- Elizabeth Cook
Re: Pusta sala
Pon Gru 01, 2014 5:12 pm
Mruknęła cicho coś pod nosem, szla przez szkołę wolnym krokiem zamyślona. Skręciła zza róg po czym jej nogi stanęły przez chwilę. Zobaczyła przed swoimi oczami drzwi, które znała zbyt dobrze. Doszła do pustej sali do które nikt nie wchodzi. Czyli znowu jej nogi poniosły ją do jakiegoś pustego pomieszczenia w któym mogłaby zostać sama e swoimi przemyśleniami. Wyciągnęła rękę i nacisnęła na klamkę po czym otworzyła je. Zajrzała do środka, a widząc, że nikogo nie ma weszła do środka. Chodziła powoli w głąb sali patrząc na krzesła i niektóre stoliki, które stały tutaj bezczynnie. Stała zamyślona patrząc na krzesło, sama nie wiedziała co powinna zrobić, pokłóciła się z Kyo, a w dodatku przesadziła, nie wiedziała co się stało z Zackiem. Oparła się plecami o ścinane zastanawiając się co powinna zrobić by pomóc samej sobie. Wiedziała, że musi stać się dużo pewniejsza siebie, a jeżeli tak się stanie to na pewno dużo jej to pomoże w codziennym życiu.
- Sahir Nailah
Re: Pusta sala
Pon Gru 01, 2014 5:31 pm
I tak oto wszystko się skończyło - dość tragicznie, nie sądzisz? Dość nieprzyjemnie, przynajmniej ktoś obserwujący z boku by tak powiedział - a jednak niby istniejący w tobie ból nie przychodził, nie było w tobie jakiegokolwiek smutku, czy żalu - po prostu spacerowałeś po korytarzu, zadziwiająco pustym, jak na fakt, że była jeszcze niedziela i pora nie taka późna, aby zaraz uciekać do swych dormitoriów i tam spędzić resztę dnia - lecz może się myliłeś, może ludzie nie byli aż tak różni i także potrafili przesypiać całe dnie tylko po to, by budzić się o zmroku i doceniać cud księżycowego blasku, który zmywał strach z serc przed mrokiem, jaki sprowadzał strach telepiący ich ciałem? Wszak boimy się tego, czego nie rozumiemy, lub czego nie możemy zbadać zmysłami - czy to dlatego wolałeś właśnie Lunę, nie tą wspaniałą gwiazdę, potężną kulę ognia, której zapowiadano zgaśnięcie w przyszłości poprzez wybuch? Ten ognisty cud, który tak często przyrównywano do nadziei, który wiązano z tym zazwyczaj, co najlepsze, swoisty wskaźnik drogi i to, co powodowało, że rośliny mogły wzrastać, jeśli tylko oferowało się im jeszcze do tego odrobinę wody.
Krok równomierny, bezszelestny, jakbyś wcale podłoża nie dotykał - oddychasz swobodnie, a twe oczy zamiast na powierzchnię, po której stąpałeś, skierowane są na sufit przysłaniający wolność nieba, do którego niejeden chciał się wzbić - nie patrzysz zatem za bardzo, dokąd idziesz, nie obchodzi cię, dokąd nogi cię powiodą, skoro i tak nie ma wokół nikogo - żadnych rozmów, żadnych szelestów - powinno tak być? Czujesz się jak w krainie Hadesu, obserwator, który przyszedł sprawdzić, czy przybywając ze świata żywych jest w stanie dojrzeć martwych błąkających się po tym Piekle - nie posiadałeś jednak tej zdolności, która by ci na to pozwoliła...
I stop.
Zatrzymałeś się tuż przy drzwiach, które niedawno zostały otworzone, opuściłeś głowę i obróciłeś ją w ich kierunku, by zaraz cały się ku nim skierować - masz przed sobą salę, w której chyba już byłeś - pewnie byłbyś w stanie sobie przypomnieć, gdybyś choćby wiedział, na którym piętrze teraz się znajdujesz. Ile czasu minęło? Minuta, dwie? Godzina? Miałeś tak wiele czasu, że nie potrafiłeś jakoś się nim przejmować - za tymi drzwiami ktoś był, ten zapach - znałeś go - cienka linia, po której potrafiłeś podróżować - zapach, który wietrzał, powolutku zanikając...
Nailah położył dłoń na klamce i pchnął ją, otwierając je na oścież, by zaraz postąpić parę kroków w przód i znaleźć się za progiem.
Jego oczy natychmiast napotkały sylwetkę Elizabeth.
Krok równomierny, bezszelestny, jakbyś wcale podłoża nie dotykał - oddychasz swobodnie, a twe oczy zamiast na powierzchnię, po której stąpałeś, skierowane są na sufit przysłaniający wolność nieba, do którego niejeden chciał się wzbić - nie patrzysz zatem za bardzo, dokąd idziesz, nie obchodzi cię, dokąd nogi cię powiodą, skoro i tak nie ma wokół nikogo - żadnych rozmów, żadnych szelestów - powinno tak być? Czujesz się jak w krainie Hadesu, obserwator, który przyszedł sprawdzić, czy przybywając ze świata żywych jest w stanie dojrzeć martwych błąkających się po tym Piekle - nie posiadałeś jednak tej zdolności, która by ci na to pozwoliła...
I stop.
Zatrzymałeś się tuż przy drzwiach, które niedawno zostały otworzone, opuściłeś głowę i obróciłeś ją w ich kierunku, by zaraz cały się ku nim skierować - masz przed sobą salę, w której chyba już byłeś - pewnie byłbyś w stanie sobie przypomnieć, gdybyś choćby wiedział, na którym piętrze teraz się znajdujesz. Ile czasu minęło? Minuta, dwie? Godzina? Miałeś tak wiele czasu, że nie potrafiłeś jakoś się nim przejmować - za tymi drzwiami ktoś był, ten zapach - znałeś go - cienka linia, po której potrafiłeś podróżować - zapach, który wietrzał, powolutku zanikając...
Nailah położył dłoń na klamce i pchnął ją, otwierając je na oścież, by zaraz postąpić parę kroków w przód i znaleźć się za progiem.
Jego oczy natychmiast napotkały sylwetkę Elizabeth.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta sala
Pon Gru 01, 2014 5:59 pm
Opierała się o ścianę zamyślona zaciekawiona była czy uda się jej jakoś polepszyć swoje ego. Jakoś je podnieść czy cokolwiek innego. Nie wiedziała jak powinna to zrobić, ale jakoś w końcu wpadnie na to. Choć, kiedy to nastanie to nikt nie wie nawet ona. Wiedziała, że pomaganie innym to tylko ucieczka od własnych problemów, które ma na głowie dość sporo. Od zawsze myślała najpierw o innych a na samym końcu o sobie i tego czego ona potrzebuje i pragnie. W szkole jest tak samo.
To jest błąd jaki powtarza już od kilku lat i nadal nie potrafi go poprawnie naprawić, choć ostatnio robiła niewielkie postępy dzięki Kyo i Esmeraldzie. Uśmiech lekki pojawił się na jej ustach, lecz z zamyśleń wyrwały jej otwierane drzwi. Zaskoczyła się, bo rzadko kto tutaj przychodzi i odwiedza. Uniosła swój wzrok i niemal od razu dostrzegła sylwetkę Sahira w drzwiach. Patrzyła się na niego długo i w ciszy oraz milczeniu. Zamrugała kilka razy Sahir, Sahir, Sahir... Powtarzała to imię w głowie jakby chciała sobie przypomnieć z kim ma do czynienia. W jej głowie pojawiło się kółeczko oznaczające myślenie. Z serii: Lizzy myśli i łączy wątki w jedno. Jej mózg dzisiaj zadziwiająco wolno chodził i łączył wątki w jedno.
-Sahir... - Powiedziała głośno patrząc na sylwetkę chłopaka.
OOC
Z serii Czekaj łączę wątki xD
To jest błąd jaki powtarza już od kilku lat i nadal nie potrafi go poprawnie naprawić, choć ostatnio robiła niewielkie postępy dzięki Kyo i Esmeraldzie. Uśmiech lekki pojawił się na jej ustach, lecz z zamyśleń wyrwały jej otwierane drzwi. Zaskoczyła się, bo rzadko kto tutaj przychodzi i odwiedza. Uniosła swój wzrok i niemal od razu dostrzegła sylwetkę Sahira w drzwiach. Patrzyła się na niego długo i w ciszy oraz milczeniu. Zamrugała kilka razy Sahir, Sahir, Sahir... Powtarzała to imię w głowie jakby chciała sobie przypomnieć z kim ma do czynienia. W jej głowie pojawiło się kółeczko oznaczające myślenie. Z serii: Lizzy myśli i łączy wątki w jedno. Jej mózg dzisiaj zadziwiająco wolno chodził i łączył wątki w jedno.
-Sahir... - Powiedziała głośno patrząc na sylwetkę chłopaka.
OOC
Z serii Czekaj łączę wątki xD
- Sahir Nailah
Re: Pusta sala
Pon Gru 01, 2014 6:31 pm
Milczałeś, tak jak milczała ona - pomarańczowy blask pochodni oświetlał twoje plecy pomarańczowym blaskiem i wpadał do pomieszczenia, którego jedynym światłem były okna, a za nimi pochmurna, szara niedziela w całej swej okazałości, z leniwie spadającymi z nieba, białymi płatkami, które chwiały się na podmuchach wiatru nie wpadającym do tej sali - było tutaj zadziwiająco ciepło, albo to po prostu korytarz był chłodny? Uniosłeś głowę, odrywając wzrok od dziewczyny naprzeciwko Ciebie z Twojej klasy, by skierować otchłań oczu znowu na sufit - klasa była opuszczona, kurz wokół jawnie na to wskazywał - czy to było tutaj, gdzie doszło do walki między tobą, Rockers i Collinsem? Czy to tutaj ta szmata ze Slytherinu zwaliła na ciebie sufit? Była potem niezła awantura u nauczycieli, zresztą nic dziwnego, w końcu rozwaliliście sufit, nabałaganiliście i jeszcze pozwoliłeś sobie z pełną świadomością na utratę kontroli...
Twe oczy powróciły do kontaktu wzrokowego z blondynką, kiedy dziewczę wyszeptało twoje imię - twarz bez wyrazu, żadna zmarszczka mimiczna nawet na niej nie drgnęła, pozostając zupełnie pozbawioną uczuć. Skinąłeś głową w akcie pozdrowienia, odpowiadając w tym samym typie powitania, co ona.
- Elizabeth. - Wsunąłeś dłonie do kieszeni spodni i nogą zamknąłeś drzwi za sobą - trochę intymności, trochę prywatności w tym wszystkim, chyba nikt ci jeszcze nie zabronił odcinać się od całego Hogwartu? Jaki był na to lepszy sposób jeśli nie zamknięcie się w takim opuszczonym miejscu?
Milczenie trwało pieszczone przez spokój, jaki aura czarnowłosego rozsiewała wokół siebie, niby lekka, a jednak chwytająca umysł, niczym oaza napotkana na pustyni, która oferowała cień podróżnym i łyk chłodnej wody, lecz tak samo zdradliwa, bo przy szumie liści nuconym niczym kołysanka bardzo łatwo można było zasnąć... Przecież po pustyni wędrują skorpiony, węże, do wodopoju ściągają najróżniejsze drapieżniki...
- Nie boisz się?
Twe oczy powróciły do kontaktu wzrokowego z blondynką, kiedy dziewczę wyszeptało twoje imię - twarz bez wyrazu, żadna zmarszczka mimiczna nawet na niej nie drgnęła, pozostając zupełnie pozbawioną uczuć. Skinąłeś głową w akcie pozdrowienia, odpowiadając w tym samym typie powitania, co ona.
- Elizabeth. - Wsunąłeś dłonie do kieszeni spodni i nogą zamknąłeś drzwi za sobą - trochę intymności, trochę prywatności w tym wszystkim, chyba nikt ci jeszcze nie zabronił odcinać się od całego Hogwartu? Jaki był na to lepszy sposób jeśli nie zamknięcie się w takim opuszczonym miejscu?
Milczenie trwało pieszczone przez spokój, jaki aura czarnowłosego rozsiewała wokół siebie, niby lekka, a jednak chwytająca umysł, niczym oaza napotkana na pustyni, która oferowała cień podróżnym i łyk chłodnej wody, lecz tak samo zdradliwa, bo przy szumie liści nuconym niczym kołysanka bardzo łatwo można było zasnąć... Przecież po pustyni wędrują skorpiony, węże, do wodopoju ściągają najróżniejsze drapieżniki...
- Nie boisz się?
- Elizabeth Cook
Re: Pusta sala
Pon Gru 01, 2014 6:48 pm
Uniosła wzrok, parzyła na chłopaka swoimi piwnymi oczami, przywitał się. Wypowiedział jej imię, tak spokojnie, nienaturalny spokojnym głosem mówił, ale sama też był opanowana. Na jego pytanie patrzyła na niego, powinna się bać? No tak w końcu wiedziała co zrobił Zackowi. Ale nie bała się. Nie odczuwała lęku do kolegi, który był z tego samego roku co ona. Wiedziała co robił i kim był, ale nie obawiała się go. A powinna. W końcu bała się wilka, a konkretnie jednego, ale to tylko dlatego, bo wyobraziła sobie co ten robi z poprzednikami, kiedy tylko dowiedzieli się o jego istnieniu.
-Nie boję się. - Odpowiedziała spokojnym i opanowanym tonem. Z reguły była spokojna, choć tchórzliwa, to z innej strony również lojalna swoim przyjaciołom. Nie wiedziała co powinna zrobić z sprawą Zacka, jednak wiedziała, że sama po części dowie co się stało.
-Co Cię tutaj sprowadza? - Spytała łagodnie, w końcu nie często ktoś przychodzi do tej sali i równie mało kto tutaj zagląda. Może zrobił sobie wycieczkę? Kto wie. Możliwe też jest, że chodził jak ona zamyślona i trafiła właśnie do tej, a nie innej sali.
-Nie boję się. - Odpowiedziała spokojnym i opanowanym tonem. Z reguły była spokojna, choć tchórzliwa, to z innej strony również lojalna swoim przyjaciołom. Nie wiedziała co powinna zrobić z sprawą Zacka, jednak wiedziała, że sama po części dowie co się stało.
-Co Cię tutaj sprowadza? - Spytała łagodnie, w końcu nie często ktoś przychodzi do tej sali i równie mało kto tutaj zagląda. Może zrobił sobie wycieczkę? Kto wie. Możliwe też jest, że chodził jak ona zamyślona i trafiła właśnie do tej, a nie innej sali.
- Sahir Nailah
Re: Pusta sala
Pon Gru 01, 2014 7:23 pm
Nie kłamie, prawda? Pochłaniasz jej duszę swymi oczyma, powoli rozkładasz na kawałki to, co miała w środku, czytając z jej ruchów, z jej mimiki, z tego spokoju, który splótł się z twoim niefałszywym tonem, rozpościerając wokół białą kołdrę spokoju i szumiących liści - właśnie tych, które obejmowały ciało wrażeniem azylu, czaru, w którym chciało się trwać, aby wszystko móc objąć umysłem i sięgnąć tam, gdzie realizm nie stawiał swojej nogi, potrafiąc wdrożyć w melancholię, jeśli zajdzie się za daleko po wytyczonej przez dźwięk milczenia ścieżce. Nie, ona cię nie okłamała mówiąc, że się nie boi - ale dlaczego? Widziałeś przerażenie na jej twarzy, kiedy przygarniała do siebie tamtego Gryfona, kiedy uciekała czym prędzej - ciekawe, co by się z tobą stało, gdyby nie przyszła Ieva... Pewnie byś tam nie został, instynkt nakazywałby ci się ruszyć tak czy siak, nie pozwalając zamarznąć na śmierć. W tym zamyśleniu przechyliłeś lekko głowę na ramię, przymrużając oczy w skupieniu, które na chwilę odbiło się na wyrazie twojej twarzy, a epicentrum tego zamyślenia była właśnie ta, która przed tobą stała - niby chodziliście razem tyle lat do jednej klasy, a jednak nie zamieniliście nigdy więcej słów, niż to, co miało miejsce na OPCM. Dziwne? Nie, wcale nie dziwne. Dla Ciebie kompletnie normalne.
Zawsze byłeś sam.
Odetchnąłeś cicho, kiedy postawiła ci pytanie, rozglądając się flegmatycznie po wnętrzu, pozwalając wyobraźni płynąć w kierunku zamierzchłych czasów, kiedy te miejsce wypełniały rozmowy w dzień powszedni, kiedy nauczyciel stał przy tablicy i kazał dzieciakom wyciągać podręczniki... Krzyż na ścianie, modlitwa przed zajęciami, potem głos maluchów równym chórem uczących się abecadła...
- Przyprowadził mnie pod twe drzwi przypadek... przy nich zaś zatrzymał mnie twój zapach. - Bezdenna czerń znów zamknęła swe pole widzenia do oczu panny Cook. Uśmiechnąłeś się lekko. - Ten chłopak, którego... uratowałaś... - Było to bardzo źle dobrane słowo, tym nie mniej nie widziałeś przeszkód, by go użyć. - Nie potrafię go znaleźć w szkole, zresztą mam sporo zajęć... Mogłabyś powiedzieć mi jego imię? Jestem mu winien list z przeprosinami. - Ponownymi, bo jedne już mu wyszeptałeś do ucha. - Lub gdybyś mogła przeprosić go w moim imieniu... Byłbym wdzięczny. - Ponownie skinął głową. - Tak samo ciebie przepraszam, że musiałaś być tego świadkiem. Tym nie mniej byłbym wdzięczny, gdybyś zachowała to w sekrecie... Nie sądzę, bym mógł egzystować w tych murach, gdyby prawda wyszła na światło dzienne dla wszystkich uczniów.
Zawsze byłeś sam.
Odetchnąłeś cicho, kiedy postawiła ci pytanie, rozglądając się flegmatycznie po wnętrzu, pozwalając wyobraźni płynąć w kierunku zamierzchłych czasów, kiedy te miejsce wypełniały rozmowy w dzień powszedni, kiedy nauczyciel stał przy tablicy i kazał dzieciakom wyciągać podręczniki... Krzyż na ścianie, modlitwa przed zajęciami, potem głos maluchów równym chórem uczących się abecadła...
- Przyprowadził mnie pod twe drzwi przypadek... przy nich zaś zatrzymał mnie twój zapach. - Bezdenna czerń znów zamknęła swe pole widzenia do oczu panny Cook. Uśmiechnąłeś się lekko. - Ten chłopak, którego... uratowałaś... - Było to bardzo źle dobrane słowo, tym nie mniej nie widziałeś przeszkód, by go użyć. - Nie potrafię go znaleźć w szkole, zresztą mam sporo zajęć... Mogłabyś powiedzieć mi jego imię? Jestem mu winien list z przeprosinami. - Ponownymi, bo jedne już mu wyszeptałeś do ucha. - Lub gdybyś mogła przeprosić go w moim imieniu... Byłbym wdzięczny. - Ponownie skinął głową. - Tak samo ciebie przepraszam, że musiałaś być tego świadkiem. Tym nie mniej byłbym wdzięczny, gdybyś zachowała to w sekrecie... Nie sądzę, bym mógł egzystować w tych murach, gdyby prawda wyszła na światło dzienne dla wszystkich uczniów.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta sala
Pon Gru 01, 2014 8:09 pm
Sama nie wiedziała czemu czuła taki spokój przy tym chłopaku. Nie obawiała się, jako uczeń tej szkoły. Wiedziała, że ostatnio zbyt wiele przykryć spotkań jej spotkało jednak nie zamierzała się tym teraz zamartwiać. Wiedziała, że coś w swoim marnym życiu zmienić musi, a to może być dobry moment. Przyglądała mu się. Był obojętny, jego mimika nie wykrywała żadnych uczuć, zmarszczek nie dostrzegła ani nic innego. -Zapach? Masz wyostrzony węch. - Odpowiedziała spokojnie stwierdzając fakt.
-Tak ten chłopak czuje się dobrze. - Odpowiedziała mu po czym dodała.
-Nie wyglądasz mi na osobę, która by żałowała swoich czynów. A jak go znajdę to go przeproszę w Twoim imieniu być Ty nie musiał się fatygować. - Uśmiechnęła się kącikiem ust. PO czym wzruszyła ramionami. -Kto wie czy zostawię to dla siebie. Nie wyglądasz jakby się miał tym przejąć, że ktoś pozna twój sekret. - Z resztą jego postawa obojętności dawała jej to we znaki, że nie ważne co powie jest mu to obojętne przynajmniej tak myślała.
-Tak ten chłopak czuje się dobrze. - Odpowiedziała mu po czym dodała.
-Nie wyglądasz mi na osobę, która by żałowała swoich czynów. A jak go znajdę to go przeproszę w Twoim imieniu być Ty nie musiał się fatygować. - Uśmiechnęła się kącikiem ust. PO czym wzruszyła ramionami. -Kto wie czy zostawię to dla siebie. Nie wyglądasz jakby się miał tym przejąć, że ktoś pozna twój sekret. - Z resztą jego postawa obojętności dawała jej to we znaki, że nie ważne co powie jest mu to obojętne przynajmniej tak myślała.
- Sahir Nailah
Re: Pusta sala
Pon Gru 01, 2014 8:26 pm
Pozwolił swoim kącikom warg, żeby drgnęły, dając sygnał, że jej bystre spostrzeżenie nie było żadną dlań nowością i dla niej chyba też nie powinno być - chociaż co tak naprawdę ludzie wiedzieli o niemal całkowicie wymarłym gatunku wampirów? Traktowali je bardziej jako legendy, wilkołaki były o wiele bardziej realne, w końcu rozmnażały się jak bakterie, szybciej, niż ktokolwiek mógłby to zanotować, nawet przez przypadek, czego nie można było mówić w przypadku wampirów - gatunek krwiopijców ginął, a wilkołaki miały się wspaniale - zawsze tylko fascynowało cię, dlaczego to jednak do twojej rasy widziałeś zewsząd większą nienawiść, niż do tej drugiej... dlatego, że jesteście "bestiami" przez cały miesiąc, przez wszystkie dni roku, a nie tylko przez zaledwie 12 dni pośród tych 365? A może to tylko takie tam twoje odczucie, co za różnica... nikt nie rozpozna przemienionego wilkołaka, podczas gdy wy nie byliście tak wspaniale obdarzeni przez naturę takim kamuflażem.
- Nie sądzę, by dorównywał temu psiemu, tym nie mniej natura zatroszczyła się o jednego ze stworzonych przez siebie drapieżników. - Odparł, uśmiechając się jeszcze na chwilkę, ale ten uśmiech... nijak nie dało się go konkretnie do jakichś emocji dopasować, jakby tak w sumie uśmiechnął się w głębi swych myśli, a nie fizycznie...
- Przyzwoitość przymusza mnie do ponownych przeprosin. Nie lubię tracić nad czymś kontroli, tym bardziej nad sobą, tamto zdarzenie było skandaliczne... choć może nie warto przepraszać kogoś, kto się poddał i czekał na śmierć. Dla twojej świadomości: nie zabiłbym go. Nie jestem potworem. - Tym razem ten uśmieszek, kilkusekundowy... był w odbieralny sposób nieprzyjemny. Chłodny. Zdystansowany, a może nawet... lekko zabarwiony kpiną? - Tym nie mniej dziękuję za fatygę. Co zaś się tyczy sekretu... Może to by było nawet bardziej ekscytujące. Jeśli chcesz zacząć go rozpowiadać, zacznij od profesora Liadona, dodaj, że zaatakowałem dwie niewinne osoby. Byłbym wdzięczny za zostawienie chociaż jednego kwiatka na moim grobie... z przyzwoitości. - Opuściłeś spojrzenie na krótką chwilę przed przywróceniem kontaktu wzrokowego.
Ta sama przyzwoitość, co karze ci przeprosić, czy coś innego? Było ci przykro. Przykro wobec tego chłopaka i Elizabeth, która musiała to zobaczyć.
- Nie sądzę, by dorównywał temu psiemu, tym nie mniej natura zatroszczyła się o jednego ze stworzonych przez siebie drapieżników. - Odparł, uśmiechając się jeszcze na chwilkę, ale ten uśmiech... nijak nie dało się go konkretnie do jakichś emocji dopasować, jakby tak w sumie uśmiechnął się w głębi swych myśli, a nie fizycznie...
- Przyzwoitość przymusza mnie do ponownych przeprosin. Nie lubię tracić nad czymś kontroli, tym bardziej nad sobą, tamto zdarzenie było skandaliczne... choć może nie warto przepraszać kogoś, kto się poddał i czekał na śmierć. Dla twojej świadomości: nie zabiłbym go. Nie jestem potworem. - Tym razem ten uśmieszek, kilkusekundowy... był w odbieralny sposób nieprzyjemny. Chłodny. Zdystansowany, a może nawet... lekko zabarwiony kpiną? - Tym nie mniej dziękuję za fatygę. Co zaś się tyczy sekretu... Może to by było nawet bardziej ekscytujące. Jeśli chcesz zacząć go rozpowiadać, zacznij od profesora Liadona, dodaj, że zaatakowałem dwie niewinne osoby. Byłbym wdzięczny za zostawienie chociaż jednego kwiatka na moim grobie... z przyzwoitości. - Opuściłeś spojrzenie na krótką chwilę przed przywróceniem kontaktu wzrokowego.
Ta sama przyzwoitość, co karze ci przeprosić, czy coś innego? Było ci przykro. Przykro wobec tego chłopaka i Elizabeth, która musiała to zobaczyć.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta sala
Pon Gru 01, 2014 9:21 pm
Nie wiedziała czemu i jakim cudem jest taka spokojna, może dlatego, że już spotkała jedną nadnaturalną osobę i ta druga nie powinna być dla niej zaskoczeniem. Sama nie wiedziała co o tym myśleć. Kiedy zaczął coś gadać o psach nie zrozumiała jego słów, dopiero po chwili wpadła na to, że rozmawiała z Ladionem, co prawda jest wilkołakiem, ale co to miało ze sobą wspólnego? Miała na sobie jego zapach? Nie miła pojęcia. Nic na sobie nie wyczuła. Jednak nie wiedziała czy powinna na to jakoś odpowiedzieć, z resztą i tak była kiepskim kłamcą,ale w niektórych sytuacjach jej się powodziło.
-Faktycznie jak dla mnie straciłeś kontrolę nad sobą co nie oznacza, że musisz atakować uczniów tej szkoły. - Powieka jej drgnęła lekko na jego kolejne słowa.
-On jest niewidomy, z resztą powinno ci być wstyd atakować bezbronne osoby. - Obroniła Zacka, bo miała swoje powody, z resztą polubiła go i nie ma zamiaru słuchać jak kogoś go obraża.
-Ależ nie ma za co. - Odpowiedziała unosząc swój kącik ust w lekki uśmiech.
-Jemu nie mam zamiar cokolwiek mówić, z resztą, nawet jeżeli kogoś zaatakowałeś to tylko zaspokoiłeś swoje żądze picia krwi. - Lekko przewróciła oczami na te słowa. Nie wiedziała ile jest w tym prawdy, że jest mu szkoda, za to co zrobił. Z jego reakcji trudno było stwierdzić.
-Hmm zastanowię się czy by sekret nie zostawić dla siebie. - Dodała po chwili z lekkim zastanowieniu. W końcu nikomu musi mówić kim jest naprawdę, dodatkowo jedynie miała by kłopoty, a te teraz chce uniknąć za wszelką cenę.
-Faktycznie jak dla mnie straciłeś kontrolę nad sobą co nie oznacza, że musisz atakować uczniów tej szkoły. - Powieka jej drgnęła lekko na jego kolejne słowa.
-On jest niewidomy, z resztą powinno ci być wstyd atakować bezbronne osoby. - Obroniła Zacka, bo miała swoje powody, z resztą polubiła go i nie ma zamiaru słuchać jak kogoś go obraża.
-Ależ nie ma za co. - Odpowiedziała unosząc swój kącik ust w lekki uśmiech.
-Jemu nie mam zamiar cokolwiek mówić, z resztą, nawet jeżeli kogoś zaatakowałeś to tylko zaspokoiłeś swoje żądze picia krwi. - Lekko przewróciła oczami na te słowa. Nie wiedziała ile jest w tym prawdy, że jest mu szkoda, za to co zrobił. Z jego reakcji trudno było stwierdzić.
-Hmm zastanowię się czy by sekret nie zostawić dla siebie. - Dodała po chwili z lekkim zastanowieniu. W końcu nikomu musi mówić kim jest naprawdę, dodatkowo jedynie miała by kłopoty, a te teraz chce uniknąć za wszelką cenę.
- Sahir Nailah
Re: Pusta sala
Pon Gru 01, 2014 9:37 pm
Nailah warknął niczym dzikie zwierze, gwałtownie naprężając mięśnie, wychylając się do przodu i prezentując dłuższe niż u normalnego człowieka kły - spokojna aura przecięła się, jakby nigdy nie istniała, żyletka podzieliła ją na pół i pozwoliła, by przez linię, która chroniła tą oazę przed złem dostały się do środka dzikie bestie, spragnione krwi - w tym samym czasie uderzył dłonią o ścianę, przy której stał, zakłócając głośnym hukiem ciszę tego miejsca - ściana jednak miała się dobrze, nic nie wskazywało na to, by użyta siła miała jej cokolwiek złego uczynić.
- Wydaje ci się, że chce? - Zawarczał, przeszywając spojrzeniem Elizabeth na wskroś - jego wyraz twarzy, jego aura - wszystko się zmieniło, przypominając teraz ciemną, ponurą noc, w której czaiło się coś, co tylko czekało, żeby nas pożreć. - Dla twojej wspaniałej wiadomości nie wybrałem bycia tym... czymś... - Wykrzywił nieco wargi w wyrazie zniesmaczenia, akcentując ostatnie słowo i przejeżdżając oczyma po sylwetce rozmówczyni, równie szybko, co trwało mrugnięcie okiem. - Zapytaj tego chłopaka, czy chciał zachować swoje życie. Zapytaj się go, czy o nie walczył. On chciał zginąć. Chciał do cholery zginąć! - Krzyknąłeś jeszcze głośniej, mocniej uderzając dłonią o zimny mur - już drżała ze złości, ba - z nienawiści, którą obudziła w tobie ta blondynka, ale bynajmniej nie do niej... tylko do samego siebie. - Ma mi być wstyd? Jest mi wstyd. Jestem obrzydzony tym, co zrobiłem, jeśli tak bardzo cię to interesuje. Wampirze pragnienie jest jak Cruciatus przytrzymywany na twoim ciele dniami i nocami. Jak śmiesz oceniać moje czyny nawet nie rozumiejąc, o czym mówisz?
Bardzo, bardzo dawno nie straciłeś nad sobą kontroli aż do tego stopnia... ale miałeś dość. Wszyscy wokół chodzili trajkocząc o tym, jak to powinno, a jak nie powinno być, wszyscy kręcili się na zasadzie: tak, tak, żyj sobie, jeśli tak bardzo nie chcesz popełniać samobójstwa, ale nie tykaj jedynego, co pomoże ci przeżyć.
Zresztą - Zack był pierwszą osobą, którą zaatakowałeś. Pierwszą niewinną osobą.
- Wydaje ci się, że chce? - Zawarczał, przeszywając spojrzeniem Elizabeth na wskroś - jego wyraz twarzy, jego aura - wszystko się zmieniło, przypominając teraz ciemną, ponurą noc, w której czaiło się coś, co tylko czekało, żeby nas pożreć. - Dla twojej wspaniałej wiadomości nie wybrałem bycia tym... czymś... - Wykrzywił nieco wargi w wyrazie zniesmaczenia, akcentując ostatnie słowo i przejeżdżając oczyma po sylwetce rozmówczyni, równie szybko, co trwało mrugnięcie okiem. - Zapytaj tego chłopaka, czy chciał zachować swoje życie. Zapytaj się go, czy o nie walczył. On chciał zginąć. Chciał do cholery zginąć! - Krzyknąłeś jeszcze głośniej, mocniej uderzając dłonią o zimny mur - już drżała ze złości, ba - z nienawiści, którą obudziła w tobie ta blondynka, ale bynajmniej nie do niej... tylko do samego siebie. - Ma mi być wstyd? Jest mi wstyd. Jestem obrzydzony tym, co zrobiłem, jeśli tak bardzo cię to interesuje. Wampirze pragnienie jest jak Cruciatus przytrzymywany na twoim ciele dniami i nocami. Jak śmiesz oceniać moje czyny nawet nie rozumiejąc, o czym mówisz?
Bardzo, bardzo dawno nie straciłeś nad sobą kontroli aż do tego stopnia... ale miałeś dość. Wszyscy wokół chodzili trajkocząc o tym, jak to powinno, a jak nie powinno być, wszyscy kręcili się na zasadzie: tak, tak, żyj sobie, jeśli tak bardzo nie chcesz popełniać samobójstwa, ale nie tykaj jedynego, co pomoże ci przeżyć.
Zresztą - Zack był pierwszą osobą, którą zaatakowałeś. Pierwszą niewinną osobą.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta sala
Pon Gru 01, 2014 10:44 pm
Naprężyła ciało w jednej chwili widząc gniew wampira. Oceniała go , znowu to zrobiła, ale nieświadomie. Ona to po prostu robiła niechcący, krzywdziła innych, ale tego nei chciała. Może dlatego, że jest szczera aż do bólu. Ale skoro kłamstwo jest złem, to czemu nie mówić prawdy? Zamrugała po chwili zaskoczona słysząc jego stuknięcie o ścianę, nie myślała, że zareaguje aż tak bardzo złowrogo.
-Ja wiem, że tego nie chcesz, to pragnienie jest silniejsze od ciebie.. - Odpowiedziała łagodnie, choć w tej chwili głos jej zadrżał lekko. Przestraszyła się widząc jak uderza w ścianę.
-Ja też nie wybierałam by być aż tak bardzo szczerą. - Odpowiedziała mu wykrzywiając swoje usta w krzywy uśmiech. Nie wiedziała czy to co mówi jest złe czy dobre. Mówiła to co uważała za słuszne.
-Ale ja to wiem! Widziałam to!. - Podniosłą nieco głos trochę zirytowana. Widziała, że Zack naprawdę chciał zginąć. Widziała to co się tam stało i ten fakt ją martwił.
-Przepraszam, że Cię oceniam. Mówię to co widziałam. A to jest jedynie moje zdanie na ten temat. - Ostatnio zauważyła ciekawy fakt iż ostatnio denerwuje samych możliwych chłopaków. Kyo, Sahira, Ladiona, to chyba trójka głównych skojarzyła, że zdenerwowali się na nią za to co mówiła.
-Ja wiem, że tego nie chcesz, to pragnienie jest silniejsze od ciebie.. - Odpowiedziała łagodnie, choć w tej chwili głos jej zadrżał lekko. Przestraszyła się widząc jak uderza w ścianę.
-Ja też nie wybierałam by być aż tak bardzo szczerą. - Odpowiedziała mu wykrzywiając swoje usta w krzywy uśmiech. Nie wiedziała czy to co mówi jest złe czy dobre. Mówiła to co uważała za słuszne.
-Ale ja to wiem! Widziałam to!. - Podniosłą nieco głos trochę zirytowana. Widziała, że Zack naprawdę chciał zginąć. Widziała to co się tam stało i ten fakt ją martwił.
-Przepraszam, że Cię oceniam. Mówię to co widziałam. A to jest jedynie moje zdanie na ten temat. - Ostatnio zauważyła ciekawy fakt iż ostatnio denerwuje samych możliwych chłopaków. Kyo, Sahira, Ladiona, to chyba trójka głównych skojarzyła, że zdenerwowali się na nią za to co mówiła.
- Sahir Nailah
Re: Pusta sala
Pon Gru 01, 2014 11:22 pm
Zadrżałeś z gniewu i jednoczesnej próby jego opanowania, chociaż szepty twego wnętrza pytały, po co? Dlaczego masz jej nie zabić tutaj i teraz, nie ma świadków, wszystko pozostanie ukartowane, zwalone na Władcę Nocy, a ty po prostu pójdziesz w swoją stronę. Bestia w twoim wnętrzu drapała we wnętrzu, próbując pokusić słodkim spokojem w zamian za zgaszenie jednego blasku w parze oczu - czy to tak wiele..? Nie wyda cię wtedy na pewno, nie będziesz miał większych kłopotów...
Nailah zamknął oczy i odwrócił się do Puchonki profilem, opierając się przedramieniem o ścianę, w którą jeszcze przed chwilą dwa razy uderzył, by podeprzeć na drugiej ręce opuszczoną głowę z zamkniętymi oczyma i ściągniętymi brwiami - to w sumie piękna ironia, że denerwuje tych, których denerwować nie powinna - w tej szkole nie było niczego gorszego niż rozwścieczony wilkołak i doprowadzony do szaleństwa wampir, przynajmniej tak mogłoby się wydawać, w końcu uznawano, że to miejsce jest bezpieczne. Brakowało jeszcze tylko paru ciekawych osóbek, jak Shane'a Collins'a z grupy niebezpiecznych przedstawicieli płci męskiej do kolekcji Cook. Jak to się mówi - pomyśl dwa razy, zanim powiesz..? Tak to było?
- Nieważne... Wybacz za wybuch, nie masz za co przepraszać. - Mruknąłeś, prostując się i zaczesując niesforne kosmyki włosów do tyłu palcami, które zaraz rozsypały się w swoje strony, żyjąc własnym życiem. Nie możesz jej winić za to, że cię nie poznała i nijak nie winiłeś, tym nie mniej... takie słowa... To prostu, na pewien sposób, bolało. - Cóż, dziękuję za chęć pomocy z przekazaniem wiadomości... - Znowu ten spokój - wkradł się szybciej, niż można było podejrzewać, stopniowo wypychając zwierze czające się w mroku i gotowe do rzucenia się do gardła - jego twarz znów była tą nieprzenikliwą maską, wydającą się taką przyjemną, bo przecież tak miły uśmiech na niej gościł. - Nie będę cię więcej irytował swoją obecnością... - Skinąłeś głową i powoli odwróciłeś się w kierunku drzwi, sięgając do klamki.
Nailah zamknął oczy i odwrócił się do Puchonki profilem, opierając się przedramieniem o ścianę, w którą jeszcze przed chwilą dwa razy uderzył, by podeprzeć na drugiej ręce opuszczoną głowę z zamkniętymi oczyma i ściągniętymi brwiami - to w sumie piękna ironia, że denerwuje tych, których denerwować nie powinna - w tej szkole nie było niczego gorszego niż rozwścieczony wilkołak i doprowadzony do szaleństwa wampir, przynajmniej tak mogłoby się wydawać, w końcu uznawano, że to miejsce jest bezpieczne. Brakowało jeszcze tylko paru ciekawych osóbek, jak Shane'a Collins'a z grupy niebezpiecznych przedstawicieli płci męskiej do kolekcji Cook. Jak to się mówi - pomyśl dwa razy, zanim powiesz..? Tak to było?
- Nieważne... Wybacz za wybuch, nie masz za co przepraszać. - Mruknąłeś, prostując się i zaczesując niesforne kosmyki włosów do tyłu palcami, które zaraz rozsypały się w swoje strony, żyjąc własnym życiem. Nie możesz jej winić za to, że cię nie poznała i nijak nie winiłeś, tym nie mniej... takie słowa... To prostu, na pewien sposób, bolało. - Cóż, dziękuję za chęć pomocy z przekazaniem wiadomości... - Znowu ten spokój - wkradł się szybciej, niż można było podejrzewać, stopniowo wypychając zwierze czające się w mroku i gotowe do rzucenia się do gardła - jego twarz znów była tą nieprzenikliwą maską, wydającą się taką przyjemną, bo przecież tak miły uśmiech na niej gościł. - Nie będę cię więcej irytował swoją obecnością... - Skinąłeś głową i powoli odwróciłeś się w kierunku drzwi, sięgając do klamki.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta sala
Wto Gru 02, 2014 12:17 am
Bo nie ma to jak mieć talent do denerwowania tych, których nie powinna. Trzy punkty dla Lizyy. Westchnęła cicho pod nosem. Wiedziała, że powinna pomyśleć zanim coś powie, jednak teraz po prostu mówiła co widziała i jak to wszystko odczuwała. A to chyba był największy błąd mówić co się myśli. Potarła lekko swoje skronie. Nie wiedząc czemu nawet się nie bała, że ją zaatakuje. Czemu? Sama nie miała pojęcia.
-To moja wina. Zawsze denerwuje tych, których nie powinnam. Taka moja natura. - Odpowiedziała smętnym tonem. Chyba ostatnio szczęście jej nie dopisuje, pewnie taki jej los by się czegoś w końcu od życia nauczyć. Sahir był dość ciekawą osobą z jednej strony wybucha jak wulkan, a z innej uspokajał się równie szybko.
-Nie ma sprawy chociaż tyle mogę zrobić. - Odpowiedziała spokojnie, teraz to ona będzie robić za sówkę i będzie przekazywać wiadomości innym.
-Nie irytujesz mnie, to ja jestem nieostrożna przy takich..ludziach. - Wypowiedziała ostatnie słowa by zabrzmiały naturalnie. Tak było, po prostu nie wiedziała jakim cudem do prowadza kogoś do takiego stanu zdenerwowania.
-To moja wina. Zawsze denerwuje tych, których nie powinnam. Taka moja natura. - Odpowiedziała smętnym tonem. Chyba ostatnio szczęście jej nie dopisuje, pewnie taki jej los by się czegoś w końcu od życia nauczyć. Sahir był dość ciekawą osobą z jednej strony wybucha jak wulkan, a z innej uspokajał się równie szybko.
-Nie ma sprawy chociaż tyle mogę zrobić. - Odpowiedziała spokojnie, teraz to ona będzie robić za sówkę i będzie przekazywać wiadomości innym.
-Nie irytujesz mnie, to ja jestem nieostrożna przy takich..ludziach. - Wypowiedziała ostatnie słowa by zabrzmiały naturalnie. Tak było, po prostu nie wiedziała jakim cudem do prowadza kogoś do takiego stanu zdenerwowania.
- Sahir Nailah
Re: Pusta sala
Wto Gru 02, 2014 1:10 am
Żeby wyprowadzić Nailaha z równowagi naprawdę trzeba mieć talent, albo w tym przypadku zwyczajnego pecha do pakowania się w łapska drapieżnikowi, który i tak by wybuchnął tego dnia, ale akurat trafiło się na prowokatorkę, która nawet nie robiła tego umyślnie, proszę bardzo... Musi to być coś nie tak z karmą, tylko co? Czy to może tylko kwestia wyuczenia się samoopanowania?
- Co się poradzi na to, jak się urodziło. - Kącik jego warg drgnął ku górze, gdy znów na Elizabeth popatrzył, przygładzając gładkim ruchem swoją czarną koszulę, która trochę się zmięła przy gwałtownym ruchu, jaki zaprezentował przy wybuchu - teraz już nawet jego mięśnie były rozluźnione, choć wciąż nie do końca - wszystko wokół niego było grą pozorów, wiecznym pytaniem samego siebie, co jest prawdą, a co niedopowiedzeniem.
Co kryje się za weneckimi maskami, których miał tuziny i które zmieniał według swego upodobania, dopasowując do sytuacji?
Jeszcze lekko drżące dłonie wsunął do kieszeni, opierając się ramieniem o mur i rezygnując chwilowo z ucieczki z miejsca (nie)zbrodni.
- Z pewnością szczerość jest niebezpieczną rzeczą... ale przynajmniej nie wahasz się wyjawić swoich myśli. To nie jest coś złego.
- Co się poradzi na to, jak się urodziło. - Kącik jego warg drgnął ku górze, gdy znów na Elizabeth popatrzył, przygładzając gładkim ruchem swoją czarną koszulę, która trochę się zmięła przy gwałtownym ruchu, jaki zaprezentował przy wybuchu - teraz już nawet jego mięśnie były rozluźnione, choć wciąż nie do końca - wszystko wokół niego było grą pozorów, wiecznym pytaniem samego siebie, co jest prawdą, a co niedopowiedzeniem.
Co kryje się za weneckimi maskami, których miał tuziny i które zmieniał według swego upodobania, dopasowując do sytuacji?
Jeszcze lekko drżące dłonie wsunął do kieszeni, opierając się ramieniem o mur i rezygnując chwilowo z ucieczki z miejsca (nie)zbrodni.
- Z pewnością szczerość jest niebezpieczną rzeczą... ale przynajmniej nie wahasz się wyjawić swoich myśli. To nie jest coś złego.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta sala
Wto Gru 02, 2014 1:29 am
Uśmiechneła się, ale lekko. Jakoś nie szczególnie lubiła to co w niej było. Dar, brak pewności siebie, wtykanie nosa w sobie sprawy oraz denerwowanie kogoś kogo nie powinna. Po prostu istna mieszanka wybuchowa. Zgięła kolana lekko czując, że nogi jej zdrętwiały. Odsunęła się po chwili od ściany i wzięła jedno z krzeseł pastwiła je oparciem w stronę chłopaka i usiadła na nim twarzą do Sahira.
-Co zrobić? Nic Zrobić się nie da. - Nie bardzo umiała go rozgryźć, kiedy mówi prawdę, a kiedy kłamie. Jego maska na twarzy była ścianą, która sama nie potrafiła przebić choć najmniejszy jej skrawek. Sama pewnie też stawia ścianę przez którą nie pozwala zbliżyć do siebie innych.
-Czemu wyglądasz jakbyś chciał uciec? - Spytała po chwili patrząc na jego sylwetkę, wydawało się jej jakby stał tutaj jak na miejscu zbrodni.A przecież się nic nie stało.
-Ale przez to co mówię denerwuję innych, albo ich stresuje, a to nie jest miłe. - Powiedziała spokojnie, następnie oparła brodę o krzesło i nieco opuściła wzrok.Znowu coś powiedziała zanim pomyślała, ale do tego się już przyzwyczaiła. Do takiego stanu rzeczy. Uniosła swoje piwne tęczówki i spojrzała na Sahira.
-Co zrobić? Nic Zrobić się nie da. - Nie bardzo umiała go rozgryźć, kiedy mówi prawdę, a kiedy kłamie. Jego maska na twarzy była ścianą, która sama nie potrafiła przebić choć najmniejszy jej skrawek. Sama pewnie też stawia ścianę przez którą nie pozwala zbliżyć do siebie innych.
-Czemu wyglądasz jakbyś chciał uciec? - Spytała po chwili patrząc na jego sylwetkę, wydawało się jej jakby stał tutaj jak na miejscu zbrodni.A przecież się nic nie stało.
-Ale przez to co mówię denerwuję innych, albo ich stresuje, a to nie jest miłe. - Powiedziała spokojnie, następnie oparła brodę o krzesło i nieco opuściła wzrok.Znowu coś powiedziała zanim pomyślała, ale do tego się już przyzwyczaiła. Do takiego stanu rzeczy. Uniosła swoje piwne tęczówki i spojrzała na Sahira.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach