Go down
Meredith Davies
Oczekujący
Meredith Davies

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Nie Lis 16, 2014 3:44 pm
Kolejny raz uśmiechnęła się. Postawiła kotkę na ziemi, bo ta pewnie była już zmęczona, będąc trzymaną.
-Lubisz zwierzęta?-zapytała, ratując się niejako przed niezręcznym milczeniem. W głowie siedziała jej jakaś piosenka. Powstrzymywała się, by jej nie śpiewać. Głupio by było, gdyby tak nagle zaczęła śpiewać.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Nie Lis 16, 2014 5:17 pm
Do długości postów się nie będę czepiała, bo jest lepiej. Trzymacie się zresztą regulaminu ;)
Ale przypominam o tym, że przed znakami interpunkcyjnymi, czyli przed ",", ".", "!", "?" etc. nie daje się spacji!
Lizz, przykro mi, ale głównie Ciebie się to tyczy. Robię to dla Twego dobra. ^^
No i starajcie się mniej powtórzeń, więcej synonimów, tak żeby to ładniej wyglądało, skoro piszecie krótsze posty :3
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Pon Lis 17, 2014 12:13 am
- No...Można tak powiedzieć. Z reguł jestem strachliwa więc zwierzęta to wyczuwają i dziwnie na mnie reagują. Zwykle kończy się to warczeniem jakiegoś zwierzęcia. - Powiedziała cicho pod nosem, nie była dumna z tego, że boi się zwierząt. Znaczy, nie zawsze tak było, ale od pewnego zdarzenia z dzieciństwa jej strach po prostu się "nieco" pogłębił. Po chwili wzruszyła ramionami i odsunęła się kawałek od pomnika wyciągając się leniwie. Jakoś ten dzień dłużył się niemiłosiernie nie wiedząc czemu.
Meredith Davies
Oczekujący
Meredith Davies

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Pon Lis 17, 2014 9:48 pm
//wybacz, ale ostatnio mam dużo nauki i nie mam czasu odpisywać ;/

Skinęła szybko głową i przeczesała palcami włosy. Wyprostowała się, bo już trochę zdrętwiała. Kotka spojrzała na właścicielkę pytająco i pobiegła w stronę schodów na niższe piętra. Meredith widziała, że Rowena czeka tylko na jej ruch. A że była już nieco znużona rozmową z Elizabeth, rzuciła szybko:
-Wybacz, ale muszę już iść. Do zobaczenia następnym razem!-po czym pobiegła szybko za kotką, nie wiadomo czemu uśmiechając się lekko do samej siebie.

/zt
Elizabeth Cook
Duch
Elizabeth Cook

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Pon Lis 17, 2014 9:53 pm
Spojrzała na dziewczyną i uśmiechnęła się lekko.
-Tak do zobaczenia. -Pomachała jej na do widzenia. Sama zdrętwiałą od takiego stania i wyprostował się. Zrobiło się jej trochę chłodno od takiego czekania, więc też skierowała się ku wyjściu.

z.t
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Sob Lut 21, 2015 7:44 pm
Początkowo czuł się nieswojo i niepewnie, bo pierwszy raz w swojej karierze prefekta zdarzyło mu się mieć towarzysza patroli, który nie pełniłby tej samej funkcji. Nawet przyjaciele nie garnęli się do tego, by mu dotrzymać towarzystwa i uważali, że prędzej spotkają się podczas łamania regulaminu, gdy Remus ich nakryje, niż sami mieliby przyłożyć rękę do wyłapywania drobnych wykroczeń. Po kilku minutach jednak napięta atmosfera minęła, a po przejściu całego szóstego korytarza i wdrapaniu się na kolejny, na szczęście już ostatni, jego paskudny humor minął i Remus nawet zaczął żałować, że to koniec prefektowskiej wycieczki zapoznawczej. Na szczęście obiecała mu jeszcze dyniowe ciasto, a chłopak był na tyle łakomy i jednocześnie głodny, że za nic nie zamierzał rezygnować z tego poczęstunku.
Był właśnie w trakcie wyjaśniania kolejnego punktu regulaminu i przytaczania anegdot związanych z jego łamaniem zarówno przez przyłapanych przez niego uczniów, jak i, co przyznawał z lekkim wstydem, samego siebie, gdy dotarli pod olbrzymi gobelin. Przystanął pod nim, łypiąc groźnie na jakiegoś niskiego ucznia, zapewne jakiegoś pierwszo lub drugoroczniaka.
- To nie jest tak, że wychodzisz na korytarz i od razu widzisz, że coś jest nie tak - kontynuował poprzednią myśl, drapiąc się po karku i odprowadzając wzrokiem przestraszonego ucznia. - Niektórzy naprawdę świetnie się z tym kryją, siedzą na parapetach i udają, że czytają książki, a tak naprawdę pod okładkami mają ukrytą jedną z miliona zakazanych przez Filcha rzeczy. - Uczniak zniknął za rogiem, a Remus odwrócił się w stronę Puchonki. Dopiero teraz zaczęło go zastanawiać, skąd u niej wzięła się taka nagła chęć towarzyszenia mu podczas dyżuru. Początkowo sądził, że chciała w ten sposób odwrócić jego uwagę od siebie i uniknąć ewentualnej kary. Ale teraz, obserwując jej niekłamane zainteresowanie, odnosił wrażenie, że kryło się pod tym coś więcej.
- Ogólnie to ciężka i niewdzięczna robota. Nie dość, że często posądzają nas o stronniczość, to jeszcze trzeba dzielić czas w taki sposób, by zawsze znaleźć chwilę na spatrolowanie zamku. Zwykle to jedno, dwa piętra lub jakaś wieża... tylko teraz, przez te dyrektorskie dyrdymały mam na głowie całe zamczysko. - Powiedział po chwili ze złością, którą kierował głównie w stronę dyrektora. Kto jak kto, ale Drops powinien rozumieć, że jedna osoba nie da rady podołać w pełni obowiązkom, które zwykle spadają na kilka osób. Nawet pomoc nauczycieli była kompletnie niewidoczna, jakby zrobili sobie wakacje korzystając z okazji, że mnóstwo uczniów postanowiło wziąć udział w nietypowej zabawie.
Alice Hughes
Oczekujący
Alice Hughes

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Sob Lut 21, 2015 9:07 pm
Choć z początku nieśmiało przemierzała z Remusem kolejne korytarze, chłopak okazał się na tyle dobrym towarzyszem, że szybko pozbyła się napięcia i z zainteresowaniem wysłuchiwała przytaczanych przez niego historii. Nie przerywała mu też kiedy cytował kolejne ustępy regulaminu, choć od dobrych kilku lat znała go na pamięć. Cieszyła się mając okazję usłyszeć jak to jest gdy stoi się po tej drugiej stronie a nie rozgląda z zaniepokojeniem na boki. Nie żeby sama często miała okazję to robić. Nie garnęła się nigdy do łamania prawa i choć czasem czuła, że coś ją omija nie żałowała zbytnio swojej postawy.
Patrzyła jak Lupin prawie przegonił wzrokiem wystraszonego ucznia.
- Nie za ostro? - Zapytała. - Myślałam, że macie też służyć pomocą. - Mrugnęła analizując w głowie dalszą cześć jego wypowiedzi. Przynajmniej dwóch skądinąd znanych jej młodszych Puchonów nie kryło się do tej pory zbytnio ze swoimi występkami. Zastanawiała się jak ewentualnie poradzi sobie z tą parką. Miała wrażenie, że szybciej spacyfikowała by rozjuszonego Ślizgona niż takiego Lovegooda...
Może to podanie jednak wcale nie było tak dobrym pomysłem?
Wygoniła z głowy natarczywe myśli. Nie miała jak na razie nad czym się zastanawiać. Czując na sobie wzrok prefekta zainteresowała się fakturą ściany. Przebiegała po niej palcami. Właściwie nic nie stało na przeszkodzie żeby powiedziała mu prawdę i wyjawiła, że wycieczka ta znaczy dla niej nieco więcej niż zwykła, wieczorna przechadzka. Jedyne co mogło ją ewentualnie spotkać to kpiarski śmiech z jego strony. W końcu nie pokazała się jak na razie jako osoba ogarnięta czy chociaż by zorganizowana. Wolała jednak nie zapeszać Nienawidziła porażek, a jeśli właśnie to miało ją spotkać... Lepiej było przetrawić nieszczęście w samotności.
Dopiero gdy ton głosu Remusa wyraźnie się zmienił spojrzała mu w twarz zadzierając lekko głowę. Rozumiała już jego zmęczenie, zniechęcenie, fakt jak potraktował bogu ducha winnego ucznia i to, że osądził ją wtedy w pustej klasie. Uśmiechnęła się smutno.
- Chyba wiem jak się czujesz... Tak trochę... - Ją samą niezmiernie irytował tak absorbujący większość uczniów turniej. Miała przed sobą OWUTEMy i wojnę a jedyne co była w stanie zrobić to ślęczenie nad książkami lub trenowanie w pustych klasach. O ile oczywiście nikt jej na tym nie przyłapywał... Nie mogła jednak narzekać na brak czasu dla samej siebie. Może i powtarzając kolejne tematy - które normalnie przerobiła by podczas lekcji - załamywała głowę nad zbyt mała ilością godzin w dobie. Ale jej przynajmniej nikt do tego nie zmuszał...
- Należy ci się solidna dawka wypoczynku. I głęboki oddech. Nie możesz być perfekcyjny. Zabijesz się tym. - Prychnęła lekko. Gdyby kiedykolwiek zastosowała się do własnych rad z pewnością nie musiała by ukrywać cieni pod oczami, które z resztą i tak zawsze wychodziły, nie ważne czym je potraktowała.
- Poza tym zawsze jest szansa, że dostaniesz w końcu kogoś do pomocy... Może i faktycznie kadra nam nieco zabalowała... Ale chyba zdają sobie sprawę z tego, że jeden uczeń nie opanuje wszystkiego, co? Nawet tak idealny. Uśmiechnęła się z przekąsem, sama nie wiedząc czy ostatnie zdanie skierowała do chłopaka czy do siebie samej.
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Nie Lut 22, 2015 11:55 am
Nie tak dawno temu, chociaż jemu wydawało się to już odległą przeszłością, przemierzał te same korytarze i zaglądał do tych samych klas jako pierwszoroczniak, któremu się poszczęściło i który otrzymał zaproszenie do Hogwartu. Pierwszoroczniak-wilkołak, który stanowił ogromne zagrożenie dla każdego, z kim się spotkał i który w czasie pełni zmieniał się w niekontrolowaną bestię. Zastanawiał się, czy Alice spacerowałaby z nim korytarzami z taką samą beztroską i nieświadomością, gdyby wiedziała, że za kilka dni ten sam prefekt będzie siał spustoszenie we Wrzeszczącej Chacie. Uśmiechnął się w duchu na samą myśl o jej przerażeniu, gdyby dowiedziała się, z kim na do czynienia.
- Wiesz, jest pomoc... i jest pomoc. Czasami musimy zrobić coś, co drugiej osoby wydaje się całkowicie nie do przyjęcia, ale co tak naprawdę posłuży jej bardziej, niż głaskanie po głowie i mówienie, że nic się nie stało - teraz to on uśmiechnął się smutno. Jak dobrze znał to z autopsji i jak wiele przykrości mu to niegdyś sprawiało. Zamiast otrzymać od przyjaciela słowa wsparcia, słyszał coś, czego nie chciał słuchać i co uważał za wielce krzywdzące. Do tej pory to poczucie krzywdy tliło się gdzieś w zakamarkach jego duszy, chociaż sam przyznawał, że te kubły zimnej wody finalnie wyszły mu tylko na dobre.
Wsadził ręce do kieszeni szaty, bo mimo grubych murów, a może właśnie przez nie, w korytarzu panował nieprzyjemny chłód. W lato było to istnym wybawieniem, ale dzisiaj, w czasie powoli kończącej się zimy, chłodne powiewy dawały się we znaki uczniom. Szczególnie tym, którzy stali bez ruchu.
- I o perfekcjonizmie poucza mnie Puchonka - rzucił w jej stronę rozbawione spojrzenie. Kto jak kto, ale to właśnie Hufflepuff słynął z tego, że cenił sobie dążenie do idealności, a jego mieszkańcy, jeśli nie mogli czegoś osiągnąć za pomocą własnych predyspozycji i talentów, starali się zrobić to za pomocą wyćwiczonych umiejętności. Czasami Lupin odczuwał podobną chęć, ale szybko mijała, dlatego uważał, że nigdy nie pasowałby do Puchonów. Oni byli tacy... przyziemni, chociaż na pewno znalazłoby się kilka wyjątków. - Nie chcę, by wyglądało to tak, jakbym się żalił. Po prostu mamy teraz taki... dość specyficzny czas. Uczniowie umierają, grozi nam niebezpieczeństwo, a dyrektor - prychnął z irytacją pomieszaną z niedowierzaniem - organizuje zabawę i to jaką!
Pokręcił głową. Każdy normalny dyrektor placówki, w której codziennie przebywają setki uczniów, podjąłby kroki zmierzające raczej do zwiększenia bezpieczeństwa swoich podopiecznych, a nie wysyłał ich... Ech, nawet nie chciał o tym myśleć. Poważnie zastanawiał się nad tym, co już od dawna podejrzewał, czy Dumbledore jest na pewno przy pełni zmysłów.
Alice Hughes
Oczekujący
Alice Hughes

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Nie Lut 22, 2015 3:19 pm
Oczywiście, że czasem głaskanie po głowie i wieczne uspokajanie potrafiło wyrządzić drugiej osobie więcej krzywdy niż mała awantura. Alice uważała jednak, że przyjaciele są głównie od tego by się wspierać. Nakrzyczeć na siebie mógł każdy. Ale to właśnie przyjaciel, kiedy emocje już opadały garnął się do tego by wyjaśnić całą sprawę na spokojnie. I tłumaczyć. Nie oskarżać.
Jak to pęknie brzmi w teorii... - Pomyślała i owinęła się szczelniej szatą. Korytarz VII piętra na którym z racji bliskości zamkowych wierz było zimniej niż w innych częściach zamku nie był najlepszym miejscem na rozważanie tak nieskończonych kwestii.
Uśmiechnęła się lekko słysząc uwagę o perfekcjonizmie który sama sobie przed chwilą wytknęła.
- Dlatego też wiem o czym mówię. - Mrugnęła lekko. - Dążenie do perfekcji jest jedną z największych ludzkich wad. A coś co ma wady nigdy nie będzie idealne.
Pomyślała o sobie. O strachu przed porażką tak wielkim, że uniemożliwiał jej często snucie fantazji wraz z innymi. O nienawiści do samej siebie gdy coś jej nie wychodziło. O katowaniu się w każdy możliwy sposób byle by tylko osiągnąć cel. Choć miała świadomość, że już dawno się zagalopowała nadal nie potrafiła zaakceptować własnych słabości.
- Absolutnie nie myślę, że się żalisz! - Powiedziała choć Lupin właśnie to robił. Nie przerywała mu jednak. Chłopak wyglądał jak by od dłuższego czasu nosił w sobie to wszystko dlatego też ucieszyła się widząc, że powoli to z siebie wyrzuca. Miała nawet ochotę sprowokować go lekko by powiedział więcej. Wiedziała jak ciężki czuje się człowiek który chowa w sobie wszystko zamiast systematycznie uwalniać się od irytacji i nie życzyła tego nikomu. Nie znała jednak Remusa na tyle dobrze by móc przewidzieć jego reakcję. Mógł by opacznie zrozumieć jej intencje i odesłać ją natychmiast do dormitorium a na to absolutnie nie miała ochoty. Zaczęli zahaczać o tematy które wypełniały ostatnio większą cześć jej myśli a dotychczas wszyscy znajomi Puchonki zachowywali się jak by wojna była tylko chwilowym kaprysem kogoś na górze i miała skończyć się nim zdadzą egzaminy.
- Właściwie... - Powiedziała cicho gdy nowa myśl zaczęła formułować się w jej głowie - Może to wcale nie było tak głupie posunięcie? Pomyśl tylko... W zamku jesteśmy bezpieczni. Ale któregoś dnia wyjdziemy stąd i o ile nic się nie zmieni to naszemu życiu daleko będzie do bajkowej idylli. Może Dumbledore chciał osłodzić nam lekko wizję przykrej młodości... Aż boję się o tym myśleć ale dla części uczniów ta eskapada może być ostatnim beztroskim wspomnieniem...
Opuściła lekko głowę żałując teraz, że sama nie pozwoliła sobie na chwilę wytchnienia. Jej młodość? Jak sama będzie ją wspominać? O ile oczywiście będzie miała okazję co wcale nie było tak oczywiste...
Ciche pohukiwanie przerwało chwilę ciszy. Wzdrygnęła się. Nie przepadała za zwierzętami. Zacisnęła lekko usta widząc Cecila. Dlaczego on zawsze tak bezczelnie ją straszył?
Wyciągnęła rękę a ptak spoczął lekko na jej przedramieniu. Serce załomotało jej niebezpiecznie mocno gdy zobaczyła, że trzyma w dziobie kopertę z herbem Hogwartu. Zerknęła podejrzliwie na Remusa. Ale ten przecież, odkąd nakrył ją w nieużywanej klasie nie zniknął nawet na moment. Nie mógł więc nagle poinformować nikogo o jej eskapadzie. A skoro list nie był informacją o szlabanie pozostała tylko jedna opcja...
Wyklęła w myślach Cecila za to że nie poczekał z przesyłką na moment gdy będzie sama i odgoniła go kiedy usiłował wejść jej do kieszeni.
- Nic dla ciebie nie mam! - Krzyknęła a ten uparcie usiłował wskoczyć jej do szaty. Zrezygnowana, wznosząc oczy do nieba odciągnęła go lekko i wyjęła z torby kawałek Kociołkowego Pieguska. Nieco zbyt mocno wsadziła go w ptasi dziób i pokręciła głową. Siebie samą potrafiła ukarać w każdy możliwy sposób. A jeśli chodziło o tę irytująca sowę... Przegoniła ptaszynę i obróciła w rękach kopertę. Zerknęła na Remusa. Nie łudziła się, że pozwoli jej otworzyć przesyłkę dopiero gdy się rozejdą. Cecil - jak to Cecil - narobił zbyt wiele szumu by udało jej się w jakikolwiek sposób odciągnąć uwagę chłopaka od listu.
Drżącymi rękami przełamała pieczęć i wysunęła pergamin. Jeszcze zanim zdążyła przeczytać cokolwiek nogi ugięły jej się na widok metalowej blaszki. Zakłopotany i nieco niepewny uśmiech pojawił się na twarzy dziewczyny kiedy wszystkie wnętrzności zaczęły skakać w szaleńczym tańcu euforii.
- Jeśli... Jeśli ... - Chwilowo sklecenie jakiegokolwiek logicznego zdania zaczęło przewyższać jej możliwości. - Jeśli miałeś zamiar jednak ukarać mnie szlabanem to właśnie nieco się spóźniłeś...
Przychyliła kopertę a na jej dłoń wypadła mała, żółta odznaka prefekta.




/potwierdzone info: https://magiclullaby.forumpl.net/t181-prefekci
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Pon Lut 23, 2015 11:12 am
Wyciągnął z kieszeni synkla i zaczął się nim bawić, przesuwając go między palcami. Nie tylko go to uspokajało, ale i - jak w tym wypadku - pozwalało się skupić, by nie przekroczyć granicy między zwykłą znajomością na stopie koleżeńskiej a nagłym przypływie emocji, który zmuszałby do wyjawienia swoich sekretów. Problemem Lupia, a zarazem jego dużą zaletą, była wewnętrzna skrytość, dzięki której nie zarzucał innych swoimi problemami i pochrzanionym życiem. Sam fakt, że ukrywał przed przyjaciółmi skazę wilkołactwa nie wynikał wyłącznie z obawy, że go nie zrozumieją i przestaną się z nim zadawać. Remus nie chciał ich martwić informacją, że jest wilkołakiem i że musi się zmagać z tym problemem praktycznie sam, nie licząc pomocy Dumbledore'a, który jednak nie spędzał z nim przecież czasu w szopie w Hogsmeade.
Oczywiście że milion razy łatwiej byłoby wszystko z siebie wyrzucić i oznajmić całemu światu prawdę. Problem w tym, że świat nie tylko raczej nie chciałby znać tej prawdy, ale przyjąłby ją z negatywną reakcją. Podrzucił kilka razy monetę, nasłuchując w ciszy dźwięków dobiegających z dołu i wyraźnie świadczących o tym, że zamek powoli się uspokajał i wyciszał. Było już dość późno i najlepszym rozwiązaniem byłoby po prostu rozejść się do własnych dormitoriów, a jutro zacząć wszystko od nowa.
Nie zauważył z początku sowy, która znikąd pojawiła się na ramieniu dziewczyny. Wyrwany z zamyślenia przez pohukiwanie spojrzał na nią lekko nieprzytomnie.
- Urocza - powiedział, próbując nie myśleć, ile takich uroczych sów udało mu się upolować w czasie swoich wilczych eskapad. Miał cichą nadzieję, że żadne zwierzę nie ucierpiało, chociaż była to bardzo złudna nadzieja. Sowa odleciała zadowolona z jedzeniem w dziobie. Ech, jakże czasem zazdrościł takim nieskomplikowanym stworzeniom. Nakarmić, napoić, czasem pogłaskać... A że trzeba doręczać listy w przeróżną pogodę? Cóż, coś za coś. - Chodzi właśnie o to, że w zamku nie jesteśmy bezpieczni. I chyba nigdy już nie będziemy, skoro... - podjął jej wcześniejszą myśl, ale od razu zauważył, że dziewczyna i tak go nie słucha, zainteresowana bardziej zawartością listu. No i masz, sowa wzbudziła w Alice większe zaciekawienie niż rozmowa z Remusem. Prawie zachichotał, gdy zdał sobie sprawę, że jest mniej interesujący od latającego stworzenia.
- Gratulacje! Chociaż wcale nie tak łatwo dać komuś szlaban, gdy jest się zwykłym prefektem - powiedział z uśmiechem, przyglądając się błyszczącej odznace. - To domena naczelnych, a mi... to znaczy teraz już nam pozostaje tylko smętne patrolowanie korytarzy i udawanie, że mamy jakąś większą władzę - przekrzywił głowę i lekko nadął usta, wypuszczając z nich po chwili powietrze. - Chociaż akurat łazienka prefektów to coś, dla czego warto się poświęcić.
Alice Hughes
Oczekujący
Alice Hughes

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Pon Lut 23, 2015 1:09 pm
Alice nadal dużymi oczami przyglądała się odznace. Przypięła ją do szaty, zerknęła, zdjęła i schowała do kieszeni tylko po to by zaraz z powrotem umieścić blaszkę na piersi.
Nie bądź tchórzem! Sama chciałaś! - Pomyślała a gdzieś z tył głowy coś zaświergoliło jej, że teraz przynajmniej ktoś zerknie w tym kierunku. Zerknęła na zdobiące gobelin trolle by nie zachichotać i opatuliła się ramionami.
- Urocza i irytująca. I dziękuję. A wracając do tego co mówiłeś... - Uniosła lekko brew mając świadomość, że Remus raczej nie przypuszczał, że w ogóle go usłyszała. - Może i nie jesteśmy tu bezpieczni tak jak kiedyś, ale...
Nie od razu wiedziała co powiedzieć. Minęła chłopaka i wdrapała się na znajdujący się nieopodal parapet. Teraz przynajmniej byli równi. Rozejrzała się. Choć z pozoru wszystko wyglądało tak samo jak wtedy gdy znalazła się tu po raz pierwszy, Hogwart w ostatnim czasie bardzo się zmienił. Tak samo z resztą jak ona i o ile w związku z własną osobą nie miała problemu z określeniem kierunku tej zmiany tak jeśli chodzi o szkołę... Westchnęła.
- Nadal sądzę, że jest to najbezpieczniejsze miejsce w jakim możemy się teraz znajdować. - Dokończyła wiedząc, że wcale nie jest to pocieszające.
- No i marzenia jednak czasem się spełniają... - Dodała chcąc rozluźnić nieco grobową atmosferę. - Ty nie będziesz musiał biegać jak wariat po zamku a ja mam dostęp do najlepszej łazienki.
Łazienka prefektów... Z tej strony nigdy jeszcze na to nie patrzyła. Wizja nie dobijania się do łazienki w dormitorium o każdej porze dnia i nocy była całkiem pocieszająca, nawet w obliczu wojny.
Mózg ci się zlasował kretynko...
Przynajmniej jestem szczęśliwą kretynką.

Stanowczo musiała bardziej panować nad własnym umysłem. Przekrzywiła lekko głowę wpatrując się w twarz Lupina.
- Obiecałam ci ciasto... - Powiedziała nieco przepraszającym tonem. Sama nie miała by nic przeciwko dalszym wędrówką po zamku, zwłaszcza, że jak sobie uświadomiła nie miała nawet z kim zbytnio podzielić się swoim szczęściem. Poza tym rozmowa okazała się całkiem dobrą odskocznią od wiecznego zakuwania. Kuchnia jednak znajdowała się tak daleko od nich jak to tylko możliwe i o ile Alice było tam po drodze to zmęczonemu Gryfonowi z całą pewnością nie. Nie chciała narażać go na konieczność ponownego przejścia całego zamku tylko po to by dotrzymał jej towarzystwa, nawet jeśli mogła odwdzięczyć się dyniowym plackiem. Ostatecznie - o ile oczywiście będą mieć szczęście - czekało ich jeszcze chyba choć kilka dni życia...
Remus J. Lupin
Oczekujący
Remus J. Lupin

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Pon Lut 23, 2015 10:57 pm
Przypatrywał się wesoło, gdy dziewczyna co chwila zmieniała położenie swojej odznaki. Doskonale wiedział, ja musiała się w tej chwili czuć, bo sam przeżywał to samo. Oczywiście nie obyło się od docinków ze strony kolegów, którzy złośliwie mu wmawiali, że teraz zacznie zadzierać nosa albo przestanie z nimi robić głupie kawały. I choć faktycznie trochę spoważniał, to jednak nie na tyle, by ta zmiana była jakoś wyraźnie dostrzegalna. Dumbledore musiał być zapewne zawiedziony faktem, że jego wspaniały plan utemperowania Huncwotów okazał się nietrafiony. A może jednak?
Stuknął w swoją blaszkę, gładząc ją pieszczotliwie palcami. Nie żartował, gdy mówił o łazience prefektów. To było jedno z najbardziej odludnych miejsc w zamku, do którego dostęp miało zaledwie kilka osób i gdzie można było pobyć w odosobnieniu dłuższą chwilę. A ten basen... gdyby Remus znał wcześniej wspaniałość tego wielkiego pomieszczenia, z pewnością sam kandydowałby na stanowisko prefekta.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, z jaką przyjemnością zrzucę na ciebie obowiązek patrolowania korytarzy. Jeśli jednak mogę dać ci małą radę, to nie szalej póki co ze szlabanami i karami - ponownie zabębnił palcami w blaszkę. - Musisz dać ludziom czas, by się przyzwyczaili do twojej nowej roli... i nabrali więcej szacunku. Podejrzewam, że twoi znajomi z Hufflepuffu będą mieć z tym najwięcej problemów. No wiesz, będą chcieli jakieś przywileje i tego typu rzeczy - wzruszył ramionami. Chyba każdy prefekt przechodził dokładnie to samo: musiał tłumaczyć swoim przyjaciołom, że fakt, iż piastuje ważną funkcje, nie oznacza, że będzie przymykał oczy na ich idiotyczne wygłupy. Z drugiej strony nie powinien iść też w przeciwnym kierunku i okazywać się zbyt srogi, by udowodnić, że nie faworyzuje swoich znajomych. Oj tak, bycie prefektem i to w dodatku prefektem ze wszech miar obiektywnym, to naprawdę niełatwe zadanie. A nawet w pewnym sensie niemożliwe, bo w grę wchodzą często bardzo silne uczucia takie jak przyjaźń czy przywiązanie.
Spojrzał na zegarek. Godzina nie zachęcała do dalszych wypraw po zamku, mimo że Remus był koszmarnie głodny. I tak, z wielką chęcią wszamałby nie tylko ciasto, ale i kawałek porządnego mięsa, jak na prawdziwego wilkołaka przystało, ale miał w pamięci swoje ostatnie nocne obżarstwo. Za nic w świecie nie chciał tego powtarzać, szczególnie że przez kolejne dni chodził po zamku cały ociężały i przejedzony.
- Myślę, że możemy się umówić innym razem na małą wizytę w kuchni - powiedział. - I to by była dobra okazja do tego, by opowiedzieć ci o zadaniach prefekta. Albo dać kilka wskazówek, jak radzić sobie z durnymi Ślizgonami.
Alice Hughes
Oczekujący
Alice Hughes

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Wto Lut 24, 2015 5:51 pm
Kary... Szlabany... Wstyd jej było przyznać się do tego przed sama sobą, ale na prawdę nie wyobrażała sobie siebie samej w takiej sytuacji. Pomóc zagubionemu pierwszoroczniakowi... Obrona słabszych... Dlaczego wcześniej nie dostrzegła, że gdzieś za słabszym zawsze krył się ten silniejszy? Być może nawet od niej samej?
Niezła próba... - Pomyślała ciesząc się gdzieś w środku z nowego wyzwania.
- Tak... Puchoni faktycznie mogą być tu małą przeszkodą... - Powiedziała widząc w myślach przerośniętą glizdę którą tak ukochał sobie Colette. Kawałek blaszki na piersi raczej nie sprawi, że nagle wyzbędzie się strachu na widok tego małego gada.
- Tylko nie myśl sobie, że teraz będę sama wszędzie biegała! - Zaśmiała się. W głębi ducha cieszyła się jednak, że będzie mogła nieco go odciążyć. Wydawał się zwyczajnie miły. A ktoś taki nie zasługiwał na to by tak nieznośnie się przemęczać.
- Trzymam w takim razie za słowo. Nie pozwolimy chyba, żeby Gadzinki przejęły kontrolę nad zamkiem.
Uśmiechnęła się i zeskoczyła z parapetu.
- I nie lubię być gołosłowna. A skoro z ciasta nici... - Sięgnęła do torby i wyciągnęła Kociołkowego Pieguska - Masz tu małe zastępstwo. I nie sugeruj się faktem, że karmię tym sowę. Naprawdę są niezłe.
Mrugnęła do Remusa i odwróciła się na pięcie. Wracała do dormitorium zastanawiając się jak będzie wyglądał następny dzień i ciesząc z nawiązania nowej znajomości.



z/t x2
Maggie Sulivan
Duch
Maggie Sulivan

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Sob Gru 05, 2015 5:05 pm
Wkurzona, zła i zdezorientowana przyleciała pod jej ulubiony gobelin, przy którym siedziała częściej niż przy Wielkiej Sali. Oddała notatki Binnsowi, a raczej podrzuciła je na stos innych pergaminów i książek, a teraz wgapiała się w postać Bzika. Wzrokiem namierzyła pustą ławkę obok gobelinu i zawisła nad nią w pozycji siedzącej. Oparła łokcie na kolanach, a podbródek o pięści. Właściwie... Sama nie wiedziała co zaszło między nią, a Irytkiem. I czemu tak dziwnie zareagowała? Na całe szczęście poltergeist miał więcej rozumu w głowie i znikł w samą porę, zanim chciała wyjawić mu jej największy sekret, do którego... Sama nie chciała się przed sobą przyznać. Marudząc coś pod nosem na temat Irytka w końcu "wstała" i z rękami zaplątanymi na klatce piersiowej i oburzoną miną, zaczęła przelatywać od ściany do ściany.
Irytek
Poltergeist
Irytek

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Sob Gru 05, 2015 5:25 pm
Zmotywował się! Niekoniecznie wysłuchiwaniem słabych porad Darkównej, ale co tam, tajemnica sama się przed nim nie odkryje!
...niestety...
Szukał tej zmiennej zjawy, raz ponurej, raz smętnej, a innym razem cwanej i wyśmiewczej. Nie było jej tam, gdzie ją zostawił (a szkoda). Nie stała jak słup soli przy wejściu do Wielkiej Sali (szok!). No, nic. Pozostało mu przeszukać cały zamek, zastanawiając się co zrobi, gdy ją zobaczy. Dalej miał równie zerowe pomysły jak ją nakłonić do zwierzeń co wcześniej, ale tym razem nie zamierzał odpuścić. I kiedy tak przemykał korytarzami szybko niczym wiatr, niewidziany i bezcielesny, mijając uczniów i nawet Filcha bez zaczepiania ich(!), wpadł z impetem na tę konkretną martwą uczennicę, której szukał. Tym razem on na nią, jakby chciał wyrównać rachunki, lecz w tych okolicznościach znokautowałby ją, gdyby jeszcze żyła. Nawet niewidoczny, Irytek dalej oddziaływał na duchy, a ponieważ się spieszył, idąca akurat w jego stronę i niczego nie podejrzewająca Megg okazała się przeszkodą nie do wyminięcia. To mogłoby być romantyczne; facet rzuca się na kobietę, padają sobie w ramiona i lądują do połowy zanurzeni w podłodze. On się ujawnia, ona ma focha. Miłość od pierwszego wejrzenia. Ale nie... to był Irytek.
Zerknął na nią z rozbawieniem połączonym z irytacją i rzucił pierwszym tekstem, który pasował mu do sytuacji.
- Ale ty na mnie dzisiaj lecisz. - wyszczerzył się szeroko.
Sponsored content

Gobelin - Page 5 Empty Re: Gobelin

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach