Strona 22 z 22 • 1 ... 12 ... 20, 21, 22
- Annie Arias
Re: Kuchnia
Pon Sty 21, 2019 10:30 pm
Dziwne, chłopak się zapowietrzył kiedy weszła. Z drugiej strony nie powinna się dziwić. Sama była by zaskoczona kiedy nagle zza pleców wyskakuje nauczyciel i mówi -10 punktów dla Gryffindoru za objadanie się po nocach! No kto by pomyślał żeby dawać ujemne punkty za takie rzeczy. Annie na pewno nie. W dodatku najzwyklej w świecie była głodna i chciała coś zjeść, a to nie było nic złego.
-Pewnie i tak Ci mają to za złe, słyszałam, że często się spóźniasz - To był jeden z tych aspektów które zapamiętał. Bo jeżeli ktoś regularnie się spóźnia to nie ma opcji żeby tego kogoś nie zapamiętać. No po prostu nie ma innej opcji. No nie. No nie. I jeszcze raz nie.
-Ej! Nie podjadam! Uczyłam się do późna - rzekła oburzonym tonem. Sztucznym oczywiście. Ale żeby dodać temu realizmu nadymała poliki jak chomik. Po chwili jednak wypuściła powietrze, bo poczuła zapach mięsa. Wzięła sztućce i zaczęła jeść. Przez chwilę nie odpowiedziała na pytanie, bo była zajęta napełnianiem brzuszka dobrociami. W dodatku skrzat przyniósł im soku dyniowego i był pyszny! W sumie jak cała ta kolacja!
-W sumie... Normalnie, ale jest zimno, nie lubię takiej pogody - mruknęła w końcu kiedy zjadła większą część kolacji. Była posępnie nastawiona do zimy i ogólnie zimnej temperatury na dworze. To nie była jej ulubiona pora roku, nie mogła wtedy malować na dworze, a to lubiła najbardziej. W dodatku szybko robi jej się zimno. Więc jakby na to nie spojrzeć było więcej minusów niż plusów całej tej sytuacji.
-Słyszałeś, że za jakiś czas będzie bal? - dodała po dłuższej chwili milczenia. W sumie to nie wiedziała czy na niego pójdzie. Nie znała żadnego chłopaka, który by z nią poszedł. Mogła by pójść sama, ale... czuła by się samotna. Więc to raczej nie był dobry plan. Po zadaniu pytaniu Annie posmutniała.
-Pewnie i tak Ci mają to za złe, słyszałam, że często się spóźniasz - To był jeden z tych aspektów które zapamiętał. Bo jeżeli ktoś regularnie się spóźnia to nie ma opcji żeby tego kogoś nie zapamiętać. No po prostu nie ma innej opcji. No nie. No nie. I jeszcze raz nie.
-Ej! Nie podjadam! Uczyłam się do późna - rzekła oburzonym tonem. Sztucznym oczywiście. Ale żeby dodać temu realizmu nadymała poliki jak chomik. Po chwili jednak wypuściła powietrze, bo poczuła zapach mięsa. Wzięła sztućce i zaczęła jeść. Przez chwilę nie odpowiedziała na pytanie, bo była zajęta napełnianiem brzuszka dobrociami. W dodatku skrzat przyniósł im soku dyniowego i był pyszny! W sumie jak cała ta kolacja!
-W sumie... Normalnie, ale jest zimno, nie lubię takiej pogody - mruknęła w końcu kiedy zjadła większą część kolacji. Była posępnie nastawiona do zimy i ogólnie zimnej temperatury na dworze. To nie była jej ulubiona pora roku, nie mogła wtedy malować na dworze, a to lubiła najbardziej. W dodatku szybko robi jej się zimno. Więc jakby na to nie spojrzeć było więcej minusów niż plusów całej tej sytuacji.
-Słyszałeś, że za jakiś czas będzie bal? - dodała po dłuższej chwili milczenia. W sumie to nie wiedziała czy na niego pójdzie. Nie znała żadnego chłopaka, który by z nią poszedł. Mogła by pójść sama, ale... czuła by się samotna. Więc to raczej nie był dobry plan. Po zadaniu pytaniu Annie posmutniała.
- Rudolf Greengrass
Re: Kuchnia
Pon Sty 21, 2019 11:02 pm
Czy Rudolf naprawdę był w tej szkole kojarzony głównie ze spóźnianiem się. Jeżeli to była prawda, to wystawił swojej rodzinie naprawdę dobre świadectwo, a jeżeli jego ojciec o tym się dowie, a dowie się na pewno - Rudolf będzie miał krótko mówiąc przechlapane. Wyjce od jego ojczulka nie były niczym przyjemnym. Wystarczy, że niektórzy uczniowie dostali próbkę tego na o stać tego człowieka podczas jednych z zajęć obrony przed czarną magią, kiedy uczyli się zwalczać boginy.
-Cóż...póki co nauczyciele wolą karać mnie szlabanami. Niestety obawiam się, że w końcu i ich cierpliwość się wyczerpie- No i naturalnie wszystko było zależne od tego na jakiego nauczyciela trafi. Na obronę przed czarną magią, raczej się nie spóźniał. Ten profesor wzbudzał w nim poczucie szacunku samą swoją postawą, i Rudolf raczej wolałby nie zaleźć mu za skórę.
Kiedy dziewczyna oburzyła się na jego stwierdzenie, że podjada w nocy gryfon uśmiechnął się pod nosem i pokręcił lekko głową.
-Pewnie...i po nauce teraz leżysz w łóżku, a ja rozmawiam z jakąś halucynacją- Odpowiedział i zaśmiał się cicho nakładając sobie na widelec trochę pieczeni i ziemniaków, po czym wepchnął sobie tę mieszankę do ust, przeżuwając dokładnie każdy kawałek jaki teraz znajdował się w jego ustach.
-Każda pora roku ma swoje uroki, i w każdej można dostrzec coś malowniczego- Blondyn sam nie posiadał swojej ulubionej pory roku. Wiosna tak samo jak zima potrafiła zachwycić, tylko trzeba było porzucić swoje uprzedzenia.
-Bal...- Mruknął, kiedy usłyszał wzmiankę o tym przedsięwzięciu, o którym aktualnie huczała cała szkoła.
-Tak...kiedy do ojca to dotarło nie daje mi spokoju. Boi się, że przyniosę mu wstyd- W wypadku Rudolfa ten lęk był uzasadniony. Może dlatego, że gryfon często kierował się emocjami, a co za tym szło nie raz i nie dwa potrafił zrobić coś głupiego.
-A ty...wybierasz się z kimś?- Chwycił po chwile w dłonie szklankę z sokiem dyniowym i wziął kilka łyków.
-Cóż...póki co nauczyciele wolą karać mnie szlabanami. Niestety obawiam się, że w końcu i ich cierpliwość się wyczerpie- No i naturalnie wszystko było zależne od tego na jakiego nauczyciela trafi. Na obronę przed czarną magią, raczej się nie spóźniał. Ten profesor wzbudzał w nim poczucie szacunku samą swoją postawą, i Rudolf raczej wolałby nie zaleźć mu za skórę.
Kiedy dziewczyna oburzyła się na jego stwierdzenie, że podjada w nocy gryfon uśmiechnął się pod nosem i pokręcił lekko głową.
-Pewnie...i po nauce teraz leżysz w łóżku, a ja rozmawiam z jakąś halucynacją- Odpowiedział i zaśmiał się cicho nakładając sobie na widelec trochę pieczeni i ziemniaków, po czym wepchnął sobie tę mieszankę do ust, przeżuwając dokładnie każdy kawałek jaki teraz znajdował się w jego ustach.
-Każda pora roku ma swoje uroki, i w każdej można dostrzec coś malowniczego- Blondyn sam nie posiadał swojej ulubionej pory roku. Wiosna tak samo jak zima potrafiła zachwycić, tylko trzeba było porzucić swoje uprzedzenia.
-Bal...- Mruknął, kiedy usłyszał wzmiankę o tym przedsięwzięciu, o którym aktualnie huczała cała szkoła.
-Tak...kiedy do ojca to dotarło nie daje mi spokoju. Boi się, że przyniosę mu wstyd- W wypadku Rudolfa ten lęk był uzasadniony. Może dlatego, że gryfon często kierował się emocjami, a co za tym szło nie raz i nie dwa potrafił zrobić coś głupiego.
-A ty...wybierasz się z kimś?- Chwycił po chwile w dłonie szklankę z sokiem dyniowym i wziął kilka łyków.
- Annie Arias
Re: Kuchnia
Wto Sty 22, 2019 2:11 pm
Kiedy zajadała się pysznościami słuchała chłopaka, na temat spóźnień lekko się uśmiechnęła. Co prawda może chłopak popularny nie jest, ale tego nie wyklucza! To chociaż każdy będzie wiedział, że jeżeli ktoś się spóźnił to to na pewno będzie Rudoll z Gryffindoru.
-Masz rację - rzekła jedynie krótko. Bo w sumie taka była prawda. W końcu szlabany i minusowe punkty dla jego domu nie wystarczą, a to się może źle skończyć. Na jego kolejne słowa prychnęła cicho. Nałożyła sobie ziemniaczki i dodała sosu, wymieszała trochę te dwie rzeczy.
-W sumie... - rzekła cicho. Temat balu był tym tematem o którym nie wiedziała za bardzo co sądzić. Z jednej strony fajnie, a z drugiej eh.
-Ja.... em... nie. Do balu jeszcze kawałek czasu w sumie. - rzekła i lekko wzruszyła ramionami. W sumie nie sądziła, że ktoś ją zaprosi. Dlatego ewentualnie mogła by pójść sama. To zawsze jakiś plan!
-A ty? - zapytała po chwili. Zaczęła wcinać ziemniaki z sosem.
-Masz rację - rzekła jedynie krótko. Bo w sumie taka była prawda. W końcu szlabany i minusowe punkty dla jego domu nie wystarczą, a to się może źle skończyć. Na jego kolejne słowa prychnęła cicho. Nałożyła sobie ziemniaczki i dodała sosu, wymieszała trochę te dwie rzeczy.
-W sumie... - rzekła cicho. Temat balu był tym tematem o którym nie wiedziała za bardzo co sądzić. Z jednej strony fajnie, a z drugiej eh.
-Ja.... em... nie. Do balu jeszcze kawałek czasu w sumie. - rzekła i lekko wzruszyła ramionami. W sumie nie sądziła, że ktoś ją zaprosi. Dlatego ewentualnie mogła by pójść sama. To zawsze jakiś plan!
-A ty? - zapytała po chwili. Zaczęła wcinać ziemniaki z sosem.
- Rudolf Greengrass
Re: Kuchnia
Sro Sty 23, 2019 9:10 pm
Gryfon popatrzył znad talerza na puchonkę i uśmiechnął się do niej lekko.
-Nie przejmuj się- Odpowiedział kiedy przełknął resztkę jedzenia, po czym złożył sztućce na talerzu i odsunął go na bok, aby umożliwić skrzatowi zabranie go do mycia.
-Ktoś na pewno ciebie jeszcze zaprosi, a jeżeli nie...ty to zrób- Był to też jakiś sposób, oczywiście w świecie Rudolfa byłoby to nie do pomyślenia, aby to kobieta zapraszała mężczyznę na bal, ale tak naprawdę on sam nie widział w tym niczego złego, szczególnie w momencie kiedy było się nastolatkiem.
-A nawet jeżeli tak nie będzie, pójście samotnie na bal to nie jest żaden wstyd- Chociaż sam blondyn nigdy czegoś takiego nie doświadczył. Przeważnie jakoś udawało mu się kogoś zaprosić, a kiedy podczas przerwy wakacyjnej wracał do domu i był zmuszony na pojawianie się na jakimś bankiecie, to przeważnie jego ojciec wybierał mu odpowiednią partnerkę.
-Z Drugiej strony, masz trochę lepiej. Wcale nie musisz iść i nikt nie będzie miał ci tego za złe- Gdyby on nagle oznajmił, że nie wybiera się na bal, ojciec najpewniej wysłałby takiego wyjca po którym blondyn nie pozbierałby się z kilka miesięcy. Czasami odnosił wrażenie, że był tylko swego rodzaju ozdobą, czymś co ma od czasu do czasu ładnie wyglądać.
-Nie przejmuj się- Odpowiedział kiedy przełknął resztkę jedzenia, po czym złożył sztućce na talerzu i odsunął go na bok, aby umożliwić skrzatowi zabranie go do mycia.
-Ktoś na pewno ciebie jeszcze zaprosi, a jeżeli nie...ty to zrób- Był to też jakiś sposób, oczywiście w świecie Rudolfa byłoby to nie do pomyślenia, aby to kobieta zapraszała mężczyznę na bal, ale tak naprawdę on sam nie widział w tym niczego złego, szczególnie w momencie kiedy było się nastolatkiem.
-A nawet jeżeli tak nie będzie, pójście samotnie na bal to nie jest żaden wstyd- Chociaż sam blondyn nigdy czegoś takiego nie doświadczył. Przeważnie jakoś udawało mu się kogoś zaprosić, a kiedy podczas przerwy wakacyjnej wracał do domu i był zmuszony na pojawianie się na jakimś bankiecie, to przeważnie jego ojciec wybierał mu odpowiednią partnerkę.
-Z Drugiej strony, masz trochę lepiej. Wcale nie musisz iść i nikt nie będzie miał ci tego za złe- Gdyby on nagle oznajmił, że nie wybiera się na bal, ojciec najpewniej wysłałby takiego wyjca po którym blondyn nie pozbierałby się z kilka miesięcy. Czasami odnosił wrażenie, że był tylko swego rodzaju ozdobą, czymś co ma od czasu do czasu ładnie wyglądać.
- Annie Arias
Re: Kuchnia
Czw Sty 24, 2019 1:00 pm
-Ja... mam kogoś zaprosić? - spytała obracając lekko głowę w bok zaskoczona. Co prawda nie było by to głupie posunięcie, ale nie była pewna czy jest dość odważna by zrobić ten pierwszy krok. Zawsze jest to jakieś wyjście z sytuacji.
-W sumie masz rację, dziękuję - Była pewna, że pójdzie samej na bal to zły pomysł. Może nie tyle co zły to poczuje się samotna. Z kolei siedzenie w swoim dormitorium z książkami w nosie tez nie wydawały się zbytnio dobrą opcją. Chłopak tymi słowami podbudował Annie co ją ogromnie ucieszyło.
- To prawda. Jednak myślę, że fajnie by było gdybyś przyszedł. Sam albo z kimś. Dzięki Twoim słowom czuje się trochę lepiej, dlatego nawet jeżeli nikt mnie nie zaprosi to myślę, że i tak przyjdę - rzekła z pełną szczerością w głosie i uśmiechnęła się szeroko. Naprawdę sądziła, że ten dzień nie może być już gorszy, bo te myśli krążyły po jej głowie od jakiegoś czasu, ale teraz jest inaczej. Jest lepiej i to jest najważniejsze. Dojadła w między czasie resztę ziemniaczków z talerza i popiła resztą soki dyniowego.
-W sumie masz rację, dziękuję - Była pewna, że pójdzie samej na bal to zły pomysł. Może nie tyle co zły to poczuje się samotna. Z kolei siedzenie w swoim dormitorium z książkami w nosie tez nie wydawały się zbytnio dobrą opcją. Chłopak tymi słowami podbudował Annie co ją ogromnie ucieszyło.
- To prawda. Jednak myślę, że fajnie by było gdybyś przyszedł. Sam albo z kimś. Dzięki Twoim słowom czuje się trochę lepiej, dlatego nawet jeżeli nikt mnie nie zaprosi to myślę, że i tak przyjdę - rzekła z pełną szczerością w głosie i uśmiechnęła się szeroko. Naprawdę sądziła, że ten dzień nie może być już gorszy, bo te myśli krążyły po jej głowie od jakiegoś czasu, ale teraz jest inaczej. Jest lepiej i to jest najważniejsze. Dojadła w między czasie resztę ziemniaczków z talerza i popiła resztą soki dyniowego.
- Rudolf Greengrass
Re: Kuchnia
Czw Lut 07, 2019 2:40 pm
Kiedy Rudolf usłyszał, że dziewczyna ucieszyłaby się gdyby ten, jednak pojawił się na balu uśmiechnął się tylko lekko do niej.
-Takie bale raczej mnie nigdy nie pociągały, ale jeżeli bym się nie pojawił ojciec suszył by mi o to głowę przez resztę życia- Chłopakowi zawsze się wydawało, że jego rodzie zbyt poważnie podchodzili do tego jakie nazwisko nosili. Naturalnie, że ten ród jak i jego tradycje są stare, ale czy to oznacza, że czarodzieje, którzy noszą nazwisko Greengrass muszą koniecznie pełnić rolę reprezentacyjną.
-Całe moje życie to bale, bankiety i inne przyjęcia. Nie nauczyłem się jeszcze dobrze chodzić, a musiałem na tego typu przedsięwzięciach być obecny. W takiej sytuacji można nie czuć ekscytacji na myśl o tym, że po raz kolejny muszę myśleć co tutaj zrobić, aby dobrze wypaść- Rudolf chciałby może pójść na ten bal tak jak on miał na to ochotę, w tym w czym miał ochotę i z kim miał ochotę. Z drugiej strony jakiś cichy głosik w jego głowie krzyczał mu, że wiele z tych rzeczy będzie nieosiągalne. Rodzice przyślą mu pewnie jakiś mało wygodny strój wyjściowy, dostanie upomnienie, aby się pilnował i zachowywał, a w najgorszym wypadku to ojciec wskaże mu kogo ma zaprosić na bal.
-Takie bale raczej mnie nigdy nie pociągały, ale jeżeli bym się nie pojawił ojciec suszył by mi o to głowę przez resztę życia- Chłopakowi zawsze się wydawało, że jego rodzie zbyt poważnie podchodzili do tego jakie nazwisko nosili. Naturalnie, że ten ród jak i jego tradycje są stare, ale czy to oznacza, że czarodzieje, którzy noszą nazwisko Greengrass muszą koniecznie pełnić rolę reprezentacyjną.
-Całe moje życie to bale, bankiety i inne przyjęcia. Nie nauczyłem się jeszcze dobrze chodzić, a musiałem na tego typu przedsięwzięciach być obecny. W takiej sytuacji można nie czuć ekscytacji na myśl o tym, że po raz kolejny muszę myśleć co tutaj zrobić, aby dobrze wypaść- Rudolf chciałby może pójść na ten bal tak jak on miał na to ochotę, w tym w czym miał ochotę i z kim miał ochotę. Z drugiej strony jakiś cichy głosik w jego głowie krzyczał mu, że wiele z tych rzeczy będzie nieosiągalne. Rodzice przyślą mu pewnie jakiś mało wygodny strój wyjściowy, dostanie upomnienie, aby się pilnował i zachowywał, a w najgorszym wypadku to ojciec wskaże mu kogo ma zaprosić na bal.
- Annie Arias
Re: Kuchnia
Czw Lut 07, 2019 5:41 pm
-Masz surowego ojca widze - rzekła i lekko przekrzywiła usta. Dobrze, że ona tak nie ma. Znaczy czasami ojciec był surowy, ale nie aż tak żeby kropka w kropkę musiała się go słuchać, szedł na ustępstwa jeżeli o to chodziło.
-Cóż możesz mieć rację. Późno już muszę się zbierać. Do zobaczenia - wstała i odłożyła naczynia na miejsce by skrzaty mogły to sobie pozmywać. Następnie wychodząc z kuchni pomachała chłopakowi na do widzenia i skierowała swoje kroki ku swojemu dormitorium.
z/t
-Cóż możesz mieć rację. Późno już muszę się zbierać. Do zobaczenia - wstała i odłożyła naczynia na miejsce by skrzaty mogły to sobie pozmywać. Następnie wychodząc z kuchni pomachała chłopakowi na do widzenia i skierowała swoje kroki ku swojemu dormitorium.
z/t
Strona 22 z 22 • 1 ... 12 ... 20, 21, 22
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach