- Mistrz Gry
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Mar 14, 2016 3:25 am
Raz dwa trzy, dwa trzy... NIE! Raz dwa trzy, dwa dwa trzy... Obrocik? Ech... Jeszcze raz... Raz dwa trzy, dwa dwa trzy, trzy dwa trzy i TERAZ... - tak moi mili państwo wyglądał Walc. Taniec elegancki i - nie ma co się oszukiwać - nie do końca wtórny w naszym światku... Brak podstaw w żaden sposób nie przeszkadzał jednak dziewczęciu, które wirowało po korytarzu. Młodziutka Gaia Zabini - za nic mając sobie wytyczne, czy to dotyczące tańca czy nocnej ciszy - odpychała się bladymi dłońmi od ścian, a każdy nieudany i wprawiający złote włosy w ruch krok zdawał się jedynie powiększać jej uśmiech. Była wolna. Pokraczna - fakt - ale wolna! Krążyła więc w tym zwariowanym, nie do końca udanym pląsie, natrafiając w końcu na srebrną klamkę. Bez żadnego namysłu - któż w końcu podejrzewał by tak roześmiane teraz dziewczę o myślenie - złapała ją i pchnęła drzwi.
- Ojej... - Wykrztusiła z siebie widząc Irytka pochylonego nad szyją Natalie i trzasnęła drewnianymi wrotami. - ZABIJAJĄ! ZNOWU ZABIJAJĄ! ON JĄ SSIE! - Krzyczała uciekając wąskim korytarzem i pragnąc jak najszybciej schronić się we własnym łóżku.
[z/t dla MG]
- Ojej... - Wykrztusiła z siebie widząc Irytka pochylonego nad szyją Natalie i trzasnęła drewnianymi wrotami. - ZABIJAJĄ! ZNOWU ZABIJAJĄ! ON JĄ SSIE! - Krzyczała uciekając wąskim korytarzem i pragnąc jak najszybciej schronić się we własnym łóżku.
[z/t dla MG]
- Irytek
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Mar 14, 2016 10:42 am
Ten moment nie mógł być doskonalszy, nawet jego odbicie aż tyle nie pokazywało. W zwierciadle Natalie była obojętna, bo taką ją postrzegał Iryt i mimo tego kochał, ale w rzeczywistości zdawała się zadowolona, co nie mogło go bardziej ucieszyć. I nawet nagłe wpadnięcie osoby trzeciej, jakiejś niezidentyfikowanej, piszczącej małolaty, która zwiała sekundy później, nie zrobiło na nim wrażenia. To była jego wyśniona chwila i nikt nie mógł tego zepsuć. Nikt.
Wzdychała, a on już dobrze wiedział, że to dobry znak. Ręka z pleców przesunęła się niespiesznie na jej udo, aż wreszcie niżej nogi, wsuwając się pod spódniczkę i gładząc bladą skórą, co jakiś czas lekko zadrapując.
Ależ on będzie za nią tęsknił... Teraz, gdy zaryzykował i postanowił raz jeden zrobić dokładnie to na co miał ochotę, bez żadnych zahamowań, kusiło go by powiedzieć co czuje. Nawet odsunął od niej twarz by spojrzeć jej w oczy i...
- ...a tobie co? - mruknął zupełnie wybity z rytmu. Coś się w niej zmieniło, w mimice, w aurze, w... w niej, no. A jego znowu dopadły nagłe wątpliwości. Wcale nie skojarzył, iż mogło chodzić o krótki epizod z małolatą, lecz od razu uznał, że to z jego powodu i puścił ją zmieszany. Nie czekał na wyjaśnienia, jak zwykle zresztą. Nie chciał znowu usłyszeć, że "nie jest w jej typie" i poczuć jej pobłażliwego spojrzenia na sobie. Nie czekając na jej odzew, zniknął.
[zt]
Wzdychała, a on już dobrze wiedział, że to dobry znak. Ręka z pleców przesunęła się niespiesznie na jej udo, aż wreszcie niżej nogi, wsuwając się pod spódniczkę i gładząc bladą skórą, co jakiś czas lekko zadrapując.
Ależ on będzie za nią tęsknił... Teraz, gdy zaryzykował i postanowił raz jeden zrobić dokładnie to na co miał ochotę, bez żadnych zahamowań, kusiło go by powiedzieć co czuje. Nawet odsunął od niej twarz by spojrzeć jej w oczy i...
- ...a tobie co? - mruknął zupełnie wybity z rytmu. Coś się w niej zmieniło, w mimice, w aurze, w... w niej, no. A jego znowu dopadły nagłe wątpliwości. Wcale nie skojarzył, iż mogło chodzić o krótki epizod z małolatą, lecz od razu uznał, że to z jego powodu i puścił ją zmieszany. Nie czekał na wyjaśnienia, jak zwykle zresztą. Nie chciał znowu usłyszeć, że "nie jest w jej typie" i poczuć jej pobłażliwego spojrzenia na sobie. Nie czekając na jej odzew, zniknął.
[zt]
- Natalie Dark
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Mar 14, 2016 12:56 pm
Natalie znowu powoli zatracała się w tej chwili. Świat dookoła przestawał się liczyć. Istotny był tylko ten moment i jego dotyk na skórze.
Konsekwencje. Tłumaczenia. To co "powinno" być. Wszystko poszło już dawno w odstawkę i tylko czasem przypominało o sobie, by dziewczyna wiedziała, że zawsze ma planować, jak w razie kłopotu wybrnąć z sytuacji.
Niestety, takie zatracenie, choć bardzo przyjemne, miało też swoje wady. Nieuwaga - największy problem.
Do uszu nastolatki nagle dobiegł trzask drzwi, a zaraz później jakieś wrzaski. Otworzyła szeroko oczy, próbując zrozumieć, co się właśnie stało. Poltergeist najwyraźniej zupełnie się tym zajściem nie przejął, jednak myśli Natalie pomknęły już swoim torem.
Zerknęła w stronę spanikowanej dziewczynki albo raczej zatrzaśniętych za nią drzwi. Nie mogła powstrzymać narastającego w niej rozbawienia. Komizm tej sytuacji ją po prostu przygniótł.
Zabijają? Ciekawe, co być robiła gdybyś wpadła tu poprzednio, kiedy rzeczywiście to robili. Hmm. Ciekawe, czy zorientowałby się, że światka należałoby złapać, zanim kogoś zaalarmuje...
I znowu, rozbiegane myśli pomknęły własnym torem zupełnie nie słuchając dziewczyny.
Otrzeźwiło ją dopiero pytanie Irytka i jego zdezorientowana mina. Teraz też zdała sobie sprawę z tego, że zaczęła chichotać.
Zerknęła ponownie w stronę drzwi i je wskazała, gdy trochę się odsunął.
- Tamta scena. Ta dziewczyna. To było zabawne - zaczęła pospiesznie tłumaczyć, ale on już przecież nie słuchał. Rozpłynął się w powietrzu, jak zwykle nie dając jej żadnego znaku, czy po prostu się kryje, czy naprawdę już ją opuścił.
Rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Iryt? -zapytała w nadziei, że się chociaż odezwie.
- Irytku? -upewniła się, a nie słysząc odzewu, ciężko westchnęła i zwiesiła głowę.
I zwiał. Świetnie... Znowu będę mu musiała siłą wbijać tłumaczenia do tego jego zakutego rudego łba.
- A ty się ze mnie nie śmiej - mruknęła wskazując na lustro, gdzie spodziewała się zobaczyć swoją zmienioną osobę, gdyby tylko podniosła oczy.
Po chwili i ona opuściła salę, nie mając tu już czego szukać. Pod drodze zapięła guzik koszuli i przeczesała włosy by zasłaniały większość jej oblicza.
[z/t]
Konsekwencje. Tłumaczenia. To co "powinno" być. Wszystko poszło już dawno w odstawkę i tylko czasem przypominało o sobie, by dziewczyna wiedziała, że zawsze ma planować, jak w razie kłopotu wybrnąć z sytuacji.
Niestety, takie zatracenie, choć bardzo przyjemne, miało też swoje wady. Nieuwaga - największy problem.
Do uszu nastolatki nagle dobiegł trzask drzwi, a zaraz później jakieś wrzaski. Otworzyła szeroko oczy, próbując zrozumieć, co się właśnie stało. Poltergeist najwyraźniej zupełnie się tym zajściem nie przejął, jednak myśli Natalie pomknęły już swoim torem.
Zerknęła w stronę spanikowanej dziewczynki albo raczej zatrzaśniętych za nią drzwi. Nie mogła powstrzymać narastającego w niej rozbawienia. Komizm tej sytuacji ją po prostu przygniótł.
Zabijają? Ciekawe, co być robiła gdybyś wpadła tu poprzednio, kiedy rzeczywiście to robili. Hmm. Ciekawe, czy zorientowałby się, że światka należałoby złapać, zanim kogoś zaalarmuje...
I znowu, rozbiegane myśli pomknęły własnym torem zupełnie nie słuchając dziewczyny.
Otrzeźwiło ją dopiero pytanie Irytka i jego zdezorientowana mina. Teraz też zdała sobie sprawę z tego, że zaczęła chichotać.
Zerknęła ponownie w stronę drzwi i je wskazała, gdy trochę się odsunął.
- Tamta scena. Ta dziewczyna. To było zabawne - zaczęła pospiesznie tłumaczyć, ale on już przecież nie słuchał. Rozpłynął się w powietrzu, jak zwykle nie dając jej żadnego znaku, czy po prostu się kryje, czy naprawdę już ją opuścił.
Rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Iryt? -zapytała w nadziei, że się chociaż odezwie.
- Irytku? -upewniła się, a nie słysząc odzewu, ciężko westchnęła i zwiesiła głowę.
I zwiał. Świetnie... Znowu będę mu musiała siłą wbijać tłumaczenia do tego jego zakutego rudego łba.
- A ty się ze mnie nie śmiej - mruknęła wskazując na lustro, gdzie spodziewała się zobaczyć swoją zmienioną osobę, gdyby tylko podniosła oczy.
Po chwili i ona opuściła salę, nie mając tu już czego szukać. Pod drodze zapięła guzik koszuli i przeczesała włosy by zasłaniały większość jej oblicza.
[z/t]
- Irytek
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Mar 28, 2016 9:43 pm
Co za oryginalny wybór, Irytku! Taki romantyczny, idealny na spędzenie czasu w towarzystwie dziewczyny! A do tego tyle można tu robić! Na przykład spojrzeć w lustro i... znowu na nie spojrzeć. A potem odwrócić wzrok. Po prostu życia nie starczy by się nacieszyć tym miejscem...
Gacek przeleciał przez drzwi, które po chwili otworzył już w ludzkiej, rudej formie by przepuścić Darkównę. Ci, którzy znali poltergeista, mogli dostrzec, iż miał on parę ulubionych miejscówek. To była właśnie jedna z nich.
- Może być? - zapytał mimochodem, choć zdawał się naprawdę wyczekiwać jej potwierdzenia, gdy obserwował jak dziewczę wchodzi do komnaty, mijając go. Zamknął drzwi i natychmiast zniknął, pojawiając się tuż przed nosem ślizgonki, cmokając ją lekko w usta. Nic więcej, tylko ten jeden niewinny buziak. W końcu nie wiedział na co mogła mieć ochotę, a nie chciał znowu przeginać. Nawet jeśli wybrałaby samą posiadówkę we dwoje, przynajmniej mogli pogadać. Nie to co w bibliotece, gdzie czepiali się za byle rozmowę, jakby książki były wrażliwe na głośność otoczenia!
Gacek przeleciał przez drzwi, które po chwili otworzył już w ludzkiej, rudej formie by przepuścić Darkównę. Ci, którzy znali poltergeista, mogli dostrzec, iż miał on parę ulubionych miejscówek. To była właśnie jedna z nich.
- Może być? - zapytał mimochodem, choć zdawał się naprawdę wyczekiwać jej potwierdzenia, gdy obserwował jak dziewczę wchodzi do komnaty, mijając go. Zamknął drzwi i natychmiast zniknął, pojawiając się tuż przed nosem ślizgonki, cmokając ją lekko w usta. Nic więcej, tylko ten jeden niewinny buziak. W końcu nie wiedział na co mogła mieć ochotę, a nie chciał znowu przeginać. Nawet jeśli wybrałaby samą posiadówkę we dwoje, przynajmniej mogli pogadać. Nie to co w bibliotece, gdzie czepiali się za byle rozmowę, jakby książki były wrażliwe na głośność otoczenia!
- Natalie Dark
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Wto Mar 29, 2016 11:31 am
(popołudnie 2) 17 maja 1978 roku
Natalie posłusznie podążyła za nietoperzem. Zastanawiała się, czy przeciągnie ją teraz przez pół zamku, by dotrzeć do wybranego miejsca, jednak zatrzymali się znacznie wcześniej niż zakładała. Nawet na tym samym piętrze.
Drzwi do komnaty rozpoznała od razu. Przecież czasami sama tutaj przychodziła. Wielka pusta sala z jednym tylko starym lustrem. Niby nic ciekawego, a jednak. Kiedyś wzdrygała się na samą myśl o obrazie, który w nim widzi, a teraz? Teraz zupełnie jej to nie ruszało. Widziała w nim złe, straszne i egoistyczne pragnienia i nic nie mogła na to poradzić. Zaakceptowała to i już z tym nie walczyła.
Chcieć to jedna sprawa, dążyć do czegoś to już druga.
Uśmiechnęła się do siebie, gdy futrzak zniknął za drzwiami.
Problem w tym, że ja własnie zamierzam do tego dążyć...
Jej uśmiech rozpogodził się, gdy ponownie ujrzała przed sobą rudzielca. Weszła do środka omiatając salę spojrzeniem.
Nic się nie zmieniła. Ciekawe, czy chociaż ktoś tu zaglądał od naszej ostatniej wizyty.
Skinęła głową na pytanie poltergeista i gwałtownie się zatrzymała, gdy się przed nią pojawił. Uniosła jedną brew, gdy ją pocałował.
Trochę nie rozumiała, dlaczego robi to aż tak często. T znaczy, wiedziała jak to niby działa u zakochanych, ale sama nie odczuwała takiej potrzeby. Chyba nadal wolała swój mały, odgrodzony murem świat, do którego tylko czasem pozwalała się zbliżyć innym. Oczywiście na jej warunkach.
Wpatrywała się w niego przez chwilę, próbując jakoś posegregować przepływające przez jej umysł myśli. W końcu parsknęła śmiechem, gdy jedną z nich uchwyciła i się na niej skupiła.
- Właściwie, o co chodziło z Powell i Drake'm? I dlaczego ta dziewczyna się ciebie tak boi, mm? - Przechyliła głowę delikatnie na bok.
Natalie posłusznie podążyła za nietoperzem. Zastanawiała się, czy przeciągnie ją teraz przez pół zamku, by dotrzeć do wybranego miejsca, jednak zatrzymali się znacznie wcześniej niż zakładała. Nawet na tym samym piętrze.
Drzwi do komnaty rozpoznała od razu. Przecież czasami sama tutaj przychodziła. Wielka pusta sala z jednym tylko starym lustrem. Niby nic ciekawego, a jednak. Kiedyś wzdrygała się na samą myśl o obrazie, który w nim widzi, a teraz? Teraz zupełnie jej to nie ruszało. Widziała w nim złe, straszne i egoistyczne pragnienia i nic nie mogła na to poradzić. Zaakceptowała to i już z tym nie walczyła.
Chcieć to jedna sprawa, dążyć do czegoś to już druga.
Uśmiechnęła się do siebie, gdy futrzak zniknął za drzwiami.
Problem w tym, że ja własnie zamierzam do tego dążyć...
Jej uśmiech rozpogodził się, gdy ponownie ujrzała przed sobą rudzielca. Weszła do środka omiatając salę spojrzeniem.
Nic się nie zmieniła. Ciekawe, czy chociaż ktoś tu zaglądał od naszej ostatniej wizyty.
Skinęła głową na pytanie poltergeista i gwałtownie się zatrzymała, gdy się przed nią pojawił. Uniosła jedną brew, gdy ją pocałował.
Trochę nie rozumiała, dlaczego robi to aż tak często. T znaczy, wiedziała jak to niby działa u zakochanych, ale sama nie odczuwała takiej potrzeby. Chyba nadal wolała swój mały, odgrodzony murem świat, do którego tylko czasem pozwalała się zbliżyć innym. Oczywiście na jej warunkach.
Wpatrywała się w niego przez chwilę, próbując jakoś posegregować przepływające przez jej umysł myśli. W końcu parsknęła śmiechem, gdy jedną z nich uchwyciła i się na niej skupiła.
- Właściwie, o co chodziło z Powell i Drake'm? I dlaczego ta dziewczyna się ciebie tak boi, mm? - Przechyliła głowę delikatnie na bok.
- Irytek
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Wto Mar 29, 2016 7:24 pm
Ona znowu go wyśmiała... Pocałował ją i parsknęła śmiechem. Po prostu... bez komentarza.
- A o co miałoby chodzić? - spytał jak najnormalniejszym tonem, odwracając wzrok z lekkim zawodem. W takich chwilach zawsze chciało mu się uciekać, ale kiedyś trzeba było to zwalczyć. Równie dobrze może to być ten moment.
- Nathalie nie lubi takich jak ja. Meggs też ją denerwowała. - odszedł parę kroków, pogrążając się w zamyśleniu, kontynuując swoją odpowiedź. To było u niego rzadko spotykane; ta gadatliwość i chęć odpowiadania na zadawane pytania. Przy Darkównie był gotów nawet na to, choć nie miała żadnej gwarancji, że poltergeistowi zaraz się nie odmieni i nie zamknie się znowu w sobie.
- Gdy wylałem na nią kubeł wody, dostała szału. A potem prawie zemdlała jak objąłem ją ramieniem. - uniósł rękę na wysokość głowy i zakręcił palcem kółko przy skroni.
- Ma kuku na muniu, ale to już nie z mojej winy.
Ale moje świrowanie z pewnością jest wywołane twoją osobą.
Obejrzał się na ślizgonkę, po czym zakręcił w stronę lustra i zerknął w jego taflę. Znowu coś innego... Czy u ludzi to też się tak często zmieniało?
Nieistotne. Ważna jest tylko ona i nic więcej.
- Pytasz z ciekawości czy z nudów? - nie odrywał spojrzenia od swego zadowolonego odbicia.
They say that curiosity killed the cat but satisfaction brought it back~
- A o co miałoby chodzić? - spytał jak najnormalniejszym tonem, odwracając wzrok z lekkim zawodem. W takich chwilach zawsze chciało mu się uciekać, ale kiedyś trzeba było to zwalczyć. Równie dobrze może to być ten moment.
- Nathalie nie lubi takich jak ja. Meggs też ją denerwowała. - odszedł parę kroków, pogrążając się w zamyśleniu, kontynuując swoją odpowiedź. To było u niego rzadko spotykane; ta gadatliwość i chęć odpowiadania na zadawane pytania. Przy Darkównie był gotów nawet na to, choć nie miała żadnej gwarancji, że poltergeistowi zaraz się nie odmieni i nie zamknie się znowu w sobie.
- Gdy wylałem na nią kubeł wody, dostała szału. A potem prawie zemdlała jak objąłem ją ramieniem. - uniósł rękę na wysokość głowy i zakręcił palcem kółko przy skroni.
- Ma kuku na muniu, ale to już nie z mojej winy.
Ale moje świrowanie z pewnością jest wywołane twoją osobą.
Obejrzał się na ślizgonkę, po czym zakręcił w stronę lustra i zerknął w jego taflę. Znowu coś innego... Czy u ludzi to też się tak często zmieniało?
Nieistotne. Ważna jest tylko ona i nic więcej.
- Pytasz z ciekawości czy z nudów? - nie odrywał spojrzenia od swego zadowolonego odbicia.
They say that curiosity killed the cat but satisfaction brought it back~
- Natalie Dark
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Wto Mar 29, 2016 7:42 pm
W ciszy słuchała wyjaśnień poltergeista. Gdzieś w połowie odłożyła torebkę na podłogę i skrzyżowała ręce na piersi. Kiedy doszedł do własnej oceny Powell, Natalie nie wytrzymała i znowu parsknęła śmiechem.
- Mnie chyba też nie polubiła po pierwszym zetknięciu. Mam wrażenie, że wydawałam się jej trochę niepokojąca. - Wzruszyła ramionami i skierowała swe kroki w stronę Irytka.
W sumie, nie dziwię się jej. Pod koniec rozmowy zaczęły mi puszczać nerwy, więc miała prawo się przestraszyć. Zwłaszcza, jeśli jest na takie rzeczy wyczulona. Nie tak, jak Felice.
- Z ciekawości - odparła bez zastanowienia i zatrzymała się obok niego, wpatrując się w lustro i machającą z niego sylwetkę.
Ciekawe ilu uczniów Hogwartu widzi tam tyle krwi co ja...
- Chyba przyznam ci rację. Powell zachowuje się czasem dość specyficznie. - Zachichotała, przypominając sobie jak szybko tej blondynce potrafiła zmieniać się mina. Pod tym względem była chyba zupełnym przeciwieństwem Natalie. U Ślizgonki mimika była zazwyczaj dokładnie przemyślana i nie zawsze pasowała do myśli kłębiących się w głowie. U Puchonki był inaczej. Po niej od razu było widać, co się z nią dzieje. Nie panowała nad sobą i była dość chaotyczna.
Delikatna osoba łatwa do skrzywdzenia.
Darkówna miała talent do szufladkowania ludzi po krótkim rozeznaniu. Może i nie zamykała się na inne opcje, ale wstępną opinię wydawała szybko. Była w tym brutalna, ale za to rzadko się myliła.
- Mnie chyba też nie polubiła po pierwszym zetknięciu. Mam wrażenie, że wydawałam się jej trochę niepokojąca. - Wzruszyła ramionami i skierowała swe kroki w stronę Irytka.
W sumie, nie dziwię się jej. Pod koniec rozmowy zaczęły mi puszczać nerwy, więc miała prawo się przestraszyć. Zwłaszcza, jeśli jest na takie rzeczy wyczulona. Nie tak, jak Felice.
- Z ciekawości - odparła bez zastanowienia i zatrzymała się obok niego, wpatrując się w lustro i machającą z niego sylwetkę.
Ciekawe ilu uczniów Hogwartu widzi tam tyle krwi co ja...
- Chyba przyznam ci rację. Powell zachowuje się czasem dość specyficznie. - Zachichotała, przypominając sobie jak szybko tej blondynce potrafiła zmieniać się mina. Pod tym względem była chyba zupełnym przeciwieństwem Natalie. U Ślizgonki mimika była zazwyczaj dokładnie przemyślana i nie zawsze pasowała do myśli kłębiących się w głowie. U Puchonki był inaczej. Po niej od razu było widać, co się z nią dzieje. Nie panowała nad sobą i była dość chaotyczna.
Delikatna osoba łatwa do skrzywdzenia.
Darkówna miała talent do szufladkowania ludzi po krótkim rozeznaniu. Może i nie zamykała się na inne opcje, ale wstępną opinię wydawała szybko. Była w tym brutalna, ale za to rzadko się myliła.
- Irytek
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Wto Mar 29, 2016 9:33 pm
- Niepokojąca? - powtórzył za nią i uśmiechnął się ironicznie.
- Ty?
Poczekał aż zatrzymała się obok niego i objął ją w pasie. Wiedział, że na to nie zareaguje, a jeśli już to się zaśmieje czy zdenerwuje. Za każdym razem bolało go to coraz mniej i mniej, ale wątpił by kiedykolwiek się zupełnie z tym pogodził. Miłość była jednak ślepa, co do tego ludzie mieli niestety zawsze rację.
- Ty nie jesteś niepokojąca, chociaż wzbudzasz niepokój w słabych i niepewnych. Jakby przeczuwali na co cię stać. A Powell? - uśmiechnął się, nachylił nad ślizgonką i mruknął jej do ucha z dziką satysfakcją.
- Ją nawet twój kot by zjadł na podwieczorek.
Ten kot miał o wiele za dobrze. Mógł pojechać z Natalie po zakończeniu szkoły i towarzyszyć jej jeszcze te kilka lat swego życia, kochany i doceniany, a potem umrzeć szczęśliwy. O wiele lepszy los od tego jaki czekał poltergeista, tylko czy oznaczało, że rudzielec powinien się wiecznie o to dąsać? Całe wieki narzekania niczego by nie zmieniły. Odejść też nie mógł, a wszystko co chciał zrobić by tego dokonać, po dłuższym przemyśleniu okazywało się bezsensowne. Przynajmniej w odbiciu zwierciadła będzie mógł ją dalej podziwiać.
Ciekawe kiedy nauczę się, że relacje z żywymi są nieopłacalne.
Puścił ją i zniknął, zasiadając na ramie lustra i dopiero tam znowu stając się widocznym. Zaczął skubać zdobioną ramę, wyraźnie znudzony czy może raczej zdemotywowany. A sam wybrał tę miejscówkę!
- Ty?
Poczekał aż zatrzymała się obok niego i objął ją w pasie. Wiedział, że na to nie zareaguje, a jeśli już to się zaśmieje czy zdenerwuje. Za każdym razem bolało go to coraz mniej i mniej, ale wątpił by kiedykolwiek się zupełnie z tym pogodził. Miłość była jednak ślepa, co do tego ludzie mieli niestety zawsze rację.
- Ty nie jesteś niepokojąca, chociaż wzbudzasz niepokój w słabych i niepewnych. Jakby przeczuwali na co cię stać. A Powell? - uśmiechnął się, nachylił nad ślizgonką i mruknął jej do ucha z dziką satysfakcją.
- Ją nawet twój kot by zjadł na podwieczorek.
Ten kot miał o wiele za dobrze. Mógł pojechać z Natalie po zakończeniu szkoły i towarzyszyć jej jeszcze te kilka lat swego życia, kochany i doceniany, a potem umrzeć szczęśliwy. O wiele lepszy los od tego jaki czekał poltergeista, tylko czy oznaczało, że rudzielec powinien się wiecznie o to dąsać? Całe wieki narzekania niczego by nie zmieniły. Odejść też nie mógł, a wszystko co chciał zrobić by tego dokonać, po dłuższym przemyśleniu okazywało się bezsensowne. Przynajmniej w odbiciu zwierciadła będzie mógł ją dalej podziwiać.
Ciekawe kiedy nauczę się, że relacje z żywymi są nieopłacalne.
Puścił ją i zniknął, zasiadając na ramie lustra i dopiero tam znowu stając się widocznym. Zaczął skubać zdobioną ramę, wyraźnie znudzony czy może raczej zdemotywowany. A sam wybrał tę miejscówkę!
- Natalie Dark
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Wto Mar 29, 2016 10:11 pm
Skąd to zdziwienie? To, że ty tego nie dostrzegasz, nie znaczy, że taka nie jestem.
Nie zareagowała, gdy objął ją w pasie. Nie zamierzała go na siłę od siebie odsuwać, nawet jeśli sama nie czuła potrzeby kontaktu fizycznego. Nawet nie pamiętała, czy kiedyś sama lubiła się przytulać do ludzi. Może kiedyś, na początku, gdy była jeszcze dzieckiem i miała w miarę normalny dom. Wtedy chyba przytulała się do rodziców, ale czy działało to tak samo jak u reszty, a nie na zasadzie kolejnego wyuczonego gestu? Tego niestety nie pamiętała.
Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust.
- Bo przeczuwają. Niewiele potrzeba, by to wyczuć...
...a jednak większość ludzi daje się tak łatwo mamić. Oni naprawdę nic nie widzą czy po prostu nie chcą widzieć? Ja rozumiem niewiedzę, ale co z instynktem wykrywającym zagrożenie? Przecież on działa na takie osoby jak ja...
Zaśmiała się na wzmiankę o kocie. Z pozoru wydawało się to zabawne, ale znając charakterek Salomei, wcale nie było takie nierealne. Przecież gdyby to wredne kocisko rzuciło się Nathalie na twarz, to byłoby w stanie ją uszkodzić i pewnie dodatkowo dobić, jakby dotychczasowe przejścia w szkole jej nie wystarczyły.
- Taa. Jestem ciekawa, czy Pani Norris też ją tak przeraża... -dodała nadal lekko rozbawiona.
Czy Salomea mogła podzielać zdanie Irytka? Z całą pewnością nie. Kotka chyba nigdy nie czuła specjalnie silnej więzi ze swoją właścicielką. Była typowym sierściuchem, który nie widział nic poza czubkiem własnego nosa. To ona była panią, a Natalie tylko jakimś cudem wkupiła się w jej względy, to też kicia mogła czasem się jej posłuchać, ale tylko czasem, gdy sama miała na to ochotę.
Dziewczyna uniosła wzrok, gdy poltergeist przeniósł się na ramę lustra. Wydawało jej się, że znowu posmutniał, ale nie mogła mieć pewności. Chłopak miał bogatą ekspresję, a jeszcze bogatszy wzorzec zachowań. Nawet pani Mistrzyni Analizy mogła się w tym czasem pogubić.
Nie zareagowała, gdy objął ją w pasie. Nie zamierzała go na siłę od siebie odsuwać, nawet jeśli sama nie czuła potrzeby kontaktu fizycznego. Nawet nie pamiętała, czy kiedyś sama lubiła się przytulać do ludzi. Może kiedyś, na początku, gdy była jeszcze dzieckiem i miała w miarę normalny dom. Wtedy chyba przytulała się do rodziców, ale czy działało to tak samo jak u reszty, a nie na zasadzie kolejnego wyuczonego gestu? Tego niestety nie pamiętała.
Uśmiechnęła się jednym kącikiem ust.
- Bo przeczuwają. Niewiele potrzeba, by to wyczuć...
...a jednak większość ludzi daje się tak łatwo mamić. Oni naprawdę nic nie widzą czy po prostu nie chcą widzieć? Ja rozumiem niewiedzę, ale co z instynktem wykrywającym zagrożenie? Przecież on działa na takie osoby jak ja...
Zaśmiała się na wzmiankę o kocie. Z pozoru wydawało się to zabawne, ale znając charakterek Salomei, wcale nie było takie nierealne. Przecież gdyby to wredne kocisko rzuciło się Nathalie na twarz, to byłoby w stanie ją uszkodzić i pewnie dodatkowo dobić, jakby dotychczasowe przejścia w szkole jej nie wystarczyły.
- Taa. Jestem ciekawa, czy Pani Norris też ją tak przeraża... -dodała nadal lekko rozbawiona.
Czy Salomea mogła podzielać zdanie Irytka? Z całą pewnością nie. Kotka chyba nigdy nie czuła specjalnie silnej więzi ze swoją właścicielką. Była typowym sierściuchem, który nie widział nic poza czubkiem własnego nosa. To ona była panią, a Natalie tylko jakimś cudem wkupiła się w jej względy, to też kicia mogła czasem się jej posłuchać, ale tylko czasem, gdy sama miała na to ochotę.
Dziewczyna uniosła wzrok, gdy poltergeist przeniósł się na ramę lustra. Wydawało jej się, że znowu posmutniał, ale nie mogła mieć pewności. Chłopak miał bogatą ekspresję, a jeszcze bogatszy wzorzec zachowań. Nawet pani Mistrzyni Analizy mogła się w tym czasem pogubić.
- Irytek
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Wto Mar 29, 2016 10:35 pm
A jak wiele potrzeba by poczuć się nieswojo, kiedy jest się kimś takim jak panienka Dark? Nie wystarczyły nieodwzajemniane czułości i wyznania także nie robiły wrażenia. Gdyby Irytek nie czuł zmian w jej nastroju, które przecież wcale tak rzadko się nie pojawiały, to zacząłby poddawać w wątpliwość czy ona w ogóle miała jakąś duszę, czy może faktycznie była zwykłą wydmuszką, pustą skorupą bez zawartości.
I za co on ją tak kochał? Co go w niej pociągało? To, że zdarzało się jej zaszaleć? Jej wyrozumiałość i inteligencja oraz niebiańska cierpliwość? To jak podobni byli pod wieloma względami...?
Znał jej wady i wcale go nie przerażały. A jednak w takich chwilach jak ta zaczynał żałować, że w ogóle ją poznał. Czuł, że jeśli choć przez chwilę coś ich łączyło, zdążyło to obumrzeć i przemienić się w to do czego brunetka od początku dążyła; przyjaźń. I to nawet nieszczególnie bliską, bo bliskości ta młoda czarownica za nic nie potrzebowała. To była tylko przyjaźń, relacja ograniczająca się do wyjaśnienia popełnianych błędów i akceptacji po okazaniu dobrych chęci. To i dużo i mało. Jak na tę chwilę o wiele za mało dla stworzenia tak towarzyskiego jak on, które żywiło się skrajnymi emocjami, a z przywiązania skazywało na drenujący spokój. To już chyba nie był nawet smutek, tylko brak zapału, który usypiał go, choć wiadomym było, że nie zaśnie naprawdę. Skubanie ramy powoli ucichało, aż rudzielec zupełnie zaprzestał tej czynności, zagapiając się we własne dłonie. Niczym dogasający płomień, ledwo tlący się w niegdyś wielkim ognisku, poltergeist wydawał się z każdą upływającą przy Natalie chwilą coraz mniej żywotny i zdeterminowany. To trwało już jakiś okres czasu, ale zaczęło być najmocniej zauważalne dopiero w tym dniu, gdy posunął się za daleko i po czym już całkowicie podporządkował.
O, patrzcie! Irytek! Kiedyś trzeba było przed nim wiać, gdzie pieprz rośnie, ale teraz nie stanowił już żadnego zagrożenia, ani choćby wyzwania. Smutny widok, doprawdy, ale doceni go zapewne wiele osób, zwłaszcza Filch. Brawo, panno Dark. Znowu ci się udało...
I za co on ją tak kochał? Co go w niej pociągało? To, że zdarzało się jej zaszaleć? Jej wyrozumiałość i inteligencja oraz niebiańska cierpliwość? To jak podobni byli pod wieloma względami...?
Znał jej wady i wcale go nie przerażały. A jednak w takich chwilach jak ta zaczynał żałować, że w ogóle ją poznał. Czuł, że jeśli choć przez chwilę coś ich łączyło, zdążyło to obumrzeć i przemienić się w to do czego brunetka od początku dążyła; przyjaźń. I to nawet nieszczególnie bliską, bo bliskości ta młoda czarownica za nic nie potrzebowała. To była tylko przyjaźń, relacja ograniczająca się do wyjaśnienia popełnianych błędów i akceptacji po okazaniu dobrych chęci. To i dużo i mało. Jak na tę chwilę o wiele za mało dla stworzenia tak towarzyskiego jak on, które żywiło się skrajnymi emocjami, a z przywiązania skazywało na drenujący spokój. To już chyba nie był nawet smutek, tylko brak zapału, który usypiał go, choć wiadomym było, że nie zaśnie naprawdę. Skubanie ramy powoli ucichało, aż rudzielec zupełnie zaprzestał tej czynności, zagapiając się we własne dłonie. Niczym dogasający płomień, ledwo tlący się w niegdyś wielkim ognisku, poltergeist wydawał się z każdą upływającą przy Natalie chwilą coraz mniej żywotny i zdeterminowany. To trwało już jakiś okres czasu, ale zaczęło być najmocniej zauważalne dopiero w tym dniu, gdy posunął się za daleko i po czym już całkowicie podporządkował.
O, patrzcie! Irytek! Kiedyś trzeba było przed nim wiać, gdzie pieprz rośnie, ale teraz nie stanowił już żadnego zagrożenia, ani choćby wyzwania. Smutny widok, doprawdy, ale doceni go zapewne wiele osób, zwłaszcza Filch. Brawo, panno Dark. Znowu ci się udało...
- Natalie Dark
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Sro Mar 30, 2016 9:20 pm
Natalie wpatrywała się w niego przez dłuższą chwilę, samej pogrążając się we własnych myślach.
I znowu wygląda na smutnego. Meggs? Tym razem to nie przez nią. Możliwe, że też ma w tym swój udział, ale nie jest na pierwszym miejscu. Ja. Jak zwykle, co~? Nie ważne, co zrobię. Ludzie, którzy się d mnie zbliżą i tak cierpią. A później się dziwić, że trzymam wszystkich na dystans dla ich własnego dobra.
Wzięła głębszy oddech i na chwilę zamarła, przypominając sobie o czymś.
Dzisiaj zaczęły mi puszczać nerwy nawet w stosunku do niego... Świetnie... Musze się wziąć w garść, bo inaczej źle się to skończy. Jak zwykle. Cholera.
Zmarszczyła brwi i potarła je, usiłując nie stracić zupełnie kontaktu z rzeczywistością i nie zatracić się w swoich myślach.
Zdecydowanie muszę ci podsunąć jakieś inne zajęcie, niż łażenie za mną, bo to nie wyjdzie ci z pewnością na dobre. Ja nie chcę się aż tak zmieniać. Chcę nadal robić moje "nudne" rzeczy i żyć w swoim odizolowanym świecie. Tego nie zmienię, bo musiałabym wtedy żyć wbrew swojej naturze.
Zaczęła powoli spacerować po pomieszczeniu, nie oddalając się przesadnie od lustra i od Irytka.
- O czym myślisz? - zapytała mimochodem. Po części była ciekawa odpowiedzi na to pytanie. Po części, bo nadal nie miała pewności, że odpowie w prost na jej pytanie. Równie dobrze mógł je zbyć albo zmienić temat, ale to zawsze było coś. Przynajmniej dawało szansę, że nie będzie już siedział w ciszy i taki wypompowany.
I znowu wygląda na smutnego. Meggs? Tym razem to nie przez nią. Możliwe, że też ma w tym swój udział, ale nie jest na pierwszym miejscu. Ja. Jak zwykle, co~? Nie ważne, co zrobię. Ludzie, którzy się d mnie zbliżą i tak cierpią. A później się dziwić, że trzymam wszystkich na dystans dla ich własnego dobra.
Wzięła głębszy oddech i na chwilę zamarła, przypominając sobie o czymś.
Dzisiaj zaczęły mi puszczać nerwy nawet w stosunku do niego... Świetnie... Musze się wziąć w garść, bo inaczej źle się to skończy. Jak zwykle. Cholera.
Zmarszczyła brwi i potarła je, usiłując nie stracić zupełnie kontaktu z rzeczywistością i nie zatracić się w swoich myślach.
Zdecydowanie muszę ci podsunąć jakieś inne zajęcie, niż łażenie za mną, bo to nie wyjdzie ci z pewnością na dobre. Ja nie chcę się aż tak zmieniać. Chcę nadal robić moje "nudne" rzeczy i żyć w swoim odizolowanym świecie. Tego nie zmienię, bo musiałabym wtedy żyć wbrew swojej naturze.
Zaczęła powoli spacerować po pomieszczeniu, nie oddalając się przesadnie od lustra i od Irytka.
- O czym myślisz? - zapytała mimochodem. Po części była ciekawa odpowiedzi na to pytanie. Po części, bo nadal nie miała pewności, że odpowie w prost na jej pytanie. Równie dobrze mógł je zbyć albo zmienić temat, ale to zawsze było coś. Przynajmniej dawało szansę, że nie będzie już siedział w ciszy i taki wypompowany.
- Irytek
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Kwi 04, 2016 12:35 pm
O czym on właściwie myślał? O niczym i o wszystkim zarazem. Jak go o to zapytała, nawet nie drgnął, dalej ze zwieszoną głową przyglądając się swoim paznokciom. Po co ludzie je mieli? Po co on je miał, skoro nie był człowiekiem? Po co w ogóle się starał do nich upodobnić, skoro nigdy nie stanie się jednym z nich? Równie dobrze mógł zadać sobie pytanie po co w ogóle przyjmował jakąkolwiek formę, zamiast pozostawać tym czym się narodził.
Bo wtedy nikt nie zwracał uwagi.
A to bolało, prawda? Gdy istniejesz, ale nikt o tym nie wie, nawet nie chce się dowiedzieć. Nic nie możesz, nic cię nie czeka. Jesteś by być. To doprowadza do szału... Jak teraz się nad tym zastanawiał, to rozumiał dlaczego inne istoty jego pokroju były o wiele bardziej brutalne wobec ludzi. Zazdrościły im życia dlatego go ich pozbawiały. Unicestwiały wszystko wokół, bo wszystko miało jakieś przeznaczenie poza nimi samymi. Być może, gdyby nie te niektóre osoby jakie z dziecięcą naiwnością szukały w nim przyjaźni poprzez ostatnie wieki, gdyby nie poczuł jak to jest być ważnym dla kogoś, sam dałby się pochłonąć negatywnym odczuciom i wolałby żerować na ludzkim strachu niż radości.
Zerknął na oczekującą odpowiedzi ślizgonkę. Czy ona mogła zdawać sobie sprawę z tego co się w nim teraz kłębiło? Czy domyślała się chociaż, jak zwykle zaskakując intuicją? Możliwe, jednak nawet jeśli tak nie było, i jeżeli faktycznie chciała poznać jego myśli, to sam Irytek nie widział sensu w spowiadaniu się ani jej, ani nikomu innemu. Bo co to zmieni? Nic. Zupełnie nic.
- A ty? - odbił pytanie, mimo iż wydawał się zupełnie niezainteresowany odpowiedzią lub jej brakiem. Po chwili zresztą znowu spuścił wzrok, tym razem wbijając go w jakiś trudny do określenia skrawek podłogi.
Co za dzień...
Bo wtedy nikt nie zwracał uwagi.
A to bolało, prawda? Gdy istniejesz, ale nikt o tym nie wie, nawet nie chce się dowiedzieć. Nic nie możesz, nic cię nie czeka. Jesteś by być. To doprowadza do szału... Jak teraz się nad tym zastanawiał, to rozumiał dlaczego inne istoty jego pokroju były o wiele bardziej brutalne wobec ludzi. Zazdrościły im życia dlatego go ich pozbawiały. Unicestwiały wszystko wokół, bo wszystko miało jakieś przeznaczenie poza nimi samymi. Być może, gdyby nie te niektóre osoby jakie z dziecięcą naiwnością szukały w nim przyjaźni poprzez ostatnie wieki, gdyby nie poczuł jak to jest być ważnym dla kogoś, sam dałby się pochłonąć negatywnym odczuciom i wolałby żerować na ludzkim strachu niż radości.
Zerknął na oczekującą odpowiedzi ślizgonkę. Czy ona mogła zdawać sobie sprawę z tego co się w nim teraz kłębiło? Czy domyślała się chociaż, jak zwykle zaskakując intuicją? Możliwe, jednak nawet jeśli tak nie było, i jeżeli faktycznie chciała poznać jego myśli, to sam Irytek nie widział sensu w spowiadaniu się ani jej, ani nikomu innemu. Bo co to zmieni? Nic. Zupełnie nic.
- A ty? - odbił pytanie, mimo iż wydawał się zupełnie niezainteresowany odpowiedzią lub jej brakiem. Po chwili zresztą znowu spuścił wzrok, tym razem wbijając go w jakiś trudny do określenia skrawek podłogi.
Co za dzień...
- Natalie Dark
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Wto Kwi 05, 2016 7:40 pm
Co ciekawe, gdyby zadał te pytania Natalie, dziewczyna zapewne miałaby na niej już gotową odpowiedź. Podawanie książkowych definicji i analiza ludzkiego zachowania przychodziły jej tak łatwo, jak oddychanie. Szkoda tylko, że z innymi rzeczami zwyczajnie sobie nie radziła. Na przykład z nie wpieprzaniem się ludziom do życia i decydowaniem za nich. Z tym akurat miała doży problem. W jej głowie świat było odpowiedni tylko wedle jej zamysłu, bo przecież wszyscy inni byli jacyś dziwni, rozchwiani emocjonalnie i niestali w swoich postanowieniach. Jak miała zaufać istotom, dla których wieczność tak szybko traciła termin przydatności? Nie taką definicję tego słowa znała.
Z resztą, nawet życie nie miało dla niej jakiegoś większego znaczenia. Nie to pojedyncze, które tak szybko przemijało. Życie ogólnie. Istnienie tego wszystkiego. Życie dla samego życia. Taki był sens tego wszystkiego. Jeden umierał, by mógł narodzić się następny i tak bez końca. Przeklęta machina, która do niczego nie dąży i nie miała żadnego sensownego początku. Życie jest piękne? Może dla niektórych. Dla tych, którym się poszczęściło i mogli patrzyć na świat z takiej, a nie innej perspektywy. Natalie nie należała do tych osób. Dla niej świat był jednym bezsensownym tworem dla którego nie było żadnej sensownej przyszłości. Dlatego już dawno przestała się zastanawiać nad jego przyszłością. Wolała już skupić się na sobie i swoim, ułożonym osobiście świecie, który kształtowała wedle woli. Może i on nie miał żadnego większego sensu, ale w końcu nic lepszego do roboty nie miała. Siedzenie bezczynnie i rozmyślanie nad tym nie było zbyt ciekawym zajęciem.
Poltergeist jak zwykle nie odpowiedział na pytanie tak bardzo dotyczące jego osoby. Wolał po prostu odbić piłeczkę w stronę pytającego. Czy Darkównie to przeszkadzało? Nie, już przywykła. Z resztą, mogła gadać. I tak nie należało to do zwierzeń.
- Zastanawiam się, dlaczego znowu wyglądasz na przybitego i jak ci pomóc. - Zamilkła na chwilę i spuściła z niego wzrok, by wbić go w podłogę. Nie dlatego, że czuła się źle i nie chciała na niego patrzeć. Tak po prostu było jej łatwiej się skupić.
- Mam wrażenie, że spędzasz ze mną za dużo czasu i udziela ci się mój naturalnie melancholijny nastrój. Powinieneś spędzać więcej czasu z weselszymi osobami.
Z twojego punktu widzenia, robię masę nudnych rzeczy. Siedząc przy mnie raczej zbyt wiele się nie pobawisz. Może czasem, ale to bardzo rzadko, bo zwykle się tak nie zachowuję. Lubię cię, serio. Po prostu nie przesadzaj. Nie nadaję się na osobę, z którą mógłbyś spędzać aż tak wiele czasu. Ciebie będzie to nudzić i dołować, a mnie pewnie zacznie na dłuższą metę drażnić. Lubię swoją prywatność.
Z resztą, nawet życie nie miało dla niej jakiegoś większego znaczenia. Nie to pojedyncze, które tak szybko przemijało. Życie ogólnie. Istnienie tego wszystkiego. Życie dla samego życia. Taki był sens tego wszystkiego. Jeden umierał, by mógł narodzić się następny i tak bez końca. Przeklęta machina, która do niczego nie dąży i nie miała żadnego sensownego początku. Życie jest piękne? Może dla niektórych. Dla tych, którym się poszczęściło i mogli patrzyć na świat z takiej, a nie innej perspektywy. Natalie nie należała do tych osób. Dla niej świat był jednym bezsensownym tworem dla którego nie było żadnej sensownej przyszłości. Dlatego już dawno przestała się zastanawiać nad jego przyszłością. Wolała już skupić się na sobie i swoim, ułożonym osobiście świecie, który kształtowała wedle woli. Może i on nie miał żadnego większego sensu, ale w końcu nic lepszego do roboty nie miała. Siedzenie bezczynnie i rozmyślanie nad tym nie było zbyt ciekawym zajęciem.
Poltergeist jak zwykle nie odpowiedział na pytanie tak bardzo dotyczące jego osoby. Wolał po prostu odbić piłeczkę w stronę pytającego. Czy Darkównie to przeszkadzało? Nie, już przywykła. Z resztą, mogła gadać. I tak nie należało to do zwierzeń.
- Zastanawiam się, dlaczego znowu wyglądasz na przybitego i jak ci pomóc. - Zamilkła na chwilę i spuściła z niego wzrok, by wbić go w podłogę. Nie dlatego, że czuła się źle i nie chciała na niego patrzeć. Tak po prostu było jej łatwiej się skupić.
- Mam wrażenie, że spędzasz ze mną za dużo czasu i udziela ci się mój naturalnie melancholijny nastrój. Powinieneś spędzać więcej czasu z weselszymi osobami.
Z twojego punktu widzenia, robię masę nudnych rzeczy. Siedząc przy mnie raczej zbyt wiele się nie pobawisz. Może czasem, ale to bardzo rzadko, bo zwykle się tak nie zachowuję. Lubię cię, serio. Po prostu nie przesadzaj. Nie nadaję się na osobę, z którą mógłbyś spędzać aż tak wiele czasu. Ciebie będzie to nudzić i dołować, a mnie pewnie zacznie na dłuższą metę drażnić. Lubię swoją prywatność.
- Irytek
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Wto Kwi 05, 2016 8:13 pm
Wyglądał na zdołowanego? Nie zauważył. Może i taki się zdawał, ale jak było naprawdę to nie bardzo wnikał. Pomocy też nie potrzebował i już powoli rozchylił usta by jej to oznajmić, gdy dotarła go reszta wypowiedzi Natalie. I chyba pękło mu serce, którego tak długo uważał, że nawet nie posiada.
Nie chciała by spędzał z nią czas. Nie tylko nie czuła tego co on, ale też nie chciała go tak często widywać jak do tej pory. Czy od samego początku tylko jej przeszkadzał? Jak wszystkim innym. A miała być inna, zwłaszcza, że sama dała mu nadzieje...
- Rozumiem. - wstał z lekkim uśmiechem, takim na jaki sili się przegrany w ważnym meczu. Ten z serii "nie jest mi przykro, nie przejmuj się", który w większości wypadkach się nie sprawdzał, a mimo to bywał nadużywany.
Nie ma sprawy, nic się nie stało. Miał tyle innych osób. Kayl-... Merce-... Mag-... Innych, no. Jakiś. Jak każdy. Nawet więcej niż byle kto. Bo to niedorzeczne by poltergeist był samotny, prawda? Nie ten przynajmniej. Pozostałe z pewnością, ale Irytek był tym wyjątkiem od reguły! A jednak jakoś nie czuł się wcale wyjątkowo.
- W razie potrzeby, wiesz gdzie mnie szukać. - mruknął odwracając od niej twarz i znikając bez pożegnania. Mieszkali pod jednym dachem, nie było sensu się ani witać ani machać na "do widzenia". Nie według niego.
[zt]
Nie chciała by spędzał z nią czas. Nie tylko nie czuła tego co on, ale też nie chciała go tak często widywać jak do tej pory. Czy od samego początku tylko jej przeszkadzał? Jak wszystkim innym. A miała być inna, zwłaszcza, że sama dała mu nadzieje...
- Rozumiem. - wstał z lekkim uśmiechem, takim na jaki sili się przegrany w ważnym meczu. Ten z serii "nie jest mi przykro, nie przejmuj się", który w większości wypadkach się nie sprawdzał, a mimo to bywał nadużywany.
Nie ma sprawy, nic się nie stało. Miał tyle innych osób. Kayl-... Merce-... Mag-... Innych, no. Jakiś. Jak każdy. Nawet więcej niż byle kto. Bo to niedorzeczne by poltergeist był samotny, prawda? Nie ten przynajmniej. Pozostałe z pewnością, ale Irytek był tym wyjątkiem od reguły! A jednak jakoś nie czuł się wcale wyjątkowo.
- W razie potrzeby, wiesz gdzie mnie szukać. - mruknął odwracając od niej twarz i znikając bez pożegnania. Mieszkali pod jednym dachem, nie było sensu się ani witać ani machać na "do widzenia". Nie według niego.
[zt]
- Natalie Dark
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pią Kwi 08, 2016 4:53 pm
Znowu coś spieprzyłam?
Zdała sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy zobaczyła ten sztuczny uśmiech na jego twarzy. Nie, nie był nawet trochę przekonujący.
Ehh. Serio. Co ja mam z tobą zrobić?
- Przecież cię nie wyganiam... - zaczęła, wyciągając do niego rękę, jakby chciała go zatrzymać. Ten jednak wiedział już swoje i wolał się jak zwykle ulotnić.
- Do zobaczenia. - Tyle zdążyła powiedzieć, zanim jak zwykle rozpłynął się w powietrzu.
Mam nadzieję, że nie weźmie tego aż tak do siebie...
Rozejrzała się po pustym pomieszczeniu, ale nic się w nim nie zmieniło. Gołe ściany i stojące w rogu lustro, na którym zawiesiła na dłużej wzrok.
Mogę mu czasem pomagać, ale przecież nie będę wokół niego skakać.
Podeszła dwa kroki do zwierciadła i przyłożyła opuszki palców do tafli. Jej odbicie zrobiło to samo i asymetrycznie się do niej uśmiechnęło.
Niech ktoś inny się nim teraz zajmie. Może nawet to mi uda się go w to wrobić.
Odwzajemniła uśmiech zakrwawionego stworzenia.
Nie można się tak wszystkim przejmować. Zwariować by można.
Zaśmiała się do siebie i odwróciła na pięcie, by wreszcie opuścić salę.
W środku nadal martwiła się trochę o Irytka, ale nie zamierzała się tym teraz martwić. Rudzielec musiał się nauczyć spadać na cztery łapy, a w tym Darkówna nie była mu w stanie pomóc.
[z/t]
Zdała sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy zobaczyła ten sztuczny uśmiech na jego twarzy. Nie, nie był nawet trochę przekonujący.
Ehh. Serio. Co ja mam z tobą zrobić?
- Przecież cię nie wyganiam... - zaczęła, wyciągając do niego rękę, jakby chciała go zatrzymać. Ten jednak wiedział już swoje i wolał się jak zwykle ulotnić.
- Do zobaczenia. - Tyle zdążyła powiedzieć, zanim jak zwykle rozpłynął się w powietrzu.
Mam nadzieję, że nie weźmie tego aż tak do siebie...
Rozejrzała się po pustym pomieszczeniu, ale nic się w nim nie zmieniło. Gołe ściany i stojące w rogu lustro, na którym zawiesiła na dłużej wzrok.
Mogę mu czasem pomagać, ale przecież nie będę wokół niego skakać.
Podeszła dwa kroki do zwierciadła i przyłożyła opuszki palców do tafli. Jej odbicie zrobiło to samo i asymetrycznie się do niej uśmiechnęło.
Niech ktoś inny się nim teraz zajmie. Może nawet to mi uda się go w to wrobić.
Odwzajemniła uśmiech zakrwawionego stworzenia.
Nie można się tak wszystkim przejmować. Zwariować by można.
Zaśmiała się do siebie i odwróciła na pięcie, by wreszcie opuścić salę.
W środku nadal martwiła się trochę o Irytka, ale nie zamierzała się tym teraz martwić. Rudzielec musiał się nauczyć spadać na cztery łapy, a w tym Darkówna nie była mu w stanie pomóc.
[z/t]
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach