- Irytek
Re: Kręte Schody
Pon Mar 07, 2016 2:00 pm
Chciałoby się rzec, że to była wina Natalie, więc niech ona to wyjaśnia, ale prawdą było, że i tak to Darkówna zajmowała się pomaganiem poltergeistowi z Sulivan. Wiedział, że nie odmówi mu pomocy i tym razem, bo przecież go lubiła i sama przyznała, że chciała szczędzić mu kłopotów.
- Masz chwilę?
Jasne, że miała. Wyskoczył tuż obok niej, jak na razie w niematerialnej formie, ale co chwila rozglądał się czy przypadkiem żadna zjawa się do niego nie podkrada. Slizgonka rysowała, więc nie było mowy o byciu zbyt zajętą, także rudzielec od razu przeszedł do rzeczy.
- Weź pogadaj z Meggs, co? Powiedz jej, że na razie jestem... eee... zajęty i nie mam czasu dla niej. I że to nie jej wina itd. W ogóle niech się nie przejmuje. I nie denerwuje. - sam już to wystarczająco robił. Schował ręce do kieszeni, wciąż nerwowo obserwując otoczenie. Miał w nich tyle gratów, sam nie był pewien po co! Klamka z drzwi poleciała w stronę zbroi, przestając mu ciążyć w marynarce. Obok niej były jeszcze jakieś papierki, cukierki i ten naszyjnik, który zwinął Meggs. Jego też nie potrzebował, więc wyciągnął i już miał wywalić za siebie, gdy dostrzegł, że jest udekorowany fioletowym oczkiem pośród srebrnych zawijasów. Całkiem ładna robota, aż żal psuć. Bez namysłu podał go ślizgonce, stwierdzając, że to za fatygę i zniknął, zanim próbowałaby jakkolwiek na to zareagować. Jedna sprawa załatwiona, pozostało mu pogodzenie się z tym co mu w nocy objaśniała, byle z daleka od ludzi. Wiedział już nawet gdzie...
[zt]
- Masz chwilę?
Jasne, że miała. Wyskoczył tuż obok niej, jak na razie w niematerialnej formie, ale co chwila rozglądał się czy przypadkiem żadna zjawa się do niego nie podkrada. Slizgonka rysowała, więc nie było mowy o byciu zbyt zajętą, także rudzielec od razu przeszedł do rzeczy.
- Weź pogadaj z Meggs, co? Powiedz jej, że na razie jestem... eee... zajęty i nie mam czasu dla niej. I że to nie jej wina itd. W ogóle niech się nie przejmuje. I nie denerwuje. - sam już to wystarczająco robił. Schował ręce do kieszeni, wciąż nerwowo obserwując otoczenie. Miał w nich tyle gratów, sam nie był pewien po co! Klamka z drzwi poleciała w stronę zbroi, przestając mu ciążyć w marynarce. Obok niej były jeszcze jakieś papierki, cukierki i ten naszyjnik, który zwinął Meggs. Jego też nie potrzebował, więc wyciągnął i już miał wywalić za siebie, gdy dostrzegł, że jest udekorowany fioletowym oczkiem pośród srebrnych zawijasów. Całkiem ładna robota, aż żal psuć. Bez namysłu podał go ślizgonce, stwierdzając, że to za fatygę i zniknął, zanim próbowałaby jakkolwiek na to zareagować. Jedna sprawa załatwiona, pozostało mu pogodzenie się z tym co mu w nocy objaśniała, byle z daleka od ludzi. Wiedział już nawet gdzie...
[zt]
- Natalie Dark
Re: Kręte Schody
Pon Mar 07, 2016 2:23 pm
Szło jej całkiem nieźle. Wstępny zarys już był. Teraz przyszła pora na szczegóły.
Kartkę zaczęły zapełniać nieco wyraźniejsze i mniej chaotyczne linie. Poza jedną. Tą, która powstała,gdy zamyślona Ślizgonka usłyszała tuz obok czyjś głos.
Podniosła głowę nieco zaskoczona. Nie spodziewała się go szybko zobaczyć. Na pewno nie z jego własnej i nieprzymuszonej woli.
- Tak, mam - mruknęła i skinęła głową, marszcząc delikatnie brwi z powodu nagłego oderwania od pracy. Nie, nie była z tego powodu zła ani nic. Po prostu musiała się przestawić na rozmowę, a nie ryzowanie.
Słysząc jego prośbę, znowu pokiwała głową. Być może nie podał szczegółów i powodu, ale od tego już była tutaj ona. Dlatego właśnie miała załatwić tę sprawę. Lepiej znała się na rozumieniu takich rzeczy i ubieraniu ich w słowa.
- Dobra, postaram się coś z tym zrobić - oświadczyła spokojnie, przez całą rozmowę nie zmieniając nawet pozycji. Nadal siedziała z zeszytem na kolanach i kilkoma ołówkami w rekach.
Uniosła prawą brew, przypatrując się jak poltergeist przegląda swoje kieszenie.
Klamka. Po cholerę ci tam klamka?
Cóż, odpowiedź na to pytanie brzmiała jak widać: "Po nic", bo Irytek natychmiast się jej pozbył. Później wygrzebał stamtąd jakiś srebrny wisiorek, który już po chwili wylądował na szkicowniku uczennicy. Darkówna przeniosła na niego wzrok.
- Dzięki? - zdołała jedynie rzucić niepewnie zanim zniknął.
Podniosła znowu wzrok, ale rudzielca już nie było. Westchnęła ciężko i wzięła do ręki medalion, dopiero teraz dostrzegając kolor kamienia w nim.
Ametyst? Hmm. Możliwe. Tylko skąd ty to wytrzasnąłeś?
Obejrzała go ze wszystkich stron nawet nie spodziewając się, że coś jej to da. W końcu wzruszyła tylko ramionami i zawiesiła go na szyi. Nie była zbyt ufną osobą, ale wierzyła, że psotnik nie ma powodu by dawać jej jakiś zaklęty amulet, który mógłby wyrządzić jej krzywdę. W przeciwnym razie pewnie by go nie założyła bez dokładnego przebadania.
Spojrzała na niedokończony rysunek, ale jakoś nie chciało jej się go kontynuować.
Schowała rzeczy do torby i podniosła się z miejsca by ruszyć w jedynie sobie znanym kierunku.
[z/t]
Kartkę zaczęły zapełniać nieco wyraźniejsze i mniej chaotyczne linie. Poza jedną. Tą, która powstała,gdy zamyślona Ślizgonka usłyszała tuz obok czyjś głos.
Podniosła głowę nieco zaskoczona. Nie spodziewała się go szybko zobaczyć. Na pewno nie z jego własnej i nieprzymuszonej woli.
- Tak, mam - mruknęła i skinęła głową, marszcząc delikatnie brwi z powodu nagłego oderwania od pracy. Nie, nie była z tego powodu zła ani nic. Po prostu musiała się przestawić na rozmowę, a nie ryzowanie.
Słysząc jego prośbę, znowu pokiwała głową. Być może nie podał szczegółów i powodu, ale od tego już była tutaj ona. Dlatego właśnie miała załatwić tę sprawę. Lepiej znała się na rozumieniu takich rzeczy i ubieraniu ich w słowa.
- Dobra, postaram się coś z tym zrobić - oświadczyła spokojnie, przez całą rozmowę nie zmieniając nawet pozycji. Nadal siedziała z zeszytem na kolanach i kilkoma ołówkami w rekach.
Uniosła prawą brew, przypatrując się jak poltergeist przegląda swoje kieszenie.
Klamka. Po cholerę ci tam klamka?
Cóż, odpowiedź na to pytanie brzmiała jak widać: "Po nic", bo Irytek natychmiast się jej pozbył. Później wygrzebał stamtąd jakiś srebrny wisiorek, który już po chwili wylądował na szkicowniku uczennicy. Darkówna przeniosła na niego wzrok.
- Dzięki? - zdołała jedynie rzucić niepewnie zanim zniknął.
Podniosła znowu wzrok, ale rudzielca już nie było. Westchnęła ciężko i wzięła do ręki medalion, dopiero teraz dostrzegając kolor kamienia w nim.
Ametyst? Hmm. Możliwe. Tylko skąd ty to wytrzasnąłeś?
Obejrzała go ze wszystkich stron nawet nie spodziewając się, że coś jej to da. W końcu wzruszyła tylko ramionami i zawiesiła go na szyi. Nie była zbyt ufną osobą, ale wierzyła, że psotnik nie ma powodu by dawać jej jakiś zaklęty amulet, który mógłby wyrządzić jej krzywdę. W przeciwnym razie pewnie by go nie założyła bez dokładnego przebadania.
Spojrzała na niedokończony rysunek, ale jakoś nie chciało jej się go kontynuować.
Schowała rzeczy do torby i podniosła się z miejsca by ruszyć w jedynie sobie znanym kierunku.
[z/t]
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach