Go down
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Nie Sty 18, 2015 11:52 pm
Lekko uniósł brwi, odrywając wzrok od kartki, na której kreślił szkielet będący dla jego rysunku podstawą, by ze zdziwieniem na nią spojrzeć - nie wiedzieć, kto to jest Irytek to naprawdę szuka - nawet jeśli nie jest się obeznanym z duchami, to jednak o nim akurat trudno nie słyszeć, zwłaszcza, że chyba nie było takiego szczęśliwca, który by się wymknął z jego złośliwości przez cały staż w Hogwarcie... a nawet jeśli tacy byli to naprawdę nieliczni szczęściarze - chociaż czemu akurat szczęściarze? Owszem - poltergeit bywał denerwujący, nawet bardzo, wścibski, a jego kawałom do dobrego smaku było daleko, sam cię zresztą wkurwił poważnie, ale nie traktowałeś tego jako wspomnienia żenującego - była to jedna z przygód zapisanych na kartach twojej historii - nie mniej, nie więcej, coś, czego nie żałujesz, coś, co odcięło się od rutyny codzienności, w jakim zazwyczaj zamykało się chodzenie na lekcji, a z lekcji do dormitorium, albo do jakiegoś miejsca, gdzie nikt Cię nie znajdzie i cały świat da Ci święty spokój. Pewnie nie pamiętała go tak jak i wielu rzeczy przez to, że zmarła - śmierć na pewno była szokiem, tego nie dało się ukryć... w zasadzie nie wiedziałeś, czy poznajesz TĄ Elizabeth Cook... może nawet mógłbyś jej tego spokoju pozazdrościć? Może dobrze się stało, że nie będzie musiała stawiać czoła codzienności face to face? Jak zawsze, Nailah - za dużo myślisz, zdecydowanie za dużo myślisz...
- Zdecydowanie nie JAKIŚ duch. - Zauważyłeś z rozbawieniem. - Duch, który wszystkim sprawia problemy, ponieważ ciągle robi różne psikusy o zdecydowanie marnym wyrafinowaniu. - Wróciłeś do szkicowania - to chyba plus w posiadaniu modelki-ducha - nie będzie marudziła, że boli ją kark, że chce jej się do toalety, że nie ma na to czasu itepe, itede...
- Właśnie... każdy ma swoje w głowie i każdy coś innego za szczęście uważa... ale co to za różnica, skoro wszyscy i tak pomrą. - Właśnie rozmawiasz z jedną martwą - martwą, która sprzeciwiła się Śmierci, stwierdzając, że są jeszcze rzeczy, których w świecie rzeczywistym musi zakosztować. - Z drugiej strony po co przejmować się czymś oczywistym, kiedy miast udręki można szczęście łowić? Tak można dywagować w nieskończoność.
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Pon Sty 19, 2015 1:06 am
Widząc minę chłopaka opuściła głowę z delikatnie smutną miną. Powinna go znać? Albo chcochociaż pamiętać? Za życia nigdy nie interesowała się plotkami, zwłaszcza dotyczących tych o psotnym duchu. Chłopak zareagował tak jakby to była informacja oczywista dla każdego. Ale nie dla niej, o zawsze była jedyna w swoim rodzaju.po chwili jednak uniosla głowę do góry by chłopak mógł dokończyć swoje rysowanie.
- Przepraszam, ale o nim nie slyszalam. Jednak po twoich słowach stwierdzam, że wielu osobom robił niemiłe psikusy. - Zamilkła na chwile i po chwili pochylił lekko w jego stronę. Wyciągnęła rękę w stronę jego policzka jednocześnie myśląc intensywnie o tym by to ON poczuł choć niewielki jej dotyk, albo musniecie. Kiedy tylko jej palce musnely zaledwie jego policzek cofnela się i usiadła w swojej poprzedniej pozycji. Kiedy dotknęła jego nic nie poczuła po prostu jakby dotknęła powietrza. A on? Znając jej szczęście pewnie nic...Wiele będzie miała czasu na trenowanie takich rzeczy. Całą wieczność.
- Przepraszam. Czemu tak mówisz? Mówisz tak jakbyś sam pragnął śmierci choć jednocześnie boisz się jej. Nie wiesz, którą drogą powinieneś podążać, bo czujesz się zagubiony. - odpowiedziała cicho. Mogła jedynie powiedzieć to co słyszy od niego i w głowie tworzyć jakieś teorie i analizować informacje. Szło jej to zadziwiająco dobrze i sprawnie.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Pon Sty 19, 2015 1:44 am
Zdecydowanie trzeba było być ewenementem, żeby o nim nie słyszeć, albo wielkim nieogarem - to tak, jakby nie słyszeć o Filchu i jego pani Norris, pomimo tego, że nigdy się z nim jako takich zatargów nie miało, to jakieś takie... nienaturalne? Ale z drugiej strony skoro dziewczyna nigdy nie miała styczności z tematem, skoro ilekroć się zaczynał, to ona zatykała uszy, albo temat zmieniała, to w sumie można było się z tą wiadomością pogodzić - w pierwszym momencie jedynie wywoływała swego rodzaju szok, lub by ująć to z mniejszym rozmachem - wywoływało zdziwienie, ot co, tym nie mniej kiedy już minęło to lekkie odczucie w rozum wkradało się zdanie: no dobrze, co z tego, że nie słyszała? Przecież nikt nie ma obowiązku siedzieć we wszystkich ciekawostkach tego zamku tak, jak Ty siedziałeś. - i w zasadzie na tym wszystko, co się zaczęło, też się kończyło - przynajmniej można było znaleźć kolejne i kolejne tematy, na które można by snuć opowieści i takim sposobem nigdy nie kończyć, aby pozostać przy swoim.
- Wielu osobom robi psikusy, dlatego też sporo się o nim opowiada. - Zazwyczaj jakoś tak się wszystko układało, że o tych "złych", czy też "denerwujących" uczynkach i osobach zawsze było najgłośniej, a o tych dobrych, cichych, którzy pomagali i podawali dłonie potrzebującym - o tych jakoś nie wspominał nikt... Tak samo lepiej się pamiętało te książki, w których bohater tragicznie kończył - to właśnie ból zawsze był czymś, co najmocniej zakodowywało się w umyśle. Fascynujące, że tak działał ludzki mózg - ciekawe, czemu? Czy to przez grzech pierworodny?
Nailah drgnął lekko i uniósł głowę - poczuł, zdecydowanie poczuł lekko dotyk - znowu na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, a zaraz zostało ono przykryte pewną dozą niezadowolenia.
- Ogranicz... kontakt fizyczny. - Nigdy za nim nie przepadałeś, czy może ostatnio stałeś się taki przewrażliwiony na tym punkcie? - Nie jestem obiektem testowym. - Powiedziałeś sucho, zdecydowanie nieco za ostro, ale zdecydowałeś definitywnie skończyć z ciągłym utrzymywaniem ostoi spokoju - ileż można? Każdemu cierpliwość prędzej czy później się wyczerpuje... Jednak na jej ostatnie słowa prychnąłeś, znów wyginając wargi w ironicznym uśmiechu, wróciwszy do szkicowania. - Nie boję się śmierci i nie pragnę jej. Traktuję śmierć jak własną siostrę, akceptuję ją tak samo, jak akceptuję życie. - To dość abstrakcyjne myślenie wykształcone całymi latami, które początek miało tam, gdzie poczułeś po raz pierwszy nieskończoność... czy ktoś z normalnego środowiska mógł to w ogóle poczuć, nazwać..? - Chociaż to prawda, że na razie nie wybrałem, na czym chciałbym skupić swoją uwagę - mam bardzo wiele możliwości, na razie powiedzmy, że wziąłem sobie wolne, by dobrze rozeznać się w sytuacji... - Stworzone przez niego maski zawsze działały, ale kłamstwo..? Nie, nigdy nie kłamał. - Do mnie przychodzą tacy, jak Ty. - Uniósł twarz, by spojrzeć jej w oczy. - Tacy, którzy właśnie są zagubieni i chcą się nauczyć, jak żyć na nowo. Ludzie, których łamię, by potem stwardnieli w złamanych miejscach.
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Pon Sty 19, 2015 2:04 pm
Sama lekko się skrzywiła nie powinna robić z niego królika doświadczalnego, z resztą kto by chciał? Uniosła się i oddaliła się do ściany. Teraz przynajmniej dzieliła ich większa odległość.
-Przepraszam za to co zrobiłam to się nie powtórzy. - Szepnęła cicho smutnym tonem.Po czym uniosła niepewnie głowę spoglądając czy przypadkiem nie jesteś na nią zły albo wściekły. Nie dostrzegła żadnych emocji, a może po prostu stracił już przy niej spokój? Z jego reakcji jedynie mogła się tego domyślać.
-Rozumiem. - Przytaknęła lekko na jego słowa nie ruszając się z miejsca widząc, że nadal ją szkicuje.
-Wolne? Huh. Może i ja takie właśnie mam, lecz do końca nie jestem pewna. Co masz na myśli mówiąc stwardnieć? - Spytała cicho ze spokojem spoglądając na jego ołówek i papier jakie trzymał. Nigdy nie miałaby chyba dostatecznie wiele cierpliwości by rysować jedną rzecz przez kilka minut czy godzin. Jednocześnie podziwiała tych, którzy taką posiadają.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Pon Sty 19, 2015 6:37 pm
Miał szczerą nadzieję, że to się nie powtórzy - nie żeby wiecznie kontakt fizyczny cię obrzydzał, ale za każdym razem wprawiał w stan, któremu dalece od przyjemnego i jakoś wolałeś, żeby odległość między wami dwoma pozostała taka, jak się utworzyła - nie zamierzałeś pozwolić sobie na zaprzyjaźnienie się z kimkolwiek, nawet z duchem, bo zwyczajnie przyjaciół nie szukasz, dobrowolnie obrałeś drogą, którą podążasz samotnie i nie chciałeś, żeby cokolwiek trzymało Cię w miejscu, albo sprawiało, że najpierw zamiast o sobie - pomyślisz o tej drogiej twemu sercu postaci, która wkradła się w myśli - och niee, niech w nie nic, absolutnie nic się nie wkrada, dobrze było, jak jest, więc zamierzałeś to w takim punkcie pozostawić.
Zdecydowanie - miałaś wolne w tym czasie, a czy wraz z jego biegiem problemy do Ciebie wrócą? Masz teraz mnóstwo czasu, by poznawać tajemnice Hogwartu, droga duszo... a właśnie, jeśli o tajemnice Hogwartu chodzi... Ten Zakazany Korytarz... Może Elizabeth mogłaby Ci z nim pomóc? Jest duchem, nic jej tam nie grozi, a to, co czekało na końcu, ciągnęło Cię do poznania tego - teraz już mniej niż na samym początku, ale jednak... To ta twoja Krukońska część duszy, która ciągle za wiedzą kazała gonić - tak i chciałeś poznać sekrety tego miejsca, w którym spędziłeś już tyle lat.
- Każdy ma swoją wytrzymałość psychiczną. - Wyjaśniłeś - dla twoich słów podkładem było przyjemne dla ucha szuranie rysika po papierze i rozmowy uczniów przechodzących bokiem, dopóki korytarz nie opustoszał, bowiem wszyscy rozeszli się na lekcje. - Wytrzymałość, która pod napływem nieprzyjemnych zdarzeń się wyczerpuje, prowadząc do załamania się. Jeśli jednak naciśnie się w odpowiednim miejscu... - Przeciągnął ostrzejszą kreskę przez rysunek. - ... można sprawić, że dana osoba się otrząśnie i nie dość, że tą wytrzymałość odbuduje, to jeszcze odbuduje ją z naddatkiem. - Nie oczekiwałeś pełnego zrozumienia od strony Elizabeth - była to psychologia, którą nie łatwo pojąć, zwłaszcza, gdy opowiadało się o niej od końca, miast od początku.
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Pon Sty 19, 2015 8:33 pm
Siedziała w milczeniu spoglądając na to co chłopak rysuje choć z jej perspektywy i tak nic nie widziała. Z resztą i tak to jej nie przeszkadzało. Lubiła ciszę i spokój w końcu taki sposób mogła się wyciszyć i po prostu przestać myśleć o tym wszystkim co ja otaczało. Choć teraz wiedziała, że tego czasu będzie miała aż w nadmiarze. Kiedy chłopak zaczął mówić uniosła jedną brew do góry i nie bardzo rozumiała jego słowa i w jakim znaczeniu do niej mówi.
-Każdy taką posiada. Nie za bardzo rozumiem Twoje słowa, ale domyślam się, ze wiesz co mówisz. - Odpowiedziała ze spokojem. Uśmiechnęła się pod nosem po czym uniosła wyżej głowę i splotła swoje palce u rąk mniej więcej na wysokości swojego brzucha.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Pon Sty 19, 2015 8:52 pm
Uśmiechnął się tylko pod nosem na jej słowa - naprawdę nie domagał się zrozumienia - kiedyś to w jakimś stopniu bolało, kiedyś jedyne, czego pragnął, to zrozumienia, uścisku przyjaznej dłoni - przyjaciół, najogólniej mówiąc. Kiedyś chciał od życia tyko tego. Albo aż tego? Niektórym nie dane jest zakosztować nawet minimalnych przyjemności z życia, a jeszcze inni po pewnym czasie zaczynają opacznie je rozumieć - tak jak On czerpał przyjemność z samotności i właśnie faktu bycia kimś, kto zrozumienia się już nie domaga - jego umysł był jego królestwem, po którym błąkało się miliardy myśli i nawet on sam uczył się siedemnaście lat sposobu, jak je uporządkować i jak sobie z nimi radzić, więc jak mógł oczekiwać, że ktoś to pojmie w krótszym czasie? Plus jeszcze przeciwieństwa, które w sobie miałeś i które łączyłeś, które były naturalne, dopóki nie musiały zostać komuś wytłumaczone - niektórych rzeczy nie da się wyjaśnić, zwłaszcza, gdy osoba, która to robi, stara się w zasadzie nad tym nie rozmyślać.
- Proszę. - Odwrócił zeszyt, pokazując jej Rysunek już po dodaniu ostatnich cieni gumką do mazania. - Przyjdź do mnie, kiedy nauczysz się wpływać na obiekty. Dam Ci go - w końcu to rysunek dla Ciebie. - Uśmiechnął się lekko, enigmatycznie, zsuwając się z parapetu, by skierować kroki w swoją stronę, unosząc dłoń na pożegnanie, którą przechylił parę razy na boki, coś jak spowolnione machanie na do widzenia.
I zniknął za rogiem jednego z korytarzy.
[z/t]
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Pon Sty 19, 2015 9:55 pm
Kiedy chłopak skończył rysunek i jej pokazał uśmiechnęła się w jego stronę.
-Ślicznie wyszedł. - Odpowiedziała spokojnie, nie była przekonana do jego słów tym, że coś mogła by złapać swoimi dłońmi, ale skoro inny duch tak potrafił to oznaczało,że jest jakaś szansa, że ona też tak potrafi.
-Jasne. - Uniosła się w powietrze prostując nogi, kiedy chłopak odszedł w swoja stronę, pomachała mu lekko. Następnie splotła luźno ręce za sowimi plecami i ruszyła przed siebie korytarzem. Bez żadnego celu krążyła po kolejnych miejscach.

z.t
Archibald Gamp
Oczekujący
Archibald Gamp

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Sob Kwi 18, 2015 1:54 pm
W szkole ostatnio dużo się działo. I dużo się o tym mówiło. Tajemnicze zaniknięcia, morderstwa, walki. Ciężko było już odróżnić, co jest faktem, a co zwykłą plotką. Starłem się jednak o tym nie rozmyślać . Nie chciałem zaprzątać sobie głowy czymś, co mimo wszystko mnie nie dotyczyło. Albo może, jeszcze nie dotyczyło. Bo widzicie, coraz częściej miałem wrażenie, że moja rola postronnego obserwatora prędzej czy później będzie musiała się skończyć. Nie ważne, jak bardzo starałbym się tego uniknąć. Coraz częściej zdawałem sobie sprawę z tego, że nie zawsze będę mógł pozostać obojętny. Nie ważne, jak bardzo bym tego chciał. Bo nawet tu, w Hogwarcie, nie działo się dobrze. A poza nim? Było jeszcze gorzej.
Ale, na razie wolałem pozostać obok. Z dala od wszechobecnej śmierci. Śmierć była strasznie przygnębiająca. Owszem, była czymś naturalnym i nieuniknionym, ale, mimo wszystko, cholernie przygnębiającym. Zwłaszcza, kiedy przestawała podlegać jedynie naturze.
Robiłem więc wszystko to, co robiłbym w każdych innych okolicznościach. Włóczyłem się po zamkowych korytarzach, wybierając te mniej zaludnione. Nie, żebym nie lubił ludzi, nie, nie. Po prostu ich obecność nie zawsze była dla mnie komfortowa. No, prawdę mówiąc, to praktycznie nigdy taka nie była. Jak więc mogłem zaprzeczać temu, że nie lubię czegoś, co powoduje u mnie dyskomfort? Widzicie, to chyba było bardziej skomplikowane. A ja na razie nie mam ochoty się w to zagłębiać.
Liczyłem więc na to, że nie spotkam nikogo, kto chciałby uraczyć mnie swoim towarzystwem. Chociaż, prawdę mówiąc, nie miałem się raczej czego obawiać, w końcu, powiedzmy sobie szczerze, szanse na to, że spotkam po drodze kogoś, kto chociaż zna moje imię, były raczej nikłe.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Sob Kwi 18, 2015 6:23 pm
Szła szybko przez korytarz gdziekolwiek. Ojej, kurde no gdzie to jest. Rozglądała się na boki, do góry, a nawet na dół, ale nie pomagało. Znowu się zgubiła. Nie mogła znaleźć zejścia na dół. Schody zamiast z piętra drugiego zawieźć na dół przywlokły ją na V piętro i teraz panikowała, bo się ponownie zgubiła. Chciała do lochów, pierwszy raz pragnęła lochów. Musi nakarmić Lucka, swojego kochanego kotka, a nie błądzić po korytarzach szkoły. Spojrzała za siebie i nagle uderzyła w coś twardego. Upadła na podłogę, a torba, która wisiała na jej ramieniu wypadła i wysypała wszystkie rzeczy jakie tam miała, ponieważ Kim jej nie zapięła.
- Nie, kurcze – zaczęła zbierać szybko swoje rzeczy, a potem przypomniała sobie o tym twardym na co wpadła. Podniosła swój kudłaty, blond łepek i spojrzała na…- Archibald?- uśmiechnęła się niepewnie, a potem przypomniała sobie ich ostatnią rozmowę, więc szybko spuściła głowę. Po chwili przypomniała sobie o ludziach i o tym, czy brunet czasem nie byłby zły, że Kimi odzywa się do niego wśród ludzi, ale nikogo nie spostrzegła. Wstała szybko z podłogi i spojrzała na niego swoimi niebieskimi oczami z delikatnym, kimowskim uśmiechem.
- Cześć i przepraszam, że na ciebie wpadłam, ale znowu się zgubiłam – spuściła głowę zawstydzona. Już dawno przestała zwalać winę na to, że zamek jest za duży i dlatego nie może się w nim odnaleźć. Prawda była taka, że ona po prostu się w nim gubiła i nie była w stanie odkryć dlaczego tak było.
Archibald Gamp
Oczekujący
Archibald Gamp

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Nie Kwi 19, 2015 3:21 am
No i się przeliczyłem.
Poczułem, że coś, a raczej ktoś na mnie wpada. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem istotkę, której wybitnie nie chciałem widzieć. I nie, nie chodziło o to, że jej nie lubiłem albo, że w jakikolwiek sposób mnie irytowała. Po prostu, było to pierwsze spotkanie od czasu naszej ostatniej rozmowy. Rozmowy, podczas której powiedziałem zbyt dużo. I znów, nie chodzi o to, że powiedziałem coś wstydliwego, czy wybitnie prywatnego. Nie, po prostu powiedziałem coś, czego nie mówiłem nikomu innemu wcześniej. A przebywanie w towarzystwie kogoś, kto wiedział na mój temat więcej, niż powinien, nie było czymś szalenie komfortowym. Zwłaszcza, jeśli ta osoba też w pewien sposób się przede mną otworzyła. Była to po prostu dla mnie nowa sytuacja i nie miałem zielonego pojęcia, jak się zachować.
- Kim - powiedziałem, dając jej do zrozumienia, że, oczywiście, też ją rozpoznałem. Spróbowałem się nawet lekko uśmiechnąć, chociaż, powiedzmy sobie szczerze, nie wyszło mi to najlepiej. Właściwie, to chciałem jej pomóc pozbierać to wszystko i wstać, ale nie zareagowałem zbyt szybko i zanim ogarnąłem się na tyle, żeby coś zrobić, dziewczyna była już na nogach.
- W porządku - znów odpowiedziałem krótko. Mimo wszystko, to, że ona też nie czuła się do końca komfortowo, sprawiało, że ja czułem się swobodnej.
No, także ten. Chciałem powiedzieć coś jeszcze, ale nie bardzo wiedziałem co. Zaproponować pomoc? Nie bardzo, bo jeszcze by z tego skorzystała. Spytać o coś banalnego, typu: "Co u ciebie?". Kompletnie bez sensu. Zamiast tego stałem więc tak, jak to miałem w zwyczaju, pozwalając, aby to ona przejęła inicjatywę w rozmowie. Albo ją zakończyła.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Nie Kwi 19, 2015 4:26 pm
Archibald, osoba o której jeszcze nie wiedziała co myśleć. Zarazem bała się go, bo wiedział o niej więcej niż jej przyjaciele, a nawet ojciec, który nie znał sekretu lustra. Ale też miała nie odpartą chęć pomocy mu w odnalezieniu odpowiedzi na pytania tamtego lustra. Tylko, czy on tego chciał? Ona sama była ciekawa sensu jego pragnienia.
Westchnęła ciężko i przywróciła swój uśmiech z powrotem na usta i co miała powiedzieć? Jak się zachować. Czuła, że nie chciał z nią rozmawiać i to ją bardziej krępowało. Dlaczego musiała zapaść ta krępująca cisza?
- W takim razie cieszę się – skinęła głową delikatnie i unikała patrzenia na jego twarz, mogła w niej zobaczyć coś, czego nie chciała, a co zawsze widziała u Ślizgonów – pogardę.
W pewnym sensie wiedziała, że nie powinna tak myśleć, ale to było silniejsze. Czasami była taka jak inni i szła tymi cholernymi stereotypami na temat domów.
No Kimi, wytęż swój umysł i spróbuj pokierować jakoś sprawnie rozmową. Chciała uniknąć tematu, który był poruszony wtedy, ale często zastanawiała się co stało się z tym chłopakiem. Nie chciała być jego wrogiem i chciała wierzyć, że nie wszyscy mają w swoim umyśle pogardę do innych ludzi. Może zejść na temat nauki? W końcu już niedługo egzaminy, może ma jakieś plany jak będzie wyglądała jego przyszłość? Coś, cokolwiek, byle nie było tej ciszy.
- Jak tam przygotowania do egzaminów?- wypaliła nim zdążyła pomyśleć, albo pożegnać się i uciec.
Archibald Gamp
Oczekujący
Archibald Gamp

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Pon Kwi 20, 2015 9:37 pm
Zabawne. Miałem dokładnie takie same odczucia względem Kim. Z jednej strony - cholernie się jej bałem. Wiem, to absurdalne, jak można bać się tak małej, uroczej istotki? Widzicie, chodziło o to, że wiedza - to władza. A ja aż nadto ceniłem sobie wolność, więc każdy, kto miał możliwość w jakikolwiek sposób mi ja ograniczyć był dla mnie zagrożeniem. Ale z drugiej strony - nie chciałem jej odtrącić. Chyba nikt wcześniej nie zaufał mi w tak istotnej dla niego sprawie i przez to czułem się dziwnie zobowiązany jakoś jej z tym pomóc.
Wiem, że Kim praktycznie mnie nie znała, właściwie, to w ogóle mnie nie znała, ale czy nie przekonała się już wystarczająco, że nie jestem typowym Ślizgonem? Nie miałem w zwyczaju patrzeć na ludzi z pogardą, nie miałem w zwyczaju traktować ich z pogardą. Dlaczego? Po prostu, nikim nie gardziłem. Każdy był dla mnie równie wartościowy.
Mimowolnie lekko się uśmiechnąłem, słysząc jej pytanie. I nie chodziło mi tutaj o nic złego, nie, nie. Był to raczej uśmiech... Ulgi? W ogóle, można tak powiedzieć? W każdym razie ucieszyłem się nawet, że było jej równie niezręcznie. No bo inaczej nie zadałaby tak banalnego pytania, prawda?
- W porządku - odpowiedziałem. W sumie, to nie przejmowałem się tym jakoś bardzo. Nie miałem sprecyzowanych planów co do tego, co chciałbym robić po Hogwarcie, wiec nawet nie wiedziałem, na których przedmiotach bardziej się skupić. - A jak twoja nauka? Masz właściwie jakieś plany na przyszłość? - spytałem, licząc na jakąś dłuższą wypowiedź. No i poniekąd byłem tez troszkę ciekawy.
Poza tym, czułem się trochę winny, że wtedy tak po prostu wyszedłem. I raczej oschle się pożegnałem. Nie chciałem na razie przepraszać jej wprost, bo to by znaczyło nawiązanie do tamtej rozmowy, ale mimo wszystko chciałem, żeby nie była tak wystraszona. Więc może takie zainteresowanie z mojej strony trochę w tym pomoże?
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Pią Kwi 24, 2015 1:22 pm
Kimi nigdy nie starała się nikogo ograniczyć. Nawet jeśli wiedziała za dużo milczała, starała się sama pomóc – jeśli ta osoba tego chciała. Nigdy nie mieszała w czyjeś sprawy innych, niepotrzebnych w tym momencie ludzi.
Ona po prostu się przestraszyła. Wtedy jakoś miejsce, w którym się znaleźliście było samotne, nikt was nie mógł zobaczyć, a to sprawiło, że zapomniała o stereotypach. Spokojnie, jeszcze chwilę, a zapomni o tym, że jesteś z jakiegoś domu. Ona zapomni, że są tu domy, które dzielą każdego człowieka na głupie poglądy, które ograniczają swobodę w poznawaniu drugiej osoby.
Łączcie się w szczególnej uldze, bo miała nadzieję, że podchwycisz temat i może później sam zejdziesz na inny temat, ale na razie mogą być same banały, bo kto człowiekowi zabroni?
- Tak, mam – uśmiechnęła się szeroko zadowolona z pytania. Lubiła mówić o swoich planach na przyszłość.- Chcę zostać aurorem – w jej głowie pojawił się widok jej ojca, który opowiadał o dniach w pracy.- Mój tata też jest aurorem i chcę być taka jak on. Wiedziałam już o tym odkąd byłam dzieckiem, a tata opowiadał mi co robi, gdy go nie ma. Ten cel mam odkąd przekroczyłam mury tego zamku. Wiadomo nie jestem jakimś mistrzem w nauce, ale się staram, bo czemu nie?- zastanowiła się przez chwilę.- Zabawne jest to, że gdy się jest dzieckiem ma się pełno marzeń. Kiedyś codziennie miałam wymyślone dla siebie coś innego, a to chciałam być najlepszym zawodnikiem w quidditchu, później chciałam tresować smoki, a innym razem chciałam wymyślić coś niezwykłego, co sprawiłoby, że świat nie byłby ponury – wzruszyła ramionami.
- A ty? Masz, albo miałeś jakieś plany?- już się trochę rozluźniła, bo ten temat lubiła. Był luźny, sprawiał, że mogła pomyśleć o chwilach kiedy nie musiała się o nic martwić. Już nawet nie unikała patrzenia na swojego rozmówcę. Miała nadzieję, że nie pomyśli też, że jest jakimś dzieckiem, bo nie jest. Na pierwszy rzut oka można tak pomyśleć, bo kto teraz, w takich niestabilnych czasach ma jeszcze marzenia?
Swoją drogą dawno nie kontaktowała się ze swoim tatą, chyba powinna wysłać do niego sowę niebawem.
Archibald Gamp
Oczekujący
Archibald Gamp

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Nie Kwi 26, 2015 4:58 am
Ale widzisz, Kim. W pozbyciu się stereotypowego myślenia wcale nie chodziło o to, żeby zapomnieć, że są tu jakieś domy, czy inne podziały. Wręcz przeciwnie. Należało o tym pamiętać, ale w żaden sposób się tym nie kierować. Wiesz, co mam na myśli? W Twojej głowie powinienem pozostać Ślizgonem, w końcu, jakby nie patrzeć - byłem nim. Ale nie powinno z tego wynikać nic więcej. Nic, ponad to, jaki herb nosiłem na piersi. Tak, myślę, że to o to chodzi w braku stereotypowego myślenia. Nie o pomijanie pewnej części tożsamości, ale o akceptowanie jej bez dodatkowych założeń.
- Musisz być silnie związana z tatą – stwierdziłem, zanim zdążyłem ugryźć się w język. – Znaczy, fajny plan, ale ja nie mógłbym być aurorem – dodałem szybko.
Widzicie, nawet nie pamiętam, czy wtedy, przy lustrze, nie mówiła mi czegoś o swoim ojcu. Wstyd się przyznać, ale po tym wszystkim tak bardzo byłem przejęty tym, co sam powiedziałem, że praktycznie wyleciało mi z głowy to, o czym mówiła Kim. Znaczy, nie żebym nie pamiętał tego co mówiła o mamie, ale chodzi o te mniej istotne szczegóły. Albo raczej te, które ja uznałem z mniej istotne.
Strasznie dobrze się tego słuchało. Znaczy, było w tych marzeniach coś tak naiwnego, zwłaszcza w tym ostatnim, że było to w pewnym sensie jakoś tak ujmujące.
- Hmm – zastanowiłem się chwilę. Wstyd przyznać, ale nie miałem jeszcze konkretnego planu. – Może jakaś praca w Ministerstwie – powiedziałem w końcu. Właściwie, to nie był mój plan, tylko raczej coś, co powinno nim być. Wiem, że większość kojarzy moje nazwisko głównie z gościem od praw Gampa, ale powinniście wiedzieć, że pierwszy Minister Magii też był z mojego rodu. To znaczy, wróć, nie powinniście, bo to i tak nie miało znaczenia, no ale, pewnie wiecie, o co mi chodzi. W każdym razie, Ministerstwo było czymś oczywistym. – W sumie, to mógłbym być Niewymownym i zajmować się, eee, tym czym oni się tam właściwie w tajemnicy zajmują – no bo tego nikt oprócz nich nie wiedział, prawda? No i wiecie, była różnica między tym, że chciało się coś robić, a mogło się coś robić. Ale jeśli nie wpadnę na jakiś pomysł, to Departament Tajemnic wydaje mi się najlepszą opcją z tych najgorszych.
Cóż, nie miałem marzeń. Na pewno nie w sferze zawodowej. Ale posiadanie ich w obecnych czasach z pewnością nie było czymś godnym pogardy. Wręcz przeciwnie. A nawet, jeśli było to w pewnym sensie dziecinne, to czy to od razu źle?
Sponsored content

Korytarz - Page 4 Empty Re: Korytarz

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach