Go down
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Sob Wrz 13, 2014 2:17 pm
- No tak, nauka i te sprawy.. Czasem czasu brakuje, ale wieczór to dobra pora na spotkania - powiedziała, rzucając okiem na otoczenie. Ciekawa była czy tylko nauka zajmuje mu czas. Nie widywała go w Pokoju Wspólnym, czyżby przesiadywał w bibliotece lub w dormitorium? A może ma jakies inne sprawy, którymi nie dzieli się z innymi?
Pochwyciła jego wzrok, czarne oczy wpatrywały się w jej twarz. Czasem myslała jak jest odbierana przez innych. Czy uznają ją za zupełnie przeciętną czy może nie? A jak On ją odbiera, co myśli?
Gdyby wiedziała... Ale miał rację. Nie mogła narzekać na powodzenie, jej oryginalna uroda przyciągała wzrok, chociaż czasem i odstraszała wrażeniem chłodu, dopóki nie zobaczyło się jej oczu, choć w tak zimnym kolorze to miały w sobie jakieś ciepło. W drugiej kwestii również dobrze się domyslał. Nie wdawała się w byle jakie romanse z pierwszym napotkanym chłopakiem. Można nawet twierdzić, że bardzo rzadko interesowała się kimś bardziej niż tylko na poziomie przyjaźni. A szkoda.. Tak bardzo chciałaby się zakochać, miec tę osobę, przy której czułaby się bezpieczna, która przytuliłaby ją w razie problemów czy gorszego dnia.. Ach, głupie serce! Nie bądź taką niepoprawną romantyczką!
Zauważyła, że drgnął lekko, kiedy się odezwała. Chyba wyrwała go z jakichś rozmyslań. Miała ochotę zapytać o czym tak dumał. Nie dziwiła się jednak. Panowała tak dziwna, niesamowita cisza, że tylko nastrajała do głębszych przemyśleń czy dłuższego milczenia.
- Pewnie tak - przyznała. Często sama nagle chwytała za kartkę i ołówek i pogrążała się w swoim świecie, nie zauważając niczego wokół. Na lekcji nagle przyszło jej coś do głowy, zauważyła coś co natchnęło ją do rysowania i nie spoczęła dopóki nie przelała tego na papier. Znała to uczucie. - chociaż nalezy się kształcić i z tej praktycznej strony, prawda? Aby doskonalić kreskę, pewność dłoni.. - zauważyła. - Przyda się kilka porad. No chyba, że ktoś urodził się z tak wybintnym talentem, że nie potrzebuje się doskonalić - uśmiechnęła sie. Znowu w myslach zobaczyła swoją twarz sportretowaną ręką Sahira. Odczuwała lekką dume z tego, że już po pierwszym spotkaniu postanowił uwiecznić ją, Daszę, na papierze. I to tak doskonale.
Potem wypowiedział te słowa, cudowne słowa. Ludzie lubią dostawać komplementy, ale często są one wymuszone lub z grzeczności. Ten był szczery, wiedziała to. Tak bezpośredni, wypowiedziany tak prostymi, a jednocześnie pięknymi słowami, że nawet na bladych policzkach Daszy wykwitł leciutki rumieniec, nie mający nic wspólnego z mrozem.
- Dziękuję - uśmiechnęła się do niego, a ten uśmiech nie chciał już zejść jej z twarzy. - Jakże mogłabym mieć Ci to za złe? - uniosła brwi w uprzejmym zdziwieniu. - Można powiedzieć, że.. to dla mnie zaszczyt - zaśmiała się i skinęła mu lekko głową.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Nie Wrz 14, 2014 11:50 am
W sumie to uczyłeś się nocą, w sumie to coraz więcej przemilczeń się między wami robiło, pomijałeś tyle rzeczy, tyle o sobie, tylko czemu zacząłeś dostrzegać w tym jakąś nieprawidłowość? - lubiłeś poznawać i dowiadywać się, przy czym nie bardzo obchodziło cię, jaką mają opinię o tobie wszyscy wokół - kiedyś cię to dotykało, ale ten czas dawno przeminął, zbyt dużo brałeś na siebie, by i coś tak błahego jeszcze miało przygniatać twoje barki - w efekcie końcowym stoisz tutaj, przed nią, słuchając jej słów, patrząc w jej oczy i myśląc, że w sumie chciałbyś się dać poznać, bo dlaczego nie? Pora, by zburzyć ten mur, którym się otoczyłeś i odetchnąć powietrzem, świeżym i nieskażonym wonią nocy, taka przynajmniej na ten moment zaświtała ci myśl, błyskotliwa o tyle, że do tej pory nie miałeś w sobie aż tyle śmiałości. Co się zmieniło?
- Nie, po prostu... nie przepadam za słońcem. Męczy mnie. - Zaczynałeś odczuwać niepoprawność tego, że ona ci dawała siebie, a ty nie oferowałeś niczego w zamian, a chciałeś coś poczuć, cokolwiek, te wszystkie pozytywne emocje, których cień gdzieś w tobie drzemał, a które całkowicie przykrył mrok - zapragnąłeś wychynąć na słońce ze swojej jamy... tylko droga była tak tragicznie długa... I wszystko alarmowało: "nie przywiązuj się!". Przecież ty będziesz wiecznie trwał, życie takiej Daszy będzie dla ciebie zaledwie jak mgnienie, mrugnięcie... przeminie, oj tak, szybciej, niż sam byś tego chciał. Poradzisz sobie z takim ciężarem? - Najczęściej przesypiam dnie... Lepiej mi się pracuje nocą. - Dlatego trudno było go dostrzec na szkolnych korytarzach, w sali wspólnej, czy gdziekolwiek indziej... Czasami zdarzało się, że błąkał się po zamku przez bezsenność, czasami przemęczenie było tak wielkie, że nawet zasnąć się nie da, znacie to uczucie? Bardzo kłopotliwy stan.
- Nie ma ludzi, którzy nie musieliby dopracowywać swoich darów. Niektórym idzie to po prostu łatwiej, innym wolniej. Nie myślałaś nad zapisaniem się do Klubu Prostej Kreski, skoro lubisz rysować? - Zwolniłeś przy tym zdaniu, nabierając swoistej czujności - Vincent Nightray, profesor numerologii, który ten klub prowadził, najbardziej ekscentryczny i najbardziej swawolny nauczyciel, cieszący się niezłym powodzeniem u uczennic... Nienawidziłeś go całym sercem.
- Cieszę się. - Skinął lekko głową w skromnej podzięce za to, że ten rysunek został tak doceniony - w głębi ducha chyba nawet też się ucieszyłeś, prawda? Na pewno, to musiało być coś na znak radości... ale na pewno? Może już nie pamiętasz, co to znaczy "radość"? Bajzel w twojej głowie był coraz cięższy... - Wiesz, nie każdemu mogłoby się podobać, że ktoś go utrwala na papieże za plecami. - Wydawało ci się to tak bardzo... istotne. Rysowanie kogoś. Mógłbyś narysować pierwszą lepszą twarz, owszem, czy też twarz z wyobraźni, której ze swoich postaci w bujnym świecie nierealnym, ale to nie o to chodziło... może, jako artysta, jesteś po prostu przewrażliwiony na tym punkcie, bo sam najlepiej wiesz, ile takie rysunki dla Ciebie znaczą i spodziewasz się, że każdy będzie je tak samo odbierał... w tym temacie jeszcze nie spotkałeś się z zawodem, z głupiego powodu, że nigdy swoim talentem jakoś nie miałeś okazji się chwalić.
Wyciągnął swoją dłoń, zupełnie, jak wczorajszego wieczoru, ale tym razem się nie zawahał, stali na tyle blisko, że jego dłoń bez problemu dotknęła kosmyka jej włosów i ujęła go między palce, przejeżdżając po gładkiej strukturze, próbujący wyłapać w powietrzu zapach jej szamponu - nie spoglądał jej w oczy, wiódł wzrokiem za wolnym ruchem palców w ogromnym skupieniu... aż czar prysł, cofnął rękę, jakby coś go użądliło i odetchnął mocno, wyraźnie zdekoncentrowany, cofając się zarazem o krok.
Nie możesz się zbliżyć, od razu rozum podsuwa oczywisty fakt, że zamiast z nią rozmawiać powinieneś wbić kły w jej szyję... mignięcie tego obrazu, tak żywego, przeszło ci przed oczyma, aż miałeś wrażenie, że naprawdę do tego doprowadziłeś...
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Sro Wrz 17, 2014 10:05 am
No tak, w sumie niemało osób wolało noc niż dzień. Nawet sama Dasza wolała chłodniejsze dni niż upał, który nie pozwałał na logiczne myslenie. Jednak aktualnie jest zima. Nie można nawet powiedzieć, że słońce świeci typowo. Kryje się raczej za chmurami, które rozpraszają je, tworzac zwykłe dzienne światło, a dnie są bardziej ponure niż słoneczne. Właściwie to trochę dziwne, że męczy go nawet tego typu światło. Znajdowali się w magicznym świecie, może Sahir ukrywa coś bardziej tajemniczego?
- Ja wolę uczyć się jeszcze za dnia lub wczesnym wieczorem. Za to lepiej tworzy mi się w nocy, kiedy otoczenie samo nastraja do zajęć artystycznych - uśmiechnęła się. Zauważyła, że zaczął dopowiadać jakieś zdania od siebie. Wcześniej odpowiadał konkretnie i rzeczowo na jej pytania, nie rozszerzając odpowiedzi. Może zdobyła jego zaufanie? Może chciałby powiedzieć jej o sobie coś więcej? Może zauważył, że ona nie ogranicza swoich wypowiedzi i stwierdził, że to trochę niesprawiedliwe, że Dasza dawała mu tyle informacji, a on okrojone odpowiedzi? Cóż, była bliska prawdy.
Uśmiechnęła się szerzej, kiedy wspomniał o klubie. W końcu ostatnio nareszcie się zdecydowała.
- Właśnie kilka dni temu się zapisałam. Trochę z tym zwlekałam - przyznała się, wzruszając lekko ramionami. Sama nie wiedziała jakie miała opory. Może bała się, że ktoś wyśmieje jej talent, że inni będą dużo lepsi? Przecież po to zapisuje się na kursy, aby doskonalić i szlifować swój talent. - W końcu jednak stwierdziłam, że to dobry pomysł. Teraz z niecierpliwością czekam na jakieś zajęcia. Ciekawe jak wyglądają. Jesteś może w tym klubie, wiesz jak wyglądają lekcje? - zapytała, chociaż spodziewała się przeczacej odpowiedzi. Skoro przesypia resztę dnia po lekcjach to raczej nie uczestniczy w jakichś dodatkowych zajęciach.
Uniosła brwi, słysząc jego słowa.
- Musiałaby być to chyba dość dziwna osoba. Przecież to nic złego narysować kogoś, a wręcz przeciwnie. Potem jest miłe zaskoczenie, kiedy dostanie się sową taki rysunek - mrugnęła do niego, nawiązując to rysunku, który spoczywał aktualnie pod jej poduszką w dormitorium. Chociaż różnin ludzie się zdarzają.. Ale Dasza nie mogła sobie wyobrazić, żeby gniewać się za to, że ktoś uwiecznił czyjś portret na papierze.
Dasza patrzyła jak Sahir wyciąga do niej rękę. Jak poprzednio, ale nie zatrzymał się jak wtedy. W końcu dotknął jej włosów, badając je uważnie. Krukonka stała w milczeniu, wodząc wzrokiem za jego dłonią. Potem zabrał ją i dziewczyna jakbyb ocknęła się z transu. Co to było? Czemu nagle przestał jakby coś go oparzyło? Podniosłą wzrok i spojrzała mu w oczy. W jej własnych widać było pytanie. Nie odezwała się, czekała, aż On coś powie, wytłumaczy..
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Pon Wrz 22, 2014 12:48 pm
Właśnie, właśnie, ten świat był dostatecznie tajemniczy, niepoznany, żeby móc sądzić, że za wszystkim może się kryć coś zupełnie innego, niż powierzchownie się wydaje - z drugiej strony, bez przesady, bo jeszcze wpadnie się w jakąś paranoję, przecież o to nie trudno, kiedy na każdym rogu dopatrujemy się czegoś, czego w rzeczywistości nie ma - o nie, bez przesady, tak, bez przesady... Mimo wszystko w przypadku tego chłopaka, w którego oczach można było tonąć bezwstydnie, który ma chłodną skórę, nie lubi słońca, który ma to dziwne spojrzenie, które pragnęło się przenikać, pragnęło zrozumieć - był księgą, która pokazywała pojedyncze strony, zupełnie przypadkowe - a kto to widział, żeby czytać tak książkę..? Ciekawiła przez te urywki zdań, jakie ujawniała, skrawki historii, którą miała do opowiedzenia, przyciągała przez tajemnice, jaką mogła w sobie skrywać i sprawiała, że chciało się ją odczytać od deski do deski.
Sahir był tego nader świadom, jednak nie potrafił tej wiedzy wykorzystać w praktyce, czegoś z nią zrobić, jakoś siebie ukierunkować. Tak jak w przypadku Daszy, po prostu był sobą. I sobą by nie był, gdyby nadmiernie nie analizował. Lecz słuchał. Był najlepszym słuchaczem, zaś mówcą... Trudno ocenić, gdy tak mało się odzywał.
- Wtedy łatwiej się skupić, jest cisza... spokój... - Chociaż niektórzy lubili tworzyć we wrzawie, kiedy wszystko wokół nich tętniło życiem - chyba wszystko zależy od tego, co kto tworzył i co swoim dziełami chciał przekazać. Sahir w ogóle nie lubił tłumów.
- Tak, jestem... - Nie spodobało ci się to, ale nie dało się tego po tobie poznać - nie podobało ci się, ponieważ nie mogłeś się pozbyć wrażenia, że ten klub istnieje tylko po to, żeby Vincent dobierał sobie artystyczne ofiary, albo żeby ich tam wszystkich poprzemieniać - nie wiedziałeś, co mu chodzi po głowie i nie dowiesz się tego pewnie nigdy - starałeś się profesora omijać jak najszerszymi kołami i dziękowałeś Bogu, że jak na razie Władca Nocy także cię omijał.
- Sztuka to prywatna rzecz. - Dlatego też nie każdemu, zdaniem Nailaha, mogłoby się to podobać - niektórych mogłoby to po prostu wprawić w ogromne zakłopotanie, innych w onieśmielenie, jeszcze inni mogliby to uznać za jakąś oznakę prześladowania... - Wywołuje skrajne emocje... Wolałem zapytać. - Grunt, że jej się podobało i nie była zła, ba! Cieszyła się. Oto chodziło Bardzo dobrze.
- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać... - Wytłumaczył się, cofając o krok w tył i opuszczając głowę, którą zaraz obrócił w bok - lekkie zmarszczki mimiczne odmalowały się pomiędzy lekko ściągniętymi brwiami, zupełnie, jakby coś go bolało... Bardzo bolało.
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Sro Wrz 24, 2014 4:31 pm
Kiwnęła głową, potwierdzając jego słowa. Większość jej rysunków powstało późną nocą. Właściwie potrafiła skupić się w tłumie, kiedy nagle dopadała ją taka wena, że musiała natychmiast przelać wszystko na papier, ale jednak najczęsciej tworzyła wieczorami. Chyba, że miał być to rysunek kredkami, pełen energii, kolorowy.. Wtedy hałas i tłum ludzi pozwalał nawet lepiej oddac charakter rysunku. Wypowiedziała na głos swoje mysli, dodając jeszcze:
- Mam kilka rysunków, które powstały własnie we wrzawie uczniów na korytarzu - zaśmiała się. - Są tak pozytywne, że kiedy mam gorszy humor spoglądam na nie i od razu jest mi lepiej - zażartowała.
Och, jest w klubie! Dobrze się składa!
- To świetnie! - ucieszyła się. - Nie będę tak bardzo osamotniona, kiedy przyjdę na jakieś pierwsze spotkanie. Jak wyglądają zajęcia? - zapytała ponownie. Była bardzo ciekawa, bo nie wiedziała czego się spodziewać.
- No skoro tak.. W każdym razie wiedz, że ja nie mam nic przeciwko, a wręcz przeciwnie - zaśmiała się, a w jej oczach pojawiły się wesołe błyski.
Nie mogłem się powstrzymać.. Zabrzmiało to jakoś.. prywatnie. Dlaczego miał ochotę dotknąć jej włosów? Mimowolnie uniosła dłoń do kosmyka włosów, który przed chwilą Sahir trzymał w palcach. Zastanawiała się co takiego w nim zobaczył, wyczuł..
- Myślę.. - odezwała się w końcu, ale zawiesiła głos na chwilę. - Myślę, że nie masz za co przepraszać - uśmiechnęła się do niego, ale nadal patrzyła w jego twarz uwagą i.. lekkim zaciekawieniem. Po chwili jednak uśmiech nieco jej zrzedł, kiedy zobaczyła minę Sahira. Podeszła do niego kilka kroków, zaglądając mu w twarz.
- Coś się stało? Nie potrafię czasem dobrze odczytać wyrazu Twojej twarzy - powiedziała szczerze. Nie potrafiła jeszcze go rozgryźć, odczytać wszystkiego, co zapisał w swojej "księdze", nie umiała dobrze połączyć tych skrawków, które pozwolił jej zobaczyć. Starała się, chciała, zaintrygował ją i stał się swego rodzaju wyzwaniem, zagadką, którą chciała rozwiązać. Ale to nie było tak, że chciała go rozgryźć i więcej nie mieć z nim nic doczynienia. Chciała go poznać.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Czw Wrz 25, 2014 1:38 pm
Piękno tworzenia rzeczy radosnych - ha! - to dopiero dar - oddasz za nią nieśmiertelność, skusi się ktoś? Radość, pełnia życia - próbujesz je łapać, ale możesz się im tylko przyglądać, taka smutna prawda - zamiast radości świat oferuje ci melancholię i wieczne potępienie - a ty chcesz to oddać? Nie możesz sobie sam ze sobą poradzić, choć starasz się, próbujesz... Bo próbujesz, prawda? Męczy cię ten stan, wieczne spadanie z krawędzi przepaści i lewitowanie w dół - nie można tak długo, czerń za bardzo przeżerała wnętrze, a choć się w niej urodziliśmy, choć tam rozpoczynał się proces naszego kształtowania, w ciemnościach, w brzuchu matki,to jednak po jego opuszczeniu nie jesteśmy gotowi na to, by wiecznie trwać z nocą... chyba że jest się kimś takim, jak ty. To ja powrót do czegoś pierwotnego, czegoś dawno przez boga pominiętego, oj tak... Jesteście wszyscy dziećmi nocy, drapieżnikami - Ty i ten gatunek, który mimowolnie sobą prezentowałeś. Wampiry brzydziłyby się Tobą, ludzie się boją i nienawidzą, wilkołaki masz za wrogów. Jednak nie możesz powiedzieć, że nie masz przyjaciół.
- Jak dotąd odbyły się tyko jedne, profesor Nightray kazał nam narysować metaforyczne ujęcie samego siebie. - Śmierć, on był czystą śmiercią przybraną w piękne ciało, był chciwym jeźdźcem trupiobladego konia, który sięgał bladymi palcami po rzeczy, których nigdy nie powinien posiadać - był tym, który powinien zniknąć z tej ziemi jak najszybciej. Niestety trwał tutaj, nawiedzał żywych i martwych i nie miał zamiaru tego miejsca opuszczać, zamiast się zniechęcać to coraz bardziej mu się tutaj podobało... I Ty należałeś do tych, którzy zamierzali go zniszczyć, choć jeszcze nie byłeś na to gotowy - teraz pragnąłeś tylko, żebyście nie dajcie bogowie, nie weszli sobie w drogi - byłeś niżej od niego, mógł cię przejrzeć, mógł z tobą zrobić wszystko, co by mu się tylko zamarzyło - wszystko! Który człowiek mógłby zrozumieć, jak wielkie to brzemię nienawidzić samego siebie, mieć naturę do poskromienia, musieć walczyć z samym sobą w każdej minucie? Naprawdę cię to nużyło i coraz bardziej się tej naturze poddawałeś. I to zaczynałeś się poddawać dobrowolnie. Nikt z zewnątrz cię nie zmuszał, nikt na ciebie nie kładł nacisku - wszystko toczyło się w twoim pozornie cichym z zewnątrz wnętrzu - przecież z zewnątrz byłeś takim spokojny, taki ułożony, wyglądałeś na osobę, która może przeżywać co najwyżej marne cienie emocji - tak, poniekąd tak było, przynajmniej w odniesieniu do tego, co pozytywne. Brakowało rzeczy rozjaśniającej mrok duszy.
Kącik warg Sahira uniósł się ku górze i obrócił on twarz w stronę Daszy - zagościł na niej dziwny, enigmatyczny wyraz ni to sarkazmu, ni to smutku, ni niedowierzania, czy niezrozumienia... Dziwny, samotny uśmiech kątem ust.
- Nie, nic się nie stało.
Uniosłeś rękę i przejechałeś nią po twarzy w akcie znużenia, przymykając oczy, biorąc głęboki oddech.
- Aż tak pociąga Cię noc i jej tajemnice? - Znów ich oczy się napotkały, teraz i on zrobił jeden krok w jej stronę - byli już bardzo blisko, odległość, która przekroczyła pojęcie "na wyciągnięcie ręki". Niemal stykali się ze sobą. - No boisz się, że jestem niebezpieczny? Nie słuchasz szkolnych plotek? - Tak, definitywnie... coś się zmieniło.
Znów.
Po raz kolejny ten pozór flegmatyczności zniknął z niego, spłynął po ciele i umyśle, w zamian oferując coś bardziej... drapieżnego, tajemniczego i nieprzewidywalnego... Nawet otchłań zdawała się odżywać, wirować w nieskończoności oczu i wwiercać w rozmówcę...
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Pon Wrz 29, 2014 4:10 pm
Metaforyczne ujęcie samego siebie.. Dasza zastanowiła się nad tymi słowami. Co by narysowała? Jak siebie widziała? Cóż, raczej nieciekawie. Kim była? Czy była kimś wyjątkowym, czy była inna niż wszyscy? Trudny temat. Chyba najtrudniej jest pisać, mówić o sobie, rysować siebie.. Jeszcze w metaforycznym ujęciu. Wydawała się sobie tak zwyczajna, że nie wiedziała co miałaby narysowac poza własną twarzą. Po chwili jednak zastanowiła sie głębiej. W końcu w jej głowie pojawiła się jej własna twarz, jednak jedna jej połowa była zwyczajna, uśmiechnięta, a druga.. bardziej mroczna, tajemnicza.. Ale czy taka była?Czy po prostu chciała być?
- Widzę, że to poważniejsze zajęcia niż "narysuj kwiatek" - usmiechnęła się. Własnie taką miała nadzieję, że klub będzie traktowany na poważnie, a nie na zasadzie spotkania dla ludzi, którzy mają dwie lewe ręce. - I.. co narysowałeś? - zapytała. Stwierdziła, że to nie będzie prywatne pytanie, zwłaszcza, że rysował to na zajęciach i z pewnością każdy mógł spojrzec na jego dzieło. - A jakbys narysował metaforycznie mnie? - zapytała z zaciekawieniem.
Nic się nie stało? Jego twarz, mina bynajmniej tego nie potwierdzały. Nie potrafiła jej odczytać, nie wiedziała o czym on myśli, co ukrywa..
Po chwili znalazł się jeszcze bliżej niej, zaledwie kilka centymetrów. Bez skrępowania spoglądała mu w oczy, słuchając z uwagą jego pytań. Zdawało jej się, jakby wokół nagle wszystko umilkło.
- Tak - odpowiedziała zwyczajnie, nieco zachrypniętym głosem. - I chyba to noc mogłabym narysować w metaforycznym przedstawieniu siebie - uciekła wzrokiem w bok.
Potrząsnęła głową, a gęste włosy rozsypały jej się wokół twarzy, odcinając się ostro od bladej twarzy.
- Nie słucham plotek. Mierze ludzi własną miarę, a.. Czesto pociągają mnie ludzie, którzy mają taki charakter, od którego inni się odsuwają. Lubię zagadki i tajemnice - ponownie uniosła głowę, spoglądając na niego. Była wysoka, ale on był jeszcze wyższy. Kiedy uniosła twarz, z powodu bliskiej odległości, prawie musnęła go nosem.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Pon Wrz 29, 2014 4:40 pm
- Taaak... - Śmiertelnie poważne nawet, mógłbyś dodać, ale do tego krótkiego potwierdzenia się ograniczyłeś. Nie zrozumiałaby. Nie mogła zrozumieć. Skoro tajemnice ją przyciągały, jak sama powiedziała, skoro je lubiła, to co będzie, kiedy pozna Nightraya..? On jest tajemnicą wręcz oblepiony, nie rozumiałeś, czemu ludzie nie odczuwają przed nim strachu, ciebie porażała jego aura, właśnie dlatego, że była taka spokojna i łagodna i dlatego, że wiedziałeś, jako jedyny, kim tak naprawdę jest... a może nie jako jedyny? Nie wyczuwałeś nowych wampirów w Hogwarcie ostatnimi czasy, lecz to o niczym nie świadczy - mógł kogoś zamienić poza nim, mógł już odszukać jakichś czystokrwistych - mogło stać się już mnóstwo rzeczy, które przegapiłeś, nawet kiedy starałeś się wszystkiemu tak uważnie przyglądać.
- Coś podobnego do tego, co widziałaś wczoraj. - Nightray - wielki, dumny drapieżnik, który nigdy nie powinien zostać wypuszczony do tej zagrody owieczek, jaką jest ta szkoła. - Hm... - Przechyliłeś głowę na ramię i zerknąłeś na gwiazdy w zastanowieniu - przychodziło ci parę rzeczy na myśl, ale co byś wybrał, gdybyś już usiadł do kartki? Jak byś ją stworzył w finalnym rozrachunku..? - Nie jestem teraz pewien... Jeśli to wyzwanie, chętnie je podejmę. Mogę liczyć na odpłacenie się tym samym? - Taki... obupólny challenge, w którym zarówno on, jak i ona, mają narysować metafory siebie wzajem, przynajmniej to miał na myśli wampir.
- Tajemnice nocy to piekło. - Wyszeptał, sięgając znów dłonią do jej twarzy, by lekko musnąć chłodnymi palcami skroń, przejechać nimi do policzka, wodząc wzrokiem za wędrówką opuszków. - Niestety sam mam do niego ogromne popędy. - Gdybyś ją ugryzł, tu i teraz... Nie było żadnych świadków waszego spotkania, nikt was razem nie widział, ostatnio tyle osób znikało - możesz ją po prostu zabić, nikt się o niczym nie dowie, Sahirze, twój sekret pozostanie bezpieczny, a ty wreszcie zaspokoisz swój głód.
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Wto Wrz 30, 2014 11:53 pm
Zdawało jej sie, że jakoś niechętnie mówi o tym klubie. Dlaczego? Tego nie mogła wiedzieć. I tak nie powiedziałby jej o owym profesorze, którego aura tak porażała Sahira. Zbyłby ją kilkoma słowami, nic nie wyjasniając. Dasza myślała nad różnymi wersjami. Oczywiście przyszło jej do głowy, że może nie lubi tego nauczyciela? A może na zajęciach wydarzyło się coś, co mogło go zdenerwować? Mogła tylko zgadywać albo.. dowiedzieć się na zajęciach. Bardzo ciekawe czy Sahir miał rację. Czy rzeczywiście Daszę, którą fascynują tajemnice, zafascynuje i owy profesor? Nie mogło jej przyjść do głowy, że człowiek ten nie jest własnie zwyczajnym człowiekiem..
No tak, rzeczywiście jego wczorajszy rysunek mógłby być metaforą Krukona. Dasza przypomniała go sobie dokładniej, aby znaleźć w nim osobowośc chłopaka.
Spojrzała na niego uważnie, jakby starając się zajrzeć do jego wnętrza. Wodziła szarymi tęczówkami po jego twarzy, próbując wyobrazić sobie jak ona sama metaforycznie by go narysowała. Jego wczorajszy rysunek z pewnością jej w tym pomoże, ale czy będzie umiała to zrobić? Co jeśli wyjdzie.. takie płaskie, bez żadnych emocji? Co jeśli Sahir spojrzy na j e j rysunek i nie powie ani słowa lub stwierdzi, że jest beznadziejną artystką? Ach, Daszo, trochę wiary w siebie! Jak zawsze ta obawa, że nie jesteś wystarczająco dobra..
W końcu jej wzrok zatrzymał się na czarnych oczach Krukona.
- Dobrze. Tylko dajmy sobie czas, tyle ile będzie potrzeba, aby rysunek nie był stworzony na szybko i bezmyślnie, dobrze? - zapytała, mając nadzieję, że się z nią zgodzi. Nie będzie czuła presji czasu, da sobie mozliwośc poprawy albo czas na dni bez weny. Mimo, że sama do końca nie wiedziała jeszcze jak go przedstawi, nie mogła się już doczekać jego rysunku.
- Może i tak, ale ile ciekawsze niż te, które zawierają w sobie światło dnia - powiedziała, przymykając oczy, kiedy jego palce wodziły po jej twarzy. - To chyba mamy ze soba trochę wspólnego - odezwała się jeszcze cicho. Zadrżała lekko, co nie miało nic wspólnego z zimnem, panującym wokół. Czuła na policzku jego palce, które drażniły lekko wrażliwą nagle skórę. To było takie.. dziwne i miłe zarazem. Czuła z nim dziwną więź, jakby znali się od dawna. Sama nie wiedziała skąd bierze się to wrażenie. Dziwiła się, gdy zdawała sobie sprawę, że znają się tak rozpaczliwe krótko. Co w nim takiego było?
- Czemu to robisz? - zapytała wprost, szepcząc. Jednak bynajmniej nie chciała, żeby przestawał, miała ochotę unieśc swoją dłoni i przytrzymać tę należącą do niego na swoim policzku, nawet jeśli myślałby o tym czy własnie ją ugryźć, niczym wampir. Och, jakże blisko byłaś prawdy...
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Sro Paź 01, 2014 1:14 pm
- Jak najbardziej. - Nie zamierzał na gwałt, na już, na teraz, żądać tego małego pokazu kreatywności zarówno ze swojej, jak i jej strony, bo wiedział aż za dobrze, że wena, nie sługa, a i tak na dobrą sprawę powinniście... Nie, zrezygnowałeś z tego - wcale nie chodziło o konieczność lepszego poznania się, pomijając, że chcesz ją poznać, co uznałeś za oczywistość - w zasadzie nieźle jest rysować takie... pierwsze wrażenie, a zawsze potem można próbować kreślić kolejne portrety, jeśli tylko czuje się potrzebę zmienienia czegoś dzięki nowym informacją o charakterze drugiej osoby.
I rzeczywiście, zadziwiające, że znali się od wczoraj. Zupełnie jakby cisza, ten spokój, to wolne tempo, wokół którego się obracaliście zbliżał was coraz bardziej i bardziej, choć niektórych by zniechęcił. Mimo wszystko nastolatkowie lubili się wszak śmiać, żartować, wygłupiać się - to było naturalne i nikt nie zamierzał za to ganić, lecz Sahir..? Trudno go sobie było wyobrazić w tłumie, z uśmiechem na wargach, choć przecież był nastolatkiem tak, jak każdy inny, czyż nie?
- Pasują ci dwa tygodnie od tej nocy? - Tak oficjalnie, bo i sztuka była czymś, co warte było uszanowania i poświęcenia jej głębszego przystanku w celu wysilenia jaźni, nie uwłaczając rzecz jasna temu, że miała również zabawiać na swój sposób i dosadnie w tego słowa znaczeniu, jeśli była typowo-humorystycznym tworem. Tym nie mniej nie rozmawiali przecież o narysowaniu karykatury czy humoreski.
- "Słyszę za sobą szelest stronicy z prawdą odwieczną -
Tylko z cienistej strony ulicy widać słoneczną..."

Lekko się pochylił, kiedy wypowiadał te słowa jego wargi były już na wysokości jej ucha - winnaś się bardziej strzec, Daszo, bardzo niebezpiecznie jest flirtować z chowańcem Śmierci, którego palce oparły się na twej twarzy, aż w końcu przylgnęła doń cała dłoń, przesuwając się spowrotem, pewniejszym ruchem, do skroni - gdyby nie to wydarzenie z Rockers, pewnie dawno ukąsiłbyś Daszę - by tam wsunąć się nieznacznie w miękkie włosy.
Jesteście za blisko siebie, ale przerwać to połączenie?
Coś niebezpiecznego, drapieżnego i nieposkromionego skrzyło w powietrzu.
Nie zapytałeś jej nawet, czy masz przestać.
Wiedziałeś, że nie.
- By kontemplować piękno.
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Sro Paź 01, 2014 10:00 pm
Uśmiechnęła się z ulgą, słysząc, że się zgadza. Niełatwo byłoby rysować pod presją, wiedząc, że czas goni. Najczęsciej z takiego rysunku nic nie wychodzi, nie ma w nim ekspresji, emocji i naturalności. Kiedy jest czas można się dłużej zastanowić nad tym jak, rysunek powinien wyglądać, dostrzec nowe szczegóły i - w ich przypadku - trochę lepiej poznać charakter drugiej osoby.
Dwa tygodnie? Świetnie! To powinno jej wystarczyć, aby dostatecznie dopracować ten metaforyczny portret.
- Oczywiście, dwa tygodnie mi pasują - przytaknęła. Teoretycznie to dużo czasu, ale w praktyce może minąc bardzo szybko, a wena rządzi się swoimi prawami. Czy da radę? Miała nadzieję, że uda jej sie stanąć na wysokości zadania.
Zadrżała ponownie, tym razem mocniej, kiedy poczuła jego usta obok swojego ucha, a jego słowa dotarły do niej. Podobało jej się jak nagle recytował fragment wiersza. Oj, Daszo, chyba za dużo rzeczy Ci sie podoba. Naprawdę powinnaś się strzec, szczególnie, że nie znasz jego prawdziwej natury. Dasza jednak ignorowałaby te ostrzeżenia, musiałaby sama sprawdzić czy są warte zachodu. Była ciekawa, zastanawiał ją rozwój wypadków, musiała się dowiedzieć jak wszystko dalej się potoczy. Nie zerwałaby znajomości przez dziwne przesłanki, o nie.
Czuła jego palce, które wodziły delikatnie po jej skórze, aż zatrzymały się na włosach. Znowu przymknęła oczy, usuwając z głowy wszystkie mysli i mimowolnie koncentrując się na ruchach Sahira. W końcu uniosła dłoń i położyła ją na chłodnej dłoni Krukona. Kiedy usłyszała jego słowa uśmiechnęła się lekko z błyskiem radości, a potem jeszcze szerzej.
- To piekne słowa - stwierdziła lekko ochrypłym głosem.Jak tu być niezadowolonym, słysząc takie zdanie? Chyba nie chciał przestawać, więc jej uśmiech zmienił się w minę zadowolonego kota. Chciała nadal czuć jego palce na swojej skórze. Tak jakby nagle straciła zdolnośc do wytwarzania innych mysli, jej mózg rejestrował tylko jego obecność. Na Merlina, znali się tak krótko! Ale pozwalała mu na to, co robił, mimo, że gdyby to był ktoś inny czułaby się zmnieszana. Ale nie w tym przypadku, dlaczego? Co w nim takiego było? Ponownie zadawała sobie to pytanie.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Sro Paź 01, 2014 10:23 pm
Dobrze, że się dogadali, bardzo przyjemnie - dwa tygodnie wydawały się rzeczywiście względnym czasem, biorąc pod uwagę to, że akurat mogło coś uwagę mocno rozpraszać, mógł być nawał pracy domowej, mogło być złe samopoczucie, może nagła choroba - mnóstwo możliwości, tak naprawdę, mógł równie dobrze zdarzyć się głupi wypadek, ale tego nie brali pod uwagę - tak naprawdę nad rysunkiem można usiąść i stworzyć go w jeden dzień, to nie jest zbyt wymagające, jeśli tylko ma się natchnienie i akurat ten dzień, przynajmniej parę godzin, na rysowanie przeznaczyć, Nailah zaś nie zamierzał jakkolwiek się denerwować, jeśli niewiasta właśnie z nim rozmawiająca zechce po dwóch tygodniach termin przesunąć - on swój zapewne stworzy jeszcze dzisiaj, ewentualnie jutro.
Jeszcze na początku tego roku byłeś wycofanym chłopakiem, który zapomniał, jak się rozmawia, wyautowany na własne życzenie ze społeczeństwa, a teraz? Zobacz, co robisz teraz, nie potrafisz tego nawet realnie wytłumaczyć, coraz pewniej i mocniej czułeś moc wampirów czającą się w twoich żyłach, który to proces postępował kroczek po kroczku od pewnego czasu... od momentu skosztowania ludzkiej krwi. Już rozumiałeś, co Liadon miał na myśli, kiedy zaprosił cię do swojego gabinetu, powoli zaczynałeś pojmować coraz więcej, tylko nie wiedziałeś jeszcze, czy powinieneś się z tego cieszyć, czy nie. Na pewien sposób zacząłeś podświadomie godzić się z tym, czym się stałeś, zaś świadomie szeptałeś do siebie pytanie, czy to nie jest aby najprostsza ścieżka do zguby..? Tak, jak teraz, chociaż wiedziałeś, jaką niebezpieczną zabawę prowadzisz, nie miałeś wewnętrznych przeciwwskazań, podobało ci się to, jej też, o zgrozo!, się to podobało... Czemu? Powinna wiedzieć i uciekać z krzykiem, lecz nie, stoi tutaj jak zaklęta, nawet głos zaczyna się jej łamać, przejeżdżasz nosem po jej skórze, pachnie karmelem, przez który to zapach przebija się jej naturalny, który uderzył w twoje zmysły - ta zabawa, niby niewinna, niby nic nie znacząca... Była naprawdę niebezpieczna.
- Pozwalasz mi na tak wiele, choć nic o mnie nie wiesz. - Sahir odsunął się, ale na jego wargach pojawił się nikły uśmiech, enigmatyczny, smutny, samotny - takimi określeniami można go było opisać, może dlatego, że te czarne oczy ciągle pozostawały tak doskonale puste... ale mimo wszystko był uśmiechem. - Obdarzyłaś mnie bardzo dużym kredytem zaufania. Nie martwisz się... że kiedyś cię to może zgubić?
Dasza Mietanowa
Oczekujący
Dasza Mietanowa

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Czw Paź 02, 2014 12:44 am
Ucieszyłaby sie, gdyby wiedziała, że Sahir nie miaby jej za złe, gdyby jednak po dwóch tygodniach przesunęła termin. Mimo, że nie wiedziała i tak miała nadzieję, że bez protestów zgodziłby się na kilka dni zwłoki. Myslała jednak, że uda jej się stworzyć rysunek nawet szybciej niż dwa tygodnie, więc na razie nie martwiła się terminem.
Skąd miała wiedzieć co kryje się w tym chłopaku? Nawet nie podejrzewała, że skrywa on taką tajemnicę. Przed sobą widziała jedynie tajemniczego, intrygującego Krukona, z którym prowadziła ciekawą konwersację i który aktualnie wodził nosem po jej skórze, tak, że niemal zapomniała oddychać. Brali udział w jakiejś dziwnej grze, niby niewinnej, ale jakże pociągającej, jednak według Daszy nie niebezpiecznej. Nie mogła wiedzieć co działo się w głowie Sahira, o czym myślał.. I co takiego działo się z nią, że pozwalała na coś takiego poznanemu niedawno chłopakowi? Wyłączyła mózg i po prostu poddawała się przyjemności jego dotyku na swojej skórze. Czyżby osoby pokroju tego Krukona czy z niektórymi cechami jego charakteru, aż tak ją do siebie przyciągały, że przestawała logicznie myśleć?
Niemal jęknęła z rozczarowania, kiedy się odsunął. Niemal, bo zachowała jeszcze odrobiny rozsądku, aby nie wydać żadnego dźwięku. Miała wrażenie jakby wyrwała się z jakiegoś transu. Spojrzała mu w twarz, zauważając na jego ustach lekki uśmiech. Nie rozpieszczał takim widokiem za często.
I co miała powiedzieć na jego pierwsze słowa? Że jej się to podobało? Że chciała wiedzieć do czego on dązy, do czego to doprowadzi? Że stała jak zahipnotyzowana? Że ważne było też to, że to był o n, a nie ktoś inny, bo w nim jest coś takiego przez co nie czuła się skrępowana? Mogłaby to powiedzieć, byłaby to prawda, ale nie odezwała się, w obawie, że źle zrozumie jej słowa. Czułaby się może trochę dziwnie, wiedząc, że to on się odsunął.
- Myślę o tym co jest, a nie o tym co będzie - odpowiedziała po prostu. - Zobaczymy czy będą jakieś podstawy, przez które stwierdzę, że to mnie zgubi, na razie ich nie widzę, a o wszystkim przekonuję się na własnej skórze - stwierdziła, również uśmiechając się lekko. Nadal czuła jego dłoń na swoim policzku, jakby wypalił tam ślad. Mimowolnie jej dłoń powędrowała do tego miejsca i musnęła policzek opuszkami palców. Teraz nie chciała sie do tego przyznać przed samą sobą, ale wolałaby, że to nie jej palce dotykały jej twarzy.
Sahir Nailah
Oczekujący
Sahir Nailah

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Czw Paź 02, 2014 1:07 am
Każde niebezpieczeństwo ma w sobie ekscytację, kiedy lubimy igrać z losem i śmiercią i w zasadzie nie jesteśmy pewni, co nas czeka, w zasadzie wydaje się nam, że jesteśmy bezpieczni, że nic takiego nam się nie stanie, a jednocześnie wyczuwamy to, co czai się za piękną kurtyną pozorów. Zaczynamy się zbyt angażować, żeby móc zrezygnować z płonącego w nas pragnienia, żeby pociągnąć za sznur i odsunąć ciężkie kotary - chcemy widzieć pełnię, a nie tylko jedną czwartą, która w większości jest po prostu przyjemnym fałszem tego, co chce widzieć większość. Na tej scenie było tyle cieni do poznania i zrozumienia, tak wiele rekwizytów do obejrzenia, wszystko było tak bogate i chociaż pewne, to nie można się było pozbyć wrażenia, że zaraz się rozpryśnie i się obudzimy. Że to wszystko okaże się jedynie ulotnym snem, który owszem, mocno odbił się na kartach naszej pamięci, ale to nie zmienia faktu, że w nic realnego się nie przekształci. Co, jeśli ta piękna ekscytacja, ten dreszcz emocji pełzający po skórze okazał się tylko częścią tego teatru? Los zwyczajnie zechciał nas wystawić na swe próby i pokazać, że chociaż bardzo chcemy samo stanowić o sobie, to jesteśmy jedynie lalkami w jego rękach - jedni bardziej, inni mniej znaczący - wszyscy jednak do bytności kukiełki się ograniczali. I nagle z widza, potem z kreatora, kiedy już decydujemy się na scenę wejść i zaczynamy te przedmioty badać, przesuwać, dodajemy swój własny cień do przedstawienia, stajemy się tylko narzędziami w rękach kogoś wyższego, o siłach dla nas niemożliwych do objęcia umysłem. Bardzo łatwo się w tej grze nam zagubić i taką drogę przejść.
- Proponuję powoli kierować się w stronę zamku. - Długo milczał, przeżerając zwierciadła duszy Daszy wzrokiem, przebijając się przez wszystkie bariery, widząc, słysząc - cichy obserwator, który zbyt wiele rozumie i widzi, przerażająco wiele, podczas gdy w odwrotną stronę to już tak dobrze nie działało - ale zazwyczaj wystarczy tylko wyłowić tą jedną rzecz, na której kręgosłupie narastały cienie wokół takiej osoby, by wreszcie móc poukładać wszystkie puzzle - wtedy zagadka okazywała się zadziwiająco łatwa, tylko, że... jeszcze trzeba było zdobyć ten strategiczny kawałek, by móc zacząć cokolwiek. Wskazał gestem miejsce u swego boku, gdy już się obrócił w kierunku zamku - wypadało iść, za chwilę zbliżać się będzie godzina policyjna.
- Nie pytałem cię jeszcze, o ile wolno mi spytać, czy twoi rodzice są czarodziejami? - Podjął po prostu rozmowę, jakby nigdy nic, jakby nic się nie wydarzyło przed chwilą, choć nie mógł wymazać wspomnienia jej zapachu, który mieszał mu w głowie, dotyku jej miękkiej skóry, która kusiła - zakazane owoce zawsze są najlepsze... ale kiedyś trzeba się nauczyć, jak po nie sięgać. Każdy zakazany owoc chciał spożywać, ale nikt nie chciał zostać obarczony grzechem pierwotnym. Smutne. Uświadamiało, jak ludzie nie potrafią brać odpowiedzialności na siebie za swoje czyny - i wiesz aż za dobrze, Nailah, jak to działało i na jakiej zasadzie. Uciec - to jest najprostsze!
- Masz jakieś zwierzę? - Tak, ma, znasz już odpowiedź na to pytanie - i jest to kot. Mimo wszystko pachniała nim, wyczuwałeś ledwo trzymającą się woń drapieżnika, lecz przecież nie stwierdzisz tego tak wprost, że wiesz, że go ma, bo nim pachnie. Raczej łatwo by to było przyporządkować jako obrazę.
J.
Martwy †
J.

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Pią Paź 03, 2014 8:29 pm
I walk a lonely road.
The only one that I have ever known.
Don't know where it goes,
But it's home to me.


Kiedy szła, czas stawał się płynny. W jednej chwili przeciekał między bladymi palcami, uporczywie zdrętwiałymi z zimna, a w następnej zastygał lodem na jej skórze. Jej ciało, bezwładny worek odziany w kolejny worek, którym kiedyś były hasające zwierzaki, wlókł się nieprzytomnie z lewej na prawą, szukając oparcia i odpoczynku. Tak, wyszła z zamku. Tak, użyła przejścia tylko po to żeby wypić kilka głębszych i wszcząć bójkę Pod Świńskim Łbem. Tak, była naprawdę pijana, a jej różdżka trzaskała wesoło iskierkami koloru srebra. Mogła mieć ochotę roztrzaskać twarze przypadkowych Gryfonów jakimś potężnym urokiem, który pozostawiłby na ich młodej skórze, głębokie bruzdy. Mogło jej to przejść przez myśl, przyznaję. Ale wciąż nie była chora, jak jej braciszek, czyż nie?
Zimny wiatr owiewał jej twarz, przywracając mętnemu spojrzeniu, nieco ostrości. Jadowicie niebieskie tęczówki, nieco zaszklone i nieprzytomne, omiatały pobliskie Błonia, aż nie spoczęły na Starym Dębie. Czy to nie tutaj właśnie, spotkała tego jebanego krwiopijce, który dobierał się do Paganini? To musiało być tutaj... pamiętała ten odrzut, gdy decollatio musnęło mrocznego księcia i huknęło zaraz za nim. Pamiętała ludzi niedaleko, którzy byli chyba na pogrzebie... a może to było przyjęcie. W zasadzie jedno i to samo.
Déjà vu. Miała wrażenie, jakby właśnie zobaczyła widmo tej sytuacji, Sahir Nailah prowadzający się z jakąś Krukonką... jak ona miała na imię? Umysł dziewczyny nie pracował na najwyższych obrotach, miała problemy z koncentracją, a co dopiero z wyższymi procesami myślowymi. Mleczno biała mgła spowijała delikatnie jej świadomość, a do głosu dochodziła jej starsza siostra podświadomość. Nie żyły ze sobą w zgodzie, kiedy J. wpadała w ciąg alkoholowy. I nie dziwota, nikt nie lubi swoich sióstr. A przynajmniej J. nie przepadała za swoją. Dygresja.
Stanęła, choć jej ciało chciało przez chwilę podążać dalej i zachwiała się na czubkach swoich ciężkich butów, próbując przywrócić sobie na powrót równowagę. Z trudem opanowała zawroty głowy, choć świat nie pozwalał zapomnieć o ilości wypitej whisky. Następnym razem zajrzy po prostu do Shane'a, ten zawsze miał przy sobie swoją magiczną karafkę. Łatwiej upić się w dormitorium, niż później wracać do zamku późnym wieczorem.
-Sahir Nailah.
Warknęła gardłowo, gdy zdała sobie sprawę, że to jednak nie jest fatamorgana, pijacka delirka, albo pomroczność po mocnej whisky. Dwie pierwsze z prostych powodów odpadały, choć już po wypowiedzeniu jego imienia zastanawiała się, czy to nie jest jakiś bad trip i tylko sobie wyobraża wampira hasającego za łapkę z krukonką. Iskry znów się posypały, gdy różdżka zareagowała na jej zmianę humoru. Srebrne runy połyskiwały w mętnym świetle księżyca, schowanego płytko za chmurami, a chłód wiatru oplatał ją swoim karykaturalnym kokonem. Uniosła podbródek do góry, pozwalając by kolejne pasma blond włosów, pofrunęły wraz z podmuchem, z dala od jej oczu.
- Znalazłeś naiwną dawczynie? Na szpik też się zgodziła, czy może jeszcze nie wie, że wyssiesz ją do cna?
Brew powędrowała do góry wraz z różdżką w nieprawdopodobnej synchronizacji. Była zbyt pijana, by zauważyć ten komizm.
Sponsored content

Stary Dąb  - Page 4 Empty Re: Stary Dąb

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach