- Esmeralda Moore
Re: Pusta Sala
Wto Lis 11, 2014 8:23 pm
Romka jakoś nigdy nie uważała siebie za chodzącą piękność bo tak nie było. Sama o sobie mówiła, że jest przeciętna. A to, że faceci tak na nią reagują to już w sumie nie jej wina.
-Każda dziewczyna jest ładna na swój wyjątkowy sposób. Ty masz bardzo ładną cerę, i włosy no i masz naprawdę śliczne włosy- Powiedziała z delikatnym uśmiechem. Przełożyła sobie spokojnie swoje włosy przez ramię i popatrzyła ponownie na dziewczynę.
-Spróbuj komuś najpierw odmówić komuś i zadbać o siebie. Nie jest to łatwe, ale do zrobienia. Taka moja porada- Ciężko jej było pouczać kogoś w sprawach które dla niej były oczywiste. Ona była taka naturalna nie starała się udawać kogoś innego. Po prostu na wstępie otwierała się i każdy mógł z niej poczytać.
-Każda dziewczyna jest ładna na swój wyjątkowy sposób. Ty masz bardzo ładną cerę, i włosy no i masz naprawdę śliczne włosy- Powiedziała z delikatnym uśmiechem. Przełożyła sobie spokojnie swoje włosy przez ramię i popatrzyła ponownie na dziewczynę.
-Spróbuj komuś najpierw odmówić komuś i zadbać o siebie. Nie jest to łatwe, ale do zrobienia. Taka moja porada- Ciężko jej było pouczać kogoś w sprawach które dla niej były oczywiste. Ona była taka naturalna nie starała się udawać kogoś innego. Po prostu na wstępie otwierała się i każdy mógł z niej poczytać.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta Sala
Wto Lis 11, 2014 8:31 pm
Za bardzo myśli o innych by przejąć się sobą, to faktycznie jest problem, ale chyba nie dla niej. Po chwili zastanowienia stwierdziła, że dopasowała swoje życie do innych, a osobie jakby całkowicie zapomniała. Zagryzła dolną wargę lekko.
-Och naprawdę ? Dziękuję, to miłe z Twojej strony Uśmiechnęła się do dziewczyny lekko zarumieniona na policzkach, naprawdę miło słyszeć takie słowa od drugiej osoby. Rzadko, kiedy słyszała komplementy do swojej osoby więc to były bardzo cenne słowa dla niej.
-Odmówić i zadbać ? Huh. No faktycznie zadanie to jest do wykonania i mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości udami się to wykonać Może i miała problemy, ale na pewno uda się je jakoś rozwiązać. Skoro poradziła sobie przez ten długi czas będąc w szkole to i teraz nie powinna mieć większych problemów.
-Och naprawdę ? Dziękuję, to miłe z Twojej strony Uśmiechnęła się do dziewczyny lekko zarumieniona na policzkach, naprawdę miło słyszeć takie słowa od drugiej osoby. Rzadko, kiedy słyszała komplementy do swojej osoby więc to były bardzo cenne słowa dla niej.
-Odmówić i zadbać ? Huh. No faktycznie zadanie to jest do wykonania i mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości udami się to wykonać Może i miała problemy, ale na pewno uda się je jakoś rozwiązać. Skoro poradziła sobie przez ten długi czas będąc w szkole to i teraz nie powinna mieć większych problemów.
- Esmeralda Moore
Re: Pusta Sala
Czw Lis 13, 2014 4:08 pm
-Po prostu mówię to co widzę- Dziewczyna pomimo tego, że była wilą nie uważała innych za brzydszych. Każdy miał w swojej urodzie jakieś plusy i minusy. W końcu nie ma na tej ziemi idealnego piękna. Cyganka uśmiechnęła się lekko i odgarnęła parę niesfornych kosmyków włosów z oczu.
-Wiesz ogólnie mówi się, że nie wolno być samolubem, ale z drugiej strony czasami jest nam to naprawdę potrzebne. W końcu nie można cały czas myśleć o innych, bo nasze życie przeleci nam koło nosa- I tym zdaniem chciała już zakończyć rozmowę. Dlatego też powoli podeszła do drzwi i odwróciła się jeszcze na chwilę twarzą do dziewczyny.
-Do zobaczenia przy innej okazji. Miło się z tobą rozmawia- Puściła w jej kierunku oczko i nacisnęła delikatnie klamkę na skutek czego drzwi od razu stanęły przed nią otworem. Bardzo szybko za nimi znikła, i jeszcze przez chwilę można było usłyszeć dźwięk brzęczenia jej chusty, a potem nic... cisza.
z/t
-Wiesz ogólnie mówi się, że nie wolno być samolubem, ale z drugiej strony czasami jest nam to naprawdę potrzebne. W końcu nie można cały czas myśleć o innych, bo nasze życie przeleci nam koło nosa- I tym zdaniem chciała już zakończyć rozmowę. Dlatego też powoli podeszła do drzwi i odwróciła się jeszcze na chwilę twarzą do dziewczyny.
-Do zobaczenia przy innej okazji. Miło się z tobą rozmawia- Puściła w jej kierunku oczko i nacisnęła delikatnie klamkę na skutek czego drzwi od razu stanęły przed nią otworem. Bardzo szybko za nimi znikła, i jeszcze przez chwilę można było usłyszeć dźwięk brzęczenia jej chusty, a potem nic... cisza.
z/t
- Elizabeth Cook
Re: Pusta Sala
Czw Lis 13, 2014 5:07 pm
-Dziękuje postaram się na pewno - Uśmiechnęła się do dziewczyny naprawdę jej pomogła za co była jej niezmiernie wdzięczna za to. Wstała w końcu z tej zimnej ziemi i kichnęła cicho miała nadzieję, że się rozchoruje od tego siedzenia.
-Do zobaczenia mi też się miło rozmawiało. - Pomachała jej na dowodzenia. Sama stwierdziła, że to też czas się zbierać. Podeszła do otwartych drzwi wyszła po cichu.
z/t
-Do zobaczenia mi też się miło rozmawiało. - Pomachała jej na dowodzenia. Sama stwierdziła, że to też czas się zbierać. Podeszła do otwartych drzwi wyszła po cichu.
z/t
- Elizabeth Cook
Re: Pusta Sala
Pią Lis 21, 2014 7:27 pm
Zapłakana biegła przed siebie ocierając co chwilę oczy pełne łez. W końcu, kiedy choć na chwilę uspokoiła się i wytarła nos dostrzegła, że doszła do obrzeży V piętra oraz pustej sali. Rozejrzała się możenie zdziwiona, ale zaskoczona, że aż do tej pory nie zauważyła w jakim kierunku biegnie. Skręciła za róg i wolnym krokiem poszła przed siebie. Następnie nacisnęła ręką na klamkę i pociągnęła otwierając drzwi. Rozejrzała się, ale nikogo w środku nie dostrzegła. Weszła do środka zostawiając uchylone drzwi, albo po prostu je nie domknęła. Zsunęła torbę z ramienia, która spadła na ziemię z niemałym hukiem. Nie przejmując się tym hałasem usiadła na ziemi i podkuliła nogi. Objęła rękoma swoje nogi i schowała twarz w swoich kolanach. Zaczęła cicho płakać. Wiedziała, że jest natrętna dla Kyoheia, ale to tylko dlatego, że chciała mu pomóc, jakoś doradzić. Wiedziała, że robi to co należy by pomóc innej osobie. Była zrezygnowana, ale to chyba bardziej swoim beznadziejnym zachowaniem. Od początku domyślała się, że mu nie pomoże, choć próbowała, ale jak widać chłopak nie docenił tego co dla niego chciała robiła, a przynajmniej starała się robić. Westchnęła cicho pod nosem i co jakiś czas wycierała swoje mokre oczy brzegiem swojej bluzy. Pociągnęła cicho nosem siedząc na podłodze. Teraz pewnie będzie chora, siedząc na tej zimnej posadzce, ale nie przejęła się tym za bardzo. Nie myślała o tym w tej chwili.
-Głupi Kyo. - Mruknęła pod nosem opierając brodę o swoje kolana. Splotła palce przed swoimi nogami i patrzyła jakiś punkt przed siebie. Gdyby miała jakąś super moc pewnie dopiero wtedy mogła by komuś pomóc. Przez swój dar jasnowidztwa, nigdy nie myślała, że jest wyjątkowa, a przecież każdy dookoła. Głównie nieznane jej osoby. Mówią jej, że to niesamowite mieć taki dar, to takie super i w ogóle. Nie zgodziła by się z nimi na miejscu. W końcu wizje z reguły były nie przyjemne i wiązały się z krwią, przemocą i smutkiem...ogromnym smutkiem. Przykładem może być wizja dotycząca Kyo. Stwierdziła, ze czasami ten dar jest bardzo upierdliwy, a w dodatku te rzeczy jakie widzi zawsze pokazują się w nie odpowiednim momencie. Przegryzła dolną wargę lekko i westchnęła cicho zastanawiając się czy podjęła słuszna decyzję opuszczając chłopaka. W końcu byli podobni jak dwie krople wody, on zawsze pewny siebie i robił tyle awantury by tylko zwrócić na siebie uwagę, a ona...wręcz przeciwnie chowała się i była cicho jak mysz pod miotłą, choć oboje uporają się podobnymi problemami to radzą sobie w całkiem inny sposób. Pokręciła głową na boki by wyrzucić z swojej głowy te myśli. Nie chciała rozmyślać czy to co zrobiła było złe czy dobre. Zrobiła to co uważała za słuszne i to tylko powinno się liczyć w ten sytuacji nic innego.
-Głupi Kyo. - Mruknęła pod nosem opierając brodę o swoje kolana. Splotła palce przed swoimi nogami i patrzyła jakiś punkt przed siebie. Gdyby miała jakąś super moc pewnie dopiero wtedy mogła by komuś pomóc. Przez swój dar jasnowidztwa, nigdy nie myślała, że jest wyjątkowa, a przecież każdy dookoła. Głównie nieznane jej osoby. Mówią jej, że to niesamowite mieć taki dar, to takie super i w ogóle. Nie zgodziła by się z nimi na miejscu. W końcu wizje z reguły były nie przyjemne i wiązały się z krwią, przemocą i smutkiem...ogromnym smutkiem. Przykładem może być wizja dotycząca Kyo. Stwierdziła, ze czasami ten dar jest bardzo upierdliwy, a w dodatku te rzeczy jakie widzi zawsze pokazują się w nie odpowiednim momencie. Przegryzła dolną wargę lekko i westchnęła cicho zastanawiając się czy podjęła słuszna decyzję opuszczając chłopaka. W końcu byli podobni jak dwie krople wody, on zawsze pewny siebie i robił tyle awantury by tylko zwrócić na siebie uwagę, a ona...wręcz przeciwnie chowała się i była cicho jak mysz pod miotłą, choć oboje uporają się podobnymi problemami to radzą sobie w całkiem inny sposób. Pokręciła głową na boki by wyrzucić z swojej głowy te myśli. Nie chciała rozmyślać czy to co zrobiła było złe czy dobre. Zrobiła to co uważała za słuszne i to tylko powinno się liczyć w ten sytuacji nic innego.
- Liv Mendez
Re: Pusta Sala
Pią Lis 21, 2014 8:31 pm
Cały entuzjazm, który miała w sobie minął. Prysnął jak bańka mydlana. Skończyła się jej sielanka. Jej beztroskie życie. Wiedziała, że kiedyś nastąpi ten moment, ale nie spodziewała się, że stanie się to tak nagle. Nie była przygotowana. Życie często zaskakuje. Od tamtego owego dnia zaczęła patrzeć na wszystko zupełnie inaczej. Jednak nie było sensu kolejny raz analizować tamtego zajścia. Zapewne tak miało być. Zbyt dużo czasu zmarnowała nad ciągłym zastanawianiu się czym to ‘coś’ mogło być. Sama postanowiła się tam udać. Nikt jej nie kazał. Ona podjęła taką decyzję, więc nie może się złościć czy też lamentować nad tym co ją spotkało. Z drugiej strony, była Gryfonką. Jej odwaga ją tam pchnęła. I im dłużej się nad tym zastanawia tym bardziej utwierdza się w fakcie, iż była to dobra decyzja. Żyje. Jest tutaj. Jest cała i po części zdrowa. No właśnie, przez swoje zdrowie błąkała się teraz po korytarzach. Zmierzała do Skrzydła Szpitalnego, aby Pielęgniarka obejrzała jej stopę i zrobiła coś z nią. Oczywiście ten Zamek lubi płatać figle i tym razem uczynił jeden z nich. Schody zamiast zaprowadzić ją na II, zaprowadziły na V. Mimo tych żartów kochała to miejsce. Był jej drugim domem, chociaż skrywał swoje mroczne tajemnice. Rozejrzała się zdezorientowana. Nie wiedziała, w którą stronę powinna się teraz udać. Minęła właśnie salę od Starożytnych Run, kiedy ktoś z naprzeciwka wbiegł szybko do pierwszej lepszej sali. Liv nie rozpoznała tego ucznia. Zaś nieznajomy nie zauważył jej, gdyż znajdowała się w cieniu. Właśnie, spojrzała na zegarek. Nie chciała kolejny raz dostać szlabanu za włóczenie się po godzinie policyjnej. Jednak nie było czym się zamartwiać, gdyż miała jeszcze sporo czasu. Odetchnęła z ulgą i ruszyła w kierunku sali. Być może ‘ten ktoś’ potrzebował jej pomocy. Cóż, nic nie zaszkodzi sprawdzić. Drzwi do sali były lekko uchylone. Próbują nie robić za dużo hałasu otworzyła delikatnie drzwi i weszła do środka. Od razu zauważyła dziewczynę, z jej roku. Kojarzyła ją, gdyż chodziły razem na OPCM. Dziewczyna płakała. Liv nie do końca wiedziała co robić. Nie chciała narzucać się, jednak dziewczyna nie wyglądała za dobrze, więc nie chciała tak po prostu wyjść z Sali zostawiając ją samą. Nie chciała jej wystraszyć, więc najciszej jak mogła zapytała:
- Wszystko w porządku? Nic Ci nie jest? – Podeszła bliżej dziewczyny i podała jej paczkę chusteczek, które przed chwilą wyciągnęła z torby.
- Wszystko w porządku? Nic Ci nie jest? – Podeszła bliżej dziewczyny i podała jej paczkę chusteczek, które przed chwilą wyciągnęła z torby.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta Sala
Pią Lis 21, 2014 8:53 pm
Wiedziała, że zrobiła jak należy, przecież nikt od niej nie wymagał by była idealna. A może problem w tym, że nikt jej tego nie mówi, albo wytykał jej co ma robić. Co zrobić w takiej sytuacji? Nic. Siedzieć i martwić się nad swoją nudną i przeciętną osobowością. Jednak znała po części odpowiedź zniknąć z tego świata, tak by nikt nie ujrzał już światła dziennego jej osobowości. Nie miała pojęcia czy ktoś za nią szedł czy też nie, nie przejmowała się tym. W końcu w całej szkole wiele jest uczniów, a do tego było jeszcze więcej problemów i kłopotów. Westchnęła cicho nie zauważając fakt jak ktoś wszedł za nią do tego pomieszczania. Ocknęła się w momencie, kiedy dziewczyna kucnęła nad nią z chusteczkami w ręku. Pisnęła cicho na jej widok i odsunęła głowę do tyłu. Zbyt szybko. Uderzyła się potylicą w ścianę. Krzyknęła cicho i skuliła się mocno rękami automatycznie trzymała z tyłu w bolącym jej miejscu.
-W najlepszym porządku. - Odpowiedziała cicho zapłakanym tonem. Od razu słyszalna w jej głosie była ironia. Gdyby było inaczej nie siedziała by tutaj jak kołek zdołowana. Była głupia. Była zbyt nie uważna. Dodatkowo teraz nie zauważyła nawet dziewczyny, która poszła za nią do pomieszczenia. Jak mogła być taką niedojdą?! Chyba była taka jedyna w całej szkole co wcale jej nie pasowało w aktualnej sytuacji.
-P-przepraszam nie zauważyłam jak weszłaś. - Odpowiedziała dopiero, kiedy ból jej głowy zelżał na tyle by mogła unieść głowę do góry i spojrzeć na dziewczynę. Położyła brodę na swoich kolanach, zaś jedną ręką masowała sobie głowę z tyłu. Zabolało ją to i cholernie mocno z czego nie była zadowolona. Dopiero po chwili znowu ku jej oczom pojawiły się chusteczki, wzięła opakowanie i wyciągnęła z niej jedną i wydmuchała sobie nos. Teraz, kiedy się nad tym zastanowić to chyba gorzej być nie mogło. Od rana chodziła zdenerwowana i trochę zła, potem Kyo i ta kłótnia, a na koniec poczuła się beznadziejnie słaba i bezsilna. Czyli można to uznać za standardowy dzień Lizyy. Dzień do dupy. Wytarła sobie chusteczką oczy z jej łez, które pozostały. Pociągnęła nosem ostatni raz i blado uśmiechnięła się do dziewczyny. Patrzyła na nią smutnymi oczami, w sercu miała nadzieję, że nie pogorszy tego dnia innym. Na przykład tej dziewczyny, która kuca przed nią.
-W najlepszym porządku. - Odpowiedziała cicho zapłakanym tonem. Od razu słyszalna w jej głosie była ironia. Gdyby było inaczej nie siedziała by tutaj jak kołek zdołowana. Była głupia. Była zbyt nie uważna. Dodatkowo teraz nie zauważyła nawet dziewczyny, która poszła za nią do pomieszczenia. Jak mogła być taką niedojdą?! Chyba była taka jedyna w całej szkole co wcale jej nie pasowało w aktualnej sytuacji.
-P-przepraszam nie zauważyłam jak weszłaś. - Odpowiedziała dopiero, kiedy ból jej głowy zelżał na tyle by mogła unieść głowę do góry i spojrzeć na dziewczynę. Położyła brodę na swoich kolanach, zaś jedną ręką masowała sobie głowę z tyłu. Zabolało ją to i cholernie mocno z czego nie była zadowolona. Dopiero po chwili znowu ku jej oczom pojawiły się chusteczki, wzięła opakowanie i wyciągnęła z niej jedną i wydmuchała sobie nos. Teraz, kiedy się nad tym zastanowić to chyba gorzej być nie mogło. Od rana chodziła zdenerwowana i trochę zła, potem Kyo i ta kłótnia, a na koniec poczuła się beznadziejnie słaba i bezsilna. Czyli można to uznać za standardowy dzień Lizyy. Dzień do dupy. Wytarła sobie chusteczką oczy z jej łez, które pozostały. Pociągnęła nosem ostatni raz i blado uśmiechnięła się do dziewczyny. Patrzyła na nią smutnymi oczami, w sercu miała nadzieję, że nie pogorszy tego dnia innym. Na przykład tej dziewczyny, która kuca przed nią.
- Liv Mendez
Re: Pusta Sala
Pią Lis 21, 2014 9:12 pm
Nie miała zamiaru przestraszyć dziewczyny, a jednak to uczyniła. Wstrzymała na chwilkę oddech, gdy ta uderzyła się w głowę. Przynosi ze sobą problemy. Jej niezdarność chyba przenosi się na innych. Przymrużyła delikatnie powieki i przyjrzała się dziewczynie. No tak, jej pytanie było idiotyczne, ale niby i o co innego miała ją zapytać? Co uważa na temat dzisiejszej pogody? A może, o pomyśle profesora od OPCM na temat tego, aby ćwiczyć zaklęcia na tym Puchonie. Przygryzła dolną wargę i chwilę się zastanawiała. Puchonka rozmasowywała sobie głowę, a Liv poczuła się głupio.
- Przepraszam, nie miałam zamiaru Cię wystraszyć – posłała dziewczynie przepraszający uśmiech i usiadła pod ścianą opierając się o nią plecami. Nie chciała wypytywać co się stało. Nie wypadało. Przecież nawet nie wie jak dziewczyna ma na imię.
- Jestem Liv – wyciągnęła do nieznajomej dłoń. Od pięciu lat uczęszcza z nią na te same zajęcia, a jednak nigdy nie miała możliwości ją poznać. – Nie wiem czy zwróciłaś uwagę, ale chodzimy razem na niektóre zajęcia – chciała jakoś ciągnąć rozmowę. Może wtedy dziewczyna się otworzy. Gdy wypowiedziała te słowa od razu ich pożałowała. W jej głowie brzmiały o wiele lepiej, Przecież Puchonka nie jest ślepa, a zbyt dużo osób to nie ma w klasie. Ale cóż. Nie było odwrotu. Nie cofnie czasu. Tak to już z Liv bywa, jak się nie wywali to palnie coś zupełnie oczywistego.
- Przepraszam, nie miałam zamiaru Cię wystraszyć – posłała dziewczynie przepraszający uśmiech i usiadła pod ścianą opierając się o nią plecami. Nie chciała wypytywać co się stało. Nie wypadało. Przecież nawet nie wie jak dziewczyna ma na imię.
- Jestem Liv – wyciągnęła do nieznajomej dłoń. Od pięciu lat uczęszcza z nią na te same zajęcia, a jednak nigdy nie miała możliwości ją poznać. – Nie wiem czy zwróciłaś uwagę, ale chodzimy razem na niektóre zajęcia – chciała jakoś ciągnąć rozmowę. Może wtedy dziewczyna się otworzy. Gdy wypowiedziała te słowa od razu ich pożałowała. W jej głowie brzmiały o wiele lepiej, Przecież Puchonka nie jest ślepa, a zbyt dużo osób to nie ma w klasie. Ale cóż. Nie było odwrotu. Nie cofnie czasu. Tak to już z Liv bywa, jak się nie wywali to palnie coś zupełnie oczywistego.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta Sala
Pią Lis 21, 2014 9:39 pm
Z reguły to ona jest tą, która wpada w kłopoty więc do takiego stanu rzeczy przyzwyczaiła się. Co prawda z czasem, ale mimo wszystko. Zawsze robiła coś w złym momencie, albo powiedziała. Czemu ona nie mogła żyć jak inni? Nie przejmować się problemami, zachowaniem i wieloma innymi rzeczami. Irytowało jato, ale wiedziała, że i tak z tym nic nie może zrobić. A mimo wszystko ciągle o tym myśli, jakby chciała myślami cały świat zmienić co oczywiście jest niemożliwe w żaden możliwy sposób.
-Jestem Elizabeth, miło mi. - Odpowiedziała automatycznie do dziewczyny, odwracając głowę w jej stronę. Przyjrzała się jej od stóp do głowy, ale tylko chwilowo. Znała ją...Znała to za mocne słowo kojarzyła z zajęć Obrony Przed Czarną Magią. Kojarzyła ją, Sahira, Patricka oraz kilka innych osób. Tak naprawdę nie poznała bliżej żadnej z wymienionej osób, oprócz tego, że witali się na każdych zajęciach z profesorem. I...to by było na tyle. Westchnęła cicho pod nosem.
-Tak wiem o tym. Jesteś Gryfonką. Przepraszam za moje zachowanie pewnie się wystraszyłaś jak tak uderzyłam się głową. Jestem totalnym mazgajem. - Uśmiechnęła się bardzo lekko kącikiem ust. Stwierdziła fakt. Nie zdziwiła się jej pytaniem, może dlatego, że na nią mało kto zwraca uwagę. Wzruszyła lekko ramionami jakby chciała się poprawić w pozycji jakiej była. Ostatnio zauważyła, że lepiej się czuje jak z kim porozmawia od tak o niczym. Jej samopoczucie samo się polepsza, a to najważniejsze.
-Jestem Elizabeth, miło mi. - Odpowiedziała automatycznie do dziewczyny, odwracając głowę w jej stronę. Przyjrzała się jej od stóp do głowy, ale tylko chwilowo. Znała ją...Znała to za mocne słowo kojarzyła z zajęć Obrony Przed Czarną Magią. Kojarzyła ją, Sahira, Patricka oraz kilka innych osób. Tak naprawdę nie poznała bliżej żadnej z wymienionej osób, oprócz tego, że witali się na każdych zajęciach z profesorem. I...to by było na tyle. Westchnęła cicho pod nosem.
-Tak wiem o tym. Jesteś Gryfonką. Przepraszam za moje zachowanie pewnie się wystraszyłaś jak tak uderzyłam się głową. Jestem totalnym mazgajem. - Uśmiechnęła się bardzo lekko kącikiem ust. Stwierdziła fakt. Nie zdziwiła się jej pytaniem, może dlatego, że na nią mało kto zwraca uwagę. Wzruszyła lekko ramionami jakby chciała się poprawić w pozycji jakiej była. Ostatnio zauważyła, że lepiej się czuje jak z kim porozmawia od tak o niczym. Jej samopoczucie samo się polepsza, a to najważniejsze.
- Liv Mendez
Re: Pusta Sala
Pią Lis 21, 2014 10:31 pm
Liv odetchnęła z ulga, gdy Puchonka zwyczajnie zareagowała na jej stwierdzenie. Niektórzy, od razu by zarzucili, że przecież nie są ślepi i takie tam.
Gryfonka nie zaliczała się do mazgaj. Starała się nie rozklejać się przy innych. Uważała to za oznakę słabości, a zawsze chciała, aby ludzie wiedzieli, że jest silną kobietę, która potrafi radzić sobie w różnych sytuacjach. Bała się również tego, że ktoś może ją nie zrozumieć, nie zrozumieć dlaczego cierpi albo nawet uznać za śmieszne fakt, że przejmuję się taką rzeczą. Być może nie było to najlepsze wyjście, przecież powinno się mieć kogoś z kim można nawet popłakać, jednak to był jej plan, którego skrupulatnie się trzymała. Nie oznaczało to, ze źle osądza osoby, które zachowują się inaczej niż ona. Nie. Każdy jest inny. Każdy inaczej odbiera świat. I chwała za to. Okropnie byłoby żyć w świecie gdzie wszyscy zachowują się tak samo. Cudowne jest to, że na świecie istnieje taka różnorodność, że na daną sytuacje każdy reaguje inaczej, na swój własny sposób. Rozejrzała się po klasie. Jakoś wcześniej do niej nie trefiła. A było to dobre miejsce, aby pobyć w samotności. Być może kiedyś z niego skorzysta.
Przeniosła swój wzrok na nowo poznaną dziewczynę. Przechyliła delikatnie głowę i zaśmiała się na jej słowa:
- Nie przepraszaj, to ja Cię wystraszyłam. Moja wina – założyła opadający kosmyk włosów za ucho i zmieniła pozycję wyciągając lewą nogę przed siebie, gdyż ból delikatnie się nasilił, a nie chciała już teraz kończyć rozmowy z Puchonką.
- Może Ty jesteś mazgają, za to ja jestem niezdarą. Ooooogrooooomną niezdarą. Większej na pewno nie spotkałaś – specjalnie przeciągnęła to słowo i zaśmiała się. Nawet nie wiedziała skąd się jej niezdarność wzięła, ale nie było dnia, aby się nie wywróciła, czegoś nie zbiła i tak dalej, i tak dalej. Było to męczące, ale dało się do tego przyzwyczaić. Chociaż prawdę powiedziawszy, w ostatnim czasie liczba jej upadków się zmniejszyła. Być może dlatego iż zaczęła zwracać uwagę jak stawia nogi i starała się nie robić wszystkiego zbyt szybko.
Gryfonka nie zaliczała się do mazgaj. Starała się nie rozklejać się przy innych. Uważała to za oznakę słabości, a zawsze chciała, aby ludzie wiedzieli, że jest silną kobietę, która potrafi radzić sobie w różnych sytuacjach. Bała się również tego, że ktoś może ją nie zrozumieć, nie zrozumieć dlaczego cierpi albo nawet uznać za śmieszne fakt, że przejmuję się taką rzeczą. Być może nie było to najlepsze wyjście, przecież powinno się mieć kogoś z kim można nawet popłakać, jednak to był jej plan, którego skrupulatnie się trzymała. Nie oznaczało to, ze źle osądza osoby, które zachowują się inaczej niż ona. Nie. Każdy jest inny. Każdy inaczej odbiera świat. I chwała za to. Okropnie byłoby żyć w świecie gdzie wszyscy zachowują się tak samo. Cudowne jest to, że na świecie istnieje taka różnorodność, że na daną sytuacje każdy reaguje inaczej, na swój własny sposób. Rozejrzała się po klasie. Jakoś wcześniej do niej nie trefiła. A było to dobre miejsce, aby pobyć w samotności. Być może kiedyś z niego skorzysta.
Przeniosła swój wzrok na nowo poznaną dziewczynę. Przechyliła delikatnie głowę i zaśmiała się na jej słowa:
- Nie przepraszaj, to ja Cię wystraszyłam. Moja wina – założyła opadający kosmyk włosów za ucho i zmieniła pozycję wyciągając lewą nogę przed siebie, gdyż ból delikatnie się nasilił, a nie chciała już teraz kończyć rozmowy z Puchonką.
- Może Ty jesteś mazgają, za to ja jestem niezdarą. Ooooogrooooomną niezdarą. Większej na pewno nie spotkałaś – specjalnie przeciągnęła to słowo i zaśmiała się. Nawet nie wiedziała skąd się jej niezdarność wzięła, ale nie było dnia, aby się nie wywróciła, czegoś nie zbiła i tak dalej, i tak dalej. Było to męczące, ale dało się do tego przyzwyczaić. Chociaż prawdę powiedziawszy, w ostatnim czasie liczba jej upadków się zmniejszyła. Być może dlatego iż zaczęła zwracać uwagę jak stawia nogi i starała się nie robić wszystkiego zbyt szybko.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta Sala
Pią Lis 21, 2014 10:58 pm
Uspokoiła się. O dziwo szybciej niż zazwyczaj, więc był plus z tego całego zamieszania jakie było. I jest. Przynajmniej w jej głowie. Po raz pierwszy w życiu chciała komuś tak bardzo pomóc drugiej osobie w potrzebie. A jak się skończyło? Została wyrzucona jak worek śmieci na ulice. Niepotrzebnych śmieci. Pokręciła głową na boki lekko słuchając tego co wypowiedziała dziewczyna.
-Byłam nieostrożna i zamyśliłam się. - Można powiedzieć, że wina mogłaby leżeć po obu stronach, ale tak naprawdę obie nie chciały skrzywdzić drugiej osoby...Przynajmniej celowo. Jej barki uniosły się i po chwili opadły, wzruszyła ramionami na te słowa. Jakoś nigdy otwarcie nie mówiła o tym, że jest niezdarą, ale tak naprawdę te słowa baaardzo do niej pasowały. Jak układanka puzzli. Kiedyś w końcu jakoś się ułoży: jej życie, zachowanie, jej moc. Moc...jaką posiadała nie potrafiła kontrolować, a mimo to żyła z nią codziennie i zdążyła się do niej przywiązać. Tak jakby była częścią niej od zawsze. Pasuje do niej jak puzzel, choć nie zawsze potrafi ułożyć go odpowiednio. To powraca na pierwotne miejsce.
-Niezdara? Fakt to chyba mój pierwszy raz, wszyscy dookoła są wybitnie zwinni. - Słysząc śmiech dziewczyny, po raz pierwszy od rozmowy na jej ustach pojawił się uśmiech. Kącik jej ust uniósł się w delikatnie. Nie była jakoś szczególnie w humorze do śmiechów i uśmiechów jak zawsze. Ale przecież nie zawsze musi dogadać innym, musi pamiętać o sobie i własnych potrzebach. Jeżeli zatopi się w potrzebach innych to sama nigdy nie wypłynie na powierzchnię. Sama czuła się właśnie jak tonący, a osobą trzymającą się deski by nie zatonąć. Te dwie rzeczy jednocześnie jakie odczuwały nie miały ze sobą najmniejszego sensu. A jednak tak to odczuwała. Ogólnie czuła się do dupy. Nadszedł weekend, chyba najgorsze dni jakie mogły by być. Nie dlatego, że nie lubiła dni wolnych, ale po tej kłótni nie czuła się na siłach by robić cokolwiek. Miała ochotę zamknąć się w dormitorium i nigdy z niego nie wychodzić. No ewentualnie na zajęcia. Boże dlaczego ten dzień nie mógł się już dla niej skończyć?
-Byłam nieostrożna i zamyśliłam się. - Można powiedzieć, że wina mogłaby leżeć po obu stronach, ale tak naprawdę obie nie chciały skrzywdzić drugiej osoby...Przynajmniej celowo. Jej barki uniosły się i po chwili opadły, wzruszyła ramionami na te słowa. Jakoś nigdy otwarcie nie mówiła o tym, że jest niezdarą, ale tak naprawdę te słowa baaardzo do niej pasowały. Jak układanka puzzli. Kiedyś w końcu jakoś się ułoży: jej życie, zachowanie, jej moc. Moc...jaką posiadała nie potrafiła kontrolować, a mimo to żyła z nią codziennie i zdążyła się do niej przywiązać. Tak jakby była częścią niej od zawsze. Pasuje do niej jak puzzel, choć nie zawsze potrafi ułożyć go odpowiednio. To powraca na pierwotne miejsce.
-Niezdara? Fakt to chyba mój pierwszy raz, wszyscy dookoła są wybitnie zwinni. - Słysząc śmiech dziewczyny, po raz pierwszy od rozmowy na jej ustach pojawił się uśmiech. Kącik jej ust uniósł się w delikatnie. Nie była jakoś szczególnie w humorze do śmiechów i uśmiechów jak zawsze. Ale przecież nie zawsze musi dogadać innym, musi pamiętać o sobie i własnych potrzebach. Jeżeli zatopi się w potrzebach innych to sama nigdy nie wypłynie na powierzchnię. Sama czuła się właśnie jak tonący, a osobą trzymającą się deski by nie zatonąć. Te dwie rzeczy jednocześnie jakie odczuwały nie miały ze sobą najmniejszego sensu. A jednak tak to odczuwała. Ogólnie czuła się do dupy. Nadszedł weekend, chyba najgorsze dni jakie mogły by być. Nie dlatego, że nie lubiła dni wolnych, ale po tej kłótni nie czuła się na siłach by robić cokolwiek. Miała ochotę zamknąć się w dormitorium i nigdy z niego nie wychodzić. No ewentualnie na zajęcia. Boże dlaczego ten dzień nie mógł się już dla niej skończyć?
- Liv Mendez
Re: Pusta Sala
Pią Lis 21, 2014 11:14 pm
Liv widziała, że dziewczynę coś męczy, ale nie mogła zapytać wprost. Jednak chciała, aby dziewczyna choć trochę poczuła się lepiej. Choć na chwilę nie myślała o problemach. Wiadomo, to nie jest wyjście z sytuacji, to nie sprawi, że problemy miną, znikną, rozpłyną się. One wciąż będą. Stale będą czekać, aby się z nami skonfrontować, jednak ta chwila spokoju, wyciszenia, chwilowej ucieczki może pozwolić spojrzeć na daną sytuację z innej strony. Jakoś inaczej się do niej zabrać, nie raz w lepszy dla nas sposób.
- No właśnie! – Zawołała może zbyt głośno, ale była trochę porywcza. – Dlaczego wszyscy są tacy zwinni? No ludzie. Jak oni to robią – uniosła do góry ręce i pokręciła głową. – Ja też tak chce! Jakby mi to ułatwiło życie. Nie wpadałabym na niemiłych ludzi na korytarzu. – To była prawda, ale może kiedyś wpadnie na jakiegoś przystojniaczka, który ją uratuje. Zaśmiała się pod nosem.
- Profesor nieźle się wkurzył na Kyo, na wczorajszych zajęciach z OPCM – zaczęła ten temat, gdyż zapadła niezręczna cisza, a po za tym chciała wiedzieć co inni myślą na taki sposób nauczania. – Moim zdaniem troszeczkę mu się należało – kolejny raz się uśmiechnęła gdy przypomniała sobie jak wyszło jej zaklęcie i jak Puchon robił piruety.
- No właśnie! – Zawołała może zbyt głośno, ale była trochę porywcza. – Dlaczego wszyscy są tacy zwinni? No ludzie. Jak oni to robią – uniosła do góry ręce i pokręciła głową. – Ja też tak chce! Jakby mi to ułatwiło życie. Nie wpadałabym na niemiłych ludzi na korytarzu. – To była prawda, ale może kiedyś wpadnie na jakiegoś przystojniaczka, który ją uratuje. Zaśmiała się pod nosem.
- Profesor nieźle się wkurzył na Kyo, na wczorajszych zajęciach z OPCM – zaczęła ten temat, gdyż zapadła niezręczna cisza, a po za tym chciała wiedzieć co inni myślą na taki sposób nauczania. – Moim zdaniem troszeczkę mu się należało – kolejny raz się uśmiechnęła gdy przypomniała sobie jak wyszło jej zaklęcie i jak Puchon robił piruety.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta Sala
Pią Lis 21, 2014 11:30 pm
Dziewczyna starała się jej pocieszyć, choć nie potrzebnie przecież sobie poradzi ze sobą i swoimi problemami. Tak tylko sobie wmawiała, a ile z tego jest prawdą? Niewiele. Jakoś sobie radził, ale z niewielką ilością swoich problemach, teraz jedynie nasilały się mocniej, a przynajmniej bardziej w widoczny sposób dla niej. Uniosła jedną brew ku górze, kiedy dziewczyna zaczęła mówić o tym jak inni zwinni. Fakt też czasami wolała być zwinniejsza, chociażby w tym jak pokazać uczucia jakie tłumi w sobie. Ale nie potrafiła. Bała się? Po części. Odrzucenia? Również. Wiele miała przeszkód w swoim krótkim życiu.
-Nie mam pojęcia jak oni to robią, ale im zazdroszczę. Może wtedy stałabym się lepszą osobą.. - Ogólna odpowiedź była najlepsza, gdyby tak wgłębić się w nią...Oznaczała by to kilka, albo kilkanaście pytań na które nie znała by odpowiedzi. Ale w końcu życie jest takie, że jest nie sprawiedliwe, lecz nie można nic z tym zrobić. Kiedy dziewczyna wspomniała o wczorajszych zajęciach na twarzy dziewczyny pojawił się ogromny smutek, większy niż na początku. A z jej oczu popłynęło kilka łez.
-Przepraszam.. - Wytarła oczy chusteczką, jaką dostała od dziewczyny. Jakoś ostatnio coraz częściej płacze przy ludziach, zwłaszcza przy Kyo. Zwłaszcza przy nim... Pokręciła głową energicznie na boki jakby chciała wymazać z pamięci tamtą kłótnie w sali. To było dla niej cholernie smutnym i bolącym przeżyciem.
-Ta pewnie masz rację. - Jej głos był przepełniony smutkiem, który chciała ukryć za wszelką cenę, ale jak zwykle szło jej kiepsko. Zazwyczaj było tak, że smutek i kłopoty to można u niej wyczytać jak z otwartej księgi. Nie wiedziała czy to dobrze czy źle. Ale taka po prostu była.
-Mogłam go wtedy powstrzymać. Mogłam go wtedy powstrzymać. - Powiedziała cicho te słowa kilka razy chowając twarz w kolanach. Czemu była głupia i nie mogła go zatrzymać?! Wtedy...Po tych zajęciach...To nie miało by miejsca. Wtedy nie musiała się wypłakiwać w tej pustej sali, a jej życie było by lepsze, ale nie jest...
-Nie mam pojęcia jak oni to robią, ale im zazdroszczę. Może wtedy stałabym się lepszą osobą.. - Ogólna odpowiedź była najlepsza, gdyby tak wgłębić się w nią...Oznaczała by to kilka, albo kilkanaście pytań na które nie znała by odpowiedzi. Ale w końcu życie jest takie, że jest nie sprawiedliwe, lecz nie można nic z tym zrobić. Kiedy dziewczyna wspomniała o wczorajszych zajęciach na twarzy dziewczyny pojawił się ogromny smutek, większy niż na początku. A z jej oczu popłynęło kilka łez.
-Przepraszam.. - Wytarła oczy chusteczką, jaką dostała od dziewczyny. Jakoś ostatnio coraz częściej płacze przy ludziach, zwłaszcza przy Kyo. Zwłaszcza przy nim... Pokręciła głową energicznie na boki jakby chciała wymazać z pamięci tamtą kłótnie w sali. To było dla niej cholernie smutnym i bolącym przeżyciem.
-Ta pewnie masz rację. - Jej głos był przepełniony smutkiem, który chciała ukryć za wszelką cenę, ale jak zwykle szło jej kiepsko. Zazwyczaj było tak, że smutek i kłopoty to można u niej wyczytać jak z otwartej księgi. Nie wiedziała czy to dobrze czy źle. Ale taka po prostu była.
-Mogłam go wtedy powstrzymać. Mogłam go wtedy powstrzymać. - Powiedziała cicho te słowa kilka razy chowając twarz w kolanach. Czemu była głupia i nie mogła go zatrzymać?! Wtedy...Po tych zajęciach...To nie miało by miejsca. Wtedy nie musiała się wypłakiwać w tej pustej sali, a jej życie było by lepsze, ale nie jest...
- Liv Mendez
Re: Pusta Sala
Pią Lis 21, 2014 11:50 pm
Chyba zejście na ten temat nie było najlepszym pomysłem. Nie wiedziała, że dziewczyna kolejny raz się rozklei. Nawet nie wiedziała, dlaczego tak się stało. Może Kyo był dla niej kim bliskim? Nie rozumiała tego chłopaka, ale może ktoś inny potrafił się z nim komunikować. Przetarła oczy. Brak snu dał się we znaki, jednak wiedziała, że jeśli powróci do dormitorium i położy się spać to i tak nic nie da. Nie zaśnie. Za bardzo się boi… Odepchnęła od siebie owe myśli. Tym będzie się martwiła później. Teraz martwiła ją Elizabeth. Podsunęła się do niej, cicho zajęczała gdy jej lewa stopa zahaczyła o ławkę. Położyła swoją dłoń na barku dziewczyny.
- Ej, co jest? Przecież nic mu się nie stało. Zapewne mało co się tym przejął. Przynajmniej tak to wyglądało – nie chciała aby zabrzmiało to jak pocieszenie. Po prostu nie mogła rozgryźć dziewczyny siedzącej koło niej i tą ją frustrowało. Nie wiedziała jak się zachować, aby nie zranić czy też urazić rozmówczynię. Zresztą nawet jakby chciała, to nie była najlepsza, a nawet dobra, w pocieszaniu. Jakoś nigdy jej to nie wychodziło, zapewne dlatego, iż sama tego nie lubiła. To zawsze było takie sztuczne. Liv w tym momencie chciała po prostu zrozumieć Puchonkę, zrozumieć o co jej chodzi, co doprowadziło ją do takiego stanu i spróbować jej pomóc. Nie pocieszać, a pomóc.
- Ej, co jest? Przecież nic mu się nie stało. Zapewne mało co się tym przejął. Przynajmniej tak to wyglądało – nie chciała aby zabrzmiało to jak pocieszenie. Po prostu nie mogła rozgryźć dziewczyny siedzącej koło niej i tą ją frustrowało. Nie wiedziała jak się zachować, aby nie zranić czy też urazić rozmówczynię. Zresztą nawet jakby chciała, to nie była najlepsza, a nawet dobra, w pocieszaniu. Jakoś nigdy jej to nie wychodziło, zapewne dlatego, iż sama tego nie lubiła. To zawsze było takie sztuczne. Liv w tym momencie chciała po prostu zrozumieć Puchonkę, zrozumieć o co jej chodzi, co doprowadziło ją do takiego stanu i spróbować jej pomóc. Nie pocieszać, a pomóc.
- Elizabeth Cook
Re: Pusta Sala
Sob Lis 22, 2014 12:00 am
Wiedziała, że jest beznadziejna i w dodatku płacze coraz częściej w miejscach lub osobach gdzie tak naprawdę nie powinna. Wytarła łzy, jednak nie płakała długo, nie chciała rozmyślać nad tym co się tam stało, jeżeli tak zrobi wpadnie tylko w jeszcze większy dołek w jakim jest. I po prostu utonie w swoim własnym małym jeziorze...Nie chciała się rozdrabniać nad tym co się stało, a mówienie o tym pewnie wywołało by u niej falę płaczu. Więc musiała by to jakoś ogólnie opisać by nie omawiać żadnych szczegół tego przykrego zajścia.
-To nie chodzi o to, że nic mu nie jest. On uważał mnie za przyjaciółkę i miał nadzieję, że go powstrzymam od bycia ludzkim manekinem. - Odpowiedziała tak naprawdę najbardziej ogólnikowo jak umiała. Inaczej ując tego w słowa nie mogła. Czując rękę dziewczyny wiedziała, że chce jej jakoś pomóc tak jak ona Kyo. Ona zrobiła to bezskutecznie, ale może Liv jest w takich sprawach lepsza. W sumie to ostatnio zauważyła, że to ją spotykają straszne rzeczy i w dodatku związane z krwią! Alex, która była przy dębie cała zakrwawiona, potem Sahir chciał posilić się Zackiem, a na koniec Kyo "wbił w jej serce nóż". Po prostu nie mogła uwierzyć ile pecha dostała w tak krótkim czasie. Los chyba dosadnie chciał jej powiedzieć, że ma się przyzwyczajać do krwi i opuszczania przyjaciół w potrzebie. Nie miała pojęcia jak to wszystko odebrać pozytywnie czy negatywnie, albo jeszcze lepiej przygotować się na własną śmierć. Tak to było by ciekawe...
-To nie chodzi o to, że nic mu nie jest. On uważał mnie za przyjaciółkę i miał nadzieję, że go powstrzymam od bycia ludzkim manekinem. - Odpowiedziała tak naprawdę najbardziej ogólnikowo jak umiała. Inaczej ując tego w słowa nie mogła. Czując rękę dziewczyny wiedziała, że chce jej jakoś pomóc tak jak ona Kyo. Ona zrobiła to bezskutecznie, ale może Liv jest w takich sprawach lepsza. W sumie to ostatnio zauważyła, że to ją spotykają straszne rzeczy i w dodatku związane z krwią! Alex, która była przy dębie cała zakrwawiona, potem Sahir chciał posilić się Zackiem, a na koniec Kyo "wbił w jej serce nóż". Po prostu nie mogła uwierzyć ile pecha dostała w tak krótkim czasie. Los chyba dosadnie chciał jej powiedzieć, że ma się przyzwyczajać do krwi i opuszczania przyjaciół w potrzebie. Nie miała pojęcia jak to wszystko odebrać pozytywnie czy negatywnie, albo jeszcze lepiej przygotować się na własną śmierć. Tak to było by ciekawe...
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach