- Natalie Dark
Re: Korytarz
Pon Lut 29, 2016 1:15 am
I... nie wyszło. Znowu. Serio?
Zmarszczyła brwi. Nie mogła się powstrzymać przed zastanawianiem się nad jego pytania, choć chciałaby. Niestety, jej umysł rozkładał wszystko na czynniki pierwsze i je analizował, więc nie tak łatwo było ot tak zatrzymać ten proces.
- Może. Nie wiem. Małe szanse - zaczęła mamrotać, wpatrując się w przestrzeń i ruszając gałami ocznymi jakby naprawdę nawet to pytanie było dla niej czymś na kształt problemu matematycznego, który można rozwiązać za pomocą logiki.
Kolejne pytanie sprawiło, że aż podskoczyła, wbijając znów spojrzenie w jego twarz.
Czy ty właśnie..? Tak. Właśnie otrzymałam propozycję seksu od niczego nie ogarniającego poltergeista.
Zaszokowało ją to, ale jakimś cudem nawet nad tym przeszła do porządku dziennego, jakby "Irytek" było dobrym wyjaśnieniem na każdą niewyobrażalną sytuację.
Pokręciła wolno głową.
- Nie sądzę, by tego typu czynności były powiązane z twoją naturą. To domena istot żywych. Ty po prostu istniejesz. Pojawiłeś się na tym świecie sam i nie masz rodziców, a co się z tym wiąże, zapewne nie możesz zostać ojcem. Teoretycznie, nie masz nawet płci, która jest do tego konieczna - zaczęła znowu cierpliwie tłumaczyć, jednak nienaturalnie otwarte oczy i powolna wymowa wskazywały na to, że poruszają właśnie mało neutralny temat, a ona nie chce tym razem zostać źle zrozumiana.
- Maggie też nie może już zostać matką, bo jest martwa. Nie sądzę też, by powinna w takim stanie z kimkolwiek współżyć, ale nie znam się aż tak na duchach. - Wzięła głęboki wdech.
- Ja teoretycznie mogę, ale mnie to brzydzi. Brzydzą mnie ludzkie wydzieliny, które się z tym wiążą.
I sama budowa tamtych miejsc. Chyba wolałabym się "urodzić" bezpłciowym poltergeistem.
Wzięła kolejny głęboki oddech, by się uspokoić i zachować jasność umysłu.
Mam wrażenie, że jeśli ci wytłumaczę, jak to działa to olejesz moje rady na temat tego, że nie powinieneś próbować i przy następnej okazji spróbujesz jeśli nie z Sulivan to ze mną.
Kolejny wdech i wyobraziła sobie, jak mogłaby wyglądać poprzednia noc, gdyby wiedział.
W co ja się wpakowałam...
Kolejny wdech. Niestety, skoro już mu tłumaczyła, to musiała też o tym wspomnieć.
- Poza tym, to by się pewnie wiązało z czymś, co tej nocy wcale nie miało miejsca i miało się nie powtórzyć, więc nawet nie pokażę ci, jak to działa - dodała.
Czy ta sprawa właśnie zaczęła mnie bawić? Na to wygląda.
Opanowała pojawiający się na twarzy uśmiech. Była ciekawa, jak potoczy się dalej ta rozmowa.
Zmarszczyła brwi. Nie mogła się powstrzymać przed zastanawianiem się nad jego pytania, choć chciałaby. Niestety, jej umysł rozkładał wszystko na czynniki pierwsze i je analizował, więc nie tak łatwo było ot tak zatrzymać ten proces.
- Może. Nie wiem. Małe szanse - zaczęła mamrotać, wpatrując się w przestrzeń i ruszając gałami ocznymi jakby naprawdę nawet to pytanie było dla niej czymś na kształt problemu matematycznego, który można rozwiązać za pomocą logiki.
Kolejne pytanie sprawiło, że aż podskoczyła, wbijając znów spojrzenie w jego twarz.
Czy ty właśnie..? Tak. Właśnie otrzymałam propozycję seksu od niczego nie ogarniającego poltergeista.
Zaszokowało ją to, ale jakimś cudem nawet nad tym przeszła do porządku dziennego, jakby "Irytek" było dobrym wyjaśnieniem na każdą niewyobrażalną sytuację.
Pokręciła wolno głową.
- Nie sądzę, by tego typu czynności były powiązane z twoją naturą. To domena istot żywych. Ty po prostu istniejesz. Pojawiłeś się na tym świecie sam i nie masz rodziców, a co się z tym wiąże, zapewne nie możesz zostać ojcem. Teoretycznie, nie masz nawet płci, która jest do tego konieczna - zaczęła znowu cierpliwie tłumaczyć, jednak nienaturalnie otwarte oczy i powolna wymowa wskazywały na to, że poruszają właśnie mało neutralny temat, a ona nie chce tym razem zostać źle zrozumiana.
- Maggie też nie może już zostać matką, bo jest martwa. Nie sądzę też, by powinna w takim stanie z kimkolwiek współżyć, ale nie znam się aż tak na duchach. - Wzięła głęboki wdech.
- Ja teoretycznie mogę, ale mnie to brzydzi. Brzydzą mnie ludzkie wydzieliny, które się z tym wiążą.
I sama budowa tamtych miejsc. Chyba wolałabym się "urodzić" bezpłciowym poltergeistem.
Wzięła kolejny głęboki oddech, by się uspokoić i zachować jasność umysłu.
Mam wrażenie, że jeśli ci wytłumaczę, jak to działa to olejesz moje rady na temat tego, że nie powinieneś próbować i przy następnej okazji spróbujesz jeśli nie z Sulivan to ze mną.
Kolejny wdech i wyobraziła sobie, jak mogłaby wyglądać poprzednia noc, gdyby wiedział.
W co ja się wpakowałam...
Kolejny wdech. Niestety, skoro już mu tłumaczyła, to musiała też o tym wspomnieć.
- Poza tym, to by się pewnie wiązało z czymś, co tej nocy wcale nie miało miejsca i miało się nie powtórzyć, więc nawet nie pokażę ci, jak to działa - dodała.
Czy ta sprawa właśnie zaczęła mnie bawić? Na to wygląda.
Opanowała pojawiający się na twarzy uśmiech. Była ciekawa, jak potoczy się dalej ta rozmowa.
- Irytek
Re: Korytarz
Pon Lut 29, 2016 11:02 am
Słuchał jej zaskakująco uważnie, niczym dziecko, które pierwszy raz zainteresowało się tematem omawianym na lekcji i aż przesiadło się do pierwszej ławki.
"To domena istot żywych."
Uczucia też miały nią być. Nie bardzo go to przekonywało. Wzmianka o jego naturze także, bo wszyscy wiedzieli, że nie był do końca taki jak inni przedstawiciele jego gatunku. Co do płci miała rację, ale on już dawno sobie jedną wybrał, więc w czym problem? Niemożność zostania ojcem mało go przejęła. Cóż, nie to nie. Ale czy w związku z tym nie mógł robić tego czegoś co omawiali? Czy do tego konieczne było powstanie dziecka i fakt, że jemu nie uda się go zrobić, z miejsca go dyskwalifikował? Co za cienizna...
Więc Meggs odpadała... Pewnie i tak nie chciałaby tego robić, albo obraziła się za samą propozycję, także nic straconego. W końcu była jeszcze panienka Dark.
- No, ale ja nie mam ludzkich wydzielin. - zauważył zaskakująco trafnie. To był na razie jego najmocniejszy argument i pewnie zacząłby namolnie nagabywać ślizgonkę, gdyby nie wspomniała o tym, czego przecież nie było.
- Och... - szybka kalkulacja. Po przemyśleniu wszystkich za i przeciw w naprawdę ekspresowym tempie, wpadł na pomysł i ostrożnie zaczął.
- Ale skoro nie mogę tego robić z Meggs, to nie powinna być zła, jeśli zrobię to z tobą... Zrozumie, że chciałem spróbować. - znowu się uśmiechnął, jakby właśnie wykombinował jak obejść system na swoją korzyść.
- Wpadnę w nocy i mi pokażesz. - oznajmił nie czekając na jej odpowiedź, po czym ulotnił się, najzupełniej dosłownie. Już nie mógł się doczekać!
[zt]
"To domena istot żywych."
Uczucia też miały nią być. Nie bardzo go to przekonywało. Wzmianka o jego naturze także, bo wszyscy wiedzieli, że nie był do końca taki jak inni przedstawiciele jego gatunku. Co do płci miała rację, ale on już dawno sobie jedną wybrał, więc w czym problem? Niemożność zostania ojcem mało go przejęła. Cóż, nie to nie. Ale czy w związku z tym nie mógł robić tego czegoś co omawiali? Czy do tego konieczne było powstanie dziecka i fakt, że jemu nie uda się go zrobić, z miejsca go dyskwalifikował? Co za cienizna...
Więc Meggs odpadała... Pewnie i tak nie chciałaby tego robić, albo obraziła się za samą propozycję, także nic straconego. W końcu była jeszcze panienka Dark.
- No, ale ja nie mam ludzkich wydzielin. - zauważył zaskakująco trafnie. To był na razie jego najmocniejszy argument i pewnie zacząłby namolnie nagabywać ślizgonkę, gdyby nie wspomniała o tym, czego przecież nie było.
- Och... - szybka kalkulacja. Po przemyśleniu wszystkich za i przeciw w naprawdę ekspresowym tempie, wpadł na pomysł i ostrożnie zaczął.
- Ale skoro nie mogę tego robić z Meggs, to nie powinna być zła, jeśli zrobię to z tobą... Zrozumie, że chciałem spróbować. - znowu się uśmiechnął, jakby właśnie wykombinował jak obejść system na swoją korzyść.
- Wpadnę w nocy i mi pokażesz. - oznajmił nie czekając na jej odpowiedź, po czym ulotnił się, najzupełniej dosłownie. Już nie mógł się doczekać!
[zt]
- Natalie Dark
Re: Korytarz
Pon Lut 29, 2016 9:25 pm
Zachowanie Irytka było w tym momencie nieco zabawne, ale i niepokojące na przyszłość. Temat naprawdę go zainteresował skoro słuchał jej monologu bez przerywania i nie ziewnął na sam koniec. To chyba nie wróżyło nic dobrego. Tak łatwo jej nie odpuści.
Zabiją mnie. Nie wiem kto i nie wiem kiedy, ale mnie zabiją za uświadomienie go. Zwłaszcza jak później coś odwali.
Tego typu myśli kotłowały jej się teraz w głowie. Dokładne podejście do kwestii tłumaczenia mu tej sprawy przez pannę Dark nie było takie łatwe do określenia. Temat był ciężki do poruszenia, a wiele spraw z nim związanych najzwyczajniej ją odstręczało. Z drugiej strony, wizja edukacji seksualnej dla poltergeista po prostu ją rozwalała. Zwłaszcza z jego podejściem do tematu. Zero skrępowania. Czyste zaciekawienie i nieumyślne komentarze bardzo nie na miejscu.
Trafna uwaga... ale dziwnej męskiej anatomii chyba tak łatwo nie przeskoczysz. Z resztą, ja cię o niej uczyć nie zamierzam. To nie moja broszka.
Była ciekawa jego reakcji na ostatni komentarz. Był zbyt ciekawy żeby tak łatwo odpuścić, a jednocześnie przecież ciągle powtarzał, że to "nie będzie miało więcej miejsca i wcale się nie wydarzyło". Zobaczymy co teraz wygra... i wygrała oczywiście ciekawość. A jakże. Swoją drogą, Natalie była ciekawa, jak długo poltergeist jest w stanie wytrwać w tym postanowieniu, bo na razie 24 h jeszcze nie zdołał przekroczyć.
Genialna logika. Naprawdę, genialna.
Uśmiechnęła się trochę do siebie a trochę do niego.
- Mogę ci to lepiej wytłumaczyć, ale lepiej nie nastrajaj się na "zrobienie tego", ok? Pamiętaj. FUJ - oświadczyła w pustą przestrzeń, jak zwykle nie mając pewności czy jeszcze gdzieś się tu kręci, czy już się ulotnił.
Po chwili podeszła do ściany i oparła o nią czoło. Zamknęła ozy i zaczęła się śmiać.
To będzie ciekawe. Hih. Bardzo. W sumie, nie mogę się doczekać.
Oderwała się od zimnej powierzchni i pomaszerowała w kierunku biblioteki. Miała wrażenie, że ta sytuacja poprawi jej humor na cały dzień.
[z/t]
Zabiją mnie. Nie wiem kto i nie wiem kiedy, ale mnie zabiją za uświadomienie go. Zwłaszcza jak później coś odwali.
Tego typu myśli kotłowały jej się teraz w głowie. Dokładne podejście do kwestii tłumaczenia mu tej sprawy przez pannę Dark nie było takie łatwe do określenia. Temat był ciężki do poruszenia, a wiele spraw z nim związanych najzwyczajniej ją odstręczało. Z drugiej strony, wizja edukacji seksualnej dla poltergeista po prostu ją rozwalała. Zwłaszcza z jego podejściem do tematu. Zero skrępowania. Czyste zaciekawienie i nieumyślne komentarze bardzo nie na miejscu.
Trafna uwaga... ale dziwnej męskiej anatomii chyba tak łatwo nie przeskoczysz. Z resztą, ja cię o niej uczyć nie zamierzam. To nie moja broszka.
Była ciekawa jego reakcji na ostatni komentarz. Był zbyt ciekawy żeby tak łatwo odpuścić, a jednocześnie przecież ciągle powtarzał, że to "nie będzie miało więcej miejsca i wcale się nie wydarzyło". Zobaczymy co teraz wygra... i wygrała oczywiście ciekawość. A jakże. Swoją drogą, Natalie była ciekawa, jak długo poltergeist jest w stanie wytrwać w tym postanowieniu, bo na razie 24 h jeszcze nie zdołał przekroczyć.
Genialna logika. Naprawdę, genialna.
Uśmiechnęła się trochę do siebie a trochę do niego.
- Mogę ci to lepiej wytłumaczyć, ale lepiej nie nastrajaj się na "zrobienie tego", ok? Pamiętaj. FUJ - oświadczyła w pustą przestrzeń, jak zwykle nie mając pewności czy jeszcze gdzieś się tu kręci, czy już się ulotnił.
Po chwili podeszła do ściany i oparła o nią czoło. Zamknęła ozy i zaczęła się śmiać.
To będzie ciekawe. Hih. Bardzo. W sumie, nie mogę się doczekać.
Oderwała się od zimnej powierzchni i pomaszerowała w kierunku biblioteki. Miała wrażenie, że ta sytuacja poprawi jej humor na cały dzień.
[z/t]
- Irytek
Re: Korytarz
Pią Mar 18, 2016 11:48 am
Co za czasy, serio... Dwie laski są na niego cięte (jedna niby mniej, ale i tak uznał, że woli jej teraz unikać), do tego wkurzył go jakiś dzieciak, który do tej pory był mu zupełnie obojętny i znowu nastraszył tę tamtą od mydlin, która i bez jego złego nastroju panikowała na sam widok poltergeista. Smuteczek...
Czas na zemstę! Na wyżycie się, ale tak mniej krzywdzące, przynajmniej fizycznie. Był potworem, jasne, ale dotąd dawał ludziom w kość w inny sposób niż jego pobratymcy mieli w zwyczaju i chciał do tego wrócić.
Zmiana wyglądu była niczym szczególnym. Na tę chwilę stał się Jeromem Drake'm, tym samym, który mu pyskował ostatniej nocy. Stawia się najstarszemu mieszkańcowi tego zamku? No, to czas na 'nagrodę' za takie męstwo! Wystarczy, że Irytek przyjmie jego wygląd i zmajstruje coś, a potem "nie zdąży" uciec Filchowi. Szlaban i ujemne punkty gwarantowane! Tylko co by tu zrobić?
Posągi. Było ich tu od groma i z pewnością da się coś wykombinować, tak by wyglądało na wybryk ucznia. Nie mógł używać magii, a młodzi czarodzieje raczej nie robili nic ręcznie... Stał więc przed jedną z figur namyślając się nad dostępnymi opcjami. A gdyby je tak po prostu uszkodzić...?
Czas na zemstę! Na wyżycie się, ale tak mniej krzywdzące, przynajmniej fizycznie. Był potworem, jasne, ale dotąd dawał ludziom w kość w inny sposób niż jego pobratymcy mieli w zwyczaju i chciał do tego wrócić.
Zmiana wyglądu była niczym szczególnym. Na tę chwilę stał się Jeromem Drake'm, tym samym, który mu pyskował ostatniej nocy. Stawia się najstarszemu mieszkańcowi tego zamku? No, to czas na 'nagrodę' za takie męstwo! Wystarczy, że Irytek przyjmie jego wygląd i zmajstruje coś, a potem "nie zdąży" uciec Filchowi. Szlaban i ujemne punkty gwarantowane! Tylko co by tu zrobić?
Posągi. Było ich tu od groma i z pewnością da się coś wykombinować, tak by wyglądało na wybryk ucznia. Nie mógł używać magii, a młodzi czarodzieje raczej nie robili nic ręcznie... Stał więc przed jedną z figur namyślając się nad dostępnymi opcjami. A gdyby je tak po prostu uszkodzić...?
- Nathalie Powell
Re: Korytarz
Pią Mar 18, 2016 12:03 pm
Nathalie nie spała długo. Gdyby ktoś był przy wczorajszej sytuacji z pewnością wiedziałby co spowodowało u dziewczyny bezsenność. Nie mogła wyrzucić z pamięci tych strasznych oczu, tego poczucia zagrożenia. Jedyne na co miała ochotę to szybko się ulotnić do Wielkiej Sali i zjeść. Może nie była głodna, ale z pewnością wolała wokół siebie mieć ludzi. Czułaby się o wiele bezpieczniej. Bała się sama chodzić po zamku, a szczególnie po słowach jakie usłyszała od Irytka. "Myślisz, że nie będę już na ciebie czekał?" Przeleciało jej przez głowę wraz z uśmieszkiem na jego twarzy. Ciarki pojawiły się na jej ciele, a strach opętał cały umysł. Zacisnęła pięści i starała się uspokoić.
Wszystko będzie dobrze, przecież ona ma lepsze rzeczy do roboty niż czekanie na mnie.
Tłumaczyła sobie Powell idąc schodami do Pokoju Wspólnego. Na jej nieszczęście chyba wszyscy już ulotnili się na śniadanie. Zaczęła odczuwać zdenerwowanie, ale nie zrezygnowała. Przeszła przez ciężkie drzwi i już miała kierować się do Wielkiej Sali gdy zobaczyła jakąś osobę. Przyjrzała się uważniej i zrozumiała, że to jej wybawiciel.
Jerome wczorajszego dnia wykazał się wielką odwagą według Nath. Nie mogła wyjść z podziwu zachowania Puchona i jak ją bronił. Dzięki temu przy nim stawała się o wiele spokojniejsza.
Bez zastanowienia ruszyła w stronę chłopaka.
- A ty co tu robisz? - zaczęła z lekkim uśmiechem - Czemu nie idziesz na śniadanie?
Wszystko będzie dobrze, przecież ona ma lepsze rzeczy do roboty niż czekanie na mnie.
Tłumaczyła sobie Powell idąc schodami do Pokoju Wspólnego. Na jej nieszczęście chyba wszyscy już ulotnili się na śniadanie. Zaczęła odczuwać zdenerwowanie, ale nie zrezygnowała. Przeszła przez ciężkie drzwi i już miała kierować się do Wielkiej Sali gdy zobaczyła jakąś osobę. Przyjrzała się uważniej i zrozumiała, że to jej wybawiciel.
Jerome wczorajszego dnia wykazał się wielką odwagą według Nath. Nie mogła wyjść z podziwu zachowania Puchona i jak ją bronił. Dzięki temu przy nim stawała się o wiele spokojniejsza.
Bez zastanowienia ruszyła w stronę chłopaka.
- A ty co tu robisz? - zaczęła z lekkim uśmiechem - Czemu nie idziesz na śniadanie?
- Irytek
Re: Korytarz
Pią Mar 18, 2016 12:15 pm
On nic do niej nie miał, naprawdę. Ot, uczennica jakich setki. Jej podejście samo ją krzywdziło, ale to już nie jego wina i nie jego problem, co nie? I kiedy stał tak w innej postaci, zastanawiając się co zrobić, właśnie ta płaczliwa kobietka do niego podeszła. No co za los...!
W pierwszym odruchu chciał zniknąć, ale to by go tylko zdradziło. I pewnie jeszcze poleciałaby wygadać puchonowi, że poltergeist się za niego przebiera, a wtedy cały misterny plan szlag by trafił. Na szczęście kojarzył każdego w tych murach, przynajmniej pobieżnie. Jerome był podrywaczem i najwidoczniej jej kolegą, skoro wczoraj tak jej bronił. Czyli trzeba było iść w tę stronę...
- Ha, pewnie uznasz to za głupie, ale martwiłem się nieco o ciebie po... no, wiesz.
Po tym jak znowu dostałaś schizów przed niczemu winnym poltergeistem.
Uśmiech! Lekki, taki wiecie, pocieszająco-współczujący. Taki, którym puchon zapewne obdarzyłby Nathalie w tym momencie.
- To co, idziemy?
No, bo jak nie pójdę to zaczniesz coś podejrzewać. A zresztą, i tak się tam wybierałem. Tylko co dalej?
Drake pewnie nie szedłby w krępującej ciszy i choć Irytka to naprawdę gówno obchodziło, zapytał z cholernie dobrze udawanym zainteresowaniem.
- Jak się dziś czujesz?
W pierwszym odruchu chciał zniknąć, ale to by go tylko zdradziło. I pewnie jeszcze poleciałaby wygadać puchonowi, że poltergeist się za niego przebiera, a wtedy cały misterny plan szlag by trafił. Na szczęście kojarzył każdego w tych murach, przynajmniej pobieżnie. Jerome był podrywaczem i najwidoczniej jej kolegą, skoro wczoraj tak jej bronił. Czyli trzeba było iść w tę stronę...
- Ha, pewnie uznasz to za głupie, ale martwiłem się nieco o ciebie po... no, wiesz.
Po tym jak znowu dostałaś schizów przed niczemu winnym poltergeistem.
Uśmiech! Lekki, taki wiecie, pocieszająco-współczujący. Taki, którym puchon zapewne obdarzyłby Nathalie w tym momencie.
- To co, idziemy?
No, bo jak nie pójdę to zaczniesz coś podejrzewać. A zresztą, i tak się tam wybierałem. Tylko co dalej?
Drake pewnie nie szedłby w krępującej ciszy i choć Irytka to naprawdę gówno obchodziło, zapytał z cholernie dobrze udawanym zainteresowaniem.
- Jak się dziś czujesz?
- Natalie Dark
Re: Korytarz
Pią Mar 18, 2016 3:50 pm
(śniadanie) 17 maja 1978 roku
Po rozstaniu z rudzielcem udała się wreszcie pod prysznic. Chciała zmyć z siebie to dziwne uczucie "sztucznego" czyszczenia się. Poza tym, nie miała pewności, czy nie ominęła jakichś śladów krwi na ciele, a z całą pewnością nie zamierzała tak chodzić przez cały dzień.
Miała z resztą rację. Po zdjęciu koszuli, zauważyła na niej lekko czerwone ślady.
Szlag...
Teoretycznie, mogła ją wyczyścić magicznie, ale ile można? Poza tym, była nadal zmęczona. Wyrzuciła biały ciuch do prania i sięgnęła po coś innego z szafy. Tym razem wygrzebała z niej czarną dopasowaną bluzkę, której dekolt ładnie odkrywał wystające obojczyki... i blizny. Nie, tym razem ich nie zakrywała. Od jakiegoś czasu mało ja obchodziło, czy ktoś je zobaczy. Z resztą, nie uważała by miały ją one szpecić, a skoro była w stanie dobrze się z nimi czuć, to już prędzej dodawały jej one charakteru.
Właściwie, było już dość późno. Zanim wstała, rozmówiła się z poltergeistem, wzięła kąpiel, skoczyła do sali Mugoloznastwa po zostawiony tam podręcznik... Śniadanie pewnie trwało już w najlepsze, jeśli nie dobiegało już końca.
Szła własnie przez jeden z pustych o tej porze korytarzy, gdy w oddali dojrzała dwie jasne czupryny. Normalnie pewnie by się przy nich nawet nie zatrzymywała, ale dziś potrzebowała rozrywki, a skoro nie miała bliższych znajomych, którzy by ją jej zapewnili, to widocznie sama musiała ich sobie znaleźć.
- Witaj Powell. Drake - rzuciła, doganiając tę dwójkę.
- Czyżbyście znowu trenowali spóźnienie się - mruknęła zaczepnie, nawiązując do sytuacji z Transmutacji, gdzie wparowali praktycznie w połowie lekcji. Nie było to jednak na tyle złośliwe, jakby chciała się na nich naprawdę wyżyć. Po prostu, żartobliwa zaczepka, by nie uczepić się ich i iść obok w milczeniu.
Po rozstaniu z rudzielcem udała się wreszcie pod prysznic. Chciała zmyć z siebie to dziwne uczucie "sztucznego" czyszczenia się. Poza tym, nie miała pewności, czy nie ominęła jakichś śladów krwi na ciele, a z całą pewnością nie zamierzała tak chodzić przez cały dzień.
Miała z resztą rację. Po zdjęciu koszuli, zauważyła na niej lekko czerwone ślady.
Szlag...
Teoretycznie, mogła ją wyczyścić magicznie, ale ile można? Poza tym, była nadal zmęczona. Wyrzuciła biały ciuch do prania i sięgnęła po coś innego z szafy. Tym razem wygrzebała z niej czarną dopasowaną bluzkę, której dekolt ładnie odkrywał wystające obojczyki... i blizny. Nie, tym razem ich nie zakrywała. Od jakiegoś czasu mało ja obchodziło, czy ktoś je zobaczy. Z resztą, nie uważała by miały ją one szpecić, a skoro była w stanie dobrze się z nimi czuć, to już prędzej dodawały jej one charakteru.
Właściwie, było już dość późno. Zanim wstała, rozmówiła się z poltergeistem, wzięła kąpiel, skoczyła do sali Mugoloznastwa po zostawiony tam podręcznik... Śniadanie pewnie trwało już w najlepsze, jeśli nie dobiegało już końca.
Szła własnie przez jeden z pustych o tej porze korytarzy, gdy w oddali dojrzała dwie jasne czupryny. Normalnie pewnie by się przy nich nawet nie zatrzymywała, ale dziś potrzebowała rozrywki, a skoro nie miała bliższych znajomych, którzy by ją jej zapewnili, to widocznie sama musiała ich sobie znaleźć.
- Witaj Powell. Drake - rzuciła, doganiając tę dwójkę.
- Czyżbyście znowu trenowali spóźnienie się - mruknęła zaczepnie, nawiązując do sytuacji z Transmutacji, gdzie wparowali praktycznie w połowie lekcji. Nie było to jednak na tyle złośliwe, jakby chciała się na nich naprawdę wyżyć. Po prostu, żartobliwa zaczepka, by nie uczepić się ich i iść obok w milczeniu.
- Nathalie Powell
Re: Korytarz
Pią Mar 18, 2016 6:33 pm
Słysząc słowa chłopaka, uśmiechnęła się do niego ciepło. Nie miała świadomości kto kryje się pod maską Puchonka, któremu ufała. Nie bała się, nie miała czego.
- Nie musisz się martwić, przeżyłam. Jakoś się z tego wyliżę... Chyba. No pewnie gorzej będzie jak spotkam Irytka. - oznajmiła i poczuła jak robi jej się nagle zimno. Wszystko działało przeciwko niej, nie była by już chyba zaskoczona gdyby nagle wyskoczył, bo jej szukał. Jednak takich myśli starała się nie dopuszczać. - A jak twoje zadrapanie? - zapytała zatroskana zmieniając temat.
Już powoli zaczęła stawiać kilka kroków by iść w stronę Wielkiej sali, ale nagle zaczepiła ich... Natalie? To było szokujące dla Nath. No dobra, miały lepsze stosunki od czasu ostatniego spotkania, to jednak nie zmienia faktu, że tego by się nie spodziewała.
- Hej Natalie - powiedziała obdarowując Ślizgonkę ciepłym uśmiechem. - Wczoraj mieliśmy... Miałam ciężki dzień, kiepsko spałam. - stwierdziła lekko zaciskając usta.
Na samo wspomnienie o wczorajszym incydencie, zrobiło jej się smutno. Tak bardzo nie chciała by powtórzyło się to ponownie.
Za moment zerknęła na dziewczynę i zmarszczyła lekko brwi.
- A ty czemu jeszcze nie na śniadaniu? - zapytała z chytrym uśmieszkiem. Oczywiście, żartowała sobie. Przecież wiadome, że to nie jej sprawa, ale skoro zaczęła się rozmowa.
- Nie musisz się martwić, przeżyłam. Jakoś się z tego wyliżę... Chyba. No pewnie gorzej będzie jak spotkam Irytka. - oznajmiła i poczuła jak robi jej się nagle zimno. Wszystko działało przeciwko niej, nie była by już chyba zaskoczona gdyby nagle wyskoczył, bo jej szukał. Jednak takich myśli starała się nie dopuszczać. - A jak twoje zadrapanie? - zapytała zatroskana zmieniając temat.
Już powoli zaczęła stawiać kilka kroków by iść w stronę Wielkiej sali, ale nagle zaczepiła ich... Natalie? To było szokujące dla Nath. No dobra, miały lepsze stosunki od czasu ostatniego spotkania, to jednak nie zmienia faktu, że tego by się nie spodziewała.
- Hej Natalie - powiedziała obdarowując Ślizgonkę ciepłym uśmiechem. - Wczoraj mieliśmy... Miałam ciężki dzień, kiepsko spałam. - stwierdziła lekko zaciskając usta.
Na samo wspomnienie o wczorajszym incydencie, zrobiło jej się smutno. Tak bardzo nie chciała by powtórzyło się to ponownie.
Za moment zerknęła na dziewczynę i zmarszczyła lekko brwi.
- A ty czemu jeszcze nie na śniadaniu? - zapytała z chytrym uśmieszkiem. Oczywiście, żartowała sobie. Przecież wiadome, że to nie jej sprawa, ale skoro zaczęła się rozmowa.
- Irytek
Re: Korytarz
Pią Mar 18, 2016 6:49 pm
Chyba szło mu całkiem nieźle, bo Powellówna uśmiechała się do niego i wydawała tylko odrobinę poddenerwowana, w przeciwieństwie do ataku paniki jakim uraczyła go wczoraj. Zresztą, sama powiedziała właśnie wprost, że na widok poltergeista znowu poczułaby się gorzej. Dobrze, że wyglądał teraz jak niepozorny puchon...
- Zadrapanie... - przeczesał włosy palcami i wtedy go olśniło.
Czyli to jego wtedy trafiłem.
Pod dłonią pojawiła się ledwo zasklepiona ranka, ukryta pomiędzy włosami, ale możliwa do dostrzeżenia, jeśli Nathalie zechciała go sprawdzić.
- Lepiej, lepiej. Już nie krwawi.
Kto jest mistrzem? On był mistrzem! Laska nie ma szans ogarnąć prawdy. jak dobrze, że to nie Darkówna, bo nie byłoby już tak łatw...
NO NIE.
To jakieś fatum. Ona go śledziła czy co? Niby powitała go nazwiskiem udawanego chłopaka, ale z nią nigdy nic nie wiadomo. A co jeśli wiedziała, że to tak naprawdę Irytek i tylko czekała jak to wykorzystać? Czy powinien rzucić wszystko w cholerę i nawiać im?
Nie. Wtedy Nat zapyta co wyprawiałem...
Nie było też jak zwiać pod tą postacią, bo co im powie? Że spieszy się na lekcje i nie ma ochoty na śniadanie? Nikt by tego nie łyknął. Nikt.
- Cześć Nat...aaalie. - bez skrótów. Czy w ogóle powinien mówić do niej po imieniu? Oj tam, uznajmy, że taki luzak jak Drake nie zwracałby się do nikogo po nazwisku. No, chyba, że profesorów.
- A wiesz... - jakby się wytłumaczyć? Zanim dobrze się zastanowił, towarzysząca mu blondynka uratowała go swoją wersją. Z wymuszonym, szerokim uśmiechem wskazał na nią.
- Tak, dokładnie. Ale nie pytaj o szczegóły, nie ma o czym gadać.
Nie bądź wścibska. Wiem, że potrafisz. Zresztą, co cię obchodzi ta dwójka?
Niech już dotrą do tej cholernej sali i rozejdą się do swoich stołów... Jak tylko zabraknie Darkówny, sprawa od razu zrobi się prostsza. Niech tylko oni już tam dojdą i się rozdzielą...
- Zadrapanie... - przeczesał włosy palcami i wtedy go olśniło.
Czyli to jego wtedy trafiłem.
Pod dłonią pojawiła się ledwo zasklepiona ranka, ukryta pomiędzy włosami, ale możliwa do dostrzeżenia, jeśli Nathalie zechciała go sprawdzić.
- Lepiej, lepiej. Już nie krwawi.
Kto jest mistrzem? On był mistrzem! Laska nie ma szans ogarnąć prawdy. jak dobrze, że to nie Darkówna, bo nie byłoby już tak łatw...
NO NIE.
To jakieś fatum. Ona go śledziła czy co? Niby powitała go nazwiskiem udawanego chłopaka, ale z nią nigdy nic nie wiadomo. A co jeśli wiedziała, że to tak naprawdę Irytek i tylko czekała jak to wykorzystać? Czy powinien rzucić wszystko w cholerę i nawiać im?
Nie. Wtedy Nat zapyta co wyprawiałem...
Nie było też jak zwiać pod tą postacią, bo co im powie? Że spieszy się na lekcje i nie ma ochoty na śniadanie? Nikt by tego nie łyknął. Nikt.
- Cześć Nat...aaalie. - bez skrótów. Czy w ogóle powinien mówić do niej po imieniu? Oj tam, uznajmy, że taki luzak jak Drake nie zwracałby się do nikogo po nazwisku. No, chyba, że profesorów.
- A wiesz... - jakby się wytłumaczyć? Zanim dobrze się zastanowił, towarzysząca mu blondynka uratowała go swoją wersją. Z wymuszonym, szerokim uśmiechem wskazał na nią.
- Tak, dokładnie. Ale nie pytaj o szczegóły, nie ma o czym gadać.
Nie bądź wścibska. Wiem, że potrafisz. Zresztą, co cię obchodzi ta dwójka?
Niech już dotrą do tej cholernej sali i rozejdą się do swoich stołów... Jak tylko zabraknie Darkówny, sprawa od razu zrobi się prostsza. Niech tylko oni już tam dojdą i się rozdzielą...
- Natalie Dark
Re: Korytarz
Pią Mar 18, 2016 7:15 pm
Dobrze wiedziała, że wbija się im właśnie w środek rozmowy i żadne z nich nie marzy teraz o pogawędce z nią. Niestety, nie zawsze ma się to, czego się chce. Chyba, że umie się samemu to sobie załatwić. Dlatego właśnie Darkówna zignorowała to, czego chcą Puchoni i skupiła się na swoich celach. To był już ich problem, że jej obecność mogła im przeszkadzać. Jej ona pasowała.
Odwzajemniła uśmiech Nathalie, jednak wydawał się znacznie chłodniejszy niż u dziewczyny. Mimo iż sama do nich podeszła, Ślizgonka nie zamierzała całkowicie zapominać o dzielącej ich granicy.
Pokiwała powoli głową, mrużąc lekko oczy, ale udając, że przyjmuję tę wersję bez sprzeciwu.
- Rozumiem - powiedziała przeciągle, wpatrując się w oczy dziewczyny.
Mieliście ciężki dzień? Na pewno nie pod względem fizycznym. Wtedy wyglądałabyś na wyspaną, bo padłabyś do łóżka i spała jak zabita. Zbyt przekrwione oczy na to. W takim razie jakieś kiepskie wrażenia albo zarwana nocka albo jedno i drugie...
Dedukcja dziewczyny pognała sobie dalej, rozważając wszystkie możliwości. Irytek miał pod pewnym względem trochę racji. Oszukanie Darkówny graniczyło z cudem. Za bardzo lubiła wszystko analizować i wyciągać wnioski z obserwacji.
Odwróciła wzrok od Puchonki, bo jej uwagę zwróciło powitanie Drake'a. Zmierzyła go nieufnym spojrzeniem.
A to wahanie to skąd? Znasz mnie, więc imienia być nie pomylił.
Nie skomentowała tego na głos. Przeszła do dalszej części rozmowy.
- Nawet się nie łudzę, że zaczniecie się zwierzać prefektowi. Coś czuję, że wpakowalibyście się w kolejny szlaban. Dlatego udam, że kupuję tę bajkę - mruknęła.
W rzeczywistości ich wczorajsze przygody mało ją obchodziły. Co nielegalnego mogła robić para nastolatków? Zakazany Las? Włóczenie się po nocy? Sprawy damsko-męskie? A bo to nowość. Zbyt wiele razy to przerabiała, by tym razem miała czego słuchać.
Zerknęła znów na dziewczynę i przekrzywiła głowę.
Bardzo męcząca noc...
- Miałam kilka spraw do załatwienia. Z resztą, ja zawsze chodzę na śniadania dość późno. Poranne treningi trochę zajmują - rzuciła, wzruszając ramionami.
Szkoda tylko, że przez leczenie obrażeń byłam zbyt zmęczona, by pobiegać. Może chociaż wieczorem poćwiczę.
Odwzajemniła uśmiech Nathalie, jednak wydawał się znacznie chłodniejszy niż u dziewczyny. Mimo iż sama do nich podeszła, Ślizgonka nie zamierzała całkowicie zapominać o dzielącej ich granicy.
Pokiwała powoli głową, mrużąc lekko oczy, ale udając, że przyjmuję tę wersję bez sprzeciwu.
- Rozumiem - powiedziała przeciągle, wpatrując się w oczy dziewczyny.
Mieliście ciężki dzień? Na pewno nie pod względem fizycznym. Wtedy wyglądałabyś na wyspaną, bo padłabyś do łóżka i spała jak zabita. Zbyt przekrwione oczy na to. W takim razie jakieś kiepskie wrażenia albo zarwana nocka albo jedno i drugie...
Dedukcja dziewczyny pognała sobie dalej, rozważając wszystkie możliwości. Irytek miał pod pewnym względem trochę racji. Oszukanie Darkówny graniczyło z cudem. Za bardzo lubiła wszystko analizować i wyciągać wnioski z obserwacji.
Odwróciła wzrok od Puchonki, bo jej uwagę zwróciło powitanie Drake'a. Zmierzyła go nieufnym spojrzeniem.
A to wahanie to skąd? Znasz mnie, więc imienia być nie pomylił.
Nie skomentowała tego na głos. Przeszła do dalszej części rozmowy.
- Nawet się nie łudzę, że zaczniecie się zwierzać prefektowi. Coś czuję, że wpakowalibyście się w kolejny szlaban. Dlatego udam, że kupuję tę bajkę - mruknęła.
W rzeczywistości ich wczorajsze przygody mało ją obchodziły. Co nielegalnego mogła robić para nastolatków? Zakazany Las? Włóczenie się po nocy? Sprawy damsko-męskie? A bo to nowość. Zbyt wiele razy to przerabiała, by tym razem miała czego słuchać.
Zerknęła znów na dziewczynę i przekrzywiła głowę.
Bardzo męcząca noc...
- Miałam kilka spraw do załatwienia. Z resztą, ja zawsze chodzę na śniadania dość późno. Poranne treningi trochę zajmują - rzuciła, wzruszając ramionami.
Szkoda tylko, że przez leczenie obrażeń byłam zbyt zmęczona, by pobiegać. Może chociaż wieczorem poćwiczę.
- Nathalie Powell
Re: Korytarz
Pią Mar 18, 2016 8:03 pm
Przez chwilę Nath stała lekko zakłopotana. Zastanawiała się czy przypadkiem może chłopak już nie zapomniał o ranie, która sprawił mu poltergeista. No nie byłaby zaszokowana, w końcu nie była zbyt wielka. W końcu tyle się stało, że ona by pewnie o tym nie pomyślała. W każdym razie po zapewnieniu Puchona, że jest ok, zmieniła lekko wyraz twarzy na spokojniejszy.
- W takim razie bardzo się cieszę. - dodała z delikatnym uśmiechem.
Zachowuje się dzisiaj jakoś dziwnie, jakby nie wiedział o co mi chodzi.
Zaczęła kurczowo zastanawiać się nad tym, ale szybko wybiły ją z rozmyśleń towarzystwo, z którym dzielnie szła po korytarzu.
Jerome spokojnie przywitał się z dziewczyną, przy tym dało się dosłyszeć lekkie zawahanie. Powell nie zwróciła na to uwagi, ale kolejne słowa dały jej wiele do myślenia.
O co mu chodzi? Co by się stało jakby Darkówna się dowiedziała? No dobra, wiadomo, że jest Ślizgonką, ale z tego powodu nie odjęłaby nam punktów. Momentami go nie rozumiem.
W głowie kołatało się mnóstwo dziwnych myśli, które powodowały skupiony wyraz twarzy u Nathalie. Przyglądała się momentami uważniej blondynowi. W końcu trochę go znała i nigdy nie zachowywał się tak dziwnie. Najgorsze, że dopiero dostrzegła to gdy Natalie się pojawiła.
Może o chodzi o coś konkretnego między nimi.
Zastanawiała się, ale nie miała zamiaru zaprzątać sobie tym głowy. Starała się już myśleć pozytywnie i skupić się jedynie na rozmowie.
- To nic takiego, nie ma czym się przejmować. - zwróciła się do ciemnowłosej z ciepłym uśmiechem. Stwierdziła, że skoro Jerome nie chce by wiedziała, no to nie powinna mówić.
- Rozumiem - oznajmiła na stwierdzenie Natalie o treningach. Nie miała pojęcia, że ćwiczyła. Sama nienawidziła biegać ani ćwiczyć nic poza Quidditchem. To wprawiało ją w podniecenie, radość i adrenalinę. Latanie na miotle było czymś co kochała od dzieciństwa. Do tej pory pamięta swoją pierwszą miotłę. Rozmarzona dalej stawiała kroki.
- W takim razie bardzo się cieszę. - dodała z delikatnym uśmiechem.
Zachowuje się dzisiaj jakoś dziwnie, jakby nie wiedział o co mi chodzi.
Zaczęła kurczowo zastanawiać się nad tym, ale szybko wybiły ją z rozmyśleń towarzystwo, z którym dzielnie szła po korytarzu.
Jerome spokojnie przywitał się z dziewczyną, przy tym dało się dosłyszeć lekkie zawahanie. Powell nie zwróciła na to uwagi, ale kolejne słowa dały jej wiele do myślenia.
O co mu chodzi? Co by się stało jakby Darkówna się dowiedziała? No dobra, wiadomo, że jest Ślizgonką, ale z tego powodu nie odjęłaby nam punktów. Momentami go nie rozumiem.
W głowie kołatało się mnóstwo dziwnych myśli, które powodowały skupiony wyraz twarzy u Nathalie. Przyglądała się momentami uważniej blondynowi. W końcu trochę go znała i nigdy nie zachowywał się tak dziwnie. Najgorsze, że dopiero dostrzegła to gdy Natalie się pojawiła.
Może o chodzi o coś konkretnego między nimi.
Zastanawiała się, ale nie miała zamiaru zaprzątać sobie tym głowy. Starała się już myśleć pozytywnie i skupić się jedynie na rozmowie.
- To nic takiego, nie ma czym się przejmować. - zwróciła się do ciemnowłosej z ciepłym uśmiechem. Stwierdziła, że skoro Jerome nie chce by wiedziała, no to nie powinna mówić.
- Rozumiem - oznajmiła na stwierdzenie Natalie o treningach. Nie miała pojęcia, że ćwiczyła. Sama nienawidziła biegać ani ćwiczyć nic poza Quidditchem. To wprawiało ją w podniecenie, radość i adrenalinę. Latanie na miotle było czymś co kochała od dzieciństwa. Do tej pory pamięta swoją pierwszą miotłę. Rozmarzona dalej stawiała kroki.
- Irytek
Re: Korytarz
Pią Mar 18, 2016 8:21 pm
Tak, tak, on też się cieszył. Gdziekolwiek był... W ogóle to ciekawe co będzie jak na niego trafią. Wtedy to już nie będzie co udawać i poltergeist obróci wszystko w żart, jak zwykle. Nic wielkiego. Ale na razie wolał by się nic nie wydało, więc udawał luzaka, którego naprawdę słabo znał.
"Nawet się nie łudzę, że zaczniecie się zwierzać prefektowi. Coś czuję, że wpakowalibyście się w kolejny szlaban."
No tak, była prefektem! Gdyby się wygadać, że byli z Nathalie w nocy na korytarzu i kłócili się z duchami... Przecież chciał by Drake dostał szlaban, więc niepotrzebnie uciął temat. Będzie musiał do niego jakoś przypadkiem wrócić.
- Taa, to nic takiego. Na pewno słyszałaś gorsze historie... - pociągnął za Nathalie, zastanawiając się czy dodać coś więcej, czy lepiej się zamknąć i nie przeginać. Tylko, że to był Irytek... On musiał, po prostu musiał przegiąć! Inaczej nie byłby sobą.
- ...niż nieudane podrywy nocą i walka z duchem. - dodał mimochodem, tak wiadomo, PRZYPADKIEM. Och, wygadał się, jaka szkoda, gdyby Darkówna mu teraz wlepiła jakieś karne punkty! Gdyby był choć ociupinkę lepszym aktorem, może nie wyszłoby to na tak wyczekujące i znikąd wzięte. Ale nie był. Niestety.
Ojej, już dotarli do sali! Może i lepiej, bo zaczynał ogarniać jak głupio palnął i że lepiej zwiać w tłum, zniknąć za jakimś zakrętem i mieć to z głowy. A nawet jeśli nie, to przynajmniej Nat się odczepi, a Powellównie wmówi jakąś bajeczkę. Puchonka nie wyglądała na zbyt inteligentną.
[zt]
"Nawet się nie łudzę, że zaczniecie się zwierzać prefektowi. Coś czuję, że wpakowalibyście się w kolejny szlaban."
No tak, była prefektem! Gdyby się wygadać, że byli z Nathalie w nocy na korytarzu i kłócili się z duchami... Przecież chciał by Drake dostał szlaban, więc niepotrzebnie uciął temat. Będzie musiał do niego jakoś przypadkiem wrócić.
- Taa, to nic takiego. Na pewno słyszałaś gorsze historie... - pociągnął za Nathalie, zastanawiając się czy dodać coś więcej, czy lepiej się zamknąć i nie przeginać. Tylko, że to był Irytek... On musiał, po prostu musiał przegiąć! Inaczej nie byłby sobą.
- ...niż nieudane podrywy nocą i walka z duchem. - dodał mimochodem, tak wiadomo, PRZYPADKIEM. Och, wygadał się, jaka szkoda, gdyby Darkówna mu teraz wlepiła jakieś karne punkty! Gdyby był choć ociupinkę lepszym aktorem, może nie wyszłoby to na tak wyczekujące i znikąd wzięte. Ale nie był. Niestety.
Ojej, już dotarli do sali! Może i lepiej, bo zaczynał ogarniać jak głupio palnął i że lepiej zwiać w tłum, zniknąć za jakimś zakrętem i mieć to z głowy. A nawet jeśli nie, to przynajmniej Nat się odczepi, a Powellównie wmówi jakąś bajeczkę. Puchonka nie wyglądała na zbyt inteligentną.
[zt]
- Natalie Dark
Re: Korytarz
Sob Mar 19, 2016 11:35 am
Miała ochotę puścić to już w niepamięć i darować tej dwójce przesłuchanie. Przynajmniej na razie. Dopóki nie znajdzie jakiegoś ciekawszego sposobu na pomęczenie ich trochę, niż głupie wypytywanie się co robili, a później grożenie karami. To byłoby zbyt nudne.
Dopiero komentarz blondyna zwrócił na nowo jej uwagę. Zmarszczyła brwi i zmierzyła go uważnie wzrokiem zastanawiając się, jak ma na te słowa zareagować.
- Drake, nie wiem, co tym razem ćpałeś i chyba nawet nie chcę wiedzieć. W każdym razie, zalecam ci to ograniczyć - burknęła poważnie.
Może i szkoła nie huczała na temat wszystkich przygód tego pana po zielsku, ale Natalie miała o tym jednak jakieś pojęcie. W końcu jako prefekt to często ona musiała holować go do Filcha, by ten się nim zajął.
[z/t] -> reszta przy wejściu do sali
Dopiero komentarz blondyna zwrócił na nowo jej uwagę. Zmarszczyła brwi i zmierzyła go uważnie wzrokiem zastanawiając się, jak ma na te słowa zareagować.
- Drake, nie wiem, co tym razem ćpałeś i chyba nawet nie chcę wiedzieć. W każdym razie, zalecam ci to ograniczyć - burknęła poważnie.
Może i szkoła nie huczała na temat wszystkich przygód tego pana po zielsku, ale Natalie miała o tym jednak jakieś pojęcie. W końcu jako prefekt to często ona musiała holować go do Filcha, by ten się nim zajął.
[z/t] -> reszta przy wejściu do sali
- Nathalie Powell
Re: Korytarz
Sob Mar 19, 2016 4:03 pm
Nathalie spojrzała na Jerome pytająco. Teraz to już kompletnie się pogubiła w wyznaniach Puchona. Nie wiedziała co ma właściwie zrobić z tym człowiekiem. Najpierw udaje, że nic się nie stało i zmusza Powell by milczała przy Darkównie, a teraz sam jak gdyby nigdy nic mówi o tym, że spotkali duchy.
Jakie nieudane podrywy do cholery?
Mówiła w myślach ze zmarszczonymi brwiami widniejącymi na jej twarzy. Stwierdziła, że nie będzie pogrywać w to co chłopak, jak będzie miała ochotę to powie wszystko Natalie. W końcu co jej szkodzi, nic już z tym nie zrobi, bo nie zostali przyłapani na chodzeniu po zamku.
- Czy ja wiem czy walka z duchami. - powiedziała od niechcenia Nath nawet nie patrząc na swoich towarzyszy.
Nim się obejrzeli, już byli przed wejściem do Wielkiej Sali.
[z/t] -> wejście do wielkiej sali
Jakie nieudane podrywy do cholery?
Mówiła w myślach ze zmarszczonymi brwiami widniejącymi na jej twarzy. Stwierdziła, że nie będzie pogrywać w to co chłopak, jak będzie miała ochotę to powie wszystko Natalie. W końcu co jej szkodzi, nic już z tym nie zrobi, bo nie zostali przyłapani na chodzeniu po zamku.
- Czy ja wiem czy walka z duchami. - powiedziała od niechcenia Nath nawet nie patrząc na swoich towarzyszy.
Nim się obejrzeli, już byli przed wejściem do Wielkiej Sali.
[z/t] -> wejście do wielkiej sali
- Gilderoy Lockhart
Re: Korytarz
Pon Sie 29, 2016 11:48 pm
Analizowałem wciąż, to co zaszło jeszcze przy wahadle. W jednym miał rację. Utrata punktów zapewne za bardzo go nie interesowała. Cóż za samolubność i ignorancja. On nie myślał o konsekwencjach i bez zawahania niszczył ciężką pracę uczniów swego domu. Dobrze, że ja byłem w innym. Bardzo dobrze. U nas ludzie jednak myśleli. Niemniej nie zmieniało to faktu, iż szlaban z pewnością nie byłby dla niego przyjemny. Kto wie, może kazano by mu go odrabiać u Filcha. Wtedy nauczyłby się zaiste, jak się zachowywać. Każdy w końcu wiedział, co woźny sądził o młodych czarodziejach i jak najchętniej by ich wszystkich traktował.
Niestety moje, i tak niezbyt optymistyczne, myśli zakłócone zostały kolejnymi słowami, wydobywającymi się z ust Syriusza. Odwdzięczyć? On chyba żartował. Na dodatek użył słowa „idiotyczne”. Tak nazwał me pomysły ze szlabanami. Aż zapowietrzyłem się lekko z wrażenia. No, naprawdę. Aczkolwiek nadal byłem opanowany. Wypuściłem powietrze. Ja miałbym zlęknąć się tak rażąco nieumiejętnie ukrytej groźbą? To była spora zniewaga zarówno dla mego intelektu, jak i odwagi, które były niezrównane (nie wmawiajcie mi, że znowu wyglądam blado, ja mam po prostu taką cerę!).
Ruszyłem więc za nim. Idąc, rozważałem najlepsze opcje. Jasne, byłem pewien swego, ale wszystko dało się udoskonalić i dotyczyło to także planów, które zdawały się być wręcz perfekcyjne na pierwszy rzut oka. A tutaj cóż mogło pójść nie tak? Nic. Było jedynie kilka niewiadomych. Nie miałem zamiaru się angażować w całe to zamieszanie, wyłącznie do końca starałem się dopilnować, czy Black nie zrobi nic głupiego, w innym przypadku natomiast musiałem powziąć odpowiednie środki zapobiegawcze. Nic trudnego. Na pewno nie dla mnie.
Schodząc po kolejnych schodach, niezmiennie byłem pewny siebie. Dlaczego muszę to zaznaczać? Nieważne (znowu te oskarżenia, przecież pewnie trzymałem się na nogach!). Nawet mnie jednak zaczęły opanowywać wątpliwości. Może powinienem był go zostawić? Sam sobie niszczy życie, nie powinno mnie to interesować. Lecz znacie mnie. W głębi serca nie mogłem zostawić go samego, nie byłem w stanie od razu spisać go na straty. Tak. Byłem wspaniały. I to kiedyś mnie zgubi.
- Nie miałeś szukać Jamesa? - Owszem. Próbowałem. Byłem wykwintnym słuchaczem i teraz miałem zamiar to wykorzystać. Czyż Gryfon nie szukał swego przyjaciela? Ponoć chciał go wciągnąć do tej eskapady, niemniej kto wie, może po drodze by się rozmyślili i spróbowali spędzić czas spokojniej. Zgodnie z regulaminem. Wszak lepiej zasłynąć jako prawy obywatel, nie zaś złoczyńca. Złoczyńcy z każdej strony są zagrożeni, nie tylko ze strony wrogów, ale i tak zwanych pobratymców. - Nie powinno ci być tak śpieszno do gabinetu woźnego. Nigdzie nie ucieknie, a ty mógłbyś jeszcze zastanowić się, czy w ogóle warto ryzykować.
Przemówienie mu do rozsądku graniczyło z cudem. Nie oszukiwałem się. Istniała możliwość, że jego upartość wykraczała poza wszelkie logiczne granice, które dałoby się jakoś ustanowić i starać się, by nie zostały przekroczone. Toż to był przypadek beznadziejny. Szkoda, że nie mogłem odpuścić... Znaczy, nie. Nie to chodziło mi po głowie. Zignorujcie tę wstawkę. Jak zawsze z nienaganną postawą szedłem przed siebie. Bez wątpienia nawet w tej sytuacji znajdę swą chwilę, by zabłysnąć. Zawsze błyszczałem, a teraz miałem zamiar oślepić wszystkich.
Niestety moje, i tak niezbyt optymistyczne, myśli zakłócone zostały kolejnymi słowami, wydobywającymi się z ust Syriusza. Odwdzięczyć? On chyba żartował. Na dodatek użył słowa „idiotyczne”. Tak nazwał me pomysły ze szlabanami. Aż zapowietrzyłem się lekko z wrażenia. No, naprawdę. Aczkolwiek nadal byłem opanowany. Wypuściłem powietrze. Ja miałbym zlęknąć się tak rażąco nieumiejętnie ukrytej groźbą? To była spora zniewaga zarówno dla mego intelektu, jak i odwagi, które były niezrównane (nie wmawiajcie mi, że znowu wyglądam blado, ja mam po prostu taką cerę!).
Ruszyłem więc za nim. Idąc, rozważałem najlepsze opcje. Jasne, byłem pewien swego, ale wszystko dało się udoskonalić i dotyczyło to także planów, które zdawały się być wręcz perfekcyjne na pierwszy rzut oka. A tutaj cóż mogło pójść nie tak? Nic. Było jedynie kilka niewiadomych. Nie miałem zamiaru się angażować w całe to zamieszanie, wyłącznie do końca starałem się dopilnować, czy Black nie zrobi nic głupiego, w innym przypadku natomiast musiałem powziąć odpowiednie środki zapobiegawcze. Nic trudnego. Na pewno nie dla mnie.
Schodząc po kolejnych schodach, niezmiennie byłem pewny siebie. Dlaczego muszę to zaznaczać? Nieważne (znowu te oskarżenia, przecież pewnie trzymałem się na nogach!). Nawet mnie jednak zaczęły opanowywać wątpliwości. Może powinienem był go zostawić? Sam sobie niszczy życie, nie powinno mnie to interesować. Lecz znacie mnie. W głębi serca nie mogłem zostawić go samego, nie byłem w stanie od razu spisać go na straty. Tak. Byłem wspaniały. I to kiedyś mnie zgubi.
- Nie miałeś szukać Jamesa? - Owszem. Próbowałem. Byłem wykwintnym słuchaczem i teraz miałem zamiar to wykorzystać. Czyż Gryfon nie szukał swego przyjaciela? Ponoć chciał go wciągnąć do tej eskapady, niemniej kto wie, może po drodze by się rozmyślili i spróbowali spędzić czas spokojniej. Zgodnie z regulaminem. Wszak lepiej zasłynąć jako prawy obywatel, nie zaś złoczyńca. Złoczyńcy z każdej strony są zagrożeni, nie tylko ze strony wrogów, ale i tak zwanych pobratymców. - Nie powinno ci być tak śpieszno do gabinetu woźnego. Nigdzie nie ucieknie, a ty mógłbyś jeszcze zastanowić się, czy w ogóle warto ryzykować.
Przemówienie mu do rozsądku graniczyło z cudem. Nie oszukiwałem się. Istniała możliwość, że jego upartość wykraczała poza wszelkie logiczne granice, które dałoby się jakoś ustanowić i starać się, by nie zostały przekroczone. Toż to był przypadek beznadziejny. Szkoda, że nie mogłem odpuścić... Znaczy, nie. Nie to chodziło mi po głowie. Zignorujcie tę wstawkę. Jak zawsze z nienaganną postawą szedłem przed siebie. Bez wątpienia nawet w tej sytuacji znajdę swą chwilę, by zabłysnąć. Zawsze błyszczałem, a teraz miałem zamiar oślepić wszystkich.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach