Go down
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Pon Lip 27, 2015 12:16 pm
To również jest prawdą. Nie można zobaczyć świata. Tylko czy to jest aż takiego straszne? Fakt, niebo jest piękne, rośliny, zwierzęta i niektórzy ludzie też są niczego sobie. Mu jednak nadal pozostaje to, co najważniejsze. Uczucia. Może chłonąć okrutny świat, nie patrząc na krzywdy. Odczuwa je, przez co wie, jak bardzo są okropne. Tak rodzi się empatia - w chwili, gdy przestajemy po prostu gapić się na cierpienie, a je czujemy. Alexandra choć kocha obserwować z pewnością chciałaby oszczędzić sobie wszystkich złych widoków ze swojego życie. Ale tak się nie da. Gdy widzisz, jesteś zmuszony oglądać wszystko, nie tylko piękne rzeczy. Nie mówiąc już o tym, jak wiele dobrych się przegapia będąc przyzwyczajonym do tego, że są na co dzień. Gryfonka zawsze kochała patrzeć. Nigdy jednak nie pomyślała o tym, że to ogromny przywilej. I teraz złość nie wynika ze strachu, nie. Już nie o to w tym chodzi. Ciemność sama w sobie jest przerażająca, ale wścieka ją to, że inni dalej będą mieli to, co jej odebrano. Coś, co jest naturalne i należy się każdemu, a mimo to straci się to. Ta niesprawiedliwość chyba najbardziej wzbudza w niej emocje. Tak jest jednak dobrze. Gdyby nie czuła nic oznaczałoby to, że znowu się poddała, a nie taka chciała być. Dom lwa zobowiązywał ją do czegoś. Odwaga - piękne słowo, a jak często brakuje go w nas samych.
Zack gdybyś tylko wiedział... Alexandra od zawsze była sama. Z obojętnością mogła przyznać, że rodzice sprowadzili ją na świat z obowiązku. Nigdy nie było żadnych uczuć. Jedynie babcia. Jedyna kobieta na tej ziemi, która starała się ukształtować jej charakter została tam, między mugolami, a mała dziewczyna trafiła do zamku, gdzie nic nie było już znajome. Rosła jednak z nadzieją. Jedynym znanym sobie uczuciem. I wiesz co? Pośród wszystkich strasznych rzeczy ona się pojawiła. Jesteś ty. Może widzi w Tobie więcej niż tym sam, może to wszystko nieprawda, a tylko jej wyobrażenie, ale nawet to ciche kłamstwo było lepsze od niczego. Oczywiście, jest jeszcze pewien Krukon, który jest dla niej jak brat. Ale w tym momencie to ty możesz tak naprawdę ją zrozumieć. Ty wiesz, jak to jest bać się ciemności. Dążyć do czegoś, co wydaje się w niemożliwe. Ty wiesz, jak to jest mieć nadzieję mimo tego, że ona i tak skazana jest na śmierć.
Ty wiesz, jak to jest chcieć, a nie móc. Jak to jest nie chcieć robić czegoś źle.
- Do twarzy Ci z uśmiechem. Powinieneś częściej to robić - Chciałabym, żebyś częściej to robił, pomyślała jeszcze - Zawsze rozmawiają o czymś smutnym i złym. Czuła się jak kat, który morduje radość w kimś, kto nie zasłużył na taką karę. Krzywdziła i obciążała go swoimi problemami choć tak bardzo się przed tym chroniła. Tylko po to by zacząć to robić. Nie wyobrażała sobie, jak mogłaby mu się za to odwdzięczyć.
Ten odruch u Zack'a sprawił, że na jej sercu spoczął dziwny spokój. Pewnie złapała jego rękę swoją. Nie umiała wytłumaczyć dlaczego się nie bała. Od pewnego czasu dawne strachu zmieniły się. Wszystko było inne, ale o dziwo... wcale nie mogła powiedzieć, że jest gorzej. W jakiś sposób to wszystko, co się dzieje sprawia, że zmienia się, mając przy tym nadzieję, że na lepsze.
- On rzucił klątwę. Trzeba byłoby ją zdjąć, a ja nawet nie mam pojęcia jak to zrobił. Biorąc pod uwagę to, że raczej do słabych nie należał to szansa na jej zdjęcie spada praktycznie do zera. I nie wiem od czego chcesz mnie ratować Zack - Ta wiara w jego głosie była wspaniała. Że ktoś jeszcze o niej myślał - to było pokrzepiające i sprawiało, że odrzucała od siebie pomysł wypicia Eliksiru Zapomnienia. Nie mogłaby, nie chciałaby i nie byłaby wstanie zrobić czegoś takiego, gdy ma na świecie kogoś takiego.
- Jesteś wytrwały, pełen determinacji, wiary, godzien zaufania. Radzisz sobie wbrew temu, że ludzie powiedzieli, że to niemożliwe. Masz największe prawo do tego, by mówić ludziom, że są piękni, bo nie oceniasz wtedy ich wyglądu. Mówisz o tym, jakie są ich dusze. I nie da się w to nie wierzyć, bo nie zasugerujesz się ich aparycją. Prawdziwy Gryfon. Osiągnąłeś to wszystko mimo kalectwa. Więc skoro mi się to przydarzy to czy to jest takie straszne? Widziałam już wiele. A będę znała kogoś, przy kim nawet ciemność nie wydaje się taka straszna. Kogoś kto mimo ciemności świeci jaśniej niż słońce - wzięła głęboki oddech i mówiła dalej, by nie ominąć ani fragmentu swojego przemyślenia na ten temat.
- Jedyny sposób na to, żebyś pomógł mi bardziej... - przerwała na chwilę, by wciąż trzymając jego rękę, pokierować nią na jego klatkę piersiową w okolice serce - ... jest taki, by w tym miejscu, w Tobie, pojawiło się trochę więcej radości i obiecasz, że nie znikniesz. Ludzie teraz ciągle znikają, a ja nie przeżyję straty w tym momencie - dokończyła i przytuliła Zacka. Wiedziała, że to nielogiczne. Że zachowywała się jak dziecko. Potrzebowała tego jednak. Złamana i pozbierana wreszcie, miała świadomość, że wszystko, co posiadają jest ulotne. Sahir miał rację. Trzeba się połamać wiele razy, żeby wreszcie coś z nas było.
- Dziękuję - wyszeptała jeszcze i odsunęła się od niego. Wypowiedzenie tego wszystkiego znowu uwolniło ją od czegoś. Pogodziła się ze wszystkim.
"Co ma być to będzie, a jak już będzie to trzeba się z tym zmierzyć"
Zack Raven
Oczekujący
Zack Raven

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Nie Sie 09, 2015 7:17 pm
Ciemność dla zwykłego osobnika jest przerażająca. Kojarzy się im ze złem… mi kojarzy się z codziennością. Codziennie budzę się z uczuciem spadania, topienia, znikania, roztapiania. Nikt mnie przed tym nie uchroni. Żaden eliksir nie uratuje mojej duszy, mojego cierpienia. Zawsze będę w tej cholernej pustce. Zawsze będę czuł jakbym chciał iść, ale moje nogi stały w miejscu. Nic się nie zmienia. Wszystko jest takie same. Wszystko każdego dnia jest monotonne. Mój uśmiech staje się coraz bardziej tekturą, którą trzeba mieć. Moja głowa każdego dnia staje się ciężka. Każdego dnia opada niżej. Czy jest ktoś kto to zauważył? Nie. Nie pozwalam na to. Nie chciałbym, aby ktokolwiek się o mnie martwił. Radziłem sobie od dziecka. Co z tego, że zacząłem chodzić mając zaledwie 2 lata? Co z tego, że nadal mam problemy z nauczeniem się prostych zaklęć? Ty, Aleks jesteś jedną z najbardziej odważnych postaci jakie spotkałem. Jesteś cudowną dziewczyna. Tylko ty pomogłaś mi nie upaść. Wiem, że jestem blisko tego, ale nadal mi w tym pomagasz. Lina, która trzyma mnie, abym nie spadł w przepaść nadal mnie trzyma, a to wszystko dzięki obie. Jesteś moim światłem, którego nie mogę dostrzec, ale mogę za to wyczuć jego obecność.
Też zawsze byłem sam. Nawet nie wiem z jakiego powodu moim rodzice chcieli mnie. Nie wiem, czy uważali mnie za potwora. Nie wiem, czy zrobili to ze strachu. Nie znałem ich. Nie potrafię określić kim byli. Są tylko dla mnie świadomością, marą, która kiedyś była, ale czy nadal jest? Może nie żyją? Co sobie myśleli, gdy zostawili mnie pod domem sierocińca. Jedyna osoba, która mnie nauczyła bycia tym kim jestem teraz była Grace. Dziewczyna, młoda mugolka, która zawsze we mnie wierzyła, która nauczyła mnie stawiać pierwsze kroki, która nie pozwalała mi płakać. Dla mnie jednak to ty pozostaniesz tym światłem. Światłem, którego nigdy nie dotknę, nie zobaczę. Zawsze będziesz dla mnie niedostępna. Zawsze będziesz za tą cienką ścianą, która zasłania mi światło. Ciebie. Jesteś najwspanialszą dziewczyną, którą spotkałem.
Uśmiech… mój pusty uśmiech. Ten, który każdego przeraża, ale gdyby nie patrzyli w moje oczy może wydałby się im piękny. Alex, czemu jesteś taka. Nie potrafię przy tobie myśleć o upadku. O tym, że nie ma sensu, abym istniał. Ty potrafisz spojrzeć w głąb mnie i zobaczyć coś, czego inni nie dostrzegają, bo nie potrafią. Oni ciągle patrzą, niszczą swój wzrok, a ty potrafisz spojrzeć na mnie inaczej. Ty jesteś… nigdy nie zrozumiem tego co do ciebie czuję, ale na zawsze pozostaniesz moim światłem.
Ścisnąłem jej dłoń delikatnie. Jesteś taka drobna. Nie chciałbym, abyś cierpiała, abyś obwiniała się o to, że martwię się o ciebie. Taka już moja rola. Chcę ci pomóc. Jestem po to, aby ochronić cię przed złem. Oparłem głowę na twoim ramieniu i zamknąłem oczy. Też czułem spokój. Mój oddech stal się równy jakbym spał, ale ja słyszałem każde twoje słowa.
- Profesor Dumbledore jest potężniejszy – szepnąłem.- Chcę cię uchronić przed upadkiem, tak jak ty chronisz mnie. Profesor Slughorn powiedział, że jest szansa odzyskania wzroku przez osobę, która straciła wzrok w wypadku, więc może będzie szansa, aby zatrzymać postępowanie tej klątwy. Wiesz jak choroby. Są takie przypadki, kiedy choroba staje w miejscu. Masz czasami jej objawy, ale nadal możesz normalnie funkcjonować – wyszeptałem.
Tak, miałem wielką nadzieje, że nie stracisz wzroku. Nie chciałem tego. Nie zniósłbym tej świadomości, że ty nie możesz widzieć. Starałbym się, abyś zawsze widziała te piękne rzeczy, abyś mogła mi je opisywać. Mówić co każdego dnia widziałaś. Czym się zajmowałaś. Chciałbym tego. Tak bardzo… że nie potrafię tego wyrazić.
Potem… twoje słowa. Każde z nich chłonąłem jak gąbka wodę. Wchodziły we mnie, w mój umysł, w moje ciało, każdy mięsień był wypełniony przez te ciepłe słowa. Niszczyły moje komórki. Moją wizję mojego świata. Potrafiłaś wszystko tak pięknie poukładać i równocześnie zniszczyć, ale to niszczenie było czymś cudownym. Czymś potrzebnym.
Miękko…
…miękko…

Objąłem cię bardzo mocno. Szczelnie wręcz. Nigdy z nikim się nie przytulałem. Czasami z Grace, ale jak byłem dzieckiem. Zamknąłem mocno oczy i wtuliłem w siebie twoje drobne ciało. Tak bardzo tego potrzebowałem. Dostałem kolejną dawkę ciepła. Oparłem się o ścianę i długo milczałem.
- Alex…- zacząłem cicho.- Ja… ja nie chcę, abyś żyła w tej ciemności. Może jestem światłem, że potrafię zobaczyć więcej niż inni, ale nie chcę, abyś czuła o samo co ja. Chciałbym, abyś każdego dnia oglądała zachody słoń, każdej nocy oglądała gwiazdy, patrzyła jak wiatr kołysze gałęziami drzew, patrzyła na owieczki na niebie. Była moim światłem. Chcę, abyś potrafiła wstać rano, odnaleźć mnie i zabrać na spacer. Opowiedzieć mi jak wygląda okolica, a ja próbowałbym to sobie wyobrazić – zasłoniłem jej oczy.- Nie patrz na złe rzeczy. Nawet w tym złym jest coś dobrego, coś co uchroni cię przed smutkiem.
Wiedziałem, że było to egoistyczne. Strasznie mnie to bolało, ale nie mogłem na to poradzić. Nie chciałem by budziła się upadając na linie jak ja. Z czasem zmęczy się tym światem. Ja na początku jak odkryłem magię kochałem swoją ciemność. Miałem coś czego inni nie mieli. Potrafiłem patrzeć nie widząc, ale mnie to zmęczyło. Zrozumiałem, że czegoś mi brakuje.
Alexandra Grace
Gryffindor
Alexandra Grace

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Nie Sie 09, 2015 9:50 pm
W jaki sposób ona go chroniła? Te słowa były dla niej piękne, ale co tak naprawdę znaczyły? W swym prostym pojmowaniu nie widziała ani krzty udzielonej jemu pomocy. Nie ma pojęcia, co go tak naprawdę trapi, nie wie... ona nie wie nic z rzeczy, które według siebie wiedzieć powinna, by mu ulżyć. Po każdym spotkaniu zastanawia się, czy aby na pewno nie poczuł się urażony. Bo z zasady rozmawiają o niej, a to wydawało się najbardziej żałosną rzeczą dla Gryfonki. Zawsze wolała być po tej drugiej, słuchającej stronie niż komuś opowiadać tak wiele. Ale i to się zmieniło. Teraz czuła się jak książka w bibliotece po którą każdy może sięgnąć. Nic nie wydaje się już takie, jakie powinno być. Gdzie w tej papce wszystkiego Zack widział ochronę? Nie pojmowała tego. To jednak normalne - ludzie są najczęściej ślepi w tej gorszej formie niż chłopak. Mają ślepy rozum i serce.
- Gdy ty to mówisz to łatwiej mi w to wierzyć - Bała się jednak i tej wiary. Gdy świat brutalnie ją jej wyrwie będzie tylko gorzej. Tyle że życie w ciągłym strachu nie ma prawa bytu. Gdyby ciągle się zastanawiano, co jest bardziej logiczne to ludzie w życiu nie odkryliby nowych kontynentów. Bo nikt nie wierzyłby nawet w ich istnienie. Zaś gdy jest ktoś w tym zakątku, kto wierzy w to samo, co ty to... jest łatwiej. Nie da się jednak ukryć, że fakt, iż on nie widzi sprawiał, że jej serce aż zaczynało boleć. Bo ona dalej widzi, mimo że tacy ludzie jak Zack bardziej zasłużyli na taki dar. Ktoś, kto potrafi sprawić, że panna Grace żegna się po raz kolejny ze swoją fobią jest wyjątkowym człowiekiem. Nie mówiąc już o tym, że ta gaduła milczenia nie przerwała. Dała afonii się odbić od ścian. I jeden z nielicznych razów nie była to cisza trwożąca, a raczej było w niej coś oczyszczającego.
- Zack, wstałam dziś rano, odnalazłam Cię i z wielką radością zabrałabym Cię na spacer. Teraz, jutro, za 10 lat, za 50 lat. Codziennie - Można by mieć wrażenie, że jej on głosu kopiował jego. Też zaczęła cichutko. Jakby ściany naprawdę miały uszy. Obietnica jednak nie traciła na wartości. Alexandra zabrałaby go na koniec świata.
- Jedyny problem to fakt, że nigdy nie będę umiała opowiedzieć Ci tego tak, jakby chciała. Ale będę próbować szukać nowych, piękniejszych słów. Tylko jeśli jednak się zdarzy, że nie będę widziała tego wszystkiego to chciałabym, żebyś mimo to chciał ze mną spacerować, rozumiesz o co mi chodzi? Chcę widzieć. Ale nawet jeśli jednak ta "choroba" będzie postępować... - przerwała, by zdjąć jego dłonie ze swoich oczu, nie puszczając ich jednak, a wręcz przeciwnie, trzymając pewnie i delikatnie jeżdżąc kciukami po jego skórze - ... to tym czymś, co uchroni mnie od smutku masz być ty - Jedynym czego Ci brakuje, drogi Zacku jest siła, która po prostu chwilowo się w Tobie wypaliła. Znowu potrzebujesz nowej wiary.
- Chciałbyś już teraz zobaczyć okolicę? Jak już mówiłam możesz wybrać każdy dzień, więc tylko powiedz, kiedy - Zmieniła temat, chociaż tak naprawdę tamten został po prostu zakończony. Za to ten jest bardziej optymistyczny i nieprzygnębiający. Panna Grace naprawdę chciała sprawić, by jego uśmiech nie był tekturowy choć jeden raz.
Zack Raven
Oczekujący
Zack Raven

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Nie Sie 23, 2015 12:57 pm
Samą obecnością mnie chronisz. Wystarczy mi, że stoisz obok mnie, że ze mną rozmawiasz, że się mnie nie boisz. Jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Więcej niż przyjaciółką, ale nadal tego nie rozumiem kim tak naprawdę. Czasami chciałbym spojrzeć w twoje oczy i móc z nich czytać. Chciałbym, abyś ty czytała z moich oczu. Żebyśmy rozumieli się bez słów… ale to nie możliwe. Nigdy. Zawsze. Te słowa są takie przerażające. Nigdy nie móc zobaczyć tego co inni. Na zawsze być innym.
Gdy opowiadasz mi o swoich problemach jestem szczęśliwy, bo jesteś jedyną osobą, która mi zaufała. Jestem szczęśliwy, bo wiem, że jak ja będę potrzebował pomocy ty zechcesz mi pomóc, ale nie teraz. Teraz jest taka pora, że ja pomagam tobie, bo potrafię w końcu komuś pomóc i nie czuję się przy tobie taki bezużyteczny.
Czasami zastanawiałem się, czy byłbym w stanie korzystać z wzroku odpowiednio gdybym go miał. Czy byłbym pustym w środku człowiekiem, ślepo patrzącym na to co mi pokazuje świat. To mnie przerażało, bo ja nie chciałem taki być.
Uśmiechnąłem się lekko. To było takie… samo tak wyszło. Nie wiedziałem czemu, ale gdy to powiedziała w moim sercu rozlało się ciepło, a moja lina uniosła się wyżej jakbym nie chciała, bym upadł. Nie chciałem teraz spadać. Teraz chciałem, dosięgnąć szczytów, a to wszystko dzięki tobie Alex.
Słuchałem jej uważnie, a słowa dziewczyny sprawiły, że dostałem gęsiej skórki. Nie wiedziałem, czy było to z strachu, ale wiedziałem, że myśl, iż ona nie będzie mała wzroku była dla mnie straszna.
- Chodźmy teraz – powiedziałem cicho nadal się tak uśmiechając i przytuliłem ja delikatnie.- Nigdy cię nie zostawię. Będę tak długo przy tobie jak tylko tego będziesz chciała – szepnąłem. Bardzo się do ciebie przywiązałem Alex.
W końcu się odsunąłem i wstałem powoli. Wyciągnąłem do niej dłoń.
- Chodźmy.

z/t
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Pią Wrz 04, 2015 6:47 pm
[z/t dla Alexandry]
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Pią Wrz 11, 2015 4:11 pm
Szlag by to!
Kaylin nie wiedziała, co się z nią ostatnio dzieje. To już kolejna noc, którą spędza poza dormitorium nieświadomie łamiąc przepis. Ostatnim razem zasiedziała się z Lupinem, co było przynajmniej jakimś wytłumaczeniem. No i winą obojga, bo czas przeleciał im dosłownie przez palce, nim się spostrzegli. Jak więc się stało, że znowu maszerowała po korytarzu dawno po godzinie policyjnej?
Stukot obcasów roznosił się po korytarzu tak bardzo, że myślała nad zdjęciem butów. Chciało jej się płakać, serce biło szybko. Jeżeli ktoś ją teraz złapie, będzie miała tarapaty! Następnym razem, gdy pójdzie do biblioteki musi usiąść gdzieś blisko bibliotekarki, która wygania uczniów, gdy zbliża się odpowiednia pora. A nie, jak ona, chowa za regałem, którego kobieta nie sprawdza.
Jeszcze tylko trochę.
Wmawiała sobie, że jest już blisko wieży Ravenclaw. Tak bardzo chciałaby zamknąć się już w Pokoju Wspólnym i udawać, że przecież cały czas tam była!
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Sob Wrz 12, 2015 12:55 am
Tej cholernej, czwartkowej nocy swój dyżur odbębniał ulubiony profesor wszystkich nieuków - pan Bułhakow. Chodzenie w nocy po pustych korytarzach doprowadzało go do szewskiej pasji, ale czasami zdarzało się na nich coś ciekawego. Wyłapywał pary, które obmacywały się w pokojach klubowych, zbierał porzucone pamiętniczki, groźnie łypał na sunących w stronę dormitoriów prefektów, którzy nadużywali władzy... Ta noc nie zapowiadała się jednak najlepiej. Wszystkie dzieciaczki poszły zmęczone spać. Nauczyciele również. Został tylko on. On i ta cholerna, czwartkowa noc. O losie, jak bardzo smuciło go to, że jako śmieciożerca był odpowiedzialny za bezpieczeństwo uczniów podczas godziny policyjnej.
Powoli przechadzał się w stronę biblioteki, z rękoma głęboko w kieszeniach i zmęczonym spojrzeniem, kiedy do jego uszów dotarł kuszący dźwięk stukoczących buciczków. Nerwowy, cichnący z kroku na krok. Jakby ktoś bał się, że zostanie złapany. Wreszcie jakieś urozmaicenie, przeszło mu przez myśl, kiedy bezczelnie wyjrzał z zza rogu. W mgnieniu oka znalazł się na samym środku rozwidlenia, wpatrując się w nią i skutecznie blokując przejście. Gdyby z jakiegoś powodu chciała przemknąć obok - mógł w każdym momencie sięgnąć ją ręką i siłą zaciągnąć do dormitorium.
- Minus dwadzieścia punktów dla krukonów, panno Wittermore. - dziwnie akcentowany angielski poniósł się echem, powiększając tym samym wrażenie totalnej pustki, jaka ich w tym momencie otaczała. - Drzemka na ławce? Pasjonujące zadanie domowe ze starożytnych run? Dział ksiąg zakazanych? - zapytał, wpatrując się w uczennicę bez żadnego konkretnego wyrazu twarzy. - Czekam na konkretną odpowiedź, bo nie wiem czy nie powinienem odjąć większej ilości.
Nie zakładał nawet, że dziewczyna skłamie. Była momentami na tyle przygłupia, że podzieliłaby się z nim wspomnieniami z ewentualnego morderstwa.
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Sob Wrz 12, 2015 1:10 am
Serce biło jej coraz szybciej, nadal nie oddaliła się od biblioteki na tyle, by uznać, że chociaż połowę drogi ma za sobą. Nigdy nie łamała zasad, przepisów. Zawsze grzeczna i posłuszna, choć czasem zbyt bezpośrednia. Co się ostatnio z nią działo?
Zbliżała się do rozwidlenia dróg, pierwszego z punktów przejściowych, które uznawała za jedną część całej drogi do dormitorium. Spieszyła się licząc na to, że nikogo nie spotka i bezpiecznie dotrze na miejsce. Jednak, życie postanowiło z niej zadrwić. I to podwójcie. Tuż za zakrętem, w który musiała wejść by do siebie dojść poczuła, że na kogoś wpadła. Obiła się nosem od wysokiej postaci, a z rąk wypadł jej stos książek robiąc przy tym jeszcze więcej hałasu. Podniosła głowę w momencie, w którym usłyszała jego głos. Nim jednak to nastąpiło, wiedziała już, kto stoi naprzeciw niej. Wszędzie rozpoznałaby tę specyficzną mieszankę perfum, od których kręciło jej się w głowie.
- Ja... - Zaczęła zdając sobie sprawę, że jest w dosyć sporych tarapatach. Przez chwilę wpatrywała się w niego nie wiedząc, co ze sobą zrobić, po chwili jednak zaczęła zbierać porozwalane pod ich nogami księgi.
- Zasiedziałam się w bibliotece, za piątym regałem. Nie zauważyłam kiedy wszyscy, łącznie z bibliotekarką zniknęli. - Mówiła drżącym głosem, w którym słyszalny był strach, wstyd i... Nutka radości? Nie, niemożliwe.
Dopiero gdy wstała z podłogi spojrzała ponownie na jego twarz i poczuła, jak serce podchodzi jej do gardła. Ledwo przełknęła ślinę walcząc z wypływającym na policzki rumieńcem.
- Przepraszam. - Wydukała całkowicie speszona i zawstydzona. W takim stanie pan Bułhakow nie miał okazji jej jeszcze widzieć.
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Sob Wrz 12, 2015 9:36 pm
Odsunął ją od siebie na bezpieczną odległość, żeby łypać na nią groźnie patrząc w oczy, ale ta błyskawicznie pochyliła się w dół, żeby pozbierać książki. Ha, nie miał zamiaru jej pomagać. Stał tak z założonymi rękoma, marszcząc brwi i uśmiechając się perfidnie. Nie było wiadomym co dziadowi po głowie chodzi, ale to z pewnością nie było nic dobrego. Z jakiegoś powodu ludzi jego pokroju zamykali w w trójkątnym więzieniu na środku morza, dookoła którego beztrosko latali sobie dementorzy.
- Nuda. - odburknął zawiedziony, chociaż czuł, że nie dzieli się z nim wszystkim. Przez chwilę zastanowił się, czy pytanie jest sensowne, ale nie mógł się powstrzymać. - A tak naprawdę? - a może jednak kryło się za tym coś więcej? A może jednak dziewczyna nie zagapiła się, tylko została w bibliotece celowo? Litości, oni posiadali tam nie zabezpieczony w żaden magiczny sposób dział z czarnomagicznymi książkami. Tak po prostu, w szkolnej bibliotece. Jakby nie mogli zamknąć ich w ukrytym pomieszczeniu, wynieść ze szkoły, schować w gabinecie dyrektora. Po prostu trzymali je na widoku, za kratą. Tak, że bardziej ciekawscy uczniowie mogli przeczytać znaczną część tytułów i zapragnąć zapoznać się z treścią pożółkłych stron.
Bułhakowa niejednokrotnie zastanawiało jakim cudem na żadnym z jego dyżurów nikt nigdy się tam nie zakradł, bo gdyby za czasów, kiedy jeszcze był piękny i młody uczęszczał do Hogwartu, a nie do Durmstrangu (gdzie taka wiedza była na wyciągnięcie ręki) to pewnie już dawno rozpracowałby w jaki sposób dostać się do środka bez żadnych większych przeszkód.
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Sob Wrz 12, 2015 9:51 pm
Odsunął ją od siebie. Zadrżała lekko pod jego dotykiem i spuszczając głowę mruknęła coś pod nosem. Na szczęście zbieranie ksiąg zajęło ją na tyle i dało wystarczające wytłumaczenie na to, by nie musieć na niego w tej chwili patrzeć. Każdą książkę podnosiła energicznie, jednocześnie starając się je ułożyć od największej do najmniejszej. Dopiero gdy to jej się udało podniosła swój zadek i ponownie uniosła głowę.
Pierwsze co ujrzała to uśmiech, parszywy i pierwszy raz widziany na ustach profesora Numerologii. Nie przestraszyła się, nie zabiło jej od niego szybciej serce. Jedynie się zaintrygowała. Ponownie utonęła w jego oczach jedynie resztką świadomości czując, że fala ciepła okrywa jej twarz tworząc zapewne całkiem pokaźnych rozmiarów rumieniec.
- Nuda? - Zapytała zaskoczona. - Chce mi pan powiedzieć, że byłby bardziej zadowolony, gdybym robiła coś... Bardziej nielegalnego? - Zapytała mocniej zaciskając dłonie na książkach, które przy sobie miała. Nie chodziło o to, że ukradła je z działu Ksiąg Zakazanych. Praktycznie, nawet nie wiedziałaby, jak czegoś takiego dokonać. I nigdy nie łamała przepisów, przynajmniej nie świadomie.
- Och, to... - Mruknęła czując, jak jeszcze bardziej spąsowiała. - Naprawdę zasiedziałam się w bibliotece. Po prostu, czas tam płynie inaczej i... Miałam dużo spraw do przemyśle-... To znaczy, dużo rzeczy do przeczytania. - Dodała jąkając się co chwila i spuszczając wzrok. Za każdym razem jednak łapała się na tym, że i tak wpatruje się w jego ciało.
Co było w nim takiego nieziemskiego, że zawładnął jej umysłem? Kaylin sama nie potrafiła zrozumieć swojego zachowania, gdy drżała niedostrzegalnie, kiedy wpatrywał się w nią wyczekująco.
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Nie Wrz 13, 2015 8:46 pm
Czekał w milczeniu, nie wyciągając rąk z kieszeni. Palce jakby same zacisnęły się na paczce papierosów, która w głowie Vakela stała się teraz formą ucieczki od tej niezręcznej sytuacji. Ale nie ruszył się z miejsca. Nie lubił dawać za wygraną. Chyba, że miało to sprawić mu jakiś problem... tylko co mogła zrobić mu biedna, mała Kaylin Wittermore z klasy piątej?
- Tak. - powiedział luźno, jakby nie było to nic nadzwyczajnego. Uwagę Bułhakowa o wiele bardziej przyciągali uczniowie przepisy łamiący, niż te potulne koteczki idące za tłumem i zasadami. Jakby nie rozumieli, że stworzono je po to, aby mogli je łamać. Byli młodzi, tak młodzi... powinni chcieć widzieć więcej, niż to, co serwowali im na tacy dorośli. Oni są zbyt głupi, Vakelu, zbyt głupi... nie rozumieją o co ci chodzi.
- Eee... to znaczy nie. Nie powinnaś ani zasiadywać się w bibliotece, ani planować rzeczy bardziej nielegalnych. - poprawił się, kiedy dotarło do niego, że namawia nieletnią do przestępstwa. W dodatku to on odgrywał teraz rolę policjanta. Złego i dobrego jednocześnie. - Muszę odnotować to wykroczenie i odprowadzić cię do dormitorium, więc chodźmy już. Czeka mnie jeszcze spacer po trzecim piętrze.
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Nie Wrz 13, 2015 9:07 pm
Cała ta sytuacja bardzo ją stresowała. Sam fakt, że szwendała się po korytarzach o tak późnej porze był dla niej czymś nowym i praktycznie zakazanym. Zaciskała dłonie na książkach tak mocno, aż pobladły jej od tego palce. Bała się. Już od małego uczono ją, że łamanie zasad nigdy nie kończy się dobrze. I choć miała kochającą rodzinę, zasady właśnie były w ich domu święte. Od czasu do czasu jedynie dziadkowie zdawali się popuszczać, póki nie widział tego jej ojciec.
Przez dłuższą chwilę wpatrywała się w jego twarz. Uważała, że dwadzieścia punktów to trochę za dużo, ale nie była w stanie się odezwać. Z resztą, czy nie pogorszyłaby tym swojej sytuacji? Już sama nie wiedziała, jak powinna się zachować. Zawsze miała problemy, teraz jeszcze utrudniał jej to stres.
- Tak? - Przez chwilę była zaskoczona. Potem zaśmiała się cicho czując, jak ciało odrobinę się rozluźnia. Nie sądziła, że profesor mógłby powiedzieć coś takiego. Ich zadaniem było trzymanie uczniów z daleka od kłopotów, nie wpakowywanie ich w nie. Z resztą, Kaylin zawsze trzymała się od tego z daleka. Ostatnio tylko przestało jej to wychodzić.
- Szybko zmienia pan zdanie. - Dodała uśmiechając się lekko. Była zmęczona, miała podkrążone oczy. Ewidentnie było widać, że zarwała kilka nocy pod rząd. Niemniej jednak biło od niej pewnego rodzaju szczęściem, którego wcześniej nie było.
- Rozumiem. Przepraszam za kłopot, panie profesorze. - Powiedziała szczerze skruszonym głosem i spojrzała na niego lekko zamyślona. Dopiero po chwili energicznym ruchem poprawiła sobie krzywo zarzuconą szatę rumieniąc się przy tym ze wstydu.
Zawsze dbaj o swój wygląd. Jak cię piszą, tak cię widzą.
Zabrzmiał w jej głowie głos matki. Och, gdyby ona albo ojciec widzieli ją w tej chwili... Byliby rozczarowani. Już sam fakt, że dostała ujemne punkty dla własnego domu był czynem haniebnym.
- Mogę dotrzymać panu towarzystwa. Potem odprowadzi mnie pan do dormitorium - Nie byłaby sobą, gdyby nie spróbowała. Miała tylko nadzieję, że nie odejmie jej za to kolejnych punktów. Chociaż... Już i tak nie miało to znaczenia, skoro straciła jakiekolwiek. Wpatrywała się przy tym z szerokim uśmiechem w jego twarz.
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Sro Wrz 16, 2015 9:49 pm
Bułhakow miał charakter. Swoje zdanie, radykalne poglądy na niektóre tematy. Nie potrafił zachowywać się jak sztywna, bezkształtna, nauczycielska masa, co praktykowali niektórzy profesorowie. Z tego powodu zmuszony był do poprawienia się. Skarcił się w myślach dość brutalnie, bo trzymanie języka za zębami było w jego przypadku dość istotne. Nie przybył do Hogwartu by spoufalać się z uczennicami, a wsiąknąć w środowisko nauczycielskie, prawdopodobnie obsiane członkami Zakonu. Musiał wiedzieć którzy. Musiał się do nich zbliżyć. Musiał zrealizować plan w stu procentach. Ale czy faktycznie Kaylin stała na przeszkodzie?
- Niezła próba, Wittermore, ale wracasz do dormitorium. - za bardzo plątała mu w myślach, aby mógł pozwolić sobie na kolejne spędzone przy niej godziny. - Ktoś cię gnębi w tej twojej sypialni, że nie chcesz tam wracać? - zapytał, zagadkowo marszcząc brwi. Nie, nie zamierzał nic z tym robić. To była jednak dobra okazja, żeby się z krukonki jeszcze trochę pośmiać. Wśród uczennic Ravenclawu takich osobistości jak chociażby Fleur nie brakowało, więc nie zdziwiłby się, gdyby blondyneczka była przynajmniej odrobinę torturowana psychicznie przez rówieśników. Nie to, żeby ją sprawdził, ale poza numerologią osiągała całkiem imponujące wyniki w nauce, a Rowena raczej jasno określiła jakie wartości będą w jej domu gloryfikowane. Patrząc na to, że kujonów wśród nich nie było wcale tak wielu, to sceny zazdrości wydawały się być całkiem normalne. Szczególnie, że Kaylin potrafiła być dość irytująca.
Dlaczego dalej stał? Dlaczego wciąż wbrew swojej woli spędzał z nią czas?
Kaylin Wittermore
Oczekujący
Kaylin Wittermore

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Sro Wrz 16, 2015 10:51 pm
Kaylin nawet przez chwilę nie zdawała sobie sprawy z tego, w jakim świecie żył Vakel. W jak bardzo zagmatwane sprawy był wplątany i co tak naprawdę robił w Hogwarcie. Jedyne, co o nim wiedziała to ten skrawek informacji, których sam jej udzielił. i choć było to bardzo głupie i dziecinne... Zdążyła go bardzo polubić. Zauważyła, że bywał zimny i oschły. Czasami też naigrywał się z innych, z niej w szczególności. Widziała to wszystko, jednak nie mogła przestać żywić do niego tych wszystkich pozytywnych uczuć, które kłębiły się w niej od jakiegoś czasu. Ciągle pamiętała ich pierwszą rozmowę i to, jak bardzo jej wtedy pomógł. Wiedziała też, że on nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
- Och, szkoda. No ale cóż, musiałam spróbować. - Zaśmiała się cicho spoglądając na niego błyszczącymi z fascynacji oczami. Do tej pory nie udało jej się dowiedzieć, ile miał lat choć była tego niezmiernie ciekawa. Pierwsza próba dowiedzenia się tego zakończona została groźbą odjęcia punktów Krukonom, więc zaprzestała. Nawet, gdyby się dowiedziała to co by to zmieniło? Wiedziała, że nie ma szans, że nawet jakby stanęła na głowie, nauczyciel nigdy nie spojrzy na nią w taki sposób w jaki by chciała. Mimowolnie westchnęła.
- Hmmm? - Z opóźnieniem dotarło do niej jego pytanie. - Och, od jakiegoś czasu już tego nie robią. Przynajmniej ci z mojego rocznika. W pierwszej klasie bardzo mi dokuczali, bo nie umiałam latać na miotle. Za to ja, na każdej lekcji dawałam im do zrozumienia jak bardzo są nieprzygotowani i jak wielu rzeczy nie potrafią. No i... Cóż, czasem przypomniałam profesorom o zadaniach domowych, które przeoczyli. W ten sposób posypało się kilka nieciekawych ocen. - Dodała zakrywając usta, by nie widział jak się z tego śmieje. Może i nie było to mile z jej strony, jednak w ten sposób chroniła samą siebie. Nadal jednak bała się niektórych Krukonów z roczników wyżej. Unikała ich jak ognia i gdy tyko pojawiali się w dormitorium... Ona wychodziła. Młodsi natomiast nigdy nic jej nie zrobili, więc najzwyczajniej w świecie ich ignorowała.
Nagle nastała między nimi cisza. Niby mieli iść dalej, a jednak on wciąż stał, nawet jednym gestem nie dając do zrozumienia, że pora ruszać. Kaylin w tym czasie wpatrywała się w niego zafascynowana. Czuła, jak serce bije jej coraz szybciej, jak w głowie zaczyna szumieć. Chciała spędzać z nim więcej czasu, choć dobrze wiedziała, że nie miala odpowiedniego pretekstu.
- Ummm.... - Mruknęła bardziej do siebie, choć ewidentnie chciała coś powiedzieć. Powstrzymała się jednak w pewnym momencie i po prostu dalej na niego patrzyła. Czasem zdolność gryzienia się w język bywała przydatna.
Vakel B. Bułhakow
Nauka
Vakel B. Bułhakow

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Sob Wrz 19, 2015 10:57 pm
Kaylin nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jak bardzo myli się sądząc, że wydarzenie z biblioteki nic dla Bułhakowa nie znaczyło. Znaczyło wiele. Pamiętał je dobrze. Każde wypowiedziane zdanie. Wypłynęły z niego słowa, które tkwiły gdzieś głęboko. Zarówno pod maską śmierciożercy jak i nauczyciela. To było coś jego, prywatnego… i podzielił się tym ze zwykłą uczennicą. Nie, ona nie była zwykła. Nie była jednak tak niezwykła jakby chciała. Bułhakow był chory na umyśle. Był potworem. Patrzał na nią i widział ciało, widział pojawiające się krągłości. Widział związane z tym możliwości. Widział, że jest chętna, chociaż sama nie wiedziała czego. I widział jak bardzo jest niewinna i naiwna. Nie wiedział, czy wierzy w dobro świata, jego dobro, czy cokolwiek innego - wiedział, że jest nim zainteresowana. Chciała spędzać z nim czas, pokazywać innym, że jest z nią bliżej niż z innymi, nawet jeżeli miała dokonać tego poprzez takie bzdury jak oddanie mu na lekcji głupiego podręcznika. I podobało mu się to. Podniecała go dziewczynka, która mogłaby być w tym momencie jego córką.
Ale nie był głupi. Dobrze zdawał sobie sprawę z ryzyka, które niosło ze sobą jakiekolwiek zbliżenie do niej. Dlatego się powstrzymywał, chociaż przy każdym przeklętym otarciu gotowała się w nim krew. Igrała właśnie z czymś, czego nie rozumiała i nie mogła zrozumieć. Była zbyt młoda i zbyt niedoświadczona. Być może właśnie to tak bardzo go przyciągała. Nie wiedziała jaki jest. Widziała w nim kogoś spokojnego, mądrego. Wizjonera. Dobrego nauczyciela. Kogoś, kto otworzył jej oczy na dziedzinę nauki. Odkrywała, poznawała. Wciąż głęboko w książkach. Książki nie przekazywały prawdziwego świata. Książki przekazywały urywki, strzępki myśli autora. Wiedział o tym, bo sam je pisał. Życie powinno oceniać się przez własne doświadczenie, a nie pryzmat opinii innych.
Ona potrzebowała jego, ale on nie potrzebował jej. Nie miał w niej partnera do rozmowy, nie miał w niej oparcia. Potrzebował kobiety z krwi i kości, z sercem bijącym niczym dzwon. Rozumiejącej. Nie odtrącającej. Potrzebował kogoś, kto przyjmie go w całości. Zarówno zalety, jak i wady. Piętnastoletnia dziewczynka nie była na to gotowa.
Ze wszystkich możliwych komentarzy, jakie mógłby z siebie wyrzucić - Bułhakow po prostu się zaśmiał. Nie za głośno, nie za cicho, ale szczerze. Po prostu ją wyśmiał.
- Przestali cię gnębić, bo przypomniałaś nauczycielowi o zadaniu domowym? - zapytał z niedowierzaniem. Najwyraźniej dzieciaki, które z niej szydziły były bandą jełopów. Albo Kaylin po prostu była nudnym obiektem żartów. To by go nawet nie zdziwiło.
Hogwart czasami go zadziwiał. Różnił się od Durmstrangu we właściwie wszystkich aspektach. Sprawiało to czasami, że czuł się tutaj obco, chociaż wizje wyraźnie przekazały mu, że znajdzie tutaj swoje miejsce. Londyn miał dać mu szczęście, jakiego w życiu jeszcze nie zaznał.

// Nastrojowa muzyka
Sponsored content

Korytarz - Page 5 Empty Re: Korytarz

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach