcji i czekał na kolegów. Znaleźli się wreszczcie w klasie i zajął jak zwykle swoje ulubione miejsce na środku sali. Wyznawał zasadę, by nigdy nie siadać w pierwszych rzędach ani w ostatnich. Siedzisz w pierwszym, wezmą cię za kujona, siedzisz w ostatnim, olewasz naukę i wszystkich przy okazji także. Wolał więc bezpieczne środek, chociaż i tak uchodził za prymusa... Zajął się powtarzaniem materiału starając się ignorować panujący w klasie hałas i szum rozmów. Nie minęło 5 minut, gdy trzasnęły drzwi i zjawił się profesor. Uśmiechnął się pod nosem na jego słowa i posłusznie zamknął podręcznik. Wysłuchał jego słów. Stworzenia magiczne, jak on to lubił. Szczególnie kiedy temat wchodził na wilkołaki. Wiedział o nich wszystko, z najdrobniejszymi szczegółami, jeszcze chwila i gotów byłby podać długość zębów. Wolał dać szansę innym, poczekać na swoją kolej i odpowiedzieć na cokolwiek.
- Ismael Blake
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sro Wrz 02, 2015 8:41 pm
To wcale nie było tak, że Izma przysnęła. Na prawdę. A przynajmniej usilnie próbowała to sobie wmówić, przecierając wciąż klejące się oczy i idąc korytarzem na spotkanie z Charlesem Myrninem Hucksberrym i jego Obroną Przed Czarną Magią.
Jeszcze niespełna 10 minut temu, z jej jakże wygodnego łóżka, spod uwięzionej pod czarnym futrem Żądełka rudej głowy, umykały mgliste obrazy sennych mar, które zaatakowały niespodziewanie jakiś kwadrans wcześniej sklejając mocno przymknięte powieki. To miał być tylko króciutki odpoczynek, który przeistoczył się w nieco dłuższy bo, jakże to tak - kota zganiać gdy już się wygodnie umościł? Niewybaczalne.
Jej ospałe kroki budziły do życia echo, które obijało się od kamiennych murów z destrukcyjną siłą mącąc panującą już na korytarzach ciszę. Większość przecież była na lekcjach. A przynajmniej być powinna, włączając w to pannę Blake. Stanęła przed drzwiami sami, przerzucając nieco nerwowo rudy warkocz przez prawe ramię i poprawiając okulary na nosie.
Nie lubiła tego. Wcale, a wcale. Pomijając, że takie spóźnianie się zdarzało jej się wcale rzadko i powinna się już przyzwyczaić do palącego uczucia lekkiego zażenowania między łopatkami, które jednak zazwyczaj wprawnie skrywała za obojętnym wyrazem twarzy.
Otworzyła delikatnie drzwi, prowadzące wprost do jej nadchodzących katuszy. Mimo, że Obrona Przed Czarną Magią widniała w katalogu jej umysłu pod kategorią: lubię nawet całkiem, to dzisiaj każdy przedmiot, pomijając oczywiście ONMS, byłby dla niej okrucieństwem. Zaspany umysł niezwykle powoli budził się do życia, oczy posyłały mętne spojrzenie na cztery strony świata, a wślizgując się do sali ostatkiem sił stłamsiła potężne ziewnięcie. To zdecydowanie nie było dobre.
Barwne spojrzenie zatrzymało się na nauczycielu, który właśnie kończył coś tam świergotać, a ona sama oparła się o drzwi, zamykając je w miarę cicho. Na twarzyczce pojawił się delikatny uśmieszek. Może nieco mdły i zmęczony, ale przy odrobinie dobrych chęci mógł zostać odczytany jako pełen rezygnacji. Bo wszystkie wypowiedziane przed chwilą przez belfra słowa trafiły do jej uszu w liczbie równej 2. "Panny Grace" wbiło się w czaszkę, dając do zrozumienia, że coś się dzieje, ale na razie wcale jej to nie dotyczy. Dawało to jednocześnie jakąś tam nadzieję na przetrwanie, swoiste światełko w tunelu. Wystarczyło nadstawić ucha, zinterpretować odpowiedź, robić sobie kontekst i... da-tam! Można było zmyślać na całkiem dobrze wyglądających zasadach.
- Przepraszam za spóźnienie. - powiedziała swobodnie, informując o wielkiej skrusze jaka gościła w jej sercu bez grama takowej w głosie. Zdarza się, ot co. Jak zawsze. Następnie rozejrzała się po klasie, łowiąc jakieś dogodne miejsce do siedzenia, a gdy już je zlokalizowała - zajęła bez znacznego pośpiechu czy opieszałości. I gdzież to ją los usadził? Gdzieś za paniczem Warpem, obok którego miejsce grzał jakiś Gryffon.
Jeszcze niespełna 10 minut temu, z jej jakże wygodnego łóżka, spod uwięzionej pod czarnym futrem Żądełka rudej głowy, umykały mgliste obrazy sennych mar, które zaatakowały niespodziewanie jakiś kwadrans wcześniej sklejając mocno przymknięte powieki. To miał być tylko króciutki odpoczynek, który przeistoczył się w nieco dłuższy bo, jakże to tak - kota zganiać gdy już się wygodnie umościł? Niewybaczalne.
Jej ospałe kroki budziły do życia echo, które obijało się od kamiennych murów z destrukcyjną siłą mącąc panującą już na korytarzach ciszę. Większość przecież była na lekcjach. A przynajmniej być powinna, włączając w to pannę Blake. Stanęła przed drzwiami sami, przerzucając nieco nerwowo rudy warkocz przez prawe ramię i poprawiając okulary na nosie.
Nie lubiła tego. Wcale, a wcale. Pomijając, że takie spóźnianie się zdarzało jej się wcale rzadko i powinna się już przyzwyczaić do palącego uczucia lekkiego zażenowania między łopatkami, które jednak zazwyczaj wprawnie skrywała za obojętnym wyrazem twarzy.
Otworzyła delikatnie drzwi, prowadzące wprost do jej nadchodzących katuszy. Mimo, że Obrona Przed Czarną Magią widniała w katalogu jej umysłu pod kategorią: lubię nawet całkiem, to dzisiaj każdy przedmiot, pomijając oczywiście ONMS, byłby dla niej okrucieństwem. Zaspany umysł niezwykle powoli budził się do życia, oczy posyłały mętne spojrzenie na cztery strony świata, a wślizgując się do sali ostatkiem sił stłamsiła potężne ziewnięcie. To zdecydowanie nie było dobre.
Barwne spojrzenie zatrzymało się na nauczycielu, który właśnie kończył coś tam świergotać, a ona sama oparła się o drzwi, zamykając je w miarę cicho. Na twarzyczce pojawił się delikatny uśmieszek. Może nieco mdły i zmęczony, ale przy odrobinie dobrych chęci mógł zostać odczytany jako pełen rezygnacji. Bo wszystkie wypowiedziane przed chwilą przez belfra słowa trafiły do jej uszu w liczbie równej 2. "Panny Grace" wbiło się w czaszkę, dając do zrozumienia, że coś się dzieje, ale na razie wcale jej to nie dotyczy. Dawało to jednocześnie jakąś tam nadzieję na przetrwanie, swoiste światełko w tunelu. Wystarczyło nadstawić ucha, zinterpretować odpowiedź, robić sobie kontekst i... da-tam! Można było zmyślać na całkiem dobrze wyglądających zasadach.
- Przepraszam za spóźnienie. - powiedziała swobodnie, informując o wielkiej skrusze jaka gościła w jej sercu bez grama takowej w głosie. Zdarza się, ot co. Jak zawsze. Następnie rozejrzała się po klasie, łowiąc jakieś dogodne miejsce do siedzenia, a gdy już je zlokalizowała - zajęła bez znacznego pośpiechu czy opieszałości. I gdzież to ją los usadził? Gdzieś za paniczem Warpem, obok którego miejsce grzał jakiś Gryffon.
- Alexandra Grace
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sro Wrz 02, 2015 10:40 pm
Zack! Widok znajomej twarzy podnosi zawsze na duchu. Uspakaja jak magiczne tknięcie na duszy. Dobrze, że jesteś - pomyślała natychmiast. Niezwykłe, że jedna osoba potrafi wpływać na nasze emocje. Taki na przykład pan profesor również, nie trzeba być wspaniałym Aniołem Stróżem Zackiem, żeby to zdziałać.
Wchodzi do sali, uczeń cieszy się, że ma lekcję, która naprawdę wpływa na jego ogólny rozwój i postępy po czym stosunkowo dobry humor, spokój duszy i chwilowe wytchnienie mija. Chłonie się każde jego słowo, by potem poczuć się znowu sprowadzonym na ziemię. Mimo wszystko jakaś mała ulga, że nie trzeba będzie główkować po wielu osobach, które zdążą już wypowiedzieć wszystko, co my wcześniej byśmy zachcieli. Inna sprawa, że w sali pełnej ludzi musiało paść natychmiast na nią? To się nazywa "mieć szczęście"...
- Więc... myślę, że... - No niestety, ale tak z zaskoczenia trzeba mieć minutkę na przemyślenie odpowiedzi. Nie minęło jednak dużo czasu, gdy Alex przypomniała sobie pewną opowiastkę któregoś zapaleńca (i fana teorii spiskowych...) na korytarzu zamku i to, co odkryła później na jej temat.
- Dobrym przykładem chyba będzie Chimera. Jest mieszanką lwa, kozy i węża. Ministerstwo Magii uznało to stworzenie za niezwykle niebezpieczne i niemożliwe do okiełznania. Ponoć tylko raz udało się komuś ją zabić - Powiedziała to, co miało sens. Tamten koleś, który gadał o tym stworzeniu twierdził, że pewnie można je udomowić, ale czarodziejom brakuje do niego cierpliwości i że Chimery są piętnowane przez Ministerstwo. Gdy poczytała o nich wiedziała, że tamten uczeń chyba śnił wtedy.
Nie przypomniała sobie, gdzie to stworzenie występuje, ale... to ten stres. Wystarczyło jąkanie się na początku. Nie chciała zwlekać z odpowiedzią.
Wchodzi do sali, uczeń cieszy się, że ma lekcję, która naprawdę wpływa na jego ogólny rozwój i postępy po czym stosunkowo dobry humor, spokój duszy i chwilowe wytchnienie mija. Chłonie się każde jego słowo, by potem poczuć się znowu sprowadzonym na ziemię. Mimo wszystko jakaś mała ulga, że nie trzeba będzie główkować po wielu osobach, które zdążą już wypowiedzieć wszystko, co my wcześniej byśmy zachcieli. Inna sprawa, że w sali pełnej ludzi musiało paść natychmiast na nią? To się nazywa "mieć szczęście"...
- Więc... myślę, że... - No niestety, ale tak z zaskoczenia trzeba mieć minutkę na przemyślenie odpowiedzi. Nie minęło jednak dużo czasu, gdy Alex przypomniała sobie pewną opowiastkę któregoś zapaleńca (i fana teorii spiskowych...) na korytarzu zamku i to, co odkryła później na jej temat.
- Dobrym przykładem chyba będzie Chimera. Jest mieszanką lwa, kozy i węża. Ministerstwo Magii uznało to stworzenie za niezwykle niebezpieczne i niemożliwe do okiełznania. Ponoć tylko raz udało się komuś ją zabić - Powiedziała to, co miało sens. Tamten koleś, który gadał o tym stworzeniu twierdził, że pewnie można je udomowić, ale czarodziejom brakuje do niego cierpliwości i że Chimery są piętnowane przez Ministerstwo. Gdy poczytała o nich wiedziała, że tamten uczeń chyba śnił wtedy.
Nie przypomniała sobie, gdzie to stworzenie występuje, ale... to ten stres. Wystarczyło jąkanie się na początku. Nie chciała zwlekać z odpowiedzią.
- David o'Connell
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sro Wrz 02, 2015 10:49 pm
Najwidoczniej chłopak, który dosiadł się obok i kończył przepisywać notatki (Carney nie miał nastroju na zastanawianie się, dlaczego odczytywanie jego niezbyt czytelnego pisma nie sprawia mu kłopotu) był jednym z tych ludzi, których zawsze otaczała grupa znajomych. Nie był z tego faktu zadowolony. Miał nadzieję, że – jak zwykle – zostanie w tym miejscu, w którym mieszczą się ostatnie przez nikogo nie zajęte krzesła i choć na co dzień jego twarz była kamienna, teraz dało się dostrzec na niej z chwili na chwilę pogłębiające się niezadowolenie. Zjawiało się wprost proporcjonalnie do ilości zajętych w okolicy miejsc. Może innego dnia uznałby to za ciekawą odmianę. Ale tylko może. I zdecydowanie nie dzisiaj.
Pomimo wszystkiego uznał, że naprawienie mu pióra było całkiem miłym gestem, refleksja ta została jednak szybko zepchnięta do przemyślenia na później przez nieustannie napływające fale gniewu.
Rozpoczęcie lekcji przywitał z ulgą, bardzo mocno związaną z faktem, że nie zdążył podjąć decyzji o opuszczenia tego pomieszczenia przed przyjściem profesora. Kiedy zapadła cisza chwilę mu zajęło, zanim zrozumiał, że powinien teraz odpowiedzieć na zadane wcześniej pytanie. Bardzo pasowało mu, że był jednym z pierwszych wywołanych do mówienia. Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami nigdy za bardzo mu nie szła, jakoś nie potrafił się zaangażować w ten przedmiot. W zasadzie tylko jedno przyszło mu teraz do głowy, a i tak uznał to za sukces dnia.
- Akromantula. – Rzucił pewnym, napastliwym głosem. Jeśli ogromny pająk nie był odrobinę czarnomagiczny, to chyba nic nie było. – Wielki pająk. Bardzo jadowity. – Każde wypowiedziane słowo coraz bardziej cedził przez zęby. - Są inteligentne, chyba nawet potrafią mówić. - Odpowiedź może i nie była zbyt obszerna, ale tyle musiało wystarczyć, jeśli miał trzymać nerwy na wodzy.
Pomimo wszystkiego uznał, że naprawienie mu pióra było całkiem miłym gestem, refleksja ta została jednak szybko zepchnięta do przemyślenia na później przez nieustannie napływające fale gniewu.
Rozpoczęcie lekcji przywitał z ulgą, bardzo mocno związaną z faktem, że nie zdążył podjąć decyzji o opuszczenia tego pomieszczenia przed przyjściem profesora. Kiedy zapadła cisza chwilę mu zajęło, zanim zrozumiał, że powinien teraz odpowiedzieć na zadane wcześniej pytanie. Bardzo pasowało mu, że był jednym z pierwszych wywołanych do mówienia. Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami nigdy za bardzo mu nie szła, jakoś nie potrafił się zaangażować w ten przedmiot. W zasadzie tylko jedno przyszło mu teraz do głowy, a i tak uznał to za sukces dnia.
- Akromantula. – Rzucił pewnym, napastliwym głosem. Jeśli ogromny pająk nie był odrobinę czarnomagiczny, to chyba nic nie było. – Wielki pająk. Bardzo jadowity. – Każde wypowiedziane słowo coraz bardziej cedził przez zęby. - Są inteligentne, chyba nawet potrafią mówić. - Odpowiedź może i nie była zbyt obszerna, ale tyle musiało wystarczyć, jeśli miał trzymać nerwy na wodzy.
- Alice Hughes
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Czw Wrz 03, 2015 6:12 am
Opierała leniwie twarz na ułożonej na ławce dłoni. Przebierała palcami po drewnianym blacie, rysując nigdy nie mające się ukazać oku ludzkiemu szlaczki i najzwyczajniej w świecie się nudząc. Przynajmniej do czasu, w którym w klasie nie zagościł wreszcie Remus Lupin. Nie mogąc się powstrzymać zachichotała cicho, a kiedy chłopak zajął miejsce w środkowej ławce, wiedząc, że ją usłyszy - zasyczała po cichu. Wciąż nie mogła powstrzymać się przed delikatną szyderą na wspomnienie tego, jak usiłował wyrwać się z objęć nauczycieli po to by wpaść w objęcia pewnej Ślizgoneczki. Właściwie chyba nawet nie chciał wpadać w te objęcia, ale sposób w jaki rozegrał sytuację był tak naiwny - Pannica Gadzinka wiedziała co robi - że nie dało się inaczej. Zanim jednak pacnęła go czymkolwiek dosłownie - w klasie pojawił się nauczyciel. Wyprostowała więc ramiona upewniając się, że wyciągnęła z torby wszystko co potrzebne i oklapła, kiedy schowanych za splatanymi włosami uszu dobiegły kolejne słowa profesora. Mogła by niby odetchnąć. Chodziło w końcu o teorię, a czytanie i przyswajanie miała opanowane do perfekcji. Ale chodziło te o stworzonka. Sama chyba nie wiedziała, czy nie wolałaby wyciągnąć różdżki i zbłaźnić się na oczach trzech roczników brakiem werwy, niż brakiem wiedzy.
- Kyohei Takano
Re: Klasa Obrony Przed Czarną Magią
Sob Wrz 05, 2015 2:23 pm
Teraz przyszła kolej Kyo aby popisał się swoją nikłą wiedzą na jakie kolwiek tematy związane z magią. Cóż wszystko teraz się odbijało. To, że nie chodził na zajęcia, sprawiało, że wymyślenie chociażby jednego zwierzaka które może w jakiś sposób pozbawić człowieka życia, albo w jakimś stopniu je utrudnić, nie było wcale takie łatwe. Spojrzał na nauczyciela i tak o to utrzymał na nim swój wzrok przez kilka minut, po czym spojrzał gdzieś nad jego ramię.
-Druzgotek- Wypalił nagle bez większego zastanowienia co tak naprawdę wie o tych stworzeniach. Po prostu w tej chwili zaczęła się jedna wielka improwizacja.
-Inaczej mówi się na nie demony wodne. Swego czasu można było spotkać je w brytyjskich oraz irlandzkich jeziorach, aktualnie występują w jeziorach na całym świecie. Z tego co pamiętam mają bladozielony kolor, skórę pokrytą rogami. Charakteryzują się tym, że mają bardzo długie palce, przez co z łatwością są w stanie udusić swoją ofiarę- Zatrzymał się na chwilkę aby złapać oddech. Sam się zdziwił ile tak naprawdę miał do powiedzenia na temat tych istot. Pytanie tylko czy to co mówi to są autentyczne fakty, czy może raczej jego mózg w tej chwili się zbuntował i podsunął mu pseudo naukowe fakty, które tak naprawdę nie mają odbicia w rzeczywistości.
-Jako, że występują w środowisku wodnym są bardzo dobrymi pływakami. Żywi się głównie glonami i rybami, ale zdarza się, że może zapolować na człowieka. Dlatego też nie możliwe jest aby ktoś udomowił to zwierzę. Wyjątkiem są trytony.- Zakończył swój wywód i wbił wzrok w swoją ławkę.
-Druzgotek- Wypalił nagle bez większego zastanowienia co tak naprawdę wie o tych stworzeniach. Po prostu w tej chwili zaczęła się jedna wielka improwizacja.
-Inaczej mówi się na nie demony wodne. Swego czasu można było spotkać je w brytyjskich oraz irlandzkich jeziorach, aktualnie występują w jeziorach na całym świecie. Z tego co pamiętam mają bladozielony kolor, skórę pokrytą rogami. Charakteryzują się tym, że mają bardzo długie palce, przez co z łatwością są w stanie udusić swoją ofiarę- Zatrzymał się na chwilkę aby złapać oddech. Sam się zdziwił ile tak naprawdę miał do powiedzenia na temat tych istot. Pytanie tylko czy to co mówi to są autentyczne fakty, czy może raczej jego mózg w tej chwili się zbuntował i podsunął mu pseudo naukowe fakty, które tak naprawdę nie mają odbicia w rzeczywistości.
-Jako, że występują w środowisku wodnym są bardzo dobrymi pływakami. Żywi się głównie glonami i rybami, ale zdarza się, że może zapolować na człowieka. Dlatego też nie możliwe jest aby ktoś udomowił to zwierzę. Wyjątkiem są trytony.- Zakończył swój wywód i wbił wzrok w swoją ławkę.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|