- Esmeralda Moore
Re: Sowiarnia
Pią Lis 14, 2014 8:05 pm
Dziewczyna zaczęła krążyć wokół chłopaka niczym lwica która właśnie chciała upolować zdobycz... ale spokojnie cyganka nie była jakąś wielka łowczynią. Po prostu lubiła przyglądać się uważnie ludziom.
-Jesteś chyba rok młodszy prawda?- Cóż czysta ciekawość. Wiele osób nie chciało mieć z cyganką nic wspólnego. W końcu czy jest jakaś bardziej odpowiednia osoba do rzucania klątw. Cóż romowie jakoś zawsze byli kojarzeni ze złymi urokami, Esme tak naprawdę nigdy nie mogła pojąć dlaczego. Przecież cygańska kultura jest naprawdę piękna, taka kolorowa. Jak można się jej bać?
-Nie wydaje mi się aby skrzaty zapomniały o czym kolwiek... chociaż z drugiej strony mają prawo. W końcu biedaczki są takie zapracowane- Mruknęła cicho i położyła sobie spokojnie ręce na biodrach a jej chusta z monetkami zabrzęczała przyjemne. Nie wiedzieć dlaczego te wszystkie brzęczące rzeczy które z reguły wkurzały, u cyganki brzmiały zupełnie inaczej. Może dlatego, że Es obchodziła się z nimi trochę inaczej niż przeciętny człowiek.
Po chwilce stanęła jak wryta.
-Przepraszam cię bardzo... przypomniało mi się, że muszę napisać wypracowanie na zaklęcia. A termin oddania upływa jutro. Naprawdę przepraszam. Mam nadzieje, że jeszcze pogadamy- Posłała chłopakowi uroczy uśmiech i odwróciła się na pięcie i zbiegła po schodkach na dół i pognała w kierunku szkoły.
z/t
//przepraszam, że skończyłam, ale zależy mi na przeprowadzeniu wątku z Chrisem a bilokacji jeszcze nie mam. (6 postów... a cierpliwości brak). Nie doliczę sobię za ten wątek fasolek bo za krótki był//
-Jesteś chyba rok młodszy prawda?- Cóż czysta ciekawość. Wiele osób nie chciało mieć z cyganką nic wspólnego. W końcu czy jest jakaś bardziej odpowiednia osoba do rzucania klątw. Cóż romowie jakoś zawsze byli kojarzeni ze złymi urokami, Esme tak naprawdę nigdy nie mogła pojąć dlaczego. Przecież cygańska kultura jest naprawdę piękna, taka kolorowa. Jak można się jej bać?
-Nie wydaje mi się aby skrzaty zapomniały o czym kolwiek... chociaż z drugiej strony mają prawo. W końcu biedaczki są takie zapracowane- Mruknęła cicho i położyła sobie spokojnie ręce na biodrach a jej chusta z monetkami zabrzęczała przyjemne. Nie wiedzieć dlaczego te wszystkie brzęczące rzeczy które z reguły wkurzały, u cyganki brzmiały zupełnie inaczej. Może dlatego, że Es obchodziła się z nimi trochę inaczej niż przeciętny człowiek.
Po chwilce stanęła jak wryta.
-Przepraszam cię bardzo... przypomniało mi się, że muszę napisać wypracowanie na zaklęcia. A termin oddania upływa jutro. Naprawdę przepraszam. Mam nadzieje, że jeszcze pogadamy- Posłała chłopakowi uroczy uśmiech i odwróciła się na pięcie i zbiegła po schodkach na dół i pognała w kierunku szkoły.
z/t
//przepraszam, że skończyłam, ale zależy mi na przeprowadzeniu wątku z Chrisem a bilokacji jeszcze nie mam. (6 postów... a cierpliwości brak). Nie doliczę sobię za ten wątek fasolek bo za krótki był//
- Patrick Fitzroy
Re: Sowiarnia
Nie Lis 16, 2014 9:33 pm
no spoko, moja wina, nie odpisywałam za szybko ;c
- Nie, na serio, skrzaty nie mogłyby zapomnieć - wymruczał do siebie jeszcze analizując jeszcze raz wszystko w głowie.
Patrick, choć nie przyznał by się do tego nikomu na głos, bardzo lubił rozwiązywać dziwne zagadki. Jednym z bohaterów jego dzieciństwa był w końcu Sherlock Holmes. Dlatego też takie zwyczajne-niezwyczajne zachowanie sów, mogło się dla niego wydawać nie lada gratką, taką mini rozrywką, której mógł się poświęcić w ramach małej przerwy od nauki. Właściwie mógłby się podzielić tą małą rozrywką z kimś jeszcze, nawet z Puchonką, którą ledwo znał, ba, która łaziła wokoło niego w kółko z dziwacznym spojrzeniem, co niebywale go rozstrajało.
No niestety, dziewczyna przypomniała sobie o jakiejś pracy domowej i musiała się ulotnić. No nic. Sam również mógł coś z działać, chociaż na pewno nie będzie tak ciekawie. Pożegnał się z dziewczyną, a potem powrócił do burzy mózgu na temat zachowania sów.
Jeżeli brak karmy odpadał, to może drapieżnik?
Uchylił lekko drzwi od sowiarni, zaglądając tam ostrożnie i przyglądając się uważnie ciemnym kątom, bo przecież wiadomo gdzie czai się to co najbardziej niebezpiecznie. Albo w kątach, albo nad lub pod tobą.
W sumie musiał wyglądać dziwnie od tyłu, z głową wetkniętą do sowiarni, a resztą wystającą.
- Nie, na serio, skrzaty nie mogłyby zapomnieć - wymruczał do siebie jeszcze analizując jeszcze raz wszystko w głowie.
Patrick, choć nie przyznał by się do tego nikomu na głos, bardzo lubił rozwiązywać dziwne zagadki. Jednym z bohaterów jego dzieciństwa był w końcu Sherlock Holmes. Dlatego też takie zwyczajne-niezwyczajne zachowanie sów, mogło się dla niego wydawać nie lada gratką, taką mini rozrywką, której mógł się poświęcić w ramach małej przerwy od nauki. Właściwie mógłby się podzielić tą małą rozrywką z kimś jeszcze, nawet z Puchonką, którą ledwo znał, ba, która łaziła wokoło niego w kółko z dziwacznym spojrzeniem, co niebywale go rozstrajało.
No niestety, dziewczyna przypomniała sobie o jakiejś pracy domowej i musiała się ulotnić. No nic. Sam również mógł coś z działać, chociaż na pewno nie będzie tak ciekawie. Pożegnał się z dziewczyną, a potem powrócił do burzy mózgu na temat zachowania sów.
Jeżeli brak karmy odpadał, to może drapieżnik?
Uchylił lekko drzwi od sowiarni, zaglądając tam ostrożnie i przyglądając się uważnie ciemnym kątom, bo przecież wiadomo gdzie czai się to co najbardziej niebezpiecznie. Albo w kątach, albo nad lub pod tobą.
W sumie musiał wyglądać dziwnie od tyłu, z głową wetkniętą do sowiarni, a resztą wystającą.
- Riley Acquart
Re: Sowiarnia
Pią Lis 21, 2014 2:24 pm
Patrick naprawdę wyglądał dziwnie w tej swojej pozycji. Cały jego tułów wystawał za drzwi i tkwił tak w bezruchu z głową po drugiej stronie. Wyglądał jakby ktoś zrobił mu złośliwy żart i specjalnie zablokował drzwi, każąc go za jakiś występek. Był zakuty niczym w średniowieczne dyby. Tak przynajmniej pomyślała Riley, gdy ujrzała chłopaka.
Szczerze mówiąc, na pierwszy rzut oka trudno było rozpoznać kim jest ów młodzieniec. Przez chwilę miała nadzieję, że jest to jakiś uczeń z domu Salazara Slytherina. Na jej twarzy natychmiast zawitał uśmiech, a w głowie powstało kilka rozwiązań, jakby tu jeszcze bardziej upokorzyć więźnia ściśniętych drzwiami. Pewnie wymierzyłaby mu parę klapsów, a później zdjęła spodnie i zostawiła go tak dla kolejnych uczestników zabawy. Niestety gdy podeszła bliżej spostrzegła, że chłopak nie jest uwięziony... on tylko z ukrycia przygląda się ptakom (ZBOCZENIEC).
Dziewczyna przyjrzała się szatom nieznajomego i rozpoznała elementy ubioru w barwach Ravenclawu. Kto jak nie Krukon może być zainteresowany ptaszkami. Dopiero wówczas brunetka postanowiła się ujawnić i zaznaczyć swoją obecność.
- Cześć... - wyszeptała w jego kierunku i z ciekawością przyglądała się co ów młodzieniec wyprawia – Prowadzisz jakieś badania ornitologiczne czy co?
Szczerze mówiąc, na pierwszy rzut oka trudno było rozpoznać kim jest ów młodzieniec. Przez chwilę miała nadzieję, że jest to jakiś uczeń z domu Salazara Slytherina. Na jej twarzy natychmiast zawitał uśmiech, a w głowie powstało kilka rozwiązań, jakby tu jeszcze bardziej upokorzyć więźnia ściśniętych drzwiami. Pewnie wymierzyłaby mu parę klapsów, a później zdjęła spodnie i zostawiła go tak dla kolejnych uczestników zabawy. Niestety gdy podeszła bliżej spostrzegła, że chłopak nie jest uwięziony... on tylko z ukrycia przygląda się ptakom (ZBOCZENIEC).
Dziewczyna przyjrzała się szatom nieznajomego i rozpoznała elementy ubioru w barwach Ravenclawu. Kto jak nie Krukon może być zainteresowany ptaszkami. Dopiero wówczas brunetka postanowiła się ujawnić i zaznaczyć swoją obecność.
- Cześć... - wyszeptała w jego kierunku i z ciekawością przyglądała się co ów młodzieniec wyprawia – Prowadzisz jakieś badania ornitologiczne czy co?
- Patrick Fitzroy
Re: Sowiarnia
Sob Lis 22, 2014 3:12 pm
O mój Merlinie. Na serio można by go wziąć za ptasiego zboczeńca, jeżeli przyłapało go się właśnie w tej chwili! Czemu wcześniej o tym nie pomyślałam. W końcu mało zboczeńców wszelkiej maści na tym świecie? Mógłby się też trafić i taki od ptaków. Chociaż, jeżeli głębiej by się nad tym zastanawiać, dlaczego Patrick, jeżeli hipotetycznie był tym zboczeńcem, nie wszedł cały do sowiarni, a tylko głową? Nie chciał by ptaki przestraszyły się jego obecności, bo wolał je oglądać w naturalnych warunkach? Czemu w takim razie nie poszedł do lasu? W lesie nie zostałby przynajmniej tak bezwstydnie przyłapany na gorącym uczynku! No chyba, że przez centaury, ale one były chyba na tyle zboczone same w sobie, że pewnie za wielkiej uwagi na niego by nie zwróciły. Czemu uważam, że centaury są zboczone? Ha. Dobre pytanie. Odpowiedź jest prosta: to są konioludzie. Rozumiecie. Na górze są ludźmi, na dole końmi. KONIE. I LUDZIE. Jak w ogóle mogło dojść do tego, że ISTNIEJĄ? PRZYPADEK?
Jednak nie zagłębiajmy się dłużej w te nie do końca cenzuralne i dozwolone przemyślenia, bo jednak w internetach aż roi się od dzieci.
Kiedy usłyszał za sobą głos w pierwszej chwili pomyślał, że może jednak wróciła Esmeralda, ale kiedy wyciągną głowę i staną przed wpół otwartymi drzwiami do sowiarni, zobaczył Riley. Gryfonkę z jego roku.
- Uch - zmieszał się trochę, bo jednak od razu zrozumiał, że Riley musiała pomyśleć o nim niestworzone rzeczy, kiedy go takiego zobaczyła, chociaż aż tak daleko jak ona w swoich przypuszczeniach nie doszedł. Bo Patrick był jednak wielkim wstydziochem jeżeli chodziło o samo kogoś lubienie, a co dopiero o jakieś zboczenia. - Hej - przywitał się już normalniej. - Nie. Chociaż tak. Nie wiem. Po prostu coś z sowami jest nie tak - odpowiedział jej używając już prawdziwych zdań. Brawo Patrick. - Najpierw atakują mnie pełną chmarą, a teraz wyglądają tak jakby się na coś zmawiały - dodał.
Patrick podczas swoich drzwiowych obserwacji zauważył dosyć niecodzienne poruszenia pośród ptaków. Zamiast siedzieć na grzędach i czekać na list, jak przystało na grzeczne sowy, co raz przelatywały z kąta w kąt, a w jednym momencie nawet przyuważył, jak jedna przyleciała z listem w pazurach, usiadła na parapecie i dziobem podarła go na strzępy, następnie wyrzucając wszelkie dowody za okno.
Jednak nie zagłębiajmy się dłużej w te nie do końca cenzuralne i dozwolone przemyślenia, bo jednak w internetach aż roi się od dzieci.
Kiedy usłyszał za sobą głos w pierwszej chwili pomyślał, że może jednak wróciła Esmeralda, ale kiedy wyciągną głowę i staną przed wpół otwartymi drzwiami do sowiarni, zobaczył Riley. Gryfonkę z jego roku.
- Uch - zmieszał się trochę, bo jednak od razu zrozumiał, że Riley musiała pomyśleć o nim niestworzone rzeczy, kiedy go takiego zobaczyła, chociaż aż tak daleko jak ona w swoich przypuszczeniach nie doszedł. Bo Patrick był jednak wielkim wstydziochem jeżeli chodziło o samo kogoś lubienie, a co dopiero o jakieś zboczenia. - Hej - przywitał się już normalniej. - Nie. Chociaż tak. Nie wiem. Po prostu coś z sowami jest nie tak - odpowiedział jej używając już prawdziwych zdań. Brawo Patrick. - Najpierw atakują mnie pełną chmarą, a teraz wyglądają tak jakby się na coś zmawiały - dodał.
Patrick podczas swoich drzwiowych obserwacji zauważył dosyć niecodzienne poruszenia pośród ptaków. Zamiast siedzieć na grzędach i czekać na list, jak przystało na grzeczne sowy, co raz przelatywały z kąta w kąt, a w jednym momencie nawet przyuważył, jak jedna przyleciała z listem w pazurach, usiadła na parapecie i dziobem podarła go na strzępy, następnie wyrzucając wszelkie dowody za okno.
- Riley Acquart
Re: Sowiarnia
Sob Lis 22, 2014 7:27 pm
Chłopak, który przyglądał się dziwnym zachowaniom sów, okazał się Patrickiem Fitzroyem. Rozpoznała go w pierwszej chwili kiedy odkleił się od drzwi do sowiarni. Mimo że przez sześć lat rzadko ze sobą rozmawiali, to dziewczyna uznawała go za bardzo w porządku kolegę. Zresztą jak większość uczniów z domu Roweny Ravenclaw. Krukoni są sprytni i rozważni. Niezwykle inteligentni, choć nieco zdystansowani do świata. Te cechy mocno dominowały u praktycznie większości Krukonów. Między Gryffindorem i Ravenclawem zawsze istniały pozytywne relacje. A jeżeli kiedykolwiek doszło do sporów, to mądrość Krukonów zawsze pozwalała na szybkie zażegnanie konfliktu. Patrick był pod tym względem podobny. Niezwykle ogarnięty.
Na słowa młodzieńca o atakach sów brunetka zrobiła zdumioną minę. Uniosła do góry brwi, po czym odparła zaintrygowana:
- Daj popatrzeć - i nim Patrick zdołał zareagować dziewczyna wyminęła go i powolutku uchyliła drzwi do sowiego legowiska. To co ujrzała w pierwszej chwili wydawało się normalne wśród ptaków. Przelatywały owszem z kąta w kąt, ale nie było w tym nic nadzwyczajnego. Oczywiście do czasu. W pewnym momencie jedna z sów wleciała do legowiska z listem, a za nią jeszcze jedna. Ta druga z sów wparowała z impetem w pierwszą wykradając ów lisy szponami. Po chwili korespondencja został rozdarty na drobne kawałeczki.
- Nie wygląda to dobrze... – odparła po chwili Riley z powrotem zamykając drzwi do sowiarni – Masz racje, to nie jest normalne zachowanie sów. Nigdy nie widziałam je tak rozdrażnionych... Myślisz że powinniśmy zawiadomić Hagrida? To gajowy, więc powinien się na tym znać!
Na słowa młodzieńca o atakach sów brunetka zrobiła zdumioną minę. Uniosła do góry brwi, po czym odparła zaintrygowana:
- Daj popatrzeć - i nim Patrick zdołał zareagować dziewczyna wyminęła go i powolutku uchyliła drzwi do sowiego legowiska. To co ujrzała w pierwszej chwili wydawało się normalne wśród ptaków. Przelatywały owszem z kąta w kąt, ale nie było w tym nic nadzwyczajnego. Oczywiście do czasu. W pewnym momencie jedna z sów wleciała do legowiska z listem, a za nią jeszcze jedna. Ta druga z sów wparowała z impetem w pierwszą wykradając ów lisy szponami. Po chwili korespondencja został rozdarty na drobne kawałeczki.
- Nie wygląda to dobrze... – odparła po chwili Riley z powrotem zamykając drzwi do sowiarni – Masz racje, to nie jest normalne zachowanie sów. Nigdy nie widziałam je tak rozdrażnionych... Myślisz że powinniśmy zawiadomić Hagrida? To gajowy, więc powinien się na tym znać!
- Patrick Fitzroy
Re: Sowiarnia
Sob Lis 22, 2014 9:30 pm
Osunąłby się posłusznie, gdyby sam wcześniej nie został odepchnięty, ale w sumie na jedno wychodzi. Nikt w końcu na tym nie ucierpiał, bo jednak Patrick wcale nie czuł urazy z tego powodu. Wręcz przeciwnie, cieszył się, że ktoś zainteresował się problemem. Pewnie gdyby sam był na miejscu Riley też chciałby jak najszybciej zobaczyć, o co chodzi.
Spoglądając nad głową dziewczyny, również zobaczył dziwną walkę sów o list. Nie ma co, korespondencja nieźle na tym wszystkim cierpiała.
- Hagrid? - powtórzył za nią, jednocześnie czując się jakby coś z tym imieniem się wiązało. Znaczy nie taki wielki, owłosiony ktoś, kto był nazywany Hagridem, ale coś. Coś co bezpośrednio wiązało się z tym dniem. I nagle sobie przypomniał. - Widziałem Hagrida jakąś godzinę temu jak schodziłem z wieży. Wyglądało na to jakby wybierał się na jakieś poważniejsze polowanie do Zakazanego - zatrzymał się na chwilę, jakby wahał się czy kontynuować. - Nie szedł zbyt trzeźwym krokiem - wyrzucił z siebie. Choć Patrick czuł i wiedział, że należało traktować cały personel szkoły z należytym szacunkiem, to jakoś nie miał zaufania do Hagrida. Naprawdę nie podobał mu się jego sposób bycia. Kiedy go zobaczył dziś z okna, prawie od razu odwrócił wzrok, by nie zaprzątać sobie nim głowy. Ale jak widać, na darmo.
Spoglądając nad głową dziewczyny, również zobaczył dziwną walkę sów o list. Nie ma co, korespondencja nieźle na tym wszystkim cierpiała.
- Hagrid? - powtórzył za nią, jednocześnie czując się jakby coś z tym imieniem się wiązało. Znaczy nie taki wielki, owłosiony ktoś, kto był nazywany Hagridem, ale coś. Coś co bezpośrednio wiązało się z tym dniem. I nagle sobie przypomniał. - Widziałem Hagrida jakąś godzinę temu jak schodziłem z wieży. Wyglądało na to jakby wybierał się na jakieś poważniejsze polowanie do Zakazanego - zatrzymał się na chwilę, jakby wahał się czy kontynuować. - Nie szedł zbyt trzeźwym krokiem - wyrzucił z siebie. Choć Patrick czuł i wiedział, że należało traktować cały personel szkoły z należytym szacunkiem, to jakoś nie miał zaufania do Hagrida. Naprawdę nie podobał mu się jego sposób bycia. Kiedy go zobaczył dziś z okna, prawie od razu odwrócił wzrok, by nie zaprzątać sobie nim głowy. Ale jak widać, na darmo.
- Riley Acquart
Re: Sowiarnia
Sob Lis 22, 2014 10:27 pm
Gryfoni bywają narwani, stąd ten pośpiech w zbadaniu sytuacji. Mają we krwi pchanie się w kłopoty. Niby odważni, ale zazwyczaj zbyt lekkomyślni. Dziewczyna nie była wyjątkiem, musiała zobaczyć wszystko na własne oczy, nie zważając na przeciwności. Zresztą wyminięcie Patricka nie było trudne. Teraz gdy już przekonała się o agresji sów przyszło im zmierzyć się z tą sprawą.
Słowa Krukona ponownie ją zaskoczyły. Tym razem słowa o pijanym Hagridzie. Oczywiście brunetka wiedziała że ów mężczyzna często zagląda do kieliszka, ale miała nadzieję jego masa ciała potrafi wiele przyjąć. Ale skoro lekko się zataczał, to o jego pomoc z sowami mogli zapomnieć.
- No to mamy problem. A ściślej mówiąc cały Hogwatr ma problem. Jeżeli sowia poczta zawiedzie, to będziemy częściowo odcięci od świata... Jak myślisz, co tym ptakom się stało? Myślisz że są chore? Że to jakaś zaraza? Wścieklizna...
Riley była bardzo ciekawa opinii kolegi z roku. Uczniowie z Ravenclawu słyną przecież z mądrości, więc pewnie wysnuł już jakąś teorię. Nim jednak chłopak cokolwiek powiedział, brunetkę nawiedziła nagle pewna myśl. Myśl, którą od razu podzieliła się z Patrickiem:
- W mugolskiej telewizji widziałam w wakacje taki film „Ptaki” Alfreda Hitchcocka z 1963 roku. Straszny horror o krwiożerczych ptaszyskach. Przerażający horror... Wiem, wiem. To głupie, ale tak mi teraz przyszło o tym do głowy...
Urwała nagle rumieniąc się leciutko ze wstydu. Wygadywała takie głupoty do chłopaka z domu słynącym z inteligencji. Masakra.
Słowa Krukona ponownie ją zaskoczyły. Tym razem słowa o pijanym Hagridzie. Oczywiście brunetka wiedziała że ów mężczyzna często zagląda do kieliszka, ale miała nadzieję jego masa ciała potrafi wiele przyjąć. Ale skoro lekko się zataczał, to o jego pomoc z sowami mogli zapomnieć.
- No to mamy problem. A ściślej mówiąc cały Hogwatr ma problem. Jeżeli sowia poczta zawiedzie, to będziemy częściowo odcięci od świata... Jak myślisz, co tym ptakom się stało? Myślisz że są chore? Że to jakaś zaraza? Wścieklizna...
Riley była bardzo ciekawa opinii kolegi z roku. Uczniowie z Ravenclawu słyną przecież z mądrości, więc pewnie wysnuł już jakąś teorię. Nim jednak chłopak cokolwiek powiedział, brunetkę nawiedziła nagle pewna myśl. Myśl, którą od razu podzieliła się z Patrickiem:
- W mugolskiej telewizji widziałam w wakacje taki film „Ptaki” Alfreda Hitchcocka z 1963 roku. Straszny horror o krwiożerczych ptaszyskach. Przerażający horror... Wiem, wiem. To głupie, ale tak mi teraz przyszło o tym do głowy...
Urwała nagle rumieniąc się leciutko ze wstydu. Wygadywała takie głupoty do chłopaka z domu słynącym z inteligencji. Masakra.
- Patrick Fitzroy
Re: Sowiarnia
Sob Lis 22, 2014 10:57 pm
Brak sowiej poczty w Hogwarcie, można by było porównać do braku telefonów w mugolskim świecie. Zupełna dezorientacja i chwilowe zamieszanie, plus masa niepotrzebnych konfliktów, które nikomu niczego dobrego nie przyniosą. Problem było trzeba naprawić i trzeba było przyznać, że Patrick chciał go naprawić, nie pytając nikogo obcego do pomocy. Oczywiście poza Riley. Całe szczęście, że była Gryfonką, bo Gryfoni też zazwyczaj o pomoc nie proszą, tylko robią to co im dusza podpowie. Czyli może nie do końca takie szczęście, ale nie trzeba było narzekać. Mogło być gorzej. Mógł to być Puchon razem ze swoim nastawieniem róbmy wszystko wspólnie! Nie ma nic gorszego.
Riley miała rację co do odcięcia od świata, ale w zasadzie Patrick spodziewał się odrobinę innej reakcji. Bardziej dziewczęcej. Takiej jak: jejku jejku biedne sówki, jak się czują itp itd. Uch, widocznie Patrick miał jakieś nie teges opinie na temat dziewczyn, ale porzućmy ten temat.
- Też widziałem ten film, ale... W sumie ostatnio na OPCM omawialiśmy zaklęcie Oppungo. Kontrolujące zaklęcie. Myślisz, że ktoś chciałby rzucić na sowy klątwę, by uniemożliwić kontakt ze światem, bo planuje zrobić coś strasznego? - zapytał Patrick myśląc na pełnych obrotach. O dziwniejszych rzeczach czytało się ostatnio w Proroku, ale... Przecież w Hogwarcie było bezpiecznie! Najbezpieczniej jak to tylko możliwe!
Riley miała rację co do odcięcia od świata, ale w zasadzie Patrick spodziewał się odrobinę innej reakcji. Bardziej dziewczęcej. Takiej jak: jejku jejku biedne sówki, jak się czują itp itd. Uch, widocznie Patrick miał jakieś nie teges opinie na temat dziewczyn, ale porzućmy ten temat.
- Też widziałem ten film, ale... W sumie ostatnio na OPCM omawialiśmy zaklęcie Oppungo. Kontrolujące zaklęcie. Myślisz, że ktoś chciałby rzucić na sowy klątwę, by uniemożliwić kontakt ze światem, bo planuje zrobić coś strasznego? - zapytał Patrick myśląc na pełnych obrotach. O dziwniejszych rzeczach czytało się ostatnio w Proroku, ale... Przecież w Hogwarcie było bezpiecznie! Najbezpieczniej jak to tylko możliwe!
- Riley Acquart
Re: Sowiarnia
Sob Lis 22, 2014 11:55 pm
- Kurcze, opuściłam ostatnio zajęcia z Obrony Przed Czarną Magią, więc jestem troszkę do tyłu z niektórymi zaklęciami. Dostałam nawet listowne upomnienie od profesora Charlesa i naganę z obniżoną oceną końcową za opuszczanie zajęć, ale już mniejsza o to. Powoli nadrabiam zaległości, więc chociaż w teorii znam czar Oppungo.
Dziewczyna przeczesała ręką włosy zastanawiając się chwilkę nad teorią spiskową wydedukowaną przez Krukona. Co jak co, ale teoria chłopaka rzeczywiście miała jakiś sens. Przynajmniej jej pierwsza część. Po chwili rozmyśleń Riley dodała:
- Możesz mieć rację, lecz nie wybiegałabym aż tak mocno z tym planem zrobienia czegoś strasznego. Spisek to troszkę za wiele jak na Hogwart. W przypadku spisku korespondencja nie była by niszczona, tylko przechwytywana i kontrolowana. Zgadzam się jednak, że ktoś mógł użyć zaklęcia Oppungo, by wejść w kontrolę nad sowami. Myślę jednak, że to jakiś uczeń, który chciał tylko potrenować i w pełni opanować nowo poznane zaklęcie na OPCM. Moja siła dedukcji nie jest zbyt mocna, ale stawiam na jakiegoś Ślizgona i to takiego, który był ostatnio na zajęciach z Obrony.
Po ostatnich słowach brunetka zamyśliła się ponownie, a swoje rozmyślenia skierowała w przeciw-zaklęcia, by spróbować odczarować zauroczone ptaszyska.
Dziewczyna przeczesała ręką włosy zastanawiając się chwilkę nad teorią spiskową wydedukowaną przez Krukona. Co jak co, ale teoria chłopaka rzeczywiście miała jakiś sens. Przynajmniej jej pierwsza część. Po chwili rozmyśleń Riley dodała:
- Możesz mieć rację, lecz nie wybiegałabym aż tak mocno z tym planem zrobienia czegoś strasznego. Spisek to troszkę za wiele jak na Hogwart. W przypadku spisku korespondencja nie była by niszczona, tylko przechwytywana i kontrolowana. Zgadzam się jednak, że ktoś mógł użyć zaklęcia Oppungo, by wejść w kontrolę nad sowami. Myślę jednak, że to jakiś uczeń, który chciał tylko potrenować i w pełni opanować nowo poznane zaklęcie na OPCM. Moja siła dedukcji nie jest zbyt mocna, ale stawiam na jakiegoś Ślizgona i to takiego, który był ostatnio na zajęciach z Obrony.
Po ostatnich słowach brunetka zamyśliła się ponownie, a swoje rozmyślenia skierowała w przeciw-zaklęcia, by spróbować odczarować zauroczone ptaszyska.
- Patrick Fitzroy
Re: Sowiarnia
Nie Lis 23, 2014 1:01 pm
Patrick słuchał uważnie dziewczyny, ale nie mógł nie zauważyć pewnego dziwnego zjawiska w jej głosie. Może mu się zdawało, może był przewrażliwiony, ale kiedy Riley wygłaszała swój monolog, miało się wrażenie jakby recytowała pewną formułkę. Jakby wcześniej ktoś kazał jej się nauczyć tego tekstu, apotem wygłosić go przed Patrickiem, by sprowadzić jego tok rozumowania na manowce. Patty podrapał się w głowę i lekko ją potrząsnął. Uch, wystarczy na chwilę dopuścić do siebie teorię spiskową, a już wszędzie zaczynało ją się widzieć. Jaki sens byłoby uczyć Riley recytowania? No chyba żaden. Może dziewczyna miała właśnie taki sposób mówienia, a Patrick jako że nie rozmawiał z nią wcześniej aż tak dużo, zwyczajnie tego nie zauważył. Tak, to było właśnie to. Nie zamieniaj się w szaleńca, Pat. Staraj się funkcjonować pośród ludzi jak normalny chłopak, a nie jak jakiś przyczajony tygrys, ukryty smok, z wszelkimi możliwymi fobiami.
- Jeśli chcesz, będę mógł ci później pokazać to zaklęcie. Sam też muszę poćwiczyć, więc spokojnie możemy to zrobić razem - zaproponował przyjaźnie, jakby w rekompensacie za swoje głupie myśli, choć przecież Riley ich nie słyszała. Brawa dla niego za próby uspołeczniania się. - I masz rację, te sowy serio mogły być czyimś ćwiczeniem. Chociaż, czy ja wiem, czy ktoś ma aż tyle mocy magicznej, by zaczarować je WSZYSTKIE? - zastanowił się na głos przyglądając reakcji Riley. - W sumie Draco był na zajęciach, ale hmmm, nie wyobrażam go sobie wchodzącego do sowiarni i ćwiczącego na sowach. Prędzej widzę go w kuchni znęcającego się nad skrzatami.
- Jeśli chcesz, będę mógł ci później pokazać to zaklęcie. Sam też muszę poćwiczyć, więc spokojnie możemy to zrobić razem - zaproponował przyjaźnie, jakby w rekompensacie za swoje głupie myśli, choć przecież Riley ich nie słyszała. Brawa dla niego za próby uspołeczniania się. - I masz rację, te sowy serio mogły być czyimś ćwiczeniem. Chociaż, czy ja wiem, czy ktoś ma aż tyle mocy magicznej, by zaczarować je WSZYSTKIE? - zastanowił się na głos przyglądając reakcji Riley. - W sumie Draco był na zajęciach, ale hmmm, nie wyobrażam go sobie wchodzącego do sowiarni i ćwiczącego na sowach. Prędzej widzę go w kuchni znęcającego się nad skrzatami.
- Peszek
Re: Sowiarnia
Nie Lis 23, 2014 1:55 pm
To miał być spokojny dzień jak każdy inny, ale nie oczywiście musiał zostać zepsuty. Kiedy tylko posprzątał salę zaklęć poszedł do gajowego, poprosił go by zaniósł worki z jedzeniem do sowiarni. Miał nadzieję, że je tylko tam zaniesie i położy, a nie nakarmi czymś czym nie powinien.
-Jak można być tak głupim żeby zrobić coś takiego. Peszek musi to naprawić. - Mówił cicho pod nosem, kiedy wchodził do sowiarni, nie zauważył, że ktoś jest w środku. Po prostu ich nie zauważył, kiedy wchodził minął dziewczynę i chłopaka nerwowo zaciskając splecione ręce przed siebie.
-Peszek to naprawi, na pewno. - Mruknął cicho pod nosem podchodząc nerwowym krokiem do paszy dla sów.
-Jak można być tak głupim żeby zrobić coś takiego. Peszek musi to naprawić. - Mówił cicho pod nosem, kiedy wchodził do sowiarni, nie zauważył, że ktoś jest w środku. Po prostu ich nie zauważył, kiedy wchodził minął dziewczynę i chłopaka nerwowo zaciskając splecione ręce przed siebie.
-Peszek to naprawi, na pewno. - Mruknął cicho pod nosem podchodząc nerwowym krokiem do paszy dla sów.
- Riley Acquart
Re: Sowiarnia
Nie Lis 23, 2014 2:24 pm
Monolog dziewczyny rzeczywiście mógł wydawać się Patrickowi dziwny. Wszystko za sprawa jej gadulstwa. Riley kiedy ma możliwość, papla bez opamiętania. Mówi dużo i zdarza się że robi to mechanicznie jak z automatu. Po prostu buzia jej się nie zamyka. Mówi to co myśli. To jej wielka wada. Oczywiście wielokrotnie zwracano jej uwagę, że mówi za dużo i w większości są to głupoty. Brunetka zapomina się jednak, szczególnie gdy jest czymś zaoferowana, tak jak w tym przypadku.
- Zastanowię się jeszcze nad wspólnym ćwiczeniem zaklęcia Oppungo. To miło z twojej strony, że chcesz mi pomóc – uśmiechnęła się leciutko do Krukona w podziękowaniu za propozycję. Teraz mieli jednak inny problem na głowie. Po krótkim przemyśleniu Gryfonka w końcu odparła:
- Rzeczywiście, zaczarowanie wszystkich sów wymagałoby ogromnej mocy magicznej... No chyba, że sowy są ptakami stadnymi i wystarczyła tyko garstka opętanych ptaków. Reszta sowiej armii poczęła naśladować złe zachowanie i tak to wygląda teraz.
Problem w tym, że sowy chyba wolą samotny tryb życia, więc naśladownictwo społeczne je nie dotyczy. Dlatego albo to potężna magia, albo coś innego rozwścieczyło ptaszyska. Na okres lęgowy, też to nie wyglądało. Chyba że sowy w niewoli rozmnażają się nieregularnie. Nawet w okresach mroźnych.
- Mam złe przeczucie. Coś mi się zdaje, że rozwiązanie zagadki rozwścieczonych ptaków nie będzie łatwe.
- Zastanowię się jeszcze nad wspólnym ćwiczeniem zaklęcia Oppungo. To miło z twojej strony, że chcesz mi pomóc – uśmiechnęła się leciutko do Krukona w podziękowaniu za propozycję. Teraz mieli jednak inny problem na głowie. Po krótkim przemyśleniu Gryfonka w końcu odparła:
- Rzeczywiście, zaczarowanie wszystkich sów wymagałoby ogromnej mocy magicznej... No chyba, że sowy są ptakami stadnymi i wystarczyła tyko garstka opętanych ptaków. Reszta sowiej armii poczęła naśladować złe zachowanie i tak to wygląda teraz.
Problem w tym, że sowy chyba wolą samotny tryb życia, więc naśladownictwo społeczne je nie dotyczy. Dlatego albo to potężna magia, albo coś innego rozwścieczyło ptaszyska. Na okres lęgowy, też to nie wyglądało. Chyba że sowy w niewoli rozmnażają się nieregularnie. Nawet w okresach mroźnych.
- Mam złe przeczucie. Coś mi się zdaje, że rozwiązanie zagadki rozwścieczonych ptaków nie będzie łatwe.
- Patrick Fitzroy
Re: Sowiarnia
Nie Lis 23, 2014 9:21 pm
Hmm, miłe, czyli się zgodziła? Czy miłe, ale odmówiła? To było dobre pytanie, na które w tym momencie Patrick nie potrafił sobie odpowiedzieć, ale postanowił się nie dopytywać, by naprawdę nie wyjść na jakiegoś aspołecznika. Jeżeli będzie naprawdę chciała poćwiczyć to jakoś go znajdzie. Od czego w końcu są sow.... A nie, na sowy raczej nie można było liczyć.
- Ewentualnie, będzie dosyć proste; jeżeli zapytamy tego skrzata co tam mamrocze pod nosem - zauważył Patrcik przyglądając się Peszkowi, który nagle pojawił się w sowiarni i zupełnie ich ignorując zaczął robić swoje.
Już na początku Pat myślał, że jeżeli coś jest nie tak to na pewno skrzaty chociażby o tym będą wiedziały. Wydawać się mogło, że były one wszędzie i tak naprawdę to one kierowały wszystkimi podstawowymi funkcjami zamku, tak więc i miały jakiś wpływ na sowy.
- Ej, przepraszam, możesz się na chwilę zatrzymać? - zapytał skrzata wchodząc odrobinę głębiej do sowiarni. Obrócił się by spojrzeć, czy Riley idzie za nim. Właściwie miał takie wrażenie, że Riley lepiej dogadałaby by się z Peszkiem, niż on. Sprawiała wrażenie o wiele przyjaźniejszej, a Pat zaraz coś palnie i obrazi skrzata, albo gorzej.
- Ewentualnie, będzie dosyć proste; jeżeli zapytamy tego skrzata co tam mamrocze pod nosem - zauważył Patrcik przyglądając się Peszkowi, który nagle pojawił się w sowiarni i zupełnie ich ignorując zaczął robić swoje.
Już na początku Pat myślał, że jeżeli coś jest nie tak to na pewno skrzaty chociażby o tym będą wiedziały. Wydawać się mogło, że były one wszędzie i tak naprawdę to one kierowały wszystkimi podstawowymi funkcjami zamku, tak więc i miały jakiś wpływ na sowy.
- Ej, przepraszam, możesz się na chwilę zatrzymać? - zapytał skrzata wchodząc odrobinę głębiej do sowiarni. Obrócił się by spojrzeć, czy Riley idzie za nim. Właściwie miał takie wrażenie, że Riley lepiej dogadałaby by się z Peszkiem, niż on. Sprawiała wrażenie o wiele przyjaźniejszej, a Pat zaraz coś palnie i obrazi skrzata, albo gorzej.
- Peszek
Re: Sowiarnia
Nie Lis 23, 2014 10:28 pm
Mruknął coś cicho pod nosem i przesunął pasze, która była rozdziobana przez ptaki. Dobrze, że pasza była jedynie tylko w mniejszej części zjedzona. gdyby była cała...Jezu nie wyszedł by z tego cało, na pewno nie. Pokręcił głową na zgodę, po chwili dopiero zauważył, że chłopak do niego coś powiedział zamrugał kilka razy.
-Tak? O co chodzi? Peszek może w czymś pomóc? - Spytał patrząc na chłopaka, cieszył się, że żadna z pasz nie jest podpisana. No przynajmniej on wiedziała jaka pasza jest odpowiednia dla sów.
-Tak? O co chodzi? Peszek może w czymś pomóc? - Spytał patrząc na chłopaka, cieszył się, że żadna z pasz nie jest podpisana. No przynajmniej on wiedziała jaka pasza jest odpowiednia dla sów.
- Riley Acquart
Re: Sowiarnia
Nie Lis 23, 2014 10:45 pm
Dziewczyna początkowo nie zwracała na skrzata uwagi. Oczywiście zauważyła go, ale pozwoliła mu wykonywać dalej swoją misję. Riley robiła tak od zawsze. Po pierwsze skrzaty rzadko zaczepiają czarodziei, a po drugie z nimi strasznie ciężko się dogadać. Zaślepione swoją posługą, krzątają się po szkole i nie wchodzą w relacje z innymi. Są mniej zauważalni niż szkolne duchy. A kiedy w końcu spotka się skrzata na swej drodze, to lepiej udać że się go nie widzi. To naprawdę specyficzne stworzonka.
Patrick uważał inaczej. Uznał że skrzat może coś wiedzieć, ale gdyby to stworzonko naprawdę wiedziało co się dzieje z sowami, to czy pakowało by się do środka narażając swoje zdrowie? Nie bardzo. Mimo wszystko brunetka podążyła za Krukonem. Na wszelki wypadek wyciągnęła różdżkę, a w podświadomości przygotowała czar „Protego”. Zaklęcie tarczy, by powstrzymać ewentualny atak opętanych sów.
- Drogi skrzacie, to nie jest najbezpieczniejsze dziś miejsce do pracy. Sowy są dziwnie rozdrażnione. Wiesz może z jakiego powodu?
Patrick uważał inaczej. Uznał że skrzat może coś wiedzieć, ale gdyby to stworzonko naprawdę wiedziało co się dzieje z sowami, to czy pakowało by się do środka narażając swoje zdrowie? Nie bardzo. Mimo wszystko brunetka podążyła za Krukonem. Na wszelki wypadek wyciągnęła różdżkę, a w podświadomości przygotowała czar „Protego”. Zaklęcie tarczy, by powstrzymać ewentualny atak opętanych sów.
- Drogi skrzacie, to nie jest najbezpieczniejsze dziś miejsce do pracy. Sowy są dziwnie rozdrażnione. Wiesz może z jakiego powodu?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach