- Alexandra Grace
Re: Sala Transmutacji
- Dzień dobry pani profesor. Naprawdę przepraszam za spóźnienie - I słychać było.
Naprawdę nie chciała dalej tak funkcjonować. Być nieodpowiedzialną.
- Nathalie Powell
Re: Sala Transmutacji
Mimetes Vulnus? Słyszała o tym zaklęciu, wiedziała, że coś takiego jest, ale jej pamięć była tak krótka, że nie mogła totalnie sobie tego przypomnieć. Na chwilę jednak coś przerwało rozmyślenia, do sali weszła nowa osoba.
Eileen! O masz jak ja jej dawno nie widziałam!
Po wakacjach jeszcze wiele osób jakoś nie mogła spotkać Puchonka. Głównie myślała tylko o jednej, ale nie wiedziała czy to dobrze. Chciała go zobaczyć i z nim porozmawiać o ich spotkaniu w Dolinie Godryka, jednak pech chciał, że nie widziała go jeszcze w Hogwarcie.
Sytuację opanowała brunetka, która była tu jako pierwsza i odpowiedziała na pytanie pani profesor. Na całe szczęście, bo Nath totalnie wyleciało z głowy co oznacza to zaklęcie.
Niestety Gryfonka nie pozostała ostatnim spóźnialskim i wyczuwała powoli wybuch McGonagall...
- Minerwa McGonagall
Re: Sala Transmutacji
Profesor McGonagall nie należała do osób wybuchowych. Była raczej spokojną, dobrą kobietą, ale nawet ktoś taki, jak ona miał granice. I lepiej, żeby uczniowie nie próbowali jej przekroczyć, bo złość Minerwy była ostatnim, czego mogli chcieć i to już na początku roku szkolnego! Na zadane pytanie odpowiedziała Krukonka, na co nauczycielka kiwnęła tylko głową.
— Tak jest, panno Blue. — Nie zdążyła dodać nic więcej, bo do sali zaczęła wpadać fala spóźnialskich. Jeden po drugim z większym bądź mniejszym skruszeniem, ale wszyscy ostatecznie zajęli swoje miejsca w… Ciszy. Bo McGonagall nie powiedziała nic, jedynie przyglądała im się uważnie. Ciężko było powiedzieć, czy była zła, czy jednak nie, ale na pewno nie była szczęśliwa.
— Widzę, że niektórzy mimo miesiąca spędzonego już w szkole nadal myślą, że są na wakacjach. — Skomentowała w końcu, gdy ostatnia z osób zajęła miejsce w ławce. — Na pewno wasi koledzy ucieszą się z tego, że każdy spóźnialski stracił właśnie pięć punktów dla własnego domu. — Och, ona sama nie była szczęśliwa! Czemu wśród spóźnionych było tylu Gryfonów? Będzie sobie musiała z nimi potem porozmawiać!
— Zapraszam również panienki Gray, Belanger oraz Grace do mojego gabinetu w sobotę. Porozmawiamy sobie na temat sposobów na nie spóźnianie się. Tymczasem skupmy się na zajęciach. Mimetes Vulnus to, jak już słusznie wasza koleżanka i dzięki czemu zarobiła właśnie pięć punktów dla Ravenclawu, zaklęcie maskujące. Jego zadaniem jest ukrycie niedoskonałości skóry, zranień, otarć, siniaków czy nawet… Worków pod oczami. Silnie rzucone potrafi także ukryć opatrunek. Proszę każdego obecnego w sali, by podał mi po jednym praktycznym zastosowaniu zaklęcia.
- Lilou Blue
Re: Sala Transmutacji
No i oczywiście wszystko popsuli spóźnialscy. Krukonka odwróciła się, kontrolując czy aby na pewno nie pojawił się jakiś Krukon, który mógłby odebrać domowi zdobyte przez nią punkty. Jak można być tak niepunktualnym! Blue uważała to za brak szacunku do prowadzącego zajęcia oraz do innych uczniów. Ona naprawdę traktowała te zajęcia poważnie. W końcu miała wymarzoną pracę, do której za wszelką cenę chciała się dostać.
- Dzięki niemu osoby pracujące przy warzeniu eliksirów mogą maskować oparzenia, przebarwienia i inne ślady zawodowych wypadków - odpowiedziała nauczycielce, zgodnie z przeznaczeniem do którego sama zamierzała wykorzystywać zaklęcie w przyszłości.
- Ventus Zabini
Re: Sala Transmutacji
- Nathalie Powell
Re: Sala Transmutacji
Wysłuchała do końca monologu McGonagall i zastanowiła się przez chwilę.
Jednym praktycznym zastosowaniu zaklęcia.
Właściwie to chyba wiedziała co mogło by być zastosowaniem. Zgłosiła się więc do odpowiedzi.
- Wydaje mi się, że wszelkiego rodzaju spotkania. - powiedziała dość niepewnie, ale stwierdziła, że to jeszcze za mało - Przykładowo, jeśli ktoś ma jakieś ważne służbowe sprawy, lepiej wyglądać na osobę wypoczętą i pełną energii. Kobiety często chodzą w sukienkach do pracy czy na spotkania, więc jeśli mają jakieś stłuczenia na nogach, lepiej byłoby to zakamuflować.
Właściwie jak już Powell poleciała to poleciała, zaczęła trochę więcej gadać, ale miała nadzieję, że dobrze...
- Minerwa McGonagall
Re: Sala Transmutacji
Wsłuchiwała się w odpowiedź panny Blue uważnie, nie chcąc stracić niczego, co dziewczyna próbowała przekazać. Gdy już chciała coś powiedzieć, gdy otwierała już usta… Do sali wszedł kolejny spóźnialski. Spojrzenie profesorowych oczu przeniosło się więc w stronę Ślizgona, nie ukrywając zmęczenia tym wszystkim. Iluż to było spóźnialskich tego jednego dnia?
— Minus pięć punktów, panie Zabini. Proszę zająć jak najszybciej miejsce i nie przeszkadzać. — Dodała tylko, ponownie spoglądając na pannę Blue, gdy po chwili i panna Powell postanowiła się odezwać. Po jej wypowiedzi McGonagall czekała jeszcze na innych i… Zawiodła się kompletnie! Nikt więcej nie postanowił się odezwać!
— To wszystko? Skoro nikt więcej nie ma nic do powiedzenia, nie pozostaje mi nic innego, jak wynagrodzić panienkom aktywność. Zarobiłyście właśnie po pięć punktów dla swoich domów. A teraz proszę wszystkich o wyciągnięcie różdżek przez siebie i uważne obserwowanie ruchu, jaki wykonuję. Proszę ćwiczyć ze mną. — Sama w tym czasie wyciągnęła swoją różdżkę przed siebie i zaprezentowała wszystkim ruch, jaki powinni wykonać, by rzucić omawiany na lekcji czar. Po pokazaniu go w ten sposób odwróciła się do wszystkich plecami i unosząc różdżkę nad własną głową, powtórzyła ruch tak, by mogli to zobaczyć – miało im to ułatwić ćwiczenie, a zwłaszcza załapanie, w którym kierunku trzeba ruszyć różdżką.
- Eileen Gray
Re: Sala Transmutacji
Zamarła.
Usłyszała go. Nie w wyobraźni, tylko naprawdę. Nie śmiała obrócić się w jego stronę, ale wyczuła, że usiadł obok. Dziewczynie posiniały lekko usta, była cała spięta, ale włożyła cały wysiłek w to, żeby jednak słuchać nauczycielki. Wyciągnęła różdżkę i zaczęła powtarzać ruchy profesor McGonagall, mocno zaciskając palce na sosnowym drewnie.
- Lilou Blue
Re: Sala Transmutacji
Pohamowała jednak swoje niezdrowe zapędy, upominając się w myślach, że status krwi niewiele ma wspólnego z jej przyszłością, po czym skupiła się na nauczycielce. Wyciągnęła różdżkę i zaczęła powtarzać jej ruchy bardzo dokładnie, starając się nie uronić żadnego szczegółu.
- Tomas Duncan
Re: Sala Transmutacji
- Ventus Zabini
Re: Sala Transmutacji
Gdy już siedział na miejscu rozpakował się i położył przed sobą podręcznik wraz z różdżką. Doskonale wiedział, że tu zazwyczaj jest potrzebna. Nadal czuł mokre na plecach, ale starał się skupić na lekcji. Zerknął tylko na Eileen, ale bardzo krótko, aby nie było to coś nachalnego. Miał nadzieję, że to będzie szybka lekcja.
Gdy profesor kazała papugować po sobie zrobił to samo oddychając znacznie szybciej od innych. Jakoś obecność Eileen go denerwowała i pluł sobie w twarz, że znalazł się tak blisko niej, mimo że chciał jej unikać.
Kurwa.
- Alexandra Grace
Re: Sala Transmutacji
- Mercedes Bélanger
Re: Sala Transmutacji
Ile miała tych wymówek? Całkiem sporo, jak na Mercedes przystało. Generalnie to miała trochę dość pani opiekun, bo mimo wielu starań i próśb posiadanie pocztowej kaczki nadal było nielegalne. Przez to musiała trzymać Giselle pod łóżkiem. Oby nikt jej nie wydał, bo wtedy to już w ogóle zamieszka w kantorku Filcha i będzie musiała obgryzać mu paznokcie u stóp do końca swojej edukacji. Swoją drogą — marnej edukacji.
Panienka Belanger bardzo nie lubiła się z czarami, dlatego nie zdarzało jej się uczęszczać na zaklęcia. Jeszcze nie za bardzo rozumiała jakim cudem mogła przechodzić tak z klasy do klasy, ale wolała nie kwestionować postanowień dyrekcji. Zauważywszy, że nie ma dzisiaj grubego Puchona, za którym zawsze ucinała sobie drzemkę, wyciągnęła swoją różdżkę i udawała że coś robi.
McGonagall dobrze wiedziała, że większość rzucanych przez Mercedes zaklęć powodowało niekontrolowane wybuchy i chaos. Po prostu tak miała. No ale skoro ma ćwiczyć... no to co, odmówi pani profesor?
- Minerwa McGonagall
Re: Sala Transmutacji
Lekcja zaczynała iść zgodnie z planem – kiedy wszyscy spóźnialscy zajęli wreszcie swoje miejsca i skupili się na zadaniach, jakie im pozadawała. Sama pokazywała przez dłuższą chwilę odpowiedni ruch różdżką, chcąc, by uczniowie zapamiętali go jak najlepiej. Dopiero, gdy uznała, że już wystarczy, odwróciła się w ich stronę, spoglądając po nich badawczo. Czy czuli się już pewnie? A może jeszcze nie? No nic, można było spróbować. Wciąż się uczyli, więc błędy były nie do ominięcia. Jej zadaniem było przypilnowanie jednak, by nie były to błędy wynikające z całkowitego nieogarnięcia tematu.
— W porządku, teraz proszę powtórzyć za mną. Mimetes Vulnus. Bez ruszania różdżką! Najpierw wymowa. Jeszcze raz, Mimetes Vulnus. Wszyscy razem! — Kazała powtórzyć im kilka razy, poprawiając tych, którym szło to gorzej. Odpowiednia wymowa zaklęcia była równie istotna, co ruch różdżką. Oba te elementy musiały być ze sobą zgrane i perfekcyjne, by zaklęcie miało szansę zadziałać.
— No dobrze, teraz każdy może spróbować. Tylko raz! — Zarządziła, trzymając własną różdżkę w pogotowiu. Nigdy nie wiadomo, co się może przytrafić. Zwłaszcza przy tak skomplikowanej dziedzinie magii, jaką jest transmutacja. Szczególną uwagę zwróciła na lubiącą drzemać w ukryciu pannę Belanger – czasem traciła już do niej siły. Przynajmniej w tym tygodniu darowała sobie proszenie o zgodę na posiadanie kaczki – jak na razie, oczywiście. Czuła w kościach, że to się może jeszcze w każdej chwili zmienić.
- Eileen Gray
Re: Sala Transmutacji
- Mimetus Vulnus - powtorzyła za nauczycielką lekko zachrypniętym głosem. - Mimetus Vulnus.
Ah, jakże chciałaby, żeby ta lekcja już się skończyła! Trzeba było jednak ćwiczyć i wykonywać polecenia. I tak już się naraziła pani profesor...
- Mimetus Vulnus! - powiedziała już nieco wyraźniej, dołączając do tego ruch lekko drżącą różdżką.