- Irytek
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 5:51 pm
"Nie musi" cisnęło mu się na usta, ale tylko wzruszył ramionami. Przy żywych zachowywał się zupełnie inaczej. Można by to uznać za jakiś rodzaj rasizmu względem martwych, jednak wszystko tkwiło u podstaw jego natury. Życiowa energia go przyciągała, dawała mu siły i kształtowała. Z niej powstał i dzięki niej istniał. Nie potrafił się jej wyrwać, ciężej było mu ignorować jej wpływ od np takiej zjawy, która z definicji była jedynie cieniem czarodzieja i wiele już wskórać nie mogła.
Już zdążył przestać zwracać na nią uwagę. Wróciła na właściwie jej miejsce tła w tym szarym zamczysku i gotów był odlecieć w poszukiwaniu lepszych ofiar, gdy przemówiła drżącym głosem. Słowa, które padły za jego plecami nie pozwoliły mu się ruszyć z miejsca. Kiedy wreszcie się odwrócił, Megg była już w połowie drogi do najbliższej ściany. Zanim zdążyła jej dosięgnąć, przeniknąć i uciec z tej niewygodnej sytuacji, rudzielec błyskawicznie zjawił się tuż obok niej. Wystawił rękę zagradzając jej drogę, a ponieważ Sulivan nie mogła się tego spodziewać, wpadła na nią i znowu wylądowała w jego ramionach. To już robiło się jakąś normą, ta bliskość i nie zważanie na otoczenie.
- Nie uciekaj, przecież nic ci nie zrobię. - westchnął, szybko jednak na jego twarzy pojawił się szeroki, perłowy uśmiech. - Serio zostałaś tu by móc patrzeć jak znęcam się nad twoimi dawnymi znajomymi? To strasznie patologiczne, nawet jak na ciebie! - zanim uderzycie dłonią w twarz, pamiętajcie, że to coś co nie ma czegoś takiego jak poczucie własnej wartości. Mogłaby powiedzieć to jeszcze bardziej dosadnie i wprost, a on zastanawiałby się czemu popełniła taki błąd! - I to była ta twoja tajemnica? Że zostałaś tutaj, bo mam dobre poczucie humoru?
Już zdążył przestać zwracać na nią uwagę. Wróciła na właściwie jej miejsce tła w tym szarym zamczysku i gotów był odlecieć w poszukiwaniu lepszych ofiar, gdy przemówiła drżącym głosem. Słowa, które padły za jego plecami nie pozwoliły mu się ruszyć z miejsca. Kiedy wreszcie się odwrócił, Megg była już w połowie drogi do najbliższej ściany. Zanim zdążyła jej dosięgnąć, przeniknąć i uciec z tej niewygodnej sytuacji, rudzielec błyskawicznie zjawił się tuż obok niej. Wystawił rękę zagradzając jej drogę, a ponieważ Sulivan nie mogła się tego spodziewać, wpadła na nią i znowu wylądowała w jego ramionach. To już robiło się jakąś normą, ta bliskość i nie zważanie na otoczenie.
- Nie uciekaj, przecież nic ci nie zrobię. - westchnął, szybko jednak na jego twarzy pojawił się szeroki, perłowy uśmiech. - Serio zostałaś tu by móc patrzeć jak znęcam się nad twoimi dawnymi znajomymi? To strasznie patologiczne, nawet jak na ciebie! - zanim uderzycie dłonią w twarz, pamiętajcie, że to coś co nie ma czegoś takiego jak poczucie własnej wartości. Mogłaby powiedzieć to jeszcze bardziej dosadnie i wprost, a on zastanawiałby się czemu popełniła taki błąd! - I to była ta twoja tajemnica? Że zostałaś tutaj, bo mam dobre poczucie humoru?
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 6:09 pm
Właśnie. Była jedynie cieniem, nic nie znaczącym duchem. Będąc już w połowie drogi do pobliskiej ściany, zdała sobie sprawę, co tak naprawdę powiedziała. Prawda, którą odważyła się w końcu powiedzieć na głos, ukuła ją chyba jeszcze bardziej niż Irytka. Na całe szczęście w pobliżu nie było żadnych obrazów, które mogłyby zacząć plotkować na jej temat. Tylko ona. Irytek i Bzik ze swoimi trollami, jednak jego nie obchodziło nic oprócz baletu.
Ni stąd, ni zowąd znowu natrafiła na przeszkodę, która okazała się być ręka poltergeista. Z całym impetem wpadła na wyciągnięte ramię, klnąc przy okazji pod nosem.
Spojrzała na rudzielca, wsłuchując się w jego słowa i nieświadomie zaciskając pięści. Na usta cisnęły się jej tylko jedne słowa.
- Irytku. Jesteś debilem.
Powiedziała to najdosadniej jak potrafiła wlepiając niemalże przeszywające spojrzenie w oczy Irytka.
- Tak. Masz rację... jak znęcasz się nad moimi znajomymi.
Wyszeptała wyrwane z kontekstu słowa. Może faktycznie lepiej będzie, żeby Irytek miał inne rozumowanie na jej sekret.
Ni stąd, ni zowąd znowu natrafiła na przeszkodę, która okazała się być ręka poltergeista. Z całym impetem wpadła na wyciągnięte ramię, klnąc przy okazji pod nosem.
Spojrzała na rudzielca, wsłuchując się w jego słowa i nieświadomie zaciskając pięści. Na usta cisnęły się jej tylko jedne słowa.
- Irytku. Jesteś debilem.
Powiedziała to najdosadniej jak potrafiła wlepiając niemalże przeszywające spojrzenie w oczy Irytka.
- Tak. Masz rację... jak znęcasz się nad moimi znajomymi.
Wyszeptała wyrwane z kontekstu słowa. Może faktycznie lepiej będzie, żeby Irytek miał inne rozumowanie na jej sekret.
- Irytek
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 6:31 pm
...ale co on znowu zrobił?! Wydął policzki, zastanawiając się czy powinien się teraz obrazić, czy zaśmiać. Nie czuł się urażony (w końcu nic nie odczuwał), więc mruknął tylko z już mniejszym uśmiechem.
- Ale ty kochana jesteś dzisiaj... - w jej oczach można było dostrzec coś w rodzaju ognia, lecz czym poltergeist mógł aż tak zajść jej za skórę? Przed chwilą sama przyznała, że została tu z chęci obserwowania jego wygłupów, a teraz zdawało jej się zbierać na kolejnego focha. KOBIETY. Bez nich źle, z nimi jeszcze gorzej!
- Czy możesz mi wyjaśnić co cię tak wkurzyło? Chyba nie jest to twoja kolejna tajemnica, co? - puścił ją na razie, ale gdyby chciała odlecieć, to był gotów znowu złapać ją za ramię i zatrzymać w miejscu. Miał przewagę w szybkości i był zdeterminowany wyjaśnić sytuację. Ten dzień był pełen dziwnych rozmów i coraz mniej z tego rozumiał. Ta nagła odmiana Sulivan i jej dziwaczny sekret, te fochy, które naprzemiennie miewała wraz z uszczypliwym humorem. Czy to jakaś faza u duchów? Inni chyba tego nie mieli... A może tylko martwe kobiety mają takie odchyły? Z Roweną miał mało do czynienia, a Marta to Marta... Tsu była ewenementem już za życia, więc nie była dobrym porównaniem. Czekała ich cała wieczność pod jednym dachem, fajnie byłoby wiedzieć czego można się po sobie spodziewać. Nudno, owszem. Ale od urozmaicania czasu był tutaj on, nie Megg. I jak dotąd świetnie sobie radził.
- Ale ty kochana jesteś dzisiaj... - w jej oczach można było dostrzec coś w rodzaju ognia, lecz czym poltergeist mógł aż tak zajść jej za skórę? Przed chwilą sama przyznała, że została tu z chęci obserwowania jego wygłupów, a teraz zdawało jej się zbierać na kolejnego focha. KOBIETY. Bez nich źle, z nimi jeszcze gorzej!
- Czy możesz mi wyjaśnić co cię tak wkurzyło? Chyba nie jest to twoja kolejna tajemnica, co? - puścił ją na razie, ale gdyby chciała odlecieć, to był gotów znowu złapać ją za ramię i zatrzymać w miejscu. Miał przewagę w szybkości i był zdeterminowany wyjaśnić sytuację. Ten dzień był pełen dziwnych rozmów i coraz mniej z tego rozumiał. Ta nagła odmiana Sulivan i jej dziwaczny sekret, te fochy, które naprzemiennie miewała wraz z uszczypliwym humorem. Czy to jakaś faza u duchów? Inni chyba tego nie mieli... A może tylko martwe kobiety mają takie odchyły? Z Roweną miał mało do czynienia, a Marta to Marta... Tsu była ewenementem już za życia, więc nie była dobrym porównaniem. Czekała ich cała wieczność pod jednym dachem, fajnie byłoby wiedzieć czego można się po sobie spodziewać. Nudno, owszem. Ale od urozmaicania czasu był tutaj on, nie Megg. I jak dotąd świetnie sobie radził.
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 6:44 pm
Zacisnęła zęby, chcąc tym samym uniknąć parsknięcia śmiechem, kiedy Irytek nagle wydął policzki. Wyglądał tak zabawnie, że nawet urażona Maggie nie mogła powstrzymać się od uśmiechu.
- Oh! Jak zawsze.
Zamrugała powiekami i machnęła dłonią jakby był to najoczywistszy komplement skierowany w jej stronę. Usłyszała już tyle obelg od Irytka, że jedna więcej, czy mniej nie robiła zbytniej różnicy.
- Nic konkretnego.
Odpowiedziała szybko i kiedy tylko została uwolniona, odsunęła się od poltergeista. Nie mogła pojąć dlaczego raz chciała być blisko rudzielca, a raz wolałaby być na drugim końcu zamku. Irytek nigdy nie był zainteresowany jej osobą, doskonale o tym wiedziała. Nawet za życia nie doświadczyła wielu żartów z jego strony, więc dlaczego nagle natykała się na niego na każdym kroku?
Odetchnęła cicho, odgarniając kosmyki włosów z twarzy.
- Oh! Jak zawsze.
Zamrugała powiekami i machnęła dłonią jakby był to najoczywistszy komplement skierowany w jej stronę. Usłyszała już tyle obelg od Irytka, że jedna więcej, czy mniej nie robiła zbytniej różnicy.
- Nic konkretnego.
Odpowiedziała szybko i kiedy tylko została uwolniona, odsunęła się od poltergeista. Nie mogła pojąć dlaczego raz chciała być blisko rudzielca, a raz wolałaby być na drugim końcu zamku. Irytek nigdy nie był zainteresowany jej osobą, doskonale o tym wiedziała. Nawet za życia nie doświadczyła wielu żartów z jego strony, więc dlaczego nagle natykała się na niego na każdym kroku?
Odetchnęła cicho, odgarniając kosmyki włosów z twarzy.
- Irytek
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 7:03 pm
Uśmiechnęła się - to dobry znak... prawda? Ale zaraz znowu się obruszyła! Więc może jednak nie...
- Zawsze to stajesz z boku i się nie wyróżniasz. - poprawił ją z brutalną szczerością. - Dopiero dziś ci coś odbiło. Zachowujesz się jakbyś wypiła jakiś źle uwarzony eliksir. - zmarszczył czoło, nie spuszczając z niej wzroku. - Ale to przecież niemożliwe. - skrzyżował ręce na wysokości torsu, dalej lustrując ją krwistym spojrzeniem. Nie było zaklęcia, które oddziaływałoby tak na duchy. One same również nie były podatne na nagłe zmiany charakteru. To by oznaczało, że zawsze miała coś w sobie co do tej pory tłumiła. Tylko po co miałaby to robić...?
Twierdziła, iż została tu z własnej woli, aby móc przyglądać się jego kawałom. Tyle razy ją namawiał do pomocy mu, lecz nigdy nie przyniosło to żadnych efektów. Zresztą obserwowała go najczęściej wtedy, gdy akurat nic nie robił, więc jej wersja zupełnie nie znajdywała odbicia w rzeczywistości. Czyżby kłamała? A może nie powiedziała mu wszystkiego?
- Zostałaś tu dla mnie, ale prawie wcale nie spędzasz przy mnie czasu. Jaki w tym sens?
- Zawsze to stajesz z boku i się nie wyróżniasz. - poprawił ją z brutalną szczerością. - Dopiero dziś ci coś odbiło. Zachowujesz się jakbyś wypiła jakiś źle uwarzony eliksir. - zmarszczył czoło, nie spuszczając z niej wzroku. - Ale to przecież niemożliwe. - skrzyżował ręce na wysokości torsu, dalej lustrując ją krwistym spojrzeniem. Nie było zaklęcia, które oddziaływałoby tak na duchy. One same również nie były podatne na nagłe zmiany charakteru. To by oznaczało, że zawsze miała coś w sobie co do tej pory tłumiła. Tylko po co miałaby to robić...?
Twierdziła, iż została tu z własnej woli, aby móc przyglądać się jego kawałom. Tyle razy ją namawiał do pomocy mu, lecz nigdy nie przyniosło to żadnych efektów. Zresztą obserwowała go najczęściej wtedy, gdy akurat nic nie robił, więc jej wersja zupełnie nie znajdywała odbicia w rzeczywistości. Czyżby kłamała? A może nie powiedziała mu wszystkiego?
- Zostałaś tu dla mnie, ale prawie wcale nie spędzasz przy mnie czasu. Jaki w tym sens?
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 7:21 pm
- Wypiłam. Kilkanaście lat temu. Nie pamiętasz?
Prychnęła i podobnie jak Irytek, zaplotła ręce na piersi, wlepiając w niego spojrzenie.
- Nie wyróżniam się - źle. Wyróżniam się - mówisz, że mi odbiło. Nie możesz się zdecydować?
Zapytała w końcu, bez problemu znosząc utkwione w nią spojrzenie. Nie powinna mu nic mówić. Powinna odlecieć, kiedy tylko poltergeist odwrócił się do niej plecami, kompletnie ją ignorując.
Sulivan nie ingerowała w jego żarty, ponieważ nie mogła nic zrobić. Widziała kawały, które wywijał Filchowi i uczniom, ale sama nie potrafiła się do nich dołączyć. Z początku chodziła za Irytkiem. Zawsze jednak trzymała się na tyle blisko ściany, że bez problemu mogła niepostrzeżenie uciec.
- Mam cię gonić po całym Hogwarcie? Poza tym jesteś szybszy i kiedy zdążę cię dogonić, to ty jesteś już w drugiej części zamku. Ile można bawić się w kotka i myszkę?
Prychnęła i podobnie jak Irytek, zaplotła ręce na piersi, wlepiając w niego spojrzenie.
- Nie wyróżniam się - źle. Wyróżniam się - mówisz, że mi odbiło. Nie możesz się zdecydować?
Zapytała w końcu, bez problemu znosząc utkwione w nią spojrzenie. Nie powinna mu nic mówić. Powinna odlecieć, kiedy tylko poltergeist odwrócił się do niej plecami, kompletnie ją ignorując.
Sulivan nie ingerowała w jego żarty, ponieważ nie mogła nic zrobić. Widziała kawały, które wywijał Filchowi i uczniom, ale sama nie potrafiła się do nich dołączyć. Z początku chodziła za Irytkiem. Zawsze jednak trzymała się na tyle blisko ściany, że bez problemu mogła niepostrzeżenie uciec.
- Mam cię gonić po całym Hogwarcie? Poza tym jesteś szybszy i kiedy zdążę cię dogonić, to ty jesteś już w drugiej części zamku. Ile można bawić się w kotka i myszkę?
- Irytek
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 7:36 pm
Dobra, wypiła. Ale to przecież nie mogło się odbić na jej nieżyciu! Prawda...?
- Nie mówię, że to źle. - jęknął zirytowany. - Bądź jaka tam sobie chcesz. Co mnie to obchodzi? - miał tylko spędzić z nią wieczność. Reszta duchów była do porzygu nudna i przewidywalna. Nadęte zjawy zajęte wiecznym użalaniem się nad swoim losem. Nawet Tsu, chociaż zabawna i dziwaczna, większość czasu siedziała na wieży i wspominała stare czasy. Miło byłoby mieć ciekawsze towarzystwo na stałe. Dzieciaki pojawiały się i znikały. Mógł jakiegoś bardziej polubić, ale wiedział, że to krótkotrwała znajomość. Gdyby miał chociaż jednego fajnego towarzysza, takiego który miałby zawsze czas i nigdy nie odszedł; to byłoby coś! Ale i bez tego mógł istnieć. Wyboru wielkiego nie miał.
- Przecież ty zawsze siedzisz w jednym miejscu! Zresztą, nigdy nie przejawiałaś chęci, więc co miałem robić? Oglądać się co korytarz czy przypadkiem za mną nie lecisz? - nie mógł jej wyczuć. Megg bez problemu mogła go szpiegować i uciekać zanim by się obejrzał w jej stronę. Miało to jednak swoje konsekwencje, a należała do nich jego jeszcze większa ignorancja. No, bo skoro zdawało się jakby go unikała, to co miał się nią przejmować?
- Nie mówię, że to źle. - jęknął zirytowany. - Bądź jaka tam sobie chcesz. Co mnie to obchodzi? - miał tylko spędzić z nią wieczność. Reszta duchów była do porzygu nudna i przewidywalna. Nadęte zjawy zajęte wiecznym użalaniem się nad swoim losem. Nawet Tsu, chociaż zabawna i dziwaczna, większość czasu siedziała na wieży i wspominała stare czasy. Miło byłoby mieć ciekawsze towarzystwo na stałe. Dzieciaki pojawiały się i znikały. Mógł jakiegoś bardziej polubić, ale wiedział, że to krótkotrwała znajomość. Gdyby miał chociaż jednego fajnego towarzysza, takiego który miałby zawsze czas i nigdy nie odszedł; to byłoby coś! Ale i bez tego mógł istnieć. Wyboru wielkiego nie miał.
- Przecież ty zawsze siedzisz w jednym miejscu! Zresztą, nigdy nie przejawiałaś chęci, więc co miałem robić? Oglądać się co korytarz czy przypadkiem za mną nie lecisz? - nie mógł jej wyczuć. Megg bez problemu mogła go szpiegować i uciekać zanim by się obejrzał w jej stronę. Miało to jednak swoje konsekwencje, a należała do nich jego jeszcze większa ignorancja. No, bo skoro zdawało się jakby go unikała, to co miał się nią przejmować?
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 7:50 pm
Parsknęła ponownie śmiechem, widząc jak Irytek staje się coraz bardziej zirytowany i wkurzony. No kto by pomyślał?
Wzruszyła ramionami słysząc jego pytanie.
- Irytku... Przez całe pięć lat, nie odwróciłeś się, ani razu. Chyba mi wybaczysz, że w szóstym już się zmęczyłam, prawda? Poza tym... Jeżeli tak bardzo chcesz... Jeżeli tak bardzo ci na tym zależy... Mogę nie dać ci spokoju przez kolejne kilka lat. Albo kilkanaście? Kilkaset? Mamy przecież całą wieczność.
Z każdym słowem przybliżała się do niego coraz bardziej i bardziej. Dopiero kiedy już bardziej nie było możliwe, odskoczyła od niego jak poparzona.
Liczyła. Dzień w dzień biegała za Irytkiem, dopóki w niewyjaśnionych momentach znikał. Wtedy dawała sobie spokój na dzień lub dwa i znowu wracała do pasjonującego zajęcia jakim było obserwowanie poczynań poltergeista.
Wzruszyła ramionami słysząc jego pytanie.
- Irytku... Przez całe pięć lat, nie odwróciłeś się, ani razu. Chyba mi wybaczysz, że w szóstym już się zmęczyłam, prawda? Poza tym... Jeżeli tak bardzo chcesz... Jeżeli tak bardzo ci na tym zależy... Mogę nie dać ci spokoju przez kolejne kilka lat. Albo kilkanaście? Kilkaset? Mamy przecież całą wieczność.
Z każdym słowem przybliżała się do niego coraz bardziej i bardziej. Dopiero kiedy już bardziej nie było możliwe, odskoczyła od niego jak poparzona.
Liczyła. Dzień w dzień biegała za Irytkiem, dopóki w niewyjaśnionych momentach znikał. Wtedy dawała sobie spokój na dzień lub dwa i znowu wracała do pasjonującego zajęcia jakim było obserwowanie poczynań poltergeista.
- Irytek
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 8:03 pm
Na jej głupi śmiech wystawił tylko język. Baby, kto je zrozumie? Może i miała rację. Może nie oglądał się za siebie, gdy był czymś zajęty, ale po co miałby to robić? Nie spodziewał się tam nikogo ujrzeć. Kiedyś było inaczej... Ale to było bardzo dawno temu. Na tyle dawno, aby nie żył już żaden świadek tamtych chwil. Na tyle, żeby poltergeist nie wierzył już, że ktoś może za nim podążać w celu innym niż zakład, czy wściekłe ujadanie za jego najnowsze wybryki. Nie zdążył spochmurnieć na tę myśl, bo ze zdziwieniem obserwował zbliżającą się ku niemu duszyczkę. Bliżej i bliżej... Znowu chciała tykać go palcem czy ciągnąć za włosy? Miał zamiar się cofnąć, jeśli tylko wyciągnie do niego ręce, jednak ku jego uldze Sulivan sama wcześniej odskoczyła. Najobojętniejszym tonem na jaki było go stać odparł.
- Jak wolisz. - nie zmusi jej. Ani nie wybije tego z głowy. Był przekonany, że to tylko kolejne jej czcze gadanie, tak samo jak obiecała pożartować z Nicka i reszty. Znudzi się po jednym dniu, maksymalnie dwóch. Jakby na potwierdzenie tej tezy ruszył w stronę najbliższego dormitorium, gotów na kolejne przemeblowania. Tym jednak razem pozostał widoczny i nie spieszył się za specjalnie.
[zt]
- Jak wolisz. - nie zmusi jej. Ani nie wybije tego z głowy. Był przekonany, że to tylko kolejne jej czcze gadanie, tak samo jak obiecała pożartować z Nicka i reszty. Znudzi się po jednym dniu, maksymalnie dwóch. Jakby na potwierdzenie tej tezy ruszył w stronę najbliższego dormitorium, gotów na kolejne przemeblowania. Tym jednak razem pozostał widoczny i nie spieszył się za specjalnie.
[zt]
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 8:10 pm
Uważnie obserwowała jego zmieniającą się twarz, kiedy powoli się do niego zbliżała. Na jej ustach widniał zacięty, ale szeroki, zadowolony uśmiech. Czyli jednak, albo się jej faktycznie brzydził, albo w jakimś sensie obawiał.
Odsunąwszy się od niego, odgarnęła grzywkę z czoła, nie uciekając jednak od Irytka wzrokiem. W dalszym ciągu, uważnie przyglądała mu się swoimi jasnymi tęczówkami.
- Zabrzmiało jak wyzwanie.
Uniosła dumnie podbródek. Musiała się wykonać zadanie do którego się zobowiązała. Poza tym... I tak nie miała nic lepszego do roboty. Poczekała, aż poltergeist odejdzie trochę dalej i na potwierdzenie swoich słów... Poleciała za nim.
z.t
Odsunąwszy się od niego, odgarnęła grzywkę z czoła, nie uciekając jednak od Irytka wzrokiem. W dalszym ciągu, uważnie przyglądała mu się swoimi jasnymi tęczówkami.
- Zabrzmiało jak wyzwanie.
Uniosła dumnie podbródek. Musiała się wykonać zadanie do którego się zobowiązała. Poza tym... I tak nie miała nic lepszego do roboty. Poczekała, aż poltergeist odejdzie trochę dalej i na potwierdzenie swoich słów... Poleciała za nim.
z.t
- Nathalie Powell
Re: Gobelin
Czw Lut 11, 2016 1:41 pm
Nie mogła zrozumieć co było nie tak w jej eseju. Przecież miała do wyboru jaki chce Eliksir. Skoro ktoś oczekuje od niej więcej niż sposób wyważenia Eliksiru Wielosokowego no to wystarczy powiedzieć. Była wściekła na Profesora Slughorna. Nie przyjąć dobrze napisanej pracy, bo stać mnie na więcej...
Bijąc się wciąż z myślami, Nath przemierzała VII piętro w nadziei, że znajdzie jakaś falę ukojenia. Minęła przy okazji Gobelin i usiadła na ławce pobliskiej ławce. Wyjęła ze swojej obszernej, brązowej torby książkę Zielarstwo Poziom Zaawansowany i zagłębiła się w nią. Dostała ją od swojej ciotki na poprzednie święta. Nie mogła się do niej zabrać, lecz teraz wydała się najlepszą lekturą przed egzaminami. Potrzebowała chwili spokoju od wszelkich hałasów, a że akurat była pora obiadowa, to doskonale wiedziała, że nikogo nie zastanie w tym miejscu. Po tych wszystkich dniach męczarni i starań, miała już dość ludzi.
Bijąc się wciąż z myślami, Nath przemierzała VII piętro w nadziei, że znajdzie jakaś falę ukojenia. Minęła przy okazji Gobelin i usiadła na ławce pobliskiej ławce. Wyjęła ze swojej obszernej, brązowej torby książkę Zielarstwo Poziom Zaawansowany i zagłębiła się w nią. Dostała ją od swojej ciotki na poprzednie święta. Nie mogła się do niej zabrać, lecz teraz wydała się najlepszą lekturą przed egzaminami. Potrzebowała chwili spokoju od wszelkich hałasów, a że akurat była pora obiadowa, to doskonale wiedziała, że nikogo nie zastanie w tym miejscu. Po tych wszystkich dniach męczarni i starań, miała już dość ludzi.
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Czw Lut 11, 2016 6:44 pm
Przyszła pod gobelin Barnabasza Bzika i trolli, bo to miejsca dość dobrze jej się kojarzyło. Uwielbiała przesiadywać na pobliskiej ławce i obserwować próbujące nauczyć się baletu trolle, które wyglądały jak słoń wpuszczony do składu porcelany. I ten biedny Bzik próbujący zapanować nad tym całym rozgardiaszem! Urocze! Poza tym Irytek gdzieś się schował, a Magg nie chciało się go szukać, bo kto wie - może był zmęczony i zniknął, by odpocząć?
Niespodziewanie natknęła się na osóbkę, która przesiadywała pod gobelinem, czytając jakąś książkę. Już z daleka mogła zauważyć, że była to Puchonka, więc duszyczka nie miała czego się obawiać - nie był to ślizgon, więc czuła się bezpiecznie, chociaż zważywszy na jej stan, powinna się tak czuć codziennie.
- Oh... Witaj... Nie chciałam przeszkadzać. Nie wiedziałam, że ktoś tu jest.
Odezwała się niepewnie, gotowa, by w każdym momencie opuścić korytarz.
Niespodziewanie natknęła się na osóbkę, która przesiadywała pod gobelinem, czytając jakąś książkę. Już z daleka mogła zauważyć, że była to Puchonka, więc duszyczka nie miała czego się obawiać - nie był to ślizgon, więc czuła się bezpiecznie, chociaż zważywszy na jej stan, powinna się tak czuć codziennie.
- Oh... Witaj... Nie chciałam przeszkadzać. Nie wiedziałam, że ktoś tu jest.
Odezwała się niepewnie, gotowa, by w każdym momencie opuścić korytarz.
- Nathalie Powell
Re: Gobelin
Pią Lut 12, 2016 4:28 pm
Usłyszawszy głos obok siebie podskoczyła i aż upuściła książkę. Spojrzała w górę i zobaczyła lekko przeźroczystą postać. Kamień spadł jej z serca, bo już się obawiała, że ktoś ją tutaj znalazł.
- Nie, nie przeszkadzasz - powiedziała dość szybko i podniosła swoją zgubę. - Jedynie czytam sobie. Troszeczkę samotności każdemu się przydaje.
Uśmiechnęła się do ducha. Dziewczyna była piękna, brązowe włosy oplatały jej twarz. Delikatne rysy twarzy dodawały uroku. Nathalie mogła szczerze powiedzieć, że zazdrości jej urody. Maggie wydawała się być bardzo pogodnym duchem, więc nie musiała się obawiać, że coś się stanie.
Blondynka szybko zaczęła wertować książkę by znaleźć stronę, na której skończyła. Włożyła tam kawałek kartki, którą zgarnęła z nocnej szafki. Dopiero teraz zorientowała się, że jest to oderwana część od jej eseju z Transmutacji. Zamknęła tom i spojrzała ponownie na towarzyszkę.
- Po prostu mam już dość nauczycieli, ludzi, wszystkich - powiedziała łapiąc głęboki oddech i pomyślała, że nie powinna w sumie tak powiedzieć. - Znaczy, chodziło mi o to, że każdy mi mówi o egzaminach, o tym czy już wszystko zrobiłam, czy zaliczyłam, czy to, czy tamto - kontynuowała by się w jakiś sposób wybronić, lecz patrząc na minę Megg, to nie do końca wiedziała o co jej chodzi. - Wybacz, gadam głupoty.
- Nie, nie przeszkadzasz - powiedziała dość szybko i podniosła swoją zgubę. - Jedynie czytam sobie. Troszeczkę samotności każdemu się przydaje.
Uśmiechnęła się do ducha. Dziewczyna była piękna, brązowe włosy oplatały jej twarz. Delikatne rysy twarzy dodawały uroku. Nathalie mogła szczerze powiedzieć, że zazdrości jej urody. Maggie wydawała się być bardzo pogodnym duchem, więc nie musiała się obawiać, że coś się stanie.
Blondynka szybko zaczęła wertować książkę by znaleźć stronę, na której skończyła. Włożyła tam kawałek kartki, którą zgarnęła z nocnej szafki. Dopiero teraz zorientowała się, że jest to oderwana część od jej eseju z Transmutacji. Zamknęła tom i spojrzała ponownie na towarzyszkę.
- Po prostu mam już dość nauczycieli, ludzi, wszystkich - powiedziała łapiąc głęboki oddech i pomyślała, że nie powinna w sumie tak powiedzieć. - Znaczy, chodziło mi o to, że każdy mi mówi o egzaminach, o tym czy już wszystko zrobiłam, czy zaliczyłam, czy to, czy tamto - kontynuowała by się w jakiś sposób wybronić, lecz patrząc na minę Megg, to nie do końca wiedziała o co jej chodzi. - Wybacz, gadam głupoty.
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Pią Lut 12, 2016 5:04 pm
Z lekkim przestraszeniem spojrzała na lądującą na ziemi książkę. Wiedziała, że była duchem, ale nie wydawało jej się, że była, aż tak straszna. Zawsze próbowała sygnalizować swoje przyjście cichym chrząknięciem, albo nuceniem pod nosem.
- Wiesz... Nie chciałam cię przestraszyć. Zawsze staram się nie wyskakiwać znienacka na ludzi. Wiem jak tego nie lubią...
Zaczęła się szybko tłumaczyć, nerwowo bawiąc się skrawkiem swojej szaty, przy okazji nieźle ją gniotąc. Wiedziała, że jej ubiór zaraz wróci do normalności, więc w spokoju mogła zająć czymś ręce.
- Mogę?
Wskazała ręką na wolne miejsce obok niej na ławce i nie czekając na odpowiedź usiadła obok niej, unosząc się jedynie kilka milimetrów nad deskami. Po osiemnastu latach nauczyła się zachowywać jak zwykli ludzie i chyba tylko to utrzymywało ją na tym świecie (oprócz miłości do Irytka, bo obiecała mu, że nie będzie myślała już o egzorcyzmach. Chociaż teraz... Wszystko było jedną wielką niewiadomą).
- Wcale nie gadasz głupot! Coś o tym wiem... Czasami też muszę się od wszystkich odgrodzić, żeby zająć się swoimi myślami.
Powiedziała cicho, wzdychając przy okazji.
- Wiesz... Nie chciałam cię przestraszyć. Zawsze staram się nie wyskakiwać znienacka na ludzi. Wiem jak tego nie lubią...
Zaczęła się szybko tłumaczyć, nerwowo bawiąc się skrawkiem swojej szaty, przy okazji nieźle ją gniotąc. Wiedziała, że jej ubiór zaraz wróci do normalności, więc w spokoju mogła zająć czymś ręce.
- Mogę?
Wskazała ręką na wolne miejsce obok niej na ławce i nie czekając na odpowiedź usiadła obok niej, unosząc się jedynie kilka milimetrów nad deskami. Po osiemnastu latach nauczyła się zachowywać jak zwykli ludzie i chyba tylko to utrzymywało ją na tym świecie (oprócz miłości do Irytka, bo obiecała mu, że nie będzie myślała już o egzorcyzmach. Chociaż teraz... Wszystko było jedną wielką niewiadomą).
- Wcale nie gadasz głupot! Coś o tym wiem... Czasami też muszę się od wszystkich odgrodzić, żeby zająć się swoimi myślami.
Powiedziała cicho, wzdychając przy okazji.
- Nathalie Powell
Re: Gobelin
Pią Lut 12, 2016 6:30 pm
Z lekkim uśmiechem spojrzała na dziewczynę. Mimo, ze przez nią można było dostrzec koniec korytarza zachowywała się bardzo normalnie. Dla Nathalie miłą odmianą było porozmawiać z kimś innymi niż... ludzie. Rozmawianie z duchami było dla niej nowością, zazwyczaj po prostu nie chciała im przeszkadzać. Nie bała się ich, lecz uważała, że jak by powiedziała cokolwiek to by ją zwyczajnie ominęli.
- Ah po prostu za dużo się dzieje. - powiedziała już spokojniej - A ty? Jak się trzymasz? - zwróciła się do towarzyszki. Uśmiechnęła się do niej zachęcająco.
Blondynka nie do końca wiedziała jak powinna zachowywać się w obecności duchów, o czym z nimi rozmawiać. W głębi była trochę zestresowana, bo bała się, że powie coś czego nie powinna. Podobno duchy są wrażliwe jeśli się pyta o ich śmierć albo okazuje im w pełni, że nimi są. Starała się być bardzo subtelna i delikatna. Nie chciała w żaden sposób wystraszyć Megg.
- Ah po prostu za dużo się dzieje. - powiedziała już spokojniej - A ty? Jak się trzymasz? - zwróciła się do towarzyszki. Uśmiechnęła się do niej zachęcająco.
Blondynka nie do końca wiedziała jak powinna zachowywać się w obecności duchów, o czym z nimi rozmawiać. W głębi była trochę zestresowana, bo bała się, że powie coś czego nie powinna. Podobno duchy są wrażliwe jeśli się pyta o ich śmierć albo okazuje im w pełni, że nimi są. Starała się być bardzo subtelna i delikatna. Nie chciała w żaden sposób wystraszyć Megg.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach