- Simon Jordan
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Pon Paź 24, 2016 11:04 am
Czas upływał powoli, a on chodził w kółko niczym kot pilnujący mysiej dziury. Chciał już wejść i mieć to za sobą! Przecież jeszcze wiele innych egzaminów przed nim, a trzeba powtórzyć sporo rzeczy. Takie Zielarstwo na przykład, albo najtrudniejsze eliksiry, które są dla niego udręką.
Wtem otworzyły się drzwi i wyszła z nich Alice z roku wyżej, a po niej Lupin. Po ich minach wywnioskował, że raczej dobrze im poszło. Wszedł koleś, który czekał razem z nim. Simon wziął głęboki oddech i miał zrobić to samo, gdy ni stąd ni zowąd zjawiła się Gryfonka i bezceremonialnie weszła do klasy. Dwie osoby. No przecież on był tu pierwszy!? Jakim prawem ten mop wszedł przed nim i nawet się nie zapytał czy można? Zero kultury, dosłownie, nic. Westchnął i chcąc nie chcąc musiał poczekać kolejne kilka minut. Upłynął kwadrans, no może z dwadzieścia minut i Ślizgon wyszedł. Tym razem nie zastanawiając się nad niczym, Jordan wszedł do klasy, by przejść egzamin.
- Dzień dobry! Nazywam się Simon Jordan, jestem uczniem szóstej klasy - powiedział, grzecznie się witając, na kędziorowatą nawet nie raczył spojrzeć, po co ma to robić? Dowiedział się krótko, że musi podać liczbę od jeden do trzy i ulubiony owoc. - Liczba numer jeden i... - zamilkł. Lubił wszystkie owoce. I jaki tu podać? Przecież nie można dwóch! Poda pierwszy lepszy i już, bo naprawdę lubił wszystkie owoce. - Mandarynka - dodał na koniec. Był ciekaw zadań jakie mu przypadną. Egzaminatorzy nie wyglądali na surowych, ale czasem pozory mylą.
Wtem otworzyły się drzwi i wyszła z nich Alice z roku wyżej, a po niej Lupin. Po ich minach wywnioskował, że raczej dobrze im poszło. Wszedł koleś, który czekał razem z nim. Simon wziął głęboki oddech i miał zrobić to samo, gdy ni stąd ni zowąd zjawiła się Gryfonka i bezceremonialnie weszła do klasy. Dwie osoby. No przecież on był tu pierwszy!? Jakim prawem ten mop wszedł przed nim i nawet się nie zapytał czy można? Zero kultury, dosłownie, nic. Westchnął i chcąc nie chcąc musiał poczekać kolejne kilka minut. Upłynął kwadrans, no może z dwadzieścia minut i Ślizgon wyszedł. Tym razem nie zastanawiając się nad niczym, Jordan wszedł do klasy, by przejść egzamin.
- Dzień dobry! Nazywam się Simon Jordan, jestem uczniem szóstej klasy - powiedział, grzecznie się witając, na kędziorowatą nawet nie raczył spojrzeć, po co ma to robić? Dowiedział się krótko, że musi podać liczbę od jeden do trzy i ulubiony owoc. - Liczba numer jeden i... - zamilkł. Lubił wszystkie owoce. I jaki tu podać? Przecież nie można dwóch! Poda pierwszy lepszy i już, bo naprawdę lubił wszystkie owoce. - Mandarynka - dodał na koniec. Był ciekaw zadań jakie mu przypadną. Egzaminatorzy nie wyglądali na surowych, ale czasem pozory mylą.
- Pamela Winston
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Pon Paź 24, 2016 5:55 pm
Czyli od razu przechodzili do sedna. Okej. Wysłuchała instrukcji, które chyba nie do końca zrozumiała, niemniej wciąż się tym zbytnio nie przejęła. Jakoś to będzie, czyż nie? Przecież nikt jej nie zje za złą odpowiedź, poza tym tak się postara, że z pewnością zaliczy śpiewająco! To co to było to pierwsze? Hmm... a, tak, ma zachęcić tą miłą panią do mugoloznawstwa. Co prawda według Pameli kobieta była już stanowczo za stara, by chodzić do szkoły, lecz zaiste Gryfonka była niezwykle taktowną osobą i właśnie z tego powodu jej tego nie wypomniała.
- Okej, no to tak. Zajęcia mugoloznawstwa są super i dlatego warto na nie chodzić – powiedziała radośnie. Świetny start, nie ma co, każdy ją weźmie na poważnie. Ale jak można się jej czepiać, skoro mówiła szczerze i od serca? A że tam ominęła parę lekcji, bo miała coś lepszego do roboty... do tego nie musimy wracać. - Zauważyłam, że czarodzieje nie bardzo wiedzą, co się dzieje w świecie mugoli. Nie wiedzą na przykład czym jest telewizor czy telefon. Używają praktycznie tylko sów do wysyłania wiadomości! O, i widzę tutaj kalkulator. - Wskazała na urządzenie, leżące nieopodal. - To też postęp techniki, na który czarodzieje starają się zamknąć, choć zupełnie nie rozumiem dlaczego. I co jeszcze... a, tak, można nauczyć się dużo różnych rzeczy, a po porównaniu obu światów - magicznego i niemagicznego - można stworzyć lepsze miejsce, w którym wszystkim będzie się dobrze żyło! Dlatego jak najwięcej osób powinno brać ten przedmiot i być świadomym tego, jak wiele może zmienić. - Zakończyła swą wypowiedź ze szczerym uśmiechem. Chyba nie do końca odpowiedziała na pytanie, ale zrobiła, co było w jej mocy. Niby zapomniała, że może używać rekwizytów... toż to szczegóły. Nie ma co się czepiać.
- To teraz... afroguziki. - Stanęła nad misą z jedzeniem, automatycznie głodniejąc. - To te afrodyziki, to mogą być na przykład... melony. - Wzięła jednego do ręki. - Bo wie pani, melony to są naprawdę pożyteczne, bardzo zdrowe i takie smaczne. I ten, kolejnym afrodylonem jest na pewno mięta. Każdy lubi miętę, która jest w paście do zębów. Tak. - Zadowolona z siebie, stwierdziła, że wyczerpała temat. Nie było jej akurat na zajęciach o afrodyzjakach, więc nie wiedziała nawet co to słowo oznacza. Dokładnie wtedy dowiedziała się coś o jakichś kozach szwendających się na najniższych piętrach zamku. Cały dzień spędziła na szukaniu ich, niestety w lochach spotykała przeważnie snujących się po korytarzach Ślizgonów. No cóż, trudno się mówi. - O! I czekolada! Czekolada jest najlepszym afroazjatem! - Kto w końcu nie kochał czekolady? Po tak genialnej odpowiedzi to zda na bank.
Tak oto sprawnie przeszła do trzeciego, ostatniego już zadania. Podeszła do kosza z ubraniami i zaczęła w nim przebierać, nadal całkiem pewna siebie. Zauważyła tam między innymi długą spódnicą w kolorowe wzory oraz luźną białą koszulkę. Zaraz szybkim ruchem zrzuciła swoją szatę na podłogę i narzuciła znalezione szmatki na swoje mniej obszerne ubrania. Dobrała do tego między innymi chustkę, którą przewiązała włosy, dzięki czemu przypominała mopa jeszcze bardziej niż wcześniej. Och, i czy to był wianek?! Tak! Złapała go pewnie, wzięła mnóstwo bransoletek - niektóre z różnymi zawieszkami - i była gotowa! Wyglądała jak dziwna, stara wycieraczka z okrągłymi okularami na nosie, ale była z siebie niesamowicie dumna. Pokazała się tak egzaminatorce z głębokim poczuciem satysfakcji i spełnionego obowiązku.
- Ta-dam! - wyrwało jej się na koniec. Ups.
To jak to będzie? Wybitny?
- Okej, no to tak. Zajęcia mugoloznawstwa są super i dlatego warto na nie chodzić – powiedziała radośnie. Świetny start, nie ma co, każdy ją weźmie na poważnie. Ale jak można się jej czepiać, skoro mówiła szczerze i od serca? A że tam ominęła parę lekcji, bo miała coś lepszego do roboty... do tego nie musimy wracać. - Zauważyłam, że czarodzieje nie bardzo wiedzą, co się dzieje w świecie mugoli. Nie wiedzą na przykład czym jest telewizor czy telefon. Używają praktycznie tylko sów do wysyłania wiadomości! O, i widzę tutaj kalkulator. - Wskazała na urządzenie, leżące nieopodal. - To też postęp techniki, na który czarodzieje starają się zamknąć, choć zupełnie nie rozumiem dlaczego. I co jeszcze... a, tak, można nauczyć się dużo różnych rzeczy, a po porównaniu obu światów - magicznego i niemagicznego - można stworzyć lepsze miejsce, w którym wszystkim będzie się dobrze żyło! Dlatego jak najwięcej osób powinno brać ten przedmiot i być świadomym tego, jak wiele może zmienić. - Zakończyła swą wypowiedź ze szczerym uśmiechem. Chyba nie do końca odpowiedziała na pytanie, ale zrobiła, co było w jej mocy. Niby zapomniała, że może używać rekwizytów... toż to szczegóły. Nie ma co się czepiać.
- To teraz... afroguziki. - Stanęła nad misą z jedzeniem, automatycznie głodniejąc. - To te afrodyziki, to mogą być na przykład... melony. - Wzięła jednego do ręki. - Bo wie pani, melony to są naprawdę pożyteczne, bardzo zdrowe i takie smaczne. I ten, kolejnym afrodylonem jest na pewno mięta. Każdy lubi miętę, która jest w paście do zębów. Tak. - Zadowolona z siebie, stwierdziła, że wyczerpała temat. Nie było jej akurat na zajęciach o afrodyzjakach, więc nie wiedziała nawet co to słowo oznacza. Dokładnie wtedy dowiedziała się coś o jakichś kozach szwendających się na najniższych piętrach zamku. Cały dzień spędziła na szukaniu ich, niestety w lochach spotykała przeważnie snujących się po korytarzach Ślizgonów. No cóż, trudno się mówi. - O! I czekolada! Czekolada jest najlepszym afroazjatem! - Kto w końcu nie kochał czekolady? Po tak genialnej odpowiedzi to zda na bank.
Tak oto sprawnie przeszła do trzeciego, ostatniego już zadania. Podeszła do kosza z ubraniami i zaczęła w nim przebierać, nadal całkiem pewna siebie. Zauważyła tam między innymi długą spódnicą w kolorowe wzory oraz luźną białą koszulkę. Zaraz szybkim ruchem zrzuciła swoją szatę na podłogę i narzuciła znalezione szmatki na swoje mniej obszerne ubrania. Dobrała do tego między innymi chustkę, którą przewiązała włosy, dzięki czemu przypominała mopa jeszcze bardziej niż wcześniej. Och, i czy to był wianek?! Tak! Złapała go pewnie, wzięła mnóstwo bransoletek - niektóre z różnymi zawieszkami - i była gotowa! Wyglądała jak dziwna, stara wycieraczka z okrągłymi okularami na nosie, ale była z siebie niesamowicie dumna. Pokazała się tak egzaminatorce z głębokim poczuciem satysfakcji i spełnionego obowiązku.
- Ta-dam! - wyrwało jej się na koniec. Ups.
To jak to będzie? Wybitny?
- Nauczyciele
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Pon Paź 24, 2016 7:54 pm
Pan Kovalsky oczywiście już czekał, przygotowany na kolejne wyzwania, to było przecież całkiem oczywiste, nie należało się dziwić. Nucąc sobie pod nosem, zapisał kilka uwag odnośnie długowłosego młodzieńca ze Slytherinu i uniósł wzrok w momencie, gdy do klasy weszła kolejna osoba.
- Dzień dobry! Piękny dzień, prawda? - To wcale nie tak, że za oknem padało, zupełnie. A nawet jeśli to przecież świeciło słońce! Mężczyzna poprosił o numer i nazwę ulubionego owocu, a gdy został odpowiedź zwrotną, pokiwał głową i sobie zanotował na pergaminie.
- Pana pierwszym zadaniem będzie zaprezentowanie jakieś magicznej sztuczki znanej w świecie mugoli. Potrzebne materiały powinny znajdować się w pudełku pod stołem - wskazał na mebel, uśmiechając się lekko. - Drugie zadanie to zaśpiewanie jakieś piosenki mugolskiego zespołu, może być nawet i sam refren. Trzecie zaś będzie polegało na przedstawieniu scenki ze sklepu spożywczego. Przedstaw jak według ciebie to wygląda. Na każde zadanie masz 5 minut. Powodzenia.
W tym samym czasie pani Armstrong egzaminowała Pamelę, która... cóż. Ciężko było to opisać. Jak przy pierwszym zadaniu nie poszło jej najgorzej, tak już drugie sprawiło, że kobieta zmarszczyła czoło, przestając na chwilę notować. Przy trzecim zaś ciężko było cokolwiek stwierdzić.
- Hmm... dziękuję bardzo, panno Winston. To wszystko, proszę by poprosiła pani kolejną osobę - i pożegnała się z nią, wypuszczając ze świstem powietrze. No tak, takich osób też można było się spodziewać.
[z/t dla Pameli, jeśli będzie chciała]
- Dzień dobry! Piękny dzień, prawda? - To wcale nie tak, że za oknem padało, zupełnie. A nawet jeśli to przecież świeciło słońce! Mężczyzna poprosił o numer i nazwę ulubionego owocu, a gdy został odpowiedź zwrotną, pokiwał głową i sobie zanotował na pergaminie.
- Pana pierwszym zadaniem będzie zaprezentowanie jakieś magicznej sztuczki znanej w świecie mugoli. Potrzebne materiały powinny znajdować się w pudełku pod stołem - wskazał na mebel, uśmiechając się lekko. - Drugie zadanie to zaśpiewanie jakieś piosenki mugolskiego zespołu, może być nawet i sam refren. Trzecie zaś będzie polegało na przedstawieniu scenki ze sklepu spożywczego. Przedstaw jak według ciebie to wygląda. Na każde zadanie masz 5 minut. Powodzenia.
W tym samym czasie pani Armstrong egzaminowała Pamelę, która... cóż. Ciężko było to opisać. Jak przy pierwszym zadaniu nie poszło jej najgorzej, tak już drugie sprawiło, że kobieta zmarszczyła czoło, przestając na chwilę notować. Przy trzecim zaś ciężko było cokolwiek stwierdzić.
- Hmm... dziękuję bardzo, panno Winston. To wszystko, proszę by poprosiła pani kolejną osobę - i pożegnała się z nią, wypuszczając ze świstem powietrze. No tak, takich osób też można było się spodziewać.
[z/t dla Pameli, jeśli będzie chciała]
- Sharon Gallagher
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Pon Paź 24, 2016 8:05 pm
Czy Sharon się denerwowała? To było mało powiedziane! Ona była wręcz przerażona, nawet jeśli przecież SUM-y miała za sobą, a OWTM-y dopiero za rok, to i tak nie było aż tak ważne. Nie w obliczu takiego zagrożenia jakim były egzaminy praktyczne i to teraz! Właśnie w tym momencie miała wejść do sali i zmierzyć się z rzeczywistością. W międzyczasie jak Simon i Pamela przebywali w klasie, ona zdążyła przyjść i przygryzając dolną wargę oczekiwała na swoje przeznaczenie. Wzięła głębszy wdech i wygładziła swoją szatę by nie wyglądać totalnie jak porażka z obrazu na IV piętrze. Tak, był taki obraz. Szampon Wspaniały miała jednak świadomość, że totalnie musi się wziąć w garść, więc liczyła sobie czekoladowe żaby w myślach i gdy już mniej więcej była spokojna, Gryfonka opuściła miejsce przeznaczenia, mówiąc jej o tym, że może już wejść. I weszła, mając wrażenie, że zaraz się wywali albo o coś uderzy - prawie wykrakała, gdyż już była bliska zderzenia się ze stołem. Stanęła przed kobietą, starając się patrzeć na jej twarz.
- D-d-dzień dooo-obry, nazywam się... nazywam się... - i tu się zatrzymała, czując jakby miała zaraz zemdleć. - Sharon Gallagher, proszę p-pani.
No, przynajmniej to był już jakiś postęp. Wzięła głębszy oddech i gdy egzaminatorka spytała o liczbę i owoc, Sharon próbowała coś w tej swojej głowie odnaleźć.
- 3. Ulubiony-y owoc to... to... jagoda.
Weź się w garść, Szamponie Wspaniały! MUSISZ DAĆ RADĘ, AAA!
Zakręciło się jej nieco w głowie, ale dała radę. Nadal stała, czując jak kropelki potu wstępują jej na czoło. Przynajmniej nie zemdlała.
- D-d-dzień dooo-obry, nazywam się... nazywam się... - i tu się zatrzymała, czując jakby miała zaraz zemdleć. - Sharon Gallagher, proszę p-pani.
No, przynajmniej to był już jakiś postęp. Wzięła głębszy oddech i gdy egzaminatorka spytała o liczbę i owoc, Sharon próbowała coś w tej swojej głowie odnaleźć.
- 3. Ulubiony-y owoc to... to... jagoda.
Weź się w garść, Szamponie Wspaniały! MUSISZ DAĆ RADĘ, AAA!
Zakręciło się jej nieco w głowie, ale dała radę. Nadal stała, czując jak kropelki potu wstępują jej na czoło. Przynajmniej nie zemdlała.
- Nauczyciele
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Pon Paź 24, 2016 8:13 pm
Po ostatniej osobie zupełnie nie wiedziała, czego ma się już spodziewać. Między panem Lupinem a panią Winston był pewien kontrast i aż sama egzaminatorka nie sądziła, że jest to możliwe. Kiedy do sali weszła pulchniejsza uczennica, wyraźnie zdenerwowana, rysy kobiety nieznacznie złagodniały. Przecież nie chciała jej stresować! Przywitała się również, poprosiła o numer i owoc i gdy Sharon udzieliła jej odpowiedzi, zanotowała wszystko na pergaminie. Dobrze, że rolka magicznie sama się rozciągała, przy okazji nie uszkadzając zapisanej już treści.
- Pani pierwszym zadaniem będzie przedstawienie zawodu związanego ze służbami zdrowia, używając oczywiście dostępnych w tej klasie przedmiotów. Drugie zaś dotyczyć będzie zaprezentowania wybranej przez panią mugolskiej zabawy podczas towarzyskich spotkań, a ostatnie na zaprezentowanie jednego z mugolskich sportów. Na każde zadanie ma pani 5 minut.
- Pani pierwszym zadaniem będzie przedstawienie zawodu związanego ze służbami zdrowia, używając oczywiście dostępnych w tej klasie przedmiotów. Drugie zaś dotyczyć będzie zaprezentowania wybranej przez panią mugolskiej zabawy podczas towarzyskich spotkań, a ostatnie na zaprezentowanie jednego z mugolskich sportów. Na każde zadanie ma pani 5 minut.
- Sharon Gallagher
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Pon Paź 24, 2016 10:58 pm
Przyjęła to do wiadomości, to znaczy to, czym miała się dzisiaj zajmować. Oczywiście chodziło o zadania, zadania były bardzo ważne, Mugoloznawstwo też i... aaaa! Miała wrażenie jakby jej Deep Purple grał pod czaszką, no ale przecież wszystko w porządku, Sharon musiała zwyczajnie pokazać, że nie jest tak źle, że poradzi sobie z tym wszystkim. Kiwnęła więc energicznie głową, że aż miała wrażenie, że coś jej strzyknęło w karku - ale może to jedynie złudzenia, skąd biedna miała wiedzieć, że jutrzejszego ranka będzie musiała się nacierać balsamem. Szampon Wspaniały rozejrzała się szybko i niemalże rzuciła się z ulgą na stół na którym znalazła czapkę pielęgniarską, rękawiczki, które wydawały jej się, że będą pasować, a których nałożenie sprawiło jej nieco problemów i strzykawkę. Ale bez igły, może to i lepiej, tak było przecież bezpieczniej. No i zaprezentowała się tak pani Armstrong.
- Więc... jestem pielęgniarką to znaczy... znaczy to jest taki z-zawód, on jest związany ze służbami z-zdrowia i mam strzykawkę. Nią robi się zastrzyki o tak - i przyłożyła sobie do ręki, czując się bardzo głupio. Zrobiła się zresztą czerwona na twarzy. - Pielęgniarki pomagają lekarzom. Dużo... dużo rozmawiają. Z ludźmi.
I zakończyła, wypuszczając głośno powietrze i niesamowicie się pocąc. I pomyśleć, że to dopiero był początek! Tylko... jaką zabawę mogłaby zaprezentować?
- Jest taka popularna gra wśród mu-mugoli i nawet czarodzieje z niej korzystają i to jest... to jest prawda lub wyzwanie! I na przykład osoba wybiera pytanie i ten ktoś jej zadaje. Zazwyczaj jest butelka i tak się losuje. I wtedy jak odpowie to ona kręci, jak nie to już zależy. Jakaś kara jest. No i jak... jak wyzwanie to ma do wykonania zadanie i... np. poskakać jak małpa i wtedy to robi - i nawet trochę próbowała zaprezentować Sharon, ale średnio jej to wyszło. Omal zresztą się nie przewróciła. Ostatnie zostało na koniec, zupełnie nie wiedziała jak ma do tego podejść, więc... zaczęła biec w miejscu. Zrobiło jej się nagle bardzo gorąco. - To są... khm... biegi. Biegi są często na czas, mugole bardzo lubią biegać.
I skończyła, czując, że zaraz padnie.
- Więc... jestem pielęgniarką to znaczy... znaczy to jest taki z-zawód, on jest związany ze służbami z-zdrowia i mam strzykawkę. Nią robi się zastrzyki o tak - i przyłożyła sobie do ręki, czując się bardzo głupio. Zrobiła się zresztą czerwona na twarzy. - Pielęgniarki pomagają lekarzom. Dużo... dużo rozmawiają. Z ludźmi.
I zakończyła, wypuszczając głośno powietrze i niesamowicie się pocąc. I pomyśleć, że to dopiero był początek! Tylko... jaką zabawę mogłaby zaprezentować?
- Jest taka popularna gra wśród mu-mugoli i nawet czarodzieje z niej korzystają i to jest... to jest prawda lub wyzwanie! I na przykład osoba wybiera pytanie i ten ktoś jej zadaje. Zazwyczaj jest butelka i tak się losuje. I wtedy jak odpowie to ona kręci, jak nie to już zależy. Jakaś kara jest. No i jak... jak wyzwanie to ma do wykonania zadanie i... np. poskakać jak małpa i wtedy to robi - i nawet trochę próbowała zaprezentować Sharon, ale średnio jej to wyszło. Omal zresztą się nie przewróciła. Ostatnie zostało na koniec, zupełnie nie wiedziała jak ma do tego podejść, więc... zaczęła biec w miejscu. Zrobiło jej się nagle bardzo gorąco. - To są... khm... biegi. Biegi są często na czas, mugole bardzo lubią biegać.
I skończyła, czując, że zaraz padnie.
- Nauczyciele
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Wto Paź 25, 2016 1:34 am
Pani Armstrong sama nie do końca wiedziała, co ma myśleć. Z jednej strony dziewczyna była strasznie zestresowana, widać było, że zadania sprawdzały jej pewne trudności, ale z drugiej starała się i zdawała się wiedzieć, o czym mówi. Gdy więc wszystkie trzy zadania dobiegły końca, starsza czarownica kiwnęła krótko głową, zanotowała wszystko na swoim pergaminie i zwróciła się bezpośrednio do Sharon.
- Bardzo dziękuję, panno Gallagher. To wszystko, wyniki przyjdą sową w połowie lipca. Może już pani iść i jeśli ktoś jeszcze czeka to może pani powiedzieć, że może wejść. Do widzenia.
Posłała jej jeszcze nikły uśmiech, by dodać jej otuchy, po czym przywołała sobie kubek z kawą z którego pociągnęła łyka ciemnego napoju. Na szczęście wszystko wskazywało na to, że zbliżali się do końca.
[z/t dla Sharon]
- Bardzo dziękuję, panno Gallagher. To wszystko, wyniki przyjdą sową w połowie lipca. Może już pani iść i jeśli ktoś jeszcze czeka to może pani powiedzieć, że może wejść. Do widzenia.
Posłała jej jeszcze nikły uśmiech, by dodać jej otuchy, po czym przywołała sobie kubek z kawą z którego pociągnęła łyka ciemnego napoju. Na szczęście wszystko wskazywało na to, że zbliżali się do końca.
[z/t dla Sharon]
- Minabi Izumi
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Wto Paź 25, 2016 1:42 am
Minabi był przygotowany! Na Mugoloznawstwo? W każdym momencie swego życia! Oczywiście wcześniej przygotował się starannie, nawet udało mu się poprawnie związać krawat i przygładzić włosy żelem. Wyglądał... no cóż, wyglądał jak nie on, zwłaszcza że jego grzywka przyglądała Sahira - niektórzy z pewnością daliby się nabrać, gdyby nie uśmiech jaki widniał na twarzy Azjaty. Właściwie to pół-Azjaty. Pomachał kilku osobom, wziął na ręce kota, który kręcił się wokół jego kostek i drapiąc go za uchem, Izumi pokonał dzielący go od odpowiedniej klasy dystans. Niestety, tam już musiał pożegnać się ze zwierzątkiem.
- No już maluszku, zobaczymy cię wkrótce - i dał mu całuska w pokryte futrem czoło, po czym postawił kota na ziemi. Ten miauknął i ruszył w swoją stronę, kołysząc ogonem. Gdy Sharon opuściła salę, Krukon wyszczerzył się do niej i zupełnie wyluzowany wszedł do środka.
- Dzień dobry panu i pani - pomachał najpierw do pana Kovalsky'ego, który nadal egzaminował Puchona któregoś skądś kojarzył, no ale nieważne, bo następnym krokim Minabiego był ukłon w stronę pani Armstrong. Zadała mu pytania, a on oczywiście udzielił odpowiedzi. - Rycerska niech będzie jedynka! A do tego kiwi! Ostatnio szaleję za kiwi. Zieleń jest wspaniałym kolorem.
- No już maluszku, zobaczymy cię wkrótce - i dał mu całuska w pokryte futrem czoło, po czym postawił kota na ziemi. Ten miauknął i ruszył w swoją stronę, kołysząc ogonem. Gdy Sharon opuściła salę, Krukon wyszczerzył się do niej i zupełnie wyluzowany wszedł do środka.
- Dzień dobry panu i pani - pomachał najpierw do pana Kovalsky'ego, który nadal egzaminował Puchona któregoś skądś kojarzył, no ale nieważne, bo następnym krokim Minabiego był ukłon w stronę pani Armstrong. Zadała mu pytania, a on oczywiście udzielił odpowiedzi. - Rycerska niech będzie jedynka! A do tego kiwi! Ostatnio szaleję za kiwi. Zieleń jest wspaniałym kolorem.
- Nauczyciele
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Wto Paź 25, 2016 2:28 am
I ponownie przyszedł czas na egzaminowanie kolejnej osoby - tym razem chyba ostatniej z tego, co zdążyła sprawdzić na swojej liście. Czas zresztą się kończył. Przywitała się z niezwykle energicznym chłopakiem i poprawiła swój kok, przechodząc do podstawowych pytań. Zapisała otrzymane informacje i zaczęła mówić.
- Pierwsze zadanie będzie polegało na tym by zaśpiewał pan fragment jakieś mugolskiej piosenki, oczywiście wcześniej podając nazwę wykonawcy i tytuł. Drugie zaś na wykonaniu scenki z mugolskiego biura, pokazując jak powinien się czarodziej poprawnie zachować, ostatnie zadanie dotyczyć będzie mugolskich sposobów na radzenie sobie z przestępczością. Na każde polecenie ma pan 5 minut, panie Izumi. Powodzenia.
- Pierwsze zadanie będzie polegało na tym by zaśpiewał pan fragment jakieś mugolskiej piosenki, oczywiście wcześniej podając nazwę wykonawcy i tytuł. Drugie zaś na wykonaniu scenki z mugolskiego biura, pokazując jak powinien się czarodziej poprawnie zachować, ostatnie zadanie dotyczyć będzie mugolskich sposobów na radzenie sobie z przestępczością. Na każde polecenie ma pan 5 minut, panie Izumi. Powodzenia.
- Minabi Izumi
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Wto Paź 25, 2016 2:48 am
Zadania? Uwielbiał zadania, a słysząc ich treść już mu się oczy zaświeciły, już zatarł dłonie gotów do akcji. Egzaminy były czymś, co wprost uwielbiał! Była pewna ilość osób, która zastanawiała się jak to możliwe, że je zaliczał na co zazwyczaj Minabi reagował wesołym śmiechem, nie udzielając żadnej odpowiedzi. Zapewne wyjaśnienie tego za pomocą słów byłoby dla niego zbyt skomplikowane! No ale teraz i tak musiał się skupić na tym, co działo się właśnie tutaj w tej sali. Zasalutował pani Armstrong i rozpoczął od pierwszego zadania.
- Love me tender, love me long, take me to your heart.
For it's there that I belong and we'll never part.
Love me tender, love me true, all my dreams fulfill.
For, my darlin', I love you and I always will* - rozpoczął, starając się brzmieć jak najbardziej przekonująco i nawet chwycił się za pierś, zupełnie zatracając się w tej piosence. W końcu śpiewał piosenkę mistrza! - To był Elvis Praslay i jego piosenka Love Me Tender.
Przy drugim zadaniu musiał nieco się zastanowić i rozejrzeć po sali. Szybko ściągnął szatę i znalazł jakąś marynarkę, którą na siebie założył. Wziął jeszcze jakiś przypadkowy przedmiot, który po cichu zamienił w malutkiego mlecza. Mlecz został umieszczony w kieszonce, a okulary, które wpadły mu w oko założone na nos. Ruszył dziarskim krokiem z powrotem do biurka egzaminatorki.
- Jestem Adam Worker i nie zgadzam się na tą kartkę! O, nie zgadzam się. Jest zrobiona z drzewa, czy zdaje sobie pani jak drzewo musiało cierpieć? I to dla kartki! Aż nie wiem, co powiedzieć... - po czym sięgnął po krzesło i usiadł na nim, zakładając nogę na nogę i mając bardzo skupiony wyraz twarzy. - Nie przyjmę tego menela! Mój autostup nie był źle postawiony! Znam swoje prawa!
Po czym Izumi ściągnął okulary i z powrotem uśmiechnął się do kobiety, będąc przekonany, że przedstawił tę sytuację tak jak powinien. Zostało oczywiście jeszcze jedno zadanie, ale na to również miał sposób! Podszedł szybko do stołu, wziął plastikowy pistolet, dziecinne kajdanki i długi balonik, a do tego kask robotniczy, który niezwłocznie założył sobie na głowę, nadal będąc w marynarce. Kajdanki schował do kieszeni, zaś plastikowy pistolet wycelował w kobietę.
- Jest pani aresztowana za kradzież pulpecików! Proszę zachować spokój - zawołał, po czym rzucić kajdankami, które trafiły w biurko. - A więc jednak nie chce pani współpracować? W takim razie muszę użyć mojego pomocnika pana balonika! Do dzieła, użyj perswazji!
I Krukon rzucił długim balonem w egzaminatorkę, która nie wykonała ani jednego ruchu.
- I Anglia znowu jest bezpieczna! Misja wykonana!
* Po angielsku zawsze brzmi to lepiej.
- Love me tender, love me long, take me to your heart.
For it's there that I belong and we'll never part.
Love me tender, love me true, all my dreams fulfill.
For, my darlin', I love you and I always will* - rozpoczął, starając się brzmieć jak najbardziej przekonująco i nawet chwycił się za pierś, zupełnie zatracając się w tej piosence. W końcu śpiewał piosenkę mistrza! - To był Elvis Praslay i jego piosenka Love Me Tender.
Przy drugim zadaniu musiał nieco się zastanowić i rozejrzeć po sali. Szybko ściągnął szatę i znalazł jakąś marynarkę, którą na siebie założył. Wziął jeszcze jakiś przypadkowy przedmiot, który po cichu zamienił w malutkiego mlecza. Mlecz został umieszczony w kieszonce, a okulary, które wpadły mu w oko założone na nos. Ruszył dziarskim krokiem z powrotem do biurka egzaminatorki.
- Jestem Adam Worker i nie zgadzam się na tą kartkę! O, nie zgadzam się. Jest zrobiona z drzewa, czy zdaje sobie pani jak drzewo musiało cierpieć? I to dla kartki! Aż nie wiem, co powiedzieć... - po czym sięgnął po krzesło i usiadł na nim, zakładając nogę na nogę i mając bardzo skupiony wyraz twarzy. - Nie przyjmę tego menela! Mój autostup nie był źle postawiony! Znam swoje prawa!
Po czym Izumi ściągnął okulary i z powrotem uśmiechnął się do kobiety, będąc przekonany, że przedstawił tę sytuację tak jak powinien. Zostało oczywiście jeszcze jedno zadanie, ale na to również miał sposób! Podszedł szybko do stołu, wziął plastikowy pistolet, dziecinne kajdanki i długi balonik, a do tego kask robotniczy, który niezwłocznie założył sobie na głowę, nadal będąc w marynarce. Kajdanki schował do kieszeni, zaś plastikowy pistolet wycelował w kobietę.
- Jest pani aresztowana za kradzież pulpecików! Proszę zachować spokój - zawołał, po czym rzucić kajdankami, które trafiły w biurko. - A więc jednak nie chce pani współpracować? W takim razie muszę użyć mojego pomocnika pana balonika! Do dzieła, użyj perswazji!
I Krukon rzucił długim balonem w egzaminatorkę, która nie wykonała ani jednego ruchu.
- I Anglia znowu jest bezpieczna! Misja wykonana!
* Po angielsku zawsze brzmi to lepiej.
- Simon Jordan
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Wto Paź 25, 2016 6:42 am
- Tak, proszę pana, doprawdy, piękny - powiedział Simon zgadzając się z mężczyzną ciekaw co też dla niego wymyśli. Wyglądał na dość pogodnego czarodzieja i dotychczasowy stres jaki chłopaka ogarnął, gdzieś zniknął. Wreszcie dostał pierwsze zadanie. Banalnie proste! Co prawda, nie znał zbyt wielu sztuczek czy trików, ale jedną doskonale pamiętał jeszcze z czasów, gdy dobrze żył z ojcem. Wtedy nauczył go ciekawej, karcianej sztuczki. Nie zastanawiając się nad niczym, schylił się do pudełka i chwilę w nim grzebał, wyciągając talię kart i pięć kopert. Odszukał cztery asy i królową kier.
- Włożę teraz te karty do tych kopert i podam panu. Pan je zamiesza, a ja wyciągnę dla pana królową kier, znaczy się damę serce lub jak kto woli, czerwo - poinformował instruktora. Nie czekając na odpowiedź włożył karty do środka, a następnie podał egzaminatorowi instruując go, że teraz musi zamienić koperty. Przejechał palcem po każdej z kopert, po czym powiedział: - Ta. Trzecia to dama kier - rzekł z uśmiechem i wyciągnął to co zapowiedział. - Sztuczka ta nazywa się ,,Szukamy królowej''. Jeśli pan chce, mogę objaśnić prosty trik jej wykonania - dodał z przejęciem. Może byłby ciekawy jak to zrobił lub coś w tym stylu?
- Ale... ale... ja nie umiem śpiewać... Znam piosenkę, ale nie mam głosu... - zaczął się jąkać, w odpowiedzi na drugie zadanie. Nie uważał się za piosenkarza, nie miał talentu wokalnego i na pewno skaleczy muzykę, ale skoro trzeba. - No ale dobrze. Zaśpiewam piosenkę Elvisa Presley'a pochodzącego z Ameryki Północnej, a jej tytuł to Blue Suede Shoes... - zaczął i zaczerwienił się, aż po korzonki włosów. Odchrząknął i zaczął śpiewać.
Well it's a-one for the money
Two for the show
Three to get ready
Now go, cat, go
But don't you
Step on my blue suede shoes
Well, you can do anything
But lay off of my blue suede shoes
Nie poszło mu zbyt dobrze ze względu na słaby wokal i to, że nikt nigdy nie dorówna Elvisowi, ale był w miarę z siebie zadowolony, iż odważył się to zrobić mimo wszystko.
Ostatnim zadaniem było odegranie scenki w sklepie spożywczym. Pestka, zważywszy na to, że mama dość często zabierała go kiedyś na zakupy, a kilka razy nawet wysłała samego po drobne rzeczy. Zaczął więc od razu.
- Dzień dobry, pani Stevenson! - użył prawdziwego nazwiska prawdziwej sprzedawczyni w sklepie niedaleko jego domu. - Dzisiaj będą takie drobne zakupy. Brakło mi mleka do kawy i przy okazji wezmę coś słodkiego. Może jakieś herbatniki? Ma pani? - powiedział swoim normalnym głosem, a za chwilę symulował głos kobiecy, co nawet całkiem wiarygodnie mu wyszło. - Tak, tak, oczywiście, że mam. Wolisz, kochaniutki maślane czy śmietankowe? Zapewniam jednak, że o wiele lepiej pasują i smakują maślane. A mleko to co zwykle? Odtłuszczone? - i wrócił do swojej barwy głosowej. - Zgadza się. I skoro pani poleca maślane, to je wezmę. Zawsze liczyłem się z pani zdaniem i nigdy się nie zawiodłem. Ile jestem winien? Dwa dolary, osiem centów? Nawet odliczone - spojrzał na pana Kovalsky i znowu zmienił głos na damski. - Bardzo dziękuję, chłopcze, drobnych nigdy nie jest za wiele! Do widzenia! - zakończył z niepewnym uśmieszkiem.
Poczuł się głupio. Ale takie miał zadania. Miał odegrać scenę, nie solowy występ czy monolog. Liczył przynajmniej na mocne PO! Należy mu się za całe to śpiewanie i wydurnianie się.
- Włożę teraz te karty do tych kopert i podam panu. Pan je zamiesza, a ja wyciągnę dla pana królową kier, znaczy się damę serce lub jak kto woli, czerwo - poinformował instruktora. Nie czekając na odpowiedź włożył karty do środka, a następnie podał egzaminatorowi instruując go, że teraz musi zamienić koperty. Przejechał palcem po każdej z kopert, po czym powiedział: - Ta. Trzecia to dama kier - rzekł z uśmiechem i wyciągnął to co zapowiedział. - Sztuczka ta nazywa się ,,Szukamy królowej''. Jeśli pan chce, mogę objaśnić prosty trik jej wykonania - dodał z przejęciem. Może byłby ciekawy jak to zrobił lub coś w tym stylu?
- Ale... ale... ja nie umiem śpiewać... Znam piosenkę, ale nie mam głosu... - zaczął się jąkać, w odpowiedzi na drugie zadanie. Nie uważał się za piosenkarza, nie miał talentu wokalnego i na pewno skaleczy muzykę, ale skoro trzeba. - No ale dobrze. Zaśpiewam piosenkę Elvisa Presley'a pochodzącego z Ameryki Północnej, a jej tytuł to Blue Suede Shoes... - zaczął i zaczerwienił się, aż po korzonki włosów. Odchrząknął i zaczął śpiewać.
Well it's a-one for the money
Two for the show
Three to get ready
Now go, cat, go
But don't you
Step on my blue suede shoes
Well, you can do anything
But lay off of my blue suede shoes
Nie poszło mu zbyt dobrze ze względu na słaby wokal i to, że nikt nigdy nie dorówna Elvisowi, ale był w miarę z siebie zadowolony, iż odważył się to zrobić mimo wszystko.
Ostatnim zadaniem było odegranie scenki w sklepie spożywczym. Pestka, zważywszy na to, że mama dość często zabierała go kiedyś na zakupy, a kilka razy nawet wysłała samego po drobne rzeczy. Zaczął więc od razu.
- Dzień dobry, pani Stevenson! - użył prawdziwego nazwiska prawdziwej sprzedawczyni w sklepie niedaleko jego domu. - Dzisiaj będą takie drobne zakupy. Brakło mi mleka do kawy i przy okazji wezmę coś słodkiego. Może jakieś herbatniki? Ma pani? - powiedział swoim normalnym głosem, a za chwilę symulował głos kobiecy, co nawet całkiem wiarygodnie mu wyszło. - Tak, tak, oczywiście, że mam. Wolisz, kochaniutki maślane czy śmietankowe? Zapewniam jednak, że o wiele lepiej pasują i smakują maślane. A mleko to co zwykle? Odtłuszczone? - i wrócił do swojej barwy głosowej. - Zgadza się. I skoro pani poleca maślane, to je wezmę. Zawsze liczyłem się z pani zdaniem i nigdy się nie zawiodłem. Ile jestem winien? Dwa dolary, osiem centów? Nawet odliczone - spojrzał na pana Kovalsky i znowu zmienił głos na damski. - Bardzo dziękuję, chłopcze, drobnych nigdy nie jest za wiele! Do widzenia! - zakończył z niepewnym uśmieszkiem.
Poczuł się głupio. Ale takie miał zadania. Miał odegrać scenę, nie solowy występ czy monolog. Liczył przynajmniej na mocne PO! Należy mu się za całe to śpiewanie i wydurnianie się.
- Nauczyciele
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Wto Paź 25, 2016 1:10 pm
Musiała przyznać, że ten chłopak okazał się być jeszcze bardziej... zaskakujący od panny Winston. Pani Armstrong nie wiedziała do końca, co powiedzieć. Kiwnęła jedynie głową przy pierwszym zadaniu, bo poszło mu całkiem nieźle, drugie... po prostu zanotowała, co i jak, przy trzecim zaś przez kilka sekund nie reagowała, aż w końcu swoim piórem zapisała ostatnie uwagi.
- Dziękuję panu bardzo, panie Izumi. Życzę powodzenia z resztą egzaminów.
I kiedy chłopak wyszedł, przetarła oczy i odetchnęła głęboko, starając się opanować śmiech z powodu tych wszystkich uczniów i ich wykonania.
W tym czasie pan Kovalsky egzaminował Puchona, który całkiem nieźle wyszedł z postawionych przed nim zadań. Pokiwał kilka razy głową, uwidaczniając tworzącą się łysinkę po czym zapisał wszelkie informacje na pergaminie.
- To wszystko, bardzo panu dziękuję i do widzenia! Oby pański dzień był udany - i posłał już ostatni uśmiech w jego stronę.
Teraz zarówno pan Kovalsky i pani Armstrong musieli złożyć odpowiednie papiery u dyrekcji szkoły.
[z/t dla wszystkich]
- Dziękuję panu bardzo, panie Izumi. Życzę powodzenia z resztą egzaminów.
I kiedy chłopak wyszedł, przetarła oczy i odetchnęła głęboko, starając się opanować śmiech z powodu tych wszystkich uczniów i ich wykonania.
W tym czasie pan Kovalsky egzaminował Puchona, który całkiem nieźle wyszedł z postawionych przed nim zadań. Pokiwał kilka razy głową, uwidaczniając tworzącą się łysinkę po czym zapisał wszelkie informacje na pergaminie.
- To wszystko, bardzo panu dziękuję i do widzenia! Oby pański dzień był udany - i posłał już ostatni uśmiech w jego stronę.
Teraz zarówno pan Kovalsky i pani Armstrong musieli złożyć odpowiednie papiery u dyrekcji szkoły.
[z/t dla wszystkich]
- Nauczyciele
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Sro Sty 02, 2019 4:22 pm
30 listopada 1978 roku
Na lekcje Mugoloznawstwa nie uczęszczało, co prawda, dużo uczniów, ale Nathalie Denevue nie miała zamiaru się poddać i dzielnie prowadzić swoje zajęcia. Na dzisiaj przygotowała wyjątkowy materiał - dla każdego rocznika coś dobrego. Piąty rocznik miał dzisiaj dowiedzieć się o rytuałach dnia codziennego, dla szóstego miała zawody sezonowe, przede wszystkim na zimę, skoro ta zaraz miała wkroczyć, a ze siódmym chciała omówić historię Mikołajek. Sama zresztą przystroiła świątecznie swój gabinet, używając mugolskich gadżetów na które dostała pozwolenie i ubrała się w mugolski świąteczny sweter, ciepłe spodnie i czapkę Mikołaja. Przygotowała duży i miękki dywan, który był zamiast stolików i krzeseł, a także kominek wyczarowany przez dyrektora. Nad nim wisiały skarpety, które czekały na przybycie uczniów.
~
Każdy, kto wejdzie zostanie przywitany ciepło przez nauczycielkę Mugoloznawstwa i będzie mógł wziąć skarpetę. By dowiedzieć się co w niej jest, musi rzucić K6.
1 - skarpeta była wypchana mugolskimi lizakami o różnych, owocowych smakach.
2 - w skarpecie były klasyczne krówki, które się ciągły.
3 - skarpeta była pełna okrągłych, smakowych gum do żucia.
4 - skarpeta była pełna małych paczuszek ciasteczek z czekoladą.
5 - skarpeta była wypchana laskami cukrowymi.
6 - w skarpecie były czekoladowe cukierki z czekoladą.
Na lekcje Mugoloznawstwa nie uczęszczało, co prawda, dużo uczniów, ale Nathalie Denevue nie miała zamiaru się poddać i dzielnie prowadzić swoje zajęcia. Na dzisiaj przygotowała wyjątkowy materiał - dla każdego rocznika coś dobrego. Piąty rocznik miał dzisiaj dowiedzieć się o rytuałach dnia codziennego, dla szóstego miała zawody sezonowe, przede wszystkim na zimę, skoro ta zaraz miała wkroczyć, a ze siódmym chciała omówić historię Mikołajek. Sama zresztą przystroiła świątecznie swój gabinet, używając mugolskich gadżetów na które dostała pozwolenie i ubrała się w mugolski świąteczny sweter, ciepłe spodnie i czapkę Mikołaja. Przygotowała duży i miękki dywan, który był zamiast stolików i krzeseł, a także kominek wyczarowany przez dyrektora. Nad nim wisiały skarpety, które czekały na przybycie uczniów.
~
Każdy, kto wejdzie zostanie przywitany ciepło przez nauczycielkę Mugoloznawstwa i będzie mógł wziąć skarpetę. By dowiedzieć się co w niej jest, musi rzucić K6.
1 - skarpeta była wypchana mugolskimi lizakami o różnych, owocowych smakach.
2 - w skarpecie były klasyczne krówki, które się ciągły.
3 - skarpeta była pełna okrągłych, smakowych gum do żucia.
4 - skarpeta była pełna małych paczuszek ciasteczek z czekoladą.
5 - skarpeta była wypchana laskami cukrowymi.
6 - w skarpecie były czekoladowe cukierki z czekoladą.
- Annie Arias
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Sro Sty 02, 2019 7:11 pm
Dobrze, że spakowała się wcześniej dlatego też ze spokojem mogła ruszyć na lekcje mugoloznawstwa nie martwiąc się o to, że się spóźni czy coś w tym stylu. Jak się zaskoczyła gdy weszła do środka, a tam przystrojenie zrobione własnoręcznie, nawet był kominek! W klimatach świąt był nawet dywan i krzesła. Jakie urocze przystrojenie sali! Normalnie nie zachwycałaby się tym, ale jako, że jej rodzice są pół krwi to coś tam poznała z świata mugoli, nie wiele, ale zawsze coś. Przywitała nauczycielkę i wzięła od niej skarpetkę, podekscytowana usiadła i spojrzała do środka ciekawe co jej się trafiło. Mugolskie lizaki! Odpakowała sobie jeden i wsunęła do ust, zaczęła go ssać by poczuć smak. Owocowy! Jaki dobry. Humor od razu stał się lepszy.
- Mistrz Gry
Re: Klasa Mugoloznawstwa
Sro Sty 02, 2019 7:11 pm
The member 'Annie Arias' has done the following action : Rzuć kością
'K6' :
Result :
'K6' :
Result :
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|