Go down
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Zaułek między regałami Empty Zaułek między regałami

Pią Sty 03, 2014 10:40 pm
Kawałek miejsca z ławką pomiędzy regałami z książkami pod wysokimi oknami, dla tych, co w przerwie pragną odrobić lekcje.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Sob Paź 25, 2014 7:34 pm
Cisza, cisza, cisza, brak oczekiwania, brak napędzania do maszyny, którą stanowiło twoje ciało, twój umysł, a dusza? Jeszcze tam jest, mieszka w zburzonej świątyni, którą odnowiłeś, pozbijałeś sypiące deski, te zgniłe wymieniłeś - wydawało sie, że z tego może powstać coś sensownego, może nawet mogłaby trafić na listę zabytków, mógłbyś poprosić o wniosek. To była jak kapitulacja. Nie zrobisz tego. To, co nowe, takim mianem musi być chrzczone i tak respektowane, nie można tego odkładać do staroci tylko dlatego, że udało się budowli, misternej, której poświęcono wiele czasu i tylko jedną parę zręcznych rąk, przetrwać tak wiele. Aż dlatego? Tylko dlatego? Trudne do rozdzielenia. Grunt, że stała, wydawała się nawet pewna, niewzruszona, jakby spokojnie można było wejść pod jej dach bez strachu, że może nam na głowy się zawalić - tak poniekąd było, teraz wszystko było statyczne, więc zapraszam, wejdźcie w osnute cieniami korytarze, każdy przecież, kto sięga po znajomość, pragnie zawsze poznania, zwiedzenia, odkrycia - czyli przeczytania księgi, jaką każdy z nas tworzy, a po którą czasami wystarczy wyciągnąć dłoń i otworzyć pięknie, dokładnie opisaną stronicę, by dojrzeć sumienne notatki i eleganckie pismo w środku, a niektórzy... niektórych księgi nawet nie dało się znaleźć, nie miały tytułów, mieniły się aurą anonimowości co do tego, kto mógł ją stworzyć. Potem, gdy już się do takiej dobraliśmy, jakoś musieliśmy rozwikłać, jakim językiem jest napisana, uważać, by nie uszkodzić stronic, przy przewracaniu bardzo łatwo się kruszyły i wtedy musieliśmy kucać, wszystko sklejać, by dowiedzieć się, co jest dalej - bardzo pracochłonne... niektórzy najbardziej lubią doznawać zagadek najbardziej skomplikowanych. Z ich rozwikłania zawsze najbardziej się można było cieszyć, nawet jeśli czasami zdołało nas coś zawieść.
Czarnowłosy poprawił torbę na ramieniu, spoglądając przed siebie, ale nie patrzył w wyniku tego na żadnego z uczniów - otchłań jego oczu uciekała poza możliwość sięgnięcia po nią, jednocześnie nie potrafiło się pozbyć wrażenia, że nadal nadmiernie dobrze łapał kontakt z otoczeniem, nie ustępował drogi, szedł przed siebie, krokiem lekkim, płynnym, jakby wdzięk czarnej pantery został mu wpojony w sztukę obycia wraz z samym faktem urodzenia się; odziany cały w czerń, która kontrastowała z jego bladą twarzą, bardziej przypominał zjawę, niż kogoś, kogo można zranić - jednocześnie znów tworzył kontrast, w którym nie zaprzeczysz, że jego nogi dotykają podłoża, że tutaj jest, zostawiał coś po sobie, stwarzał coś w powietrzu, co stawiało włoski na karku tym bardziej wyczulonym, lub dzieliło się ulotną melancholią błogiego spokoju. To "coś" w aurze, czego nie dało się opisać słowami, a nad czym świat czarodziejski nadal pracował, by wreszcie to zjawisko wytłumaczyć. Jak się okazuje - było to trudniejsze, niż sądzili.
Czarnowłosy przystanął przy pustej ławce i położył na niej torbę, otwierając ją, żeby przeszukać, czy wszystko ma - zakończył lekcje, ale zamierzał się tutaj zaraz pouczyć, kiedy tylko tłum się rozrzedzi.
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Sob Paź 25, 2014 8:09 pm
Ludzie, ludzie, wszędzie tłum i ludzie. Dlaczego jak już się pragnie samotności, to tak trudno jest ją otrzymać? Wszędzie ktoś jest, nawet jej ulubione miejscówki były zajęte. A na błonia przecież nie pójdzie, bo jest za zimno. Zostawało jej więc w takim razie znaleźć jakieś miejsce, w którym tych ludzi nie będzie zbyt wiele. Chciała spokojnie poczytać, może trochę się pouczyć. Na odrabianie lekcji nie miała ochoty, te zresztą najfajniej robiło się siedząc w miękkim, wysłużonym fotelu w pokoju wspólnym przy kominku. Wydała z siebie ciche, może trochę smutne westchnięcie, wolnym krokiem kierując się na piąte piętro. Wyciągnęła z torby jedną z książek, idąc spokojnie korytarzem. Na przeciwko dostrzegła regały z książkami. Tam to już naprawdę rzadko kto siedział. Teraz był tłum, ale on pewnie zaraz się przerzedzi, a wtedy będzie można spokojnie usiąść i odpocząć od tłumu, od zgiełku ludzi.
Zamiast skupić się na książce, jej myśli pobiegły w przeszłość. Jak dobrze było kiedyś, zanim wyniosła się z Londynu. Zanim to wszystko pochrzaniło się tak bardzo. Zanim jej moce wili się ujawniły i nie musiała bać się zwłaszcza płci przeciwnej. W czasie, kiedy status krwi był całkowicie bez znaczenia i liczyła się jedynie zabawa. Zaśmiała się cicho do siebie, kręcąc głową. Znowu wróciła jej faza na długie spódnice do kostek w kolorze czarnym, a do tego gorset. Na to jeszcze mało pasująca szata, ale bycie prefektem do czegoś jeszcze zobowiązuje. Ostatnim razem taką fazę miała mając jakieś 6 lat, przed wyjazdem z Londynu. Przejawiała się ona ubieraniem długich kiecek i podbieraniem matce gorsetów. A potem bieg na podwórku bawić się z przyjacielem z domu obok. To były szalone dni, ale tak bardzo przyjemne... Mimowolnie zastanowiła się, czy poznałaby go. Minęło jakieś 10 lat, odkąd się ostatni raz widzieli. Ona sama zmieniła się tak bardzo. Chyba tylko zieleń oczu została dokładnie taka sama, jak wtedy. Charakter, reszta wyglądu, to wszystko zniknęło, tworząc zupełnie inną Ievę Greengrass. Poprawiła kilka włosów, wysuwających się z misternego koczka. Taki strój wymaga wszakże odpowiednio dobranej fryzury... Zastanowiła się przez chwilę, czy matka cokolwiek powiedziała ich domowej skrzatce za to, że pomagała sześciolatce kraść swoje gorsety i wiązała je jej na plecach...
Zamyślona nie przyuważyła, że przy ławeczce ktoś stoi, a do tego na dobitkę pochyla się. Zahaczyła dłonią z książką o ową osobę, do tego sama się potknęła, lądując na kolanach. Torba ciężko uderzyła w podłogę, aż dało się słyszeć brzdęk tłuczonego kałamarza.
-Boru liściasty...! Moje notatki...!- natychmiast rzuciła się ratować to, co tam było.- Do cholery jasne, patrz, gdzie stajesz!- wydarła się na bogu ducha winnego Krukona, sądząc po plakietce na szacie.
Dobra, fakt, to była zdecydowanie jej wina. Ale nie zaszkodzi powydzierać się na kogoś, tak? Taki już urok Ślizgonów.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Sob Paź 25, 2014 8:33 pm
Rzeczywiście, im więcej czasu się spędzało w Hogwarcie, tym więcej się nabierało wrażenia, że jest on taki przepełniony, wszyscy uczniowie zamieniali się w sardynki, które ktoś próbował upchnąć do jednej puszki - o dziwo tylko w środku tygodnia, tylko w godzinach, w których trwały przerwy i popołudniowych, kiedy uparcie wszyscy łazili dookoła i nie mogli znaleźć sobie stałego miejsca - nic w tym złego nie ma, każdy próbował zagospodarować sobie na swój własny sposób czas, który próbował albo spędzić w gronie znajomym, albo uciec, gdzieś daleko, byle tylko znaleźć swoje sakrum, swoją krainę wytchnienia. Sam nawet nie poświęcałeś temu dłuższej myśli, nie wkradała się nawet do najmniejszych zakamarków twej jaźni - po prostu jesteś, po prostu byłeś i sobie będziesz - też tak po prostu - na tej ławce, pozwalając, by uczniowie przechodzili obok, gonienie do swych klas, na zajęcia, albo do ciepłych pokoi wspólnych, jeśli chodzi o tych, co teraz mieli okienka - zazwyczaj wszyscy się rozchodzili na błonia dodatkowo, teraz? - niewielu się chciało, żeby na godzinę ubierać się ciepło i wymarznąć na dworze... choć i tacy byli nawet teraz, kiedy uniosłeś głowę i zatopiłeś otchłań, która przeniknęła przez szybę, w bieli śniegu, znajdującego mdłe, nijakie odbicie w bezkresnej przestrzeni twych oczu, w których nic odbijać się za bardzo nie chciało - wszystkie sylwetki, blaski, cienie - wszystko to pożerane było przez czerń, doskonałą, niezakłóconą czerń.
Przymknąłeś powieki i automatycznie spiąłeś lekko mięśnie, prostując się, żeby odwrócić do całego zamieszania, jakie powstało - porozrzucane kartki, poczułeś wcześniej jakieś szarpnięcie, nachylając się ku ziemi, niska dziewczyna - nie wpadła na ciebie, musiała zahaczyć, chyba tylko książkami, poczułbyś - a mimo to zrównywała się na klęczkach z podłogą, plącząc w długiej, eleganckiej spódnicy, jaką założyła - to kłamstwo, co mówią, że o gustach się nie dyskutuje, gdyby nie gusta, nie byłoby o czym rozmawiać. W dodatku ten huk szkła... chyba coś jej się w torbie potłukło... butelka? kałamarz? Eliksir? Jedna opcja gorsza od drugiej.
Kucnąłeś natychmiast przed nią, zostawiając swoją torbę otworzoną, na ławce, przecież nikt jej nie ukradnie i wyciągnąłeś dłonie do jej ramion, by lekko ich dotknąć, jakby dla pewności, że nie zamierza się bardziej wywracać i zaraz zacząłeś zbierać wszystkie kartki, które postanowiły polatać po połowie szerokości korytarza.
- Najmocniej przepraszam... jednak radziłbym raczej uważniej patrzeć, gdzie idziesz. - Odparł spokojnym głosem - próżno było w nim szukać jakichkolwiek emocji, zarówno na twarzy, jak i w tym miękkim, zapadającym w pamięci rozdźwięku wypowiadanych przez niego słów. - Słyszałem szkło... Sprawdź lepiej torbę, żeby nie zalało ci książek.
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Sob Paź 25, 2014 9:02 pm
Wszystko wina jednego, za wiele ludzi. Za wiele ludzi, za wiele myśli kłębiących się w głowie. Zbyt wiele smutku i tęsknoty. Zbyt wiele niezrozumienia dla tego świata i chorych praw nim rządzących. Czyli i tak wszystko sprowadzało się do tego, że było zbyt wiele ludzi. A zwłaszcza tu, w Hogwarcie, gdzie jak widać, nawet nie było się przed kim ukryć.
Teraz jednak miała zdecydowanie ważniejsze rzeczy niż martwienie się tym wszystkim, teraz ważniejsze były notatki. Zerknęła ze zdziwieniem na chłopaka. Co...? pomyślała z zaskoczeniem. Przecież każdy normalny uczeń wydarłby się w odpowiedzi na nią, że sama powinna uważać, jak chodzi, a nie wpadać na bogu ducha winnych uczniów i do tego się na nich drzeć. To by zapewne spowodowało kłótnię i tak dalej... Ale nie, ten dziwny, jakże wielki w porównaniu do niej chłopak po prostu przeprosił. I jeszcze na dobitkę zaczął pomagać zbierać jej te wszystkie kartki włożone w książkę, którą o niego zahaczyła i teraz niestety latały dookoła niej.
-Uhm... Ja też przepraszam.- powiedziała cicho, niepewnie, jakby z zaskoczeniem.- Powinnam bardziej uważać, gdzie chodzę. Tyhmä.- powiedziała nieco pewniej, ostatnie słowo jednak dorzucając pod swoim adresem.
Na propozycję chłopaka od razu zabrała się do grzebania w torbie. Jak to kobieca torba, zawierała praktycznie wszystko. Przede wszystkim jednak kartki z różnymi notatkami, teraz w większości nie do odczytania i jedna, jedyna książka, świeżo wypożyczona z biblioteki, dotycząca najnowszej pracy na Obronę Przed Czarną Magią. Jęknęła cicho.
-Bibliotekarka mnie zamorduje...- westchnęła, wyjmując z torby resztki kałamarza. Uroczo po prostu uroczo.
Poskładała notatki na kupkę, odbierając od chłopaka te walające się po korytarzu.
-Dzięki za pomoc... I jeszcze raz przepraszam. Za to, że się wydarłam, też.- westchnęła, biorąc do ręki zaplamione kartki i zastanawiając się, ile z tego da się uratować. Pewnie niewiele...
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Sob Paź 25, 2014 9:31 pm
Tylko jak tu winić ludzi, skoro samemu jest się człowiekiem? Jeszcze da się zrozumieć, obwiniać mugoli, ponieważ nie mieli mocy magicznej, ponieważ monopolizowali świat, jakby należał tylko do nich, a tak naprawdę czarodzieje byli jednostką o wiele wyżej rozwiniętą, jednak człowiek winiący drugiego człowieka, tylko za to, że jest, że się przemieszcza, że żyje? Idąc tokiem rozumowania Ślizgonki właśnie na te tory można było wpaść, a zaraz obok powinna się zapalać czerwona lampka, że to w końcu Ślizgonka, nic tutaj nie powinno dziwić z tego typu rzeczy, jak mniej lub gorzej uzasadnione pokłady niechęci, agresji i tym podobnych odczuć, niewiele z pozytywnymi mających wspólnego.
Uniosłeś wzrok automatycznie, kiedy wyczułeś, że ci się przygląda - była zaskoczona, widać to po niej było, odpowiadałeś spojrzeniem stanowiącym nienaruszalną oazę spokoju, chociaż to, co było na zewnątrz, w wypadku tego osobnika rzadko odzwierciedlało to, co było we wnętrzu.
- Wypadki się przecież zdarzają. - Odparł, a wtedy jego wyraz się zmienił - rozjaśnił ją na chwilę uśmiech, bardzo ulotny, odległy, jak sam księżyc, który uciekał poza zasięg ramion, nawet kiedy za wszelką cenę pragnęło się go złapać - wyciągnął do Ievy dłoń, w której poskładał część jej rozsypanych rzeczy, a uśmiech ten, równie szybko, jak się pojawił, tak prędko zniknął, nie chcąc, jak na przekór, utrzymać się zbyt długo na tym kamiennym obliczu. - Nic nie szkodzi. - Zapewnił ją miękko - przecież wszystko tak naprawdę ograniczało się do tego, by potrafić przyznać się do własnej winy, a jeśli Ieve to uderzyło, kiedy dostrzegła różnicę zachowań, sama się zreflektowała, to Sahir nie widział najmniejszego powodu, dla którego miałby się wielce gniewać, zresztą sam powiedział: wypadki się zdarzają... Może dziewczyna zrobiła to specjalnie, bo szukała zaczepki, może nie - nie rozpatrywał tej śmiesznej w gruncie rzeczy sytuacji, w takich kategoriach. Im mniej analizujemy, tym bardziej ułatwiamy sobie życie.
Ostatnie słowo przemilczał, uznając je bardziej jako wtrącenie, na które nie trzeba zwrócić uwagi, ale zarejestrował je jednocześnie - nie była Angielką? Może w ogóle nie była z Angli?
- Jestem gotów udać się z tobą do bibliotekarki i wyjaśnić ten wypadek... Na pewno ma jakieś sposoby na wyczyszczenie książki, nie ma potrzeby martwić się na zapas. - Zapewnił ją, zbierając ostatnie kartki, które zebrał - i tym samym były to już wszystkie, a dzwonek obwieścił początek zajęć. Na korytarzu zrobiło się pusto i cicho.
- Pod wpływem emocji robi się różne rzeczy. - Nawet krzyknąć, tylko nie widział powodu, dla którego krzykiem miałby jej odpowiadać.

Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Sob Paź 25, 2014 10:19 pm
Czy aż tak była człowiekiem, to trzeba by się zastanowić. A po zastanowieniu można odrzec, iż była pół-człowiekiem. W tym wypadku jej stwierdzenie miało jakiś sen... Z drugiej strony tu wcale nie chodziło o to, że miała coś przeciwko temu, że ludzie żyją czy się przemieszczają. Miała coś przeciwko temu, że ci ludzie jej zwyczajnie przeszkadzali. Na różne sposoby, ale jednak przeszkadzali. Ale to było bardzo zawiłe myślenie osoby, która raczej nie przepadała za innymi ludźmi. Tak jakoś, wolała samotność. Było to o wiele wygodniejsze.
Odpowiedziała na uśmiech również delikatnym uśmiechem, który jednak także zaraz zniknął. Pierwsza zasada - nigdy nie pokazuj emocji. Nie okazuj uczuć. Inaczej ktoś dotrze do ciebie i cię zrani. Jak najmocniej będzie umiał. Druga zasada - emocje oznaczają brak kontroli. A brak kontroli oznacza rozprzestrzenianie się mocy wili. To natomiast oznacza problemy. Ogromne problemy.
-Tak, zdarzają się...- kiwnęła głową. Może nawet było jej trochę głupio, że tak się wywaliła. Przynajmniej nie miała 10-cm obcasów, jak to niektóre dziewczyny noszą. Swoją drogą, w tym się w ogóle nie da chodzić.
Złożyła wszystkie papiery do kupy, te czyste włożyła do książki. Z resztą natomiast nie za bardzo wiedziała, co ma zrobić. Po namyśle więc zwyczajnie odłożyła je na bok, zamyślając się na chwilę. To oczywiste, że nie wpadła na niego, bo szukała zaczepki. W życiu. Gdyby miała wybór, najchętniej w ogóle by unikała ludzi. Przez ostatnie dni kiepsko się czuła i miała niewielkie problemy z kontrolowaniem swojej aury wili. To dlatego była taka drażliwa i darła się na każdego, kto jej przeszkadzał czy też ją rozpraszał. Teraz jednak czuła się jakoś tak spokojnie. Może to przez aurę Sahira? Jakoś tak uspokajało ją to. Roztarła lekko czoło, po chwili jednak potrząsając delikatnie głową.
-Naprawdę byłbyś tak miły...? Wiem, że to był wypadek, co nie zmienia faktu, że bibliotekarka zje mnie żywcem za zniszczenie jej ukochanych książek...- westchnęła cichutko, strzepując do torby krople atramentu z książki. Torby i tak w końcu nic już nie uratuje. Na całe szczęście gdzieś w dormitorium miała drugą. A jak nie, to zawsze zostaje wysłać list do domu, coś przyślą.
-Taaa... Niestety mi coraz częściej zdarza się robić te niezbyt miłe rzeczy pod wpływem emocji.- skrzywiła się delikatnie.- Cieszę się, że się nie gniewasz.- powiedziała spokojnie.
Ku jej zdziwieniu było to naprawdę szczere. Naprawdę cieszyła się, że chłopak nie jest zły i nie zrobiła sobie tym samym kolejnego wroga w Hogwarcie.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Sob Paź 25, 2014 10:42 pm
Gdyby tak się... poniekąd... rozdrobnić... to rzeczywiście wyszło by na to, że Ieva spogląda na świat inaczej, ponieważ w jej żyłach ciąży przekleństwo bycia "inną", nie mugolką, ale też nie do końca czarodziejką, pochodziła ze świata magii, ale jednocześnie ten, kto wie, jaką domieszka posiada czerwień jej posoki (nadal szkarłatem szkarłat pozostanie), mogą stwierdzić, że jest mieszańcem, to magiczne słowo, niby takie zwykłe, ludzie tak mówili na psy, które nie miały rodowodu, na koty, na konie... na ZWIERZĘTA. Z drugiej strony czym jest ludzkość, jeśli nie pełzającymi na dwóch nogach istotami, które po prostu wykształciły większą inteligencję od żyrafy, lwa, czy świnki morskiej? Gdybyś wiedział, że jest willą, pachniała inaczej, od razu to poczułeś, przyjemnie, powabnie, jakby jej obecność sama w sobie stanowiła pokusę nie do odparcia, by ją objąć, by skosztować tejże czerwieni, nad którą cały temat się rozwodził - ale nie wiedziałeś. Zamrugałeś jedynie teraz mocniej i odetchnąłeś, twoje spojrzenie nabrało lekkiej intensywności, gdy postanowiłeś wszystkimi kończynami wydostać się ze swego świata umieszczonego wysoko ponad głowami przeciętnych (nieprzeciętnych też) i uderzyć o ten padół - przywołało cię jej spojrzenie, jej gestykulacja, którą zacząłeś odbierać, zwłaszcza ta uprzejmość, która nastąpiła po krzyku, wyraźna pokora, ale koniec końców możesz oszukiwać tylko siebie (to wystarczy), że ściągnął cię jej zapach. Więc, wracając do początku, kto lepiej zrozumienia odmieńca, niż drugi odmienić? Kto lepiej poczuje ten dziwny brak porozumienia ze światem wokół niż drugi ten, co tego połączenia nie ma?
Podniósł się z kucek, lepiej było ograniczyć kontakt fizyczny do minimum, tak dla bezpieczeństwa jej fizycznego i twojego psychicznego, zresztą pośród tymi uprzejmościami kryło się coś dziwnego, niby uderzała swoboda, przynajmniej ciebie, ale chyba tylko dlatego, że nie miałeś kontaktu niemal z nikim wokół siebie, a z drugiej strony wyczuwałeś zdystansowanie bijące od obu stron, te dziwne tarcze, które się wokół nich wykształcały, ocierając o siebie wzajem z wyraźnym komunikatem: "nie podchodź bliżej..!"
- Tak, tylko... nie sądzisz, że powinniśmy najpierw uratować twoje notatki..? - Pokazał wzrokiem na zeszyty, które dziewczyna chciał spowrotem do torby wrzucać, a ta była przecież cała przemoczona! - Szkoda twojej pracy... - Taki wypadek, banalny, a tyle komplikacji... - Pozwolisz..? - Wyciągnąłeś dłoń w proszącym geście po jej dobytek materialny, przecież tam jeszcze szkło na pewno po buteleczce od atramentu zostało, mogła się skaleczyć... Strasznie roztrzepane, nierozważne, a jednocześnie... prostoduszne dziewczę, którą targały mocniejsze emocje.
- Sahir Nailah, miło mi cię poznać. - Znowu ten zaraźliwy, samotny uśmiech na jego wąskich wargach, podczas którego lekko przymknął oczy - niby takie nic, a mimo to był jak przebłysk promienia słonecznego przez ciężkie chmury w jesienny wieczór.
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Sob Paź 25, 2014 11:22 pm
Tak, to był chyba jedyny powód, dla którego Ieva nie przyznawała się do swojego dziedzictwa. Nigdy, nikomu. Gdyby była pełnokrwistą wilą, mogłaby być uznawana za tak zwane magiczne stworzenie. A w tym wypadku wszystko jest lepsze od bycia mieszańcem. To brzmiało tak paskudnie, nawet w myślach. Człowiek-mieszaniec... Uhh, ohyda. Z drugiej strony jednak magiczne stworzenia również nie miały zbyt dobrze. Chociaż to też zależy które. Takie jednorożce, psidwaki albo niuchacze były lubione przez świat magiczny. Nawet testrale nie były takie złe, mimo swej mrocznej sławy. Gorzej jednak z tymi, którzy mieli humanoidalne kształty. Albo pół-humanoidalne. Chociażby takie centaury. A dalej wilkołaki, wampiry, wile. Wszyscy musieli się kryć, w przypadku centaurów w zasadzie unikać czarodziejów, a pozostali musieli wypierać się swego dziedzictwa płynącego we krwi, kręcić, zwodzić, byleby tylko utrzymać swój byt w tajemnicy. I to nie dla dobra innych, ale właśnie dla dobra swojego. Albowiem z niewiadomych przyczyn czarodzieje nie różnią się w tym temacie od mugoli - nienawidzą wszystkiego, co różni się od nich samych i zrobią wszystko,a by to zniszczyć, aby się tego pozbyć. I właśnie przez to wszystko sprowadzało się do jednego: ukryć się. Unikać ludzi tak, jak tylko jest to możliwe, żeby tylko się nie zdradzić zbędnym gestem, słowem. Żeby móc dalej żyć. Żeby przetrwać.
Zamrugała oczami, wybijając się z tej przyjemnej aury spokoju, kiedy tylko Krukon podniósł się i odsunął tym samym od niej. Zmarszczyła ledwo zauważalnie brwi. Co się z nią działo? Nigdy nie szukała towarzystwa, nie szukała bliskości ludzi, a tu? W jego obecności poczuła się LEPIEJ. A to nie było normalne, w żadnym wypadku. Chociaż miała dziwne wrażenie, że chłopak przed nią podchodził do życia tak samo, jak ona - otaczając się skorupą, mającą nie dopuścić nikogo do wewnątrz. Do środka kłębowiska emocji, które próbowało się tak usilnie stłumić. I zapomnieć o nim.
-Są kompletnie przemoczone... Większość tekstu również zamokła.- westchnęła cicho.- No fakt, szkoda... Hmm?- popatrzyła ze zdziwieniem na Krukona, który wyciągnął rękę po jej papiery. Sama nadal nie wstała, musiała jeszcze wymyślić, gdzie ma włożyć czyste i suche papierzyska i książkę.- Tak, proszę...- podała mu w końcu zamokłe zeszyty ciekawa, co on z nimi zrobi.
Suche rzeczy przeniosła na ławkę, w końcu wstając. Zamarła jednak słysząc jego nazwisko. Nie, niemożliwe...
-Sahir...- wyszeptała, zszokowanym głosem. Głosem, w którym zdecydowanie pobrzmiewały nuty obcego akcentu.- Se on todella sinulle?- bezwiednie użyła ojczystego języka matki. Jakoś tak zawsze do niej bardziej przemawiał, prościej jej się go używało. Zreflektowała się jednak zaraz.- Jak bardzo się zmieniłeś...- szepnęła. Ale jednocześnie zdała sobie sprawę, że jej też nie jest tak łatwo rozpoznać. Obydwoje się zmienili I to jak cholera. 6 lat chodzili do jednej szkoły, na jednym roku i go nie rozpoznała? tyle czasu?- Ieva... Ieva Greengrass.- powiedziała z mocno bijącym sercem. Pamięta? Czy zapomniał?
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Sob Paź 25, 2014 11:52 pm
Tak naprawdę czarodzieje niczym nie różnili się od ludzi, bo czym? Tylko tym, że mają magiczne moce? Oni sami nienawidzili mugoli, nienawidzili, no właśnie, ras od nich w pewien sposób lepszych, doskonalszych - willi ze swym wdziękiem, wilkołaków ze swą nieokiełznaną siłą i wampirów ze swymi milenijnymi spuściznami, a wiec teraz nasuwa się pytanie, dlaczego, skoro ta cała gromadka istot nadmagicznych była lepsza, nie przejęła władzy nad czarodziejami? Nie chodziło o to, że o wiele przyjemniej jest żyć w cieniu, ukrywać się, przecież nikt nie lubił czuć na karku ciągłej obawy o to, że damy się poznać i będziemy prześladowani. Było ich po prostu mniej. Istot takich jak Nailah, Nightray, Ichimaru, Lupin, Greengrass... Więc pójdźmy po tym tropie, skoro już tu jesteśmy - czarodziei też jest mniej niż mugolaków, nie da się zaprzeczyć, a mimo wszystko mugole wcale nie są tacy słabi - może nie mają magii, ale mają w zamian za to technologię, których czarodziejski świat nie posiada, bronie masowej zagłady. Nikt po prostu nie chce być znienawidzonym, prześladowanym, nikt nie chce przeżywać międzypokoleniowych wojen - głośno gadamy, wokół nas też gadają, o tej wzajemnej nienawiści, ale do gadania się ogranicza. I dobrze. Są wyjątki, rzecz jasna - istnieją łowcy wampirów, wampiry co namiętnie tępią czarodziei, Śmierciożercy i ludzie, którzy z jakiegoś powodu wiedzą o świecie magii i polują na magicznych - nie da się zupełnie temu zapobiec, bo nie istnieją utopie... Ale chyba jest teraz jasne, jak działa mechanizm, prawda? Wszystko napędza strach i pragnienie zachowania względnego pokoju, by wszystko trwało tak, jak jest i niewiele się zmieniało. Nie jesteśmy w końcu w epoce kamienia łupanego.
Czarnowłosy odetchnął głęboko, biorąc od dziewczyny torbę, z której skapywał atrament - dobrze, że nikogo tutaj nie było, ba! - dobrze, że Filcha tu nie było! Jakby zobaczył, co się stało z podłogą, to byłoby jeszcze gorzej, niż myśl o oddaniu bibliotekarce książek w takim stanie! Z jej pomocą opróżniliście torbę i wyciągnąłeś ze swojej różdżkę, by rzucić nieme zaklęcie czyszczące.
- Niestety z notatek niewiele się ostało... - Spojrzałeś na nią na drobny moment, unosząc wysuszone kartki - niestety nie znałeś skutecznego zaklęcia, który usuwałby atrament z pergaminu... No właśnie... chyba takie nie istniało, a byłoby bardzo przydatne... - Jeśli pozwolisz, spróbuję je zabrać i nad tym popracować... - Wymruczałeś, przyglądając się plamom - teraz nie dało się odróżnić literek... nie zaszkodzi spróbować, ani wzbogacić ewentualnego świata czarodziejskiego o nowy czar, a nóż widelec jednak takiego w księgach nie znajdziesz? Wyczyściłeś potem jej torbę, z tej atrament ładnie zniknął i wsunąłeś do środka rękę, żeby powyjmować co większe kawałki i odłożyć ostrożnie na parapet, potem pozostało ci już tylko machnąć ku podłodze, żeby z niej pozbyć się brudu - i gotowe! Szybko i elegancko, już się Filch nie ma czego czepiać.
- Słucham? - Poprosiłeś uprzejmie o powtórzenie, nieco ściągając brwi - wydawała się dość... zszokowana. Jeszcze bardziej niż wtedy, kiedy byłeś dla niej miły. Nosiła odznakę domu węża, tam rzeczywiście rzadko kto był dla siebie "miły". Byli mili, tak, ale inaczej. Szybko jednak pozwoliła mu pojąć i odczuć na samym sobie tą emocję - rozszerzył mocno oczy, wbijając je w twarz blondynki z niedowierzaniem.
- Ieva? Żartujesz... - Lekkie rozbawienie pobrzmiało w jego głosie, słychać było wyraźnie, że ma ochotę co najmniej uderzyć się w policzek i zmusić do wybudzenia ze snu. Lecz... te oczy... ten zapach... naprawdę mógłbyś ją pomylić? Teraz, kiedy podała swoje imię, wydawało się nieprawdopodobne, że jej nie poznałeś. - Nie powiem... Jestem mile zaskoczony... - Przyznałeś. - Od początku chodziłaś do Hogwartu? - Jaki trzeba mieć talent, żeby tyle lat się mijać... Ale to niezwykłe, że na siebie trafiliście! - Nie sądziłem, że się kiedyś jeszcze zobaczymy...
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Nie Paź 26, 2014 12:23 am
Tak, coraz mniej... Bo jak to się mówi, w kupie jest siła. Co z tego, że wilkołaki są silniejsze? Co z tego, że wile mają więcej powabu, a wampiry mają wiedzę większą niż jakikolwiek kiedykolwiek czarodziej? Bo o wiele prościej jest zebrać kilku fanatyków i zaatakować wampira gdy jest sam, gdy jest najsłabszy czy też wilkołaka tuż po pełni, za dnia, gdy jest zbyt słaby żeby w ogóle się ruszyć, a co dopiero się bronić... Wilę natomiast najłatwiej dorwać we śnie, gdy niczego się nie spodziewa. A potem nie będzie miała już okazji nigdy się czegokolwiek spodziewać. Ale na całe szczęście tych jest mało. Bo co innego pieprzyć bzdury o wyższości jednych nad drugimi, o tym, że ten czy tamten nie powinien istnieć, bo krzywo na kogoś tam spojrzał, a co innego rozpętać piekło. Nie, nie wojnę. Piekło na ziemi. Wymordowywanie się nawzajem, nie pamiętając już nawet, o co tak naprawdę poszło. Zdradzić się przed mugolami, którzy w końcu bardziej nawet niż czarodzieje nienawidzą inności, starając się ją tępić w każdy możliwy sposób. I chyba właśnie dlatego ten nieszczęsny świat nadal stoi. Bo istnieje takie błogosławieństwo, jakim jest niewiedza. Niewiedza, że istnieją także inne stworzenia, że kryją się wśród zwykłych ludzi. I chociaż przecież nie robią im krzywdy, to jednak istnieją. Istnieją i są inni niż ludzie. A tak być wszakże nie może.
O Filchu nawet nie pomyślała. Za takie ubrudzenie podłogi dostałaby coś o wiele gorszego niż zwykły szlaban. Przecież ten facet miał istnego świra, jeśli chodzi o sprzątanie i czystość. I jakby się tak zastanowić, trudno wymyślić, które z nich było w tym wypadku gorsze, woźny czy bibliotekarka. Chyba obydwoje jednakowo.
-Och nie...- jęknęła z żalem. Miała nauczkę, nigdy więcej nie nosić kałamarza w tej samej torbie, co swoje bezcenne notatki. Notatki, których odtworzenie naprawdę nie będzie łatwe. Chociaż możliwe i bardzo czasochłonne.- Ano... No dobrze...- zagryzła wargę. Nie podobał jej się fakt, że ma komuś oddawać swoje notatki. Nawet w celach zwykłego oczyszczenia ich z nadmiaru atramentu. Za bardzo się obawiała, że mogłaby w ten sposób zbyt wiele zdradzić o sobie... W końcu kilka kartek mówiło o wilach i ich magii. A to nie byłoby dobre, gdyby ktokolwiek się dowiedział.
Obserwowała spokojnie, jak Krukon czyści jej torbę ze szkła. Sama jednak wolała tego nie robić. Ostatnie dni były... kiepskie. Problemy z mocą, z emocjami, do tego non stop coś jej leciało z rąk... Znając życie jeszcze rozwaliłaby sobie rękę. A paradowanie po Hogwarcie z rozwaloną ręką nie było bezpieczne, jeszcze znając jej obecny pech trafiłaby gdzieś na Nightraya... Właśnie, Nightray! Może jego udałoby się poprosić, żeby jakoś oczyścił te notatki? W końcu wtedy cofnął atrament tak, że nie zostawił żadnego śladu.
-Tyle lat...- pokręciła głową, śmiejąc się do siebie.
Napięcie opadło, na spokojnie i bezwiednie bardzie się do niego przybliżyła, korzystając z tej przyjemnej aury spokoju. Odebrała swoją torbę, podłoga była czysta, nie było żadnego śladu po tej nieszczęsnej plamie z atramentu. Tylko książka i papierki ucierpiały.
-Tak, od samego początku... Też nie sądziłam, że Cię jeszcze zobaczę.- przyznała. Nie zwróciła nawet uwagi, że mogło to dziwnie zabrzmieć.- Pisałam nawet do Ciebie, o ile sześciolatka może pisać, ale nigdy nie odpisałeś...- zamyśliła się na chwilę.- Lub też zwyczajnie moje listy nigdy do Ciebie nie dotarły.- podsumowała ze śmiechem.- Trzeba mieć talent, żeby przez sześć lat na siebie nie wpaść. Przecież nawet mieliśmy zajęcia razem.- skrzyżowała ręce na piersi.
Może nie przypominała już tamtej siebie... Albo i wręcz przeciwnie, w tym konkretnym stroju. Chociaż gdyby nie ta szata. W sumie gdyby ten czas rozłąki był krótszy, pewnie rzuciłaby mu się na szyje. Ale teraz, po tylu latach... Zdecydowanie opcja odpadała.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Nie Paź 26, 2014 12:46 am
Wojny, można było powiedzieć, były złe same w sobie, nie dlatego, że stanowiły o rywalizacji, bo rywalizacja była czymś naturalnym, inny bodziec, który napędzał nas do działania i sprawiał, że sięgaliśmy po więcej - większość ludzi nie potrafi stawiać przed samym sobą celom do pokonania, taki wyścig (byle nie szczurów), zamieniał się więc wtedy w pozytywne motywowanie siebie wzajem i sprawiał, że chętniej sięgało się po to, co wydawało nam się nieosiągalne. A Ty, Sahirze? Powiedz, zdradź czytelnikom te wszystkie sekrety, czy ty miałeś jakąkolwiek jeszcze ambicje? Czy te wszystkie lata życia, a żyłeś przecież tak krótko!, cokolwiek w tobie zostawiły, czy wypaliłeś się, zużyłeś jak akumulatory, które teraz nadają się wyłącznie do wyrzucenia - nie można wielokrotnie przecież ładować tej samej baterii, bo i tak nie podziała za długo. Im więcej ładowań, im dłuższe, tym krócej działa, taka prawda. Wszystko się kiedyś wyczerpywało. Nawet olej, którym podsycane były wojny - to chyba akurat dobrze... Wojna oznacza śmierć. Zawsze. Najsmutniejsze było to, że najczęściej niosła ze sobą niewinne ofiary, które nawet nie wiedziały, że za ich oknami padają strzały, sypią się zaklęcia, głuche żyły dalej, tak właśnie nasza rzeczywistość była skonstruowana - dowiadywali się dopiero, kiedy spoglądali Śmierci w oczy. Za późno. O wiele za późno. Nie potrafiłeś sobie wyobrazić, jakby to było, patrzeć, jak cała twoja rodzina ginie, jak giną dzieci z sierocińca, którzy byli dla ciebie jak brania i siostry, dlaczego? Tylko dlatego, że jakiś fanatyk postanowił puścić po ulicy, po mieście, kraju, świecie - huragan, który zacząłby powodować rozlew cennej krwi. Krwi, której nie da się już odzyskać, gdy raz już wsiąknie w ziemię i spiją ją barwne kwiaty na rabatkach przy chodniku.
Nailahowi nawet nie wpadł do głowy pomysł, by Nightraya poprosić, gdyby miał cokolwiek komukolwiek o nim mówić, szczerze, nie to, co widział ogół, byłyby to same negatywy - bo też i Vincent ten negatyw stanowił, był jak przeciwieństwo dla światła, przeciwieństwo dla życia - mieściło się w nim wszystko, co najgorsze - tylko kto niby mógłby o tym wiedzieć..? Nawet jeśli pokazywał kiełki, to był po prostu doskonałym kochankiem, lub tworzył sobie nowe marionetki, które jego woli nie mogłyby się sprzeciwić.
- Jeśli masz tam prywatne rzeczy, wolałbym ich nie brać. Chcę ci pomóc, byłoby niewskazane twoje niekomfortowe samopoczucie. - Zdecydowanie bardziej by pasował w stroju nauczyciela, z tym spojrzeniem, jakby widział zbyt wiele na tym świecie i zbyt wiele zrozumiał, ze swoim głosem, spokojnym sposobem bycia i nawet maniery wypowiadania się.
Uśmiechnąłeś się pod nosem enigmatycznie, jej śmiech był zaraźliwy, ale nim zdążyłeś oddać radość dotarło do ciebie to, co powiedziała - to o listach. Sięgnąłeś pamięcią do tych dni, do oczekiwania, aż odpisze, kiedy sam wysyłałeś listy... Ile jednak lat można było..? Ta znajomość w końcu zamarła... A ty doskonale wiedziałeś, dlaczego tych listów wysłać nie byłeś w stanie. Czemu nie dochodziły do ciebie, ani nie wychodziły.
- Też do ciebie pisałem. - Mistrz niedopowiedzeń, zawsze taki byłeś, co mówiłeś, było prawdą, ale zawsze pozwalałeś pozostać za kurtyną rzeczom, które dałyby pełen obraz sytuacji, coś by wyjaśniły, wniosły coś nowego... I zawsze pozostawiałeś te rzeczy, które były na swój sposób... przykre.
- Może chodziliśmy do oddzielnych grup. - Gdzieś uleciał myślami, lecz nie na tyle, by nie być w stanie prowadzić z nią rozmowy i skupiać się na tym, co mówi. - Cieszę się mimo wszystko, że nam takie szczęście w nieszczęściu dopisało. Naprawdę wyrosłaś.
Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Nie Paź 26, 2014 1:18 am
Wojny były złe, bo stanowiły samonapędzające się koło strachu, nienawiści, śmierci i krwi. I niestety, tak właśnie było, w większości w wojnach ginęli niewinni ludzie. Tacy, którzy z ową wojną nie mieli nic wspólnego i nic wspólnego mieć nie chcieli. Ale to właśnie oni najczęściej oddawali swoje życie, w imię tak zwanego wyższego dobra. Dobra, które w praktyce nie istniało, które było tak samo subiektywne jak ocena innych osób, jak ocena ich intencji, jak ocena ich zachowania, ocena magii samej w sobie. Bo czymże tak naprawdę jest dobro? Tak naprawdę jest ono po prostu czymś, co akceptujemy. A akceptujemy coś, co się nam podoba. A ponieważ każdemu z nas podoba się coś innego, to każdy z nas akceptuje co innego. Tak więc dla każdego z nas dobro jest czymś innym. Ambicja natomiast nie jest ani dobra, ani zła. Jest czymś, co nas wyróżnia, jako że w końcu nie każdy ją ma. Czy jest dobra? Hmm. To zależy. Czy motywuje, ale w ten pozytywny sposób, do większego wysiłku, do poszukiwań, do samodoskonalenia się. Czy jest zła? To również zależy. Czy nie doprowadza do dążenia do celu po trupach. Czy przez nią nie ranimy kogoś swoim zachowaniem. Wszystko jest tutaj względne, a dokładniej: zależy od zbyt wielu zmiennych, żeby można było to zdefiniować. Ieva była ambitna, zależało jej, żeby mieć dobre stopnie, żeby ukończyć Hogwart z wysokim wynikami... Miała również nieco chore ambicje spuścić łomot pewnemu czarnoksiężnikowi, żeby tylko ocalić swojego brata. Ale z drugiej strony to nie była ambicja. To była chęć ochrony tych, którzy są nam najbliżsi. A w momencie, gdy chcemy chronić najbliższych zapominamy o wszystkim i często robimy głupie rzeczy. Popełniamy błędy, a nawet bardzo wiele błędów. Tak jak i Ieva. Jej stan można było przecież bardzo łatwo wyjaśnić tym, że nie dawała sobie czasu na odpoczynek. Była znerwicowana, zmęczona, do tego dochodził stres... I nieszczęście już gotowe.
Ieva nie miała tego szczęścia czy też nieszczęścia poznać Nightraya z jego drugiej strony. Po prostu doszła do wniosku, że skoro raz pomógł, to może i drugi raz to zrobi. W końcu wampir sam jej powiedział, że to właśnie lubi w Ślizgonach - poszukiwanie wiedzy. Może więc pomoże tylko z tego powodu? W końcu na tych notatkach była wiedza. Zakazana, bo zakazana, z niewiadomych nieco powodów, ale nadal wiedza. Nawet można by rzec, że dosyć tajemnicza i bardzo fascynująca wiedza.
-No... to są prywatne rzeczy... No ale nie pamiętnik, to po prostu notatki...- zaczęła kręcić. Jakoś przez tyle lat zapomniała o jednej rzeczy właściwej Sahirowi: był jedyną osobą, której nigdy nie umiała okłamać. Nawet jako sześciolatka umiała oszukać każdego, Sahira natomiast nigdy. Jakoś zawsze wiedział, kiedy kłamała lub coś kręciła. Zagryzła wargę. Czemu pod tym spojrzeniem czuła się prześwietlana? Jak dziecko, przyłapane na robieniu czegoś niedozwolonego.
-Nigdy nic nie dostałam...- westchnęła lekko opierając się o ścianę, a potem opadając na ławeczkę obok swoich papierów.- W sumie zawsze prosiłam rodziców, żeby je wysyłali... Ale może to oni zatrzymywali listy...? Nie mam pojęcia. No cóż, czasu się w końcu nie cofnie, nie ma co się tym przejmować.- uśmiechnęła się pogodnie.
Czuła się spokojniej i lepiej. Od razu też humor jej się poprawił. Była tak jakby mniej roztrzęsiona. Poza tym naprawdę miło było odnaleźć dawnego przyjaciela. Minęło tyle lat, ale nadal można rzec, że za nim tęskniła. Może nawet powiedziałaby mu o sobie? O swoim magicznym dziedzictwie? Teraz jednak nie zamierzała tego robić. Już wystarczyło, że Vincent wiedział o niej i jej dziedzictwie. O tej nieludzkiej krwi płynącej w jej żyłach.
-Całkiem możliwe. Ale to naprawdę dziwne, że nigdy na siebie nie wpadliśmy.- pokręciła głową.- Z drugiej strony do Ślizgonów nikt nie jest zbyt przyjaźnie nastawiony.- dodała zamyślona. Jednak zaraz na nowo się uśmiechnęła. W sumie teraz uśmiechała się częściej niż przeciągu miesiąca niekiedy.- Też się z tego cieszę... Ja wyrosłam? I kto to mówi...- parsknęła śmiechem.- W porównaniu ze mną jesteś wielkoludem.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Nie Paź 26, 2014 4:36 pm
Oj tak, w końcu ambicje najczęściej wojny prowokowały, kiedy pragnęło się terytorium, bogactwa, chciwość - ona do tego dochodziła i mieszała w kociołku obłudy - każdy miał tyle pretekstów, żeby wszcząć nieprzyjazne działania i każdy uważał, że jego powód jest odpowiedni. Przykrym było, kiedy ktoś był po prostu potężny i wiedział, że może ruszyć na wojnę, więc... "czemu nie?". Rozpoczynała się masakra tylko dlatego, że jedno książątko na tronie się nudziło. Tak było kiedyś. Teraz wszystko wyglądało inaczej, im dalej szła technologia i im więcej wiedzy zgłębialiśmy, tym bardziej uważano na agresywne ruchy polityczne, tak samo jak ganiono i potępiano nienawiść między rasową. Z jakiegoś powodu zniesiono niewolnictwo, prawda? Z jakiegoś powodu ludzie o czarnej skórze mieli te same prawa, co mają biali. Nie ma w tym nic złego, nie rasa tworzy człowieka, a jego umysł, jego charakter- w tym przejawiała się tragiczność tego, ze niektórzy tego po prostu nie pojmowali, ograniczali samych siebie widokiem brązowej skóry i od razu mieli sygnał "zabij", chociaż nie było to naturalne, chociaż było to zupełnie wbrew naturze, tak gwoli ścisłości. Z wampirami zaś... to była nieco inna kwestia. Byli drapieżnikami, urodzonymi mordercami, którzy stali na szczycie łańcucha pokarmowego, których ludzie z praw Matki Ziemi powinni się lękać od urodzenia, bo mieli nad sobą drapieżnika naturalnie silniejszego, który mógł w każdym momencie zgłodnieć, zaczajony w ciemnościach.
Przyglądał się uważnie jej twarzy, jej oczom, każdemu przebłyskowi światła, który się załamywał i kolebał na boki zgodnie z niepokojem i niepewnością, jaka w niej zagościła - i miałby nie wiedzieć, że są tam rzeczy, których ona nie chce zdradzać? Nie miałeś wątpliwości, że jesteś dla niej obcą osobą - wszystko się przecież zmieniło przez taki kawał czasu, ona, ty, świat wokół was - nie byliście już tymi niewinnymi dzieciątkami, które po prostu się bawiły w piaskownicy i głośno śmiały, by wracać, gdy wołali je opiekunowie i spotykać dnia następnego. Jesteś dla niej osobą, którą ona po prostu zna z imienia i nazwiska, tak jak ty ją - mimo tylu lat to imię w twojej pamięci nie wygasło, o czymś to musiało świadczyć... Może przewijało się ciągle w Hogwarcie, gdzieś bokiem, nie pozwalając o sobie zapomnieć, a jednocześnie na tyle dobrze skryte, żeby nie uderzyć i nie uświadomić sobie, że ktoś, kogo znasz, nadal jest, nie zniknął..?
- Jeśli znajdę jakieś zaklęci, po prostu przyjdę ci je powiedzieć. - Odparłeś w końcu, wysuwając kartki spowrotem do Ievy, żeby je wzięła, jedyne co, to były wysuszone, żeby na nowo wszystkiego nie zabrudzić, ale odczytanie ich większości nadal łączyło się z niemożliwym. Tak, zabierz je, dziewczę, trzymaj blisko siebie swoje sekrety, bo przecież nie możesz ich tak od razu zdradzać... obcym? A mimo wszystko komuś, kto do końca obcy nie był.
Czarnowłosy usiadł na ławce, ściągając z niej swój tobołek, który odstawił na podłogę.
- Racja... - Uśmiech pod nosem jednym kącikiem warg, do samego siebie, niezrozumiały dla świata, nie wiadomo, co miał oznaczać - ty wiedziałeś, co się wtedy działo, skąd jednak ona miałaby wiedzieć? Dla niej było, minęło, dla ciebie ciągle trwa, choć nie sam problem z listami, tak czy siak... ta znajomość wydawała się spisana na straty, a tu proszę bardzo, dostała szansę na odnowienie. Więc nie ma co się przejmować... Słyszałeś, Nailah?
- Poszczęściło mi się... - Że tak szybko urosłeś. Proces zmian twojego organizmu mógł się zatrzymać w każdej chwili, na dobrą sprawę mógł zostać zatrzymany już od razu po przemianie, zostałbyś na zawsze chłopcem - straszna wizja... umysł dorosłego w ciele chłopaczka. - Przynajmniej dalej będę miał kogo bronić przed chuliganami z piaskownicy i złymi potworami w postaci psów. - Uniósł dłoń i sięgnął do czubka jej głowy, by lekko zburzyć jej doskonałą fryzurę. - Jak ci się mieszka po przeprowadzce? Dogadujesz się z rodzicami?

Ieva Greengrass
Oczekujący
Ieva Greengrass

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Nie Paź 26, 2014 5:49 pm
Ale teraz było tak samo... Ktoś się nudził, więc żeby ową nudę zabić, szukał zaczepki. Ta prowokowała kłótnie, może nawet bójki... A co było dalej, to już różnie. Zależało to od tego, kim był prowokujący lub prowokowany. Kiedyś książątko na tronie się nudziło, więc brało swoją armię, miecze, łuki i szło walczyć z księciem sąsiedniego państwa. Teraz natomiast jeśli "książątko" się nudziło, to łapało za bombę atomową i zrzucało ją na bogu ducha winne państwo. I prowokowało wojnę... I jeszcze jedną i jeszcze jedną. A czarodzieje? Nie byli lepsi... Ale przynajmniej zniesiono niewolnictwo, będące dość chorym pomysłem i przestano segregować ludzi ze względu na kolor skóry. To był chyba jedyny plus tego wszystkiego. Ale ludzie zawsze będą drżeć przed silniejszymi od siebie. I tym samym będą dążyć do tego, aby ich zniszczyć. Aby zmieść z powierzchni ziemi wszystko, co silniejsze i mądrzejsze od nich, zamiast się uczyć i żyć w harmonii chociażby z naturą. Dlaczego ludzie mają zawsze tak destrukcyjne nastawienie dla świata? Tylko brać, niszczyć, brać i niszczyć, nie dając nic od siebie w zamian. Zabierać dla siebie, nie oddając nic. I myślą tylko o sobie, zapominając tym samym o innych. Ale tacy już są i wbrew pozorom nie tak łatwo wyplenić całe wieki myślenia tylko o własnym tyłku. To nie czasy dawnych książąt, którzy bardziej niż własne życie cenili życie swych poddanych. Ich pracę, ich trud, ich szczęśliwe życie... Gdy oddawali siebie, aby ratować innych. Nie, teraz już tego nie było.
Zbyt bardzo się obawiała zdradzić chłopakowi te konkretne tajemnice. Znała go, to prawda, ale to było dziesięć lat temu. A teraz? Skąd miała wiedzieć, czy jej nie wyda? Czy nie wykorzysta tajemnic przeciwko niej? Czy będzie bezpieczna, mimo że pozna jej tajemnice? Złe było, że Nightray wiedział o tym, kim ona jest. Z drugiej strony ona wiedziała o nim, więc był jakiś tam impas. Ale miałaby jeszcze komuś o tym mówić? Zwierzyć się z głęboko skrywanych tajemnic, lęków, smutków? Nie, to nie leżało w jej naturze, mimo że jak każdy potrzebowała kogoś, komu bez strachu mogłaby powierzyć swe tajemnice i uczucia. Po prostu się wygadać. Ale strach przed ujawnieniem był silniejszy. Wolała przeżyć, niż zdradzić swe tajemnice. Ale może z czasem, kto wie... Może z czasem poznają się na nowo, może na nowo sobie zaufają? A wtedy być może pomyśli o tym, aby zdradzić o sobie coś więcej, niż jest powszechnie wiadome.
-Dziękuję.- odetchnęła z ulgą. Odebrała papierki i schowała je do książki, która w końcu wylądowała grzecznie w plecaku.- Możesz spróbować poeksperymentować na książce.- zaproponowała, podając mu zaplamioną książkę. Ta nie była groźna, zwykły podręcznik, który mógł sobie wypożyczyć każdy, zwłaszcza, gdy był potrzebny do zajęć. Sahir nie był obcy, ale jednocześnie nie był i tak bliski, by mogła zdradzić wszystko, nad czym teraz pracowała, nad czym się męczyła.
Zmarszczyła lekko brwi. Jakoś tak instynktownie czuła, że przed nią coś ukrywał. Tak jak i ona przed nim. Nie pytała jednak. Każdy ma swoje sekrety i w złym tonie jest pchać się na siłę z butami w czyjeś życie, wydzierać mu jego sekrety. Zostawiła więc ten temat, są te przyjemniejsze, takie, które nie zdradzają niczego, czego zdradzać nie powinny. Najważniejsze jest przecież w tym wszystkim to, że miała szansę odzyskać chociaż cień tamtego szczęścia w postaci dawnego przyjaciela. A jak będzie dalej? To się jeszcze okaże.
-I to jeszcze jak... Podzieliłbyś się kilkoma centymetrami.- puściła mu oczko, śmiejąc się cicho. Wróciła wspomnieniami do czasów, kiedy faktycznie ją bronił.- Miło z Twojej strony.- zaśmiała się. Cóż, teraz miała gorszych wrogów od bandy chuliganów. No, może jeszcze nie miała, ale za niedługo będzie mieć.- Chociaż teraz mam przeciwko sobie większą część Hogwartu.- uśmiechnęła się krzywo.- Eeeej...!- zaprotestował przeciwko utracie fryzury. Pokręciła tylko głową i rozpuściła włosy całkiem, zasłaniając przy tym szyję.
W sumie to sama była zaskoczona, że nie miała żadnych śladów po kłach Nightraya. Nie zostało nic, nawet maleńkiej blizny. W sumie nawet się z tego cieszyła.
-Szczerze? Wolałabym wrócić do Londynu.- westchnęła cicho.- Jakoś tak... nie czuję się tam dobrze. Nie wiem czemu. Z rodzicami się dogaduję w porządku, z bratem trochę gorzej...- wzruszyła ramionami.- A Ty? Co się z Tobą działo przez te 10 lat?
Sponsored content

Zaułek między regałami Empty Re: Zaułek między regałami

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach