Strona 1 z 18 • 1, 2, 3 ... 9 ... 18
- Mistrz Labiryntu
Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Wrz 02, 2013 1:31 pm
Pomieszczenie na pozór puste, opuszczone. W kącie stoi jednak lustro, które wygląda na stare i dawno nie czyszczone... Mało kto, gdy tu już wejdzie, podchodzi do tego lustra. Ot, zwykłe lustro - myślą uczniowie. Ale nic bardziej mylnego. Na ramie lustra, u jej góry widnieje napis: AIN EINGARP ACRESO GEWTEL AZ RAWTĄ WTE IN MAJ IBDO, co czytając od tyłu brzmi: ODBIJAM NIE TWĄ TWARZ ALE TWEGO SERCA PRAGNIENIA. Pokazuje najgłębsze, najbardziej utęsknione pragnienia naszego serca. Tylko najszczęśliwszy człowiek na świecie mógłby używać go jak zwykłego lustra, to znaczy, że mógłby patrzeć w nie i widzieć swoje normalne odbicie. To lustro nie dostarcza jednak, ani wiedzy, ani prawdy. Ludzie tracą przed nim czas, oczarowani tym, co widzą.
- Syriusz Black
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Gru 09, 2013 9:17 pm
Huncwocka natura Syriusza zaciągała go w miejsca, których jeszcze nie miał okazji być... albo w takie, w których zaraz pojawią się kłopoty. Jak było teraz? W sumie i to i to, ale świadomy był tylko pierwszego. W klasie tej był nie raz nie dwa... lecz to, co znalazł tu dzisiaj..
Zaprosił go błysk światła odbijający się od tafli zwierciadła.. przemykający leniwie przez niedomknięte drzwi. Zajrzał do środka.
Lustro. Niepozorne, chociaż ogromne. Syriusz zaciekawiony spojrzał na ramę... słowa, które tam znalazł nic mu nie mówiły, chociaż brzmiały bardzo znajomo... a może lustro ma pomóc to odczytać?
Już miał machnąć ręką, już miał odejść, gdy jego wzrok prześlizgnął się na lustro. Nie widział tylko siebie.
Otworzył szerzej oczy widząc Jamesa.. Remusa, Glizdogona... jeszcze bardziej zaskoczył go widok Regulusa... wszyscy w piątkę się obejmowali jak dobrzy kumple.. Za nim było jeszcze parę innych osób, w ciągłym ruchu.. pojawiła się Dorcas, Mary...Lily.. i znowu Li... nie.. to nie była Lily. To była Aida...
Zaprosił go błysk światła odbijający się od tafli zwierciadła.. przemykający leniwie przez niedomknięte drzwi. Zajrzał do środka.
Lustro. Niepozorne, chociaż ogromne. Syriusz zaciekawiony spojrzał na ramę... słowa, które tam znalazł nic mu nie mówiły, chociaż brzmiały bardzo znajomo... a może lustro ma pomóc to odczytać?
Już miał machnąć ręką, już miał odejść, gdy jego wzrok prześlizgnął się na lustro. Nie widział tylko siebie.
Otworzył szerzej oczy widząc Jamesa.. Remusa, Glizdogona... jeszcze bardziej zaskoczył go widok Regulusa... wszyscy w piątkę się obejmowali jak dobrzy kumple.. Za nim było jeszcze parę innych osób, w ciągłym ruchu.. pojawiła się Dorcas, Mary...Lily.. i znowu Li... nie.. to nie była Lily. To była Aida...
- Aida Cuthbert
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Gru 09, 2013 9:45 pm
Aida. Ach, tak… Tak specyficzne dziewczę, tak dwuznaczna natura. Ogień i woda. Bezduszna i krwiożercza bestia, połączona z delikatnością i eterycznością. Nikt nie miał pojęcia, że dziewczyna jest tak bardzo zmienna i nieznana dla tych, którzy tak piekielnie twierdzili, że mają z nią tak wiele wspólnego. Jednak nie on. On był inny. Nigdy nie zaprzeczał, że ją zostawił, że zrezygnował. Walczył? O co walczył? O tą rudą siksę, która to niby… Odwracała wzrok?
Jasne.
Stała gdzieś w kącie. Wbijała wzrok przed siebie. Patrzyła na niego, ale on nie widział jej. Jak dobrze. Jak dobrze, że mogła przez moment popatrzeć na niego bez tej zbędnej nienawiści i żalu.
-Zabawne… Ty tutaj, i jeszcze powiedz, że masz jakieś pragnienia, oprócz nabijania się z Jamesem z innych… W waszym mniemaniu z gorszych, a czy tak właśnie było? Tak bardzo to wątpliwe jest… - Mruknęła pod nosem, tak że mógł usłyszeć raptem co drugie słowo. Odgarnęła rude włosy z czoła, po czym podeszła nieco bliżej, ale nie na tyle blisko, by mógł ujrzeć, że płakała. Po co miał widzieć lekko przekrwione oczy? Po co miał się litować.
-Nie powinieneś tu przychodzić. Nie o takiej porze. Dobrze wiesz, że nie jesteś tu mile widziany. Nie Ty. Taki idealny. Perfekcyjny. – W jej głosie było tyle jadu. Tyle nienawiści i tyle żalu. Nie mógł tego zrozumieć, nawet nie powinien próbować. Nienawidziła go, z całego serca i z całej duszy. Powinien umrzeć. Umrzeć jak najszybciej, w końcu… Zdrajcy krwi nie są godni niczego.
-Po co to wszystko? Te listy? Wyrzucasz mi bycie tchórzem, a sam co zrobiłeś?
Jasne.
Stała gdzieś w kącie. Wbijała wzrok przed siebie. Patrzyła na niego, ale on nie widział jej. Jak dobrze. Jak dobrze, że mogła przez moment popatrzeć na niego bez tej zbędnej nienawiści i żalu.
-Zabawne… Ty tutaj, i jeszcze powiedz, że masz jakieś pragnienia, oprócz nabijania się z Jamesem z innych… W waszym mniemaniu z gorszych, a czy tak właśnie było? Tak bardzo to wątpliwe jest… - Mruknęła pod nosem, tak że mógł usłyszeć raptem co drugie słowo. Odgarnęła rude włosy z czoła, po czym podeszła nieco bliżej, ale nie na tyle blisko, by mógł ujrzeć, że płakała. Po co miał widzieć lekko przekrwione oczy? Po co miał się litować.
-Nie powinieneś tu przychodzić. Nie o takiej porze. Dobrze wiesz, że nie jesteś tu mile widziany. Nie Ty. Taki idealny. Perfekcyjny. – W jej głosie było tyle jadu. Tyle nienawiści i tyle żalu. Nie mógł tego zrozumieć, nawet nie powinien próbować. Nienawidziła go, z całego serca i z całej duszy. Powinien umrzeć. Umrzeć jak najszybciej, w końcu… Zdrajcy krwi nie są godni niczego.
-Po co to wszystko? Te listy? Wyrzucasz mi bycie tchórzem, a sam co zrobiłeś?
- Syriusz Black
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Gru 09, 2013 10:00 pm
Dopiero po chwili doszedł do jego uszu szmer.. szept, znany mu doskonale..
Mimo tego jak się zachowywał wobec niej, jak czasem.. no dobra, częściej jej dokuczał, doskwierał... to byłą czysta chęć pozyskania jej uwagi, kiedyś to wszystko ją śmieszyło.. teraz była niczym nieczuły głaz i Syriusz nie mógł sobie z tym poradzić.. dobra, zawinił. Przyznawał się do tego, ale nie mógł pojąć, czemu nie można było sobie wybaczyć i zacząć od nowa? Wtedy w pierwszej klasie, a Aida przeciągała to już prawie 7 rok?
Zmarszczył czoło słysząc tę ironię.. ten jad, który dla niego był obcy w jej ustach.
-Nie jestem idealny ani perfekcyjny. Bez skaz i wad. Przyznaję się do tego bez bicia. -odparł, wkładając rękę do kieszeni spodni. Tak, jego odwieczny nawyk, że lewa dłoń lądowała w kieszeni.. Nadawało mu to charakteru.. nonszalancji..
-Ja dojrzałem swoje błędy i wytykam Ci Twoje, bo nie jest za późno. -był o dziwo spokojny. -Przepraszałem Cię nie raz i nie dwa, ale wieczne korzyć się nie będę. Widocznie umknęło mi, że smarkacz musi odpowiadać przed Wizengamotem. -ściagnął usta w bladą, wąską kreskę.
Starał się i nie odpuszczał, ale co z tego jak do tanga trzeba dwojga?
Mimo tego jak się zachowywał wobec niej, jak czasem.. no dobra, częściej jej dokuczał, doskwierał... to byłą czysta chęć pozyskania jej uwagi, kiedyś to wszystko ją śmieszyło.. teraz była niczym nieczuły głaz i Syriusz nie mógł sobie z tym poradzić.. dobra, zawinił. Przyznawał się do tego, ale nie mógł pojąć, czemu nie można było sobie wybaczyć i zacząć od nowa? Wtedy w pierwszej klasie, a Aida przeciągała to już prawie 7 rok?
Zmarszczył czoło słysząc tę ironię.. ten jad, który dla niego był obcy w jej ustach.
-Nie jestem idealny ani perfekcyjny. Bez skaz i wad. Przyznaję się do tego bez bicia. -odparł, wkładając rękę do kieszeni spodni. Tak, jego odwieczny nawyk, że lewa dłoń lądowała w kieszeni.. Nadawało mu to charakteru.. nonszalancji..
-Ja dojrzałem swoje błędy i wytykam Ci Twoje, bo nie jest za późno. -był o dziwo spokojny. -Przepraszałem Cię nie raz i nie dwa, ale wieczne korzyć się nie będę. Widocznie umknęło mi, że smarkacz musi odpowiadać przed Wizengamotem. -ściagnął usta w bladą, wąską kreskę.
Starał się i nie odpuszczał, ale co z tego jak do tanga trzeba dwojga?
- Aida Cuthbert
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Gru 09, 2013 10:10 pm
Nie. Ona tego nie rozpamiętywała. Bolało, do pewnego momentu, a potem była już tylko pustka. Pustka, która nastąpiła gdy on tak świetnie dogadywał się z Jamesem. Nawet długo zazdrościła chłopakowi tego, że z taką łatwością odebrał jej przyjaciela. Kogoś, kogo tak mocno i bardzo ceniła. Kogoś, dla kogo kiedyś była w stanie poświęcić coś więcej niż tylko czas. A czy teraz była w stanie dać mu chociaż cień uśmiechu, za którym ponoć tak tęsknił?
Nie.
Nie była w stanie. Nie potrafiłaby uśmiechać się do kogoś kto złamał jej serce. Małe serduszko, tak naiwne, i tak ciekawskie świata. To było. Dawno temu. Teraz była inna. Wyrafinowana, zimna i podła. Bez wahania mogłaby rzucić w niego cruciatusem, a potem patrzeć jak pada na kolana i cierpi.
Cierpi tak samo jak ona. I mimo, że ją znał. Mimo, że przez tyle lat nie rozmawiali znał niemal każdy jej sekret. Znał na pamięć jej spojrzenie. Ułożenie ust, gdy tylko się uśmiechała. Jednak nie tym razem. To nie była ta sama Cuthbert.
-Przyznajesz się… Och, uważaj, jeszcze trochę, a w to uwierzę. Skoro zadajesz się z Potterem musisz być tak samo napuszony i tak samo… Bezwartościowy.. – Na jej twarz wpełzł sardoniczny uśmiech, którego nie potrafiła powstrzymać. Jedyna rzecz, którą potrafiła się bronić. Coś, przed czym nie chciała uciekać. Coś dzięki czemu pozostawała nieodkryta. Nieprzeczytana.
Nie można była wertować kartek jej życia, jak ciekawej książki. Nie mogła na to pozwolić.
A już na pewno nie jemu…
-Nadal nie rozumiesz Black. Widzisz moje błędy, ale tylko te. Nic po za tym. – Nie! Nie pomagała mu, nawet tak nie myśl. Wymagała czegoś więcej niż tylko patrzenia. Czegoś cenniejszego niż denne słowa bez znaczenia.
Nie.
Nie była w stanie. Nie potrafiłaby uśmiechać się do kogoś kto złamał jej serce. Małe serduszko, tak naiwne, i tak ciekawskie świata. To było. Dawno temu. Teraz była inna. Wyrafinowana, zimna i podła. Bez wahania mogłaby rzucić w niego cruciatusem, a potem patrzeć jak pada na kolana i cierpi.
Cierpi tak samo jak ona. I mimo, że ją znał. Mimo, że przez tyle lat nie rozmawiali znał niemal każdy jej sekret. Znał na pamięć jej spojrzenie. Ułożenie ust, gdy tylko się uśmiechała. Jednak nie tym razem. To nie była ta sama Cuthbert.
-Przyznajesz się… Och, uważaj, jeszcze trochę, a w to uwierzę. Skoro zadajesz się z Potterem musisz być tak samo napuszony i tak samo… Bezwartościowy.. – Na jej twarz wpełzł sardoniczny uśmiech, którego nie potrafiła powstrzymać. Jedyna rzecz, którą potrafiła się bronić. Coś, przed czym nie chciała uciekać. Coś dzięki czemu pozostawała nieodkryta. Nieprzeczytana.
Nie można była wertować kartek jej życia, jak ciekawej książki. Nie mogła na to pozwolić.
A już na pewno nie jemu…
-Nadal nie rozumiesz Black. Widzisz moje błędy, ale tylko te. Nic po za tym. – Nie! Nie pomagała mu, nawet tak nie myśl. Wymagała czegoś więcej niż tylko patrzenia. Czegoś cenniejszego niż denne słowa bez znaczenia.
- Syriusz Black
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Gru 09, 2013 10:27 pm
-Cholera jasna, Aida! Przestań. Tak cholernie przestań być tym, kim udajesz, że jesteś! -nie wytrzymał i trochę podniósł głos. To było śmieszne, że mógł przyznawać się do błędu, mógł przepraszać... a ona nadal swoje. Twarda i nieugięta. A sporo by dał, by ona uśmiechnęła się do niego jak wtedy.
-Mówiłem Ci już nie raz, że wiem czym zawiniłem i nie raz też wystawiałem do Ciebie dłoń. Ale nie... gdzieżby znowu! -teraz to Syriusz zaironizował. -Powiedz szczerze, nie chciałaś mnie znać, bo koledzy byli obok, tak? Bałaś się, że skoro i tak już musisz być w Slytherinie to chcesz mieć spokój? To wiedz, że napuszony Black by zaryzykował swoją opinię Gryfona i zadawałbym się z Tobą. Nadal chcę. Tylko ty coraz bardziej nie przypominasz tamtej Aidy. -odwrócił wzrok, znowu natrafiając na lustro.
Otwierał już usta, by coś dopowiedzieć.. ale zatkało go po raz kolejny.
Obraz zmienił się.
Syriusz oraz Aida. Parę lat młodsi niż teraz. Aida uwiesiła się jego szyi od tyłu i najwyraźniej śmiała się. Gryfon za wszelką cenę starał się ją z siebie zrzucić, jak to często bywało gdy byli młodsi....
Poczuł się tak, jakby dostał siarczysty policzek. Otrzepał głowę lekko niczym pies wychodzący z wody i znowu spojrzał na Aidę.. trochę zbity z tropu.
-Co ja mam jeszcze zrobić, co? -zapytał cicho, nadal zmącony obrazem który zobaczył.
-Mówiłem Ci już nie raz, że wiem czym zawiniłem i nie raz też wystawiałem do Ciebie dłoń. Ale nie... gdzieżby znowu! -teraz to Syriusz zaironizował. -Powiedz szczerze, nie chciałaś mnie znać, bo koledzy byli obok, tak? Bałaś się, że skoro i tak już musisz być w Slytherinie to chcesz mieć spokój? To wiedz, że napuszony Black by zaryzykował swoją opinię Gryfona i zadawałbym się z Tobą. Nadal chcę. Tylko ty coraz bardziej nie przypominasz tamtej Aidy. -odwrócił wzrok, znowu natrafiając na lustro.
Otwierał już usta, by coś dopowiedzieć.. ale zatkało go po raz kolejny.
Obraz zmienił się.
Syriusz oraz Aida. Parę lat młodsi niż teraz. Aida uwiesiła się jego szyi od tyłu i najwyraźniej śmiała się. Gryfon za wszelką cenę starał się ją z siebie zrzucić, jak to często bywało gdy byli młodsi....
Poczuł się tak, jakby dostał siarczysty policzek. Otrzepał głowę lekko niczym pies wychodzący z wody i znowu spojrzał na Aidę.. trochę zbity z tropu.
-Co ja mam jeszcze zrobić, co? -zapytał cicho, nadal zmącony obrazem który zobaczył.
- Aida Cuthbert
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Gru 09, 2013 10:43 pm
Tyle lat. Tyle długich lat. Miesięcy. Dni. Nocy. Tak wiele czasu. Zmarnowanego czasu, a mimo to nie otworzy się. Zamknęła się tak szczelnie na każdy szmer, który mógłby zmącić jej spokój. Chciała być tym na kogo się kreowała. Chciała być taka, jaką ją pisali inni. Chciała znowu dostać w swoje ręce szlamę. Zabawkę, tak bardzo nic nie znaczącą. Tak niewiele wartą. Tak żałosną. Czy wiedział o tym co zrobiła? Nie. Na pewno nie wiedział. Nie miał pojęcia do czego była zdolna słodka, niewinna Aida.
-Nie wiesz czym zawiniłeś. Odwróciłeś się, ale to nie o to chodzi. Nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Ty jesteś po tej lepszej stronie. Ty bronisz umarłych, a ja z nich będę drwić, bo wykazali się prawdziwą głupotą, wierząc w idee Dumbledore’a. Mówisz, żem szalona? – Syknęła, nie mogąc opanować gniewu, który narastał z każdą chwilą w jej drobnym ciele. Nie mogła znieść słów kogoś na kim jej tak piekielnie zależało, a może? Może… To wcale nie była przeszłość.
-Jednak jak czynić szaleńca przed trybunałem wybawców? Po co wracać do przeszłości, skoro któregoś dnia staniemy na wprost siebie i jedno będzie musiało zginąć. – Jej głos mimo, że było słychać, mimo, że był naprawdę sensualnie delikatny, to nie mógł współgrać z tym co w niej tak naprawdę tkwiło. Potrafiła się znęcać, zadawać ból, ale dlaczego? Dlaczego… Nie potrafiła skrzywdzić jego… Choć gdyby tak spojrzeć z boku to zapewne właśnie to robiła.
-I bynajmniej nie będziesz to Ty. – Dodała bardziej do siebie niż do niego, próbując powstrzymać złość na siebie. Tak marny los ją czekał. Jeśli ktokolwiek ją zniszczy to będziesz to Black, bo tylko jego się obawiała i tego, że… Nie potrafiłaby zadać mu cierpienie na tyle potężnego by umierał w obrzydliwych męczarniach.
-Też nie lubię w nie patrzyć. Nienawidzę tych obrazów. Sentymentalne dzieci, które wiecznie wracają do żałosnych wspomnień. Tak nierealnych. – Wywróciła w swój charakterystyczny sposób oczami. Nie mogła opanować złości i mógł słyszeć pierwszy raz od dawna jak podnosi głos. Jak nie może wytrzymać tej furii, która nią targała. Och, cóż on z nią robił.
-Tak?! Tak chcesz mnie odzyskać?! A co jesteś w stanie poświęcić żeby choć w części poczuć to co czuję ja, każdego dnia, co?! Co oddasz, żebym znów była?! Poświęcisz kumpli?! Tego durnego gryffona Jamesa?! Kiedyś to ja byłam ważna, a teraz jedynie jestem imitacją przeszłości, którą chcesz odzyskać, byleby móc mnie upokorzyć! Pokazać, że jestem słaba, i nie potrafię poradzić sobie sama. Nie licz na to, że będę prosić o Twoją łaskę Black! – W końcu nie wytrzymała. Krzyknęła, choć było to absurdalne. Ona nigdy nie podnosiła głosu. Nie – targana emocjami. Nie przez niego.
-Nie wiesz czym zawiniłeś. Odwróciłeś się, ale to nie o to chodzi. Nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Ty jesteś po tej lepszej stronie. Ty bronisz umarłych, a ja z nich będę drwić, bo wykazali się prawdziwą głupotą, wierząc w idee Dumbledore’a. Mówisz, żem szalona? – Syknęła, nie mogąc opanować gniewu, który narastał z każdą chwilą w jej drobnym ciele. Nie mogła znieść słów kogoś na kim jej tak piekielnie zależało, a może? Może… To wcale nie była przeszłość.
-Jednak jak czynić szaleńca przed trybunałem wybawców? Po co wracać do przeszłości, skoro któregoś dnia staniemy na wprost siebie i jedno będzie musiało zginąć. – Jej głos mimo, że było słychać, mimo, że był naprawdę sensualnie delikatny, to nie mógł współgrać z tym co w niej tak naprawdę tkwiło. Potrafiła się znęcać, zadawać ból, ale dlaczego? Dlaczego… Nie potrafiła skrzywdzić jego… Choć gdyby tak spojrzeć z boku to zapewne właśnie to robiła.
-I bynajmniej nie będziesz to Ty. – Dodała bardziej do siebie niż do niego, próbując powstrzymać złość na siebie. Tak marny los ją czekał. Jeśli ktokolwiek ją zniszczy to będziesz to Black, bo tylko jego się obawiała i tego, że… Nie potrafiłaby zadać mu cierpienie na tyle potężnego by umierał w obrzydliwych męczarniach.
-Też nie lubię w nie patrzyć. Nienawidzę tych obrazów. Sentymentalne dzieci, które wiecznie wracają do żałosnych wspomnień. Tak nierealnych. – Wywróciła w swój charakterystyczny sposób oczami. Nie mogła opanować złości i mógł słyszeć pierwszy raz od dawna jak podnosi głos. Jak nie może wytrzymać tej furii, która nią targała. Och, cóż on z nią robił.
-Tak?! Tak chcesz mnie odzyskać?! A co jesteś w stanie poświęcić żeby choć w części poczuć to co czuję ja, każdego dnia, co?! Co oddasz, żebym znów była?! Poświęcisz kumpli?! Tego durnego gryffona Jamesa?! Kiedyś to ja byłam ważna, a teraz jedynie jestem imitacją przeszłości, którą chcesz odzyskać, byleby móc mnie upokorzyć! Pokazać, że jestem słaba, i nie potrafię poradzić sobie sama. Nie licz na to, że będę prosić o Twoją łaskę Black! – W końcu nie wytrzymała. Krzyknęła, choć było to absurdalne. Ona nigdy nie podnosiła głosu. Nie – targana emocjami. Nie przez niego.
- Syriusz Black
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Gru 09, 2013 11:07 pm
Teraz ich rozmowa wypływała na zupełnie nowe wody... jednak bardzo odpowiednie na ich wiek, kiedy trzeba wybierać między tym co słuszne, a tym co łatwe. Syriusz nie do końca był przygotowany na to, że będzie musiał poruszać takie kwestie. Zmarszczył brwi. To miało głębsze dno, zakorzenione tak silnie w Aidzie, że nie można było tak po prostu wyrwać.
-W takim razie bądź szalona jeszcze bardziej! Nie musi tak być, wiesz o tym dobrze! Wolisz umierać z kimś bliskim u boku czy szczycić się wygraną wśród ludzi, którzy Cię nie doceniają?! -Syriusz zrobił krok w jej stronę i wcale nie pokuszony agresją, ale chęcią.. właśnie? Bycia bliżej niej? Może..
-Co Ci się stało, na Merlina?! Dlaczego myślisz, że chcę Cię z powrotem by Cię upokorzyć?! UPOKORZYĆ?! JA?! -znowu znalazł się bliżej niej, chciał chyba nią potrząsnąć by się obudziłą z tego dziwnego snu w jakim tkwiła. By otworzyła oczy zrzucając maskę, jaką nosiłą każdego dnia, a Syriusz wiedział, co się pod nią kryje.
-Weź sie zastanów! Rozróżniaj niewinne szkolne żarty od upokorzenia, które potrafi się za Tobą ciągnąć całe życie! Nigdy bym Cię nie upokorzył, NIGDY!
Aida znalazła się przez moment w świetle i Black dojrzał jej zaczerwienione oczy. Płakała...? Ona płakała? Ona, taka silna i niezależna? Dlaczego?
Nie śmiał jej o to zapytać, i tak by mu nie odpowiedziała...
-To ja nie umie sobie poradzić bez Ciebie. -powiedział cicho. Taka była prawda. Była jego jedynym fundamentem dzieciństwa, który należało wspominać.
-W takim razie bądź szalona jeszcze bardziej! Nie musi tak być, wiesz o tym dobrze! Wolisz umierać z kimś bliskim u boku czy szczycić się wygraną wśród ludzi, którzy Cię nie doceniają?! -Syriusz zrobił krok w jej stronę i wcale nie pokuszony agresją, ale chęcią.. właśnie? Bycia bliżej niej? Może..
-Co Ci się stało, na Merlina?! Dlaczego myślisz, że chcę Cię z powrotem by Cię upokorzyć?! UPOKORZYĆ?! JA?! -znowu znalazł się bliżej niej, chciał chyba nią potrząsnąć by się obudziłą z tego dziwnego snu w jakim tkwiła. By otworzyła oczy zrzucając maskę, jaką nosiłą każdego dnia, a Syriusz wiedział, co się pod nią kryje.
-Weź sie zastanów! Rozróżniaj niewinne szkolne żarty od upokorzenia, które potrafi się za Tobą ciągnąć całe życie! Nigdy bym Cię nie upokorzył, NIGDY!
Aida znalazła się przez moment w świetle i Black dojrzał jej zaczerwienione oczy. Płakała...? Ona płakała? Ona, taka silna i niezależna? Dlaczego?
Nie śmiał jej o to zapytać, i tak by mu nie odpowiedziała...
-To ja nie umie sobie poradzić bez Ciebie. -powiedział cicho. Taka była prawda. Była jego jedynym fundamentem dzieciństwa, który należało wspominać.
- Aida Cuthbert
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Gru 09, 2013 11:24 pm
Nie! Dość! Nie! NIE! Nie będzie tego słuchać. Nie ulegnie, nie złam się! Nie, nie teraz! Słuchała go, słuchała choć tak cholernie nie chciała w to brnąć. Nie mogła. Gdyby to zrobiła, w tym momencie straciłaby wszystko. Wszystko! On nie rozumiał. Nie miał pojęcia, czym było poniżanie. Nie miał pojęcia co to znaczy być „zdrajcą”. Zabawne. Przecież nim był, ale nie. On był inny niż Aida. Był tak bardzo normalny, a tego mu zazdrościła. Nie musiał niczego udawać. Nigdy. Był sobą.
-Syriuszu… Nie wiesz co mówisz. Nie masz bladego pojęcia! – Oburzyła się na myśl, że chłopak jest w stanie być takim lekkoduchem, że tak łatwo potrafi brnąć, w to co nierealne, głupie i zbędne. Po co wierzył w coś więcej niż tylko walka o potęgę. Głupcy! Głupcy, o to walczyli. Aida, walczyła o coś innego.
-Tak? Nie bądź śmieszny… - Burknęła z przekąsem, po czym wbiła w niego wzrok. Tak bardzo pusty. Nic nie było w jej niebieskich, kiedyś jakże żywych tęczówkach.
-Stchórzyłbyś jak wszyscy. Odwróciłbyś się, gdyby przyszło co do czego, i gdybym to ja płaciła cenę za coś więcej niż odzyskana przyjaźń. Nie wierze i nie ufam. Wiesz o tym…- Jęknęła, nie mogąc powstrzymać tego podłego uczucia, w którym chciała się rozpłakać. Nie mogła tego zrobić. Nie teraz, nie w tak żałosny sposób! Nie, po prostu nie mogła. To było żałosne, straszne i poniżej pasa! Jak mógł ją doprowadzić do stanu, w którym tkwiła teraz? Jak mógł sprawić, że do jej oczu napłynęły łzy?
-Potrafisz poczuć moje serce? – Wyszeptała, wcale nie mając na myśli dosłownego sensu tego zdania. Chociaż to tylko facet. On mógł myśleć o wszystkim.
-Syriuszu… Nie wiesz co mówisz. Nie masz bladego pojęcia! – Oburzyła się na myśl, że chłopak jest w stanie być takim lekkoduchem, że tak łatwo potrafi brnąć, w to co nierealne, głupie i zbędne. Po co wierzył w coś więcej niż tylko walka o potęgę. Głupcy! Głupcy, o to walczyli. Aida, walczyła o coś innego.
-Tak? Nie bądź śmieszny… - Burknęła z przekąsem, po czym wbiła w niego wzrok. Tak bardzo pusty. Nic nie było w jej niebieskich, kiedyś jakże żywych tęczówkach.
-Stchórzyłbyś jak wszyscy. Odwróciłbyś się, gdyby przyszło co do czego, i gdybym to ja płaciła cenę za coś więcej niż odzyskana przyjaźń. Nie wierze i nie ufam. Wiesz o tym…- Jęknęła, nie mogąc powstrzymać tego podłego uczucia, w którym chciała się rozpłakać. Nie mogła tego zrobić. Nie teraz, nie w tak żałosny sposób! Nie, po prostu nie mogła. To było żałosne, straszne i poniżej pasa! Jak mógł ją doprowadzić do stanu, w którym tkwiła teraz? Jak mógł sprawić, że do jej oczu napłynęły łzy?
-Potrafisz poczuć moje serce? – Wyszeptała, wcale nie mając na myśli dosłownego sensu tego zdania. Chociaż to tylko facet. On mógł myśleć o wszystkim.
- Syriusz Black
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Pon Gru 09, 2013 11:49 pm
Dlaczego ona dalej brnęła w tę dziwną grę, skoro wiedziała, że to nie jest prawda? Syriusz tracił rezon i już nie wiedział, z której strony podejść do niej by jakos na tym zyskać.
Z irytacją wyjął rękę z kieszeni i chciał ją wyciągnąć w kierunku Aidy.. chciał jak kiedyś po prostu móc ją przytulić, ale skończyło się to tylko na wyjęciu z rozmachem dłoni z jeansów i oparciu jej o biodro.
-AIDA. Obudź się. Czy kiedykolwiek stchórzyłem by bronić Cię w dzieciństwie? -wcale nie wspominał o bliźnie na plecach którą miał po lasce ojca, kiedy to wziął na siebie winę Aidy o stłuczony wazon w mieszkaniu.. wiedział, że ona będzie płakać, a jemu prędzej czy później się oberwie. Durne wspomnienie, a wiele mówiące.
W końcu zaryzykował. Podszedł bliżej niej, by móc ją mieć na wyciągnięcie ręki.
-Wolałbym umrzeć. Umrzeć niż zdradzić przyjaciół. -spróbował jeszcze raz i podbił palcem brodę Aidy do góry, by móc znowu zobaczyć jej niebieskie oczy. Teraz puste, ale chciał.. chciałw nie spojrzeć raz jeszcze. Opuścił rękę, by jej zbytnio nie zirytować.. rozszalała kobieta w dodatku ruda to pogrom..
-Staram się. Gdyby tylko można było wziąć tak po prostu ból.. żal... w dzieciństwie to robiłem, pamiętasz? -nie mówił głośno, ale chyba lepiej by było dla Aidy jakby krzyczał. -I szlag mnie trafia, że tego bólu zabrać nie mogę... -odgarnął włosy z czoła, a sam westchnął ciężko. Chciał do niej trafić za wszelką cenę.. jeszcze teraz, gdy wyczuwał jej łzy.
Z irytacją wyjął rękę z kieszeni i chciał ją wyciągnąć w kierunku Aidy.. chciał jak kiedyś po prostu móc ją przytulić, ale skończyło się to tylko na wyjęciu z rozmachem dłoni z jeansów i oparciu jej o biodro.
-AIDA. Obudź się. Czy kiedykolwiek stchórzyłem by bronić Cię w dzieciństwie? -wcale nie wspominał o bliźnie na plecach którą miał po lasce ojca, kiedy to wziął na siebie winę Aidy o stłuczony wazon w mieszkaniu.. wiedział, że ona będzie płakać, a jemu prędzej czy później się oberwie. Durne wspomnienie, a wiele mówiące.
W końcu zaryzykował. Podszedł bliżej niej, by móc ją mieć na wyciągnięcie ręki.
-Wolałbym umrzeć. Umrzeć niż zdradzić przyjaciół. -spróbował jeszcze raz i podbił palcem brodę Aidy do góry, by móc znowu zobaczyć jej niebieskie oczy. Teraz puste, ale chciał.. chciałw nie spojrzeć raz jeszcze. Opuścił rękę, by jej zbytnio nie zirytować.. rozszalała kobieta w dodatku ruda to pogrom..
-Staram się. Gdyby tylko można było wziąć tak po prostu ból.. żal... w dzieciństwie to robiłem, pamiętasz? -nie mówił głośno, ale chyba lepiej by było dla Aidy jakby krzyczał. -I szlag mnie trafia, że tego bólu zabrać nie mogę... -odgarnął włosy z czoła, a sam westchnął ciężko. Chciał do niej trafić za wszelką cenę.. jeszcze teraz, gdy wyczuwał jej łzy.
- Aida Cuthbert
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Wto Gru 10, 2013 12:07 am
Gdy tylko poczuła, że jest za blisko, nie wiedziała co nią kieruje. Nie miała pojęcia czy to chwila uniesienia, czy po prostu tak musiało być. To chore. Absurdalnie chore. Niewyobrażalnie chore, ale tak. Zrobiła to. Nie czekała ani chwili dłużej, gdy powie jeszcze choć jedno słowo i po prostu przylgnęła do niego jak małe dziecko, które potrzebuje przytulenia, dotyku, wsparcia. Które chce mieć przy sobie kogoś kto jest w stanie ta osobę ochronić.
-Syriusz. Zamknij się. Zamknij się. Zamknij się, na Merlina! – Mruczała wprost do jego torsu, mając nadzieję, że nic więcej nie powie. Nie chciała tego, ale musiała mu pokazać, ze potrafi być równie czuła co on. Jednak to, że go przytuliła miało swoje drugie dno.
-Naprawdę wierzysz w to, że zaryzykuje własnym życiem dla Ciebie, tak? Wierzysz w to, że się poniżę przed całym domem Slytherina bylebyś mógł mnie odzyskać? – Mówiła z lekką nuta tajemniczości. Nie chciała tego robić, ale musiała. Nie mogła, ale wiedziała, że to jedyne wyjście, by odpuścił. Musiała go zranić.
Dopiero gdy poczuła jego rękę na swoich włosach, mimowolnie się odsunęła, a jej dłonie zacisnęły się na jego koszuli. Wbiła w niego wzrok i choć była dużo niższa miała przewagę, jedną. Znaczącą. Była dziewczyną.
-Nie w tym życiu! Nic dla Ciebie nie poświęcę, bo nie jesteś tego wart. Nie, zgodnie z tym co teraz jest ważne w moim życiu! A ważne jest to bym nie skończyła tak jak Ty czy Potter, z tytułem zdrajcy krwi, bo będę bawić się nie swoimi zabawkami. Jeszcze mi powiedz, że mam się stać przyjaciółką tej szlamy Evans! – Warknęła, a w jej oczach pojawiły się iskierki, tak bardzo znane mu iskierki osamotnienia, żalu i nienawiści. Nie mógł wiedzieć dlaczego się tak zmieniła. Nie mógł wiedzieć o śmierci starych Aidy. Nie mógł wiedzieć o niczym. Musiała doszczętnie zniszczyć swój obraz w jego wspomnieniach, by nigdy nie wracał. Nie do niej.
-Syriusz. Zamknij się. Zamknij się. Zamknij się, na Merlina! – Mruczała wprost do jego torsu, mając nadzieję, że nic więcej nie powie. Nie chciała tego, ale musiała mu pokazać, ze potrafi być równie czuła co on. Jednak to, że go przytuliła miało swoje drugie dno.
-Naprawdę wierzysz w to, że zaryzykuje własnym życiem dla Ciebie, tak? Wierzysz w to, że się poniżę przed całym domem Slytherina bylebyś mógł mnie odzyskać? – Mówiła z lekką nuta tajemniczości. Nie chciała tego robić, ale musiała. Nie mogła, ale wiedziała, że to jedyne wyjście, by odpuścił. Musiała go zranić.
Dopiero gdy poczuła jego rękę na swoich włosach, mimowolnie się odsunęła, a jej dłonie zacisnęły się na jego koszuli. Wbiła w niego wzrok i choć była dużo niższa miała przewagę, jedną. Znaczącą. Była dziewczyną.
-Nie w tym życiu! Nic dla Ciebie nie poświęcę, bo nie jesteś tego wart. Nie, zgodnie z tym co teraz jest ważne w moim życiu! A ważne jest to bym nie skończyła tak jak Ty czy Potter, z tytułem zdrajcy krwi, bo będę bawić się nie swoimi zabawkami. Jeszcze mi powiedz, że mam się stać przyjaciółką tej szlamy Evans! – Warknęła, a w jej oczach pojawiły się iskierki, tak bardzo znane mu iskierki osamotnienia, żalu i nienawiści. Nie mógł wiedzieć dlaczego się tak zmieniła. Nie mógł wiedzieć o śmierci starych Aidy. Nie mógł wiedzieć o niczym. Musiała doszczętnie zniszczyć swój obraz w jego wspomnieniach, by nigdy nie wracał. Nie do niej.
- Syriusz Black
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Wto Gru 10, 2013 12:25 am
Granie na emocjach i uczuciach było dla Syriusza czymś.. poniżej pasa. Dla niego. A był tylko facetem, sfera uczuć była bardzo drażliwym tematem.
Kiedy przylgnęła do niego niczym małe dziecko, w pierwszej chwili był zaszokowany.. uderzyło go to, że moze jednak... Podniósł dłoń, by móc ją pogłaskać po rudych kosmykach.. zawsze je lubił, mimo wszystko były tak inne od włosów Evans. Bardziej charakterne.
Przez chwilę usłuchał jej prośby i sie zamknął, tylko po to by móc ją słyszeć..w takich momentach sądził, że się łamała na pół.. że jednak wygrał i ją odzyska.
Lecz tak strasznie musiał się mylić. Znowu.
Poczuł falę rozczarowania i bolu, kiedy się odsunęła. Dlaczego pomimo tylu lat nie był w stanie pogodzic sie z jej stanowiskiem? Dlaczego się starał mimo kolejnych porażek?
Nie wiedział nawet kiedy w przypływie irytacji naparł na nią tak, że jej plecy znalazły się na ścianie. Chwycił jej nadgarstki i je również przybił do ściany. Dyszał w niemej wściekłości. Nie, nie zrobi jej krzywdy, za bardzo cenił sobie swoje zasady... no i fakt, że nadal była mu bliska, chociaż tyle razy zabijał to w sobie. Ten sentyment. Czy tylko?
-Ja bym zaryzykował życie dla Ciebie! W dupie bym miał opinię Gryfonów na temat, że zadaje się ze Ślizgonką! A co jest dla Ciebie wartościowe? Nędzne, marne życie u boku wspaniałych koleżków, którzy sprzedadzą Cię za chwilę chwały u boku Voldemorta?! To przejawia dla Ciebie największą wartość?! -również go to bolało, bo nie mógł zrozumieć jak..tytuł zdrajcy krwi mógł być dla niej największym koszmarem na ziemi?!
Ta bliskość i zapach jej perfum.. pulsująca w żyłach krew oraz niespokojne w piersi serce... tego było już za wiele. Kiedy Aida na pewno wiedziała, że chce ją zarzucić kolejnym potokiem słów... on zetknął swoje usta z ustami Aidy. W tej krótkiej chwili, rozpaczliwie starał się przekazać wszystko co możliwe.. zrobił to bez konsultacji z umysłem. Kiedy ten się ocknął, doszło do niego, że nigdy nawet nie śnił ani nie marzył o tym, by ja pocałować. A jednak to zrobił. Po raz pierwszy zetknął ich usta razem i było to cudowne. Nieoczekiwane.
Odsunął się od niej na małą odległość.. i dopiero wtedy przypomniał sobie o oddychaniu.
Kiedy przylgnęła do niego niczym małe dziecko, w pierwszej chwili był zaszokowany.. uderzyło go to, że moze jednak... Podniósł dłoń, by móc ją pogłaskać po rudych kosmykach.. zawsze je lubił, mimo wszystko były tak inne od włosów Evans. Bardziej charakterne.
Przez chwilę usłuchał jej prośby i sie zamknął, tylko po to by móc ją słyszeć..w takich momentach sądził, że się łamała na pół.. że jednak wygrał i ją odzyska.
Lecz tak strasznie musiał się mylić. Znowu.
Poczuł falę rozczarowania i bolu, kiedy się odsunęła. Dlaczego pomimo tylu lat nie był w stanie pogodzic sie z jej stanowiskiem? Dlaczego się starał mimo kolejnych porażek?
Nie wiedział nawet kiedy w przypływie irytacji naparł na nią tak, że jej plecy znalazły się na ścianie. Chwycił jej nadgarstki i je również przybił do ściany. Dyszał w niemej wściekłości. Nie, nie zrobi jej krzywdy, za bardzo cenił sobie swoje zasady... no i fakt, że nadal była mu bliska, chociaż tyle razy zabijał to w sobie. Ten sentyment. Czy tylko?
-Ja bym zaryzykował życie dla Ciebie! W dupie bym miał opinię Gryfonów na temat, że zadaje się ze Ślizgonką! A co jest dla Ciebie wartościowe? Nędzne, marne życie u boku wspaniałych koleżków, którzy sprzedadzą Cię za chwilę chwały u boku Voldemorta?! To przejawia dla Ciebie największą wartość?! -również go to bolało, bo nie mógł zrozumieć jak..tytuł zdrajcy krwi mógł być dla niej największym koszmarem na ziemi?!
Ta bliskość i zapach jej perfum.. pulsująca w żyłach krew oraz niespokojne w piersi serce... tego było już za wiele. Kiedy Aida na pewno wiedziała, że chce ją zarzucić kolejnym potokiem słów... on zetknął swoje usta z ustami Aidy. W tej krótkiej chwili, rozpaczliwie starał się przekazać wszystko co możliwe.. zrobił to bez konsultacji z umysłem. Kiedy ten się ocknął, doszło do niego, że nigdy nawet nie śnił ani nie marzył o tym, by ja pocałować. A jednak to zrobił. Po raz pierwszy zetknął ich usta razem i było to cudowne. Nieoczekiwane.
Odsunął się od niej na małą odległość.. i dopiero wtedy przypomniał sobie o oddychaniu.
- Aida Cuthbert
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Wto Gru 10, 2013 7:47 pm
Aida. Tak skomplikowana, nieokiełznana. Daleka. Tak cholernie daleka, a tak zarazem bliska w swej całej prostocie i naturalności. Gdyby on tylko miał świadomość. Gdyby tylko wiedział ile ją to kosztuje. Gdyby miał świadomość, że to co powiedziała również ją raniło. Dla jego własnego dobra. Dla dobrego tego by nigdy nie stała mu się krzywda z jej winy, czy też przez nią. Nigdy by sobie nie wybaczyła gdyby był ofiarą, którejkolwiek z klątw niewybaczalnych, tylko dlatego, że odwróciłaby się na pięcie i odeszła… Gdyby to właśnie ON krzyczał o pomoc. Z drugiej strony jednak wiedziała, że chłopak się nie ugnie. Nigdy nie poprosi o pomoc, choć przecież jeszcze chwilę temu mówił, że to on bez niej nie potrafi żyć.
Och, Syriuszu… Gdybyś tylko wiedział.
Nigdy wcześniej nie była w takiej sytuacji, kiedy gryffon odważył się na coś takiego. Nieco absurdalne, ale jak bardzo realne i dziwne. Dziwne i przepełniające czymś więcej niż tylko… „Nienawiścią”. Wbijała wzrok w Syriusza, a każde jego słowa zadawało jej ból. Co on myślał, że ona nie ma pojęcia co ślizgoni mogą zrobić? Jak mogą się odwrócić? Jak zrezygnować z niej, bo Czarny Pan obieca coś więcej niż tylko mroczny znak? Zabawne. Nisko ją cenił. Piekielnie nisko.
Jednak zanim skończyła rozważać wszystko w swoim sercu, chłopak zrobił coś, czego nie robił nigdy. Syriusz Black. Tak, Syriusz Black. Gryfon. Zdrajca krwi. Przyjaciela Jamesa Pottera. Tak, właśnie on! ON! Pocałował ją! Skradł jej pierwszy pocałunek. Nigdy wcześniej nie czuła tego co w tym momencie! To było obłędne i mimo, że początkowo jęknęła by przestał i tego nie czynił, nie opierała się. Poddała się jego woli, a właściwie nawet to woli ich obojga. To było niesamowite. Chore. I niesamowite.
-Zrób to jeszcze raz… Jeszcze raz, Syriuszu. – Nie mogła się otrząsnąć z tego co się w tym momencie stało, ale… Tak. Właśnie tego chciała. W tym momencie pragnęła tylko jego, i tylko jemu mogła powierzyć wszystko. Choć z drugiej strony, co by było gdyby wiedział? Nie miało to znaczenia. Prowadził ją. Prowadził ją po krętej drodze. Po krze cieniutkiego lodu. W każdej chwili mógł ją poniżyć i wyśmiać, że jest głupia i naiwna dając się tak zbałamucić. Mógł zrobić wszystko.
Był jej pierwszym. Pierwszym, który okiełznał coś więcej niż tylko serce.
Och, Syriuszu… Gdybyś tylko wiedział.
Nigdy wcześniej nie była w takiej sytuacji, kiedy gryffon odważył się na coś takiego. Nieco absurdalne, ale jak bardzo realne i dziwne. Dziwne i przepełniające czymś więcej niż tylko… „Nienawiścią”. Wbijała wzrok w Syriusza, a każde jego słowa zadawało jej ból. Co on myślał, że ona nie ma pojęcia co ślizgoni mogą zrobić? Jak mogą się odwrócić? Jak zrezygnować z niej, bo Czarny Pan obieca coś więcej niż tylko mroczny znak? Zabawne. Nisko ją cenił. Piekielnie nisko.
Jednak zanim skończyła rozważać wszystko w swoim sercu, chłopak zrobił coś, czego nie robił nigdy. Syriusz Black. Tak, Syriusz Black. Gryfon. Zdrajca krwi. Przyjaciela Jamesa Pottera. Tak, właśnie on! ON! Pocałował ją! Skradł jej pierwszy pocałunek. Nigdy wcześniej nie czuła tego co w tym momencie! To było obłędne i mimo, że początkowo jęknęła by przestał i tego nie czynił, nie opierała się. Poddała się jego woli, a właściwie nawet to woli ich obojga. To było niesamowite. Chore. I niesamowite.
-Zrób to jeszcze raz… Jeszcze raz, Syriuszu. – Nie mogła się otrząsnąć z tego co się w tym momencie stało, ale… Tak. Właśnie tego chciała. W tym momencie pragnęła tylko jego, i tylko jemu mogła powierzyć wszystko. Choć z drugiej strony, co by było gdyby wiedział? Nie miało to znaczenia. Prowadził ją. Prowadził ją po krętej drodze. Po krze cieniutkiego lodu. W każdej chwili mógł ją poniżyć i wyśmiać, że jest głupia i naiwna dając się tak zbałamucić. Mógł zrobić wszystko.
Był jej pierwszym. Pierwszym, który okiełznał coś więcej niż tylko serce.
- Syriusz Black
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Wto Gru 10, 2013 9:42 pm
Nigdy, ale to przenigdy nie pomyślał o Aidzie w tej kategorii.. kategorii sympatii. Zawsze była dla niego czymś na wzór... jedynego powodu, dla którego warto było wspominać czasy dzieciństwa.. pierwszą osobą, która nie widziała w nim popychadła i czarnej owcy rodziny. W szkole prawie od razu przyjęli przeciwne fronty, ale Syriusz wiedział, że tak nie jest.. że Aida taka nie jest i za wszelką cenę chciał odzyskać jej przyjaźń.
Te spięte nerwy... te emocje... to wszystko zadziało szybciej, niż Syriusz mógłby się spodziewać. Pocałował ją szybciej, niż był w stanie pokojarzyć jakiekolwiek fakty, rozważyć za i przeciw.. po prostu ją pocałował, pociągany przez magiczny zapach jej perfum..
Spojrzał jeszcze raz w jej niebieski oczy i w jego wnętrzu rozdarł się ryk triumfu. Nie były puste ani pozbawione wyrazu.. to było to. Musiał trafić w coś, co w końcu pozwoliło Aidzie trochę rozkruszyć mur wokół jej serca.
Podejrzewał.. ba! Był na sto procent pewien, że zaraz dostanie w pysk! Więc jego szok, gdy usłyszał słowa Ślizgonki zmiotły go bardziej niż wspomniany cios. Syriusza nie należało dwa razy prosić o takie rzeczy. Znowu przytknął usta do jej słodkich warg. Teraz jednak zrobił to spokojniej. Musnął je raz oraz drugi... w duchu gratulował sobie sprawdzenia metody, że jak kobieta za dużo krzyczy to najlepiej zamknąć jej usta właśnie całusem. Teraz pocałował ją mocniej, ssąc lekko dolną wargę. Pozwolił by jego czarne kudły opadły tak, że jakby ktoś teraz wszedł do klasy nie mógł by dojrzeć twarzy dziewczyny. Zaczepiał ją wargami, by podjęła ten taniec, którego się domagał. Nie było tajemnicą, że całował już parę.. paręnaście.. dziesiąt? dziewcząt.. i każda miała swój smak. Smak ust Aidy był mieszanką iście wybuchową. Pozorna ostrość spierzchniętych warg.. lekkie ukłucie pikanterii... później przeradzało się w to zalewajacą powoli ich oboje słodycz, lecz była.. to orzeźwiająca słodycz, taka, która nie mdliła i nie mogła się znudzić.
Te spięte nerwy... te emocje... to wszystko zadziało szybciej, niż Syriusz mógłby się spodziewać. Pocałował ją szybciej, niż był w stanie pokojarzyć jakiekolwiek fakty, rozważyć za i przeciw.. po prostu ją pocałował, pociągany przez magiczny zapach jej perfum..
Spojrzał jeszcze raz w jej niebieski oczy i w jego wnętrzu rozdarł się ryk triumfu. Nie były puste ani pozbawione wyrazu.. to było to. Musiał trafić w coś, co w końcu pozwoliło Aidzie trochę rozkruszyć mur wokół jej serca.
Podejrzewał.. ba! Był na sto procent pewien, że zaraz dostanie w pysk! Więc jego szok, gdy usłyszał słowa Ślizgonki zmiotły go bardziej niż wspomniany cios. Syriusza nie należało dwa razy prosić o takie rzeczy. Znowu przytknął usta do jej słodkich warg. Teraz jednak zrobił to spokojniej. Musnął je raz oraz drugi... w duchu gratulował sobie sprawdzenia metody, że jak kobieta za dużo krzyczy to najlepiej zamknąć jej usta właśnie całusem. Teraz pocałował ją mocniej, ssąc lekko dolną wargę. Pozwolił by jego czarne kudły opadły tak, że jakby ktoś teraz wszedł do klasy nie mógł by dojrzeć twarzy dziewczyny. Zaczepiał ją wargami, by podjęła ten taniec, którego się domagał. Nie było tajemnicą, że całował już parę.. paręnaście.. dziesiąt? dziewcząt.. i każda miała swój smak. Smak ust Aidy był mieszanką iście wybuchową. Pozorna ostrość spierzchniętych warg.. lekkie ukłucie pikanterii... później przeradzało się w to zalewajacą powoli ich oboje słodycz, lecz była.. to orzeźwiająca słodycz, taka, która nie mdliła i nie mogła się znudzić.
- Aida Cuthbert
Re: Pokój z lustrem Ain Eingarp
Wto Gru 10, 2013 10:34 pm
Aida nie znała tego co w tym momencie jej dawał. Nie znała tego uczucia, tego co w niej narastało z każdą chwilą. To było straszne. Upokarzające. Okropne. A jednak… Jednak mu to dała. Pierwszy pocałunek, na który tak czekała. Którego tak pragnęła.
On. Przyjaciel z dzieciństwa. Syriusz Black. On. Pierwszy, w jej życiu. Gdyby tylko wiedział, pewnie by ją wyśmiał. Z pewnością zadrwiłby z niej, bo przecież to była Aida. Dziewczyna, która tak bardzo pragnęła czegoś więcej niż tylko puste słowa. Obietnice.
Dopiero gdy się oderwał na chwilę od niej, gdy przerwał to co był tak fenomenalnie inne i intensywne. Coś od czego mogłaby się uzależnić. Tak, chciała tego nie przerywać, ale musiała. Nie mogła inaczej. Musiała zrobić coś czego nie potrafiła zdzierżyć. Chłopak powinien poznać prawdę. Chyba było to jedyną odpowiednią rzeczą jaka mogłaby w tym miejscu się wydarzyć. Chociaż dlaczego, skoro to co się tu wydarzyło nigdy nie wróci.
-Black… Powinieneś zapomnieć o mnie. Nigdy nawet nie wracać do wspomnień mojej osoby, rozumiesz? – Nie mogła patrzeć mu w oczy, kiedy nie tylko w głosie był wyczuwalny smutek. Teraz nawet po lewym policzku spłynęła łza. Jedna jedyna, która była tak cholernie wymowna. Miała ochotę na więcej, ale nie teraz. Nie przy nim. Zagryzła dolną wargę, wzrok wbijając cały czas w podłogę, jakby miała znaleźć tam jakąkolwiek odpowiedź.
-Proszę Cię o to Syriuszu. Zostawmy to tu. To co się wydarzyło. Wiele bym oddała by wrócić do tego miejsca, ale… Nie mogę. Uznaj to za gest przyjaźni, ale pamiętaj, że tylko w ten sposób będę w stanie Cię ochronić. Tylko w ten sposób będę w stanie sprawić iż nic Ci się nie stanie… Nie mogę tkwić przy Tobie ani chwili dłużej. – Obdzierał ją z uczuć, emocji. Niszczył ją. Chciała uciekać, jak najdalej od niego. Nigdy więcej nie da mu się zbliżyć. Nie w taki sposób jak dziś. Złamał i przekroczył wszelkie bariery. Dopadł ją. Ranną. Zniszczoną i tak bardzo tęskniącą za czymś co bezpowrotnie od niej uciekło.
On. Przyjaciel z dzieciństwa. Syriusz Black. On. Pierwszy, w jej życiu. Gdyby tylko wiedział, pewnie by ją wyśmiał. Z pewnością zadrwiłby z niej, bo przecież to była Aida. Dziewczyna, która tak bardzo pragnęła czegoś więcej niż tylko puste słowa. Obietnice.
Dopiero gdy się oderwał na chwilę od niej, gdy przerwał to co był tak fenomenalnie inne i intensywne. Coś od czego mogłaby się uzależnić. Tak, chciała tego nie przerywać, ale musiała. Nie mogła inaczej. Musiała zrobić coś czego nie potrafiła zdzierżyć. Chłopak powinien poznać prawdę. Chyba było to jedyną odpowiednią rzeczą jaka mogłaby w tym miejscu się wydarzyć. Chociaż dlaczego, skoro to co się tu wydarzyło nigdy nie wróci.
-Black… Powinieneś zapomnieć o mnie. Nigdy nawet nie wracać do wspomnień mojej osoby, rozumiesz? – Nie mogła patrzeć mu w oczy, kiedy nie tylko w głosie był wyczuwalny smutek. Teraz nawet po lewym policzku spłynęła łza. Jedna jedyna, która była tak cholernie wymowna. Miała ochotę na więcej, ale nie teraz. Nie przy nim. Zagryzła dolną wargę, wzrok wbijając cały czas w podłogę, jakby miała znaleźć tam jakąkolwiek odpowiedź.
-Proszę Cię o to Syriuszu. Zostawmy to tu. To co się wydarzyło. Wiele bym oddała by wrócić do tego miejsca, ale… Nie mogę. Uznaj to za gest przyjaźni, ale pamiętaj, że tylko w ten sposób będę w stanie Cię ochronić. Tylko w ten sposób będę w stanie sprawić iż nic Ci się nie stanie… Nie mogę tkwić przy Tobie ani chwili dłużej. – Obdzierał ją z uczuć, emocji. Niszczył ją. Chciała uciekać, jak najdalej od niego. Nigdy więcej nie da mu się zbliżyć. Nie w taki sposób jak dziś. Złamał i przekroczył wszelkie bariery. Dopadł ją. Ranną. Zniszczoną i tak bardzo tęskniącą za czymś co bezpowrotnie od niej uciekło.
Strona 1 z 18 • 1, 2, 3 ... 9 ... 18
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach