- Enzo Nero
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 2:13 am
No to kompromitacji ciąg dalszy. Nie wiedział czy tym razem pójdzie mu lepiej niż ostatnio jednak bardzo się zestresował tym iż oni się przełamali. Obawiał się że zostanie taką czarną owcą w tym ich śmiesznym niby stadku.
- Postaram się - Powiedział i wyciągnął różdżkę.
Nawet poklepanie po plecach nic mu nie pomogło, wręcz przeciwnie wywarło na nim jeszcze większą presję.
- No to jedziemy - Mruknął sam do siebie pod nosem.
- Ventus - Dodał po chwili nieco głośniej starając się użyć tym razem tego czaru tak jak należy.
Miał nadzieję że tym razem czar którego używa i stara się go okiełznać przepłynie prawidłowo a nie zfiksuje tak jak wcześniej.
- Postaram się - Powiedział i wyciągnął różdżkę.
Nawet poklepanie po plecach nic mu nie pomogło, wręcz przeciwnie wywarło na nim jeszcze większą presję.
- No to jedziemy - Mruknął sam do siebie pod nosem.
- Ventus - Dodał po chwili nieco głośniej starając się użyć tym razem tego czaru tak jak należy.
Miał nadzieję że tym razem czar którego używa i stara się go okiełznać przepłynie prawidłowo a nie zfiksuje tak jak wcześniej.
- Mistrz Gry
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 2:13 am
The member 'Enzo Nero' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 5, 4
'Pojedynek' :
Result : 5, 4
- Lynette Nott
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 2:19 am
Posłała Giotto słaby uśmiech, patrząc jak ten wymienia się z drugim Nero. Od niechcenia dorzuciła jeszcze:
— Kiedyś powiesz mi więcej niż kilka słów.
I najlepsze było to, ze w to wierzyła. Nie miała przecież pojęcia, że za kilka tygodni od tego momentu, tak na oko, ta dwójka opuszcza szkołę. Skupiła się na tym, co było teraz.
Po Enzo mogła już się spodziewać tego czaru. Podobnie jak ona sama, Enzo postawił na jedno zaklęcie. Być moze męczył je tak długo, aby wyszło i wyszło, co Lynette stwierdziła po wzbiciu się piasku i trawy w powietrzu, kiedy zaklęcie spłynęło z jego różdżki. Uniosła w szybkiej reakcji swoją własną do góry, rzucając oczywiste:
— Protego.
Gadanie w kółko dwóch formuł mogło się niektórym wydać głupie, ale nie Lynn. Po to właśnie był trening, żeby korzystać z jego możliwości kształcenia się w czymś, co jeszcze wymaga dopracowania.
I to bazowego, jak się okazuje, bo myśląc już krok do przodu, zawaliła nawet prostą barierę obronną.
Tym razem Enzo rzeczywiście potraktował ją poważnie, bo zaklęcie, które rzucił wzniosło ja wysoko w powietrze na wietrze. Gdyby nie fakt, że akurat stała tyłem do pomnika, a ten zagradzał jej dalsza trajektorię, być może czar rzucony przez chłopaka cisnąłby ją nawet i jeszcze dalej. Tymczasem łupnęła plecami o rzeźbę czując jak zimny marmur odbija jej się boleśnie śladem na łopatkach. Opadając na kolana, zdążyła podeprzeć się rękoma przed sobą, ale siła uderzenia zgięła jej łokcie, doginając ją do ziemi.
— Uskrzydlasz mnie, Nero. Doprawdy... — zakpiła, próbując zedrzeć jakoś niepochlebne wrażenie, jakie wywarła. Korzystając z okazji, podniosła wzrok na Giotto, który akurat znajdował się obok i krzyzując z nim spojrzenie, wpatrywała się w jego tęczówki intensywnie, wyciągając w jego stronę rękę.
— Bądź dźentelmenem, Giotto.
Bo fakt, że był ślizgonem wcale się z tym nie wykluczał w pojmowaniu Nott. Wychowano ją w szlacheckim domu o silnie zakorzenionych tradycjach, gdzie kobiety traktowano się czasami z góry, ale w pewnych warunkach z odpowiednim szacunkiem.
Bez względu na to czy starszy z chłopaków jej pomógł, czy nie, podźwignęła się do góry i otrzepując się z pyłu, a zdarte kolana z brudu, ściągnęła razem łopatki. Nic dziwnego, ze zaklęcie atakujące jej nie wyszło, skoro jedyne o czym teraz myślała to, że można było dzisiaj jednak nie zakładać mundurka.
Nie przewidziała lotów kilka stop nad ziemią. Dlatego jak tylko ta seria niepowodzeń i jej sromotnej porażki dobiegła końca, zrzuciła z siebie wierzchnią szatę, zaplatając ją sobie w pasie, po części przysłaniając poobijane nogi.
— Kiedyś powiesz mi więcej niż kilka słów.
I najlepsze było to, ze w to wierzyła. Nie miała przecież pojęcia, że za kilka tygodni od tego momentu, tak na oko, ta dwójka opuszcza szkołę. Skupiła się na tym, co było teraz.
Po Enzo mogła już się spodziewać tego czaru. Podobnie jak ona sama, Enzo postawił na jedno zaklęcie. Być moze męczył je tak długo, aby wyszło i wyszło, co Lynette stwierdziła po wzbiciu się piasku i trawy w powietrzu, kiedy zaklęcie spłynęło z jego różdżki. Uniosła w szybkiej reakcji swoją własną do góry, rzucając oczywiste:
— Protego.
Gadanie w kółko dwóch formuł mogło się niektórym wydać głupie, ale nie Lynn. Po to właśnie był trening, żeby korzystać z jego możliwości kształcenia się w czymś, co jeszcze wymaga dopracowania.
I to bazowego, jak się okazuje, bo myśląc już krok do przodu, zawaliła nawet prostą barierę obronną.
Tym razem Enzo rzeczywiście potraktował ją poważnie, bo zaklęcie, które rzucił wzniosło ja wysoko w powietrze na wietrze. Gdyby nie fakt, że akurat stała tyłem do pomnika, a ten zagradzał jej dalsza trajektorię, być może czar rzucony przez chłopaka cisnąłby ją nawet i jeszcze dalej. Tymczasem łupnęła plecami o rzeźbę czując jak zimny marmur odbija jej się boleśnie śladem na łopatkach. Opadając na kolana, zdążyła podeprzeć się rękoma przed sobą, ale siła uderzenia zgięła jej łokcie, doginając ją do ziemi.
— Uskrzydlasz mnie, Nero. Doprawdy... — zakpiła, próbując zedrzeć jakoś niepochlebne wrażenie, jakie wywarła. Korzystając z okazji, podniosła wzrok na Giotto, który akurat znajdował się obok i krzyzując z nim spojrzenie, wpatrywała się w jego tęczówki intensywnie, wyciągając w jego stronę rękę.
— Bądź dźentelmenem, Giotto.
Bo fakt, że był ślizgonem wcale się z tym nie wykluczał w pojmowaniu Nott. Wychowano ją w szlacheckim domu o silnie zakorzenionych tradycjach, gdzie kobiety traktowano się czasami z góry, ale w pewnych warunkach z odpowiednim szacunkiem.
Bez względu na to czy starszy z chłopaków jej pomógł, czy nie, podźwignęła się do góry i otrzepując się z pyłu, a zdarte kolana z brudu, ściągnęła razem łopatki. Nic dziwnego, ze zaklęcie atakujące jej nie wyszło, skoro jedyne o czym teraz myślała to, że można było dzisiaj jednak nie zakładać mundurka.
Nie przewidziała lotów kilka stop nad ziemią. Dlatego jak tylko ta seria niepowodzeń i jej sromotnej porażki dobiegła końca, zrzuciła z siebie wierzchnią szatę, zaplatając ją sobie w pasie, po części przysłaniając poobijane nogi.
- Mistrz Gry
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 2:19 am
The member 'Lynette Nott' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 1, 4
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 1, 6
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 1, 4
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 1, 6
- Enzo Nero
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 2:41 am
Enzo po użyciu Ventusa był gotowy na to aby przejść do obrony jednak to co udało mu się uczynić przerosło nawet jego oczekiwania.
- Wygląda prawie jak Wonder Women czy coś takiego z tych amerykańskich komiksów - Pomyślał kiedy to patrzał na latającą kobietę.
Trzeba przyznać że nawet jak na instytut rosyjski, znaczy hogwart był to niecodzienny widok. Gdy już jebła na ziemię i nie wykazywała żadnej chęci ciągnięcia dalej tego pojedynku schował różdżkę i wolnym krokiem podszedł nieco bliżej.
- Staram się - Powiedział na komentarz o uskrzydleniu.
Z triumfalnym uśmiechem na twarzy spojrzał na swojego kuzyna z którym to teraz będzie się musiał pojedynkować. Wątpiąc czy uda mu się powtórzyć ten wyczyn dwa razy starał się jednak ze wszystkich sił samemu siebie przekonać że jednak da radę.
- Wygląda prawie jak Wonder Women czy coś takiego z tych amerykańskich komiksów - Pomyślał kiedy to patrzał na latającą kobietę.
Trzeba przyznać że nawet jak na instytut rosyjski, znaczy hogwart był to niecodzienny widok. Gdy już jebła na ziemię i nie wykazywała żadnej chęci ciągnięcia dalej tego pojedynku schował różdżkę i wolnym krokiem podszedł nieco bliżej.
- Staram się - Powiedział na komentarz o uskrzydleniu.
Z triumfalnym uśmiechem na twarzy spojrzał na swojego kuzyna z którym to teraz będzie się musiał pojedynkować. Wątpiąc czy uda mu się powtórzyć ten wyczyn dwa razy starał się jednak ze wszystkich sił samemu siebie przekonać że jednak da radę.
- Giotto Nero
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 2:53 am
Giotto spodziewał się, że Enzo w końcu uderzy jakimś potężnym zaklęciem, które w pełni się uda, trafi i jeszcze najlepiej wyjebie kogoś w kosmos niczym Zespół R z pokemonów. Nie zawiódł się i gdy obserwował pojedynek dwójki czarodziejów, natychmiast dostrzegł w oczach brata dużo więcej pewności, zacięcia, a zarazem siły w tym co powiedział, rzucając swój czar. Chwilę później Lynette znajdowała się już dobre kilka metrów nad ziemią, po czym gruchnęła o nią, lądując akurat koło stojącego Ślizgona.
Spojrzał z dołu na blondynkę i słysząc jej prośbę, a raczej sugestię, by pomógł jej wstać - zrobił to. Pomógł jej się podnieść, nie robiąc z tego żadnej większej afery. To, że był chujem i bywał mocno oraz często nieznośny, nie oznaczało, że rodzice nie wpoili mu jako takich kulturalnych zachowań, zwłaszcza wobec kobiet.
Widząc, że wszystko z Nott w porządku, Giotto wyszedł na przód, nie chcąc wdawać się z nią w zbędne dyskusje. Stanął mniej więcej w tym miejscu, z którego dziewczyna została wysłana na krótką wycieczkę po chmuroskłonie.
Stanął w pozycji bojowej i uśmiechnął się w stronę swojego brata.
- To był całkiem niezły widok... - udało mu się nie zaśmiać, ale lecąca bezwładnie Lynette z pewnością była jednym z bardziej pożądanych przez niego widoków. To było po prostu zabawne.
Będąc jednak całkiem poważny, wrócił do pojedynku. Machnął różdżką w stronę brata, używając tym razem zaklęcia Drętwota. Skoro był to trening, mógł próbować różnych zaklęć - w tym tych, które mogą ogłuszyć kogoś na kilka minut. Najwyżej zrobią przerwę, nic się przecież nie stanie.
Spojrzał z dołu na blondynkę i słysząc jej prośbę, a raczej sugestię, by pomógł jej wstać - zrobił to. Pomógł jej się podnieść, nie robiąc z tego żadnej większej afery. To, że był chujem i bywał mocno oraz często nieznośny, nie oznaczało, że rodzice nie wpoili mu jako takich kulturalnych zachowań, zwłaszcza wobec kobiet.
Widząc, że wszystko z Nott w porządku, Giotto wyszedł na przód, nie chcąc wdawać się z nią w zbędne dyskusje. Stanął mniej więcej w tym miejscu, z którego dziewczyna została wysłana na krótką wycieczkę po chmuroskłonie.
Stanął w pozycji bojowej i uśmiechnął się w stronę swojego brata.
- To był całkiem niezły widok... - udało mu się nie zaśmiać, ale lecąca bezwładnie Lynette z pewnością była jednym z bardziej pożądanych przez niego widoków. To było po prostu zabawne.
Będąc jednak całkiem poważny, wrócił do pojedynku. Machnął różdżką w stronę brata, używając tym razem zaklęcia Drętwota. Skoro był to trening, mógł próbować różnych zaklęć - w tym tych, które mogą ogłuszyć kogoś na kilka minut. Najwyżej zrobią przerwę, nic się przecież nie stanie.
- Mistrz Gry
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 2:53 am
The member 'Giotto Nero' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 2, 3
'Pojedynek' :
Result : 2, 3
- Lynette Nott
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 3:00 am
Wróciła pod pomnik, o który oparła się trochę nadwyrężonymi w przebiegu pojedynku plecami i oparła dłonie na udach, przecierając nimi skórę, trochę w zamyśleniu. Zastanawiała się, gdzie cały czas popełniała błąd. Gdyby tego nie robiła, prawdopodobnie rozważałaby nad własnymi porażkami, a to jeszcze nigdy nie przyniosło jej niczego dobrego. Pochyliła się w dół, łapiąc głębszy oddech póki mogła. Włosy osypały jej twarz, kiedy akurat wyrównując swój dech, w dalszym ciągu skupiona była na swoich rozważaniach. Potrzebowała się odprężyć. Mniej spinać. Nawet jeśli chciałaby zaszarżować umiejętnościami przed dwójką ślizgonów, musiała dać sobie na wstrzymanie. Opanować emocje i podejść do sprawy na trzeźwo. Dlatego teraz całkowicie wyłączyła się z otoczenia, zobojętniając na bodźce zewnętrzne. Nie oglądała już wymian zaklęć pomiędzy chłopakami. Znała już ich taktykę, a przynajmniej możliwości Enzo. Na własnej skórze się o nich przekonała.
Co zaś tyczyło się Giotto, tak czy inaczej nie była w stanie przewidzieć jego ruchów jeśli dalej będzie używał magii niewerbalnej.
Co zaś tyczyło się Giotto, tak czy inaczej nie była w stanie przewidzieć jego ruchów jeśli dalej będzie używał magii niewerbalnej.
- Enzo Nero
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 3:02 am
Enzo czekał na to aż Giotto stanie naprzeciwko niego. Był on jak do tej pory jego największym rywalem i to od dziecka kiedy to babcia z Wisconsin bawiła się z nimi w glutowe wodo i inne te szamańskie sprawy.
- Też chcesz polatać? - Zapytał Enzo i spojrzał na brata.
Widać było w jego spojrzeniu coś czego wcześniej nie można było tak dobrze dostrzec, a była to pasja. Najwidoczniej przełamanie się sprawiło że Enzo polubił bycie czarodziejem z zupełnie innej strony.
- Dobra nie czas teraz na pogaduszki bo znowu zrobisz mi niespodziankę - Powiedział i wyciągnął różdżkę.
To była prawda. Giotto mógł zaatakować w każdej chwili chcąc pokazać swojemu młodszemu kuzynowi że ich przeciwnicy których spotkają podczas swojej wędrówki nie będą czekać aż Ci dwaj się nagadają.
- Protego - Mruknął blondyn po tym jak jego brat wycelował do niego z zaklęcia.
Jutro po tym treningu pewnie będą mieli zakwasy a niektórych może coś boleć jednak frajda jaka z tego płynie jest naprawdę pozytywna bynajmniej dla Enzo i dopóki nie dostanie tą jebaną drętwotą. Po tym jak udało mu się obronić przed zaklęciem Giotto uśmiechnął się i wysunął swoją różdżkę do przodu.
-Expelliarmus- Powiedział i tym razem użył innego zaklęcia chcąc trochę zmienić repertuar.
- Też chcesz polatać? - Zapytał Enzo i spojrzał na brata.
Widać było w jego spojrzeniu coś czego wcześniej nie można było tak dobrze dostrzec, a była to pasja. Najwidoczniej przełamanie się sprawiło że Enzo polubił bycie czarodziejem z zupełnie innej strony.
- Dobra nie czas teraz na pogaduszki bo znowu zrobisz mi niespodziankę - Powiedział i wyciągnął różdżkę.
To była prawda. Giotto mógł zaatakować w każdej chwili chcąc pokazać swojemu młodszemu kuzynowi że ich przeciwnicy których spotkają podczas swojej wędrówki nie będą czekać aż Ci dwaj się nagadają.
- Protego - Mruknął blondyn po tym jak jego brat wycelował do niego z zaklęcia.
Jutro po tym treningu pewnie będą mieli zakwasy a niektórych może coś boleć jednak frajda jaka z tego płynie jest naprawdę pozytywna bynajmniej dla Enzo i dopóki nie dostanie tą jebaną drętwotą. Po tym jak udało mu się obronić przed zaklęciem Giotto uśmiechnął się i wysunął swoją różdżkę do przodu.
-Expelliarmus- Powiedział i tym razem użył innego zaklęcia chcąc trochę zmienić repertuar.
- Mistrz Gry
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 3:02 am
The member 'Enzo Nero' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 1, 5
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 6, 2
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 1, 5
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 6, 2
- Giotto Nero
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 3:09 am
Nie obchodziło go w tym momencie nic poza starciem z Enzo, który powoli zaczynał się rozkręcać. Co raz więcej zaklęć zaczęło mu wychodzić, sam blondyn wydawał się być dużo pewniejszy w swoich poczynaniach, a Giotto raz po raz próbował zaskakiwać ich nowymi technikami. Dzięki swojej magii niewerbalnej i asortymentowi czarów, mógł jeszcze kilka razy sprawdzić, czy znają zaklęcia, których używa.
Lynette ich zlała, zatem mogli się skupić wyłącznie na sobie. Jak widać piątoklasista postanowił użyć techniki expelliarmus, której Giotto próbował jakiś czas wcześniej przed Drętwotą. Czar się udał, w dodatku zmierzał prosto w stronę szóstoklasisty. Brunetowi wydało się nawet, że wraz z kolejnymi centymetrami pokonywanymi przez pocisk, zwiększał on swoją wielkość.
Stanął gotów do obrony i uniósł różdżkę do góry, raz jeszcze nie siląc się na wypowiadanie inkantacji. Protego było zaklęciem, które użył i liczył na to, że pozwoli mu to odbić atak.
Odbił czar brata, choć nie do końca, bo jakiś jego urywek drasnął go w rękę, która trzymała różdżkę, powodując małe pieczenie w okolicy zewnętrznej części dłoni. Czując lekkie zmęczenie, postanowił zaprzestać dalszej walki, unosząc jedną, otwartą dłoń w geście stopu.
Podszedł do brata, który poczęstował go dość mocnym zaklęciem i to używając go pierwszy raz dzisiaj.
- Dobra robota. - uścisnął dłoń blondynowi i skierował się w stronę Lynette, która siedziała zamyślona pod pomnikiem, nie dostrzegając chyba ich obecności bliżej siebie.
Brunet skrzyżował ręce na klatce piersiowej i westchnął lekko, patrząc na skuloną nieznacznie Nott.
- Całkiem nieźle. - rzucił spokojnie, przymykając oczy.
Tylko na tyle było go stać, ale koniec końców ją pochwalił. Cieszył się w duchu, że przynajmniej im nie przeszkadzała, to się dla niego liczyło najbardziej. Musiała mieć dobry humor, albo po prostu bała się konfrontacji z dwójką braci Nero. Bo warto przypomnieć, że jak jest w obecności Giotto, to albo chce go zamordować, albo jest bardzo cyniczna.
Spojrzał kątem oka na Enzo.
- Zadowolony z siebie? - spytał o wrażenia dotyczące tych kilku krótkich pojedynków. Ogólnie nie poszło najgorzej, ale oczywiście zawsze mogło pójść dużo lepiej, stąd też chciał poznać zdanie swojego brata. Sam Nero uważał pojedynek za całkiem owocny i to dla całej trójki.
Lynette ich zlała, zatem mogli się skupić wyłącznie na sobie. Jak widać piątoklasista postanowił użyć techniki expelliarmus, której Giotto próbował jakiś czas wcześniej przed Drętwotą. Czar się udał, w dodatku zmierzał prosto w stronę szóstoklasisty. Brunetowi wydało się nawet, że wraz z kolejnymi centymetrami pokonywanymi przez pocisk, zwiększał on swoją wielkość.
Stanął gotów do obrony i uniósł różdżkę do góry, raz jeszcze nie siląc się na wypowiadanie inkantacji. Protego było zaklęciem, które użył i liczył na to, że pozwoli mu to odbić atak.
Odbił czar brata, choć nie do końca, bo jakiś jego urywek drasnął go w rękę, która trzymała różdżkę, powodując małe pieczenie w okolicy zewnętrznej części dłoni. Czując lekkie zmęczenie, postanowił zaprzestać dalszej walki, unosząc jedną, otwartą dłoń w geście stopu.
Podszedł do brata, który poczęstował go dość mocnym zaklęciem i to używając go pierwszy raz dzisiaj.
- Dobra robota. - uścisnął dłoń blondynowi i skierował się w stronę Lynette, która siedziała zamyślona pod pomnikiem, nie dostrzegając chyba ich obecności bliżej siebie.
Brunet skrzyżował ręce na klatce piersiowej i westchnął lekko, patrząc na skuloną nieznacznie Nott.
- Całkiem nieźle. - rzucił spokojnie, przymykając oczy.
Tylko na tyle było go stać, ale koniec końców ją pochwalił. Cieszył się w duchu, że przynajmniej im nie przeszkadzała, to się dla niego liczyło najbardziej. Musiała mieć dobry humor, albo po prostu bała się konfrontacji z dwójką braci Nero. Bo warto przypomnieć, że jak jest w obecności Giotto, to albo chce go zamordować, albo jest bardzo cyniczna.
Spojrzał kątem oka na Enzo.
- Zadowolony z siebie? - spytał o wrażenia dotyczące tych kilku krótkich pojedynków. Ogólnie nie poszło najgorzej, ale oczywiście zawsze mogło pójść dużo lepiej, stąd też chciał poznać zdanie swojego brata. Sam Nero uważał pojedynek za całkiem owocny i to dla całej trójki.
- Mistrz Gry
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 3:09 am
The member 'Giotto Nero' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 4, 3
'Pojedynek' :
Result : 4, 3
- Lynette Nott
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 3:23 am
Skupiona na sobie nie zanotowała, że właśnie zakończyli pojedynek. Zadarła podbródek wyżej, ściągając razem łopatki i rozruszała ramiona, starając się rozciągnąć obolałe mięśnie, aby jutro nie rwały jej jeszcze bardziej. Szczęśliwie dla siebie nie słyszała wcześniejszego komentarza Gio, dlatego teraz patrzyła na tę dwójkę bez złości. Odepchnęła się rękoma od rzeźby, bardzo niechętnie, prostując się w miejscu, kiedy w końcu zakodowała ich obecność. Nawet jeśli w normalnych warunkach chciałaby jeszcze raz podjąć się próby zaatakowania tym razem Gio, jej wzrok skupiło teraz powoli szarzejące już niebo. Może nie im czas tak szybko uciekał na treningu, ale widocznie zaczęli go dość późno, skoro Lynn musiała sprowadzić ich na ziemię komentarzem:
— Dochodzi kolacja. Lepiej się zbierać.
Wygładziła spódnicę i rozwiązała szatę z pasa, narzucając ją na siebie. Tym razem rękawy opuściła w dół, wyciągając zaraz potem włosy z pod materiału czarodziejskiego odzienia.
Dopiero wtedy posłała dłuższe spojrzenie zarówno jednemu, jak i drugiemu z chłopaków.
— Chyba, że chcieliście tu ćwiczyć całą noc?
Zerknęła dość podejrzanie na skraj lasu, bo po jakiejś godzinie nawet tutaj nie było bezpiecznie. Nie wiedziała jak zareagować na pochwałę Giotto, dlatego zawiesiła na nim wzrok i po krótkim momencie namysłu, dźgnęła go końcówką różdżki, bo ponoć większość młodych czy starych facetów to wkurzało. Postanowiła sprawdzić tą teorię, co by nie ulec za bardzo aurze słodyczy, jaka zawisła między nimi, bo warto wspomnieć, ze ani jedno ani drugie z nich nie było szczególnie miłe w obejściu.
— Dochodzi kolacja. Lepiej się zbierać.
Wygładziła spódnicę i rozwiązała szatę z pasa, narzucając ją na siebie. Tym razem rękawy opuściła w dół, wyciągając zaraz potem włosy z pod materiału czarodziejskiego odzienia.
Dopiero wtedy posłała dłuższe spojrzenie zarówno jednemu, jak i drugiemu z chłopaków.
— Chyba, że chcieliście tu ćwiczyć całą noc?
Zerknęła dość podejrzanie na skraj lasu, bo po jakiejś godzinie nawet tutaj nie było bezpiecznie. Nie wiedziała jak zareagować na pochwałę Giotto, dlatego zawiesiła na nim wzrok i po krótkim momencie namysłu, dźgnęła go końcówką różdżki, bo ponoć większość młodych czy starych facetów to wkurzało. Postanowiła sprawdzić tą teorię, co by nie ulec za bardzo aurze słodyczy, jaka zawisła między nimi, bo warto wspomnieć, ze ani jedno ani drugie z nich nie było szczególnie miłe w obejściu.
- Enzo Nero
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 3:35 am
Po tym ataku i geście Gio że to już koniec blondyn w końcu odetchnął i wraz z bratem ruszył pod pomnik sprawdzić jak się ma Lyn. Widząc że rusza rękami i w ogóle odetchnął z ulgą bo znaczyło to tyle że nic nie jest złamane.
- Czy zadowolony? Nie do końca. Sądzę że mogłoby być lepiej - Odpowiedział Enzo.
Trochę samokrytyki przyda się każdemu nawet ślizgonowi. Słysząc że dochodzi kolacja blondynowi aż zaburczało w brzuchu.
- Tak w ogóle ile czasu tutaj siedzimy? - Zapytał drapiąc się w tył głowy.
Kiedy zaczęli trening było jeszcze widno a teraz zaczął zapadać zmrok. Jemu wydawało się że minęła może dopiero z godzina jednak patrząc w niebo można było śmiało zaryzykować stwierdzenie że około pięciu sześciu minęło.
- Cóż mi to tam bez różnicy tylko trzeba by było coś przegryźć - Odpowiedział na pytanie Lyn o tym czy zamierzają trenować całą noc.
Enzo był zawiedziony tym że tak mało zaklęć mu dziś wyszło. Ten trening uświadomił go jak wiele jeszcze drogi przed nim.
- Czy zadowolony? Nie do końca. Sądzę że mogłoby być lepiej - Odpowiedział Enzo.
Trochę samokrytyki przyda się każdemu nawet ślizgonowi. Słysząc że dochodzi kolacja blondynowi aż zaburczało w brzuchu.
- Tak w ogóle ile czasu tutaj siedzimy? - Zapytał drapiąc się w tył głowy.
Kiedy zaczęli trening było jeszcze widno a teraz zaczął zapadać zmrok. Jemu wydawało się że minęła może dopiero z godzina jednak patrząc w niebo można było śmiało zaryzykować stwierdzenie że około pięciu sześciu minęło.
- Cóż mi to tam bez różnicy tylko trzeba by było coś przegryźć - Odpowiedział na pytanie Lyn o tym czy zamierzają trenować całą noc.
Enzo był zawiedziony tym że tak mało zaklęć mu dziś wyszło. Ten trening uświadomił go jak wiele jeszcze drogi przed nim.
- Giotto Nero
Re: Pomnik niedaleko Zakazanego Lasu
Sro Sty 04, 2017 3:53 am
Mógł się spodziewać, że Enzo nie będzie z siebie do końca zadowolony - nigdy przecież nie było tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej, a piątoklasista jako ambitna osoba, z pewnością mierzył wyżej, niż trafność co drugiego zaklęcia rzuconego w stronę przeciwników. Świadczyło to też o jego samoocenie, która była duża i wiedział, że może od siebie wymagać dużo więcej - to cechowało osoby charakterne i co najważniejsze, charyzmatyczne. Taki niewątpliwie był Enzo, szkoda tylko, że przykładał się tylko wtedy, gdy chodziło o poważne sprawy - gdyby z takim samym zacięciem wchłaniał materiał, z pewnością to egzaminy pisały by jego, a nie on egzaminy. Ju noł łot ajm sejin.
Giotto również stracił rachubę czasu. Jak każdy po komentarzu Enzo, spojrzał w górę, widząc, że zapada zmrok. Najwidoczniej prawdą jest, że przy dobrej zabawie czas szybko mija - przynajmniej spożytkowali tę energię w odpowiedni sposób, praktykując kolejne magiczne zaklęcia oraz przy okazji, poznając swoje własne możliwości, a także słabości.
Spojrzał najpierw na Lynette, a potem na brata. Oboje chcieli już udać się na kolacje, dlatego nie zamierzał im wchodzić w paradę. Giotto jednak nie był aż tak głodny, by poczuł wewnętrzną potrzebę stawienia się w wielkiej sali na kolacji. Cały czas dręczył go fakt, że niewerbalne zaklęcia odmawiały mu posłuszeństwa przez jakiś czas i najwidoczniej za mało siły woli oraz zacięcia wkładał w czarowanie swych zaklęć.
- Na dziś wystarczy. - rzucił pewnie, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Skoro nikt nie rzucił hasła o końcu treningu, musiał to zrobić sam szóstoklasista.
Chwaląc Nott nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób jej prowokować - był szczerą osobą i mówił co myślał, a czarownica zaskoczyła go już na samym początku, gdy oberwał jej Everte Statum. Prawdę mówiąc, było to chyba jedyne zaklęcie, po którym Giotto dzisiaj leżał, więc trzeba było oddać jej, że spisała się dobrze w tamtej chwili. Zapewne będzie to zwalać na zaskoczenie.
Dźgnięty różdżką, zerknął kątem oka na blondynkę, której chyba nie podobała się jego pochwała. w takim razie, więcej żadnego komplementu od niego nie usłyszy, "fuck off get lost", jak to mawiał jeden z ulicznych grajków, którego próbował wygonić jakiś moher z ławeczki. Przeszył ją swym wzrokiem i już miał ochotę bezczelnie wpieprzyć się jej do łba za pomocą legilimencji, ale postanowił tego nie robić. Wrócił do poprzedniego stanu oceniania jej - mieć ją gdzieś, bo jest irytująca.
Obrócił się na pięcie i bez słowa powędrował w stronę szkoły, wiedząc, że ich drogi i tak się rozejdą tuż po wejściu do Hogwartu. On miał zamiar udać się do biblioteki zgłębić trochę wiedzy, a oni pewnie pójdą się najeść i odpoczną trochę. Zasługiwali na to i mieli do tego prawo - Giotto zaś nie mógł tracić czasu.
zt
Giotto również stracił rachubę czasu. Jak każdy po komentarzu Enzo, spojrzał w górę, widząc, że zapada zmrok. Najwidoczniej prawdą jest, że przy dobrej zabawie czas szybko mija - przynajmniej spożytkowali tę energię w odpowiedni sposób, praktykując kolejne magiczne zaklęcia oraz przy okazji, poznając swoje własne możliwości, a także słabości.
Spojrzał najpierw na Lynette, a potem na brata. Oboje chcieli już udać się na kolacje, dlatego nie zamierzał im wchodzić w paradę. Giotto jednak nie był aż tak głodny, by poczuł wewnętrzną potrzebę stawienia się w wielkiej sali na kolacji. Cały czas dręczył go fakt, że niewerbalne zaklęcia odmawiały mu posłuszeństwa przez jakiś czas i najwidoczniej za mało siły woli oraz zacięcia wkładał w czarowanie swych zaklęć.
- Na dziś wystarczy. - rzucił pewnie, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Skoro nikt nie rzucił hasła o końcu treningu, musiał to zrobić sam szóstoklasista.
Chwaląc Nott nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób jej prowokować - był szczerą osobą i mówił co myślał, a czarownica zaskoczyła go już na samym początku, gdy oberwał jej Everte Statum. Prawdę mówiąc, było to chyba jedyne zaklęcie, po którym Giotto dzisiaj leżał, więc trzeba było oddać jej, że spisała się dobrze w tamtej chwili. Zapewne będzie to zwalać na zaskoczenie.
Dźgnięty różdżką, zerknął kątem oka na blondynkę, której chyba nie podobała się jego pochwała. w takim razie, więcej żadnego komplementu od niego nie usłyszy, "fuck off get lost", jak to mawiał jeden z ulicznych grajków, którego próbował wygonić jakiś moher z ławeczki. Przeszył ją swym wzrokiem i już miał ochotę bezczelnie wpieprzyć się jej do łba za pomocą legilimencji, ale postanowił tego nie robić. Wrócił do poprzedniego stanu oceniania jej - mieć ją gdzieś, bo jest irytująca.
Obrócił się na pięcie i bez słowa powędrował w stronę szkoły, wiedząc, że ich drogi i tak się rozejdą tuż po wejściu do Hogwartu. On miał zamiar udać się do biblioteki zgłębić trochę wiedzy, a oni pewnie pójdą się najeść i odpoczną trochę. Zasługiwali na to i mieli do tego prawo - Giotto zaś nie mógł tracić czasu.
zt
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach