- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Sob Gru 05, 2015 7:30 pm
Więc wróciła smętna, ponura i nudna Maggie Sulivan, która nie robiła nic innego oprócz użalania się nad własnym losem. Może właśnie taka była? Może na siłę próbowała się zmienić w humorystyczną duszyczkę... Dla Irytka? Pamiętała przecież czasy w których jeszcze rozrabiała. Nie wiedziała co się z nią stało po śmierci. Dlaczego już nie była tą samą uczennicą, co...
Nie dokończyła swych rozmyślań i nagle znowu coś na nią wpadło. Tym razem nie była to jej wina. Przelatywała przecież jedynie od ściany do ściany, intensywnie rozmyślając.
Równowaga nigdy nie była jej najlepszą stroną. Nic więc dziwnego, że w momencie, kiedy poltergeist na nią wpadł, przewróciła się i przeleciała przez podłogę do pustej klasy. Przez chwilę miała ochotę uciec, żeby tylko nie stanąć oko w oko z Irytkiem. Ostatecznie jednak wróciła przed gobelin racząc rudzielca tylko jednym spojrzeniem.
- Zawsze.
Odparła żarliwie z wyraźną kpiną w głosie.
Nie dokończyła swych rozmyślań i nagle znowu coś na nią wpadło. Tym razem nie była to jej wina. Przelatywała przecież jedynie od ściany do ściany, intensywnie rozmyślając.
Równowaga nigdy nie była jej najlepszą stroną. Nic więc dziwnego, że w momencie, kiedy poltergeist na nią wpadł, przewróciła się i przeleciała przez podłogę do pustej klasy. Przez chwilę miała ochotę uciec, żeby tylko nie stanąć oko w oko z Irytkiem. Ostatecznie jednak wróciła przed gobelin racząc rudzielca tylko jednym spojrzeniem.
- Zawsze.
Odparła żarliwie z wyraźną kpiną w głosie.
- Irytek
Re: Gobelin
Sob Gru 05, 2015 7:41 pm
Irytek nie wiedział, że Megg chowała do niego urazę, ale nawet, gdyby był tego świadom, nie zrobiłoby mu to zupełnie żadnej różnicy. Zawsze polegał na odczuwaniu energii żywych istot, gdy chodziło o rozpoznawanie emocji i dlatego uczniowie nie mieli jak przed nim ukryć swego strachu, zażenowania czy złości. Z duchami było trudniej, zwłaszcza w przypadku takich niejednoznacznych przypadków jak Sulivan. Poltergeist mógł co najwyżej zgadywać jaki obecnie miała humor, a ponieważ była kobietą i to diabelnie zmienną, był niczym ślepy w lochach pełnych zapadni, jadowitych węży i latających ostrzy. Miał przesrane.
- A co, może nie? - uznał to za żart. Kontynuację jego słabego tekstu, chociaż dziwnie brzmiącą i mało odkrywczą. Nawet nie zabawną... Czy ona znowu chciała się z nim droczyć? Podleciał do dziewczyny i splótł ręce na plecach.
- Co tak znowu smęcisz? Binns cię ochrzanił za kradzież notatek? - zagadał obojętnie, nie spuszczając z niej palącego spojrzenia. Było jasne, że odpowiedź na zadane pytania w ogóle go nie interesowała. Przybył tu w jednej tylko sprawie, ale do niej przejdzie dopiero za chwilę. W ten czy w inny sposób...
- A co, może nie? - uznał to za żart. Kontynuację jego słabego tekstu, chociaż dziwnie brzmiącą i mało odkrywczą. Nawet nie zabawną... Czy ona znowu chciała się z nim droczyć? Podleciał do dziewczyny i splótł ręce na plecach.
- Co tak znowu smęcisz? Binns cię ochrzanił za kradzież notatek? - zagadał obojętnie, nie spuszczając z niej palącego spojrzenia. Było jasne, że odpowiedź na zadane pytania w ogóle go nie interesowała. Przybył tu w jednej tylko sprawie, ale do niej przejdzie dopiero za chwilę. W ten czy w inny sposób...
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Sob Gru 05, 2015 7:56 pm
Poltergeist nie potrafił wyczuć uczuć i emocji duszyczki, dlatego też Maggie nie była na straconej pozycji. Byli jak równy z równy, z tym, że młodzieniec potrafił się zmaterializować, więc nie miała 100% szans w potyczce.
- Może.
Wzruszyła od niechcenia ramionami i widząc, że Irytek się do niej zbliża, odwróciła się do niego plecami z dłońmi nadal splątanymi na klatce piersiowej. Nie miała zamiaru na niego patrzeć. Przez tyle lat praktycznie ją ignorował i nie zauważał, więc nie stanie się nic złego jeżeli potrwa to jeszcze jakiś czas. Role się odwróciły.
- Może taka właśnie jestem? Zawsze smętna Maggie Sulivan? A co mi może zrobić Binns? Ten zgarbiony staruszek nawet nie umie porządnie krzyknąć. Dobrze, że już nie żyje, bo kiedyś mógłby wypluć swoje płuca łapiąc gwałtowniejszy oddech.
Ponownie wzruszyła ramionami, wlepiając spojrzenie w gobelin.
- Nie martw się Irytku. Wiem po co tu jesteś. Nie staraj się. I tak nic ci nie powiem.
- Może.
Wzruszyła od niechcenia ramionami i widząc, że Irytek się do niej zbliża, odwróciła się do niego plecami z dłońmi nadal splątanymi na klatce piersiowej. Nie miała zamiaru na niego patrzeć. Przez tyle lat praktycznie ją ignorował i nie zauważał, więc nie stanie się nic złego jeżeli potrwa to jeszcze jakiś czas. Role się odwróciły.
- Może taka właśnie jestem? Zawsze smętna Maggie Sulivan? A co mi może zrobić Binns? Ten zgarbiony staruszek nawet nie umie porządnie krzyknąć. Dobrze, że już nie żyje, bo kiedyś mógłby wypluć swoje płuca łapiąc gwałtowniejszy oddech.
Ponownie wzruszyła ramionami, wlepiając spojrzenie w gobelin.
- Nie martw się Irytku. Wiem po co tu jesteś. Nie staraj się. I tak nic ci nie powiem.
- Irytek
Re: Gobelin
Sob Gru 05, 2015 8:25 pm
"O co jej chodzi...?" Przekrzywił głowę, tracąc rezon. Zawsze była nudna i ledwo dawało się ją zauważyć. Nie było nawet co ją motywować do zabawy, bo i tak to do niej nie trafiało, a teraz? Z dnia na dzień zmieniła się nie do poznania i Irytek nie miał pojęcia co ma o tym myśleć.
Okrążył ją i stanął z nią znów twarzą w twarz.
- Co cię dziś ugryzło? - spytał przyglądając się jej z zaciekawieniem. Nie było to pytanie z dobroci serca, nie kończyło się na propozycji pomocy. Jak dla rudzielca, taka zmiana była nawet pożądana; wreszcie coś ciekawego zadziała się w tym klubie martwych narzekadeł! Chciał tylko wiedzieć co.
Uśmiechnął się szelmowsko i uniósł palcem wskazującym jej podbródek na tyle wysoko by patrzyła mu prosto w oczy. Wzbudziła jego zainteresowanie, a im bardziej się opierała i pozostawała tajemnicza, tym bardziej od chciał ją poznać, zrozumieć. Rozgryźć. Każde jej odepchnięcie go, tylko bardziej go do niej przyciągało. Była dla niego zagadką, odmianą w tej znanej mu codzienności. I miała przed nim tę swoją tajemnicę, która była niczym wisienka na torcie na który spoglądał z coraz większym... pożądaniem? Jeszcze by ktoś pomyślał, że taki wybryk natury posiada uczucia! Sam to negował, zwalał wszystko na wpływ otaczającego go życia. Teraz jednak byli sami na korytarzu i nie mógł się wyłgać. W tej chwili był stuprocentowo sobą.
Okrążył ją i stanął z nią znów twarzą w twarz.
- Co cię dziś ugryzło? - spytał przyglądając się jej z zaciekawieniem. Nie było to pytanie z dobroci serca, nie kończyło się na propozycji pomocy. Jak dla rudzielca, taka zmiana była nawet pożądana; wreszcie coś ciekawego zadziała się w tym klubie martwych narzekadeł! Chciał tylko wiedzieć co.
Uśmiechnął się szelmowsko i uniósł palcem wskazującym jej podbródek na tyle wysoko by patrzyła mu prosto w oczy. Wzbudziła jego zainteresowanie, a im bardziej się opierała i pozostawała tajemnicza, tym bardziej od chciał ją poznać, zrozumieć. Rozgryźć. Każde jej odepchnięcie go, tylko bardziej go do niej przyciągało. Była dla niego zagadką, odmianą w tej znanej mu codzienności. I miała przed nim tę swoją tajemnicę, która była niczym wisienka na torcie na który spoglądał z coraz większym... pożądaniem? Jeszcze by ktoś pomyślał, że taki wybryk natury posiada uczucia! Sam to negował, zwalał wszystko na wpływ otaczającego go życia. Teraz jednak byli sami na korytarzu i nie mógł się wyłgać. W tej chwili był stuprocentowo sobą.
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Sob Gru 05, 2015 8:38 pm
Nie spodobał jej się ton w jakim wypowiedział do niej słowa. Już na pewno nie podobał jej się wzrok, którym została zmierzona przez poltergeista. Zbyt zaciekawiony. Zbyt badawczy. Źle się z tym czuła.
- Nie. Jestem. Obiektem. Badań.
Warknęła przez zaciśnięte zęby, trącając po każdym słowie, wskazującym palcem, pierś Irytka. Gdy podniósł jej podbródek wlepiła w niego gniewne spojrzenie.
- Żałuję, że tu zostałam.
Dodała po krótkiej chwili, ale jej spojrzenie znacznie złagodniało. Już nie wpatrywała się w twarz rudzielca z taką determinacją jak kilka minut temu. I znów stał tak blisko niej. Za blisko. Odsunęła się od niego na kilka kroków, aby dać sobie więcej przestrzeni. Szybko uciekła wzrokiem od jego twarzy, marszcząc lekko czoło. Gdyby dalej żyła, pewnie teraz rozbolałaby ją głowa. Tak naprawdę nie chciała odchodzić z Hogwartu. Wiedziała, że jeżeli miałaby wybrać jeszcze raz wybrałaby takie samo (nie)życie.
- Nie. Jestem. Obiektem. Badań.
Warknęła przez zaciśnięte zęby, trącając po każdym słowie, wskazującym palcem, pierś Irytka. Gdy podniósł jej podbródek wlepiła w niego gniewne spojrzenie.
- Żałuję, że tu zostałam.
Dodała po krótkiej chwili, ale jej spojrzenie znacznie złagodniało. Już nie wpatrywała się w twarz rudzielca z taką determinacją jak kilka minut temu. I znów stał tak blisko niej. Za blisko. Odsunęła się od niego na kilka kroków, aby dać sobie więcej przestrzeni. Szybko uciekła wzrokiem od jego twarzy, marszcząc lekko czoło. Gdyby dalej żyła, pewnie teraz rozbolałaby ją głowa. Tak naprawdę nie chciała odchodzić z Hogwartu. Wiedziała, że jeżeli miałaby wybrać jeszcze raz wybrałaby takie samo (nie)życie.
- Irytek
Re: Gobelin
Sob Gru 05, 2015 8:56 pm
Chyba była o coś zła... Chyba, bo pewności mieć nie mógł. Tylko o co? Czy on ostatnio coś jej zrobił? Może był zbyt namolny przy pomniku, ale przecież dał popalić tym portretom tak, aby nawet nie śmiały wspominać innym o swoich chorych wymysłach na temat jego i Megg! Zaś potem dał jej spokój, tak jak tego chciała. Zresztą, robił gorsze rzeczy i jakoś to znosiła, więc czemu teraz było inaczej?
- Skoro tak, to po co zostawałaś? - mruknął tracąc cierpliwość. Dezorientowała go jej postawa, te słowa, które brzmiały boleśnie, ale przecież nie mogły dla niego nic znaczyć.
Znowu uciekała. Bez zastanowienia za nią podążył, nie dając jej ani chwili spokoju, ani krztyny przestrzeni osobistej.
- I czemu ciągle się odsuwasz? - spytał w końcu, z kwaśnym uśmiechem dodając.
- Aż tak się mnie brzydzisz? - już zadał jej podobne pytanie, jednak wtedy była w lepszej formie. Skoro potrafiła bez ostrzeżenia zmienić swój charakter i podejście, to i zdanie również. Złapał ją za ramię i przysunął do siebie, po czym objął obiema rękoma. Był ciekaw czy zachowa się tak samo jak ostatnio, czy i to zdążyło już ulec zmianie. Zacznie mu się wyrywać, czy go zaskoczy? Trzymał ją mocno, tak na wszelki wypadek.
- Skoro tak, to po co zostawałaś? - mruknął tracąc cierpliwość. Dezorientowała go jej postawa, te słowa, które brzmiały boleśnie, ale przecież nie mogły dla niego nic znaczyć.
Znowu uciekała. Bez zastanowienia za nią podążył, nie dając jej ani chwili spokoju, ani krztyny przestrzeni osobistej.
- I czemu ciągle się odsuwasz? - spytał w końcu, z kwaśnym uśmiechem dodając.
- Aż tak się mnie brzydzisz? - już zadał jej podobne pytanie, jednak wtedy była w lepszej formie. Skoro potrafiła bez ostrzeżenia zmienić swój charakter i podejście, to i zdanie również. Złapał ją za ramię i przysunął do siebie, po czym objął obiema rękoma. Był ciekaw czy zachowa się tak samo jak ostatnio, czy i to zdążyło już ulec zmianie. Zacznie mu się wyrywać, czy go zaskoczy? Trzymał ją mocno, tak na wszelki wypadek.
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Sob Gru 05, 2015 9:35 pm
Irytek był uparty, fakt. Nigdy jednak nie oskarżyłaby go o namolność. Owszem, często dawał innym nieźle popalić, jednak jej nigdy to nie przeszkadzało. Większość osób i duchów chciała się go pozbyć.
- Tajemnica, Irytku. Nie powiem.
Pokręciła przecząco głową, jakby samemu chciała wybić sobie z głowy słowa, które cisnęły się jej na język. Nie mogła i nie chciała powiedzieć poltergeistowi o swojej tajemnicy do której sama nie mogła się przekonać.
Wzdrygnęła się lekko, gdy znów się do niej zbliżył.
- Dobrze wiesz, że nie.
Powiedziała szybko, kręcąc głową, żeby spotęgować poważny ton jej głosu. Nie zareagowała na objęcie. Nie ruszyła się nawet o milimetr, bo wiedziała jak Irytek zareagował ostatnim razem na jej uścisk. Skoro sam chciał obok niej być, wolała tego nie psuć jakimś głupim zachowaniem.
- Tajemnica, Irytku. Nie powiem.
Pokręciła przecząco głową, jakby samemu chciała wybić sobie z głowy słowa, które cisnęły się jej na język. Nie mogła i nie chciała powiedzieć poltergeistowi o swojej tajemnicy do której sama nie mogła się przekonać.
Wzdrygnęła się lekko, gdy znów się do niej zbliżył.
- Dobrze wiesz, że nie.
Powiedziała szybko, kręcąc głową, żeby spotęgować poważny ton jej głosu. Nie zareagowała na objęcie. Nie ruszyła się nawet o milimetr, bo wiedziała jak Irytek zareagował ostatnim razem na jej uścisk. Skoro sam chciał obok niej być, wolała tego nie psuć jakimś głupim zachowaniem.
- Irytek
Re: Gobelin
Sob Gru 05, 2015 10:09 pm
Co za uparciucha! Były jednak postępy, o ile można to w ten sposób nazwać, gdyż nie wyrywała mu się już z objęć, tylko trwała w bezruchu, co było mu całkiem na rękę. Widząc, że duszyczka nie ma zamiaru mu uciekać, zostawił na jej talii już tylko jedną dłoń, drugą przeczesując jej długie włosy. Próbował zapleść jej warkoczyk, ale nie było to takie łatwe bez obu rąk do dyspozycji i w efekcie jedynie trochę pogmatwał parę ciemnobrązowych kosmyków.
- Dobrze wiem, że co? - udawał greka, czy faktycznie nie zrozumiał? A może chciał by powiedziała mu to jeszcze raz? Za każdym razem, gdy jej wzrok wędrował na boki czy w dół, dotykał lekko jej policzka i nakierowywał twarz zjawy na swoją. Przynajmniej tutaj mieli trochę prywatności, z dala od malowanych oczu, za widownię mając co najwyżej czarodzieja, który był jednak zbyt zajęty uczeniem trolli baletu, aby zwracać na nich uwagi. Te zaś, ubrane w różowe sukienki, pochłonięte były myleniem kroków i deptaniem sobie po palcach.
- Czemu tak bardzo nie chcesz mi powiedzieć? - mruknął nie spuszczając z niej wzroku. - Cokolwiek by to nie było, przecież i tak niczego nie zmieni. - uśmiechnął się zawadiacko. - Jeszcze trochę i zacznę myśleć, że wcale nie masz sekretu, tylko po prostu chcesz spędzać ze mną czas...
- Dobrze wiem, że co? - udawał greka, czy faktycznie nie zrozumiał? A może chciał by powiedziała mu to jeszcze raz? Za każdym razem, gdy jej wzrok wędrował na boki czy w dół, dotykał lekko jej policzka i nakierowywał twarz zjawy na swoją. Przynajmniej tutaj mieli trochę prywatności, z dala od malowanych oczu, za widownię mając co najwyżej czarodzieja, który był jednak zbyt zajęty uczeniem trolli baletu, aby zwracać na nich uwagi. Te zaś, ubrane w różowe sukienki, pochłonięte były myleniem kroków i deptaniem sobie po palcach.
- Czemu tak bardzo nie chcesz mi powiedzieć? - mruknął nie spuszczając z niej wzroku. - Cokolwiek by to nie było, przecież i tak niczego nie zmieni. - uśmiechnął się zawadiacko. - Jeszcze trochę i zacznę myśleć, że wcale nie masz sekretu, tylko po prostu chcesz spędzać ze mną czas...
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Sob Gru 05, 2015 10:19 pm
Nieświadomie odetchnęła, kiedy na jej talii pozostała tylko jedna ręka. W końcu gdyby chciała mogłaby się uwolnić. Problem polegał jedynie na tym, że nie chciała się odsuwać. Zmrużyła lekko oczy, gdy Irytek zaczął plątać jej włosy.
- Hej! Co robisz?
Z cichym chichotem pacnęła go ręką w dłoń, rozplątując kołtun stworzony przez Irytka. Odrzuciła włosy na plecy, poza zasięg palców poltergeista.
- Dobrze wiem, że wiesz o co mi chodzi.
Mruknęła zadziornie. Nie miała zamiaru dać mu satysfakcji z jej uległości. To, że powoli odzyskiwała humor nie oznaczało, że powinna o wszystkim paplać na prawo i lewo.
- A nawet jeśli to co? Przynajmniej działa, prawda?
Wyszczerzyła się w uśmiechu.
- Hej! Co robisz?
Z cichym chichotem pacnęła go ręką w dłoń, rozplątując kołtun stworzony przez Irytka. Odrzuciła włosy na plecy, poza zasięg palców poltergeista.
- Dobrze wiem, że wiesz o co mi chodzi.
Mruknęła zadziornie. Nie miała zamiaru dać mu satysfakcji z jej uległości. To, że powoli odzyskiwała humor nie oznaczało, że powinna o wszystkim paplać na prawo i lewo.
- A nawet jeśli to co? Przynajmniej działa, prawda?
Wyszczerzyła się w uśmiechu.
- Irytek
Re: Gobelin
Sob Gru 05, 2015 10:57 pm
Wystawił język, kiedy martwe babsko nie doceniło jego starań w ulepszeniu jej fryzury. Kaylin by to nie przeszkadzało... No, ale to nie była Kaylin. Krukonka w ogóle nie miała ostatnio czasu. Jak wszyscy na których mu...
- Nie mam pojęcia! - zarzekał się, choć sklerozy nie miał i musiał pamiętać ich ostatnią rozmowę. Mimo to dalej przekonywał szatynkę o konieczności wyjaśnienia przez nią tej sytuacji. Mało tego, w pewnej chwili wypalił, że ona pewnie sama nie wie o co jej chodzi, bo inaczej potrafiłaby mu odpowiedzieć. - To takie typowe dla ludzi... Zwłaszcza kobiet. - mędrkował, nie zauważając nawet zmiany nastawienia dziewczęcia. Dopiero jej uśmiech i śmiałe słowa zaskoczyły go na tyle, że spojrzał na nią z głupią miną, skołowany taką odpowiedzią. Dopiero po chwili uśmiechnął się ponownie, najwidoczniej uznawszy jej słowa za kolejny żart. Chciała z nim tak pogrywać? Dobrze, nie ma sprawy. Dzieciaki mówiły na to chyba flirt, co nie? Takie paplanie o niczym, słodkie słówka, które i tak do niczego nie prowadziły i nic nie gwarantowały. Owijanie w bawełnę, odpowiadanie pytaniem na pytanie. Może w ten sposób zachęci ją do wyznań?
- Ano, działa. - zaczął zadziornie. Przysunął ją jeszcze bliżej siebie, przyjrzał jej wielkim, jasnym oczom i przez chwilę naszła go ochota, aby... "Nie, to bezsensu! One zawsze po tym uciekają, a wtedy nie powie mi tego co chcę." Przypomniał sobie kilka ostatnich spotkań z Wittermore i porzucił tak ryzykowne pomysły. Chociaż mogła śmiesznie zareagować... Nie, nie teraz. Zresztą, to były żarty, które stosował tylko na jednej osobie. Nie czuł potrzeby powiększania grona odbiorców tego specjalnego traktowania o kolejną osobę. Przynajmniej nie teraz.
Puścił ją w końcu i odsunął się. Oparł o gobelin i przeciągnął niczym kot.
- Skoro nie masz żadnej tajemnicy, to nie będę cię już męczyć. - stwierdził luźno i przymknął oczy. Czy to możliwe, żeby Megg aż tak się nudziło, aby wymyślała takie podchody? I czemu tak chętnie uwierzył w tę wersję, skoro jeszcze przed chwilą był gotów dręczyć ją do skutku? Chyba za dużo myślał. Zdarzało mu się to, gdy jego uwagi nie odwracały raz po raz przebiegające przez korytarz nastolatki, czy goniący je woźny ze swoim kotem. W jednej chwili szykował się na słowną potyczkę, a w drugiej jedno wspomnienie zniechęciło go do dalszych starań. A może tylko zmienił taktykę? Odwrócona psychologia, czy coś w tym stylu... Tak czy inaczej, stał tak pogrążony w zamyśle, znowu nie zaprzątając sobie nią głowy, w której miał parę innych pań i coś w rodzaju mieszanych... uczuć? Ha, raczej doznań. Opinii? Ciężko było mu samego siebie pojąć, skoro nie miał prawa przeżywać(?) tego co ostatnio go dręczyło. I nawet nie miał komu powiedzieć, bo co to kogokolwiek interesowało?
- Nie mam pojęcia! - zarzekał się, choć sklerozy nie miał i musiał pamiętać ich ostatnią rozmowę. Mimo to dalej przekonywał szatynkę o konieczności wyjaśnienia przez nią tej sytuacji. Mało tego, w pewnej chwili wypalił, że ona pewnie sama nie wie o co jej chodzi, bo inaczej potrafiłaby mu odpowiedzieć. - To takie typowe dla ludzi... Zwłaszcza kobiet. - mędrkował, nie zauważając nawet zmiany nastawienia dziewczęcia. Dopiero jej uśmiech i śmiałe słowa zaskoczyły go na tyle, że spojrzał na nią z głupią miną, skołowany taką odpowiedzią. Dopiero po chwili uśmiechnął się ponownie, najwidoczniej uznawszy jej słowa za kolejny żart. Chciała z nim tak pogrywać? Dobrze, nie ma sprawy. Dzieciaki mówiły na to chyba flirt, co nie? Takie paplanie o niczym, słodkie słówka, które i tak do niczego nie prowadziły i nic nie gwarantowały. Owijanie w bawełnę, odpowiadanie pytaniem na pytanie. Może w ten sposób zachęci ją do wyznań?
- Ano, działa. - zaczął zadziornie. Przysunął ją jeszcze bliżej siebie, przyjrzał jej wielkim, jasnym oczom i przez chwilę naszła go ochota, aby... "Nie, to bezsensu! One zawsze po tym uciekają, a wtedy nie powie mi tego co chcę." Przypomniał sobie kilka ostatnich spotkań z Wittermore i porzucił tak ryzykowne pomysły. Chociaż mogła śmiesznie zareagować... Nie, nie teraz. Zresztą, to były żarty, które stosował tylko na jednej osobie. Nie czuł potrzeby powiększania grona odbiorców tego specjalnego traktowania o kolejną osobę. Przynajmniej nie teraz.
Puścił ją w końcu i odsunął się. Oparł o gobelin i przeciągnął niczym kot.
- Skoro nie masz żadnej tajemnicy, to nie będę cię już męczyć. - stwierdził luźno i przymknął oczy. Czy to możliwe, żeby Megg aż tak się nudziło, aby wymyślała takie podchody? I czemu tak chętnie uwierzył w tę wersję, skoro jeszcze przed chwilą był gotów dręczyć ją do skutku? Chyba za dużo myślał. Zdarzało mu się to, gdy jego uwagi nie odwracały raz po raz przebiegające przez korytarz nastolatki, czy goniący je woźny ze swoim kotem. W jednej chwili szykował się na słowną potyczkę, a w drugiej jedno wspomnienie zniechęciło go do dalszych starań. A może tylko zmienił taktykę? Odwrócona psychologia, czy coś w tym stylu... Tak czy inaczej, stał tak pogrążony w zamyśle, znowu nie zaprzątając sobie nią głowy, w której miał parę innych pań i coś w rodzaju mieszanych... uczuć? Ha, raczej doznań. Opinii? Ciężko było mu samego siebie pojąć, skoro nie miał prawa przeżywać(?) tego co ostatnio go dręczyło. I nawet nie miał komu powiedzieć, bo co to kogokolwiek interesowało?
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 10:59 am
Maggie doceniała jego starania. Nie chciała jednak wyglądać jak stara miotła do quidditcha. Złapała, pomiędzy dwa palce, kosmyk jego rudych kłaków znajdujący się nad czołem i lekko je pociągła, jakby chciała mu coś wybić z głowy. Sama jednak niekoniecznie wiedziała co...
- Co jest takie typowe? Całe szczęście, że ja już nie jestem człowiekiem. Jestem duchem. Zapomniałeś?
Przewróciła oczami, wybuchając krótkim śmiechem.
Gdy rudzielec ponownie znalazł się tak blisko niej, nie odwróciła tym razem głowy, ani nie uciekała od niego wzrokiem. Uważnie zlustrowała jego twarz, kiedy znajdował się tylko kilka centymetrów od niej. Na znacznie dłużej zatrzymała się na przeszywających, czerwonych ślepiach poltergeista.
Wzruszyła lekko ramionami słysząc kolejne słowa Irytka. Puszczona, powróciła na wcześniej zajmowaną przez nią ławę i zawisła nad nią, opierając ręce na podbródku. Wlepiła jasne tęczówki w tańczące trolle, a następnie w zamyślonego Irytka, który opierał się o tkaninę. Korzystając w okazji, że młodzieniec zamknął oczy podeszła powoli do niego, starając ukryć się chichot, który cisnął się na jej usta, gdy widziała tak skupioną i zamyśloną postać rudzielca. Taki widok na pewno nie był często spotykany. Położyła dłonie na jego policzkach i uniosła je do góry, aby wykrzywić jego usta w uśmiechu.
- No, już. Przestałbyś się użalać i spróbował dobrej zabawy.
Zakpiła, doskonale naśladując jego zachowanie podczas ostatniego spotkania przed Wielką Salą. Pamiętała jak wtedy Irytek zarzucił jej brak humoru i powiedział jej, że chodź raz ma zaszaleć.
- Co jest takie typowe? Całe szczęście, że ja już nie jestem człowiekiem. Jestem duchem. Zapomniałeś?
Przewróciła oczami, wybuchając krótkim śmiechem.
Gdy rudzielec ponownie znalazł się tak blisko niej, nie odwróciła tym razem głowy, ani nie uciekała od niego wzrokiem. Uważnie zlustrowała jego twarz, kiedy znajdował się tylko kilka centymetrów od niej. Na znacznie dłużej zatrzymała się na przeszywających, czerwonych ślepiach poltergeista.
Wzruszyła lekko ramionami słysząc kolejne słowa Irytka. Puszczona, powróciła na wcześniej zajmowaną przez nią ławę i zawisła nad nią, opierając ręce na podbródku. Wlepiła jasne tęczówki w tańczące trolle, a następnie w zamyślonego Irytka, który opierał się o tkaninę. Korzystając w okazji, że młodzieniec zamknął oczy podeszła powoli do niego, starając ukryć się chichot, który cisnął się na jej usta, gdy widziała tak skupioną i zamyśloną postać rudzielca. Taki widok na pewno nie był często spotykany. Położyła dłonie na jego policzkach i uniosła je do góry, aby wykrzywić jego usta w uśmiechu.
- No, już. Przestałbyś się użalać i spróbował dobrej zabawy.
Zakpiła, doskonale naśladując jego zachowanie podczas ostatniego spotkania przed Wielką Salą. Pamiętała jak wtedy Irytek zarzucił jej brak humoru i powiedział jej, że chodź raz ma zaszaleć.
- Irytek
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 11:46 am
Pozwalała sobie na zbyt wiele, lecz nie zamierzał się tym przejmować. Przecież to go nie zabije, nie ma prawa nawet zdenerwować! Trochę mu nie pasowała sytuacja w której to ktoś żartował z niego czy wyciągał do niego łapska, jednak znosił to chociaż na ten moment. Krzywdy i tak mu nie wyrządzi.
- Byłaś człowiekiem i zostało ci ich jebanie logiki. - wyszczerzył się po użyciu tak ordynarnego stwierdzenia. Jakimś cudem nie nadużywał przekleństw, ale w tej sytuacji było ono wyjątkowo na miejscu. Ludzi po prostu nie dało się inaczej określić, zwłaszcza kobiet!
Kiedy już zrezygnował z męczenia jej, gdy uznał, iż nie warto się męczyć, skoro była to dla niej tylko gra i żadna tajemnica nie istniała, zaczął się zastanawiać nad tym jak spędzić resztę dnia. Pogrywanie z Megg było nawet ciekawe, lecz straciło swój urok wraz ze skreśleniem sekretnej nagrody. Niby mógł wrócić do dormitorium ślizgonów i dokończyć swoje dzieło dekoratorskie, ewentualnie spróbować swoich sił w upiększaniu pokoi wspólnych pozostałych domów. Albo sprawdzić czy Tragiczna Tsu wciąż wypatruje swojej sowy na wieży i tym razem trochę jej podokuczać, tak dla zasady. Zanim zdążył podjąć decyzję, poczuł jak jego twarz wykrzywia się wbrew jego woli. Otworzył oczy i znowu zobaczył Sulivan, tę niezdecydowaną i zmienną jak pogoda duszyczkę. Czy ona mu znowu zarzucała ponuractwo?
Złapał ją za nadgarstki i odsunął jej dłonie od siebie. Nie puszczając jej, nachylił się tak by stykali się nosami i uniósł brew.
- I kto to mówi... Czyżbyś wpadła na jakiś pomysł? Coś ciekawszego niż udawanie enigmatycznej?
- Byłaś człowiekiem i zostało ci ich jebanie logiki. - wyszczerzył się po użyciu tak ordynarnego stwierdzenia. Jakimś cudem nie nadużywał przekleństw, ale w tej sytuacji było ono wyjątkowo na miejscu. Ludzi po prostu nie dało się inaczej określić, zwłaszcza kobiet!
Kiedy już zrezygnował z męczenia jej, gdy uznał, iż nie warto się męczyć, skoro była to dla niej tylko gra i żadna tajemnica nie istniała, zaczął się zastanawiać nad tym jak spędzić resztę dnia. Pogrywanie z Megg było nawet ciekawe, lecz straciło swój urok wraz ze skreśleniem sekretnej nagrody. Niby mógł wrócić do dormitorium ślizgonów i dokończyć swoje dzieło dekoratorskie, ewentualnie spróbować swoich sił w upiększaniu pokoi wspólnych pozostałych domów. Albo sprawdzić czy Tragiczna Tsu wciąż wypatruje swojej sowy na wieży i tym razem trochę jej podokuczać, tak dla zasady. Zanim zdążył podjąć decyzję, poczuł jak jego twarz wykrzywia się wbrew jego woli. Otworzył oczy i znowu zobaczył Sulivan, tę niezdecydowaną i zmienną jak pogoda duszyczkę. Czy ona mu znowu zarzucała ponuractwo?
Złapał ją za nadgarstki i odsunął jej dłonie od siebie. Nie puszczając jej, nachylił się tak by stykali się nosami i uniósł brew.
- I kto to mówi... Czyżbyś wpadła na jakiś pomysł? Coś ciekawszego niż udawanie enigmatycznej?
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 12:41 pm
Skoro Irytek był równie odważny w dokuczaniu Magg, dlaczego ona nie mogła robić tego samego? Pozwalała sobie na wiele, bo taką miała ochotę.
Podobnie jak poltergeist. Nie słuchał opinii innych. Robił to co chciał nie zważając na protesty i chęci pozbycia się go z zamku. Mimo niechęci innych duchów, obrazów, nauczycieli, uczniów i oczywiście Filcha został w Hogwarcie i nie poddając się dążył do swojego celu - irytowania.
Sulivan miała zamiar dokuczać mu coraz częściej za pomocą swoich rąk. Zauważyła już niechęć wymalowaną na jego twarzy, gdy to Maggie inicjowała dotyk.
- Brzydzisz się mnie Irytku?
Zażartowała, prychając przy okazji. Odsunęła palce od rudych włosów i splotła je na swojej piersi.
- Może.
Wzruszyła ramionami, nie reagując w żadnym stopniu na przekleństwo.
Szarpnęła lekko dłońmi, gdy zostały schwytane przez Irytka i nieznacznie odsunęła głowę, aby nie stykać się z nim nosami.
- Ja niczego nie udaję!
Ofuknęła go, mrużąc lekko oczy.
- Wyobraź sobie Irytku, że na świecie istnieją tajemnice o których wcale nie musisz wiedzieć.
Podobnie jak poltergeist. Nie słuchał opinii innych. Robił to co chciał nie zważając na protesty i chęci pozbycia się go z zamku. Mimo niechęci innych duchów, obrazów, nauczycieli, uczniów i oczywiście Filcha został w Hogwarcie i nie poddając się dążył do swojego celu - irytowania.
Sulivan miała zamiar dokuczać mu coraz częściej za pomocą swoich rąk. Zauważyła już niechęć wymalowaną na jego twarzy, gdy to Maggie inicjowała dotyk.
- Brzydzisz się mnie Irytku?
Zażartowała, prychając przy okazji. Odsunęła palce od rudych włosów i splotła je na swojej piersi.
- Może.
Wzruszyła ramionami, nie reagując w żadnym stopniu na przekleństwo.
Szarpnęła lekko dłońmi, gdy zostały schwytane przez Irytka i nieznacznie odsunęła głowę, aby nie stykać się z nim nosami.
- Ja niczego nie udaję!
Ofuknęła go, mrużąc lekko oczy.
- Wyobraź sobie Irytku, że na świecie istnieją tajemnice o których wcale nie musisz wiedzieć.
- Irytek
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 12:59 pm
Zadała bardzo dobre pytanie. Czy to było obrzydzenie? Ta niechęć w inicjowanym przez drugą stronę kontakcie fizycznym? Z Megg to jeszcze nic, przy żywej osobie potrafił odskoczyć do innego pomieszczenia, a kiedy Mercedes wyciągała do niego ręce, prawie wyszedł przez ścianę z zamku, w ostatniej chwili powstrzymując się i wracając do środka!
- Coś ty! - zaśmiał się, bo przecież wstręt przed kimś tak do niego podobnym materialnie był zupełnie niewyobrażalny. "Nie jestem do tego przyzwyczajony. Źle mi się to kojarzy. Przypomina kogoś kogo chcę i nie chcę pamiętać. To skomplikowane..." Nie rozwijał tematu. Ona miała swoje tajemnice, ale on również. Nie chciała mu zdradzić swoich, także i on nie widział powodu do zwierzeń. Tak było łatwiej. Prościej nie myśleć o tym, obrócić wszystko w żart, albo zignorować. Nie tłumaczyć się, nie przynudzać. To ulubione zajęcie żywych, a on nie żył nigdy i nie czuł takiej potrzeby. Nie czuł nic.
- Wyobrażam to sobie. - przewrócił oczami. Za kogo ona go miała? Jakiegoś debila? Oczywiście, że na świecie było pełno niewiadomych, jedna właśnie stała przed nią i robiła głupią, naburmuszoną minę, a jej pstrokate, marchewkowe włosy zdawały się nie znać pojęcia grawitacji. Jednak co lepszego miał do roboty, jeśli nie odkrywać te tajemnice? Poznawać nieznane, dowiadywać się coraz to nowych rzeczy i eksperymentować? Nic go to nie kosztowało, a przynajmniej pomagało zabić jakoś czas. Kiedy jest się całe życie więźniem jednego miejsca, mimo iż magicznego, to jednak poznanego już od każdej możliwej strony, to każda nowość jest na wagę złota. I wszystko co nie pozwala się nią zachwycić musi się liczyć z irytacją i niezadowoleniem.
Nie kontynuował rozmowy z nią. Puścił jej ręce i odwrócił się w stronę malowanej szmaty wiszącej na ścianie. Szkoda, że nie było w tej szkole prawdziwych trolli. Może choć przez chwilę nie byłoby tu tak cholernie nudno.
- Coś ty! - zaśmiał się, bo przecież wstręt przed kimś tak do niego podobnym materialnie był zupełnie niewyobrażalny. "Nie jestem do tego przyzwyczajony. Źle mi się to kojarzy. Przypomina kogoś kogo chcę i nie chcę pamiętać. To skomplikowane..." Nie rozwijał tematu. Ona miała swoje tajemnice, ale on również. Nie chciała mu zdradzić swoich, także i on nie widział powodu do zwierzeń. Tak było łatwiej. Prościej nie myśleć o tym, obrócić wszystko w żart, albo zignorować. Nie tłumaczyć się, nie przynudzać. To ulubione zajęcie żywych, a on nie żył nigdy i nie czuł takiej potrzeby. Nie czuł nic.
- Wyobrażam to sobie. - przewrócił oczami. Za kogo ona go miała? Jakiegoś debila? Oczywiście, że na świecie było pełno niewiadomych, jedna właśnie stała przed nią i robiła głupią, naburmuszoną minę, a jej pstrokate, marchewkowe włosy zdawały się nie znać pojęcia grawitacji. Jednak co lepszego miał do roboty, jeśli nie odkrywać te tajemnice? Poznawać nieznane, dowiadywać się coraz to nowych rzeczy i eksperymentować? Nic go to nie kosztowało, a przynajmniej pomagało zabić jakoś czas. Kiedy jest się całe życie więźniem jednego miejsca, mimo iż magicznego, to jednak poznanego już od każdej możliwej strony, to każda nowość jest na wagę złota. I wszystko co nie pozwala się nią zachwycić musi się liczyć z irytacją i niezadowoleniem.
Nie kontynuował rozmowy z nią. Puścił jej ręce i odwrócił się w stronę malowanej szmaty wiszącej na ścianie. Szkoda, że nie było w tej szkole prawdziwych trolli. Może choć przez chwilę nie byłoby tu tak cholernie nudno.
- Maggie Sulivan
Re: Gobelin
Nie Gru 06, 2015 1:32 pm
Dość szybko Irytek stał się mało rozmowny. Zazwyczaj to on "zanudzał" wykładami, żartował, a teraz... Odpowiadał monosylabicznie i krótko. Nie tak jak miał to w zwyczaju robić.
- Nie wygląda.
Dodała jedynie i przekręciła lekko głowę na prawą stronę nie odsuwając się od niego nawet wtedy, kiedy jej ręce zostały już uwolnione.
Teraz, kiedy wiedziała już jak poltergeist reaguje na dotyk mogła się z nim jeszcze lepiej droczyć. Nie wyczuwał jej, więc mogła zajść go od tyłu i niczego nieświadomego młodzieńca po prostu przytulić. Na ustach byłej uczennicy, wykwitł szeroki, zadziorny uśmieszek. Nie miała zamiaru go już więcej drażnić.
Spojrzała na jego plecy, kiedy odwrócił się do gobelinu. Podeszła do niego pół kroku bliżej i wzięła gwałtowny, niepotrzebny oddech.
- Zostałam tutaj, bo chciałam zostać z tobą. Widzieć twoje żarty, wybryki. Skoro Dori dała mi wybór nicości, albo życie jako duch, wybrałam Hogwart i... ciebie, Irytku.
Szepnęła w końcu do jego ucha i uciekając wzrokiem, odsunęła się od jego pleców.
- Sekret wyjawiony. Zadowolony?
Dodała już nieco głośniej, ale nadal drżącym głosem i nie dając Irytkowi szans na zareagowanie, szybko zaczęła się oddalać, żeby jak najszybciej zniknąć z korytarza.
- Nie wygląda.
Dodała jedynie i przekręciła lekko głowę na prawą stronę nie odsuwając się od niego nawet wtedy, kiedy jej ręce zostały już uwolnione.
Teraz, kiedy wiedziała już jak poltergeist reaguje na dotyk mogła się z nim jeszcze lepiej droczyć. Nie wyczuwał jej, więc mogła zajść go od tyłu i niczego nieświadomego młodzieńca po prostu przytulić. Na ustach byłej uczennicy, wykwitł szeroki, zadziorny uśmieszek. Nie miała zamiaru go już więcej drażnić.
Spojrzała na jego plecy, kiedy odwrócił się do gobelinu. Podeszła do niego pół kroku bliżej i wzięła gwałtowny, niepotrzebny oddech.
- Zostałam tutaj, bo chciałam zostać z tobą. Widzieć twoje żarty, wybryki. Skoro Dori dała mi wybór nicości, albo życie jako duch, wybrałam Hogwart i... ciebie, Irytku.
Szepnęła w końcu do jego ucha i uciekając wzrokiem, odsunęła się od jego pleców.
- Sekret wyjawiony. Zadowolony?
Dodała już nieco głośniej, ale nadal drżącym głosem i nie dając Irytkowi szans na zareagowanie, szybko zaczęła się oddalać, żeby jak najszybciej zniknąć z korytarza.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach