- Kyohei Takano
Re: Sala Wejściowa
Nie Gru 14, 2014 1:39 am
-Mam nadzieję- Wszeptał do niej i odepchnął się jedną nogą od ścianki.
-Rozumiem, że tobie się pokomplikowało, ale nie uważasz, że łatwiej by ci było znieść tą komplikacje z kimś jeszcze...w końcu sama mi to powiedziałaś, więc dlaczego nie chcesz się do tego zastosować- Chciał wiedzieć naprawdę chciał wiedzieć. Może wtedy poczuł by się przynajmniej pewien, że mu ufa a nie tylko tak mówi. Dla chłopaka słowa już dawno przestały mieć jakie kolwiek znaczenie. Teraz liczyły się tylko czyny. Pamiętał jak za dziecka jego matka raz mu obiecała, że będzie lepiej. Cóż nie dotrzymała tego słowa przez co chłopak po prostu przestał wierzyć ludziom.
-Czego tak bardzo się boisz...- Mruknął i podszedł do niej blisko, schylił się trochę aby spojrzeć w jej brązowe oczy. Miał cichą nadzieję, że chociaż przez chwilę zobaczy w nich jakąś myśl, co co by pomogło mu trafić na odpowiedni ślad... niestety nie potrafił czytać z tego lustra. Z resztą sam nie potrafił wytrzymać za długo takiego spojrzenia, więc szybko odwrócił wzrok w drugą stronę. Wepchnął sobie ręce do kieszeni i westchnął cicho.
-Dlaczego tobie tak bardzo jest obojętne, że ktoś się martwi o ciebie. Jak możesz tak spokojnie na to patrzeć- Nie rozumiał tego, przecież kiedy go coś męczyło ta kręciła mu dziurę w brzuchu aż w końcu nawet dla świętego spokoju jej powiedział. Czy ona naprawdę nie dostrzegała krzywdy jaką sobie sama sobie robiła.
-Rozumiem, że tobie się pokomplikowało, ale nie uważasz, że łatwiej by ci było znieść tą komplikacje z kimś jeszcze...w końcu sama mi to powiedziałaś, więc dlaczego nie chcesz się do tego zastosować- Chciał wiedzieć naprawdę chciał wiedzieć. Może wtedy poczuł by się przynajmniej pewien, że mu ufa a nie tylko tak mówi. Dla chłopaka słowa już dawno przestały mieć jakie kolwiek znaczenie. Teraz liczyły się tylko czyny. Pamiętał jak za dziecka jego matka raz mu obiecała, że będzie lepiej. Cóż nie dotrzymała tego słowa przez co chłopak po prostu przestał wierzyć ludziom.
-Czego tak bardzo się boisz...- Mruknął i podszedł do niej blisko, schylił się trochę aby spojrzeć w jej brązowe oczy. Miał cichą nadzieję, że chociaż przez chwilę zobaczy w nich jakąś myśl, co co by pomogło mu trafić na odpowiedni ślad... niestety nie potrafił czytać z tego lustra. Z resztą sam nie potrafił wytrzymać za długo takiego spojrzenia, więc szybko odwrócił wzrok w drugą stronę. Wepchnął sobie ręce do kieszeni i westchnął cicho.
-Dlaczego tobie tak bardzo jest obojętne, że ktoś się martwi o ciebie. Jak możesz tak spokojnie na to patrzeć- Nie rozumiał tego, przecież kiedy go coś męczyło ta kręciła mu dziurę w brzuchu aż w końcu nawet dla świętego spokoju jej powiedział. Czy ona naprawdę nie dostrzegała krzywdy jaką sobie sama sobie robiła.
- Elizabeth Cook
Re: Sala Wejściowa
Nie Gru 14, 2014 1:57 am
-Wiem, że tak powiedziałam, ale obiecałam coś czego powiedzieć nie mogę. - Chciała jedynie dotrzymać danej obietnicy, a przecież to nie powinien być żaden kłopot, a mimo to ciągle jest jakąś przeszkodą na drodze. Kiedy się do niej zbliżył cofnęła się lecz natrafiła na ścianę, spoglądała w jego oczy przez chwilę lecz odwróciła wzrok nigdy nie umiała utrzymać kontaktu wzrokowego.
-Boję się odrzucenia, bólu i cierpienia. Wiele bym mogła wymieniać. - Odpowiedziała cicho zgodnie z prawda. Jakoś nie umiała kłamać przy nim choć z reguły i tak to kiepsko jej wychodziło. No cóż tak to jest można czasami czytać z kogoś jak z otwartej książki.
-Z reguły wytykają mnie palcami, nie jestem przyzwyczajona do gestów miłych i czułych. Można powiedzieć, że nigdy nikt o mnie się nie martwił, a więc ja nie musiałam martwić się o kogoś. - To było dość skomplikowane dla niej samej. Wiedziała, że coś jest z nią nie tak, dodatkowo nie zna drogi by to wszystko jakoś wyprostować. Była zamknięta w sobie z problemami z którymi sobie nie radzi i tajemnicą, której wyjawić nie może. Osunęła się powoli na zimna podłogę i podkuliła nogi blisko swojego ciała. Jak coś się miało sypać w jej życiu to od razu hurtem.
-Boję się odrzucenia, bólu i cierpienia. Wiele bym mogła wymieniać. - Odpowiedziała cicho zgodnie z prawda. Jakoś nie umiała kłamać przy nim choć z reguły i tak to kiepsko jej wychodziło. No cóż tak to jest można czasami czytać z kogoś jak z otwartej książki.
-Z reguły wytykają mnie palcami, nie jestem przyzwyczajona do gestów miłych i czułych. Można powiedzieć, że nigdy nikt o mnie się nie martwił, a więc ja nie musiałam martwić się o kogoś. - To było dość skomplikowane dla niej samej. Wiedziała, że coś jest z nią nie tak, dodatkowo nie zna drogi by to wszystko jakoś wyprostować. Była zamknięta w sobie z problemami z którymi sobie nie radzi i tajemnicą, której wyjawić nie może. Osunęła się powoli na zimna podłogę i podkuliła nogi blisko swojego ciała. Jak coś się miało sypać w jej życiu to od razu hurtem.
- Kyohei Takano
Re: Sala Wejściowa
Nie Gru 14, 2014 2:07 am
Kyo uśmiechnął się delikatnie i pokręcił lekko głową.
-Nasze lęki owszem są straszne kiedy przeżywamy je w samotności, ale kiedy dzielimy je z drugą osobą... nagle okazuje się, że mogą nam naskoczyć- On sam to wiedział z własnego doświadczenia. Do tej pory próbował je pokonać samotnie, ale za bardzo go przerażały. Kiedy nagle obok niego znalazły się osoby które mu pomogły, okazało się, że te lęki były malutkie.
-A o mnie jednak się martwiłaś- Mruknął cicho i usiadł obok niej prostując nogi.
-Daj spokój... może i nie rozumiem wielu rzeczy, ale to nie znaczy, że ich nie widzę. Doskonale pamiętam jak patrzyłaś na mnie wtedy w pokoju wspólnym, albo jak zaryłem twarzą o ziemię- Wyszeptał cicho i wbił wzrok w ziemię. Nie wiedzieć dlaczego, ale Kyo właśnie takie chwile najlepiej pamiętał i było pewne, że utkwią w jego pamięci na bardzo długo.
-Pochyliłaś się nad moją osobą kiedy leżałem na ziemi i nie mogłem wstać. Nie wmówisz mi, że to był taki odruch ludzie tak nie mają- Coś innego nią musiało pokierować. I naprawdę ciężko mu było w to uwierzyć, że podeszła do niego od tak bo taki miała kaprys aby komuś pomóc.
-Eli... nie opuszczaj mnie... proszę- Wyszeptał cicho i pociągnął cicho nosem odwracając głowę w drugą stronę.
-Mimo, że siedzisz obok to czuję, że jesteś gdzieś daleko... a ja w żaden sposób nie mogę ciebie złapać. Dlaczego ty nie pozwolisz siebie podnieść.- Mruknął i objął ją delikatnie jedną ręką przystawiając swoją głowę do jej.
-Nasze lęki owszem są straszne kiedy przeżywamy je w samotności, ale kiedy dzielimy je z drugą osobą... nagle okazuje się, że mogą nam naskoczyć- On sam to wiedział z własnego doświadczenia. Do tej pory próbował je pokonać samotnie, ale za bardzo go przerażały. Kiedy nagle obok niego znalazły się osoby które mu pomogły, okazało się, że te lęki były malutkie.
-A o mnie jednak się martwiłaś- Mruknął cicho i usiadł obok niej prostując nogi.
-Daj spokój... może i nie rozumiem wielu rzeczy, ale to nie znaczy, że ich nie widzę. Doskonale pamiętam jak patrzyłaś na mnie wtedy w pokoju wspólnym, albo jak zaryłem twarzą o ziemię- Wyszeptał cicho i wbił wzrok w ziemię. Nie wiedzieć dlaczego, ale Kyo właśnie takie chwile najlepiej pamiętał i było pewne, że utkwią w jego pamięci na bardzo długo.
-Pochyliłaś się nad moją osobą kiedy leżałem na ziemi i nie mogłem wstać. Nie wmówisz mi, że to był taki odruch ludzie tak nie mają- Coś innego nią musiało pokierować. I naprawdę ciężko mu było w to uwierzyć, że podeszła do niego od tak bo taki miała kaprys aby komuś pomóc.
-Eli... nie opuszczaj mnie... proszę- Wyszeptał cicho i pociągnął cicho nosem odwracając głowę w drugą stronę.
-Mimo, że siedzisz obok to czuję, że jesteś gdzieś daleko... a ja w żaden sposób nie mogę ciebie złapać. Dlaczego ty nie pozwolisz siebie podnieść.- Mruknął i objął ją delikatnie jedną ręką przystawiając swoją głowę do jej.
- Elizabeth Cook
Re: Sala Wejściowa
Nie Gru 14, 2014 4:10 pm
-Bo ja wiem. - Wzruszyła lekko ramionami obojętnie w sumie chciała by mu to powiedzieć o tej tajemnicy, ale wie, że jedynie będzie tylko gorzej. Po prostu ona musiała to zatrzymać dla siebie nie było inne wyjścia. Spojrzała na niego, kiedy zaczął mówić o niego no tak martwiła się i nadal to robi.
-To prawda nadal się o Ciebie martwię. I nie opuszczę Cię. - Uśmiechnęła się i musnęła jego dłoń swoją i nieśmiało splotła jego palce ze swoimi. Jakoś tak lubiła jego bliskość i to, że się o nią martwi, jednak ona nie umie docenić to co ma.
-Chce byś mnie podniósł, ale wtedy się okaże, że będę bardzo ciężka. - Zażartowała cicho i zachichotała cicho pod nosem. Przymknęła lekko oczy czując jego bliskość, którą się delektowała, bo wiedziała, że nie zdąży się taka sytuacja po raz drugi. Wiedziała, że jego serce należy do innej więc po prostu to przeczeka, a te emocje, które czuje jakoś się uspokoją.
-To prawda nadal się o Ciebie martwię. I nie opuszczę Cię. - Uśmiechnęła się i musnęła jego dłoń swoją i nieśmiało splotła jego palce ze swoimi. Jakoś tak lubiła jego bliskość i to, że się o nią martwi, jednak ona nie umie docenić to co ma.
-Chce byś mnie podniósł, ale wtedy się okaże, że będę bardzo ciężka. - Zażartowała cicho i zachichotała cicho pod nosem. Przymknęła lekko oczy czując jego bliskość, którą się delektowała, bo wiedziała, że nie zdąży się taka sytuacja po raz drugi. Wiedziała, że jego serce należy do innej więc po prostu to przeczeka, a te emocje, które czuje jakoś się uspokoją.
- Spoiler:
- Kyohei Takano
Re: Sala Wejściowa
Nie Gru 14, 2014 4:42 pm
Kiedy poczuł jej dłoń w swojej popatrzył w tamtym kierunku. Serce trochę szybciej mu zabiło a on zacisnął delikatnie swoją rękę.
-Jeżeli będziesz ciężko to zrobię wszystko aby znaleźć sposób aby ciebie podnieść. Na pewno nie zostawię. Siedzimy w tym razem i razem wyjdziemy. Obiecuję- Wyszeptał i uśmiechnął się delikatnie w jej kierunku. Chociaż on tak naprawdę dopiero co uczył się chodzić na nowo to nie przeszkadzało mu to próbować nauczyć ją tego samego.
-Zrobię to nawet jeżeli by to miało oznaczać, że ponownie wyląduję w jakimś bagnie.- Chłopak był gotowy do poświęceń i to wszelkiego rodzaju. Był gotowy postawić w zamian swoje poczucie równowagi aby ktoś inny mógł je odzyskać. Oparł delikatnie głowę o jej ramię przymykając spokojnie oczy. Miał nadzieję, że w końcu wszystko wróci do normy. To, że przetrwał te najgorsze dla niego chwile sprawiły, że miał jakoś więcej siły aby przeciwstawić się kolejnym problemy które pewnie dopiero miały się na niego zwalić, bo znając jego szczęście wcześniej czy później to się stanie.
-Nie myśl o sobie, że nie umiesz nikomu pomóc. Bo to co dla ciebie jest czymś naturalnym i niczym dla drugiej osoby może być jedyną deską ratunku- Położył sobie jej i swoją rękę na swoim kolanie i kciukiem zaczął delikatnie gładzić jej dłoń.
-Jeżeli będziesz ciężko to zrobię wszystko aby znaleźć sposób aby ciebie podnieść. Na pewno nie zostawię. Siedzimy w tym razem i razem wyjdziemy. Obiecuję- Wyszeptał i uśmiechnął się delikatnie w jej kierunku. Chociaż on tak naprawdę dopiero co uczył się chodzić na nowo to nie przeszkadzało mu to próbować nauczyć ją tego samego.
-Zrobię to nawet jeżeli by to miało oznaczać, że ponownie wyląduję w jakimś bagnie.- Chłopak był gotowy do poświęceń i to wszelkiego rodzaju. Był gotowy postawić w zamian swoje poczucie równowagi aby ktoś inny mógł je odzyskać. Oparł delikatnie głowę o jej ramię przymykając spokojnie oczy. Miał nadzieję, że w końcu wszystko wróci do normy. To, że przetrwał te najgorsze dla niego chwile sprawiły, że miał jakoś więcej siły aby przeciwstawić się kolejnym problemy które pewnie dopiero miały się na niego zwalić, bo znając jego szczęście wcześniej czy później to się stanie.
-Nie myśl o sobie, że nie umiesz nikomu pomóc. Bo to co dla ciebie jest czymś naturalnym i niczym dla drugiej osoby może być jedyną deską ratunku- Położył sobie jej i swoją rękę na swoim kolanie i kciukiem zaczął delikatnie gładzić jej dłoń.
- Elizabeth Cook
Re: Sala Wejściowa
Nie Gru 14, 2014 4:50 pm
-Mam taką nadzieję, że razem z tego wyjdziemy. - Szepnęła cicho do chłopaka, no teraz to mogło być już tylko lepiej, a nie gorzej.
-Ja w takim bagnie jestem i tak trochę nie umiem się z niego wydostać. - Mruknęła cicho, kiedy zaczął gładzić jej dłoń poczuła jak jej serce szybciej zabiło, jednak miała nadzieję, że chłopak tego nie usłyszał. Oparła niepewnie swoją głowę na włosach chłopka i lekko przymknęła oczy.
-Pomagam jak umiem, ale z reguły to mi nic ostatnio nie wychodzi. Psuje zamiast naprawiać. -Westchnęła ciężko i dość długo. Ostatnio faktycznie wcale szczęście jej nie sprzyjało i zamiast mieć z górki, to miała ciągle pod górkę, jednak chwilę z Tobiasem były chwilami bardzo miłymi, choć szkoda, że tak szybko się to wszystko trwało. Ponoć wojowniczą duszę ma, jednak nie potrafi jej wykorzystać, jak z resztą większość rzeczy, które miała.
-Ja w takim bagnie jestem i tak trochę nie umiem się z niego wydostać. - Mruknęła cicho, kiedy zaczął gładzić jej dłoń poczuła jak jej serce szybciej zabiło, jednak miała nadzieję, że chłopak tego nie usłyszał. Oparła niepewnie swoją głowę na włosach chłopka i lekko przymknęła oczy.
-Pomagam jak umiem, ale z reguły to mi nic ostatnio nie wychodzi. Psuje zamiast naprawiać. -Westchnęła ciężko i dość długo. Ostatnio faktycznie wcale szczęście jej nie sprzyjało i zamiast mieć z górki, to miała ciągle pod górkę, jednak chwilę z Tobiasem były chwilami bardzo miłymi, choć szkoda, że tak szybko się to wszystko trwało. Ponoć wojowniczą duszę ma, jednak nie potrafi jej wykorzystać, jak z resztą większość rzeczy, które miała.
- Kyohei Takano
Re: Sala Wejściowa
Nie Gru 14, 2014 6:12 pm
-Ty psujesz...- Uśmiechnął się lekko i oparł się plecami o ścianę i zsunął się po niej trochę.
-Popatrz na mnie. Zjebałem całe swoje życie... teraz próbuję to naprawić, ale cały czas to wszystko będzie się za mną ciągnąć i już do końca. Ty jeszcze tego nie zrobiłaś... więc nawet nie próbuj bo możesz już nie zwrócić- Mruknął i popatrzył na ich złączone dłonie. Wziął głęboki wdech i odchylił głowę do tyły przymykając delikatnie oczy.
-Im dłużej będziesz udawać kogoś innego to już nigdy nie będziesz sobą.- Z nim tak było. Za bardzo usiłował oszukać siebie innych przez co ten stary chłopak który żył tam kiedyś w przeszłości nigdy nie powróci. Wtedy owszem wydawało mu się, że jest wszystko dobrze, że to jedyne wyjście aby się uchronić przed światem, ale nie domyślał się, że ranił sam siebie własną ręką. W chwili kiedy wydawało mu się, że ratuje siebie to tak naprawdę tylko coraz bardziej się topił.
-Nie zmuszę ciebie abyś mi powiedziała o wszystkim... ale chcę abyś wiedziała, że gdy tylko zechcesz masz do kogo przybiec i się wypłakać. Nawet nie muszę wiedzieć o co chodzi. Jeżeli będziesz potrzebowała tylko przytulenia do mnie możesz przyjść.- Wiadomo on nie był taki chętny do okazywania uczuć, ale jak to Neve mu powiedziała. Nie umiał powiedzieć to co czuł, ale umiał pokazać.
-Popatrz na mnie. Zjebałem całe swoje życie... teraz próbuję to naprawić, ale cały czas to wszystko będzie się za mną ciągnąć i już do końca. Ty jeszcze tego nie zrobiłaś... więc nawet nie próbuj bo możesz już nie zwrócić- Mruknął i popatrzył na ich złączone dłonie. Wziął głęboki wdech i odchylił głowę do tyły przymykając delikatnie oczy.
-Im dłużej będziesz udawać kogoś innego to już nigdy nie będziesz sobą.- Z nim tak było. Za bardzo usiłował oszukać siebie innych przez co ten stary chłopak który żył tam kiedyś w przeszłości nigdy nie powróci. Wtedy owszem wydawało mu się, że jest wszystko dobrze, że to jedyne wyjście aby się uchronić przed światem, ale nie domyślał się, że ranił sam siebie własną ręką. W chwili kiedy wydawało mu się, że ratuje siebie to tak naprawdę tylko coraz bardziej się topił.
-Nie zmuszę ciebie abyś mi powiedziała o wszystkim... ale chcę abyś wiedziała, że gdy tylko zechcesz masz do kogo przybiec i się wypłakać. Nawet nie muszę wiedzieć o co chodzi. Jeżeli będziesz potrzebowała tylko przytulenia do mnie możesz przyjść.- Wiadomo on nie był taki chętny do okazywania uczuć, ale jak to Neve mu powiedziała. Nie umiał powiedzieć to co czuł, ale umiał pokazać.
- Elizabeth Cook
Re: Sala Wejściowa
Nie Gru 14, 2014 6:52 pm
-Bo ja wiem jakoś może uda mi się zawrócić, ale to nie będzie łatwe. - Westchnęła cicho pod nosem, może kiedyś się jej to faktycznie uda, ale na tą chwilę słabo to widziała.
-Ja nikogo nie udaję. - Mruknęła po chwili westchnęła cicho pod nosem. W końcu miała teraz chwilowe problemy, lecz musi się pozbierać w całość,a potem powinno już pójść z górki.
-Może nie muszę się wypłakać, ale brakuje mi kogoś bliskiego u boku - Szepnęła cicho i położyła nieśmiało głowę na jego ramieniu i lekko zamknęła oczy. Ostatnio i tak zbyt wiele płakała, teraz nie zamierzała tego robić. Po prostu potrzebuje kogoś bliskiego z kim może pobyć. A te chwile, które aktualnie były są dla Lizzy bardzo cenne, bo w końcu nie zdaży się taka sytuacja po raz drugi.
-Ja nikogo nie udaję. - Mruknęła po chwili westchnęła cicho pod nosem. W końcu miała teraz chwilowe problemy, lecz musi się pozbierać w całość,a potem powinno już pójść z górki.
-Może nie muszę się wypłakać, ale brakuje mi kogoś bliskiego u boku - Szepnęła cicho i położyła nieśmiało głowę na jego ramieniu i lekko zamknęła oczy. Ostatnio i tak zbyt wiele płakała, teraz nie zamierzała tego robić. Po prostu potrzebuje kogoś bliskiego z kim może pobyć. A te chwile, które aktualnie były są dla Lizzy bardzo cenne, bo w końcu nie zdaży się taka sytuacja po raz drugi.
- Kyohei Takano
Re: Sala Wejściowa
Nie Gru 14, 2014 11:22 pm
Chłopak westchnął tylko cicho. Tak bardzo widział teraz siebie. On też myślał, że uda mu się zawrócić bez problemu no i co... gówno.
-To nie odtrącaj mnie...- Wyszeptał i objął ją drugą ręką przyciskają delikatnie do siebie. Chce kogoś bliskiego, ale kiedy on chciał być przy niej to się odsuwała. Może teraz coś zrozumiała. Oparł swoją głowę o jej ramię i przymknął powieki zamierając tak w bezruchu. Jedna jego ręka tylko głaskała ją delikatnie po jej brązowych włosach dając tym samym chociaż odrobinę ukojenia. Cóż chłopak nie dowiedział się, że jej małe serce biło przy nim szybciej... i chyba zapowiadało się, że nigdy miał się tego nie dowiedzieć. A to śmieszne bo przy niej też zaczynało mu bić szybciej, ale w trochę inny sposób. Może i kiedyś coś do niej poczuł... teraz zamienił to po prostu w czystą przyjaźń. Miał cichą nadzieję, że kiedyś staną się sobie tak bliscy niczym rodzeństwo, ale doskonale wiedział, że aby to się stało musi minąć trochę czasu.
W końcu odsunął się od dziewczyny i uśmiechnął się delikatnie w jej kierunku. Wbił swoje spojrzenie w jej oczy i pogłaskał delikatnie po policzku.
-To nie odtrącaj mnie...- Wyszeptał i objął ją drugą ręką przyciskają delikatnie do siebie. Chce kogoś bliskiego, ale kiedy on chciał być przy niej to się odsuwała. Może teraz coś zrozumiała. Oparł swoją głowę o jej ramię i przymknął powieki zamierając tak w bezruchu. Jedna jego ręka tylko głaskała ją delikatnie po jej brązowych włosach dając tym samym chociaż odrobinę ukojenia. Cóż chłopak nie dowiedział się, że jej małe serce biło przy nim szybciej... i chyba zapowiadało się, że nigdy miał się tego nie dowiedzieć. A to śmieszne bo przy niej też zaczynało mu bić szybciej, ale w trochę inny sposób. Może i kiedyś coś do niej poczuł... teraz zamienił to po prostu w czystą przyjaźń. Miał cichą nadzieję, że kiedyś staną się sobie tak bliscy niczym rodzeństwo, ale doskonale wiedział, że aby to się stało musi minąć trochę czasu.
W końcu odsunął się od dziewczyny i uśmiechnął się delikatnie w jej kierunku. Wbił swoje spojrzenie w jej oczy i pogłaskał delikatnie po policzku.
- Elizabeth Cook
Re: Sala Wejściowa
Nie Gru 14, 2014 11:39 pm
-Ja...próbuje, ale nie wiem z jakim skutkiem mi to wychodzi. - Uśmiechając się lekko pod nosem czując, że ją głaska i jest blisko niej. Było to dla niej bardzo cenne chwile. Wiedziała iż będą one krótkie, ale właśnie takie sytuacje najbardziej doceniała. Starała się jak mogła by choć odrobinę jej tarcza opadła, choć czuła, że to wszystko wychodziło jej z marnym skutkiem. Kiedy się odsunął spojrzała na niego i przyglądała mu się przez chwile, a konkretniej jego ustom. Uśmiechał się.
-Powinieneś się częściej uśmiechać. - Stwierdziła po chwili zgodnie z prawdą i wtuliła swój policzek nieśmiało w jego dłoń odwracając nieco wzrok, poczuła się zakłopotana taką bliskością. Jednak może to jej pomoże w jakiś sposób. Miała taką nadzieję.
-Powinieneś się częściej uśmiechać. - Stwierdziła po chwili zgodnie z prawdą i wtuliła swój policzek nieśmiało w jego dłoń odwracając nieco wzrok, poczuła się zakłopotana taką bliskością. Jednak może to jej pomoże w jakiś sposób. Miała taką nadzieję.
- Kyohei Takano
Re: Sala Wejściowa
Pon Gru 15, 2014 12:27 am
Właśnie te krótkie chwile potrafiły najbardziej napełnić nas szczęściem i siłą do walki. W wypadku Kyo też tak było. Dzięki Eli i Neve miał przy sobie kilka naprawdę pięknych chwil które pozwalały mu wstać rano i iść znowu w bój.
-Wiem... nie ty pierwsza mi to już mówisz- No tak słyszał to nie raz... pytanie tylko czy potrafił jeszcze tak szczerze się uśmiechnąć. Minęło sporo czasu od tamtej chwili kiedy uśmiech był dla niego czymś naturalnym.
W końcu odchrząknął cicho i wstał ze swojego miejsca pomagając dziewczynie. W końcu nie mogą tak przesiedzieć cały ten czas na zimnej podłodze bo przeziębić się nie trudno. A z tego co pamiętał Eli chora była stosunkowo niedawno.
-To spotkamy się przy bramie wyjściowej a potem prosto pójdziemy do wioski- Cóż dla niego oznaczało to mniej więcej tyle, że będzie musiał przeliczyć swoją kasę której z resztą nie miał wcale tak wiele. Mógł to wziąć pod uwagę, ale chyba w tej chwili nie to było najważniejsze.
-No to... zobaczymy się później- Mruknął i poklepał ją delikatnie po ramieniu po czym odwrócił się i zaczął spokojnie odchodzić w tylko sobie znanym kierunku. Miał nadzieję, że ta rozmowa chociaż trochę jej poukładała w głowie.
z/t
-Wiem... nie ty pierwsza mi to już mówisz- No tak słyszał to nie raz... pytanie tylko czy potrafił jeszcze tak szczerze się uśmiechnąć. Minęło sporo czasu od tamtej chwili kiedy uśmiech był dla niego czymś naturalnym.
W końcu odchrząknął cicho i wstał ze swojego miejsca pomagając dziewczynie. W końcu nie mogą tak przesiedzieć cały ten czas na zimnej podłodze bo przeziębić się nie trudno. A z tego co pamiętał Eli chora była stosunkowo niedawno.
-To spotkamy się przy bramie wyjściowej a potem prosto pójdziemy do wioski- Cóż dla niego oznaczało to mniej więcej tyle, że będzie musiał przeliczyć swoją kasę której z resztą nie miał wcale tak wiele. Mógł to wziąć pod uwagę, ale chyba w tej chwili nie to było najważniejsze.
-No to... zobaczymy się później- Mruknął i poklepał ją delikatnie po ramieniu po czym odwrócił się i zaczął spokojnie odchodzić w tylko sobie znanym kierunku. Miał nadzieję, że ta rozmowa chociaż trochę jej poukładała w głowie.
z/t
- Elizabeth Cook
Re: Sala Wejściowa
Pon Gru 15, 2014 12:32 am
-To się cieszę. - Uśmiechnęła się po czym, kiedy chłopak wstał wyciągnęła rękę i również podniosła się z jego pomocą. Wytarła sobie pośladki z kurzu czy co tam było. O dziwo nie było jej szczególnie zimno.
-Okej to jesteśmy umówieni. - Uśmiechała się do chłopaka i kiedy ją poklepał po ramieniu uśmiechnęła się w jego stronę, zapięła sobie szczelniej kurtkę, po czym wzrokiem odprowadziła chłopaka. A kiedy zniknął z jej oczy wzięła swoją torbę na ramię i stwierdziła iż uda się na najbliższe zajęcia jakie ma.
z.t
-Okej to jesteśmy umówieni. - Uśmiechała się do chłopaka i kiedy ją poklepał po ramieniu uśmiechnęła się w jego stronę, zapięła sobie szczelniej kurtkę, po czym wzrokiem odprowadziła chłopaka. A kiedy zniknął z jej oczy wzięła swoją torbę na ramię i stwierdziła iż uda się na najbliższe zajęcia jakie ma.
z.t
- Argus Filch
Re: Sala Wejściowa
Sob Gru 20, 2014 6:05 pm
Chytry uśmieszek nie opuszczał jego jakże pięknej twarzy. Był bardzo niecierpliwy, nie mógł się doczekać sprawdzenia wszystkich uczniów. On nie dopuściłby, żeby ktokolwiek zabrał groźną rzecz do Wioski Hogsmeade. Jakiś zły uczeń mógłby oślepić pracownika ołówkiem i okraść jego sklep! Argus zdobyłby złą sławę! Wszyscy myśleliby, że to zły woźny, który nie potrafi opanować rozwydrzonych bachorów! Szybko odrzucił tę myśl z swojej głowy. Jego najnowszy Wykrywacz Niedobrych Uczniów i Groźnych Rzeczy na pewno pomoże. Niestety różdżki mogli wziąć ze sobą. Toż to najgroźniejszy sprzęt na świecie! Argus miał do nich urazę... Kupił ową kiedy miał jedenaście lat, okazało się, że nie działa. Był to wypadek... Pomylili się. Nie był czarodziejem. Musiał wracać do domu. Była to dla niego nieopisana trauma, którą pamiętał do dnia dzisiejszego. Charłaczyna. Tak nazywali go jego rówieśnicy.
Wygładził swoje włosy, poprawił płaszcz, spryskał się swoją ekstremalną wodą kolońską i był gotów. Czekał aż przybędą pierwsi nieszczęśliwcy.
Zaczęli się zbierać. Twarze mieli wesołe... Zniknie ten ich uśmieszek, gdy tylko znajdę niebezpieczne przedmioty... - pomyślał. Chwycił listę, wyprawił swój taniec radości i odchrząknął głośno, żeby zwrócono na niego uwagę.
- Ustawiać się w kolejce i podawać imiona oraz nazwiska!
Wygładził swoje włosy, poprawił płaszcz, spryskał się swoją ekstremalną wodą kolońską i był gotów. Czekał aż przybędą pierwsi nieszczęśliwcy.
Zaczęli się zbierać. Twarze mieli wesołe... Zniknie ten ich uśmieszek, gdy tylko znajdę niebezpieczne przedmioty... - pomyślał. Chwycił listę, wyprawił swój taniec radości i odchrząknął głośno, żeby zwrócono na niego uwagę.
- Ustawiać się w kolejce i podawać imiona oraz nazwiska!
- Zack Raven
Re: Sala Wejściowa
Sob Gru 20, 2014 6:24 pm
Ubrałem się szybko z szerokim uśmiechem. W końcu będę mógł się uwolnić z tych ścian i poczuć magię tamtego miasteczka. Nie żebym biegał po tych schodach, bo bym się przewrócił, ale szedłem nawet w miarę jak na mnie szybko. Myślałem w połowie, że się spóźnię, bo wpadłem na znikający stopień. Tak się przeraziłem, że myślałem iż zaraz padnę ze stresu. W końcu mi się udało, bo jakaś młoda - chyba - Krukonka mi pomogła, albo to była Gryfonka, ale nie wiem -ważne, że dotarłem na dół. Nigdy nie widziałem Filcha, ale sam zapach jaki ten człowiek wydalał sprawiał, że robiło mi się nie dobrze. Fatalne, mówię wam, a szczególnie dla mojego węchu. Stałem jak najdalej od niego.
On nie miał magii, więc jedynie zapach mówił mi, gdzie on jest. Oparłem się o ścianę i poprawiłem okulary na nosie spuszczając głowę w dół i wkładając dłonie do kieszeni. W końcu ustawiłem się w kolejce za jakąś dziewczynę, co wywnioskowałem po zapachu i po tym, że ją znałem. Była to Alex z mojego domu i rocznika.
- Cześć - przywitałem się.
On nie miał magii, więc jedynie zapach mówił mi, gdzie on jest. Oparłem się o ścianę i poprawiłem okulary na nosie spuszczając głowę w dół i wkładając dłonie do kieszeni. W końcu ustawiłem się w kolejce za jakąś dziewczynę, co wywnioskowałem po zapachu i po tym, że ją znałem. Była to Alex z mojego domu i rocznika.
- Cześć - przywitałem się.
- Liv Mendez
Re: Sala Wejściowa
Sob Gru 20, 2014 6:56 pm
A więc nadszedł czas wypadu do Hogsmeade. Wszyscy uczniowie od rana o tym rozmawiali. Gdzie pójdą, co sobie kupią, z kim się umówili itd., itd. Liv spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Miała ciemnie worki pod oczami. Jej skóra była bardzo blada, a oczy były jakby puste. Tak, wciąż miała koszmary. Wciąż zarywała noce. Przez co wałęsała się po korytarzach szukając spokoju. Do tego dochodziła nauka, której w ostatnim czasie było naprawdę sporo. Gryfonka była zmęczona. Miała nadzieję, że wypad do miasteczka poprawi jej samopoczucie. Jednak na razie nic na to nie wskazywało. Rozejrzała się po pokoju. Dziewczyn już nie było. Szybko zabrały co miały zabrać i wybiegły, aby nie spóźnić się na zbiórkę. Była sama. Podeszła do łóżka i usiadła na nim. Po chwili podszedł do niej Cień. Podniosła go i położyła na kolanach. Zaczęła go głaskać, po czym usłyszała zadowolone mruczenie pupila.
- Myślisz, że będzie to dobry dzień? Hmm? – zapytała kota. Oczywiście w odpowiedzi usłyszała jedynie mruczenie. Westchnęła delikatnie i spojrzała na zegarek. Chyba musiała się zbierać, jeśli chce zdążyć na czas. Inaczej będzie musiała zostać w szkole. Ale czy ona w ogóle chciała iść do miasta? Być może kremowe piwo jej pomoże. Zgarnęła sakiewkę z pieniędzmi i wrzuciła ją do torby. Schowała różdżkę do kieszeni i podniosła z krzesła czarną bluzę z kapturem. Nałożyła ją na siebie. Powinna się dobrze ubrać, w końcu jest minusowa temperatur. Wyjęła z kufra czarną kurtkę i założyła ją na siebie. Na głowę założyła jej ulubioną zieloną czapkę, a szyję przewiązała długim szalikiem w tym samym kolorze. Kolejny raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Nie wygląda dobrze. Cóż… Nie było sensu dalej tutaj stać. Przewiesiła torbę przez ramię i wyszła z dormitorium. Powolnym krokiem przemierzała Zamek kierując się do Sali Wyjściowej. Już po paru minutach znalazła się na dole. Rozejrzała się po przybyłych. Zebrało się sporo osób. ‘Będzie dobrze. Będzie dobrze.’ Powtarzała sobie w kółko i nie spiesząc się ruszyła na koniec tworzącej się koleki.
- Myślisz, że będzie to dobry dzień? Hmm? – zapytała kota. Oczywiście w odpowiedzi usłyszała jedynie mruczenie. Westchnęła delikatnie i spojrzała na zegarek. Chyba musiała się zbierać, jeśli chce zdążyć na czas. Inaczej będzie musiała zostać w szkole. Ale czy ona w ogóle chciała iść do miasta? Być może kremowe piwo jej pomoże. Zgarnęła sakiewkę z pieniędzmi i wrzuciła ją do torby. Schowała różdżkę do kieszeni i podniosła z krzesła czarną bluzę z kapturem. Nałożyła ją na siebie. Powinna się dobrze ubrać, w końcu jest minusowa temperatur. Wyjęła z kufra czarną kurtkę i założyła ją na siebie. Na głowę założyła jej ulubioną zieloną czapkę, a szyję przewiązała długim szalikiem w tym samym kolorze. Kolejny raz spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Nie wygląda dobrze. Cóż… Nie było sensu dalej tutaj stać. Przewiesiła torbę przez ramię i wyszła z dormitorium. Powolnym krokiem przemierzała Zamek kierując się do Sali Wyjściowej. Już po paru minutach znalazła się na dole. Rozejrzała się po przybyłych. Zebrało się sporo osób. ‘Będzie dobrze. Będzie dobrze.’ Powtarzała sobie w kółko i nie spiesząc się ruszyła na koniec tworzącej się koleki.
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach