- Vilia Edwards
Re: Pokój Wspólny
Czw Sty 07, 2016 2:53 pm
Vilia, uśmiechnięta od ucha do ucha, właściwie przestała zwracać uwagę na obecność nauczycielki, skoro ich ukochana sówka się znalazła. Plankton był z tego powodu jednak ciut mniej zadowolony, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie, choć Ślizgonka wcale się tym nie przejmowała.
- Spójrz tylko, czy Plankton nie jest śliczny?
Podsunęła siostrze sowę niemalże pod sam nos, jakby z tej odległości bardziej mogła docenić. Pomajtała sówką na boki, odwróciła ją do góry nogami, a potem jeszcze pokazała siostrze jej plecki. Wszystko to z uśmiechem godnym pięciolatka i świecącymi z radości oczami.
- Czapeczki?
Dopiero ten punkt ze wszystkich przewinień dotarł do świadomości Vivi. Dziewczyna popatrzyła na stojącą obok nich nauczycielkę i zmarszczyła lekko brwi. Przeniosła wzrok na Planktona, znów na Genevieve, a potem znów na Planktona.
- Nie, dziergana czapeczka nie, ale myślę, że pasowałby mu fez.
Zawyrokowała, mrużąc oczy niczym jakiś krytyk modowy czy ktoś w tym guście.
- Ewentualnie muszka. Muszki są super.
Popatrzyła znów na Gen. Dopiero wtedy zauważyła, że ta macha jej otwartą dłonią. Zmarszczyła mocno czoło, zastanawiając się nad tym, o co chodzi. Jej twarzyczka rozjaśniła się nagle. Ślizgonka posadziła sobie sowę na głowie i wytarła rękę o swoją wyświechtaną szatę.
- Piona! - rzuciła radośnie, a potem najzwyczajniej w świecie przybiła nauczycielce "piątkę".
- Spójrz tylko, czy Plankton nie jest śliczny?
Podsunęła siostrze sowę niemalże pod sam nos, jakby z tej odległości bardziej mogła docenić. Pomajtała sówką na boki, odwróciła ją do góry nogami, a potem jeszcze pokazała siostrze jej plecki. Wszystko to z uśmiechem godnym pięciolatka i świecącymi z radości oczami.
- Czapeczki?
Dopiero ten punkt ze wszystkich przewinień dotarł do świadomości Vivi. Dziewczyna popatrzyła na stojącą obok nich nauczycielkę i zmarszczyła lekko brwi. Przeniosła wzrok na Planktona, znów na Genevieve, a potem znów na Planktona.
- Nie, dziergana czapeczka nie, ale myślę, że pasowałby mu fez.
Zawyrokowała, mrużąc oczy niczym jakiś krytyk modowy czy ktoś w tym guście.
- Ewentualnie muszka. Muszki są super.
Popatrzyła znów na Gen. Dopiero wtedy zauważyła, że ta macha jej otwartą dłonią. Zmarszczyła mocno czoło, zastanawiając się nad tym, o co chodzi. Jej twarzyczka rozjaśniła się nagle. Ślizgonka posadziła sobie sowę na głowie i wytarła rękę o swoją wyświechtaną szatę.
- Piona! - rzuciła radośnie, a potem najzwyczajniej w świecie przybiła nauczycielce "piątkę".
- Livia Edwards
Re: Pokój Wspólny
Czw Sty 07, 2016 5:32 pm
Gdyby nie obecność siostry, Liv być może zdecydowałaby się na podjęcie jakiejkolwiek linii obrony. Przynajmniej w niektórych sprawach. W końcu sugerowanie, że marzyły jej się schadzki w dormitorium chłopców, było co najmniej niedorzeczne. Teraz jednak Vivi niemal wciskała jej sowę w twarz przybijając gwóźdź do trumny oskarżeń. Znęcanie się nad zwierzętami? Pełną gębą. Beztroskie hasanie po pokoju obcego domu? Niezaprzeczalnie. Modowe faux pas? Nie tylko zabrakło skruchy, czarodziejka śmiała jeszcze na ten temat dyskutować. Nie. Zdecydowanie nie było sensu bawić się w adwokata.
-Jesteśmy przygotowane na konsekwencje...- powiedziała cicho, spoglądając nauczycielce prosto w oczy. W zasadzie, nie był to pierwszy raz, kiedy poczynania Vivi wpędziły je w kłopoty. Po raz pierwszy jednak zostały przyłapane na gorącym uczynku przez nauczyciela. Krukonka zastanawiała się, czy po raz pierwszy w życiu będzie zmuszona stawić się na szlaban. Chciała nawet o to zapytać, ale wtedy właśnie ślizgonka zdecydowała się na przybicie Gen piątki. W pomieszczeniu zapadła pełna napięcia cisza, choć we wnętrzu Liv, panował właśnie jeden z tych nielicznych momentów, w których zdawało jej się, że jej myśli wrzeszczą.
-Jesteśmy przygotowane na konsekwencje...- powiedziała cicho, spoglądając nauczycielce prosto w oczy. W zasadzie, nie był to pierwszy raz, kiedy poczynania Vivi wpędziły je w kłopoty. Po raz pierwszy jednak zostały przyłapane na gorącym uczynku przez nauczyciela. Krukonka zastanawiała się, czy po raz pierwszy w życiu będzie zmuszona stawić się na szlaban. Chciała nawet o to zapytać, ale wtedy właśnie ślizgonka zdecydowała się na przybicie Gen piątki. W pomieszczeniu zapadła pełna napięcia cisza, choć we wnętrzu Liv, panował właśnie jeden z tych nielicznych momentów, w których zdawało jej się, że jej myśli wrzeszczą.
- Genevieve Corleone
Re: Pokój Wspólny
Pią Sty 08, 2016 2:11 am
Przyglądała się Vivi niczym przybyszowi z kosmosu. Co prawda Gen niejedno już w życiu widziała, ale żadno zdarzało się, żeby na jej drodze pojawiał się ktoś zabawny. Najlepsze w tym wszystkim było to, że ślizgonka chyba wcale nie siliła się na dowcip. Ona po prostu miała taki sposób bycia.
-Osobiście jestem zwolenniczką krawatów... Łatwiej jest za taki złapać i...- urwała i uśmiechnęła się lekko. Zdecydowała, że jednak zachowa resztę zdania dla siebie. Jakby nie było miała do czynienia z uczennicami, które jeszcze chwilę temu chciały wkradać się do sypialni chłopców. Cała sytuacja była absurdalna. Kiedy jednak Vilia plasnęła dłonią w jej własną, Gen zwyczajnie nie wytrzymała. Przez chwilę stała bez ruchu, wpatrując się we własną rękę, a w końcu wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem. W pewnym momencie musiała nawet złapać się za brzuch, jednocześnie poważnie martwiąc się tym, że trudno było jej złapać oddech.
-Masz charakter dziewczyno...- wydusiła w końcu z siebie, ocierając łzy z kącików oczu. Warto było wdrapać się po tych morderczych schodach, oj warto.
-Z radością wyciągnę wobec was konsekwencje...- odpowiedziała na poważną deklarację Liv niezwykle wesołym tonem. Być może nawet zbyt wesołym.
-Skutek waszej Zbrodni to Lekcja Atypowa, obiecuję, że Będzie Absolutnie Nieziemsko. W skrócie. Szlaban.- uśmiechnęła się ciepło, co najmniej jakby właśnie skończyła rozdawanie prezentów gwiazdkowych. Mogło to być zarówno niepokojące, jak i pokrzepiające. Zależy jak zinterpretować źródło jej zadowolenia.
-A teraz mi się przedstawcie panie Yin i Yang.- dodała jeszcze, wbijając dłonie w kieszenie spodni. W zasadzie może powinna była zostawić biedną krukonkę w spokoju, ale przecież nie zamierzała ich tak naprawdę ukarać. No nie do końca. Potrzebowała jedynie ukraść im nieco czasu.
-Osobiście jestem zwolenniczką krawatów... Łatwiej jest za taki złapać i...- urwała i uśmiechnęła się lekko. Zdecydowała, że jednak zachowa resztę zdania dla siebie. Jakby nie było miała do czynienia z uczennicami, które jeszcze chwilę temu chciały wkradać się do sypialni chłopców. Cała sytuacja była absurdalna. Kiedy jednak Vilia plasnęła dłonią w jej własną, Gen zwyczajnie nie wytrzymała. Przez chwilę stała bez ruchu, wpatrując się we własną rękę, a w końcu wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem. W pewnym momencie musiała nawet złapać się za brzuch, jednocześnie poważnie martwiąc się tym, że trudno było jej złapać oddech.
-Masz charakter dziewczyno...- wydusiła w końcu z siebie, ocierając łzy z kącików oczu. Warto było wdrapać się po tych morderczych schodach, oj warto.
-Z radością wyciągnę wobec was konsekwencje...- odpowiedziała na poważną deklarację Liv niezwykle wesołym tonem. Być może nawet zbyt wesołym.
-Skutek waszej Zbrodni to Lekcja Atypowa, obiecuję, że Będzie Absolutnie Nieziemsko. W skrócie. Szlaban.- uśmiechnęła się ciepło, co najmniej jakby właśnie skończyła rozdawanie prezentów gwiazdkowych. Mogło to być zarówno niepokojące, jak i pokrzepiające. Zależy jak zinterpretować źródło jej zadowolenia.
-A teraz mi się przedstawcie panie Yin i Yang.- dodała jeszcze, wbijając dłonie w kieszenie spodni. W zasadzie może powinna była zostawić biedną krukonkę w spokoju, ale przecież nie zamierzała ich tak naprawdę ukarać. No nie do końca. Potrzebowała jedynie ukraść im nieco czasu.
- Vilia Edwards
Re: Pokój Wspólny
Pon Sty 11, 2016 12:14 am
Vivi błysnęły oczy, kiedy nauczycielka zaczęła mówić o krawatach.
- ... i wtedy łatwiej jest komuś przywalić!
Rzuciła to tak beztrosko, zupełnie jakby rozmawiała z jakąś koleżanką o swoich trikach podczas bójek, nie zaś z nauczycielką. Należałoby do tego zaznaczyć, że uśmiechnęła się przy tym tak niewinnie, jak to tylko można było sobie wyobrazić. Ani trochę w tej chwili nie wyglądała jak ktoś, kto nie zawahałby się użyć przemocy w sytuacji, w której chciałby komuś pokazać kto tu rządzi.
Choć jej wizja tego, co można zrobić z krawatem, chyba jednak odbiegała od wizji Gen.
Ślizgonka popatrzyła dziwnie na kobietę, kiedy ta zaczęła się śmiać. Zupełnie nie rozumiała o co jej chodzi. Nawet popatrzyła pytająco na siostrę, jakby oczekiwała odpowiedzi, a potem wzruszyła lekko ramionami.
Co?
Konsekwencje?
Jakie konsekwencje?
Vivi popatrzyła na nauczycielkę jak na jakieś dziwaczne monstrum.
- Jakie konsekwencje?
Zapytała podejrzliwie, choć w zasadzie od razu dostała odpowiedź. Przez chwilę przetwarzała podane jej informacje, a potem odwróciła się do siostry i popatrzyła na nią rozszerzonymi z przejęcia oczętami.
- Liv... Liv! Dostaniemy dodatkową, specjalną lekcję! Super, nie?
Chwyciła siostrę za ramiona i potrząsnęła nią lekko, ciesząc się co najmniej tak, jakby właśnie wygrała główną nagrodę na loterii.
- ... i wtedy łatwiej jest komuś przywalić!
Rzuciła to tak beztrosko, zupełnie jakby rozmawiała z jakąś koleżanką o swoich trikach podczas bójek, nie zaś z nauczycielką. Należałoby do tego zaznaczyć, że uśmiechnęła się przy tym tak niewinnie, jak to tylko można było sobie wyobrazić. Ani trochę w tej chwili nie wyglądała jak ktoś, kto nie zawahałby się użyć przemocy w sytuacji, w której chciałby komuś pokazać kto tu rządzi.
Choć jej wizja tego, co można zrobić z krawatem, chyba jednak odbiegała od wizji Gen.
Ślizgonka popatrzyła dziwnie na kobietę, kiedy ta zaczęła się śmiać. Zupełnie nie rozumiała o co jej chodzi. Nawet popatrzyła pytająco na siostrę, jakby oczekiwała odpowiedzi, a potem wzruszyła lekko ramionami.
Co?
Konsekwencje?
Jakie konsekwencje?
Vivi popatrzyła na nauczycielkę jak na jakieś dziwaczne monstrum.
- Jakie konsekwencje?
Zapytała podejrzliwie, choć w zasadzie od razu dostała odpowiedź. Przez chwilę przetwarzała podane jej informacje, a potem odwróciła się do siostry i popatrzyła na nią rozszerzonymi z przejęcia oczętami.
- Liv... Liv! Dostaniemy dodatkową, specjalną lekcję! Super, nie?
Chwyciła siostrę za ramiona i potrząsnęła nią lekko, ciesząc się co najmniej tak, jakby właśnie wygrała główną nagrodę na loterii.
- Livia Edwards
Re: Pokój Wspólny
Sro Sty 13, 2016 7:44 pm
Na wzmiankę o szlabanie Liv nie potrafiła powstrzymać lekkiego westchnienia. Nie ważne jak ekscytująco przedstawiała to Gen. Faktem pozostawało, że uczniowska ambicja Liv pragnęła jednak pozostać przy byciu nieskazitelnym studentem, który nigdy nie został ukarany. Cóż. Marzenie ściętej głowy. Za późno było na marudzenie. Skoro nie udało jej się powstrzymać Vivi przed wejściem do pokoju wspólnego, zapewne nieco jej się należało. Spojrzała nauczycielce w oczy, ponownie lekko kiwnęła głową i zdecydowała się uprzedzić pytanie, które nauczycielka najpewniej zamierzała zadać.
-Livia Edwards, rok piąty. A to moja siostra Vilia Edwards, także rok piąty. Będziemy czekały na informację, pani profesor.- delikatnie schyliła głowę, wyrażając w ten sposób szacunek. Bardzo chciałaby zapytać, czy może już sobie iść i w końcu wrócić do swoich zajęć, ale wiedziała, że podobne zachowanie byłoby niegrzeczne i mogło sprawić więcej złego niż dobrego. W dodatku Vivi najwyraźniej wcale nie zamierzała dać jej tak po prostu odejść, skoro dopadła do niej i zaczęła nią z dzikim entuzjazmem potrząsać. Gdyby nie fakt, że nauczycielka wciąż je obserwowała powiedziałaby siostrze co myśli na temat owego "super".
-Dostaniemy szlaban.- poprawiła spokojnie, jednocześnie zastanawiając się czy jej siostra kiedykolwiek dorośnie. Jeśli miała mieć z nią takie przeboje przez całe życie, z pewnością nie dożyje starości.
-Livia Edwards, rok piąty. A to moja siostra Vilia Edwards, także rok piąty. Będziemy czekały na informację, pani profesor.- delikatnie schyliła głowę, wyrażając w ten sposób szacunek. Bardzo chciałaby zapytać, czy może już sobie iść i w końcu wrócić do swoich zajęć, ale wiedziała, że podobne zachowanie byłoby niegrzeczne i mogło sprawić więcej złego niż dobrego. W dodatku Vivi najwyraźniej wcale nie zamierzała dać jej tak po prostu odejść, skoro dopadła do niej i zaczęła nią z dzikim entuzjazmem potrząsać. Gdyby nie fakt, że nauczycielka wciąż je obserwowała powiedziałaby siostrze co myśli na temat owego "super".
-Dostaniemy szlaban.- poprawiła spokojnie, jednocześnie zastanawiając się czy jej siostra kiedykolwiek dorośnie. Jeśli miała mieć z nią takie przeboje przez całe życie, z pewnością nie dożyje starości.
- Genevieve Corleone
Re: Pokój Wspólny
Sro Sty 13, 2016 7:59 pm
-Cóż, zapewne w istocie łatwiej komuś przywalić.- zgodziła się bez mrugnięcia okiem, zupełnie jakby mówiła z doświadczenia. W przeciwieństwie do Vivi, wcale nie uśmiechała się niewinnie. Przybrała raczej minę eksperta, który jedynie potwierdza to, co oczywiste. Nie ciągnęła jednak tematu, bo i uwaga Vivi płynnie przeskoczyła na kolejny temat. Najwyraźniej dziewczyna nie potrafiła się skupić na jednej rzeczy. W dodatku jej nowo powstały entuzjazm był wysoce nietypowy. To był chyba pierwszy raz w życiu, kiedy Gen widziała kogoś uradowanego perspektywą szlabanu. Cóż. Jedno było pewne. Bez wątpienia ktoś z podobnym entuzjazmem mógł jej się przydać.
-Cudownie. Panienka Liv i panienka Vil? Viv? Hm...- na moment ściągnęła brwi w wyrazie zamyślenia. Co prawda wciąż bardziej podobała jej się wersja z Yin i Yang ale ostatecznie mogła przywyknąć do skrótów.
-Jesteśmy umówione. Tak jakby... Muszę was upchnąć gdzieś między wszystkich innych nieszczęśników, którzy wpadli w moje sidła...- puściła Vivi oko i uśmiechnęła się szeroko. Trudno było stwierdzić czy żartowała, czy faktycznie szastała szlabanami na lewo i prawo, zyskując tym samym kolejkę oczekujących na ukaranie.
-Dam wam znać kiedy już coś ustalę.- to powiedziawszy, odwróciła się i nucąc coś pod nosem zaczęła zmierzać w kierunku wyjścia.
-I nie zgubcie znów swojej sowy! Macie szczęście, że nic jej nie zeżarło!- dodała jeszcze tylko, na odchodnym śmiejąc się z własnego żartu.
[z/t dla Genki]
-Cudownie. Panienka Liv i panienka Vil? Viv? Hm...- na moment ściągnęła brwi w wyrazie zamyślenia. Co prawda wciąż bardziej podobała jej się wersja z Yin i Yang ale ostatecznie mogła przywyknąć do skrótów.
-Jesteśmy umówione. Tak jakby... Muszę was upchnąć gdzieś między wszystkich innych nieszczęśników, którzy wpadli w moje sidła...- puściła Vivi oko i uśmiechnęła się szeroko. Trudno było stwierdzić czy żartowała, czy faktycznie szastała szlabanami na lewo i prawo, zyskując tym samym kolejkę oczekujących na ukaranie.
-Dam wam znać kiedy już coś ustalę.- to powiedziawszy, odwróciła się i nucąc coś pod nosem zaczęła zmierzać w kierunku wyjścia.
-I nie zgubcie znów swojej sowy! Macie szczęście, że nic jej nie zeżarło!- dodała jeszcze tylko, na odchodnym śmiejąc się z własnego żartu.
[z/t dla Genki]
- Vilia Edwards
Re: Pokój Wspólny
Czw Sty 21, 2016 2:09 pm
- Pffffffffffff....
Vivi parsknęła, patrząc na siostrę. Co ona wygadywała z tym szlabanem? Przecież stała obok i słyszała.
- Bzdura, przecież sama słyszałaś, że to będzie nieziemska lekcja!
Poprawiła bliźniaczkę, zaciskając po tym usta i robiąc minę podobną do żabiej. Dodatkowo skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i przez chwilę jeszcze patrzyła tak na nią, a potem odwróciła się lekko, by zerknąć w stronę nauczycielki.
Coś jej chyba wpadło do oka, bo mrugnęła jakoś dziwnie.
Ale to nic Vivi nie przeszkadzało. I tak pomachała jej z szerokim uśmiechem na twarzyczce i poczekała, aż wyjdzie, a potem na nowo zaczęła przytulać Planktona.
- Chcesz też coś wysłać do tatusia?
Podniosła pełen nadziei i radości wzrok na Livię. Pogłaskała sowę po głowie, wykrzywiła usta i zmarszczyła lekko brwi.
- Tak, fez będzie ci pasował...
Vivi parsknęła, patrząc na siostrę. Co ona wygadywała z tym szlabanem? Przecież stała obok i słyszała.
- Bzdura, przecież sama słyszałaś, że to będzie nieziemska lekcja!
Poprawiła bliźniaczkę, zaciskając po tym usta i robiąc minę podobną do żabiej. Dodatkowo skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i przez chwilę jeszcze patrzyła tak na nią, a potem odwróciła się lekko, by zerknąć w stronę nauczycielki.
Coś jej chyba wpadło do oka, bo mrugnęła jakoś dziwnie.
Ale to nic Vivi nie przeszkadzało. I tak pomachała jej z szerokim uśmiechem na twarzyczce i poczekała, aż wyjdzie, a potem na nowo zaczęła przytulać Planktona.
- Chcesz też coś wysłać do tatusia?
Podniosła pełen nadziei i radości wzrok na Livię. Pogłaskała sowę po głowie, wykrzywiła usta i zmarszczyła lekko brwi.
- Tak, fez będzie ci pasował...
- Livia Edwards
Re: Pokój Wspólny
Pon Sty 25, 2016 6:22 pm
Odprowadziła nauczycielkę wzrokiem i pozwoliła sobie na zrezygnowane westchnięcie. Nieziemska lekcja, hm? Bez wątpienia nie brzmiało jak coś, w czym chciałaby brać udział. Znacznie bardziej wolałaby standardowy szlaban i przepisywanie jakiegoś zdania na rolkach pergaminu. Przynajmniej mogłaby siedzieć cicho i oddać się jakimś przemyśleniom.
-Już nie mogę się doczekać...- mruknęła tonem pozbawionym jakiegokolwiek entuzjazmu, co miało chyba pełnić rolę sarkazmu. To zaś oznaczało, że Liv była w wyjątkowym nastroju. Zwykle było jej wszystko jedno, ale teraz czuła się zmęczona, zrezygnowana a nawet lekko poirytowana. Utkwiła spojrzenie w nieszczęsnej sowie i lekko pokręciła głową. Pisała do ojca tylko, kiedy miała coś ważnego do opowiedzenia. Opisywaniem ekscytujących wypraw i wymyślonych spisków zajmowała się Vivi. Krukonka skrzyżowała ręce na piersi i delikatnie zmarszczyła brwi. W zasadzie powinna teraz odprowadzić siostrę do drzwi i powiedzieć jej, żeby skończyła pisanie swoich listów gdzieś, gdzie nie będzie łamała regulaminu ale... Skoro i tak zostały już za to ukarane, chyba nie było sensu na tracenie energii. Perspektywa udania się do własnego łóżka była znacznie bardziej kusząca.
-Możesz napisać, że go pozdrawiam...- powiedziała tylko cicho i jak gdyby nigdy nic zaczęła zmierzać w stronę swojego dormitorium.
-A teraz wybacz Vivi, ale całe to śledztwo było cholernie męczące...- rzuciła jeszcze tylko jedno spojrzenie na nieszczęsnego Plato, niezdarnie uniosła dłoń w geście pożegnania i wymaszerowała z pomieszczenia. Miała jedynie nadzieję, że siostra nie będzie próbowała za nią iść. A nawet jeśli... Liv zamierzała zakopać się pod kołdrą i ignorować istnienie całego świata.
[z/t dla Livci]
-Już nie mogę się doczekać...- mruknęła tonem pozbawionym jakiegokolwiek entuzjazmu, co miało chyba pełnić rolę sarkazmu. To zaś oznaczało, że Liv była w wyjątkowym nastroju. Zwykle było jej wszystko jedno, ale teraz czuła się zmęczona, zrezygnowana a nawet lekko poirytowana. Utkwiła spojrzenie w nieszczęsnej sowie i lekko pokręciła głową. Pisała do ojca tylko, kiedy miała coś ważnego do opowiedzenia. Opisywaniem ekscytujących wypraw i wymyślonych spisków zajmowała się Vivi. Krukonka skrzyżowała ręce na piersi i delikatnie zmarszczyła brwi. W zasadzie powinna teraz odprowadzić siostrę do drzwi i powiedzieć jej, żeby skończyła pisanie swoich listów gdzieś, gdzie nie będzie łamała regulaminu ale... Skoro i tak zostały już za to ukarane, chyba nie było sensu na tracenie energii. Perspektywa udania się do własnego łóżka była znacznie bardziej kusząca.
-Możesz napisać, że go pozdrawiam...- powiedziała tylko cicho i jak gdyby nigdy nic zaczęła zmierzać w stronę swojego dormitorium.
-A teraz wybacz Vivi, ale całe to śledztwo było cholernie męczące...- rzuciła jeszcze tylko jedno spojrzenie na nieszczęsnego Plato, niezdarnie uniosła dłoń w geście pożegnania i wymaszerowała z pomieszczenia. Miała jedynie nadzieję, że siostra nie będzie próbowała za nią iść. A nawet jeśli... Liv zamierzała zakopać się pod kołdrą i ignorować istnienie całego świata.
[z/t dla Livci]
- Vilia Edwards
Re: Pokój Wspólny
Wto Lut 02, 2016 9:32 pm
- Prawda? Ja też!
Vivi miała cudowną zdolność ignorowania sarkazmów i innych tego typu form wyrazu. Przynajmniej jeśli chodziło o jej siostrę. Innym tak łatwo pewnie by nie popuściła, ale Liv to była Liv. I nic nie mogło tego zmienić. Zamiast denerwować się siostrzanym brakiem zaangażowania, najzwyczajniej w świecie uśmiechnęła się szeroko i potaknęła jej.
Ojj, już ona tatusiowi opisze tę przygodę!
Zmarszczyła brwi, kiedy bliźniaczka ruszyła w stronę swojego dormitorium. Miała tu zostać sama?
Rozejrzała się po pokoju Krukonów. W sumie...
- O, czekaj! Idę z tobą!
Ruszyła pędem za Livią, nie przejmując się tym, że zupełnie nie powinno jej tu być. Przecież to szczegóły! Z Planktonem pod pachą zniknęła za siostrą jak cień.
[z/t dla Vivci]
Vivi miała cudowną zdolność ignorowania sarkazmów i innych tego typu form wyrazu. Przynajmniej jeśli chodziło o jej siostrę. Innym tak łatwo pewnie by nie popuściła, ale Liv to była Liv. I nic nie mogło tego zmienić. Zamiast denerwować się siostrzanym brakiem zaangażowania, najzwyczajniej w świecie uśmiechnęła się szeroko i potaknęła jej.
Ojj, już ona tatusiowi opisze tę przygodę!
Zmarszczyła brwi, kiedy bliźniaczka ruszyła w stronę swojego dormitorium. Miała tu zostać sama?
Rozejrzała się po pokoju Krukonów. W sumie...
- O, czekaj! Idę z tobą!
Ruszyła pędem za Livią, nie przejmując się tym, że zupełnie nie powinno jej tu być. Przecież to szczegóły! Z Planktonem pod pachą zniknęła za siostrą jak cień.
[z/t dla Vivci]
- Felice Felicis
Re: Pokój Wspólny
Sro Lut 17, 2016 12:10 pm
(wieczór) 10 maja 1978
Felice, jak niemal każdego wieczoru, siedziała w Pokoju Wspólnym Krukonów czytając książkę. Będąc w bibliotece znalazła dzieło rozprawiające o transmutacji zwierzęcej, a chodź w głównej mierze opisywana była w nim animagia, Felice zafascynowała się prostszym zaklęciem działającym na mniejszą skalę.
Oculus Animalis... Zastanawiające. To było bardzo skomplikowane, wymagało dużego skupienia ze strony rzucającego. O ile ruch różdżki i inkantacja nie nastręczały trudności, konieczność precyzyjnego określenia w umyśle co ma się zmienić i w jaki sposób była naprawdę problematyczna. Ponad to wymagała pewnej, minimalnej chociaż wiedzy z zakresu zoologii.
Felice zastanawiały możliwości tego zaklęcia. Czy mogła sobie wykształcić skrzela? Czy mogła wyczarować na krótki czas potężne skrzydła hipogryfa? Czy mogła... ahhh... czy mogłaby mieć oczy kota i czytać bez oświetlenia, nie przeszkadzając innym magicznym światłem Lumos?
Siedziała tak, zamknięta w świecie własnych domysłów, nie zwracając uwagi na ludzi wokół, wymyślając coraz to nowe i nowe zastosowania dla Oculus Animalis.
Felice, jak niemal każdego wieczoru, siedziała w Pokoju Wspólnym Krukonów czytając książkę. Będąc w bibliotece znalazła dzieło rozprawiające o transmutacji zwierzęcej, a chodź w głównej mierze opisywana była w nim animagia, Felice zafascynowała się prostszym zaklęciem działającym na mniejszą skalę.
Oculus Animalis... Zastanawiające. To było bardzo skomplikowane, wymagało dużego skupienia ze strony rzucającego. O ile ruch różdżki i inkantacja nie nastręczały trudności, konieczność precyzyjnego określenia w umyśle co ma się zmienić i w jaki sposób była naprawdę problematyczna. Ponad to wymagała pewnej, minimalnej chociaż wiedzy z zakresu zoologii.
Felice zastanawiały możliwości tego zaklęcia. Czy mogła sobie wykształcić skrzela? Czy mogła wyczarować na krótki czas potężne skrzydła hipogryfa? Czy mogła... ahhh... czy mogłaby mieć oczy kota i czytać bez oświetlenia, nie przeszkadzając innym magicznym światłem Lumos?
Siedziała tak, zamknięta w świecie własnych domysłów, nie zwracając uwagi na ludzi wokół, wymyślając coraz to nowe i nowe zastosowania dla Oculus Animalis.
- Maggie Sulivan
Re: Pokój Wspólny
Sro Lut 17, 2016 12:20 pm
Dobra. Potrzebowała pomocy. Nie mogła się zgłosić ze swoich problemem do Natalie z oczywistych powodów - nigdy nie poprosi o pomoc Ślizgona. Z kolei Puchonka, której ostatnio się zwierzała została skutecznie przegoniona przez rudego psotnika. Pozostało jej zwierzenie się Felice, która ostatnio oferowała jej swoją pomocną dłoń.
Zaczęła szukać od dormitorium Ravenclaw. W końcu sama powiedziała, że przesiaduje, albo tam, albo w bibliotece.
I udało się! Krukonka siedziała w fotelu z księgą w ręku.
- Cześć Felice, nie przeszkadzam?
Zagadnęła niepewnie zbliżając się do czarownicy.
- Może potrzebujesz pomocy z czarami, albo czymś innym?
Dodała niepewnie, nie chcąc narzucać się za bardzo uczennicy. Wiedziała jakie to wredna i chamskie, dlatego też zanim poprosiła o rozwiązanie jej problemu, zasugerowała jej pomoc.
Zaczęła szukać od dormitorium Ravenclaw. W końcu sama powiedziała, że przesiaduje, albo tam, albo w bibliotece.
I udało się! Krukonka siedziała w fotelu z księgą w ręku.
- Cześć Felice, nie przeszkadzam?
Zagadnęła niepewnie zbliżając się do czarownicy.
- Może potrzebujesz pomocy z czarami, albo czymś innym?
Dodała niepewnie, nie chcąc narzucać się za bardzo uczennicy. Wiedziała jakie to wredna i chamskie, dlatego też zanim poprosiła o rozwiązanie jej problemu, zasugerowała jej pomoc.
- Felice Felicis
Re: Pokój Wspólny
Sro Lut 17, 2016 12:35 pm
Felice była tak bardzo pochłonięta lekturą, że nie zorientowałaby się, jeśli podszedłby do niej człowiek, a co dopiero bezszelestnie poruszająca się postać duszyczki. "Cześć Felice" było dla niej zatem tak niespodziewane, tak nagłe, że podskoczyła w miejscu, podrzucając książkę i swoje notatki w górę.
- Maggie! Rany, nie słuszałam jak podchodzisz... - wysapała, dochodząc do siebie. - Nie nie, nie potrzebuję... Czytam właśnie o zaklęciu Oculus Animalis. Jest fascynujące, ale wymaga dokładnego przestudiowania. To nie jest nauka na jeden wieczór... Zwłaszcza, że już się dzisiaj namęczyłam z Repleo. Gdyby nie ty to pewnie do jutra bym nad nim jeszcze ślęczała!
Krukonka pozbierała fruwające kartki i powkładała je do swojego dziennika. Odłożyła książkę na stoliczek obok i popatrzyła na eteryczną koleżankę.
- Chcesz może poczytać książkę? "Dziesięciu murzynków" tak mnie wciągnęło, że całą bibliotekę przeszukałam żeby znaleźć jakiś czarodziejski kryminał. Znalazłam jeden. Pojmujesz? JEDEN! Czy oni tu myślą, że książki są potrzebne wyłącznie do nauki i do niczego więcej?
- Maggie! Rany, nie słuszałam jak podchodzisz... - wysapała, dochodząc do siebie. - Nie nie, nie potrzebuję... Czytam właśnie o zaklęciu Oculus Animalis. Jest fascynujące, ale wymaga dokładnego przestudiowania. To nie jest nauka na jeden wieczór... Zwłaszcza, że już się dzisiaj namęczyłam z Repleo. Gdyby nie ty to pewnie do jutra bym nad nim jeszcze ślęczała!
Krukonka pozbierała fruwające kartki i powkładała je do swojego dziennika. Odłożyła książkę na stoliczek obok i popatrzyła na eteryczną koleżankę.
- Chcesz może poczytać książkę? "Dziesięciu murzynków" tak mnie wciągnęło, że całą bibliotekę przeszukałam żeby znaleźć jakiś czarodziejski kryminał. Znalazłam jeden. Pojmujesz? JEDEN! Czy oni tu myślą, że książki są potrzebne wyłącznie do nauki i do niczego więcej?
- Maggie Sulivan
Re: Pokój Wspólny
Sro Lut 17, 2016 12:49 pm
Przyłożyła rękę do ust, kiedy zobaczyła przerażenie w oczach uczennicy.
- Oh! Przepraszam! Nie chciałam cię przestraszyć. Nie miałaś szans mnie usłyszeć. Dopóki się nie odezwę, czy czegoś nie wydobędę ze swojego gardła, to nie usłyszysz moich kroków, ani nic poza tym.
Zaczęła się szybko tłumaczyć, nerwowo bawiąc się skrawkiem swojej szaty. Naprawdę nie chciała wystarczyć Felice i nabałaganić w Pokoju Wspólnym. Przeniosła spojrzenie po porozrzucanych kartkach i cicho westchnęła. Nawet jakby chciała, to nie mogłaby pomóc Krukonce w pozbieraniu pergaminu.
- Właściwie to chciałam cię poprosić o pomoc. Chciałabym napisać list...
Urwała na chwilę i zapewne gdyby potrafiła, to zarumieniłaby się cebulki swoich włosów.
- ... do Irytka.
Dokończyła nieśmiało.
- Oh! Przepraszam! Nie chciałam cię przestraszyć. Nie miałaś szans mnie usłyszeć. Dopóki się nie odezwę, czy czegoś nie wydobędę ze swojego gardła, to nie usłyszysz moich kroków, ani nic poza tym.
Zaczęła się szybko tłumaczyć, nerwowo bawiąc się skrawkiem swojej szaty. Naprawdę nie chciała wystarczyć Felice i nabałaganić w Pokoju Wspólnym. Przeniosła spojrzenie po porozrzucanych kartkach i cicho westchnęła. Nawet jakby chciała, to nie mogłaby pomóc Krukonce w pozbieraniu pergaminu.
- Właściwie to chciałam cię poprosić o pomoc. Chciałabym napisać list...
Urwała na chwilę i zapewne gdyby potrafiła, to zarumieniłaby się cebulki swoich włosów.
- ... do Irytka.
Dokończyła nieśmiało.
- Felice Felicis
Re: Pokój Wspólny
Sro Lut 17, 2016 1:47 pm
- Nie szkodzi, naprawdę - uspokoiła ją Felice. - Czasem dostaję taką nauczkę, że powinnam się interesować otaczającym mnie światem...
No proszę, nie spodziewała się zobaczyć duszyczki tak wcześnie. Nie miała absolutnie nic przeciwko, Magg bardzo przypadła jej do gustu. No tak, dla ducha napisanie listu jest bardzo problematyczne...
Dziewczyna otworzyła swój dziennik na pierwszej wolnej stronie i nakreśliła na niej słowa "LIST MAGGIE DO IRYTKA - BRUDNOPIS". Ciekawe czym jej zalazł za skórę... Słyszała nieco o tym poltergeiście i jego wyczynach, ale nie spodziewała się, że ktoś może dokuczać takiej delikatnej istotce jak duszyczka Magg Sulivan!
- Dobrze, zaczynaj - powiedziała Krukonka.
No proszę, nie spodziewała się zobaczyć duszyczki tak wcześnie. Nie miała absolutnie nic przeciwko, Magg bardzo przypadła jej do gustu. No tak, dla ducha napisanie listu jest bardzo problematyczne...
Dziewczyna otworzyła swój dziennik na pierwszej wolnej stronie i nakreśliła na niej słowa "LIST MAGGIE DO IRYTKA - BRUDNOPIS". Ciekawe czym jej zalazł za skórę... Słyszała nieco o tym poltergeiście i jego wyczynach, ale nie spodziewała się, że ktoś może dokuczać takiej delikatnej istotce jak duszyczka Magg Sulivan!
- Dobrze, zaczynaj - powiedziała Krukonka.
- Maggie Sulivan
Re: Pokój Wspólny
Sro Lut 17, 2016 2:04 pm
- Przepraszam.
Powtórzyła jeszcze raz z wielkim skruszeniem w oczach i głosie. Nie ma to jak prosić kogoś o pomoc w tak... kruchej sprawie. Maggie było dość trudno otworzyć się przez praktycznie nieznaną uczennicą. Po jej zachowaniu było widać, że była zestresowana samym przybyciem do siedziby Krukonów, a co dopiero z poproszeniem o napisanie prywatnego listu.
- Bo wiesz... My jesteśmy razem, ale... Muszę do niego, żeby miał wszystko czarno na białym, bo nigdy nie umiem dobrać odpowiednich słów przy nim...
Wydukała speszona, wbijając tępe spojrzenie w kartkę na kolanach Felice.
- Myślisz, że jak zacznę od "Kochany Irytku" to będzie to odpowiednie?
Powtórzyła jeszcze raz z wielkim skruszeniem w oczach i głosie. Nie ma to jak prosić kogoś o pomoc w tak... kruchej sprawie. Maggie było dość trudno otworzyć się przez praktycznie nieznaną uczennicą. Po jej zachowaniu było widać, że była zestresowana samym przybyciem do siedziby Krukonów, a co dopiero z poproszeniem o napisanie prywatnego listu.
- Bo wiesz... My jesteśmy razem, ale... Muszę do niego, żeby miał wszystko czarno na białym, bo nigdy nie umiem dobrać odpowiednich słów przy nim...
Wydukała speszona, wbijając tępe spojrzenie w kartkę na kolanach Felice.
- Myślisz, że jak zacznę od "Kochany Irytku" to będzie to odpowiednie?
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach