- Irytek
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Sro Lut 24, 2016 6:00 pm
Czy istniała istotka bardziej urokliwa od niej? Ten teks z sercem w wykonaniu każdej innej osoby byłby sztampowy i brzmiał naciąganie, ale kiedy padł z ust Sulivan, rudzielec wiedział, że mówi to z pełnym przekonaniem.
- I niczego poza nim mi już nie trzeba. - och, kiedy on się zrobił taki miły? Jeszcze rok temu słysząc taką rozmowę zacząłby przedrzeźniać parę zakochanych i gonić ich z wiadrem pajęczych odnóży, zasypując czarnym gradem. Teraz sam gadał jak niegdyś George, co go zarazem zastanawiało, jak i dziwnie pasowało do pogawędki z Meggs. Dla niej chciał być takim George'm. Tylko dla niej...
Wsunęła się przed niego, zasłaniając krajobraz swoją śliczną buzią i wielkimi, jasnymi oczami. Uśmiechnął się i pocałował ją w nos. Była taka kochana, że aż brakowało mu słów!
- Oj, były krzyki, głównie przy stole ślizgonów. Chyba nawet jakieś talerze i owoce latały. - "chyba". Tak samo "chyba" wydzierała się jakaś siódmoroczna, jakby ją szatan opętał. Albo i nawet coś gorszego, z wyglądu niewinnego...
- I niczego poza nim mi już nie trzeba. - och, kiedy on się zrobił taki miły? Jeszcze rok temu słysząc taką rozmowę zacząłby przedrzeźniać parę zakochanych i gonić ich z wiadrem pajęczych odnóży, zasypując czarnym gradem. Teraz sam gadał jak niegdyś George, co go zarazem zastanawiało, jak i dziwnie pasowało do pogawędki z Meggs. Dla niej chciał być takim George'm. Tylko dla niej...
Wsunęła się przed niego, zasłaniając krajobraz swoją śliczną buzią i wielkimi, jasnymi oczami. Uśmiechnął się i pocałował ją w nos. Była taka kochana, że aż brakowało mu słów!
- Oj, były krzyki, głównie przy stole ślizgonów. Chyba nawet jakieś talerze i owoce latały. - "chyba". Tak samo "chyba" wydzierała się jakaś siódmoroczna, jakby ją szatan opętał. Albo i nawet coś gorszego, z wyglądu niewinnego...
- Maggie Sulivan
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Sro Lut 24, 2016 6:26 pm
Nawet Maggs musiała przyznać, że tekst był naprawdę banalny i mało oryginalny. Doskonale jednak pasował do Irytka, który mógł mieć na poczekaniu wszystko to, o czym sobie wymarzył. Podarowanie mu więc siebie, chyba nie było zbyt głupim pomysłem? Duszyczka wiedziała, że będzie cierpieć. Jej szczęście nie będzie trwało długo, bo zdawała sobie sprawę, że Irytka ciągnie bardziej do życiowej energii niż do nieżywej materii. Widziała to podczas spotkania Natalie na wieży. I chociaż perspektywa psychicznego bólu i odrzucenia wydawała się koszmarem, Maggie nie potrafiła tego przerwać. Jeśli i tak miała cierpieć, to dlaczego nie może jeszcze przez jakiś czas zostać szczęśliwa, aby w późniejszym (nie)życiu nie móc wspominać tych wspaniałych chwil?
Zmarszczyła nos, kiedy została w niego ucałowana.
- Skrzaty będą miały jeszcze więcej roboty, chociaż kiedy próbujesz zagrać z nimi w naziemnego quidditcha filiżankami, jest znacznie ciekawiej.
Zachichotała, łapiąc w palce jego sterczący pukiel włosów i przycisnęła go do czaszki, jednak ten zaraz wrócił na swoje miejsce.
Zmarszczyła nos, kiedy została w niego ucałowana.
- Skrzaty będą miały jeszcze więcej roboty, chociaż kiedy próbujesz zagrać z nimi w naziemnego quidditcha filiżankami, jest znacznie ciekawiej.
Zachichotała, łapiąc w palce jego sterczący pukiel włosów i przycisnęła go do czaszki, jednak ten zaraz wrócił na swoje miejsce.
- Irytek
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Sro Lut 24, 2016 7:06 pm
Skrzaty, jakby one kogokolwiek obchodziły! Były żałosne i nudne, zawsze zajęte polerowaniem podłogi, nawet jeśli akurat miały czas wolny. Usłużne, pogodzone ze swoim losem i wiecznie karcące się za wszystko... jak on ich nie znosił! Uprzykrzanie im życia było najciekawszym co mógł im zaoferować, bo ani na rozmowę, ani na nic innego nie reagowały z jego strony.
- Byłoby fajniej, jakby filiżankowy znicz faktycznie przede mną uciekał, a nie czekał grzecznie na stole aż go gdzieś kopnę, ale nie będę narzekać. - uśmiechnął się. Przy niej jego zęby zawsze prezentowały się nienagannie i, przede wszystkim, normalnie. Jej jednej nie chciał straszyć.
- To wciąż niedopracowany sport, ale mam czas by się nad nim zastanowić. - i to ile! Całe wieki szukania sposobu jak zmusić skrzaty do współpracy przy naziemnej wersji gry w której każdą piłkę zastępuje zastawa stołowa. Na razie jednak nie w głowie mu były takie tematy. Jak mocno by się nie starał, wciąż myślał tylko o tym czego mu akurat brakowało. Wpatrywał się w ufne oczy duszyczki i tęsknił za dreszczem emocji, nutką szaleństwa i nieposkromienia. Czy w niej też mógł coś takiego odnaleźć? Gdyby to było takie proste...
Nachylił się i ją pocałował. Coś go jednak pchnęło i bez ostrzeżenia pogłębił pocałunek, obejmując gryfonkę mocno jedną ręką w pasie, a drugą przy karku. Wbił paznokcie w jej delikatne, niematerialne ciało któremu i tak nie groził rozlew krwi, co najwyżej ból i nic poza nim. Nie dawał jej złapać oddechu, ale na szczęście już nie żyła, więc nie mogła się udusić. Z każdą chwilą stawał się coraz bardziej natarczywy.
- Byłoby fajniej, jakby filiżankowy znicz faktycznie przede mną uciekał, a nie czekał grzecznie na stole aż go gdzieś kopnę, ale nie będę narzekać. - uśmiechnął się. Przy niej jego zęby zawsze prezentowały się nienagannie i, przede wszystkim, normalnie. Jej jednej nie chciał straszyć.
- To wciąż niedopracowany sport, ale mam czas by się nad nim zastanowić. - i to ile! Całe wieki szukania sposobu jak zmusić skrzaty do współpracy przy naziemnej wersji gry w której każdą piłkę zastępuje zastawa stołowa. Na razie jednak nie w głowie mu były takie tematy. Jak mocno by się nie starał, wciąż myślał tylko o tym czego mu akurat brakowało. Wpatrywał się w ufne oczy duszyczki i tęsknił za dreszczem emocji, nutką szaleństwa i nieposkromienia. Czy w niej też mógł coś takiego odnaleźć? Gdyby to było takie proste...
Nachylił się i ją pocałował. Coś go jednak pchnęło i bez ostrzeżenia pogłębił pocałunek, obejmując gryfonkę mocno jedną ręką w pasie, a drugą przy karku. Wbił paznokcie w jej delikatne, niematerialne ciało któremu i tak nie groził rozlew krwi, co najwyżej ból i nic poza nim. Nie dawał jej złapać oddechu, ale na szczęście już nie żyła, więc nie mogła się udusić. Z każdą chwilą stawał się coraz bardziej natarczywy.
- Maggie Sulivan
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Sro Lut 24, 2016 7:29 pm
- Tak... Widok skrzatów sprzątających posadzki jest dość nudny.
Potwierdziła, lekkim kiwnięciem głowy.
- Wiesz... Felice znalazła taką książkę o duchach... Istnieje szansa, że będę potrafiła sama napisać list, albo przewracać kartki w książce, albo grać na pianinie.
Pochwaliła się swoim nowym okryciem z szerokim, promiennym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
Możliwości w miarę normalnego funkcjonowania, sprawiała jej niemałą satysfakcję. Już nie mogła się doczekać, kiedy złapie swój pierwszy przedmiot do ręki nie przenikając przez niego. Wiedziała jednak, że nauka takiej umiejętności potrwa naprawdę długo. Co do tego miała jednak całą wieczność.
Spojrzała na niego lekko zaskoczona, widząc jego gwałtowność i stanowczość. Nie przejęła się jednak lekkim bólem, gdy wbił swoje palce w jej ciało. Nie mógł jej fizycznie skrzywdzić i doskonale o tym wiedziała. Powietrze również było jej zbędne, więc bez żadnych sprzeciwów zawiesiła ręce na jego szyi, przyciągając go do siebie jeszcze bardziej i zaczepiając palce o jego włosy.
Potwierdziła, lekkim kiwnięciem głowy.
- Wiesz... Felice znalazła taką książkę o duchach... Istnieje szansa, że będę potrafiła sama napisać list, albo przewracać kartki w książce, albo grać na pianinie.
Pochwaliła się swoim nowym okryciem z szerokim, promiennym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
Możliwości w miarę normalnego funkcjonowania, sprawiała jej niemałą satysfakcję. Już nie mogła się doczekać, kiedy złapie swój pierwszy przedmiot do ręki nie przenikając przez niego. Wiedziała jednak, że nauka takiej umiejętności potrwa naprawdę długo. Co do tego miała jednak całą wieczność.
Spojrzała na niego lekko zaskoczona, widząc jego gwałtowność i stanowczość. Nie przejęła się jednak lekkim bólem, gdy wbił swoje palce w jej ciało. Nie mógł jej fizycznie skrzywdzić i doskonale o tym wiedziała. Powietrze również było jej zbędne, więc bez żadnych sprzeciwów zawiesiła ręce na jego szyi, przyciągając go do siebie jeszcze bardziej i zaczepiając palce o jego włosy.
- Irytek
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Sro Lut 24, 2016 8:17 pm
"Uhm, tak. Felice. Książka. Pianino. Fascynujące."
Nie interesowało go to za grosz, nie w tej chwili. Teraz był zbyt zajęty dogłębnym poznawaniem wnętrza jej ust i nieco za mocnym ściskaniem delikatnego ciała. Czując, że go nie odpycha, nie walczy z nim, a nawet odwzajemnia pieszczoty, dał się zupełnie ponieść chwili. Tego mu było trzeba; bliskości, akceptacji i miłości. Wreszcie choć na chwilę zapomniał o szalonej ślizgonce i skupił się na szczęściu, które trzymał w objęciach.
Dopiero po długiej, namiętnej chwili oderwał się od niej, a był już wtedy całkowicie rozpalony. Tylko Meggs podnosiła mu temperaturę, chociaż wciąż nie był pewien dlaczego. Czy to miało teraz jakieś znaczenie? Zupełnie.
Uśmiechnął się do niej, w widocznie lepszym humorze. Nawet posiłek w wielkiej sali nie naładowywał go taką motywacją i radością jak chwila sam na sam z gryfonką. Podchwytując rozpoczęty przez nią temat, odpowiedział.
- Meggs, nie istnieje na to szansa, ale jest to najzupełniej pewne. To są rzeczy, które same zaczną ci wychodzić, gdy nauczysz się kontrolować masę. Zobacz. - jedną ręką złapał ją za nadgarstek i nakierował jej dłoń na swoją drugą, tymczasowo materialną, przez którą ciało duszyczki przeniknęło.
- Musisz zrozumieć, że teraz jesteś stworzona z samej energii. Wyobraź sobie jak ona w tobie płynie niczym krew i spróbuj ją skupić w jednej tylko części ciała. - zdematerializował swoją drugą dłoń i złapał jej, po czym przysunął do swej twarzy i ucałował w przegub.
- Jeśli się skupisz, zdołasz poruszyć stałą materię. Wiem, bo sam tak zaczynałem. - tylko, że to było setki lat temu, a on był o wiele silniejszym bytem już od momentu stworzenia. Tak czy inaczej wiedział czego mniej więcej spodziewać się po zjawie, gdyż obserwował rozwój duchów opiekuńczych, które w dniu śmierci również nie były zbyt potężne. Osiemnaście lat dawało już podstawy do rozpoczęcia nauki niektórych 'sztuczek', jak to je Irytek nazywał. Nie zamierzał jednak uczyć swej dziewczyny niczego. Wychodził z założenia, że kiedyś i tak sama to wszystko pojmie, metodą prób i błędów. Tak jak i jemu nikt nie pomagał, on nigdy nie odczuwał potrzeby ułatwiania egzystencji innym. Nawet jeśli mu na nich zależało.
Nie interesowało go to za grosz, nie w tej chwili. Teraz był zbyt zajęty dogłębnym poznawaniem wnętrza jej ust i nieco za mocnym ściskaniem delikatnego ciała. Czując, że go nie odpycha, nie walczy z nim, a nawet odwzajemnia pieszczoty, dał się zupełnie ponieść chwili. Tego mu było trzeba; bliskości, akceptacji i miłości. Wreszcie choć na chwilę zapomniał o szalonej ślizgonce i skupił się na szczęściu, które trzymał w objęciach.
Dopiero po długiej, namiętnej chwili oderwał się od niej, a był już wtedy całkowicie rozpalony. Tylko Meggs podnosiła mu temperaturę, chociaż wciąż nie był pewien dlaczego. Czy to miało teraz jakieś znaczenie? Zupełnie.
Uśmiechnął się do niej, w widocznie lepszym humorze. Nawet posiłek w wielkiej sali nie naładowywał go taką motywacją i radością jak chwila sam na sam z gryfonką. Podchwytując rozpoczęty przez nią temat, odpowiedział.
- Meggs, nie istnieje na to szansa, ale jest to najzupełniej pewne. To są rzeczy, które same zaczną ci wychodzić, gdy nauczysz się kontrolować masę. Zobacz. - jedną ręką złapał ją za nadgarstek i nakierował jej dłoń na swoją drugą, tymczasowo materialną, przez którą ciało duszyczki przeniknęło.
- Musisz zrozumieć, że teraz jesteś stworzona z samej energii. Wyobraź sobie jak ona w tobie płynie niczym krew i spróbuj ją skupić w jednej tylko części ciała. - zdematerializował swoją drugą dłoń i złapał jej, po czym przysunął do swej twarzy i ucałował w przegub.
- Jeśli się skupisz, zdołasz poruszyć stałą materię. Wiem, bo sam tak zaczynałem. - tylko, że to było setki lat temu, a on był o wiele silniejszym bytem już od momentu stworzenia. Tak czy inaczej wiedział czego mniej więcej spodziewać się po zjawie, gdyż obserwował rozwój duchów opiekuńczych, które w dniu śmierci również nie były zbyt potężne. Osiemnaście lat dawało już podstawy do rozpoczęcia nauki niektórych 'sztuczek', jak to je Irytek nazywał. Nie zamierzał jednak uczyć swej dziewczyny niczego. Wychodził z założenia, że kiedyś i tak sama to wszystko pojmie, metodą prób i błędów. Tak jak i jemu nikt nie pomagał, on nigdy nie odczuwał potrzeby ułatwiania egzystencji innym. Nawet jeśli mu na nich zależało.
- Maggie Sulivan
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Czw Lut 25, 2016 1:38 pm
Czuła lekki dyskomfort, gdy palce poltergeista zbyt mocno wbijały się w jej ciało, powodując ból. Na całe szczęście, będąc duchem nie musiała się bać o swoje zdrowie i życie. Nie mógł uszkodzić jej skóry i wywołać wylew krwi, bo takowej po prostu nie miała. To też spowodowało, że zamiast odsuwać się od rudzielca, jeszcze bardziej do niego przylegała, nie chcąc go wypuścić z uścisku.
Wszystko dobre, niestety równie szybko się kończy jak zaczyna. Oparła czoło o czoło poltergeista, delikatnie przejeżdżając opuszkami palców po jego policzku. Rudzielec znów był nienaturalnie rozpalony, dlatego na twarzy duszyczki pojawił się lekki wyraz niepokoju.
- Nie stanie ci się krzywda, kiedy tak nagle zmieniasz temperaturę swojego ciała?
Naprawdę martwiła się o poltergeista i nie chciała, żeby stała mu się jakaś krzywda z jej powodu.
Widząc jednak jego uśmiech, również wyszczerzyła w jego kierunku swoje zęby.
Z ogromnym zafascynowaniem i zainteresowaniem wpatrywała się w swoją dłoń, która tymczasowo przeniknęła przez rękę poltergeista.
- Ale ty jesteś silniejszy. Nie jesteś duchem, tylko czymś znacznie silniejszym. Do tej pory myślałam, że resztę mojego istnienia spędzę zamknięta w tym zamku, a teraz okazuje się, że będę miała tyle możliwości!
Wszystko dobre, niestety równie szybko się kończy jak zaczyna. Oparła czoło o czoło poltergeista, delikatnie przejeżdżając opuszkami palców po jego policzku. Rudzielec znów był nienaturalnie rozpalony, dlatego na twarzy duszyczki pojawił się lekki wyraz niepokoju.
- Nie stanie ci się krzywda, kiedy tak nagle zmieniasz temperaturę swojego ciała?
Naprawdę martwiła się o poltergeista i nie chciała, żeby stała mu się jakaś krzywda z jej powodu.
Widząc jednak jego uśmiech, również wyszczerzyła w jego kierunku swoje zęby.
Z ogromnym zafascynowaniem i zainteresowaniem wpatrywała się w swoją dłoń, która tymczasowo przeniknęła przez rękę poltergeista.
- Ale ty jesteś silniejszy. Nie jesteś duchem, tylko czymś znacznie silniejszym. Do tej pory myślałam, że resztę mojego istnienia spędzę zamknięta w tym zamku, a teraz okazuje się, że będę miała tyle możliwości!
- Irytek
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Czw Lut 25, 2016 2:12 pm
Jakim cudem sprawiała, że wrzał w nim pierwotny ogień? Płomieniem się narodził i w jakimś stopniu nim pozostał. Zazwyczaj chłodny, przy niej robił się gorący jak piec. Martwiło ją to, jego być może także powinno. Teraz jednak wolał cieszyć się chwilą.
- Przecież i tak mnie to nie zabije, więc co za różnica? - uśmiechnął się szeroko. Cieszyło go, że Meggs wreszcie zaczęła odkrywać w sobie siłę do rozwijania swych możliwości. Może następnym razem osobiście napisze do niego list, zamiast prosić o pomoc przechodniów?
Nie chciało mu się tylko tłumaczyć duszyczce, że jego własne początki były o wiele gorsze i wykształcenie choćby widocznego wizerunku zajęło mu więcej czasu, niż całe jej życie, wraz z 'po' życiem, razem wzięte. Nie lubił o sobie gadać, taki już był. Czasem dał z siebie coś wyciągnąć, a jeszcze rzadziej zupełnie sam poruszał jakiś temat, podczas którego można było się o nim czegoś dowiedzieć.
- Będziesz mogła bardzo wiele, tylko musisz nad tym popracować. - dał jej buziaka na zachętę.
- Zawsze możesz pokazać mi co już umiesz, jak zaczniesz robić postępy. Jestem ciekaw jak będziesz sobie radzić. - przeczesał palcami jej długie włosy.
- Kiedy zamierzasz zacząć?
- Przecież i tak mnie to nie zabije, więc co za różnica? - uśmiechnął się szeroko. Cieszyło go, że Meggs wreszcie zaczęła odkrywać w sobie siłę do rozwijania swych możliwości. Może następnym razem osobiście napisze do niego list, zamiast prosić o pomoc przechodniów?
Nie chciało mu się tylko tłumaczyć duszyczce, że jego własne początki były o wiele gorsze i wykształcenie choćby widocznego wizerunku zajęło mu więcej czasu, niż całe jej życie, wraz z 'po' życiem, razem wzięte. Nie lubił o sobie gadać, taki już był. Czasem dał z siebie coś wyciągnąć, a jeszcze rzadziej zupełnie sam poruszał jakiś temat, podczas którego można było się o nim czegoś dowiedzieć.
- Będziesz mogła bardzo wiele, tylko musisz nad tym popracować. - dał jej buziaka na zachętę.
- Zawsze możesz pokazać mi co już umiesz, jak zaczniesz robić postępy. Jestem ciekaw jak będziesz sobie radzić. - przeczesał palcami jej długie włosy.
- Kiedy zamierzasz zacząć?
- Maggie Sulivan
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Czw Lut 25, 2016 3:00 pm
- Wiem, że cię nie zabiję, ale po prostu się o ciebie.
Uśmiechnęła się lekko, wplątując palce w jego rude włosy i przeczesując je delikatnie, uważając, aby przypadkowo zbyt mocno go nie szarpnąć. Nie chciała, aby coś mu się stało, tylko dlatego, że przebywał zbyt blisko niej. Maggie nie wiedziała dokładnie, czy była to jej wina, czy poltergeist robił się po prostu gorący podczas obcowania z innymi duchami.
Zachichotała krótko, gdy dostała krótkiego buziaka.
- I tak nie chwaliłabym się swoimi marnymi próbami. Pokażę cię czego się nauczyłam dopiero wtedy, kiedy już uda mi się to dokładnie opanować.
Pocałowała go na "pocieszenie" w policzek, szeroko się uśmiechając.
- Już zaczęłam. Felice mi w tym pomaga. Nie jest łatwo, ale powoli zaczynam rozumieć o co chodzi. Potrafię przesunąć sowie piórko o kilka centymetrów. Nie jest to dużo, ale od czegoś muszę zacząć.
Wzruszyła lekko ramionami i odwróciła się w stronę okna, aby i ona mogła podziwiać rozchodzący się widok.
Uśmiechnęła się lekko, wplątując palce w jego rude włosy i przeczesując je delikatnie, uważając, aby przypadkowo zbyt mocno go nie szarpnąć. Nie chciała, aby coś mu się stało, tylko dlatego, że przebywał zbyt blisko niej. Maggie nie wiedziała dokładnie, czy była to jej wina, czy poltergeist robił się po prostu gorący podczas obcowania z innymi duchami.
Zachichotała krótko, gdy dostała krótkiego buziaka.
- I tak nie chwaliłabym się swoimi marnymi próbami. Pokażę cię czego się nauczyłam dopiero wtedy, kiedy już uda mi się to dokładnie opanować.
Pocałowała go na "pocieszenie" w policzek, szeroko się uśmiechając.
- Już zaczęłam. Felice mi w tym pomaga. Nie jest łatwo, ale powoli zaczynam rozumieć o co chodzi. Potrafię przesunąć sowie piórko o kilka centymetrów. Nie jest to dużo, ale od czegoś muszę zacząć.
Wzruszyła lekko ramionami i odwróciła się w stronę okna, aby i ona mogła podziwiać rozchodzący się widok.
- Irytek
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Czw Lut 25, 2016 5:01 pm
Martwiła się? O niego? Niedorzeczne, choć rozkoszne. Nic mu jednak nie groziło, nawet zmiany temperatury. Czasami coś zamrażał, a innym razem był rozpalony, ale to nijak nie wpływało na jego zachowanie czy możliwości. Taka tylko tam... niedogodność.
I pomyśleć, że zanim zaczął spędzać z nią tyle czasu, to nie przepadał za cudzym dotykiem i nie wierzył, że posiada emocje. Teraz wydawało mu się to takie głupie i bezpodstawne. Los bywa doprawdy zaskakujący.
- Jak wolisz. - przecież nie zmusi jej do zmiany zdania. I tak mieli spędzić tu razem wieczność, więc to tylko kwestia czasu aż przyjdzie się pochwalić. Zresztą, jak sama wspomniała, już podnosiła sowie pióro, co było nie lada wyczynem dla tak młodego ducha.
- W takim razie nie mogę się już doczekać. - zapewnił ją i przytulił, po czym zerknął za okno. Widok był ładny, ale jemu zdążyło się znudzić stanie tu bezczynnie. Potrzebował rozrywki.
- Idę sprawdzić co robią dzieciaki. - oznajmił i odwrócił się, jednak zanim zniknął, dodał jeszcze.
- Jak chcesz, to chodź ze mną. - posłał jej zachęcający uśmiech i wyciągnął do niej rękę. Jeśli ją złapała, odeszli razem, a jeśli postanowiła zostać, zniknął sam.
[ztx2 chyba, że Meggs coś napisze]
I pomyśleć, że zanim zaczął spędzać z nią tyle czasu, to nie przepadał za cudzym dotykiem i nie wierzył, że posiada emocje. Teraz wydawało mu się to takie głupie i bezpodstawne. Los bywa doprawdy zaskakujący.
- Jak wolisz. - przecież nie zmusi jej do zmiany zdania. I tak mieli spędzić tu razem wieczność, więc to tylko kwestia czasu aż przyjdzie się pochwalić. Zresztą, jak sama wspomniała, już podnosiła sowie pióro, co było nie lada wyczynem dla tak młodego ducha.
- W takim razie nie mogę się już doczekać. - zapewnił ją i przytulił, po czym zerknął za okno. Widok był ładny, ale jemu zdążyło się znudzić stanie tu bezczynnie. Potrzebował rozrywki.
- Idę sprawdzić co robią dzieciaki. - oznajmił i odwrócił się, jednak zanim zniknął, dodał jeszcze.
- Jak chcesz, to chodź ze mną. - posłał jej zachęcający uśmiech i wyciągnął do niej rękę. Jeśli ją złapała, odeszli razem, a jeśli postanowiła zostać, zniknął sam.
[ztx2 chyba, że Meggs coś napisze]
- Natalie Dark
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Sro Mar 16, 2016 7:55 pm
(ranek) 17 maja 1978 roku
Włóczyła się po szkole z nietoperzem w kieszeni już od dłuższego czasu. Momentami się do niego odzywała i komentowała różne rzeczy, by nie maszerować cały czas w ciszy, ale ograniczało się to do jej monologów z racji, że Irytek tym razem postanowił udawać niemego w formie zwierzęcej.
Jakoś nie miała pomysłu, gdzie mogliby się udać, by mieć chwilę spokoju. Wreszcie nogi poniosły ją po kilometrowych schodach na Wieżę Astronomiczną. W sumie, nawet nie była świadoma, gdzie idzie, dopóki nie ujrzała po raz kolejny pomniku Rozemary i Georga.
Zmarszczyła brwi i się zatrzymała. Wyciągnęła ostrożnie gacka z kieszeni i chwyciła go delikatnie obiema rekami, by przytrzymać go na wysokości twarzy i spojrzeć mu w oczy.
- Mógłbyś znowu przybrać swoją zwyczajową formę? Chciałam z tobą porozmawiać, a nie wygłaszać tu usypiający monolog. - Wiedziała, że nawet w takim wydaniu był w stanie normalnie z nią gadać, ale jakoś nie miała na to ochoty. Wolała widzieć przy tym jego reakcję. Ona stawiała jednak strasznie duży nacisk na mowę ciała i mimikę rozmówcy. Na zwierzętach się nie znała i pewnie też dlatego tak ostrożnie się z nim teraz obchodziła. Miała wrażenie, że z jej poziomem delikatności to ona mu coś złamie. Może i by go to nie uszkodziło długotrwale, ale pamiętając o jego wrażliwości na ból, wolała nie ryzykować.
Włóczyła się po szkole z nietoperzem w kieszeni już od dłuższego czasu. Momentami się do niego odzywała i komentowała różne rzeczy, by nie maszerować cały czas w ciszy, ale ograniczało się to do jej monologów z racji, że Irytek tym razem postanowił udawać niemego w formie zwierzęcej.
Jakoś nie miała pomysłu, gdzie mogliby się udać, by mieć chwilę spokoju. Wreszcie nogi poniosły ją po kilometrowych schodach na Wieżę Astronomiczną. W sumie, nawet nie była świadoma, gdzie idzie, dopóki nie ujrzała po raz kolejny pomniku Rozemary i Georga.
Zmarszczyła brwi i się zatrzymała. Wyciągnęła ostrożnie gacka z kieszeni i chwyciła go delikatnie obiema rekami, by przytrzymać go na wysokości twarzy i spojrzeć mu w oczy.
- Mógłbyś znowu przybrać swoją zwyczajową formę? Chciałam z tobą porozmawiać, a nie wygłaszać tu usypiający monolog. - Wiedziała, że nawet w takim wydaniu był w stanie normalnie z nią gadać, ale jakoś nie miała na to ochoty. Wolała widzieć przy tym jego reakcję. Ona stawiała jednak strasznie duży nacisk na mowę ciała i mimikę rozmówcy. Na zwierzętach się nie znała i pewnie też dlatego tak ostrożnie się z nim teraz obchodziła. Miała wrażenie, że z jej poziomem delikatności to ona mu coś złamie. Może i by go to nie uszkodziło długotrwale, ale pamiętając o jego wrażliwości na ból, wolała nie ryzykować.
- Irytek
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Sro Mar 16, 2016 8:03 pm
Pasowało mu siedzenie w wygodnej kieszeni i obnoszenie się jak z jajkiem. To nie zdarzało mu się dotąd i było całkiem przyjemne, nawet mógłby się do tego przyzwyczaić. Z jakiegoś powodu dotarli do wieży i pod pomnik, jego ulubiony zresztą. Tam został wyciągnięty z siedziska, ku swemu widocznemu niezadowoleniu. I jeszcze chciała by zmienił postać... Nie lubił robić tego pod wpływem czyjejś woli, ale nie potrafił odmówić jej, gdy patrzyła na niego tymi swymi ogromnymi, pociągająco kocimi oczami. Westchnął, po czym zniknął, pojawiając się tuż za nią, już jako człowiek. Ręce miał za sobą, strój kompletny. Niczym lokaj z mugolskich filmów, elegancki i stonowany, milcząco oczekiwał aż dziewczę powie co od niego chce. Już dwa razy powtórzyła mu, że muszą pogadać, ale nie wspomniała o czym. Był zaintrygowany, ale też nieco zmartwiony. Czy zamierza go wreszcie ochrzanić za to sprzed lustra i z ostatniej nocy?
- Natalie Dark
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Sro Mar 16, 2016 8:30 pm
Odczekała chwilę w nadziei, że spełni jej prośbę. Spodziewała się, że skoro już zgrywał takiego aniołka, to zastosuje się do jej słów, choć zapewne za tym nie przepadał. Irytek i spełnianie czyichś zachcianek? No proszę was. Jemu nawet na niewinne pytanie było czasem trudno odpowiedzieć, a co dopiero zareagować na prośbę.
Zniknął i jak zwykle pojawił się za jej plecami, bo przecież materializowanie się przed rozmówcą byłoby zbyt oklepane. Gdy tylko zdała sobie sprawę z tego, gdzie się znajduje, odwróciła się na pięcie, by stać z nim twarzą w twarz. No, nie licząc różnicy wzrostu, którą z tej odległości było widać, ale jakoś już do tego przywykła. Zdecydowana większość facetów (i część dziewcząt) była od niej wyższa. Taki minus balansowania na granicy wzrostu przeciętnego i niskiego.
Wzięła głęboki wdech.
- Powiesz mi, co się wczoraj stało, czy nie zamierzasz tego robić? - Uniosła jedną brew, wpatrując się w jego oczy.
Jak zwykle przeszła od razu do rzeczy. Tu nie chodziło nawet o fakt, że Irytek nie zrozumiałby aluzji. Ona po prostu taka była. Lubiła stawiać sprawę jasno, kiedy zwodzenie rozmówcy i naginanie faktów nie było korzystne dla niej.
- Raczej nie pakowałbyś mi się do łóżka bez powodu, więc wnioskuję, że coś nie poszło po twojej myśli. - Zmarszczyła brwi. - Zwłaszcza, że przy ostatniej rozmowie zwiałeś nie czekając na wyjaśnienia i pewnie znowu coś źle zrozumiałeś. - Wypuściła wolno powietrze, wygładzając zmarszczki dłonią.
- Właściwie, co ci się wtedy stało? Zadajesz pytanie i nawet nie czekasz na odpowiedź. To chyba nie tak powinno działać. Zwłaszcza, że to ja tu jestem od udzielania wyczerpujących wyjaśnień. Nie dajesz mi się spełniać w mojej roli. - Uśmiechnęła się do niego nieco weselej i lekko szturchnęła go w ramię. Może i była to dość poważna rozmowa, ale Darkówna nie zamierzała go przybijać tą smętną atmosferą.
Zniknął i jak zwykle pojawił się za jej plecami, bo przecież materializowanie się przed rozmówcą byłoby zbyt oklepane. Gdy tylko zdała sobie sprawę z tego, gdzie się znajduje, odwróciła się na pięcie, by stać z nim twarzą w twarz. No, nie licząc różnicy wzrostu, którą z tej odległości było widać, ale jakoś już do tego przywykła. Zdecydowana większość facetów (i część dziewcząt) była od niej wyższa. Taki minus balansowania na granicy wzrostu przeciętnego i niskiego.
Wzięła głęboki wdech.
- Powiesz mi, co się wczoraj stało, czy nie zamierzasz tego robić? - Uniosła jedną brew, wpatrując się w jego oczy.
Jak zwykle przeszła od razu do rzeczy. Tu nie chodziło nawet o fakt, że Irytek nie zrozumiałby aluzji. Ona po prostu taka była. Lubiła stawiać sprawę jasno, kiedy zwodzenie rozmówcy i naginanie faktów nie było korzystne dla niej.
- Raczej nie pakowałbyś mi się do łóżka bez powodu, więc wnioskuję, że coś nie poszło po twojej myśli. - Zmarszczyła brwi. - Zwłaszcza, że przy ostatniej rozmowie zwiałeś nie czekając na wyjaśnienia i pewnie znowu coś źle zrozumiałeś. - Wypuściła wolno powietrze, wygładzając zmarszczki dłonią.
- Właściwie, co ci się wtedy stało? Zadajesz pytanie i nawet nie czekasz na odpowiedź. To chyba nie tak powinno działać. Zwłaszcza, że to ja tu jestem od udzielania wyczerpujących wyjaśnień. Nie dajesz mi się spełniać w mojej roli. - Uśmiechnęła się do niego nieco weselej i lekko szturchnęła go w ramię. Może i była to dość poważna rozmowa, ale Darkówna nie zamierzała go przybijać tą smętną atmosferą.
- Irytek
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Sro Mar 16, 2016 8:50 pm
Oczywiście, że musiała odwołać się do ostatniej nocy! Bo jakby raz w życiu dała mu spokój i uznała jego irracjonalne zachowanie za całkowicie normalne, to by się pochorowała...
Odwrócił wzrok, nie mogąc znieść jej intensywnego spojrzenia. Szybko po pierwszym pytaniu padła reszta litanii. Analiza, wnioski, dopełniające zapytania. Jakby reportaż pisała, a ona tylko chciała wydusić z niego to o czym nie zamierzał jej mówić; co czuł.
- Wszystko doskonale rozumiem... - zaczął stanowczo, powstrzymując się od dodania "za kogo mnie masz?" w obawie przed brutalną szczerością ślizgonki.
Dlaczego "nie miałem dokąd się udać" brzmiało aż tak żałośnie? Natalie szturchnęła go i się uśmiechnęła, czuł, że nie jest zdenerwowana, ale nie pomagało mu to w odpowiadaniu na jej słuszne dociekania. Miał przyznać się, że znowu zwalił sprawę z Meggs? Albo, że prawie stracił panowanie przy dwóch niewinnych dzieciakach? O, wiem, najlepiej niech wyzna jej jak bardzo ją kocha i potrzebował jej wsparcia! Taa, taki news na pewno ją ucieszy!
- Nudziłem się. - wzruszył ramionami. Nie sprecyzował nawet czy chodziło mu o nocną wizytę, czy o rozmowę z której zwiał. Ha, "rozmowę", raczej obściskiwanie! Jakie były szanse, że nagle po dwóch malinkach znudził się nastolatką i dlatego zostawił ją bez słowa wyjaśnienia? Niby z braku lepszego zajęcia nie zdarzało mu się wbijać w nią szponów, ale faktycznie pojawiał się czasem nocą przy jej łóżku, a to czyniło te bezczelne kłamstwo choć odrobinę łatwiejszym do przełknięcia.
- I tyle. - dodał na zakończenie tematu, wciąż unikając jej wzroku. Koniec wywiadu. To... co teraz? Mogą już zacząć udawać, że to nigdy nie miało miejsca?
Odwrócił wzrok, nie mogąc znieść jej intensywnego spojrzenia. Szybko po pierwszym pytaniu padła reszta litanii. Analiza, wnioski, dopełniające zapytania. Jakby reportaż pisała, a ona tylko chciała wydusić z niego to o czym nie zamierzał jej mówić; co czuł.
- Wszystko doskonale rozumiem... - zaczął stanowczo, powstrzymując się od dodania "za kogo mnie masz?" w obawie przed brutalną szczerością ślizgonki.
Dlaczego "nie miałem dokąd się udać" brzmiało aż tak żałośnie? Natalie szturchnęła go i się uśmiechnęła, czuł, że nie jest zdenerwowana, ale nie pomagało mu to w odpowiadaniu na jej słuszne dociekania. Miał przyznać się, że znowu zwalił sprawę z Meggs? Albo, że prawie stracił panowanie przy dwóch niewinnych dzieciakach? O, wiem, najlepiej niech wyzna jej jak bardzo ją kocha i potrzebował jej wsparcia! Taa, taki news na pewno ją ucieszy!
- Nudziłem się. - wzruszył ramionami. Nie sprecyzował nawet czy chodziło mu o nocną wizytę, czy o rozmowę z której zwiał. Ha, "rozmowę", raczej obściskiwanie! Jakie były szanse, że nagle po dwóch malinkach znudził się nastolatką i dlatego zostawił ją bez słowa wyjaśnienia? Niby z braku lepszego zajęcia nie zdarzało mu się wbijać w nią szponów, ale faktycznie pojawiał się czasem nocą przy jej łóżku, a to czyniło te bezczelne kłamstwo choć odrobinę łatwiejszym do przełknięcia.
- I tyle. - dodał na zakończenie tematu, wciąż unikając jej wzroku. Koniec wywiadu. To... co teraz? Mogą już zacząć udawać, że to nigdy nie miało miejsca?
- Natalie Dark
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Sro Mar 16, 2016 9:08 pm
Wysłuchała jego słów i nawet ten przywołany na twarz uśmiech zdążył w tym krótkim czasie zniknąć.
No to zaczynamy zabawę w podchody, bo gdzieżby mógł odpowiedzieć na pytania jak normalny człowiek. Nie ma tak dobrze. Lepiej się cieszyć, że przynajmniej się nie ulotnił stwierdzając, że nie ma ochoty na takie tematy.
Wzięła głęboki oddech i przymknęła na moment powieki. Jej ogromna cierpliwość do poltergeista miała też swoje minusy. Kiedy się wyczerpywała, to odzyskanie jej pełnej wersji trochę trwało i jedna czy dwie doby nie wystarczały. Mimo to, nie denerwowała się i zamierzała jakoś sobie z tym wszystkim poradzić. Tylko może będzie musiała trochę więcej wypocząć, kiedy już będzie sama. Może dla odmiany pójdzie po południu pospacerować po zamku i poobserwować ludzi zamiast się uczyć? To dobry plan. Powinno choć trochę pomóc.
- Kiedy się nudzisz, to możesz siedzieć nad moim łóżkiem i się gapić, a nie przytulać się, jakbyś szukał pocieszenia - mruknęła zbierają myśli, po czym znowu otworzyła oczy.
- Pamiętaj, że cię znam i widzę kiedy coś cię męczy. Nie chcę cię ciągnąc za język i nie zamierzam tego robić. Chcę ci po prostu pomóc. Jak zawsze, pamiętasz? - Znów uniosła jedną brew i skrzyżowała ręce na piersi.
- Wiesz dobrze, że świetnie radzę sobie z rozwiązywaniem problemów. Tylko muszę wiedzieć, co się dzieje - dodała łagodnie i posłała mu lekki uśmiech.
Próby zmuszenia go do zwierzeń nie miały sensu. Był na to zbyt uparty, a ona zbyt zmęczona. Poza tym, może i pomagała czasem innym za darmo, ale z pewnością nie robiła tego na siłę. Ostatnie o czym marzyła, to szturchanie kogoś i powtarzanie: "Pomóc ci w czymś? Ale na pewno? Bo widzę, że muszę ci pomóc. Ej, ale naprawdę nie mogę nic zrobić? Bo ja bardzo chcę. No weź, powiedz".
Nie ona nie miała świra na punkcie pomagania. Miała znacznie ciekawsze rzeczy na głowie. Nawet, jeśli chodziło o Irytka. Zmuszać go nie zamierzała.
No to zaczynamy zabawę w podchody, bo gdzieżby mógł odpowiedzieć na pytania jak normalny człowiek. Nie ma tak dobrze. Lepiej się cieszyć, że przynajmniej się nie ulotnił stwierdzając, że nie ma ochoty na takie tematy.
Wzięła głęboki oddech i przymknęła na moment powieki. Jej ogromna cierpliwość do poltergeista miała też swoje minusy. Kiedy się wyczerpywała, to odzyskanie jej pełnej wersji trochę trwało i jedna czy dwie doby nie wystarczały. Mimo to, nie denerwowała się i zamierzała jakoś sobie z tym wszystkim poradzić. Tylko może będzie musiała trochę więcej wypocząć, kiedy już będzie sama. Może dla odmiany pójdzie po południu pospacerować po zamku i poobserwować ludzi zamiast się uczyć? To dobry plan. Powinno choć trochę pomóc.
- Kiedy się nudzisz, to możesz siedzieć nad moim łóżkiem i się gapić, a nie przytulać się, jakbyś szukał pocieszenia - mruknęła zbierają myśli, po czym znowu otworzyła oczy.
- Pamiętaj, że cię znam i widzę kiedy coś cię męczy. Nie chcę cię ciągnąc za język i nie zamierzam tego robić. Chcę ci po prostu pomóc. Jak zawsze, pamiętasz? - Znów uniosła jedną brew i skrzyżowała ręce na piersi.
- Wiesz dobrze, że świetnie radzę sobie z rozwiązywaniem problemów. Tylko muszę wiedzieć, co się dzieje - dodała łagodnie i posłała mu lekki uśmiech.
Próby zmuszenia go do zwierzeń nie miały sensu. Był na to zbyt uparty, a ona zbyt zmęczona. Poza tym, może i pomagała czasem innym za darmo, ale z pewnością nie robiła tego na siłę. Ostatnie o czym marzyła, to szturchanie kogoś i powtarzanie: "Pomóc ci w czymś? Ale na pewno? Bo widzę, że muszę ci pomóc. Ej, ale naprawdę nie mogę nic zrobić? Bo ja bardzo chcę. No weź, powiedz".
Nie ona nie miała świra na punkcie pomagania. Miała znacznie ciekawsze rzeczy na głowie. Nawet, jeśli chodziło o Irytka. Zmuszać go nie zamierzała.
- Irytek
Re: Pomnik Rozemary i Georga
Sro Mar 16, 2016 9:40 pm
Co to za okropne uczucie? Jakby go ściskało gdzieś w środku, bolało, ale nie tak parząco czy kłująco, tylko inaczej, bardziej osłabiająco.
Ona zawsze wszystko wie... Niech ją szlag.
- Jakiego pocieszenia? Skąd ty to bierzesz... - prychnął z lekkim uśmiechem, jakby faktycznie przesadzała. Problem tylko w tym, że wiedział, iż jej tak łatwo nie oszuka. Praktycznie sama mu to właśnie powiedziała, sprawiając, że zwiesił głowę, wlepiając spojrzenie w kąt podłogi.
"Chcę ci po prostu pomóc."
Ale już od dawna nie pomagasz...
Tu nie chodziło nawet o lustro, bo moment, który wszystko zmienił był tym w którym to ona pierwsza go pocałowała w korytarzu. Od tamtej chwili przestała być "doradczynią do spraw z Sulivan", a stała "tą drugą" z którą także musiały się zacząć problemy, a o której nie miał z kim pogadać. Jak waliło się z Meggs to biegł do Nat. Jak waliło się z Nat to... to musiał sam sobie z tym radzić. I nie radził. Tak mocno sobie nie radził...
Nie było co jej okłamywać. Chciała wiedzieć co się stało to jej powie. Nie wszystko, ale wystarczająco dużo by dała mu spokój. Nie będzie go ciągnąć za język, co było mu bardzo na rękę. W innym wypadku mógłby zrobić coś głupiego, czego znowu by żałował, albo wygadać się co do tych najdelikatniejszych spraw.
- To był przypadek, jasne? Byłem w pobliżu, wkurzyłem się i tak jakoś wyszło. - zerknął na nią. Kupowała to? Nie? Dobra, dorzuci jakiś detal, podobno uwiarygadniają one naciągane historie.
- Znowu podpadłem Meggs...
Ona zawsze wszystko wie... Niech ją szlag.
- Jakiego pocieszenia? Skąd ty to bierzesz... - prychnął z lekkim uśmiechem, jakby faktycznie przesadzała. Problem tylko w tym, że wiedział, iż jej tak łatwo nie oszuka. Praktycznie sama mu to właśnie powiedziała, sprawiając, że zwiesił głowę, wlepiając spojrzenie w kąt podłogi.
"Chcę ci po prostu pomóc."
Ale już od dawna nie pomagasz...
Tu nie chodziło nawet o lustro, bo moment, który wszystko zmienił był tym w którym to ona pierwsza go pocałowała w korytarzu. Od tamtej chwili przestała być "doradczynią do spraw z Sulivan", a stała "tą drugą" z którą także musiały się zacząć problemy, a o której nie miał z kim pogadać. Jak waliło się z Meggs to biegł do Nat. Jak waliło się z Nat to... to musiał sam sobie z tym radzić. I nie radził. Tak mocno sobie nie radził...
Nie było co jej okłamywać. Chciała wiedzieć co się stało to jej powie. Nie wszystko, ale wystarczająco dużo by dała mu spokój. Nie będzie go ciągnąć za język, co było mu bardzo na rękę. W innym wypadku mógłby zrobić coś głupiego, czego znowu by żałował, albo wygadać się co do tych najdelikatniejszych spraw.
- To był przypadek, jasne? Byłem w pobliżu, wkurzyłem się i tak jakoś wyszło. - zerknął na nią. Kupowała to? Nie? Dobra, dorzuci jakiś detal, podobno uwiarygadniają one naciągane historie.
- Znowu podpadłem Meggs...
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach