Strona 1 z 17 • 1, 2, 3 ... 9 ... 17
- Mistrz Labiryntu
Pusta sala
Pon Wrz 02, 2013 1:41 pm
Już dawno nikt z niej nie korzystał. Obecnie używa się jej jako magazynek na krzesła i tym podobne rzeczy - ot, nic wartościowego. I tak praktycznie nikt tu nie zagląda.
- Rose Madder
Re: Pusta sala
Wto Cze 03, 2014 8:10 pm
Ostatnimi czasy Rose nie wiodło się zbyt dobrze. Śmierć ojca, opuszczenie się w nauce i jeszcze ta cała dziwna sytuacja z profesorem Liadonem. Skumulowanie się wszystkich problemów sprawiło, że Krukonka straciła radość z życia. Nauczyciel transmutacji wsparł ją na duchu i przemówił do rozumu, ale na krótko. Mimo swoich złych kontaktów z ojcem, Rose odczuwała dziwną pustkę i tęsknotkę. Nigdy wcześniej nie doznała takich uczuć, dlatego czuła się nieswojo i obco. Nie wiedziała do kogo miała się zwrócić z tym problemem, komu się wygadać, wyżalić i wyrzucić to wszystko z siebie. Może i miała wokół siebie ludzi, na których mogła polegać, ale... Niektóre sprawy zostawia się tylko i wyłącznie dla samego siebie.
Wędrowała po zakamarkach zamku, aż w końcu znalazła idealne miejsce dla siebie. Stara, nieużywana klasa na pierwszym piętrze. Co prawda, poziom higieny w tym pomieszczeniu nie odpowiadał podstawowym standardom, ale to można pominąć. Miała wrażenie, że ta sala została stworzona specjalnie dla niej - dała jej możliwość wyciszenia się i odizolowania od ludzi, których niespecjalnie miała ochotę widzieć, aczkolwiek nie pogardziłaby osobą, która zjawiłaby się znienacka i nieco poprawiła jej humor. Chociaż odrobinę.
Wędrowała po zakamarkach zamku, aż w końcu znalazła idealne miejsce dla siebie. Stara, nieużywana klasa na pierwszym piętrze. Co prawda, poziom higieny w tym pomieszczeniu nie odpowiadał podstawowym standardom, ale to można pominąć. Miała wrażenie, że ta sala została stworzona specjalnie dla niej - dała jej możliwość wyciszenia się i odizolowania od ludzi, których niespecjalnie miała ochotę widzieć, aczkolwiek nie pogardziłaby osobą, która zjawiłaby się znienacka i nieco poprawiła jej humor. Chociaż odrobinę.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta sala
Wto Cze 03, 2014 8:28 pm
Kiedy tylko wyszła z głównej sali zaczęła chodzić tu i tama konkretnie na drugie i pierwsze piętro aż doszła do pustej sali. Nie bardzo wiedziała co ze sobą zrobić, była wyspana i nawet się trochę pouczyła, a teraz chyba jedynie chciała być sama ze swoimi myślami. Weszła do pustej sali widząc od razu Rose, która chyba była widocznie zmieszana. -Hej Rose stało się coś ? - Spytała cicho, wiedząc iż i tak ją usłyszy skoro były tylko we dwie. Podeszła do niej wolnym krokiem poprawiając swoją torbę, którą miała na ramieniu. Spojrzała na nią zmartwionym wzrokiem, co prawda miała jeden z gorszych dni, ale wolała komuś pomóc niż przejmować się swoją osobą. Uśmiechnęła się nieśmiało do Rose.
- Rose Madder
Re: Pusta sala
Sro Cze 04, 2014 7:58 pm
Rose czuła się wyalienowana ze szkolnego społeczeństwa. Przestała się udzielać, a przecież niegdyś wszędzie było jej pełno! Nawet dyżury prefektów robiła na odwal się... Ale co zrobić, gdy w jednym momencie wszystko traci sens? Z każdym dniem zaskakiwała samą siebie. Nigdy wcześniej nie podejrzewałaby siebie o taką gorycz i smutek, które ją wypełniają. Nigdy również nie była córeczką tatusia, a każde spotkanie z nim omijała jak ognia. Nie zmuszał jej do spotkań; widocznie i jemu było to na rękę, w końcu święta też spędzili osobno.
Błądziła myślami w różnych zakamarkach swojego umysłu, gdy nagle ni stąd, ni zowąd ujrzała znajomą twarz. Była to Elizabeth we własnej osobie. Zjawiła się jakby na życzenie, które Rose pomyślała parę chwil wcześniej. Uniosła twarz w górę, siląc się na niewielki uśmiech.
- Czy się coś stało? No właśnie Rose, stało się coś? Przecież nie powinno Ci być smutno... - mówiła niby do Puchonki, a tak naprawdę do samej siebie. - Przecież nie powinnaś się smucić, powinnaś się radować i cieszyć, w końcu koniec tych niezręcznych chwil... – mruczała jeszcze, aż w końcu potrząsnęła delikatnie głową i spojrzała raz jeszcze w oczy koleżanki.
- Przepraszam Cię. Ostatnimi czasy życie mi się pokomplikowało i dostaję czasem... świra. - wyszeptała, a głos jej odbijał się echem od pustych ścian. Jej twarz przybrała purpurową barwę; zawstydziła się tego, co właśnie wypowiedziała. Czy to normalne, że traci zmysły?
Błądziła myślami w różnych zakamarkach swojego umysłu, gdy nagle ni stąd, ni zowąd ujrzała znajomą twarz. Była to Elizabeth we własnej osobie. Zjawiła się jakby na życzenie, które Rose pomyślała parę chwil wcześniej. Uniosła twarz w górę, siląc się na niewielki uśmiech.
- Czy się coś stało? No właśnie Rose, stało się coś? Przecież nie powinno Ci być smutno... - mówiła niby do Puchonki, a tak naprawdę do samej siebie. - Przecież nie powinnaś się smucić, powinnaś się radować i cieszyć, w końcu koniec tych niezręcznych chwil... – mruczała jeszcze, aż w końcu potrząsnęła delikatnie głową i spojrzała raz jeszcze w oczy koleżanki.
- Przepraszam Cię. Ostatnimi czasy życie mi się pokomplikowało i dostaję czasem... świra. - wyszeptała, a głos jej odbijał się echem od pustych ścian. Jej twarz przybrała purpurową barwę; zawstydziła się tego, co właśnie wypowiedziała. Czy to normalne, że traci zmysły?
- Elizabeth Cook
Re: Pusta sala
Sro Cze 04, 2014 8:48 pm
Przyglądała się w milczeniu koleżance, z lekko zdezorientowanym wyrazem twarzy. Uniosła delikatnie brew do góry patrząc na nią chwilę zastanawiając się co też mogło się jej stać, nie taką zapamiętała Rose, zawsze uśmiechnięta i było jej pełno wiec rzadko ją widywała, a teraz jest wręcz przeciwnie co ją dziwiło. Prawdą jest iż Lizzy jest wyalienowana od reszty, ale to z powodu rodziców, choć pewnie sama naszykowała sobie taki los, a nie inny. -Świr nie świr widzę, że coś Ci się stało. Mozę jakoś zdołam pomóc ? Nie naciskała, jednak jak na koleżankę z Hogwartu chciała pomóc, a jeżeli może wesprzeć Rose to tak na pewno zrobi. Uśmiechnęła się nieco pewniej do niej po czym podeszła i po prostu ja przytuliła od tak by dodać jej otuchy. -Będzie dobrze zobaczysz. Powiedziała do niej czułym głosem widocznie zatroskana widokiem swojej koleżanki.
- Rose Madder
Re: Pusta sala
Pią Cze 06, 2014 9:30 pm
Będzie dobrze... Wszystko będzie dobrze...
W ostatnim czasie bardzo często powtarzała te słowa. Próbowała przekonać samą siebie, że faktycznie tak się stanie. Pytanie tylko, czy rzeczywiście wszystko się poukłada i będzie jak dawniej? Rose bardzo chciała w to wierzyć, ale w tym momencie było to wysoce niemożliwe. Wszystkie pozytywne emocje ulotniły się, pozostawiając jedynie smutek i tęsknotę. Spojrzała na Puchonkę, poszukując nerwowo wsparcia emocjonalnego.
- Nie wiem, jak można mi pomóc. Chyba po prostu muszę to jakoś przeboleć... Ludzie mówią, że czas leczy rany. A jak Ty uważasz? - spytała mętnym głosem od niechcenia. Nie chciała poświęcać rozmowie zbyt wiele czasu. Chwilowo uważała to za bezsensowne i żmudne, w końcu słowa mają taką małą moc...
Wstała z krzesła i podeszła do Elizabeth. Prawdę mówiąc, to nigdy wcześniej nie pokusiłaby się o taki czyn, ale w chwili obecnej bardzo tego potrzebowała. Wyciągnęła ramiona w stronę rudowłosej i po prostu ją objęła. Potrzebowała uścisku, który choć przez moment zagłuszyłby jej wewnętrzne wołanie o pomoc.
- Ojciec zmarł tydzień temu. - wyszeptała do jej ucha. - A ja nie potrafię sobie poradzić. W dodatku ktoś zagościł w mojej głowie... - dodała, nie rozumiejąc po co. Czy to było możliwe? Czy możliwe było to, że zakochała się w...?
Nie, nie, nie. Wybij sobie to z głowy. To profesor.
W ostatnim czasie bardzo często powtarzała te słowa. Próbowała przekonać samą siebie, że faktycznie tak się stanie. Pytanie tylko, czy rzeczywiście wszystko się poukłada i będzie jak dawniej? Rose bardzo chciała w to wierzyć, ale w tym momencie było to wysoce niemożliwe. Wszystkie pozytywne emocje ulotniły się, pozostawiając jedynie smutek i tęsknotę. Spojrzała na Puchonkę, poszukując nerwowo wsparcia emocjonalnego.
- Nie wiem, jak można mi pomóc. Chyba po prostu muszę to jakoś przeboleć... Ludzie mówią, że czas leczy rany. A jak Ty uważasz? - spytała mętnym głosem od niechcenia. Nie chciała poświęcać rozmowie zbyt wiele czasu. Chwilowo uważała to za bezsensowne i żmudne, w końcu słowa mają taką małą moc...
Wstała z krzesła i podeszła do Elizabeth. Prawdę mówiąc, to nigdy wcześniej nie pokusiłaby się o taki czyn, ale w chwili obecnej bardzo tego potrzebowała. Wyciągnęła ramiona w stronę rudowłosej i po prostu ją objęła. Potrzebowała uścisku, który choć przez moment zagłuszyłby jej wewnętrzne wołanie o pomoc.
- Ojciec zmarł tydzień temu. - wyszeptała do jej ucha. - A ja nie potrafię sobie poradzić. W dodatku ktoś zagościł w mojej głowie... - dodała, nie rozumiejąc po co. Czy to było możliwe? Czy możliwe było to, że zakochała się w...?
Nie, nie, nie. Wybij sobie to z głowy. To profesor.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta sala
Sob Cze 07, 2014 11:30 am
Nie bardzo wiedziała czy jakoś uda się jej pomóc, ale na pewno się postara. - Myślę że czas leczy rany jednak musi minąć naprawdę dużo czasu. wyruszyła jedynie lekko ramionami. Po chwili już tuliła swoją koleżankę na pocieszenie. Na jej słowa posmutniała ledwo co rozmawiała z Susie o rodzicach. Głównie jej rodzicach. A teraz...no cóż. - Naprawdę ? Jezu! Tak mi przykro. - Przytuliła ja mocniej do siebie. Sama nie posiadała rodziców jednak w tej chwili nie było to teraz tak ważne. -Ktoś? Jakiś chłopak ? spytała po chwili częściowo zainteresowana taką informacją. Głaskała ją po plecach mając nadzieję, że to jakoś jej pomoże.
- Rose Madder
Re: Pusta sala
Pią Cze 13, 2014 11:38 pm
Otarła delikatnie łzy, które wciągu ostatnich paru minut wzmogły swoją obecność. Zdała sobie sprawę z tego, że niepotrzebnie nakładała makijaż; całość spłynęła po jej bladych policzkach.
- Przepraszam, dosyć łatwo się rozklejam. - próbowała się tłumaczyć, ale chyba niepotrzebnie. Była pewna, że Puchonka zrozumie jej zachowanie.
Głośno westchnęła na myśl długotrwałej rehabilitacji psychicznej. Nigdy wcześniej nie doznała takiego uczucia; śmierć matki i babci nie były dla niej wielkim ciosem. Dziwne, w końcu to z nimi utrzymywała kontakt i miała dobre stosunki. Może było to spowodowane faktem, że wiedziała o czyhającej za rogiem śmierci. Zresztą, teraz to i tak bez znaczenia.
-Chłopak... Prędzej nazwałabym go mężczyzną. Jest... dojrzały, ot co. - odparła lakonicznie. Dziwiła się samej sobie, że takie myśli chodzą jej po głowie. Mimo wszystko, po ostatnim spotkaniu z profesorem i poznaniu jego sekretu, czuła coś dziwnego. Coś, co do opisania jest niezwykle trudne. Uśmiechnęła się desperacko. - Szans to ja zbyt wielkich nie mam, ale marzenia nic nie kosztują. Zwłaszcza, że odciągają Cię od codzienności, a czasem stawiają Cię na nogi.
- Przepraszam, dosyć łatwo się rozklejam. - próbowała się tłumaczyć, ale chyba niepotrzebnie. Była pewna, że Puchonka zrozumie jej zachowanie.
Głośno westchnęła na myśl długotrwałej rehabilitacji psychicznej. Nigdy wcześniej nie doznała takiego uczucia; śmierć matki i babci nie były dla niej wielkim ciosem. Dziwne, w końcu to z nimi utrzymywała kontakt i miała dobre stosunki. Może było to spowodowane faktem, że wiedziała o czyhającej za rogiem śmierci. Zresztą, teraz to i tak bez znaczenia.
-Chłopak... Prędzej nazwałabym go mężczyzną. Jest... dojrzały, ot co. - odparła lakonicznie. Dziwiła się samej sobie, że takie myśli chodzą jej po głowie. Mimo wszystko, po ostatnim spotkaniu z profesorem i poznaniu jego sekretu, czuła coś dziwnego. Coś, co do opisania jest niezwykle trudne. Uśmiechnęła się desperacko. - Szans to ja zbyt wielkich nie mam, ale marzenia nic nie kosztują. Zwłaszcza, że odciągają Cię od codzienności, a czasem stawiają Cię na nogi.
- Mistrz Gry
Re: Pusta sala
Pią Paź 10, 2014 4:23 pm
Sesja między Rose, a Elizabeth zakończona z powodu zbyt długiego zwlekania z odpisami.
[z/t dla obu]
[z/t dla obu]
- Kyohei Takano
Re: Pusta sala
Sro Paź 22, 2014 4:52 pm
Kyohei w sumie miał zamiar wyjść sobie na dwór, ale wystarczyło jedno spojrzenie na błonia, i krótka chwilka na zewnątrz aby chłopak stwierdził, że nie ma najmniejszego zamiaru marznąć. Był tylko jeden problem. W szkole zawsze ktoś się musiał wszędzie kręcić, i ciężko było znaleźć miejsce które zapewniło by mu święty spokój. Można powiedzieć, że czasy szkole spędził na szukaniu coraz to nowszych zakamarków które zapewniły by mu samotność której tak bardzo potrzebował.
Miał już wracać do dormitorium aby przykryć się ciepłym kocykiem i olać się na ten cały dzień, ale do głowy przyszła mu pewna pusta sala w szkole, której z resztą nikt nie używał. Służyła wszystkim jako duży schowek na różne meble i inne tego typu pierdoły, jeżeli by Kyo umiejętnie się tam schował nikt by go nie znalazł. Dlatego też nie czekając długo powlókł się w tamtym kierunku, mijając po drodze uczniów którzy najwyraźniej spieszyli się na lekcje. Puchon uśmiechnął się tylko lekko pod nosem.
-Banda kretynów- Mruknął w swoich myślach. Spieszą się, próbują coś osiągnąć a nie zdają sobie sprawy z tego, że i tak większość ich planów wezmą w łeb. On kiedyś też próbował, starał się, a jak zwykle nic z tego nie wyszło. Dlatego doszedł do wniosku, że nie ma sensu się przemęczać. Łatwiej jest zaakceptować tą rzeczywistość która nas otacza, niż usilnie próbować ją zmienić.
W końcu doszedł do upragnionego miejsca. Pchnął delikatnie drzwi i wszedł do klasy. Znajdowało się tutaj naprawdę dużo różnych rzeczy, nie tylko same meble. Pewnie niektórzy uczniowie po prostu pozapominali swoich rzeczy i od tamtego czasu leżą tutaj i po prostu zbierają kurz. Kyo od razu znalazł dla siebie miejsce w jakimś koncie sali i wcisnął się w niego. Wyciągnął nogi przed sobą, palce splótł ze sobą na brzuchu i przymknął oczy, próbując oddać się w ręce snu.
Miał już wracać do dormitorium aby przykryć się ciepłym kocykiem i olać się na ten cały dzień, ale do głowy przyszła mu pewna pusta sala w szkole, której z resztą nikt nie używał. Służyła wszystkim jako duży schowek na różne meble i inne tego typu pierdoły, jeżeli by Kyo umiejętnie się tam schował nikt by go nie znalazł. Dlatego też nie czekając długo powlókł się w tamtym kierunku, mijając po drodze uczniów którzy najwyraźniej spieszyli się na lekcje. Puchon uśmiechnął się tylko lekko pod nosem.
-Banda kretynów- Mruknął w swoich myślach. Spieszą się, próbują coś osiągnąć a nie zdają sobie sprawy z tego, że i tak większość ich planów wezmą w łeb. On kiedyś też próbował, starał się, a jak zwykle nic z tego nie wyszło. Dlatego doszedł do wniosku, że nie ma sensu się przemęczać. Łatwiej jest zaakceptować tą rzeczywistość która nas otacza, niż usilnie próbować ją zmienić.
W końcu doszedł do upragnionego miejsca. Pchnął delikatnie drzwi i wszedł do klasy. Znajdowało się tutaj naprawdę dużo różnych rzeczy, nie tylko same meble. Pewnie niektórzy uczniowie po prostu pozapominali swoich rzeczy i od tamtego czasu leżą tutaj i po prostu zbierają kurz. Kyo od razu znalazł dla siebie miejsce w jakimś koncie sali i wcisnął się w niego. Wyciągnął nogi przed sobą, palce splótł ze sobą na brzuchu i przymknął oczy, próbując oddać się w ręce snu.
- Ieva Greengrass
Re: Pusta sala
Sro Paź 22, 2014 5:26 pm
Na błoniach było pieruńsko zimno. I musiała to stwierdzić nawet ona, której matka pochodziła przecież z Finlandii. Nie jeden raz była w tym kraju i jakoś zimno nie było jej straszne... Ale teraz zdecydowanie nie miała ochoty na wędrówki po błoniach. Potrząsnęła głową, wychodząc z lochów i idąc przed siebie po zamku. Była w podłym nastroju, wywołanym głównie listem od brata. Przechodząc przez pierwsze piętro dostrzegła drzwi do pustej sali. Ooooo i to jest myśl. Święty spokój, brak jakichś różnych dziwnych osób... To jest coś.
Weszła tam po cichu, upewniając się, że nikt jej nie śledzi. Nie chciała natknąć się na kogoś przy czytaniu tej jednej konkretnej księgi. Skoro jej brat był takim kretynem, że dołączył do Śmierciożerców, to ona, jako dobra siostra, musiała pilnować, żeby go nie zabili. A na to się zaczynało zanosić. Z tego, co zrozumiała, jakiś zazdrosny gnojek próbował otruć jej brata. A to sprowadzało się do warzenia specyficznego eliksiru, no niestety nie należał on do legalnych specyfików. Usiadła cicho na jakimś stoliku i z uwagą zaczęła wertować jakże uroczą książkę. Nie zdziwiła się wcale, że należała ona do Działu Ksiąg Zakazanych. Niektórych eliksirów w niej zawartych nie powinno się zdecydowanie pokazywać szerszej publiczności. Ale Ieva to Ieva, jej jest potrzebny konkretny eliksir.
Weszła tam po cichu, upewniając się, że nikt jej nie śledzi. Nie chciała natknąć się na kogoś przy czytaniu tej jednej konkretnej księgi. Skoro jej brat był takim kretynem, że dołączył do Śmierciożerców, to ona, jako dobra siostra, musiała pilnować, żeby go nie zabili. A na to się zaczynało zanosić. Z tego, co zrozumiała, jakiś zazdrosny gnojek próbował otruć jej brata. A to sprowadzało się do warzenia specyficznego eliksiru, no niestety nie należał on do legalnych specyfików. Usiadła cicho na jakimś stoliku i z uwagą zaczęła wertować jakże uroczą książkę. Nie zdziwiła się wcale, że należała ona do Działu Ksiąg Zakazanych. Niektórych eliksirów w niej zawartych nie powinno się zdecydowanie pokazywać szerszej publiczności. Ale Ieva to Ieva, jej jest potrzebny konkretny eliksir.
- Kyohei Takano
Re: Pusta sala
Sro Paź 22, 2014 5:39 pm
Chłopak uchylił delikatnie powieki kiedy to do jego uszu doszedł dźwięk zamykanych drzwi. No pięknie, więc jednak ktoś postanowił się tutaj przypałętać. Kyo nie miał zielonego pojęcia dlaczego tak jest, że im bardziej on chce pobyć w samotności to przyciąga więcej osób.... przeważnie upierdliwych osób. W sumie mógł by dalej tak siedzieć i udawać, że go tutaj nie ma, ale nie był by sobą gdyby nie spróbował chociaż zobaczyć któż to odważył się zakłócić jego spokój. Tak też wychylił się zza stosu jakiś krzeseł i zobaczył tą ślizgonkę. Cóż kojarzył ją tyle o ile bo w końcu byli z tego samego roku, ale jakoś za bardzo się do niej nie odzywał. Pewnie dlatego, że nosiła tą zieloną plakietkę na piersi. Nie lubił ślizgonów, a powód był prosty. Nie zdarzył się jeszcze taki który by mu przypadł do gustu. Wszyscy byli tak bardzo zadufani w sobie, a ich złośliwość przekraczała wszelkie granice dobrego smaku. No dobra, Kyo lepszy nie był, ale jak już komuś dowalał to dlatego, że miał ku temu poważny powód, a nie bo miał zły humor.
Podszedł w końcu do dziewczyny i szybko wyrwał jej z rąk książkę zerkając na tytuł.
-Nie ładnie...podwędziłaś to z zakazanych ksiąg co- Mruknął cicho i zaczął wertować strony, przeglądając te różne bzdety które tam były opisane.
Podszedł w końcu do dziewczyny i szybko wyrwał jej z rąk książkę zerkając na tytuł.
-Nie ładnie...podwędziłaś to z zakazanych ksiąg co- Mruknął cicho i zaczął wertować strony, przeglądając te różne bzdety które tam były opisane.
- Ieva Greengrass
Re: Pusta sala
Sro Paź 22, 2014 5:56 pm
A trzeba było sprawdzić, czy jakaś menda nie siedzi w tej konkretnej sali... Co z nią się w ogóle dzieje ostatnio? Powinna bardziej uważać na to, gdzie łazi i czy kogoś czasem nie ma w pobliżu...
-Eeeeeeej, oddaj...!- zaprotestowała gwałtownie, wyciągając ręce w stronę książki.
No masz ci los, Puchon. Pi razy drzwi go kojarzyła, był z jej roku. I z tego, co pamiętała, wkurwiał wszystkich dookoła na czele ze Slughornem, co było nie lada wyczynem. Nie miała z nim zbyt wiele do czynienia, w sumie do Pufków nigdy nic nie miała. Do tych zidiociałych Gryfonów i owszem, ale Pufki były jeszcze do przeżycia.
-Wcale nie... Zresztą to moje, oddaj... Proszę.- miała nadzieję, że da się wszystko załatwić grzecznie i po cichu.
Nie chciała mieć jakichś tam nieprzyjemności... No zawsze zostawało radosne "Obliviate" rzucone na Puchona, ale tego wolała uniknąć. Po co sobie robić zbyt dużą ilość wrogów... Jakby mało jej było tego, że jest cholerną wilą i czasami ma spore problemy z kontrolowaniem tego cholernego uroku. Z drugiej strony przecież mogła skusić tego Puchona... Nie, nie przeginajmy. Nie chciała używać swoich mocy, wolała załatwiać sprawy polubownie.
-Eeeeeeej, oddaj...!- zaprotestowała gwałtownie, wyciągając ręce w stronę książki.
No masz ci los, Puchon. Pi razy drzwi go kojarzyła, był z jej roku. I z tego, co pamiętała, wkurwiał wszystkich dookoła na czele ze Slughornem, co było nie lada wyczynem. Nie miała z nim zbyt wiele do czynienia, w sumie do Pufków nigdy nic nie miała. Do tych zidiociałych Gryfonów i owszem, ale Pufki były jeszcze do przeżycia.
-Wcale nie... Zresztą to moje, oddaj... Proszę.- miała nadzieję, że da się wszystko załatwić grzecznie i po cichu.
Nie chciała mieć jakichś tam nieprzyjemności... No zawsze zostawało radosne "Obliviate" rzucone na Puchona, ale tego wolała uniknąć. Po co sobie robić zbyt dużą ilość wrogów... Jakby mało jej było tego, że jest cholerną wilą i czasami ma spore problemy z kontrolowaniem tego cholernego uroku. Z drugiej strony przecież mogła skusić tego Puchona... Nie, nie przeginajmy. Nie chciała używać swoich mocy, wolała załatwiać sprawy polubownie.
- Kyohei Takano
Re: Pusta sala
Sro Paź 22, 2014 6:08 pm
-Nieeee...- Powiedział przeciągając ostatnią literkę. Korzystając z faktu, że był wyższy wyciągnął rękę do góry i tak zaczął przeglądać eliksiry.
-Nie wydaje mi się aby coś takiego pojawiło się kiedy kolwiek na zajęciach- Chociaż co on tam może wiedzieć, rzadko na nich się pojawia, a jak już to siada w ostatniej ławce i przesypia ten cały czas. No chyba, że to są jego ukochane eliksiry to sytuacja ma się trochę inaczej. Kocha jak ten profesorek gotuje się ze złości, jak wymachuje rączkami i wrzeszczy na niego, że nie da się go już naprawić. Kyo chwilami się zastanawiał czy on widział przed sobą człowieka czy kociołek który można od tak naprawić jakimś zaklęciem.
-I niech zgadnę, zupełnie przypadkowo na nią trafiłaś- Nie pójdzie i nie wsypie jej bo sam nie był święty, po za tym jak by na to nie spojrzeć co go to interesowało co ona sobie czytała. To nie był jego problem.
-Nie wydaje mi się aby coś takiego pojawiło się kiedy kolwiek na zajęciach- Chociaż co on tam może wiedzieć, rzadko na nich się pojawia, a jak już to siada w ostatniej ławce i przesypia ten cały czas. No chyba, że to są jego ukochane eliksiry to sytuacja ma się trochę inaczej. Kocha jak ten profesorek gotuje się ze złości, jak wymachuje rączkami i wrzeszczy na niego, że nie da się go już naprawić. Kyo chwilami się zastanawiał czy on widział przed sobą człowieka czy kociołek który można od tak naprawić jakimś zaklęciem.
-I niech zgadnę, zupełnie przypadkowo na nią trafiłaś- Nie pójdzie i nie wsypie jej bo sam nie był święty, po za tym jak by na to nie spojrzeć co go to interesowało co ona sobie czytała. To nie był jego problem.
- Ieva Greengrass
Re: Pusta sala
Sro Paź 22, 2014 6:34 pm
-Eeeeeeej....- zaprotestowała przeciwko tak bezczelnemu wykorzystywaniu przewagi fizycznej przez Puchona.
Spróbowała podskoczyć i wytrącić mu książkę z rąk, ale niestety - chłopak był wyższy i miał dłuższe ręce. A ona nie umiała zbyt wysoko skakać. Wredny Puchon, jak tak można... Toż to po prostu chamstwo.
-Bo to eliksiry ze starszego rocznika.- powiedziała z kamienną twarzą.
No tak, nie ma to jak dociekliwy Puchon i umiejętność kłamania bez mrugnięcia powieką. Bo co mu miała powiedzieć? Że chce uwarzyć wybitnie nielegalny eliksir, bo... bo tak chce? No była walnięta i bez instynktu samozachowawczego, no ale nie aż tak...
-Żebyś wiedział. Szukałam jakiejś ciekawej książki z eliksirami.- uśmiechnęła się radośnie.- A teraz oddaj... Prooooszę.- wyciągnęła łapki w stronę książki licząc, że ją odzyska.
Spróbowała podskoczyć i wytrącić mu książkę z rąk, ale niestety - chłopak był wyższy i miał dłuższe ręce. A ona nie umiała zbyt wysoko skakać. Wredny Puchon, jak tak można... Toż to po prostu chamstwo.
-Bo to eliksiry ze starszego rocznika.- powiedziała z kamienną twarzą.
No tak, nie ma to jak dociekliwy Puchon i umiejętność kłamania bez mrugnięcia powieką. Bo co mu miała powiedzieć? Że chce uwarzyć wybitnie nielegalny eliksir, bo... bo tak chce? No była walnięta i bez instynktu samozachowawczego, no ale nie aż tak...
-Żebyś wiedział. Szukałam jakiejś ciekawej książki z eliksirami.- uśmiechnęła się radośnie.- A teraz oddaj... Prooooszę.- wyciągnęła łapki w stronę książki licząc, że ją odzyska.
Strona 1 z 17 • 1, 2, 3 ... 9 ... 17
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach