Go down
Jasper Larsson
Oczekujący
Jasper Larsson

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Sob Lip 18, 2015 7:46 pm
Nie był pewien co w jego wypowiedzi było smutne czy żałosne. Wspomnienie o rytualnym paleniu zwłok? Właściwie to nie powinien się dziwić, młodą damę w jej wieku faktycznie mogła zaszokować taka informacja, choć na specjalnie przejętą nie wyglądała. Może po prostu dobrze skrywała swój strach? Nie zdążył jej pocieszyć, gdy niespodziewanie oberwał w twarz. Zdarzało mu się to bardzo często, ale i tak za każdym razem szczerze się dziwił, jakby nie docierało do niego jak wielkiego pecha za sobą ciągnie.
- N-nie ma sprawy... - jęknął, rozmasowując nos, tym razem nawet w jednym kawałku. Ciekawe czy wielokrotne złamania doprowadzają do mocniejszego zrostu kości i chrząstek? Jeśli nie, to może miał szczęście w nieszczęściu i tym razem nie poleciała mu nawet krew. Tyle wygrać! - Znasz Sahi... - wzdrygnął się i oblał delikatnym rumieńcem, gdy poczuł jej dłoń na swoim ciele. Krew jednak szybko odpłynęła z twarzy gryfona, na dźwięk coraz bardziej sykliwych słów czarownicy. Czemu zadawała takie dziwne pytania? I dlaczego jej paznokcie zatopiły się w jego kremowym sweterku, naciskając na niego coraz mocniej? Postawa uczennicy była dla Jaspera całkowitą zagadką, jednak nie tracił swego rezonu, odpowiadając jej po dłuższym namyśle, ze stoickim spokojem. - Owszem, lubię go. Jest bardzo miły, choć trochę nieśmiały i zamknięty w sobie. - zrobił pauzę, ważąc słowa, które chciał wypowiedzieć. - To właściwie typowe dla takich jak on. - przekrzywił głowę, przechodząc do drugiego, trochę trudniejszego pytania. - Szczerze wątpię by rzucił się na ratunek prawie obcej osobie. Miło nam się rozmawiało, ale bez przesady, sam wydawał się mieć ciężkie życie, nie ma potrzeby by nadstawiał karku za innych. - "Może jakbyśmy się lepiej znali, byłoby inaczej." Dodał w myślach, ze szczerą nadzieją, że będzie miał okazję lepiej poznać wampirka i w dalszej przyszłości odpowiedzieć na takie zapytania w inny sposób. A skoro już o tym mowa. - Czemu pytasz? - zamrugał zdziwiony, wspominając swoją pierwszą rozmowę z Nailahem. Jego rozmówczyni miała bardzo podobną taktykę w obyciu z ludźmi. Czy było możliwym, że są jakoś spokrewnieni? Nie wyglądała na wampirzycę, ale istoty nocy nie miały jakiejś konkretnej dla nich woni i nie łatwo było odróżnić ich od ludzi. Istniała też szansa, że po prostu się przyjaźnili i dlatego podsycił ciekawość brunetki. Sam był nią zaintrygowany, choć mieściło się to w Jasperowych granicach zaciekawienia nową osobą.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Sob Lip 18, 2015 9:55 pm
Sama jego osoba taka była - nie tylko to, co wypowiadał. Przynajmniej tak wyglądał w jej oczach, które osaczyły go w najgorszy możliwy sposób, nie dając mu w żaden sposób odetchnąć, rejestrując wszystko, co tylko się dało. Była Żmiją, która cierpliwie czekała na to, żeby tylko wbić się w niego swoimi kłami, by zobaczyć, jak ucieka z niego życie, jak cierpi bardzo długo, zanim jeszcze zdoła wydać ostatnie tchnienie. Pragnęła cierpienia, pragnęła najgorszych uczuć, bo dzięki temu czuła się...lepiej. Choć nie mogła! Nie mogła przecież zwracać na siebie uwagę, pozwalać by wewnętrzny potwór robił z nią, co chciał...po tym wszystkim. Nie była przecież zła...? Czy to w ogóle miało jakiekolwiek znaczenie?
Zwłoki. Zwłoki. Nieruchome ciało Wojny. Nikły uśmiech bólu na jego twarzy. Jego zachrypnięty głos, szepczący do niej prawie każdej nocy. Zwłoki. Zwłoki. Koniec tamtej gry.
Teraz należało zrobić wszystko by nie dać się złamać i pokonać. Nie było to przecież wskazane.
Strach? Sądzisz, że się boję? Że po tym wszystkim odczuwam jakikolwiek strach...? Co to w ogóle jest? Jestem przecież Zwycięstwem. Jestem...Zwycięstwem. A Ty...znaczysz tyle, co nic.
Jej wargi drżały, w oczach zaś nie czaiła się ani odrobina współczucia. Przez tyle czasu musiała udawać, grać, niczym marionetka w teatrzyku, dlaczego więc teraz...ma się powstrzymywać? Zwłaszcza, że nikt nie widzi, nikt się nim nie zainteresuje. Tą psią zabawką. Gdy zauważyła jego rumieniec, jej palce jeszcze mocniej wbiły się w jego niepozorne ramię, napotykając na swej drodze kości. Chmury w jej oczach według swojej własnej zasady rozstępowały się, ukazując błyski arktycznego lodu.
Powinieneś uciekać, a nie ze mną dyskutować, głupcze.
Zamrugała szybciej, kiedy odpowiedział jej ze stoickim spokojem. Po chwili zmrużyła drapieżnie swoje lodowe tęczówki, czując jak jej wargi wykrzywiają się złośliwie.
- Och, ach, och! Ach ten Sahir, taki miły, taki nieśmiały...! Tyle wspaniałych cech! - Zaczęła naśladować jego głos, po czym parsknęła krótkim śmiechem. - Nie rozśmieszaj mnie. Sahir Nailah to nic więcej, jak zwierzę. Potwór, który jedynie, czego pragnie, to pożerać ludzi, żywić się ich krwią. I jedynie czasem jest przydatny, nic więcej. Jak tak go rozumiesz, to idź! No biegnij, wystaw swoją szyjkę, daj mu wbić swoje kły i wyssać całą krew. Jest taki miły, że jak będziesz umierał, to może się uśmiechnie do Ciebie! Czy to nie wspaniale? Taki wielki akt...dobroci! - Szeptała to wszystko zjadliwie, nie mając zamiaru zdradzać się z tym, że na chwilę obecną mają zawieszenie broni. Pomimo cienkiej nici zrozumienia i tego, że oboje tkwili w tym bagnie, nie przepadali za sobą, nie odczuwali jakiejkolwiek więzi. Na jego pytanie nie odpowiedziała, jedynie jej oczy na krótki moment zapłonęły, gdy w końcu dołączyła drugą dłoń, która znalazła się na drugim ramieniu Jaspera i zaczęła nim potrząsać.
- Ocknij się, idioto. Czy Ty potrafisz w ogóle myśleć, łączyć fakty? Jak myślisz, dokąd doprowadzi Cię takie beztroskie szwendanie po zamku?! - Warknęła mu wprost do ucha, gdy się nieco zgarbiła, by móc to zrobić bez większych problemów. - Takie skrzaciki jak Ty, powinny siedzieć w swoich bezpiecznych pokoikach, jeśli chciały przeżyć. No chyba, że Ty chcesz umrzeć, sierotko...
Mogłaby zrobić wszystko. Mogłaby wyciągnąć różdżkę i załatwić to za pomocą kilku zaklęć. Mogłaby po prostu "włamać" się do jego głowy i czytać z niego, jak z otwartej księgi, dowiadując się wszystkiego, co tylko się dało na jego temat. Mogłaby naprawdę zrobić wszystko.
Ale nie zrobiła niczego.
A dlaczego...? Bo chciała przetrwać. Bo choć jadowicie żółte oczy kusiły, to ona po coś tu była.
I nie mogła po prostu od tak stracić wszystkiego, na co tyle czasu pracowała.

Jasper Larsson
Oczekujący
Jasper Larsson

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Sob Lip 18, 2015 10:46 pm
Zaskoczyła go dalej brnąc w złośliwości, pomimo jego pokojowej postawy. Nie mówił i nie robił nic, co mogłoby ją tak bardzo zdenerwować; nie obrażał jej, nie wykonywał nagłych ruchów. Przy dzikim zwierzęciu jego zachowanie działałoby uspokajająco, ale ona była człowiekiem, do tego najwyraźniej pełnym bólu i sprzecznych uczuć. Cokolwiek nie zamierzała zrobić, on pragnął tylko jakoś jej pomóc. I chociaż nie był szczególnie błyskotliwy, to zrozumiał wreszcie jakim nietaktem było wspomnienie Nailaha przy tej konkretnej czarownicy. Jego niekonfliktowa natura kazała mu zmienić temat, zamilknąć i odejść, jednak nienaturalna lojalność i naiwne ideały zmusiły go do dalszego brnięcia w dyskusję, która z każdą chwilą robiła się coraz bardziej zażarta. Trząsała nim, a on czekał jedynie aż skończy, nie wyrywając się, nie dając jej satysfakcji w postaci strachu, zdenerwowania czy w ogóle jakiejkolwiek reakcji. Równie dobrze mogła stać metr od niego z pogodnym uśmiechem, a on dalej miałby taką samą postawę i minę; zrelaksowaną, wyrozumiałą i w pełni skupioną na jej osobie.
- Wampiry są gatunkiem pokrewnym ludziom i dysponują taką samą, jeśli nie wyższą inteligencją. Daleko im do zwierząt. Mają kontrowersyjne potrzeby, ale można żyć z nimi w zgodzie. - "Już nie wspominając o tym, że Sahirowi nie smakuje moja krew, więc zostanie jego obiadem mi raczej nie grozi." - Żadna istota nie rodzi się zła. Może się taka wydawać, ale za jej poczynaniami zawsze stoi coś więcej. Wystarczy nie skreślać nikogo już na samym wstępie, dać mu szansę i czas. - westchnął, wiedząc, że za chwilę albo usłyszy gromki śmiech, albo mocniej wbijane paznokcie. To nie tak, że ich nie czuł, ale bywało gorzej. A po tej krótkiej wymianie zdań poznał czarownicę w dostatecznym stopniu by domyślać się, że okazywanie przy niej bólu i zdenerwowania mogło tylko podsycić płonący w niej ogień. - Nie wiem jakie straszne rzeczy spotkały cię w życiu i nie jestem ci w stanie pomóc. Masz rację, siedzenie w dormitorium i chowanie się pod łóżkiem daje większe szanse na spokojne przeżycie nauki w takiej szkole, ale czy taka egzystencja byłaby cokolwiek warta? Każdy kiedyś umrze. Lepiej korzystać z każdego dnia, tak by w tych ostatnich sekundach niczego nie żałować. - "Śmiej się. Szydź, albo odejdź. Spróbuj przekonać mnie, że się mylę. Zrób mi krzywdę, jeśli musisz. Ja i tak nie będę żałował naszego spotkania."
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Nie Lip 19, 2015 1:21 am
Jeśli sądził, że bycie spokojnym w tej sytuacji pomoże, to się mylił. To wręcz bardziej ją rozjuszało i prowokowało do tego, by zrobić, jak najwięcej byleby tylko go złamać. Choć trochę. I poczuć się lepiej. Ależ obrażał ją! Obrażał ją tym, że nie potrafił okazać żadnych emocji, że nawet jeśli coś czuł, to trzymał to wszystko w środku, nie zamierzając się z nią tym "podzielić", że był taki...uprzejmy. Nie była dzikim stworzeniem; z nim decydowanie poszłoby mu szybciej i łatwiej. Niee...ona była kimś, kto wywyższał siebie ponad innych śmiertelników, wkładając na swoją głowę lodową koronę.
Shane...mam nadzieję, że gdziekolwiek się znajdujesz, to jesteś ze mnie dumny. To dzięki Tobie. Hey, tylko popatrz, jak bardzo się staram!
Wojna był jej przewodnikiem, kimś, kto rozumiał ją najlepiej. I nie przepadł, jak większość ludzi mogłaby uważać - o nie, on był po prostu wszędzie. Nie chciała go odpychać, ani też pozwalać, by mógł panować nad jej umysłem.
Nikt mi nie pomoże, kundelku. Zwłaszcza taki futrzak, jak Ty.
Samo to w jaki sposób się odzywał i reagował był nie na miejscu; zupełnie sprzeczny z tym, co powinien zrobić. Nie żeby C. narzekała, ale po takim chłopaczku raczej się czegoś takiego nie spodziewała. Nieważne, jak ta dyskusja miała się zakończyć, ona i tak była czymś więcej. Zawsze chciała być czymś więcej. Musiała tylko uwierzyć i...już wszystko stawało się prostsze i jaśniejsze. Był, jak szmaciana laleczka w jej dłoniach - zdawało się jej, że w każdej chwili może nim po prostu rzucić, gdy w końcu się jej znudzi, a później jeszcze raz go złapać i powtórzyć cały ten proces. Nie dawał po sobie poznać żadnych ruchem, uparcie zachowując swą "niekonfliktową" postawę. Prychnęła z niedowierzania, nie odsuwając się jednak od niego.
- Daruj sobie, serio. Nie powinno być żadnych tego typu mutantów w tej szkole...- odparła, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że z jednym ma właśnie do czynienia. - Zarówno wampiry, jak i wilkołaki znajdują się niżej od całego tego ludzkiego ścierwa, nie mówiąc już o innych mieszankach. To nawet nie kwestia jakiegoś tam dobra, czy zła, ale tego, że sami ludzie to pasożyty, a co dopiero mówić o innych wybrykach natury. Tu nie ma miejsca na szansę i czasu na poznanie. Ale powiem Ci... - i zbliżyła ponownie swoje jadowite usta do jego ucha, niemalże chichocząc do niego. - Jesteś baaardzo naiwny ufając komuś takiemu, jak Sahir i temu, że możesz czuć się przy nim bezpieczny. On nie dość, że jest pieprzonym krwiopijcą to ma różne...sposoby na kreatywne spędzanie czasu, och nikt nie zna go tak dobrze, jak ja. Sądzisz, że co? Że zbawisz go? Zbawisz cały świat?! Nie rozśmieszaj mnie - odsunęła się powoli, a jej policzek przesunął się po jego, gdy ponownie się wyprostowała, spoglądając na Gryfona lodowato z góry. Na słowa Jaspera z jej twarzy zniknął uśmieszek, a na jego miejsce wskoczyło kamienne opanowanie. Jedynie oczy...oczy błyszczały niezdrowo. Bardzo powoli przeniosła swoje długie ręce z jego swetra na szyję, oplatając mocno kark. Jedna z dłoni pomknęła w górę i chwyciła chłopaka za jego przydługie kosmyki i szarpnęła go porządnie, jednak nie na tyle, by Rockers straciła z nim połączenie wzrokowe. Zachowywała też odpowiednią odległość, byleby tylko nie za bardzo stykać się z nim ciałem.
- Na śmierć trzeba sobie zasłużyć. Są...zresztą gorsze rzeczy od niej. Płakałbyś i błagałbyś o Avadę, gdybyś tylko wiedział do jakiego stanu można doprowadzić drugiego człowieka - wyszeptała tak spokojnie, jakby mówiła o pogodzie. - Powinieneś mieć coś takiego, jak instynkt i wiedzieć, że jak się łapie węża za ogon, to istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że Cię ukąsi...co prawda, nic by Ci nie było, gdyby to był zwykły wąż, ale... - i wykrzywiła teatralnie usta w geście smutku, jakby rzeczywiście ta wiadomość, którą miała mu przekazać, budziłaby w niej przygnębienie. - Jak to byłaby już taka, no nie wiem, żmija to trochę kiepsko, nie uważasz?
I pociągnęła go nieco mocniej za włosy, czując że wyrwała już mu kilka kosmyków.
- Ale nie przejmuj się, to przecież nic takiego, skrzacie!
Jasper Larsson
Oczekujący
Jasper Larsson

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Nie Lip 19, 2015 2:04 am
Zgubiła go nazywając ludzi pasożytami. Czyż sama nie była człowiekiem? Czy w takim razie sama uważała siebie za "ścierwo"? Aż serce go ukłuło z żalu na samą myśl, że mogłaby naprawdę wierzyć w takie rzeczy. Co musiała przeżyć w swoim krótkim życiu, żeby nabrać tak okropnych przekonań? Nie lubił użalać się nad innymi, jednak teraz współczucie wzięło nad nim górę, poruszając jego dłoń w jej stronę, pocieszająco głaszcząc po ramieniu. "Biedna... "
- Świat nie potrzebuje zbawienia. - westchnął, widząc jak źle odebrała jego słowa. - Wierzę w każde twoje słowo, ale nie zmieni to mojej opinii o Sahirze, tak samo jak jego wypowiedzi nie przysłonią mi mojego obrazu ciebie. Kim jestem by was oceniać? Stać mnie co najwyżej na powiedzenie tego, czego sam doświadczyłem. A prawdą jest, że oboje jesteście cudownymi osobami i nie mam wam nic do zarzucenia. - odsunął od niej rękę, nie chcąc jej przypadkiem sprowokować, chociaż pewnie i tak było na to nieco za późno. W przekonaniu tym utwierdziło go to czego dopuściła się chwilę później. Zacisnął zęby na niespodziewane pociągnięcie, równie zaskoczony nową formą dominacji, co obolały. Nie był przecież cyborgiem i dalej czuł tamto uderzenie w twarz, nokaut, lawinę tomiszczy i pazury po których na pewno zostaną mu blizny. Miał dużą tolerancję na ból i wprawę w kontrolowaniu swoich emocji, ale wiedział, że będzie mu to wszystko doskwierać jeszcze dłuższy czas. - Przepraszam, że "złapałem cię za ogon". Chętnie ci to wyna...grodzę... - zaciął się, gdy wyrwała mu włosy. Nie winił jej za to, miała prawo go "ukąsić" po tym jak niefortunnie na nią wpadł. Ale nawet najbardziej zdenerwowana żmija w końcu daje sobie spokój i odpełza w swoja stronę. Nie zamierzał uciekać nie wyjaśniając sprawy, więc pozostało mu cierpliwe wyczekiwanie aż sama zainteresowana uzna ich rachunki za wyrównane, a ich relacje wrócą na właściwy nowopoznanym, neutralny tor.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Pon Lip 20, 2015 12:26 am
Nie uważała siebie za człowieka, przynajmniej w swojej własnej główce wolała myśleć, że jest kimś więcej, niż zwykłym, słabym śmiertelnikiem, który skupia się tylko na swoim małych, głupiutkich potrzebach. To działało na zasadzie wykluczenia samej siebie z tego całego gniazda pasożytów. Robiła zresztą wszystko byleby, jak najlepiej oddzielić się od nich wszystkich i nie mieć żadnych skrupułów przed realizowaniem dawno spisanego przez nią scenariusza. Współczuł jej? To od razu z tego miejsca powinien wiedzieć, że to jest błąd. I okazywanie tego, to jest jak prośba o to, by otrzymać od Zwycięstwa bilet w jedno nieprzyjemne miejsce.
Ciekawość nie jest tutaj wskazana.
Kiedy ją dotknął, drgnęła, niczym jedna ze strun w gitarze, czując nieprzyjemne mrowienie w miejscu, gdzie spoczęła jego dłoń. Nie lubiła zaskoczenia. Nie lubiła, gdy ktoś przekraczał tę magiczną linę; wszak miało to działać tylko w jedną stronę. Wolała mieć wszystko pod kontrolą.
- Zachowujesz się, jakbyś właśnie to chciał mu ofiarować. A to, że nie potrzebuje, to jest raczej oczywiste. I tak by to mu nie pomogło - odpowiedziała po chwili szorstko, nie przesuwając się ani do przodu, ani do tyłu.  Jedynie na chwilę rozejrzała się, upewniając się, czy nikt się tutaj nie kręci. Oprócz regałów z zakurzonymi książkami i nikłego światła padającego z małego okna znajdującego się nieopodal, nie było tutaj niczego wartego odnotowania. Na słowa w stylu z jakiegoś mugolskiego katechizmu, zachichotała cicho, nie mogąc w to uwierzyć.
- Skąd Ty się urwałeś skrzacie, co? Z jakieś niedzielnej szlamowatej szkółki? Może zaraz zaczniesz...robić jakieś dziwne...znaki, jak to zazwyczaj się robi w tych wysokich budynkach z krzyżem? - Spytała, gdy już przestała się śmiać, po czym wbiła kolano w jego brzuch, a jej uścisk na jego szyi stał się mocniejszy, niczym u węża, który zamierza zaraz udusić swoją ofiarę. - Cudownymi...osobami? Żarty sobie ze mnie stroisz? Jesteś, no nie wiem...jakiś niedorozwinięty? Może potrzebujesz odosobnienia w Świętym Mungu, żeby Ci "rozjaśnili" umysł, hm?
Ach! I pomyśleć, że mówiła to właśnie ona - ta która kiedyś omal tam nie wylądowała przez, doprawdy, troskliwą rodzicielkę! Ale...przecież i tak się nie dowie, bez obaw. Takie tajemnice lubiły kryć się na samym dnie.
- Wynagrodzisz? NIBY jak mi wynagrodzisz to, że istniejesz? Przeprosisz mnie za to, że żyjesz? Uklękniesz i zaczniesz odprawiać jakieś rytuały oczyszczania? Posłuchaj mnie...bardzo, ale to bardzoo uważnie - syczała zimno, a lód w jej oczach coraz bardziej błyszczał. Po chwili wypuściła jego włosy ze swojej dłoni i zgięła nieco kolana, by jej oczy znalazły się na tym samym poziomie, co jego i rozluźniła nieco uścisk swoich rąk na szyi Jaspera.  
- Zacznij używać mózgu. Nikomu nie pomożesz, a wręcz takim zachowaniem zaszkodzisz. Wiesz, jak niewiele mi brakuje, żeby zrobić Ci coś naprawdę, ale to naprawdę złego, chłopczyku? A to dlatego, że mnie do tego prowokujesz, przyjmując tak idiotyczną postawę. Hamuję się tylko dlatego, że nie mam później zamiaru świecić oczami przez Ciebie. Więc..przemyśl wszystko. Daję Ci minutę na użycie reszty szarych komórek i ucieczkę, a jeśli jednak, mimo wszystko zostaniesz, to mogę Cię zapewnić, że te spotkanie nie skończy się za przyjemnie. To jak będzie?
Cóż za poświęcenie! Cóż za łaska od samej Królowej Śniegu!
Doprawdy bajecznie!
Jasper Larsson
Oczekujący
Jasper Larsson

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Pon Lip 20, 2015 1:09 am
- Te "wysokie budynki" to kościoły. Wbrew pozorom zdarzają się czarodzieje, którzy chodzą tam się modlić. Zazwyczaj mają mugola w rodzinie, który przekonuje ich do wiary w "jednego Boga". Chociaż potem okazuje się, że ma on trzy wcielenia i jest też własnym synem... - nie mógł popisać się szczególną wiedzą na temat religii, bowiem słyszał o niej tylko z drugiej ręki. Uważał jednak, że każdy ma prawo robić co chce ze swoim życiem i nie osądzał innych tylko przez to czy interesowali się mugolskimi zabobonami, czy nie. - Podobno ten ich Bóg potrafił zmieniać wodę w alkohol, więc może sam był magi... - mini wykład skutecznie zakończyło uderzenie w brzuch, które zgięłoby biednego gryfona w pół, gdyby dziewczyna nie trzymała go porządnie za szyję, odbierając mu swobodę w oddychaniu. Z tego co było mu wiadomo, urodził się całkowicie zdrowym wilkołakiem, bez skaz genetycznych, o zupełnie prawidłowym stopniu rozwoju. Nie miał jednak możliwości by poinformować o tym ciekawską czarownicę, gdyż z niewiadomych powodów właśnie go podduszała. Jasper, zamiast panikować z braku tchu, nie mógł rozgryźć czemu stawiała mu tak wiele pytań, pomimo iż miała chyba świadomość tego jak bardzo uniemożliwiała mu odpowiedź. Sytuacja była dla niego sprzeczna i nie bardzo wiedział jak powinien zareagować. Przede wszystkim dlatego ucieszył się, gdy rozluźniła uścisk i przeszła do monologu. Nie przerywał jej, chociaż nie zgadzał się z tym jak określiła jego postawę. Kiedy zamilkła, wreszcie miał okazję rozwiać jej wątpliwości. - Nie znam żadnych rytuałów oczyszczania, ale jesteśmy w bibliotece i jeśli dasz mi chwilę, to może znajdę coś na ten temat. - posłał jej najsłodszy uśmiech na jaki było go stać. Raczej nie wybierał się nigdzie w najbliższym czasie, a już na pewno nie w przeciągu następnej minuty.
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Sro Lip 22, 2015 9:17 pm
Cofnęła swoje dłonie, nie mogąc sobie pozwolić, żeby ktoś zauważył to, co wyprawia, a wystarczyła przecież chwila, by pojawił się ktoś trzeci i zarejestrował wbijające się palce w szyję chłopaka. Nadal jednak miała zgięte kolana; to niemniej miało się zaraz zmienić. W sumie zastanawiała się nieraz jakby to było, polegać tylko na swojej sile i zgnieść go za pomocą własnych rąk, ale...to zdawało się być niemożliwe, zresztą dlaczego miała się męczyć, skoro posiadała różdżkę? Kilka ciemnych kosmyków opadło jej na oko, muskając przy okazji blade, spękane wargi.
- To wszystko jest farsą, żeby mugole się nie skapnęli, lub zwyczajnie robi się to dla zaspokojenia własnych egoistycznych pobudek. A zresztą, do kogo to mówię - warknęła w odpowiedzi, komentując resztę jego wypowiedzi lekceważącym machnięciem ręki. Chwilę później wyprostowała się, ponownie nad nim górując. Nie interesowała ją ani religia, ani polityka, ani to, co myśleli inni, zwłaszcza takie małe nędzne kundelki, jak on.  Mógł być każdym. Wilkołakiem. Wampirem. Synem Merlina. Bogiem. To jednakże nie miało dla C. znaczenia - liczyło się jedynie zaspokojenie lodowego ognia, który potrzebował pochłonąć kolejne ofiary. Gdy on łapał oddech, ona spokojnym wyuczonym ruchem strzeliła karkiem - najpierw z prawej, potem z lewej strony. Milczała, jedynie chłodny, a przy tym wyniosły uśmiech rozjaśnił jej blade oblicze. Skoro nie uciekł, dawał jej tym samym pozwolenie do zrobienia wszystkiego na co będzie miała ochotę. Wiedziała jednak, że zabawa nie będzie mogła potrwać za długo.
Z wiadomych powodów.
Po różdżkę jednak nadal nie sięgnęła.
- Dobrze. Niech będzie. Zrobimy wyliczankę, by wiedzieć od czego zacznę - odezwała się cicho rozbawiona, losując palcem którąś część jego ciała. Wybierała wśród sześciu elementów; prawego oka, lewego oka, nosa, palca z prawej dłoni, palca z lewej dłoni i ucha. Jej wskaźnik zatrzymał się na...palcu z lewej dłoni.
- A teraz bądź cicho, dobrze? Chyba nie chcesz mieć większych kłopotów, skrzacie, hm? - Zadała mu szeptem pytanie, a jej chmurne tęczówki błysnęły tym niebezpiecznym blaskiem, świadczącym o nadejściu pierwszej błyskawicy.
Potwór roześmiał się ochryple gdzieś w środku - robiło się wszak ciekawie!
Chwyciła za jego lewą dłoń, jej palce przejechały po jego wskazującym, po czym złapała go za niego, drugą ręką, zasłaniając mu w razie czego usta, by nie krzyczał. Zaczęła swoimi zimnymi odnóżami pająka, wykręcać wybrany palec najmocniej, jak potrafiła.
Krew, płacz i krzyk...!
-...Ta zabawa po nocach się śni... - zanuciła cicho dźwięcznym głosem.


Ostatnio zmieniony przez Caroline Rockers dnia Sro Lip 22, 2015 9:26 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Sro Lip 22, 2015 9:17 pm
The member 'Caroline Rockers' has done the following action : Rzuć kością

'Pojedynek' :
Mały zakątek między regałami - Page 5 Dice-icon
Result : 5
Jasper Larsson
Oczekujący
Jasper Larsson

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Sro Lip 22, 2015 10:41 pm
Czyli co, nie chciała już rytuałów, tylko wolała wyliczanki? Nie nadążał za nią, ale starał się dostosować, widząc w tej całej sytuacji jedynie własną winę. Tak się kończyło zamyślenie i niepatrzenie dokąd się zmierza. Teraz musiał zapłacić za swoje winy i chociaż dziewczyna od początku zdradzała skłonności sadystyczne, to w życiu nie posądzałby jej o łamanie innym palców. Miał wytrzymałe kości i dużą odporność na ból, ale nie bronił się, nawet nie wyrywał, a czarownica nie ustawała w swoich wysiłkach i tylko kwestią czasu było, aż coś w środku wreszcie nie wytrzyma. Najpierw ból narastał stopniowo i był całkiem do wytrzymania, a zdezorientowany Jas przyglądał się tylko poczynaniom dziewczyny, nie do końca ogarniając do czego ona zmierza. W pewnym momencie coś chrupnęło i cierpienie fizyczne wyskoczyło poza skalę, popychając wilczka do gwałtownej reakcji, powodowanej w równym stopniu paniką, co zaskoczeniem. Wbrew niskiemu wzrostowi i niepozornej sylwetce, miał w sobie duże pokłady siły i dobrze wyćwiczone mięśnie, nawykłe do wysiłku fizycznego, zaś dzika krew płynąca w jego żyłach, wzmacniała go w krytycznych sytuacjach. Warknął gardłowo, szamocząc się i wyrywając jej z rąk. Była silna, co widać było chociaż po zwichniętym, jeśli nie złamanym palcu Larssona, jednak niespodziewanie agresywna reakcja ze strony tak potulnej osoby zrobiła swoje i chłopak bez trudu uciekł z chwytu młodej sadystki, odsuwając się od niej na dobry metr. Trzymał się mocno za dłoń, z zalążkami łez w oczach. Nawet on miał jakieś granice, lecz pomimo szoku i opuchlizny, bardzo szybko dochodził do siebie. Otarł rękawem sweterka twarz, wzdychając głośno, zapalczywie łapiąc powietrze. Chciał zapytać ją dlaczego to zrobiła, ale zrozumiał, że nie dostałby satysfakcjonującej go odpowiedzi. "Nie wszyscy są mili. Takie sytuacje się zdarzają i nie mogę mieć do niej pretensji. Przecież mnie ostrzegała." Powtarzał sobie w myślach, uspokajając przyspieszone bicie serca i rozmasowując bolący palec. "Później przejdę się do pielęgniarki. To nie jest nic poważnego." Spojrzał na nią ostrożnie, z całych sił walcząc z nieufnością jaką w nim zasiała. Wreszcie zebrał w sobie odwagę i spokojnym tonem zwrócił się w jej stronę.
- Jesteśmy kwita. - uśmiechnął się lekko. - Mam nadzieję, że nasze następne spotkania nie będą już takie, hmm... Intensywne. - przypomniał sobie zaszczyt jakim obdarzyło go grono nauczycielskie tuż po jego przybyciu, jakby chciało uczcić transfer zza granicy. - Ah, tak przy okazji; zapraszam na mecz. Będę dopingował drużyny jako maskotka. - odwrócił się i powoli odszedł, kierując się w stronę skrzydła szpitalnego. Cokolwiek brunetka by nie powiedziała, osobiście uznał jej atak za wyrównanie rachunków i z czystym sumieniem kontynuował zwiedzanie szkoły.
[zt]
Caroline Rockers
Oczekujący
Caroline Rockers

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Nie Lip 26, 2015 1:56 am
Och! Na rytuały było stanowczo za wcześnie, zwłaszcza w jej wykonaniu i mógł jej wierzyć lub też nie, ale raczej nie chciałby brać w nich udziału. Niech więc przyjmuje na siebie wszystkie grzechy świata, czy jak brzmiała ta śmieszna formułka, którą namiętnie wygłaszali Ci, którzy skrywali się w tych mugolskich budowlach. Czy powinno to wzbudzić w niej chęci na jakieś większe refleksje? Na zastanowienie się nad sobą? Może i tak, ale przecież było wiadome, że jeśli chodzi o nią, to no cóż...stawiała siebie najwyżej w taki dość zarówno smutny, jak i zabawny sposób.
Przywitaj się pięknie ze mną! Rozpoczynamy przecież zabawę! Chyba nie chcesz teraz uciekasz, co? Byłaby taka...wielka szkoda!
Ślepo brnęła w swe zapędy, nie patrząc na to, czy jest to rozsądne, czy też nie. Po prostu. Działa instynktownie, emocjonalnie i choć czasem się wahała, czasem wiedziała, że robi błąd to i tak uparcie robiła po swojemu. Nie była przecież zła. A nawet jeśli była...to wszystko jest lepsze od losu żałosnego robaczka.
Pękaj więc ładnie, niech opadnie Twoja obrona, nie musisz się bać! Po pewnym czasie to przestaje boleć; w końcu uodpornisz się na ten rodzaj bólu, a następnie na kolejny i kolejny, dopóki będę sprawdzać, co Ci jest potrzebne do tego byś nie wytrzymał.
Dzięki Tobie mogę zapomnieć - oddać się rozkosznemu chaosu w mej głowie, na chwilę zatrzymać piękny śmiech Wojny.
Gdy wyłamywała mu wskazujący palec lewej dłoni, na chwilę straciła z oczu jego twarz i oczy, które najlepiej oddawały jego emocje w tym momencie; niestety nie miała szansy tego zobaczyć. Dopiero gardłowe warknięcie przywróciło ją do w miarę normalnego stanu. Otworzyła szerzej oczy zaskoczona, kiedy chłopak wyrwał się jej z rąk, trzymając się za palec, który mu wykręcała. Po chwili w lodowych tęczówkach nie było widać nic, zaś na wargach czaił się leniwy, złośliwy uśmieszek, jakby wiedziała więcej, niż powinna. Możliwe, że była to tylko poza. W oczach Gryfona pojawiły się łzy, a ona wybuchnęła cichym chichotem, odgarniając swojego ciemnego warkocza po raz kolejny do tyłu.
- Ojej! Boli? Bardzo boli, prawda? A ostrzegałam...ostrzegałam Cię, skrzacie.
Uśmiech jednak szybko zszedł z jej twarzy, kiedy tylko ponownie się odezwał. Nie osiągnęła tego efektu jaki chciała uzyskać, ale i tak coś w nim pękło. I to było już warte odnotowania. Nie odezwała się, zamiast tego obserwowała, jak w końcu Larsson się odwraca i odchodzi w swoją stronę.
- No, no. Zobaczymy za kilka dni - zamruczała do siebie i wróciła do sprawdzania książek w poszukiwaniu odpowiedniego zaklęcia. Gdy po godzinie nic nie znalazła, opuściła bibliotekę.

[z/t]

Jasper Larsson: -13 PŻ

Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Czw Sie 06, 2015 10:51 pm
Było późne popołudnie, gdy młoda Krukonka stwierdziła, że ma ochotę na coś do poczytania. Wyszła z dormitorium i skierowała swoje kroki wprost do szkolnej biblioteki, w której miała zamiar odnaleźć lekturę, która by ją zainteresowała. Rozpuszczone, lekko niesforne włosy wpadały jej do oczu, więc zdecydowanych ruchem spięła je czarną spinką. Poprawiła sobie okulary i mrucząc coś pod nosem przyspieszyła. W końcu dotarła do celu, a tam czuła się jak w niebie. Kaylin musiała przyznać, że biblioteka była jej ulubionym miejscem w całym Hogwarcie.
Kroczyła wolno pomiędzy regałami, szukając księgi na wieczór. Nie trudno było się domyślić, że patrzyła tylko na opasłe tomy, w których opisane zostały najróżniejsze stworzenia magiczne, którymi dziewczę było zafascynowane. Palcem wodziła po ich grzbietach, a wzrokiem przesuwała po kolejnych tytułach. W końcu dostrzegła coś, co ją zainteresowała. Wzięła książkę i skierowała swoje kroki do stolika ukrytego za regałami. Z doświadczenia wiedziała, że nie ma tam tłoku i można spokojnie siedzieć i czytać. Bez zbędnego towarzystwa, a jak się można było domyślić, wolała być teraz sama. Usiadła na krześle, księgę położyła delikatnie na blacie i otworzyła ją na pierwszej stronie. Gdy zaczęła czytać przestała zwracać uwagę na otaczający ją świat.
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Czw Sie 06, 2015 11:15 pm
Vakel skończył właśnie swój kolejny korytarzowy obchód. Sytuacja w szkole odrobinę go szokowała, ale nie miał zamiaru jej opuścić, skoro z taką łatwością porzucił pracę w ministerstwie magii. Chociaż tego nie znosił, będzie włóczyć się bezcelowo po korytarzach jeszcze przez długi czas. Atmosfera zbliżającej się wojny udzielała się uczniom aż za bardzo. Dlaczego jemu nie? Dlaczego on wciąż pozostawał bierny na docierające z kraju informacje?
Mocnym, zdecydowanym krokiem przekroczył próg biblioteki i lekkim skinieniem głowy przywitał się ze swoją współpracowniczką. Ta zaś, jak zawsze zresztą, zignorowała gest. Była przyzwyczajona do jego częstych wizyt, a że młody Bułhakow nie wzbudzał w niej żadnej sympatii - był po prostu ignorowany. Szybko przemieszczał się wzdłuż swojej ulubionej alejki, aż wreszcie ujrzał znane już dobrze oznaczenie Wróżenie, Trzecie Oko, Numerologia.
W oddali, w zakątku pomiędzy regałami, przy małym stoliczku dojrzał uczennicę, której jeszcze nie kojarzył. Najpewniej nie uczęszczała na żadne jego lekcje lub nie miał okazji ich poprowadzić. Przez sesje powtórkowe trochę godzin mu wypadło. Nie zdziwił by się jednak przy pierwszej opcji - zajęcia dodatkowe były przez leniów odtrącane z niesamowitą łatwością. Szczególnie te, w których pojawiały się cyferki.
Przejechał wzrokiem po ściśniętych na jednej półek grupie książek dotyczących niepokojących wizji i spróbował wyciągnąć jedną z nich, ale bibliotekarka ścisnęła je tak mocno, jakby nie chciała by ktokolwiek je wyciągnął. Albo trzymała w nich narkotyki, albo rozhisteryzowane dzieci zbyt często po nie sięgały, żeby usprawiedliwić swoje próby samobójcze. Raz, dwa, trzy i... cały rządek dość pokaźnych tomisk spadł na niezdarnego nauczyciela, który zaklął głośno, na moment zapominając o Kaylin.
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Czw Sie 06, 2015 11:29 pm
Zaczytana Kaylin byłaby łatwym celem dla kogoś, kto chciałby jej zrobić krzywdę. Wchodząc w świat księgi, którą miała przed sobą, dziewczyna przestała kontaktować i nic, co działo się wokół niej zdawało się do dziewczyny nie docierać. Poznawała nowe rodzaje magicznych stworzeń i wewnątrz wręcz piszczała z radości jak nie jeden fangirl na widok swojego bożyszcza. Na zewnątrz jednak była dalej opanowaną, spokojną Krukonką, której okulary zsunęły się na czubek nosa.
Dziewczyna nie zauważyła nawet, że przestała być w pomieszczeniu sama. Jej wzrok wodził po literkach z prędkością, która zaimponowałaby nie jednemu. Cóż, lata praktyki i codzienne czytanie robiły swoje. Zapewne dalej siedziałaby w swoim świecie, gdyby nie potężny huk, który za sobą usłyszała. Mimowolnie podskoczyła na krześle czując, jak serce zaczyna jej walić z przejęcia. Odwróciła się bardzo wolno chcąc znaleźć przyczynę hałasu.
Jej oczom ukazał się dorosły mężczyzna, którego ostatnio przedstawiono jako nowego nauczyciela Numerologii. Nie miała jeszcze okazji uczestniczyć w żadnej z jego lekcji, jednak spodziewać mogła się jednego - będzie tak samo, jak zawsze. Czyli do kitu. Jedną z niewielu wad Krukonki była właśnie Numerologia, która zdawała się być poza jej zasięgiem.
Dziewczę wpatrywało się przez chwilę w ukrytego pod księgami mężczyznę i dopiero wypowiedziane przez niego przekleństwo sprawiło, że się ocknęła.
- Nic się panu nie stało? - Zapytała podnosząc swój zacny zadek z krzesła i podchodząc do profesora, by sprawdzić, czy niczego sobie nie poobijał. Przekręciła głowę spoglądając na jego twarz i... Właściwie nic więcej nie zrobiła. Nie za bardzo wiedziała, jak reagować w takich sytuacjach. Podałaby mu rękę i pomogła wstać, ale czy jej wypadało? Po chwili wahania postanowiła jednak zaryzykować i wyciągnęła swoją delikatną, zdecydowanie zbyt bladą dłoń w jego kierunku.
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Pią Sie 07, 2015 12:50 am
Vakel podrapał się po głowie. Czyżby pod siłą niedoczytanego przez rozmówczynię posta upadł na ziemię, zamiast po ludzku dostać książką w czerep? Nieistotne, nieistotne. Leżał więc bezwładnie na ziemi, odrobinę oszołomiony zaistniałą sytuacją, kiedy jego oczom ukazała się twarz uczennicy, która jeszcze przed chwilą czytała jakąś lekturę.
- Dziękuję. - powiedział z podejrzanym jak na niego spokojem. Nastrój biblioteki sprawiał, że temperament mężczyzny przygasał. Wstał o własnych siłach bez żadnego podpierania i otrzepał spodnie. - Nic a nic. Jedynie czuję się nieco upokorzony.
Westchnął zbierając zawartość półki z podłogi. Wstydu którego najadł się pierwszego dnia pracy tak czy siak nie przebić miało nic... a przynajmniej tak mu się wydawało. Być może nie zdawał sobie nawet sprawy z tego do czynienia jakich debilizmów był zdolny.
- Przepraszam za hałas, za chwilkę stąd znikam. - zaczął powoli układać niepotrzebne materiały na pusty regał. W jego oczach dziewczyna tu pasowała. Do panującej dookoła ciszy. Do czytania w milczeniu, do zdobywania wiedzy. Mało, naprawdę mało ostało się w Hogwarcie takich uczniów. Nawet w gronie krukonów ciężko było o pracowitą młodzież, chociaż dom ten słynął z myślicieli, wynalazców, filozofów... W durmstrangu było inaczej. Tam nie było czasu na zabawę i psoty, tak popularne i podziwiane w angielskiej szkole.
Sponsored content

Mały zakątek między regałami - Page 5 Empty Re: Mały zakątek między regałami

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach