Go down
Marlene McKinnon
Oczekujący
Marlene McKinnon

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Wto Mar 21, 2017 3:56 pm
Fakt, jeszcze, trzy, cztery lata temu, dziewczyny były ze sobą nierozłączne, spędzały razem każdą wolną chwilę, wspólnie siedziały na zajęciach, w sobotnie poranki jadły razem śniadanie i prawie nigdy nie można było spotkać jednej z nich bez tej drugiej, a jednak, wszystko się zmieniło. Po śmierci rodziców Marlene zamknęła się w sobie i przez bardzo długi czas unikała wszystkich ludzi, zwłaszcza Charlotte. Nie robiła tego dlatego, że obecność kuzynki nie działała na nią w kojący sposób, przeciwnie, ale blondynka musiała sobie wszystko poukładać, musiała przewartościować swoje wartości i zdefiniować to kim teraz była, a takie rzeczy najlepiej robi się przecież w samotności. Co prawda na to ostatnie pytanie ciągle jeszcze nie potrafiła znaleźć odpowiedzi, ale czuła, że przyszedł w końcu czas żeby wyjść do ludzi. No, a poza tym, bardzo tęskniła za Charlie.
- Udusisz się - parsknęła lekko rozbawiona. Tak, z ich dwójki to  Macmillan była tą wiecznie głodną...No dobra, nie była, ale w tej chwili zdecydowanie się na taką kreowała więc Marlene, powoli gryząc swoje ciasteczko, mogła spokojnie udawać tą mniej łakomą.
Spoważniała. Bal był tematem, który w dziwny sposób ją drażnił. - Wiesz, to trochę skomplikowane - tak, to było trochę skomplikowane. Żeby kupić sukienkę i buty musiała wydać większość swoich pieniędzy, a że jej sytuacja materialna i tak nigdy nie była zbyt wesoła, teraz McKinnon została jedynie z kilkoma marnymi galeonami. Co prawda gorąco liczyła na to, że uda jej się sprzedać w wakacje dom po rodzicach, ale i tak przyszłość malowała się w niepewnych barwach. - Marzyłam o nim od momentu w którym przekroczyłam progi tego zamku - no dobrze, może było to kilka miesięcy później bo przecież tak od razu nikt im na dzień dobry nie powiedział, że za siedem lat wszyscy kupią sobie wypaśne stroje i całą noc będą tańczyć w ramionach tego jedynego/tej jedynej, który w ciągu tych siedmiu lat sam się znajdzie, ale. - Ale teraz sama nie wiem czy chcę na niego iść. To znaczy muszę, bo ten chłopak od którego pożyczyłam różdżkę bardzo chciał być na tym balu obecny, jakieś względy rodzinne czy coś takiego, nie pytaj, sama do końca się nie orientuję, ale czuję się nieco skrępowana tym, że przez całą noc będzie siedziała w towarzystwie obcych mi osób - pożaliła się, ani słowem nie wspominając o tym, że wolałaby również iść z kimś innym. Bo przecież nie wolała. - A Ty? - O tak, to na pewno było ciekawszym i mniej dołującym tematem. - Idziesz z tym chłopakiem, z którym ostatnimi czasy ciągle Cię widuję? - Nie żeby nie sprawdziła kto był tym tajemniczym nieznajomym, ale przecież zawsze lepiej było czerpać informację u źródła.
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Wto Mar 21, 2017 7:45 pm
Brunetka niejednokrotnie próbowała przez ten czas dotrzeć jakoś do kuzynki, zrobić coś, co chociaż trochę podniosłoby ją na duchu i sprawiło, że poczułaby się lepiej, jednak... Nie bardzo potrafiła. Marlene tak bardzo odcinała się od niej, że w końcu, po rozmowie ze swoją mamą Gryfonka doszła do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie po prostu danie jej czasu, którego oczekiwała i cierpliwe czekanie, że może pewnego dnia ich relacja się poprawi i znowu będzie chociaż trochę jak dawniej.
- W razie gdybym się dusiła liczę na to, że mnie uratujesz. - spojrzała na nią zadziornie, chcąc wymusić w ten sposób deklarację ratunku jej życia. Albo jakąś mini utarczkę słowną, która wprawiłaby je w lepszy nastrój. Jednak nim doczekała się odpowiedzi to już sięgała po kolejne ciastko, tym razem na raz pakując tylko jego połowę aby rzeczywiście nie kusić losu.
Zastopowała się jednak z jedzeniem kiedy Lena zaczęła opowiadać o swoich perspektywach na bal gdyż wcale nie były to te szczęśliwe wizje o których tyle rozmawiały kiedy to pojawiły się w Hogwarcie po raz pierwszy. Wręcz daleko im było do jakiejkolwiek radości, a Charlotte nie chciało żeby kuzynka źle wspominała ten wieczór. Zdecydowanie zasługiwała na to aby chociaż szkołę zakończyć z uśmiechem na ustach, a nie naburmuszoną miną.
- Co powiesz żebyśmy zrobiły tak, jeśli rzeczywiście będziesz w jakimś towarzystwie, które nie przypadnie ci do gustu i będziesz czuła, że jeszcze chwila, a nie wytrzymasz, to spotkamy się niedaleko wejścia, mniej więcej półtorej godziny po rozpoczęciu. I wtedy albo się razem wymkniemy, albo porwę cię do mojego stolika. Co ty na to? - naprawdę miała nadzieję, że Lena przystanie na jej propozycję gdyż to wszystko miało prawo zadziałać. Gdy impreza na dobre się rozkręci na pewno dojdzie do roszad w stolikach i miejsce obok Charlotte na pewno się znajdzie.
- Tak, idę z Giotto. - na same wspomnienie Ślizgona na usta nastolatki wstąpił lekki uśmiech, który starała się ukryć władowując resztę ciastka do ust. - Mimo, że to mój bal to on zaprosił mnie. Bo prawdę mówiąc nie chciało mi się zbytnio na niego iść. Miło jednak będzie spędzić z nim wieczór nim opuścimy mury szkoły. Tym bardziej, że jest on ostatnią osobą, której bym się na takim wydarzeniu spodziewała. - lekko wzruszyła ramionami, mając nadzieję, że kuzynka nie pociągnie tematu szóstoklasisty. Nie chciała jej bowiem okłamywać i nie była pewna czy jej się to uda gdyby temat zahaczył o spotkania w czasie wakacji. Na pewno nie potrafiłaby ukryć emocji gdyby w jej wyobraźni pojawiły się wszystkie najgorsze scenariusze, które przez jego podróż coraz częściej ją odwiedzały.
Marlene McKinnon
Oczekujący
Marlene McKinnon

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Sro Mar 22, 2017 3:30 pm
- No wiesz - zaczęła, udając, że poważnie się nad czymś zastanawia. - Twój tata co prawda mnie nie lubi, ale mama... - znacząco zawiesiła głos. - Gdybyś przypadkiem - podkreśliła, bo przecież cały czas mowa była o przypadku - zaczęła się dusić na pewno ruszyłabym Ci na ratunek, ale nie mogę obiecać, że byłby to skuteczny ratunek - końcówkę swojej wypowiedzi podkreśliła złośliwym uśmiechem. Lubiła być złośliwa i lubiła kiedy ludzie odpowiadali tym samym zamiast się kretyńsko obrażać.
Pokiwała lekko głową. - O dziwo, brzmisz całkiem sensownie i chyba możemy tak zrobić. Chociaż z drugiej strony myślę, że twój partner mógłby mieć coś przeciwko. - Nie żeby martwiła się o partnera gryfonki, ale sama kuzynka zdecydowanie zasługiwała na to żeby miło spędzić czas, a nie niańczyć McKinnon.
Słysząc jednak z kim dziewczyna idzie na bal na ustach blondynki wystąpił delikatny uśmiech. Bo skoro kuzynka potwierdziła jej przypuszczenia i skoro jej partnerem miał być starszy Nero to możliwym było, że spędzą ten wieczór razem, ale o tym na razie nie zamierzała jej mówić. - To takie urocze z jego strony - mruknęła, wywracając oczami. - A więc jak to się stało, że zaczęłaś spotykać się z młodszym od siebie ślizgonem? - Zapytała bo przecież głupio było nie spytać. Takie połączenia nie zdarzały się często, wiedziała o tym z własnego doświadczenia
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Sro Mar 22, 2017 8:30 pm
- Chcesz mnie wygryźć? - zapytała z udawanym oburzeniem, jednak bardzo szybko zaczęła się śmiać, kręcąc z niedowierzaniem głową. - No naprawdę, wszystkiego się po tobie spodziewałam, ale nie faktu, że pragniesz mnie wyeliminować z rodziny. - dodała już rozbawionym głosem, biorąc łyka swojej herbaty aby chociaż trochę się uspokoić gdyż chwila dłuższej głupawki mogłaby zwrócić uwagę na to co dzieje się o tej porze w kuchni.
- Myślę, że od tego czy będziesz się czuć dobrze zależy moje samopoczucie, a to oznacza, że nie będzie miał z tym większych problemów. - tego akurat była stuprocentowo pewna. Wiedziała, że wystarczy aby w czasie balu powiedziała jedno słowo, a razem z Giotto ulotniliby się tak, że nikt by nawet nie zauważył ich zniknięcia.
Lekko podejrzliwie spojrzała na uśmiech, który zagościł na ustach blondynki na wieść z kim idzie Macmillan. Nie wiedziała jednak jak go interpretować, a pytać wprost też nie wypadało, przez co wyłącznie poprzyglądała jej się uważnie dłużej niż robiła to zazwyczaj.
- Nie spotykam się z nim. - sprostowała szybko myślenie Leny, nie chcąc aby ta cokolwiek dopowiedziała sobie do relacji, która istniała między Gryfonką a Ślizgonem. - Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Zawsze próbowałam się do niego zbliżyć, był taki zamknięty w sobie, że wzięłam to za punkt honoru no i wreszcie mi się udało. Nic poza przyjaźnią nas jednak nie łączy, bez względu na to co uważasz. - co nie oznaczało, że Charlotte nie chciała i nie myślała o tym. Po wyznaniach Nero trudno było nie dopuścić do głosu tych uczuć, które do tej pory nie widziały sensu wybudzania się. Kiedy jednak okazało się, że także szóstoklasista myślał czasem o nich w innych perspektywach niż te, które posiadali jej wyobraźnia wystartowała jak gdyby dostrzegła długo oczekiwane zielone światło.
Marlene McKinnon
Oczekujący
Marlene McKinnon

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Czw Mar 23, 2017 1:55 am
Wywróciła oczami. - A tam zaraz wygryźć, podgryźć, co najwyżej.  - Oczywiście nie zamierzała podgryzać dziewczyny, jej rodzina była  tylko i wyłącznie jej rodziną i chociaż czasami Lena wiele by dała żeby nosić nazwisko kuzynki to jednak nie zamierzała jej mordować z zimą krwią dla tegoż to właśnie nazwiska i kilku galeonów. To zwyczajnie nie mieściło się w jej kodeksie etycznym.  
- O matko kochana - udała przerażenie. - Zatem obiecuję, że będę bawiła się najlepiej jak tylko mogę żeby tylko nie popsuć Ci balu. - Co prawda na końcu języka miała słowo ''randka'', ale to określenie mogło poczekać na później.
Słyszą jej słowa brew blondynki powędrowała ku górze, a spojrzenie wyraźnie zaczęło sugerować, że ma swoją kuzynkę za idiotkę. - Och, głupia - prychnęła - skoro jest twoim przyjacielem to raczej musisz się z nim spotykać, nie? No chyba, że cała wasza przyjaźń polega na wymienianiu się sowami, ale wybacz, jeśli tak jest to to jest jakaś ściema, a nie przyjaźń - i tu ją miała. - a tak serio - przyjrzała się jej uważnie - masz dziwnie cielęce spojrzenie, kiedy wypowiadasz jego imię, ale to już pół biedy, ważniejsze jest to, że kiedy byłam ostatnio na spacerze - tak, była życiowym przegrywem, na spacery chodziła sama - widziałam jak siedziałaś na jakimś młodzieńcze. Śmiem twierdzić, że był to wcześniej wspomniany już Nero, no nie? - Zakańczając swoją jakże szybką i zwięzłą wypowiedź wpakowała sobie do ust ćwierć ciasteczka i popiła je łykiem czekolady. Skrzywiła się. - Boże, jakie to słodkie - a mówiąc to skrzywiła się jeszcze raz, bo uświadomiła sobie, że normalna wiedźma użyłaby zwrotu ''Merlinie''. Widzicie jaka była podzielna? Potrafiła męczyć kuzynkę jej sprawami sercowymi i zadręczać się własnymi życiowymi rozterkami. Brawo Marlene.
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Sob Mar 25, 2017 5:17 pm
Charlotte zawsze uważała Lenę jako kogoś, kto jest jej bliski niczym rodzona siostra. Nie miało znaczenia, że miały inne nazwiska, statusy krwi czy majątkowe, brunetka nie zwracała na to najmniejszej uwagi i nie potrafiła zrozumieć jak inni mogli kategoryzować innych nie ze względu na to jakimi są ludźmi, a ze względu na społeczeństwo i rodzinę w której się urodzili. Absurd.
- Nie popsujesz, spokojnie. Niewiele rzeczy na świecie byłoby w stanie popsuć mi ten bal. I zdecydowanie wcześniejsze wyjście z niego razem z kuzynką nie znajduje się na tej liście. - jakby dla potwierdzenia swoich słów kiwnęła jeszcze głową, chcąc dać znać w ten sposób Marlene, że bez względu na wszystko ma jej mówić gdyby źle się czuła w towarzystwie, w które trafi. Uratuje ją wtedy niczym prawdziwy superbohater ze świata mugoli.
Słysząc słowa Leny poczuła jak jej policzki lekko czerwienieją, czego na szczęście blondynka nie mogła dostrzec w słabym świetle kuchni. I to była prawdziwa ulga, jeszcze zbyt wiele z ich koloru kuzynka by wyczytała. A tego nie chciała.
- Drażniłam się tylko z nim. - mruknęła cicho, łapiąc za kolejne ciastko, które wepchnęła sobie na siłę do ust, chcąc w ten sposób uniemożliwić sobie powiedzenie czegokolwiek więcej. Już i tak była pewna, że blondynka domyślała się więcej niż powinna. Niż Charlotte chciała aby się domyślała.
- A jak tam twoje sprawy sercowe? - zapytała, kiedy już popiła ciastko herbatą. Naprawdę, jeszcze jedna taka akcja z nim i jak nic zacznie się dusić, a wtedy na balu na pewno się nie pojawi. - Jeśli się uduszę ciastkiem to moja suknia jest twoja. - wolała formalności mieć za sobą. No i świadomość, że piękna kreacja będzie na pięknej Lenie sprawiała, że łatwiej była skłonna pogodzić się ze śmiercią z powodu własnej głupoty.
Marlene McKinnon
Oczekujący
Marlene McKinnon

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Sob Mar 25, 2017 6:08 pm
Ich pokrewieństwo, mimo, że całkiem bliskie, dla wielu pozostawało zawiłą i tajemniczą sprawą. No bo jak to możliwe, że czystokrwista od pokoleń Charlie była spokrewniona z szlamowatą od pokoleń Leną? Ano właśnie.
- Jesteś doprawdy przemiła - mruknęła jeszcze bo co innego miała dodać?
Fakt, w ciemnościach, które spowijały kuchnię trudno było dostrzec odcień policzków dziewczyny, ale  drżenie jej głosu można było usłyszeć w każdych warunkach. Urocze zakłopotanie również.
- Nie tłumacz się - powiedziała, jednocześnie patrzą jak dziewczyna upycha sobie ciastko w buzi. - Sprytne - dodała jadowicie. - Myślisz, że jak zapchasz sobie usta to nie będziesz musiała się odzywać? - Pokręcił głową nad głupotą kuzynki. Oczywiści wcale nie miała jej za głupią, po prostu miała wpisaną w genach nieuprzejmość. - Rozumiem, że z każdym z przyjaciół się tak droczysz? Wiesz, ktoś kto Cię nie zna może stwierdzić, że jesteś łatwa - wyszczerzyła się szeroko.
Słysząc kolejne pytanie, powoli uniosła do ust kubek gorącego wciąż płynu i przez dłuższą chwilę w milczeniu upijała jego zawartość. - Ostatnio mówiłaś, że nie mam serca, więc jakie sprawy? - Grała na zwłokę.  - Chętnie przyjmę twoją kieckę - pokiwała głową, unikając poprzedniego tematu. - Ale nie wiem czy mój niesamowicie seksowny tyłeczek się w nią zmieści - udała zmartwioną. Nie żeby Charlie była płaska i nie żeby Lena była gruba, po prostu...Miały inny rozmiar.
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Sob Kwi 01, 2017 1:02 pm
W momencie takich problemów osób, które nie pojmowały ich pokrewieństwa Charlotte chciała zawsze odpowiedzieć "magia". Naprawdę nie chciało jej się spędzać kolejnych długich chwil na przestawianiu czegoś, co po pierwsze nie było sprawą osoby pytającej, a po drugie co i tak przez tę osobę było zapominane. Szkoda gadać, no szkoda tracić słowa na taką osobę, nawet w mniemaniu Gryfonki.
Kolejne słowa Marlene sprawiały, że policzki brunetki jeszcze bardziej czerwieniały. No naprawdę, czasem traciła siłę na nią, tak jak w tym momencie, jednak miała całkowitą pewność, że kuzynka nie odpuści i będzie jej wiercić dziurę w brzuchu aż nie uzyska satysfakcjonującej odpowiedzi.
- Nie z każdym. Po prostu wcześniej drzemaliśmy, obudziłam się i zaczęło mi się nudzić więc chciałam  go jakoś rozbudzić żeby zaczął ze mną rozmawiać. Wiesz, że nie potrafię siedzieć w ciszy, a jakby się nie obudził to byłabym do tego zmuszona. - liczyła, że Lena kupi tę wersję i naprawdę przyzna, że to ma sens i nie musi jej więcej męczyć o sprawę Giotto. Było przecież wiele ciekawszych tematów, prawda? Należało się zdecydowanie zająć którymś z nich.
- Jakieś tam serce masz. Ewentualnie coś sercopodobnego. Więc słucham, opowiadaj. - spojrzała na kuzynkę, licząc, że wyjawi jej jakieś zawiłości w swoim życiu uczuciowym. Bo była pewna, że takowe Marlene posiada. - A kiecka dopasowuje się do osoby noszącej także bez problemu, wciśniesz się w nią.
Marlene McKinnon
Oczekujący
Marlene McKinnon

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Sob Kwi 08, 2017 5:28 pm
- Oj Charlie, Charlie - zrezygnowana pokręciła głową. Naprawdę jej kuzynka była czasami taka skryta, doprawdy, Lena nie rozumiała jaka trudność znajdowała się w przyznaniu do tego, że siedziała na chłopaku okrakiem dlatego, że miał całkiem przyjemną twarz i jakieś tam inne atrybuty, które ją pociągały. Lepiej było ściemniać i się w tej ściemie totalnie pogrążać. - Nawet twoja mama by w to nie uwierzyła, a zauważ proszę, że twoja mama wierzy w wszystko co jej powiesz, nawet w sylwestrową opowieść o winie. - O tak, sylwester roku 1974 był naprawdę interesującym wspomnieniem, a historia jaką wymyśliły na temat zniknięcia wina był tak niewiarygodna...A jednak, teraz Charlie wymyśliła coś równie absurdalnego.  - Nie chcesz, nie mów - skapitulowała unosząc do góry obie ręce - ale gdybyś miała z nim jakieś problemy daj znać. Oferuję szeroki zakres usług, począwszy od chusteczek higienicznych na otarcie łez, poprzez uwarzenie amortencji, chociaż tej chyba akurat nie potrzebujesz, - wtrąciła - a skończywszy na porządnym grzmotnięciu w łeb.  -  Wyszczerzyła się szeroko, tak miło było porozmawiać z kimś kto rozumiał jej pokręcone poczucie humoru.
Westchnęła głęboko, spoważniała, a w głowie rozbrzmiały słowa dawno zasłyszane słowa kuzynki - ''Lena, obiecaj mi, że nie będziesz zadawała się z tym chłopcem''.  - Znalazłam kogoś kto mógł mieć jakieś informacje na temat mojego brata - zaczęła, a widząc srogo zmarszczone brwi dziewczyny dodała - tak, wiem co na ten temat myślicie ty i twoja mama, ale ja muszę go odnaleźć - Nie chciała się w to zagłębiać bo sama nie wiedziała jak to spotkanie miałoby przebiegać. Czuła jedynie, że dopóki z nim porozmawia, nie stanie twarzą w twarz, nie będzie mogła ruszyć dalej ze swoim życiem. - Ale nie miał - wzruszyła ramiona. - Przy okazji straciłam różdżkę i nabiłam sobie kilka siniaków, ale... - Nie wiedziała co miałaby dalej powiedzieć. Właściwie nie wiedziała nawet dlaczego na pytanie o sprawy sercowe zaczęła opowiadać o dniu w  którym straciła różdżkę. A może wiedziała? - Sama widzisz, nie mam żadnego sercowego życia - naprawdę chciała w to wierzyć.
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Sro Kwi 19, 2017 7:27 pm
Na usta nastolatki mimowolnie wdarł się uśmiech na wspomnienie sylwestrowej opowieści z winem. Mama uwierzyła we wszystko co jej wymyślały, chociaż słowa nie miały najmniejszego sensu i z daleka można było zauważyć, że to te dwie nastolatki opróżniły zawartość butelki chcąc godnie uczcić zaczynający się rok. A jednak pani Macmillan przytakiwała na każde ich kolejne kłamstwo, po czym z dobrodusznym uśmiechem na ustach pocałowała je w czoła i oddaliła się, pozwalając triumfować z powodu braku jakiejś kary mogącej je spotkać za ten występek.
- Widzisz Lena... - zaczęła powoli nastolatka, szczelniej obejmując się ramionami, jakby w ten sposób chcąc dodać sobie otuchy i odwagi. - Myślę, że ramię i chusteczki się przydadzą za jakiś czas. Bez względu na wszystko. - jakiś smutny grymas mający imitować uśmiech zaczął błądzić na ustach Gryfonki, chcącej ukryć wszystkie tajemnice swojego serca. - Kiedyś o wszystkim ci opowiem, tylko... Nie bij go, dobrze? Lepiej mi ze świadomością, że ani ty nie próbujesz nic na siłę wskórać, ani on nie chodzi naburmuszony na cały świat i jeszcze bardziej skryty niż w momencie w którym zaczęłam proces zaprzyjaźniania się z nim. - na chwilę wstała ze swojego krzesła i przysunęła je bliżej ognia, a to było jednoznaczne z przysunięciem się bliżej do Marlene, na którą spojrzała po ponownym zajęciu swojego miejsca. Teraz był jej czas na wyspowiadanie się ze wszystkich pragnień i problemów, które nosiła w swoim sercu i Charlotte naprawdę chciała je poznać, a jeśli dobrze pójdzie, nawet w jakiś sposób pomóc.
Słysząc opowieść kuzynki czuła jak gula narasta w jej gardle, sprawiając, że codzienna miła i przyjazna powłoka zaczyna topnieć, zostawiając miejsce na jakąś dziwną mieszankę niedowierzania, złości i współczucia względem Krukonki.
- Prosiłam cię żebyś się z nim nie zadawała, żebyś się z nim nie spotykała. - wyszeptała cicho, łapiąc pospiesznie dłoń dziewczyny w swoją i bardzo mocno zaciskając na niej palce. - Jeśli spotkam go gdzieś na korytarzu to nie ręczę za siebie... Jak on mógł! Siniaki, utrata różdżki? Co się stało? Opowiedz mi dokładnie i ze szczegółami żebym mogła wybrać odpowiednie tortury dla tego zwyrodnialca. - czuła jak zaciska jej się z nerwów szczęka i nic nie może poradzić na narastającą w niej złość i chęć odpłacenia mu się za krzywdy, które wyrządził jej kuzynce. Nie tylko w niedawnym czasie, ale od samego początku ich znajomości. Chciała sprawić mu cierpienie równe temu, które odczuwała Marlene przez każde jego słowo, każdy gest i każdą podjętą decyzję.
Marlene McKinnon
Oczekujący
Marlene McKinnon

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Czw Kwi 20, 2017 11:16 pm
Zmarszczyła groźnie brwi. Słowa kuzynki jakoś niekoniecznie jej się podobały. No bo jak to tak? Kiedy się siedzi na kimś okrakiem i głupio rumieni wypowiadając jego imię to chyba nie zakłada się, że w niedługim czasie ramię i chusteczki higieniczne będą czymś potrzebnym?
- Nie będę go biła - obiecała trochę wbrew sobie, bo przecież bicie ludzi którzy na to zasłużyli było czymś, co Lena uważała za wybitnie stosowne i w pewnym sensie relaksujące. Oczywiście rękoczyny nie były czymś co wpisywało się w jej stały repertuar. Z natury była całkowicie miłą, uprzejmą blondynką, ale od czasu do czasu naprawdę miała ochotę komuś przywalić. Cóż, to Charlie była tutaj tą milszą i bardziej kobiecą. - Chociaż wcale mi się to nie podoba, wiesz? - Na pewno wiedziała - i ja żądam jakimś wyjaśnień - ach, ta despotyczna natura. - Oczywiście przetraw to najpierw w sobie, ale potem wszystko mi powiedz. Bo może chusteczki wcale nie będą potrzebne, wiesz? Bo może da się coś zrobić. No chyba, że w ogóle masz go gdzieś i nie chcesz nic robić. Nie wiem. Ale nie wyglądasz jakby Cię nie interesował. - Powiedziała, wyrzucając z siebie cały potok słów, który dla wszystkich innych ludzi prócz Charlie mógł być nieco niezrozumiały. Korzystając z okazji, że kuzynka ulokowała się tak blisko niej, Lena objęła ją ramionami i tak sobie chwilę siedziały dopóki blondynka nie zdecydowała się jej wypuścić z objęć. Grunt to nałapać endorfin.
A później role się zamieniły i Marlena poczuła się wyjątkowo idiotycznie widząc współczucie malujące się w oczach Charlie.
- Nie bij go - poprosiła, chociaż w zasadzie sama nie wiedziała czemu. - Nie warto, wiesz? Musiałam się z nim spotkać, myślałam, że może wie gdzie przebywa mój brat - nie tłumaczyła skąd chłopak miałby to wiedzieć, Charlie na pewno się domyślała, była bystra. - Ale nie wiedział. A drugi raz wpadłam na niego przypadkiem - po co ona się do cholery tłumaczyła - i ten siniak Po prostu upadłam. A różdżka, fakt, złamał mi ją, ale... - Ale co? - Ale wiesz. I tak potrzebowałam nowej. - Ależ ona gadała głupoty. Sama nie wierzyła w to co mówi. Westchnęła i zrezygnowana opuściła ramiona. Przymknęła oczy, nerwowo wyłamała palce. - To był ciężki okres - powiedziała bardzo cicho i bez żadnych śmieszków w głosie. - Dalej jest. Wiesz, czasami mi się wydaje, że już nigdy nie będzie normalnie. Ale to nie istotne. Rodzice to zamknięty rozdział, mój brat to zamknięty rozdział i on też jest zamkniętym rozdziałem. - I nie wiedziała kogo bardziej chciała przekonać, siebie czy...Siebie?
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Czw Kwi 20, 2017 11:46 pm
Nie dziwiła się reakcją Leny na jej słowa. Sama prawdopodobnie zareagowałaby podobnie słysząc coś takiego z ust kuzynki, jednak... Nie chciała jej okłamywać jednocześnie czując, że nie powinna mówić jej wszystkiego. Musiała znaleźć jakiś złoty środek i nie była pewna czy udało jej się to zrobić.
- Wyjaśnię ci wszystko, obiecuję, ale... Nie dzisiaj i nie w najbliższym czasie. I nie da się raczej nic zrobić ponad korzystanie z tych ostatnich dni w zamku kiedy jeszcze widujemy się codziennie. I interesuje mnie, doskonale o tym wiesz, w końcu się z nim przyjaźnię. - kogo ona próbowała oszukać? Wiedziała, że kuzynka tego nie łyknie i doskonale wszytko wyłapie takim, jakie jest, a nie takim, jakim chciała to kreować Charlotte, a jednak Gryfonka się nie poddawała i nieustannie próbowała mydlić blondynce oczy. Tak przecież było łatwiej, prawda? Łatwiej było mówić o czymś w co chciało się wierzyć niż o niewygodnej rzeczywistości.
Z wdzięcznością jednak przyjęła ramiona Marlene, wtulając się w nią na tych kilka chwil, pozwalając swoim myślom się uspokoić. Chociaż czy była na to szansa w czasie takiej rozmowy jak ta dzisiejsza?
- Potrzebowałaś nowej różdżki? Lena, na brodę Merlina, co ty pleciesz? - zapytała, przyglądając się blondynce z wyraźną mieszanką niedowierzania i irytacji wymalowaną na twarzy. - Powinien zapłacić za to, że ją zniszczył i za to jak cię traktuje. Nie daruję mu tego jeśli go spotkam. Może go nie pobiję, ale nie gwarantuję, że mój język nie wypowie paru słów. Pieprzony książę ciemności, co on sobie wyobraża. - niemalże pisnęła przy ostatnim słowie, palcami przeczesując włosy opadając jej na twarz. Naprawdę, nie mogła tego wszystkiego pojąć, zdawało jej się, że to, w co pakowała się Marlene było bardziej poplątane niż telenowela z Charlotte i Giotto w roli głównej.
Słysząc odgłos wyrywanych ze stawów palców złapała kuzynkę za dłonie, chcąc powstrzymać ją przed tym. Nienawidziła gdy blondynka to robiła.
- Jeszcze będzie normalnie. Nie możesz zatrzymać się w miejscu i żyć przeszłością. Pamiętaj, że ze wszystkim możesz przyjść do mnie, razem zawsze sobie poradzimy. - posłała Lenie lekki uśmiech, mając nadzieję, że weźmie sobie ona jej słowa do serca i zrozumie, że Charlotte wcale nie żartowała. Naprawdę była w stanie zrobić wszystko aby Krukonka była szczęśliwa.
Marlene McKinnon
Oczekujący
Marlene McKinnon

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Pią Kwi 21, 2017 2:27 am
Skinęła nieznacznie głową. - Będę czekała - obiecała i chociaż miała już nie drążyć tematu kolejne słowa dziewczyny zmusiły ją do powiedzenia czegoś jeszcze. - Czytając między wierszami, wnioskuję, że niedługo przestaniecie się widywać, tak? - Zapytała, jednak wiedząc, że kuzynka ani nie zaprzeczy ani nie potwierdzi jej teorii, kontynuowała dalej - ale nie dlatego, że Ty kończysz szkołę, jest jakiś inny powód - powiedziała powoli, a jej błyskotliwa dedukcja objawiła jej domową przynależność. - I o tym powodzie nie możesz mi powiedzieć więc...Będę czekała. - Bo tyle mogła. Bo ona też na nią czekała i chociaż to czekania momentami nie miało sensu bo blondynka nie robiła nic innego poza wpatrywaniem się w sufit to jednak Charlie była cierpliwa więc i Lena, chociaż zwykle w gorącej wodzie kąpana, powinna się była teraz tą cierpliwością wykazać. - Tylko pamiętaj, że sprawa nie jest przegrana dopóki ktoś o nią walczy. - Ot, taka mądra sentencja, którą gdzieś kiedyś słyszała. W ustach blondynki nie były to nawet puste słowa bowiem Krukonka była przekonana, że gdyby Charlie użyła wszystkich argumentów (i nie chodziło tutaj o piersi i ładną twarz) to starszy Nero nigdy nie planowałby jej opuścić.
Gestem dłoni odprawiła skrzata, który czaił się koło nich z dzbankiem herbaty i delikatnie pogładziła kuzynkę po włosach. Współczuła jej. Bo uczucie Macmillan było odwzajemnione, a przynajmniej na takie wyglądało z daleka i naprawdę okrutnym było, że dziewczyna mimo tego szczęścia jakie ją spotkało, szczęśliwą być nie mogła.
- Nie potrzebowałam. - Przyznała, spuszczając wzrok. - Ale wiesz. Tak sobie pomyślałam, nowa różdżka, nowa ja. Po śmierci rodziców przestałam być tą samą osobą, a właściwie nie do końca nawet wiedziałam kim jestem, a teraz, bardzo powoli, ale jednak, zaczynam odkrywać to na nowo więc i różdżka nowa na pewno mi się przyda. - Jakże dobrze zakłamywała rzeczywistość. Sama była skłonna uwierzyć w to co mówiła. Szczególnie, że złamana różdżka naprawdę symbolizowała ją samą. Przynajmniej w jej oczach. - Spokojnie - uspokajała. - Wiesz - uśmiechnęła się z delikatnie mimo, że uśmiech nie był chyba do końca wskazany w tej sytuacji. - Wydaje mi się, że już zapłacił. Udało mi się go zdenerwować. - I sama nie wiedziała dlaczego ten fakt tak bardzo ją cieszył. Bo przecież nie chodziło o to, że ludzie denerwowali się tylko na sprawy/rzeczy i osoby na których im zależało. Bo przecież nie była taką idiotką. I wcale nie chciała żeby mu na niej zależało.
Słowa kuzynki dotyczące rodziny skwitowała naprawdę długim milczeniem. Nie mogła się rozpłakać bo ona nie płakała, a jednak, w gardle pojawiła się dziwna gula, blade dłonie nerwowo zaczęły zaciskać się na kubku, którym profilaktycznie chwilę temu zajęła ręce, a w oczach pojawiła się nieprzyjemna substancja. Ale nie płakała. Była dzielna.
Charlotte Macmillan
Oczekujący
Charlotte Macmillan

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Nie Kwi 23, 2017 12:15 am
Słuchając blondynki przymknęła na moment oczy, nie mogąc inaczej zareagować na jej bezproblemowe rozgryzanie wszystkiego co dręczyło Charlotte. To, czy Gryfonka była tak przewidywalna czy też Marlene tak doskonale ją znała pozostawało sprawą drugorzędną. I chociaż nie odpowiadała dziewczynie można było zauważyć, że wszystko to, co wydedukowała kuzynka było prawą. Że prawdopodobnie niewiele więcej informacji i odrobina więcej czasu, a rozgryzłaby wszystko bez najmniejszego problemu. Na to jednak Macmillan nie była gotowa, dlatego też wyłącznie uśmiechnęła się smutno na ostatnie słowa Leny o walce w jakiejś sprawie. Nie była w stanie inaczej skwitować jej mądrości. Oto chyba był pierwszy raz kiedy Charlotte Macmillan wolała milczeć niż kłapać jęzorem na lewo i prawo.
Na koniec przysunęła jednak swoje krzesło tak blisko Krukonki, aby móc oprzeć się głową o jej ramię, z nadzieją, że to chociaż trochę pomoże im się uspokoić, dać czas głowom na przetworzenie wszystkich informacji jakie bombardowały je tego dnia.
- Naprawdę nie rozumiem dlaczego go bronisz w tej sytuacji. Jak dla mnie nie zasługuje on na ni krztę jakiegokolwiek szacunku czy też współczucia. Na nic dobrego nie zasługuje bo sam nic dobrego nie jest w stanie drugiemu człowiekowi zagwarantować. Już nie. - tego akurat była stuprocentowo pewna. Może kiedyś, dawno temu, gdy był jeszcze dzieckiem i nie zapatrywał się ślepo w kierunku, który obecnie obrał i nie zamierzał z kursu ni o milimetr zejść, może wtedy jeszcze czaiło się w nim coś dobrego. Ale to umarło, zabił to w sobie i Charlotte szczerze wątpiła by istniała dla niego jeszcze jakakolwiek nadzieja.
- Wiesz, zapłaci jeszcze bardziej gdy chociażby przetnie moją drogę najszybszym z możliwych kroków. - nie rozumiała i chyba nie chciała próbować zrozumieć co też w tym wszystkim tak bardzo cieszyło Marlene. Dociekanie nie było czymś, co brunetka chciałaby dzisiaj praktykować. Więcej się też jednak nie odzywała, wyłącznie leżąc z głową na ramieniu kuzynki, czerpiąc z tego jakiś dziwny spokój, którego zdecydowanie jej brakowało w ostatnich dniach.
- Gdy skończymy już szkołę to możemy pojechać gdzieś chociaż na dwa dni i odciąć się całkiem od cywilizacji. - zaproponowała nagle, uważając, że w sumie by na tym skorzystały.
Marlene McKinnon
Oczekujący
Marlene McKinnon

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Pon Kwi 24, 2017 1:00 am
Westchnęła leciutko, cichutko i w ogóle jakoś tak, z gracją. - Ja go nie bronię - zaczęła powoli, starannie dobierając słowa. - Po prostu - przygryzła wargi, zastanawiając się czy to co zamierza powiedzieć ma jakikolwiek sens. Prawdopodobnie nie miało. - Nie uważam, żeby robienie mu krzywdy było dobrym pomysłem - wzruszyła ramionami. -  Nie dlatego, że mi się podoba czy dlatego, że coś do niego czuję - pokręciła głową - po prosu, kiedyś, ten człowiek był kimś ważnym dla pewnej małej dziewczynki, a ja bardzo tę dziewczynkę lubię i nie chciałabym jej ranić. Z jej życia zniknęło już wystarczająco wiele ważnych osób dlatego postanowiłam dać jej tę złudną nadzieję, że nie wszystko jest jeszcze stracone. - Uśmiechnęła się blado. Tak, takie wytłumaczenie miło sens i chyba nawet nie odbiegało od prawdy, chociaż mówienie o sobie w trzeciej osobie mogło stanowić jakiś niepokojącym objaw. - Oczywiście i Ty i ja wiemy jak naprawdę wygląda sytuacja i jaki był cel mojej rozmowy z nim, ale... - zawiesiła głos - niedługo jest koniec roku. Wiesz, że nienawidzę niedokończonych spraw i siedzenia w ciągłym zawieszeniu, a tak się poniekąd czułam, ten kontakt urwał się z dnia na dzień i...No nieważne, po prostu, to nie było definitywne. Chociaż i  Ty  ja wiemy oczywiście, że było, ale ta mała blondynka nie wiedziała. Dlatego chcę jej dać czas do zakończenia szkoły. Po prostu. Później sama trzasnę go w ryj, znajdę brata, jego też prawdopodobnie trzasnę, a na końcu będę żyła długo i szczęśliwie.
Kończąc swój długaśny monolog zatopiła palce we włosach kuzynki, i podobnie jak wtedy gdy były małymi dziewczynkami, zaczęła bardzo powoli je przeczesywać. Szczotka co prawda pasowałaby tutaj lepiej niż palce blondynki, ale skąd wziąć szczotkę w kuchni, a?
- W porządku - przystanęła chętnie na jej propozycję. - Może Azja? Dzień wcześniej upijemy się w jakimś barze i sprzedamy nasze różdżki mugolom, wkręcimy im, że to czarodziejskie patyki, oni lubią takie gadżety, później aportujemy się w sam środek lasu czy jakiejś innej zieleniny i napadniemy na stado jakiś rozwścieczonych zwierząt, będzie ciekawie, adrenalina nam podskoczy i zyskamy ogromną popularność na dzielni. Ogólnie, będzie fajnie.
Sponsored content

Kuchnia         - Page 18 Empty Re: Kuchnia

Powrót do góry
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach