Go down
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Czw Wrz 10, 2015 2:01 pm
Pod wpływem jej spojrzenia, twarz znowu mu spąsowiała i przestał nawet liczyć ile to już było razy, od momentu poznania tej Krukonki. Wiedział przecież jak wygląda i ona na pewno to widziała, przecież blizny aż same rzucały się do oczu! Oczami wyobraźni ujrzał jej galopujące myśli na temat tego skąd je ma. Prawdę znali tylko Huncwoci i nikt inny. Tak miało pozostać.
- Również i ja jestem pół krwi. Tata bardzo bał się powiedzieć mamie kim jest, ale jak tylko przyszedłem na świat i nieświadomie w nocy podpaliłem firanki w swoim pokoju, musiał jej wyznać prawdę. Dość spokojnie to przyjęła, choć jestem pewien, że mu nie uwierzyła. Przynajmniej dopóki jej tego nie udowodnił. Dla mnie wszyscy są równi, nie ma podziału na lepszy czy gorszy. Zauważ jaką inteligencją szczycą się czarownice pochodzące od mugoli... - posmutniał na wspomnienie o rodzicach. Lyall Lupin. Ojciec, który tyle dla niego poświęcił. Ostatnio nawet własne życie. Remus nie mógł mu mieć niczego za złe, choć wie, że powinien. Nie umiał żywić urazy do nikogo, mimo tego iż to właśnie przez swojego tatę, był kim był.
Dostrzegł rumieniec na jej policzkach. Był taki uroczy, taki piękny i dodawał jej jeszcze więcej urody niż już miała. Przeczesał włosy palcami, by nieco ochłonąć od tego widoku i przeciągle westchnął.
- Masz rację, lepiej nie wiedzieć - zgodził się z nią i pokiwał głową z uśmiechem. Ostatnie zdanie jakie wypowiedziała zaniepokoiło go i spojrzał na nią, zaskoczony. - Masz kogoś konkretnego na myśli? - zapytał i zaraz jego pytanie odeszło w niepamięć. Dłoń, którą właśnie trzymała, niemal płonęła, opuszki palców Kaylin odcisnęły się w każdym możliwym miejscu na jego skórze, a wzdłuż kręgosłupa przeszły mu dreszcze i nie były to wcale oznaki zimna. Napotkał jej brązowe tęczówki, błyszczały, a Remus bojąc się sam swojej reakcji, nieznacznie się cofnął, tłumacząc sobie, że to przecież niemal jeszcze dziecko. Może przesadził, bo miała piętnaście lat, ale wciąż była niepełnoletnia.
- Nie, nie rozdaję nikomu. Taka luźna bazgranina - odparł. Miał już pewien stosik zgniecionych kartek leżących na samym dnie kufra, nikt ich nigdy nie wiedział. Nawet Erin. Zaśmiał się również, bo nie sposób pozostać na niego obojętnym.
- Nie, wszystko w porządku - zaprzeczył trochę zbyt szybko. Westchnął. - Uważam tylko, że dziewczyna nie powinna zajmować się magicznymi stworzeniami. Nie żebym był szowinistą, ale wiesz jak wiele z nich jest groźnych? W szkole takich nie znajdziesz, tutaj są tylko te łagodne - wyjaśnił. Sam doskonale wiedział czym takie coś się kończy. Odzwierciedlenem jej zaintersować był Lyall Lupin. Nazwał Greybacka ,,stworzeniem'' za co ten z zemsty pogryzł mu czteroletniego syna i skazał na wieczne męki. Nie trzeba dodawać, że synem tym był on.
- Czuję się zaszczycony, że jestem Twoim pierwszym - zaśmiał się i od razu zaczerwienił, gdy dotarł do niego sens wypowiedzianych przez siebie słów. - Znaczy... chodziło mi o tego pierwszego człowieka - wybąkał, spuszczając wzrok na czubki swoich starych, znoszonych butów. Co chwila się rozpadały i musiał je łatać, na nowe nie było go stać póki co.
- Są takie których nie da się kochać... - mruknął ponuro pod nosem.
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Czw Wrz 10, 2015 3:31 pm
Och, dobrze, że nie liczyli ile razy ich twarze pokryły się rumieńcem tego wieczora. Prawdę mówiąc, musiałoby ich to jeszcze bardziej zawstydzić i być może sprawiłoby, że Kaylin zastanowiłaby się nad tym. Bo prawdę mówiąc, dziewczyna nigdy nie zwracała uwagi na takie rzeczy, sama dopiero co zaczynała zauważać szybciej bijące serce, gdy myślała o pewnym profesorze. Na razie jednak nie wiedziała, co to oznacza, więc mogła żyć spokojnie. Im dłużej była w błogiej nieświadomości, tym dłużej była całkowicie niewinną piętnastolatką.
Blizny Lupina, wbrew pozorom, wcale nie były pierwszą rzeczą, jaką w nim zauważyła. Był to przede wszystkim uśmiech, ciepły i przyjemny, od którego i jej zachciało się uśmiechać. Potem ujrzała błyszczące od blasku księżyca, bursztynowe oczy, a dopiero na końcu szramy, jakie miał na swojej twarzy. Przez chwilę, jak na normalnego człowieka przystało, wpatrywała się w nie z zaciekawieniem, jednak szybko o nich zapomniała. Rozmowa toczyła się własnym torem, co zajęło ją wystarczająco, by przestała myśleć o jego znamionach. Bardziej zastanawiała się nad tym, co lubił, jaki był i czemu poznała go tak późno.
- Mój ojciec nie miał z tym większego problemu, ale mama chyba nie do końca mu wierzyła. Przynajmniej na początku, a potem... W sumie, sama nie wiem. Więcej rozmawiałam zawsze z dziadkami, niż z nimi. - Dodała, a widząc smutek na jego twarzy sama posmutniała. Chciała zrobić coś, by się rozweselił, jednak nie była w tym najlepsza. Właściwie, była w tym kiepska. Nigdy nie wiedziała, co należało robić przy innych. Jak z nimi rozmawiać, jak się zachowywać. Dlatego trzymała się od nich z daleka, jedynie obserwując ich zabawę i od czasu do czasu podsłuchując wesołe rozmowy. Czy im zazdrościła? Zapewne bywały takie chwile, choć nigdy nie żałowała, że jest taka, jaka jest.
- Przyszłość jest lepsza, gdy przynosi nam niespodzianki. Poza tym, im więcej będziesz zastanawiał się nad wróżbą, tym większe prawdopodobieństwo, że przegapisz okazję na zmianę przeznaczenia. - Dodała i po chwili pokręciła głową. Niestety, wróżenie nie było perfekcyjne i nikt, nawet najlepsza wróżka, nie jest w stanie wyczytać aż takich szczegółów.
- Nie jestem w stanie ci powiedzieć, o kogo chodzi. Przepraszam. - Dodała cicho i ponownie wzięła jego dłoń do swojej. Wskazała palcem jedną z lin i przeciągnęła po niej delikatnie, tak, że nawet po jej ciele przeszły ciarki.
- Nie wyczytam z niej, kim będą twoi przyjaciele, z kim będziesz się zadawał. Widzę tylko pasmo zdrady i zawód, jaki poczujesz. Tak samo, jak nie jestem w stanie powiedzieć, kim będzie twoja żona. Wiem za to, że jakąś będziesz mieć na pewno. I dziecko, ale tylko jedno. - Powiedziała tym razem trzymając jego dłoń przez cały czas. Nie puściła jej, jedynie zacisnęła mocniej palce, jakby pierwszy raz w życiu trzymała kogoś za rękę.
Remus miał rację i zarazem jej nie miał. Była dzieckiem, dopiero wchodzącą w życie panną bez żadnego doświadczenia w kontaktach z innymi. Z drugiej strony, trzeba było pamiętać, że dziewczęta dojrzewają szybciej. Dotyczyło to przede wszystkim właśnie odpowiedzialnych Krukonek, a jak było widać po kolorze jej stroju, do tego domu właśnie przynależała.
Prawdą jednak było, że nie zwracała wcześniej uwagi na chłopców. Owszem, umiała ocenić, czy byli przystojni, czy nie. Nigdy jednak nie zabiło jej mocniej serce na widok kogokolwiek. No, przynajmniej do niedawna. Dopiero wchodziła w ten wielki świat uczuć i zdawać by się mogło, że nie poradzi sobie najlepiej. Zwłaszcza ze swoją skłonnością do uwielbiania dojrzałych i przede wszystkim - starszych od niej.
- Hmmm... Skoro nie rozdajesz, możesz mi coś kiedyś pokazać. Oczywiście, jeżeli chcesz. - Powiedziała cały czas trzymając jedną z jego dłoni i wpatrując się w nią przez chwilę. Mimowolnie zaczęła przesuwać po niej opuszkami palców, co sprawiało jej całkiem sporą przyjemność.
- Na pewno? Jeżeli powiedziałam coś nie tak, daj mi znać. Moim problemem jest to, że nie wiem, że czymś mogę kogoś urazić. Nie chciałabym, żeby było ci przeze mnie przykro. - Powiedziała wpatrując się w jego oczy z całkowitym przekonaniem. Dokładnie o to samo poprosiła Bułhakowa, ale i on zaprzeczył zamiast powiedzieć jej wprost, co zrobiła nie tak. Czy ludzie dorośli nie bywali szczerzy? A może to po prostu z nią było coś nie tak?
- Z pewnością wiele stworzeń jest niebezpiecznych. Ale myślę, że wystarczy odpowiednie podejście. No i oczywiście ogromna wiedza, by móc się w razie czego obronić. - Zaśmiała się lekko. - Och nie, czyżbyś uznał mnie za słabą Krukonkę? - Zapytała bardzo dobrze wiedząc, że jeszcze wielu rzeczy będzie musiała się nauczyć. I prawdę mówiąc... Nie mogła się tego doczekać!
- Och. - Zarumieniła się, po czym zaśmiała zakrywając dłonią usta. - Pod wieloma względami mogłabym uznać cię za mojego pierwszego, Remusie. Nie musisz się tłumaczyć. - Dodała przekrzywiając głowę i pochylając się do przodu tak, by móc spojrzeć mu prosto w oczy. Nie wiedziała, co za dziwne uczucie pojawiło się w jej klatce piersiowej. Zrobiło jej się przyjemnie i ciepło, czyżby tak wyglądała przyjaźń? Nić porozumienia z drugą osobą, na widok której chciało nam się uśmiechać? Nawet jeżeli tak nie było, to ona to sobie wytłumaczyła właśnie w ten sposób.
- Na pewno się da. Mówisz to tak smutnym głosem, więc musisz w to wierzyć całym swoim sercem. - Powiedziała, a jaj dłoń zatrzymała się na jego policzku, zanim zorientowała się, co robi. Uśmiechnęła się do niego krzepiąco.
- Jakbyś wierzył, że nawet tobie nie należy się miłość Remusie. Może i nie umiem rozmawiać z ludźmi, ale mam oczy i umiem obserwować. - Dodała odsuwając dłoń od jego twarzy i czekając na reakcję starszego kolegi. Czyżby już przekroczyła linię, której przekraczać nie wolno?
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Czw Wrz 10, 2015 10:33 pm
Ostatni raz Remus reagował tak na obecność Erin, przyspieszony rytm serca, płytszy oddech, rozbiegany wzrok, błyszczące oczy i pąsy na policzkach. To źle wróżyło, przynajmniej dla obojga. Musi się uspokoić i przestać myśleć o niej w innych kategoriach niż koleżanka, z którą ma tylko wspólne zainteresowania. Gdyby nie była ładna to ułatwiło by mu sprawę...
- Nie o to chodzi, że moja robiła problem, tylko z tego co wiem, stwierdziła, iż większej głupoty nie mógł już wymyślić. Chciała nawet skierować go do psychiatry twierdząc, że ma urojenia, ale tata lewitował ją pod sufit. Dosłownie. Wtedy uwierzyła i chyba nigdy do końca nie zapomniała mu tej ujmy na honorze - teraz z kolei roześmiał się na samo wspomnienie tej opowieści. Zawsze z niepokojem patrzyła potem na ojca, kiedy używał różdżki, a on z kolei straszył ją magicznym patykiem. - Wie o wszystkim co dzieje się w naszym świecie. I z podziwem ogląda Proroka Codziennego, wiesz, te ruchome zdjęcia... - zakończył delikatnie się uśmiechając. Brakowało mu rodziny. Pełnej, szczęśliwej rodziny, jaką kiedyś tworzyli. Teraz wszystkie ściany przypominały im o tym co się stało. Z matką zawsze rozmawia normalnie, ale jakaś cienka granica na zawsze zarysowała swój kształt w ich relacjach.
- Jakby te niespodzianki były jeszcze szczęśliwe to i owszem. Szkoda, że nie można przewidzieć tych złych momentów i tylko o nich wiedzieć, a te dobre, zostawić w wielkiej niewiadomej, by mieć chwilę radości - rzekł z odrobinę nutą żalu i zazdrości. Chciałby mieć chociaż odrobinę daru. Móc wiedzieć cokolwiek w swoim życiu. - Nie ma sprawy. Rozu... - urwał, bo znowu jego dłoń znalazła się w dłoni Kaylin. Poczuł znajome już sobie ciepło i dreszcze. Zmartwił się tą przepowiednią. Zdrada? Nie mógł sobie wyobrazić, by ktokolwiek z jego przyjaciół go zdradził. I w jaki sposób? Powiedzą komuś o jego problemie? Nie. Tyle lat to ukrywali, nie sądził, by to zrobili. W akurat nie wierzył. - Żona? Dziecko? - wyszeptał, a oczy zrobiły mu się okrągłe jak spodki z przerażenia. Nie! Na pewno się myliła, bowiem nie miał zamiaru mieć ani jednego ani drugiego. Dziecka nie chciał genetycznie obciążyć syndromem wilkołaka, a żony nie chciał ranić czy narażać na niebezpieczeństwo. Ród Lupinów wygaśnie wraz z nim, tak postanowił. - Nie, to nie dla mnie. Mylisz się - uśmiechnął się przepraszająco, że myli się w tej wróżbie. Ręka w dalszym ciągu mu płonęła, ale złapał się na tym, że nie chce by zmieniła miejsce pobytu. Tak gdzie znajdowała się teraz było jej ciepło i przyjemnie...
- Nie wiem. Może kiedyś. Ale jeśli to zrobię, będziesz tą pierwszą, które je zobaczy. Nawet Huncwoci o nich nie wiedzą - zastrzegł i podążając za jej wzrokiem utkwił go na ich splecionych dłoniach. Znowu to zrobiła. Przejechała opuszkami palców po bladej skórze. Rozchylił lekko wargi i patrzył na to, bez słowa.
- Tak, na pewno. Martwię się po prostu o ciebie. Dzisiejszy świat i tak jest dosyć niebezpieczny. Powinnaś szukać miejsca, gdzie będziesz mieć spokój, tak jak tutaj. I nie! Nie mam Cię za słabą Krukonkę, gdzież bym śmiał! Mówię tylko jak jest - spokojnie jej to wytłumaczył. Powinna trzymać się z dala od problemów, zamiast ich szukać. Takie było jego skromne zdanie.
- Źle to zabrzmiało - tłumaczył się nieśmiało z płonącymi ze wstydu uszami, a gdy ich oczy się spotkały serce zabiło mu mocniej, a żołądek skręcił mu się w lewo, ale nie boleśnie. Tak, to zdecydowanie jego bratnia dusza, której tak długo poszukiwał.
- A taka mantykora na przykład? Weź do niej podejdź i spróbuj dać odrobinę miłości, a ona z przypływu nagłej, silnej sympatii, odgryzie ci głowę - stwierdził wesoło i nagle jego uśmiech zamarł. Dotknęła jego twarzy. Nie, nie mógł na to pozwolić! To stanowczo za daleko zabrnęło! Nie odpowiedział na jej dalsze słowa, bo nie umiał. Ale było dokładnie tak jak powiedziała. Nie wierzył, by był zdolny do miłości i by jego można było kochać. Nie da się. Nie takiego potwora. Nie ruszał się tylko czekał, aż zabierze dłoń, a gdy to zrobiła. cofnął się gwałtownie, wpadając na stolik. Zapomniał go złożyć i uderzył się w nogę. Zaklął pod nosem trochę zbyt siarczyście.
- Chyba powinniśmy już stąd iść. Nie chcemy przecież dostać szlabanu. Nie powinnaś włóczyć się po zamku o tej porze, ja jeszcze jakąś wymówkę znajdę w miarę wiarygodną. Nie chcę żebyś miała przeze mnie karę - dodał i zabrał się za kończenie sprzątania, by zając czymś ręce i skupić przez chwilę wzrok na wszystkim, tylko nie na Kaylin.
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Czw Wrz 10, 2015 11:14 pm
Kaylin dopiero zaczynała wchodzić w świat uczuć, a już zapowiadało się na całkiem niezłą burzę. Sam fakt, że serce biło jej szybciej na widok profesora nie zapowiadał niczego dobrego. Do tego, zainteresowanie Lupina mogło jedynie skomplikować całą sytuację. Niemniej jednak, chyba jako jedyna nie zdawała sobie sprawy w tego, jak to wyglądało. Jako jedyna mogła żyć spokojnie, niczym się nie przejmując. A przynajmniej... Do czasu.
- Och, to musiało tam u was bywać zabawnie. - Powiedziała śmiejąc się razem z nim. U niej w domu też zdarzały się podobne sytuacje. Było miło i rodzinnie, zwłaszcza, gdy nadchodziły święta. Co prawda, od śmierci dziadków dwa miejsca puste przy stole zdawały się każdemu wbijać sztylety w serce, ale nadal... Było ciepło, tak po prostu. Inną sprawą było to, że Krukonka rzadko rozmawiała z rodzicami. A już tym bardziej o czymś innym niż szkoła i nauka. Wiedziała, że ją kochają, tak samo jak ona kochała ich. Po prostu, nie umiała nawiązać dłuższej konwersacji nawet z nimi.
- No tak, moja mama też zawsze zachwyca się ruchomymi zdjęciami. - Pokiwała głową ze zrozumieniem. Życie mugoli musiało być pozbawione wielu ciekawych rzeczy, choć matka czasem mówiła, że wcale nie jest tak źle. Że mają od czegoś wyobraźnię, która pomaga im w życiu. Ale to tyczy się tylko niektórych.
- Wszyscy chcielibyśmy przeżywać tylko szczęśliwe chwile. Niestety, życie pisze nam najróżniejsze scenariusze. I tak, żona i dziecko. Może i dopiero się uczę, ale tego jestem pewna. - Zaśmiała się. - Aż tak nie chcesz mieć kogoś bliskiego, Remusie? - Zapytała cały czas trzymając jego dłoń. Wiedziała, że powinna ją puścić, jednak po prostu tego nie chciała. Jakby ten czyn miał sprawić, że znowu będzie samotna. Bez Lupina, którego zdążyła tak bardzo polubić w ciągu jednego, krótkiego wieczora.
- Miło wiedzieć, że ja też w jakiś sposób będę twoją pierwszą. - Zaśmiała się nawiązując do jego małej wtopy. Widząc jego zakłopotanie nie mogła powstrzymać uśmiechu. - Teraz jesteśmy kwita, więc możesz przestać się tak martwić. Rozmawiasz z mistrzynią złego doboru słów, pamiętaj. - Powiedziała spuszczając wzrok i nie tracąc dobrego humoru.
- Och. Więc po prostu się o mnie martwisz? To miłe, zwłaszcza, że dopiero się poznaliśmy. Dobry z ciebie chłopak, Remusie. Mam nadzieję, że życie odpłaci ci tym samym. - Mówiła to tonem całkowicie poważnym podczas gdy jej dłoń bardzo niechętnie rozstawała się z jego. Nie wiedziała czemu tak ciężko było jej go puścić, jednak chłód i pustka, jaka się po tym wdarła w jej duszę zdawała się nieznośna. Czy wcześniej tak własnie czuła się przez cały czas?
- Niech będzie, że wygrałeś. - Zaśmiała się na jego argument z mantykorą. No i kiedy się potknął nie mogła powstrzymać się od parsknięcia. Wymsknęło mu się nawet przekleństwo, no proszę!
- Nic ci nie jest? - Zapytała łapiąc go za ramię i sprawdzając, czy nie nabił sobie za dużego siniaka. Dopiero gdy wspomnial o szlabanie dotarło do niej, jak późno było!
- Och. Całkowicie zapomniałam o upływie czasu. Zająłeś moje myśli wystarczająco mocno, bym zapomniała o czymś tak ważnym. Dokąd mnie sprowadzasz, Remusie? - Zapytała z uśmiechem i dopiero poczuła, że zmarzła. I że właściwie to była senna. Zabrała swoją książkę i zaczęła zbierać się do dormitorium.
- Śpij dobrze. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. - Powiedziała i przez dłuższą chwilę stała w miejscu. Potem jednak z ociąganiem skierowała się do wieży Krukonów. Na twarzy pojawił jej się szeroki uśmiech, policzki pokrył delikatny rumieniec, a serce biło radośnie.
Po pięciu latach szukania, wreszcie znalazła swoją bratnią duszę.


z/t
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Czw Wrz 10, 2015 11:52 pm
Remus dopiero co uświadomił pewnej dziewczynie, że nie nadaje się do bycia z kimkolwiek, a pojawiła się kolejna, co zburzyła jego spokój. Wszystko runęło jak domek z kart, a myślał już, że ma to za sobą.
- Tak, było bardzo zabawnie. Kiedyś było. Teraz są tylko puste wspomnienia... - zauważył z goryczą. Od kiedy zginął ojciec, każdy wspólny posiłek z matką wywoływał u obojga z nich ból. W Remusie większy, bo wiedział, że on wyjeżdża do zamku pełnego przyjaciół i znajomych, ona miała zostać sama. Na szczęście teraz się to zmieni, będzie częściej ją odwiedzał i wspierał na duchu.
- Nie chcę. Wolę być sam. Tak będzie lepiej. Niech zostanie tak jak do tej pory - odpowiedział jej niczego nie wyjaśniając. Chociaż czuli zimno, żadne nie chciało rozluźnić uścisku i wypuścić swoje dłonie, tak było im dobrze. Czuł, że jak tylko się rozejdą, poczuje pustkę. Było to zaskoczeniem dla samego siedemnastolatka, bo przecież dopiero co ją poznał i praktycznie nie wiedział o niej nic poza tym co sama zdradziła.
- Dobrze, zapamiętam. Można rzecz, że oboje swoje pierwsze razy mamy za sobą i ze sobą - zażartował, niemal śmiejąc się do rozpuku.
- Skoro tak mówisz... Ty też jesteś dobrą dziewczyną, nie zmarnuj więc danej sobie szansy o kółku czy Ministerstwie, chociaż spróbuj. Jak nie wyjdzie, zawsze możesz zając się zwierzakami - wyraził swoje zdanie. Jeśli on miałby możliwość pracowania w Ministerstwie bez wahania skorzystały z tej posady. Tak naprawdę nie znał Kaylin i nie wiedział co jest dla niej odpowiednie, a co nie. Może jej tylko pomóc w wyborze, ale ten należy do niej samej.
- Pewnie, śmiej się. Moja noga cierpi katusze, a Ty się ze mnie nabijasz - udał obrażonego, ale od razu mu przeszło jak tylko usłyszał jej pytanie i szczerą troskę o to czy nic mu się nie stało. - Żyję - odparł, wrzucając wszystko co przyniósł do magicznej torby powiększonej w środku, a małej z zewnątrz.
- Co złego to nie ja! Jak na kogoś wpadniesz, powiedz, że zasiedziałaś się w bibliotece ukryta za piątym regałem od okna. Stamtąd pani Pince nie nikogo nie widzi i zamyka drzwi, myśląc, że nikogo już nie ma - dał jej dobrą radę.
- Ty również. Spotkamy się na pewno. Obiecałem Ci plakietkę, zapomniałaś? - zerknął na nią rozbawiony. Nie chciał żeby szła. Mały złośliwy skrzat siedział mu w mózgu i szeptał ,,nie idź, Kaylin'' i tak w kółko. Jej nie było. Poszła. Co miał teraz zrobić z tą znajomością? Z jednej strony był cholernie szczęśliwy, że spotkał pokrewną duszę, z drugiej obawiał się tego, jak na niego działała. Z tymi myślami i z ciężkim sercem, wrócił do wieży Gryffindoru.

z/t
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Sob Paź 03, 2015 11:24 pm
Bałagan, którego narobili Irytek i Mercedes został posprzątany w tym samym dniu przez woźnego, którego przekleństwa słyszała cała wieża.

[Warte wspomnienia]
Irytek
Poltergeist
Irytek

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Sro Gru 02, 2015 4:59 pm
Dawno nie było go w tej wieży, nawet na chwilę w czasie swych codziennych obchodów zamku nie fatygował się by na nią wzlecieć. Nie był pewien dlaczego, ale odeszła mu ochota na przebywanie w tym miejscu, chociaż przecież było jednym z tych w których najczęściej spędzał samotnie czas. Gdy wreszcie poniosło go przed pomnik zakochanych czarodziejów, zauważył posprzątany bałagan i od razu uśmiechnął się lekko, pojawiając przed niegdyś umazaną farbą ścianą.
"Ciekawe co teraz robi" przeszło mu przez myśl, gdy wspominał narwaną gryfonkę. Jasne, mógł jej poszukać, ale była jak dla niego zbyt kłopotliwa w obyciu. Już wolał towarzystwo Wittermore czy Pottera, niestety ci ciągle gdzieś gnali, nie znajdując czasu dla istot nieżywych. Tak musiały się czuć duchy w zamku, gdy wszyscy je ignorowali, a one nie były nawet w stanie w żaden sposób zwrócić na siebie uwagi. Przegrany los... On przynajmniej mógł zrobić się materialny i na siłę zająć kogoś swoją osobą. Jego własnym wyborem było danie tym nielicznym wyjątkom niejakiego spokoju, nawet jeśli było mu to nie na rękę.
Wbił puste spojrzenie wściekle czerwonych oczu w twarze posągów, zastanawiając się nad czymś długo i namiętnie. Być może próbował sobie wyobrazić jakby to było być na miejscu George'a? Albo zwyczajnie powracał wspomnieniami do chwili uwiecznionej przed nim w kamieniu, przy której był wszakże obecny i jako jeden z niewielu (jeśli nie jedyny) wszystko dobrze pamiętał.
- Co za głupota. - mruknął w końcu do siebie, nie ruszając się z miejsca. Ręce schował do kieszeni marynarki. Księżyc za oknem oświetlił niewielką izbę w której przebywał, w tym także parę zakochanych dzieł sztuki.
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Sro Gru 02, 2015 5:19 pm
Włóczenie się po zamku - gotowe.
Wegetacja przy drzwiach do Wielkiej Sali - gotowe.
Rozmowa z kilkoma obrazami i duchami - gotowe.
I co miała teraz zrobić? Nudziło jej się. Jak zwykle nie miała co robić, kiedy większość uczniów siedziała na lekcjach. Na moment zajrzała do klasy Binns'a, chcąc sprawdzić jak radzi sobie bez notatek, które właśnie trzymała w swych bladych rękach i przelatując przez kilka ścian, uważnie czytała.
Na jej ustach wykwitł szeroki, ale lekko zadziorny uśmiech, gdy przypomniała sobie reakcję klasy, kiedy stała za biednym nauczycielem historii magii i najzwyczajniej w świecie go przedrzeźniała, robiąc głupie miny. Dopiero, kiedy obudziła z letargu wszystkich uczniów, zniknęła, bawiąc się notatkami.
Nagle. Dość niepostrzeżenie na coś wpadła. Dawno nie miała okazji się z kimś zderzyć. Zamrugała pospiesznie powiekami, nie za bardzo orientując się w tym, co się właśnie stało. Była już przyzwyczajona do przenikania przez wszystkich i wszystko. Zmrużyła oczy, aż w końcu spojrzała na Irytka na którego wpadła.
- Przepraszam, Irytku.
Mruknęła cicho, chociaż na jej ustach pojawił się szeroki, zadowolony uśmiech.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Sro Gru 02, 2015 6:25 pm
No, cóż. Irytek również nie był przyzwyczajony by ktoś na niego wpadał, jeśli już to raczej on rzucał się na innych. Zresztą, nie przepadał za niespodziewanym kontaktem fizycznym z żywymi, zaś co się tyczy duchów, to te nigdy nie próbowały się do niego na tyle zbliżać by z własnej inicjatywy go choćby szturchnąć. Teraz, kiedy był w swej niematerialnej postaci już zupełnie nie spodziewał się poczuć czegokolwiek, więc zderzenie Mag z jego plecami wytrąciło go z równowagi. Odwrócił się pospiesznie, rozglądając dookoła, dopiero po chwili rozumiejąc z kim przyszło mu mieć do czynienia. Widząc uśmiech na przepraszającej twarzyczce martwej nastolatki, sam uniósł kąciki ust.
- Serio? Nie wydajesz się jakoś specjalnie skruszona. - zagaił zawadiacko i wyjął ręce z kieszeni, tylko po to by założyć je za głowę. - Czego tu szukasz? Nudzisz się? - odpowiedź był oczywista, ale skoro już tu była, to mógł poświęcić jej kilka minut uwagi. Chyba ostatnie ignorowanie go przez kilka osób przypomniało mu jakie to okropne doznanie i przynajmniej na teraz nie chciał serwować go innym.
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Sro Gru 02, 2015 6:44 pm
Maggie także nie miała zwyczaju, żeby rzucać się na inne duchy. Było ich mało i zazwyczaj w spokoju je omijała. Z ludźmi było zupełnie inaczej, ale zawsze mogła przenikać przez gorące ciało. Chociaż było to dziwne uczucie w dość szybki sposób mogła pokonać rozwrzeszczany tłum uczniaków.
Wlepiła spojrzenie w Irytka zaraz jednak obejmując spojrzeniem pomnik przy którym stali.
- Tak? A mam być skruszona? Przepraszać cię w co drugim słowie? Przepraszam, przepraszam, przepraszam...
Wykrzywiła usta w szerokim uśmiechu, wracając wzrokiem do notatek Binnsa. Wzruszyła ramionami, słysząc kolejne słowa poltergeista.
- Niekoniecznie. Znalazłam notatki Binnsa. Kto wymyślał te nazwiska? Urg Obrzydliwy? Emeryk Zły? Ulrik Niegodziwy?
Zaśmiała się krótko, przelatując wzrokiem po kolejnych stronach.
- Dobrze, że ja mam w miarę normalne nazwisko.
Dodała cicho pod nosem.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Sro Gru 02, 2015 7:11 pm
Wydawała się mieć całkiem niezły nastrój. Ciężko było mu to wyczuć, gdyż jako osoba martwa nie posiadała ani krztyny życiowej energii, której intensywność zmieniała się wraz z emocjami właściciela. Skoro jednak wzięło ją na żarty, to nie miał zupełnie nic przeciwko.
- No, nie wiem czy ci wybaczę. - droczył się, wciąż lekko rozbawiony. - Ale skoro zrobiłaś sobie przerwę od ponuractwa, to nawet się nad tym zastanowię. - zerknął na zapisaną ektoplazmę. Doprawdy, te kartki miały już tyle lat i spędziły tyle wieków w łapach ducha od Historii Magii, że same utraciły materialność, rozlatując się po drodze, pozostając w efekcie tylko cieniem tego czym niegdyś były. Były jedyne w swoim rodzaju. Na komentarz zjawy, zaśmiał się głośno. - Możesz tego nie wiedzieć, ale kiedyś ludzie nadawali sobie przydomki zamiast nazwisk. Urg był zaiste wyjątkowo obrzydliwy i do końca życia tak za nim wołano. Emeryk był Voldemortem swoich czasów, a o Ulriku krążyły takie plotki, że raczej nikt nie próbował stawać na jego drodze. - pouczył ją pewnym siebie tonem. Mówił zupełnie luźno i gładko, było wiadomym, że nie wyczytał tego nigdzie i nie wykuł na pamięć jak zapewne robił to niegdyś Binns zanim stał się profesorem, lecz sam miał okazję usłyszeć o tym bardzo dawno temu, zapamiętując przy tym każdy szczegół. Wreszcie dodał. - Twoje nazwisko też zaczęło od przydomku. Brzmi irlandzko, pewnie przed wiekami brzmiało bardziej dziwacznie. Sulivan... - zamyślił się, jakby próbował coś odgadnąć. - To dosyć popularne, kiedyś chyba wołali na takich ciemnoocy, czy czarnoocy. Kobiety Sulivanów najczęściej ze wszystkich chwaliły się oczami niczym późna noc. Suil oznacza oko, więc by pasowało. Pewnie dodali do tego jakiś przymiotnik i w ten sposób wyszło im nazwisko. Stawiałbym na czarny, czyli dubh. - zakończył z satysfakcją. Nieczęsto się tak rozgadywał, ale temat przeszłości zawsze był mu wyjątkowo bliski. W końcu nie posiadał nic poza swoimi wspomnieniami i nie rozumiał jak można było przedstawiać dawne dzieje w tak nieinteresujący sposób, jak to czynił profesor Binns.
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Sro Gru 02, 2015 7:36 pm
Owszem. Sulivan miała dzisiaj bardzo dobre poczucie humoru. Mimo porannego zanudzania przed drzwiami do Wielkiej Sali jej samopoczucie poprawił widok Binnsa szukającego swoich notatek, a później roześmianych uczniów, gdy ich profesor nie do końca zdawał sobie sprawę, dlaczego cała klasa raz po raz wybucha śmiechem, kiedy on opowiadał o buncie goblinów.
Zbliżyła się znacząco do Irytka, kiedy wspomniał o tym, że może jej nie wybaczyć.
- Zastanów się szybciej. Bo wiesz... Nie mam przecież całej wieczności.
Odsunęła się od niego odrobinę, puszczając mu oczko.
- Rozumiem, czemu chcieli mieć przydomki, typu "zły", "niegodziwy". Pewnie w tamtych czasach budziły one respekt. Ale "obrzydliwy"? Kto chciałby się nazywać Obrzydliwy? Maggie Obrzydliwa?
Wybuchła śmiechem, który przeszedł w niepohamowany chichot, kiedy poltergeist zaczął doszukiwać się kontekstu w jej nazwisku. Zasłoniła usta dłonią, w drugiej ręce, ściskając cenne notatki.
- Bogu dzięki, że dodali jakiś przymiotnik. Wiesz... Zawsze miałam niebieskie oczy. Jak mogłabym mieć na nazwisko "Czarnooka"?
Irytek
Poltergeist
Irytek

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Sro Gru 02, 2015 7:54 pm
Irytek nie zrozumiał czemu Megg nagle się do niego zbliżyła i puszczając mu zalotnie oczko wypowiedziała tak tajemniczy komentarz. Do tego zupełnie niezgodny z prawdą, gdyż jako duch miała przed sobą więcej niż wieczność - całą nieskończoność czasu z bardzo marnymi szansami na wyegzorcyzmowanie jej na drugą stronę, gdyż takich praktyk już dawno zaprzestano w Hogwarcie.
- Akurat masz wieczność. Zresztą, ja też. - mruknął zaskoczony, powracając do tematu swego wywodu na temat historii. Przewrócił oczami, nie tracił jednak cierpliwości. Nie teraz, gdy wreszcie skupiał na sobie czyjąś uwagę, czego przecież bezustannie łaknął. - Wiesz, nie musiał chcieć by tak na niego wołano. Czasami przezwiska przylegają do osób wbrew ich woli. Następnie przechodziły na ich krewnych. "O, to córka Obrzydliwego. Herd Obrzydliwa". Kilkanaście pokoleń później już nikt nie pamiętał skąd się to wzięło, ale nie było co zmieniać. - przyjrzał się jej oczom, jakby doszukiwał się w nich jakiejś dawno zapomnianej tajemnicy. Byli teraz bardzo blisko siebie, lecz rudzielec nie zwracał na to uwagi, zamyślając się na chwilę. - Sulivan z tak niesamowicie jasnymi oczami... Musiałaś być wyjątkiem, wiesz? Albo odziedziczyć tę cechę po rodzinie swojej matki, choć nawet w takim wypadku istniała większa szansa na ciemne tęczówki. - uśmiechnął się do niej. - Ludzie są tacy dziwni. Błękitnooka z rodu słynącego z czarnych niczym noc oczu.
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Sro Gru 02, 2015 8:08 pm
Wbrew pozorom nawet Maggie nie wiedziała dlaczego zbliżyła się tak blisko Irytka. Dopiero kiedy zauważyła przez krótką chwilę wyraz zaskoczenia na jego twarzy, odsunęła się od niego nie ukrywając zadziornego uśmiechu.
- Nie znasz się na żartach.
Zarzuciła mu prosto w twarz, chociaż wiedziała, że to nie prawda. Irytek jak mało kto w zamku znał się na kawałach i wygłupach.
- Oh... Biedna Herda. Naprawdę jej współczuję. Apropos... Była tak brzydka jak jej tatuś?
Szepnęła cicho, jak dość często robiły to małe dzieci, kiedy chciały zapytać o coś krępującego, dotyczące drugiej osoby.
- Tak... Może coś w tym jest. Babcia ze strony mamy miała niebieskie oczy, tak jak ja. Mam po niej imię. Może to i dobrze? Nie mogłabym wyobrazić sobie siebie z ciemnymi oczami. A ty? Dlaczego jesteś akurat Irytkiem?
Irytek
Poltergeist
Irytek

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Sro Gru 02, 2015 8:35 pm
Czy ona właśnie zarzuciła mu, że nie znał się na żartach? Największemu psotnikowi jakiego widziały mury tego zamku? Byli sami w wieży, w pobliżu ani żywej duszy której rozluźnienie oraz spokój mogłyby się udzielić Irytkowi. Rudzielec nie miał zamiaru puścić tego płazem i postąpił duży krok do przodu, stykając się nosem oraz czołem z dziewczyną, wpatrując w nią z żywym ogniem w oczach.
- Czy to wyzwanie? - zmrużył niebezpiecznie ślepia. - Znam się na nich lepiej niż ktokolwiek w tym zamku! Na wszystkich, nawet tych najbardziej oburzających ludzi! - przez głowę przeszła mu scena pocałunku na korytarzu i szok jaki wywołał tym w obrazach. Ba, nawet sama Megg jak o tym usłyszała to zdawała się wytrącona z równowagi. Dla Irytka nie istniały granice, a przynajmniej mocno w to wierzył i najwidoczniej chciał by inni też tak uważali. - Wątpisz w to? - odsunął od niej swoją twarz, nie odrywając palącego spojrzenia. Cała gadka o nazwiskach zupełnie wypadła mu z głowy. Był zbyt rozsierdzony na takie pierdoły, chociaż przecież zjawa nie mówiła poważnie. W końcu jednak wrócił mu uśmiech, tym razem bardziej wyzywający. Z niejaką dumą odparł. - Musieli mnie jakoś nazwać, gdy zorientowali się, że jestem czymś więcej niż tylko podmuchem wiatru. A że moje próby zaistnienia działały im na nerwy... - skrzyżował ręce na wysokości torsu. Już dość się nagadał jak na jeden wieczór. W milczeniu lustrował szarą postać niegdyś całkiem ładnej, młodej panny. Zastanawiał się czy zawsze była tak zainteresowana jego opowieściami, czy może dopiero niedawno coś ją tchnęło. Od jej śmierci tak mało na nią zwracał uwagę, że sam nie był pewien czy zwyczajnie nie ignorował wcześniejszych pytań Meggy. Możliwe, że dopiero teraz uczynił wyjątek, lecz czy słusznie?
Sponsored content

Pomnik Rozemary i Georga - Page 5 Empty Re: Pomnik Rozemary i Georga

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach