Go down
Natalie Dark
Oczekujący
Natalie Dark

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Sob Lut 27, 2016 10:52 pm
Uczniowie zdążyli już opuścić swoje sale lekcyjne i w większości rozejść się w swoich kierunkach, więc w zaułku zapanowała przyjemna dla Ślizgonki cisza. Była w stanie tolerować gwar rozmów i tę paskudną atmosferę tłumu, jednak potrzebowała czasem odpoczynku. Każdy potrzebował, gdy wciskało się go na siłę d nie jego środowiska.
A jakie było naturalne środowisko Darkówny? Pasujące do nazwiska i domu, w którym się znalazła. Uwielbiała lochy. Zimne, ciemne, chłodne i ciche. Niby wiało w nich grozą, ale to tylko dodawało im uroku. Człowiek podążając przez te kamienne korytarze miał wrażenie, że nic go nie otacza, tylko ciemność. Nie ma w pobliżu żywej duszy, a i te nieżywe jakoś się tam nie pojawiały. Samotność. To wielu przerażało, ale dla Natalie było okazją do odpoczynku. Niestety, nawet w tym stanie nie była w stanie wytrzymać wiecznie. Praca i samotność były przyjemne, ale to w końcu ludzie (i nie tylko) dostarczali jej rozrywki, więc nie mogła się od nich całkowicie odciąć. Życie całkowicie bez towarzystwa byłoby nudne. Nawet dla niej.
Usłyszała zbliżające się kroki.
Serio, znowu? Chyba zacznę się zaszywać w innym miejscu, jeśli jutro też się ktoś tu pojawi.
Początkowo nie reagowała. Przewróciła tylko kartkę w dzienniku na nieco bardziej neutralną stronę. Taką, którą mogła pokazać każdemu. Bez zapisków z bardzo prywatnych przemyśleń.
Uniosła głowę dopiero, gdy Dryfonka się do niej odezwała. Natalie zmierzyła ją uważnie wzrokiem, począwszy od butów, a na uprzejmym uśmiechu skończywszy.
Dobrze, że przynajmniej ona nie zamierza być dla mnie z marszu oschła tylko dlatego, że jestem Ślizgonem.
Słysząc jej słowa, Darkówna uśmiechnęła się do niej jednym kącikiem ust i trochę się przesunęła, by zrobić dla niej miejsce.
- Nie, nie bardzo - stwierdziła po chwili, jakby nadal nie wróciła całkowicie na ziemię, wyrwana z zamyślenia.
- Proszę, siadaj. - Zamknęła dziennik i wskazała jej miejsce gestem dłoni.
Skrzywiła się w myślach.
Oferta pomocy. Jak ja nie lubię tego sformułowania. Jakbym jej potrzebowała. Z drugiej strony, ludzie nie zawsze mają w tych słowach coś złego, z mojego punktu widzenia, na myśli. Zawsze się to może przydać. Zawsze można to wykorzystać, ale jak...
Zamyśliła się na chwilę, zastanawiając się nad niewinnym pytaniem, na które odpowiedź mogła być jej potrzebna, a które mogłaby ot tak zadać praktycznie nieznajomej dziewczynie.
- Właściwie, to chciałabym cię o coś spytać - zaczęła powoli. - Jesteś Gryfonką, więc powinnaś go kojarzyć. Jasper Larsson. Należy do waszego domu. Miałam go okazję ostatnio poznać i wydał się dość specyficzną osobą. Mogłabyś mi coś o nim opowiedzieć? - wyjaśniła skrótowo dość pogodnym i spokojnym głosem.
- Oczywiście nie chodzi mi o plotki. Po porostu mnie zaciekawił, ale nie miałam jakoś okazji później na niego wpaść, a też nie zawsze wypada o niektóre rzeczy pytać - dodała szybko, jakby to uzupełnienie było dla niej tak oczywiste, że aż początkowo o nim zapomniała.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Nie Lut 28, 2016 2:56 pm
Tak, ludzie są bardzo problematyczni. Zawsze w złym miejscu i o złe porze. Do tego wszyscy czują się tak, jakby nie pasowali. Problem jest taki, że Los nie zaprojektował aż tylu puzzli, żeby nic nie mogło się wpasować. Czasami,a raczej często nie dostrzegam miejsca w które się wpasowujemy. W końcu w szkole jest tylu ludzi, że musi być chociaż jeden, który będzie nam odpowiadał, a my jemu. Nikt nie jest samotną wyspą. Zwyczajnie lubimy odpuścić to dziwne stado, by w przyszłości docenić, jak bardzo jest nam potrzebne.
Co do naturalnych środowisk to jest z tym mały problem. Teoretycznie człowiek, jako gatunek zwierzęcia powinien mieć bardzo podobne przystosowanie do życia w porównaniu do innych jego przedstawicieli. Praktycznie wszyscy woleli co innego. Alexandra nie miała nic do samych w sobie lochów, ale ogrzewanie to coś, czym by w tym miejscu nie pogardziła. Jedyne, co łączy to fakt, że nikt nie chciał być samotny. Czasami sam, tak. Ale samotność w żaden sposób nie raduje na dłuższy czas. Jednakże wracając do tego istotnego wątku - kiedy ktoś jest sam to znaczy, że nie potrzebuje tuptającej na miejsce Alexandry. Problem jest taki, że nie czytamy sobie w myślach, więc nie wiemy tego.
Dziennik? Tak, dobre posunięcie z nim. Panna Grace choć opanowuje swoją żądzę poznawania i rozumienia wszystkiego to mogłaby nawet podświadomie próbować. W końcu jest tylko człowiekiem. Ludzie kochają tajemnice, nawet jeśli nie ma w nich nic wielkiego. Świadomie jednak nie zamierzała pakować swojego nosa tam, gdzie jej nie chcą. Nie mówiąc już o tym, że wisiało i powiewało jej to z jakiego domu jest jej towarzyszka. Debile występują w każdym domu, więc jedyna szansa na sprawdzenie tego, czy ona nim jest to spędzenie z nią jakiejś ilości czasu. Zasiadła więc koło niej. Doszukiwanie się tutaj podstępu? Nie... Alexandra żegnała się ze spiskowaniem na temat ludzkich intencji.
Ej, to była uprzejma propozycja spłaty niewielkiej winy w postaci zabierania jej czasu! Gryfonka zechciała podarować jej rekompensatę, a nie twierdzić, że jej towarzyszka ewidentnie ma zapotrzebowanie na pomoc z jej stron. Bycie miłym nie musi natychmiast oznaczać litości lub ukrytego interesu. Przynajmniej w jej przypadku.
- Niestety w tym nijak Ci nie pomogę. Jesteśmy nawet na jednym roku, ale nie znamy się bardzo dobrze. Sądzę, że możesz nawet wiedzieć o nim więcej niż ja - Mina jej zrzedła, bo chciała pomóc, a tu nici z tego. Miała takie pojęcie o tym człowiek, że aż wcale. Imię, nazwisko, dom, rok. Biednie, czyż nie?
- Dlaczego uważasz, że jest specyficzny? - Ach ta solidarność Gryfonów. Co z tego, że nie zna skoro to jej człowiek? Nie był to żaden naskok na dziewczynę, a naturalne pytanie, które nasunęło się jej niemal natychmiast. W końcu ciekawość to kolejna rzecz bliska tym, którzy chodzą na dwóch nogach.
Natalie Dark
Oczekujący
Natalie Dark

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Nie Lut 28, 2016 3:20 pm
Natalie pokiwała głową z wymalowanym na twarzy delikatnym zawodem. Była to przecież całkowicie naturalna reakcja, na rozwianie się nadziei na zaspokojenie swojej ciekawości.
Westchnęła i nieco się wyprostowała.
- Szkoda, ale to całkowicie zrozumiałe. Sama nie byłabym pewnie w stanie opowiedzieć o każdej osobie, która przewija się przez nasz Pokój Wspólny - przyznała, nie winiąc w żadnym przypadku Gryfonki.
Wygląda na to, że szybko się o nim czegoś nie dowiem. W takich momentach żałuję, że nie mam u Gryfków więcej znajomych...
Przeniosła na nią wzrok z regału, jakby pytanie dziewczyny wyrwało ją z małego zamyślenia.
Uśmiechnęła się nieznacznie na wspomnienie tamtego spotkania.
- Bardzo miły chłopak. Wydaje mi się, że widzi świat jedynie w różowych barwach, co czyni go nieco naiwnym. Martwi mnie to trochę i dlatego chciałabym się upewnić, że nikt go przez to nie skrzywdzi - wyjaśniła jak zwykle dość cichym i spokojnym głosem, zmienionym nieco przez ciągle goszczący na twarzy uśmiech.
No i zastanawia mnie, dlaczego tak szybko biega, jedzie psem i nosi na ręce obrożę, ale to szczegół.
Zmarszczyła brwi, jakby sobie o czymś przypomniała albo raczej usiłowała sobie o czymś przypomnieć lub nie była tego pewna.
- Przepraszam, ale mam kiepską pamięć do twarzy. Ty grasz w drużynie Gryffindoru, prawda? Alexandra, tak? - dopytała, by mieć w końcu jasne pojęcie z kim ma przyjemność. Pocieszał ją fakt, że nigdy z nią osobiście dłużej nie rozmawiała, więc zapytanie o imię nie było z jej strony aż tak wielkim nietaktem. W końcu nie miała obowiązku wszystkich  tej szkole znać.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Nie Lut 28, 2016 7:34 pm
Gryfonka kojarzyła większość tego zamku. Problem polega na tym, że wielokrotnie na samym znaniu owej twarzy się kończyło. Coraz rzadziej miała również okazję do powtórnego spotkania pewnych osób. Jakoś tak nie po drodze im lub zwyczajnie jej unikają. Nie można się dziwić, skoro z zasady w jej towarzystwie działy się złe rzeczy albo była zbyt męcząca przez swoją paplaninę i podejście do świata.
- Powinnam wiedzieć o nim coś więcej. W końcu ten sam rok i dom, ale jak widać nie mieliśmy jeszcze okazji dłużej pogadać. Tu dzieje się tyle rzeczy, że czasami skupiam za dużą uwagę na mniejszym gronie - W sumie z tej strony na to patrząc można mieć mały wyrzut do niej. W końcu to człowiek od niej. Mogłaby znać chociaż jakikolwiek najmniejszy interesujący szczegół, a tu nic! Znała sporo osób w tym jednej konkretnej, gdy zajdzie potrzeba... nie.
- Wiesz to taki nasz urok. Nie wszystkich, ale spora część ma ten problem - mówiła również o sobie, ale w trochę innym sensie. Nieco mniej ekstremalnym. W końcu widziała sporo wad, zdążyła przeżyć niż emocjonalny. Jednakże powróciła do patrzenia na świat tak, jakby wszystko dało się jednak mimo wszystkich trudności pokierować w dobrą stronę. Taki urok i to jak widać powtarzający się u innych. Pytanie tylko, czy jest to rzeczywiście taki duży problem? Może właśnie pomoc przyda się tym, którzy nie widzą niczego w różowej barwie?
- Gram i nie dziwię się, że nie jesteś pewna. Patrząc na jedną kropkę wśród wszystkich śmigających graczy można nie załapać, kto jest kim. W dodatku, kiedy ta osoba trzyma się jednego miejsca, gdy akcja rozgrywa się po całym boisku. Mimo wszystko się nie mylisz. Prócz tego, że błagam, jestem po prostu Alex - Teraz już ma.
Wie, że to gaduła, nie lubi pełnej formy swojego imienia i jest obrońcą w drużynie. To całkiem sporo informacji!
- A z kim ja mam przyjemność? Nie chciałabym się pomylić - Podejrzewała, jak istota obok nie może się zwać, ale jest sporo przyczyn, które nie pozwalają na okazanie tego. Po pierwsze ludzie reagują dziwnie, gdy wiesz jak mają na imię i nazwisko zanim się przedstawią, a po drugie to raczej niekulturalne.
Nie żeby panna Grace była przykładem kogoś wychowanego, ale pozory należy chociaż zachować.
Natalie Dark
Oczekujący
Natalie Dark

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Nie Lut 28, 2016 7:54 pm
Ślizgonka pokiwała głową, zgadzając się z dziewczyną, która świetnie radziła sobie z prowadzeniem rozmowy i bez jej pomocy, a Darkównie zwyczajnie nie chciało jej się przerywać.
Tyle się mówi o tych przyjaźniach na całe życie zawieranych przypadkiem, a jak przyjdzie co do czego, to nikt się jakoś nie znajduje. Ludzie przychodzą i odchodzą, zlewając się w jedną szara masę bez twarzy i nazwisk. Nic nieznaczący motłoch, którym warto się zainteresować tylko wtedy, gdy brak ci rozrywki albo czegoś potrzebujesz.
Zaśmiała się bezgłośnie i uśmiechnęła jednym kącikiem.
- Nigdy nie potrafiłam tego pojąć. Pewnie dlatego Tiarze Przydziału nawet przez materiał nie przemknęło by wysłać mnie do was - wtrąciła od siebie.
Naiwność. Tak bym to nazwała. Zwykła naiwność i podatność na manipulację. Takiemu człowiekowi wystarczy się odpowiednio uśmiechnąć, by skoczył dla ciebie w ogień i się w nim spalił. To niebezpieczne. Dla was. Bardzo.
Słuchała dalej jej wywodu na temat Gry w Quidditcha. Jakoś nigdy jej do tego nie ciągnęło, a sama rozgrywka była dla niej mało porywająca. Chyba, że wygrywali Slizgoni. To warto było jeszcze obejrzeć, ale sam sport? Nudny i to okropnie. Nie lubiła grać w gry zespołowe, a co dopiero się na nie gapić.
Jeju, ile ona gada...
Dopiero pytanie wyrwało ją z zamyślenia, tym razem już niewidocznego. Wbrew pozorom jej mózg cały czas analizował, co Gryfonka mówi na wypadek, gdyby zamierzała o to zapytać.
- Natalie Dark. Prefekt Ślizgonów - przedstawiła się krótko zerkając na szatę i poprawiając ją, by plakietka prefekta była znowu widoczna.
To dzięki niej panna Dark zaczęła być bardziej rozpoznawana wśród uczniów innych domów i częściej zaczepiana. Może i większość nie przepadała za zielonymi, ale kiedy potrzebny był jakiś przedstawiciel władzy, to okazywała się czasem złem koniecznym.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Pon Lut 29, 2016 9:55 pm
Alexandra posiada jeden dar. Prowadzenie monologów wyćwiczyła do perfekcji. Teraz to pokaz tych krótkich serii. Normalnie to mogłaby tak bez końca, a wątpliwą przyjemność przeżycia takiej sytuacji miało już kilka osób. Tyle, że w końcu wszyscy pękają (a przynajmniej większość), bo ile można słuchać paplaniny jednej Gryfonki z nieogarniętą czupryną? Zdziwiłby się kto, ale to raczej okres krótki, wystarczy zejść na "delikatny" temat i bum! Apokalipsa, jeśli chodzi o wojnę na słowa, którą się wywołało. Dlatego niewielu jest ludków, którzy wytrzymali z nią dłuższy czas. Mało kto potrafi wybrać z jej potoku to, o co jej rzeczywiście chodziło. Mało kto też docenia fakt, że ona naprawdę leci tak, jak ma w głowie - samą szczerością. Wynika z tego sporo mało przyjemnych sytuacji, ale przynajmniej można mieć pewność, że jest raczej dobrym człowiekiem, a przynajmniej się stara.
Bo przecież i tak znika jak wszyscy. Przychodzi, pomaga i idzie dalej. Nadziei nie przystoi tak trwać w jednym miejscu. Nie przy tych, którzy sobie poradzili. Oni nie potrzebują towarzystwa kogoś takiego. Szczerze w to wierzyła. Poczuwała się do tego, by oferować pomoc i jej udzielać, ale nie po to, by ktoś miał względem niej postępować podobnie. Chyba, że pewien Gryfon. On został dopuszczony w sferę, której nikt poznać nie miał. Z resztą sprawa jest dyskusyjna, bo trudno powiedzieć, kim są dla niej. Przyjaciółmi? Jeśli chodzi o zwyczajną definicję to mogą się nie mieścić w niej i co z tym zrobić? Więcej niż znajomi, koledzy, ale i przyjaciel to słowo nieodpowiednie. A i jeszcze ten jeden, który mógłby być jej bratem. Problem jest taki, że Alexandra nie ma rodzeństwa, więc nijak nie wie, jaki brat winien być. Nie mówiąc już o tym, że nigdy nie powiedziałaby, że zna go. Czuła, że jeszcze wielu rzeczy musi się dowiedzieć. Jakby bojąc się, że określenie pewnych relacji mogłoby je zabić... wolała tego nie robić.
Ludzie są, żyjemy z nimi. Tylko tyle albo aż tyle.
- Każdy czasami musi spojrzeć na coś w tym kolorze. Inaczej byśmy zwariowali. Twój dom nie oznacza noszenia czarnych okularów przecież - Jako Gryfonka była raczej słabym potwierdzeniem własnych słów. Te dwa domy gryzą się od... zawsze? I w sumie często brakuje logicznych powodów. Ona jednak wolała patrzeć na to pod kątem pojedynczych osób. W końcu nieraz te wężyki okazywały się lepszymi towarzyszami rozmów i zabaw niż inni. Decyzja jakiejś tam czapki nie zabija raczej nas w deskach pewnych cech. Trzeba tylko to opanować, nie dać się włożyć do opakowania. Ogólna opinia jest taka, jakby jej wcale nie mieć. 5 Gryfonów będzie oddanych każdemu, a kolejny skopie cię w chwili, gdy uratuje ci tyłek (Alexandra wie z doświadczenia, można jej wierzyć w tym temacie).
- Tak oficjalnie to Alexandra Maria Grace, Obrońca Gryffindoru i poza tym nikt ważny nie licząc bycia notorycznym "utracaczem" punktów. Choć to ostatnie jest przypadłością pokaźnej grupy uczniów - Uśmiechnęła się tylko szerzej na widok tego, jak dziewczyna poprawia swój strój. Nie żeby panna Grace miała jakiś z tym problem. Po prostu bawiło ją to z jaką powagą Prefekci podchodzili do swoich obowiązków. Zdawała sobie sprawę z tego, że są potrzebni i pewnie bardzo pomagają w pewnych sprawach, ale Merlinie drogi! Ile można? Jesteśmy w szkole, a nie obozie pracy, a tu ciągle każdy ma coś do zrobienia! Masa problemów, a my zajmujemy się tym, czy nikt nie mizia się w jakimś schowku. Grunt to mieć priorytet, czyż nie?
- Często tu bywasz? - Tzw. "Czy mam sobie znaleźć nowe samotne miejsce na przerwy, bo ty tu siedzisz, czy raczej nie przeszkadza ci to, że ta publiczna część mienia szkoły pozwala nam na to, byśmy raz na jakiś czas się przypadkiem spotkać, a w lepszym momentach siedzieć samotnie?" - oczywiście z grzeczności to pytanie nie padło. Cudem, bo dziewczyna miała talent do wypowiadania wszystkiego, czego nie powinna.
Dobrze, że istniała chociaż maleńka blokada i "odsiew" tego chłamu, co się jej przez mózg przewija.
Natalie Dark
Oczekujący
Natalie Dark

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Pon Lut 29, 2016 10:35 pm
Na jej słowa tylko smutno się do siebie uśmiechnęła.
Czyżby? Nie sądzę, bym była osobą, która ma bardziej zwariować nie zerkając przez różowe szkła. Próbowałam. Starałam się być normalna, żyć normalnie, patrzeć na to wszytko "normalnie" i do czego mnie to doprowadziło? Do cholernego rozstroju osobowości. Jestem dziecko socjopatą. Potworem, który nie ma ludzkich uczuć. Siedzę tu i rozmawiam z tobą. Uśmiecham się przyjaźnie, ale czy byłabym w stanie wyciągnąć nóż i bez powodu poderżnąć ci gardło? W każdej chwili. Czy patrzenie, jak się wykrwawiasz i pytasz "dlaczego" wywołałoby u mnie wyrzuty sumienia? Szczerze w to wątpię. Czy już jestem szalona? Być może. Ale to oznacza, że chyba nie mam się już czego obawiać, nie? "Gorzej" już nie będzie, a ja jakoś specjalnie nie żałuję tego stanu. Jest lepszy niż fałszywa normalność. I znacznie zabawniejszy.
Wzruszyła ramionami i przymknęła powieki.
- Skoro tak uważasz. Może masz rację. Może ja mam. Każdy patrzy na świat po swojemu. Ja nie potrafię nie dostrzegać w nim zła i nie specjalnie mi się spieszy do zmieniania tego. - Oparła się wygodnie o ścianę za plecami i nie otwierała oczu, ale ciągle jej słuchała.
Ten stan nie trwał długo, bo rozmowa toczyła się w końcu dalej, a Natalie nie chciało się tłumaczyć, że wcale nie postanowiła uciąć sobie drzemki.
Prefekci... Czy Darkówna traktowała swoje stanowisko poważnie? Może nie tak bardzo jak niektórzy, ale tak. Sprawiało jej ono przyjemność, a dodatkowe obowiązki traktowała raczej jako okazję do nauki (i gnębienia drażniących ją uczniów, ale to szczegół). Gdyby miała powiedzieć, co wolała w tym zajęciu bardziej, władzę i karanie czy pomaganie potrzebującym, to będąc szczerym, miała by problem z wyborem. Nawet Natalie miała swoją lepszą stronę. Nie była demonem z piekła rodem, który życzy wszystkim tego, co najgorsze. Lubiła wywoływać uśmiech, a po pierwszym spotkaniu budziła raczej pozytywne wspomnienia.
Tak, ale jeśli ten dzieciak znowu zgubi swojego kota to obiecuję, odstawię mu tego zwierzaka potraktowanego zaklęciem unieruchamiającym. Mam dość latania za tym potworem po całym zamku.
Cóż, każda cierpliwość i dobroć miała swoje granice.
- Alexandra Grace... - powtórzyła z lekkim skinieniem głowy, by lepiej zapamiętać imię i nazwisko nowej znajomej.
Raczej mało znane nazwisko. Mieszana czy mugolska krew?
W codziennym życiu ta sprawa miała dla Darkówny raczej małe znaczenie, jednak w myślach dziedzictwo Blacków zawsze dawało o sobie znać.
Cudem powstrzymała powiedzenie: "Co?" Zamyśliła się. Tym razem znacznie bardziej i na chwilę zgubiła wątek jednak szybko przypomniała sobie pytanie.
Przełknęła ślinę.
- Zaglądam tu czasem między lekcjami, kiedy jestem w okolicy a nie chce mi się chować w bibliotece lub innym zakamarku - odpowiedziała zgodnie z prawdą, zerkając na zgromadzone tu książki, z których część była już właściwie ułożona według jej systemu. Ile razy ona tu zajrzała przez te lata? Kilkaset? Kiedy tak o tym pomyśleć, to faktycznie długo.
Często nie siedziała tu sama, bo sporo osób tu zaglądało, jednak nadal lubiła to miejsce. Książki. W ich otoczeniu jakoś zawsze można było poznać ciekawsze osoby niż na dziedzińcu.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Sro Mar 02, 2016 10:12 pm
Nie będzie gorzej? Co za bluźnierstwo. Oczywiście, że będzie. Jeśli tylko uwierzy się, że dosięgło się dna to jakże uprzejmy Los w trymiga udowodni nam, jak bardzo się mylimy. Może Natalie po prostu jakimś cudem nie przeżyła starcia oko w oku z nim? Cóż, trzeba jej więc życzyć, by tak pozostało, bo gdy fatum raz się objawi, będzie nie do powstrzymania. Wtedy dopiero dno pójdzie jeszcze niżej, choć wcześniej wydawało się, że dalej się już nie da. I nie będzie istotne to, czy jest normalna, czy wręcz przeciwnie, bo Los uprzykrza życie każdemu nie zależnie od statusu społecznego, stanu umysłowego, czy też jakiegokolwiek innego wymyślonego przez ludzkość. Nienormalni mają tylko tą przyjemność, że mogą być albo kompletnie nieświadomi pecha, jaki został na nich przezeń zrzucony albo popadać w swoje szaleństwo jeszcze bardziej z powodu tragicznych wydarzeń. Pytanie tylko, czy ktokolwiek jest tak naprawdę normalny?
Czy Natalie po zamordowaniu kogoś wyszłaby z tego bez szwanku? Żadnego zastanowienia, zawahania? Mogła w to wątpić, ale ktoś, kto nie zabił nie może mieć pewności co do tego. W końcu Alexandra jeszcze niczym się jej nie naraziła. Czy zabicie przypadkowej osoby może rzeczywiście dać satysfakcję? A może rzeczywiście to tylko urojenie? Może te wszystkie myśli wykreowane przez mózg Ślizgonki pozostają wyłącznie w sferze zamkniętej jej umysłu i nigdy nie wychodzą do ludzi?
Może osoba, którą jest dla innych w rzeczywistości to... po prostu prawda, którą dla wygody łatwiej nazwać kłamstwem? Kim jesteś Natalie?
Czy ty w ogóle to wiesz?
Gdyby nagle okazało się, że ta trochę lepsza strona to ta istotniejsza rzecz, czy sprawiłoby ci to zawód? Zraniło? Wzbudzanie pewnych emocji to jedna sprawa, inna to odgrywanie konkretnej roli przypisanej do zajmowanego stanowiska, a jeszcze inna to faktyczny stan. Nie na każde pytanie da się jednoznacznie odpowiedzieć, ale Gryfonka była pewna tylko jednej rzeczy - w każdym człowieku przez całe jego życie jest czas w którym druga osoba ma za co go lubić, kochać szanować nawet jeśli nie udało się jej tego w jakiejś osobie odnaleźć. Są też tacy, którym ten okres minął i z założenia powinno się poddać próbę nawiązania z nimi relacji już na starcie.
Tyle, że tacy też miewają owy lepszy czas. Ba!
Ich czas może okazać się bardziej wartościowy, szczery i dobry niż kogoś, kto przez całe życie utrzymuje, że nigdy nie zbłądził, nie tkną się ciemnej strony. Nie ma takich ludzi, więc oznacza to, iż są po prostu parszywi kłamcy. Co więc jest gorsze?
Dobre zło, czy złe dobro?
- Posiadanie nadziei nie oznacza negowania zła - Takie rozwinięcie własnej myśli było zaskakująco szybkie, ale co więcej miała powiedzieć nie chcąc prowadzić monologu? Jest zmuszona skracać swoje myśli, by druga osoba mogła zaprotestować, oburzyć się, jakkolwiek zareagować. Nie ma reakcji z jednej strony to nie będzie i z drugiej. Panna Grace wystarczająco często naprzykrza się ludziom, by rozumieć, iż są przypadki z którymi nie warto dyskutować na temat tak dla niej istotny, bo niektórzy są jak mur, beton, ściana - nie do przeskoczenia i nie do ruszenia. Do tego Gryfonka w duszy czuła się bardzo miłą osobą w tym momencie - nie reaguje na oznaki znudzenia swojej rozmówczyni! Czyżby Alex posiadała coś takiego jak wyrozumiałość? Niebywałe. Dziewczynka o zwyczajnym nazwisku ze zwyczajnego miejsca o troszeczkę pokręconej historii potrafiła się zachować tak, jakby nie zwracała na coś uwagi mimo tego, że w środku aż się gotowało, by jakoś to skomentować!
- Taa... to chyba logiczne. Irytują Cię nieproszeni goście? - Nie to nie przesłuchanie. To po prostu zbieranie użytecznych informacji, czyli... w istocie to prawie przesłuchanie z dodatkiem uprzejmości i bez zamkniętego pomieszczenia z weneckim lustrem. W końcu nie chciała usypiać dziewczyny zbyt często ani za pierwszym razem podłożyć się pod pudełko z napisem "do unikania". Wiadomości pozyskane mogłyby nieco ułatwić kontakt, o ile towarzyszka zechce być z nią szczera.
Natalie Dark
Oczekujący
Natalie Dark

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Czw Mar 03, 2016 12:21 pm
Dla psychopaty nie istniało coś takiego, jak dno emocjonalne. Nie było góry ani dołu. Co najwyżej satysfakcja i irytacja. Głębsze uczucia? Emocje? To dziwne stany nie do pojęcia. Smutne, ale bez nich też dało się żyć i to całkiem wygodnie. A Los? Mógł ją dobijać, mógł odebrać wszystko. Była na to gotowa. Już dawno zaczęła odsuwać od siebie wszystko, bez czego jej życie byłoby ciężkie. Mogła sobie poradzić bez bliskich, bez majątku, bez różdżki. Była szachistką. Każda ciężka sytuacja pobudzała jedynie jej umysł do stworzenia nowego planu i dążenia do jego realizacji nie zważając na kładące się po drodze trupy. Okrutne, ale prawdziwe. A co gdyby spotkała ją jednak sytuacja bez wyjścia? Była świadoma, że to również może nadejść. Wtedy byłaby wściekła. Nie bałaby się. Nie potrafiła. Byłaby jedynie wściekła na cały świat i pewna, że jeszcze się na nim jakoś odegra. Jeśli nie za życia, to po śmierci. Była zbyt zatracona w swoim szaleństwie by dostrzec, że coś może ją ostatecznie pokonać. Taka możliwość zwyczajnie w jej umyśle nie istniała.
A czym było odbieranie życia? Czy naprawdę musiało nieść ze sobą jakieś cele i przemyślenia? Tylko niby po co? Dlaczego jedno pociągnięcie nożem przez ludzkie gardło miało wywoływać więcej emocji niż zarżnięcie świni, która co rano lądowała na talerzach w Wielkiej Sali? Dlaczego ludzie wynosili swoje istnienie na piedestał, stawiając się ponad innymi stworzeniami które każdego dnia mordowali? Względy kulturowe? Megalomania? Takie wyjaśnienia przychodziły do głowy osobie, która nie była w stanie zrozumieć czegoś takiego jak moralność. To znaczy, doskonale znała definicję tego słowa, jednak w praktyce nic ono dla niej nie znaczyło. Stosowała się do prawa, bo to było jej na rękę, ale wewnętrznie nie odczuwała potrzeby by zgodnie z nim postępować.
Dlatego właśnie nie miała jeszcze krwi na rękach. Ze względów praktycznych. Nieprzemyślane odebranie komuś życia mogło zwalić jej na głowę zbyt wiele spraw, z którymi musiałaby się uporać. Nie opłacało się. Nie bez jakiegoś lepszego powodu niż zwyczajne znudzenie. Poza tym, Alex przecież nic jej nie zrobiła, więc dlaczego miała to być akurat ona?
Darkówna nie była rozszalałą bestią, która rzuca się do gardła pierwszej napotkanej osobie. Dlatego też takie atrakcje wolała zachować jednak dla osób, których śmierć dałaby jej większą satysfakcję niż tylko kilka sekund i nikły uśmiech. Na takie zabawy był czas w nocy, w snach, gdzie nie trzeba było sprzątać, a zabawa i tak była przednia.
Dobre zło. Tak można by chyba określić ideologię, jaką kierowała się Ślizgonka w swoim życiu. Przecież nie starała się uprzykrzać ludziom życia bez powodu. Ba, nieraz przecież zdarzało jej się być nawet miłą prawie bezinteresownie, chociaż tylko wtedy, gdy nic jej to nie kosztowało. Sprawa wyglądała gorzej, gdy dobro czyjeś kłóciło się z jej pragnieniami. Wybór był wtedy oczywisty, niezależnie od tego, jak bardzo bolesny był dla drugiej strony. Kwestia priorytetów.
Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust.
Nadziei na dobro w ludziach? Owszem, ono jest w każdym, jednak nie powstrzyma go ono przed zrobieniem strasznych czynów. Dlatego też wolę tę "nadzieję" włożyć między bajki, bo w praktyce wygląda to zwykle nieco inaczej, a przynajmniej dla mnie jest mało użyteczne. To wasza rola Gryfki, by próbować ratować świat swoim poszukiwaniem dobra. Mi się do tego jakoś nie pali.
Próbowałam. Starałam się. To jednak mało opłacalne jak dla mnie i nie widzę w tym większego sensu. Uszczęśliwianie ludzi, którzy tego nawet nie dostrzegą? Kiepskie wynagrodzenie jak dla mnie.

Uśmiechnęła się nieznacznie i znów zerknęła na Alex.
- Zależy od tych nieproszonych gości - zaczęła trochę wymijająco, ale przynajmniej całkowicie szczerze. - Możesz być pewna, że gdybyś mnie irytowała, to zdołałabyś już to odczuć.
Wydajesz się nieco roztrzepana i rozgadana, ale nie tępa i zamknięta na bodźce ze świata zewnętrznego.
- Irytują mnie za to nieproszeni goście, którzy całkowicie olewają moje zdanie, są niemili i wnoszą ze sobą dodatkowo cały bagaż innych negatywnych cech. Do takich osób nie mam jakoś cierpliwości - przyznała szczerze.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Pią Mar 04, 2016 11:51 pm
Pojęcie psychopaty jest zaś względne. Normalność to rzecz, którą trudno określić. Zwierzęta rozszarpują ciała swoich ofiar i jest to zwyczajne, więc czemu człowiek miałby się jakoś specjalnie od nich różnić? Brak emocji? To też jakiś jej rodzaj. Apatia jest uczuciem w jakimś pokręconym sensie. Jakakolwiek gotowość na nadejście nieuchronnego? Raczej założenie niż fakt. Dewiza "spodziewaj się niespodziewanego" nie daje tak naprawdę człowiekowi niczego. Nikt nie wie, jak się zachowa, kim będzie w danej sytuacji. Los wygra taką melodię, że pozostanie zatańczyć w jej rytm, gdyż kroki niewpasowujące się w niego zostaną ukarane. Marionetki z w nie wiadomo czyich rękach. Jakby świat miał jeden cel - udowodnić, jak bardzo się mylimy. Złość, gniew, nienawiść, czy przekonanie o tym, że "z nami będzie inaczej" nic tutaj nie dadzą, ponieważ decyzja i tak nie należy do nas. Jeśli nie ma jej nadprzyrodzona siła to większy wpływ mają na nas obcy ludzie niż my sami. W końcu to ci nieznajomi mogą niepostrzeżenie poderżnąć nam gardło, rzucić Avadę, złamać nam serce, połamać kończyny, odebrać wspomnienia, zniszczyć psychikę, odebrać różdżkę, czy szacunek. Wszystko jest w cudzych rękach. Odegranie się? A na ilu osobach niby jesteśmy w stanie?
Z życiem jest trudna sprawa. Wartościuje się, jak się komu zachce. Zwierzę to nie warto traktować godnie, Skrzat to w sumie można, ale po co, a Czarodziej? Wypadałoby zachować względem niego traktowanie należyte komuś istotnemu. Głupota, ale tak jest. Ludzkość kocha łechtanie własnej duszy. Wszyscy są Narcyzami, nie każdy się przyznaje. Problem jest taki, że jakkolwiek nie spróbuje się zniżyć człowieka do istoty nieważnej to nikt mu nie odbierze tego, iż jest zdolny do odczuwania i analizowania swoich emocji. Świnia nie powie ci, że właśnie zabiłeś jej matkę. Świnia nie będzie oczekiwała sprawiedliwości. Świnia nie pójdzie ścieżką zemsty. Problem jest taki - czy świnia w ogóle odczuje stratę? Potencjalnie jest to możliwe. Praktycznie tego nie wiemy.
U człowieka mamy pewność.
Nie ma tu już znaczenia, czy to Gryfon, czy jakiś inny przedstawiciel innego domu. Chodzi o potrzebę dostrzegania czegoś więcej niż czubka własnego nosa. Świat może być cholernie pięknym miejscem, ale będąc w nim samemu staje się nieprzydatny. Nie pozwala chłonąć z siebie tak wielu radości i przyjemności. Trzeba mieć nawet kogoś, kogo można czasami zbluzgać. To potrzeba wynikająca z natury człowieka. Jest istotą stadną wymagającą uwagi. Kto by mu poświęcił, jak nie ci wszyscy durni ludzie, którzy wierzą w te wszystkie bajki? Może się nie odwdzięczą dosłownie, ale samo ich istnienie jest dość dobrą zapłatą. Dobre istnienia zaś to ogromny dar.
- Ludzie potrafią tak manipulować innymi, że równie dobrze mogłabyś teraz planować morderstwo, a ja bym tego nie zauważyła - Wystarczy komuś pokazać to, co chcemy żeby zobaczył. Można być obrzydliwie zdeprawowanym potworem, a uchodzić za wzór cnót. Takie farbowane listy to największe niebezpieczeństwo tego świata, będące zarazem interesującym zjawiskiem. Władanie czyjąś psychiką tak, by tego nie załapał - bezcenna i przydatna umiejętność mimo swojej niesprawiedliwej natury.
- Prawdopodobnie denerwuje cię pokaźna grupa ludzi. Mamy cały stos ludzi napakowanych złymi cechami. Takie ludzkie uroki, bycie idealnym byłoby nudne - Wierzyła z całego serca w to, że gdyby wszyscy byli tak samo perfekcyjni to nikt nie mógłby tu normalnie funkcjonować. Zero dyskusji, kłótni - żadnej dynamiki w takim żywocie!
/zt


Ostatnio zmieniony przez Alexandra Grace dnia Sob Mar 26, 2016 12:10 pm, w całości zmieniany 1 raz
Natalie Dark
Oczekujący
Natalie Dark

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Nie Mar 06, 2016 6:16 pm
Darkówna praktycznie nigdy nie myślała o swojej ostatecznej porażce. O śmierci i bezsilności. Była świadoma, że mogą kiedyś nadejść. Że ziści się najgorszy scenariusz, w którym nie będzie dość szybka i dość silna. Że nie zdoła czegoś dostrzec, dopóki nie będzie za późno. Że nawet po śmierci nie zdoła osiągnąć swojego celu. Nie myślała o tym, ale była świadoma takiej możliwości i była gotowa się z nią pogodzić. Ale tylko wtedy, gdy ona rzeczywiście nastąpi. Wtedy odejdzie. Pogrąży się w mroku na wieczność w nadziei, że po drugiej stronie w istocie nic nie ma. Pustka. Niebyt. Nicość. Spokój. Brak świadomości. To też była dobra opcja.
A co się wtedy stanie ze światem? Nic. Będzie istniał dalej. Zapomną o niej i o jej grobie. Jej ciało się rozłoży i nie pozostawi po sobie śladu. Materia powędruje dalej. Użyźni drzewo? Będzie częścią jakiegoś zwierzęcia? Stanie się budulcem dla kolejnego ludzkiego pomiotu? A czy to ważne? Jej już nie będzie to obchodziło. Jej już nie będzie.
Dlatego dla Natalie liczyła się tylko chwila obecna i najbliższa przyszłość. Jej najbliższe otoczenie i jej świat. Inni mało ją obchodzili. Liczyła się tylko ona i jej cele. Dopóki miały one jeszcze rację bytu.
Uczucia. Właściwie, czym one są? Impulsami w mózgu? Mieszanką hormonów? Informacją w kodzie genetycznym? Ludzie wcale nie różnili się tak bardzo od istot, które mordowali w bestialski sposób. Niektóre zwierzęta też rozumiały ideę straty. Opłakiwały bliskich. Nawet odwiedzały ich groby, czy tworzyły cmentarze. Mimo to ludzie je zabijali, ignorując ich ból. Łatwiej było przecież powiedzieć, że "to tylko zwierzę". Nie powie nam, czy je coś boli, więc wszystko jest ok. Problem w tym, że dla zwierzęcia człowiek też nie był zdolny do okazywania straty.
Z drugiej strony, coś jednak różniło ludzi i pozostałe gatunki. Ludzie byli w stanie mordować się nawzajem dla czystej przyjemności. U innych gatunków to nie występowało.
Ślizgonka parsknęła śmiechem. Czystym, melodyjnym śmiechem, nie wzbudzającym żadnych podejrzeń.
- Smutna prawda. - Uśmiechnęła się do siebie i przeniosła wzrok na podłogę. - Niektórzy opanowali sztukę kamuflażu do perfekcji. Potwory w ludzkiej skórze, tak ich się nazywa. Dostrzeżenie ich nieraz graniczy z cudem dopóki nie jest już za późno. - Westchnęła i spojrzała na Alex. Smutny uśmiech i zamyślenie zastąpił nieco cieplejszy, bardziej pocieszający.
- Z drugiej strony, nie da się wszędzie doszukiwać wroga, bo wszyscy byśmy powariowali. Żyjemy w społeczeństwie. Codziennie mijamy setki osób, a co za tym idzie, przynajmniej kilku potencjalnych morderców. Codziennie. - Podkreśliła to słowo. - A mimo to nadal żyjemy. Nie pozostaje nam więc nic, jak tylko się z tego cieszyć i korzystać z kolejnego danego nam przez Los dnia oraz wierzyć, że dożyjemy i kolejnego. - Jej uśmiech znowu stał się jakby bardziej smutny, a zachmurzone oczy opuściły się na podłogę.
Mi łatwiej dostrzec te "potwory" i co z tego? Czy to daje mi znacznie większą przewagę? Raczej nie bardzo. Mogę starać się ich unikać, ale nie zawsze jest to możliwe.
Przed oczami stanęła jej Rockers. Dziewczyna niewątpliwie stanowiła zagrożenie i każdą noc spędzała w tym samym pomieszczeniu co Natalie. Sama również musiała zauważyć "coś" w Natalie. To działało w obie strony. Dlatego ich relacje były takie napięte. Jakby wszystko czekało, aż któraś wreszcie uderzy.
Zdecydowanie wolałabym mieć osobny pokój. Na szczęście, został tylko miesiąc. Tyle jeszcze wytrzymamy.
Wzięła oddech.
Jestem w bezpiecznej pozycji. Ona nie zaatakuje. Nie ma powodu i źle na tym wyjdzie. Obie to wiemy. Dlatego nic się nie stanie.
Życie w społeczeństwie było jednak ciężką sprawą. Gdyby nie normy, których musiały tu przestrzegać nawet "potwory" by jakoś normalnie żyć, dziś w dormitorium sypiałaby już zapewne tylko jedna z tych dwóch Ślizgonek.
Tak dla bezpieczeństwa...

Z zamyślenia wyrwała ją dopiero myśl o podręczniku do anatomii, który powinna mieć w torbie, ale którego nie pamiętała, by pakowała. Zmarszczyła brwi i zerknęła do aktówki.
Cholera, został w bibliotece. Moja własna książka w bibliotece. Jeśli ją gdzieś przełożą, to jej już chyba nie znajdą. To książka mojego ojca do cholery!
- Em. Przepraszam, ale muszę się już zbierać. Mam coś do odebrania przed następną lekcją i nie chcę się spóźnić - rzuciła, wstając z miejsca i zbierając rzeczy.
- Do zobaczenia następnym razem, Alexandro. - Uśmiechnęła się krótko do dziewczyny i ulotniła się.

[z/t] bo potrzebna mi wolna sesja
Suzanne L. Blanchard
Oczekujący
Suzanne L. Blanchard

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Sob Kwi 16, 2016 11:53 pm
(popołudnie) 20/05/1978

Suzanne miała zamiar poważnie wziąć się za naukę do egzaminów końcowych. To wszystko było coraz bliżej, sen wydawał się dość zbędną rzeczą, bo były rzeczy ważniejsze niż to. Delikatnie osłabiona ruszyła korytarzem na V piętrze. Torba pełna podręczników i głowa pochłonięta organizacją swoich zajęć. Dziewczyna starał się jak mogła rozplanować to wszystko, ale z każdym dniem, w którym męczyła się przed książkami, traciła energię. Nie była tego świadoma, bo nigdy wcześniej tak zacięcie nie pragnęła pochłonąć takiej ilości wiedzy na raz.
Rudowłosa pełna radości, z widniejącym uśmiechem na twarzy, zasiadła na krześle w zaułku. Potrzebowała miejsca gdzie będzie mogła odciąć się od rzeczywistości i skupić się na swoim zadaniu. Rozłożyła potrzebne jej przybory i otworzyła podręcznik do zielarstwa. Następne w kolejce już czekały eliksiry, o których nie mogła zapomnieć chociaż tak bardzo chciała. Spokojnie przeglądała strony, lecz sen z każdą chwilą dopadał ją coraz bardziej. Już nawet złapała się na tym, że czyta jedno zdanie trzeci raz. Coś musiało być nie tak, ale chciała walczyć ze zmęczeniem. Kilka razy przymknęła oczy, ale trwało to zaledwie sekundę, więc panowała na tym. Niestety nie trwało to zbyt długo. Próbowała, starał się, aż w końcu...
Nawet nie wiedziała kiedy, ale oczy same się zamknęły i to już na dłużej. Głowa leżała na otwartej książce, którą miała tak zacięcie studiować. Nie ważne, że sen tak pragnął ją dopaść, najważniejszą w tym wszystkim rzeczą było to, że w głowie wciąż myślała tylko o egzaminach, nauce...
Felice Felicis
Oczekujący
Felice Felicis

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Czw Kwi 21, 2016 9:32 pm
Felice miała niejasne przeczucie, że po nauce z Natalie wybrała się w jakieś konkretne miejsce w ściśle określonym celu, ale za nic w świecie nie mogła sobie przypomnieć o co takiego mogło chodzić. Zatrzymała się i zamrugała parę razy, przywołując świadomość na ziemię. Tak. Stała w jakiejś nieokreślonej części zamku, trzymając podręcznik do zaklęć. Zaraz... do zaklęć? Przecież myślała totalnie o czymś innym... Eh, nie ważne. To przecież było całkiem częste zjawisko, czyż nie? Nie ma się czym przejmować.

Rozejrzała się wokół, starając się zlokalizować swoje położenie w szkole. Cóż. Kojarzyła to miejsce, było na piątym piętrze, ale jakoś nie pamiętała, żeby wcześniej był tu ten dziwnie realistyczny pomnik "Studenta Umęczonego". Fascynujące... Z jaką precyzją artysta oddał cierpienie na jej twarzy, trud, który spowił całe ciało i przemożną senność, która wręcz zdawała się udzielać oglądającemu... Felice ledwo powstrzymała ziewnięcie.

Taaak, tragizm zawarty w tak niewielkiej postaci... To wymaga uwiecznienia. Dziewczyna szybko wyciągnęła notatnik i zaczęła szkicować na wolnej kartce domniemane dzieło sztuki, zupełnie nie uświadamiając sobie, że to prawdziwy, żywy człowiek.
Suzanne L. Blanchard
Oczekujący
Suzanne L. Blanchard

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Pią Kwi 22, 2016 4:55 pm
Zielone światło rozbłysło przed jej oczami. Dziewczyna próbowała zakrywać się rękami by wyostrzyć widoczność, jednak to nic nie dawało. Chciała coś zrobić, coś powiedzieć, ale nie miała szansy.
Dosłownie po chwili blask ustąpił i ukazała się pokaźna sala. Suzi zrobiła zaledwie dwa kroki i rozbrzmiał głos. Nie byle jaki, ale męski, bardzo władczy i silny. Szukała źródła, rozglądała się wokół, ale nie wiedziała skąd dobiega ten dźwięk. Słowa były dla niej zbyt niezrozumiałe, bo osoba mówiąca głośno krzyczała. Wszystko się zlewało w ciemny dym, który unosił się wokół niej.
Nie bała się, bo w końcu czego. Była ciekawa, zastanawiała się, chciała wszystko wiedzieć. Pomieszczenie na pozór wyglądało znajomo, bo przypominało jedną z sal lekcyjnych, ale jednak było bardziej mroczne. Światła przygaszone, zaledwie kila ławek i krzeseł, które były idealnie ustawione na samym początku. Najgorsze było to, że obracając się, nie zarejestrowała gdzie są drzwi.
Głos dalej rozbrzmiewał i zagłuszał wszystko co mogło się dziać wokół. Oszołomiona Krukonka stała na środku i obserwowała co ją czeka.
Nagle poczuła dotyk na swoim ramieniu. Zanim zdążyła odwrócić się i ujrzeć kim była ta osoba...

Bardzo szybko podniosła głowę i skrzywiła się. Zabolała ją szyja przez zbyt energiczny ruch. Wytarła małą stróżkę śliny, która pojawiła się na jej policzku. Spojrzała przed siebie i uśmiechnęła się blado, gdy ujrzała Felice. Dziewczynę, która była z nią na tym samym roku.
- Cześć - powiedziała lekko zachrypniętym głosem. Poprawiła jednym ruchem włosy i usiadła w marę normalnie.
To był tylko sen...
Uświadomiła sobie po chwili.
Felice Felicis
Oczekujący
Felice Felicis

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Wto Kwi 26, 2016 7:30 pm
Tworzenie szkicu tak ją pochłonęło, że zupełnie nie zwróciła uwagi a takie fakty jak oddychanie, które nawet u czarodziejskich rzeźb nie było zbyt popularne. Kreśliła kontury, cieniowała, cały czas zachwycając się doskonałą proporcją dzieła sztuki.

I wtedy rzeźba się podniosła, skrzywiła, wytarła i przywitała. No co za irytujące...

- Chwilka Susanne, muszę... - zaczęła ze zniecierpliwieniem Felice, kiedy nagle uświadomiła sobie, co zaszło. - ...Cię narysować... Hej...

Oh. Więc to jednak nie była rzeźba... No tak, zbyt naturalna... Mogła to przewidzieć w sumie. No trudno. Zamknęła notatnik/szkicownik/dziennik/pamiętnik/cokolwiek-to-było i westchnęła ciężko.

- A już myślałam, że znalazłam sztukę doskonałą.
Sponsored content

Zaułek między regałami - Page 6 Empty Re: Zaułek między regałami

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach