Go down
Lawrence Mundy
Oczekujący
Lawrence Mundy

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Nie Sie 09, 2015 6:43 pm
Lawrence podskoczył kilka centymetrów w górę, kiedy usłyszał wrzask szkolnej pielęgniarki. Natychmiast się odwrócił, omal nie rozwalając wazonika, i ukłonił się szkolnej pielęgniarce.
-Niech się pani tak nie złości!- zawołał z wyrzutem. Splótł ręce na piersi i usiadł na stołeczku koło łóżka Birdie. -Tylko odwiedzam. Ale dzisiaj przy śniadaniu poczułem coś jakby stres. Może mogła by mi pani pomóc się zrelaksować?- zaśmiał się. Przez swoje luźne, nieco workowate ubrania, przypominał teraz ogromnego nadmuchiwanego smoka z którego ktoś spuścił całe powietrze.
-Pobiję dla Ciebie kogo tylko chcesz, tak długo jak będzie ubrany na zielono, Fleur.- powiedział podbierając pustą szklankę z szafki obok. Położył ją na szafce nocnej i nalał sobie soku ze szklanki. Uśmiechnął się do dziewczyny, bez pytania częstując się jej sokiem. Sam cierpiał każdego dnia przez swoje niemożliwe do opanowania włosy, które często odklejały się, niczym warstwa papy z dachu, z jego głowy i opadały mu na twarz. Powinien ogolić głowę już dawno temu, ale w sumie to sam nie potrafił sobie przypomnieć czemu tego nie zrobił.
Spojrzał na dłoń Jaspera. Zastanawiało go czemu, po złamaniu palca na terenie szkoły, nie zgłosił się do skrzydła szpitalnego od razu, ale widocznie nie mógł powiedzieć nikomu w jaki sposób się to stało. Lawrence zresztą o sekretach tego typu wiedział najlepiej, uszczerbki na zdrowiu w wyniku nielegalnej hodowli eksperymentalnej skazują ludzi na unikanie opieki medycznej.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Nie Sie 09, 2015 8:11 pm
Pielęgniarka nie uniosła się jeszcze tak, jak mogła, zwłaszcza, że sama wyszłaby wtedy na hipokrytkę. Poprawiła swoją czapeczkę i jej sroga i rzeczowa twarz delikatnie złagodniała, kiedy wysoki Gryfon skłonił się grzecznie i zasiadł na stołeczku.
- No już dobrze, dobrze, a na stres najlepsze dużo snu i... wygranie meczu. - teraz z kolei uśmiechnęła się delikatnie, nawet nieco konspiracyjnie i puściła do chłopaka oko. Co jak co, niby pracownicy Hogwartu (poza opiekunami Domu oczywiście) nie mogą otwarcie okazywać jakiej drużynie kibicują, ale tu wręcz nie dało się nie zauważyć, za kim ta rzeczowa kobieta stoi. Poklepała chłopaka o ramieniu i wyminęła go podchodząc do drugiego Gryfona, jaki skarżył się na problemy z palcem. Pielęgniarka złapała go łagodnie za dłoń i obejrzała dokładnie spuchnięty palec.
- Aj kochaneczku, trzeba było od razu przylecieć do mnie. Nie wstydzić się, bo mogłeś sobie zrobić większą krzywdę. Ale na szczęście dobrze go nastawiłeś... – mruczała i poruszała delikatnie kostką palca, przyprawiając chłopaka o lekkie impulsy bólu. Przestała prędko i zatopiła dłoń w jednej z kieszeni, wyciągając stamtąd tę sama tubkę z maścią na opuchlizny, jaka w tej szkole schodziła szybciej niż cieplutkie słodkie bułeczki na śniadaniu w Wielkiej Sali. Zabierając się za delikatne i wprawne wsmarowywanie specyficznie orzeźwiająco pachnącej mazi w skórę dłoni chłopaka, zwróciła się z powrotem do Birdie. - No, no, usiądź jeszcze na moment dziewczyno, coś jeszcze będę miała na te twoje bóle zanim cie stąd wypuszczę.
Kobieta poprosiła Jaspera o trzymanie dłoni stabilnie i zaczęła obwiązywać ją bandażem. Bolało, ale musiał to wytrzymać, zwłaszcza, ze po trzeciej warstwie z kolei niemal nic już nie czuł i nie mógł ruszyć palcem.
- Nie będę tam jeszcze dodawać żadnej szyny ani drewienka do usztywniania, bo nie jest z nim jeszcze tak źle. Opuchlizna do wieczora powinna zejść. Zaczekajcie na mnie oboje, zaraz przyniosę wam coś odpowiedniego. - poleciła i jeszcze raz wyminęła siedzącego Lawrence'a, żeby pójść szybkim krokiem do gabinetu. Dla wprawnego obserwatora jasnym było, że ta kobieta porusza się niemal dwa razy szybciej niż normalny człowiek, czy nawet czarodziej, najwidoczniej presja i odpowiedzialność była dla niej niesamowitym paliwem. Wróciła więc niemal równie szybko jak zniknęła i zatrzymała parujący kubeczek tuż przed twarzą Birdie. - Dla ciebie, kochanie, wywar z mniszka lekarskiego. Jest bardzo słodki, pij póki jeszcze ciepły. Po nim ból brzucha powinien minąć, ale nie forsuj się już dzisiaj. Jak wypijesz i kolega obieca się tobą zaopiekować co najmniej do wieczora, to możesz już iść, ale pamiętaj, jak tylko coś zacznie się dziać, to natychmiast się tutaj zgłoś. – kiwnęła głową jakby dla samej siebie zamykając tę sprawę i tym razem zbliżyła się z powrotem do chłopca, któremu opatrywała palec. Jemu nalała do szklanki nieco przeźroczystego bezwonnego płynu z fiolki, jaka była ozdobiona wystającą z niej figurką obejmującego buteleczkę kościotrupa. Nalała płynu na niewiele ponad łyk i podała szklaneczkę chłopcu. - Eliksir Szkiele-Wzro. Jest gorzki i niedobry, ale nie pluj, tylko wypij do końca, jeśli to zrobisz, to jutro będziesz mógł do mnie przyjść na zdjęcie bandaża i palec powinien być cały. No, to tyle... – nie dokończyła, bo z drugiego końca sali dobiegły ją jęki jakiegoś ucznia. - No już, już idę, Panie Rosier, Pan myśli, że znikanie siniaków jest takie łatwe? Przepraszam was, moi drodzy. - rzuciła za odchodne i znikła za białą kotarą, jaka oddzielała łóżko Birdie od reszty sali, przynajmniej z jednej strony.
Jasper Larsson
Oczekujący
Jasper Larsson

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Nie Sie 09, 2015 8:47 pm
Oni byli siebie warci... Nie, nie w złym tego słowa znaczeniu, ale po prostu dla Jaspera wymiana uprzejmości Lawa z Birdie była trochę zbyt entuzjastyczna, jak na dość niebezpieczny temat, który omawiali. Pozwolił sobie nie wtrącać się, z przyklejonym do mordki typowym dla niego uśmiechem, obserwując zmagania starszego gryfona z pielęgniarką. Dopiero po chwili kobieta sprawdziła dłoń poszkodowanego, chwaląc go za dobrą robotę i przyprawiając o lekki rumieniec, gdy prosiła by następnym razem od razu przyszedł w razie problemu. Ból był niczym w porównaniu do tego jaki sam sobie często zadawał przy wielokrotnych upadkach, przytrzaśnięciach i skaleczeniach, a już zupełnie nie miał mocy po maltretowaniu ze strony Rockers. Nim Jas się obejrzał, już miał zabandażowany i tym samym unieruchomiony palec. Dobrze, że umiał posługiwać się różdżką i piórem obiema rękoma, bo mógłby mieć pewne trudności na lekcjach. Już chciał podziękować i odejść, lecz zaradna pani zawinęła się do gabinetu i równie szybko wróciła z eliksirem, którego porcję podała młodemu do wypicia. Szczerze musiał przyznać jej rację - było to ohydne i niechętnie przełknął napój, ale nie miał zamiaru narzekać na cudzą pomoc. Dopiero teraz pozwoliła mu odejść i tak też uczynił, żegnając się z Birdie i Lawrencem, zostawiając parę samą. I tak zdawali się dobrze znać, niech mają trochę prywatności przy rozmowie. Na Larssona czekało jeszcze kilka spraw do załatwienia.
[zt]
Birdie Fleur
Martwy †
Birdie Fleur

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Nie Sie 09, 2015 9:34 pm
- To świetnie, Mundy, bo ich najbardziej nie lubię. - klasnęła w dłonie uradowana, nawet nie zdając sobie sprawy jak bardzo pasuje do grona Ślizgonów. No, może poza paroma drobnymi szczegółami takimi jak to, że jej matka puściła się przynajmniej dwa razy z mugolem, co natomiast czyniło Birdie całkiem dobrym materiałem na nowego, lepszego Czarnego Pana.
Uśmiech Ptaszyny zniknął momentalnie, a ona sama zbladła i znów usiadła na łóżku. Wygranie meczu. WYGRANIE MECZU? Rzuciła pielęgniarce najbardziej mordercze spojrzenie ze swojego arsenału, które wprost mówiło, że niedługo zejdzie na zatrucie arszenikiem. Cudowna metoda na spławienie ucznia, kiedy obok stoi prawdopodobnie największy frajer w historii Quidditcha.

- Litości. - zawyła z pełną świadomością tego, że nawet po otwartym ukazaniu światu jak bardzo boli ją porażka Krukonów, to Lawrence czymś jeszcze dopierdoli. Chłopak był subtelny niczym ulti Karthusa w odpowiednim momencie wyjątkowo tępy topór.
Była niepocieszona kolejnym draństwem mającym jej rzekomo pomóc i kubeczek przyjęła niechętnie, ale ostatecznie z niesmakiem wypiła zawartość, żeby móc stąd po prostu pójść w pizdu.
Zniknięcia Jaspera nawet nie zauważyła. Właściwie to powoli zapominała, że wcześniej z kimś tutaj rozmawiała. Wilczek był uprzejmy do tego stopnia, że dla takich jak ona zwyczajnie zlewał się z otoczeniem.
Lawrence Mundy
Oczekujący
Lawrence Mundy

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Czw Sie 13, 2015 6:45 pm
Kiedy tylko pielęgniarka wspomniała o wygraniu meczu, oczy Lawrenca omal nie wyskoczyły z orbit. Skierował swoje spojrzenie na Birdie, uśmiechając się od ucha do ucha, odsłaniając wszystkie zęby. Trząsł się, ledwie powstrzymując szyderczy śmiech, zaś gąszcz jego splątanych włosów napuszył się, sprawiając wrażenie lwiej grzywy.
-Całe szczęście że nie jesteś zestresowana, Ptaszyno.- powiedział jednym ciągiem na wydechu. -Utknęłabyś z tą przypadłością do meczu z puchonami. Albo i jeszcze dłużej.- Jego twarz powoli stawała się sina, od powstrzymywania rechotu. Siedział jeszcze chwilę, wpatrzony w jeden punkt pomieszania, po czym wziął głęboki oddech i poklepał się po udzie. Można było uznać że pokonał swój nagły atak padaczki.
-To skoro się pośmialiśmy- tym razem zaśmiał się okrutnie, -Może powiesz mi w końcu, jak to się stało że ta banda łajz zdobyła własnie zwycięstwo. Potrafią coś poza zwalaniem ludzi z mioteł? Jest u nich ktoś dobry, na kogo trzeba uważać?
Wbił w nią swoje łagodne, badające, spojrzenie. Był ciekawy każdego detalu z pierwszej ręki, tak ciekawy że ledwo powstrzymał się przed wyciągnięciem notatnika.
-I kiedy dostajesz wypis ze skrzydła, Birdie?- Rozluźnił się, i oparł wygodnie. Zupełnie jakby miał zaraz magicznie zapuścić korzenie i pozostać tu na zawsze.
Birdie Fleur
Martwy †
Birdie Fleur

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Sob Sie 15, 2015 1:29 pm
Birdie pobłażliwie pokręciła głową słysząc jego słowa.
- Nie jestem zestresowana, jestem wkurwiona. - powiedziała, dosadnie akcentując ostatnie słowo. Nawet fakt czającej się gdzieś tam pielęgniarki przestał ją szczególnie obchodzić. Po prostu odepchnęła nogą szpitalne kapcioszki, wyciągnęła spod łóżka ubłocone buciska do gry i założyła je na nogi. Posłała Lawesiowi piorunujące spojrzenie, chociaż przy jej aparycji słodkiego klopsika z czarnymi, kręconymi włosami wyglądało to bardziej zabawnie niż przerażająco. - Skoro byłeś na meczu to po co zadajesz to pytanie? Wydaje mi się, że z trybun widać niektóre rzeczy lepiej, niż z pozycji szukającego. - zmarszczyła brwi nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi.
- Dostaję go właśnie teraz. - powiedziała wstając. Nie wyglądała na gotową do wyjścia ze skrzydła, ale była na tyle uparta, że prawdopodobnie nikt o zdrowych zmysłach nie śmiałby zaprotestować.
Właściwie, to już teraz miała ochotę wskoczyć na miotłę i się odegrać, bo serce wojownika bolało bardziej niż kopnięty brzuszek, ale coś w jej głowie mówiło jasno, że to nie był najlepszy pomysł. - Nie mam zamiaru spędzić w tej umieralni ani chwili dłużej. - zwłaszcza, że Ślizgonka z większą ilością obrażeń uciekła z sali w pierwszym poście. Pewnie zwiała na jakąś ich wężową imprezę, gdzie wszyscy razem robili loda Rockers.
Lawrence Mundy
Oczekujący
Lawrence Mundy

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Pią Wrz 04, 2015 3:50 am
Mundy jakby nieco się skurczył, kiedy zobaczył wkurwioną Birdie. Nie odpowiedział nic, po prostu wstał z krzesełka, pakując sobie do ust kilka herbatników. Dokładnie je przeżuł, uważając by się przypadkiem nie zakrztusić. Pomyśleć że on, pogromca smoków z Australii, każdego dnia ryzykował śmiercią przez zadławienie. Naprawdę byłaby to wielka strata, biorąc pod uwagę że na świecie istnieje tyle magicznych bestii, zdolnych odgryźć człowiekowi głowę, albo coś gorszego. Ekscytująca sprawa! Pomyśleć że Birdie Fleur, zupełnie niegroźna na pierwszy rzut oka dziewczyna z siódmego roku, starała się w tym momencie wyglądać równie groźnie co rozszalały, plujący kwasem demigryf ludojad.
Mundy uśmiechnął się wyraźnie. Bardziej podobałaby mu się tylko owinięta ładunkami wybuchowymi, z różdżką w dłoni i nożem w zębach.
Zatrzymał Fleur kładąc swoją dłoń na jej ramieniu.
-Gdzie zatem idziemy?- powiedział spokojnym, radosnym tonem. -Mecz z mojej perpektywy wyglądał...- zrobił krótką pauzę, nie mogąc ubrać tej katastrofy w słowa. Był to zdecydowanie, najgorszy, najnudniejszy i najkrótszy mecz jaki widział w ciągu swojego życia. Nie podobał mu się przebieg gry, wynik, ani decyzje sędzi. Chrząknął znacząco. -Cóż, pewnego dnia w imię nauki próbowałem skrzyżować ze sobą fretkę i narwala.- Zaśmiał się w tym momencie sztucznie, próbując udawać że owa anegdotka jest zabawna. -Stworzenie nie potrafiło poruszać się, ani nawet oddychać, ani pod wodą, ani na lądzie. Było zdolne jedynie do samoistnej eksplozji. Właśnie tak kojarzy mi się wasz mecz.
Westchnął przepraszająco.
-A, i od teraz oddychasz świadomie.- Zaśmiał się, dając jej pokaz potężnej mugolskiej magii na poprawienie nastroju.
Birdie Fleur
Martwy †
Birdie Fleur

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Nie Wrz 06, 2015 5:45 pm
Każda kolejna minuta spędzona w skrzydle szpitalnym sprawiała, że Ptaszyna coraz bardziej zagłębiała się myślami w porażkę, jaką zafundowała swojej drużynie. To nie była ani pierwsza przegrana w historii Ravenclawu, ani pierwsza przegrana na jej koncie, a jednak nie bolało to nawet trochę mniej. Spędzała dnie na studiowanie wiedzy z potężnych, rozpadających się od starości ksiąg i wyniosła z nich wiedzę z prawdopodobnie każdej dziedziny magii, ale wciąż nie radziła sobie z codziennością.
Musisz być bardziej cierpliwa i nauczyć się godzić z ewentualną porażką, Fleur. Ha, cierpliwa! Dobre sobie. Tej cechy nie zdołała opanować przez całe swoje życie. O wiele łatwiej było jej ukierunkować wszystkie negatywne emocje w Regulusa Blacka, który tym niefortunnym kopniakiem podpisał na siebie wyrok śmierci.
Wysłuchała Mundyego uważnie, nie strącając ręki gryfona z ramienia, chociaż wyraźnie naruszyło to jej przestrzeń osobistą.
- Dziękuję ci serdecznie za to wyjątkowo graficzne porównanie. - powiedziała bez nuty ironii w głosie i uśmiechnęła się promiennie, chociaż w przypadku tego Ptaszka oczywistym było, że próbowała go tym tekstem skarcić. Gorzej było z tym, czy Lawrence weźmie to sobie do serca.
- Muszę się przewietrzyć. - stwierdziła wreszcie. - Koniecznie. - palcami zaczesała włosy do tyłu i ruszyła w stronę drzwi wyjściowych ze skrzydła. Po drodze zatrzymała się tylko na chwilę, kiedy uderzyły w nią jego słowa. Ty chory pojebie, przeszło przez głowę krukonki, kiedy musiała przerzucić oddychanie na sterowanie ręczne.
Birdie była jednocześnie zachwycona i przerażona jego swawolą i nie była pewna tego, która z emocji w tej chwili dominuje, ale wreszcie, po naciśnięciu klamki odwróciła głowę w stronę Lawrenca i wydusiła z siebie krótkie:
- Idziesz? - jakby chciała upewnić się, że gryfon jej nie zostawi, chociaż sam przed chwilą pytał się o cel ich wspólnego spaceru. Najwyraźniej była skomplikowanym człowiekiem.
Lawrence Mundy
Oczekujący
Lawrence Mundy

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Sro Wrz 23, 2015 12:18 am
Mundy natychmiast poderwał się do drzwi i szarpnął za klamkę. Drzwi ustąpiły, wpuszczając do umieralni nieco świeżego powietrza. Lawrence złapał Birdie za rękę i rzucając ostatnie, pełne australijskiego szaleństwa, spojrzenie pielęgniarce zniknął razem z dziewczyną z pomieszczenia. Zostawił za sobą jedynie ślady ubłoconych butów, smród i szklankę niedopitego soku. Dalej nie czytaj plox, stwarzam pozory. Fagocytoza (gr. phagein – jeść, kytos – komórka) – rodzaj endocytozy, spotykany u komórek i organizmów jednokomórkowych. Polega na pobraniu ze środowiska pokarmów stałych, odizolowaniu od cytozolu poprzez utworzenie wodniczki pokarmowej (lub innego tworu o podobnym przeznaczeniu, np. heterofagocyty) i trawieniu z udziałem lizosomów. W tym procesie nie następuje utrata błony komórkowej. Ewentualne niestrawione resztki są usuwane przez włączenie się wodniczki z powrotem w błonę komórkową (jest to egzocytoza). Fagocytoza jest powszechnym zjawiskiem u pierwotniaków, ale występuje też u organizmów wielokomórkowych: makrofagi człowieka niszczą codziennie miliardy starych erytrocytów. Fagocytoza jest skuteczną metodą obrony przed organizmami chorobotwórczymi, stanowiąc ważny element odporności nieswoistej. Zjawisko fagocytozy odkrył w 1882 roku Ilja Miecznikow.W drodze fagocytozy komórka pochłania duże cząstki pokarmowe np. bakterie. Fagocytozie nie towarzyszy ubytek błony komórkowej. Gdy receptory błonowe wykryją obecność cząstki pokarmowej na powierzchni błony tworzy się wgłębienie, do którego wciągana jest cząstka pokarmowa. Wgłębienie przybiera postać pęcherzyka, który oddziela się od błony i zaczyna wędrować razem z cytoplazmą. Dołączają się do niego lizosomy i przelewają swoją zawartość, czyli enzymy trawienne. Od tej pory mówi się o wodniczce pokarmowej. Cząstka pokarmu zostaje strawiona i wchłonięta do cytoplazmy, a niestrawione resztki są wyrzucane na zewnątrz, gdy wodniczka z powrotem łączy się z błoną komórkową.
z/t
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Sob Paź 03, 2015 11:21 pm
[z/t dla Birdie]
Gwendoline Tichý
Oczekujący
Gwendoline Tichý

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Sro Paź 14, 2015 1:25 pm
Sama nie wiedziała jak doszło do tego, by tuż po chwilowym i niezauważonym nieomal przez nikogo triumfie trafiła tu, do części szpitalnej zamku, taszcząc wraz ze sobą zakrwawionego dzieciaka, który na za dużo sobie pozwolił. Otworzyła wrota wolną dłonią i wciągnęła go do środka nie starając się być ani trochę delikatna, przestała jak tylko znikli Monsieur Latanerowi z oczu.
- Tylko się nie marz, sam się o to prosiłeś. - syknęła cicho, wbijając mocniej wypielęgnowane paznokcie pod jego ramieniem, bo czuła, że ten nadal się trzęsie i zrzuciła to na najpewniej usilną potrzebę szlochu wywołanego bólem. Choć mogłaby przysiąc, że widziała zarys uśmiechu na jego twarzy. Przylepiona i zastygła już na policzku krew kruszyła się, kiedy marszczył skórę podnosząc kącik ust wyżej i sypała się maleńkim śniegiem na pomarszczony kołnierz jego białej koszuli – nienagannego elementu szkolnej szaty.
Zniecierpliwiona Ślizgonka usadziła kolegę z domu na łóżko i bez słowa poszła w głąb sali, żeby poszukać pielęgniarki albo chociażby jej praktykantki.
Znalazła Panią Selwyn, wytłumaczyła jej pokrótce co się stało i dla odegrania roli zmartwionej stanęła przy łóżku czekając, aż pracowniczka szkoły stwierdzi czy chłopaka da się jeszcze odratować. A tamten milczał, jedyne co się zmieniło od sytuacji, w której go zostawiał, to-to, że nie siedział a leżał na łóżku w niezmiennym milczeniu i zerkał ciekawsko na sufit, palcami zdrapując sobie krew z policzka. Kobieta natychmiast go powstrzymała i przywołała miskę z wodą, by oczyścić jak najmniej boleśnie całe okolice jego twarzy. Gwendoline obserwowała jak ten spinał się najmocniej, kiedy czerwony już ręczniczek sięgał jego policzka i okolic napuchniętego już i ledwo widocznego oka. Ale dla Uzdrowiciela to wszystko na pewno nie było problemem. Z chrupnięciem nastawiono młodemu wojownikowi nos, podano mu Szkiele-Wzro, kiedy pielęgniarka z syknięciem obadała jego nieciekawie wyglądający nos i dziwnie niespłaszczoną kość policzkową. Dostał jeszcze jakiś mdło-niebieskawy eliksir, który miał rzekomo z pomóc z siniakami i opuchlizną i na koniec kazała mu zdjąć buty i się położyć.
Na koniec odesłano Gwendoline z powrotem na lekcje, ale ta poczuła, że jej obecność nie jest tam wymagana i postanowiła zająć sobie jakoś bardziej produktywnie wolny czas.

Jeffrey siedział w Skrzydle do wieczora i potem w pełni naprawiony został wypuszczony do dormitorium.

z/t x2
Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Sob Paź 24, 2015 9:56 pm
Od wyjścia z labiryntu Severus miał spory mętlik w głowie. Gdy tylko próbował skupić się na jakiejś konkretnej myśli, jakby wychwycić ją z całej burzy jaka mu się w środku wytworzyła, nastawała pustka. Zupełne nic.
Dopiero po drodze zaczął odczuwać skutki ich wspólnej wyprawy. Szczypały go kostki, które zapewne zostały całkiem nieźle pokąsane przez pająki. Nie miał nawet ochoty na to patrzeć, a przecież trzeba się było tym zająć. Stwierdził więc, że wyprawa do skrzydła szpitalnego nie była jednak złym pomysłem. Choć przede wszystkim chodziło mu o dobro Evans. Nie wyglądała najlepiej, mogła się przeziębić, a przede wszystkim - była w ogromnym szoku.
Co było raczej oczywiste.
Weszli więc do środka i rozejrzeli się po pomieszczeniu w poszukiwaniu pielęgniarki. Severus stał dzielnie przez cały czas, chociaż poranione nogi zdawały się piec coraz bardziej.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Wto Paź 27, 2015 5:20 pm
Udało się im opuścić labirynt bez większych problemów. Mieli niesamowite szczęście, że tak szybko udało im się odnaleźć swoje różdżki, które nagle pojawiły się przy nich chyba w najbardziej krępującym momencie ich życia - a przynajmniej jednym z najbardziej zapadających w pamięć i już teraz Lily zdawała sobie sprawę, że nie zapomni o tym, co tak się stało. Nigdy. No chyba, że wypije eliksir zapomnienia lub zostanie potraktowana zaklęciem Obliviate. Na to jednak się nie zapowiadało, więc z tysiącem myśli pod swą rudą czupryną szła obok Severusa. Był poważny jak nigdy a ona zastanawiała się czy odczuwa skutki pogryzień przez pająki. Ją również zdążyły pogryźć lecz to zdawało się być niczym w porównaniu z tym, co musiał przejść Ślizgon, który przyjął na siebie większość ataków. Nie odzywali się, zresztą ją nadal trzymało zaskoczenie i melancholia, która unosiła się wokół niej niczym mgiełka. Tonęła więc w swoich myślach i dopiero, kiedy znaleźli się w środku Skrzydła Szpitalnego, dziewczyna otrząsnęła się i zaczęła chłonąć widok wszechobecnej bieli. Kątem oka zerknęła na Severusa, który zrobił się bledszy. Zmartwiona przyłożyła mu dłoń do czoła by sprawdzić profilaktycznie temperaturę.
- Jestem prawie na sto procent przekonana, że masz gorączkę, Sev - odezwała się cichym, poważnym głosem po czym odsunęła się od Snape'a i zrobiła kilka kroków do przodu w stronę gabinetu obu pielęgniarek. - Pani Selwyn, pani Pomfrey? Jest tu kto?


Severus Snape
Oczekujący
Severus Snape

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Czw Paź 29, 2015 12:01 pm
Nie czuł się najlepiej, był to niezaprzeczalny fakt. Kręciło mu się w głowie, czuł jak mu w niej huczy i lekko drżał na ciele. Do tego było mu bardzo niedobrze i sam już nie wiedział, czy to przez pająki, czy nadmiar wrażeń i stresów. Nie należał przecież do słabych, może i wyglądał mizernie, jednak nie dawał się tak łatwo pokonać, nawet chorobom.
Złamane serce było jednak zupełnie innym rodzajem słabości i nawet on musiał jej ulec. Kiedy więc jej dłoń dotknęła jego czoła zatrząsł się tyko i mruknął coś zachrypniętym głosem. Dopiero po chwili sie otrząsnął i pozwolił sobie powtórzyć.
- Zajmij się lepiej sobą. - Dodał lekko chłodnym głosem, choć mogła usłyszeć w nim nutę troski. Podczas gdy ona wolała pielęgniarki, Severus usiadł na łóżku czując, że długo już nie ustoi na nogach. Jęknął z żalu nad samym sobą i położył głowę na poduszkę.
Że też nie mógł wyjść z tego labiryntu z twarzą.
Lily Evans
Oczekujący
Lily Evans

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Sob Lis 07, 2015 2:02 am
W porównaniu do niego jej obrażenia wydawały się być niewielkie, dlatego te poczucie winy wiązało jej wręcz gardło tak, że nie mogła przełknąć śliny. Ten dzień był wyjątkowo ciężki zarówno dla niej i dla niego, dlatego też to, że Severus nadal trzymał się na nogach sprawiało, że była mile zaskoczona. Nie zmieniało to niemniej faktu, że nadal u Lily przeważało zmartwienie, które nie zamierzało jej opuścić. Przynajmniej dopóki Ślizgon nie otrzyma odpowiedniej medycznej opieki. Czuła się taka bezsilna! Chciałaby mu jakoś ulżyć w cierpieniu, dodać otuchy, wiedzieć co zrobić w takiej sytuacji, ale miała zupełną pustkę w głowie. Pustka która była przyczyną jej rosnącego rozdrażnienia, które skrzętnie schowało się pod współczuciem i troską, którą żywiła wobec swojego przyjaciela.
Wygląd Skrzydła Szpitalnego nie uległ zmianie od jej ostatniej wizyty, której pod żadnym pozorem nie zamierzała wspominać. I udało się. Nieskazitelna biel ścian na których wisiało kilka większych obrazów przy drzwiach, a także okna z schludnymi zasłonami w kolorze bladego niebieskiego, sprawiały że Evans uspokajała się, czując jak ta kolorystyka wpływa na nią niezwykle kojąco. Nawet zmęczenie przestało dawać jej się aż tak we znaki.  Kiedy już sprawdziła temperaturę Severusowi i ten jej odpowiedział tym swoim chłodniejszym, typowym dla siebie tonem, miała wielką ochotę powiedzieć mu, co o tym sądzi. Wstrzymała się, bo znała go. Znała go na tyle by wiedzieć, że nie chciał być dla niej niemiły. Dlatego zacisnęła tylko zabawnie wargi i przewróciła oczami, czując jak robi się jej cieplej na sercu. Miała wielką ochotę zacząć go teraz przedrzeźniać, ale w porę oprzytomniała. To nie był czas i miejsce na tego rodzaju wygłupy, zwłaszcza, że stan Severusa ją niepokoił. Pokonała kolejne kroki w stronę gabinetu, po czym na chwilę zwróciła twarz w stronę Snape'a.
- Jeśli poczujesz się gorzej to daj mi znać, nieważne jak. I masz się nigdzie nie ruszać, dopóki nie wrócę z panią Selwyn lub z panią Pomfrey - jej spojrzenie było poważne, niemalże wywiercało w chłopaku dziury. Nie trwało to jednak długo, bo już po chwili odwróciła się na pięcie i pokonała ostatni kawałek drogi, przechodząc między łóżkami. Przy niektórych znajdowały się parawany, które skrzętnie ukrywały swoich pacjentów. Lily niemniej nie zajmowała się zastanawianiem nad tym, kto się tam znajduje, bowiem miała misję do spełnienia. Przystanęła więc przy drzwiach, zapukała w nie, nie za mocno, ale też na tyle donośnie by osoba lub osoby, które się  znajdowały w tamtym pomieszczeniu były w stanie to usłyszeć. Teraz pozostało tylko czekać.
Sponsored content

Łóżka w drugiej części sali - Page 9 Empty Re: Łóżka w drugiej części sali

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach