Go down
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Sob Maj 30, 2015 7:56 pm
Śmierć. Każdego dnia umiera jedna osoba, a druga się rodzi. Czy przejął się mordami, które odbyły się na szkolnych błoniach? Czy przejął się słowami dyrektora? Nie bardzo. Dopóki to nie będzie dotyczyć jego – ta śmierć jest dla niego mało ważna. Nie znał tych osób. Ven niewiele osób zna. Nie chce się przywiązywać. Stara się uciekać od ludzi, a jednak są dwie osoby, które zawładnęły nim. Nolan narzuca mu się bezczelnie, nie pozwala siebie zignorować, a Esmeralda może świadomie, lub nie zawładnęła jego umysłem. Nie rozumiał tego. Gdy tylko był z dala od niej był wściekły, że pozwala sobie na odrobinę słabości przy niej, że jest taki czuły wobec cyganki, a gdy jest z nią cała wściekłość ucieka. Jest w stanie zrobić dla niej wszystko – wie, że to doprowadzi go do zguby, a jednak czasami przyłapywał siebie na tym, że chodził po zamku i szukał tej Puchonki. Gdy przemowa Dumbledore’a się skończyła nie zwracając uwagi na innych wyszedł z Sali. Nie chciał tam być. Nie chciał słuchać tych szeptów, patrzeć na ludzi, którzy płaczą słysząc o śmierci swoich bliskich znajomych. On, Ven nigdy by nie zapłakał – chyba.
Nie wiedząc co ze sobą zrobić, jak się zachować, co myśleć ruszył przed siebie. Dotknął kieszeni na tyłku, gdzie była paczka fajek. Zgnieciona, bo przed chwilą na niej siedział. Chciał zapalić. Jednak nie sięgnął po truciznę. Czuł jak mu ciążyła, czuł ten palący ciężar na pośladku. W krtani mu zatchnęło, ale w ustach pojawiła się ślina. Chciał zapalić.
Nie zapalił.
Chrząknął kilka razy i nieświadomie wszedł na schody. Czy powinien być tak obojętny na śmierć? Na morderstwa, które pojawiły się w zamku? Tyle śmierci. Wojna już za rogiem, a on nadal nie zna swojej drogi. Nadal nie wie kim ma być w przyszłości. Nie wie nawet, czy jest dobry, czy zły. W ogóle jaki jest sens dzielenia na dobro i zło? Każdy człowiek ma w sobie to i to. Każdy myśli w jakimś stopniu o sobie, o tym aby mieć jak najlepiej.
Zatrzymał się, gdy zobaczył na schodach Esme. Jego serce na moment stanęło. Nie chciał znowu stać się cholernie uległym. Tak cholernie delikatnym dla tej osoby. Nic nie powiedział. Minął ją i ruszył do góry. Gdzie był? Nie wiedział. Gdy już nie widział Esme zatrzymał się, kopnął glanem ścianę i zbiegł na dół do cyganki.
- Cześć – powiedział i usiadł kilka schodków nad nią.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Sob Maj 30, 2015 8:27 pm
Cyganka doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że na niektóre osoby mogła działać całkiem specyficznie, najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że nie starała się jakoś wyjątkowo oczarować wszystkich dookoła. To wszystko działo się mimowolnie, nie przykładała się do tego, z resztą co mogła poradzić na to, że taka już była.
Romka nie musiała być obecna na wielkiej sali aby wiedzieć co najpewniej dyrektor mówił. "Miejcie nadzieję, i odwagę, nadchodzą mroczne czasy... bla bla bla" znała te przemówienia prawie, że na pamięć. Słyszała tego w końcu już tyle razy, co więcej nawet uczniowie często powtarzali te słowa. "Miejcie odwagę" to w sumie jest bardzo ciekawy temat. Co to tak naprawdę oznaczało. Mieli się nie bać, chwycić różdżki i polecieć w bój. Przecież odwaga to nie brak strachu, ale umiejętność panowania nad nim. Z drugiej strony nigdy cyganka nie widziała niczego ważniejszego od własnego życia. Wszyscy mówią, że chcą je oddać za wolność, ale przecież wtedy tracą tą wolność. Czyli nic nie zyskują. Owszem, myślą o innych, ale czy to jest aż tak ważne aby oddawać własne życie... cóż tutaj głos musi zabrać każdy z osobna, bo każdy będzie miał zupełnie inne podejście do tej sprawy.
Jej zielone oczy błysnęły w chwili kiedy zauważyła znajomą sylwetkę, uśmiechnęła się do niego tylko na chwilę, ale ten ją minął obojętnie. O dziwo nie upominała się o uwagę, jeżeli chciał iść to niech idzie, Romka nie należała do ludzi którzy na siłę zatrzymują kogoś przy sobie. Może najwyraźniej już jej nie potrzebował i postanowił iść swoją drogę, przez co puścił jej rękę... A nie, jednak nie, pomimo tego, że odszedł na trochę to i tak wrócił. Skąd ona znała te powroty. W jej wypadku było tak samo. Sahir mógł ją odrzucać, mógł wyrywać jej pióra, ale mimo wszystko i tak by wróciła po to aby usiąść mu na ramieniu i pilnować i uspokoić w chwili kiedy budził się ze snu i otaczały go ciemności.
-Witaj...- Powiedziała cicho i uśmiechnęła się lekko w twoim kierunku. Po czym jej zielone oczy powędrowały gdzieś w przeciwległą ścianę. Dziewczyna nie miała w zwyczaju rozpoczynać rozmowy, czekała aż ty to zrobisz, bo w końcu nie wiedziała czy masz w danej chwili ochotę na rozmowę, czy może raczej chcesz pomilczeć w jej obecności, a i nawet wtedy mogło się wydawać, że prowadzi się niezwykle interesującą konwersację.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Sob Maj 30, 2015 8:55 pm
Klną w myślach na siebie za to, że nadal kurczowo trzymał się sieci zielonookiej cyganki. Gdy tylko spojrzał w jej oczy pragnął na zawsze w nie spoglądać. Na zawsze być przy niej. Jak cień, który nie ma prawa się odezwać, w którym kierunku chce iść. Jak cień, który słucha się swojej pani. Chciał, aby te oczy patrzyły na niego. Wiedział, że jest marną istotą, która nie zasługuje na to, aby coś chcieć – w końcu tak zawsze powtarzał jego ojciec. On nie jest potrzebny na świecie. Za bardzo różnił się od poglądów ojca. Zawsze miał odmienne zdanie, a nagle pojawia się istota, która była jak żywy duch. W jednej chwili była obok niego, przytulała go, chwytała jego dłonie w pajęczym uścisku, a w drugiej chwili zmieniała się w przezroczystą marę, która wpływała w ściany i nie było żadnej mocy, która pozwoliłaby na zatrzymanie jej. Milczał. Nie wiedział co chciał powiedzieć. Przecież miał być cholerną górą lodową, która niszczy na swojej drodze wszystko co się pojawia. Nie potrafił. Był zbyt sąłby, aby zignorować te zielone oczy, te hebanowe włosy i jasną karnację. Był zaślepiony tą dziewczyną. Nie dosyć, że miała zniewalający wygląd, to jeszcze ta tajemniczość. Była dla niego zagadką, którą koniecznie pragnął rozwiązać, ale nie miał do tego siły.
Minuty mijały, a on nadal milczał. Obejmował swoją nogę spoglądając tępo w ścianę naprzeciw niego czasami zerkając na Esme.
Kim ty jesteś, że w ten sposób na niego działasz? Jak mogłaś zawładnąć jego umysłem w jeden dzień? Po co się pojawiłaś?
Nie.
On tego nie żałuje. On chce twojej obecności. Wtedy wie, że ma w sobie coś z człowieka. Przestaje być lita skałą bez serca i stara się jak najwięcej zrobić dla ciebie, ale nie zmienia to faktu, że nadal ma w sobie egoistę.
Czy nadal mnie pamięta?- zapytał siebie w myślach patrząc na nią uważnie.
Cholernie tego nie rozumiał.
- Co u ciebie słychać?- zapytał opierając głowę o ścianę i patrząc na sufit.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Sob Maj 30, 2015 9:09 pm
Czyżby role się odwróciły, czyżby teraz to ona miała być tą która potrzebowała dla siebie swojego ptaka, tego słowika który będzie skakał w złotej klatce, i śpiewał pięknie. Tylko dziewczyna musi dla ciebie znaleźć jeszcze odpowiednią obrączkę na nóżkę, z pięknym łańcuszkiem za który będzie mogła ciebie trzymać... Nie przecież nie musi tego robić, ty sam do niej wrócisz, bo jest niczym narkotyk, jeżeli raz się posmakuje ma się ochotę na więcej, ale nigdy nie będzie dosyć. A może to była cena bycia wampirem. Nie umiało się wtedy patrzeć na ludzi jak na ludzi, tylko jak na kogoś kto może w przyszłości się przydać. W końcu namiętność, i uczucia wampirów potrafią być znacznie silniejsze, ich przywiązanie do siebie było znacznie mocniejsze niż przeciętnego śmiertelnika. Bo przecież dwa wampiry nie tak łatwo rozdzielić. Zwykła śmierć nie była im straszna, ani starość, ani choroby.
Więc dziewczyna jest jedynym twoim dowodem na to, że byłeś jeszcze człowiekiem, że jeszcze żyłeś. Skąd ona znała ta śpiewkę. Ach tak, przecież w ten sam sposób działał na nią Sahir. Te wszystkie kłótnie, przykre słowa, próby wyrwania sobie serca z piersi, sprawiało, że dziewczyna czuła, że żyje. A to mała masochistka.
-W sumie nic ciekawego się nie wydarzyło. Wydaje mi się, że każde wydarzenie mojego życia przyćmi to co stało się na błoniach- Mruknęła i wyciągnęła spokojnie nogi przed siebie, a je chusta z monetkami zadzwoniła cicho dając o sobie znać. Prawda była taka, że wydarzyło się znacznie więcej niż by mogło się wydawać, ale nieważne jak wielką sympatią darzyła tego chłopaka, w tej chwili nie mogła mu powiedzieć prawdy. Chociaż kto wie, może kiedyś dowie się wszystkiego.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Pon Cze 01, 2015 4:41 pm
Czy on chciał być ptakiem na sznureczku? Strasznie się tego bał. Okropnie potrzebował czegoś, co wyciągnie go z tego letargu, kto pokaże mu brutalność tego świata. Wiedział, że świat nie jest kolorowy. On nie potrafił tak patrzeć, nie był optymistą, ale koniecznie chciał być niszczony. Chciał stoczyć się na dno. Nie wiedział czemu, ale bał się żyć tak jak inni. Bał się uśmiechać. Bał się udzielać wśród ludzi. Bał się być normalny. Wolał być sam, każdego dnia czuć pustkę w sercu. Każdego dnia czuć się jak wrak człowieka. Każdego dnia myśląc o tym, że świat jest cholernie głupi. Chciał, aby ktoś wciągnął go na dno wbrew woli jego ojca. Chciał zrobić wszystko, aby ten mężczyzna go nienawidził tak jak Ven nienawidzi ludzi. Chciał nie potrzebować miłości drugiej osoby. Nie chciał być mięczakiem, bo wiedział co to uczucie robi z człowiekiem.
- Zapewne jak zapytam, co się wydarzyło, nie odpowiesz mi, co nie?- zerknął na nią i automatycznie sięgnął po papierosy, ale ich nie wyciągnął. Nie wiedział czemu, ale nie był w stanie zapalić. Sięgnął nieświadomie palcami do jej chusty z monetkami i zaczął się nią bawić. Dźwięk, który zawsze będzie mu się kojarzył z Esme.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Pon Cze 01, 2015 6:04 pm
Czy on naprawdę sądzi, że ktoś się zapyta o to czego on chce. Chciał poznać brutalność tego świata, cóż nie ma problemu. Pierwsza lekcja brzmi: "nigdy nikogo nie obchodzi czego możesz pragnąć, po prostu ludzie robią to co sprawi, że łatwiej im się będzie żyło, a czy to odbędzie się twoim kosztem to już kompletnie ich nie będzie obchodzić". Oj tak Esmeralda na ten temat wiedziała naprawdę wiele. Nie przypominała sobie ani jednej chwili aby ktokolwiek wpadł na pomysł zadania wbrew pozorom banalnego pytania "o czym marzysz" niby banalne, a jednak nie tak łatwo na nie wpaść. Tym bardziej w dzisiejszych czasach kiedy to ludzie byli tak bardzo nastawieni na branie, kiedy byli tak wielkimi egoistami, że nie potrafili zaakceptować innego istnienia niż swojego.
Tyle rzeczy chcesz od życia, chociaż pewnie sam jesteś tego nie świadom. I tutaj można powtórzyć lekcję pierwszą. Życie jest głuche na twoje prośby, i potrzeby. To ono kieruje tobą a nie ty nim. Chociaż wielu ludzi błędnie sądzi, że ma jakiś wpływ na rozwój wydarzeń. Jeżeli ktoś miał zginąć to i tak zginie, jeżeli ktoś miał się zakochać to się zakocha, jeżeli ktoś miał od początku stać się wampirem to najpewniej tak się stanie. Owszem, ludzie walczą z wolą życia, próbują zmienić przeznaczenie, czy jak to tam sobie inaczej nazywają, ale w pewnym momencie opadają z sił, życie sprowadza ich do parteru, rzuca na kolana, i przystawia sztylet do szyi. I w takich chwilach człowiek boi się ruszyć, wykonać jaki kolwiek ruch. Godzi się na to co się ma stać. Cyganka zaś znalazła na to inny sposób. Nigdy nie sprzeciwiała się temu co się miało wydarzyć. Przyjmowała zawsze z pokorą wyrok niebios. I chociaż nie raz chciała krzyczeć ze wściekłości i żalu, to mimo wszystko trzymała w sobie to wszystko, zakładając na usta ten delikatny uśmieszek, który zwiódł nawet ciebie.
-Nie wydaje mi się abyś był na to gotowy- Powiedziała cicho i założyła za ucho jeden niesforny kosmyk włosów. I chociaż nie wiedziała jak ten chłopak zareaguje, czy ucieknie, zacznie ją podziwiać za to, że podjęła tak odważną decyzję, czy może nazwie ją głupią, nie mogła mu teraz powiedzieć. Za wcześnie, w końcu nie ma sensu się teraz z niczym spieszyć, ma całą wieczność na rozmyślania.
-Wiesz dlaczego noszę zawsze chusty?- Zapytała się i skierowała te dwie szmaragdowe gwiazdy w twoje oczy. Tak zwykłe, i ciemne, jak mogły by się równać z jej.
-Bo może wtedy ludzie mnie zauważą. Mnie, nie jakiegoś rajskiego ptaszka- Niestety, musiała się sama przed sobą przyznać, że efektów tego działania nie było. Nadal była skowronkiem którego każdy chciał posiadać na własność. Każdy chciał ją podziwiać, widzieć jej oczy codziennie, mieć ich blask tylko dla siebie. Była przedmiotem, przedmiotem który tak naprawdę mógł mieć każdy, jeżeli tylko tego tak naprawdę potrzebował.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Pon Cze 01, 2015 6:34 pm
Ale czy pragnieniem jest chęć stoczenia się, zapadnięcia pod ziemię, z dala od plugawych istot zwanych ludźmi? Stoczenia się na dno, w którym utonie się z wielką pustką w sercu? Chciał zapomnienia. Chciał, aby nikt go nie pamiętał, aby każdy wymazał go ze swojej pamięci. Chciał umrzeć, ale nie potrafił. To czyniło go idealnym reprezentantem domu Węża – bał się. P{ragnął śmierci, ale nie potrafił skoczyć z wieży. Wiele razy stał tam, czując na twarzy zimny wiatr i widząc odległość między nim, a ziemią, ale nie skoczył. Nie wiedział czemu. Jakby niewidzialna słaba nić ciągnęła go do tyłu, aby nie skakał. Co to znaczyło? Nie był pewny. Wiedział o tej brutalności świata. Sam był takim egoistą. Nie interesował się życiem innych ludzi, nie interesował się ich marzeniami, ich wolą, ich pragnieniami. Wolał patrzeć na ich problemy z daleka. Jeszcze nigdy nie podszedł do nikogo i nie zapytał się tego człowieka, „czy w czymś pomóc”. Każdy powinien sam sobie poradzić z tym, co gotuje mu świat, ale on nie chciał sielankowego życia. On chciał dna i liczył na to, że świat mu to da.
- Niewiele mnie zaskoczyło i zapewne zaskoczy. Świat zawsze ma niespodzianki – mruknął z cichym westchnięciem. Nie, on ciebie nie oceni. Nie od tego jest jego istnienie. On jest od tego, aby obserwować ludzi z daleka, zza niewidzialnej szyby. Nie jest od tego, aby ingerować w ich życie.
- Ja zawsze będę cię kojarzył właśnie z dźwiękiem tych chust i barwę tych oczu – szepnął cicho.- A zwłaszcza ciebie – dodał po chwili milczenia.
Tak, on pragnął patrzenia na nią, pragnął tego, aby to właśnie jego dotykała, aby zwracała na niego uwagę. Był tylko marnym człowiekiem, egoistą nie interesującym się losem innych ludzi, ale on chciał czegoś więcej. Chciał, aby ta cyganka zawsze była szczęśliwa. Jednak był zbyt słaby i wyniszczony, aby móc dać jej to szczęście. W końcu jak ktoś, kto sam nie jest szczęśliwy może to dać drugiej osobie?
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Pon Cze 01, 2015 7:38 pm
"Chęć" to jest jedno słowo które odpowiada za pragnienie. Może i jest znacznie słabsze w brzmieniu, ale znaczenie ma dokładnie takie samo. Ludzie bardzo często nie potrafią docenić potęgi słowa, i ignorują to co mówią. Chlapią słowami na lewo i prawo, byle tylko gadać. A przecież kiedyś ktoś powiedział, że trzeba uważać na życzenia. I miał rację. Źle sformułowane pragnienie, może tak naprawdę przynieść opłakane skutki. No, ale nie będziemy się teraz zajmować tym jak należy układać swoje życiowe pragnienia. Skupy się na twojej postaci Ventusie.
Chcesz pójść na dno, poczuć jak tam jest... bo najpewniej czujesz, że od dawna należałeś do tamtego dna. Pytanie tylko, czy wiesz o co prosisz. Z dna nie wiele osób wraca. Większość z nich osiada tam już bezpowrotnie, tułając się gdzieś pomiędzy żywymi a martwymi. Warto się zastanowić nad tym czy jesteś na to gotowy. Nasza wyobraźnia potrafi płatać nam najróżniejsze figle. Wydaje ci się, że może w mroku, za tą granicą zapomnienia odnajdziesz prawdziwy spokój, a może nagle się okazać, że bardzo się myliłeś, że twoje cierpienie rozpocznie się dopiero wtedy. Warto się nad tym zastanowić.
-Uwierz mi, ja sama do tej pory jestem zaskoczona- To była prawda. Ten cały wampiryzm który do tej pory był dla niej niedostępny, stał się jej częścią. Tak nagle, z dnia na dzień. I nagle wszystkie jej wyobrażenia o tej tajemniczej rasie musiały ulec zmianie. I to jeszcze jakiej zmianie. Wszystkie te informacje które słyszała nagle okazały się być nieprawdą. Przecież wampiry powinny były spać w trumnach w jakiś piwnicach, a tutaj nagle się okazuje, że wcale nie miała wielkiej ochoty spać w czymś takim. Niestety pragnienie krwi było czymś realnym, i nie był to wcale wytwór jej wyobraźni. Dlatego też jej zielone oczy zostały utkwione na chwile w szyi chłopaka, słyszała bicie jego serca, jego puls. To był plus wampiryzmu. Mogła bez problemu rozpoznać kto jest w jakim stanie emocjonalnym. Z jednej strony było to naprawdę przydatne, bo nie musiała się zastanawiać co poeta miał na myśli, ale z drugiej strony czuła się trochę pokrzywdzona. Tajemnica jaką do tej pory był dla niej człowiek, nagle stanęła przed nią otworem, i mogła wiedzieć prawie wszystko to co chciała.
-To i tak są przedmioty, nic wielkiego, urocza otoczka pięknego ptaka- To była prawda. Jej oczy były niczym przedmiot, bo w nich każdy mógł dostrzec swoje odbicie. Te tańczące ogniki były dostępne dla każdego. A chusta gdyby wsłuchać się dokładnie co chwila wygrywała tą samą melodię, ale nie wielu było w stanie ją usłyszeć... a ty słyszysz?
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Sro Cze 03, 2015 4:41 pm
Wiele razy się zastanawiał się co ma robić. Nie widział siebie w tłumie ludzi, nie potrafił z nimi współpracować. Wszystko co się działo wokół niego był zbyt daleko, aby mógł to dotknąć. Każdy człowiek, każdy ich uśmiech był dalej od niego. Nie potrafił do tego dotrzeć, nie rozumiał dlaczego każdy się uśmiecha, gdy wokół jest tyle fałszu, kłamstw, nienawiści i zła. Nie mógł tego pojąć za żadne skarby. Zrozumiał, że nie pasuje do tego świata, że nic go przy nim nie trzyma. Nie ma przyjaciela, nie ma ukochanej dziewczyny. Znaczy nie miał. Poznał Nolana, którego nie rozumie, ale którego nawet w miarę polubił – chyba. Poznał ciebie. Te szmaragdowe oczy, które nie chcą nic mówić, które milczą i kuszą. Nie jesteś jego ukochaną, ani przyjaciółką, ale nie potrafi o tobie zapomnieć. To kolejny powód, na to że chce opuścić ten świat. Nie chce się przywiązać. On nie chciał wracać z mroku. Chciał żyć tylko dla siebie. Nie chciał ufać. Nie chciał pragnąc nic poza stoczeniem się na dno.
Zauważył, że patrzysz na jego szyję. Nic jednak nie zrobił. Jednak nie lubił, gdy ludzie tak mu się przyglądali. Jego dłoń nieświadomie objęła swoją szyję zahaczając palce o palce na karku. Westchnął głośno. Był zmęczony, a dzień jest taki długi.
Emocje.
Ven był cholernie niestabilny. Raz targała nim wściekłość, chęć czegoś rozwalenia. Z drugiej chwili miał wszystkiego dosyć, popadał w stan melancholii i apatii. To wszystko było dla niego tak cholernie męczące, a papieros jak nie chciał tak nie chciał wsunąć się mu do ust. Dłoń, nie chciała go skierować, aby do płuc dostał się trujący, duszący, szary dym nikotyny.
Co słyszał, gdy brzęczała jej chusta? Słyszał spokój. To właśnie przy Esme osiągał największy spokój swojej duszy, jeszcze większy niż po papierosach. Wtedy nic się nie liczyło, a jedynie obecność tej dziewczyny. Liczyła się tylko ona. Nie było myśli samobójczych, nie było wściekłości, nie było wkurzającej siostry. Wszystko było spokojne, miało swoje miejsce. Nie ważne, że zielone oczy nie chciały mu nic powiedzieć. To mało ważna rzecz. Ważne, że on mógł czuć spokój.
- Otoczka ptaka – mruknął cicho.- Czy ten ptak czuje wolność?- zapytał uważnie się jej przyglądając. Nie wiedział czemu o to zapytał, ale… to było silniejsze od niego.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Czw Cze 04, 2015 7:13 pm
Dlaczego pomimo tylu zła ludzie uśmiechali się. Może dlatego, że tylko to im zostało. I podobnie jak tobie brakowało im odwagi na założenie sobie sznura na szyję, albo na rzucenia się z jakiegoś wysokiego miejsca. Na dodatek mieli ten przywilej, że mogli wierzyć w co tylko chcą, w miłość, w innych ludzi, w Boga, albo ten tajemniczy twór który nazywają losem. A tobie, odebrano tą możliwość, a może raczej sam sobie ją odebrałeś. Cóż w tej chwili i tak był oto mało znaczące.
Naturalnie, że nie pasowałeś do tych ludzi, do tego świata. Za bardzo wyłamywałeś się po za te uporządkowane ramy życia codziennego. W tym swoim mroku byłeś jednocześnie tak bardzo kolorowy, że nie jeden człowiek mógł by tobie tego pozazdrościć. Dlaczego? między innymi dlatego, że posiadałeś wybór, wybór którego brakowało wielu ludziom. I chociaż mogli nazywać ciebie głupcem, że chciałeś dokonać czegoś tak głupiego, i nieodpowiedzialnego jak stoczenie się na dno, ale nadal to było twoje życie. Nadal ty o tym decydowałeś, i to było właśnie cudownie pięknie, że ludzie mogli decydować sami o sobie. I ty jak nikt rozumiałeś jedną rzecz "Lepiej jest rozbłysnąć jedne raz, i spłonąć, niż potem bez końca palić się".
-Cóż... ten ptak dotarł do dziwnej krainy która do tej pory była tylko ledwo widoczna na horyzoncie, i zwiedza wszystkie okolice- Wyszeptała cicho i chwyciła w dwa palce końcówkę swoich włosów i delikatnie pocierała je między palcami, tworząc tym samym naprawdę przyjemny dźwięk.
-Jeżeli właśnie to jest wolnością, to tak, teraz już tak- To było bardzo dobre pytanie. Czy teraz osiągnęła swoją wymarzoną wolność, czy tak naprawdę stworzyła po raz kolejny sama dla siebie iluzję, jednak tym razem była silniejsza, i nie było możliwości aby ją przerwać.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Nie Cze 07, 2015 2:02 pm
Może i miał wybór, ale nie mógł z niego korzystać. Tak bardzo chciał robić, coś czego jego ojciec by nigdy nie docenił. Chciał przełamać barierę między czystą krwią, a szlamami. To go cholernie irytowało, że musiał być ograniczony przez coś tak próżnego. Mógł tyle się dowiedzieć od tych osób. Chciałby poznać coś co nigdy nie było w jego domu. Co nie mogło się tam znaleźć! Bo ojciec nie pozwalał. Chciał tego, ale jeszcze nigdy się do tego nie przyznał. Ukrywał ten fakt nawet przed sobą, jakby to wchodziło mu na dumę. Jakby świat by go wyśmiał i potępił za takie postrzeganie rzeczy. On przecież jest czysto krwistym reprezentantem rodu Zabini. Chciał, czy nie musiał odziedziczyć po ojcu majątek. Musiał reprezentować godnie soją rodzinę. Jest w końcu pierworodnym. Znowu patrzył się na nią uważnie.
Wiedział, że jednych jego „chcę” najbardziej realne jest to, które mówi o jego stoczeniu się na dno, na kres wszystkich wartości. Wyłamanie swojego ja i zabicie wszystkich swoich uczuć, którymi darzył jakiegokolwiek człowieka.
Słuchał uważnie jej słów i dźwięku, który powstawał, gdy dziewczyna pocierała swoje włosy. Te słowa. Nie rozumiał ich, ale zapamięta je na zawsze.
- W takim razie to chyba dobrze, że chociaż osiągnął coś czego ja nie mam – mruknął cicho i zamknął oczy.
Nie wiedział co mógł jeszcze ci powiedzieć. Byłaś taką zagadką, że nie potrafił nawet przy tobie logicznie myśleć. Chciał jednocześnie dla ciebie dobrze, ale z drugiej strony chciał, abyś zniknęła z jego życia i wrzuciła go z powrotem w ten cień, który rozświetliłaś. Sprawiłaś, że przez moment przestał myśleć jak inni.
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Pon Cze 08, 2015 9:42 pm
I taki z ciebie jest buntownik. Mówisz, że nic ciebie nie obchodzi a, jednak jest coś co ma na ciebie wpływ i w jakimś stopniu liczysz się z tym. Twój ojciec... pomimo tego, że masz inne spojrzenie na ten świat to i tak cały czas brak ci odwagi aby żyć swoim życiem, a nie życiem kogoś innego. Nie ulegało wątpliwości, że twój tata chciał zamknąć ciebie w złotej klatce, przywiązać do nogi złoty łańcuszek. I tutaj z Esme spotykałeś się w jednym miejscu. Ani ty ani ona tego nie chce, ale Cyganka różniła się od ciebie jedną rzeczą. Była gotowa poświęcić swoją wolność aby spełnić swoje marzenia. Chociaż w tej sytuacji można powiedzieć, że udało się jej znaleźć wyjście idealne. Miała wolność, i jednocześnie udało się jej dotrzeć do tego czego pragnęła. Upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu. A ludzie mówią, że podobno nie można mieć ciasteczka i zjeść ciasteczka. Za czym to przemawia. Może za tym, że Romka nie oderwała się aż tak od ziemi. Jeżeli była w stanie planować, to znaczy, że nadal w jakimś tam stopniu jej małe nóżki muskały zieloną trawę.
Romka przymrużyła swoje zielone oczęta i mogłeś poczuć ich spojrzenie na swoim ciele, i wystarczyło jedno spojrzenie w jej kierunku aby zrozumieć, że chyba ją rozgniewałeś. Wyciągnęła swoją rękę w twoim kierunku, po czym chwyciła twoją żuchwę w swoją rączkę i odwróciła ją gwałtownie w swoim kierunku.
-Więc przestań użalać się nad sobą i sięgnij po to czego chcesz. Jeżeli chcesz wolności to ją sobie weź. A co zrobiłeś do tej pory aby do tego dojść?- Łatwo było gadać, piękne słowa o wolności, o tym jak to bardzo chciało by się ją mieć.
-Ale z drugiej strony zadaj sobie pytanie. Czy doceniał byś wtedy ją?- To była prawda. Wolność nie była dla wszystkich i takiego była zdania dziewczyna. Ten kto nie umiał jej dostrzec i docenić nie zasługiwał na jej względy. Ludziom wydawało się, że wolność była piękna, owszem miała w sobie mnóstwo czaru, ale zapominali o tym, że ten dar wiązał się z jeszcze jedną rzeczą. Z większą ilością dróg którymi można pójść. I tylko ci najbardziej odważni będą w stanie wybrać jedną z nich.
Romka puściła twoją twarz po czym po prostu odwróciła głowę w przeciwnym kierunku. Denerwowali ją ludzie którzy lubili użalać się nad sobą. Narzekać na swój los, a zapominali o tym, że to oni mieli tą władzę zmiany swojego życia. Nikt inny tego nie zrobi.
Ventus Zabini
Slytherin
Ventus Zabini

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Nie Cze 14, 2015 11:50 am
Już wiele razy zastanawiał się jakby to było, gdyby sprzeciwił się ojcu, ale zawsze wychodziło bardzo źle. On jeszcze jest zbyt młody, aby cokolwiek chcieć. Ma przed są jeszcze 2 bite lata nauki w tym miejscu, więc gdzie sens myślenia o sprzeciwieniu się ojcu? Nie ma sensu. On poczeka na dogodny sposób. Poczeka. Cóż, jest cierpliwy, więc może czekać. Życie jest długie, a gdy się po drodze umrze to można zaznać spokój. Chociaż, duchy też zapewne tak myśleli, a jednak wrócili i nie bardzo należą do zadowolonych. Przynajmniej dla Vena to tragiczna wersja śmierci. Wrócić do miejsca, z którego chce się uciec.
Zaskoczyło go zachowanie Puchonki. Spojrzał na nią pytająco i słuchał słów, które wypowiadała. I go też ogarniała wściekłość. Dziewczyna mówiła o czymś z czym nigdy nie miała do czynienia. Miałą apodyktycznego ojca? Zapewne nie. Ciążyła na niej odpowiedzialność godnego reprezentowania swojego rodu? No jasne, że nie! Rodziny czysto krwistych osób są wielkie, majestatyczne i muszą być idealne. Co jeśli pojawi się w niej taki Ven? On musi uważać, aby się nie wychylać.
- Esme – zaczął mrużąc lekko oczy i wyrywając się z uścisku jej drobnej dłoni.- Ty nigdy nie zrozumiesz mojego położenia. Jesteśmy z dwóch innych światów. Mnie uczono, że każda osoba, która nie ma czystej krwi to plugawa istota, a ciebie czego uczono? Bo na pewno nie tego – wstał i spojrzał na swojego anioła.- W moim domu ja nie mam zdania, muszę ślepo wykonywać polecenia ojca, aby wszystko było w porządku – mruknął i wyminął dziewczynę.
- Do zobaczenia Esme – zszedł niżej i znowu się zatrzymał obracając się do tyłu.- Nie chciałem cię zdenerwować – i po prostu zniknął.
Nie chciał prowadzić dłużej tej rozmowy. Bał się jej. Co jeśli wyszłoby, że… no właśnie co by miało z niej wyjść? Nie do końca wiedział. Jednak ostatnie zdanie dziewczyny nadal rozbrzmiewało w jego głowie. Czy doceniłby wolność? – nie wiedział, ale nigdy jej nie miał. Zawsze słuchał głupstw swojego ojca, nic więcej.

[z/t]
Esmeralda Moore
Hufflepuff
Esmeralda Moore

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Wto Cze 16, 2015 10:00 am
Ventus nie zdawał sobie nawet sprawy z tego jak bardzo mogli być do siebie podobni. Za bardzo skupiał się na różnicach ich dzielących. A jeżeli czegoś nie mógł znaleźć, to po prostu dopisywał sobie kolejne przeciwności. I stawiał kolejne mury między nimi.
-Mnie uczono, że ludzie nigdy nie zaakceptują cyganów, że te dwie rasy... podkreślam RASY nie mogą żyć obok siebie. Uczono mnie, że należy trzymać się od nich jak najdalej, bo ludzie przynoszą tylko cierpienie- Ale tak, miał rację byli zupełnie inni i jedno nie zrozumie drugiego. Krew zaczęła niebezpiecznie w niej wrzeć. Wiedziała, że nie może sobie pozwolić na utratę kontroli nad sobą, ale ta kiepska gadka była po prostu bez sensu. Dlatego też zerwała się na równe nogi, a jej chusta z monetkami zabrzęczał złowieszczo zapowiadając początek huraganu który nadciągał nad ten spokojny ogród.
-Jesteś tchórzem Ventus. Za swoje tchórzostwo próbujesz obwinić innych. A to tylko ty piszesz dalszą historię swojego życia. Nie twój ojciec jest problemem, ale twój ograniczony umysł. Twoje serce które podporządkowało się tak zwanemu zdrowemu rozsądkowi- Tfu, zdrowy rozsądek zawsze był czymś obrzydliwym. W pewnych chwilach jak najbardziej godnym był doradcą, ale z reguły pojawiał się wtedy kiedy nie był potrzebny. Dziewczyna zeszła parę stopni niżej wpatrując się dalej w postać chłopaka.
-Zweryfikuj lepiej swoje życie, i do jasnej cholery, przestań być rozwydrzonym dzieciakiem, które złości się bo nie dostał tego czego chciał.- Wyminęła ciebie i poszła szybkim krokiem przed siebie. Im dalej teraz będzie od ciebie tym lepiej. Nie zobaczysz przynajmniej wystających kłów, a i twoja krew zostanie na swoim miejscu.
z/t
Natalie Dark
Oczekujący
Natalie Dark

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Pon Mar 07, 2016 1:44 pm
(przed lekcjami) 15 maja 1978 roku

Darkówna miała chwilę wolnego i chciała ją spędzić z dala od innych ludzi czy duchów. Ich obecność na dłuższą metę była strasznie męcząca. Ostatnimi czasy odczuwała to nawet jakoś bardziej. Dlatego też usiadła dzisiaj na niekończących się krętych schodach, rozkładając na kolanach swój szkicownik. Jak ona dawno nie rysowała poza dormitorium. Tak jakby w dzień zawsze było coś ważniejszego do roboty i miała na to czas jedynie w nocy, gdy wszyscy spali.
Miałam pokazać Powell moje rysunki. Jeśli się dzisiaj na nią natknę, to może je nawet zobaczy. W końcu mam przy sobie najnowsze prace, a chwalenie się nimi jakoś mnie nie peszy. Dobrze rysuję. Fortuny na moich pracach nie zarobię, ale cieszą one oko.
Wyjęła drewniane pudełko z profesjonalnymi ołówkami i wybrała jeden z nich. Jeden z twardszych. Chciała stworzyć dopiero wstępny. A co tym razem tworzyła? Dziś próbowała narysować zbroję widoczną kilkanaście metrów przed nią. Takiego celu jeszcze nie miała.


Ostatnio zmieniony przez Natalie Dark dnia Pon Mar 07, 2016 2:25 pm, w całości zmieniany 1 raz
Sponsored content

Kręte Schody - Page 6 Empty Re: Kręte Schody

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach