- Mistrz Gry
Korytarz
Pią Sty 03, 2014 10:36 pm
Korytarz na piątym piętrze, prowadzący w stronę schodów.
- Regulus Black
Korytarz
Nie Gru 07, 2014 8:26 pm
Ciemnowłosy chłopak wpadł na piątro i odetchnął cicho. To wcale nie tak, że uciekał od swoich kolegów z roku! (Nie, właśnie tak było.) Czasami miał dość tego, że ciągle ktoś podąża u jego boku i musi dostosowywać się do tempa reszty grupy. Czasami ględzili od rzeczy, czego coraz bardziej nie mógł znieść, ale od pierwszej klasy przewijał się wśród nich jako nieoficjalny przywódca - najlepszy uczeń, potomek znanego rodu i prawdopodobnie jego spadkobierca. To dawało mu spory prestiż wśród znajomych.
Przystanął przy ścianie, zerkając jak mija go kilkoro uczniów. Nikt nie zwracał na niego większej uwagi i dobrze... Aż do chwili kiedy zobaczył pewną dziewczynę, której twarz bardzo dobrze znał.
Jeden z jego kolegów napierał mocno, aby ją dręczyć. Dzielił z nim dormitorium, więc wiedział dokładnie, że czasem jej nazwisko nawet szepcze przez sen. Zabawne, nie potrafiąc wyrazić swoich uczuć, rzucał do niej nieprzyjemnymi tekstami i prosił się o liścia w twarz. Regulus także czasem mówił coś niemiłego, idąc za przykładem grupy, ale najczęściej to po nim spływało.
- Liv Mendez
Re: Korytarz
Nie Gru 07, 2014 8:47 pm
Spokojnym krokiem wracała z biblioteki. W jej torbie znajdował się bardzo, ale to bardzo dłuuugi esej na Historię Magii. Spędziła nad nim ładnych pare godzin. Była zmęczona, ale zadowolona z ukończenia tego najnudniejszego wypracowania jakie kiedykolwiek miała możliwość napisać. Jedyne o czym teraz marzyła to kubek gorącej czekolady i jej własne łóżko. To by było cudowne. Może i Cień powrócił do domu. No właśnie gdzie on się szlajał? Liv patrzyła pod nogi, aby się nie wywrócić. Wszyscy, którzy ją znają wiedzą jaka z niej niezdara. Nie wiele jej potrzeba do upadku. Właśnie minęła ją grupka uczniów, ale nawet nie zwróciła uwagę kto to był. Dzisiaj potrzebował samotności. Gdy uważała, że jest na tyle silna aby w przeciągu stu metrów nie wywalić się nie patrząc na swoje nogi podniosła głowę i w tym momencie zamarła. W jej oczach przez bardzo krótką chwilę można było zobaczyć strach, który po chwili przerodził się w złość, a na koniec zagościła w nich zwykła obojętność. Dlaczego się tak stało? Liv zauważyła Ślizgona. I to jeszcze jakiego. On i jego banda od kilku tygodni nie dają jej spokoju. Non stop słyszy jakieś wyzwiska. Zupełnie nie wiedziała o co im chodzi. Ale to Ślizgoni. Dla nich dzień stracony jest wtedy, kiedy nie obrzucą błotem niewinne osoby, a szczególnie niewinnych Gryfonów. Podniosła wyżej głowę i ruszyła przed siebie. Nie chciała pokazać, że sama jego osoba wytrąciła ją z równowagi. Chciała go minąć i po prostu mieć przyjemny dzień. ‘Jeszcze kilka kroków i go miniesz.’ Powiedziała do siebie w myślach i właśnie w tym momencie stało się to, czego najbardziej się obawiała. Potknęła się i runęła na ziemię. Rozległ się głośny huk po korytarzu.
- Cholera – syknęła przez zaciśnięte zęby. Teraz będzie miał z niej niezły ubaw i zapewnie nie omieszka przekazać ze szczegółami swoim przyjaciołom, to co przed chwilą zobaczył. Kolejny powód do nabijania się z niej i uprzykrzania jej życia. Szybko się podniosła i otrzepała z kurzu.
- Cholera – syknęła przez zaciśnięte zęby. Teraz będzie miał z niej niezły ubaw i zapewnie nie omieszka przekazać ze szczegółami swoim przyjaciołom, to co przed chwilą zobaczył. Kolejny powód do nabijania się z niej i uprzykrzania jej życia. Szybko się podniosła i otrzepała z kurzu.
- Regulus Black
Re: Korytarz
Nie Gru 07, 2014 9:08 pm
Na początku miał zamiar zupełnie ją zignorować i zająć się sobą. I swoją odrobiną odpoczynku od znajomych, którzy pewnie gdyby mogli poszliby z nim nawet do toalety... Trochę nienormalne, a wszystko z powodu głupiego przyzwyczajenia.
Ostatnio coraz częściej miał ochotę na pozostawanie samemu, więc nie byli mu tacy koledzy na rękę.
Powędrował za dziewczyną wzrokiem. Wiedział o niej sporo przez to, ile się o niej mówiło w jego grupce. Półkrwi, Gryfonka, uroda jak dla niego... średnia, ale nie ma na co narzekać.
Kiedy usłyszał huk, a następnie zobaczył dziewczynę rozłożoną na posadzce, zareagował tak jak to Ślizgon. Przyłożył dłoń do ust, drugą ręką objął swój brzuch i starał się nie roześmiać w głos, ale szło mu to bardzo słabo. Aż poczerwieniał od wstrzymywania oddechu.
Kiedy emocje w pewnej mierze opadły, podszedł do dziewczyny i wziął bez słowa notatki, które przy sobie miała, na szczęście nie rozsypały się one po korytarzu.
- Gryfoni to zawsze były ciamajdy, ale nie sądziłem, że można tego używać do zwracania na siebie uwagi, Mendez. Niezły pokaz.
Pokazał zęby w lekkim uśmiechu.
Ostatnio coraz częściej miał ochotę na pozostawanie samemu, więc nie byli mu tacy koledzy na rękę.
Powędrował za dziewczyną wzrokiem. Wiedział o niej sporo przez to, ile się o niej mówiło w jego grupce. Półkrwi, Gryfonka, uroda jak dla niego... średnia, ale nie ma na co narzekać.
Kiedy usłyszał huk, a następnie zobaczył dziewczynę rozłożoną na posadzce, zareagował tak jak to Ślizgon. Przyłożył dłoń do ust, drugą ręką objął swój brzuch i starał się nie roześmiać w głos, ale szło mu to bardzo słabo. Aż poczerwieniał od wstrzymywania oddechu.
Kiedy emocje w pewnej mierze opadły, podszedł do dziewczyny i wziął bez słowa notatki, które przy sobie miała, na szczęście nie rozsypały się one po korytarzu.
- Gryfoni to zawsze były ciamajdy, ale nie sądziłem, że można tego używać do zwracania na siebie uwagi, Mendez. Niezły pokaz.
Pokazał zęby w lekkim uśmiechu.
- Liv Mendez
Re: Korytarz
Nie Gru 07, 2014 9:33 pm
Czuła na sobie jego wzrok, gdy upadła. Zdziwiła się, że chłopak nie próbuje się na głos zaśmiać. Nawet powstrzymuje się do tego. To było jakieś święto. Wzięła głęboki oddech aby się uspokoić. Miała nadzieje, że jej rumieniec zaraz zniknie, a chłopak da jej spokój, minie ją i wszyscy byli by szczęścliwi. Ale nie… Chłopak się odezwał. Spojrzała na niego i przymrużyła delikatnie oczy.
- Black uwierz, ostatnimi czasy, Twojej uwagi i Twoich przyjaciół mam aż nadto. W zupełności mi wystarczy. – Wyciągnęła rękę po swoje notatki, które trzymał chłopak. Jeszcze zobaczy, że ma esej na Historie Magii i jej zabierze, żeby samemu nie musiał go robić. A co wysłuży się kimś innym. To raczej nie nowość. Kto tam wie co dzieje się w tych małych móżdżkach Ślizgonów. Zawsze trzeba mieć się na baczności.
Regulus był sam, co ją zdziwiło. I to tak naprawdę. Nigdy wcześniej nie widziała go samego. NIGDY. Zawsze był w otoczeniu kumpli, a jak nie kumpli to jakiś Ślizgonek. Rozejrzała się po korytarzu oczekując, że zaraz za rogu wyskoczy których z jego znajomych i prawdziwa zabawa dopiero się zacznie. Jednak nic takiego się nie działo. Liv ponownie spojrzała na chłopaka. Uśmiech miał bardzo podobny do Syriusza. W końcu byli braćmi, tego nie da się ukryć, a po za tym każdy o tym wie.
- A gdzie Twoi przyjaciele? Przecież jesteście nierozłączni. – To nie tak, że ona od razu nie lubiła Zielony i od samego początku była sceptycznie nastawiona. Po prostu zawczasu próbowała bronić się przed atakami.
- Black uwierz, ostatnimi czasy, Twojej uwagi i Twoich przyjaciół mam aż nadto. W zupełności mi wystarczy. – Wyciągnęła rękę po swoje notatki, które trzymał chłopak. Jeszcze zobaczy, że ma esej na Historie Magii i jej zabierze, żeby samemu nie musiał go robić. A co wysłuży się kimś innym. To raczej nie nowość. Kto tam wie co dzieje się w tych małych móżdżkach Ślizgonów. Zawsze trzeba mieć się na baczności.
Regulus był sam, co ją zdziwiło. I to tak naprawdę. Nigdy wcześniej nie widziała go samego. NIGDY. Zawsze był w otoczeniu kumpli, a jak nie kumpli to jakiś Ślizgonek. Rozejrzała się po korytarzu oczekując, że zaraz za rogu wyskoczy których z jego znajomych i prawdziwa zabawa dopiero się zacznie. Jednak nic takiego się nie działo. Liv ponownie spojrzała na chłopaka. Uśmiech miał bardzo podobny do Syriusza. W końcu byli braćmi, tego nie da się ukryć, a po za tym każdy o tym wie.
- A gdzie Twoi przyjaciele? Przecież jesteście nierozłączni. – To nie tak, że ona od razu nie lubiła Zielony i od samego początku była sceptycznie nastawiona. Po prostu zawczasu próbowała bronić się przed atakami.
- Regulus Black
Re: Korytarz
Nie Gru 07, 2014 9:48 pm
Gdyby wspomniała na głos o jego bracie, potępionym przez całą rodzinę, łącznie z samą matką, zapewne chłopak nie wytrzymałby napięcia. W OGÓLE nie byli podobni i żeby nikt nie miał ku temu wątpliwości. Syriusz został potraktowany przez rodzinę niemal jak zdrajca przez swoje poglądy, a Regulus widział zachowanie rodziców i unikał takiego zachowania jak ognia. Jemu zależało na matce, ojcu, dziadkach i wujach. Gdyby miał wybierać między swoimi kolegami ze Slytherinu, a rodziną, od razu odrzuciłby wszystkich tych idiotów z domu węża.
- Nawet nie masz pojęcia ile. - prychnął rozbawiony, przypominając sobie jak jeden z jego kolegów - rosły, trochę otyły chłopak, który miał alergię na pyły, przez co w nocy zatykał mu się nos i straszliwie chrapał, wychrapywał w snach imię dziewczyny.
Ześwirował do końca.
- Nikt nigdy nie powiedział, że mam się nie ruszać bez nich, prawda? Mogę chodzić gdzie chcę i kiedy chcę, a Ciebie nie powinno to aż tak interesować.
Właściwie ostatnio dość często przebywał sam. Jego koledzy nie wiedzieli, bo nie umieli trzymać jezorów za zębami, o układach które chłopak miał z Ciemną Stroną.
- Nawet nie masz pojęcia ile. - prychnął rozbawiony, przypominając sobie jak jeden z jego kolegów - rosły, trochę otyły chłopak, który miał alergię na pyły, przez co w nocy zatykał mu się nos i straszliwie chrapał, wychrapywał w snach imię dziewczyny.
Ześwirował do końca.
- Nikt nigdy nie powiedział, że mam się nie ruszać bez nich, prawda? Mogę chodzić gdzie chcę i kiedy chcę, a Ciebie nie powinno to aż tak interesować.
Właściwie ostatnio dość często przebywał sam. Jego koledzy nie wiedzieli, bo nie umieli trzymać jezorów za zębami, o układach które chłopak miał z Ciemną Stroną.
- Liv Mendez
Re: Korytarz
Nie Gru 07, 2014 10:08 pm
Jakie szczęście, że nie wie, który z nich obdarza ja uczuciem. Byłoby to sto razy gorsze niż ich wygłupy i wyzwiska. Chłopak nadal nie oddał jej notatek. Przestąpiła z nogi na nogę. Jej ciepła czekolada i miękkie łóżko już czekało na nią, ale ona utknęła na korytarzu właśnie z Nim.
- Mógłbyś oddać moje notatki? – zapytała uprzejmie. Jest wychowaną dziewczynką. Może Ślizgon zapomniał, że wciąż je trzyma w ręce.
Ależ Liv wcale, a wcale nie interesowało się z kim się szlaja Regulus. Mógł robić co chce, z kim chce i gdzie chce. Byleby to było z dala od niej i nie dotyczyło jej osoby.
- Czy mogę wiedzieć, czym sobie na tak wielką uwagę Twoich kumpli? - O tak. Może w końcu dowie się o co im chodzi. Czy to tylko głupie żarty, czy naprawdę wzięli sobie za punkt honoru uprzykrzanie jej życia. W ostatnich dniach robili to nagminnie. Właściwie, dzisiaj jest pierwszy dzień kiedy ich nie spotkała.
- Nie usłyszałam z Twoich ust jeszcze żadnej obelgi? Czyżbyś źle się czuł. A nie, przepraszam, nazwałeś Gryfonów ciamajdami - pokiwała delikatnie głową. Zauważyła, że Black inaczej zachowuje się w samotności. Gdy nie ma w ogół niego jego świty. W sumie zachowywał się jak zwykły chłopak. A nie jak skończony cham i idiota.
- Mógłbyś oddać moje notatki? – zapytała uprzejmie. Jest wychowaną dziewczynką. Może Ślizgon zapomniał, że wciąż je trzyma w ręce.
Ależ Liv wcale, a wcale nie interesowało się z kim się szlaja Regulus. Mógł robić co chce, z kim chce i gdzie chce. Byleby to było z dala od niej i nie dotyczyło jej osoby.
- Czy mogę wiedzieć, czym sobie na tak wielką uwagę Twoich kumpli? - O tak. Może w końcu dowie się o co im chodzi. Czy to tylko głupie żarty, czy naprawdę wzięli sobie za punkt honoru uprzykrzanie jej życia. W ostatnich dniach robili to nagminnie. Właściwie, dzisiaj jest pierwszy dzień kiedy ich nie spotkała.
- Nie usłyszałam z Twoich ust jeszcze żadnej obelgi? Czyżbyś źle się czuł. A nie, przepraszam, nazwałeś Gryfonów ciamajdami - pokiwała delikatnie głową. Zauważyła, że Black inaczej zachowuje się w samotności. Gdy nie ma w ogół niego jego świty. W sumie zachowywał się jak zwykły chłopak. A nie jak skończony cham i idiota.
- Regulus Black
Re: Korytarz
Pon Gru 08, 2014 3:12 pm
Podejrzewał, że jego kumpel nie podobał się dziewczynom, zwłaszcza, że inteligencji też natura mu bardzo poskąpiła. Trzymał się z takimi jak on ponieważ bardzo łatwo było nim manipulować, przekonywać do swoich racji, a do tego był czystej krwi i wpajano mu podobne poglądy do tych, do których przekonywano młodego Blacka.
- Ach, te? - spytał, po czym uniósł notatki w dłoni i zerknął na nie. Nie musiała się tak strasznie bać, Regulus już dawno oddał tę pracę domową. Nie bez powodu miał status prymusa, nauczyciele wręcz go uwielbiali, nawet McGonagall zauważyła w nim wielki potencjał. Nie musiał żerować na pracy innych, żeby być najlepszy. - Nie jestem pewien, czy chcę Ci je oddać. Powinnaś poprosić o to ładniej.
Znów przeuroczy, wężowy uśmiech wstąpił na jego usta.
Dziewczyna naprawdę nie wiedziała o tych głupich, końskich zalotach? To było zabawne, kiedy widział ją taką niepewną, a na głupią nie wyglądała. Jednak wygląd bywa bardzo mylny.
- Jeśli nawet Ci powiem... Co będę z tego miał?
Oj, nie ma w życiu nic za darmo.
- Nazwanie Gryfonów ciamajdami nie było obelgą, błagam, to nawet nie brzmi wulgarnie. To było stwierdzenie faktu, moja droga, co jeszcze udowodniłaś na moich oczach.
- Ach, te? - spytał, po czym uniósł notatki w dłoni i zerknął na nie. Nie musiała się tak strasznie bać, Regulus już dawno oddał tę pracę domową. Nie bez powodu miał status prymusa, nauczyciele wręcz go uwielbiali, nawet McGonagall zauważyła w nim wielki potencjał. Nie musiał żerować na pracy innych, żeby być najlepszy. - Nie jestem pewien, czy chcę Ci je oddać. Powinnaś poprosić o to ładniej.
Znów przeuroczy, wężowy uśmiech wstąpił na jego usta.
Dziewczyna naprawdę nie wiedziała o tych głupich, końskich zalotach? To było zabawne, kiedy widział ją taką niepewną, a na głupią nie wyglądała. Jednak wygląd bywa bardzo mylny.
- Jeśli nawet Ci powiem... Co będę z tego miał?
Oj, nie ma w życiu nic za darmo.
- Nazwanie Gryfonów ciamajdami nie było obelgą, błagam, to nawet nie brzmi wulgarnie. To było stwierdzenie faktu, moja droga, co jeszcze udowodniłaś na moich oczach.
- Liv Mendez
Re: Korytarz
Pon Gru 08, 2014 6:34 pm
Jak mogła mieć nadzieje, że chłopak bez oporów odda jej notatki. Nikłą. Ale zawsze małą iskierka nadziei, gdzieś tam się tliła. Spojrzała na chłopaka. Chciała być na niego zła. Jednak jej całe negatywne nastawienie do jego osoby, gdzieś sobie poszło. Nie potrafiła się złościć, bo w sumie nie miała o co. Przecież, jak na razie, nie zrobił niczego okropnego. Wiadomo, miał swoje Ślizgonskie zachowania, ale dało się je przeżyć. Do nich była już przyzwyczajona.
- Proszę? – Uśmiechnęła się do niego i ponownie wyciągnęła rękę. Nawet nie był to wymuszony uśmiech. Zwykły, najzwyklejszy uśmiech, którym obdarza innych ludzi. Tylko tyle zrobi. Nic więcej. Miała nadzieję, że to wystarczy. Nie będzie się tu przednim płaszczyć. Co to, to nie. Był mądrym chłopakiem, więc powinien oddać.
To nie było tak, że ona nie widziała zalotów jego kumpla. Raz nawet podszedł do niej przed Eliksirami, kiedy nie było jego znajomych i próbował do niej zagadać. Jednak panna Mendez bardzo szybko go spławiła. Próbował jeszcze kilka razy, ale Liv, jak myślała, skutecznie mu tłumaczyła, że się pomylił i na pewno się z nim nie spotka. Zaczepiania ze strony chłopaka odbierała jako chęć zemsty za dany mu kosz. Ale cała reszta? Oni też musieli brać w tym udział? Liv podniosła delikatnie brwi, gdy usłyszała pytanie chłopaka.
- Chyba jednak obejdę się bez tej wiedzy. – Zaśmiała się delikatnie. Tak, nie wiadomo co ten człowiek wymyśli. – A po za tym, ta informacja, może nie być warta zachodu jeśli dowiedziałabym się tego, co i tak już wiem. – Przez chwilę zastanawiała się czy kumpel wspominał o ich krótkich, a nawet bardzo krótkich rozmowach. Czy może zostawił to dla siebie, nie chcąc wyjść na idiotę przed przyjaciółmi.
Gryfoni wcale nie są ciamajdami. To, że ona jest niezdarą, nie oznacza, że dotyczy to całego domu. Wśród Ślizgonów, również widziała niezłych pechowców.
- U mnie to jest święto, gdy się przez dzień nie wywalę – zaśmiała się na swoje słowa. Taka była prawda i nie było sensu jej ukrywać. Po za tym, nie dało się!!! To nie było coś, z czego Liv była dumna, no, ale nie będzie też płakać z tego powodu. Przyzwyczaiła się. Chociaż ostatnio, zwracała dużą uwagę na to co robi i jej ilość wypadków zmniejszyła się.
- Proszę? – Uśmiechnęła się do niego i ponownie wyciągnęła rękę. Nawet nie był to wymuszony uśmiech. Zwykły, najzwyklejszy uśmiech, którym obdarza innych ludzi. Tylko tyle zrobi. Nic więcej. Miała nadzieję, że to wystarczy. Nie będzie się tu przednim płaszczyć. Co to, to nie. Był mądrym chłopakiem, więc powinien oddać.
To nie było tak, że ona nie widziała zalotów jego kumpla. Raz nawet podszedł do niej przed Eliksirami, kiedy nie było jego znajomych i próbował do niej zagadać. Jednak panna Mendez bardzo szybko go spławiła. Próbował jeszcze kilka razy, ale Liv, jak myślała, skutecznie mu tłumaczyła, że się pomylił i na pewno się z nim nie spotka. Zaczepiania ze strony chłopaka odbierała jako chęć zemsty za dany mu kosz. Ale cała reszta? Oni też musieli brać w tym udział? Liv podniosła delikatnie brwi, gdy usłyszała pytanie chłopaka.
- Chyba jednak obejdę się bez tej wiedzy. – Zaśmiała się delikatnie. Tak, nie wiadomo co ten człowiek wymyśli. – A po za tym, ta informacja, może nie być warta zachodu jeśli dowiedziałabym się tego, co i tak już wiem. – Przez chwilę zastanawiała się czy kumpel wspominał o ich krótkich, a nawet bardzo krótkich rozmowach. Czy może zostawił to dla siebie, nie chcąc wyjść na idiotę przed przyjaciółmi.
Gryfoni wcale nie są ciamajdami. To, że ona jest niezdarą, nie oznacza, że dotyczy to całego domu. Wśród Ślizgonów, również widziała niezłych pechowców.
- U mnie to jest święto, gdy się przez dzień nie wywalę – zaśmiała się na swoje słowa. Taka była prawda i nie było sensu jej ukrywać. Po za tym, nie dało się!!! To nie było coś, z czego Liv była dumna, no, ale nie będzie też płakać z tego powodu. Przyzwyczaiła się. Chociaż ostatnio, zwracała dużą uwagę na to co robi i jej ilość wypadków zmniejszyła się.
- Regulus Black
Re: Korytarz
Pon Gru 08, 2014 9:49 pm
W tej chwili raczej nie starał się jej zgnębić, a jedynie trochę z nią podrażnić, skoro się nawinęła. Nie wyglądało jakby czuł się mniej pewny siebie bez swojej grupki, co często występowało w przypadku takich delikwentów jak on. Wprawdzie brakowało mu tego nieprzyjemnego zachowania, ale nadal miał swoją ślizgońską uszczypliwość.
- Za słabo, widać nie chcesz ich odzyskać.
Wzruszył lekko ramionami i zrobił bezradną minę, zupełnie jakby wcale nie trzymał jej pracy i to nie od niego zależało to, co się z nią stanie.
Przymknął lekko oczy, zastanawiając się skąd nagle u niej ten śmiech.
- Gdybyś naprawdę wiedziała, nie widziałbym teraz tego uśmieszku na Twojej twarzy, Mendez. - powiedział spokojnie. Odsunął się nieco dalej i usiadł na kamiennym parapecie, z którego widać było pobliskie boisko. Skoro już tu byli, to czemu się nie podrażnić.
- Bo jesteś Gryfonem? - uniósł lekko brew. Wprawdzie to się nie łączyło, ale między Ślizgonami a Gryfonami panowała zbyt duża rywalizacja.
- Za słabo, widać nie chcesz ich odzyskać.
Wzruszył lekko ramionami i zrobił bezradną minę, zupełnie jakby wcale nie trzymał jej pracy i to nie od niego zależało to, co się z nią stanie.
Przymknął lekko oczy, zastanawiając się skąd nagle u niej ten śmiech.
- Gdybyś naprawdę wiedziała, nie widziałbym teraz tego uśmieszku na Twojej twarzy, Mendez. - powiedział spokojnie. Odsunął się nieco dalej i usiadł na kamiennym parapecie, z którego widać było pobliskie boisko. Skoro już tu byli, to czemu się nie podrażnić.
- Bo jesteś Gryfonem? - uniósł lekko brew. Wprawdzie to się nie łączyło, ale między Ślizgonami a Gryfonami panowała zbyt duża rywalizacja.
- Liv Mendez
Re: Korytarz
Pon Gru 08, 2014 10:19 pm
No tak, on sobie usiadł, a ta będzie stała. Wykluczone. Parapet był spory, więc również zajęła na nim miejsce, ale w bezpiecznej odległości od chłopaka. Dzięki temu była z nim na równej wysokości. Przecież nie usiądzie na podłodze, a Black, jako czystokrwisty Ślizgon będzie patrzył na nią z góry. Zapewne trochę zajmie jej odzyskanie jej własności. Jeżeli słowa nie poskutkują posunie się do rękoczynów. A co! Będzie walczyć o swoje. Nawet jeśli chodzi o głupie notatki na temat jakiegoś bezsensownego tematu z Historii Magii. Zawsze walczy o swoje. I nigdy się nie poddaje.
- Bardzo proszę? – powiedziała spokojnie. Już nawet nie wyciągnęła ręki po notatki. – Bądź dobrym kolegą i oddaj ten plik jego właścicielce. - Spojrzała wyczekująco na Regulusa.
Przy okazji wyjrzała przez okno. Pogoda była idealna do przeczytanie dobrej książki albo posłuchanie równie dobrej muzyki, a nie spędzenia popołudnia siedząc na parapecie z Blackiem. Zdziwił ją fakt, że od dłuższego czasu nikt ich nie mijał. Jakby wszyscy wyparowali. Przecież, to nie był żaden opuszczony korytarz! Normalnie uczniowie chmarami go przemierzali, a teraz co? Odkąd rozpoczęli rozmowę, ani jedna żywa dusza nie przeszła przez ten korytarz. Nawet duch...
- Black, wiem, że Twój kolega złości się, że dałam mu kosza, ale wy? Nie jesteśmy dziećmi. Moglibyście zachowywać się bardziej poważnie – wzruszyła delikatnie ramionami i wbiła wzrok w swoje trampki.
- Z tego co pamiętam to jestem… Nie wyglądam na typowego Gryfona? – spojrzała na niego spod przymrużonych oczu. Tiara bez zawahania przydzieliła ją do Domu Czerwonych. Jej ojciec również był w Gryffindorze. Więc chyba trafiła tam gdzie powinna. Jej niezdarność, przecież nie dyskwalifikowała jej jako Gryfonki. Nadrabiała innymi cechami. Przynajmniej taką miała nadzieje.
- Bardzo proszę? – powiedziała spokojnie. Już nawet nie wyciągnęła ręki po notatki. – Bądź dobrym kolegą i oddaj ten plik jego właścicielce. - Spojrzała wyczekująco na Regulusa.
Przy okazji wyjrzała przez okno. Pogoda była idealna do przeczytanie dobrej książki albo posłuchanie równie dobrej muzyki, a nie spędzenia popołudnia siedząc na parapecie z Blackiem. Zdziwił ją fakt, że od dłuższego czasu nikt ich nie mijał. Jakby wszyscy wyparowali. Przecież, to nie był żaden opuszczony korytarz! Normalnie uczniowie chmarami go przemierzali, a teraz co? Odkąd rozpoczęli rozmowę, ani jedna żywa dusza nie przeszła przez ten korytarz. Nawet duch...
- Black, wiem, że Twój kolega złości się, że dałam mu kosza, ale wy? Nie jesteśmy dziećmi. Moglibyście zachowywać się bardziej poważnie – wzruszyła delikatnie ramionami i wbiła wzrok w swoje trampki.
- Z tego co pamiętam to jestem… Nie wyglądam na typowego Gryfona? – spojrzała na niego spod przymrużonych oczu. Tiara bez zawahania przydzieliła ją do Domu Czerwonych. Jej ojciec również był w Gryffindorze. Więc chyba trafiła tam gdzie powinna. Jej niezdarność, przecież nie dyskwalifikowała jej jako Gryfonki. Nadrabiała innymi cechami. Przynajmniej taką miała nadzieje.
- Regulus Black
Re: Korytarz
Wto Gru 09, 2014 6:58 pm
Zerknął na nią jakoś niezbyt przekonany i odsunął się niemal od razu, kiedy usiadła na parapecie. Jeszcze go powiążą jakkolwiek z tą Gryfonką, a w końcu łączyły ich tylko notatki dziewczyny, które trzymał w dłoni.
Wykrzywił nieco usta w zamyśleniu, trochę groteskowo z resztą, po czym spojrzał na dziewczynę.
- Nie, nadal tego nie czuję.
Bawił się póki tylko mógł. Póki miał chwilę spokoju i nikt nie truł mu tyłka, co działo się zazwyczaj o tej porze. Dobra, była tu ta dziewczyna, ale sam się w to wpakował i mógł się poświecić i pozwolić jej przebywać w swoim towarzystwie.
- Kosza...? Komu? - szczerze sie zdziwił. Wiedział tylko o tym, że chłopak się w niej podkochiwał, ale o odrzuceniu nie miał bladego pojęcia. Chłopak się zapewne nie pochwalił taką porażką.
- Jak dla mnie jesteś. - wzruszył lekko ramionami, przeglądając spokojnie jej notatki z Historii Magii, sprawdzając, czy w swoim niczego nie zapomniał.
Wykrzywił nieco usta w zamyśleniu, trochę groteskowo z resztą, po czym spojrzał na dziewczynę.
- Nie, nadal tego nie czuję.
Bawił się póki tylko mógł. Póki miał chwilę spokoju i nikt nie truł mu tyłka, co działo się zazwyczaj o tej porze. Dobra, była tu ta dziewczyna, ale sam się w to wpakował i mógł się poświecić i pozwolić jej przebywać w swoim towarzystwie.
- Kosza...? Komu? - szczerze sie zdziwił. Wiedział tylko o tym, że chłopak się w niej podkochiwał, ale o odrzuceniu nie miał bladego pojęcia. Chłopak się zapewne nie pochwalił taką porażką.
- Jak dla mnie jesteś. - wzruszył lekko ramionami, przeglądając spokojnie jej notatki z Historii Magii, sprawdzając, czy w swoim niczego nie zapomniał.
- Liv Mendez
Re: Korytarz
Wto Gru 09, 2014 7:32 pm
Zacisnęła zęby, gdy ten, po raz kolejny nie oddał jej notatek. Z jednej strony, chciał już się poddać. Niech se wsadzi te zapiski gdzie se chce. Ale spędziła nad nimi tyle czasu… A po za tym Gryfoni nigdy się nie poddają!!! Nie, nie, nie… Nie będzie kolejny raz przepisywać tego wszystkiego od początku. A mogła wybrać inny korytarz. Nie spotkałaby go. Z drugiej strony, mogłaby nie być taką niezdarą, wtedy nie wywróciłaby się, a on nie zabrałby notatek. Spokojnie ominęłaby Ślizgona i wszyscy byliby zadowoleni.
- Black, nie każ mi zabierać tego siłą – powiedziała. Nie chciała się tu pojedynkować. Tylko tego jej brakował. Za to, ma starszego brata i nie raz musiała mu siłą coś zabierać, więc zna pare sztuczek. Chociaż, jakoś nie chciałaby ich teraz wykorzystywać.
Czyli kumpel niczym się nie pochwalił. Liv uniosła ze zdziwienia brwi.
- Twój kumpel. Jak jesteście w grupce zawsze jest z wami. – Chciała powiedzieć jego imię, ale o dziwo albo go nie znała, albo zapomniała jak brzmiało. – Taki puszysty. – Może się do myśli o kim mowa. Jako jedyny, z całej ekipy nie był chudy. W ogóle, czemu oni się z nim zadawali? Najmądrzejszy to on nie był… Do najprzystojniejszych również się nie zaliczał… Zapewne odstraszał im dziewczyny… Zastanawiające, naprawdę zastanawiające….
Jak dobrze, że przypomina Gryfona. Była po części z tego dumna. Spojrzała na chłopaka.
- Nie czytaj ich! Może tam są moje prywatne, miłosne listy, co? I nie chce żeby ktokolwiek o nich wiedział? – Oczywiście w notatkach był jedynie referat z Historii Magii i notatki z OPCM oraz Astronomii. Jednak miała nadzieje, że to powstrzyma chłopaka przed czytaniem zawartości. Nie lubiła, gdy ktokolwiek bez jej zgody rusza jej prywatne rzeczy.
- Dobra Black. Co chcesz w zamian za te notatki? – ostatnia próba. Jak wymyśli coś głupiego siłą wyrwie mu je z ręki.
- Black, nie każ mi zabierać tego siłą – powiedziała. Nie chciała się tu pojedynkować. Tylko tego jej brakował. Za to, ma starszego brata i nie raz musiała mu siłą coś zabierać, więc zna pare sztuczek. Chociaż, jakoś nie chciałaby ich teraz wykorzystywać.
Czyli kumpel niczym się nie pochwalił. Liv uniosła ze zdziwienia brwi.
- Twój kumpel. Jak jesteście w grupce zawsze jest z wami. – Chciała powiedzieć jego imię, ale o dziwo albo go nie znała, albo zapomniała jak brzmiało. – Taki puszysty. – Może się do myśli o kim mowa. Jako jedyny, z całej ekipy nie był chudy. W ogóle, czemu oni się z nim zadawali? Najmądrzejszy to on nie był… Do najprzystojniejszych również się nie zaliczał… Zapewne odstraszał im dziewczyny… Zastanawiające, naprawdę zastanawiające….
Jak dobrze, że przypomina Gryfona. Była po części z tego dumna. Spojrzała na chłopaka.
- Nie czytaj ich! Może tam są moje prywatne, miłosne listy, co? I nie chce żeby ktokolwiek o nich wiedział? – Oczywiście w notatkach był jedynie referat z Historii Magii i notatki z OPCM oraz Astronomii. Jednak miała nadzieje, że to powstrzyma chłopaka przed czytaniem zawartości. Nie lubiła, gdy ktokolwiek bez jej zgody rusza jej prywatne rzeczy.
- Dobra Black. Co chcesz w zamian za te notatki? – ostatnia próba. Jak wymyśli coś głupiego siłą wyrwie mu je z ręki.
- Regulus Black
Re: Korytarz
Sro Gru 10, 2014 8:47 pm
Momentalnie prychnął, powstrzymując ciepły wybuch śmiechu. Gdyby zaczął się tutaj taczać pewnie zwróciłby uwagę wszystkich ludzi, nawet tych przebywających na zewnątrz.
Czym ona chciała mu zabrać swoje notatki? Siłą? Niby jaką?
- Tymi cienkimi ramionkami chcesz mi je zabrać? - spytał, szczerze rozbawiony. Widać to było po cieplutkich iskrach w oczach i lekko zaczerwienionych policzkach, które nabrały takiegoż koloru przez powstrzymywanie śmiechu. Nie były mocno widoczne przez jego naturalnie bladą skórę, porównywalną do wampirzej...
O Syriuszu dało się powiedzieć tak samo. Ale to nie znaczy, że byli podobni! Oczywiście, że nie byli.
- Ten? On dzieli ze mną dormitorium... Szepcze imię pewnej dziewczyny przez sen od jakiegoś czasu. - zrobił minę pełną zastanowienia, oczywiście udawanego. Jak ona miała na imię... hm... Ach tak, Liv!
Mówił to tak, jakby zupełnie nie wiedział, że chodzi właśnie o tą tu obok, ale już po jego uśmieszku widać było, że się z nią droczy. Z resztą, to był pierwszy raz, kiedy wypowiedział jej imię.
- Tym bardziej chcę je zobaczyć! Co, jeśli znajdę coś zaadresowanego do mnie?
Szczerze to nie miał na to ochoty... Prawdopodobnie byłby zniesmaczony, gdyby jakaś nieznajoma dama zaczęła mdleć na jego widok (nie, żeby wiele dziewcząt tak nie robiło). On tylko przejrzał całość, nawet nie czytając ze zrozumieniem, zaczepiając wzrok na nazwiskach i nazwach własnych. O wszystkim wspomniał.
- Nie musisz nic robić, Mendez. - powiedział spokojnym głosem, po czym zeskoczył z parapetu. Wręczył dziewczynie notatki, uśmiechając sie pod nosem, swoim typowym sposobem.
Czym ona chciała mu zabrać swoje notatki? Siłą? Niby jaką?
- Tymi cienkimi ramionkami chcesz mi je zabrać? - spytał, szczerze rozbawiony. Widać to było po cieplutkich iskrach w oczach i lekko zaczerwienionych policzkach, które nabrały takiegoż koloru przez powstrzymywanie śmiechu. Nie były mocno widoczne przez jego naturalnie bladą skórę, porównywalną do wampirzej...
O Syriuszu dało się powiedzieć tak samo. Ale to nie znaczy, że byli podobni! Oczywiście, że nie byli.
- Ten? On dzieli ze mną dormitorium... Szepcze imię pewnej dziewczyny przez sen od jakiegoś czasu. - zrobił minę pełną zastanowienia, oczywiście udawanego. Jak ona miała na imię... hm... Ach tak, Liv!
Mówił to tak, jakby zupełnie nie wiedział, że chodzi właśnie o tą tu obok, ale już po jego uśmieszku widać było, że się z nią droczy. Z resztą, to był pierwszy raz, kiedy wypowiedział jej imię.
- Tym bardziej chcę je zobaczyć! Co, jeśli znajdę coś zaadresowanego do mnie?
Szczerze to nie miał na to ochoty... Prawdopodobnie byłby zniesmaczony, gdyby jakaś nieznajoma dama zaczęła mdleć na jego widok (
- Nie musisz nic robić, Mendez. - powiedział spokojnym głosem, po czym zeskoczył z parapetu. Wręczył dziewczynie notatki, uśmiechając sie pod nosem, swoim typowym sposobem.
- Liv Mendez
Re: Korytarz
Czw Gru 11, 2014 8:20 pm
Liv zauważyła, że chłopak po raz kolejny dzisiejszego dnia próbuje powstrzymać się od śmiechu. I to jeszcze od śmiechu wywołanego przez jej zachowanie. Wyprostowała się i spojrzała na niego.
- Przepraszam, Black. Czy Ty uważasz, że nie potrafię się bić? – Miała ochotę go uderzyć za to w ramię, ale powstrzymała się, gdyż dziwnie by to wyglądało. A po za tym, to zapewne powiedział by, że nawet nie poczuł. Ale ona naprawdę ma sporo siły. Może na taką nie wygląda. Jednak pozory mogą mylić. – A śmiej się śmiej, ja wiem swoje. – W gruncie rzeczy, co ją obchodziło czy jej wierzy czy też nie. To zwykły Ślizgon. Nie przejmowała się jego zdaniem.
Usłyszała swoje imię i nagle na jej twarzy pojawił się spory rumieniec. Było jej strasznie głupio. Nie miała pojęcia, że ten chłopak wymawia jej imie przez sen. Miała jedynie ogromną nadzieję, że nikt więcej oprócz Blacka tego nie usłyszał. Zakryła twarz dłońmi i lekko potrząsnęła głową, jakby chciała odgonić od siebie tę myśl
- Jaki wstyd. – Podniosła głowę i spojrzała na chłopaka. – Black, powiedz mi, że tylko Ty to słyszałeś… - Powiedziała zrezygnowana. Jeszcze się rozniesie po szkole, a ona naprawdę nie chce być kojarzona z tamtym gościem. Od dzisiaj będzie go unikać, jak tylko będzie mogła.
- Nie martw się, do Ciebie na pewno bym nie napisała – tak, jeszcze brakowało, żeby pisała do niego listy miłosne. Normalnego listu do niego by nie wysłała, bo i po co, a miłosny tak trzy razy.
Po chwili Liv zamarła. Chłopak stał przed nią i oddawał jej notatki. Normalnie nie wierzyła własnym oczom. Dziwne, że nie chciał dłużej się targować. Zapewne znudziła mu się. No i dobrze. Liv sięgnęła po stosik kartek i wzięła je od chłopaka. Schowała do torby i ponownie przeniosła wzrok na Ślizgona.
- Dzięki Black. – Uśmiechnęła się przyjaźnie. Cieszyła się, że odzyskała swoją własność i, że nie musiała robić jakiś dziwnych niestworzonych rzeczy. Jak na Ślizgona zachował się w miare porządnie.
- Przepraszam, Black. Czy Ty uważasz, że nie potrafię się bić? – Miała ochotę go uderzyć za to w ramię, ale powstrzymała się, gdyż dziwnie by to wyglądało. A po za tym, to zapewne powiedział by, że nawet nie poczuł. Ale ona naprawdę ma sporo siły. Może na taką nie wygląda. Jednak pozory mogą mylić. – A śmiej się śmiej, ja wiem swoje. – W gruncie rzeczy, co ją obchodziło czy jej wierzy czy też nie. To zwykły Ślizgon. Nie przejmowała się jego zdaniem.
Usłyszała swoje imię i nagle na jej twarzy pojawił się spory rumieniec. Było jej strasznie głupio. Nie miała pojęcia, że ten chłopak wymawia jej imie przez sen. Miała jedynie ogromną nadzieję, że nikt więcej oprócz Blacka tego nie usłyszał. Zakryła twarz dłońmi i lekko potrząsnęła głową, jakby chciała odgonić od siebie tę myśl
- Jaki wstyd. – Podniosła głowę i spojrzała na chłopaka. – Black, powiedz mi, że tylko Ty to słyszałeś… - Powiedziała zrezygnowana. Jeszcze się rozniesie po szkole, a ona naprawdę nie chce być kojarzona z tamtym gościem. Od dzisiaj będzie go unikać, jak tylko będzie mogła.
- Nie martw się, do Ciebie na pewno bym nie napisała – tak, jeszcze brakowało, żeby pisała do niego listy miłosne. Normalnego listu do niego by nie wysłała, bo i po co, a miłosny tak trzy razy.
Po chwili Liv zamarła. Chłopak stał przed nią i oddawał jej notatki. Normalnie nie wierzyła własnym oczom. Dziwne, że nie chciał dłużej się targować. Zapewne znudziła mu się. No i dobrze. Liv sięgnęła po stosik kartek i wzięła je od chłopaka. Schowała do torby i ponownie przeniosła wzrok na Ślizgona.
- Dzięki Black. – Uśmiechnęła się przyjaźnie. Cieszyła się, że odzyskała swoją własność i, że nie musiała robić jakiś dziwnych niestworzonych rzeczy. Jak na Ślizgona zachował się w miare porządnie.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach