- Irytek
Re: Korytarz
Sob Lut 27, 2016 1:14 am
Samo wyobrażenie co poniektórych, dla większości ludzi zupełnie normalnych, potraw było dla rudzielca odpychające. Zazwyczaj odczuwał tylko lekkie obrzydzenie, ale teraz był w cudzym ciele, a puchonka jaką kontrolował nieco gorzej radziła sobie z takimi wizjami.
- Co ty gadasz... - czuł się słabo i źle, ale nie bardzo rozumiał czemu. Mimo wszystko jednak nie zamierzał tego dłużej znosić, skoro i tak nie było wokół świadków. Zostawił ofiarę w spokoju, a kiedy nastolatka odzyskała świadomość, pierwsze co zrobiła to wyrwała się Darkównie i z zasłaniając usta dłonią pobiegła w stronę najbliższej łazienki. Czy zdążyła na czas? To nie był już ich problem, bo skręcając za róg zniknęła im z pola widzenia.
- To było dziwne. - mruknął poltergeist, pojawiając się obok Natalie. To doświadczenie przypomniało mu dlaczego przestał bawić się w opętywanie niedługo po tym, gdy odkrył, że jest do niego zdolny. Dopiero niedawno odświeżył tę sztuczkę, ale chyba przestanie jej jednak nadużywać. Tylko, że oznaczało to również powrót do pilnowania się. Westchnął niezadowolony. I co teraz?
- Co ty gadasz... - czuł się słabo i źle, ale nie bardzo rozumiał czemu. Mimo wszystko jednak nie zamierzał tego dłużej znosić, skoro i tak nie było wokół świadków. Zostawił ofiarę w spokoju, a kiedy nastolatka odzyskała świadomość, pierwsze co zrobiła to wyrwała się Darkównie i z zasłaniając usta dłonią pobiegła w stronę najbliższej łazienki. Czy zdążyła na czas? To nie był już ich problem, bo skręcając za róg zniknęła im z pola widzenia.
- To było dziwne. - mruknął poltergeist, pojawiając się obok Natalie. To doświadczenie przypomniało mu dlaczego przestał bawić się w opętywanie niedługo po tym, gdy odkrył, że jest do niego zdolny. Dopiero niedawno odświeżył tę sztuczkę, ale chyba przestanie jej jednak nadużywać. Tylko, że oznaczało to również powrót do pilnowania się. Westchnął niezadowolony. I co teraz?
- Natalie Dark
Re: Korytarz
Sob Lut 27, 2016 7:49 am
Dziewczyna nagle zerwała się z miejsca i wystrzeliła w stronę łazienki, co trochę nie pasowało Darkównie do odruchów poltergeista, który tym razem pojawił się koło niej już jako on.
Natalie odprowadziła nastolatkę wzrokiem, a gdy ta zniknęła za zakrętem, Ślizgonka cicho się zaśmiała.
Biedne dziewczę... ale ta sytuacja i tak była strasznie zabawna.
Opanowała śmiech i odwróciła się w stronę rudzielca. Nadal uśmiechała się jednym kącikiem ust.
- A więc kiedy kogoś opętujesz, to przejmujesz jego ciało ze wszystkimi wadami i zaletami - mruknęła. - To działa dla ciebie gorzej niż myślałam - parsknęła.
Czy ona znów robiła sobie w głowie notatki uzupełniające na temat działania jego mocy? Jak widać. Ona zawsze tworzyła w głowie listy mocnych i słabych cech przeciwników , a że zdobycie czegoś o kawalarzu przychodziło trudniej, niż w przypadku reszty, trzeba mu było gorąco dziękować za każde odsłonienie się.
Natalie odprowadziła nastolatkę wzrokiem, a gdy ta zniknęła za zakrętem, Ślizgonka cicho się zaśmiała.
Biedne dziewczę... ale ta sytuacja i tak była strasznie zabawna.
Opanowała śmiech i odwróciła się w stronę rudzielca. Nadal uśmiechała się jednym kącikiem ust.
- A więc kiedy kogoś opętujesz, to przejmujesz jego ciało ze wszystkimi wadami i zaletami - mruknęła. - To działa dla ciebie gorzej niż myślałam - parsknęła.
Czy ona znów robiła sobie w głowie notatki uzupełniające na temat działania jego mocy? Jak widać. Ona zawsze tworzyła w głowie listy mocnych i słabych cech przeciwników , a że zdobycie czegoś o kawalarzu przychodziło trudniej, niż w przypadku reszty, trzeba mu było gorąco dziękować za każde odsłonienie się.
- Irytek
Re: Korytarz
Nie Lut 28, 2016 8:48 pm
No, jasne. Jak zwykle go analizowała! Przewrócił tylko oczami słysząc jej komentarz i wzruszył ramionami.
- Najwidoczniej. - nie lubił przyznawać się do tego co mogło o nim źle świadczyć. I bardzo dobrze, że nie czytał w myślach Darkówny, bo gdyby wiedział, że uważa go za "przeciwnika", to chyba znowu poleciałby zamrażać jakiś zakątek zamku.
Niestety, był wrażliwy. Ha, nie co do wszystkiego! Ale bywa, że za mocno się zaangażuje w jakąś relację i wtedy potrafi mocno przereagowywać. A, jak już Natalie z pewnością zauważyła, relacja z nią była dla niego szczególnie ważna. Tylko, że znowu nie wiedział jak ma się wobec niej zachowywać...
Wciąż miał kaca moralnego za ostatnią noc. Nie za to co robił w ciałach tych uczniów, skądże! To się nie liczyło! Tylko za całą resztę na której mógł go ktoś przyłapać i przykablować. Gdyby Maggie się dowiedziała... Bał się nawet, że zobaczy go obok Natalie, więc stał się niewidzialnym, pozostając jednak fizycznym. Tej formy najrzadziej używał, bo nie lubił się kryć po kątach. Chciał by go widziano i pamiętano o nim, ale czasem zakradał się i znikąd kogoś popychał czy czymś rzucał. Teraz oparł się o plecy ślizgonki i ze znudzeniem, a może bardziej poczuciem przegranej, zaczął miziać ją zimnymi palcami po karku. Chociaż tyle chciał...
- Najwidoczniej. - nie lubił przyznawać się do tego co mogło o nim źle świadczyć. I bardzo dobrze, że nie czytał w myślach Darkówny, bo gdyby wiedział, że uważa go za "przeciwnika", to chyba znowu poleciałby zamrażać jakiś zakątek zamku.
Niestety, był wrażliwy. Ha, nie co do wszystkiego! Ale bywa, że za mocno się zaangażuje w jakąś relację i wtedy potrafi mocno przereagowywać. A, jak już Natalie z pewnością zauważyła, relacja z nią była dla niego szczególnie ważna. Tylko, że znowu nie wiedział jak ma się wobec niej zachowywać...
Wciąż miał kaca moralnego za ostatnią noc. Nie za to co robił w ciałach tych uczniów, skądże! To się nie liczyło! Tylko za całą resztę na której mógł go ktoś przyłapać i przykablować. Gdyby Maggie się dowiedziała... Bał się nawet, że zobaczy go obok Natalie, więc stał się niewidzialnym, pozostając jednak fizycznym. Tej formy najrzadziej używał, bo nie lubił się kryć po kątach. Chciał by go widziano i pamiętano o nim, ale czasem zakradał się i znikąd kogoś popychał czy czymś rzucał. Teraz oparł się o plecy ślizgonki i ze znudzeniem, a może bardziej poczuciem przegranej, zaczął miziać ją zimnymi palcami po karku. Chociaż tyle chciał...
- Natalie Dark
Re: Korytarz
Nie Lut 28, 2016 9:15 pm
Wiele osób mogłoby się przerazić tym, jak bogatą teczkę już posiadali w głowie Darkówny. Ulubione rzeczy, słabości, fobie, pragnienia, historia... Kiedy ją ktoś interesował, to ona automatycznie zaczynała chłonąć informacje o nim z różnych źródeł i odpowiednio szufladkować, by móc je wyciągnąć, gdy były potrzebne. W jej głowie każdy był kiedyś przeciwnikiem i musiała się przygotować na każdą ewentualność.
Odcięła się jednak od tego tematu. Informacja dotycząca opętywań została nieodwracalnie zapisana, a myśli Ślizgonki pobiegły dalej.
Zmarszczyła brwi, zaskoczona.
- Chwila, czemu zniknąłeś? - zapytała zbita z tropu.
Zwykle się tak nie zachowuje. Nie opętuje ludzi. Nie ukrywa się...
Kiedy doszła do ukrywania i zaczęła je łączyć z posiadanymi informacjami, zapaliła jej się w głowie lampka. Zaśmiała się i zerknęła w miejsce, gdzie spodziewała się znaleźć niewidzialną głowę rudzielca.
- Czy ja ci nie mówiłam, żebyś nie panikował? - zapytała lekko rozbawiona.
No tak. Wydarzenia sprzed kilku godzin, nad którymi Darkówna jakoś przeszła do porządku dziennego u niego najwidoczniej wywoływały nieco więcej komplikacji.
- Nie musisz się do mnie podkradać w czyimś ciele i nie musisz być niewidzialny, jak ze mną rozmawiasz. Sulivan cię nie zje. Oficjalnie jesteś czysty jak łza i nic się nie stanie. Jeśli będziesz się zachowywał naturalnie. - Przy ostatnim zdaniu wzruszyła ramionami.
Odcięła się jednak od tego tematu. Informacja dotycząca opętywań została nieodwracalnie zapisana, a myśli Ślizgonki pobiegły dalej.
Zmarszczyła brwi, zaskoczona.
- Chwila, czemu zniknąłeś? - zapytała zbita z tropu.
Zwykle się tak nie zachowuje. Nie opętuje ludzi. Nie ukrywa się...
Kiedy doszła do ukrywania i zaczęła je łączyć z posiadanymi informacjami, zapaliła jej się w głowie lampka. Zaśmiała się i zerknęła w miejsce, gdzie spodziewała się znaleźć niewidzialną głowę rudzielca.
- Czy ja ci nie mówiłam, żebyś nie panikował? - zapytała lekko rozbawiona.
No tak. Wydarzenia sprzed kilku godzin, nad którymi Darkówna jakoś przeszła do porządku dziennego u niego najwidoczniej wywoływały nieco więcej komplikacji.
- Nie musisz się do mnie podkradać w czyimś ciele i nie musisz być niewidzialny, jak ze mną rozmawiasz. Sulivan cię nie zje. Oficjalnie jesteś czysty jak łza i nic się nie stanie. Jeśli będziesz się zachowywał naturalnie. - Przy ostatnim zdaniu wzruszyła ramionami.
- Irytek
Re: Korytarz
Nie Lut 28, 2016 9:45 pm
- Ja wcale nie panikuję. - odparł z pretensją, bo co ona sobie myślała? Znikąd wymyślała takie oskarżenia, a on zwyczajnie miał ochotę pobyć niewidzialnym. Gdyby potrafiła znikać, też by to robiła bez powodu. Po chwili jednak doszły do niego pozostałe słowa Nat i prychnął cicho.
- Z tobą nigdy nic nie wiadomo. - przyciszył głos, tak by tylko ślizgonka mogła go usłyszeć.
- Wolę nie ryzykować, że znowu coś odwalisz. - nie żeby to nie było przyjemne i pochłaniające, ale jak serio ich ktoś przyłapie to... to... Szczerze mówiąc nawet nie był pewien co wtedy, ale przerażało go to na równi z Baronem. Meggs tak trudno było utrzymać w radosnym stanie. Nawet jak się starał, to i tak zawsze zrobił coś, co jej nie pasowało, a fochy martwej, mieszkającej z tobą na stałe dziewczyny są serio uciążliwe. Może, gdyby mu na niej nie zależało, nie przejmowałby się jej smutkiem i złością. Ale kochał ją, na swój pokręcony, irytkowy sposób. Tylko, że teraz kochał również jeszcze kogoś innego. A wierność? Znał ją tylko z teorii i nie palił się do praktyki.
- Z tobą nigdy nic nie wiadomo. - przyciszył głos, tak by tylko ślizgonka mogła go usłyszeć.
- Wolę nie ryzykować, że znowu coś odwalisz. - nie żeby to nie było przyjemne i pochłaniające, ale jak serio ich ktoś przyłapie to... to... Szczerze mówiąc nawet nie był pewien co wtedy, ale przerażało go to na równi z Baronem. Meggs tak trudno było utrzymać w radosnym stanie. Nawet jak się starał, to i tak zawsze zrobił coś, co jej nie pasowało, a fochy martwej, mieszkającej z tobą na stałe dziewczyny są serio uciążliwe. Może, gdyby mu na niej nie zależało, nie przejmowałby się jej smutkiem i złością. Ale kochał ją, na swój pokręcony, irytkowy sposób. Tylko, że teraz kochał również jeszcze kogoś innego. A wierność? Znał ją tylko z teorii i nie palił się do praktyki.
- Natalie Dark
Re: Korytarz
Nie Lut 28, 2016 10:09 pm
Tak, tak. Nie panikujesz. Tylko zacząłeś mieć schizy, że ktoś cię przyłapie na najzwyklejszej rozmowie ze mną.
Westchnęła i przewróciła oczami.
- Taki już mój urok. Jak byłam przewidywalna, to twierdziłeś, że cię nudzę - odparła lekkim tonem i wzruszyła ramionami. Mówiła nieco ciszej, bo skoro już zamierzał się ukrywać, to nie będzie go od tego na siłę odwodziła. Po prostu nie miała też ochoty gadać na głos w pustą przestrzeń. To źle wyglądało.
Zaśmiała się i powoli odwróciła w kierunku, w którym szła wcześniej.
- Ja odwalę? Ostatnio to ty się na mnie rzuciłeś w ciałach dwóch uczniów - mówiąc to niezamierzanie się skrzywiła.
Ohyda.
Dotyk obcych osób ją odpychał. Zwłaszcza taki. Im dłużej myślała o tym co zaszło, tym większą miała ochotę się cała zdezynfekować.
Ruszyła przed siebie.
- Jeśli zamierzasz być dalej niewidzialny, to chodź za mną. Nie chcę tu stać jak ten kołek - mruknęła w jego stronę.
- Poza tym, przy świadkach i tak by mi nic nie "odwaliło". To ci mogę obiecać. Pocieszony? - Uniosła jedną brew.
Za kogo ty mnie masz? Dobra, może złe pytanie. Ostatnio jestem diabłem w ludzkiej skórze i ty jako jeden masz na to dowody.
Westchnęła i przewróciła oczami.
- Taki już mój urok. Jak byłam przewidywalna, to twierdziłeś, że cię nudzę - odparła lekkim tonem i wzruszyła ramionami. Mówiła nieco ciszej, bo skoro już zamierzał się ukrywać, to nie będzie go od tego na siłę odwodziła. Po prostu nie miała też ochoty gadać na głos w pustą przestrzeń. To źle wyglądało.
Zaśmiała się i powoli odwróciła w kierunku, w którym szła wcześniej.
- Ja odwalę? Ostatnio to ty się na mnie rzuciłeś w ciałach dwóch uczniów - mówiąc to niezamierzanie się skrzywiła.
Ohyda.
Dotyk obcych osób ją odpychał. Zwłaszcza taki. Im dłużej myślała o tym co zaszło, tym większą miała ochotę się cała zdezynfekować.
Ruszyła przed siebie.
- Jeśli zamierzasz być dalej niewidzialny, to chodź za mną. Nie chcę tu stać jak ten kołek - mruknęła w jego stronę.
- Poza tym, przy świadkach i tak by mi nic nie "odwaliło". To ci mogę obiecać. Pocieszony? - Uniosła jedną brew.
Za kogo ty mnie masz? Dobra, może złe pytanie. Ostatnio jestem diabłem w ludzkiej skórze i ty jako jeden masz na to dowody.
- Irytek
Re: Korytarz
Nie Lut 28, 2016 10:23 pm
Miała rację, jak zwykle. Kochał jej nieprzewidywalność, zwłaszcza, jeśli objawiała się nagłym całowaniem go, albo...
- Nie moja wina, że jesteś atrakcyjna i ludzie się na ciebie rzucają. - nikt mu nic nie udowodni. Znała prawdę, on znał prawdę, ale nie przyzna się do niej, nawet będąc z nią sam na sam. Oficjalnie wciąż trzymał się tego co wcześniej powtórzył.
- Ja nie mam z tym nic wspólnego. W końcu nic między nami nie ma, a jeśli nawet było, to nie powinno się powtórzyć.
Ruszył za nią, rezygnując z fizyczności i pozostając jedynie niedostrzegalną mgiełką zimniejszego powietrza. Kiedy obiecała mu zachowywać się jak należy przy świadkach i spytała czy go to satysfakcjonuje, pierwsze co mu przyszło do głowy to jedna, zdecydowana myśl.
Szkoda...
On naprawdę sam już nie wiedział czego chce! Kiedy Natalie inicjowała bliskość, czuł się rozgrzeszony, przynajmniej dopóki niczego nie odwzajemniał. Było to przyjemne i w pewnym sensie darmowe. Same plusy. Ale z drugiej strony właśnie przez to, że to było takie miłe i wyczekiwane, ciężko było mu się opanować i trzymać ręce przy sobie. A w momencie, gdy sam zacząłby ją obejmować i oddawać pocałunki, dla każdego stałoby się jasne, że jest równie winny co ona.
- Tia... Bardzo... - odpowiedział dla świętego spokoju. Nie było w tym jednak ani krztyny przekonania.
- Nie moja wina, że jesteś atrakcyjna i ludzie się na ciebie rzucają. - nikt mu nic nie udowodni. Znała prawdę, on znał prawdę, ale nie przyzna się do niej, nawet będąc z nią sam na sam. Oficjalnie wciąż trzymał się tego co wcześniej powtórzył.
- Ja nie mam z tym nic wspólnego. W końcu nic między nami nie ma, a jeśli nawet było, to nie powinno się powtórzyć.
Ruszył za nią, rezygnując z fizyczności i pozostając jedynie niedostrzegalną mgiełką zimniejszego powietrza. Kiedy obiecała mu zachowywać się jak należy przy świadkach i spytała czy go to satysfakcjonuje, pierwsze co mu przyszło do głowy to jedna, zdecydowana myśl.
Szkoda...
On naprawdę sam już nie wiedział czego chce! Kiedy Natalie inicjowała bliskość, czuł się rozgrzeszony, przynajmniej dopóki niczego nie odwzajemniał. Było to przyjemne i w pewnym sensie darmowe. Same plusy. Ale z drugiej strony właśnie przez to, że to było takie miłe i wyczekiwane, ciężko było mu się opanować i trzymać ręce przy sobie. A w momencie, gdy sam zacząłby ją obejmować i oddawać pocałunki, dla każdego stałoby się jasne, że jest równie winny co ona.
- Tia... Bardzo... - odpowiedział dla świętego spokoju. Nie było w tym jednak ani krztyny przekonania.
- Natalie Dark
Re: Korytarz
Nie Lut 28, 2016 10:39 pm
Zaśmiała się bezgłośnie.
- Chyba wolałabym, żeby obce osoby okazywały mi to w nieco inny sposób. Nie jestem kurtyzaną by dawać się wszystkim obłapiać - stwierdziła, zanim zdała sobie sprawę z tego, że ładnie się wpakuje, jeśli poltergeist nie zna tego słowa i postanowi o nie zapytać.
Ktoś w ogóle miał mu to okazje wyjaśnić? W szkole nie ma tego zjawiska... chyba...
Pokiwała głową.
Tak, tak. Jasne, oczywiście, oczywiiiiście.
- Czyli w takim razie wszystko jest po staremu i możemy dalej się swobodnie spotykać i rozmawiać? Przecież nie ma powodu, by było w tym coś dziwnego. - Jej ton mógł dać mu do zrozumienia, że średnio to kupuje, ale może udawać, że nic nie zaszło. Tak długo, jak będzie sobie tego życzył.
Przewróciła oczami.
Serio. Ile w tym bólu.
- Przy Maggie chyba po praz pierwszy boisz się konsekwencji swych czynów - zauważyła po chwili, marszcząc brwi.
- W ogóle relacja z nią cię zmienia. Jak się wam układa? Przestała cię co drugi dzień unikać? - zażartowała, ale w jej głosie słychać było jakiś cień troski. Mówiła zupełnie normalnie. Jakby nie było tej rozmowy "na temat tego co się nie zdarzyło" i "to co się nie zdarzyło" też nie miało miejsca. Teraz była tylko rozmowa. Taka jak zawsze. Tego przecież chciał, prawda? A przynajmniej tak powiedział, więc zamierzała się do tego stosować.
- Chyba wolałabym, żeby obce osoby okazywały mi to w nieco inny sposób. Nie jestem kurtyzaną by dawać się wszystkim obłapiać - stwierdziła, zanim zdała sobie sprawę z tego, że ładnie się wpakuje, jeśli poltergeist nie zna tego słowa i postanowi o nie zapytać.
Ktoś w ogóle miał mu to okazje wyjaśnić? W szkole nie ma tego zjawiska... chyba...
Pokiwała głową.
Tak, tak. Jasne, oczywiście, oczywiiiiście.
- Czyli w takim razie wszystko jest po staremu i możemy dalej się swobodnie spotykać i rozmawiać? Przecież nie ma powodu, by było w tym coś dziwnego. - Jej ton mógł dać mu do zrozumienia, że średnio to kupuje, ale może udawać, że nic nie zaszło. Tak długo, jak będzie sobie tego życzył.
Przewróciła oczami.
Serio. Ile w tym bólu.
- Przy Maggie chyba po praz pierwszy boisz się konsekwencji swych czynów - zauważyła po chwili, marszcząc brwi.
- W ogóle relacja z nią cię zmienia. Jak się wam układa? Przestała cię co drugi dzień unikać? - zażartowała, ale w jej głosie słychać było jakiś cień troski. Mówiła zupełnie normalnie. Jakby nie było tej rozmowy "na temat tego co się nie zdarzyło" i "to co się nie zdarzyło" też nie miało miejsca. Teraz była tylko rozmowa. Taka jak zawsze. Tego przecież chciał, prawda? A przynajmniej tak powiedział, więc zamierzała się do tego stosować.
- Irytek
Re: Korytarz
Nie Lut 28, 2016 10:55 pm
- ...nie jesteś czym? Kurtyną? - szkoda, że nie widziała teraz jego miny. Gdyby znak zapytania miał twarz, to byłby on twarzą Iryta w tym dokładnie momencie.
- No... Ostatnio jak gadaliśmy i Meggs widziała to też się zezłościła... - przypomniał sobie ich spotkanie we trójkę w wieży. Wtedy przecież nie robił z Nat nic złego, a jednak Sulivan i tak zwiała z fochem. On się zaczynał bać do kogokolwiek odzywać, bo ona jeszcze dopatrzy się w tym kolejnych problemów. Żarty też na razie odpuścił, bo nie ma pewności z kim się ona przyjaźni, a z kim jeszcze nie.
- Pfff, nie przesadzaj. Nie wiem co to strach. - hahaha, ale tak na serio, żarty na bok; bał się konsekwencji swych czynów, gdy wiedział, że mogą one angażować osobę Krwawego, więc to nie pierwszy i pewnie nie jedyny raz. Tylko, że ten psychol jednak mniej wymagał i dawał jasne warunki. Nie był zakochaną w nim kobietą i dzięki losowi za to.
- Nie unika mnie co drugi dzień... - chociaż może? Nie liczył i nie chciało mu się zaczynać.
- Jest (chyba) dobrze. Wszystko (chyba) gra. Jest... fajnie, no. - nie wiedział co jeszcze ma powiedzieć. W ogóle mało miał do gadania na temat tego związku. Był miły, gdy wszystko się układało. Całowali się jak się widywali. Gapili się razem przez okno. Czasem porozmawiali. Takie tam...nudne zwykłe rzeczy.
- No... Ostatnio jak gadaliśmy i Meggs widziała to też się zezłościła... - przypomniał sobie ich spotkanie we trójkę w wieży. Wtedy przecież nie robił z Nat nic złego, a jednak Sulivan i tak zwiała z fochem. On się zaczynał bać do kogokolwiek odzywać, bo ona jeszcze dopatrzy się w tym kolejnych problemów. Żarty też na razie odpuścił, bo nie ma pewności z kim się ona przyjaźni, a z kim jeszcze nie.
- Pfff, nie przesadzaj. Nie wiem co to strach. - hahaha, ale tak na serio, żarty na bok; bał się konsekwencji swych czynów, gdy wiedział, że mogą one angażować osobę Krwawego, więc to nie pierwszy i pewnie nie jedyny raz. Tylko, że ten psychol jednak mniej wymagał i dawał jasne warunki. Nie był zakochaną w nim kobietą i dzięki losowi za to.
- Nie unika mnie co drugi dzień... - chociaż może? Nie liczył i nie chciało mu się zaczynać.
- Jest (chyba) dobrze. Wszystko (chyba) gra. Jest... fajnie, no. - nie wiedział co jeszcze ma powiedzieć. W ogóle mało miał do gadania na temat tego związku. Był miły, gdy wszystko się układało. Całowali się jak się widywali. Gapili się razem przez okno. Czasem porozmawiali. Takie tam...
- Natalie Dark
Re: Korytarz
Nie Lut 28, 2016 11:14 pm
- Nie, nie kurtyną. "Kurtyzaną". Może kiedyś ci wyjaśnię. Nie ważne. - Pokręciła głową.
Obyś zapomniał i obym nigdy nie musiała.
Przywołała w myślach ostanie wspomnienia, jakie mogła powiązać z osobą Sulivan. Naprawdę rzadko ją widywała. Zmarszczyła brwi, próbując się domyślić, o co mu teraz chodzi.
Ostatni raz miałam z nią do czynienia... na wieży.
- O nie. Wtedy to akurat ty powiedziałeś coś, za co się obraziła. I to już ustaliliśmy. Na moim miejscu równie dobrze mógł być inny uczeń - zaprzeczyła szybko. Strasznie nie lubiła, gdy obwiniało się ją za coś, czemu winna nie była.
Zakryła usta ręką, by się nie zaśmiać.
Panika, że jesteś chory. Strach przed Baronem. Panika dziś rano. Jąkanie. Dalej nie wiesz, co to strach? Mam ci pomóc nazwać odczuwane przez ciebie emocje? Bo czujesz go na pewno.
Po jej kolejnych pytaniach zaczął się nieco mieszać.
Ciekawe. Zaczął odpowiadać na pytania. Czyżby istniała szansa na normalne rozmowy z Irytkiem? A myślałam, że takie rzeczy tylko w snach.
- Miałam wrażenie, że znów się coś stało, skoro chodzisz taki przygaszony. - Zmarszczyła brwi. - Ale skoro twierdzisz, że wam się układa. Powinieneś być chyba cały w skowronkach. Miłość i te sprawy. Energia powinna cię rozpierać. Tak zwykle zachowują się zakochani, nie sądzisz? - Brzmiała na zatroskaną jego stanem i w sumie była. O ile w jej wypadku można tak to nazwać.
Jestem suką.
Przeszła kilka kroków.
Z drugiej strony, jeśli to przez kontakt z nią jesteś przybity, to zamierzam ci to uświadomić. Mówiłam już. Jej los mnie nie obchodzi. Martwię się o ciebie.
Obyś zapomniał i obym nigdy nie musiała.
Przywołała w myślach ostanie wspomnienia, jakie mogła powiązać z osobą Sulivan. Naprawdę rzadko ją widywała. Zmarszczyła brwi, próbując się domyślić, o co mu teraz chodzi.
Ostatni raz miałam z nią do czynienia... na wieży.
- O nie. Wtedy to akurat ty powiedziałeś coś, za co się obraziła. I to już ustaliliśmy. Na moim miejscu równie dobrze mógł być inny uczeń - zaprzeczyła szybko. Strasznie nie lubiła, gdy obwiniało się ją za coś, czemu winna nie była.
Zakryła usta ręką, by się nie zaśmiać.
Panika, że jesteś chory. Strach przed Baronem. Panika dziś rano. Jąkanie. Dalej nie wiesz, co to strach? Mam ci pomóc nazwać odczuwane przez ciebie emocje? Bo czujesz go na pewno.
Po jej kolejnych pytaniach zaczął się nieco mieszać.
Ciekawe. Zaczął odpowiadać na pytania. Czyżby istniała szansa na normalne rozmowy z Irytkiem? A myślałam, że takie rzeczy tylko w snach.
- Miałam wrażenie, że znów się coś stało, skoro chodzisz taki przygaszony. - Zmarszczyła brwi. - Ale skoro twierdzisz, że wam się układa. Powinieneś być chyba cały w skowronkach. Miłość i te sprawy. Energia powinna cię rozpierać. Tak zwykle zachowują się zakochani, nie sądzisz? - Brzmiała na zatroskaną jego stanem i w sumie była. O ile w jej wypadku można tak to nazwać.
Jestem suką.
Przeszła kilka kroków.
Z drugiej strony, jeśli to przez kontakt z nią jesteś przybity, to zamierzam ci to uświadomić. Mówiłam już. Jej los mnie nie obchodzi. Martwię się o ciebie.
- Irytek
Re: Korytarz
Nie Lut 28, 2016 11:24 pm
- Możesz wyjaśnić teraz. - zaintrygowała go. Tajemnice to domena Sulivan, a nie Natalie, przynajmniej według Irytka. Darkówna zawsze wszystko mu od razu tłumaczyła,a teraz się od tego wykręcała? Podejrzane... I cholernie ciekawe.
- No, więc słucham, moja słodka kurtyzano.
Inaczej będę cię tak adresował przy wszystkich, aż ktoś wreszcie powie co to słowo znaczy. Coś mi mówi, że możesz tego nie chcieć.
Uśmiechnął się, ale znowu wypomniała mu jego własne błędy. Po prostu nie było bardziej denerwującej rzeczy niż jej pamięć i uwielbienie do czepiania się szczegółów z przeszłości.
- Ale byłaś ty. Zresztą... Mam wrażenie, że się nie lubicie. - obserwacja roku, dajcie temu panu nagrodę!
- Ja? Przygaszony? - pojawił się przed nią widocznie dotknięty.
- Płonę niezmiennie od niemal tysiąclecia! Nic i nikt nigdy mnie nie przygasi, ani nie osłabi. - oznajmił z dumą, po czym z równym przekonaniem dodał.
- Rozpiera mnie energia. Cały czas. Nie siedzą na mnie żadne ptaki, ale przy niej zawsze czuję się rozpalony, a to o czymś świadczy.
Nie mam pojęcia o czym, ale oj tam. Co mnie nie zabije to mnie wzmocni, co nie?
- No, więc słucham, moja słodka kurtyzano.
Inaczej będę cię tak adresował przy wszystkich, aż ktoś wreszcie powie co to słowo znaczy. Coś mi mówi, że możesz tego nie chcieć.
Uśmiechnął się, ale znowu wypomniała mu jego własne błędy. Po prostu nie było bardziej denerwującej rzeczy niż jej pamięć i uwielbienie do czepiania się szczegółów z przeszłości.
- Ale byłaś ty. Zresztą... Mam wrażenie, że się nie lubicie. - obserwacja roku, dajcie temu panu nagrodę!
- Ja? Przygaszony? - pojawił się przed nią widocznie dotknięty.
- Płonę niezmiennie od niemal tysiąclecia! Nic i nikt nigdy mnie nie przygasi, ani nie osłabi. - oznajmił z dumą, po czym z równym przekonaniem dodał.
- Rozpiera mnie energia. Cały czas. Nie siedzą na mnie żadne ptaki, ale przy niej zawsze czuję się rozpalony, a to o czymś świadczy.
Nie mam pojęcia o czym, ale oj tam. Co mnie nie zabije to mnie wzmocni, co nie?
- Natalie Dark
Re: Korytarz
Nie Lut 28, 2016 11:47 pm
Zatrzymała się gwałtownie i odwróciła się w stronę głosu. Przez chwilę mało ją obchodziło, że gada do kogoś przezroczystego.
- Nie nazywaj mnie w ten sposób. To wysoce niekulturalne i bardzo niemiłe - rzuciła z irytacją, ale stłumiła ją szybciej, niż miałoby to normalnie miejsce, bo poltergeist nie wiedział o czym mówi.
Wzięła głęboki wdech.
- Kurtyzana to kobieta, która za pieniądze współżyje z obcymi mężczyznami w co wlicza się również obściskiwanie się i całowanie - wyrecytowała na jednym wdechu. Tego typu rzeczy jakoś nie miała ochoty mu tłumaczyć, ale jak widać było trzeba.
Jak z dzieckiem...
Lepiej jednak było się czasem zmusić do wyjaśnienia czegoś, co się chlapnęło niż później patrzyć jak mówi tak przy dzieciach...
Powstrzymała się od śmiechu.
W sumie, to może być całkiem zabawne jeśli on to kiedyś przy kimś palnie.
Wzruszyła ramionami.
- Sulivan mnie nie lubi, bo jestem Ślizgonem. Ja nie mam nic przeciwko niej, ale nie chce mi się z nią zaprzyjaźniać na siłę. - To była całkowita prawda. Natalie początkowo miała nawet nadzieję ją polubić, ale sądząc po podejściu Maggie, wymagałoby to od niej zbyt wiele starań, a Darkównie jakoś nie spieszno było do tworzenia tak wymuszonej relacji.
Uniosła jedną brew, gdy wreszcie się pojawił i zaczął coś tłumaczyć.
Notatka na przyszłość. Ograniczyć przy nim przenośnie.
Pokręciła głową.
- Nie, nie chodzi mi o twój byt. Chodzi mi o toje emocje. "Być przygaszonym" to znaczy nie cieszyć się życiem tylko się ciągle martwić, a "cały w skowronkach" to znaczy własnie rozradowany i szczęśliwy. Rozumiesz? Tak się po prostu mówi. Niestety, w ludzkim języku nie wszystko jest zawsze odbierane dosłownie.
I robienia za encyklopedię ciąg dalszy.
"Rozpalony".
Zamrugała kilkukrotnie.
Nie wiem, co wy robicie i chyba nie chcę wiedzieć. Skupmy się na waszych relacjach i twoim samopoczuciu.
- Nie nazywaj mnie w ten sposób. To wysoce niekulturalne i bardzo niemiłe - rzuciła z irytacją, ale stłumiła ją szybciej, niż miałoby to normalnie miejsce, bo poltergeist nie wiedział o czym mówi.
Wzięła głęboki wdech.
- Kurtyzana to kobieta, która za pieniądze współżyje z obcymi mężczyznami w co wlicza się również obściskiwanie się i całowanie - wyrecytowała na jednym wdechu. Tego typu rzeczy jakoś nie miała ochoty mu tłumaczyć, ale jak widać było trzeba.
Jak z dzieckiem...
Lepiej jednak było się czasem zmusić do wyjaśnienia czegoś, co się chlapnęło niż później patrzyć jak mówi tak przy dzieciach...
Powstrzymała się od śmiechu.
W sumie, to może być całkiem zabawne jeśli on to kiedyś przy kimś palnie.
Wzruszyła ramionami.
- Sulivan mnie nie lubi, bo jestem Ślizgonem. Ja nie mam nic przeciwko niej, ale nie chce mi się z nią zaprzyjaźniać na siłę. - To była całkowita prawda. Natalie początkowo miała nawet nadzieję ją polubić, ale sądząc po podejściu Maggie, wymagałoby to od niej zbyt wiele starań, a Darkównie jakoś nie spieszno było do tworzenia tak wymuszonej relacji.
Uniosła jedną brew, gdy wreszcie się pojawił i zaczął coś tłumaczyć.
Notatka na przyszłość. Ograniczyć przy nim przenośnie.
Pokręciła głową.
- Nie, nie chodzi mi o twój byt. Chodzi mi o toje emocje. "Być przygaszonym" to znaczy nie cieszyć się życiem tylko się ciągle martwić, a "cały w skowronkach" to znaczy własnie rozradowany i szczęśliwy. Rozumiesz? Tak się po prostu mówi. Niestety, w ludzkim języku nie wszystko jest zawsze odbierane dosłownie.
I robienia za encyklopedię ciąg dalszy.
"Rozpalony".
Zamrugała kilkukrotnie.
Nie wiem, co wy robicie i chyba nie chcę wiedzieć. Skupmy się na waszych relacjach i twoim samopoczuciu.
- Irytek
Re: Korytarz
Pon Lut 29, 2016 12:08 am
"Wysoce niemiłe i niekulturalne", ojeju... Przejął się tym jak wczorajszą owsianką... czyli wcale, tak gwoli ścisłości. Na szczęście powstrzymał się od powiedzenia tego na głos, zwłaszcza, że po chwili znowu czegoś nie zrozumiał.
- ...kobieta dostaje pieniądze za życie z obcymi facetami? - powtórzył za nią z zamyśleniem, po czym wypalił.
- Czyli tak się mówi na nią jak wynajmuje lokale? To by znaczyło, że wiele matek mugolaków jest kurtyzanami, zwłaszcza tych z Hufflepuffu.
Dom przyjacielskich posiadał zaiste kilkoro uczniów, których rodzice dorabiali sobie wynajmując część domu na czas wyjazdu dziecka, a jedna rodzina nawet prowadziła jakiś pensjonat, ale Natalie chyba nie do końca o to chodziło...
- Podobno to niezły biznes. - skwitował zerkając na nią.
- Może ty też taką kiedyś zostaniesz.
Co było w tym niemiłego i niekulturalnego? Licho jedno wie... Pewnie to tylko ślizgońska duma Darkówny odzywała się, nie pozwalając nazywać jej mianem jakim często określa się pracujące szlamy. To akurat mało go interesowało. Kwestia krwi była mu niepojętą od początku i dawno zaprzestał prób zrozumienia tematyki. Zwłaszcza, że sam przecież nie miał płynów ustrojowych.
Przysłuchiwał się jej zaskoczony, gdy tłumaczyła o co naprawdę jej chodziło z ptactwem i gaszeniem.
- Nie mogłaś tak od razu? - kobiety, dlaczego one wiecznie muszą wszystko utrudniać? A zresztą...
- Jestem szczęśliwy itd. Zwłaszcza, że wiesz, jej nic nie mogę zrobić, więc jak zaciskam na niej mocno ręce podczas pocałunku, albo nie daję chwili wytchnienia, to w ogóle jej to nie przeszkadza. - tłumaczył z pasją, jakby make out był najlepszą częścią spędzania czasu z Maggie.
- I zawsze robię się gorący, nie wiem czemu. Ona się martwi, że mi to zaszkodzi, ale wiesz, jak mam ręce na jej talii, patrzę w oczy i czuję jej język to normalnie... - urwał i spojrzał na nią z wrednym uśmieszkiem.
- A zresztą, sama przecież wiesz.
- ...kobieta dostaje pieniądze za życie z obcymi facetami? - powtórzył za nią z zamyśleniem, po czym wypalił.
- Czyli tak się mówi na nią jak wynajmuje lokale? To by znaczyło, że wiele matek mugolaków jest kurtyzanami, zwłaszcza tych z Hufflepuffu.
Dom przyjacielskich posiadał zaiste kilkoro uczniów, których rodzice dorabiali sobie wynajmując część domu na czas wyjazdu dziecka, a jedna rodzina nawet prowadziła jakiś pensjonat, ale Natalie chyba nie do końca o to chodziło...
- Podobno to niezły biznes. - skwitował zerkając na nią.
- Może ty też taką kiedyś zostaniesz.
Co było w tym niemiłego i niekulturalnego? Licho jedno wie... Pewnie to tylko ślizgońska duma Darkówny odzywała się, nie pozwalając nazywać jej mianem jakim często określa się pracujące szlamy. To akurat mało go interesowało. Kwestia krwi była mu niepojętą od początku i dawno zaprzestał prób zrozumienia tematyki. Zwłaszcza, że sam przecież nie miał płynów ustrojowych.
Przysłuchiwał się jej zaskoczony, gdy tłumaczyła o co naprawdę jej chodziło z ptactwem i gaszeniem.
- Nie mogłaś tak od razu? - kobiety, dlaczego one wiecznie muszą wszystko utrudniać? A zresztą...
- Jestem szczęśliwy itd. Zwłaszcza, że wiesz, jej nic nie mogę zrobić, więc jak zaciskam na niej mocno ręce podczas pocałunku, albo nie daję chwili wytchnienia, to w ogóle jej to nie przeszkadza. - tłumaczył z pasją, jakby make out był najlepszą częścią spędzania czasu z Maggie.
- I zawsze robię się gorący, nie wiem czemu. Ona się martwi, że mi to zaszkodzi, ale wiesz, jak mam ręce na jej talii, patrzę w oczy i czuję jej język to normalnie... - urwał i spojrzał na nią z wrednym uśmieszkiem.
- A zresztą, sama przecież wiesz.
- Natalie Dark
Re: Korytarz
Pon Lut 29, 2016 12:36 am
Zaczęła kręcić gwałtownie głową, próbując go powstrzymać.
- Nie, nie, nie. Nie tak. Znowu mieszasz. - Wzięła głęboki wdech, kiedy wreszcie zatrzymał ten potok słów. Zakryła twarz dłonią.
Teraz powoli i spokojnie. On nic nie rozumie. Naukowe i wyszukane słownictwo tylko pogorszy sprawę. Dobra. No to zaczynamy.
- "Współżycie" to czynność, której oddaje się kobieta i mężczyzna, którzy najczęściej są już po ślubie. Jest to domena osób dorosłych, bo wiąże się z zakładaniem rodziny i tworzeniem dzieci. Tak się składa, że jest to podobno całkiem przyjemne, więc ludzie robią to nie tylko kiedy chcą mieć dzieci, a czasami w dość młodym wieku, ale to nie jest już istotne - zakończyła i podniosła na niego oczy z nadzieją.
- Czy takie wyjaśnienie ci wystarczy? Nie chcę ci tego dokładnie opisywać, bo moim zdaniem to znacznie bardziej obrzydliwe niż ser pleśniowy. - Skrzywiła się z odrazą.
Płyny ustrojowe. To coś. Pot. Fuj. Bleah. Weźcie ode mnie tę wizję. To odrażające. Nieee.
Potrząsnęła głową odcinając się od karykaturalnych obrazów, które ukazały jej się przed oczami.
A później się zaczęło... Ledwie odgoniła od siebie jedną tego typu wizję, a już Irytek zaserwował jej kolejną. Wyciągnęła przed siebie rękę, aby go powstrzymać.
- Nie. Dość. Czekaj. Nie potrzebuję opisu. - Zamachała dłonią.
Jakoś to przetrwała, zapierając się rekami i nogami przed dokładnym przedstawieniem sobie tego. Wzięła głęboki wdech i wolno wypuściła powietrze.
- Moim zdaniem nie ma się o co martwić. U ludzi pojawia się podobna reakcja. Skóra się mocno nagrzewa, bo rozszerzają się naczynia krwionośne i tak dalej. Nie sądzę, by w twoim wypadku to było oznaką choroby. Raczej wyrażasz w ten sposób swój nastrój czy coś. Skoro zamrażasz pomieszczenia, gdy jesteś smutny to może czasem się nagrzewasz, gdy jesteś zadowolony. Z resztą, pewnie byłbyś w stanie dokonać samozapłonu, nie uszkadzając się przy tym. Nie zadrasnęły cię dziesiątki prób pozbycia się ciebie, a miałaby ci zaszkodzić twoja własna reakcja organizmu... czy jak tam to zwać? Nie sadzę. - Tak, zdecydowanie bardziej wolała się skupić na obalaniu tezy chorego poltergeista niż sytuacji, przy której te objawy się pojawiały.
Nie, to nadal dziwne, że ty się z kimś całujesz. Poltergeist. Istota bez płci nie powinna mieć pociągu seksualnego. To nie ma sensu. Z drugiej strony, on chłonie emocje osób w wieku dojrzewania. Ten świat jest jednak powalony.
- Nie, nie, nie. Nie tak. Znowu mieszasz. - Wzięła głęboki wdech, kiedy wreszcie zatrzymał ten potok słów. Zakryła twarz dłonią.
Teraz powoli i spokojnie. On nic nie rozumie. Naukowe i wyszukane słownictwo tylko pogorszy sprawę. Dobra. No to zaczynamy.
- "Współżycie" to czynność, której oddaje się kobieta i mężczyzna, którzy najczęściej są już po ślubie. Jest to domena osób dorosłych, bo wiąże się z zakładaniem rodziny i tworzeniem dzieci. Tak się składa, że jest to podobno całkiem przyjemne, więc ludzie robią to nie tylko kiedy chcą mieć dzieci, a czasami w dość młodym wieku, ale to nie jest już istotne - zakończyła i podniosła na niego oczy z nadzieją.
- Czy takie wyjaśnienie ci wystarczy? Nie chcę ci tego dokładnie opisywać, bo moim zdaniem to znacznie bardziej obrzydliwe niż ser pleśniowy. - Skrzywiła się z odrazą.
Płyny ustrojowe. To coś. Pot. Fuj. Bleah. Weźcie ode mnie tę wizję. To odrażające. Nieee.
Potrząsnęła głową odcinając się od karykaturalnych obrazów, które ukazały jej się przed oczami.
A później się zaczęło... Ledwie odgoniła od siebie jedną tego typu wizję, a już Irytek zaserwował jej kolejną. Wyciągnęła przed siebie rękę, aby go powstrzymać.
- Nie. Dość. Czekaj. Nie potrzebuję opisu. - Zamachała dłonią.
Jakoś to przetrwała, zapierając się rekami i nogami przed dokładnym przedstawieniem sobie tego. Wzięła głęboki wdech i wolno wypuściła powietrze.
- Moim zdaniem nie ma się o co martwić. U ludzi pojawia się podobna reakcja. Skóra się mocno nagrzewa, bo rozszerzają się naczynia krwionośne i tak dalej. Nie sądzę, by w twoim wypadku to było oznaką choroby. Raczej wyrażasz w ten sposób swój nastrój czy coś. Skoro zamrażasz pomieszczenia, gdy jesteś smutny to może czasem się nagrzewasz, gdy jesteś zadowolony. Z resztą, pewnie byłbyś w stanie dokonać samozapłonu, nie uszkadzając się przy tym. Nie zadrasnęły cię dziesiątki prób pozbycia się ciebie, a miałaby ci zaszkodzić twoja własna reakcja organizmu... czy jak tam to zwać? Nie sadzę. - Tak, zdecydowanie bardziej wolała się skupić na obalaniu tezy chorego poltergeista niż sytuacji, przy której te objawy się pojawiały.
Nie, to nadal dziwne, że ty się z kimś całujesz. Poltergeist. Istota bez płci nie powinna mieć pociągu seksualnego. To nie ma sensu. Z drugiej strony, on chłonie emocje osób w wieku dojrzewania. Ten świat jest jednak powalony.
- Irytek
Re: Korytarz
Pon Lut 29, 2016 12:48 am
Czynność dla dorosłych po ślubie... Przyjemna i robi dzieci... Właściwie to zawsze zastanawiał się skąd one się biorą. Ba, chętnie sam jakieś by miał! To dopiero byłoby śmieszne!
- Ej, ale dlaczego to obrzydliwe? Brzmi fajnie. - uśmiechnął się szeroko.
- Myślisz, że mógłbym współżyć z Meggs? - chwila, ona miała ile lat jak umarła? Piętnaście czy więcej? Nigdy się tym nie interesował... Czy wiek w ogóle miał znaczenie u duchów? A ten ślub, można go ominąć? Czy Sulivan wkurzyłaby się, gdyby zrobił sobie dziecko z Natalie?
- A ty? Nie robiłaś tego pewnie. Chcesz spróbować? - czy ten naiwny wyszczerz pełen ekscytacji mógł kłamać? On serio nie ogarniał, ale Nat wygrała jego ciekawość tą definicją i mogła spodziewać się, że teraz już nie da jej za szybko spokoju. Cały jej wykład o chorobie poszedł w odstawkę, problem z rozgrzewaniem się przy martwej gryfonce przestał mieć znaczenie. Teraz liczyło się nowe słówko pełne plusów.
- No, chodź! Przecież nie jestem ci obcy to nie będziesz przez to kurtyzaną. - logika bez skazy.
- Ej, ale dlaczego to obrzydliwe? Brzmi fajnie. - uśmiechnął się szeroko.
- Myślisz, że mógłbym współżyć z Meggs? - chwila, ona miała ile lat jak umarła? Piętnaście czy więcej? Nigdy się tym nie interesował... Czy wiek w ogóle miał znaczenie u duchów? A ten ślub, można go ominąć? Czy Sulivan wkurzyłaby się, gdyby zrobił sobie dziecko z Natalie?
- A ty? Nie robiłaś tego pewnie. Chcesz spróbować? - czy ten naiwny wyszczerz pełen ekscytacji mógł kłamać? On serio nie ogarniał, ale Nat wygrała jego ciekawość tą definicją i mogła spodziewać się, że teraz już nie da jej za szybko spokoju. Cały jej wykład o chorobie poszedł w odstawkę, problem z rozgrzewaniem się przy martwej gryfonce przestał mieć znaczenie. Teraz liczyło się nowe słówko pełne plusów.
- No, chodź! Przecież nie jestem ci obcy to nie będziesz przez to kurtyzaną. - logika bez skazy.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach