- Mistrz Labiryntu
Stary regał
Sob Paź 15, 2016 11:42 am
W najodleglejszym kącie biblioteki, gdzie mało kto już zagląda, znajduje się najbardziej zniszczony i zakurzony regał z zapomnianymi książkami. Można tutaj znaleźć choćby stare wydania podręczników, a wiedza w nich zawarta przydaje się, gdy aktualnie nie ma innych na stanie. Niewiele uczniów nawet wie o istnieniu większości tytułów, choć niektóre pozycje są całkiem nowe. Tylko ta ich tematyka jakaś nieciekawa, język trudny... Może skrywają tajemnice, które zapomniano zamknąć za kratą Działu Ksiąg Zakazanych?
- Julie Blishwick
Re: Stary regał
Sob Paź 15, 2016 11:44 am
Szukała i szukała, lecz wciąż nie mogła znaleźć książki, która pomogłaby jej w zadaniu na podwyższenie oceny. Musiałą to zrobić, bo w praktyce w ogóle nie radziła sobie z obroną przed czarną magią, więc teoria mogła ją podratować. Wszystkie książki z tego przedmiotu, jak wspomniał bibliotekarz, zostały już wypożyczone i wszyscy uczyli się z nich na egzaminy. Nie wierzyła, że tak mało egzemplarzy jest w szkole dla czarodziejów...
Przeszła wszystkie półki z książkami, aż trafiła pod kraty Działu Ksiąg Zakazanych. Spojrzała tęsknie na tomy, których dawno już nikt nie dotykał. Miała wrażenie, że jedna z książek drgnęła. Oderwała wzrok i zobaczyła zniszczony regał. W tej części biblioteki prawie nikogo nie było, lecz również regał nie był w żaden sposób zatytułowany. Szybko zorientowała się, że książki tutaj są równiutko ułożone, lecz niealfabetycznie, nietematycznie... W głównej części biblioteki często tomy były włożone byle jak lub w ogóle nie wróciły na swoje miejsce.
Jeździła delikatnie opuszkami palców po wytartych grzbietach, aż trafiła na coś, co ją zainteresowało Rzecz o zaklęciach bardziej i mniej pożytecznych. Zaczęła wertować strony. Nie było żadnego spisu treści, a zapach i pożółkłe stronice zdradzały wiek egzemplarza. Przeczytała jeden z opisów zaklęć i postanowiła kontynuować przygodę z nietypową książką, której autora nie wskazano na okładce, ani na stronie tytułowej. Odłożyła na bok. Przejrzała wyższe półki. Czego nie wiecie o mugolskich wierzeniach?, Setne drzwi do piekieł, Numerologia od tyłu, Zbierać czy nie zbierać - to jest pytanie, Problemy skórne nastoletnich czarodziejów, czyli jak pozbyć się czyraków. Nie. Wróciła do wybranej książki.
Usiadła przy oknie, gdzie było małe biureczko ze świecą - zapaliła ją za pomocą różdżki. Otworzyła dział z omówieniem rodzajów zaklęć.
Czarować czy się bronić? - przeczytała na wstępie i nie bardzo zrozumiała. - W czarach rozchodzi się o ich przydatność w codziennym życiu - przeszła dalej. - Zadać musimy pytanie o przydatność zaklęcia, które chcemy opanować. Nie każdy musi potrzebować przemieniać szczura w złoty puchar. Po cóż warzyć eliksir samemu, skoro można go kupić. Jednak zaklęcia obronne znać winien każdy! Młody czy stary czarodziej!
Kontynuowała czytanie dalszych stron książek, gdzie autor rozpisywał się o każdym zaklęciu, jakie zostało wymyślone i zatwierdzone do 1785. Jednak nawet ją znużył ten tom i wraz z kończącą się świeczką, jej głowa opadła na żółte kartki.
Przeszła wszystkie półki z książkami, aż trafiła pod kraty Działu Ksiąg Zakazanych. Spojrzała tęsknie na tomy, których dawno już nikt nie dotykał. Miała wrażenie, że jedna z książek drgnęła. Oderwała wzrok i zobaczyła zniszczony regał. W tej części biblioteki prawie nikogo nie było, lecz również regał nie był w żaden sposób zatytułowany. Szybko zorientowała się, że książki tutaj są równiutko ułożone, lecz niealfabetycznie, nietematycznie... W głównej części biblioteki często tomy były włożone byle jak lub w ogóle nie wróciły na swoje miejsce.
Jeździła delikatnie opuszkami palców po wytartych grzbietach, aż trafiła na coś, co ją zainteresowało Rzecz o zaklęciach bardziej i mniej pożytecznych. Zaczęła wertować strony. Nie było żadnego spisu treści, a zapach i pożółkłe stronice zdradzały wiek egzemplarza. Przeczytała jeden z opisów zaklęć i postanowiła kontynuować przygodę z nietypową książką, której autora nie wskazano na okładce, ani na stronie tytułowej. Odłożyła na bok. Przejrzała wyższe półki. Czego nie wiecie o mugolskich wierzeniach?, Setne drzwi do piekieł, Numerologia od tyłu, Zbierać czy nie zbierać - to jest pytanie, Problemy skórne nastoletnich czarodziejów, czyli jak pozbyć się czyraków. Nie. Wróciła do wybranej książki.
Usiadła przy oknie, gdzie było małe biureczko ze świecą - zapaliła ją za pomocą różdżki. Otworzyła dział z omówieniem rodzajów zaklęć.
Czarować czy się bronić? - przeczytała na wstępie i nie bardzo zrozumiała. - W czarach rozchodzi się o ich przydatność w codziennym życiu - przeszła dalej. - Zadać musimy pytanie o przydatność zaklęcia, które chcemy opanować. Nie każdy musi potrzebować przemieniać szczura w złoty puchar. Po cóż warzyć eliksir samemu, skoro można go kupić. Jednak zaklęcia obronne znać winien każdy! Młody czy stary czarodziej!
Kontynuowała czytanie dalszych stron książek, gdzie autor rozpisywał się o każdym zaklęciu, jakie zostało wymyślone i zatwierdzone do 1785. Jednak nawet ją znużył ten tom i wraz z kończącą się świeczką, jej głowa opadła na żółte kartki.
- Giotto Nero
Re: Stary regał
Sob Paź 15, 2016 12:34 pm
Hogwart nie tętnił życiem ostatnimi czasy, uczniowie byli zaaferowani dniami kariery, a nauczyciele poza nadmiarem obowiązków mieli jeszcze na głowie dużo innych rzeczy - zwłaszcza tych związanych z wystawianiem ocen końcowych. Biorąc pod uwagę całą masę uczniów uczęszczających do szkoły magii i czarodziejstwa, trzeba było przygotować całe spisy ludności, prowadząc przy tym ostrą selekcję, w której to mieli zostać uwzględnieni tylko Ci, którzy zostaną dopuszczeni do testów. Giotto od kilku dni nie mógł spać, nie tylko przez zmory i mary senne, ale również przez swoisty niepokój ducha. Opuścił w tym roku mnóstwo zajęć, pierwszy raz w karierze miał tyle nieobecności, co odbiło się również na opinii nauczycieli, ale co najgorsze - również na jego ocenach. Jako ostatni zebrał się do tego, by wypożyczyć wszystkie niezbędne podręczniki, toteż wylądował w pustej bibliotece, która zawierała nadmiar tylko tych pism, które jemu akurat na nic się nie przydadzą.
Wiedział doskonale gdzie należy szukać ostatniej szansy, było to mało znane miejsce nawet w murach Hogwartu, całe szczęście - on o nim wiedział. Stary regał, który często jest przedmiotem szkolnych "horrorów", którymi straszy się pierwszorocznych. Stąd też mało kto ma odwagę tam się zjawić, a nawet jeśli, to nie potrafią dostrzec potencjału, jakim niewątpliwie jest zestaw starych podręczników do aktualnych przedmiotów.
Pewnym krokiem, trzymając ręce w kieszeni mijał kolejne rzędy ksiąg, zerkając od czasu do czasu na "podkuwających" uczniów, którzy byli tak bardzo zajęci swoją nauką, że nawet nie zauważyli gdy tajemniczy Ślizgon ich mijał. W końcu dotarł do starego regału i jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył tam kogoś...
Powoli podszedł, czując jak drewniana podłoga skrzypi pod naporem jego ciała. Spojrzał na śpiącą(?) dziewczynę. Szturchnął ją instynktownie ręką, sprawdzając czy brunetka chociaż oddycha.
- Ej, ty... - nie wiedział nawet jak się do niej zwracać, więc poprzestał tylko na pierwszej części komentarza.
Nie żeby się zmartwił czy coś, ale czuł się niekomfortowo w jej towarzystwie, gdyż ktoś znał te mistyczne miejsce kultu i nie było to wygodne, tym bardziej, że zajęła jedną z jego ulubionych miejscówek.
Wiedział doskonale gdzie należy szukać ostatniej szansy, było to mało znane miejsce nawet w murach Hogwartu, całe szczęście - on o nim wiedział. Stary regał, który często jest przedmiotem szkolnych "horrorów", którymi straszy się pierwszorocznych. Stąd też mało kto ma odwagę tam się zjawić, a nawet jeśli, to nie potrafią dostrzec potencjału, jakim niewątpliwie jest zestaw starych podręczników do aktualnych przedmiotów.
Pewnym krokiem, trzymając ręce w kieszeni mijał kolejne rzędy ksiąg, zerkając od czasu do czasu na "podkuwających" uczniów, którzy byli tak bardzo zajęci swoją nauką, że nawet nie zauważyli gdy tajemniczy Ślizgon ich mijał. W końcu dotarł do starego regału i jakież było jego zdziwienie, gdy zobaczył tam kogoś...
Powoli podszedł, czując jak drewniana podłoga skrzypi pod naporem jego ciała. Spojrzał na śpiącą(?) dziewczynę. Szturchnął ją instynktownie ręką, sprawdzając czy brunetka chociaż oddycha.
- Ej, ty... - nie wiedział nawet jak się do niej zwracać, więc poprzestał tylko na pierwszej części komentarza.
Nie żeby się zmartwił czy coś, ale czuł się niekomfortowo w jej towarzystwie, gdyż ktoś znał te mistyczne miejsce kultu i nie było to wygodne, tym bardziej, że zajęła jedną z jego ulubionych miejscówek.
- Julie Blishwick
Re: Stary regał
Sob Paź 15, 2016 12:41 pm
Powieki opadły powoli, nawet nie wiedziała, ile czasu już spędziła nad tą jedną książką. Chyba nie przeczytała nawet dwudziestej strony, a spokojnie było ich czterysta. Długi opis zaklęcia Aquamenti - tak wydawałoby się prostego zaklęcia, zajmował już trzecią stronę z wyczerpującym wyjaśnieniem, jak należy ruszać różdżką, jak wymawiać, przez jego cel po przykładowe zastosowania w życiu codziennym. Jedyne, co zapamiętała, to zawsze warto znać to zaklęcie, zwłaszcza na środku pustyni. Hm, no, nie pomyślałaby o tym.
Te ostatnie słowa zabrały ją na Saharę. Leciała na miotle, lecz ta nagle odmówiła posłuszeństwa. Zgubiła się, gdy chciała dolecieć do rodzinnego domu z Anglii. Nie zorientowała się, że nie powinna była już lecieć nad morzem, ale jednak nie zwróciła. Nie zdziwił ją pustynny krajobraz i wciąż pruła do przodu. Nie wiedzieć czemu, miotła straciła swój pęd i zaczęła spadać. Julie wpadła w zaspę piasku, a intensywne słońce paliło jej skórę. Wytrzepała się, jak mogła, choć ziarenka już powchodziły we wszystkie możliwe zakamarki. Rozejrzała się i poczuła się naprawdę samotna. Próbowała jeszcze raz unieść się na miotle, lecz ta jej nie słuchała. Chciało jej się pić, więc przeszukiwała kieszenie. Jednak w żadnej nie miała różdżki. Nie mogła wyczarować wody za pomocą zaklęcia Aquamenti - zawiodła anonimowego autora grubej książki, którą kiedyś czytała.
Przysiadła na pasku, aż słonce zaszło. Telepała się z zimna, lecz jakoś zasnęła. Obudziła się już w pełnym słońcu, lecz nad nią wisiał cień. Narysuj mi różdżkę - powiedział.
Wówczas coś ją szturchnęło, coś co mogło być drewnianą różdżką. Otępiała podniosła głowę. Było ciemno, bowiem świeczka już się nie paliła. Jedynie poświata z wiszących lamp nieco rozpraszała półmrok. Cień coś do niej powiedział...
Narysuj mi różdżkę.
- Co? - odpowiedziała pytająco. Przeczesując swoje długie włosy, które opadły jej na oczy. Mrugała kilka razy, lecz wciąż nie widziała zbyt wyraźnie.
Te ostatnie słowa zabrały ją na Saharę. Leciała na miotle, lecz ta nagle odmówiła posłuszeństwa. Zgubiła się, gdy chciała dolecieć do rodzinnego domu z Anglii. Nie zorientowała się, że nie powinna była już lecieć nad morzem, ale jednak nie zwróciła. Nie zdziwił ją pustynny krajobraz i wciąż pruła do przodu. Nie wiedzieć czemu, miotła straciła swój pęd i zaczęła spadać. Julie wpadła w zaspę piasku, a intensywne słońce paliło jej skórę. Wytrzepała się, jak mogła, choć ziarenka już powchodziły we wszystkie możliwe zakamarki. Rozejrzała się i poczuła się naprawdę samotna. Próbowała jeszcze raz unieść się na miotle, lecz ta jej nie słuchała. Chciało jej się pić, więc przeszukiwała kieszenie. Jednak w żadnej nie miała różdżki. Nie mogła wyczarować wody za pomocą zaklęcia Aquamenti - zawiodła anonimowego autora grubej książki, którą kiedyś czytała.
Przysiadła na pasku, aż słonce zaszło. Telepała się z zimna, lecz jakoś zasnęła. Obudziła się już w pełnym słońcu, lecz nad nią wisiał cień. Narysuj mi różdżkę - powiedział.
Wówczas coś ją szturchnęło, coś co mogło być drewnianą różdżką. Otępiała podniosła głowę. Było ciemno, bowiem świeczka już się nie paliła. Jedynie poświata z wiszących lamp nieco rozpraszała półmrok. Cień coś do niej powiedział...
Narysuj mi różdżkę.
- Co? - odpowiedziała pytająco. Przeczesując swoje długie włosy, które opadły jej na oczy. Mrugała kilka razy, lecz wciąż nie widziała zbyt wyraźnie.
- Giotto Nero
Re: Stary regał
Sro Paź 19, 2016 10:04 am
Giotto niestety nie podzielał jej entuzjazmu i jakoś wątpił w to, że może przyśnić mu się jakaś pustynia, nawet pomimo tego, że taki klimat wcale mu nie przeszkadzał. Gdyby to pan Nero udał się do krainy snów, z pewnością nawiedziłyby go tańczące serniczki bez rodzynek, uśmiechnięte gofry z bitą śmietaną, lizaki pudrowe i paczki chipsów, które z pewnością miałyby na sobie różne kwieciste ubranka i tańczyłyby do rytmu mambo, besame mucho albo razem z robiącym kanapki gdzieś w oddali Hawajczykiem "Kiko". Z pewnością o muzyczną oprawę zadbałby również sam Elvis Presley, po którego Nero nawet w kosmos by poleciał, żeby z powrotem ściągnąć go na ziemię.
On jednak był w pełni przytomny, aczkolwiek bardzo zdystansowany. Tak naprawdę nie wiedział z kim ma do czynienia, prawdę powiedziawszy, to nawet nie lekceważył takiej możliwości, że ta dziewczyna leżąca na ławce to tylko iluzja i na ten przykład jest żartem poltergeista zamkowego. Był przygotowany na jakiś mało spektakularny atak, albo próbę nastraszenia, całe szczęście jednak nic takiego nie miało miejsca i ta brunetka była żywa!
Spojrzał na nią z góry i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Odleciałaś. - rzucił w jej stronę, tłumacząc jednym słowem dotychczasowy stan świadomości Krukonki.
Korzystając z okazji, chwycił w rękę podręcznik, na którym jeszcze chwilę temu leżała jego nowa znajoma. Całe szczęście, nie odcisnął jej się atrament na żadnej części ciała, więc książka była czytelna, a ona sama nie musiała się martwić jakimś wyrwanym z kontekstu pismem na twarzy czy też rękach.
- Jeśli jesteś zmęczona, to idź do pokoju. To nie jest odpowiednie miejsce na siestę. - dodał po chwili, koncentrując uwagę na treści podręcznika, w którą zapewne zaczytywała się dziewczyna, jeszcze przed utratą koncentracji.
On jednak był w pełni przytomny, aczkolwiek bardzo zdystansowany. Tak naprawdę nie wiedział z kim ma do czynienia, prawdę powiedziawszy, to nawet nie lekceważył takiej możliwości, że ta dziewczyna leżąca na ławce to tylko iluzja i na ten przykład jest żartem poltergeista zamkowego. Był przygotowany na jakiś mało spektakularny atak, albo próbę nastraszenia, całe szczęście jednak nic takiego nie miało miejsca i ta brunetka była żywa!
Spojrzał na nią z góry i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Odleciałaś. - rzucił w jej stronę, tłumacząc jednym słowem dotychczasowy stan świadomości Krukonki.
Korzystając z okazji, chwycił w rękę podręcznik, na którym jeszcze chwilę temu leżała jego nowa znajoma. Całe szczęście, nie odcisnął jej się atrament na żadnej części ciała, więc książka była czytelna, a ona sama nie musiała się martwić jakimś wyrwanym z kontekstu pismem na twarzy czy też rękach.
- Jeśli jesteś zmęczona, to idź do pokoju. To nie jest odpowiednie miejsce na siestę. - dodał po chwili, koncentrując uwagę na treści podręcznika, w którą zapewne zaczytywała się dziewczyna, jeszcze przed utratą koncentracji.
- Julie Blishwick
Re: Stary regał
Sro Paź 19, 2016 2:57 pm
Mrugała intensywnie, aż postać ślizgona nabrała konkretnych kształtów zamiast nachodzących na siebie plam. Spała. Teraz to do niej dotarło, że wizja braku znajomości zaklęcia Aquamenti była psikusem jej własnej podświadomości. Jednak faktycznie nie znała tego zaklęcia, gdyż na poziomie czwartej klasy nie było ono wymagane. A jednak planowała uciec od przeklętej ciotki i samotnie dotrzeć do domu rodzinnego. Nie wiedziała jeszcze jak, ale zaklęcie wyczarowujące wodę mogło się przydać.
Nie przyszła tutaj po rozważania nad użytecznością zaklęcia Aquamenti, a pomocą w znalezieniu zaklęcia pojedynkowego, którego wybór mogłaby jakoś uzasadnić. Tak się składało, że obrona przed czarną magią była jedynym przedmiotem, do którego się nie przykładała i... nic nie przychodziło jej do głowy. Nie dotarła do jakiejś przydatnej informacji w wybranej książce, więc tym bardziej nie powinna była przysypiać.
- Em... - wydała nieokreślony jęk, gdy przecierała ciężkie powieki. - Nie... Nie odpoczywam, muszę dokończyć... - Każde słowo wypowiadała ospale, jeszcze nie całkiem kontaktowała z rzeczywistością, lecz zobaczyła jak chłopak wykrada spod jej odrętwiałych rąk stary podręcznik. Nie zdążyła go pochwycić w porę. Przyglądała się chwilę, gdy nieznajomy przeglądał wyblakły tekst na żółtych kartkach.
- Możesz mi oddać? - powiedziała cicho. Mrugała gwałtownie i nie patrzyła w oczy ślizgona. Bawiła się ręką piórem, którym zamierzała robić notatki. Teraz bezużyteczne było wywracane na wszystkie strony.
- W przeciwieństwie do ciebie nie mam czasu na sjestę - rzekła już bardziej stanowczo i wyciągnęła lewą rękę po tomiszcze, które przed chwilą na tyle ją znudziło, że zasnęła.
Podniosła się i przecisnęła obok chłopaka, który stał tuż obok. Oczywiście zarumieniła się przy okazji, gdy musnęła jego ciała.
- Jednak... Poszukam spokojniejszego miejsca - powiedziała pod nosem, bardziej do siebie niż do chłopaka. Zabrała grubą książkę pod pachę i odwróciła się na pięcie. Chwilę później zniknęła za regałem.
z/t
Nie przyszła tutaj po rozważania nad użytecznością zaklęcia Aquamenti, a pomocą w znalezieniu zaklęcia pojedynkowego, którego wybór mogłaby jakoś uzasadnić. Tak się składało, że obrona przed czarną magią była jedynym przedmiotem, do którego się nie przykładała i... nic nie przychodziło jej do głowy. Nie dotarła do jakiejś przydatnej informacji w wybranej książce, więc tym bardziej nie powinna była przysypiać.
- Em... - wydała nieokreślony jęk, gdy przecierała ciężkie powieki. - Nie... Nie odpoczywam, muszę dokończyć... - Każde słowo wypowiadała ospale, jeszcze nie całkiem kontaktowała z rzeczywistością, lecz zobaczyła jak chłopak wykrada spod jej odrętwiałych rąk stary podręcznik. Nie zdążyła go pochwycić w porę. Przyglądała się chwilę, gdy nieznajomy przeglądał wyblakły tekst na żółtych kartkach.
- Możesz mi oddać? - powiedziała cicho. Mrugała gwałtownie i nie patrzyła w oczy ślizgona. Bawiła się ręką piórem, którym zamierzała robić notatki. Teraz bezużyteczne było wywracane na wszystkie strony.
- W przeciwieństwie do ciebie nie mam czasu na sjestę - rzekła już bardziej stanowczo i wyciągnęła lewą rękę po tomiszcze, które przed chwilą na tyle ją znudziło, że zasnęła.
Podniosła się i przecisnęła obok chłopaka, który stał tuż obok. Oczywiście zarumieniła się przy okazji, gdy musnęła jego ciała.
- Jednak... Poszukam spokojniejszego miejsca - powiedziała pod nosem, bardziej do siebie niż do chłopaka. Zabrała grubą książkę pod pachę i odwróciła się na pięcie. Chwilę później zniknęła za regałem.
z/t
- Silver Burke
Re: Stary regał
Nie Lis 20, 2016 2:36 am
Zbliżał się koniec roku, z którym oprócz spakowania walizek wiązało się również oddanie książek do biblioteki. Jako, że Silver niekoniecznie uśmiechała się wizja nie otrzymania świadectwa w czerwcu, niechętnie powlokła się do góry, żeby oddać wszystko co wypożyczyła. Nie było tego dużo, więc wystarczyło, iż ruszy chudy tyłek z kanapy w pokoju wspólnym i za jednym zamachem pozbędzie się wszystkich ksiąg.
Objuczona woluminami dotarła na czwarte pięto i jeszcze zanim zdążyła otworzyć drzwi, to jakaś Krukonka wypadła przez nie i zniknęła z pola zasięgu wzroku Silver. Nie zastanawiając się dłużej co to właściwie mogło oznaczać, wzruszyła ramionami i powlokła się w kierunku lady, na którą wręcz wywaliła wszystkie tomiszcza. Po wszelkich formalnościach miała się już skierować do wyjścia, lecz miała wrażenie, że gdzieś zamajaczyła jej znajoma sylwetka. Bez zwłoki powędrowała pomiędzy regałami, aż przed sobą ujrzała postać Giotto. Uniosła pytająco brew.
- Nie za późno na naukę? - Rzuciła w jego kierunku bez zbędnych powitań i innych formalności. Właściwie to nie wiedziała dlaczego postanowiła się do niego odezwać. Panienka Burke zwykła trzymać się z dala od ludzi, a tym razem nogi jakoś same poprowadziły ją do znajomego. Może po prostu ją intrygował? Albo podświadomie odczuwała, że końcówka szóstej klasy to odpowiedni moment na uspołecznianie się? A cholera ją wie. W każdym razie Giotto mógł odebrać jej zachowanie jako śledzenie i powinna była się ewakuować.
Objuczona woluminami dotarła na czwarte pięto i jeszcze zanim zdążyła otworzyć drzwi, to jakaś Krukonka wypadła przez nie i zniknęła z pola zasięgu wzroku Silver. Nie zastanawiając się dłużej co to właściwie mogło oznaczać, wzruszyła ramionami i powlokła się w kierunku lady, na którą wręcz wywaliła wszystkie tomiszcza. Po wszelkich formalnościach miała się już skierować do wyjścia, lecz miała wrażenie, że gdzieś zamajaczyła jej znajoma sylwetka. Bez zwłoki powędrowała pomiędzy regałami, aż przed sobą ujrzała postać Giotto. Uniosła pytająco brew.
- Nie za późno na naukę? - Rzuciła w jego kierunku bez zbędnych powitań i innych formalności. Właściwie to nie wiedziała dlaczego postanowiła się do niego odezwać. Panienka Burke zwykła trzymać się z dala od ludzi, a tym razem nogi jakoś same poprowadziły ją do znajomego. Może po prostu ją intrygował? Albo podświadomie odczuwała, że końcówka szóstej klasy to odpowiedni moment na uspołecznianie się? A cholera ją wie. W każdym razie Giotto mógł odebrać jej zachowanie jako śledzenie i powinna była się ewakuować.
- Giotto Nero
Re: Stary regał
Pon Lis 21, 2016 10:45 pm
Giotto nie wydawał się być jakoś szczególnie zaskoczony zachowaniem Krukonki. Najwidoczniej odpoczywała tutaj już dosyć długo. Sam przyszedł tutaj poszukać jakichś starszych podręczników, które mogłyby uzupełnić jego wiedzę w zakresie eliksirów i zaklęć, do których przygotowywał się od kilku dni. Zamiast tego spotkał śpiącą królewnę, która miała szczęście, że w tym miejscu pojawił się on, a nie jakiś gwałciciel z domu Salazara. A takich tam pełno.
Odprowadził ją wzrokiem i widząc, że naprawdę sobie poszła, posadził swoje cztery litery na krześle, nogi położył na lekko zakurzonym stoliku, a w dłoni dzierżył podręcznik, który wyczaił kilka chwil wcześniej. Niczym prawdziwy dekadent udawał, że ma wszystko gdzieś, a tak naprawdę zaczytywał się, będąc w wygodnej pozycji, w podręcznik, który ze starości zaczął nawet żółknąć. Całe szczęście, warto było tu przyjść, gdyż już po kilku pierwszych wersach dowiedział się dodatkowych rzeczy na temat przerobionego materiału.
Chwilę później usłyszał znajomy sobie głos, przez co jego uwaga i chęć do nauki spadła, a on sam przeniósł swój wzrok na blondyneczkę, która jak zwykle mu w czymś przeszkadza. Od pewnego czasu zastanawiał się czy aby Silver nie została zatrudniona przez jakąś ex Nero, która chce mu we wszystkim przeszkadzać. To jednak było mało prawdopodobne, gdyż liczba byłych dziewczyn Nero ograniczała się tylko do kilku lasek z magazynu, który swego czasu zajebał mu Slughorn podczas rewizji pokojów.
Odłożył książkę na bok i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, wzdychając lekko.
- Śledzisz mnie? - rzucił, nie pierdoląc się w tańcu, czyli jak zwykle.
Ostatni okres ich znajomości był wyjątkowo intensywny - rozmawiali ze sobą kilka razy, wpadali na siebie raz po raz, okazało się nawet, że się znają po imionach! Biorąc pod uwagę fakt, że cały rok unikali siebie jak ognia, gdyż oboje należeli do aspołeczniaków, to nie można tylu spotkań nazwać przypadkiem. Gdyby się na nie umawiali - ok, ale oni zazwyczaj po prostu wpadają na siebie. Ona musi go śledzić, nie ma innej opcji. Niech zmieni nazwisko na Rutkowska i kwadratową fryzurę niech zacznie nosić.
- I nie. Nigdy nie jest na nią za późno. - odparł na jej pytanie, przechylając nieznacznie głowę w lewą stronę.
Obserwował ją, wnikliwie. I chyba nawet stwierdził, że wygląda całkiem uroczo, gdy tak próbuje się uspołeczniać. Albo lepiej - udawać, że go nie śledzi.
Odprowadził ją wzrokiem i widząc, że naprawdę sobie poszła, posadził swoje cztery litery na krześle, nogi położył na lekko zakurzonym stoliku, a w dłoni dzierżył podręcznik, który wyczaił kilka chwil wcześniej. Niczym prawdziwy dekadent udawał, że ma wszystko gdzieś, a tak naprawdę zaczytywał się, będąc w wygodnej pozycji, w podręcznik, który ze starości zaczął nawet żółknąć. Całe szczęście, warto było tu przyjść, gdyż już po kilku pierwszych wersach dowiedział się dodatkowych rzeczy na temat przerobionego materiału.
Chwilę później usłyszał znajomy sobie głos, przez co jego uwaga i chęć do nauki spadła, a on sam przeniósł swój wzrok na blondyneczkę, która jak zwykle mu w czymś przeszkadza. Od pewnego czasu zastanawiał się czy aby Silver nie została zatrudniona przez jakąś ex Nero, która chce mu we wszystkim przeszkadzać. To jednak było mało prawdopodobne, gdyż liczba byłych dziewczyn Nero ograniczała się tylko do kilku lasek z magazynu, który swego czasu zajebał mu Slughorn podczas rewizji pokojów.
Odłożył książkę na bok i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, wzdychając lekko.
- Śledzisz mnie? - rzucił, nie pierdoląc się w tańcu, czyli jak zwykle.
Ostatni okres ich znajomości był wyjątkowo intensywny - rozmawiali ze sobą kilka razy, wpadali na siebie raz po raz, okazało się nawet, że się znają po imionach! Biorąc pod uwagę fakt, że cały rok unikali siebie jak ognia, gdyż oboje należeli do aspołeczniaków, to nie można tylu spotkań nazwać przypadkiem. Gdyby się na nie umawiali - ok, ale oni zazwyczaj po prostu wpadają na siebie. Ona musi go śledzić, nie ma innej opcji. Niech zmieni nazwisko na Rutkowska i kwadratową fryzurę niech zacznie nosić.
- I nie. Nigdy nie jest na nią za późno. - odparł na jej pytanie, przechylając nieznacznie głowę w lewą stronę.
Obserwował ją, wnikliwie. I chyba nawet stwierdził, że wygląda całkiem uroczo, gdy tak próbuje się uspołeczniać. Albo lepiej - udawać, że go nie śledzi.
- Silver Burke
Re: Stary regał
Wto Lis 22, 2016 7:35 pm
Był tam. Siedział po prostu w prawie pustej bibliotece i wyglądał tak cholernie dobrze, że aż ją to denerwowało. Nonszalancja wydawała się wręcz unosić w powietrzu dookoła niego i każda normalna dziewczyna mogłaby poczuć się zawstydzona, ale nie Silver. Ją to wszystko irytowało i jednocześnie pociągało, przez co była jeszcze bardziej zła na Giotto i przede wszystkim na siebie. Opadła ciężko na przeciwko niego nie czekając na zgodę. Przecież to by uwłaczało jej godności.
- Popadasz w paranoję - rzuciła w jego kierunku i zaczęła przeglądać pierwszą lepszą książkę, która wpadła jej w ręce. Bez zrozumienia przyglądała się słowom, tak jakby oglądała każdą literę z osobna, nie wiedząc co ona znaczy.
Podniosła wzrok znad stronic i uniosła wysoko brew.
- Myślisz, że poniżyłabym się do tego, żeby się za tobą uganiać? Chyba za bardzo sobie schlebiasz - mruknęła i kontynuowała wertowanie jakiegoś opasłego woluminu. Pewnie Giotto miał swój własny fanklub i w sumie Silver nie zdziwiłaby się, gdyby to okazało się prawdą. Mimo wszystko i tak nie pobiłby Lockharta, czy jak on się tam nazywał, w ilości wiernych fanek. Tylko prawdopodobnie słynny laluś z Ravenclawu dawał niewiastom jakieś nadzieje, Nero raczej by się w takie gierki nie bawił.
- Wybacz, ale w tej sytuacji nie mogę się z tobą zgodzić. Nie da się nadrobić zaległości z całego roku w kilka dni przed egzaminem. - Odparła i spojrzała na niego, by od razu odwrócić wzrok. Ciągle otwarcie się na nią gapił, a ona tego nie lubiła.
- Popadasz w paranoję - rzuciła w jego kierunku i zaczęła przeglądać pierwszą lepszą książkę, która wpadła jej w ręce. Bez zrozumienia przyglądała się słowom, tak jakby oglądała każdą literę z osobna, nie wiedząc co ona znaczy.
Podniosła wzrok znad stronic i uniosła wysoko brew.
- Myślisz, że poniżyłabym się do tego, żeby się za tobą uganiać? Chyba za bardzo sobie schlebiasz - mruknęła i kontynuowała wertowanie jakiegoś opasłego woluminu. Pewnie Giotto miał swój własny fanklub i w sumie Silver nie zdziwiłaby się, gdyby to okazało się prawdą. Mimo wszystko i tak nie pobiłby Lockharta, czy jak on się tam nazywał, w ilości wiernych fanek. Tylko prawdopodobnie słynny laluś z Ravenclawu dawał niewiastom jakieś nadzieje, Nero raczej by się w takie gierki nie bawił.
- Wybacz, ale w tej sytuacji nie mogę się z tobą zgodzić. Nie da się nadrobić zaległości z całego roku w kilka dni przed egzaminem. - Odparła i spojrzała na niego, by od razu odwrócić wzrok. Ciągle otwarcie się na nią gapił, a ona tego nie lubiła.
- Giotto Nero
Re: Stary regał
Wto Lis 22, 2016 10:26 pm
Całe jego zachowanie sprowadzało się do zwykłego droczenia się z nią. Nie sądził, że go śledzi, był tego prawie pewien, ale też wiedział, że może pozwolić sobie na odrobinę luźniejszy ton w jej towarzystwie, zatem nie musiał się kryć ze swoją wredotą i ogólną niechęcią do jakichkolwiek interakcji. Był zabójczo pewien siebie, a przy okazji nie przejmował się zupełnie tym, co mówiła do niego Burke. Wprawdzie mało go obchodził sam fakt spotkania, ale jedno musiał przyznać - Silver nie zniżyłaby się do tego poziomu, by się za nim uganiać. Hogwart był pełen dumnych Ślizgonek, ale nawet one nie miały w sobie tyle gracji i tak wysokiego mniemania o sobie jakie miała jego współrozmówczyni. Poniekąd cenił ją za takie podejście, gdyż wiedziała co jest warta i że faceta, to może mieć na pstryknięcie palcem.
Odprowadził ją wzrokiem i gdy usiadła na przeciw niego, lekko uniósł brwi.
- Myślę, że masz racje. W końcu te same przedmioty i jedno dormitorium od sześciu lat jakoś nam wystarcza. - uśmiechnął się nieszczerze, nie wiedząc jak ma się odnieść do tego tematu. Chłopak zdecydowanie nie miał ochoty ani na rozmowę z nią, ani tym bardziej na drążenie tematu śledzenia go. Silver dobitnie mu udowodniła, że tego nie robiła, zatem sprawa zamknięta.
Przechylił głowę w bok i patrzył na nią przez moment jak na idiotkę. Chłopak nie miał przecież na myśli przestudiowania materiału z całego roku w tydzień. To było niemożliwe, ale on zawsze widział jakiś pozytyw w nauce - kto wie, może dostaniesz na egzaminie akurat ten temat, który czytałeś na kilka dni przed egzaminem?
- Więc po co o to pytasz? - sama sobie odpowiedziała na zadane przez siebie pytanie, dlatego on nie widział swojego dalszego udziału w tej rozmowie.
Rozwalony na krześle z nogami na stole, wrócił do czytania znalezionej wcześniej na półce książki, kompletnie zlewając obecność Silver w tym miejscu.
Idź sobie stąd, piękna. Nic tu po tobie, chyba, że naprawdę masz do niego jakiś interes. I nie, gadka o pogodzie nie styknie.
Odprowadził ją wzrokiem i gdy usiadła na przeciw niego, lekko uniósł brwi.
- Myślę, że masz racje. W końcu te same przedmioty i jedno dormitorium od sześciu lat jakoś nam wystarcza. - uśmiechnął się nieszczerze, nie wiedząc jak ma się odnieść do tego tematu. Chłopak zdecydowanie nie miał ochoty ani na rozmowę z nią, ani tym bardziej na drążenie tematu śledzenia go. Silver dobitnie mu udowodniła, że tego nie robiła, zatem sprawa zamknięta.
Przechylił głowę w bok i patrzył na nią przez moment jak na idiotkę. Chłopak nie miał przecież na myśli przestudiowania materiału z całego roku w tydzień. To było niemożliwe, ale on zawsze widział jakiś pozytyw w nauce - kto wie, może dostaniesz na egzaminie akurat ten temat, który czytałeś na kilka dni przed egzaminem?
- Więc po co o to pytasz? - sama sobie odpowiedziała na zadane przez siebie pytanie, dlatego on nie widział swojego dalszego udziału w tej rozmowie.
Rozwalony na krześle z nogami na stole, wrócił do czytania znalezionej wcześniej na półce książki, kompletnie zlewając obecność Silver w tym miejscu.
Idź sobie stąd, piękna. Nic tu po tobie, chyba, że naprawdę masz do niego jakiś interes. I nie, gadka o pogodzie nie styknie.
- Silver Burke
Re: Stary regał
Nie Lis 27, 2016 7:07 pm
Kiwnęła głową słysząc jego słowa. Naprawdę trudno byłoby się nie spotykać choćby na lekcjach, będąc w tym samym domu i na tym samym roczniku. Chociaż to mogło się niebawem zmienić, bowiem Giotto coś mówił o tym, że może nie zostać dopuszczony do egzaminów, czy coś w ten deseń. No, w każdym razie coś związanego z powtarzaniem roku.
- Chciałam jakoś nawiązać rozmowę. Uważam, że zwykłe "cześć" jest stanowczo przereklamowane. - Odparła dość kwaśno. Pytanie, które rzuciła na początku w stronę Ślizgona należało do gatunku tych, na które odpowiedzi nie koniecznie potrzebujemy usłyszeć. A dodatkowo klasyczne uczniowskie powitanie brzmiało dość desperacko.
W gruncie rzeczy to tak nie do końca bez celu przylazła do niego. Jak zwykle miała jakiś interes, bo jakże by inaczej. Mimo wszystko toczyła w środku bitwę między zdrowym rozsądkiem, a dziecinnym zaufaniem do drugiego człowieka. Przecież kompletnie nie znała tego chłopaka, więc nie powinna mu truć dupy na dość osobiste tematy, ale mimo wszystko warto było spróbować.
- Wybacz, że odejdę od tak fascynującego tematu, ale mam do ciebie interes. Znasz legilimencję, prawda? - Zapytała otwarcie tak ni z gruszki, ni z ananasa i odłożyła książkę, którą przed chwilą trzymała w rękach, by spojrzeć na niego z należytą uwagą. Potrzebowała królika do doświadczeń, a Giotto jakoś jej pasował do tej roli.
- Chciałam jakoś nawiązać rozmowę. Uważam, że zwykłe "cześć" jest stanowczo przereklamowane. - Odparła dość kwaśno. Pytanie, które rzuciła na początku w stronę Ślizgona należało do gatunku tych, na które odpowiedzi nie koniecznie potrzebujemy usłyszeć. A dodatkowo klasyczne uczniowskie powitanie brzmiało dość desperacko.
W gruncie rzeczy to tak nie do końca bez celu przylazła do niego. Jak zwykle miała jakiś interes, bo jakże by inaczej. Mimo wszystko toczyła w środku bitwę między zdrowym rozsądkiem, a dziecinnym zaufaniem do drugiego człowieka. Przecież kompletnie nie znała tego chłopaka, więc nie powinna mu truć dupy na dość osobiste tematy, ale mimo wszystko warto było spróbować.
- Wybacz, że odejdę od tak fascynującego tematu, ale mam do ciebie interes. Znasz legilimencję, prawda? - Zapytała otwarcie tak ni z gruszki, ni z ananasa i odłożyła książkę, którą przed chwilą trzymała w rękach, by spojrzeć na niego z należytą uwagą. Potrzebowała królika do doświadczeń, a Giotto jakoś jej pasował do tej roli.
- Giotto Nero
Re: Stary regał
Pon Lis 28, 2016 1:12 am
Silver zawsze stawiała na bezpośredniość i oryginalność, stąd też zagadała go w taki, a nie inny sposób. Nie miał jej tego za złe, gdyż w gruncie rzeczy, gdy on się odzywał do kogokolwiek, sytuacja wyglądała tak samo - zawsze walił prosto z mostu czego mu potrzeba. Był osobą rzeczową i bezpośrednią, zatem w tym aspekcie byli do siebie podobni - najczęściej nie zagadywali nikogo, do kogo nie mieli jakiejś sprawy. Było to o tyle wygodne, że ograniczali kontakty i nie byli brani za kogoś, kto zawraca komuś dupę bez powodu.
Już miał ochotę zwrócić się w jej stronę następującym wyrażeniem: skończ pierdolić i mów czego chcesz, ale jak widać Burke wyczuła chwilę i uprzedziła go, dając mu tym samym chwilę do zastanowienia się nad odpowiedzią.
Uniósł lekko brwi, słysząc to, o co pyta. Giotto znał legilimencję, uczył się jej od długiego czasu i w zasadzie dopiero od niedawna zaczął otrzymywać efekty swojej długiej pracy. Między innymi dlatego jego "nieobecność" przez te kilka tygodni, była dużo bardziej owocna, niż kilka wcześniejszych, które zdarzyły mu się w poprzednich latach, bądź w poprzednich miesiącach w tym roku.
- Tak. - odparł krótko i zwięźle, gdyż to nie była żadna tajemnica. Druga sprawa, że używał jej tylko w nagłych przypadkach i do swoich celów - nie zdarzyło się bowiem użyć jej na uczniach ze szkoły.
Po co mu była legilimencja? Do przesłuchań, po prostu. Skupiał się na tym, by wyciągać od ludzi jak najwięcej informacji, dlatego nauczył się perfekcyjnie ważyć Veritaserum, eliksir prawdy, czy też zaczął stosować czytanie w myślach. Dobrze wiedział w jakim kierunku musi iść, żeby jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego o swoim bracie. Teraz pozostawała tylko praktyka i umiejętność obchodzenia się z bardziej doświadczonymi czarodziejami i czarownicami.
Następnym krokiem w jego nauce była teleportacja, ale o tym kiedy indziej, gdyż teraz zainteresował się sprawą Ślizgonki. Westchnął niewzruszony i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, chcąc wyjść na niezainteresowanego całą sprawą.
- Nie, nie wpierdolę się do łba Lockharta i nie powiem Ci, czy na ciebie leci. - odparł dość oschle, ukazując jej tym samym, że raczej nie ma zamiaru z nią współpracować w żadnej sprawie. Jedyną ewentualnością, którą by przemyślał, byłby wspólny trening - legilimencji i oklumencji, ale to chyba było mało możliwe. Chociaż... who knows.
zt
(sesja tymczasowo zawieszona, bo nieobecność Silver)
Już miał ochotę zwrócić się w jej stronę następującym wyrażeniem: skończ pierdolić i mów czego chcesz, ale jak widać Burke wyczuła chwilę i uprzedziła go, dając mu tym samym chwilę do zastanowienia się nad odpowiedzią.
Uniósł lekko brwi, słysząc to, o co pyta. Giotto znał legilimencję, uczył się jej od długiego czasu i w zasadzie dopiero od niedawna zaczął otrzymywać efekty swojej długiej pracy. Między innymi dlatego jego "nieobecność" przez te kilka tygodni, była dużo bardziej owocna, niż kilka wcześniejszych, które zdarzyły mu się w poprzednich latach, bądź w poprzednich miesiącach w tym roku.
- Tak. - odparł krótko i zwięźle, gdyż to nie była żadna tajemnica. Druga sprawa, że używał jej tylko w nagłych przypadkach i do swoich celów - nie zdarzyło się bowiem użyć jej na uczniach ze szkoły.
Po co mu była legilimencja? Do przesłuchań, po prostu. Skupiał się na tym, by wyciągać od ludzi jak najwięcej informacji, dlatego nauczył się perfekcyjnie ważyć Veritaserum, eliksir prawdy, czy też zaczął stosować czytanie w myślach. Dobrze wiedział w jakim kierunku musi iść, żeby jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego o swoim bracie. Teraz pozostawała tylko praktyka i umiejętność obchodzenia się z bardziej doświadczonymi czarodziejami i czarownicami.
Następnym krokiem w jego nauce była teleportacja, ale o tym kiedy indziej, gdyż teraz zainteresował się sprawą Ślizgonki. Westchnął niewzruszony i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, chcąc wyjść na niezainteresowanego całą sprawą.
- Nie, nie wpierdolę się do łba Lockharta i nie powiem Ci, czy na ciebie leci. - odparł dość oschle, ukazując jej tym samym, że raczej nie ma zamiaru z nią współpracować w żadnej sprawie. Jedyną ewentualnością, którą by przemyślał, byłby wspólny trening - legilimencji i oklumencji, ale to chyba było mało możliwe. Chociaż... who knows.
zt
(sesja tymczasowo zawieszona, bo nieobecność Silver)
- Mistrz Gry
Re: Stary regał
Wto Kwi 04, 2017 9:58 pm
Zakończenie sesji pomiędzy Silver a Giotto z powodu zbyt długiego zwlekania z postami.
[z/t x2]
[z/t x2]
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|