Go down
Ciril Hootcher
Oczekujący
Ciril Hootcher

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Czw Paź 15, 2015 1:48 pm
Pory roku wymieniały się nawzajem przekazując sobie berło władzy nad otaczającym je światem. Jedne następowały po sobie nie wiadomo kiedy i po co, jednak tam gdzieś głęboko należałoby szukać jakiegoś ukrytego sensu. Nie bez kozery tak łatwo przyszło nam nawiązać kontakt, Neve. To ty jesteś uosobieniem zmienniczki mojego jestestwa. To w tobie drzemie siła zakrycia wszystkiego życia pod płaszczem zimnego, nieskazitelnie białego puchu. Prawie jak siostra spoglądasz w moje oczy i wyczytujesz, że to już nie do końca ten sam chłopak, którego spotkałaś kiedyś na dziedzińcu. Ja już wiem czego chcę, co pod skórą mi siedzi i chce wyjść. Nie opieram się. Jestem duchem łagodnej śmierci, która mimo swojej nieśmiałości, powoli ogarnia cały istniejący świat. Życie zamiera, opada na ziemię, następnie grzebane jest przez Zimę. Jesteśmy zgrani. Ja ze swoją kosą zbieram żniwo współpracy Wiosny i Lata. Ty, Grabarz, moje ofiary chowasz, znajdujesz im grób, przykrywając całym swoim jestestwem. Jesteśmy piękni. Gwiazdy na niebie, dzięki nam , mogą świecić dłużej, gdy za naszą sprawką noce stają się dłuższe. Czy też to czujesz?
Pod delikatną skórą, zgrzaną, nieco spoconą czyha diabeł, ten który życie odbiera równie łatwo, jak ty. Tam gdzieś w środku drzemie siła do zatracenia samego siebie. Ostatkiem woli stąpam po tym świecie, mając w sercu nikłe pokłady zrozumienia i współczucia. Już niedługo pochłonie mnie żądza zabijania. To się zbliża. Nasiona zostały zasiane, a coś czuję, że te plony będą niezwykle urodzajne.
- Wiosna to uosobienie nadziei. Czy chcemy nadzieję w tym świecie?- zapytał równie spokojnie, jak wyraz jego twarzy. Zagadnienie było dosadne. Uważał, że należy jak najprędzej doprowadzić do braku jakiejkolwiek nadziei. Niech biedne, smutne osóbki skupione  w tym pomieszczeniu cierpią, gdy chłód przeszyje ich kości, a potem dopadnie ich martwe ciała.
Położył rękę na jej ramieniu, spojrzał pewnie w jej oczy. Nie boję się ciebie, Zimo. Wiem, że w tobie mój sojusznik.
- W mojej obecności nie masz się czego obawiać. Moja różdżka jest do twojej dyspozycji. Pomóż mi jednak znaleźć drogę. Potraktujmy ten wyjazd jako poszukiwania. Odnajdźmy ciemność w tym pomieszczeniu i pomóżmy naszej sile wzrosnąć...- uśmiechnął się.
- Otwórz oczy, Biała Księżniczką. Może i tutaj znajdziemy popleczników naszych pór roku...
Minerwa McGonagall
Nauka
Minerwa McGonagall

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Czw Paź 15, 2015 2:29 pm
To nie była pierwsza wycieczka tego typu, w jakiej brała udział Minerwa. Wiedziała więc, czego może się spodziewać po swoich uczniach. Mimo to, zawsze zdarzały się ewenementy pokroju Sahira, które zawsze ją zaskakiwały. I niestety - robiły bałagan. Miała jednak nadzieję, że tym razem uda im się przetrwać cały wypad do Hogsmeade bez większych problemów.
Podchodząc do nauczycieli rozglądała się po sali wiedząc, że nie wszyscy jeszcze się zebrali. Było to całkiem normalne i większość zazwyczaj się spóźniała. McGonagall była więc jeszcze bardzo spokojna, mieli na wszystko czas. Godzina wyjścia zbliżała się nieubłaganie, ale zawsze mieli opóźnienia. Najbardziej irytował ją jednak fakt, iż pan Burke również się spóźniał. Od nauczycieli i praktykantów wymagała bowiem więcej niż od uczniów.
Uśmiechnęła się na wypowiedź Salome i po chwili przeniosła swój wzrok na twarz Bułhakowa. Jawił jej się jako sympatyczny, bardzo dobrze przygotowany do roli nauczyciela mężczyzna, a mimo to... Dłuższe patrzenie w jego oczy kończyło się dreszczem przechodzącym po jej plecach (i nie miało to nic wspólnego z zezem, który towarzyszył jej od zawsze, o nie). Jak na razie nie miała jednak powodów, by podejrzewać go o cokolwiek, czy być wobec niego nieufną. Przecież nie mogła wierzyć w słowa Gryfonki z bardzo bujną wyobraźnią, prawda? Ano - prawda. Mimo to postanowiła mieć wszystko i wszystkich na oku (a patrzenie w dwie strony jednocześnie szło jej całkiem nieźle), więc obserwacja Vakela nie mogła być dla niej taka trudna.
- Słuszna uwaga profesorze. Jednak wydaje mi się, że dyrektor spogląda na tę sprawę zupełnie inaczej. - Dodała uśmiechając się do niego uprzejmie. Wiedziała, że nie zabieranie ze sobą niebezpiecznych jednostek ułatwiłoby ich pracę. Właściwie, wprowadziłaby nie tylko system pozwoleń od opiekunów, ale i system pozwoleń nauczycielskich. Zdecydowanie ukróciłoby to wycieczki dla takich osób jak niesforny pan Nailah.
Kiedy już miała wzdychać niezadowolona z nieobecności pana praktykanta ten pojawił się na horyzoncie. W milczeniu obserwowała go, gdy szedł w ich stronę i czekała cierpliwie, gdy zaszczycił ją jakąś bajeczką opowiedzianą naprędce. Zdawała sobie sprawę, że było to na tyle zgodne z prawdą jak to, że Dumbledore gustuje w kobietach, jednak kiwnęła tylko głową przyjmując wymówkę. Nie było teraz na to czasu.
- Mam nadzieję, że nie będzie się pan więcej spóźniał, panie Burke. Jako przyszły nauczyciel musi pan wiedzieć, że punktualność jest bardzo ważną cechą. Niemniej - udało się panu, już mieliśmy wychodzić. Gratuluję zmieszczenia się w czasie. - Wygłosiła swoją standardową formułkę i ruszyła w stronę uczniów, którzy byli już po spotkaniu z Filchem. Woźnemu podziękowała za ciężką pracę krótko, jednak z uśmiechem i zwróciła się do młodych czarodziei.
- No dobrze moi drodzy, zbieramy się. - Wtedy też podeszła do niej urocza blondyneczka z Huffelpuffu. Minerwa spojrzała nań kładąc rękę na jej ramieniu i słuchając zażalenia. Cóż, Filchowi zdarzało się robić takie numery, jednak jedno spojrzenie na zegar uświadomiło wicedyrektorce, że nie mają już na to czasu.
- Panno Miracle, zajmiemy się tym po powrocie, dobrze? Proszę mi przypomnieć, bym się tym zajęła. A tymczasem, wychodzimy! - Kątem oka zaobserwowała jeszcze pojawienie się Lupina, który zaskoczył ją swoją niepunktualnością. Nie miała już jednak czasu na komentarze, cała grupa wyszła kierując swoje kroki do Hogsmeade.



z/t wszyscy -> zapraszam na Główną Ulicę.
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Pon Lis 23, 2015 8:41 pm
Poczucie winy? Poczucie niedotrzymanego słowa? Beznadziejności? Można by rzec, że McCarthy nie wywiązała się ze swojej obietnicy, nie przyprowadziła łani. Ba! Jakże się starała, jednak jej proba skończyła się w Skrzydle Szpitalnym. Chciała się wytłumaczyć, powiedzieć dlaczego tak długo musi oczekiwać na coś, co przecież jest (ha!) banalnie prostym zadaniem. Wystarczyło iść z kimś do Zakazanego Lasu, wytropić zwierzę, rzucić dwa zaklęcia i po sprawie. Nie zastanawiała się jednak głębiej nad tym, kiedy wybierze się tam po raz kolejny. Bowiem osoba, która zaoferowała pomoc, nie odezwała się do niej jeszcze. Nie ustalały szczegółów, które tym razem warto byłoby najpierw przemyśleć. Pierwsza próba była... No właśnie, resztę dopiszcie sobie sami.
- Irytku?! - zawołała niepewnie, niewiedząc czy może go spotkać akurat tutaj i czy usłyszy jej wołania. Chciała doświadczyć wreszcie czegoś pozytywnego, a zapewne skończy się na niezłym ochrzanie ze strony poltergeista. Na wyśmianiu jej wspaniałej próby, z której nawet nic nie pamięta. Westchnęła przeciągle i związała włosy w kucyk, jakby zaraz miała stoczyć bójkę z najokropniejszym i największym przeciwnikiem.
- Musisz gdzieś tu być, mała cholero. - mruknęła bardziej do siebie niż do niego i oparła się o zimną ścianę, zjeżdżając po niej powoli w dół, aż do kucek, które już niedługo miały przyprawić ją o drętwienie kończyn.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Pon Lis 23, 2015 9:10 pm
To było dosyć... niezwykłe. Takie wzywanie poltergeista do siebie jak sowy czy kota. Trochę niebezpieczne nawet, ale z pewnością niecodzienne, a ponieważ ciekawość nie dałaby mu spokoju do końca świata, Iryś postanowił ujawnić się przed nastolatką i dowiedzieć czego mogła od niego pragnąć. Zanim zdążyła odczuć ogarniający korytarz spadek temperatury, rudy psotnik bez zapowiedzi wyrósł spod ziemi tuż obok niej, nachylając się nad nierozsądną krukonką.
- Nie wiesz, że nie ładnie jest się przezywać, hmm? - zaczekał chwilę aż panienka zechce zabrać głos i wsadził jej do otwartych ust kostkę mydła trzymaną dotąd za plecami. Zaśmiał się perfidnie i wzleciał w powietrze, widocznie zadowolony ze swoich metod wychowawczych, a dokładniej; z bardzo kiepskiego poczucia humoru. - Gdzie mój jeleń? - nie, nie zapomniał. Trochę wyleciało mu to z głowy, gdyż był zajęty innymi sprawami, ale cały czas pamiętał o ich umowie, nawet jeśli zwalił tę sprawę na dalszy plan. Tydzień jeszcze nie minął, prawda? Miała bodajże jeszcze parę dni, chociaż w określaniu upływającego czasu Iryś był naprawdę kiepski. Wszakże żył całe wieki i dzień w te czy wewte nie robił mu zauważalnej różnicy. Jednak skoro już na siebie trafili... - Chyba nie powiesz mi, że na piątym roku w szkole magii i czarodziejstwa nie jesteś w stanie schwytać wyrośniętego kucyka z rogami, co? - zerknął na nią badawczo, układając się wygodnie w powietrzu, udając niezainteresowanego tematem. Szczerze mówiąc było mu to już trochę obojętne, strasznie szybko się nudził i zdążył wymyślić ciekawsze rzeczy od cwałowania po korytarzach. Mimo to każda okazja do zażartowania z żywych była warta uwagi, a w tym przypadku zanosiło się na przyznanie do spektakularnej porażki!
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Pon Lis 23, 2015 9:26 pm
O proszę! A jednak takie nawoływanie działa bez najmniejszego zarzutu! Zjawił się! Zaskoczona otworzyła usta, jednak to chyba było najgorszym z jej błędów, bo zaraz poczuła na języku smak mydła. Co prawda pachniało ładnie, ale za to jak obrzydliwie smakowało! Od razu wypluła je gdzieś koło siebie i uniosła jedną brew, mlaszcząc nieelegancko.
- Jesteś... Świnia z ciebie. - zająknęła się z grymasem na twarzy, jednak przez jej usta przemknął cień uśmiechu. Doceniała to, że Irytek nie baczył na zachowanie innych i robił coś, co niewypadałoby robić nawet największym Huncwotom. Ale cóż on miał do stracenia? W swojej obecnej postaci, nie mogła go chyba spotkać żadna z krzywd.
Zastanowiła się dłuższą chwilę, szukajac odpowiednich słów w głowie (chociaż smak baniek mydlanych utrudniał jej te sprawę!).
- Wiesz... Snow obiecała mi pomoc, ale nie odezwała się, więc czekam. - wzruszyła ramionami, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. No tak, nie ma co liczyć na pomoc innych, ale skoro dziewczyna sama się zaoferowała, Kelly miała nadzieję, że dotrzyma słowa.
- Dlatego może się to... Przedłużyć w czasie. - pospiesznie dodała, nie dając duchowi dojść do słowa. No tak, ale gdyby tylko zapytał, na jak długo ma odwlekać tę sprawę, pewnie sama nie znalazłaby żadnej odpowiedzi. Bo w końcu nie może ręczyć za kogoś, prawda? Pozostawało jej więc chyba wyruszyć znów na samotną wędrówkę, gdzieś do Zakazanego Lasu, a nóż za trzecim podejściem jej się uda. Do trzech razy sztuka, czyż nie? Nie chciała Irytkowi też opowiadać co ją spotkało i dlaczego zaniechała poszukiwania ostatnim razem.
Nie teraz.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Pon Lis 23, 2015 9:44 pm
- Świnia, powiadasz? - ledwo wymówił te słowa, a przed dziewczyną nie unosił się już rudy młodzieniec w zielonej marynarce w paski, tylko różowa świnka miniaturka o czerwonych, paciorkowatych oczkach i czarnej plamce na boku. Wylądowała z gracją na posadzce i małymi raciczkami podeszła do obślinionego mydła. - A kto po sobie nie posprzątał, co? I jeszcze nie potrafi wysławiać się jak na damę przystało! - przemówiło stworzonko z wyczuwalnym fochem, jakby wzgardzenie mydlaną kostką złamało jej biedne, niewinne serduszko. Prosiaczek złapał przedmiot sporu i... wrzucił go sobie do pyska, połykając bez mrugnięcia okiem. Zważywszy na to z kim Kelly miała do czynienia, można było założyć, że kosmetyk wylądował w tym samym miejscu, jak w przypadku, gdyby Irytek schował go po prostu do kieszeni. Ale o ileż bardziej widowiskowa była taka scena! Nie zainteresowana tłumaczeniami paranormalna świnka zasiadła na swoim różowym zadku i ostentacyjnie ziewnęła, ignorując skruszoną minę krukonki. - Dostałaś dostatecznie dużo czasu i na więcej nie masz co liczyć, ale mogę ci pójść na rękę i nieco cię zmotywować. - coś diabelskiego zabłysło w tych czerwonych ślepiach, gdy uśmiechnięte maleństwo oświadczyło. - Jeśli nie złapiesz tego jelenia w umówionym czasie, to dopilnuję by każdy twój posiłek w tej szkole smakował płynem do zmywania naczyń. - uśmiech poszerzył się bardziej niż to możliwe. - I to do końca twojej nauki tutaj.
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Pon Lis 23, 2015 9:59 pm
Siedziała w takim szoku, że ciężko było jej wymówić chociaż jedno zdanie. Z rozdziabioną gębą, oczami jak galeony. Wiedziała, że Irytek może robić... Różne rzeczy, ale nie spodziewała się, zamiany w świnki, ani pożerania mydła. Co dzień, to dziwniejsze przygody. Miała czasami wrażenie, że Hogwart to jeden wielki szpital dla umysłowo chorych.
- Powiedziałabym ci, że jesteś słodki, ale... to wciąż ty. - rzuciła tylko, a zdziwienie odeszło na drugi plan ustępując minie pełnej zadowolenia. Naprawdę chciała złapać tego cholernego jelenia, ale już dwa razy jej się nie udało, z czego oba były nie z jej winy. Gdyby tylko ktoś wspaniałomyślny pierwszego razu nie wyczyścił jej wspomnień, wiedziałaby czy chociaż próbowała. Albo może go już złapała i prowadząc go do zamku została zaatakowana?
Kto to wie?
Oderwała się od swoich myśli, znów wracając spojrzeniem do małej, słodkiej, różowiutkiej, cudownej, milutkiej świnki. Ekhem... To znaczy, do żartownisia Irytka.
- Wiedziałam, że robienie z tobą interesów nie będzie dobrym pomysłem. - pokręciła głową ze zrezygnowaniem. - Jak zamierzasz wyjśc z zamku, aby się przejechać na swojej łani?
Irytek
Poltergeist
Irytek

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Pon Lis 23, 2015 10:18 pm
Nie żeby Irytek potrzebował komplementów do szczęścia, ale to co powiedziała Kelly było odrobinę druzgocące nawet dla niego. Prychnął (chrumknął?) niezadowolony i zniknął, uznawszy ją za niegodną oglądania jego oblicza, jakiekolwiek by akurat nie było. Pozostał jednak na korytarzu, słuchając jej marudzenia. Zignorowałby bezczelną młódkę, gdyby nie ostatnie słowo, które zwróciło jego uwagę.
- O czym ty gadasz? Masz mi złapać jelenia, a nie jakąś "łani". - mruknął, pozostając niewidzialnym. Dla człowieka mogło wydać się to zabawne, ale on nie znał zwierząt, które nie bywały w murach Hogwartu, lub chociaż na terenie błoni w ramach zajęć z ONMS. Takiej świnki też by nie kojarzył, gdyby nie trafiały do kuchni jako mięso. W końcu z czegoś powstawały te wszystkie szynki, boczki i kotlety wieprzowe. Króla lasu przedstawił mu Potter i tylko ze względu na Rogacza Irytek zainteresował się tym parzystokopytnym cudem. - Poza tym... - kontynuował. - ...miałaś przyprowadzić go tutaj, do szkoły. - taki mieli układ. Teraz, gdy już się na niego zgodziła, nie miała wyboru. Taki byt jak poltergeist pamiętał czasy, gdy raz dane słowo było warte więcej niż życie. Ludzie się zmieniają, a wraz z nimi świat i prawa którymi nim rządzą. Jednak dla rudzielca nie miało to znaczenia, bo kto mógł go powstrzymać? Słuchał się tylko Dumbledora, który miał ważniejsze rzeczy na głowie niż stawanie po stronie niezadowolonej z układu nastolatki. Był jeszcze Baron, ale czy szukanie pomocy u ducha SLytherinu było takim dobrym pomysłem...?
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Pon Lis 23, 2015 10:30 pm
Zmarszczyła brwi. Być może coś z ustaleń ich tajemnego układu, umknęło jej lub źle usłyszała. Do szkoły? Jak on sobie to wyobrażał? Będzie musiała chyba stanąc na głowie, aby nikt jej nie przyłapał. A i to było za mało powiedziane, bo jak tu nie być zauważonym, kiedy będzie się prowadziło wielkie zwierze wprost do zamku, nie wspominając przekraczania jego progu wraz z ów czworonogiem. Irytek był chyba już do reszty szaleńcem, jednak co miała do stracenia? Kiedy wydalą ją ze szkoły, może chociaż na chwilę byłaby bezpieczna, zostałaby z rodzicami, o których tak bardzo się martwi każdego dnia.
- Dobrze, jeleń... - rzuciła z wyczuwalną irytacją w głosie. Nie miała zamiaru teraz wykłocać się z nim o płeć zwierzaka, którego jeszcze nawet nie widziała na oczy. To znaczy... Widziała, ale nie ostatnimi czasy, nawet podczas prób schwytania go.
- Rozumiem, że tylko się na nim przejedziesz i mam odprowadzić go spowrotem? - no właśnie... Irytek miał tak cudowny plan, ale chyba oboje nie pomyśleli co będzie dalej. Co mogłby być, gdyby ów rogacz obudził cały zamek, stratował jakiegoś uczniaka, bądź co gorsza... W popłochu kogoś zabił. Wzdrygnęła się na samą myśl i wykrzywiła usta.
- Przemyśl to dobrze. Może stać się coś strasznego, także tylko jedna przejażdżka. - podyktowała swoje warunki, które zapewne nie zostaną ani trochę wysłuchane, bo... "Irytek przecież wie lepiej." Ale kto zostałby obarczony winą za czyjąś przypadkową śmierć? Oczywiście, że ona.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Pon Lis 23, 2015 10:52 pm
Jak się teraz zaczął zastanawiać, to już nie był pewien co w ogóle zrobi z tym stworzeniem, gdy trafi ono pod jego opiekę. Chciał się ścigać z Potterem po korytarzach, ale ten ostatnio coś go unika, zbyt zajęty własnym życiem by znaleźć czas dla przyjaciela. Tak samo Kaylin. Coś słabe były te ludzkie przyjaźnie, strasznie przereklamowane i nie warte zachodu. Tak jak Iryś podejrzewał, prędzej czy później i tak zostawał sam, więc po co w ogóle się przejmował?
- Może... - mruknął, krążąc po korytarzu pod postacią niewidzialnej materii, podczas, gdy wątpliwości krukonki dawały mu się we znaki, skutecznie go demotywując. Po cholerę mu był ten jeleń? Nie zamierzał jednak rezygnować z obiecanej zabawki, zawsze mógł wymyślić coś na poczekaniu! Ewentualnie zaczekać aż mu go przyprowadzi i stwierdzić, że zmienił zdanie, po czym zaśmiewać się z miny wymęczonej dziewczyny. Tak, rudzielec nie znał litości i niepowodzenie uczennicy byłoby mu bardzo na rękę, niejako upoważniając go do dręczenia jej przez kolejne lata (jakby i bez powodu tego nie robił). - To wszystko co ode mnie chciałaś? - rzucił obojętnie z niebytu. Szczerze miał nadzieję na coś ciekawszego. Wyszło na to, że niepotrzebnie się pojawiał!
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Pon Lis 23, 2015 11:02 pm
Wypuściła głośno powietrze z płuc, czekając aż się odezwie, wytłumaczy co chciał dalej zrobić, co byłoby dla niego satysfakcjonujące, ale nie doszukała się. Miała dla niego falę pytań, ale stwierdzajac po głosie, on nie miał żadnych odpowiedzi.
- Chciałam ci zakomunikować, że jeszcze nie zrobiłam tego, co miałam. To wszystko. - wzruszyła ramionami nieco naburmuszona. Rozmawianie z poltergeistami miało to do siebie, że człowiek nie wiedział tak naprawdę co ma mówić... Ani też nie mógł konkretnie nic zrobić, bo czuł się gorszy i naprawdę bezsilny. Jeszcze w dodatku to był... Irytek, który wszystko widział, wszystko wie i szybko się nudzi. Nie mogła chyba wybrać sobie lepszego "szefa do zadań specjalnych".
- Rozumiem, że mam sobie iść, skoro to wszystko? - zapytała unosząc się powoli. Krew z jej nóg odpłynęła wystarczająco, więc ze skwaszoną miną (spowodowaną "mrówkami"), próbowała złapać jego niewidzialne spojrzenie. Jednak z marnym skutkiem. Zasugerowała się jedynie jego głosem i patrzyła właśnie w tamtą stronę.
Och, musisz wyglądać jak psychopatka mówiąca do siebie!
Jej myśli głośno z niej drwiły, och jaki miały ubaw!
Irytek
Poltergeist
Irytek

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Pon Lis 23, 2015 11:20 pm
Nie wychodziłaby na psychopatkę, gdyby jej rozmówca wciąż był słodką świnką. Co najwyżej na księżniczkę jak z bajki, przemawiającą do zwierząt i rozumiejącą ich mowę. Niestety, krukonka wzgardziła niecodzienną sztuczką jaką uraczył ją psotnik i z pewnością nie zaskarbiła sobie tym jego sympatii. Nie żeby jej na tym zależało, ale skoro zamierzała naginać zasady ich niepisanej umowy, to powinna była chociaż udawać miłą. Słodkimi oczkami zawsze więcej udawało się zdziałać nić przezwiskami, nawet w przypadku bytów paranormalnych.
"I to tyle? Co za nudy..." Gdyby nie miał przed sobą wieczności, uznałby, że zmarnowała jego czas. Nie można było jednak wzywać do siebie Irytka z tak błachych powodów i nie oczekiwać kary! Poltergeist podleciał do niej, złapał za łydkę i uniósł nogami do góry, dobry metr nad ziemię. Wszystko co nastolatka miała w kieszeniach momentalnie znalazło się na posadzce, łącznie z różdżką. Spódnica zadarła się, szata zasłoniła twarz. Zawróciła głowę nie temu mieszkańcowi Hogwartu, który łatwo by jej to wybaczył i oto jakie konsekwencje ją spotkały. Iryt zagwizdał głośno, po czym zagrzmiał.
- KTO CHCE ZOBACZYĆ CO UPOLOWAŁEM?! - pojawił się, trzymając ją jedną ręką za nogę, z piórkiem w drugiej, zerkając na burzę rudych włosów w nieładzie. Wykorzystując dłuższą chwilę zanim zleci się widownia, posłał jej wyczekujące spojrzenie. - Jesteś pewna, że tylko to chciałaś mi powiedzieć? - miała ostatnią szansę. Gdyby go zapytać co chciałby usłyszeć by ją puścić, nie byłby w stanie odpowiedzieć. Wiedział jednak, że ludzie to nieprzewidywalne stworzenia i był ciekaw jak zachowa się dziecko najinteligentniejszej czarownicy z czwórki założycieli. To było jej być, albo nie być... łaskotaną.
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Pon Lis 23, 2015 11:45 pm
Znów wplątała się w kłopoty. Czym zawiniła temu popieprzonemu światu? Była jak wielki magnes, który wręcz przyciągał do niej złe rzeczy. Albo przynajmniej takie, po których ma się nocne koszmary. To była zdecydowanie jedna z takich sytuacji. Oczywiście musiała mieć na sobie PIEPRZONY mundurek, który nigdy nie chciał z nią współpracować, ale dzisiaj utwierdziła się w przekonaniu, że chyba spali go na stosie. Nie, nie Irytka, a ten kawał szmaty, który miała na sobie. Jej dłonie automatycznie wystrzeliły ku spódnicy, aby jakoś dopasować ją do swojego ciała. Aby przypadkiem nikt nie zobaczył więcej niżby chciała. Z marnym jednak skutkiem, niby spódnica coś-tam zasłaniała, ale drugą ręką kompletnie zaplątała się w szatę, włosy, resztę koszuli, która zsunęła się z jej brzucha i wisiała gdzieś na wysokości twarzy.
- Irytku, na Merlina! - wykrzykneła, a jej głos został stłumiony przez fałdy ubrań, które zwisały jej na twarz. Może to i lepiej, że też nic nie widziała, ani nikt nie widział jej. Sylwetkę, włosy - owszem, ale nie poczerwieniałą z wściekłości, wstydu i dopływu krwi twarz.
- Jeżeli szukałeś sposobu, aby mnie rozebrać, to kiepska droga. - wypluła z usta kilka pasm włosów, które uciążliwie próbowały zostać zjedzone przez pannę McCarthy. Nie wyrywała się, wiedząc, że nie ma najmniejszych szans, wciąż jedynie walcząc ze spódnicą, aby zakryć się chociaż trochę. Nie zwróciła uwagi (widziała ciemność szat), na to co Irytek jeszcze dla niej szykuje. Czy była w bardzo opłakanej sytuacji?
Irytek
Poltergeist
Irytek

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Wto Lis 24, 2015 12:21 am
Obrazy mruczały do siebie zdegustowane oraz zszokowane.

Znowu rozrabia.
Robił już różne dziwne rzeczy, ale teraz przesadził!
Biedna dziewczynka... Tak się kończy przebywanie w towarzystwie tego upiora!


Iryś nie zwracał na nie uwagi, przyglądając się szamoczącej Kelly. Nie korzystał z okazji by zerknąć w te miejsca, które nastolatka z trudem próbowała zakryć, bo co go one obchodziły? Jakby gołej baby nie widział... W ogóle cały ten wstyd i tabu związane z golizną były dla niego mocno przesadzone. Nie wnikał jednak w wymysły ludzi i wykorzystywał ich słabości przeciwko nim samym. No, wiecie, dla zabawy.
- Jakbym chciał cię rozebrać, to już byłabyś goła. - stwierdził obojętnym tonem i przyłożył białe jak śnieg piórko do odkrytego brzucha nastolatki. Delikatne pociągnięcia zazwyczaj wystarczały do rozbawienia ofiary, czy tego chciała, czy nie. Chociaż rudzielec i tak nie zamierzał się poddać dopóki dziewczyna nie zacznie dławić się ze śmiechu. - Następnym razem bądź milsza, gdy rozmawiasz ze starszymi od siebie. - mówiąc to, łaskotał ją z paskudną satysfakcją. - Zwłaszcza, gdy tym kimś jestem ja. - widząc, że publiczności nie spieszy się z przybyciem na miejsce zdarzenia, puścił krukonkę, nie bacząc na to, gdzie i jak przyjdzie jej wylądować. - Znudziłem się. - oznajmił zasiadając po turecku w powietrzu, przyglądając się rudej uczennicy. - A kiedy się nudzę, robię się niecierpliwy. - przeciągnął się, zamyślając na chwilę. Wreszcie dokończył. - Daję ci maksymalnie dwa dni na wykonanie zadania. Na twoim miejscu bym się pospieszył! - i zniknął, tak nagle jak zwykle się zjawiał, nie dając młodej czasu na protesty. Chciała mieć więcej czasu, a tylko go straciła... Tak właśnie kończyły się układy z Irytkiem.

[zt]
Kelly McCarthy
Oczekujący
Kelly McCarthy

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Sro Lis 25, 2015 6:55 pm
Jakimś dziwnym sposobem nie mogła złościć się na to stworzonko, jakim był Irytek. Sama zapewne byłaby jeszcze gorsza, jeżeli miałaby przed sobą i za sobą całą wieczność, która ciągnęłaby się i ciągnęła...
Kiedy tylko zaczął ją łaskotać, mięśnie jej brzucha widocznie napięły się, a z ust wydobył dziki śmiech, który wydawałoby się nie miał końca. Starała się go maksymalnie ściszyć, aby nie przywołać na miejsce zdarzenia całej zgrai zainteresowanych uczniów, którzy w tym momencie mogliby podziwiać pewne rzeczy, które niedokońca odsłaniała na codzień. (...)
Uderzyła nagle o posadzkę z głuchym plaskiem spadającego jajka. Całe szczęście, że nie spadła na głowę, to dopiero mogłoby skończyć się tragicznie! Otrzepała mundurek szkolny, poprawiając zagniecenia sprawnymi ruchami drobnych rąk.
- Irytek... - mruknęła do siebie z widoczną złością, która zaraz została zastąpiona nikłym uśmiechem. Jak wyżej wspomniałam... Nie potrafiła długo się na niego złościć... Pozbierała wszystkie pierdółki, które powypadały jej z kieszeni, podczas obrotu o sto osiemdziesiąt stopni i ruszyła w swoją stronę, modląc się, aby nie spotkać go więcej w takich okolicznościach.

z/t
Sponsored content

Sala Wejściowa - Page 20 Empty Re: Sala Wejściowa

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach