- Mistrz Gry
Re: Parkiet do pojedynków
Nie Wrz 20, 2015 1:28 am
Zaklęcia śmigały. Zarówno Alice i David walczyli bez wytchnienia, choć trzeba przyznać, że V-klasiście szło zdecydowanie gorzej. Oboje głównie wykorzystywali technikę unikania i chowania się za szafą, byleby tylko nie oberwać wrogim urokiem. Niestety! Chłopak otrzymał Everte Stati rzucone przez Alice i wylądował twardo na ziemi. Widać było, że nie pierwszy raz Puchonka korzystała z tego zaklęcia. Potem, po serii niefortunnych rzutów zaklęcia przez o'Connella, Alice użyła Colloshoo, które skutecznie unieruchomiło chłopaka. Już kolejne Everte Stati poskutkowało, ale nie tak jak tego oczekiwał chłopak. Niestety. Confundus Hughes, a potem jej Everte Stati, zadziałało też bardzo dobrze i David wylądował na ziemi, a jego stan zdrowia pogarszał się z każdą chwilą. Jedynie adrenalina pozwoliła mu jeszcze utrzymać się na nogach. Jednak nadal nie zamierzał się poddać. Podniósł się do góry - co prawda ledwo - i wymierzył kolejne zaklęcia, które nie przyniosły żadnego większego skutku. Alice trzymała się lepiej od niego, a u Davida były coraz częstsze bóle głowy. Nagle profesor Hucksberry zakończył pojedynek, oznajmiając, że wygrała Puchonka. Kolejną pojedynkującą się parą miała być Gwendoline Tichy i Ventus Zabini.
Alice Hughes:
+10 PD, -14 PŻ
Wzmocnienie zaklęć Colloshoo i Everte Stati.
David o'Connell:
+10 PD, -25 PŻ
Trenuj dalej. Jesteś na dobrej drodze do opanowania Everte Stati.
Alice Hughes:
+10 PD, -14 PŻ
Wzmocnienie zaklęć Colloshoo i Everte Stati.
David o'Connell:
+10 PD, -25 PŻ
Trenuj dalej. Jesteś na dobrej drodze do opanowania Everte Stati.
- Gwendoline Tichý
Re: Parkiet do pojedynków
Nie Wrz 20, 2015 9:26 am
Gwendoline osobiście bawiła się dużo lepiej oglądając walczącą przed chwilą parkę niż poprzednie pokazy, w których oponenci stali w miejscu jak kołki, dlatego dziwnym dla niej było, że żaden z nauczycieli nie zwrócił uwagi na dynamizm, a najpewniej był gotowy lepiej wynagradzać przerzucanie się na przemian zaklęciami ofensywnymi i popularnym Protego, niż pomysłowym wykorzystywaniem terenu. Blondynka przeniosła wolno ciężar ciała z jednej nogi na drugą, obserwując schodzącego z podestu i widocznie zamroczonego Carney'a. Sama ruszyła się z miejsca i zajęła jego pozycję na polu bojowym dopiero kiedy Profesor dał znak, że mogą już podejść.
Meduza nie zamierzała dawać tu żadnego popisu czy walczyć o wygraną (jak zwykle miała w zwyczaju), ba, wręcz oczekiwała, że zostanie pokonana i jej obraz wyniosłej i mało potrafiącej paniusi z dobrej szkoły wreszcie się dopełni. Dlatego dała swojej różdżce odrobinę wolności w humorkach i z wdziękiem ukłoniła się przed swoim przeciwnikiem. Sądząc po nazwisku był to drugi czystokrwisty czarodziej.
Jako kobieta w kontrolowanym pojedynku pozwoliła sobie zacząć.
- Everte Stati! - rzuciła, a zaklęcie pomknęło w stronę drugiego Ślizgona, ale po kilku metrach odbiło i mocno uderzyło w krawędź podestu, zmuszając kilka osób, w tym Profesora Flitwicka do odsunięcia się.
Meduza nie zamierzała dawać tu żadnego popisu czy walczyć o wygraną (jak zwykle miała w zwyczaju), ba, wręcz oczekiwała, że zostanie pokonana i jej obraz wyniosłej i mało potrafiącej paniusi z dobrej szkoły wreszcie się dopełni. Dlatego dała swojej różdżce odrobinę wolności w humorkach i z wdziękiem ukłoniła się przed swoim przeciwnikiem. Sądząc po nazwisku był to drugi czystokrwisty czarodziej.
Jako kobieta w kontrolowanym pojedynku pozwoliła sobie zacząć.
- Everte Stati! - rzuciła, a zaklęcie pomknęło w stronę drugiego Ślizgona, ale po kilku metrach odbiło i mocno uderzyło w krawędź podestu, zmuszając kilka osób, w tym Profesora Flitwicka do odsunięcia się.
- Mistrz Gry
Re: Parkiet do pojedynków
Nie Wrz 20, 2015 9:26 am
The member 'Gwendoline Tichý' has done the following action : Rzuć kością
'Pojedynek' :
Result : 2, 6
'Pojedynek' :
Result : 2, 6
- Ventus Zabini
Re: Parkiet do pojedynków
Pią Paź 02, 2015 7:07 pm
Walki toczone na parkiecie były tak cholernie bezsensowne. Miał ochotę stąd wyjść. W ogóle nie patrzył na to co tam się działo. Patrzył się w martwy punkt i myślał. Cień, właściwie każdy jest jak cień, bo każdy jest marionetką. każda z tych osób ślepo walczy między sobą i myśli, że to ich przygotuje na walkę, ale to tylko teatr. Prawdziwe pojedynki są bardziej dynamiczne. Np. ten ślepy człowiek. Był irytujący wręcz swoją pasywną postawą. Czuć na kilometr było, że pogodził się z tym, czym jest...
Uśmiechnął się ponuro. On sam pogodził się z tym wszystkim. Chciał już wyjść, ale musiał stanąć na parkiecie. Przyjrzał się słodkiej ślizgonce i tylko uśmiechnął się pod nosem. Spojrzał jak w niego celuje, jak wypowiada słowa, a zaklęcie w niego nie trafia. Miał taką cholernie wielką ochotę trafić teraz do skrzydła z jakimś urazem. Westchnął cicho. Bez słowa zszedł z podestu i skierował się do wyjścia.
- Do wiedzenia - mruknął pod nosem i po chwili chłopaka nie było na sali. Miał tak wielką ochotę to wszytko rozwalić, ale nie chciał się wyżywać na jakiejś paniusi, którą ledwo kojarzył.
[z/t]
Uśmiechnął się ponuro. On sam pogodził się z tym wszystkim. Chciał już wyjść, ale musiał stanąć na parkiecie. Przyjrzał się słodkiej ślizgonce i tylko uśmiechnął się pod nosem. Spojrzał jak w niego celuje, jak wypowiada słowa, a zaklęcie w niego nie trafia. Miał taką cholernie wielką ochotę trafić teraz do skrzydła z jakimś urazem. Westchnął cicho. Bez słowa zszedł z podestu i skierował się do wyjścia.
- Do wiedzenia - mruknął pod nosem i po chwili chłopaka nie było na sali. Miał tak wielką ochotę to wszytko rozwalić, ale nie chciał się wyżywać na jakiejś paniusi, którą ledwo kojarzył.
[z/t]
- Gwendoline Tichý
Re: Parkiet do pojedynków
Pią Paź 02, 2015 7:29 pm
Skoro okazało się, że przeciwnik zostawił swoje jądra gdzieś przed Wielką Salą i udał się, żeby ich poszukać, to nie należało blokować miejsca i przedłużać tej farsy. Gwendoline zerknęła tylko bezradnie na chyba podobnie zaskoczonego przez tę dziecinną zagrywkę Profesora Hucksberry'ego i wzruszyła delikatnie ramionami opuszczając różdżkę - nie czuła w końcu potrzeby na utrzymanie bojowej pozycji, bo chłopak nie wyglądał, jakby miał zamiar ją zmylić i zaatakować z poziomu poniżej podestu. Właściwie to wyglądał jakby sam kompletnie nic nie planował i aż się prosił o zasadzenie mu czegoś decydującego o wygranej prosto w plecy. Ale to nieczysta zagrywka, a miała tu doświadczyć eleganckiego pojedynku - szkoda tylko, że dali jej najbardziej kulawego i pokrzywdzonego przez los przeciwnika.
Zadowolona jednak w tej sytuacji poniekąd z tego, że nie straciła na niego więcej czasu, niż było to absolutnie konieczne, wsunęła różdżkę z powrotem za pasek na udzie, ukłoniła się przed Nauczycielami i zrobiła miejsce swojej rudowłosej następczyni, samej nie czując już potrzeby pozostania dłużej na sali.
z/t
Zadowolona jednak w tej sytuacji poniekąd z tego, że nie straciła na niego więcej czasu, niż było to absolutnie konieczne, wsunęła różdżkę z powrotem za pasek na udzie, ukłoniła się przed Nauczycielami i zrobiła miejsce swojej rudowłosej następczyni, samej nie czując już potrzeby pozostania dłużej na sali.
z/t
- Mistrz Gry
Re: Parkiet do pojedynków
Nie Paź 04, 2015 1:04 am
Można byłoby pomyśleć, że skoro był to Klub Pojedynków i kolejna para miała szansę do wyjścia na środek i rozpoczęcia pojedynku to tak właśnie się stanie. Niestety. Może i Gwendoline była gotowa i próbowała rzucić Everte Stati w Ventusa, ale nie wypaliło. Mało tego! Ślizgon zdawał się ledwo trzymać na nogach jakby był pijany, był bez reszty pasywny i pozbawiony instynktu zachowawczego. Nie mówiąc już o adrenalinie, która przecież powinna popychać go do działania. Ale nie, Ślizgon wszedł na środek parkietu po to, by chwilę później go opuścić, przepychając się przez tłumy uczniów i obrywając od niektórych z łokcia. Kiedy tylko wyszedł z pomieszczenia, cisza która dotąd panowała, zaczęła być przejmowana przez coraz głośniejszy szmer przyciszonych głosów. Kilka osób nawet zachichotało złośliwie. Profesorowie w tym czasie stali, nie do końca wiedząc, co powiedzieć. Jeszcze nigdy nie zdarzyła się im bowiem taka sytuacja! Po chwili zapanowali nad wszystkimi zgromadzonymi i dali znać, że wszystko wraca do normy. Jako, że Julia źle się poczuła, została zastąpiona Krukonem. I takim oto sposobem miało dojść do ostatniego pojedynku, pomiędzy Sahirem Nailahem a Lily Evans.
Gwendoline Tichy:
Nie otrzymuje nic z powodu wycofania się przeciwnika.
Ventus Zabini:
-10 PŻ i upokorzenie na oczach całego Klubu Pojedynków.
Gwendoline Tichy:
Nie otrzymuje nic z powodu wycofania się przeciwnika.
Ventus Zabini:
-10 PŻ i upokorzenie na oczach całego Klubu Pojedynków.
- Lily Evans
Re: Parkiet do pojedynków
Pon Paź 05, 2015 12:23 am
Na początku miała stanąć do pojedynku z Julią, ale kiedy dziewczyna poczuła się źle, został przydzielony jej inny partner. O ironio, na którymś poprzednim spotkaniu również walczyli przeciw sobie a później mieli okazję spotkać się na korytarzu, skąd odprowadziła go aż po samo przejście do Pokoju Wspólnego Ravenclawu. Niektóre pojedynki były ciekawe i fascynujące, zwłaszcza ten w którym Alice walczyła przeciw Davidowi. Evans z żywym zainteresowaniem przyglądała się jak ich różdżki przecinają raz za razem powietrze. To było z całą pewnością ciekawe doświadczenie, do czasu aż nie weszli na parkiet Ślizgoni. Blondynka, którą rudowłosa kojarzyła z zajęć, zaatakowała pierwsza i jej zaklęcie... nie wypaliło, zaś chłopak zamiast jakoś odpowiedzieć, zwyczajnie sobie poszedł na oczach wszystkich. Lily już sama nie wiedziała, co ma o tym myśleć, ta postawa ją zupełnie zdezorientowała, lecz kiedy została wyczytana wraz z Sahirem, ruszyła na środek pomieszczenia, szykując się do konfrontacji. Wzięła serię głębokich wdechów i wydechów i obserwowała jak Krukon staje dokładnie naprzeciw niej. Zielone tęczówki błysnęły a na twarzy zawitał wyraz najwyższego skupienia. Nie liczyło się już to, że otaczają ją ludzie, że profesorowie patrzą - zamierzała bowiem pokazać chociaż trochę tego na co ją było stać. Ukłoniła się przed swoim przeciwnikiem i przystąpiła do ataku.
- Everte Stati! - Wycelowała różdżkę w Sahira, po czym przebiegła kawałek i skoczyła za szafę by w razie czego obronić się przed jego zaklęciem.
~
Everte Stati: 1,4 ~ 2,5
Skok: 4~5
Schowanie się za szafą: 5~6
- Everte Stati! - Wycelowała różdżkę w Sahira, po czym przebiegła kawałek i skoczyła za szafę by w razie czego obronić się przed jego zaklęciem.
~
Everte Stati: 1,4 ~ 2,5
Skok: 4~5
Schowanie się za szafą: 5~6
- Mistrz Gry
Re: Parkiet do pojedynków
Pon Paź 05, 2015 12:23 am
The member 'Lily Evans' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 1, 4
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 4, 5
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 1, 4
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 4, 5
- Sahir Nailah
Re: Parkiet do pojedynków
Pon Paź 05, 2015 3:24 pm
Pojedynki... Bardzo ciekawa sprawa, kiedy przychodziło walczyć o swoje własne życie, a jeszcze ciekawsza na swój sposób, kiedy presji nie było - ot, machanie różdżką, wypowiadanie formułek, potem kolejne - i wszyscy zmuszeni byli do ograniczenia się do jedynie dwóch zaklęć, skacząc gibko z jednej strony na drugą, by robić uniki na własną rękę, by popisywać się swą nieoczywistością i pomysłowością - tą pomysłowością, która co do pojedynku wklepywała ci tylko jedną osobę do głowy - albo to właśnie dlatego, że w zasadzie prócz myśli zupełnie oczywistych, tylko ta osoba tam gościła? Tak, tak - w ogóle cię nie było, chociaż nie było lekko - co się u niego działo, gdzie był, co robił - pytania, na które niby tak łatwo dostać odpowiedź, nic szczególnego, nic prostszego niż pójść i zapytać... A jednak jesteś tutaj. Siedzisz na jednej z ławek i pustym wzrokiem wpatrujesz się w tańczących na parkiecie tancerzy, którzy nie przeplatali się czerwonymi wstęgami krwi malowanymi na panelach - względny spokój osiadł na tej szkole jak sterta kurzu na dawno zapomnianych zabawkach dziecięcych odłożonych na strychu - nikt ich nie zetrze, dopóki nie okażą się potrzebne, a pewnie nawet wtedy nikt o nich nie wspomni - zostaną po prostu zapomniane. Chandra i dekadentyzm wżerał się w mury tego świata, prowadząc do apatii swą równią pochyłą i czy to było złe? Nie sądzę, bo przecież w żadnym stopniu nie prowadziło do destrukcji, nie naruszało pojedynczych cegieł, a tylko mocniej pozwalała całej budowli osiąść. Ten wojenny pył kiedyś musiał rozsiać się po kątach i odejść we względne zapomnienie. Tak niewiele czasu minęło - a oni wszyscy wyglądali tak spokojnie, uczęszczali na zajęcia jakby nic się nie wydarzyło - bo może nic się nie stało? Może to było tylko kilkanaście śmierci, które nic nie znaczyły w obliczu całych tysięcy, które potrafiły codziennie ginąć?
Może.
Może właśnie dlatego tutaj przyszedłeś, by Widzieć, by Dostrzegać, jak świat się kręcił gdy ty trwałeś w jednym miejscu i nie zamierzałeś zrobić kroku do przodu, zdystansowany, a jednak obecny i fizycznie wciąż przemierzający korytarze, nawet jeśli stapiałeś się z jego cieniami - podniosłeś się z ławki, mijając się niemal z Zabiniim - czy w tej akcji było cokolwiek do komentowania? Raczej nie - są pewni ludzie, którymi nie warto się zainteresować ze względu na ich płytkość, bezwartościowość, na ten właśnie dekadentyzm już wspomniany który ich otaczał i odpychał zarazem - nie, nie, zdecydowanie Zabinii nigdy nie trafił na listę interesujących person według Nailaha Sahira - brzmi paskudnie, ale co poradzę, że Sahir do tak bezczelnych person należał? Niemal jak Ventus - nie dbający o nich i wszystko mający za nic. Niby. Bo różniły ich całe neony i wszystko, co tylko dało się zepchnąć z płaszczyzny świata na dzielącą ich linię.
Doprawdy, brak możliwości operowania większą ilością zaklęć nagle wydała ci się taka... ograniczająca - nie zgadzałeś się z tym, gdzieś w głębi siebie, a jednocześnie rozumiałeś, dlaczego w ten sposób prowadzony jest klub pojedynków. W bardzo słuszny zresztą sposób - uczący, jak radzić sobie z przeciwnikami... bez konieczności zabijania.
Ach, krew. Słodka krew która pulsowała na szyi Rudej Kotki, na jej nadgarstkach i udach - jej zielone oczy, piękne i głębokie, mieniące się na wzór poruszanych dotykiem wiatru traw na łące, która nie ma swego kresu, skąd nie chciało się nawet patrzeć na błękit firmamentu, nakrapiane i poprzecinane pasami - znowu przyszło ci na nie patrzeć.
I wiedziałeś, że to były dobre oczy.
Dobre oczy, które nosiły w sobie piękną duszę.
Pokłoniłeś się, wyciągnąwszy różdżkę, jak maniera tego wymagała, a Rozkwitający Kwiat Lilii nie czekał, aż wroga noga Dziecka Nocy rozdepcze go - zdecydowana niewiasta potrafiąca przejąć inicjatywę - no proszę... Tak i umknąłeś na bok przed zaklęciem wycelowanym w twoim kierunku i machnąłeś różdżką, zupełnie odruchowo, automatycznie, zapominając o prośbie nauczyciela sprzed ostatniego razu, by wymawiać zaklęcia w tym danym momencie - nic nie poradzę, to kwestia ułamków sekund, jak więc można sobie pozwolić na marnowanie ich przy konieczności wypowiadania? I tak wycelowałeś Everte Stati, ale zamiast konkretnie w Lily, to w szafę, za którą się schowała, z pełną świadomością tego, że może zostać po prostu przygnieciona.
Cóż, jedna z zasad pojedynków - wykorzystuj otoczenie na swoją korzyść, czy nie tak?
* Unik - 6,6
* Everte Stati - 4,6
Może.
Może właśnie dlatego tutaj przyszedłeś, by Widzieć, by Dostrzegać, jak świat się kręcił gdy ty trwałeś w jednym miejscu i nie zamierzałeś zrobić kroku do przodu, zdystansowany, a jednak obecny i fizycznie wciąż przemierzający korytarze, nawet jeśli stapiałeś się z jego cieniami - podniosłeś się z ławki, mijając się niemal z Zabiniim - czy w tej akcji było cokolwiek do komentowania? Raczej nie - są pewni ludzie, którymi nie warto się zainteresować ze względu na ich płytkość, bezwartościowość, na ten właśnie dekadentyzm już wspomniany który ich otaczał i odpychał zarazem - nie, nie, zdecydowanie Zabinii nigdy nie trafił na listę interesujących person według Nailaha Sahira - brzmi paskudnie, ale co poradzę, że Sahir do tak bezczelnych person należał? Niemal jak Ventus - nie dbający o nich i wszystko mający za nic. Niby. Bo różniły ich całe neony i wszystko, co tylko dało się zepchnąć z płaszczyzny świata na dzielącą ich linię.
Doprawdy, brak możliwości operowania większą ilością zaklęć nagle wydała ci się taka... ograniczająca - nie zgadzałeś się z tym, gdzieś w głębi siebie, a jednocześnie rozumiałeś, dlaczego w ten sposób prowadzony jest klub pojedynków. W bardzo słuszny zresztą sposób - uczący, jak radzić sobie z przeciwnikami... bez konieczności zabijania.
Ach, krew. Słodka krew która pulsowała na szyi Rudej Kotki, na jej nadgarstkach i udach - jej zielone oczy, piękne i głębokie, mieniące się na wzór poruszanych dotykiem wiatru traw na łące, która nie ma swego kresu, skąd nie chciało się nawet patrzeć na błękit firmamentu, nakrapiane i poprzecinane pasami - znowu przyszło ci na nie patrzeć.
I wiedziałeś, że to były dobre oczy.
Dobre oczy, które nosiły w sobie piękną duszę.
Pokłoniłeś się, wyciągnąwszy różdżkę, jak maniera tego wymagała, a Rozkwitający Kwiat Lilii nie czekał, aż wroga noga Dziecka Nocy rozdepcze go - zdecydowana niewiasta potrafiąca przejąć inicjatywę - no proszę... Tak i umknąłeś na bok przed zaklęciem wycelowanym w twoim kierunku i machnąłeś różdżką, zupełnie odruchowo, automatycznie, zapominając o prośbie nauczyciela sprzed ostatniego razu, by wymawiać zaklęcia w tym danym momencie - nic nie poradzę, to kwestia ułamków sekund, jak więc można sobie pozwolić na marnowanie ich przy konieczności wypowiadania? I tak wycelowałeś Everte Stati, ale zamiast konkretnie w Lily, to w szafę, za którą się schowała, z pełną świadomością tego, że może zostać po prostu przygnieciona.
Cóż, jedna z zasad pojedynków - wykorzystuj otoczenie na swoją korzyść, czy nie tak?
* Unik - 6,6
* Everte Stati - 4,6
- Mistrz Gry
Re: Parkiet do pojedynków
Pon Paź 05, 2015 3:24 pm
The member 'Sahir Nailah' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 3, 5
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 1, 6
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 3, 5
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 1, 6
- Lily Evans
Re: Parkiet do pojedynków
Pon Paź 05, 2015 9:14 pm
Pomysłowość i wyginanie swego ciała do granic możliwości byleby tylko żadne zaklęcie nie było Cię w stanie dosięgnąć. Oto właśnie chodziło. Tak właśnie przedstawiało się to w głowie rudowłosej. Nie zajmowały ją myśli o nikim, nawet o jej bliskich, bo liczyła się właśnie ta adrenalina i to, żeby przetrwać i pokazać tyle na ile ją było stać. W pojedynkach nie było miejsca na myślenie o przeszłości czy też przyszłości, znaczenie miała tylko teraźniejszość i uratowanie siebie albo najdroższych Ci ludzi o ile byli oni w niebezpieczeństwie w chwili podjęcia walki. Spokój i ukojenie zszarganych myśli było potrzebne, bo w końcu jeśli w Hogwarcie nie będzie bezpiecznie to nigdzie nie będzie. Lily nie rozumiała i nie zamierzała rozumieć osób, które tak dobitnie starały się udowodnić, że zło było czymś naturalnym i potrzebnym. Bzdury. Po prostu wymówki tych, którzy zdołali się już poddać.
Należało zacząć od zapanowania nad samym sobą by wziąć się za pomaganie innym. Evans choć nadal nie zapomniała o tym, co miało miejsce z miesiąc temu, to jednak dała się wciągnąć w nurt normalnego życia a przynajmniej jego ostatniej namiastki. Wiedziała, że to nie potrwa długo, że znowu przyjdzie im się zmierzyć z troskami czasów w których żyli. Dlatego żyła tym, co przynosił jej każdy dzień. I zapewne duża część uczniów wychodziła z podobnego założenia byleby nie zwariować.
Zabijanie było dla słabych i smutnych, udręczonych własnymi grzechami dusz.
Stanęła z nim twarzą w twarz jakże dumna, jakże gotowa do działania i niepoddająca się strachu. Była w tym momencie rudą grzywą lwa, którą rozwiewał wiatr, gdy zwierzę ruszało do walki. Jej zielone oczy zaledwie sekundę musnęły te głębokie i ciemne tęczówki, które zdawały się ją przeszywać na wskroś. Czas i miejsce były zupełnie odmienne od ostatniego razu by pozwolić sobie na głębsze i znaczące rozważania. Teraz był jej przeciwnikiem, stał dokładnie po drugiej stronie a ona nie zamierzała się poddać.
Pierwsze zaklęcie poszło kiepsko, ale przynajmniej skok i wylądowanie za szafą wyszło jej całkiem dobrze. Już zamierzała wyjść i uderzyć w niego kolejnym urokiem, kiedy Sahir poruszył meblem. Postanowiła więc jak najszybciej się przeturlać by uniknąć zgniecenia. Udało jej się jakoś w ostatniej chwili paść i przeturlać po ziemi z wyciągniętą różdżką, którą skierowała w chłopaka.
- Colloshoo!
~
Padnięcie - 4~5
Przeturlanie się - 6
Colloshoo - 5,5~6,6
Należało zacząć od zapanowania nad samym sobą by wziąć się za pomaganie innym. Evans choć nadal nie zapomniała o tym, co miało miejsce z miesiąc temu, to jednak dała się wciągnąć w nurt normalnego życia a przynajmniej jego ostatniej namiastki. Wiedziała, że to nie potrwa długo, że znowu przyjdzie im się zmierzyć z troskami czasów w których żyli. Dlatego żyła tym, co przynosił jej każdy dzień. I zapewne duża część uczniów wychodziła z podobnego założenia byleby nie zwariować.
Zabijanie było dla słabych i smutnych, udręczonych własnymi grzechami dusz.
Stanęła z nim twarzą w twarz jakże dumna, jakże gotowa do działania i niepoddająca się strachu. Była w tym momencie rudą grzywą lwa, którą rozwiewał wiatr, gdy zwierzę ruszało do walki. Jej zielone oczy zaledwie sekundę musnęły te głębokie i ciemne tęczówki, które zdawały się ją przeszywać na wskroś. Czas i miejsce były zupełnie odmienne od ostatniego razu by pozwolić sobie na głębsze i znaczące rozważania. Teraz był jej przeciwnikiem, stał dokładnie po drugiej stronie a ona nie zamierzała się poddać.
Pierwsze zaklęcie poszło kiepsko, ale przynajmniej skok i wylądowanie za szafą wyszło jej całkiem dobrze. Już zamierzała wyjść i uderzyć w niego kolejnym urokiem, kiedy Sahir poruszył meblem. Postanowiła więc jak najszybciej się przeturlać by uniknąć zgniecenia. Udało jej się jakoś w ostatniej chwili paść i przeturlać po ziemi z wyciągniętą różdżką, którą skierowała w chłopaka.
- Colloshoo!
~
Padnięcie - 4~5
Przeturlanie się - 6
Colloshoo - 5,5~6,6
- Mistrz Gry
Re: Parkiet do pojedynków
Pon Paź 05, 2015 9:14 pm
The member 'Lily Evans' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 4, 6
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 5, 5
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 4, 6
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 5, 5
- Sahir Nailah
Re: Parkiet do pojedynków
Wto Paź 06, 2015 5:41 am
Kolejna część tego lekkiego tańca, w którym rudowłosy kociak przemieniał się w lwa, ba! - w samą lwicę, która potrząsała swą grzywą przysłaniającą jej oczy, gdy budziła się w niej adrenalina, gdy jej ciało starało się dopasować do wygrywanego na bębnach Wojny rytmu - tak, Shane, słyszę je - słyszę tą pieśń cudownie nucącą mi do uszu, mówiącą zabij, zabij i zostań zabity - ale to chyba jeszcze nie czas, zbyt wcześnie dla kogoś, kto miał przed sobą wieczność, by podziwiać opadające mury cesarstw i strącane korony z głów wielkich - to nie czas, kiedy przychodziło podziwiać lwicę w ruchu, która susami uniknęła zgniecenia przez szafę - a Ty? Ty rozkwitałeś w swym spokoju, w którym świat toczył się swym wolnym rytmem, przechodząc na bok, widząc, jak ogon czerwonej komety objaśnionej falującymi włosami Lily Evans w powietrzu, przesuwa się w bok, w twoje pole widzenia, gdy szafa z ciężkim grzmotem opadła o podłogę - litość? Nie ma litości w walce - jest tylko kaprys tego, co dzierżył różdżkę, bo sama Śmierć jest równa wobec Nas wszystkich - ale przyznaj, jej Wysłańcu, jej Emancypacjo - Twoja bezstronność w tym wszystkim była bardzo wątpliwa, hmm..?
Takich zaklęć nie chciało się nawet unikać - przynajmniej nie w taki sposób użyty - a mimo to uskoczyłeś gładko w bok, jakbyś robił to całe życie, bez żadnego zachwiania się, żadnego zawahania - jesteś Lwicą, kochana Lily? Więc uważaj, bo Tygrysy zwykły chować kły w uśmiechu, gdy kłaniają się królom sawann, a uśmiech Tygrysa, największego z kotów, nigdy nie oznaczał niczego dobrego. To było naprawdę piękne, gdy walka wkraczała na nowy poziom zaawansowania - tak i już przesunąłeś się w lewą stronę na tyle, by znaleźć się z prawej strony panny Evans, od której oddzielała cię szafa - ciebie dobrych parę metrów, lecz ona sama była ledwo metr od niej? Jak daleko można się przeturlać w przeciągu takich ułamków sekund? I znowu rzuciłeś Everte Stati w tą nieszczęsną szafę, by posłać ją na pannę Evans z wystarczającą siłą, by zmiotła ją z nóg, jeśli nie udałoby się jej tego uniknąć.
Delikatność?
Śmierć potrafiła być bardzo delikatnym i łagodnym towarzyszem do tańca.
Słyszałem kiedyś taką legendę.
Unik - 6,6
Everte Stati - 4,6
Takich zaklęć nie chciało się nawet unikać - przynajmniej nie w taki sposób użyty - a mimo to uskoczyłeś gładko w bok, jakbyś robił to całe życie, bez żadnego zachwiania się, żadnego zawahania - jesteś Lwicą, kochana Lily? Więc uważaj, bo Tygrysy zwykły chować kły w uśmiechu, gdy kłaniają się królom sawann, a uśmiech Tygrysa, największego z kotów, nigdy nie oznaczał niczego dobrego. To było naprawdę piękne, gdy walka wkraczała na nowy poziom zaawansowania - tak i już przesunąłeś się w lewą stronę na tyle, by znaleźć się z prawej strony panny Evans, od której oddzielała cię szafa - ciebie dobrych parę metrów, lecz ona sama była ledwo metr od niej? Jak daleko można się przeturlać w przeciągu takich ułamków sekund? I znowu rzuciłeś Everte Stati w tą nieszczęsną szafę, by posłać ją na pannę Evans z wystarczającą siłą, by zmiotła ją z nóg, jeśli nie udałoby się jej tego uniknąć.
Delikatność?
Śmierć potrafiła być bardzo delikatnym i łagodnym towarzyszem do tańca.
Słyszałem kiedyś taką legendę.
Unik - 6,6
Everte Stati - 4,6
- Mistrz Gry
Re: Parkiet do pojedynków
Wto Paź 06, 2015 5:41 am
The member 'Sahir Nailah' has done the following action : Rzuć kością
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 5, 4
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 1, 4
#1 'Pojedynek' :
#1 Result : 5, 4
--------------------------------
#2 'Pojedynek' :
#2 Result : 1, 4
- Lily Evans
Re: Parkiet do pojedynków
Wto Paź 06, 2015 8:16 pm
Przewrotny bywał los - kiedy już myślała, że zaklęcie zadziałało i udało jej się go zaskoczyć, on zrobił zgrabny unik. Dopiero w tym momencie w pełni dotarło do niej jak niesprawiedliwe to było, że pod względem fizycznym miał zdecydowanie większą od niej przewagę. Ale...! Spokojnie, ona sobie poradzi. Królowa sawanny zdecydowanym ruchem potrafi pozbawić tygrysa kłów, kiedy tylko ten za śmiało stawia swoje kolejne kroki. Nie było żadnych Jeźdźców i żadnych płomieni, ta sceneria nie panowała do tej sytuacji. Ci przecież byli na zupełnie innej płaszczyźnie. Czerwona fala zafalowała w powietrzu niczym płachta na byka, tym razem jednak pełniąc drażniącą funkcję dla oczu największego z kotów, którego białą sierść zdobiły czarne plamy. Kiedy upadła na ziemię, cudem nie uderzyła głową w posadzkę, ale przynajmniej miała te szczęście, że uniknęła szafy. Ta jednak nadal pozostawała niedaleko, jakby czekając na ich kolejne ruchy. Chłopak po raz kolejny wymierzył swoją różdżkę w mebel, a rudowłosa rzuciła gorączkowe spojrzenie wokół siebie, próbując również wykorzystać otoczenie. Podniesienie się teraz do pozycji pionowej nie było jej teraz na rękę, więc postanowiła zrobić kolejny unik. Udało jej się i mebel wylądował w tym miejscu w którym przed chwilą była. Kiedy więc szybko podniosła się do pozycji pionowej, postanowiła unieruchomić przedmiot z którego tak lubił korzystać Krukon.
- Colloshoo! - Zawołała a zaklęcie wyszło, chociaż z całą pewnością nie zyskała zbyt dużo czasu, zwłaszcza, że bardzo rzadko używała Colloshoo i nadal miała z nim problemy. Postanowiła niemniej wykorzystać tę chwilę wytchnienia i ocierając pot z czoła, skierowała różdżkę na Sahira.
- Everte Stati!
Zaklęcie nie wyszło, ale Lily już ruszyła jak najdalej od szafy, twarzą zwróconą w stronę Nailaha by widzieć to, co on robi.
To nie była Śmierć.
To był po prostu bardzo smutny i zagubiony chłopiec o zniekształconym sercu.
~
Unik: 6
Colloshoo: 4,5 ~ 5,6
Everte Stati: 6,1 ~ 6,2
- Colloshoo! - Zawołała a zaklęcie wyszło, chociaż z całą pewnością nie zyskała zbyt dużo czasu, zwłaszcza, że bardzo rzadko używała Colloshoo i nadal miała z nim problemy. Postanowiła niemniej wykorzystać tę chwilę wytchnienia i ocierając pot z czoła, skierowała różdżkę na Sahira.
- Everte Stati!
Zaklęcie nie wyszło, ale Lily już ruszyła jak najdalej od szafy, twarzą zwróconą w stronę Nailaha by widzieć to, co on robi.
To nie była Śmierć.
To był po prostu bardzo smutny i zagubiony chłopiec o zniekształconym sercu.
~
Unik: 6
Colloshoo: 4,5 ~ 5,6
Everte Stati: 6,1 ~ 6,2
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach