Go down
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Nie Gru 28, 2014 2:30 pm
Wszystko usłyszała. Podobno człowiek zawsze usłyszy to co chce, ale Kim słyszy wszystko, bo lubi słuchać innych. Nie była przyzwyczajona do komplementów, więc jej policzki nieco się zaróżowiły, ale nadal się uśmiechała.
- Dziękuję - odpowiedziała.- Ty też masz ładny uśmiech - przyjrzała się jego twarzy, ale jak to Kim widzi tylko to co chce. Mało uwagi zwraca na wygląd innych osób. Ona uwielbiała charaktery innych, bo każdy był inny i to ją fascynowało. Spotkała bliźniaka, osobę, która ma swojego sobowtóra, a ich charaktery były całkowicie inne. To było niezwykłe, prawda? Uwielbiała takie sprawy. To było zabawne, że chłopak tak się zawstydził tym, że powiedział to co sądzi. jeśli ona coś uważa to się do tego przyznaje.
Zaśmiała się cicho i uniosła palec do góry.
- To nie teoria, to jest sprawdzone - puściła do niego oko z zadowoloną miną.
Rozejrzała się po korytarzu w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, aby można było usiąść, w końcu po co mają stać. Czasami warto usiąść chociażby na podłodze i pomyśleć na czymś. Bez żadnego zastanowienia podeszła do ściany obok posągu, ściągnęła swoją bluzę i położyła na ziemi siadając na niej. teraz już miała na sobie tylko cienką bluzkę z długim rękawem w kolorze czerni. Pod tą bluzką miała tylko biały podkoszulek, ale tego już nie było widać. Poklepała miejsce obok siebie, aby chłopak mógł usiąść obok niej na jej bluzie. Należała kiedyś do Daniela, więc była duża zważając na to, że jej przyjaciel zawsze nosił ubrania, które były dla niego za duże.
- Czasami zdarza się tak, że ludzie są zabiegani. Ja zawsze mam dużo czasu. Właściwie nie mam dużo czasu, ale przez to, że często się zatrzymuję spóźniam się np. na lekcje. Czasami warto zatrzymać się na chwilę, nawet jak się nie ma czasu, może spotkasz dzięki temu kogoś ważnego dla siebie - uśmiechnęła się znowu poprawiając swoje włosy, a raczej jeszcze bardziej je psując. Też się cicho zaśmiała i objęła swoje nogi.
- Będę zaszczycona. Czasami nudno jest jak się tak samemu chodzi po zamku. Może z tobą będzie mi raźniej - założyła kosmyk włosów za ucho.
- Trzeba będzie trochę rozweselić twoją biografię, więc kiedyś razem zrobimy coś szalonego - zaśmiała się wesoło.
- Żebyś wiedział - zaśmiała się.- Utknęłam zimą na dachu, policja mnie złapała i moich kolegów też oczywiście. Dużo tego było - uśmiechnęła się tak trochę inaczej na te wspomnienia.- To wszystko było przez to, że przyjaźniłam się z chłopakami, którzy mieli specyficzne pomysły.
Luthias Lovegood
Oczekujący
Luthias Lovegood

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Nie Gru 28, 2014 7:35 pm
Komplement. Rzadko je słyszał. Bardzo rzadko. Spojrzał na nią i posłał jej delikatny uśmiech.
- Weź, bo zrobię się czerwony jak jakiś dorodny burak, ale dziękuję – Zaśmiał się delikatnie. Można było zobaczyć zaróżowienie na jego policzkach. Ach… Co ona z nim robiła.
Emanowało z niej tyle ciepła, tyle optymizmu, który był tak bardzo zaraźliwy, który oplatał jego ciało, wnikał w nie. Czuł jak w jego krwi zaczynają krążyć jakieś nieznane pierwiastki dzięki, którym czuł się świetnie.
On zawsze sam chciał wszystko sprawdzić. Taka też jest jego przypadłość. Nawet jeśli, miało to oznaczać wywrócenie się na strasznie brudny, stary dywan.
-Miałem nadzieję, że teraz to sprawdzę, ale skoro mówisz, że to potwierdzona teoria to Ci uwierzę. – Co prawda wygłupił by się przed dziewczyna, ale czy i tak nie jest już śmieszny w swoim zachowaniu? Postanowił, że tym razem zaufa. Inni też mają rację. Nie zawsze kłamią.
Z uwagą przyglądał się Kim, gdy ta szukała jakiegoś miejsca. Delikatnie zawstydził się gdy zobaczył jak ściąga bluzę. Miała na sobie jedynie cienką bluzkę. Dziewczyna wyglądała bardzo ładnie. Odchrząkną delikatnie i ruszył do niej. Zajął miejsce obok. Nie mógł się na nią napatrzeć. Była taka ładna. Ale co najlepsze jej wnętrze było jeszcze piękniejsze. Czuł, że jej dusza jest czysta i taka prosta. Niechcący siadając dotknął jej kolano. Od razu odsunął się. Nie chciał by dziewczyna pomyślała, że jest niewiadomo kim. A po za tym, chciał jej dać trochę swobody.
- W takim razie musimy się umówić. – Zawahał się na chwilę. – Znaczy na te zgubienie się w zamku, no bo wiesz… Na ten spacer… Na… - Zaczął się plątać. Po chwili jedynie westchnął i zaprzestał udzielania odpowiedzi. To nie miało sensu. Jeszcze bardziej by się pogrążył.
Dziewczyna zaczęła opowiadać o swoich przeżyciach. Niektóre były naprawdę śmieszne. On nigdy by tak nie postąpił. Nie… Za bardzo się bał. Trzymał się na uboczy, gdy Ab się wygłupiał. I później to on musiał go ratować, gdy ugrzązł na drzewie albo zbił szybę w szklarni sąsiada.
- Przecież mogłaś tam zamarznąć - powiedział delikatnie zaniepokojony. Martwił się, ale wiedział, że musiała z tego wyjść cało, kiedy siedzi, właśnie teraz, razem z nim na tym korytarzu. Mimowolnie kolejny raz przeczesał swoje włosy.
- Czym się interesujesz? – Zapytał. Bardzo był ciekawy tej dziewczyny. Chciał się trochę o niej dowiedzieć. Poznać co lubi, a co nie. Jaka jest. – Poznałaś Aberaciusa? – To jest bardzo możliwe. Po tym co opowiada, te wszystkie imprezy i akcje, ludzie muszą go kojarzyć. Ale zastanawiał się czy poznała go już osobiście.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Nie Gru 28, 2014 8:22 pm
Wyszczerzyła się.
- Przesadzasz, buraki są dobre i zdrowe. Tak mówił mój tata zmuszając mnie, abym jadła buraczki do obiadu. W prawdzie udawałam, że ich nie lubię, bo zabawny był jak się głowił, abym je zjadła - zaśmiała się wesoło.
Ona nie zdawała sobie sprawy z tego, co działo się z Luthem. Była niewinna i nie wiedziała wielu rzeczy, jak można działać swoim zachowaniem na innych ludzi. Kim czasami sprawiała wrażenie osoby, która żyje w świecie, w której nie ma złamanych serc i śmierci, co było mylne, bo ona bardzo dobrze znała ten świat, lecz jeśli chodzi o takie sprawy, jak przyjaźń, zauroczenia nie wiedziała co z tym zrobić, więc je ignorowała. Aj, taka rozkoszna Kimi.
Uśmiechnęła się do niego, nie o to jej chodziło, więc szybko sprostowała tą wypowiedź.
- Możesz sprawdzać, a nawet nalegam, bo możesz wtedy stanąć na chwilę i popatrzeć na te wzorki - szturchnęła go lekko w ramię, tak po przyjacielsku.
Jeszcze bardziej się uśmiechnęła, gdy chłopak zaczął plątać się w swojej wypowiedzi. To było naprawdę śmieszne. Nie sądziła, że można być, aż tak niepewnym tego co się mówi. Przecież można to tak nazwać "umówienie się na spotkanie", co z tego, że jest jeszcze jedna wersja "umówienia się", przecież wiadomo, że nie będzie to randka.
- Jesteś u... zabawny - objęła go, ale po chwili puściły. I tak chciała powiedzieć, że jest uroczy, ale wiedziała, że chłopacy tego nie lubią. Specjalnie tak mówiła na Daniela, a on się wściekał, a gdy usłyszała wzmiankę o zamarznięciu uśmiechnęła się pobłażliwie.
- Zgadnij dlaczego tam wylądowałam - powiedziała.
- Stało się to dlatego, że Daniel, mój przyjaciel namówił mnie, abym weszła po drzewie na dach i zrzuciła trochę śniegu do zabawy. Miałam wtedy 13 lat. Myślałam, że nie mam lęku wysokości, bo w końcu latam na miotle i w ogóle, ale się okazało, że bycie na dachu, a na miotle, nad którą ma się jakąś kontrole to dwie różne rzeczy. No i bałam się zejść na dół. Utknęłam tam na pół dnia, bo tamci cykory bali się wejść i mnie ściągnąć. przyszedł tata do domu i gdy to zobaczył, tak się wściekł, że nie mogli do mnie przychodzić - była szczęśliwa, że znowu sobie przypomniała sobie te chwile.- Ze śmiechu nie mogłam jak błagali tatę, aby mnie do nich wypuścił. To było śmieszne, bo oni bajerowali tatę, a on nic o tym nie wiedział - zaśmiała się.
- Lubię latać na miotle, wtedy jestem wolna, uwielbiam Quidditcha, gram na gitarze, to moje ulubione zajęcie w wolnych chwilach, gdy jestem zamknięta w pokoju. W przyszłości chcę być Aurorem jak tata. Wiesz, lubię smak adrenaliny - zaczęła wymieniać.- Lubię listy. Każdy list jaki dostałam trzymam w swoim notatniku i jeszcze rysuję. To takie rozluźnienie i stłumienie mojej energii. Tata mi kazał. I uwielbiam dowiadywać się różnych ciekawostek. I tych poważnych i śmiesznych - wyszczerzyła się.- Co do twojego brata to tylko o nim słyszała, ale nie miałam okazji z nim porozmawiać - znowu potargała sobie włosy.- A ty, czym się interesujesz?
Luthias Lovegood
Oczekujący
Luthias Lovegood

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Nie Gru 28, 2014 9:01 pm
Chyba powinien opanować się w swoim zachowaniu. Nie chciał, aby wypadł na kogoś, kto przy pierwszym spotkaniu się zakochał czy też zauroczył. Po prostu jedna z nielicznych rozmów, które przeprowadził z dziewczyną. Chciał być dla niej miły. Wziął kilka głębokich wdechów. Od teraz zachowuje się normalnie. Tak jak tłumaczył mu Aberacius.
- Jednak uwierzę Ci na słowo. Być może kiedy indziej nadarzy się okazja by samemu sprawdzić tą teorię. Nikt nie wie co nam przyniesie los. – Odłożył torbę obok, gdyż wciąż trzymał ją na kolanach. Jednak nie była zasunięta i całą zawartość się wysypała. Pospiesznie zaczął zbierać plik pergaminów, podręczniki, jakieś książki, pióra i buteleczkę z atramentem.
Dziewczyna go objęła. Tylko na chwilę, ale Luth znieruchomiał. To tego to już w ogóle nie był przyzwyczajony. Dziwnie się poczuł. Po chwili wszystko wróciło do normy. Tym razem na jego policzkach nie pojawił się żaden rumieniec. Spojrzał delikatnie zdziwiony na dziewczynę.
- Zabawny? Chyba pomyliłaś bliźniaka. – Nikt mu nigdy nie powiedział, że jest zabawny. No może Ab, gdy próbował mu wytłumaczyć coś z Historii Magii.
Wysłuchał całą historię o dniu na dachu. Non stop się śmiał, chociaż wiedział czym wiąże się przebywanie non stop na dworze w taką pogodę. Zapewne dlatego nie robił szalonych rzeczy. Wiedział z czym to się wiąże. Jakie niebezpieczeństwa mogą wyjść z pozornie śmiesznych sytuacji.
Jak też się spodziewał dziewczyna miała wiele zainteresowań, a nawet jedno ich łączyło. On też grał na gitarze. Jednak Quidditch to specjalność, jego sobowtóra. On jedynie kibicował albo Niebieskim albo Żółtym, z racji, że jego brat był w drużynie.
-Również gram na gitarze. – Był w miarę dobry. Gra na tym instrumencie przychodziła mu z dużą łatwością, chociaż był samoukiem. Nikt mu nie pomagał. Ale za to jego dziadek – mugol, był świetnym muzykiem. Być może po nim odziedziczył ten talen.
- Auror – pokiwał z uznaniem głową. – Ja nie nadawałbym się do tej pracy. Osobiście chciałby stać się Uzdrowicielem. Móc pomagać innym. Ratować ich życie. – Była to duża odpowiedzialność, w końcu powierza się czyjeś istnienie w ręce lekarza, a on musi robić wszystko co w jego mocy, aby mu pomóc, aby je ocalić. On jednak był gotowy na takie poświęcenie. Czuł, że to jego powołanie.
- W gruncie rzeczy to tym się interesuję. – wzruszył delikatnie ramionami i oparł łokieć o kolano, a głowę o swoja prawą dłoń. Przymrużył delikatnie oczy i spojrzał na Kim.
- A to dziwne, że jeszcze nie zaczepił tak uroczej Puchonki.- Ab bardzo szybko zawiązywał nowe kontakty z dziewczynami. Nie to, że skakał z kwiatka na kwiatek. Zapewne gdyby trafiła się ta jedyna, dla niej zapomniałby o całym świecie. Jednak tak jak gra na gitarze przychodziła z łatwością dla Luthiasa tak rozmowy z dziewczynami dla Aberciusa to była bułka z masłem. Potrafił je oczarować. Nie to co Luth. Ale cóż. Taki jest już ich los.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Pon Gru 29, 2014 3:07 pm
Ona tego nie widziała. Nie zauważyła przez kilka lat, że jej najlepszy przyjaciel się w niej podkochuje, dopiero ostatnie wakacje jej to powiedziały, a ona musiała go zostawić. Cały czas ją to dręczy, a w dodatku on nie chce jej znać, bo musi sobie życie ułożyć, a przez nią to mu nie wyjdzie. Łatwo to komuś napisać i nie widzieć jej smutku i cierpienia, ale gorzej powiedzieć to w twarz, prawda? Najgorsze uczucie.
- Prawda – podniosła palec do góry niczym jakiś znawca i kontynuowała.- Los przyniósł mi trójkę przyjaciół dzięki, którym moja biografia jest taka szalona – mrugnęła okiem wygodniej opierając się o ścianę. Gdy zobaczyła, że zawartość torby chłopaka się wysypał szybko zaczęła mu pomagać, bo to by nie była Kim, gdyby nie pomogła.
Uśmiechnęła się na jego słowa. Ona sama oceniała ludzi, nie patrzyła na inne osoby, a Luth swoim zachowaniem wydawał się jej zabawny i tyle.
- Przesadzasz, jeśli się otworzysz na innych nie będziesz miał problemu z tym, że twój brat jest lepszy. Nie patrz na niego i się z nim nie porównuj, bo nim nie jesteś – uśmiechnęła się ciepło.
Kim cieszyła się, że chłopak się śmiał z tej historii, bo to była jej ulubiona. Nigdy nie zapomni tego jak potem musiała leżeć w domu i grzać się, a na dworze tyle śniegu napadało, tyle zasp było i mogła robić zamki, domki, bałwanki. Mogła nawet wywołać bitwę na śnieżki, ale ni ona musiała siedzieć w domu. Chłopacy wtedy dotrzymywali jej towarzystwa mimo iż woleli siedzieć na dworze.
- Super! – zawołała.- Należysz do Klubu Magii Nut? Zagralibyśmy może kiedyś coś razem. O i może napisalibyśmy jakąś piosenkę, nigdy nic nie napisałam. Jedynie jakieś melodie. To jest łatwe – uśmiechnęła się.- Przyjaciel mnie uczył grać, ale szybko mi szło.
- To też fajne, to znaczy, że jeśli mi się coś stanie podczas jakiejś bitwy to ty mi pomożesz – po chwili namysłu dodała.- Cieszę się, że chcesz pomagać ludziom. Coraz więcej zła na świecie jest – to było najgorsze. Wiele słyszała od taty i dużo wiedziała, dzięki temu zawsze była ostrożna.
- Bo mnie się nie zaczepia. Jestem tylko dobrą koleżanką – zamachała śmiesznie rękami.- Spotykam go często na boisku, ale tam też nie ma szansy, aby z nim porozmawiać, bo ja kocham miotłę i powietrze, a że on jest młodszy i nie mamy razem zajęć to też mały kłopot na normalne pogadanie.
Zasłoniła szybko usta i kichnęła, potem się zaśmiała.
- Przepraszam – pociągnęła nosem znowu chichocząc.- Kichanie jest zabawne. Strasznie łaskocze – wyszczerzyła się.
- Mogłam zabrać gitarę może coś byś zagrał – zaśmiała się.- No ale nie wiedziałam, że kogoś spotkam.
Luthias Lovegood
Oczekujący
Luthias Lovegood

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Wto Gru 30, 2014 9:12 pm
Przyjaciele to największy skarb. A tacy prawdziwi to już w ogóle. Jego najlepszym przyjacielem, oczywiście jest Aberacius. Pomijając wszystkie kłótnie, sprzeczki, niezgodności to jemu powierza największe tajemnice. Jak na razie, tylko on potrafi go tak zrozumieć. Mimo, iż tak bardzo różnią się charakterami.
-To dobrze. – Kąciki jego ust, prawie niezauważalnie podniosły się do góry, gdy to mówił. – Będziesz miała co opowiadać potomkom. Takie historię są najlepsze. – Wiele razy słyszał te szalone opowieści ojca i wuja Ksenofilusa. Zastanawiał się czy on kiedyś będzie miał taką możliwość. Czy będzie posiadał kilka świetnych historii to przedstawienia swoim dzieciom. Oczywiście, o ile będzie je miał.
- Staram się – spojrzał na nią. – Wiesz przyzwyczaiłem się, że ludzie nas porównują, chociaż to jest jak porównywanie słonia i mrówki. To, że wyglądamy tak samo, nie sprawia, że musimy się identycznie zachowywać –wzruszył delikatnie ramionami. Nie potrafi zmienić tego jak ludzie postrzegają świat. Niektórych rzeczy nie da się zmienić. Przyzwyczaił się do tego. I nie zwraca na  to uwagi. Jeśli ktoś chce go poznać, to go pozna. Wtedy stwierdzi czy jest wart uwagi czy nie. Jeśli nie, to jego sprawa. Nie będzie udawał kogoś innego, aby zwrócić na siebie uwagę. To nie ma sensu.
- Dobry pomysł. Niedługo ma się odbyć spotkanie, więc może wtedy nam się uda stworzyć coś ciekawego. – Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Lubił grać. Sam, czy też z kimś. Lubił tworzyć coś nowego. Czasami udawało mu się namówić Aberaciusa do wspólnej gry. Niezły miał wtedy ubaw. – Ja osobiście wolę grać na gitarze akustycznej i klasycznej. Do elektrycznej nie sięgam. A Ty? – Może dziewczyna grała na basie? Każdy lubi co innego.
- Mam nadzieje, że będziesz świetnym aurorem i nie będę miał okazji Cię ratować. – Taka była prawda. Jemu nie zawsze uda się uratować każde istnienie. Nie zawsze zdąży na czas, a lepiej nie igrać z losem. Kiwnął delikatnie głową. Tak, coraz więcej jest zła na świecie. Potrzeba dobroci, aby utrzymać tą nadzieję, na lepsze jutro.
- Na zdrowie, Kim. – Zaśmiał się na jej słowa. Nigdy się nie zastanawiał jakie to uczucie kiedy człowiek kicha. Nie skupiał się na tym. Kolejny raz zauważył te zatrzymanie w czasie, tak podobne do Puchnów. Zauważanie drobnych sytuacji.
- Nigdy nie wiemy co czeka nas za rogiem. – Życie do niewiadoma. Nie można przewidzieć co wydarzy się za chwilę. Trzeba brać je pełnymi garściami. I tego Luthias musi się nauczyć.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Sro Gru 31, 2014 4:04 pm
Szkoda, tylko, że przez magię jednego już straciła. Strasznie z tego powodu cierpiała. Bardzo chciała mu powiedzieć prawdę, ale wiedziała, że to nie możliwe. Najgorsze uczucie na świecie, przecież ona go kochała - to tak jakby stracić swojego brata lub siostrę.
- Ty też na pewno będziesz miał coś ciekawego do opowiadania. Życie jest dostatecznie długie, aby chociaż jedną przygodę przeżyć - uśmiechnęła się wyciągając nogi przed siebie, aby się trochę rozciągnąć.
- Dokładnie, każdy człowiek jest inny, dlatego lubię poznawać ludzi powoli - przełożyła włosy na bok, aby mieć lepszy widok na chłopaka. Czasami chciałaby wrócić do starej fryzury jak była jeszcze małą dziewczynką, bo miała krótkie włosy, bo jeszcze czesać się nie potrafiła, a tata, szkoda gadać.
- Akustyk i elektryk. Elektrycznej nie mam, ale często grałam u mojego przyjaciela. Uwielbiam dźwięk tej gitary. Ogólnie lubię dźwięki gitary. Wtedy moje serce boje szybciej, w żołądku coś się skręca i jest to strasznie miłe uczucie, dlatego gram bardzo często. I chętnie tam z tobą pogram - uśmiechnęła się naprawdę szczęśliwa.
- Mój tata też jest świetny, a jednak miał kilka spotkań z Uzdrowicielami - powiedziała, dla niej żadne obrażenia nie robią wrażenia, bo często była połamana po meczach. Kim czasami przesadzała ze swoim poświęceniem grze. Taka już była, bo Kim musi pokazać tacie, że jest mistrzem, mimo że nie musi.
- Dziękuję - uśmiechnęła się po swojemu i znowu kichnęła.- Chyba za dużo kurzu - stwierdziła śmiejąc się.
- Dokładnie, dlatego podróże po tym zamku są fascynujące - zawołała trochę za głośno i zbyt entuzjastycznie.
- Gdybyś nie stanął na chwilę, nigdy bym cie nie poznała - stwierdziła.- Fajnie, nie?
Luthias Lovegood
Oczekujący
Luthias Lovegood

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Czw Sty 01, 2015 10:13 pm
- Być może jedną z tych opowieści będzie nasze spotkanie – podrapał się po karku. – O dziewczynie, którą poznałem zupełnie przez przypadek, a która jest jeszcze bardziej pozytywnie nastawiona do życia niż Aberacius. – jego kąciki ust uniosły się do góry. - To jest naprawdę duży wyczyn.
Dziewczyna wcześniej wspomniała, że wychowywał ją ojciec i, że była jeszcze babcia. Nie pytał o jej mamę, bo uważał, że było to zbyt osobiste pytanie. Jeżeli dziewczyna chciałaby to sama powiedziałaby dlaczego wychowywała się bez matki. Jednak teraz Luth zastanawiał się jak to jest wychowywać się bez jednego rodzica. On zawsze miał dwójkę kochających opiekunów. Ciężko mu wyobrazić sobie życie bez któregoś z nich. Zawsze byli dla niego ogromnym wsparciem.
- Musiała być Ci ciężko wychowywać się jedynie z ojcem – powiedział niepewnie. Matka, to zawsze matka. A szczególnie jest potrzebna dla córek. To mamy wiedzą jak z nimi rozmawiać, to one potrafią zaplatać im warkocze, robić loki, rozmawiać o pierwszych miłościach i wiele, wiele innych rzeczy. Ojcowie czasem w takich sytuacjach się nie sprawdzają. Nie wszyscy, oczywiście.
- Osobiście dzięki muzyce potrafię wyrzucić z siebie emocje, których normalnie nie potrafię okazywać – spojrzał na nią i prawie niezauważalnie się uśmiechnął. – Czuję się wtedy swobodnie, tak jakbym pasował do tego miejsca, to tego co robie. Uwielbiam to uczucie. – To była prawda. Czuł się wtedy taki wolny, jakby wszystko było możliwe.
Co muzyka może zrobić z ludźmi?
Wynika na to, że bardzo dużo.
- Zatem, na zdrowie jeszcze raz – posłał w jej kierunku szeroki uśmiech.
To była prawda. Ona mogła wybrać inny korytarz albo on mógł w ogóle się tu nie zatrzymywać i nie spotkaliby się. Może kiedyś, gdzieś indziej tak… Ale nie można być tego pewnym.
- Coraz bardziej się do tego przekonuję. – On również zmienił pozycję siedzenia, aby rozprostować kości. – Bardzo się cieszę, że dana była mi możliwość poznania takiej osoby jak Kim Miracle – zaśmiał się ciepło. Cieszył się, że los postawił ich na swojej drodze. Nawet jeśli tylko na chwilę.
Ale dobre i to.
Kim Miracle
Oczekujący
Kim Miracle

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Pią Sty 02, 2015 3:14 pm
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej na jego słowa. Nie sądziła, że ktoś może chcieć opowiadać o niej. O tej Kim, która wyróżnia się tylko pozytywnym nastawieniem do życia. To było coś nowego i niezwykłego.
- A ja na pewno opowiem o tobie - powiedziała pewnie. Zresztą jej słowa zawsze pewnie brzmią. Nigdy jeszcze w nic nie zwątpiła, bo za dużo jest go na świecie. Nie wiedziała co jest takiego wyczynowego w byciu pozytywnym, ale i tak się cieszyła, że Luthias jest zadowolony z tego spotkania.
Z jej usta powoli znikł uśmiech. Nikt nigdy nie pytał o to, czy było jej ciężko bez mamy. Każdy myślał, że jest szczęśliwa i jakoś temat jej rodzicielki uciekał, a ona starała się, aby nikt o tym nie wspominał. Spojrzała na swoje buty. Co miała mu powiedzieć. Może i było jej ciężko, ale tata starał się, aby była szczęśliwa, więc tak mocno tego nie odczuwała.
- Nie wiem, mam tatę - odpowiedziała.- Taka kolej rzeczy, ludzie odchodzą, ludzie umierają, a ja mojej mamy nigdy nie poznałam. Przynajmniej jej nie pamiętam. Znam ją tylko z fotografii - może i udawała twardą, ale po co ktoś miałby interesować się jej problemami. To są jej sprawy, a nie rozumiała tego, gdy ktoś chciał jej pomóc. Ona da sobie radę.- Jakoś sobie radzę. Miałam przyjaciół i babcie, która tacie trochę pomagała.
- Tak, muzyka jest jak magia. Dzięki niej czuję się wolna, tak jak wtedy, gdy latam na miotle - dodała od siebie. Uśmiechnęła się i po tamtym smutku nie było już śladu. Świetnie go ukryła.
- Dziękuję jeszcze raz - też się wyszczerzyła.
- A ja się cieszę, że poznałam ciebie i mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - powoli wstała z bluzy i ubrała ją na siebie.
- Ja będę się już zbierać. Do zobaczenia Luthiasie - zamiast podać mu rękę po prostu go przytulił, a potem odwróciła się i poszła do swojego domu.

[z/t]
Luthias Lovegood
Oczekujący
Luthias Lovegood

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Pią Sty 02, 2015 4:16 pm
On nie był najlepszą opowieścią, ale miło mu się zrobiła, gdy usłyszał jej słowa. Nawet jeśli miały się nie sprawdzić. Zauważył jak uśmiech znika z jej twarzy. Poczuł się źle, że sprawił iż dziewczyna posmutniała. Żałował również, że powiedział to co powiedział. Być może nie powinien w ogóle się odzywać w tym temacie.
Wysłuchał jej słów bardzo uważnie. Czuł, że było jej ciężko, ale dała sobie świetnie radę. Może to spokojnie stwierdzić po dzisiejszym spotkaniu. Ludzie często chcą ze wszystkim radzić sobie sami, ale przecież mają wokół tyle cudownych ludzi, którzy chcą pomóc. Tak naprawdę pomóc. Czasem jedynie wystarczy się otworzyć. Nie trzeba polegać jedynie na sobie. Inni również potrafią unieść ten ciężar. Oczywiście nie chodzi o to, aby przy pierwszej dopiero poznanej osobie wykładać wszystkie karty na stół. O nie… Ale również nie o to, żeby przed wszystkimi się zamykać.
Dziewczyna wstała więc i on podniósł się z miejsca. Uśmiechnął się delikatnie do niej. To była ciekawa rozmowa, ciekawe doświadczenie i możliwość poznania ciekawej osoby.
- Jesteśmy umówieni na wspólne granie – dziewczyna go przytuliła jednak tym razem nie czuł już się tak dziwnie. Nie był, aż tak bardzo skrępowany, Obiją ją na chwilę, malutką chwile i już po ułamku sekundy zauważył jak oddala się korytarzem
- Pa Kim – zawołał za nią i jeszcze chwilę się jej przyglądał, dopóki nie zniknęła z pola widzenia. Podniósł torbę z podłogi, ponownie spojrzał na pomnik.
- Dzięki Merlinie! – Przeczesał delikatnie włosy i ruszył w przeciwnym kierunku, zmierzając do Pokoju Wspólnego Niebieskich.

[z/t]
Nathaniel Goodleg
Oczekujący
Nathaniel Goodleg

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Wto Sty 19, 2016 1:54 pm
/wytłumaczenie na pw.

Co mogłoby być wspanialszego od wędrówki po zamku? No oczywiście, że było coś lepszego i to o wiele... A jeżeli o tym mówimy... Nathaniel nie mógł znaleźć sobie zajęcia, nigdy nie potrafił usiedzieć w miejscu dłużej niż kilka minut. Zwykle w tym czasie wiercił się, kręcił, niekiedy zdarzało mu się rozmawiać z samym sobą. Mruczeć pod nosem obelgi w stronę Merlina, który decydował za niego. Decydował o tym, że chłopak musiał siedzieć przez godzinę na zajęciach, które mogłyby być prowadzone najciekawiej pod słońcem, na których nauczycielka mogłaby robić striptiz na stoliku, uczniowie mogliby palić fajki i rzucać się butelkami po ognistej. Nawet w takiej sytuacji nie usiedziałby kilku minut.
Możliwe, że należał do osób, które niesamowicie cierpiały zamknięte w pomieszczeniach, zmagały się z narastającą frustracją, a ta po osiągnięciu pewnego stopnia, wywoływała u niego głośne westchnięcia, bębnienie palcami w blaty, tupanie nogami. Gdyby był kobietą...
Mógłby chociaż raz w miesiącu wymigać się od zajęć, a wytłumaczeniem byłaby... Kobieca sprawa.
- Stoisz i stoisz. - wymruczał do posągu Merlina, który emanował stoickim spokojem. Patrzył na niego, jakby rozumiał, o co chłopakowi naprawdę chodzi.
Tylko odrobina swobody.
Splótł ręce za plecami, ze spojrzeniem wlepionym w posąg najpotężniejszego czarodzieja dziejów. Mogłoby się wydawać, że rozmyślał nad czymś bardzo głęboko. Zmarszczka między jego brwiami pogłębiła się jeszcze mocniej, gdy zdał sobie sprawę, że ktoś idzie.
Może to dobry sposób na zapełnienie reszty dnia?
Kathleen Wright
Martwy †
Kathleen Wright

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Wto Sty 19, 2016 10:38 pm
Kate miała serdecznie dosyć ciągłego wypadania z własnej świadomości. Leen ostatnim czasem pojawiała się zdecydowanie za często. Cud, że nie wpakowała ich w jakieś większe kłopoty. Pocieszeniem był fakt, że choć ewidentnie przestała odpisywać na pozostawione przez nią wiadomości to przynajmniej nie słyszała o tym, bym robiła coś dziwnego, niemoralnego lub zwracającego uwagę. Kolejną dobrą wiadomością było to, że teraz raczej teraz będzie miała choć trochę własnego ciała na wyłączność. Nie żeby była na to jakaś reguła, bo mimo wszystko to się dzieje bez ich ingerencji w cały proces, ale zawsze wydawało jej się, że natura jakoś to sobie ułożyła i cały proces działa na jakimś schemacie tyle, że jeszcze go nie pojęły. Tyle lat i go nie skumały? Cóż, możliwe. Ludzie żyli setki lat w przekonaniu, że Ziemia jest płaska, więc czemu one miałyby być inne? Zaś sama wiara w to, że świat jest dobrze działającą maszyną jakoś wystarczyła, by ta Krukonka mogła sobie iść spokojnie z myślą, iż ma chwilę do pobycia sobą.
I naprawdę kobieca sprawa nie wydawałaby się jej wspaniałym usprawiedliwieniem. Chociaż... mogłaby tak wyjaśnić wiele zachowań Leen. Tak, to nawet niezły plan. Czemu na niego nie wpadła? Ktoś powinien jej go podsunąć!
Ale wracając do sedna... szła sobie grzecznie i nagle przystanęła widząc jak to jakaś istota stoi i gapi się na posąg i (o Merlinie i to dosłownie) okazuje bystrość orzeszka twierdząc, że figura... stoi. Naprawdę nie mogła pojąć tego, że ludzie lubią mówić posągom w jakim są one stanie. Zjawisko to przyciągnęło uwagę na tyle, że dopiero po chwili odkryła, że sama wpatruje się i w chłopaka i w Merlina.
Nathaniel Goodleg
Oczekujący
Nathaniel Goodleg

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Sro Sty 20, 2016 1:22 pm
Powoli, jak na zwolnionym filmie odwrócił głowę w kierunku dziewczyny. Krukonka, szósty rok. Całkiem, całkiem...
Nathaniel!
Wyszczerzył zęby w głupkowatym uśmiechu, którego pozazdrościłaby mu niejedna gwiazda mugolskich filmów. Może to właśnie powinien robić przez resztę życia? Grać w ckliwych romansach? Porzucić magię na rzecz bycia przeciętnym mugolakiem, który co rano wstaje, aby resztę dnia spędzić w pracy? Ale za to w jakiej pracy! Mógłby bezkarnie całować wszystkie gwiazdy kina, bo przecież TAK BYŁO W SCENARIUSZU! Szybko jednak został zmuszony do powrotu na ziemię. Zdał sobie sprawę, że zdecydowanie za długo raczy dziewczynę swoim milczeniem. Nie żeby był nieśmiały, skądże znowu! Skrzyżował ręce na piersi, przystępując z nogi na nogę.
- Stoi. - rzekł sucho i uniósł kilkakrotnie brwi w dwuznacznym geście. O zgrozo! Cóż mógł mieć na myśli? Oczywiście, że posąg Merlina, który obdarzał ich spojrzeniem kamiennych oczu. Zapewne gdyby tylko mógł coś powiedzieć lub się ruszyć, dostałby ciężką, wyrzeźbioną przez samego założyciela Hogwartu dłonią w swój mały łeb. To było przecież demoralizowanie młodszych koleżanek! Mogła to oczywiście odebrać w zwykły sposób, wtedy... Cóż. Nie było tematu.
- Jest duży, nie? - tym razem kiwnął w stronę posągu, jednak wciąż uśmiechając się w ten sam "dziki" sposób. Był tylko mężczyzną, z głową tak pustą jak naczynia po uczcie w Wielkiej Sali. Ale któż mógłby wiedzieć, jakie myśli swobodnie hasają w przestrzeni jego głowy, które owijają jego mózg swoistymi dwuznacznościami na każdym kroku jego życia?
Kathleen Wright
Martwy †
Kathleen Wright

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Sro Sty 20, 2016 9:50 pm
Całkiem, całkiem co i dlaczego jego myśli nie wychodzą na jaw? Kathleen miałaby okazję do podyskutowania o czymś, a tak zgłupiała prawie (no dobra, pewnie jak dla innych to wcale) do reszty. Dziwne miny naprawdę nie ułatwiały jej kontaktu z nim. Wcześniej sądziła, że jest tępy, ale teraz miała go za szaleńca. Nawet głębiej nie przemyślała jego słów. Zdecydowanie zbyt mało wiedziała o świecie, a do tego niezbyt skupiła się na dwuznaczności tego, co wyszło z ust chłopaka. Chodziło o sam fakt, że to zachowanie wydawało się nie mieć w jej oczach ładu i składu. Pojęcie, że nie wszyscy zachowują się zwyczajnie, codziennie i jak na człowieka przystało to trudna sztuka. Mimo wielu lat, panna Wright daleko do odkrycia tej wiedzy tajemnej. Nie oburzyła się więc, nie wymachiwała rękami w celu wyładowania się, czy cokolwiek z tego typu rzeczy.
Uniosła brwi do góry, co wyrażało tylko jej niepojęcie tego wszystkiego. No i samo spojrzenie już wręcz krzyczało, jak to widzi przed sobą potencjalnego szaleńca.  Jedyne, co zakodowała to późniejszy komunikat, który (o ile załapała, bo z tym mogło być różnie) przypisała do posągu. Raczej chociaż w tym się nie myli. W końcu o nim, mówi? A może?
Pal licho, niech będzie, że tak. Tylko po co?
- Widziałam większe - odpowiedziała niby zwyczajnie, ale czuć było w jej głosie to "nieogarnięcie" całej sytuacji.
Zdecydowanie powinni się cieszyć, że nie słyszą swoich myśli. Obie strony raczej nie przeżyłyby tej konfrontacji.
Nathaniel Goodleg
Oczekujący
Nathaniel Goodleg

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Czw Sty 21, 2016 10:49 pm
Widziała większe?! Ale jak to WIDZIAŁA WIĘKSZE?! Mimo, iż ten komentarz nie dotyczył chłopaka, poczuł się dziwieni urażony. Nie ważne w jakim kontekście kobieta wypowiadała te słowa, ani czy odnosiły się do męskości. One ZAWSZE bolały tak samo. Obruszył się, wydymajac usta. Tak, w taki sposób właśnie pokazywał obrazę majestatu.
A owym majestatem był oczywiście sam Nathaniel, rzecz jasna.
- Stoisz przed najpotężniejszym z potężnych. Nie możesz tak mówić! - wyszeptał konspiracyjnie i przytknął jej palec do ust, rozglądając się niczym szaleniec.
Oczywiście, że nie był na nic chory. Jego zdrowie psychiczne było w jak najlepszym porządku. Chłopak był po prostu... Zupełnie inny niż reszta uczniów. Nie wdawał się w głupie, sztywne pogawędki o pogodzie, ani o tym co było na poprzednich zajęciach. Uważał takie paplaniny za kompletnie głupie i pozbawione jakiegokolwiek głębszego sensu.
Ach ileż było niedomówień w ich na pozór zwyczajnej rozmowie. Stał tak sobie naprzeciw "całkiem, całkiem" jak w myślach ją nazwał i nie rozumiał czy ona rozumie. Całkiem, całkiem była ciekawą osobą, mógłby to powiedzieć już po jednym jej zdaniu.
Że też nie widział jej wcześniej! A nawet jeżeli widział, to pewnie patrzył na inne Całkiem, całkiem.
- Powinnaś była uważać na słowa, teraz się obrazi i przestanie stać. - rzucił spojrzenie w stronę posągu, po czym wrócił do obserwowania jej twarzy, na której wciąż spoczywał jego palec.
Sponsored content

Posąg Merlina     - Page 5 Empty Re: Posąg Merlina

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach