- Nauczyciele
Re: Sala Transmutacji
Sob Kwi 02, 2016 12:27 am
Zajęcia z Transmutacji wreszcie dobiegły końca. Minerwa miała wrażenie, że dzisiejszego dnia szczególnie długo trwały; nic dziwnego, skoro mieli dwie godziny pod rząd. Większość uczniów na szczęście ciężko pracowała nad zadanym przez nią ćwiczeniem i kilku osobom udało się zakończyć wszystkie etapy. McGonagall czasem udzielała wskazówek ze swojego biurka, a jej praktykant z niebywałą cierpliwością pomagał tym, którym szło najgorzej. W końcu zadzwonił dzwonek, a nauczycielka Transmutacji odetchnęła krótko z ulgą i podniosła się do góry.
- Tym, którym nie udało się dzisiaj sprawić, że zniknęły ich guziki, pergaminy i ślimaki, mają za zadanie napisać pracę na temat zaklęcia Evanesco. Powinni zawrzeć też w niej popełniane przez siebie błędy. To wszystko na dziś. Możecie już iść. Wszyscy, oprócz Byrne, Everett i Wright. Do widzenia - zakończyła oficjalnie swoje zajęcia kobieta, po czym ponownie usiadła w swoim fotelu i cicho obserwowała jak klasa powoli się wyludnia.
[z/t wszyscy, oprócz wyżej wskazanych osób]
Addyson Clemen:
+2 PD, +13 fasolek
Jasper Larsson:
+2 PD, +8 fasolek
Peter Pettigrew:
+2 PD, +9 fasolek
David o'Connell:
Zaklęcie nie jest zbyt mocne, z powodu nie wykonania wszystkich ćwiczeń.
+1 PD (opuszczenie części zajęć z powodu zamieszek), +12 fasolek, -15 pkt dla Gryffindoru
Syriusz Black:
+2 PD, +5 fasolek
James Potter:
+2 PD, +5 fasolek
Natalie Dark:
+1 PD (ponieważ z powodu zamieszek zostałaś wyproszona wcześniej z sali), +15 fasolek, -24 pkt dla Slytherinu
Felice Felicis:
Zaklęcie jest dość mocne. Na pewno będziesz mogła używać je na nieco bardziej zaawansowanych stworzeniach niż ślimaki, ale też bez większych szaleństw.
+2 PD, +18 fasolek, +7 pkt dla Ravenclawu
Caroline Rockers:
Zaklęcie jest dość mocne. Na pewno będziesz mogła używać je na nieco bardziej zaawansowanych stworzeniach niż ślimaki, ale też bez większych szaleństw.
+2 PD, +17 fasolek
Jeffrey Woods:
-8 PŻ, -15 pkt dla Slytherinu
Colette Warp:
+2 PD, +5 fasolek
Lily Evans:
Wcześniej nauczone zaklęcie zwiększa nieco swoją siłę; działa teraz na bardziej skomplikowanych stworzeniach, ale też bez większej przesady.
+2 PD, +16 fasolek, +10 pkt dla Gryffindoru
Alice Hughes:
Zaklęcie nie jest zbyt mocne, z powodu nie wykonania wszystkich ćwiczeń.
+1 PD (opuszczenie części zajęć z powodu zamieszek), +14 fasolek, zostanie po lekcji
Alexandra Grace:
+2 PD, +5 fasolek
Kathleen Wright:
+2 PD, +5 fasolek, zostanie po lekcji
Scarlett Byrne:
+2 PD, +5 fasolek, zostanie po lekcji
Snowdrop Everett:
+2 PD, +10 fasolek, zostanie po lekcji
Vilia Edwards:
Zaklęcie jest bardzo słabe. Działa tylko i wyłącznie na przedmiotach, z racji tego, że prawie w ogóle nie używałaś go na stworzeniach.
+2 PD, +zwierzęta, które zabrałaś z lekcji, +15 fasolek, -3 pkt dla Slytherinu
Jerome Drake:
+2 PD, +11 fasolek, szlaban
Nathalie Powell:
Zaklęcie jest dość słabe, z racji tego, że miałaś po równo udanych, jak i nieudanych prób. Udało ci się jednak je opanować.
+2 PD, +13 fasolek, szlaban
Anabell Starfire:
+1 PD (z powodu wielkiego spóźnienia się i choroby), +6 fasolek
- Tym, którym nie udało się dzisiaj sprawić, że zniknęły ich guziki, pergaminy i ślimaki, mają za zadanie napisać pracę na temat zaklęcia Evanesco. Powinni zawrzeć też w niej popełniane przez siebie błędy. To wszystko na dziś. Możecie już iść. Wszyscy, oprócz Byrne, Everett i Wright. Do widzenia - zakończyła oficjalnie swoje zajęcia kobieta, po czym ponownie usiadła w swoim fotelu i cicho obserwowała jak klasa powoli się wyludnia.
[z/t wszyscy, oprócz wyżej wskazanych osób]
Addyson Clemen:
+2 PD, +13 fasolek
Jasper Larsson:
+2 PD, +8 fasolek
Peter Pettigrew:
+2 PD, +9 fasolek
David o'Connell:
Zaklęcie nie jest zbyt mocne, z powodu nie wykonania wszystkich ćwiczeń.
+1 PD (opuszczenie części zajęć z powodu zamieszek), +12 fasolek, -15 pkt dla Gryffindoru
Syriusz Black:
+2 PD, +5 fasolek
James Potter:
+2 PD, +5 fasolek
Natalie Dark:
+1 PD (ponieważ z powodu zamieszek zostałaś wyproszona wcześniej z sali), +15 fasolek, -24 pkt dla Slytherinu
Felice Felicis:
Zaklęcie jest dość mocne. Na pewno będziesz mogła używać je na nieco bardziej zaawansowanych stworzeniach niż ślimaki, ale też bez większych szaleństw.
+2 PD, +18 fasolek, +7 pkt dla Ravenclawu
Caroline Rockers:
Zaklęcie jest dość mocne. Na pewno będziesz mogła używać je na nieco bardziej zaawansowanych stworzeniach niż ślimaki, ale też bez większych szaleństw.
+2 PD, +17 fasolek
Jeffrey Woods:
-8 PŻ, -15 pkt dla Slytherinu
Colette Warp:
+2 PD, +5 fasolek
Lily Evans:
Wcześniej nauczone zaklęcie zwiększa nieco swoją siłę; działa teraz na bardziej skomplikowanych stworzeniach, ale też bez większej przesady.
+2 PD, +16 fasolek, +10 pkt dla Gryffindoru
Alice Hughes:
Zaklęcie nie jest zbyt mocne, z powodu nie wykonania wszystkich ćwiczeń.
+1 PD (opuszczenie części zajęć z powodu zamieszek), +14 fasolek, zostanie po lekcji
Alexandra Grace:
+2 PD, +5 fasolek
Kathleen Wright:
+2 PD, +5 fasolek, zostanie po lekcji
Scarlett Byrne:
+2 PD, +5 fasolek, zostanie po lekcji
Snowdrop Everett:
+2 PD, +10 fasolek, zostanie po lekcji
Vilia Edwards:
Zaklęcie jest bardzo słabe. Działa tylko i wyłącznie na przedmiotach, z racji tego, że prawie w ogóle nie używałaś go na stworzeniach.
+2 PD, +zwierzęta, które zabrałaś z lekcji, +15 fasolek, -3 pkt dla Slytherinu
Jerome Drake:
+2 PD, +11 fasolek, szlaban
Nathalie Powell:
Zaklęcie jest dość słabe, z racji tego, że miałaś po równo udanych, jak i nieudanych prób. Udało ci się jednak je opanować.
+2 PD, +13 fasolek, szlaban
Anabell Starfire:
+1 PD (z powodu wielkiego spóźnienia się i choroby), +6 fasolek
- Alice Hughes
Re: Sala Transmutacji
Wto Kwi 05, 2016 5:00 pm
Na całe szczęście - Alice, ale też Jerome - nic jej nie zjadło. Obawiam się, że w przeciwnym razie zemsta ducha mogłaby dotkliwie odbić się na psychice Puchona... Tymczasem szła sobie przez korytarze, wyposażona w wiadro i mopa a perspektywa zostania po szkole woźną powolutku kiełkowała w malutkiej główce. Hej! Przecież żadna praca nie hańbi, a dzięki temu nie musiałaby przynajmniej martwić się o mieszkanie! Ani jedzenie, ani... Dobra, starczy. Perspektywa maczania suchego chleba we wrzątku w jakiejś jaskini wciąż pozostawała bardziej kusząca niż kolejny rok użerania się z takimi jak Drake. Drake, który zdążył opuścić już salę, co Hughes przyjęła ze smutkiem. Posłała tęsknie spojrzenie kijowi od mopa, wyobrażając sobie jak zanurza go powoli w nosie chłopaka i wymijając ostatnich maruderów, zerknęła na pracujące już w klasie dziewczęta. Każda zajęta czym innym, każda z innego domu... Może powinna zaproponować im stworzenie Koła Gospodyń? W końcu zaklęcia gospodarskie były dla niej istną czarną magią, a co to za kobieta, która nie potrafi nawet umyć okien czy przyrządzić gulaszu z błotoryja?
Dobra, dość.
Minęła sprzątającą ślady wybuchu Byrne i czekając aż Everett upora się z pałętającymi się po klasie stworzeniami obserwowała ogarniającą ławki Wright. Kiedy skończyły i opuściły salę w końcu i ona plasnęła mopem o podłogę. Zaczęła wycierać mokre ślady, które uczniowie zdążyli roznieść na większą część sali, zupełnie jakby nie mogli przejść bokiem.
Niewdzięczni gówniarze, zero szacunku do pracy, zero... Heee?
Skończyła, pokasłując cicho i zakładając pasmo brązowych włosów za odstające ucho. Było dobrze. Było pięknie! Nic, tylko jeść z podłogi! Pozostało oddać berło... mopa, Argusowi.
[z/t dla Hughes, Byrne, Everett, Wright]
Dobra, dość.
Minęła sprzątającą ślady wybuchu Byrne i czekając aż Everett upora się z pałętającymi się po klasie stworzeniami obserwowała ogarniającą ławki Wright. Kiedy skończyły i opuściły salę w końcu i ona plasnęła mopem o podłogę. Zaczęła wycierać mokre ślady, które uczniowie zdążyli roznieść na większą część sali, zupełnie jakby nie mogli przejść bokiem.
Niewdzięczni gówniarze, zero szacunku do pracy, zero... Heee?
Skończyła, pokasłując cicho i zakładając pasmo brązowych włosów za odstające ucho. Było dobrze. Było pięknie! Nic, tylko jeść z podłogi! Pozostało oddać berło... mopa, Argusowi.
[z/t dla Hughes, Byrne, Everett, Wright]
- David o'Connell
Re: Sala Transmutacji
Wto Kwi 05, 2016 11:03 pm
Zdenerwowany do takiego stopnia, jakiego dawno nie osiągnął, szedł - czy raczej już biegł - w stronę sali. Zależało mu, naprawdę mu zależało. Pieprzyć wszystko inne - chciał spróbować swoich sił w dzisiejszych ćwiczeniach z transmutacji, choćby miał się prosić o ponowne przyjęcie na lekcję i przepraszać za swoje zachowanie. Przez Jeffa był zmuszony pójść do dormitorium, żeby nie wparować na końcówkę zajęć z gołymi nogami. To wszystko skomplikowało. Nie utrzymywał szczególnego porządku, a w sytuacji, kiedy się spieszył, odnalezienie spodni było bardziej wymagającym zadaniem, niż zwykle. Zostawił koło swojego łóżka spory bałagan, ale miał to w dupie. Minęło już tyle czasu, że miał złe przeczucia co do tego, co zastanie na miejscu. Mimo to nie zwalniał. Wybiegł zza załomu korytarza, odetchnął głęboko, żeby uspokoić trochę oddech i wszedł do sali, otwierając drzwi silnym szarpnięciem.
W środku nie było nikogo. To mało powiedziane: pokój wyglądał tak, jakby w ogóle nie odbywały się w nim żadne zajęcia, wysprzątany i idealnie pusty. Nie było nawet żadnego ostatniego ucznia, który zapomniał pergaminu czy czegoś równie nieistotnego. Carney zrobił kilka kroków wgłąb. Ręce zaczęły mu drżeć, więc zacisnął je w pięści, po czym rozprostował palce i na powrót, jeszcze mocniej, zgiął. Czuł swoje podniesione tętno, słyszał szum w uszach. Podszedł do jednej z ławek i oparł się o nią na chwilę, żeby zaraz gwałtownie wstać i kopnąć stojące obok krzesło. Mebel walnął o ścianę i złamał z trzaskiem jedną z nóg.
W środku nie było nikogo. To mało powiedziane: pokój wyglądał tak, jakby w ogóle nie odbywały się w nim żadne zajęcia, wysprzątany i idealnie pusty. Nie było nawet żadnego ostatniego ucznia, który zapomniał pergaminu czy czegoś równie nieistotnego. Carney zrobił kilka kroków wgłąb. Ręce zaczęły mu drżeć, więc zacisnął je w pięści, po czym rozprostował palce i na powrót, jeszcze mocniej, zgiął. Czuł swoje podniesione tętno, słyszał szum w uszach. Podszedł do jednej z ławek i oparł się o nią na chwilę, żeby zaraz gwałtownie wstać i kopnąć stojące obok krzesło. Mebel walnął o ścianę i złamał z trzaskiem jedną z nóg.
- Natalie Dark
Re: Sala Transmutacji
Sro Kwi 06, 2016 6:43 pm
Odprowadziła chorą koleżankę do Skrzydła Szpitalnego i udała się w stronę Pokoju Życzeń, który tym razem wyglądał dla niej jak wielki magazyn staroci, wypełniony po brzegi różnymi, nie powiązanymi ze sobą przedmiotami, które Natalie mogła do woli demolować, bo i kogo to obejdzie? Nikt jej nie usłyszy, praktycznie nikt tu nie zajrzy przez lata... Poza tym, Pokój Życzeń sam jej to pomieszczenie podsunął, bo go potrzebowała.
Kiedy już się wyżyła, spojrzała na zegarek. Było już najpewniej po zajęciach.
Westchnęła i zebrała swoje rzeczy. Zajrzała jeszcze przed wyjściem do swojej torebki i zauważyła coś, co na powrót ją zirytowało.
Zostawiłam pióro... Musiało spaść, kiedy się pakowałam.
Zawarczała pod nosem i ruszyła szybko do sali Transmutacji. Niby Minerwa nie chciała jej już dzisiaj widzieć, ale o tej porze nie powinno jej już być w sali, prawda?
Zbiegła po schodach i niebawem była już na miejscu. Otwierała właśnie drzwi, kiedy ciśnięte przez Davida krzesło uderzyło o ścianę i straciło nogę. Natalie spojrzała na krzesło, a później na chłopaka, nawet na moment nie tracąc spokoju na twarzy.
Plus demolowania wszystkiego, co dostanie się w ręce - człowiek jest po tym naprawdę strasznie odprężony.
- Widzę, że nie tylko ja dziś demoluję salę do Transmutacji - rzuciła wchodząc do sali zupełnie nie skrępowana. Przecież miała prawo tu być. Zwłaszcza, że chciała tylko swoje pióro. Poczynania Gryfona jakoś mało ją obchodził. No dobra, byłoby tak, gdyby nie była prefektem, o czym niestety musiała sobie przypomnieć.
Pieprzyć to. "Nie było mnie tu. Nic nie widziałam".
Kiedy już się wyżyła, spojrzała na zegarek. Było już najpewniej po zajęciach.
Westchnęła i zebrała swoje rzeczy. Zajrzała jeszcze przed wyjściem do swojej torebki i zauważyła coś, co na powrót ją zirytowało.
Zostawiłam pióro... Musiało spaść, kiedy się pakowałam.
Zawarczała pod nosem i ruszyła szybko do sali Transmutacji. Niby Minerwa nie chciała jej już dzisiaj widzieć, ale o tej porze nie powinno jej już być w sali, prawda?
Zbiegła po schodach i niebawem była już na miejscu. Otwierała właśnie drzwi, kiedy ciśnięte przez Davida krzesło uderzyło o ścianę i straciło nogę. Natalie spojrzała na krzesło, a później na chłopaka, nawet na moment nie tracąc spokoju na twarzy.
Plus demolowania wszystkiego, co dostanie się w ręce - człowiek jest po tym naprawdę strasznie odprężony.
- Widzę, że nie tylko ja dziś demoluję salę do Transmutacji - rzuciła wchodząc do sali zupełnie nie skrępowana. Przecież miała prawo tu być. Zwłaszcza, że chciała tylko swoje pióro. Poczynania Gryfona jakoś mało ją obchodził. No dobra, byłoby tak, gdyby nie była prefektem, o czym niestety musiała sobie przypomnieć.
Pieprzyć to. "Nie było mnie tu. Nic nie widziałam".
- David o'Connell
Re: Sala Transmutacji
Sro Kwi 06, 2016 11:25 pm
Miał ochotę zniszczyć porządek, który zastał w sali. Miał ochotę roztrzaskać meble, połamać świece i pozrzucać z szafek przedmioty używane w trakcie zajęć. Miał ochotę spotkać kogoś, kto da mu pretekst, żeby mu przyłożyć, tłuc go, aż się przewróci, zakrwawi, zwinie, próbując chronić twarz i brzuch.
Stał tyłem do drzwi. Złapał za stojącą obok ławkę i... Usłyszał głos. Zamknął oczy. Dziewczyna. To było ostatnie, czego teraz potrzebował - dodatkowe utrudnienie w chwili, w której nie potrafił nad sobą zapanować. Zatrząsł się ze złości, zaciskając pobielałe palce na trzymanej krawędzi. Nie powstrzymał się, po prostu nie mógł - podniósł mebel i rzucił nim o posadzkę. Kawałki drewna obiły mu się o nogi. Dopiero po tym odwrócił się trochę, żeby zerknąć przez ramię na osobę w pomieszczeniu.
- Wyjdź. - Powiedział twardo. Widać było, że cały drży z powstrzymywanej złości, a mówienie spokojnym głosem przysparza mu o wiele więcej trudności, niż można by się spodziewać. Nie ręczył za siebie. Nieobecność na zajęciach bardzo źle na niego wpłynęła - niezależnie od tego, jak bardzo obojętne były mu wszystkie inne przedmioty, na tym jednym mu zależało. Oczywiście nie byłby to wystarczający powód, żeby spowodować tak gwałtowną reakcję - problemem było to, że nie dał rady. Chciał ćwiczyć, zabłysnąć - a to zdarzało mu się naprawdę rzadko. Frustracja spowodowana zawaleniem jedynej rzeczy, do której próbował się przyłożyć, która sprawiała mu przyjemność i nie wyniszczała go jak wszystkie inne zajęcia, którym pasjami się oddawał, musiała znaleźć ujście. Mógł siedzieć na szlabanach, tracić punkty, dostawać złe oceny i nigdy nie zareagował w taki sposób. Nie potrafił znieść tego, że kiedy pozwolił czemuś, by stało się ważne, nie dał rady sprostać celom stawianym przez samego siebie.
No i był jeszcze Jeff. Gdyby to on stanął w progu sali transmutacji, straciłby tym razem więcej, niż jednego zęba. Carney był tego pewien.
Stał tyłem do drzwi. Złapał za stojącą obok ławkę i... Usłyszał głos. Zamknął oczy. Dziewczyna. To było ostatnie, czego teraz potrzebował - dodatkowe utrudnienie w chwili, w której nie potrafił nad sobą zapanować. Zatrząsł się ze złości, zaciskając pobielałe palce na trzymanej krawędzi. Nie powstrzymał się, po prostu nie mógł - podniósł mebel i rzucił nim o posadzkę. Kawałki drewna obiły mu się o nogi. Dopiero po tym odwrócił się trochę, żeby zerknąć przez ramię na osobę w pomieszczeniu.
- Wyjdź. - Powiedział twardo. Widać było, że cały drży z powstrzymywanej złości, a mówienie spokojnym głosem przysparza mu o wiele więcej trudności, niż można by się spodziewać. Nie ręczył za siebie. Nieobecność na zajęciach bardzo źle na niego wpłynęła - niezależnie od tego, jak bardzo obojętne były mu wszystkie inne przedmioty, na tym jednym mu zależało. Oczywiście nie byłby to wystarczający powód, żeby spowodować tak gwałtowną reakcję - problemem było to, że nie dał rady. Chciał ćwiczyć, zabłysnąć - a to zdarzało mu się naprawdę rzadko. Frustracja spowodowana zawaleniem jedynej rzeczy, do której próbował się przyłożyć, która sprawiała mu przyjemność i nie wyniszczała go jak wszystkie inne zajęcia, którym pasjami się oddawał, musiała znaleźć ujście. Mógł siedzieć na szlabanach, tracić punkty, dostawać złe oceny i nigdy nie zareagował w taki sposób. Nie potrafił znieść tego, że kiedy pozwolił czemuś, by stało się ważne, nie dał rady sprostać celom stawianym przez samego siebie.
No i był jeszcze Jeff. Gdyby to on stanął w progu sali transmutacji, straciłby tym razem więcej, niż jednego zęba. Carney był tego pewien.
- Natalie Dark
Re: Sala Transmutacji
Czw Kwi 07, 2016 6:42 pm
Dziewczyna nie weszła głębiej do sali. Nadal stała przy drzwiach, trzymając rękę na klamce. Nie musiała być geniuszem, by zauważyć, w jakim stanie jest teraz Gryfon. Nie bała się go. Po prostu nadal pamiętała o tym, by wybierać bezpieczniejsze rozwiązanie. Nie miała ochoty na wdawanie się w bójkę z wściekłym Davidem, więc była nawet gotowa do szybkiej ewakuacji, gdyby jednak postanowił wyżyć się na niej, a nie na meblach.
Skrzywiła się, gdy i ławka ucierpiała przez jego gniew.
Cudownie... I poradź tu sobie z takim. Ochrzanisz go - wścieknie się bardziej. Zostawisz w spokoju - nie dopełnisz obowiązków i bla bla bla. Przydałaby mi się zdolność kontrolowania cudzych emocji. Cholernie by się to w życiu przydawało.
Niby mimochodem wyjęła z szaty różdżkę. Zrobiła to raz, by mieć większe szanse na obronę, jeśli jednak spróbuje jej coś zrobić; dwa, bo naprawdę zamierzała jej użyć choćby do przywołania swojego pióra. Byłoby to znacznie szybsze niż krzątanie się tutaj i przesuwanie ławek w poszukiwaniu zguby. Z resztą, te poszukiwania zapewne nie spodobałyby się Gryfonowi, który już i tak ledwie zachowywał panowanie nad sobą.
- Mogę chociaż odzyskać swoją własność zanim to wszystko rozpieprzysz? - rzuciła nie przejmując się jego zachowaniem. "Upośledzona lękowo". Może Irytek miał trochę racji...
Panna Dark zamierzała dać o'Conellowi spokój, jak tylko odzyska swoje pióro, którego z całą pewnością nie zamierzała odpuścić. Pamiątka po ojcu zbyt wiele dla niej znaczyła.
Skrzywiła się, gdy i ławka ucierpiała przez jego gniew.
Cudownie... I poradź tu sobie z takim. Ochrzanisz go - wścieknie się bardziej. Zostawisz w spokoju - nie dopełnisz obowiązków i bla bla bla. Przydałaby mi się zdolność kontrolowania cudzych emocji. Cholernie by się to w życiu przydawało.
Niby mimochodem wyjęła z szaty różdżkę. Zrobiła to raz, by mieć większe szanse na obronę, jeśli jednak spróbuje jej coś zrobić; dwa, bo naprawdę zamierzała jej użyć choćby do przywołania swojego pióra. Byłoby to znacznie szybsze niż krzątanie się tutaj i przesuwanie ławek w poszukiwaniu zguby. Z resztą, te poszukiwania zapewne nie spodobałyby się Gryfonowi, który już i tak ledwie zachowywał panowanie nad sobą.
- Mogę chociaż odzyskać swoją własność zanim to wszystko rozpieprzysz? - rzuciła nie przejmując się jego zachowaniem. "Upośledzona lękowo". Może Irytek miał trochę racji...
Panna Dark zamierzała dać o'Conellowi spokój, jak tylko odzyska swoje pióro, którego z całą pewnością nie zamierzała odpuścić. Pamiątka po ojcu zbyt wiele dla niej znaczyła.
- David o'Connell
Re: Sala Transmutacji
Wto Kwi 12, 2016 7:27 pm
Rozpieprzanie mebli nie przynosiło ze sobą odrobiny ulgi. Carney wciąż telepał się ze złości. Przez chwilę patrzył na Ślizgonkę w milczeniu, zaciskając przy tym zęby. Było to widać wyraźnie przez to, jak ruszał mu się mięsień na policzku. Zrobił dwa kroki w stronę okien, kopnął jeszcze jedno krzesło, tym razem jednak lżej, jedynie je przewracając. Zatrzymał się w bezruchu (nie licząc drżenia), zwrócony plecami do dziewczyny. Sprawiał wrażenie, jakby ciągle rozważał odpowiedź.
- Byle szybko. - Warknął w końcu. Przysiadł na jednej z ławek stojących najbliżej okien, ciągle nie odwracając się w stronę swojego niechcianego towarzystwa i złapał ręką miejsce u nasady nosa, zamykając przy tym oczy. - I nie podchodź do mnie. - Dodał ciszej, ale również cedząc zdanie przez zęby.
Do początkowego wkurwienia dołączył niepokój i zrezygnowanie. David najchętniej poszedłby na jakieś odludzie i naćpał się aż do utraty zmysłów, ale - niestety - nie miał jak. Jaszczurka nie zorganizowała mu żadnych narkotyków, a on zamiast załatwić coś samemu czekał na jej pomoc. Po raz kolejny w swoim życiu zanotował w pamięci, żeby polegać tylko na sobie.
Z tym, że nie mógł polegać na sobie. Nawet w tak głupiej i prozaicznej sprawie, jak regularne chodzenie na jeden przedmiot. Walnął zaciśniętą pięścią wolnej ręki w blat, na którym siedział.
- Byle szybko. - Warknął w końcu. Przysiadł na jednej z ławek stojących najbliżej okien, ciągle nie odwracając się w stronę swojego niechcianego towarzystwa i złapał ręką miejsce u nasady nosa, zamykając przy tym oczy. - I nie podchodź do mnie. - Dodał ciszej, ale również cedząc zdanie przez zęby.
Do początkowego wkurwienia dołączył niepokój i zrezygnowanie. David najchętniej poszedłby na jakieś odludzie i naćpał się aż do utraty zmysłów, ale - niestety - nie miał jak. Jaszczurka nie zorganizowała mu żadnych narkotyków, a on zamiast załatwić coś samemu czekał na jej pomoc. Po raz kolejny w swoim życiu zanotował w pamięci, żeby polegać tylko na sobie.
Z tym, że nie mógł polegać na sobie. Nawet w tak głupiej i prozaicznej sprawie, jak regularne chodzenie na jeden przedmiot. Walnął zaciśniętą pięścią wolnej ręki w blat, na którym siedział.
- Natalie Dark
Re: Sala Transmutacji
Sro Kwi 13, 2016 7:36 pm
Stała spokojnie w milczeniu i czekała na jego odpowiedź. Doskonale widziała, w jakim jest stanie, ale nie robiło to na niej wrażenia. Właściwie, chyba nic nie było w stanie jej przestraszyć. Po ostatnich wydarzeniach mogła nawet z czystym sumieniem stwierdzić, że nawet w obliczu śmierci nie czuła strachu. Owszem, ciało reagowało jak należy. Przyspieszony puls, szukanie najlepszego wyjścia z sytuacji, wyostrzone zmysły... Mózg jednak wydawał się równie spokojny co zawsze.
Skinęła głową na jego ponaglenie i uniosła różdżkę, koncentrując się na swojej własności. Wykonała zgrabny ruch nadgarstkiem, a wieczne pióro wyślizgnęło się ze szpary za jedną z ławek i poszybowało w stronę panny Dark. Dziewczyna złapała je w wolną rękę i schowała do torebki. Opuściła patyk i chwyciła za klamkę z zamiarem wyjścia. Wcześniej jednak jeszcze raz spojrzała na Davida.
- Dziękuję - rzuciła krótko.
O ile początkowo rozważała doniesienie na niego z powodu obowiązków, o tyle teraz zupełnie z tego zrezygnowała. Może i nigdy nie byli zbyt bliskimi znajomymi, jednak niewiele było potrzebne, by Natalie potrafiła obyć się bez wrednych zagrań wobec niego. Odrobina uprzejmości i kultury. Tyle wystarczyło by żyć z nią w zgodzie.
Westchnęła ciężko i jeszcze raz się do niego odezwała.
- Jeśli zdołasz, to ogarnij to trochę jak wrócisz do siebie. McGonagall i tak już dzisiaj prawie szlag trafił - powiedziała otwierając drzwi.
- A ja oficjalnie cię tutaj nie widziałam - dodała zanim zniknęła za zamykającymi się drzwiami.
[z/t]
Skinęła głową na jego ponaglenie i uniosła różdżkę, koncentrując się na swojej własności. Wykonała zgrabny ruch nadgarstkiem, a wieczne pióro wyślizgnęło się ze szpary za jedną z ławek i poszybowało w stronę panny Dark. Dziewczyna złapała je w wolną rękę i schowała do torebki. Opuściła patyk i chwyciła za klamkę z zamiarem wyjścia. Wcześniej jednak jeszcze raz spojrzała na Davida.
- Dziękuję - rzuciła krótko.
O ile początkowo rozważała doniesienie na niego z powodu obowiązków, o tyle teraz zupełnie z tego zrezygnowała. Może i nigdy nie byli zbyt bliskimi znajomymi, jednak niewiele było potrzebne, by Natalie potrafiła obyć się bez wrednych zagrań wobec niego. Odrobina uprzejmości i kultury. Tyle wystarczyło by żyć z nią w zgodzie.
Westchnęła ciężko i jeszcze raz się do niego odezwała.
- Jeśli zdołasz, to ogarnij to trochę jak wrócisz do siebie. McGonagall i tak już dzisiaj prawie szlag trafił - powiedziała otwierając drzwi.
- A ja oficjalnie cię tutaj nie widziałam - dodała zanim zniknęła za zamykającymi się drzwiami.
[z/t]
- David o'Connell
Re: Sala Transmutacji
Nie Maj 01, 2016 10:21 pm
Siedział jak na szpilkach, nie przestając trząść się jak w delirium. Nie odezwał się już ani słowem i czekał, aż znowu zostanie sam. Chciał krzyczeć, bić się, oberwać, ale trzymał się jak przyklejony ławki, głupiej ławki, jebanej ławki i słuchał, jak dziewczyna przywołuje to, co zostawiła, jak mówi słowa, które i tak nie są w tym momencie nic warte. Słuchał jej kroków, jak wreszcie odchodzi. Słuchał tak długo, aż w końcu dookoła zapanowała perfekcyjna cisza.
Potem zerwał się gwałtownie na nogi, przewracając mebel, na którym siedział. Walnął kilkukrotnie pięścią w ścianę, aż zdarł skórę na kostkach. Ponownie ukrył twarz w drżących dłoniach i rzucił w pustkę głośne "kurwa mać". Ogarnąć ten burdel? Nie miał najmniejszego zamiaru się za to zabierać. Nie miał na to czasu, nie miał do tego głowy, nie teraz, kiedy jedyne, o czym marzył, to utrata przytomności. Z dowolnego powodu.
Schował roztrzęsione ręce głęboko w kieszenie i wyszedł, trzaskając drzwiami. Koniecznie musiał zapalić, i to na pewno nie jednego papierosa. Miał nadzieję, że po drodze trafi na jakiegoś ucznia, który da się sprowokować do bójki. A najlepiej na grupę uczniów. Albo na dilera. Na cokolwiek, byle rozładować to okropne uczucie bezsilności.
[z/t]
Potem zerwał się gwałtownie na nogi, przewracając mebel, na którym siedział. Walnął kilkukrotnie pięścią w ścianę, aż zdarł skórę na kostkach. Ponownie ukrył twarz w drżących dłoniach i rzucił w pustkę głośne "kurwa mać". Ogarnąć ten burdel? Nie miał najmniejszego zamiaru się za to zabierać. Nie miał na to czasu, nie miał do tego głowy, nie teraz, kiedy jedyne, o czym marzył, to utrata przytomności. Z dowolnego powodu.
Schował roztrzęsione ręce głęboko w kieszenie i wyszedł, trzaskając drzwiami. Koniecznie musiał zapalić, i to na pewno nie jednego papierosa. Miał nadzieję, że po drodze trafi na jakiegoś ucznia, który da się sprowokować do bójki. A najlepiej na grupę uczniów. Albo na dilera. Na cokolwiek, byle rozładować to okropne uczucie bezsilności.
[z/t]
- Mistrz Gry
Re: Sala Transmutacji
Czw Maj 05, 2016 9:06 pm
Bałagan został posprzątany przez woźnego, którego wyzwiska było słychać na całym VI piętrze.
- Nauczyciele
Re: Sala Transmutacji
Wto Gru 13, 2016 8:42 pm
Profesor McGonagall już o poranku czekała na pierwszych uczniów. Oczywiście liczyła, że kilku nadgorliwych pilnych uczniów pojawi się przed czasem i szybciej zacznie ten maraton. W końcu prawie cała szkoła miała dzisiaj przejść przez to piekło i stanąć twarzą w twarz z jedną z najsurowszych nauczycielek w zamku. Nie żeby sama Minerwa komukolwiek współczuła...
Drzwi były otwarte - zdawało się, że wręcz zachęcają pierwszego śmiałka do przekroczenia progu. Tuż przy nich wisiała informacja dla zdających:
_____
Spodziewam się sporej grupy osób i żeby nie wstrzymywać kolejki, piszcie wszyscy, tak jakbyście wchodzili pojedynczo do gabinetu. Tzn., że wszyscy teraz piszecie post, jak rozpoczynacie egzamin u McGonagall. Nie obowiązuje kolejka odpisów. Wszyscy hurtem dostaniecie swoje zadania, wykonacie je w jednym poście na jego podstawie zostaniecie ocenieni. Mam nadzieje, że w ten sposób egzamin praktyczny przebiegnie sprawnie i szybko się skończy.
W razie pytań piszcie pw z tematem "Egzamin z transmutacji".
Drzwi były otwarte - zdawało się, że wręcz zachęcają pierwszego śmiałka do przekroczenia progu. Tuż przy nich wisiała informacja dla zdających:
Proszę wchodzić pojedynczo i zamykać za sobą drzwi.
Kolejność dowolna.
Minerwa McGongall
Kolejność dowolna.
Minerwa McGongall
_____
Spodziewam się sporej grupy osób i żeby nie wstrzymywać kolejki, piszcie wszyscy, tak jakbyście wchodzili pojedynczo do gabinetu. Tzn., że wszyscy teraz piszecie post, jak rozpoczynacie egzamin u McGonagall. Nie obowiązuje kolejka odpisów. Wszyscy hurtem dostaniecie swoje zadania, wykonacie je w jednym poście na jego podstawie zostaniecie ocenieni. Mam nadzieje, że w ten sposób egzamin praktyczny przebiegnie sprawnie i szybko się skończy.
W razie pytań piszcie pw z tematem "Egzamin z transmutacji".
- Caroline Rockers
Re: Sala Transmutacji
Czw Gru 15, 2016 1:00 am
Możliwe, że mogłaby być nadgorliwą uczennicą z tego przedmiotu, gdyby nie to, że jej charakter był taki a nie inny i nie ułatwiał jej uczestnictwa w "dyskusjach", zgłaszania się na ochotnika i wszelkich innych tego typu aktywności. Lubiła jednak Transmutację, uczyła się jej sporo, z przyjemnością, czasem podczas tych nielicznych chwil spędzanych z ojcem sam na sam w okresie wakacyjnym. Ubrała się schludnie, nawet zadbała o odpowiednie uczesanie by profesor McGonagall nie patrzyła na nią z niesmakiem, po czym opuściła lochy i udała się na VI piętro. Kiedy nadeszła jej kolej, zapukała do drzwi i weszła do środka.
- Dzień dobry, profesor McGonagall - przywitała się uprzejmie, nie podając imienia i nazwiska, gdyż w końcu nie chodziła do Hogwartu od wczoraj.
[Od razu daję informację o Specjalizacji Przedmiotowej z Transmutacji]
- Dzień dobry, profesor McGonagall - przywitała się uprzejmie, nie podając imienia i nazwiska, gdyż w końcu nie chodziła do Hogwartu od wczoraj.
[Od razu daję informację o Specjalizacji Przedmiotowej z Transmutacji]
- Simon Jordan
Re: Sala Transmutacji
Sob Gru 17, 2016 11:18 pm
Simon bardzo lubił Transmutację i był jednym z nielicznych, jeśli nie jedynym, który lubił nauczycielkę tego przedmiotu. Wiedział, że jest bardzo surowa, ale przede wszystkim potrafiła tłumaczyć i chłonął wszystko co mówiła jak gąbkę. Myślał nawet, że zjawi jako pierwszy, ale musiał się wrócić po różdżkę, bo z tego wszystkiego zapomniał o niej. Ubrany był bardzo schludnie, z porządnie zawiązanym krawatem i ułożonymi włosami, wylazł przez dziurę za beczką w lochach i wdrapał na szóste piętro. Zapukał do drzwi, a po usłyszeniu komendy ,,proszę'', wszedł do środka.
- Witam, pani profesor - powiedział z uśmiechem. Od razu był gotowy do zadania, więc tylko niecierpliwie na nie czekał.
- Witam, pani profesor - powiedział z uśmiechem. Od razu był gotowy do zadania, więc tylko niecierpliwie na nie czekał.
- Lily Evans
Re: Sala Transmutacji
Pon Gru 19, 2016 4:13 pm
Lily również zależało by jak najlepiej zaliczyć egzamin z Transmutacji, dlatego pojawiła się tak szybko jak tylko mogła. Starała się nie stresować, choć fakt, że profesor McGonagall ich egzaminowała nie do końca poprawiał jej nastrój. Po prostu się denerwowała. Jej wyniki z tego przedmiotu były różne, lecz mimo to, miała nadzieję, że jakoś z tego wybrnie. Elegancko ubrana, odetchnęła głęboko przed drzwiami do sali Transmutacji i zapukała. Kiedy usłyszała odpowiedź, weszła do środka i uśmiechnęła się blado, witając z opiekunką Gryffindoru.
- Nauczyciele
Re: Sala Transmutacji
Pią Gru 23, 2016 9:13 am
Caroline:
- Dzień dobry, panno Rockers - odpowiedziała nauczycielka. Nie musiała pytać dziewczynę o jej imię, bo rozpoznała zdolną uczennicę od razu, a jeśli spodziewała się po niej więcej niż po innych, to nie dała po sobie poznać. W końcu na jej twarzy jak zwykle gościły mocno zaciśnięte usta przekrzywione z niesmakiem. Siedziała za katedrą i chociaż Ślizgonka stała, to Minerwa nad nią górowała. Przez chwilę przeglądała listę zadań dla siódmego rocznika. - Dobrze. Na początek poproszę cię o proste zaklęcie wypełniające puchar ponownie tym, co było w nim poprzednio. Na dnie zostało kilka kropel, więc nie powinnaś mieć problemu - mówiąc wskazała stoliczek tuż przed uczennicą, na którym znajdowało się kilka przedmiotów, a także jakiś ptak na żerdzi - o, dziwo spokojny, chociaż transmutacja na pewno nie była dla niego niczym przyjemnym.
- Następnie spraw, aby ten sam puchar zniknął - powiedziała krótko i rzeczowo, bo wiedziała, że zdolnej uczennicy nie musi więcej tłumaczyć.
_____
Simon:
- Dzień dobry, panie Jordan - rzekła i lekko kiwnęła głową na widok kolejnego ucznia. Poczekała, aż chłopak podejdzie blisko katedry i zatrzyma się tuż przed stolikiem z akcesriami. Widząc jego spojrzenie na przedmioty powiedziała: - Nie będą ci potrzebne. Dla ciebie mam jedno zadanie... - przerwała, aby przewartkować przygotowane zadania dla szóstoklasistów. - Zastosuj odpowiednie zaklęcie, aby zmienić swój kolor włosów, a następnie wrócić do pierwotnego - dokończyła zdzierając głowę do góry, aby patrzeć na ucznia przez swoje małe okulary, które zsunęły się prawie na sam koniec długiego nosa.
____
Lily:
- Dzień dobry, panno Evans - przywitała się z uczennicą, gdy weszła do sali. Przyglądała się swojej podopiecznej znad okularów, lecz jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nim dziewczyna podeszła do katedry, ta już przejrzała notatki i wybrała zadania dla Lily.
- Na początek zaklęcie z poprzednich lat. Na stolik uznajdziesz figurę królika, którą musisz zmienić w żywe stworzenie. Następnie zastosuj na nim zaklęcie maskujące.
Nie spuszczała oczu z dziewczyny, gdy oparła łokcie o blat i nieco nachyliła się od przodu. Okulary jakimś cudem nie spadały jej z nosa, gdy patrzyła ponad nimi na poczynania uczennicy Gryffindoru.
___
Gdy w Karcie Rozwoju nie macie wykupionego zaklęcia: osoby bez specjalizacji rzucają raz kością do lekcji i dwa razy kością do pojedynku - dla jednego zaklęcia, dla drugiego osobne rzuty (w jednym poście obie serie). Rezultat może świadczyć o waszym sukcesie, połowicznym sukcesie lub porażce. Jeśli znacie zaklęcie, to wasze powodzenie jest pewne. Nie uznam znajomości zaklęcia, jeśli zostanie wykupione tuż przed napisaniem postu.
- Dzień dobry, panno Rockers - odpowiedziała nauczycielka. Nie musiała pytać dziewczynę o jej imię, bo rozpoznała zdolną uczennicę od razu, a jeśli spodziewała się po niej więcej niż po innych, to nie dała po sobie poznać. W końcu na jej twarzy jak zwykle gościły mocno zaciśnięte usta przekrzywione z niesmakiem. Siedziała za katedrą i chociaż Ślizgonka stała, to Minerwa nad nią górowała. Przez chwilę przeglądała listę zadań dla siódmego rocznika. - Dobrze. Na początek poproszę cię o proste zaklęcie wypełniające puchar ponownie tym, co było w nim poprzednio. Na dnie zostało kilka kropel, więc nie powinnaś mieć problemu - mówiąc wskazała stoliczek tuż przed uczennicą, na którym znajdowało się kilka przedmiotów, a także jakiś ptak na żerdzi - o, dziwo spokojny, chociaż transmutacja na pewno nie była dla niego niczym przyjemnym.
- Następnie spraw, aby ten sam puchar zniknął - powiedziała krótko i rzeczowo, bo wiedziała, że zdolnej uczennicy nie musi więcej tłumaczyć.
_____
Simon:
- Dzień dobry, panie Jordan - rzekła i lekko kiwnęła głową na widok kolejnego ucznia. Poczekała, aż chłopak podejdzie blisko katedry i zatrzyma się tuż przed stolikiem z akcesriami. Widząc jego spojrzenie na przedmioty powiedziała: - Nie będą ci potrzebne. Dla ciebie mam jedno zadanie... - przerwała, aby przewartkować przygotowane zadania dla szóstoklasistów. - Zastosuj odpowiednie zaklęcie, aby zmienić swój kolor włosów, a następnie wrócić do pierwotnego - dokończyła zdzierając głowę do góry, aby patrzeć na ucznia przez swoje małe okulary, które zsunęły się prawie na sam koniec długiego nosa.
____
Lily:
- Dzień dobry, panno Evans - przywitała się z uczennicą, gdy weszła do sali. Przyglądała się swojej podopiecznej znad okularów, lecz jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Nim dziewczyna podeszła do katedry, ta już przejrzała notatki i wybrała zadania dla Lily.
- Na początek zaklęcie z poprzednich lat. Na stolik uznajdziesz figurę królika, którą musisz zmienić w żywe stworzenie. Następnie zastosuj na nim zaklęcie maskujące.
Nie spuszczała oczu z dziewczyny, gdy oparła łokcie o blat i nieco nachyliła się od przodu. Okulary jakimś cudem nie spadały jej z nosa, gdy patrzyła ponad nimi na poczynania uczennicy Gryffindoru.
___
Gdy w Karcie Rozwoju nie macie wykupionego zaklęcia: osoby bez specjalizacji rzucają raz kością do lekcji i dwa razy kością do pojedynku - dla jednego zaklęcia, dla drugiego osobne rzuty (w jednym poście obie serie). Rezultat może świadczyć o waszym sukcesie, połowicznym sukcesie lub porażce. Jeśli znacie zaklęcie, to wasze powodzenie jest pewne. Nie uznam znajomości zaklęcia, jeśli zostanie wykupione tuż przed napisaniem postu.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach